Pachniesz perfumem -
męskim. Męskością: niezwykłą siłą i bezradnością. Pachniesz wolnością -
wolną miłością i drogim winem, ławeczką pod kinem, bo na to kino już nie masz
pieniędzy. Pachniesz nałogiem. Czekoladą. Bogiem. Namiętnym pocałunkiem,
nielegalnym trunkiem, perfekcyjnie skręconą marihuaną z haszem, deszczem
dudniącym w blaszane poddasze, trampkami z conversu i ucieczką z domu, o której
lepiej nie mówić. Nikomu. Papierosem w ustach, ponętnymi ustami. Łąką. Kobietą.
Niczyimi kobietami. Poezją, podnieceniem, oddechem, nagością? Pachniesz
wolnością - wolną miłością.
- Kim jesteś? – pytanie, można
powiedzieć, że całkiem niezłe, ale znaleźć na nie odpowiedź – to może być
trudniejsze niż się wydaje. Jednak ten młody mężczyzna, który siedzi przed Tobą
zdaje się doskonale znać odpowiedź, nawet nie musiał się długo nad tym
zastanawiać.
- Człowiekiem – mówi, uśmiechając
się złośliwie. Rozmowa z nim będzie naprawdę trudna.
- A nazywasz się…? – zmarszczył lekko
nos i obserwuje Cię zza firany długich rzęs.
- A co Cię to obchodzi? – jego
brew nieznacznie uniosła się ku górze, a on sam oparł łokcie o swoje kolana,
pochylając się nieco do przodu, zaraz jednak pokręcił głową i wyrzucił z siebie
litościwie: Nathaniel Williams.
- Więc Nathanielu, czym się
zajmujesz?
- Nate. Jestem Nate – oświadczył
po dłuższej chwili ciszy, znowu się uśmiechając. A więc dla niego to jakaś
głupia zabawa. No trudno. – Jeszcze się uczę, niestety. Jestem w ostatniej
klasie tutejszej szkoły na profilu prawniczym.
- Planujesz zostać prawnikiem?
- Sędzią najwyższym, będę sądził
żywych i umarłych – parsknął śmiechem, choć słowa te wypowiadał z niesamowitą
powagą.
- Uwielbiasz być w centrum uwagi?
Jesteś gwiazdą.
- Rozumiem, że to nie było
pytanie, a jeśli już, to retoryczne – jego kpiarski ton może być odrobinę
irytujący, ale może zachowuje się w ten sposób jedynie wobec obcych. Rozmowę
przerywa dźwięk przychodzącej wiadomości. Brunet zrywa się z krzesła i
wychodzi.
- Dziewczyna? – pytasz.
- Kobieta – rzuca i zamyka za sobą
drzwi.
Kochać jest łatwo. To, można powiedzieć, jak z samochodem: wystarczy
włączyć silnik, dodać gazu i wyznaczyć sobie cel podróży. Ale być kochanym to
tak jak przejażdżka z kimś innym, jego samochodem. Nawet, jeśli uważasz tego
kogoś za dobrego kierowcę, zawsze pozostaje ten podskórny strach, że może się
pomylić, a wtedy w ułamku sekundy wystrzelicie oboje przez przednią szybę na
spotkanie śmierci. Być kochanym może oznaczać największy koszmar. Bo miłość to
rezygnacja z panowania nad własnym losem. A co się stanie, jeśli w połowie
drogi postanowisz zawrócić albo skręcić w bok, a nie masz na to jako pasażer
żadnego wpływu?
AKTUALNIE:
Snuje się jak cień. Źrenice ma jak główki od szpilek. Nadużywa środków przeciwbólowych, chociaż tego bólu, który czuje żaden lek nie może zabrać. Poczucie winy zżera go od środka, a ludzie dookoła tylko dolewają oliwy do ognia. Wszyscy go obwiniają, więc po części po prostu się poddał i przyznał im racje. A jeszcze nie tak dawno w dupie miałby zdanie wszystkich dookoła. Co się z nim dzieje? Kto to wie.
[O, jak genialnie. Bardzo podoba mi się tekst pogrubiony, bardzo. A jak masz tak dużo czasu, małpeczko, to napisz też moją kartę od nowa, eloooo :>]
OdpowiedzUsuń[Malusieńki, w życiu bym nie pomyślała, że to Twoja postać ;P Kurde ja do tej pory tak miło Twoją N. wspominam, już myślałam, że Cię nie spotkam, a tu taki psikus. <33 ]
OdpowiedzUsuńTen dzień Destiny spędzić miała bez Nate'a. Mówił coś o jakichś sprawach do załatwienia, o surfowaniu. Nie wnikała. Każdy potrzebuje jakiejś przestrzeni i przecież nie muszą spędzać każdego dnia, od rana do nocy, w swoim towarzystwie. Sama nie miała dla siebie ostatnio zbyt wiele czasu. Nie, żeby narzekała, ale dawno nic nie czytała, ani nie upiekła. Nie spacerowała spokojnie. No i nie ćwiczyła gra na skrzypcach! A tego już sobie wybaczyć nie mogła.
OdpowiedzUsuńZaplanowała sobie cały dzień, żeby nie stracić żadnej, cennej minuty. W końcu wakacje już się kończyły i od roku szkolnego czasu wolnego będzie, jak na lekarstwo.
Plany jednak zburzyły jej się przez pewną maleńką, słodką istotkę i nieco większą, ale równię słodką. Otóż Oriane poprosiła Destiny o opiekę nad małą Ilu. Nie potrafiła odmówić. I nie chciała. W dziewczynce zakochała się od pierwszej chwili. Kochała dzieci, a kiedy były tak ujmujące, jak Ilu - nigdy nie miała ich dość. Zabrała ją więc do siebie, gdzie w pierwszej kolejności zaczęła ją karmić - na prośbę Oriane. Wtedy właśnie zadzwonił ktoś do drzwi. Zaskoczona Destiny, wzięła dziewczynkę na ręce i poszła otworzyć.
[Dobra, dobra. Też tak chcę, ale jestem milion razy leniwsza od najbardziej leniwej osoby na świecie, lol :D]
OdpowiedzUsuń[A ja Ci powiem, że Namara wrócił, oczywiście po namowach, ale jednak. Wiec wiesz.. ];> ]
OdpowiedzUsuń[Dobra, ćśś, nikomu nie powiem! Ale no kto tu jest małpą, no kto? xD Spoko, ja czasami wolę robić wszystko inne (zwłaszcza coś jeść) zamiast odpisywać na komentarze. ZACZNIJ JAKIŚ WĄTEK, A NIE.]
OdpowiedzUsuń[Oj tam, oj tam, w końcu kosmici xD Ale dobra, już nie będę spamować, zastanawiam się czy ja przypadkiem nie mam Twojego gg, więc jak znajdę to w razie czego tam Ci będę dupkę truć. O! ;** ]
OdpowiedzUsuń[No to i ja mogę zacząć, zdolne dziecię. Ale mi coś podpowiedz, no nie bądź buka. Jakieś okoliczności czy coś!]
OdpowiedzUsuńDestiny roześmiała się szczerze, przyglądając się zdezorientowanemu i przerażonemu Nathanielowi. Naprawdę pomyślał, że mogła urodzić dziecko i teraz tak po prostu z nim być, nic mu nie mówiąc? Pokręciła głową, nie mogąc przestać się śmiać. Poprawiła małą Ilu na rękach i otworzyła szerzej drzwi, wpuszczając chłopaka do środka. Kiedy mijał ją w progu, pocałowała go czule w policzek.
OdpowiedzUsuń- To córeczka Oriane. Nie bój się. - powiedziała, wciąż rozbawiona. Zamknęła za nim drzwi i wróciła z dziewczynką do kuchni, wciąż chichocząc pod nosem. Siadła przy stole, sadzając ją na swoich kolanach i wróciła do karmienia jej zupką.
- Jeśli jesteś głodny, albo spragniony, to obsłuż się śmiało. - Uśmiechnęła się do Nate'a, który wszedł właśnie do kuchni. Karmiła Ilu, spoglądając na niego z czułością, ale i wciąż rozbawieniem.
[Oj, dobra. Masz, potworze <3]
OdpowiedzUsuńKoniec wakacji zbliżał się nieubłaganie. Powrót do szkoły, codziennego rytmu życia, a także do katorżniczych treningów - wszystko to przyprawiało Ave o nieprzyjemny dreszcz na plecach. Bała się ostatniego roku szkoły średniej i nie chciała aby przeminął tak szybko, jak wszystkie poprzednie. To w tej szkole poznała genialnych ludzi, to dzięki nim uczestniczyła w najbardziej pokręconych imprezach świata. Żal będzie jej zostawić przyjaciół i znajomych, opuścić Palm Springs i rozpocząć nowe życie w Los Angeles. Ale to dopiero za rok, Ave, Evans uspokajała samą siebie, gdy szykowała się do wyjścia na imprezę, która była kolejną z cyklu kończących lato, a jednocześnie urodzinami kolegi z drużyny futbolowej. Musiała wykorzystać końcówkę lata jak najmocniej, do ostatniej kropli.
Gdy wreszcie dotarła na imprezę, chwyciła owocowo pachnący drink w ogromnym, czerwonym kubku i rozejrzała się po imponującym domu chłopaka; ludzi było więcej niż przypuszczała i nie wszyscy należeli do grona jej znajomych bądź przyjaciół. Ave ruszyła więc wolnym krokiem na plażę, która przylegała do posiadłości. Tam również zabawa trwała w najlepsze, ale przynajmniej było mniej duszno. I bardziej klimatycznie. W ogóle plaża to takie fajne miejsce, niezwykle magnetyzujące Ave. I innych, jak widać.
- To dobrze. - powiedziała, wciąż z rozbawieniem. Doskonale wiedziała, że Nathaniel nie lubi dzieci. Powiedział jej kiedyś, że raczej nie planuje założenia rodziny. Przyjęła to, póki co, nie spokojem. Byli jeszcze młodzi. Miała nadzieję, że z wiekiem mu się to zmieni. W końcu kiedyś nie rozważał nawet bycia w stałym związku, a tu proszę. Był taki kochany. Uśmiechnęła się rozczulona. Nachyliła się i pocałowała go czule, jednak szybko wróciła do karmienia dopominającej się o to Ilu.
OdpowiedzUsuń- Zajmuję się, żeby miała chociaż chwilkę dla siebie. Każdy tego potrzebuje, a nie miała kogo poprosić. A Ilu jest cudowna. Nie, maleńka? - Uśmiechnęła się czule do dziewczynki, muskając nosem jej maleńki nosek. Ilu roześmiała się wesoło, po czym przeniosła zaciekawiony wzrok na Nate'a.
- A ty co tutaj robisz? Miałeś być zajęty. - powiedziała, zerkając na niego z uśmiechem.
[A ja bym prosiła o podrzucenie miejsca spotkania, tudzież pomysłu jakiegoś na wątek, a zacznę.;)]
OdpowiedzUsuń[Może i bym coś tam wymyśliła, ale Twój pomysł jak najbardziej mi odpowiada.]
OdpowiedzUsuńIleż można leżeć i pachnieć? Na to pytanie Nanna jak nikt inny znała odpowiedź, bo właśnie to testowała i trzeba przyznać, że osiągnęła całkiem przyzwoity wynik, a to wszystko dzięki temu, że wcześniej zrobiła sobie ogromny zapas papierosów i hektolitrów coli, a telefon był ciągle pod ręką, a w nim, w szybkim wybieraniu znajdował się numer do pizzerii. Fantastyczne jest życie, gdy ojciec płaci za wszystkie zachcianki swojej 'ukochanej' i jedynej córeczki, a także fantastyczne było to, że nie znała tutaj nikogo, więc nikt nie dzwonił do niej, by spędziła z ów kimś czas, miała święty spokój i to jej się niezwykle podobało.
Ale w końcu i coś takiego może się znudzić, jeśli robi się to bez przerwy przez kilka dni. Dlatego też teraz cała umorusana błotem (Nie pytajcie co robiła.) szła przed siebie mamrocząc coś pod nosem i odpalając papierosa, co niestety jej się nie udało, bo piłka, której oczywiście nie zauważyła, bo skupiła się na papierosie, uderzyła ją w dłoń i zapalniczka, którą w ów dłoni trzymała, wymsknęła jej się z dłoni i wpadła do kratki ściekowej, pięknie po prostu! -No cholera!- burknęła niezadowolona tupiąc nogą niczym obrażona pięciolatka.
[Człowieku, czy nam się kiedyś uda dokończyć wątek? xD]
OdpowiedzUsuńDestiny wbiła w niego uważne spojrzenie swoich kocich oczu, nie przestając karmić przy tym Ilu. - Dwie super laski, mówisz? Więc czasu sam się nimi nie zająłeś? - Uniosła do góry jedną brew. - Rozumiem, że jak będę miała okres, to nie mam co na ciebie liczyć? - zapytała rozbawiona, hamując śmiech. Spuściła wzrok na małą na swoich kolanach, którą bardziej już chyba interesował Nathaniel, niż cokolwiek innego. Destiny z trudem wciskała jej resztki zupki. - Jakie to typowe. Pojawia się przystojny facet, to już ulubiona ciocia się nie liczy. - Pokręciła głową ze śmiechem, podszczypując dziewczynkę delikatnie, która roześmiała się dziko, po czym beztrosko wyciągnęła ręce w stronę Nate'a. - No, niestety, mój drogi. Wpadłeś jej w oko. Nie bój się, no. Nie ugryzie cię. - powiedziała rozbawiona, widząc, że chłopak patrzy na Ilu, jak na jakieś dzikie zwierzę.
OdpowiedzUsuńJeszcze przez chwilę stała jak skamieniała trzymając papierosa kilka milimetrów przed ustami i dopiero gdy podszedł do niej chłopak przeniosła na niego mordercze spojrzenie, a potem na resztę chłopaków, którzy siedzieli na boisku.
OdpowiedzUsuń-Człowiek wraca zmęczony po treningu, a tu jeszcze go piłką atakują.- burknęła niezadowolona. A to dobre! Ona i jakikolwiek trening, proszę ja was, przecież Nanna nawet nie wie jak się poprawnie biega, zazwyczaj potyka się o własne nogi i po kilku metrach już łapie ją zadyszka, no i po za tym ona preferuje jeden rodzaj wysiłku fizycznego, ale o tym teraz nie będziemy wspominać. -Nie wiem który mnie nią zaatakował, ale jak tylko się dowiem, to kara go nie ominie.- dodała zaciągając się z lubością. Dobra, to była tylko zapalniczka, ale z Nanną się nie zadziera, zwłaszcza gdy chce zapalić, ot co!
Ave nie miała nic przeciwko przychodzeniu na imprezę samej, bez tabunu przyjaciółeczek, które paplałyby o tym, że włosy kleją im się do nadmiernie wymalowanych błyszczykiem ust. Avery najczęściej i tak spotykała kogoś znajomego, a nawet jeśli tak nie było, to szybko zdobywała nowych przyjaciół swoją bezpośredniością i otwartością. Tym razem jednak coś musiało ulec zmianie - Ave zirytowała się brakiem znajomych twarzy, a jeszcze bardziej nachalnymi spojrzeniami padającymi zewsząd; od mniej lub więcej pijanych chłopaków. Zaprzysięgła sobie, że dokończy drinka i wyjdzie, ot tak, po prostu. Impreza wiele chyba na tym nie straci.
OdpowiedzUsuńAle oto została wybawiona.
Trochę drinka zniknęło już z plastikowego kubka Avery, a i ona sama nie mogła poszczycić się najmocniejszą głową w mieście. Niemniej, daleko jej było jeszcze do stanu w którym nie rozpoznałaby akurat tego osobnika. Mimo dudniącej muzyki, śmiechów i rozmów.
- No nie mam pojęcia - Ave odparła z przekąsem, a jej usta zadrgały w uśmiechu, który po chwili rozjaśnił twrarz dziewczyny. Ucieszyła się na Nate'a; ostatnio wyraźnie mijali się.
[Kiedyś Cię zatłukę <3]
OdpowiedzUsuń[A tak w ogóle to już wróciłam do poprzedniego wizerunku, więc gify do powiązań jak najbardziej się nadają.]
OdpowiedzUsuń[ No to trzeba moim zdaniem jakieś powiązanie lub wątek wykombinować :>]
OdpowiedzUsuńDestiny zerkała na niego rozczulona, z uśmiechem, wciąż rozbawiona jego niechęcią do dzieci. Wręcz strachem przed nimi. No, panie Williams, trzeba przygotować się na mały zmiany. Nie skomentowała tego jednak głośno. - Chyba? - Zaśmiała się, kręcąc głową. - Wielkie dzięki. - powiedziała, udając wyrzut, wciąż jednak się śmiała. Jakoś dała radę wcisnąć w Ilu resztki zupki. Odłożyła miskę i łyżeczkę na stół, poprawiając sobie małą na kolanach. Dziewczynka jednak wciąż rwała się do Nathaniela. Destiny zachichotała. - No, niestety, mój drogi. - powiedziała, patrząc na Nate'a stanowczym wzrokiem. - Na chwilkę. Ona się nacieszy, a ja posprzątam i możemy pójść. - dodała, podnosząc się z miejsca. Nie słuchając jego sprzeciwów, wręczyła mu maleństwo w ramiona, a zaczęła sprzątać po obiedzie i wcześniejszej zabawie Ilu, spoglądając co chwilę w ich stronę.
OdpowiedzUsuńWakacje miały być dla Avery czasem w którym mogłaby naładować baterie, zdobyć dodatkową energię, która potrzebna jej była do przetrwania roku szkolnego i tak dalej. Jak się szybko okazało, wrodzona ambicja i perfekcja nie pozwoliły Ave na leżenie plackiem i zwykłe obijanie się. Trenowała i ćwiczyła przez cały ten czas. Nic więc dziwnego, że na dalszy plan schodziły imprezy, spotkania z przyjaciółmi, nie mówiąc o jakichkolwiek wyjazdach. Na moment była w Los Angeles i na tym kończyły się wakacyjne wojaże panny Evans.
OdpowiedzUsuń- Cześć, zboczeńcu. Tęskniłeś, prawda? - Ave zarzuciła przyjacielowi ramiona na szyję, odwzajemniając uścisk. Ona właśnie uświadomiła sobie, że brakowało jej Nate'a. Przez cały czas, gdy nie mieli kontaktu, nie usychała z tęsknoty, nie miała czasu na takie ckliwe rozmyślania. Dopiero, gdy kogoś spotykała to docierały do niej pewne fakty. Tak było i tym razem.
- Bo jesteś dorosłym facetem, nie możesz bać się dzieci, skarbie. - powiedziała, myjąc w zlewie miseczkę i łyżeczkę małej Ilu. Patrzyła z rozbawieniem na nieco przerażonego chłopaka. Pokręciła głową, odkładając umyte rzeczy na bok. Sama wytarła ręce, po czym pozbierała z ziemi zabawki dziewczynki, nie przestając chichotać pod nosem. Zbliżyła się do nich i ucałowała Nate'a w kark, głaszcząc go po ramieniu. - Każda kobieta uwielbia tatuaże. - powiedziała rozbawiona, uśmiechając się do niego słodko. - Chodź, piękna, ubierzemy ci buciki. - dodała, porywając dziewczynkę z kolan Nathaniela. Łaskotała ją i coś mówiła, a Ilu śmiała się dziko, nie spuszczając jednak zainteresowanego wzroku z chłopaka. Usiadły w korytarzu, gdzie Destiny założyła jej malutkie sandałki. W końcu w trójkę opuścili dom dziewczyny.
OdpowiedzUsuńAve ciaśniej otuliła się lekkim swetrem, ruszając wolnym krokiem bliżej, w kierunku wody. Ocean z daleka był czymś co zdecydowanie uspokajało pannę Evans, ale, gdy do niego wchodziła, przerażał ją swym ogromem. Nie wiedziała czemu tak się działo, ale lubiła ten lekki strach. Była pokręcona, ale o tym wiedzieli wszyscy.
OdpowiedzUsuń- Tańczyłam, jak zwykle - odpowiedziała krótko, posyłając uśmiech chłopakowi. Zaraz potem grymas ten nabrał nieco złośliwego wyrazu, ale wciąż sympatycznego, zarezerwowanego dla przyjaciół.
- Pytanie brzmi: co Ty robiłeś, mężulku? - Avery uniosła jasną brew w ironicznym geście. Wiedziała, że Nate jest szczęśliwie zakochany; słyszała plotki, bezpośrednio od niego o tym nie wiedziała. Cieszyła się z tego powodu, ale nie byłaby sobą, gdyby nie pozwoliła sobie na docinki. Musiała mu przecież trochę podokuczać, tak szybko dał się usidlić.
- Och, mama to co innego. - powiedziała ze śmiechem, kręcąc głową i męcząc się z maleńkimi sandałkami, bo Ilu wierzgała nóżkami, jak szalona, najwyraźniej rwąc się już do spaceru. - Mama nie patrzy na to w taki sposób. Ja swojemu synowi nie dam zrobić tatuaży, co najmniej do osiemnastki. - dodała rozbawiona, wstając z miejsca, z maleństwem na rękach. Dziewczynka dała na chwilę Nate'owi spokój, patrząc teraz błyszczącymi oczętami na marchewkowe włosy Destiny, które już po chwili zaczęło beztrosko plątać. Rudowłosa jednak nie zwracała na to najmniejszej uwagi. Zerknęła na Nathaniela i zachichotała cicho. - Prawda, że słodko? - Zaśmiała się, a kiedy weszli już do parku i nie musiała obawiać się żadnych pędzących samochodów, postawiła Ilu, pozwalając jej swobodnie biegać. Nie spuszczała jej jednak z oczu.
OdpowiedzUsuń[No kieeeedy będą te powiązaniaaa]
OdpowiedzUsuń[Cześć. Hmm, chyba jedyne co łączy Pandę i Nathaniela to gra w piłkę nożną. Może dziewczyna będzie chciała dołączyć do drużyny, a kapitan nie będzie chciał przyjąć jej ze względu na płeć? No sama nie wieeeeem.]
OdpowiedzUsuńDestiny roześmiała się czule, słysząc to. Cóż, przynajmniej nie wypalił od razu, że co ona sobie wyobraża, że jakie dzieci, on żadnych mieć nie zamierza. Uśmiechnęła się tylko, nic już więcej nie mówiąc. Temat był skończony. Zadowolona była z tego, co usłyszała.
OdpowiedzUsuńObserwowała z uwagą maleńką Ilu, uważając, by nic jej się nie stało i by nigdzie nie uciekła. Umarłaby sama chyba, gdyby malutkiej stała się krzywda. I na pewno umarłaby ze wstydu przed Oriane.
Słysząc pytanie Nate'a, spojrzała na niego jednak, uśmiechając się słodko.
- Tak, byłoby miło. - powiedziała, zbliżając się do niego i obdarzając go czułym pocałunkiem. Uśmiechnęła się raz jeszcze i wróciła do obserwowania Ilu, która, na szczęście, nie zdążyła nigdzie uciec.
Pierwszy dzień zapowiadał się dość kiepsko, no dobra będzie fatalnie. Od razu po zajęciach dodatkowych miała pojechać do szpitala. Jej siostra miała kolejny nawrót choroby a Pandora znowu miała być dla niej dawcą. To zaczęło być dla dziewczyny naprawdę już męczące i miała szczerze dość tych badań, igieł.. Na samą myśl o tym zrobiło jej się słabo. Wróciła myślami jednak do rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńByła zła. Była wściekła, że damska drużyna piłki nożnej tak nagle się rozpadła. Westchnęła ciężko wchodząc na boisko. Gdy nieznajomy chłopak do niej podszedł zmrużyła delikatnie swoje oczy i wzięła głębszy wdech. Poprawka, kilka głębokich wdechów.
- Ja.. - dziewczyna urwała, nie potrafiąc się zebrać w sobie. Spuściła wzrok na swoje szare tenisówki. Spojrzała tęsknię na piłkę i pokręciła głową do własnych myśli. - Nie ważne.. - zagryzła nerwowo wargę.
[O BOŻE, LOW JU <33333]
OdpowiedzUsuńAve oddaliła się nieco, pragnąc by ocean lekko muskał jej stopy, a sandałki chwyciła w lewą rękę. Zaśmiała się cicho, co skutecznie zostało zagłuszone przez nieustanny szum fal. Była spokojna, wiedząc, że uśmiech ten widać było również w jej oczach. Zawsze śmiała się i cieszyła całą sobą, to samo było z odchorowywaniem smutków.
OdpowiedzUsuń- Nie, mały. Nie pytam - odpowiedziała, przedrzeźniając niejako kumpla. Wzruszyła przy tym nieznacznie ramionami; nie należała do tego typu ludzi, którzy ingerowali zbytnio w życie swych przyjaciół. Robiła to wtedy, gdy działo się coś złego bądź gdy została o to poproszona.
- Jestem taka wspaniała i empatyczna, że się po prostu cieszę Twoim szczęściem - dodała po chwili z szerokim uśmiechem na twarzy. Na razie, gdy jedynym priorytetem w jej życiu był taniec, a związki ostatnią rzeczą o której myślała, musiała zadowolić się czyimś szczęściem. I nie miała z tym najmniejszego problemu. Czy nie dlatego ludzie ją uwielbiali?
Plotkom które krążyły wokół tego chłopaka nigdy zbytnio nie wierzyła. Bo i kto by ufał informacją przechodzącym z ust do ust, często dziwnie poprzekręcanych? Cóż, przed chwilą jednak na własnej skórze przekonała się, że może i jest w tych plotkach ziarno prawdy. Chłopak był niemiły, a Pandora uważała, że nawet chamski. Raz, dwa, trzy ; liczyła w myślach, próbując ułożyć jakąś sensowną i błyskotliwą odpowiedź. Zaczerpnęła gwałtownie powietrza.
OdpowiedzUsuń- Miałam taką złudną nadzieje, bo damską drużyny nie wiadomo dlaczego zlikwidowano. Ale jak mogłam pomyśleć, że taki zapatrzony w siebie chłoptaś pozwoli mi zagrać? - pokręciła głową, delikatnie się uśmiechają. Jej głos był bardzo cichy i subtelny. - Nie mam ochoty patrzeć, wolałabym grać. - rzuciła, oddalając się.
[ No cześć :D ]
OdpowiedzUsuńDestiny zerkała to w stronę Nathaniela, kupującego w jakiejś budce, to na malutką, która, o dziwo, grzecznie robiła sobie babki z piasku, szybko znalazłszy sobie koleżankę, dzięki temu miała skąd wziąć foremki. Zaradna mała. Zapomniała jednak o wszystkim, kiedy Nate wręczył jej lizaka. W tym momencie pokochała go chyba jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuńRudowłosa podziękowała ukochanemu za colę i otworzyła ją, by się napić. Po wybuchu chłopaka, spojrzała na niego oburzona i uderzyła go delikatnie w bok głowy.
- Oszalałeś? Tu są dzieci, nie klnij. - powiedziała surowo, mierząc go karcącym wzrokiem. Widząc jednak paski na jego ubraniach, parsknęła śmiechem. - Zeberko. - dodała czule, zbliżając się do niego i całując go krótko. Otrzepała Ilu rączki, przecierając je mokrymi chusteczkami i otworzyła jej lizaka.
Destiny patrzyła na niego rozbawiona, chichocząc cichutko pod nosem, zerkając co chwilę na Ilu, która jednak siedziała na ławeczce, jedząc w najlepsze pysznego lizaka. No tak, nic innego się już nie liczyło. Roześmiała się i wywróciła oczami, słysząc jego oskarżenia. Pisnęła cicho, kiedy przyciągnął ją do siebie. Odwzajemniła jego pocałunek, jednak szybko oderwała się od niego, ściągając jego dłonie ze swoich pośladków. - Tu są dzieci, wariacie, już ci mówiłam. - powiedziała, wciąż się jednak śmiejąc. Pocałowała go raz jeszcze, poszła jednak w końcu do małej Ilu.
OdpowiedzUsuń[ Ok :) To może jakiś mecz albo trening? Meg jest kapitanka cheerleaderek :D ]
OdpowiedzUsuń[TY! Wszystkie wątki nam urywasz, to za karę teraz wymyślisz i zaczniesz, buahahahahahhaahha.
OdpowiedzUsuńChyba, że zostanę ładnie poproszona, to się zastanowię :D A idąc śladem mojego polonisty, powinnam poprosić o list w łacinie lub grece, buahahahaha]
- Jaki ty biedny jesteś. - powiedziała, patrząc na Nathaniela z udawanym współczuciem i kręcąc głową ze zrezygnowaniem. Uśmiechnęła się jednak, podchodząc i całując go czule w głowę. Pogłaskała go po parku delikatnie i usiadła tuż obok, zerkając na Ilu z czułością. Przejechała palcem po jej małym nosku, co dziewczynka skwitowała śmiechem i gestem a la ''odfruń, mucho''. Na pytanie Nate'a odpowiedziała szerokim, ujmującym uśmiechem, po czym wepchnęła sobie całego lizaka do maleńkiej buzi i bez skrępowania wpakowała się chłopakowi na kolana, będąc z tego faktu niezwykle zadowoloną.
OdpowiedzUsuń- Chyba mam konkurencję. - Destiny pokręciła głową ze śmiechem. - Przy tobie nawet plac zabaw jej nie interesuje.
Dziewczyna odwróciła się do niego przodem, lustrując go badawczym wzrokiem. Jej spojrzenie było bardzo przeszywające i było w nim coś dziwnego. Pokręciła delikatnie głową.
OdpowiedzUsuń- Wybacz, nie znam Cię i nie powinnam tak mówić. Jednak zachowujesz się tak jakbyś uważał się za lepszego ode mnie. A wcale lepszy nie jesteś. - szepnęła, jej głos delikatnie drżał. Posłała mu uroczy uśmiech i odrzuciła długie włosy do tyłu. Zagryzła wargę, zastanawiając się przez chwilę.
- Umiem więcej niż Tobie się wydaje. - spojrzała na niego spod przymrużonych powiek. Dopiero teraz dokładniej mu się przyjrzała. Był niesamowicie przystojny, aż zapierało dech w piersiach.. Jednak wygląd nigdy nie był ważny dla Pandory. I nie był czymś po czym mogłaby ocenić kogokolwiek.
[Ach, normalnie aż mi się łezka w oku zakręciła *chlip* Kij z tym, że nie znam łaciny! :D Ach, aż nawet wątek zacznę (ale z góry ostrzegam, że następny zaczynasz TY! :p)]
OdpowiedzUsuńOriane nie była stałą bywalczynią imprez, ale wprost nie potrafiła odmówić komuś, kto przez pięć minut bombardował ją pytaniem "a może jednak?". Zgodziła się, i to nie tyle dla świętego spokoju, co przez podziw dla wytrwałości w działaniu gospodarza. Rodzice byli wręcz wniebowzięci, gdy poprosiła ich o zajęcie się najukochańszą wnuczką (pewnie, bo jedyną). [hue, hue, żarcik]
Początkowo wszystko było całkiem w porządku - nikt nie wciskał jej na siłę drinków, a nachalni pijacy trzymali się z daleka, ale wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Gdy tylko w tłumie wypatrzył ją gospodarz, miała wrażenie, jakby rozpętało się prawdziwe piekło. Nie odstępował jej na krok, a i nieudolnie próbował podrywać znalezionymi w internecie tekstami. Kiedy udało się jej wyrwać, nie pocieszyła się długo wolnością, bo zaraz zaczął o nią pytać innych ludzi. Jedyną drogą ucieczki okazał się stojący trzy kroki od brunetki Nate.
- Wiesz, gdzie mogę się schować? - spytała, chwilowo kryjąc się za ścianą, trochę desperacko patrząc na chłopaka.
Cała się rozpromieniła, a na jej twarzy malował się uśmiech.
OdpowiedzUsuń- Jejku, bardzo Ci dziękuje. - tak bardzo się ucieszyła, że musnęła swoimi malinowymi, delikatnie wilgotnymi wargami jego policzek. Może nie powinna tego robić, gdyż Nate pewnie sobie tego nie życzył, ale w tym momencie jej to zbytnio nie obchodziło. Złapała czerwoną przepaskę. Już po chwili wbiegła na boisko.
[Są piękne, prawda? :3]
Pandora związała długie, rude włosy, zerkając na chłopaka.
OdpowiedzUsuń- Orzeł. - wymruczała cichym głosem, odgarniając niesforny kosmyk włosów za ucho. Popatrzyła mu prosto w oczy.
Oparła dłonie na biodrach, nie odwracając od niego wzroku swoich lazurowych tęczówek.
[Cudowne i przewspaniałe. <3 Ale już nie będę tak chwalić 'moich' zdjęć.]
- Dzięki Bogu - mruknęła i odetchnęła z ulgą. Może natrętny gospodarz da jej też później spokój, bo będzie święcie przekonany, że jest gdzieś z osławionym Nate'm. Oby, bo miała go już naprawdę dosyć. Ile można? Jeśli dziewczyna nie jest zainteresowana to się tego nie zmieni i już. Chodzenie za nią krok w krok nic nie zmieni.
OdpowiedzUsuń- Czemu faceci muszą być tacy uparci? - spytała chłopaka, ale właściwie nie liczyła na uzyskanie odpowiedzi. Był jednym z nich, więc pewnie nie uważał siebie za takiego, tak samo jak kobiety nie uważają, że są skomplikowane. Przecież są kompletnie normalne, o co może chodzić tym Marsjanom?
Specjalnie nie sprawdzała, gdzie podział się gospodarz, bo jeszcze pomyślałby, że go szuka i znowu przyczepiłby się jak rzep do psiego ogona. Zdecydowanie bezpieczniejszym wyjściem było patrzenie na Nathaniela i udawanie, że o czymś do niej mówi zawsze wtedy, gdy ona sama milczy. Później pomyśli nad tym jak uciec z tej imprezy, która wydawała się w tej chwili jedną wielką pułapką, w której Ori została uwięziona.
Destiny patrzyła czule, jak Nathaniel niewprawnie, niepewnie trzyma dziewczynkę. Uśmiechnęła się pod nosem. Podobał jej się ten obrazek, i to bardzo. Posłała mu jednak rozbawione spojrzenie, kręcąc głową.
OdpowiedzUsuń- Nie mam być o co zazdrosna, bo wiem, że mój super przystojny chłopak kocha tylko mnie. A ja jego. - powiedziała wesołym, zdecydowanym głosem. Nachyliła się i pocałowała go nieco dłużej, z czułością, głaszcząc jego ramię. Oderwała się i uśmiechnęła się uroczo. - Moja kochana zeberko. - Zachichotała.
Cóż, nie wszystkie egzemplarze ulegały kompletnemu oślepieniu przez urok wielkiego i wspaniałego Nate'a. Taka Oriane na przykład nie widziała w nim dla siebie materiału na chłopaka, dla którego zdobyłaby gwiazdkę z nieba i nie była gotowa w każdej chwili paść mu do stóp, jak pewnie, co z przykrością stwierdzała, przynajmniej trzy czwarte dziewczyn w pokoju.
OdpowiedzUsuń- Myślisz, że nie próbowałam? Powiedział, że uwielbia dzieci, ma mnóstwo kuzynek, którymi się opiekuje jak przyjadą, a przy tym pierwszym stwierdził, że mi nie wierzy. Bo z nikim mnie nie widział ani plotkara nic o tym nie pisała - wywróciła oczami, kompletnie niezadowolona z wpływu jaki jakaś blogerka miała na ludzi. Estończycy byli chyba mądrzejsi pod tym względem, słuchali się tylko tych plotek, które za prawdę uznawała większość, a nie jedna bajkopisarka.
- Dlaczego za mną łazi? Ty mi powiedz. Nie czytam ludziom w myślach.
[ Ja się nie gniewam :D Jeden wątek można poprowadzić na wiele różnych sposobów. ;) ] Sama Megan dla odmiany wzięła gorący prysznic, na tle długi, że cała reszta wyszła już z szatni. Przynajmniej tak jej się wydawało. Dzisiaj kibicowały prawie ponad siły, a jednak sprawiało im to radość i chyba się opłacało. Gorący prysznic był swego rodzaju zbawieniem, tym bardziej, że zabrała ze sobą bardzo ładnie pachnące i praktyczne mydło w płynie. Wychodząc spod prysznica owinęła się białym puchowym ręcznikiem, gdyż wszystkie jej ubrania zostały oczywiście w szatni. Całe szczęście, że zabrała ze sobą ten ręcznik, bo w przeciwnym razie byłoby... Cóż, nie wnikajmy, na pewno inaczej niż było teraz. Całkowicie zamyślona weszła do szatni i już miała zabierać swoje ubrania kiedy poczuła czyjąś obecność, i to na własnej skórze. Tak, spostrzegła, że czyjeś dłonie dotykają ręcznika, który ma na sobie.- Dziękuję.- odpowiedziała odruchowo, jakby jeszcze nie przebudziła się po swoim długim rozmyślaniu. Wszystko dochodziło do niej bardzo powoli. Ale ten głos... Przecież poznałaby go wszędzie. Nathaniel. O tak, instynkt jej nie zawodził. Tylko... Czy on ją w ten chwili obejmował? Dla pewności dotknęła jego dłoni. Rozczarowała się (a może i nie?) tym, że tym razem to nie wyobraźnia płata jej figla.- Nate?- szepnęła. To wszystko jakoś do siebie nie pasowało. Dziwne, strasznie dziwne uczucie. Może tym razem należy posłuchać rozumu a nie serca?- Co ty wyprawiasz?- starała się nadać swojej wypowiedzi jak najbardziej pobłażliwy i przyjacielski ton. Należeli do tej samej paczki i mieli tych samych przyjaciół. W dodatku dobrze wiedziała, że w jego życiu ostatnio coś się zmieniło. Pytanie 'co ty wyprawiasz' było więc jak najbardziej na miejscu. Nie odwróciła głowy, nawet się nie poruszyła. Była trochę zaskoczona, ale trzeba przyznać, że gdzieś w środku, jakiejś małej części jej bardzo to pasowało. Nie owijajmy w bawełnę, wiadomo było przecież, że Megan kocha się w Nathanielu już od jakiegoś czasu, ale mimo swojego wpływu na facetów, w tym przypadku była bezsilna. O co mu więc teraz chodziło? Czekała na jego reakcję i odpowiedź.
OdpowiedzUsuńPokręciła głową z promiennym uśmiechem. Ona rzadko kiedy miała szczęście. Zastanowiła się dłuższą chwilę.
OdpowiedzUsuń- Wybieram.. piłkę. - uśmiechnęła się do niego delikatnie, unosząc kąciki ust ku górze. Zadarła głowę ku górze aby spojrzeć w jego ciemne oczy swoimi lazurowymi tęczówkami. Jezu, jaki on jest wysoki, pomyślała. Ona mierzyła zaledwie metr pięćdziesiąt. Ciekawa była ile on miał wzrostu, metr osiemdziesiąt czy więcej?
- Nie podoba? - Zrobiła smutną, zawiedzioną minkę, którą jednak szybko zastąpił radosny, tak dobrze znany mu już uśmiech. Spojrzała na niego czule. - Ale wyglądasz, jak zeberka, cóż mam poradzić? Słodka zeberka. - dodała, chichocząc uroczo. Pokręciła głową, tym razem udając obrażoną. - Ja mogę dopiero przestać być cudowną, to zobaczysz. - powiedziała obruszona, szczypiąc go delikatnie w bok. Uśmiechnęła się do Ilu, która śmiała się, patrząc zachwyconym wzrokiem na Nathaniela. - Później? Nie wiem, o której Oriane zabierze Ilu. Powiedziałam, że mogę zostać z nią cały dzień.
OdpowiedzUsuńRudowłosa dziewczyna uśmiechnęła się do niego promiennie. Cieszyła się, że może w końcu zagrać. Och, nie grała w piłkę nożną od kilku dobrych miesięcy. Dobry trening jej się przyda. I nie ważne czy grała z chłopcami czy z dziewczynami.
OdpowiedzUsuńNabrała powietrza w płuca, a gdy usłyszała gwizdek kopnęła piłkę. Już po chwili biegła w kierunku bramki przeciwnika. Zwinie omijała dwóch razy większych od niej zawodników. Gdy znalazła się blisko bramki i już chciała strzelić gola, jeden z chłopaków ją sfaulował.
[Mwaha! xP Myślałam, że mnie pierwsza przywitasz, wariatko xPP A tu co? Ni ma! xP Zaczynasz czy powiązanie wymyślasz? Hatton znasz ;D]
OdpowiedzUsuń- Właściwie nawet nie musisz, po prostu udawaj, że cokolwiek mówisz - odparła, zajmując miejsce obok. Nie mogła nawet sprawdzić, czy ten typ już sobie poszedł! Mogła mieć twardsze serce i nie przychodzić w ogóle, zamiast jak ostatnia idiotka się litować nad cudzym skomleniem! - Za kilka minut po prostu stąd wyjdę zanim znowu się uczepi. W razie czego możesz mnie eskortować - zaśmiała się pod nosem, nie sądząc, aby Nate wyrywał się do roli ochroniarza, chociaż dobrze, że przynajmniej chwilowo ją osłania.
OdpowiedzUsuńNajgorsza była ta mieszanka uczuć. Była w nim przecież zakochana, ale nie mogła mu pozwolić na coś takiego. Delikatnie uniosła głowę do góry, odsłaniając twarz, na którą do tej pory opadały wilgotne włosy.- Nate...- spojrzała mu w oczy. Nie chciała tego przerywać, ale nie chciała wyjść na kogoś, kto odbija niej dziewczynie chłopaka. Uczucie dyskomfortu psychicznego zaczynało powoli brać górę.- Przecież jesteśmy przyjaciółmi.- powiedziała, dość przesadnie podkreślając ostatnie słowo. Kto by pomyślał, że taka właśnie jest nasza Meg. A może tylko teraz taka była... Bo czy to nie dziwne, że wolała sama trochę pocierpieć niż stracić reputację czy też narobić sobie wrogów. Znana była przecież z tego, że zawsze robi co chce. Ale tym razem nie mogła. Coś w środku jej na to nie pozwalała.
OdpowiedzUsuńDestiny odprowadziła dziewczynkę wzrokiem, znów skupiając na nią większość uwagi, by jej nie zgubić. Objęła go odruchowo ramieniem, wplatając dłoń w jego głosy i głaszcząc go czule. Ale nie patrzyła na niego. Przysunęła się jednak do niego jeszcze bardziej i sama wtuliła się w niego.
OdpowiedzUsuń- Na razie posiedźmy tutaj. Potem zobaczymy. Ona jest maleńka. Nie będzie miała siły na cały dzień wrażeń. Ori mówiła, żeby ją też położyć na chwilę za jakieś... - Zerknęła na zegarek. - Dwie godzinki.
Gdy tylko wyszedł, usiadła na chwilę na ławce, żeby wszystko przemyśleć. Miał rację, przecież marzyła o tym od dawna, żeby tylko zwrócił na nią uwagę. A teraz gdy to już się stało (a może przynajmniej jej się tak wydawało), wcale nie było tak fajnie. Gryzło ją to, że być może chłopak robi to od tak sobie, żeby się z nią podroczyć. W sumie to nie było największym problemem. Chodziło głównie o to, że przecież Nate miał już dziewczynę. Może i Meg potrafiła być wredna, ale nie na tyle, żeby odbić chłopaka. Uważała, że to poniżej jej godności.
OdpowiedzUsuńMiała już dosyć swoich gryzących myśli, dlatego gwałtownie wstała i ubrała się. Suszenie włosów nie zajęło jej wiele czasu, a po chwili wychodziła już z szatni.
- Och, nie jęcz, Nate... - mruknęła błagalnym, choć nieco rozbawionym głosem, nie odrywając jednak wzroku od Ilu. Stresowała się tym trochę, chyba by umarła, gdyby ją zgubiła. Nie mogła na to pozwolić. Przeszedł ją jednak przyjemny dreszcz, kiedy pocałował kącik jej ust. Uśmiechnęła się delikatnie, zerkając na niego tylko przelotnie, wracając szybko wzrokiem do małej. Zamyśliła się na dłuższą chwilę, a sens jego słów dotarł do niej dopiero, kiedy Ilu, zapomniawszy o piaskownicy, poderwała się i podbiegła do Nathaniela, skacząc wesoło i łapiąc go za rękę. Pociągnęła go. Destiny roześmiała się szczerze i ruszyła za nimi, łapiąc chłopaka za drugą rękę. Tym razem to ona ucałowała czule kącik jego ust.
OdpowiedzUsuńNie można powiedzieć, żeby ostanie słowa chłopaka nie wywołały w niej małego szoku. Nate i jej córka, no proszę. Chyba nigdy nie spodziewałaby się takiego duetu.
OdpowiedzUsuń- Ona uwielbia krzyżować plany wszystkim - zaśmiała się pod nosem, bo tylko ona sama mogła wiedzieć, co właściwie ma na myśli. - Znając Ilu, pewnie nie dawała ci spokoju. Kocha nowe twarze - stwierdziła, wiedząc, że się nie myli. Mała nie byłaby sobą, gdyby nie uczepiła się Nate'a zaraz po tym jak pojawił się u otoczeniu jej chwilowej opiekunki.
- I nie mogę powiedzieć, żeby mi było przykro, że popsuła ci plany. Dzięki Destiny mogłam zmienić swoje i trochę urozmaicić plan dnia - uśmiechnęła się, nie odczuwając najmniejszych wyrzutów sumienia. Rudowłosa wydawała się być zachwycona dziewczynką i tylko to pozwoliło Ori zostawić z nią szkraba.
Ilu roześmiała się dziku, obejmując go za szyję i dotykając go po twarzy małymi rączkami, co sprawiało jej ogromną radochę. Destiny nie mogła napatrzeć się na ten słodki, piękny obrazek. Uśmiech nie schodził jej z twarzy i właściwie nie obchodziło jej nawet, co mówi Nathaniel. Miała oczy i widziała, o.
OdpowiedzUsuńKiwała tylko potulnie głową, śmiejąc się i posyłając mu rozbawione spojrzenia na przemian z tymi pełnymi politowania.
- Świetnie, świetnie. I tak cię kocham. - powiedziała, wspinając się na palce i całując go czule, przez co Ilu mogła złapać jej marchewkowe włosy, które chyba bardzo jej się spodobały. - A i tak ja mam zawsze rację. - Wytknęła mu język.
To była jej słodka tajemnica, co działo się z dziewczyną przez cały wolny dzień. Jednego mógł być jednak Nate pewien, gdy przecząco pokręciła głową, tłumiąc przy tym śmiech, kiedy wspomniał o przespaniu tego czasu. Nie, jeśli chodziło o Ilu to mała wręcz idealnie spędzała noce, a oczki się jej kleiły niedługo po kolacji. Efekt spędzania całych dni na rozrabianiu.
OdpowiedzUsuń- Oho, skoro stwierdziłeś, że nieważne, to powinnam drążyć temat - zauważyła, przyjmując wystudiowaną pozę uważnie zapisującego wszystko w pamięci dziennikarza. Właściwie nawet była ciekawa, co takiego mógł mieć na myśli. Nigdy nie przywiązywała większej wagi do plotek, bo były tylko powtarzanymi z ust do ust, niesprawdzonymi informacjami, którym dając wiarę nie raz mogłeś się skompromitować. - No, panie Williams, daj upust swojej ciekawości - zachęciła, z rozbawionym uśmieszkiem na twarzy. - Może jako pierwszy będziesz miał pewne wiadomości.
Megan uśmiechnęła się, słysząc piosenkę, którą chłopak nucił.- No proszę, rodzą nam się tu nowe talenty wokalne.- zażartowała.- A co do Jacka Danielsa...- przez chwile udawała, że się głęboko zastanawia.- Przecież wiesz o tym, że nigdy nie odmawiam.- powiedziała, podchodząc do niego nie tak znowu blisko.- No, może zdarzają się małe wyjątki.- dodała, nakręcając kosmyk swoich włosów na palec wskazujący, a po chwili rozkręcając.- Ale nie mówmy o nich.- uśmiechnęła się szeroko.- Krótko mówiąc, bardzo chętnie przystanę na twoją propozycję.- wyszczerzyła się w jego kierunku.
OdpowiedzUsuńDestiny nie potrafiła sobie z tym wszystkim poradzić. Przykładała się do rehabilitacji, owszem, ale to wszystko działo się tak powoli. To było bardzo frustrujące. Miała już dość leżenia w łóżku. Dobre było chociaż to, że w końcu mogła opuścić szpital i znalazła się w domu. Choć tam przynajmniej komuś płacili za opiekę nad nią. W domu nie mogła patrzeć, jak jej rodzice rezygnują ze wszystkiego, by przy niej być.
OdpowiedzUsuńZmizerniała. Z początku ciężko jej było cokolwiek jeść, głównie przez bóle. Później nie miała w ogóle apetytu. Przez większość czasu była... obojętna. Na wszystko. Uśmiechała się, płakała, ale miała wrażenie, że niczego tak naprawdę nie odczuwa. Nie mogła się odnaleźć.
Nate był chyba jej ostoją. To dla niego się starała. Był tym, co trzymało ją w jako takiej równowadze. Nie pozwalało jej się pogrążyć zupełnie w rozpaczy. Choć uważała, że to niedobre dla niego. Nie powinien z nią być. Marnował się. Nie mogła mu dać niczego.
Otworzyła mu matka Destiny. Przywitała się z nim krótko i wpuściła go do środka, nie mówiąc nic więcej. Gdy szedł do góry dała mu tylko wazon na kwiaty. Chyba oboje, razem z ojcem Destiny, zdawali sobie sprawę z faktu, że świat ich córki nie zawalił się do końca tylko dzięki jego osobie. Chyba dlatego nie wyrzucali go ze swojego domu.
Poszła w ślady chłopaka i również oparła się o blat.- Co u mnie?- zastanawiała się głośno, jednak nie na tyle, by wszyscy mogli to słyszeć.- Dobrze.- skwitowała krótko.- Właściwie to nic nowego. Wszystkie cheerleaderki trzymają się dobrze, drużyna odnosi sukcesy, jest tak jak powinno być.- wzruszyła ramionami. Nie patrzyła na niego, oczy utkwiła w jakimś dalszym punkcie. Myślała, że chodzi mu raczej o życie szkolne, bo przecież pewnie nawet nie wiedział (a może go to zupełnie nie obchodziło), że już od dłuższego czasu jest głównym obiektem jej westchnień.
OdpowiedzUsuńDestiny ucieszyła się na jego widok. Jej marnie wyglądającą buzię rozjaśnił wesoły uśmiech, a oczy przez chwilę rozbłysły. Kiedy tylko usiadł na jej łóżku, znalazła jego dłoń i ścisnęła ją mocno, przyglądając mu się. Od razu zauważyła, że coś jest nie tak. To nie był jej Nate. Uśmiech jej zbladł, patrzyła na niego z troską i niepokojem.
OdpowiedzUsuń- Nate... - mruknęła, wyciągając rękę i głaszcząc go z czułością po policzku. - Co się dzieje? Wyglądasz na chorego... - powiedziała cichutko, nie spuszczając z niego swych kocich, zielonych, zwykle wesołych oczu. Teraz jednak się martwiła, i to bardzo.
[Gdzie Ty się chowasz <3 Chciałam zmienić Des wizerunek i w ogóle zrobić nową kartę xD]
OdpowiedzUsuńDestiny przyglądała mu się z uwagą. Nic? Wiedziała, że Nate ją oszukuje. Nie było tak, jak mówił. Za dobrze go znała. Ale nie chciała dopytywać. Jakby chciał, to by jej powiedział.
- Nie myśl już o tym, proszę. - powiedziała cichutko. Uśmiechnęła się, kiedy ją pocałował. Tęskniła za nim. Niby widywali się prawie codziennie, ale czułości, bliskość... mieli ograniczone o minimum. Nie wspominając o seksie, o którym nie mogło być mowy. Ale nawet taki zwykły buziak... Destiny zaczynała myśleć, że Nate się nią brzydzi.
- Powoli. - odparła, zgodnie z prawdą, wzruszając ramionami. - Byłoby lepiej, gdyby to tak strasznie nie bolało. Czasami trzeba przerywać rehabilitację, muszę brać leki, a później się blokuję... - Odwróciła głowę, wzdychając ciężko. Było jej ciężko, i to bardzo. Ale miała jego. Dla niego się starała. Dlatego tak bolało ją, że działo się z nim coś niedobrego.
[Ja już też, bo poszłam grać w simsy xD]
OdpowiedzUsuń- Oczywiście, że przejdziemy. - powiedziała pewnym, choć delikatnym i nieco słabym głosem. Uśmiechnęła się do niego, ściskając jego dłoń. Pocałowała ją delikatnie. Przeniosła wzrok na kwiaty i pokiwała głową, wciąż starając się uśmiechać. I ona chciała mu pomóc. Nie radził sobie. Cóż mogła zrobić? Była przykuta do łóżka... Do niczego się nie nadawała. - Są przepiękne, dziękuję. - Spojrzała na niego z czułością i nawet zaśmiała się krótko, słysząc o jego mamie. - Dziękuję, doceniam chęci. Również ją pozdrów. I tatę. I Jamesa. I w ogóle, wszystkich, kogo tylko spotkasz. - powiedziała z uśmiechem.
- Faceci?- zapytała. Przez chwilkę była jakby nieprzytomna, może zamyślona i obudziła się dopiero, gdy chłopak zadał jej pytanie.- Taak.. Wiesz jak jest.- uśmiechnęła się delikatnie. Megan miała świetne kontakty z meżczyznami, ale nie bawiła się ich kosztem. Zawsze starała się wysyłać sygnał (wtedy, kiedy było trzeba), że to wszystko nie jest na poważnie.- A czy wszystkich? No, prawie wszystkich...- urwała. Oczywiście chodziło o Nathaniela, który zapewne nawet nie spodziewał się tego, że dziewczyna ma na myśli właśnie jego. Potrafiła zdobyć każdego faceta, o co niektóre dziewczyny były zazdrosne, ale w przypadku Nate'a nie udawało się to nigdy. A teraz był już z kimś innym. Westchnęła i upiła łyk ze swojej szklanki.
OdpowiedzUsuń