środa, 12 września 2012

"So tell me why you've chosen me..."


Adam Thompson 

Urodzony 10 marca 1993 roku w Palm Springs, ma dziewiętnaście lat. 
Uczeń ostatniej klasy o profilu muzycznym
Od dziecka mieszkający w domu na obrzeżach Palm Springs wraz ze swoimi rodzicami i siostrą.










      Jaki jest na pierwszy rzut oka? Wysoki, bo mierzący około metra osiemdziesięciu trzech, szczupły choć nie skrajnie chudy, przystojny młody nastolatek. Właściciel ciemnych, niemalże czarnych oczu o głębokim spojrzeniu, potrafiącym przeszyć Cię na wskroś, a także brązowych, gęstych włosów, wiecznie nieuczesanych przez pośpiech. Wierny fan czarnych Conversów i jeansów.

      Po kimś kto należy do znanej w Palm Springs paczki i bywa na niemalże każdej imprezie, spodziewasz się zapewne rozpieszczonego przez życie bachora. Kogoś, kto ma pieniędzy jak lodu, dziewczyny zmienia, jakby były rękawiczkami, nie ma szacunku do nikogo i niczego, a nauką nie przejmuje się ani trochę. Patrzysz na niego i widzisz typowego zbuntowanego imprezowicza, mający gdzieś wszystkie reguły i zasady gry. Wystarczy jednak, że zapytasz o zdanie jednego z jego licznych znajomych, a cała Twoja teoria legnie w gruzach.
     O Adamie, owszem, można powiedzieć wiele złego, ale z pewnością nie nadaje się on do tego, by karteczkę z jego imieniem wrzucić do pudełeczka z napisem "Zepsuci". Chłopak zbyt usilnie stara się, żeby wyrosnąć na ludzi i próbuje pomagać rodzicom jak tylko może. Wiadomo, często mu nie wychodzi - w końcu nie jest żadnym świętym, lecz mimo to stara się. Popołudniami pracuje w barze typu fast food, pomaga siostrze odrabiać lekcje, a w niedziele zawsze zostaje w domu, żeby spędzić czas z rodziną.
    Charakteru Thompsona nie da się sprecyzować, chłopak podobnie jak każdy człowiek, jest na swój sposób wyjątkowy. Brunet nie potrafi mówić o swoich uczuciach i mimo tego, że często pisze o nich piosenki, nigdy nie zdobył się na wypowiedzenie ich wprost. Oprócz tej cechy, bezapelacyjnie zaliczającej się do wad, ma też spore kłopoty ze swoim uporem i zawziętością. Jeśli coś już sobie postanowi to zrobi wszystko, by osiągnąć wytyczony przez siebie cel, nawet gdy droga do sukcesu będzie trwała latami, a przy tym niesamowicie go wymęczy. Inną słabą stroną Adama jest także przesadna duma, znacznie utrudniająca jej normalne funkcjonowanie.
     Na ogół jednak Bruneta można opisać jako osobę ciepłą i sympatyczną, której naprawdę zależy na szczęściu i dobru innych. Chłopak zawsze wykazuje chęć pomocy - nigdy jej także nie odmówił, nawet osobom, za którymi zwyczajnie nie przepada. Ponadto w towarzystwie jest raczej przyjazną duszyczką, kimś kogo warto poznać. Przeważnie ze szczerym uśmiechem na ustach,  bezproblemowo nawiązuje coraz to nowsze znajomości. Dla przyjaciół byłby w stanie zrobić absolutnie wszystko, toteż pasuje do niego określenie "lojalny". Należy do osób, którym można stuprocentowo zaufać, a także na których zawsze można polegać. Poza tym Thompson zdecydowanie zalicza się do osób rozsądnych, tych, które mają głowę na karku. Upicie się do nieprzytomności nie jest w jego stylu, tak samo jakieś jednorazowe, nocne wyskoki. Lubi się bawić, aczkolwiek robi to jedynie w granicach rozsądku, pamiętając o tym, że należy najpierw myśleć, a dopiero później działać.
    Wyjątkową rolę w jego życiu odgrywa muzyka. Grę na pianinie ćwiczy już od szóstego roku życia, gitarę od ósmego. Płynne ruchy podczas tworzenia własnych melodii oraz  czytanie nut, w których ukryte są ponadczasowe utwory zawsze były dla niego czymś niesamowitym i to ma się raczej nie zmienić. Warto też wspomnieć o tym, iż Adam pomiędzy jednym, a drugim dźwiękiem  znajduje lekarstwo na każdą troskę, ukojenie dla zszarganych nerwów oraz siłę na przeżywanie kolejnych, pełnych humoru i pogody ducha, dni.

Informacje dodatkowe:
* Uwielbia palić i robi to jawnie już od dwóch - trzech lat, nikt nie wie jednak dlaczego zaczął.
* Kocha rocka i metal, przede wszystkim Metallicę, Nirvanę, a także Guns 'n' Roses.
* Najczęściej można go spotkać w pracy i na imprezach wszelkiego rodzaju.
* Nigdy nie brał narkotyków, uważa je za gówno. 
* W przyszłości planuje założyć własny zespół.



[Witam :) Karta w przyszłości z pewnością ulegnie zmianie. Na razie nie miałam jednak pomysłu na niektóre rzeczy np. historię, więc skupiłam się na charakterze. Wszystko jednak zostanie z czasem uzupełnione (tak, mowa też o powiązaniach i galerii ;)) A tymczasem zapraszam na wątki z Adasiem, ot co!]

20 komentarzy:

  1. [ Może jakaś impreza? ;) Ciężko mi wymyślić ;d ]

    OdpowiedzUsuń
  2. Ona w przeciwieństwie do Adama miała bardzo udany, bo leniwy dzień. Z domu wyszła tylko na pół godziny, żeby pożyczyć zeszyty od Jasmine, ze względu na fakt iż ostatnio nie było jej w szkole i musiała nadrobić zaległości przed powrotem. Minęło zaledwie parę dni od kiedy nieszczęśliwie złamała nogę w czasie wariackiego biegu do Oriane, dlatego miała trochę czasu na oswojenie się z nową sytuacją i nauczenie jak stosunkowo sprawnie chodzić z gipsem. Musiała przyznać, że w życiu nie było jej tak niewygodnie, każda najprostsza czynność wymagała większego nakładu energii niż zwykle. Co nie zmieniało faktu, że cieszyła się z wolnego. Zawsze to jakieś tam przedłużenie wakacji, za którymi już teraz tęskniła. Nie ma nic lepszego od tego poczucia wolności, beztroski i wrażenia, że można wszystko. A teraz przed nią był ostatni rok w tej szkole. Nie wiedziała w sumie czy się cieszyć, czy płakać. Z jednej strony nauka była dość męcząca, ale z drugiej to podobno czasy szkolne są najlepszymi w życiu. Później przychodzi praca, odpowiedzialność, pełno obowiązków, zmartwień i...starzenie się. To chyba było najgorsze. Zbyt szybko upływający czas. Przerażało ją to.
    Powracając jednak do aktualnej chwili, leżała na łóżku ze słuchawkami na uszach i przysypiała, gdy w jej pokoju pojawił się Adam. Była przyzwyczajona do tego, że wchodził bez zapowiedzi i to zazwyczaj tylnymi drzwiami. Ona też tak robiła. Ich rodzice także nie mieli nic przeciwko, co było dość nietypowe, ale pozostawało im się cieszyć z takiego stanu rzeczy.
    Leniwie uniosła powieki, czując jego delikatny dotyk na swojej twarzy i uśmiechnęła się, czego efektem były charakterystyczne dołeczki w policzkach. Zdjęła słuchawki i odkładając je na bok, przywitała się.
    -Cześć Adaś - leżenie nie było najlepszym pomysłem, dlatego podniosła się do pozycji siedzącej i obdarowała go powitalnym, krótkim pocałunkiem. - Jak ci minął dzień?

    OdpowiedzUsuń
  3. [Dobra, to na początek:
    "Na ogół jednak Bruneta można opisać jako osobę ciepłą i sympatyczną, której naprawdę zależy na szczęściu i dobrze innych." Nie powinno przypadkiem dobru? ;D

    No, a teraz jakiś pomysł na wątek... Hm, Ori przyjaźni się z Leną, więc z jej chłopakiem powinna mieć jakieś dobre relacje ;D Nie wiem, tak na jakieś zdarzenie z przeszłości to może kiedyś tam miała z Ilu sytuację awaryjną, potrzebowała pomocy i zadzwoniła do Leny, razem z którą wbił też Adam.
    No i teraz mogliby się spotkać gdzieś przypadkiem. W pracy Adama, na plaży, w parku, Adam mógłby dojrzeć ją na placu zabaw. Na przykład Ilu mogłaby go pamiętać i do niego pobiec czy cuś. Whatever tak zwany xD]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Powinno być i już jest :P A wątek mi pasuje, choć nie chce mi się zaczynać, jest za późno na myślenie, o ;) Więc zacznę jak będę miała siły, chyba, że Ty chcesz koniecznie to zrobić ;p]

      Usuń
  4. Poznali się w wakacje na koncercie jakiegoś alternatywnego zespołu rockowego. Szybko znaleźli wspólny język i kto by pomyślał, że mieli ze sobą a tyle wspólnego? Z początku nawet nie wiedzieli, że matka jego dziecka i dziewczyna Adama są przyjaciółkami. W sumie było to całkiem zabawne.
    Piątek wieczór, dlatego przed końcem zmiany Adama wkroczył pewnym krokiem do baru szybkiej obsługi i stanął przy ladzie.
    - Hamburger - powiedział tak jak zawsze, obsługa pewnie sama już wiedziała, co ma mu podawać, bo jeszcze nigdy nie zdarzyło się tak, by zamówił coś innego.
    - Cześć stary - uśmiechnął się pod nosem i poruszał zabawnie brwiami - Wpadłem na szalony pomysł, ale... Musisz się zgodzić w ciemno. Na ten wieczór porywam cię ja... Z tego, co wiem dziewczyny spędzają go same, więc tym bardziej nie możesz mi odmówić - powiedział i zaczął się śmiać pod nosem.
    No tak, Adam powinien przygotować się nawet na najgorsze rzeczy, bo do głowy Arno w życiu już dziwne pomysły przychodziły.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla niej to także była zupełnie nowa sytuacja, bo po raz pierwszy miała coś złamanego. Najwyraźniej rąbnęła z grubej rury, skoro jak dotąd pierwszy i jedyny raz dotyczył właśnie nogi. Ze złamaną ręką byłoby o niebo łatwiej. No ale cóż, przeżyje. Gips miała mieć przez jakiś miesiąc, więc nie było tragedii.
    Usłyszawszy jego uwagę na temat jedzenia słodyczy, zrobiła minę urażonej pięciolatki.
    -Ej, bez przesady! To, że lubię jeść...wszystko, nie oznacza, że jestem uzależniona od słodyczy - widząc jego minę i to, że cofa rękę z zakupami, natychmiast ją od niego odebrała. - Ale jak już kupiłeś, to nie może się przecież zmarnować - posłała mu wesoły uśmiech i zabrała się za wyjmowanie jedzenia. Otworzyła czekoladę i zjadła kilka kostek, przy okazji podsuwając mu ją, by także przekąsił.
    -Humor mam wręcz wspaniały, szczególnie, że ty tu jesteś - powiedziała całkiem poważnie. Chociaż deklaracje nie były w jej stylu, podobnie jak i jego, to właśnie takich delikatnych aluzji mu nie szczędziła.
    -Wyjeżdżają? O, jakoś nie zdążyła mnie jeszcze poinformować. Ale to, żebyś został moją osobistą pielęgniarką brzmi cudownie. Zrobiłeś bardzo dobrze, grzeczny chłopiec - poklepała go po głowie w niemal matczynym geście. Oczywiście żartobliwie. Po chwili westchnęła. - Gdyby nie ten pieprzony gips mielibyśmy przed sobą perspektywę upojnego weekendu. Kurde, niech ta noga szybciej się zrasta - zażartowała.

    OdpowiedzUsuń
  6. W momencie, gdy zaczął ją całować, odwzajemniła ten gest. Przysunęła się do niego lekko i wsunęła palce w jego miękkie, puszyste włosy. Czego jak czego, ale umiejętności całowania odmówić mu nie mogła. Jak dotąd był w tym niezrównany, w porównaniu ze wszystkimi chłopakami, z którymi miała do czynienia w życiu. A może to po prostu dlatego, że darzyła go największym i najdojrzalszym uczuciem? Nie była pewna odpowiedzi na to pytanie, ale jedno było pewne: nic nie sprawiało jej takiej przyjemności jak bycie z Adamem tak blisko. Nie wyobrażała sobie, by mogło być inaczej. Już nie wspominając o tym, że ostatnimi czasy tak ją rozczulał tym odwiedzaniem jej, gdy ledwo się ruszała. W momencie oderwania się od ciebie, który nastąpił po kilku długich minutach, uśmiechnęła się do niego z zadowoleniem w oczach. Gdyby tylko mogła, rzuciłaby się na niego.
    -Możemy stąd wyjść, tylko ostrzegam, będziemy szli dość wolno. Mam trzy propozycje, do wyboru do koloru. Kino, plaża, bar. Co do tego ostatniego w sumie jestem ciekawa jak by mi się chodziło po paru drinkach - zaśmiała się cicho, podnosząc z łóżka i podchodząc do szafy. Wyciągnęła z niej bardziej wyjściową bluzkę i włożyła ją, zdejmując wcześniej tamtą drugą i rzucając do kosza na brudne rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  7. [ Dobra, mi to pasuje.Kto zaczyna? ]

    OdpowiedzUsuń
  8. Pokręcił lekko głową.
    - Ja i zbrodnia? - zaczął się śmiać - Nie znamy się długo, ale na tyle dobrze byś wiedział, że to do siebie kompletnie nie pasuje - powiedział i zapłacił za swojego hamburgera, w którego się zaraz wgryzł.
    - Mmm... Deobrea... - wymamrotał niezrozumiale, uśmiechając się głupkowato do kumpla.
    Po kilku minutach oboje siedzieli już w taksówce.
    - Może nie wpakuję cię w zbrodnie, ale... - zatrzymał się na moment i dla bezpieczeństwa odwrócił na chwilę twarz w stronę okna - Pomysł może ci nie odpowiadać - powiedział, nie mogąc się powstrzymać od śmiechu - Tylko musisz bardziej ulizać włoski i... - rozpiął jeszcze jeden guzik jego koszuli, co mogło wydawać się... Dziwne po prostu. Ale w każdym razie Arno od samego początku stroił sobie żarty.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy Scarlett była złą siostrą? Czasami tak. Kiedy rzucała w swojego brata żelkami, albo kiedy straszyła go odkurzaczem, nie była też przykładem rodzeństwa kiedy odsyłała go do sąsiadki na noc, bo ona akurat chciała wyjść się upić. No fakt, była z niej całkiem beznadziejna siostra. Jednak tego swojego braciszka kochała całym sercem i mimo wielu złych rzeczy, robiła też wiele dobrego. Nie dawała mu ciepłego mleka do śniadania, bo wiedziała, że tego nie znosi. Nie kazała mu nigdy sprzątać w pokoju i pozwalała mu siedzieć ze sobą do późna. Ogólnie w tej chwili o nikogo się tak nie troszczyła, jak o tego malca i co? W zasadzie niewiele. Tego jednego dnia namówił ją na wyjście do parku. Ona znowu nie poszła do szkoły, on był nieco podziębiony więc odesłali niańkę wcześnie rano. Kto normalny zabiera chore dziecko na dwór? No oczywiście, wyrodna siostra Scarlett.
    Teraz z kolei siedziała na ławce praktycznie zalewając się łzami i nie wiedziała już co ma zrobić. Po prostu opadały jej ręce. Dopiero kiedy zobaczyła przechodzącego Adama, niemal naskoczyła na niego cała zapłakana mówiąc do niego słowa, których nie słyszał z powodu słuchawek.
    - Adam nie widziałeś nigdzie Charlie’go? – spytała kiedy był już w stanie ją usłyszeć – Nie widziałeś go tutaj, przypomnij sobie proszę, wiesz jak wygląda mój brat. Mały, jasne włosy, miał na sobie szare spodnie i koszulkę w paski. Proszę powiedz, że go widziałeś. – w jej oczach widać było desperację, złość, smutek i rozżalenie.

    OdpowiedzUsuń
  11. -Co tylko sobie życzysz, cukiereczku - powiedziała wesoło, gdy wyszła z łazienki gotowa do wyjścia. W sumie cieszyła się, że opuści dom na więcej niż pół godziny i to w celach rozrywkowych, chociaż prawdę mówiąc wylegiwanie się całymi dniami wcale jej nie przeszkadzało. Miała czas by poczytać, nadrobić zaległości filmowe, wypróbować ciekawe przepisy kulinarne albo chociażby posiedzieć na facebooku. Normalnie na nim bywała rzadko i skupiała się na relacjach w prawdziwym życiu, ale teraz kiedy nie mogła widzieć tych wszystkich mniej i bardziej lubianych przez nią twarzy, mogła chociaż obserwować ich poczynania w internecie.
    -Może spróbuj się do nich dodzwonić i ich ściągnąć do tego parku? - zaproponowała, gdy opuścili jej pokój a potem dom i wędrowali wzdłuż chodnika w stronę sklepu monopolowego. Kiedy Adam był w trakcie rozmowy z jednym z ich przyjaciół, Lena skinęła mu głową na znak, że sama załatwi sprawę kupowania. Wzięła parę piw dla ich dwójki i dopiero wtedy zrozumiała, że chyba jednak sama sobie nie poradzi.

    OdpowiedzUsuń
  12. Pokręciła natychmiastowo głową. Ostatnią rzeczą, o której teraz myślała był papieros. Po prostu liczyła, że może Adam widział gdzieś Charlie’go. Szukała już chyba wszędzie i powoli traciła nadzieję. Ba ! Do jej głowy z każdą chwilą napływały nowe wizje tego, co mogło się stać z jej małym braciszkiem zagubionym gdzieś w parku.
    - Jeśli coś mu się stało, to nigdy sobie tego nie wybaczę – stwierdziła rozglądając się nerwowo – W zasadzie powinnam już zadzwonić na policję, żeby zaczęli go szukać. A jeśli go porwali?
    Jej oczy ponownie napełniły się łzami, ale szybko je otarła. Nie wiedziała co może zrobić, nie miała pojęcia gdzie jest jej brat. Wiedziała tylko, że jeśli znajdzie go w jednym kawałku, to od tego momentu będzie go prowadzała na szelkach i smyczy, tak jak się prowadza psy, albo małpki.
    - Był tam – mówiąc to wskazała na jedno z drzew – Odwróciłam się na moment. Adam przysięgam, to była sekunda i nagle zniknął. Rozpłynął się w powietrzu. Poszłam tam, żeby zobaczyć czy się nie schował, ale go tam nie było. Nigdzie go nie było.
    Na chwilę przerwała i zaczęła nabierać głębsze oddechy, była zdenerwowana, jej stan powoli zbliżał się do paniki i wiedziała, że musi się jakoś uspokoić.

    OdpowiedzUsuń
  13. [ No, sorki, ale to z przyzwyczajenia. ]
    Wstała z rana i przygotowała się do spotkania. Było o no dla niej i dla Adama tak jakby tradycją. Gdy byłą już gotowała wyszła z domu i ruszyła w stronę kawiarenki. Gdy tam doszła usiadła przy tym samym stoliku przy, którym siadają codziennie i złożyła zamówienie.

    OdpowiedzUsuń
  14. [Ej, a w zasadzie to czemu ci tak zależało na tej postaci? :D]
    Szczerze powiedziawszy to zwracała się w ten sposób do większości osób, które bardzo lubiła lub kochała. Cukiereczki, misiaczki, dziubaski i tym podobne nie były niczym nadzwyczajnym w jej przypadku i większość znajomych zdążyła się już do tego przyzwyczaić.
    W sklepie udało jej się jedynie wziąć parę butelek, ale zaraz potem zorientowała się, że nie jest w stanie ich nieść i jednocześnie balansować na jednej nodze, dlatego ucieszyła się, że Adam wszedł do sklepu i jej pomógł. Chociaż oczywiście się do tego nie przyznawała i uparcie twierdziła, że jest w stanie sobie poradzić.
    Zaśmiała się głośno słysząc jego tekst na temat rycerza na białym koniu nie zważając na to, że ludzie znajdujący się w tym samym pomieszczeniu spojrzeli się na nią, jakby już była wstawiona.
    Był to sklep, w którym sprzedawali nawet im, mimo że mieli zaledwie 19 lat, a nie 21 (bo od tego wieku można pić alkohol w Stanach Zjednoczonych), dlatego prawie zawsze zaopatrywali się właśnie tutaj. Duży wybór, przyzwoite ceny no i zero problemów z kupowaniem.
    -Będą? O, to cudownie - oznajmiła z nieskrywanym entuzjazmem. Niedługo później siedzieli już w stałym, schowanym za drzewami i krzakami, miejscu na obrzeżach parku. Przyjaciele mieli się zjawić lada moment. W międzyczasie oni zaczęli już popijać piwa, Lena swoje ulubione malinowe.
    -Ciekawe, czy Nate przyjdzie z Destiny. Mówił ci o tym, że się jej oświadczył?

    OdpowiedzUsuń
  15. - Co robisz?- zapytała Megan, z trudem podnosząc nieprzytomny wzrok na chłopaka. tak, tym razem nie uważała i oto skutki.- Źle się czuję...- wymamrotała dość niewyraźnie. Nie zemdliło jej, chodziło o to, że trochę zbyt mocno kręciło jej się w głowie. Nie pamiętała nawet tamtego kolesia i tego, co się działo przed chwilą. Postanowiła, że kiedy tylko poczuje się lepiej, dowie się, kto ją tak cudownie napoił, znajdzie tą osobę i nakopie jej... wiadomo gdzie. Megan nigdy nie odmawiała alkoholu, wychowała się w towarzystwie, gdzie to wszystko było normalne. Rodzice naprawdę zrobili jej krzywdę, bo chociaż nie byli alkoholikami, wszyscy znali ich z bardzo głośnych i ostrych imprez.

    OdpowiedzUsuń
  16. -Dobrze zrozumiałeś, oświadczył się. Też byłam zszokowana jak to usłyszałam, ale on kompletnie stracił dla niej głowę. Nasz Nate! Jeszcze kilka miesięcy temu zaliczał wszystko co się rusza. Ale wiesz, myślę, że wpłynął na to także wypadek samochodowy, który spowodował. Destiny bardzo ucierpiała i o ile mi wiadomo, nie może mieć przez to dzieci - dodała smutno. Wiedziała bowiem, że to tragedia dla kobiety. Dziecko to po prostu kolejny wspaniały etap życia, stworzenie istotki dla której jest się jedną z najważniejszych osób na świecie i która jest dla ciebie najważniejsza. Brak takiej możliwości jest naprawdę przygnębiający. A nie wszystkim odpowiada adopcja.
    Niedługo później pojawili się ich przyjaciele, również z piwami w rękach. Destiny nie było, bo podobno jest czymś zajęta. Jasmine jak zwykle siedziała i nie mówiła zbyt wiele, natomiast Meg non stop przekrzykiwała się z Nate'm. James zagadywał do Jas, kiedy ona w pewnym momencie oznajmiła całej grupie:
    -Wyprowadzam się z Palm Springs.
    Na te słowa wszyscy zamilkli, przetwarzając w głowach informację, którą właśnie usłyszeli. Lena odezwała się pierwsza z przerażeniem w oczach.
    -Dlaczego?!

    OdpowiedzUsuń