Tracy Fersham
Upper East Side najbogatsza dzielnica Manhattanu. To właśnie tam trzeciego marca tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego czwartego roku na świat przyszła dziewczynka o imieniu Tracy. Była pierwszym i jedynym dzieckiem państwa Fersham. Jej ojciec był znanym prawnikiem a matka nikim szczególnym. Dziewczynka jako jedynaczka była rozpuszczana przez swoich rodziców. Zawsze dostawała to czego chciała aż pewnego dnia poprostu przegięła i rodzice wysłali ją do szkoły w Palm Springs. Ma to być kara lecz dziewczyna najwyrazniej dobrze się tu bawi. Imprezy, chłopcy i wiele innych dziwnych rzeczy. Mieszka w pięknej willi z basenem niedaleko szkoły.
Ta dziewczyna jest zmienna jak brytyjska pogoda. W jednej chwili może całować cię po rękach a zaraz potem obmyślać słodką zemstę za coś o czym ty już dawno temu zapomniałeś. Dziewczyna zazwyczaj musi postawić na swoim lecz do celu nie idzie po trupach. Obmyśla szczegółową strategię by zaraz potem zacząć wcielać ją w życie. Nie zrani przy tym żadnej osoby, o nie! Ona zdobędzie twoje zaufanie a potem poprostu będziesz tylko kolejną osobą na liście. Oczywiście przyjaciół, jeśli wyświadczysz jej jakąś przysługę ona odpłaci ci tym samym. Mimo iż pochodzi z Manhattanu to jest dziewczyną bardzo lojalną. Jeśli chcesz się wygadać lub nawet pomilczeć to dzwon do niej ona na pewno przybędzie z wielką paczką lodów i jakimiś filmami. Nigdy nie odmówi pomocy, no chyba że ma akurat zły dzień. Wtedy trzeba zdzielić ją w twarz żeby się ogarnęła i stanęła na nogi. Jej największą pasją jest fotografia. Od dziesiątego roku życia pisze pamiętnik. Tam zapisuje wszystko. Nie daje tego zeszytu nikomu dotknąć.
Właścicielka długich blond włosów opadających na łopatki. W jej niebieskich oczach zawsze goszczą takie małe światełka nadające im trochę szarawego koloru. Usta układają się w uśmiech. Przyjazny, szczery. Zwinnie przeciska się przez szkolny korytarz choć na nogach ma dziesięciocentymetrowe szpilki bo tylko dzięki nim jest w stanie zdjąć coś z najwyższej półki. Ma bowiem zaledwie marne 162cm wzrostu. Ale jest z nich dumna, bo w końcu małe=piękne.
Suche fakty:
Data ur.: 03.03.1994r. Manhattan
Klasa: III
Profil: fotograficzny
Zajęcia dodatkowe: kółko fotograficzne, samorząd szkolny(wiceprzewodnicząca)
Status: wolna
Tak więc witam:) Twarzyczki użyczyła oczywiście panienka Blake Lively. Zapraszam do wątków i powiązań.
[Witamy w District Party i zachęcamy do rozpoczynania wątków z innymi autorami! :) ]
OdpowiedzUsuńTo ja się witam z nową autorką i z zapytaniem przybywam czy ma ochotę na wąteczek z Tonym? Jeśli jakiś pomysł masz to podrzuć a ja zacznę:)]
OdpowiedzUsuń[Jej, Blake! *.* Ona jest taka śliczna :) Jakiś wątek? Tylko z gory mówię, że laptopa dorwę dopiero wieczorem, jeśli miałabym zacząć ;)]
OdpowiedzUsuń[Witam na blogu. ;) Jeśli masz pomysł na wątek, to chętnie zacznę. ;P ]
OdpowiedzUsuń[Okay, nie ma sprawy, to ja zacznę aby tylko odpisze na pozostałe komentarze, żebym się nie pogubiła później. ;)]
OdpowiedzUsuń[Hej, jesteś chętna na wątek z Linroe? ;)]
OdpowiedzUsuń[Nareszcie się ogarnęłam i mogę zacząć wątek. ;) To ja sobie założę, że to domówka, u Jacka w domu xD]
OdpowiedzUsuńJack wrócił do domu, wcześniej szwendał się po okolicy i jakie było jego zdziwienie kiedy zobaczył na podjeździe pełno samochodów i muzykę dobiegająca ze środka. Z początku, stwierdził, że na pewno pomylił ulice. Później doszedł do w nisku, że to mu się śni, bo przecież kto byłby tak głupi, żeby wychodzić na dach i z niego skakać do basenu za mieszkaniem.
Jednak nie trzeba było długo czekać, żeby nadeszło olśnienie i uświadomił sobie, że przecież matka z ojczymem wyjechali, teraz jest ostatni weekend wakacji, a więc to wszystko z pewnością nie jest snem, a tylko kolejnym szalonym pomysłem Alex.
Minął przed mieszkaniem jakiegoś leżącego chłopaka, który spał w najlepsze na chodniku, na całkiem dobrym materacu, aż dziw brał, że mu go jeszcze nie zabrali i na nim nie pływają. Wszedł do domu, a tak party trawa w najlepsze. Wszyscy tańczą, śmieją się rozmawiają, choć sam do końca nie wiedział jak to możliwe biorąc pod uwagę te decybele walące po uszach. Rozejrzał się wokół i to nic, że prawie nikogo nie znał, bo i tak wszyscy go po plecach klepali, albo uśmiechali się do niego w pijackim uśmiechu. Przeszedł jakimś cudem przez salon i dotarł do kuchni i tam też znalazł Alex, w niedwuznacznej sytuacji, ale pomińmy to obściskiwanie się. Całe szczęście na chwilę oderwał się od chłopaka i podeszła do Jacka. Wręczyła mu kubek z piwem po czym szepnęła coś w stylu Sorry Winnetou, znajdź sobie inne miejsce i zabaw się. A następnie bezpardonowo obróciła go i wypchnęła z pomieszczenia z powrotem do salony. Pech niestety chciał, że wpadł wprost na przechodzącą blondynkę, skutkiem czego cała zawartość kubka wylała się prosto na jej sukienkę.
-Sorry. Nie chciałem, naprawdę przepraszam to nie moja wina, ja tylko... -Zaczął się tłumaczyć i ścierać rękawem bluzy piwo z dekoltu i sukienki dziewczyny. Dopiero po ułamku sekundy spojrzał jej w oczy z nieco zbolałym i przepraszającym wyrazem na twarzy.
[O, fajny pomysł :D Jako że cała akcja zaczyna się od ciebie, to chcesz zacząć, czy mam ja od lania wody? ;D]
OdpowiedzUsuń[Ok, zacznę jak tylko coś sensownego przyjdzie mi do głowy.;)]
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuń[Ok.:) Podoba mi się ten pomysł]
Sobotnie popołudnie Blackie postanowił poświecić na zajmowanie się swoim ukochanym psiakiem. Ostatnimi czasy natłok obowiązków nie pozwalał mu na należyte zajmowanie się Evą.
Kiedy wrócił do domu z porannej próby zespołu wziął prysznic i przebrał się w wygodniejsze ciuchy. Zabrał kilka zabawek oraz smycz.
Przez całą drogę do parku Eva była mocno podekscytowana, o czym świadczył wesoło merdający ogon psiaka. Gdy oboje dotarli na miejsce, Blacki zdjął psu smycz i pozwolił się mu wybiegać. Sam zaś usiadł nieopodal na soczyście zielnej trawie rozkoszując się pięknym dniem.
Już po chwili jednak biegał razem z Evą i rzucał jej znaleziony w trawie patyk.
[Oczywiście, że nie.]
OdpowiedzUsuńDla Oriane treningi były jednymi z najważniejszych zajęć pod słońcem. Wbrew pozorom, niosły ze sobą odprężenie i dawały dziewczynie chęć i siłę do dalszej walki. Dzięki siatkówce mogła odpocząć od tego, co obecnie działo się w jej życiu i przez chwilę poudawać, że jest tak, jak było kiedyś. Że jej świat jest prosty, poukładany i nieskomplikowany; że nie ciążą na niej żadne większe obowiązki, nie licząc doprowadzenia swojej drużyny do fazy krajowej rozgrywek. Tak, w Estonii grała w porządnym klubie i odnosiła sukcesu, co przekładało się też na jej grę w szkolnej drużynie. Nie można było nie zauważyć lat poświęconych na trening.
Dziewczyny właściwie już kończyły swoje ćwiczenia, kiedy na salę weszła jasnowłosa Tracy.
- Jasne - zgodziła się niemal od razu. Przecież kilka zdjęć nie mogło im zaszkodzić pod koniec zajęć. Nawet jeśli część dziewczyn bardziej skupiłaby się na odpowiedniej prezentacji przed aparatem, i tak już nie było to zbyt ważne. Plan został wykonany wcześniej. - Potrzebujesz coś konkretnego? - spytała pomocnie. - Wolałabyś grę czy trening? - dodała, unosząc pytająco brew. Spodziewała się, że dziewczyna wybierze to pierwsze, bo było bardziej... Emocjonujące. Co innego niż monotonne, choć koniecznie energiczne ćwiczenia.
[A tak swoją drogą, lubisz pisać w narracji pierwszoosobowej? O.o]
[Może znają się z dzieciństwa? Spotkały się na jakimś wystawnym przyjęciu jak były dziećmi..]
OdpowiedzUsuńBlackie zaśmiał się słysząc przeprosiny dziewczyny.
OdpowiedzUsuń-Nic się nie stało nie martw się.- Powiedział podnosząc się z ziemi i otrzepując spodnie, na których zatrzymało się kilka listków i trochę trawy.- Nie sądziłem, że jestem aż tak fotogeniczny, i że mój piekielny pies także.- Dodał uśmiechając się łobuzersko do dziewczyny.
Po chwili wyciągnął rękę w stronę dziewczyny.
-Jestem Tony, a ta piękna kudłata dama to Eva.- Powiedział z szerokim uśmiechem wskazując głową na owczarka, który z zapałem gryzł rzucany wcześniej patyk.
- Najlepszym wyjściem będzie, jak nic im nie powiem. Wierz mi, może wyglądają na siatkarki, ale to ciągle tylko licealistki - zaśmiała się pod nosem. - Na początku udawaj, że po prostu przyszłaś pooglądać albo na mnie czekasz. Wtedy szybko stracą zainteresowanie i będziesz miała prawdziwy trening - puściła dziewczynie oczko i wróciła do koleżanek z drużyny, ostro zaganiając je do dalszej pracy.
OdpowiedzUsuńTony uśmiechnął się do dziewczyny.
OdpowiedzUsuń-Mi również jest miło.- Powiedział spoglądając na Tracy swoimi zielonymi tęczówkami. – Hmm…a lody bardzo chętnie.- Dodał jeszcze, po czym przywołał Evę do siebie i założył jej ponownie smycz.
-Zajmujesz się fotografia profesjonalnie czy to tylko hobby?- zapytał, kiedy już ruszyli powoli przed siebie.
[Mogą się w sumie dopiero poznać. Nie wiem... W sklepie przy jego pierwszym razie w kupowaniu pieluch czy innych dziecięcych niezbędników. Zagubiony facet między takimi regałami może wyglądać komicznie ;D]
OdpowiedzUsuńCzy chciała ja wyrzucić czy też nie, Harperowi i tak zrobiło się głupio z tego powodu. Ot, jakaś taka dziwnie wrodzona natura. Odstawił i tak lekko zgnieciony i pusty kubek na stolik i teraz dopiero przyjrzał się blondynce. No i plama niestety nie zniknęła, na co wiele liczył odwracając się, przed chwilą.
OdpowiedzUsuń-Jack. Miło mi - odparł i posłał jej nieznaczny uśmiech. I tak było mu głupio z powodu sukienki, poniekąd dziwił się, że dziewczyna nie jest na niego zła i nie wrzeszczy, ale z drugiej strony był też wdzięczny za to, że nie zrobiła mu z tego powodu sceny. To chyba jego szczęśliwy dzień, czy coś w tym stylu.
-Jak się bawisz? -Zapytał, po czym szybko dodał. -Oczywiście pomijając ten nasz mały incydent.
[Najłatwiej jak spotkają się na szkolnym korytarzu. Tracy przeciska się na szpilkach, a Abby zawsze rozkłada się na podłodze tarasując nieco drogę. :) Opcjonalnie, gdzieś na mieście w jakimś sklepie, a skojarzą się ze szkoły. W sumie ktoś też mógłby wtajemniczyć Abby w coś tam, bo nowa jest. Na nic lepszego chyba nie wpadnę.]
OdpowiedzUsuńNo tak, kiedyś musiałby zagłębić się w tajniki tych wszystkich słoiczków. Kto by pomyślał, że jest w tym taki wybór. On połowy rzeczy w życiu nigdy nie jadł, a dla dzieci było tego wszystkiego pełno. Nie spodziewał się, że w tym momencie akurat zderzy się z czymś, a raczej kimś, a słoiczek z musem bananowym wyląduje na jego bucie.
OdpowiedzUsuńWestchnął cicho i popatrzył z politowaniem na swoje trampki.
- No jakoś to przeżyję, choć nie wiem czy to doczyszczę - podrapał się po potylicy i dopiero wtedy popatrzył na blondynkę, która była współwinna temu wszystkiemu. Ale on również, dlatego też nie był jakoś specjalnie zły.
-Pomijając fakt, że tu mieszkam, a w ogóle nie znam dziewięćdziesięciu dziewięciu procent tych ludzi, to wcale Ci się nie dziwię - powiedział unosząc brew do góry i rozglądając się. W końcu to była prawda.
OdpowiedzUsuń-Jestem tu raczej nowy i jeszcze nie ogarniam dobrze ludzi, ale to wcale niewykluczone.. -Stwierdził po chwili zastanowienia, jakby nie było pewnie nieświadomie mogli się minąć na korytarzu, szkoła podobno nie była tak duża, jak mu się wydawało, okoliczna społeczność, też raczej się tu znała.
-Wiesz.. W razie jakbyś chciała się przebrać, czy coś to mogę zaproponować Ci albo moje koszulki, albo coś z szafy siostry - stwierdził spoglądając na plamę na sukience, w końcu głupio mu było przez ten incydent.