JAMES 'JIM' WILLIAMS
To nieprawda, że zawsze trzeba dać szansę. Morderca będzie zawsze mordercą. Nie wierzę w to, że recydywistę można wyedukować. Człowiek, który raz zabije, zabija zawsze. To jest tak jak z alkoholizmem. Można wyjść z nałogu, nie pić, ale całe życie jesteś niepijącym alkoholikiem. Nie ćpasz, ale jesteś ćpunem. Tak samo z prostytucją: puściłaś się raz za pieniądze, potem już się nie puszczasz, ale jesteś dziwką...
~ Agnieszka Chylińska
Nie lubi mówić o tym co było. Właściwie nikt oprócz przyjaciół, młodszego brata i rodziców nie ma pojęcia o tym, jaki kiedyś był James i jak wyglądało jego dzieciństwo. Nie wraca do tamtego okresu, ponieważ go nienawidzi, między innymi przez samego siebie. Jedyne co wiadomo to to, że chłopak urodził się dwunastego stycznia tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego drugiego roku w Palm Springs jako pierwsze dziecko państwa Williams. Na początku wszystko było wspaniale, a później pojawił się Nathaniel i wtedy wszystko uległo zmianie. Starszy z braci chciał dorównać młodszemu, jednak zupełnie mu to nie wychodziło, ponieważ nie był jakoś wybitnie uzdolniony sportowo, a po drugie był bardzo poukładaną osobą. Jim jest całkowitym przeciwieństwem Nate'a, więc jako główny cel obrał sobie dobre wykształcenie. Cały czas żył pod własną presją, bo chciał innym coś udowodnić. Między innymi przez to popadł w nałóg - zaczął wciągać amfetaminę, która dodawała mu energii i orzeźwiała jego umysł. Pierwszy raz spróbował jej na wspólnym wypadzie ze znajomymi pod namioty. Już wtedy mu się to spodobało, bo dzięki niej był osobą żywszą niż wcześniej i nie odczuwał zmęczenia. Wkręcił się w to i chciałby to wszystko odkręcić, ponieważ tylko nieliczni znajomi mają o tym pojęcie i nie chce dłużej oszukiwać Jasmine, w której jest zakochany na zabój. Zresztą sam ma zamiar powiedzieć jej całą prawdę, ale ciągle odkłada to na później, bo obawia się jej reakcji. Z odsieczą przyszła Lena, z którą pierwszy raz zażył amfetaminę, tylko że ona się w to nie wciągnęła oraz Scarlett, która organizuje mu terapie szokowe. Już teraz coraz rzadziej wciąga biały proszek, przez co znacznie się zmienia - a robi to przede wszystkim dlatego, aby w końcu normalnie funkcjonować i nie chować się po kątach. Kilka rozmów z przyjaciółmi dało mu do zrozumienia, że powinien przestać przejmować się tym, że stoi w cieniu młodszego brata i ruszyć własną drogą. James jest coraz silniejszy - nie tylko fizycznie, ale i psychicznie.
Mierzy sto osiemdziesiąt cztery centymetry wzrostu. Ubiera się w te rzeczy, w których czuje się wygodnie i komfortowo - nie ma jakiegoś określonego stylu. Ostatnio zaczął ćwiczyć, więc widać już zarysy mięśni oraz nie jest aż taki szczupły jak przedtem. Pomimo tego, że mieszka w słonecznym Palm Springs, nie widać za bardzo opalenizny - jest to pewnie efektem zażywania narkotyków, ale zapewne niedługo to wszystko się zmieni. Posiadacz brązowych, troszeczkę dłuższych, kręconych włosów, które układają się tak jak im się to podoba. James ma bardzo charakterystyczne rysy twarzy, przez co widząc go zaledwie raz potrafisz idealnie odtworzyć jego obraz. Pełne, różowe usta coraz częściej układają się w radosny uśmiech. Oczy w odcieniu oceanu powoli wracają do normy, nie są już aż tak bardzo przećpane, przez co niejednej dziewczynie będą mogły zawrócić w głowie. W okół nich znajdują się gęste, czarne rzęsy. Nie lubi swoich brwi i nosa, ale i tak idealnie pasują do całej reszty.
James twierdzi, że nigdy nie był i nie będzie przystojnym człowiekiem. Zdanie innych jest odmienne, ale przecież nikt się z nim kłócić o to nie będzie.
James był typem samotnika, jednak od dłuższego czasu woli przebywać z kimkolwiek, ponieważ wtedy nie ciągnie go do znienawidzonego nałogu. Stał się osobą bardziej otwartą na ludzi. Powoli zaczyna sobie zdawać sprawę ze swoich problemów. Uczy się nie okazywać innym swoich słabości. Kłamie, ale tylko wtedy gdy musi. Odzyskuje wiarę w siebie i we własne możliwości, co się wiąże z tym, że powoli buduje pewność siebie. Zdecydowanie należy do grupy nieśmiałych ludzi. Często mówi za dużo i za szybko, co niektórym wydaje się słodkim. Czasami brakuje mu rozwagi i opanowania. Lubi działać spontanicznie. Bałaganiarz. Lojalny przyjaciel. Opiekuńczy. Troskliwy. Dla miłości swojego życia (czyt. Jasmine) byłby w stanie zrobić wszystko. Jest niezwykle uzdolniony, ale posiada wiele wewnętrznych kompleksów, które były spowodowane chęcią dorównania bratu. Wrażliwy. Romantyczny. Zaskakujący innych, jak i samego siebie. Nie potrafi się na kogoś złościć, obrazić. Ciężko zdobyć jego zaufanie, które można stracić w ułamek sekundy.
Tego chłopaka, żeby polubić, trzeba najpierw poznać. Dla niego nie liczy się to kim jesteś, tylko to jaką osobą jesteś.
Jeździ na deskorolce. Słucha przede wszystkim starych zespołów, np. The Beatles. Wieczorami biega po plaży. Wbrew pozorom często imprezuje. Ukończył Palm Springs High School z bardzo dobrym wynikiem - teraz jest tam stażystą. Dodatkowo pracuje w kawiarni. Coraz częściej spotyka się ze znajomymi.
W skrócie:
James Williams, urodzony 12 stycznia 1992 roku w Palm Springs, stażysta w Palm Springs High School, narkoman walczący z nałogiem.
powiązania x wspomnienia
~*~
Wizerunek: David Franco, obrazki pochodzą z tumblra.
Mój James dojrzewa to i kartę trzeba było zmienić :D Chyba nawet mi się podoba bardziej niż poprzednia :)
Zapraszam do wątków/powiązań, nie gryziemy :)
[ostatnia aktualizacja: 21.08.2012 r.]
[Cześć! :D Nie pytam o chęci na wątek bo zgaduje, że takowe są. Natomiast zapytam czy masz jakiś pomysł na historyjkę lub powiązanie? :)]
OdpowiedzUsuń[Wydaje mi się, że wizerunek nie pasuje trochę do tak poukładanego (a przynajmniej powierzchownie) chłopaka, jakim jest James, ale skoro tak chcesz, to niech tak będzie ;p]
OdpowiedzUsuń[A w ogóle, skoro już nasi bohaterowie są w jednej paczce przyjaciół, to myślę, że przydałoby się zacząć jakiś wątek :D Jeśli masz jakąś wizję, to oczywiście możesz ty to zrobić, ale muszę przyznać, że ja dzisiaj mam mały napływ weny.
OdpowiedzUsuńCo do ich wspólnej historii, pasuje ci taki układ, że James wraz z Leną po raz pierwszy spróbował amfetaminy jak byli pod namiotem, tyle że on się w to wciągnął, a ona więcej tego nie spróbowała?]
[Jezu, nie wierzę we własną głupotę. Dopiero teraz zajrzałam pod swoją kartę i zobaczyłam twoje komentarze xD Z wizerunkiem może być ciężko, aczkolwiek co powiesz na Aarona Johnsona (którego uwielbiam)? :D]
OdpowiedzUsuń[Dobrze, dobrze. Czekam ^^]
OdpowiedzUsuń[Masz może pomysł na wątek? bo chęć to każdy ma, ja wiem ;p podrzuć tylko pomysł a ja nawet mogę zacząć? :D]
OdpowiedzUsuń[A dziękuję. :D Poza tym uwielbiam tego pana na zdjęciach. :D To ja sobie zacznę, jeśli wątek oczywiście odpowiada. ; )]
OdpowiedzUsuńJasmine lubiła się martwić o swoich przyjaciół. Zwłaszcza, kiedy od pewnego czasu ich nie widywała. Tak było i w tym przypadku. James nie raczył się odezwać ani słowem. Nie dzwonił, nie pisał i nie dawał znaku życia. Szatynka miała cichą nadzieję, że chłopak wyjechał na wakacje, zapominając telefonu. Chociaż w tej sytuacji mógł skorzystać z budki telefonicznej, albo wysłać jedną jedyną widokówkę. Tym razem zaczęła snuć różne teorie spiskowe, które wynikały z jej ostatniej lektury. Chyba za dużo czasu poświęciła niedawno wszelkiego rodzaju kryminałom. Nie mniej jednak uznała za swój obowiązek osobiste sprawdzenie owej sytuacji. Chwytając za torebkę i klucze opuściła dom. Przemierzając kolejne kroki zdała sobie sprawę ze swojej uciążliwej samotności. Rodzice wyjechali na wakacje, a ona zwyczajnie czuła się niepotrzebna i nieistotna. Aczkolwiek liczyła na znalezienie sezonowej pracy i towarzystwo James’a. Pokiwała głową, uśmiechając się lekko i skręcając w boczną alejkę. Stanęła przed drzwiami, pukając delikatnie do drzwi.
-James?- spytała cichutko, wierząc, że z chłopakiem jest wszystko w porządku. Nie miała pojęcia o uzależnieniu przyjaciela więc nie brała pod uwagę takiego problemu.
[Oż ty... Specjalnie chcesz mu to zrobić? Przy nim jeść ciasteczka? No dobrze :D]
OdpowiedzUsuńTatsuya miał godzinę przerwy w pracy, dlatego postanowił posiedzieć w parku. Jednak nie wiedział, co tam zobaczy. Usiał spokojnie na jednej z lawek w parku patrząc przed siebie. Czasem jednak rozglądał się po ludziach, uśmiechając się na widok tych wszystkich psów bawiących się ze swoimi włascicielami. Kochał te zwierzęta. Wszystko było by fajnie, gdyby nie jakiś chłopak, który usiadł przed Tatsu i zaczął wcinać ciasteczka. I to jeszcze jakie! Jego ulubione! Z kawałkami czekolady! Jeszcze z tej ulubionej firmy! O nie.. Nie daruje mu tego. Jeszcze się nie podzieli! Czarnowłosy wstał gwałtownie idąc sztywnie do chłopaka.
- No cześc. - wymusił uśmiech i próbował patrzeć wprost na chłopaka, jednak pragnienie ciasteczek przebiło to.
- Nie, nie, to niegrzeczne. - pokiwał głową siadając obok chłopaka. - Poza tym nie przedstawiłem się. Nazywam się Tatsuya Morimoto, ale mów mi Tatsu. Każdy ma problem z mówieniem mojego pełnego imienia. No i potem całe odmienianie . - wywrócił oczami. - I teraz zapytam grzecznie, mogę poczęstować się Twoimi ciasteczkami? - zrobił maślane oczka w jego kierunku.
OdpowiedzUsuń- Ty jesteś starszy ode mnie! Kojarzę cię. .Po raz pierwszy poznałem starszaka. Jin-kun. - pokiwał głowa wybierając jedno ciastko. - A więc, Jim-kun, przychodzisz tu często? Lubisz to miejsce? Przepraszam.. Zawsze tyle gadam, już, dostosuję się. - uśmiechnął się drapiąc po karku.
OdpowiedzUsuń[Hmm, a co ty na to, żeby zrobić z nich takich dobrych przyjaciół? W sensie, Scar wiedziałaby o problemach Jamesa i jego słabości do Jasmine, a on wiedziałby o nawykach Scar itp. No chyba, że wolisz ich dopiero zapoznać, wtedy stawiam na spotkanie w kawiarni, w której pracuje James. ]
OdpowiedzUsuń[Może zagubiona deskorolka w paku?]
OdpowiedzUsuń[Noo, dużo lepiej! "W nieodległej przyszłości ma zamiar powiększyć swoją kolekcję tatuaży." - czy to jest nadal aktualne? :D]
OdpowiedzUsuńSiedziała właśnie w pokoju i przeglądała wszystkie portale społecznościowe, na które się zapisała, ale na których rzadko bywała, bo akurat teraz miała mnóstwo czasu, kiedy dostała SMSa. A zaraz potem drugiego. Oba dość rozpaczliwe i każdy normalny człowiek by był poważnie zmartwiony lub nawet przerażony,tym co się dzieje z jego przyjacielem, natomiast ona była w miarę spokojna.
Wiedziała bowiem, że James miał tendencje do wyolbrzymiania wszystkiego a nawet do przesadnego użalania się nad sobą i takie teksty były u niego na porządku dziennym. Ona zresztą przywykła do pocieszania go i wspierania w najróżniejszych sytuacjach. Po to właśnie siebie mieli, prawda? Nie tylko, żeby się razem bawić, ale i po to, by sobie pomagać. Swoją drogą, była to dość zabawna sytuacja, bo zarówno James, jak i Nate mówili jej o wszystkim, a sobie wzajemnie niekoniecznie. No i rzecz jasna musiała trzymać język za zębami, co czasem było trudne, jednak dawała radę.
Mimo, że się o niego w tej chwili nie bała, pospiesznie mu odpisała "Zaraz u ciebie będę". Nie pytała, gdzie on jest, bo oczywiste było, że siedział u siebie i za dużo myślał, przez co wprawiał się w coraz to gorszy nastrój. A mieszkał w domu obok, więc nie miała daleko. Jej okno wychodziło na lewy bok domu braci i centralnie na wprost niej był pokój Nate'a, a po drugiej stronie James'a.
Założyła buty, wyłączyła komputer i opuściła pokój. Krótko później wchodziła już przez otwarte drzwi frontowe do "sąsiadów" i wbiegała po schodach do jednego z przyjaciół. Nie pukała, po prostu wparowała do środka, trzasnęła za sobą i rzuciła się na łóżko obok Jima.
-Co się dzieje, Jimmy? - spytała, spoglądając na niego uważnie.
Skinęła głową, po czym weszła do pomieszczenia domyślając się, że chłopak kompletnie nie spodziewał się jakiejkolwiek wizyty. Widać też było, że jej obecność nie jest mu na rękę. James miał problem i nie zamierzał się nim dzielić. To jeszcze bardziej pogłębiło jej obsesyjną troskę. Musiała się dowiedzieć, jaka jest przyczyna jego tajemniczego zachowania. Nie był zajęty żadną kilkunastogodzinną pracą, bo przesiadywał w domu. Nie chorował, ale towarzyszyło mu dziwne przygnębienie. Zdążyła mu się przyjrzeć, a poza tym znała go już od dłuższego czasu. Pokręciła głową wchodząc w głąb pokoju, nawet się nie pytając. Już teraz wiedziała, że nie zmylą ją żadne nieporadne wyjaśnienia. Przyczyna powinna być poważniejsza, skoro nie odzywał się tyle czasu. Fakt, była naiwna, ale nie w takiej sytuacji. Dodatkowo przyjaźń zobowiązywała do szczerości, nawet tej bezlitosnej.
OdpowiedzUsuń- Po prostu się martwiłam- powiedziała wreszcie rozglądając się dookoła. Nie zauważyła nic niepokojącego- Przepraszam, że przeszkadzam, ale chciałam się uspokoić- uśmiechnęła się niewyraźnie w jego kierunku- Myślałam, ze coś ci się stało.
[O móż boż! Ash <333 Ale dobra, teraz z innej beki. Hmm, samotnik, nieśmiały, udaje szczęśliwego, ach oczarował mnie, jak i Clarę. xD Ale jak widzę, De Silva szans już nie ma. : Ale specjalnie dla Ciebie, zacznę chociaż pomysłu nie mam. xD]
OdpowiedzUsuńSama nie wiedziała czemu zapisała się do drużyny cheerleaderek. Tak, tak. W poprzedniej szkole była ale to było dawno. Straciła już kondycję? Nie. Ale po prostu nie ma już serce do tego.
Ale jak wiadomo jest uparta i będzie siebie zmuszać, żeby znów to polubić!
Tego dnia myślała czy powygłupiać się na korytarzach szkolnych. Cóż, miała gdzieś czy ktoś będzie uważać ją za idiotkę. Ale osoby, które zdążyły już poznac, hmm, pewnie jakoś ich to nie dziwiło! W końcu taka jest Clara.
A jednak, odechciało jej się. Była zmęczona z tych cholernych treningów i chciała odpocząć.
Idąc korytarzem, jej uwagę przykuł pewien wysoki brunet. Swoją drogą, nie był taki zły.
Myślała sobie, że nic nie zaszkodzi, jak do niego podejdzie, no nie? Więc pewnym krokiem ruszyła i stanęła tuż obok chłopaka.
- A witam Cię serdecznie! - uśmiechnęła się i nagle naszła ją myśl, czy w ogóle on chce z nią rozmawiać.
- Jestem Clarissa - przedstawiła się i podałą mu dłoń, tak z przyzwyczajenia.
[ Przepraszam, że taki banalny, ale nie chciało mi się ciągnąc tej rozmowy i szukać pomysłu! Dlatego wymyśliłam taki wąteczek i jakoś może uda nam się go rozwinąć! :D]
Siedziałam na ławce w parku czytając książkę. Nie słyszałam nic poza słowami w moim umyśle. Gdybym nie podniosła głowy znad książki nie zauważyłabym nawet deskorolki jadącej w moim kierunku. Na mojej twarzy zagościł uśmiech. Luck kiedyś uczył mnie jezdzić, ale pewnie nie pamiętałam. Cóż... Można to było sprawdzić. Szybko weszłam na deskę i zaczęłam jechać. Nie wiem ile przejechałam, ale zaraz poczułam jak upadam i jak ktoś mnie łapie.
OdpowiedzUsuńZapatrzyłam sie w chłopaka.
OdpowiedzUsuń- N-Nie... Dziękuję. Dawno nie jezdziłam.
Szybko wstałam. Czułam że jestem czerwona jak burak. Taka wpadka.
- Jestem... Nicke. Ja... Przepraszam.
Też był nieśmiały.
OdpowiedzUsuń- To dobrze.
Uśmiechnęłam się lekko.
- Miło mi. Może... Masz ochotę na lody? Znam fajne miejsce.
Scarlett tego dnia rzeczywiście siedziała w zakładzie, praktycznie od samego rana. Ludzi było mało, roboty też w sumie niewiele, dlatego cała załoga tego dnia postanowiła się trochę poobijać. Pili kawę za kawą i bawili się klimatyzacją, puszczali głośno muzykę. Ogólnie zachowywali się jak banda świrów, którymi w sumie byli. Scar siedziała na fotelu i przeglądała jakieś nowe katalogi ze wzorami, kiedy drzwi usłyszała jak drzwi zakładu otwierają się. W sumie nie spodziewali się tego dnia nikogo, więc nieco się zdziwiła. Podniosła wzrok zza katalogu i uśmiechnęła się od razu widząc James’a.
OdpowiedzUsuń- No proszę, proszę. Patrzcie kogo tu przywiało – odparła podnosząc się na nogi – No fakt, nie widzieliśmy się jakiś szmat czasu. Jak leci?
[Podoba mi się ten pomysł, więc cóż, nie pozostało mi nic innego, jak zacząć :3]
OdpowiedzUsuńTen dzień dla Elodie był wyjątkowo nudny. Całe popołudnie, jak to miała w zwyczaju, spędziła w sklepie i dała się pochłonąć jednej z wypożyczonych książek, a jedynym klientem, który zaszczycił swą obecnością był staruszek, który przez przypadek wszedł do sklepu bo się najzwyczajniej w świecie zgubił. Tak więc, same nudy.
Kiedy wracała do domu robiło się już ciemno, słońce żegnało dzień, a witał go noc. Szła przez park, napawając się świeżym powietrzem. Mimo, że praktycznie dzisiejszego dnia nic nie zrobiła, była zmęczona. W pewnym momencie poczuła, że do kogoś dobija i temu komuś coś wypada, więc odruchowo przykucnęła i wzięła ową rzecz, która jak się okazało - był to biały proszek. Doskonale wiedziała co to jest, w końcu nie była głupia, chociaż sama nie brała, wiedziała, jak to wygląda. Spojrzała na osobnika, do której należało to świństwo. Rozpoznała go. Kojarzyła go ze szkoły, ba, mało kto by go nie znał. W końcu należał do tej słynnej elity. Niejaki James Williams..
Oddała mu woreczek zniesmaczoną miną. Cóż, jego wyraz twarzy również nie wyrażał zadowolenia.
- Wiem, że to nie moja sprawa.. - zaczęła dość niepewnym głosem tonu. - Ale nie powinieneś się tak niszczyć - dokończyła, nie spuszczając z niego wzroku.
- Małorozmowny ale pewnie z wielkim serduchem. - przyznał z uśmiechem mu po chwili siadając wygodniej. - To trochę jak prześladowca.. Bo tak obserwować ludzi? - przyjrzał się mu dokładnie. - Zawsze siadasz na tej ławce? Nie często cię tu widzę.. A praktycznie zawsze w czasie przerwy w pracy przychodzą tu. No i wieczorami by popatrzeć na księżyc i gwiazdy. - spojrzał na niebo, na którym widniało słońce. - Słońca nie lubię!
OdpowiedzUsuńPokiwała głową, co nie oznaczało, że poczuła się lepiej. Wręcz przeciwnie. Znała James’a na tyle, żeby wiedzieć, że tak jak ona nie lubił obarczać innych swoimi problemami. Trudno było od niego cokolwiek wyciągnąć. Nie skarżył się, ani tym bardziej nie narzekał. Przez to miała wrażenie, że chciał coś na siłę ukryć. Nie potrafiła się domyśleć, skoro pozornie wszystko wyglądało tak jak powinno. Szatynka czuła się w pewnym sensie odpowiedzialna za swoich przyjaciół. Towarzyszyłyby jej okrutne wyrzuty sumienia, gdyby pominęła zmiany w jego zachowaniu.
OdpowiedzUsuń-Na pewno?- spytała lekceważąc jego pytanie dotyczące napoju. Czyżby chłopak zmieniał temat?- Bo wiesz… byłam przyzwyczajona do tego, że się odzywasz. Powiedz mi proszę, co się dzieje- dodała pośpiesznie siadając na pobliskiej sofie. Spoglądała czujnie na James’a wierząc, że to nic poważnego. Ona też miewała gorsze dni, tak jak teraz, kiedy usilnie poszukiwała zajęcia na czas wakacji.
- Chodx, zobaczymy co o mnie powiedzą. Chce się trochę pośmiać. - Kiedy dziewczyny przechodziły, posłał mi jeden z jego najlepszych usmiechów i przywitał się z nimi. Te tylko zachichotały i poszły dalej. W tym czasie Tatsu złapał chłopaka za rękę prowadząc trochę dalej za dziewczynami.
OdpowiedzUsuń- Czemu nie lubię słońca? Ahm.. Przez dzieciństwo. - uśmiechnął się delikatnie. - Nie pytaj jak to mozliwe.. Ale tak jest. Nie chce o tym opowiadac. -
Przekręciła zabawnie głowę na bok, założyła dłonie na piersi, lecz jej wzrok w zasadzie był nieco mniej pobłażliwy. W końcu nie mogła być z niego dumna, że wciąż siedzi w tym bagnie. Palenie zioła było dla wszystkich normą, ale rzeczy, w których babrał się James… to zupełnie coś innego.
OdpowiedzUsuń- Hej, ważne że próbowałeś. Może w końcu Ci się uda – odparła podchodząc do niego. Rozejrzała się po zakładzie, dwie osoby były na zapleczu, reszta ekipy poszła na lunch. Scarlett gwałtownie wsunęła dłoń do kieszeni, w której James trzymał swoje narkotyki i spojrzała na nią wzrokiem pełnym złości, gdy już miała je w dłoni.
- Terapia szokowa – powiedziała wrzucając amfetaminę do swojej torby, jak gdyby nigdy nic zgarnęła ją, zawiesiła na ramieniu, a Jamesa wzięła pod rękę.
- Chodź idziemy – dodała spoglądając w kierunku zaplecza – Wychodzę ! – krzyknęła tak, żeby pracownicy mogli to usłyszeć.
Nate? Kto to był do cholery Nate? I znów Clara zaczęła główkować. No tak! Ten popularny Nathaniel Williams, które Clara za nic nie ma ochoty poznać, a i tak będzie do tego zmuszona, jak to na jedną z drużyny przystało.
OdpowiedzUsuńUśmiechnęła się pod nosem i pokręciła głową.
- Zapewne jak go kiedyś poznam, to mu to powiem - stwierdziła i skrzyżowała ręce na piersi.
- Nie znam tego całego Nathaniela. I nie wiem czy to dobrze, czy nie. - dodała i zamrugała oczami.
A co, dziwiło go, że jakaś dziewczyna do niego podeszła?!
[Pomysł na wątek z Daisy? :)]
OdpowiedzUsuń[Hahahahaha. A ja po mailu poznałam, że prowadziłaś wcześniej Arno :D To jak, jakiś wątek między Jamesem a Ori? ;D Obecnie to działam w półśnie, więc z pomysłami krucho, ale może później coś mi wpadnie :D]
OdpowiedzUsuń[Możesz odmieniać to imię, np. "Nate'a" "Nate'owi" bo zauważyłam, że tego nie zrobiłeś/łaś i nie wiem czy specjalnie czy nie.]
OdpowiedzUsuńSiedziała oparta o ścianę i patrzyła mu w oczy przez cały czas kiedy mówił. Naprawdę chciała sprawić, by wszystkie jego problemy zniknęły jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki, ale tego się zrobić nie dało. Do tego trzeba było jego chęci, determinacji, więcej wiary w siebie i jej wsparcia. Dało się to osiągnąć, ale trzeba poświęcić na to dużo energii. Ona była na to gotowa, pytanie czy chłopak też.
Postanowiła, że pogada z Jasmine w taki sposób, by zaczęła patrzeć na James'a w innym świetle. Być może zda sobie sprawę, że też coś do niego czuje. Oczywiście nie zamierzała jej wyjawiać sekretu chłopaka, bo to by wszystko popsuło i przytłoczyło ich oboje. Ale próba wpłynięcia na jej tok myślenia mogła się udać.
Po chwili jej wzrok przeniósł się na plastikową torebkę. Miała ochotę wyrzucić to gówno w cholerę, ale wiedziała, że jak to zrobi, Jim kupi sobie kolejną porcję.
Nieoczekiwanie ucałowała bruneta w policzek i przytuliła go do siebie.
-Wiesz, co musimy zrobić - oznajmiła w końcu łagodnym tonem. - Nie chcesz wyniszczać swojego organizmu, bo jak będziesz wyglądał jak ćpun, to Jas tym bardziej cię nie zechce. Wiem, co się będzie z tobą działo, kiedy to odstawisz, ale uwierz, fizyczne cierpienie będzie trwało góra dwa dni. Później pozostanie tylko problem twojej chęci spożycia tego...czegoś. Chodzi o to, że musisz się postarać z całych sił i ze sobą walczyć. Usunąć numery do dilerów, pozbyć się tego i spróbować zająć czymś innym. To nie będzie proste, ale nic nie jest. A ja postaram się ci pomóc, jak tylko to będzie możliwe.
[Pomysł na watek z Amelką?]
OdpowiedzUsuń[Ja się jaram ostatnim zdjęciem u Ciebie *,*]
OdpowiedzUsuńWiedziała, że to co robi jest skuteczne tylko na bardzo krótki okres czasu. W każdym razie James musiał teraz od nowa umawiać się z dilerem i wydawać kolejne pieniądze, żeby zdobyć to, co było jego największym przekleństwem.
- Bo martwy mi się nie przydasz – stwierdziła ostro. Czemu miała owijać w bawełnę, że się o niego troszczy i martwi, że chciałaby aby z tym skończył, bo był jej przyjacielem. Przecież on o tym wiedział, a ona nie miała ochoty pieprzyć od rzeczy o tym jak jest.
- Wiem, że to średnio skuteczna metoda, ale zawsze coś.
[O nie, ten jest dużo lepszy. Będę się ślinić patrząc na kartę Jamesa xD ]
OdpowiedzUsuńCałokształt jego reakcji na to co zrobiła, sprawił że mimowolnie poczuła się lepiej. W końcu jednak mógł jej zrobić aferę, mógł zacząć zachowywać się jak rasowy psychol i rzucić się do jej torebki na środku miasta. Nie zrobił tego, wręcz przeciwnie. Zareagował nader spokojnie, więc uznała to za dobry znak.
Jej drobne ciało przechyliło się, kiedy chłopak ją przytulił. Czasami wydawał się taki nieprzewidywalny, zaskakiwał ją i pewnie nie raz także samego siebie. To też w nim lubiła.
- Teoretycznie sprawiasz, że czuje się lepszym człowiekiem. Staram Ci się pomóc i patrząc okiem egoistki, poprawiam sobie tym samym samoocenę. – rzuciła pół żartem - Tak wiem, że mnie kochasz – westchnęła wywracając teatralnie oczami.
[Cóż może kawiarnia, w Której Jim pracuje?
OdpowiedzUsuńAmelia]
Ruszyliśmy do lodziarni, którą pokazał mi znajomy niedawno. Mieli tam przepyszne lody. Podeszliśmy do okienka.
OdpowiedzUsuń- Dla mnie dwie truskawkowe. A dla ciebie?
Spojrzałam wyczekująco na chłopaka.
[Słooodziak z niego <3 Wątek z dziewczyną, zakochaną dość beznadziejnie w jego bracie? :D]
OdpowiedzUsuń[Dopiero zauważyłam Twój komentarz :D pomysł, hm. James może kojarzyć Destiny ze zdjęcia, które Nate ma w pokoju. Była też jedyną dziewczyną, na której Nate'owi zależało i jakoś tam pewnie dalej zależy, a teraz ona sama biedna jest nieszczęśliwa. Może spotkają się przypadkiem jakoś, może Destiny będzie zajadać smutki słodkościami w kawiarni, w której pracuje James :D]
Usuń[Kocham Davida Franco, jest taaaaaki przystojny <3]
OdpowiedzUsuńTe wakacje nie były najlepszym okresem w życiu Destiny. Po przeprowadzce do Palm Springs nic nie było takie, jakie chciała by było. Nie wiedziała już, co było gorsze: uprzykrzające jej życie byłe pseudo-przyjaciółki, czy pożerający ją wzrokiem, ale zdeklarowany bigamista, dla którego straciła głowę? Może powinna wyjechać zupełnie gdzie indziej i zacząć całkiem nowe życie? Nie, z tym chyba całkiem by sobie nie poradziła.
Na takich rozmyślaniach oraz na unikaniu Nathaniela mijały jej wakacje. Mimo to, nadal nie traciła z twarzy radosnego uśmiechu, którym raczyła wszystkich wkoło. W szczególności własnych rodziców, którzy nie mogli się o niczym dowiedzieć. To chyba było najgorsze. Że nie miała nikogo, z kim mogłaby o tym porozmawiać.
Wyjątkowo polubiła samotność. Wtedy mogła przestać silić się na ten cholerny uśmiech i zatopić się w rozmyślaniach. Do niczego konkretnego dojść nie mogła. Ale próbowała.
Tego dnia było jej wyjątkowo źle. Nawet pogoda nie dopisywała. Postanowiła choć troszkę poprawić sobie humor czymś słodkim. Wyszła z domu i, oczywiście, złapał ją deszcz. Kompletnie przemoczona weszła do kawiarni, siadając przy jednym ze stolików i czując, że jeszcze chwila i się rozpłacze.
Unikał odpowiedzi, a w myślach szukał odpowiedniego wytłumaczenia. Czuła to, a poza tym od dłuższej chwili obserwowała jego zachowanie. Był podenerwowany, zestresowany, jak gdyby na siłę coś ukrywał. Mogła się mylić, ale tym razem towarzyszył jej dziwny niepokój. Ona po prostu nie potrafiła uspokoić negatywnych myśli. Przecież byli przyjaciółmi, znali się tyle czasu. Rozmawiali o wszystkim. Zawsze i wszędzie, a przynajmniej w to chciała wierzyć.
OdpowiedzUsuńWestchnęła cicho, siadając obok niego. Nie chciała go speszyć, ani tym bardziej przestraszyć. Usiłowała tylko nakłonić go do zwierzeń, szczerości. Wtedy łatwiej byłoby zaoferować jakąkolwiek pomoc i znaleźć rozwiązanie zagmatwanego problemu.
-Ja też nie umiem kłamać- odparła zgodnie z prawdą- Nawet kiedy wydaje mi się, że jestem w tym dobra- dodała uśmiechając się delikatnie- Zresztą sam wiesz…
-Nie nie długo Roku może dwa. Pochodzę z Grecji i przyjechałam tu z moim bratem. To znaczy... On przyjechał ze mną. Jako... Przyzwoitka.
OdpowiedzUsuńUśmiechnęłam się. Gdyby mnie teraz usłyszał zabiłby mnie na miejscu. Nie lubił gdy go tak nazywałam.
- A ty? Mieszkasz tu od dziecka?
Weszłam do mojej ulubionej kawiarni. Zapach kawy unosił się delikatnie w powietrzu. To było cudowne miejsce. Zajęłam stolik i poczekałam aż przyjdzie ktoś aby mnie obsłużyć. Kiedy ktoś do mnie podszedł podniosłam wzrok. Spojrzałam na chłopaka. Znałam go ze szkoły.
OdpowiedzUsuń- Cześć. Dzięki. Ja poproszę babeczkę z truskawkami i latte z podwójną pianką.
Oddałam mu kartę i uśmiechnęłam się promiennie. Całkiem szczerze.
[Amelia]
[Ja kocham obu, ale David ma w sobie to 'coś' <3 dwa razy by mnie prosić nie musiał <3]
OdpowiedzUsuńJasmine podniosła na niego swoje zwykle wesołe, a teraz pełne melancholii zielone oczy. Jęknęła cichutko, niemal bezgłośnie. Nawet teraz? Naprawdę? Nie mogła sobie nawet spokojnie wyjść, żeby zajeść smutki? Musiała wejść akurat do kawiarni, w której pracuje brata Nate'a? Czuła, że jeszcze chwila i naprawdę się rozpłacze. Szybko zerknęła do karty.
- Poproszę ciasto z wiśniami, szarlotkę i herbatę malinową. - powiedziała po krótkiej chwili, oddając mu kartę. Odgarnęła z twarzy mokre włosy, spuszczając wzrok na blat stołu. Ręce jej drżały, sama nie wiedziała, czy z zimna, czy przez fakt, że wpadła na brata Nate'a, czy z jeszcze innego powodu.
[Swoją drogą, ona jest dość beznadziejnie w Nathanielu zakochana, on zakochany w Jasmine, która woli Nathaniela, poza tym biedaczek żyje w jego cieniu, oboje więc, w gruncie rzeczy, są nieszczęśliwi przez niego, może to ich więc do siebie zbliżyć :D]
[Cóż za zbieżność <3 Taak?:D a bo na innym blogu jestem Jasmine i musiałam się zamotać, przepraszam :c]
OdpowiedzUsuńDo czego miałaby się przyznawać? Wstydziła się tego wszystkiego. Tego, że to ona go skrzywdziła, a teraz i tak została odtrącona, choć wywróciła przez niego i dla niego swoje życie do góry nogami. Wolałaby o tym zapomnieć.
- Dziękuję. - powiedziała, biorąc się od razu za jedzenie ciasta, choć apetytu jakoś nie miała. Nie wiedziała już sama, czego chce.
- Nie, nie zepsułeś... - Spojrzała na niego niepewnym wzrokiem, uśmiechając się, choć ze smutkiem. - Już przedtem był beznadziejny. - Westchnęła ciężko, spuszczając oczy. Odsunęła, póki co, ciasto i wzięła herbatę. Dmuchała ją delikatnie, po czym upiła łyka. Dziwnie czuła się w towarzystwie tego chłopaka. Nie patrzyła na niego, ale czuła na sobie jego spojrzenie. Ręce jej drżały, była blada. Nie sypiała też najlepiej ostatnio.
[Dziękuję <3 Dżimi, jak ja kocham to imię :3]
OdpowiedzUsuńDestiny nie wiedziała, o co w tym wszystkim chodzi. Czego chciał od niej brat Nate'a? Może to on go na nią nasłał? Nie, w końcu to ona tutaj przyszła, nie mógł wiedzieć. Coś mu nagadał? Jakieś głupoty? A może... prawdę? Nie wiedziała, co jest gorsze. Bała się chyba usłyszeć, że Nate jest szczęśliwy, że jej nie potrzebuje. Nie wiedziała, jak by to zniosła.
Spojrzała na niego, posyłając mu delikatny, choć uroczy uśmiech.
- Jestem Destiny. - powiedziała cicho. Spojrzała na niego nieco pewniej. Chyba nie miał złych intencji. Nie mogła traktować go chłodno. W końcu to z jego bratem miała problem, nie z nim. Uśmiechnęła się nieco szerzej. - W porządku, możesz zostać. - dodała, popijając pachnącą herbatę. Spojrzała za okno. Swojego stanu nie skomentowała. Wiedziała, że wygląda kiepsko. Ale co miała mu niby powiedzieć?
[Oj nie zmieniaj... Mi on bardzo do Jamesa pasuje :3 Do czego ja się będę ślinić, jak zmienisz mu wizerunek?]
OdpowiedzUsuńRoześmiała się tylko, gdy nazwał ją dobrym człowiekiem. Fakt, może i nim była, mało kto jednak to widział. Ona z kolei nie miała problemu z tym, że była postrzegana tak, albo inaczej. Nie przejmowała się nigdy tym co mówili ludzie, dlaczego teraz miałaby zacząć?
- Ty też jesteś dobrym człowiekiem, tylko z problemami – odpowiedziała mu. Taka była prawda, na James’a można było zawsze liczyć. Po prostu miał swoje słabości, jak każdy człowiek. Miał pecha, bo uzależnił się od narkotyków, a nie na przykład od słodyczy, prawda?
- Tak, chodźmy. Wcale nie mam zamiaru wracać dzisiaj do studia – stwierdziła leniwie stawiając kolejne kroki. Wszystko było lepsze od siedzenia za ladą i patrzenia się w sufit, przecież klientów tego dnia nie było.
-Też tak myślałam o Atenach. Tak Luck też nie chciał jechać, ale rodzice go zmusili. Tyle że czasami naprawdę działa mi na nerwy.
OdpowiedzUsuńNa potwierdzenie moich słów rozległ się dzwonek mojego telefonu. Luck.
- O wilku mowa. Przepraszam.
Odebrałam i odbyłam krótką aczkolwiek pełną dziwnych słów rozmowę.
- Dobra to gdzie idziemy?
-Pewnie. Jestem Amelia. Miło mi. Chodzisz do Palm Springs School prawda?
OdpowiedzUsuńWidziałam tam Jamesa kilka razy, ale wolałam się upewnić. Pociągnęłam łyk kawy nadal na niego patrząc.
[Amelia]
[cześć, pomysł mam ale oceń czy dobry. Danny spotyka Jamesa na dyskotece, z czasem zobaczą czy zostaną tylko przyjaciółmi, czy dla siebie kimś więcej.]
OdpowiedzUsuńKiedy się do niej przytulił, objęła go ramieniem i zaczęła głaskać po głowie, dosłownie jakby był jej dzieckiem. Musiała go wspierać, ale i sprawiało jej przyjemność to, że ktoś jej potrzebował. Czuła się wtedy bardziej istotna.
OdpowiedzUsuń-Myślę, że by cię nie zabił, bo za bardzo cię lubi - uśmiechnęła się szeroko. - Ewentualnie trochę by się z tobą poszarpał, ale to by było na tyle.
Jak pomiędzy nimi było? Sama tego nie wiedziała.
-W zasadzie to w porządku, ale mogło być lepiej. Rzadko go widuję, ale wiem, że jest dość zajęty.
[widzę, że był remont karty :D boski wizerunek! :**]
OdpowiedzUsuńUśmiechnęła się kącikiem ust. Zapewne gdyby go znała, nie polubiłaby go. Może to do Clary nie podobne, ale bywają wyjątki.
- Oj, nie udałoby mu się to. A moje imię jest zbyt rzadkie, żeby go nie zapamiętać - roześmiała się cicho i odgarnęła kosmyk włosów za ucho - ale chyba dajesz jakoś radę, hmm? - spytała i spojrzała na niego.
- Nie pamiętam czy się przedstawiłam czy nie, ale tak na wszelki wypadek, jestem Clarissa - przedstawiła się i uśmiechnęła, po czym podała mu dłoń.
Chłopak nie wydawał jej się być taki zły.
Słuchała go uważnie, analizując każde słowo. Nie poczuła ulgi, a zamiast tego zaczynała się coraz bardziej martwić. Dlaczego miałaby się na niego pogniewać? Przecież to James. Ułożony, grzeczny, który jeszcze do niedawna mówił jej o wszystkim. Nie spodziewała się patologicznych zachowań. Nadzwyczaj na świecie snuła hipotezy o ciężkiej chorobie. Mógł przecież chcieć oszczędzić jej zmartwień. On zazwyczaj najpierw myślał o innych, a dopiero potem o sobie.
OdpowiedzUsuńZerknęła na niego kątem oka. Nie utrudniała mu, ani tym bardziej nie dekoncentrowała. Starała się nie ujawniać swoich prawdziwych podejrzeń. Poza tym ufała mu. Nadal i bezwarunkowo.
-Och proszę- podniosła na chwilę głos- Nawet o tym nie myśl- kontynuowała w zgodzie ze swoimi przekonaniami.
[ Dzięki, dzięki, dzięki, dzięki ;3 za Stymesta oczywiście <3 jesteś WIELKA! no i wątek braci musi być...No ale...masz może jakiś plan? Ja nawet zacznę, ale nie wiem od czego xD ]
OdpowiedzUsuń[Hahaha, możliwe. Ja tam mam trzy maile na gmailu i żadnego bym nikomu nie oddała xD Na razie to takiego parcia na Arno to nie mam, bo na wyjeździe jestem i czasu na bloga to ze świecą szukać, ale jakby kiedyś się pojawił to miło by było :D W roku szkolnym będę mieć dużo czasu, przyda się ;)
OdpowiedzUsuńA co do wątku, to już podobny miałam, ale co tam :D Ilu to rozrabiaka mała, więc ucieka co chwila i nie zaszkodzi jak i Jamesowi wpadnie w ręce :D Zresztą co autor, to inna późniejsza koncepcja :D Zaczniesz, czy poczekasz aż wrócę znad morza? ^^ (czyt. do poniedziałku, bo w niedzielę po powrocie do domu raczej nie odpalę laptopa xD)
Link do karty jest od razu w podpisie, jakby co :D]
-Muzyczny i tak jestem cheerlederką. A ty jaki profil?
OdpowiedzUsuńSpojrzałam na swoja babeczkę. Powoli i delikatnie aby nic nie odpadła ściągnęła z niej papierek. Podniosłam ją do ust i odgryzłam kawałek.
- Mmmmm... Niebo w gębie.
[Amelka]
-Tak. Dobra w takim razie idziemy na plażę.
OdpowiedzUsuńUsmiechnęłam się promiennie. Z plaży miałam niby blisko do domu i mogłmasię spodziewać tam Lucka, ale jakoś to mi nie przeszkadzało. Ruszyliśmy w stronę plaży. Nie kieliśmy jakoś specjalnie daleko. Zresztą tutaj do plaży zawsze było blisko.
- To... Hmmm... Czym się interesujesz?
Miała ochotę uderzyć się otwartą dłonią w czoło. Zawsze musi zrobić z siebie idiotkę, gdy chce wypaść naturalnie.
OdpowiedzUsuńUśmiechnęła się kącikiem ust, a na jej policzkach widniały delikatne rumieńce.
- Tak, podobnie jak tobie, mi tez się nudzi - uśmiechnęła się szeroko i odgarnęła kosmyk włosów za ucho.
Nie miała ochoty marnować dnia. Zawsze wolała być " w ruchu", więc nic nie zaszkodziło się zgodzić.
A swoją drogą, chłopak był miły, a ona miłych ludzi bardzo lubiła. No ale któż nie lubił?
Ona miała jednak takie pecha, że zawsze trafiała albo na egoistów, albo na dziwaków. Dlatego tak bardzo się cieszyła, że James taki nie był.
[Co powiesz na wątek? Jeżeli tylko masz jakieś pomysły na powiązania czy cokolwiek to mogę zacząć. Oczywiście fajnie gdyby było to nieco pogmatwane, zawsze ciekawiej :D]
OdpowiedzUsuń[Ni ma. Nie poprowadził żadnego wątku od momentu kiedy się zapisał i nie zgłosił urlopu, to się w końcu wkurzyłam i go wyjebałam. Ale najwyraźniej pojawi się nowy, co mnie bardzo cieszy ^^]
OdpowiedzUsuńZaśmiała się, patrząc na chłopaka.
-Chyba tak - oznajmiła. - Ale z drugiej strony, to co się rodzi w bólach, to bardziej doceniamy. Więc może lepiej będzie jak się trochę wysilisz.
Mimo tego, że brunet się wyprostował, ona uczepiła się jego ramienia, na którym teraz się opierała z uroczym uśmiechem na twarzy.
-Może jutro gdzieś pójdziemy, żebyś się nie nudził na nowej drodze życia? - spytała wesoło.
Cóż, nie mogła powiedzieć, że nie spodziewała się tego pytania. Nie sądziła tylko, że chłopak wytrzyma tak krótko i zapyta o to tak szybko. Ale nie mogła mieć pretensji. W końcu Nate był jego bratem. A wiedziała, jak on potrafi się zachowywać. Sama pewnie umierałaby z ciekawości i, poniekąd, z niepokoju, czy też nie narobił czegoś głupiego. Albo czy ktoś go nie skrzywdził.
OdpowiedzUsuńDestiny przygryzła nerwowo dolną wargę, spuszczając wzrok. Westchnęła cichutko, nie wiedząc od czego zacząć.
- Twierdził, że się we mnie zakochał, ale ja go skrzywdziłam. Potem przewróciłam dla niego swoje życie, chcąc to naprawić, a on właściwie nie może się zdecydować, czy chce być w stałym związku, czy nie. - wytłumaczyła, bardzo ogólnie zresztą. Ale tyle powinno mu na razie wystarczyć. Nie chciała mówić zbyt wiele.
[Boże, ile wy we mnie orzecie... Jedni każą zaczynać, drudzy ćwiczyć na kite'cie, kolejni chodzić na obiadokolacje. Nie można dać w spokoju gapić się w laptopa? xD
OdpowiedzUsuńBedzie tak jak zaproponowano, bo wytężanie porytej makówki mi nie w smak. :D]
Oriane kochała swoją córeczkę, ale czasami miała ochotę ją udusić. Z troski, oczywiście. Po prostu ile razy można dostawać niemalże zawału serca, bo po odwróceniu głowy na trzy sekundy dziecko znajduje się już w połowie drogi do morza? I wiesz, że go nie dogonisz, ale uparcie próbujesz, chcąc być dobrym rodzicem? No, ile można? Cóż, Ilu najwyraźniej uważała, że w nieskończoność, bo kochała właśnie takie rozrywki zapewniać mamie na plaży, a ta dwoiła się i troiła, żeby nic małej nie było. Czasami jej jednak los sprzyjał i tak jak dzisiejszego dnia, trafiał się na drodze łobuza taki James, któremu Ilu praktycznie wbiegła w ręce.
- Dzięki wszystkim świętością, że tędy przechodziłeś - rzuciła, zatrzymując się krok od niego i przejmując dziewczynkę. Wiedziała, że nie ma co tłumaczyć, żeby więcej tak nie robiła, bo ona i tak zrobi swoje. Bez względu na to, co się powie, a właściwie nawet na przekór. - Ciężko nad nią zapanować.
[Tak, jestem dziwna i zaczynam, bo nie chce, żeby mi coś wisiało i czekało. o.]
[A no widzisz i to się nazywa siła perswazji xD Ale przynajmniej David będzie dalej cieszył moje oczy. ]
OdpowiedzUsuń- Oj tam, od razu nie wolno – sapnęła z niezadowoleniem. Zakład stał praktycznie pusty, nie licząc tych dwóch osób, które siedziały tam bez jakiegokolwiek celu. Po prostu były i gdyby Scarlett była im potrzebna, to mieli jej numer. Znali go być może na pamięć, bo dziewczynie zdarzało się często gdzieś znikać, tak jak teraz.
- Są sprawy ważne i ważniejsze. Teraz muszę się zająć Tobą, a nie pracą. – stwierdziła wzruszając ramionami. Taka była prawda, czasem należało pracę i szkołę odstawić na bok, żeby zadbać o przyjaciół lub rodzinę.
- Jeśli chodzi o tatuaż, to zrób coś co ma znaczenie. Codziennie widzę ludzi, którzy przychodzą, żeby zrobić sobie tatuaż dla wyglądu. Wiem, że wszyscy to mówią, ale takie coś zostaje na całe życie. Dlatego fajnie mieć tatuaż, który przypomina o czymś albo ma dla Ciebie szczególne wrażenie.
Nathaniel naprawdę się starał. Próbował się zmienić, ale to było tak cholernie trudnym zadaniem, że owe zmiany szły ku lepszemu w naprawdę ślimaczym tempie. Właściwie to nawet wolniej, ale chyba nie ma takiego stworzenia, które poruszałoby się jeszcze wolniej, więc nie ma tu do czego porównywać. Tego wieczora wrócił do domu w szampańskim nastroju – dosłownie szampańskim, bo właśnie tego trunku napił się i to w takiej ilości, że bąbelki to nawet tańczyły mu i przed oczyma. Nie było późno, bo coś koło jedenastej, ale to, że chłopak wracał do domu tak wcześnie i w takim stanie nie dziwiło już nikogo. Idąc korytarzem w stronę swojego pokoju napotkał na swojej drodze James’a.
OdpowiedzUsuń- Jimmy – roześmiał się na jego widok. – Ostatnimi czasy rzadko Cię widuję – zacmokał głośno, mając mały problem z tym by utrzymać względną równowagę. – Tęsknimy za Tobą, gdzie się ukrywasz? – czknął głośno. – Kryjesz siebie wraz z miłością do Jas? – i znowu po korytarzu rozniósł się jego śmiech.
- Od kiedy? Dlaczego?- spytała przerywając mu.
OdpowiedzUsuńNie wierzyła w to co słyszała. Przez chwilę myślała nawet, że to tylko zły sen. Niestety docierały do niej kolejne słowa ze strony James’a, jednocześnie zaprzeczając złudzeniu. Pochyliła głowę nie wiedząc na czym się skoncentrować. Układała już bowiem ewentualny plan pomocy, ale zaraz potem ogarnęło ją ogromne poczucie winy. Przecież mogła zauważyć, dopytać i zapobiec! Zdała sobie sprawę, że nie była dostatecznie dobrą przyjaciółką. Nie potrafiła dostrzec jego problemów.
-Przepraszam… miałam nie pytać dlaczego- odezwała się wreszcie, nawet na niego nie patrząc. Była też na swój sposób rozczarowana… Okazało się, że jej wyobrażenie o nim było mylne. Nie sądziła, że chłopak posunie się aż tak daleko. Czy to ta bezsilność? Czy istnieje jeszcze szansa na ratunek? Multum pytań obciążyło jej umysł, ale nie zamierzała go nimi obarczać. Nie teraz, kiedy potrzebował natychmiastowego wsparcia.
[Prosiłabym o podrzucenie mi jakiegoś pomysłu, tudzież miejsca spotkania, a ja postaram się zacząć jakiś wątek.;)]
OdpowiedzUsuń[Cześć. Może skusisz się na wątek?]
OdpowiedzUsuń[Jamesik, gdzie się podziewasz? :<]
OdpowiedzUsuń