czwartek, 26 lipca 2012

Spełniajmy marzenia, tak łatwo je zgubić w rzeczywistości



Oriane "Ori" Armastus

matka rocznej Ilu
13 maja 1994 | Estonia
profil matematyczny
klasa II
dodatkowo kółko filmowe i teatralne
kapitan drużyny siatkarskiej


Życie jest piękne - przynajmniej według tej dziewczyny, chociaż jeszcze do niedawna nie potrafiłaby powiedzieć tego z taką pewnością. Świat się dla niej się zmienił, rozjaśnił. Ona sama pokochała rzeczywistość. Magia wakacji.
Kim jest owa ona? Nikim innym jak tą cichą i zagubioną Ori sprzed roku. Tylko, że teraz już nie jest taka cicha i na pewno nie zagubiona. Po korytarzach chodzi prosto, z dumą prezentując swój imponujący metr siedemdziesiąt dziewięć i długie, brązowe włosy. Przestała chować się w cieniu koleżanek z drużyny i zdobyła upragniony tytuł pani kapitan. Teraz to spojrzenie jej czekoladowych oczu strofuje wszystkich na treningach, w drastycznych chwilach mówiąc "przyłóż się, bo nie wygramy następnego meczu".


Kiedy ludzie pytają ją, co się stało, nie potrafi odpowiedzieć. Bezradnie wzrusza ramionami i z jej ust wydobywa się pewne "poczułam się silna". Czy to wszystko? Na pewno nie, ale za nic się nie przyzna. To w końcu jej sprawa, że przestała się wstydzić bycia młodą matką, a strach przed odrzuceniem przez ojca dziewczynki okazał się zupełnie bezpodstawny. Co prawda nie są razem, bo Oriane uważa, że lepiej nie mieszać zbytnio w życiu dziecka, ale niewiele stoi na przeszkodzie. Ponadto odzyskała dawną przyjaźń, zdobyła też nowe. Nie mogła liczyć na lepszy początek wakacji.


Skąd się to coś w ogóle tutaj wzięło? Zacznijmy od tego, że jest jedynym owocem związku pisarki bestsellerów i żyjącego w jej cieniu męża, architekta. Od urodzenia mieszkała w Estonii, więc będzie to te kilkanaście lat z jej małego życiorysu, konkretnie szesnaście. Co się stało, że wyjechała? Proste, zaszła w ciążę i bała się o tym komukolwiek powiedzieć. Nawet rodzinie, ale ten opór w końcu przełamała. Państwo Armastus byli w tamtej chwili gotowi zrobić wszystko, co sobie zażyczy ich jedyna córka, aby tylko przestała być tak przerażona całą sytuacją. Wyjechali więc, a Oriane bez słowa wyjaśnienia opuściła swojego chłopaka i najlepszą przyjaciółkę. Nie miała na tyle odwagi, aby im o wszystkim powiedzieć, chociaż co się ma stać, się nieodstanie. Po niemalże dwóch latach razem z wspomnianą przyjaciółką, jej kochany Arno dziewczynę odnalazł prawie po drugiej stronie globu, tu, w Palm Springs i dowiedział się prawdy. [więcej: tu]


Obecnie? Praktycznie cały czas się uśmiecha. Cieszy się, że ma w pobliżu wszystkich swoich bliskich. Czuje się szczęśliwa i nic by nie zmieniła. Robi to, co kocha, z ludźmi, których uwielbia. Tak, czasami nie są idealni, jak wszyscy zresztą, ale to czyni ich wyjątkowymi. W tej chwili nie zamieniłaby tego miejsca na żadne inne na świecie. Nawet na rodzinną Estonię.


Co jeszcze?

Od dziewiątego roku życia prowadzi pamiętnik, który chowa pod materacem łóżka.
Marzy o zostaniu aktorką albo profesjonalną siatkarką.
Posługuje się płynnie czterema językami: estońskim, niemieckim, angielskim i hiszpańskim.
Nie umie gotować, ale przykłada się do uczenia - Ilu nie może chodzić głodna.


Powiązania     
      Galeria
Notatki:
 
1. I’m not the kind of girl who gives up just like that


_______________________________

Sieeeema! Witam starych autorów, uściski dla nowych. Wiem, że przed "projektem zero" zaniedbałam Ori i byłam na nieustannym urlopie, ale to się zmieni, miśki <3 Muszę zetrzeć literki na nowej klawiaturze, ot co ;)
Oczywiście tak jak zawsze, jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Nie mylicie się, ja tu jestem Bogiem i nie mam zamiaru się dzielić ;D Co za tym idzie? Ja staram się odpisywać tyle samo, co wy mi, ale wy już nie musicie się tyle wysilać. Wątki przyjmuje każde, długie, krótkie, nudne i te kompletnie pokręcone.
Karta krótka, bo mi się tak podoba. Znaczy nie podoba, ale nie chce pisać więcej. O.
Ach, zapomniałabym dodać, że mogę zaczynać :D
Pewnie o czymś zapomniałam, ale trudno. Teraz już nie będę mieć problemów z edytowaniem <3
A tak na koniec:



BUAHAHAHAHHA, to jest zajebiste :D

185 komentarzy:

  1. [Pomysł na wątek?]

    OdpowiedzUsuń
  2. [No i myślałam, myślałam i nic nie wymyśliłam. Dałaś mi za mało czasu :D Może ty masz jakiś pomysł, hem?]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Dobree ;) To zaczynam]
    Scar siedziała na ławce w parku już od jakichś dziesięciu minut, co chwila spoglądała na zegarek czekając na Ori, z którą byłą tu umówiona. Umówiona pora spotkania zbliżała się, a nikt nie przychodził. Co chwila mijała ją jakaś osoba, ale żadna z nich nie była Oriane. Po chwili do ławki podeszła mała dziewczynka, usiadła na niej i wlepiła swoje oczy w Scarlett. Ona z kolei na początku wydawała się ignorować dziecko, ale po chwili jej oczy rozszerzyły się znacznie.
    - Zgubiłam mamusię – powiedziała dziewczynka nie spuszczając Scar z oczu. Scarlett rozejrzała się dookoła. Z jednej strony czekała, na Oriane, a z drugiej musiała pomóc dziecku znaleźć jego mamę. Powoli zaczynała panikować, bo wiedziała, że dziecka z pewnością ktoś szuka.
    - Poczekaj tu chwilę, zaraz poszukamy Twojej mamy – powiedziała i wyjęła telefon. Już miała dzwonić do Ori, żeby powiedzieć jej o tym co się dzieje, kiedy zobaczyła przyjaciółkę na horyzoncie machającą do niej.
    - Hej Ori, dziewczynka zgubiła swoją mamę, muszę jej chyba poszukać. – odparła wskazując na dziecko siedzące na ławce.

    OdpowiedzUsuń
  4. [ chcę wątek! Pragnę go! :D]

    OdpowiedzUsuń
  5. [jak widzę chęć na wątek jest, ale czy jakiś pomysł też jest ? ]

    OdpowiedzUsuń
  6. - Nie pomożesz mi ? – spytała odwracając się do niej. Przyglądała jej się ze zdziwieniem, co chwila przenosiła wzrok w kierunku chodników i wejść do parku, miejsc w których mogłaby wyłapać wzrokiem kobietę wyglądającą na spanikowaną z powodu zagubienia dziecka. Ale nic takiego nie rzuciło jej się w oczy. Nie mogła chodzić po parku i szukać jakiejś kobiety. Nawet nie wiedziała jak ona ma wyglądać, więc co miała zrobić? Biegać od kobiety do kobiety i pytać, czy przypadkiem nie zgubiła dziecka.
    - Może powinnam zadzwonić na policję. W sensie, jeśli matka zgubiła dziecko i go nie znalazła, to pierwsze miejsce gdzie się zgłosiła więc chyba tak będzie najlepiej.

    OdpowiedzUsuń
  7. [O, nmo i idealny pomysł! Już cię lubię! A jeszcze bardziej będę cię lubić za zaczęcie watku? Skuuusisz się? Tak ładnie proooooooszę! *o*]

    OdpowiedzUsuń
  8. Tatsuya jak to on, nawet po pracy lubił w parku pograć swoje ulubione piosenki na gitarze. I kto wie? Może coś nawet zarobi? Usiadł na ławce ukłądając pokrowiec gitary przed sobą i zaczynając grać. Mijały godziny, a w pokrowcu pojawiały się monety. Uśmiechał się do każdych przechodniów. Był bardzo pozytywnie nastawiony. Jednak kiedy jakiś mały brzdąc przyleciał do niego i zabrał monetę zaśmiał się pykając małą palcem w nosek.
    - Tak, właśnie widzę. Mały kochany szkrab. Weź ta monetę dla małej. Niech ma zabawę. - uśmiechnął się ciepło w stronę matki i dzieciaka. - Jak się nazywa? Jest słodziutka. - przyznał z uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Chłopak zamyślił się spoglądając na dziewczynę. - Ilu? Skąd się wzięło to imię? - zapytał zaciekawiony. Kochał takie opowieści, lubił je słuchać. Przynajmniej dowie się czegoś. Kiedy mała podeszła do niego uśmiechnął się ciepło w jej kierunku, by się jego nie bała. Po chwili zaśmiał się kiedy szarpnęła za strunę. - Graj graj, może tez coś zarobisz już co? - pogłaskał dziewczynkę po główce uśmiechając się rozczulając. - Jejciu, słodziutka jest. - spojrzał znów na mamę Ilu. - Po mamie. - dokończył.

    OdpowiedzUsuń
  10. Przyglądała się przyjaciółce z szeroko otwartymi oczami. Z jednej strony miała ochotę ją udusić, bo wcale nie sądziła, że to jeden wielki żart. Z drugiej, nie codziennie dowiadujemy się takich rzeczy o ludziach, tak? Scarlett nie miała pojęcia, że Ori ma córkę, więc wydała się nieźle zaskoczona odegraną przez nie scenką.
    - Moją minę? – wskazała palcem na swoją twarz. Była jednocześnie zdziwiona i wkurzona, poważnie zdziwiona i wkurzona. Co to miało w ogóle być? Przez chwilę to pytanie odbijało się echem w jej myślach, ale wiedziała, że nie ma co oczekiwać na odpowiedź.
    - Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo pożałujesz kiedy się zemszczę za to – mówiąc to machnęła palcem na nie i usiadła na ławce czując, że nogi się pod nią załamują.
    - Czemu nie powiedziałaś, że masz dziecko, do licha?!

    OdpowiedzUsuń
  11. [OMG *_* DOBREV! Musi być wątek, musi. Zaraz coś tam wymyślę. Hmm, może...no nie mam pomysłu, ale chwilka. Może Ori będzie na plazy grać z jakimiś dziewczynami w siatkówkę, a ot tak na plaży znajdzie się Nathaniel, który dostanie w głowę. xD Tylko tyle mam w głowie xp]

    OdpowiedzUsuń
  12. [ Ja niestety również mam duże problemy z wymyślaniem wątków :(. Chloe dopiero zaczyna naukę w tym liceum, więc może Oriane jej pomoże czy coś? Albo po prostu jakoś się gdzieś spotkają? Na prawdę nie wiem ;D]

    OdpowiedzUsuń
  13. [ To ja zacznę :D]
    Chloe dopiero co przyjechała do pięknego Palm Springs. Była tu zaledwie parę dni, ale zdążyła już sobie przypomnieć swoje wszystkie ukochane miejsca, z którymi wiąże się pełno cudownych wspomnień. Jednym z nich była właśnie dość popularna tutaj - plaża. Blondynka zdjęła swoje sandały i wtopiła nogi w ciepły piasek powoli po nim stąpając, i zostawiając małe ślady . Przymrużyła lekko oczy pod wpływem wręcz rażącego słońca i uśmiechnęła się pod nosem. Cieszyła się z powrotu, nawet bardzo. Choć parę lat temu wciąż narzekała na tutejsze gorąco, to teraz sprawiało jej to najzwyczajniej radość. Zanurzona w swoich rozmyślaniach lekko się wzdrygnęła słysząc głośne odgłosy. W jej stronę biegła mała roześmiana dziewczynka, a za nią krzyczała poddenerwowana brunetka. Chloe wręcz automatycznie przesunęła się o parę kroków dalej, a brzdąc praktycznie sam wpadł jej w ramiona. Panna Booth westchnęła z ulgą, na szczęście miała pewien instynkt, który w takich sytuacjach bardzo jej pomagał. I w tym momencie role się odwróciły: dziecko było niezbyt zadowolone z pomocy Chloe, natomiast dziewczyna biegnąca za nią - wręcz przeciwnie. Blondynka ostrożnie podeszła do brunetki, i postawiła przed nią na miękkim piasku jej zgubę. - To twoja siostra tak? - zadała niepewnie pytanie lekko przygryzając od środka różową wargę. Zupełnie nie wiedziała o co innego spytać. Raczej nie była dobra w nawiązywaniu rozmów.

    OdpowiedzUsuń
  14. [Obie uczęszczają na kółko teatralne, więc pewnie się znają ;)]

    OdpowiedzUsuń
  15. Zdziwiło ją wyznanie dziewczyny, ale skinęła tylko delikatnie głową na znak zrozumienia jej słów . Zazwyczaj jak już spotykała jakieś młode matki, to albo ukrywały swoje macierzyństwo, albo cały czas były zdenerwowane na kogokolwiek kto zapytał o ich dziecko. Chloe w duchu cieszyła się szczególnie z tego, że brunetka nie jest z 'grupy drugiej', i nie zaczęła na nią krzyczeć czy coś w ten deseń.
    - Nie ma sprawy - odparła z lekkim, aczkolwiek sympatycznym uśmiechem. Spojrzała na matkę i córkę ciesząc się, że nic złego się nie stało. Dobrze wiedziała, jak się zachowuje kobieta, gdy straci lub chociażby coś złego się stanie jej dziecku. Prędko odgoniła od siebie te czarne myśli i ponownie podniosła swoje szafirowe tęczówki na nowopoznaną dziewczynę. - Jestem Chloe - powiedziała tym swoim niskim i lekko ochrypniętym głosem, gdyż uważała, że to właśnie powinna zrobić. Posłała delikatny uśmiech w stronę dziewczynki. Zawsze czuła się trochę nieswojo w towarzystwie dzieci - po prostu sądziła , że nie ma odpowiedniego podejścia.

    OdpowiedzUsuń
  16. [Brzmi nieźle! Witamy po raz drugi na pokładzie! <3]
    Kilka dni temu spotkała Oriane, gdy ta wędrowała promenadą ze swoją małą córeczką trzymającą w zalepionych rączkach watę cukrową. Zatrzymała się rzecz jasna, wyściskała dziewczynkę i pozwoliła jej opowiedzieć parę historii o innych dzieciach albo ulubionych zabawkach, po czym skupiła się na rozmowie z jej mamą. Nie była to długa pogawędka, bo odrobinę jej się spieszyło, jednak w wyniku tej rozmowy umówiły się na małe eksperymenty kulinarne u Ori w domu.
    Lenie to bardzo pasowało, bo bardzo chciała się nauczyć porządnie gotować, a ostatnio tą naukę odrobinę zaniedbała.
    Dlatego dzisiaj, w umówiony dzień i godzinę zjawiła się u dziewczyny z ekologiczną torbą pełną składników do dań, na które już teraz miała pełno pomysłów.
    Zadzwoniła dzwonkiem i zdjęła okulary przeciwsłoneczne z nosa, by schować je do torebki wiszącej jej na ramieniu.

    OdpowiedzUsuń
  17. [Wątek? Masz jakiś pomysł?]

    OdpowiedzUsuń
  18. Delikatnie skinęła głową na jej słowa, lekko przygryzająć od wewnątrz wargę. Lekko ją to speszyło. Wiedziała, że gdy dziewczynka jej nie polubi to na pewno nie będzie to dobry początek znajomości z Oriane. Pochyliła się ostrożnie w stronę dziecka i uśmiechnęła się sympatycznie ukazując małe dołeczki po bokach policzków. - Hej, jak się nazywasz maluchu? - spytała z przyjaznym wyrazem twarzy. Wiaterek odgarniał jej włosy z jednego końca na drugi, jednak w tym momencie nie miała ochoty ich ujarzmiać.

    OdpowiedzUsuń
  19. [Pcim, pcium. Coś wymyślę. Nawet mam już zarys. I pytanie, Ori byłaby na plaży z dzieckiem czy sama? Dość istotna informacja.]

    OdpowiedzUsuń
  20. [Wybrałam opcję bez dziecka.]
    Dzisiaj przyszedł czas na bieganie, a korzystając z pogody dziewczyna postanowiła pobiegać plażą. Ubrała się wygodnie i wyszła z domu. Dotarłszy do celu zaczęła spokojnie biec, a że robiło się coraz goręcej ściągnęła koszulkę i została w samym topie. Postanowiła zmienić trasę i skręciła, ale wtedy pod nogi dostała się jej jakaś chustka i przewróciła się. - Bosz... - usiadła zdezorientowana i podniosła chustkę. - Twoje? - wyciągnęła apaszkę w stronę dziewczyny opalającej się nieopodal.

    OdpowiedzUsuń
  21. Uśmiechnęła się promiennie, a z jej pucków wciąż nie schodziły małe dołeczki. - Ładnie - odparła przyglądając się dziewczynce, która wydawała się być najszczęśliwsza na świecie, że cała uwaga jest jej poświęcona. Blondynka wyprostowała się i odgarnęła niesforne kosmyki na bok, by już nie musieć się z nimi zmagać. - Macie cośw planach? Może pójdziemy się gdzieś przejść? - spytała mając nadzieję, że nie wyda to się brunetce dziwne. W końcu ich poznanie było dość nietypowe. Posłała delikatny uśmiech maluchowi, by nie czuła się ignorowana czy coś w tym guście. Każde dziecko potrzebowało uwagi, a to już na pewno szczególnej.

    OdpowiedzUsuń
  22. Kiedy dziewczyna otworzyła jej drzwi, uściskała ją na powitanie i weszła do środka. Skierowała się w stronę kuchni za Oriane i już po chwili rozkładała komponenty na blacie.
    -No to powiedz mi, czy masz jakąś wizję co do tego, co będziemy dzisiaj przygotowywać? Trzy posiłki? Przystawki, danie główne i deser? Czy jakoś inaczej to wymyśliłaś? Bo wiesz, jestem otwarta na wszelkie propozycje, a składników mamy wystarczająco.

    OdpowiedzUsuń
  23. [ Spróbuję coś wymyślić :) ]

    Zawsze lubił fizykę. Wydawała się oczywista i piękna jak wiele kobiet, z którymi miał styczność w swoim życiu. Z ciekawości przyszedł zobaczyć jak w tego typu szkołach wygląda jego ulubiony przedmiot.
    Otworzył drzwi, najwidoczniej spóźniony czego albo nie zauważył ani nie zamierzał komentować i usiadł w tyle obok szczupłej brunetki, którą zastał w pozycji półleżącej. Usiadł wyciągając nogi do przodu i czekał na rozwój wydarzeń wbijając wzrok w podłogę. Nie potrzebował rozglądać się po klasie aby zobaczyć nowe twarze. Wszyscy dla niego wyglądali tu podobnie. Pomyślał, że jego młodszy brat Ollie miał rację mówiąc, że będzie się czuł jak dziecko z getta w szkole katolickiej czyli cytując: "Chu'jowo". Uśmiechnął się pod nosem na wspomnienie zrzędzącego rankiem brata i odwrócił wzrok. Napotkał spojrzenie bardzo dużych, brązowych oczu z długimi, ciemnymi rzęsami. Były piękne, a Lip chyba jeszcze nie był w stu procentach trzeźwy po hucznym witaniu Chris'a, któremu w końcu udało się do nich dołączyć. - Witaj. - mruknął cicho próbując nie robić przy tym zamieszania. Dopiero teraz to zauważył. Dziewczyna siedząca obok niego była aż boleśnie piękna. Długie włosy spływały po ramionach, pełne wargi wygięły się lekko jakby w prawie niewidocznym grymasie dziecka, a oczy paliły jego twarz. - To zajęcia trzeciej klasy prawda?

    OdpowiedzUsuń
  24. [No, teraz zastąpiła ją Elodie - może będzie lepsza? Albo wrócę do Grace, jeszcze nie wiem :< Może coś z kółkiem filmowym? W końcu dziewczyny chodzą na te same zajęcia dodatkowe. El i Ori będą konkurować ze sobą żeby dostać główną role? :D]

    OdpowiedzUsuń
  25. [ Pomysłu tutaj nie mam, acz po przeczytaniu karty - bardzo duża chęć na wątek :]

    OdpowiedzUsuń
  26. Kiedy dziewczynka wyciągnęła rączki do Scar, ta uśmiechnęła się tylko. Nie wiedziała jak zareagować, w końcu nie jest to normalne. Dowiadywanie się, że przyjaciółka ma roczne dziecko, to dość spory szok. Przynajmniej dla Scarlett, która nie wiedziała jak ma zareagować. Była zaskoczona, ale w dość pozytywny sposób. Oriane najwyraźniej była dumna z tego, że jest matką i to było dobre.
    - Ciocia? To brzmi tak, dorośle – powiedziała w końcu – Hej, w zasadzie to nawet nie jest takie złe. W końcu mam pięcioletniego brata, może to i duża różnica wieku, ale przecież to dzieci, im to nie przeszkadza. – wzruszyła ramionami. Fakt, że teraz mogłaby spotykać się z Ori nawet gdy ma brata pod opieką było całkiem pocieszające, w końcu wielokrotnie lądowała sama w domu, czy na placu zabaw pełnym matek czytających magazyny o prowadzeniu domu, a ona była tylko starszą siostrą.

    OdpowiedzUsuń
  27. [Noo witam! Masz może ochotę na wątek/powiązanie z Chrisem?^^ A może nawet jakiś pomysł?]

    OdpowiedzUsuń
  28. -Nawet jeśli nie, to i tak nikt oprócz nas tego świństwa nie będzie jadł, więc pół biedy - zażartowała, rozkładając wszystkie produkty. - No może trochę współczuję Ilu, która zapewne jak się obudzi, to będzie chciała spróbować, co jej mamusia zrobiła. Troszeczkę się zmartwi. Chociaż...bądźmy dobrej myśli - klasnęła w dłonie. - Ja bym była za tym, żeby zrobić na przystawkę koreczki złożone ze świeżego ogórka i twarożku owiniętego łososiem. Do tego małe zapiekanki z serem i pomidorem, posypane szczyptą oregano. Ale to wystarczy poukładać na kawałkach bagietki i zostawić do ostatniej chwili, kiedy sobie same będziemy wszystko podawać. A co proponujesz na danie główne?

    OdpowiedzUsuń
  29. Chloe słuchała z uśmiechem całego planu. W sumie dawno, na prawdę dawn nie budowała żadnego zamku. Tak właściwie, od czasu wyprowadzki rzadko bywała na plaży.
    - Jasne, czemu nie - skinęła głową z promiennym wyrazem twarzy oświetlanej przez żar słoneczny. Wszystkie trzy podeszły do miejsca, gdzie Oriane budowała zamek - albo raczej próbowała, bo zostały tylko jego szczątki. Blondynka usiadła na kolana, wręcz czując ciepło piasku znajdującego się pod nią.
    - To od czego zaczynamy? - spytała uważnie przyglądając się kupce piachu, która kiedyś miała miano zamku.

    OdpowiedzUsuń
  30. [ ja na razie również nie mam najlepszych warunków do pisania, ale stęskniłam się za tym :p ten kto mi ukradł Nejcika został praktycznie wywalony na zbity pysk xd Lachowskiego też za bardzo nie lubię i jak tylko będę miała możliwość to zmienię ten wizerunek. Najchętniej w roli Nate'a widziałabym Stymesta ale w przyczyn oczywistych niestety nie mogę tego zrobić :( co ja w nim widzę? Krótko? IDEAŁ :* <3 mam nadzieję że jak wrócisz to sklecimy jakiś wątek :) ]

    OdpowiedzUsuń
  31. [Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję ale w ostatnim czasie długo nie było mnie w domu :d no nic. Teraz biorę się już do roboty... Więc... Może skoro oboje są kapitanami drużyn to.. Pewnego razu pokryją się im treningi i zajdą sobie za skórę kłócąc się o salę a później... Jakoś rozejdzie się to po kościach. :D]

    OdpowiedzUsuń
  32. Pokiwała głową i zaczęła się zastanawiać nad tym, co mogłyby zrobić z tych składników, które przyniosła i które Oriane z pewnością miała w lodówce.
    -No to może...cytrynowy kurczak i sałatka brokułowa z fetą i migdałami? Myślę, że może być niezłe. I jeśli wyjdzie, to Ilu będzie smakowało, bo jest bardzo delikatne.

    OdpowiedzUsuń
  33. [Wątek musi być! Nie widzę innej opcji. Dopiero wróciłam z urlopu więc z pomysłem będzie gorzej. Może coś podrzucisz, a ja zacznę? ;D I przepraszam za tak dłuugą zwłokę, ale no... powtórzę się... urlop. :)]

    OdpowiedzUsuń
  34. Przekręciła tylko zabawnie głowę, kiedy Ori wspomniała o swataniu dzieciaków. Nie był to głupi pomysł, ale przecież nie mogły brać go na poważnie.
    - Mówiąc szczerze, nie spodziewałam się tego. – stwierdziła dość poważnie – Ale cieszę się, że mi o tym powiedziałaś. To musiało być raczej ciężkie, kiedy z jednej strony miałaś szkołę, a z drugiej w domu czekała na Ciebie ona – westchnęła spoglądając wesoło na dziewczynkę w ramionach swojej przyjaciółki.
    - Bo nas łączy taka specyficzna znajomość, wiesz? – spojrzała na nią rozbawiona przypominając sobie automatycznie jak to dzięki inwencji Ori, trafiła do wody na jednej z plażowych imprez.

    OdpowiedzUsuń
  35. [Pierwszy obrazek <3 Co do prowadzenia Arno to pewnie moja siostra go "miała", bo pozwoliłam jej skorzystać z tego maila :D Jak chcesz to mogę ją namówić do powrotu, albo koleżankę przekupię, żeby wzięła się za Arno ;D Co do wątku, to tak: niech się znają ze szkolnego korytarza, bo ja nienawidzę kwestii poznawania się, która jest, za przeproszeniem, zajebiście nudna. Może Ori i Ilu byłyby na plaży. Mała by się grzecznie bawiła, więc Oriane na chwilę oderwałaby wzrok od małej, a ta by uciekła i przypadkowo wpadła w Jamesa? ;> Nic innego nie wymyślę, moja kreatywność mi uciekła :(]

    OdpowiedzUsuń
  36. [ Nejtowy z guzem, bo go refleks zawiódł? To mogłoby być zabawne, więc dawaj ten komentarz bez poprawek xd ]

    OdpowiedzUsuń
  37. Wakacje nieubłaganie zbliżały się do swego końca, uczniowie pobliskich szkół powoli wracali do Palm Springs by przygotować się do nowego roku szkolnego. Na plażach jednak nadal odbywały się różne imprezy towarzyskie takie jak koncerty, dyskoteki, konkursy tańca limbo czy sportowe jak piłka nożna czy siatkówka. Nathaniel był świeżo po takim małym meczu na piasku. Był zmęczony i czuł, że piach wdarł mu się wszędzie nawet do ust i oczu, a może to był tylko skutek nieprzespanej nocy, z resztą nie to jest ważne. Siedział sobie na piasku odpoczywając i obserwując fale uderzające w piaszczysty brzeg gdy nagle poczuł dość mocne uderzenie w głowę. Syknął głośno i automatycznie uniósł rękę ku górze by dotknąć obolałego miejsca. Czuł nieprzyjemne pulsowanie. Super, tego jeszcze było mu trzeba do szczęścia. Wielkiego guza na zakończenie lata.
    I wtedy głos jakiejś dziewczyny wyrwał go z ramion smętnych myśli.
    - Chyba umieram, ale nie martw się, postaram się nie stać się złośliwym duchem, który mógłby nawiedzać Cię nocami i straszyć – mruknął całkiem poważnie, zaciskając mocno powieki, w końcu gdy otworzył oczy jego ciemnoniebieskie tęczówki zarejestrowały obecność Oriane. – Ale powiem Ci, że uderzenie to Ty masz chyba leprze ode mnie. Mogłabyś mnie tego nauczyć.

    OdpowiedzUsuń
  38. [ Kochana Oriane wątek musi być :D]

    OdpowiedzUsuń
  39. [Jestem leniwym człekiem i poczekam sobie na Ciebie :P A skoro wątek taki miałaś to możesz pomyśleć nad innym, bo ja raczej na nic ciekawego nie wpadnę :D A i oczywiście pisze się na jakikolwiek pomysł :D]

    OdpowiedzUsuń
  40. [ Też się cieszę, że Cię widzę :D Ok dobra zacznę ale wejdę akcją w połowę wątka, oczywiście trochę tam na początku napiszę ale bardzo ogólnie ^^]

    Cyrk. Czyż dzieci tego nie kochały? Freddie sam tam chodził w dzieciństwie jednak nigdy nie lubił patrzeć na zwierzęta, które wyrabiają nie wiadomo co. Wpadł na pomysł by zabrać małą Ilu do cyrku. Sam nie wiedział dlaczego się tak przejmował tą małą istotką, w końcu nie była jego córką, a czasem wydawało mu się, że tak właśnie się zachowywał. Uważał ją raczej za siostrzyczkę, której nigdy nie miał, no i w końcu pomagał swojej przyjaciółce. Co do przyjaciółki..pomysł jej się spodobał, jednak ona nie miała zamiaru się wybrać na tą ciekawą przygodę z Freddim i Ilu. Mężczyzna po dłuższym zastanowieniu wypalił nagle. - Oriane, Ty boisz się clownów ! Musimy coś na to zaradzić..-powiedział spokojnie i wypalił nagle. - Potem pomyślimy czego ja się boję i odpłacisz mi się tym samym?- spojrzał na nią błagalnie.

    OdpowiedzUsuń
  41. Scarlett Lavender23 sierpnia 2012 23:58

    [Niedobre pole namiotowe, no ! ]

    - To nie zabawa. Ja mam jakiś poważny problem z wodą – stwierdziła wzdychając tylko. Była mimo wszystko dumna z Ori, że w końcu poczuła się na siłach, aby wyjść z cienia. Widać było, że ten rok poważnie ją zmienił. Przecież nawet na początku ich pierwszego spotkania widać było, że Oriane czuje się zagubiona pośród wszystkich tych ludzi i natłoku. Oczywiście Scarlett pamiętała to jak przez mgłę, bo była w owym momencie kompletnie pijana.
    - Od razu widać po kim mała odziedziczyła tą całą urodę, no – uśmiechnęła się do dziewczynki, którą wyraźnie nudziła rozmowa. Nawet się jej nie dziwiła. W dzieciństwie Scarlett najbardziej nie mogła znieść właśnie tych spotkań matek, gdzieś na środku supermarketu. Zwykła wtedy ciągać swoją matkę za nogę, jakby miała ją w ten sposób dociągnąć do domu.

    OdpowiedzUsuń
  42. I w ten oto sposób zaczęły przygotowywać jedzenie. Zaczęły od dania głównego, bo przystawki były szybkie do zrobienia i podawało je się kilka minut przed obiadem. Szło im całkiem nieźle, głównie dlatego, że były w kuchni zgrane i nie przerywały pracy ani na chwilę. No dobra, może był jeden incydent kiedy to zaczęły się śmiać z krzywego krojenia chleba (na przekąskę w trakcie przygotowywania), ale poza tym było całkiem spokojnie. Niczego nie przypaliły ani nie niedosmażyły, bo jedna pilnowała drugą, żeby przypadkiem się nie zagapiła. Wszystko było gotowe mniej więcej po godzinie i wtedy też postanowiły obudzić Ilu, by skosztowała ich przysmaków. Zasiadając do stołu przypomniało im się o deserze i Lena wpadła na pomysł.
    -A może by tak Ilu nam pomogła? No nie wiem, mogłybyśmy zrobić coś mniej skomplikowanego jak chociażby lody z posypkami i owocami - powiedziała, próbując koreczków z łososiem, które notabene były bardzo smaczne.

    OdpowiedzUsuń
  43. [ ja czekam na miejsce w powiązaniach a co !]
    Zaśmiał się widząc jej reakcję to jak ucieka z pokoju. Ilu grzecznie była na jego rękach i jak zwykle najlepszą zabawą było ciąganie go za włosy. Postawił ją na ziemię. - Przed nami nie uciekniesz! - zawołał i powoli z Ilu zaczął biec w jej stronę. - To nie będzie trudne. Boję się dziwnych rzeczy, jak małych psów czy robaków takich obślizgłych. - przyznał szczerze. Dziewczyna przytuliła się w tym czasie do nóg mamy

    OdpowiedzUsuń
  44. Przyjął lód i przyłożył go do swojej głowy, z nadzieją, że śladu po tym guzie raczej nie będzie. Jednak jak to bywa nadzieja matką głupich. Guz nie zniknął, a i zmalał niewiele. Nate nie był tym faktem szczególnie zadowolony. Spojrzał na swą rozmówczyni, nie odciągając lodu od swojej głowy.
    - Może w ramach rekompensaty zaprosiłabyś mnie do kina albo cokolwiek? – zasugerował. Tak, on był gwiazdką i nigdy się nie zmieni. Przecież żadna mu się nie oprze i żadna nie odmówi. Chociaż właściwie… przecież miał być grzeczny. – Albo… nie, jednak nie – to musiało być dziwne, zwłaszcza dla osób które go znały. Jeśli Oriane znała jego historię, też mogła się nieźle zdziwić, gdy zmienił zdanie. Zamiast szlajać się z innymi dziewczynami sam powinien zabrać Destiny do kina.

    OdpowiedzUsuń
  45. Scarlett Lavender25 sierpnia 2012 02:17

    - Tata, mówisz? – spojrzała na nią zaciekawiona. Nie wiedziała jak wyglądają realcję Ori z ojcem Ilu, o ile w ogóle istniała jakaś relacja pomiędzy nimi. Nie wiedziała też, na ile może się wgłębić, w ten temat. Uznała więc, że nie będzie zadawała żadnych pytań. Oriane doskonale wiedziała, że jeśli chce Scarlett o czymś powiedzieć, to dziewczyna zawsze będzie gotowa jej wysłuchać i szczerze wspomóc. Nawet jeśli ich znajomość w większej mierze kojarzyła się z licznymi docinkami i żartami, to przecież nie była ona na tej płaszczyźnie zamknięta.
    - Utrzymujesz z nim kontakt ? – zapytała, czuła że na to pytanie, może sobie pozwolić. Wprawdzie nie widziała nigdy Ori w towarzystwie jakiegoś chłopaka, takiego który mógłby być ojcem Ilu, ale przecież nie znała jej na wylot. Poza tym nawet jeśli nie była już w związku z tym tajemniczym kimś, to wciąż mogła utrzymywać z nim kontakt. Na przykład z uwagi na dobro córki.

    [Hahaha, ostatni gif mnie powalił po prostu xD Genialny.]

    OdpowiedzUsuń
  46. [Pomysł z kawiarnią mi odpowiada więc pozwalam ci zacząć ;d]
    Robbie Moore

    OdpowiedzUsuń
  47. - Zdecydowanie wolę kupić sobie piwo – odparł spokojnie, stając naprzeciwko niej. Odciągnął lód od guza na głowie i wrzucił wszystko do kosza na śmieci stojącego nieopodal, po czym rozejrzał się w poszukiwaniu budki z jedzeniem i piciem, która często stała na plaży. Dostrzegł ją kilkadziesiąt metrów od nich. – Masz ochotę? – wskazał na budkę. – Nawet mogę zaproponować, że to ja zapłacę – uśmiechnął się pod nosem. Może faktycznie to była wina uderzenia, chociaż… nie, to nie to. To wszystko wina pewnej rudowłosej osóbki, która po raz kolejny owinęła go sobie wokół malutkiego paluszka.
    Chwycił swój ręcznik i wytrzepał go z piasku, po czym przerzucił go sobie przez ramię, zasłaniając część jednego z tatuaży zdobiących jego ciało i spojrzał pytająco na swoją towarzyszkę.
    - Więc? – jego brew uniosła się nieznacznie ku górze.

    OdpowiedzUsuń
  48. Spokojnie przysłuchiwała się historii, którą opowiadała Ori. Rzeczywiście sprawa była dość zawiła, przynajmniej na tyle była w stanie to ocenić zaledwie po szkicu całej sytuacji. Scar podejrzewała, że za tym wszystkim kryje się wiele szczegółów, ale nie chciała być przesadnie dociekliwa. Na koniec pokiwała tylko głową, cóż więcej mogła zrobić.
    - Jeśli przyjazd tutaj wpłynął na Ciebie tak pozytywnie, to absolutnie nie powinnaś żałować, że to zrobiłaś. Kto wie, czy w Estonii doszłabyś do siebie. Zmiana środowiska dała Ci nowy start, a potem kiedy uporałaś się z samą sobą wreszcie mogłaś dokończyć to, co zostawiłaś opuszczając Estonię. Rozumiem i uważam, że podjęłaś dobrą decyzję – teraz to ona zakończyła swój monolog gapiąc się przed siebie. Ostatecznie rozumiała doskonale sytuację Ori. Z pewnością nie mogła się poczuć tak jak ona, ale rozumiała to wszystko.
    - A skoro utrzymujesz kontakt z ojcem Ilu, to bardzo dobrze. Ale rozumiem, że wasza relacja stoi w martwym punkcie, czy raczej chodzi tylko o dobro dziecka. Nie jesteście razem? – kolejne pytanie zadane w sumie w celu upewnienia się.

    OdpowiedzUsuń
  49. [Hej:) masz ochotę na wątek? Masz jakiś pomysł? Mogę zacząć:)]

    OdpowiedzUsuń
  50. - Cudownie leniwych wakacji? - powtórzył zaraz za nią i zmarszczył nieznacznie brwi, obserwując ją. Niby co mogła robić osiemnastolatka w wakacje jak nie obijać się i spotykać z przyjaciółmi oraz bawić się na różnego rodzaju imprezach czy koncertach. No dobrze, niektórzy pracowali w wakacje, ale weekendy przecież były wolne dla wszystkich. - Pracujesz 24 godziny na dobę? - zaśmiał się pod nosem. - Jeśli tak to pewnie zarabiasz krocie, a pracodawcy biją się o Ciebie - zażartował. - Nie daj się prosić, przecież to tylko jedno piwo, a jeśli za nim nie przepadasz to może chociaż coś innego do picia? - zaproponował nie dając za wygraną.

    OdpowiedzUsuń
  51. Destiny Salvage28 sierpnia 2012 22:35

    Ostatnimi czasy Destiny niewiele czasu spędzała we własnym towarzystwie. Nie, żeby jej to przeszkadzało. Była szczęśliwa, nawet bardzo. Wręcz promieniała, a uśmiech nie schodził jej z twarzy. Dni spędzała albo z Nathanielem, albo ze znajomymi, których poznała w Palm Springs. Nie narzekała. Nie sądziła, że będzie tak dobrze. Jeszcze całkiem niedawno chciała stąd uciekać, a tu proszę.
    Mimo wszystko, miło było usiąść sobie na ławce w parku, samotnie, pooddychać świeżym powietrzem, posłuchać muzyki, poczytać książkę. Była bardzo spokojna. Bo, choć było jej dobrze, to ostatnio taka spokojna nie była. Trochę się działo. Potrzebowała wyciszenia.
    Spojrzała z uśmiechem na dziewczynę, która usiadła obok, a później na jej słodką córeczkę. Uśmiechnęła się do niej i pomachała, a dziewczynka od razu nawiązała kontakt, ciesząc się do niej i wyciągając ręce.
    - Córeczka? - zapytała dziewczyny, kiedy widziała, że skończyła rozmawiać przez telefon.

    OdpowiedzUsuń
  52. Destiny Salvage28 sierpnia 2012 23:37

    Destiny przyglądała się dziewczynce z ogromną czułością. Nie miała nic przeciwko jej 'zaznajamianiu się' z nią. Dawała jej ciągnąc swoje marchewkowe włosy, ciągnąć za nos, policzki, palce, wszystko. Sama tylko uśmiechała się, głaszcząc ją to po główce, to po nosku, to po maleńkiej rączce. Oczy aż jej błyszczały.
    - Jest przeurocza. - powiedziała, zerkając w końcu na mamę dziewczynki z szerokim uśmiechem na twarzy. - Ale bywa pewnie męcząca, co? - zapytała ze śmiechem. - Zajmowałam się kiedyś malutkim kuzynem. Ten to dawał w kość, mały diabeł. - Zaśmiała się na samą myśl o synku swojej młodej cioci. Niańczyła go kiedyś prawie przez całe wakacje! Ale nie żałowała ani jednej chwili z nim spędzonej. - Także polecam się. - dodała żartobliwie, nawiązując do rozmowy telefonicznej, którą przypadkiem usłyszała. Oczywiście, był to żart. Nie sądziła, by dziewczyna zostawiła z nią dziecko. Nawet się nie znały.

    OdpowiedzUsuń
  53. - No nie wiem – zastanowił się głęboko przesuwając wzrokiem po wystawionych na półkach napojach. – Zależy czy to ma być coś alkoholowego czy też bezalkoholowego – uśmiechnął się pod nosem. Co prawda gdyby miał sprawną prawą rękę i mógł stanąć za barem mógłby wyczarować takie cuda w dziedzinie drinków alkoholowych, że prosiłaby o więcej, jednak niestety ręka była zabandażowana i niezbyt sprawna jak na razie, a baru jako takiego w pełni wyposażonego nie był na stanie, jedynie ta marna budka z napojami. – Dziewczyny zwykle zamawiają pinacoladę – zauważył po chwili namysłu. – Ale przecież nie każdy lubi ananasy.

    OdpowiedzUsuń
  54. [Myślę, że to po prostu kwestia gustu, ale i tak bardzo mi miło, że Ci się podoba. Czuję się Bogiem xDD ♥]
    Spojrzała na dziewczynkę, która widząc tyle jedzenia przed sobą była w siódmym niebie i chętnie jadła wszystko co Oriane jej dała.
    -Chyba nam się udało - powiedziała wesoło, kierując wzrok na brunetkę karmiącą swoje dziecko. - Och, proszę cię! Damy radę, prawda Ilu? Będziesz grzeczna w kuchni i nie zrobisz za dużego bałaganu, żeby mamusia i ciocia nie musiały sprzątać, bo są zmęczone po robieniu obiadku,prawda? - pogłaskała ją i powróciła do własnego talerza. Oczywiście z tym zmęczeniem przesadzała, ale uznała, że warto tak powiedzieć, by jakoś wpłynąć na dziecko. Wątpiła, czy to przyniesie skutek, ale zawsze warto spróbować.
    Widziała, że przydałoby jej się specjalne krzesełko do karmienia, bo trzymanie małej na kolanach zdecydowanie nie było najlepszym rozwiązaniem z możliwych. Szczególnie, że sama nie mogła zjeść i musiała cały czas pilnować by dziewczynka nie spadła. Doszła do wniosku, że kupi jej na urodziny ten potrzebny mebel. Nie był on drogi. Szczególnie w Ikei.
    -Kiedy Ilu ma urodziny? - spytała nagle.

    OdpowiedzUsuń
  55. [Ostatni gif mnie rozpieprzył xD
    Cóż, oboje mają ten sam profil i chodzą na kółko filmowe. Mogli się na nim poznać i tak od słowa do słowa się zakumplowali, więc razem sobie świrują, śmieją się i ogółem tacy dobrze dogadujący się znajomi. Zack dzieci uwielbia (swoją młodszą siostrę rozbestwił na dobre), więc mógłby przepadać za córką Ori. O ile oczywiście ma o niej wiedzieć xD"
    Wybacz, ale o tej godzinie mój mózg dopiero zaczyna pracować i sama nie ogarniam tego, o czym piszę ;P]

    Zack Collins

    OdpowiedzUsuń
  56. Destiny Salvage29 sierpnia 2012 10:40

    Destiny sama była dziewczynką zauroczona. Gdyby nieznajoma poprosiła ją teraz o opiekę, zgodziłaby się bez wahania. Nie miała żadnych planów na dzisiejszy dzień. Nie spotykała się nawet z Nate'm.
    Widząc, że maleństwo wyciąga do niej łapki, rudowłosa wzięła ją na ręce, za uprzednią zgodą jej mamy. Mówiła coś do niej i głaskała ją, a dziewczynka śmiała się dziko.
    - Sama słodycz. - Zerknęła na dziewczynę. - Możesz śmiało korzystać. Jeśli nie boisz się nieznajomych. I tak nie mam na dzisiaj planów. - powiedziała, uśmiechając się przyjaźnie. Dziewczyna wyglądała na zmęczoną. Szczęśliwą, zakochaną w córeczce, ale zmęczoną. Dlaczego by jej nie odciążyć, choć na jeden dzień?

    OdpowiedzUsuń
  57. [ No i to się nazywa wybór:) Kurde, wszystkie mi się podobają, ale za cholerę nie da się ich połączyć, więc... ene due rabe... xD. Dobra bez dalszych głupot zaczynam wątek,tylko ostrzegam z góry, bo to co będzie na dole to może być MASAKRA :D]

    Tony od zawsze był romantykiem. Zawsze był grzeczny, miły i sympatyczny dla każdej dziewczyny bez względu na to jaki stosunek miała ona do niego. Przepuszczał w drzwiach, odsuwał krzesełko przy stoliku, pomagał dźwigać ciężkie książki czy torby z zakupami. Tak, Blackowie wiedzieli jak należy wychowywać mężczyzn w swojej rodzinie. Młody Black był wychowywany na młodego dżentelmena, którym sam się stał.
    Romantyczna dusza też od czasu do czasu się w nim odzywała i tak właśnie stało się tego wieczora. W kinie miała lecieć jakaś nowa komedia romantyczna z nutką dramatyzmu, więc w przypływie nudy chłopak postanowił odwiedzić pobliskie multikino by go obejrzeć.
    Uważał tylko żeby kumple go nie zobaczyli, bo gdyby się dowiedzieli na jaki film idzie jak nic jego pieczołowicie budowana reputacja legła by w gruzach, a oni wspominali by jego wycieczkę do kina przez najbliższe sto lat.
    Kupił bilet, duży popcorn oraz cole i ruszył z tym wszystkim na ciemną salę kinową. Zajął miejsce obok ładnej ciemnowłosej dziewczyny,do której się uśmiechnął.
    - Cześć- szepnął spoglądając na nią szaroniebieskimi tęczówkami. - co taka ładna dziewczyna jak ty robi tu sama na takim filmie?

    OdpowiedzUsuń
  58. [Gdzieś mi się rzucił ten ostatni gif w oczy, jest genialny. To zacznę! Taka niespodzianka, ja wiem, że się cieszysz!]

    Zapadał zmierzch. Odkąd tylko to filmowe paskudztwo wyszło cztery lata temu do kin, nie mogę powiedzieć słowa "zmierzch" bez odrobiny goryczy. W każdym razie zmrok się zbliżał, a ja byłem cholernie daleko od domu. "Przeklęci rodzice", chciałoby się zakląć, jednakowoż to jedynie moja wina, że jestem takim idiotą i nie zabrałem ze sobą komórki, ani portfela, a nie ich, że nie zostali odrobinę dłużej u znajomych. Sprawa była prosta - byłem u kumpla, potem miałem z rodzicami wrócić na chwilę do domu i jechać na imprezę na otwarcie tego nowego hotelu. Cholera!
    Niespecjalnie chciało mi się uczestniczyć w tym kretyńskim elitowym czymś, ale rodzice się uparli. Niestety musieli poradzić sobie beze mnie.
    I kiedy już zastanawiałem się czy nie zaryzykować wycieczki metrem, do jakiegoś samochodu obok mnie wsiadła dziewczyna. Po krótkiej chwili zastanowienia, w której poważnie rozważałem czy nie wyglądam jak gwałciciel, ruszyłem w jej kierunku.
    - Hmmm, eee - zacząłem elokwentnie, jak zawsze zresztą - pytanie o to, czy jedziesz w stronę Desert Isle Resort (nazwa tamtego hotelu) byłoby dość dziwne, prawda?
    W sumie pytanie nie mogło być dziwne, zważając na fakt, iż dziewczyna była elegancko ubrana, a poza tym... Tutaj takie imprezy były na porządku dziennym.

    OdpowiedzUsuń
  59. [Kurczę, muszę się przy nim zatrzymywać jak zjeżdżam w dół suwaczkiem xD
    O, super! Mógłby zabrać siostrę - Danielle. Ona ma w założeniu 6 lat, więc nie musiałby za nią ganiać i mógłby się bawić z Ilu. xD]

    Zack Collins

    OdpowiedzUsuń
  60. [Jejciu, miałam napisać Ci śliczny wąteczek, ale po prostu wymiękam. x-x Brak pomysłów. Może Ty mi coś zaproponujesz?]

    OdpowiedzUsuń
  61. [Nie śmiałabym odmawiać! Bardzo chętnie zacznę, zresztą twój urok mnie do tego zmusił! *no i w sumie i tak nudziła się strasznie, oglądając porażki ludzi na yt* xD]

    Nawet odpocząć człowiekowi nie dadzą. Od kiedy tylko wszedł do domu, Danielle przyczepiła się do niego jak rzep psiego ogona. Przyszła z nim do jadalni, patrzyła na niego jak jadł i nawet zasiadła triumfalnie na łóżku w jego pokoju, wbijając w niego świdrujący wzrok tych swoich małych, niebieskich oczu. Co z tego, że miała trzy siostry, skoro jej najwierniejszym sługą w tej rodzinie był Zachary!
    - Chce pójść się pobawić z Ilu! Chodźmy na plac zabaw. Zack! - zamarudziła po raz kolejny i chcąc, nie chcąc, musiał w końcu ulec. Przebrał się więc szybko i wysłał sms'a do Ori, z pytaniem czy nie chciałaby się wybrać do parku niedaleko. Znanego królestwa dzieciarni, bo plac tam była największy, były najfajniejsze huśtawki i w ogóle gdyby Collins miał jakieś 8 lat mniej, to pewnie spędzałby tam większość czasu. Zapakował do plecaka jakieś przekąski i picie - wzorowy starszy brat, a co! - i niczym dobry lokaj zawiązał jej buty ,bo dalej udawała, że nie potrafi tego zrobić sama.
    Gdy już dotarli na plac, Danielle rozglądnęła się dookoła, a nie mogąc nic dojrzeć spoza innych rodziców z dzieciakami, kazała się wziąć na barana. Nawet tupnęła nogą, kiedy zauważył, że jest za ciężka!
    - I co, widzisz ich, Mała Dyktatorko? - stęknął chłopak, ledwo znosząc wiercenie się tego kościstego tyłka na ramionach. Najwyraźniej jednak Dan ujrzała Ori i jej córeczkę, bo gdy tylko jej stopy dotknęły gruntu, zerwała się do biegu i stanęła naprzeciw obu, uśmiechając się jak mały aniołek.
    - Mogę pójść z Ilu do piaskownicy? Zack wziął moje łopatki i foremki!
    Tymczasem wyżej wspomniany pan przeciskał się właśnie między ludźmi, już kiwając znajomej na powitanie.

    Zack Collins

    OdpowiedzUsuń
  62. - Nie pożałujesz – zaśmiał się pod nosem, siadając przy stoliku znajdującym się nieopodal. Po chwili otrzymali swoje drinki – Nathaniel miał swoje zimne piwo, a Oriane pinacoladę, którą chłopak jej zaproponował. Nie miał pojęcia co dziewczyny widziały w tego typu drinkach, słodkich i kolorowych w dodatku z palemką, on wolał to swoje zwykłe zimne piwo albo po prostu wódkę, od czasu do czasu też whiskey i to wszystko.
    - Mogę spytać dlaczego tak ciężko było Cię namówić na wypicie jednego drinka? Masz jakieś zobowiązania, uczulenie na alkohole czy może coś jeszcze innego? – uniósł lekko brew ku górze obserwując ją uważnie. Naprawdę go to ciekawiło, bo zazwyczaj osoby w ich wieku robiły wszystko by móc mieć tę chwilę wolnego na drinka czy inny napój.

    [ Oj, nie marudź :D ]

    OdpowiedzUsuń
  63. Destiny Salvage29 sierpnia 2012 23:07

    Zaśmiała się, zaskoczona otwartością i bezpośredniością dziewczyny. Ale lubiła takich ludzi. Od razu poczuła do niej sympatię. Nie wspominając o jej córce, która już skradła jej serce. - Ja jestem Destiny. - powiedziała ze śmiechem, wyciągając do niej rękę, którą dziewczyna ledwo zdążyła uścisnąć, a już została złapana przez maleńką.
    - Naprawdę zostawiłabyś ze mną małą? - zapytała, nieco może niedowierzająco, ale i ucieszona. Nie miała nic do roboty, dzieci kochała, taka perspektywa spędzenia dnia bardzo jej się więc podobała.

    OdpowiedzUsuń
  64. [Jami tańczy praktycznie wszędzie, nawet gdy muzyki nie słychać. ;p Dobra, ale moja postać zazwyczaj nadużywa alkoholu (i nie tylko) na imprezach. ]

    OdpowiedzUsuń
  65. [ Jestem totalnie wredna, więc pewnie jeśli zrozumiałabym o czym do mnie piszesz to pewnie bym to zrobiła, to znaczy nie rozumiem tego o tym samochodzie xD Jedyny jakim pozwalają Ci jeździć? xD. W sumie to może być wina wypitego dzisiaj alkoholu, więc bierz na mnie poprawkę. ]


    Oczywiście, że spodziewał się odpowiedzi w stylu „Pracuję”, „Opiekuję się młodszą siostrą/bratem”, ale to co powiedziała przekraczało możliwości jego wyobraźni. Zachłysnął się łykiem piwa, który wziął nim Oriane odpowiedziała na jego pytanie i dość dużo czasu zajęło mu dojście do siebie, a kiedy już to się udało patrzył na nią załzawionymi od kaszlu oczyma.
    - Córkę? – powtórzył z niedowierzaniem i aż odchylił się na krześle żeby lepiej się jej przyjrzeć. Nigdy w życiu nie powiedziałby, że osóbka z tak idealną sylwetką mogła kiedyś mieć brzuszek wielkości piłki. – I jesteś pewna, że nie jest to wyimaginowane dziecko? – zapytał całkiem poważnie, choć jego głos mógł wprawić w rozbawienie. – Tego się akurat nie spodziewałem, daję słowo.

    OdpowiedzUsuń
  66. [ Zawsze resztę pomysłów można do nowych wątków wykorzystać:)]

    Tony spojrzał na ciemnowłosą dziewczynę obok niego. Od kiedy to odpoczywało się w kinie? Black miał od tego swoje ukochane ciepłe łóżeczko albo garaż gdzie mógł do woli wyzywać się na swojej gitarze elektrycznej albo po prostu komponować nowe piosenki dla zespołu.
    - A czy widzisz gdzieś w naszym pobliżu jeszcze jakąś ładną dziewczynę- zapytał z łobuzerskim uśmeichem wpatrując się w twarz dziewczyny swoimi szaroniebieskimi tęczówkami. - A tak w ogóle jestem Tony- przedstawił się jeszcze. Chwilę później już ładował do ust pełną garść popocornu jednocześnie podsuwając dziewczynie kubełek i dając jej znak by się poczęstowała.

    OdpowiedzUsuń
  67. [Och, ja mam znów zaczynać? :o No dobra, niech Ci już będzie. Ale akcja ma się toczyć na imprezie czy gdzie?]

    OdpowiedzUsuń
  68. - Wzbudzam zaufanie? To dobrze. - powiedziała, śmiejąc się wesoło. Zawsze lepiej tak, niż gdyby każdy miał na nią łypać nieufnie. A dzieci uwielbiały ją od zawsze. Może to przez te marchewkowe włosy? No i pewnie uśmiech, który prawie nie schodził Destiny z twarzy. - Och, tak. Psychopatka ze mnie nie z tej ziemi. Lepiej już uciekaj. - Zaśmiała się uroczo. - Mam tylko nadzieję, że po nią wrócisz. - Mrugnęła do niej żartobliwie, przypominając sobie te wszystkie historie o matkach, które zostawiały swoje dzieci i już nigdy po nie nie wracały. Nathaniel mógłby nie być zadowolony, gdyby Destiny została z dzidziusiem. - Pewnie, wpisz mi swój numer. - powiedziała, wyciągając swój telefon i podając go Oriane z uśmiechem. Sama cały czas zaaferowana była jej córeczką, która wciąż zabiegała o czyjąś uwagę.

    OdpowiedzUsuń
  69. [Ups, czyli jednak przesadziłam. Poniosło mnie xD Och nie, tak poważne obrażenia i wciąż piszesz? Podziwiam cię za determinację! XD]

    Kiedy tylko podrzucił dziewczynkom zabawki, westchnął ciężko, zupełnie jakby właśnie stoczył bitwę na śmierć i życie.
    - Nie, umarłem. To była nierówna walka. Jakaś kobieta wbiła mi łokieć w śledzionę. - pożalił się smutno, rozmasowując obolałe miejsce. Oczywiście nie wspomniał nawet słowem o tym, że prawie stratowało go stadko dzieci w wieku przedszkolnym - jakoś był w stanie im to wybaczyć, za bardzo lubił dzieci. Zrobił krok do przodu i kucnął w piaskownicy, wyciągając rękę by pogłaskać Ilu po głowie.
    - Cześć, Królewno. Byłaś dzisiaj grzeczna? - spytał, uśmiechając się do małej radośnie. Jakoś tak miał w zwyczaju nazywać dzieci po swojemu. Szkrab, Księżniczka, Mała Dyktatorka (te dwa były przypisane Dan), Maleństwo. Normalnie jak stara ciotka. Danielle zabrała się za wsypywanie piasku do foremki, cały czas mając na uwadze, żeby Ilu nie znudziła się tą zabawą. Traktowała ją jak młodszą siostrę, którą zawsze chciała mieć. Starsze rodzeństwo nie zawsze miało czas na zabawę.
    - A tak w ogóle jak tam u ciebie, Ori? Bo nie będę pytał czy byłaś grzeczna...pewnie nie byłaś. - zauważył Zachary, odwracając się do Oriane i uśmiechając łobuzersko. W między czasie zaczął robić duże babki, z których miał zamiar uformować dwóm panienkom zamek.
    - A będzie miał fosę, Zack? - zapytała go Danielle, a on przytaknął natychmiast, biorąc do ręki łopatkę. To wcale nie tak, że on lubił się bawić takimi rzeczami...w sumie lubił. Serio, mógłby dorabiać sobie jako niania do dzieci.

    Zack Collins

    OdpowiedzUsuń
  70. Pokiwała głową słuchając dalej Ori. Miała rację, absolutną rację. Z reszta, nawet gdyby jej nie miała, Scarlett nie mogłaby w życiu tego skomentować. Oriane była matką i to w dość młodym wieku. Mimo to radziła sobie świetnie, zwłaszcza teraz, kiedy zdecydowała się pokazać Ilu całemu światu. Dlatego Scar nie miałaby nawet czelności powiedzieć jej, że coś robi źle. Poza tym, nie było takiej potrzeby.
    - Jeśli wciąż coś do niego czujesz, to mogłabyś z nim o tym porozmawiać. Bez Ilu w pobliżu. Wyjaśnić mu to, co powiedziałaś mi. Myślę, że doskonale by to zrozumiał. – stwierdziła. W końcu nie musiała z niczego rezygnować dla dobra dziecka, mogła tylko rozegrać to nieco inaczej, subtelniej w kierunku małej Ilu.
    - I tak uważam, że radzisz sobie świetnie. Zobacz na małą, czy ona wygląda na smutne dziecko? Absolutnie. Ty też nie wyglądasz na zdesperowaną.

    OdpowiedzUsuń
  71. [Ach, no dobrze. c: Wybacz, ale będzie króciuteńko.]

    Piękny sobotni poranek. Miodowe promienie słońca oświetlały ten jakże kolorowy świat, ptaszki raczyły ludzi swoją piękną muzyką. Cud-miód. Jak można by siedzieć cały dzień w domu? Toż to grzech. Jamaica wyszła z domu ubrana w krótką, zwiewną sukienkę w kolorze miętowym. Na nogach miała beżowe czółenka. Spacerowała po parku, aż tu nagle zapragnęło jej się tańczyć. Nie przejmowała więc się ludźmi i... tańczyła.
    Nie zauważyła nawet jak przyłączyła się do niej malutka dziewczynka, dopóki ta nie złapała ją za sukienkę. Posłała małej szeroki uśmiech i tańczyła razem z nią.

    OdpowiedzUsuń
  72. Destiny Salvage31 sierpnia 2012 00:59

    Destiny zabrała z uśmiechem telefon od Oriane i schowała go z powrotem do torebki. Nie sądziła jednak, by był jej potrzebny. Do dzieci miała cierpliwość wręcz anielską. I mnóstwo pomysłów na zabawianie ich. Chyba sobie poradzi z małą, szaloną, żywotną Ilu.
    Zaśmiała się na jej kolejne słowa.
    - Okej, ściany. Zapamiętam. Chociaż, mogę jej jedną ścianę w pokoju odstąpić. Stoi taka pusta, jakieś freski się przydadzą. - zażartowała, zerkając na Ilu z czułością.

    OdpowiedzUsuń
  73. [Ciekawostka nr 2: mój tata też miał z tym problem jeszcze ze dwa lata temu, ale ostatnio się nauczył :DD]
    Słuchała uważnie o ostatnich urodzinach dziewczynki i mimowolnie się uśmiechnęła, wyobrażając sobie tę rodzinną atmosferę, która z pewnością towarzyszyła temu wydarzeniu. Przypomniały jej się przyjęcia w jej rodzinie. Może niekoniecznie z uczestnictwem tak małych dzieci, ale za to równie przyjemne.
    Szkoda, że nie wiedziała o tych urodzinach wcześniej. I o braku krzesełka. Mogłaby od razu kupić jej ten prezent, a tymczasem pozostawało jej czekać następny rok. W takim czasie na pewno zdążą już ów przedmiot kupić.
    -Słabo, że nie wiedziałam, bo właśnie wpadłam na pomysł, co by jej dać. Ale to w sumie mogę zrobić nawet w najbliższym czasie, bo czekanie roku nie jest zbyt dobrym planem.
    Skończyła jeść i złożyła swoje naczynia. Spojrzała na dziewczyny, czekając aż one też zjedzą i będą mogły ponownie przystąpić do działania.

    OdpowiedzUsuń
  74. [Oriane <3 Pewnie, że pamiętam, ha! Pomysłu jako takiego nie mam, ale to ogarnę zaraz jak wrócę do domu bo teraz wychodzę. I będziemy wątkować! <3]

    OdpowiedzUsuń
  75. [Wątek? JASNE :D Tylko z pomysłem będzie krucho *.* Chyba, że coś z wydarzeniami po wczorajszej imprezie, to mi jedyne przychodzi do głowy. Oczywiście, James mogłby wiele nie pamiętać, bo to taki pijak z niego XD ]

    James

    OdpowiedzUsuń
  76. [O matko! To teraz serio cię podziwiam. Jak mam pisać jedną ręką, to dostaję szału. xD]

    W sumie akurat Zachary doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że większość dzieci wcale nie przypomina aniołków. Jak do tej pory zajmował się może dwójką, która była naprawdę cicha, choć w jednym wypadku okazało się, że to nieśmiałość. Jak już dziewczynka się przyzwyczaiła, to rozwaliła pół pokoju. Danielle, dla przykładu, zawsze uważała się za aniołka. Gdyby ją spytać, czy była niegrzeczna, jej odpowiedź zawsze brzmiała "Nie, ja zawsze jestem grzeczna". Tymczasem czerpała widoczną przyjemność z grania na nerwach, zwłaszcza, gdy ktoś był zajęty.
    - No dobra, możesz mieć rację. - zamyślił się na chwilę, a potem uśmiechnął jak urwis, unosząc palec.- Ale nie martw się, jeszcze tylko kilkanaście lat, Ilu się usamodzielni i wtedy zabiorę cię jak jakaś olbrzymią imprezę!
    Dobra, pocieszanie nie zawsze mu wychodziło. Ale starał się i trzeba było mieć to na uwadze. Pomagał Ori jak mógł, bo naprawdę zrobiła na nim wrażenie, kiedy się poznali - mimo bycia młodą matką znalazła siłę, by móc połączyć naukę z wychowaniem. Była dowcipna, nie poddawała się i wciąż parła do przodu. Na jej kolejne słowa uniósł jedną brew, na moment odrywając wzrok od budowanej fortecy.- Cała? Kity kitami, ale tego mi nie wciśniesz.
    Nie było możliwości, by nie miała czasem głupich pomysłów. Przecież wciąż była nastolatką, chodziła ciągle na jakieś imprezy, a tam niekiedy nie dało się pozostać bez grzeszku.
    Na pytanie Oraine, Dan zostawiła na moment foremkę, którą robiła wieżyczki i spojrzała na starszą dziewczynę.
    - Oczywiście, że nie! I muszą w niej pływać krokodyle! Zack, z czego my zrobimy krokodyle?! - spytała z powagą, spoglądając na brata. Sprawa rangi państwowej, to właśnie mówił jej skupiony wzrok.
    - Możemy użyć ciemnych kamyczków i wyobrażać sobie, że to krokodyle. - odparł, a dziewczynka zaklaskała i rozejrzała się dookoła za kamyczkami.
    W sumie wszystkie dzieci miały frajdę w psuciu zamków. Nie było sensu powstrzymywać Ilu, bo jeśli ona tego nie zrobi, to pewnie któryś z otaczających ich dzieciaków skusi się, by wskoczyć na piaskowy pałac. Zresztą, gdy już skończą, Dani pewnie sama zachęci młodszą koleżankę do demolki. I tak będzie chciała pójść z Ilu na zjeżdżalnię, czy co tam jeszcze było na placu.

    Zack Collins

    OdpowiedzUsuń
  77. Zanim odpowiedział na pytanie dziewczyny pospiesznie przełknął garść popcornu,którą przed sekundą wpakował sobie do ust.
    - Nie, nie przyszedłem sam. Lubię od czasu do czasu obejrzeć jakąś komedię romantyczną byleby zdała od kumpli.- powiedział uśmiechając się łobuzersko do dziewczyny. - miło mi cie poznać Oriane.- dodał jeszcze zanim na ekranie zaczął się wyświetlać film.

    OdpowiedzUsuń
  78. [No wątek oczywiście jakiś trzeba! ;D Potrzebuje jedynie pomysłu, więc jak masz jakiś to wal śmiało ;P ]

    OdpowiedzUsuń
  79. [HAHAHAHA, dopiero teraz zobaczyłam ostatni gif! #FUCK IT. I'M DANCING. Genialna Nina *.* Ale mam super szurnięty pomysł na wątek, kochana. Jako, że ojciec Ave otworzył własną prywatną klinikę w PS to potrzebuje do pomocy ładnych dziewcząt w postaci hostess na coś w rodzaju dnia otwartego, a co lepszego może mu się trafić jeżeli nie Ave i jej koleżanki? A moja kochana Avery od razu wybrałaby sobie do towarzystwa/pomocy Oriane bo ta ma śliczną buźkę i w ogóle jest ach, cudowna! Może być? ;>]

    OdpowiedzUsuń
  80. [Ha! Jestem z siebie taka dumna, aaaaaghr! :> Ale niestety, geniuszu, poczekam do wieczora kiedy to będziesz mogła rozpocząć bo ja na chwilę obecną to literacka kaleka jestem, świeżo po urlopie...]

    OdpowiedzUsuń
  81. Gdy skończyła tańczyć wraz z nieznajomą, małą dziewczynką opadła na ławkę. Była nie lada zdziwiona, gdy dostrzegła postać swojej koleżanki.
    - Oriane? Twoja córka jest bardzo zdolną tancerką! - zawołała entuzjastycznym i wesołym głosem. Uśmiechnęła się do nich obu.
    Jakie one są podobne, pomyślała.

    OdpowiedzUsuń
  82. [ Hej , tak pomyślałam, że poznały sie wczoraj to np potem mogły wyskoczyć do jakiegoś pubu na piwko? ^^]

    OdpowiedzUsuń
  83. [Ja tak uwielbiam Blair, że nie mogłam się powstrzymać. *-* Hmm, może spotkanie na zakupach? Christi uwielbia buty. Albo w szkole. W końcu jest tam nowa. c:]

    OdpowiedzUsuń
  84. Destiny Salvage1 września 2012 11:55

    Destiny nie miała nic przeciwko temu. Mogła stać się i ulubioną ciocią. Nie miała zamiaru się od nikogo odczepiać. Tym bardziej od takiego cudeńka, jakim była Ilu. Nic, tylko głowę dla niej stracić.
    Rudowłosa obserwowała z rozczulonym uśmiechem uszczęśliwioną Oriane. Cieszyła się, oczywiście, z przebiegu wydarzeń. Ona spędzi dzień z cudownym bobasem, a jej mama choć przez chwilę się rozerwie. Rada była, że mogła pomóc i ulżyć jej choć na jeden dzień.
    - O której ci pasuje, naprawdę. Mieszkam ulicę stąd. Duży, żółty dom. Trafisz bez problemu. - Uśmiechnęła się, jednak dla pewności wyjęła z torby notesik i zgrabnym pismem zapisała dziewczynie swój adres, po czym wręczyła jej kartkę.

    OdpowiedzUsuń
  85. -W porządku - powiedziała beztrosko. Podniosła się z miejsca i wzięła małą na ręce. Przeszła do kuchni, łaskocząc lekko dziewczynkę i mówiąc jej jakieś niezbyt ważne rzeczy, a w zasadzie głupoty, którymi zajmowało się dzieci w rozmowie z nimi. Wyjęła lody, które wcześniej kupiła, z zamrażarki, a potem kolorowe posypki i owoce. Potem umyła rączki Ilu, bo miała je odrobinę brudne po obiedzie i postawiła ją na podłodze. Zanim ta zaczęła się nudzić i jedynie obserwowała poczynania blondynki, pospiesznie obmyła owoce i pokroiła je na odpowiednio niewielkie kawałki. Później dziewczynka przestała być tak cierpliwa i zaczęła kombinować, więc Lena nałożyła lody do miseczek i odezwała się do niej.
    -No to teraz Ilu, możesz zrobić deser sobie i mamie. Tutaj masz owoce, które możesz dodać do lodów, oraz posypki. Tylko nie nasyp ich za dużo, żeby nie było za słodkie, bo nie będziecie mogły tego zjeść! Musi być tak pyszne, jak to co jadłaś na obiad, wiesz? - dodała, łagodnym tonem jednak dając do zrozumienia małej, że to ważne by nie przesadziła.

    OdpowiedzUsuń
  86. [Dobrze jest, nie ma źle! A widzisz, bo Ty to zdolna jesteś i tak dalej. A ja potrzebuję skupienia, medytacji i tak dalej, nooo! xD]

    Avery była pełna najgorszych przeczuć co do dnia ostatecznego jakim miał się stać ten zakreślony w kalendarzu różowym flamastrem. Oczywiście, że nie mogła odmówić ojcu pomocy, gdy tak na nią spojrzał ładnie i jeszcze śliczniej poprosił. Tak. Zgadza się. Wciąż miała wyrzuty sumienia, że swoim intryganctwem i manipulowaniem doprowadziła do rozwodu swojego taty z macochą. No, ale ona miała sztuczne piersi, najgorzej wykonane na całym wschodnim wybrzeżu! I w ogóle była potworem! Avery musiała pomóc swojemu naiwnemu ojcu.
    Teraz jednak wcale nie podobała jej się podjęta decyzja. Będzie musiała się zabawiać z jakimiś dzieciakami, malować im na czołach wróżki Disneya i w ogóle udawać miłą ciocię. A ona to podejścia do dzieci nie miała. Wcale. Dlatego też tak ucieszyła się, gdy spotkała Właściwą Osobę na Właściwym Miejscu. Omal nie rzuciła się na Oriane.
    - Prywatna klinika pediatryczna dla dzieci. Dzień Otwarty. Dużo małych potworów, farbek, ciastek i ich narzekających na wszystko rodziców. To nasz plan na dzisiaj - wyjaśniła pokrótce, otwierając szeroko jasne oczy by nadać całej sytuacji odpowiedniego dramatyzmu.

    OdpowiedzUsuń
  87. [Może Tracy przyjdzie na trening z prośbą o pozwolenie na robienie zdjęć na jakiś konkurs fotograficzny?]

    OdpowiedzUsuń
  88. [Hej, jest chęć na wątek z Linroe? ;)]

    OdpowiedzUsuń
  89. [Ja tam wybredna nie jestem, zacząć możemy i od pierwszej opcja, a później najwyżej wykorzysta się i drugą ;D ]

    Nick, podobno tylko kolega jego "siostry", ale jak tu można nazwać go tylko kolega kiedy już przypadkiem zdążył ze dwa dni pod rząd napatoczyć się na owego jegomościa na korytarzu w drodze do łazienki. Ale nieważne. Chłopak umyślił sobie wyciągnięcie i Jacka na imprezę w pobliskim klubie. Podobno miał być wieczór karaoke czy coś tam posobnego. Jackowi jakoś nie do końca się to podobało, śpiewać to on raczej nie umiał, ale po długich namowach w końcu uległ. Płonne jednak były jego nadzieje jeśli myślał, że jakoś uniknie tego zaszczytu wystąpienia na scenie. Ale to również w swoim czasie.
    Kiedy weszli do lokalu zabawa trwała w najlepsze, Nick poprowadził ich do większej grupy swoich znajomych, z którymi to zapragnął zapoznać i Jacka. Po przedstawieniu się chyba z pięcioma osobami, przestał pamiętać ich imiona bo najzwyczajniej w świecie zaczęły mu się mieszać, a więc skupił się na twarzach i na tym, żeby sam nie zapomniał jak się nazywa. Ostatnia, była dziewczyna, brunetka stojąca do nich nieco tyłem i prowadząca rozmowę z jakimś równie nieznanym chłopakiem. Nick jako dobry kolega, nie chciał ich pominąć, a więc bezpardonowo przerwał im i zabrał się za przedstawianie Jacka. Cóż Jack rozpoznał Orie dopiero kiedy się obróciła i na niego spojrzała.
    -Cześć - wyrwało mu się z ust, bo przecież już poznał dziewczynę i ją kojarzył. Obdarzył ją przy tym nieznacznym i subtelnym uśmiechem, jak to zwykle miał w zwyczaju kiedy kojarzył jakichś ludzi. Z ust Nicka wyrwało się coś w rodzaju: No proszę, a więc, się znacie. Oczywiście oprócz tego zaświtał mu w głowie pewien niecny plany, kiedy tylko zerknął na nowego kandydata chcącego odśpiewać jakąś piosenkę.

    OdpowiedzUsuń
  90. - Może wysłałabyś ją na jakieś zajęcia? - wyszczerzyła się do Oriane, a słysząc jej słowa roześmiała się serdecznie.
    - Skromność pierwsza klasa. - wymamrotała miłym głosem, wpatrując się w małą dziewczynkę na rękach swojej znajomej.
    - Ile ma lat, jak się nazywa? - spytała z promiennym uśmiechem, lustrując obie zaciekawionym wzrokiem.

    OdpowiedzUsuń
  91. - W takim razie musisz tylko czekać na rozwój wydarzeń, a jeśli wciąż wisi nad wami chemia, to jeszcze się zejdziecie. Ja Ci to mówię. – stwierdziła bez większego namysłu. – Kto by sobie odpuścił taką dziewczynę jak ty ? – dodała wyraźnie mierząc Ori wzrokiem. Była przecież ładną dziewczyną i ciężko byłoby uwierzyć Scarlett w to, że nie podoba się chłopakom. Na pewno się podoba. Już sobie wyobrażała, jak gracze koszykówki siedzą w swojej szatni i rzucają uwagi na temat Ori jednocześnie bijąc się ręcznikami po plecach. Całkiem prawdopodobna wizja.
    - Prędzej lub później, znajdziesz kogoś, kto sprawi, że zarówno ty i Ilu będziecie jeszcze bardziej szczęśliwe, niż jesteście w tej chwili. Jestem tego w stu procentach pewna.

    OdpowiedzUsuń
  92. - Ma roczek? - spojrzałam nieco zdziwiona na córkę Oriane. Cóż, ta mała wyglądała na nieco więcej. Po minie jej matki zauważyłam, że nie chciała zapisywać córki na żadne lekcje tańca oraz również to, że zrobiłaby wszystko dla tego dziecka. Z pewnością była dobrą matką, przeszło mi przez myśl. Zerknęłam na Ilu, uśmiechając się delikatnie.
    - To zdrobnienie czy pełne imię? - spytałam.

    OdpowiedzUsuń
  93. Destiny Salvage2 września 2012 10:59

    Destiny sama zaskoczona była tą całą sytuacją, ale nie mogła powiedzieć, że była z tego faktu niezadowolona. Była uradowana, i to bardzo, że spędzi dzień z taką uroczą dziewczynką i na dodatek pomoże komuś. Odpocząć, zabawić. Bo Oriane, choć była na pewno zapatrzona w swoją córeczkę, to potrzebowała trochę czasu dla siebie. Jak każda mama.
    - No dobrze, lodów nie odmówię. - powiedziała wesoło, oddając Ilu dziewczynie i sama podnosząc się z ławki. Wygładziła sukienkę, zarzuciła torebkę na ramię i wraz z nimi ruszyła w stronę najbliższej lodziarni, wciąż się uśmiechając.
    - Uczysz się? - zapytała, spoglądając na Oriane. Nie pochodziła do szkoły zbyt długo przed końcem roku, także wielu rzeczy mogła nie zauważyć. I ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  94. [A co! ^^ Ej... jutro szkoła ;o]

    Avery odetchnęła z widoczną ulgą. Z chęcią przystała na podawanie farbek ponieważ zdawała sobie sprawę, że do niczego lepszego się nie przyda. Swoją drogą, musiała potem zabić swojego ojca. Podejrzewała, że zrobił to celowo, na złość swojej jedynaczce. Nieśmieszny dowcip. Ona i dzieci. Hahaha, po prostu.
    - Tak, farbki - przytaknęła Avery, gdy już podeszły do stoiska przy którym miały pracować. Otworzyła malutkie pojemniczki z wszystkimi odcieniami tęczy; była zwarta i gotowa do działania.
    - To nie tak, że ja nie lubię dzieci - Ave wytłumaczyła Oriane konspiracyjnym szeptem; w ich kierunku zmierzała jakaś mała blondynka. Bardzo mała - To one mnie nie lubią. Zobaczysz.
    Taaa. Co ona tam mogła wiedzieć. Największym dzieckiem z jakim miała do czynienia był syn jej (swojego czasu) macochy. Miał jakieś dwadzieścia lat.

    OdpowiedzUsuń
  95. [To w ogóle da się szybko pisać jedną ręką? W sumie głupie pytanie, na pewno się da. xD"
    Dobrze, że nie polecasz, choć i tak nie miałam w przyszłości zamiaru jej łamać xD
    Jako, że jest niedziela - i co, powiedziałaś, że byliście z bratem grzeczni? Aahahha, ja używam tych słów do wypierania się z winy. "To nie ja zjadłam całą bitą śmietanę, przecież jestem grzeczna"]

    Machnął ręką, słysząc jej śmiech.
    - Moja mama mówi, że teraz czterdziestki to po prostu dwudziestki z większym bagażem życiowym. - odparł, pomagając jednocześnie Danielle z robieniem okien w bokach pałacu. Pewnie gdyby wiedział, o czym teraz myślała, nigdy podobne słowa nie opuściłyby jego gardła. Nie chciał jej straszyć, ani wywoływać niepotrzebnego zmartwienia. Ale, jak na faceta z mentalnością dziecka przystało, czasami mówił coś zupełnie bezmyślnie, nie bacząc na konsekwencje. Trudno jednak wymagać od człowieka, by zawsze dobrze przemyślał co chce powiedzieć - pewnie gdyby ludzie to robili, to nikt na świecie nie śmiałby otworzyć ust. Na słowa Ori, Dani podniosła się z piasku, otrzepując rączki o materiał bluzki, i wyciągnęła do Ilu rękę.
    - To my idziemy złapać krokodyle razem z Ilu, a wy ciężko pracujcie! - zawołała radośnie i razem z młodszą koleżanką odeszła niezbyt daleko, kucając przy kamyczkach i przebierając w nich. Zachary już wcześniej jej mówił, że nie powinna znikać im z oczu, zwłaszcza, kiedy bawi się z roczną Ilu - mimo wszystko wzięła to sobie do serca. Tymczasem Collins przesunął się i objął Oriane ramieniem w geście pocieszenia. Oczywiście, że wyłapał te skrywane przez nią za uśmiechem uczucia! Ba, nawet szybko zastanowił się, co się stało, i zrozumiał o czym mogła myśleć!
    - Hej, mówiłem ci kiedyś, że moja mam miała 20 lat, kiedy się urodziłem? I była całkiem sama, bo jej brat pracował w całkiem innym miejscu i tylko czasami przysyłał jej kasę? Różnica między tobą, a nią, polega na tym, że masz mnóstwo ludzi wokół siebie, którzy chętnie ci pomogą. Masz rodziców, przyjaciół, nawet znajomych. - oświadczył pewnie, uśmiechając się krzepiąco.
    - Poza tym, jest też coś, co cię z moją mamą łączy. Obie jesteście cholernie silne. I skoro ona odnalazła swoje szczęście i teraz na urodziny dostała od męża mercedesa, który marnuje się w jej rękach, to ty tym bardziej je znajdziesz. Jasne? - spytał, przesuwając dłoń na jej głowę i czochrając ją po włosach. Wolną ręką rozkopał do końca fosę, bo przecież nie mógł zignorować rozkazu Danielle! Miał ciężko pracować, więc pracował.

    Zack Collins

    OdpowiedzUsuń
  96. [Zacznę:)]
    Konkurs fotograficzny. Nagroda to pięć tysięcy dolców na sprzęt. Temat dowolny. Postawnowiłam zrobić kolaż z równym dziedzin sportu. Brakowało mi tylko siatkówki. Z moich tajnych zródeł dowiedziałam się że nasz drużyna siatkarek ma dzisiaj trening. Ruszyłam więc na salę. Kiedy weszłam od razu wyłapałam Ori. Szybko do niej podeszłam.
    - Słuchaj mam do ciebie sprawę. Mam konkurs fotograficzny, główna nagroda pięć tysięcy na sprzęt. Mogłabym porobić wam zdjęcia jak gracie? Proszę.
    [Założyłam że się znają. Mam nadzieję że to nie problem:)]/Tracy

    OdpowiedzUsuń
  97. [Tak, zmieniłam nieco image Tony’ego ]

    Ogólnie rzec biorąc Tony lubił komedie romantyczne. Gdyby miał dziewczynę chętnie zabierałby ją do kina na właśnie takie seanse bez mrugnięcia oczkiem. Nie marudziłby i nie wykręcał nieistniejącymi obowiązkami.
    Kumple jak to kumple. Zawsze szukali choćby najmniejszego powodu do tego by ponabijać się z kumpla. Nat, Thomas, Brian i Seth byli nie tylko członkami jego zespołu, ale także jego najlepszymi przyjaciółmi. Jednak pewne zachowania (tu patrz: chodzenie na romansidła do kina) były uznawane za przejaw ckliwości i wybryk delikwenta wyśmiewany był przez długi okres czasu.
    Blackie zaśmiał się cicho słysząc słowa dziewczyny. Zadrżał delikatnie, kiedy ciepły oddech dziewczyny podrażnił mu ucho. Nie żeby mu to przeszkadzało.
    Zanim odpowiedział na komentarz dziewczyny zjadł trochę popcornu, po czym pochylił się nad dziewczyną.
    -Hmm… nie ma sprawy. Będzie mi bardzo miło, że ratujesz mnie przed kumpami.- Wyszeptał jej do ucha.- Poza tym miło będzie mi spędzić wieczór z taką ładną dziewczyną. –dodał jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  98. - Piękna.. - uśmiechnęła się, po czym przypomniała sobie znaczenie swojego imienia. Skrzywiła się nieco gdy do jej głowy powróciło kilka nieprzyjemnych wspomnień. I jeszcze te głosy w jej głowie. Jakaś paranoja. Pokręciła głową do własnych myśli, po czym wstała z ławki.
    - Może pójdziemy we trójkę na lody? - zaproponowała uśmiechnięta.

    OdpowiedzUsuń
  99. [Dobra, to w sumie możemy skończyć już ten wątek, ok? A postu widzę jeszcze nie opublikowałaś :( Nie mogę się doczekać kiedy to zrobisz :D]

    OdpowiedzUsuń
  100. Dziewczyna była jak zwykle poza domem. W tym budynku starała sie spędzać jak najmniej czasu, no chyba, że miała te swoje kryzysy, które ostatnio zdarzały sie coraz częściej. Ale to może przez tą porę roku? Teraz akurat włóczyła się po ulicach mając ochotę napić się jak zwykle jakiegoś tzw. napoju wyskokowego. W sumie po ich dużej ilośći czas miajał zawsze przyjemniej i szybciej.
    Kiedy usłyszała znajomy głos oraz rękę na ramieniu odwróciła się w tamtą stronę. Rozcięcie na jej twarzy było widać delikatne, bo strup już schodził powoli. - Hej Oraine. - powiedziała a kiedy zdała jej pytanie musiała się poważnie zastanowić, jednak odpowiedź jak zwykle była standardowa. - Nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie po staremu.

    OdpowiedzUsuń
  101. Robbie jak co dzień z zaje.iście pogodnym uśmiechem na twarzy powędrował do cukierni po pączusie. Jego ukochane słodziutkie pączusie, które wtranżalał codziennie. Stanął grzecznie w kolejce a tu nagle dobrze mu znana dziewczyna sprzątnęła ostatnie pączki.
    -Nie no bez przesady co to ma być. Dawaj te pączki- warknął pod jej adresem. Nie można powiedzieć, że jej nie lubił bo ją lubił ale tak trochę inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  102. Destiny Salvage2 września 2012 21:49

    Pokiwała głową ze zrozumienie. No tak, chyba niemożliwym było wychowywać takiego małego łobuza i mieć jeszcze nie wiadomo, jak świetne wyniki w szkole. Owszem, rodzice, czy inni bliscy mogli pomagać, ale jako matka zapewne czuła wewnętrzną potrzebę spędzania czasu z małą. A i Ilu potrzebowała matki. Destiny nie rozumiała, jak jakikolwiek nauczyciel mógł robić Oriane pod górkę.
    - Ja też. Przeniosłam się tutaj niedługo przed końcem poprzedniego roku szkolnego, więc długo nie pochodziłam. Właściwie, dopiero zaczynam. - powiedziała, wzruszając z uśmiechem drobnymi ramionkami.

    OdpowiedzUsuń
  103. Nie chcąc wyglądać karykaturalnie, Avery uśmiechnęła się z wyczuciem, delikatnie. Nie przesadziła i chyba nie wyglądała na najgorszego potwora - mała blondyneczka odwzajemniła uśmiech Ave. Sukces dnia, proszę państwa! To dodało niejako dziewczynie animuszu chociaż daleko było do jej najlepszej formy, super wesołej i optymistycznej Barbie.
    - Tak, złe fluidy - powtórzyła za Oriane z rozbawieniem, marszcząc nos - Tym fluidem jest mój ojciec. Dostanie mu się za to - dodała po chwili. To była prawda. On może uwielbiał sam małe dzieci ponieważ sam nim był, a nawet do kwadratu. Wariat, po prostu wariat. Był dzieckiem jak Ave przyszła na świat i właściwie się nie zmienił.

    [Jesteś dziwnaaaaa, ojej :D Ja w tym roku matura, niewesoło...]

    OdpowiedzUsuń
  104. Spojrzał na nią spod zmrużonych powiek.
    -Nic z tego- warknął i wyrwał jej pączki- pączusie są moje. Nie pozwolę żeby się zmarnowały- powiedział i wyszedł na zewnątrz. Nie zdążył daleko dojść bo dziewczyna go dogoniła.

    OdpowiedzUsuń
  105. Popatrzył na nią spode łba.
    -Jesteś Oriane Armastus nie zaliczasz się do dziewczyn- oznajmił z wredną nutą w głosie i ponownie zabrał jej pączki.
    -Może wyglądem trochę przypominasz dziewczynę ale w głębi duszy wiesz, że nią nie jesteś- dodał po chwili i uśmiechnął się wrednie.

    OdpowiedzUsuń
  106. -Trudno ja i moja głupota jakoś to przeżyjemy- powiedział z triumfalnym uśmiechem- Ale jak tak szybko się poddajesz to walka z tobą wcale nie jest zabawna- oznajmił i zostawił pączki na pobliskiej ławce. W zasadzie już mu się odechciało jeść.
    -Rób sobie z nimi co chcesz. Mam przynajmniej to wspaniałe uczucie wyższości, o którym ty pewnie niczego nie wiesz- uśmiechnął się przesłodko i zaczął iść w przeciwną stronę.

    OdpowiedzUsuń
  107. [ Jakiś pomysł zawsze się znajdzie. ;) Oriane ma malutką córeczkę, a Linroe - ze względu na swój wzrost, ma poczucie przy małych dzieciach, że jest wysoka - szuka jakiejś przyjemnej dorywczej "pracy" (nie będzie brała za nią pieniędzy) na której podbuduje swoje ego oraz zacznie robić coś w kierunku studiów. Jak wiemy uczniowie, aby dostać się na wymarzoną uczelnię muszą zacząć przygotowywać się już od pierwszej klasy szkoły średniej, więc to będzie idealne. Przelotnie poznały się na dzisiejszym rozpoczęciu roku, i gdy Oriane wspomniała, że gdzieś musi wyjść Lin od razu zaproponowała swoją pomoc. Coś w tym stylu, jeśli chcesz, mogę zacząć. Czekam na akceptację pomysłu ;)]

    OdpowiedzUsuń
  108. Zastanowiła się nad jej pytaniem. Musiała przyznać, że rozmowa z dziewczyną wydawała się być atrakcyjniejsza niż wycieczka po mieście. Postanowiła się odezwać. - Jasne, czemu by nie.- stwierdziła wzruszając ramionami. Może i nie należała do osób, które wiecznie gadają i potrafią tak po prostu nie znając kogoś opowiedzieć o swoim życiu. Chwila..Wendy nigdy nikomu nie opowiadała o tym co przeżywa bądź jaką ma sytuację rodzinną. Jak to ona jak zwykle zbyt dumna by pokazać komuś, że ma jakąś słabość.

    OdpowiedzUsuń
  109. Destiny Salvage3 września 2012 19:01

    Tak, dawanie pokut było chyba ulubionym zajęciem niektórych nauczycieli. Świętych przecież, którzy nigdy nie byli młodzi i nie popełnili w swoim pięknym życiu żadnych błędów. Blech. Dobrze jednak, że tacy chyba powoli zanikali. Przynajmniej nie stanowili większości. Chyba?
    Pokiwała głową ze zrozumieniem, uśmiechając się i również patrząc z czułością na małą Ilu. Była cudowna.
    - Musiało być ci ciężko. Nie wiem, jak ja poradziłabym sobie w takiej sytuacji. - powiedziała szczerze, wciąż patrząc na dziewczynkę. Jakoś nie wyobrażała sobie, żeby mieć teraz dziecko. Tym bardziej z Nathanielem, który przecież nie znosił dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  110. O dziwo, Blackie jeszcze nigdy nie miał dziewczyny, takiej na poważnie. Nie żeby nie miał powodzenia wśród płci przeciwnej, tym bardziej, że od czasu założenia zespołu dziewczyny jakoś bardziej się nim interesowały. Tony wychodził także z założenia, że krótkotrwałe związki nie są dla niego, więc po prostu przestał się w takie pakować. Oczywiście, zapraszał dziewczyny na randki, ale niczego im nie obiecywał ani tym bardziej się nie deklarował, zdając się na los. Wychodził, bowiem z założenia, że co ma być to będzie i nie ma sensu robić nic na siłę.
    Zaśmiał się słysząc słowa dziewczyny. Tak, jeszcze się nad tym nie zastanawiał. Może i był to dobry pomysł? Będzie musiał to przemyśleć bardzo porządnie.
    - Kurczę, rozgryzłaś mnie. Będę musiał teraz użyć planu ‘B’. - Wyszeptał jej do ucha.- Będę musiał znaleźć sobie nowe kino, bo teraz pewnie puścisz plotkę, że tu grasuje chłopak podrywający laski na romantycznych filmach.- Dodał jeszcze uśmiechając się łobuzersko.

    OdpowiedzUsuń
  111. [No to zacznę nowy wątek.]
    Robbie dostał zaproszenie na domówkę. Nawet nie wiedział czyją ale co za różnica. Jako, że nie miał nic do roboty poszedł. Na miejscu zastał to co zwykle masę napitych ludzi. Ze znajomymi, których znalazł poszedł po coś do picia. I gdy z piwem w ręce przemierzał dom zobaczył Oriane.
    -Czy to kurwa jakiś żart- warknął do znajomego, który go zaprosił. Oriane i Robbie na jednej imprezie? Przecież wszyscy wiedzieli, że gdy ta dwójka na siebie trafia kończy się to niezłą kłótnią. A może o to właśnie chodziło? Ktoś wymyślił sobie, że urozmaici imprezę.

    OdpowiedzUsuń
  112. -Może być to i to. Tylko powiedz dziewczyną żeby zachowywały się normalnie, ok? Chcę żeby zdjęcia wyglądały jak najnaturalniej.
    Uśmiechnęłam się do dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń
  113. [Ooo, a to zły ojciec!
    Btw. przepraszam, że częstotliwość moich odpisów spadła, ale nażarłam się tyle stresu i nerwów, że nie mogłam wystukać nawet słowa na klawiaturze xD]

    W zasadzie różnica nie była mała i faktycznie nie pozwalała w pełni porównać obu sytuacji. Mimo wszystko Zack nie znał lepszego przykładu, bo i niewiele młodych matek miał okazję poznać. Stąd też porównanie Ori do Anabelle - swoją droga, chyba najważniejszej kobiety w życiu tego dorosłego dzieciaka.
    Słysząc jej śmiech, uśmiechnął się z ulgą, zadowolony z tego, że udało się jakoś chociaż chwilowo przegonić złe myśli dziewczyny. Pokiwał głową na boki, chcąc dać do zrozumienia, że przyszłość może być zaskakująca. Zamiast porshe mogła dostać...no nie wiem, jaguara!
    - Czemu nie? Najlepsze jest, że ty będziesz miała to ładne porshe, a ja dalej będe musiał jeździć tym damskim kabrioletem po Rosie - rzucił smętnie. A no właśnie, sytuacja z samochodami w jego domu miała się dość następująco: niepisaną regułą w domu jego ojczyma było to, że każdy swój pierwszy samochód dostawał od osoby starszej. Tak więc Clarie dostała od Felicii, Rosie od Clarie i teraz on po Rosie. Nie trudno się domyśleć, że samochód, mający do czynienia z trzema kobietami - według których samochody różnią się tylko kolorem karoserii - był dość...damski. Żeby nie powiedzieć, przesiąknięty damskimi feromonami, perfumami i kij wie czym jeszcze. I ten kolor! Żałosny jasny fiolet. Już zbierał kasę, żeby przefarbować.
    Ori nawet nie nadawałaby się na rozpuszczoną lalunię. Przynajmniej w mniemaniu Zacka, więc musiał ją naprawdę wysoko cenić!
    - Hej, jak już będziesz miała to porshe, weź mnie podwoź do szkoły - poprosił rozbawiony, choć rzeczywiście byłaby to miła odmiana. Może pierwszy raz nie czułby się głupio, wychodząc z auta!

    Zack Collins

    OdpowiedzUsuń
  114. Kiedy doszły do kawiarni Wendy zamówiła sobie zieloną herbatę z cytryną. Gdy Oriane zadała jej pytanie musiała się poważnie zastanowić co jej powiedzieć. - Jak spędziłam dwa miesiące..szczerze mówiąc nie zauważyłam żadnej różnicy niż w przeciągu całego roku szkolnego. Musiałam zajmować się tymi samymi sprawami co zwykle, tylko musiałam więcej uwagi poświęcać mojemu bratu, który teraz nie chodził do szkoły, jak ja. - kiedy przynieśli ich zamówienia od razu upił mały łyk herbaty.

    OdpowiedzUsuń
  115. Gdy Robbie miał wyjść ktoś przypiął go kajdankami do Oriane.
    -Ja pierdole- warknął i spojrzał na nią. Skoro wyjście odpadało, a resztę wieczora miał spędzić właśnie z nią wypadało coś z tym zrobić.
    -Skoro mamy spędzić razem cały wieczór. Proponuję zawieszenie broni- powiedział w końcu może lekko niezadowolony. Gdy melodia, która właśnie leciała zmieniła się na wolną piosenkę postanowił zrobić coś by potwierdzić swoje słowa- zatańczysz- spytał. W końcu ze złącznymi rękami można tańczyć. Gorzej gdyby to były nogi.

    OdpowiedzUsuń
  116. Wszechświata może nie ale jego małego świata z pewnością. Tak czy inaczej postanowił się zachowywać. Peeełna kulturka. Wolną ręką objął ją w talii i już po chwili kołysali się w rytm wolnej piosenki.
    -To dziwne- stwierdził ale nie przestawał tańczyć- I co najdziwniejsze całkiem przyjemne- dodał sam nie wierząc, że to mówi. Pierwszy raz nie musiał się z nią kłócić, docinać jej czy też posyłać pod jej adresem kpiących uśmieszków. Zdecydowanie taniec być przyjemniejszy.

    OdpowiedzUsuń
  117. - Do czwartej. - odpowiedziała krótko i upiła kolejny łyk swojej herbaty. Tak..zielona herbata była czymś co uwielbiała jeśli chodziło o ciepłe napoje, pamięta jak jej mama kiedyś ją piła i dawała zawsze trochę na łyżeczce od siebie Wendy. Żeby pozbyć się tych myśli zapytała- A ty?

    OdpowiedzUsuń
  118. Zastanowił się przez chwilę.
    -Lepiej dać im tą satysfakcję i zrobić tutaj mega kłótnię? Oni tylko na to czekają. Coś co dostarczyłoby im rozrywki i tematu do plotek- powiedział prosto do jej ucha. Muzyka nie była na tyle głośna by zagłuszyć jego słowa więc był pewien, że dziewczyna wie o co mu chodzi.

    OdpowiedzUsuń
  119. Popatrzył na nią wyraźnie zaintrygowany.
    -masz coś konkretnego na myśli- spytał i zastanowił się co też mogliby zrobić aby wszystkich zadziwić. Skoro już tu są to niech im te ryje do parkietu poopadają.

    OdpowiedzUsuń
  120. - Każdemu może się zdarzyć. - stwierdziła kiedy skończyła mówić o swoim poślizgu. W końcu ona cudem przechodziła z klasy do klasy i naprawdę się dziwiła, że jeszcze ani razu jej nie usadzili, chyba robili to tylko z litości.

    OdpowiedzUsuń
  121. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  122. Tego właśnie się spodziewał. Odwzajemnił pocałunek z takim samym zaangażowaniem. Całowali się przez dłuższą chwilę.
    -Myślę, że już wszyscy na nas patrzą- wyszeptał jej do ucha muskając je wargami- Kontynuuj szatański plan- przygryzł lekko płatek jej ucha. Żeby nie było pozory trzeba utrzymywać.

    OdpowiedzUsuń
  123. [Pottermore? Co tooo? O.o]

    Niestety, Zachary nie miał zamiaru się popłakać - to takie niemęskie - ale w zamian wygiął usta w podkówkę, zupełnie tak, jak zwykła to robić Dani.
    Jej obietnica wywołała jego parsknięcie śmiechem i nawet podtarł wyimaginowaną łzę, by zaraz potem pokiwać głową.
    - Dzięki wielkie, miłosierna Pani. Będę zobowiązany - zażartował, przykładając rozwartą dłoń do serca. Przybrał w dodatku ton typowy dla jakiegoś sługi, w międzyczasie wciąż bawiąc się przy budowaniu zamku. Nie wziąłby od niej samochodu, do akurat pewne. Wolałby się przemęczyć w tym przebrzydłym kabriolecie. Nie był aż taki zły, Zachary po prostu lubił marudzić i psioczyć na los, który poskąpił mu szczęścia. Najwidoczniej tych tam na górze bawiło, kiedy chłopak wpakowywał się w tarapaty.
    Zresztą, gdyby ubrał perukę, mógłby przejechać się miastem, szpanując rozwianym włosem. I ogółem często miał dość zabawne sytuacje. Raz nawet jakiś typ czekał obok jego autka, najprawdopodobniej z nadzieją, że poderwie jego właścicielkę! Poczciwy Collins wsiadł do auta i posłał zdezorientowanemu facetowi buziaka w powietrzu, odjeżdżając zaraz.
    - W sumie faktycznie, do tego czasu chyba zdążę - odparł, by chwilę później unieść wzrok na widok jej ataku śmiechu. Co ją tak rozbawiło? Rozglądnął się dookoła, ale żaden dzieciak nie robił czegoś, co mogłoby wywołać tak nagły śmiech.
    - Jesteś psychiczna, co cię tak bawi? - zapytał, niezadowolony, że nie wie o co chodzi. Parę matek zerknęło w ich kierunku, ale kompletnie zignorował ich zainteresowane spojrzenia i wydął usta, oburzony. Może śmiała się z niego? Jak o tym myślał, to nie byłoby nic niezwykłego, znajomi często go wyśmiewali. Tyle, że tym razem nawet nie znał powodu, no!

    Zack Collins

    OdpowiedzUsuń
  124. [ Czeeeść ;> ]

    OdpowiedzUsuń
  125. Magnus Oriane.
    Committitur requiram te litteras scribo Deinde filum. Latine scriptam esse voluisti, ut hoc loco.
    Spero te meam impleat petitionem.
    Amor, Nate.

    ***
    [w wolnym tłumaczeniu google translate -> xD ]

    Wspaniała Oriane.
    Piszę do Ciebie list z prośbą o rozpoczęcie naszego kolejnego wątku. Chciałaś by list był napisany w łacinie, więc oto on.
    Mam nadzieję, że spełnisz moją prośbę.
    Całuję, Nate.

    OdpowiedzUsuń
  126. Wypiła prawie całą swoją herbatę, naprawdę jak mogła zapomnieć o tak wspaniałym smaku i jej po prostu nie pić? Kiedy zapytała o jej profil przeniosła spojrzenie na nią. - Artystyczny, a Ty?

    OdpowiedzUsuń
  127. Nie wiedząc, kiedy Tony zaczął się śmiać. Na głos! Na Sali kinowej pełnej po brzegi. W trakcie trwania filmu. Nie zdziwił się, więc kiedy kilka osób spojrzało na niego z politowaniem, zdziwieniem oraz oburzeniem. A on biedaczek nie mógł przestać się śmiać. I to wszystko przez nowo poznaną ciemnowłosą dziewczynę, która nazwała go Casanova.
    Nie żeby nie podrywał dziewczyn. Jednak nie stosował do tego metod godnych tego pożal się boże podrywacza. Nigdy nie spotykał się z kilkoma dziewczynami na raz. Jak już to z jedną, ale za to porządnie.
    Pochylił się ponownie nad dziewczyną.
    - Powiedz po prostu- zaczął szeptać jej do ucha-, że nie chcesz się podzielić takim ciachem jak ja z żadną inną dziewczyną, bo boisz się, że dla ciebie mnie zabraknie.- Powiedział uśmiechając się do niej łobuzersko, kiedy tylko na niego spojrzała.

    OdpowiedzUsuń
  128. Był normalny, acz dość leniwy dzień. Po szkole Lena umówiła się z Oriane, że do niej wpadnie, chociaż właściwie nie wiedziała, co przyjaciółka planuje. Czy chciała gdzieś z nią iść, czy też posiedzieć w domu i pogadać o jakiś babskich sprawach zajadając się słodyczami wraz z Ilu? Tego nie wiedziała, ale postanowiła, że nie będzie zadawała pytań i po prostu zjawiła się pod jej miejscem zamieszkania punktualnie o umówionej porze. Gdy brunetka jej otworzyła, powiedziała że mają misję, a potem jakoś dziwnie się uśmiechnęła, Lena zaczęła jej się uważnie przyglądać. Nic nie powiedziała, ale zauważyła, że ukrywa wiele różnych uczuć pod tą maską beztroski.
    -Swatki? Nigdy tego nie robiłam, ale w sumie zawsze chciałam - uśmiechnęła się szeroko, ignorując złe przeczucia.

    OdpowiedzUsuń
  129. - Daj spokój, wszystko będzie w porządku – mówiąc to dźgnęła ją łokciem, chcąc wybudzić ją z melancholii w jaką zapadła. Chciała przecież uniknąć tej sytuacji, kiedy Ori wpada w przygnębienie z powodu ich rozmowy. Nie o to jej chodziło, dlatego kiedy próby pocieszenia odniosły w jej wrażeniu odwrotny skutek, nie wiedziała już co może jeszcze zrobić.
    - Lepiej się uśmiechnij, albo znowu obleje Cie kubłem zimnej wody – zagroziła machając jej palcem przed nosem – Tym razem miałabym nawet małego pomocnika, który chętnie zrobiłby coś, abyś się uśmiechnęła.
    Była pewna, że na propozycje poprawienia mamie humoru Ilu zareagowałaby jak każde dziecko, żywo, energicznie i chętnie. Więc kolejne wylanie wiadra wody na głowę Ori byłoby niemal dziecinnie łatwe.

    OdpowiedzUsuń
  130. Kiedy usłyszała słowo ' matematyka' otworzyła szerzej oczy, jednak wysłuchała jej do końca. - Matematyka? To jest najgorszy przedmiot on...przeprowadza ludzi na ciemną stronę mocy. - stwierdziła. Ona musiała przyznać, że nigdy nie mogła jej zrozumieć i osoby, które ją rozumiały w dużym stopniu byli dla niej wręcz jak kosmici.

    OdpowiedzUsuń
  131. Jemu też na pewno nie uśmiechało się debiutowanie na tej scenie i wolał oddalić się na maksymalnie bezpieczną odległość. Zerknął na Nicka, który akurat zaczął rozmawiać z jakimś kolegą. Oczywiście przedstawiono go Jackowi, ale jeśli ma się do zapamiętania więcej niż dziesięć imion, to nie ma się co dziwić, że koleś nadal pozostawał bliżej nieokreślonym kolesiem. Dlatego też propozycja wytoczone teraz przez dziewczynę okazała się być istnym wybawieniem z tej jakże niepewnej sytuacji. Zerknął na bar, a widząc, że nie jest on zbytnio okupowany, z resztą nawet gdyby był, to co za różnic, no może lepiej byłoby się wtopić w tłum. Ale Jack na pewno wybrzydzał nie będzie. W sumie, przez chwilę, przeszło mu przez myśl czemu sam o tym nie pomyślała, ale nieważne.
    -Jasne, bardzo chętnie - odparł posyłając jej nieznaczny uśmiech. W końcu nie przyszedł tu siedzieć jak jakaś przyzwoitka, a ponad to cieszył się, że spotkał kogoś w miarę znajomego, kogoś kogo imię pamiętał. Ha! Wyczyn, nie ma co..
    Wykonał zapraszający gest w kierunku baru, tym samym pozwalając Ori skierować się tam pierwszej, poza tym jak na razie nie miał w planach wyrabiać sobie opinii aroganta. Ruszył zaraz za nią, co prawda nie była to daleka wyprawa, a więc już po chwili znaleźli się w określonym miejscu.
    -Co preferujesz? -Zapytał spoglądając na nią, chcąc od razu złożyć zamówienie u barmana za ich dwoje.

    OdpowiedzUsuń
  132. Przez wszystkie godziny lekcyjne myślała tylko o tym, by jakoś odsapnąć. Dla zabicia czasu rysowała w zeszycie serduszka, szlaczki i inne przeróżne wytwory jej jakże bogatej wyobraźni. w końcu zadzwonił dzwonek, mówiący, że to już koniec ostatniej lekcji. Uradowana wrzuciła wszystkie książki do swojej brązowej, skórzanej torby, którą założyła na ramię i pospiesznie ruszyła w kierunku swojej szafki. Na szczęście nie było tłumu, dlatego zostawiła tam wszystkie niepotrzebne aktualnie rzeczy, wyjęła strój cheerleaderski i skierowała się do sali gimnastycznej, gdzie miały mieć z dziewczynami trening.
    [ Proszę : ) Obiecany początek :D Trochę słaby, ale lepsze to niż nic :D ]

    OdpowiedzUsuń
  133. Odkąd przyjechał do Palm Springs nie myślał o niczym innym, a o Oriane i Ilu. Nie spodziewał się, takiego obrotu spraw. Oczywiście miał nadzieję na spotkanie brunetki, ale nigdy by nie przypuszczał, że ich miłość wydała już swój owoc. Oczywiście gdzieś tam w środku żywił urazę... Żałował, że nie mógł być przy niej w najtrudniejszych chwilach. Ciąża, poród. To go ominęło, ale nie tylko. Pierwszy uśmiech, słowo, krok córki... Chciał jakby to wszystko nadrobić, spędzał każdą wolną chwilę z Ilu, ale także z jej matką, za którą tęsknił tak bardzo, że chyba sam sobie nawet z tego nie zdawał sprawy. Nie naciskał na nią, to rzecz oczywista, jednak gdzieś tam z tyłu głowy miał obrazki, na których są szczęśliwą trzyosobową rodziną. Był gotowy czekać, na to co los przyniesie sam. Jednak zdecydowanie nie planował innych kobiet w swoim życiu. Miał dwie, najcudowniejsze, więc czego tu jeszcze chcieć więcej?
    Nie zdawał sobie nawet sprawy ze zmiany planów, dlatego też czekał już na wyznaczonej ławce w parku, przeglądając małą kolorową książeczkę, którą przyniósł dla córki. Jego mina nieco zrzedła, nie widząc z Oriane Ilu, jednak po chwili jego wyraz twarzy zmienił się na bardziej pogodny, mając nadzieję, że to w końcu pozwoli im na rozmowę i spędzenie czasu jedynie we dwójkę, na co nie mieli okazji jeszcze ani razu od jego przyjazdu tutaj.
    - Mogłaś, ale jesteś tu... Więc jakoś zdołam ci to wybaczyć - odparł, chowając dłonie do tylnych kieszeni swoich spodni. Uśmiechnął się kącikiem warg, nie spuszczając wzroku z jej uroczej buzi, którą tak uwielbiał.

    OdpowiedzUsuń
  134. Odwzajemnił jej uśmiech i zrobił jej miejsce na ławce, na której siedział i mimo, że nie należał do grubych osób, to zajmował ją nieświadomie prawie całą. Chciał ją znowu w sobie rozkochać, jednak jeszcze nie wiedział jak się do tego zabrać, aby nie wyjść na jakiegoś zdesperowanego wariata, który mógłby ją wystraszyć. Ale czy Oriane go na tyle nie zdała, by i tak zauważyć kiedy się hamuje, a kiedy jest tak naprawdę sobą.
    - Przygody małej biedronki... - odparł nieco rozbawiony, podając jej bajkę. Prawdę mówiąc wolał sam dać to Ilu, ale przecież teraz już nie wyrwie książeczki matce dziewczynki. To byłoby zdecydowanie dziwne.
    Jeżeli chodziło o poświęcenie dla nich, to on odkąd wyjechała poświęcił wiele. Gorzej szło mu w szkole, ale też nie potrafił się skupić na utrzymaniu kontaktu ze znajomymi. Zwłaszcza wspólnymi znajomymi z Ori, którzy przez dobre pół roku zawalali go pytaniami, co w ogóle się z nią dzieje. A on nie potrafił odpowiedzieć sobie, a co dopiero innym. Męczyli go, dlatego odsunął się od większości przyjaciół. Tylko Naima rozumiała go na tyle, by go na każdym kroku nie wypytywać.
    Oriane była na tyle naiwna, by sądzić, że jeżeli on tutaj przyjechał taki kawał drogi to teraz tak łatwo się podda i da się odsunąć? Mogła jedynie o tym pomarzyć. Znów się lekko uśmiechnął, czując jej palce, zaciskające się na jego dłoni.
    - Wiem, że byłaby... - odparł i podniósł się - Jeżeli jesteśmy już tutaj we dwójkę, to zapraszam na lody - zaproponował, wyciągając w jej kierunku swoją rękę. On sam miał potrzebę czucia jej bliskości, dotyku, którego mu tak brakowało przecież. Dlatego gdyby nawet rzuciłaby się mu w ramiona, nie protestowałby, a jeżeli doszłoby do pocałunku... Jego zdaniem nie byłby on ich ostatnim.

    OdpowiedzUsuń
  135. On z pewnością nie potrafiłby jej traktować jak przyjaciółki, może gdyby go do tego zmusiła, udowadniając w jakiś sposób, że nie chce z nim być, bo go po prostu nie kocha. Tylko i wyłącznie wtedy by się na to zgodził, oszukując siebie. Wtedy dopiero czułby się przez nią ograniczony. Gdy był z nią i Ilu czuł, że jest wstanie zrobić wszystko, a nie że nie może nic, tak jak wydawało się brunetce. Czuł się silniejszy, odpowiedzialny owszem, ale nie uważał to za negatywną stronę tego wszystkiego, a pozytyw. Odkąd wyjechała, zniknęła, uciekła... Miał cel by ją odnaleźć i dowiedzieć się: "Dlaczego?", teraz... Teraz ma cel, by obydwie miały zapewnioną przyszłość, a zarazem szczęście. On będzie szczęśliwy, jak u nich będzie wszystko dobrze, no... No chyba, że to ktoś inny zajmie jego miejsce, wtedy dopiero zawaliłby się jego świat.
    Uśmiechnął się lekko gdy z powrotem wręczyła mu książeczkę, schował ją do tylnej kieszeni ciemnych spodni i spojrzał na ich splecione dłonie. Ani myślał o tym, by ją puścić. Nie chciał i nie miał zamiaru...
    - Dam, na pewno - powiedział i ruszył powoli do budki z lodami - Te, co zwykle? - zapytał i uśmiechnął się szeroko, zamawiając jej ulubiony smak. Sam sobie wziął waniliowe, bo tylko te mógłby jeść zawsze i wszędzie.
    - A może przyjdziecie do mnie wieczorem? - zaproponował - Na kolację - dopiero teraz zorientował się, że jeszcze u niego nie były. Ani razu.
    - Nawet nie wiesz, że... - zaciął się na moment, nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że gdy wyjechała zatracił się w gotowaniu, bo jedynie to dawało mu zapomnieć - ...umiem gotować?

    OdpowiedzUsuń
  136. Imprezy. Coraz rzadziej można było spotkać na nich Nathaniela, gdyż ten albo pracował, albo był w na wyjeździe, albo miał trening, szkołę czy randkę, albo po prostu spotkanie z przyjaciółmi czy rodzinne. Także to, że pojawił się na tej domówce można było uznać za święto narodowe, zwłaszcza że był sam, a nie w towarzystwie dziewczyny. Stał sobie całkiem z brzegu, nie ingerując w to co działo się wśród niezbyt trzeźwego już towarzystwa i popijał sobie swojego ukochanego Jacka Danielsa z grzechoczącymi w kryształowej szklance kostkami lodu, kiedy to nagle mignęła mu pewna postać, która zaraz po tym ukryła się gdzieś za jego plecami.
    - Myślę, że za mną to długo się nie będziesz mogła ukrywać – zaśmiał się i odwrócił się w jej kierunku, widząc kątem oka że gospodarz rozgląda się dookoła w poszukiwaniu prawdopodobnie właśnie Oriane i w sumie chyba już ją dostrzegł, ale waha się czy podejść, pewnie właśnie z powodu Nathaniela. Wszyscy faceci już dawno przywykli do tego, że jemu nie można zabierać panienek sprzed nosa. – Ale na chwilę chyba masz spokój – zauważył słusznie. – Przy mnie nic Ci nie grozi – wyszczerzył się i upił łyka ze swojej szklanki.

    OdpowiedzUsuń
  137. Wręczył jej loda i pokręcił z rozbawieniem głową. Naprawdę nie miał w zwyczaju przechwalać się, tyle chyba na tyle już go znała, prawda? Chociaż na tyle.
    - No wiesz, nikogo jeszcze nie otrułem, mnie smakuje i nikt jeszcze nie narzekał - odparł ze śmiechem, spoglądając na jej uroczą buzię. Matko, jaką miewał ochotę by ująć ją w dłonie i po prostu posmakować. Przypomnieć sobie ich smak, lecz mimo upływu lat, on i tak pamiętał o ich słodyczy.
    Oparł się o niski murek, który znajdował się nieopodal fontanny i uniósł nieznacznie ich splecione dłonie, uśmiechając się kącikiem warg.
    - Gdy siedzę w mieszkaniu sam, jeszcze nie dowierzam, że tu jestem - odparł nieco ciszej - I znów mogę czuć twój delikatny dotyk... - odetchnął głęboko i spojrzał jej głęboko w oczy. Teraz nawet gdyby chciała skłamać, powinna zdać sobie sprawę z tego, że jemu kłamstwo nie ujdzie.

    OdpowiedzUsuń
  138. Gdy tylko oboje zjedli porcje swoich lodów, popatrzył na nią i pokręcił lekko swoją głową.
    - Czego niby nie muszę robić? - zapytał, unosząc nieznacznie swe brwi. Myślała, że robił to z jakiegokolwiek przymusu? Naprawdę tak myślała. Gdyby tak było, wyjechałby już pierwszego dnia, a przecież tego nie zrobił. Miał plany, zostać tutaj i nawet tutaj zacząć pracować. To już było dużo i bynajmniej nie był do tego przez nikogo zmuszany. Jeżeli nie chciała, by odszedł nie powinna nawet myśleć o dziwnych zabiegach, które w tym momencie obijały się od ścian jej czaszki. Były głupie i powinna sobie zdawać sprawę z tego, że i tak nie wyjdą. Naima z pewnością opowiedziała Ori, jak nieudolnie próbował o niej zapomnieć. Bo naprawdę próbował, starał się umawiać z innymi, ale po góra dwóch spotkaniach kompletnie nie miał ochoty na więcej, ponieważ był zakochany... Do szaleństwa.
    Zmarszczył nieznacznie brwi, słysząc jej kolejne słowa.
    - Gdybym tego chciał, dobrze wiesz, że już dawno bym to zrobił - mruknął cicho i pociągnął ją za rękę i wplótł swoją dłoń w jej gęste włosy, zmuszając jednocześnie do tego, by oparła policzek na jego piersi. Pochylił się nieznacznie i wyszeptał jej wprost do ucha:
    - Uważasz, że te dwa lata w Estonii bez ciebie były dla mnie normalne? Nie... Teraz jest tak jak powinno być, nie wtedy. Nie chcę wracać do tego szarego życia bez ciebie... Bez was...

    OdpowiedzUsuń
  139. Skomplikowane? Gdzie tam! Kobiety w ogóle nie były skomplikowane, nie dla Nathaniela, który potrafił większość z nich owinąć sobie wokół palca, ale to akurat mogła być zasługa popularności, aparycji, poczucia humoru czy talentu w dziedzinie piłki nożnej, którą niewielka część kobiet przecież lubiła. Zerknął więc na Oriane rozbawiony i wzruszył ramionami.
    - To zapewne zależy od danego egzemplarza – uśmiechnął się. – Przed użyciem powinnaś przeczytać instrukcję obsługi danego faceta i ulotkę – rzucił rozbawiony, po czym upił kilka łyków ze swojej szklanki. – Dlaczego on tak za Tobą łazi? – zapytał nagle Nathaniel. – Nie potrafisz się wykręcić czymś w stylu „Sory, mam faceta.” Albo może lepsze byłoby „Mam dziecko, odczep się, bo Cię nim poszczuję!” – znowu się roześmiał.

    OdpowiedzUsuń
  140. Nie miał zamiaru się powtarzać, dlatego póki co nic nie powiedział, jedynie przeczesał palcami jej długie włosy. Oczywiście, że mogła mieć pewność, że będzie zły. Bo kto na jego miejscu, by nie był? No kto? Więc jeżeli dla niej takie rozwiązanie byłoby torturą, to dlaczego nie potrafi zrozumieć tego, że on to poważnie przemyślał i już zdecydował. Nie ufała mu na tyle, by uwierzyć w to, że podoła temu wszystkiemu?
    - Głupia... - mruknął, marszcząc brwi i wyciągając ją na wysokość swych rąk, tak by móc spojrzeć jej prosto w oczy - Nikt inny mi więcej nie da, nie rozumiesz tego? Naprawdę? - westchnął ciężko, bo mimo wszystko te słowa go urażały i bolały.
    - Nie podjąć, ja ją już podjąłem i możesz być pewna tego, że tym razem tak łatwo ode mnie nie uciekniesz - pokręcił głową i znów na nią spojrzał - Mam plany, mam marzenia. Ty jesteś jednym z nich i bynajmniej ani ty, ani nasza córka nie stoi na przeszkodzie do zrealizowania czegokolwiek... Dlaczego nie chcesz tego zrozumieć?

    OdpowiedzUsuń
  141. Z każdym jej kolejnym słowem miał ochotę mocniej złapać ją za ramiona i po prostu potrząsnąć. Denerwowały go i wcale nie miał zamiaru tego ukrywać. Gdy szukała argumentów, miał wrażenie, że myśli egoistycznie, choć jej pewnie wydawało się odwrotnie. Kompletnie nie liczyła się w tym wszystkim z jego uczuciami. Już chciał zaatakować jakimiś kontrargumentami, jednak nie zdążył... Poczuł jej miękkie wargi na swoich na swoich. Tak bardzo za nimi tęsknił, że w pierwszej chwili stał, nie mogąc się ruszyć. Dopiero po pierwszych sekundach ujął jej twarz w swoje ciepłe dłonie i przesunął kciukami po jej delikatnych policzkach. Oderwał się niechętnie od jej ust i oparł swoje czoło o jej.
    - Może i jestem głupi, uparty i zakochany, ale nie jest mi z tym źle... - szepnął, uśmiechając się jednocześnie kącikiem warg - Nie rozumiem w czym Ilu miałaby nam przeszkadzać? Nie mam zamiaru cię od niej odsuwać, chcę się widywać z wami, bo tylko wtedy mogę być w pełni szczęśliwy. Tak ciężko to zrozumieć? Chcę cię odciążyć od tych wszystkich obowiązków, które powinny być także moimi i chcę tego. Chcę się nauczyć bycia dobrym ojcem, bo bycie nim tak po prostu to nie sztuka - pokręcił lekko głową - Dlaczego nie chcesz dać nam szansy? Jeżeli ja cię o nią proszę...

    OdpowiedzUsuń
  142. Znała tą dziewczynę, to znaczy kapitankę drużyny koszykówki i nie pamiętała, aby kiedykolwiek była do niej jakoś wrogo nastawiona. Teraz wiedziała, że nie chce aby tak się stało, ale trzeba przyznać, że widok koszykarek ją zaskoczył. Mimo wszystko, w jej późniejszych ruchach, czynnościach i słowach nie było słychać nawet nutki bezradności.- Nie chce się kłócić, ale...- zaczęła bardzo powoli. Co się z nią działo? To brzmiało tak jakby chciała ustąpić.- Boisko było dzisiaj zarezerwowane dla cheerleaderek.- odpowiedziała, wyjmując z kieszeni karteczkę z podpisem dyrektora i machając nią dziewczynie przed twarzą. Spojrzała na resztę dziewczyn, które stały za nią z równie zdziwionymi minami. Tutaj wszystko było zawsze tak dobrze rozplanowane, że nigdy nie zdarzały się kłótnie o boisko. Megan uśmiechnęła się słabo (jak na nią) i czekała co będzie dalej. Trening przecież nie mógł się nie odbyć, nie chciała jednak narobić sobie wrogów w postaci koszykarek, dlatego powstrzymywała się przed swoimi wrednymi uwagami i starała się być miła, co tym razem świetnie jej wychodziło.

    OdpowiedzUsuń
  143. Jeżeli to była sprawka jej rodziców to był im chyba winny porządne podziękowania, ale póki, co nie będzie on sobie nimi zaprzątał głowy. Ciekawsze zajęcia miał na obecną chwilę. Uśmiechnął się kącikiem warg, słysząc jej kolejne słowa.
    - Posłuchaj mnie... Teraz wiesz, że gdziekolwiek byś nie uciekła to ja i tak cię znajdę - powiedział cicho i popatrzył prosto w te jej czekoladowe tęczówki - Zniknę tylko wtedy gdy będę miał pewność, że ty tego naprawdę chcesz, ale oboje wiemy, że tak nie jest - pokręcił głową i wykonał jeden krok do tyłu. Uśmiechnął się lekko.
    Na chwilę obecną wolała nie wiedzieć, jak on zareaguje gdy dowie się o jej planie... Dlatego też nie skupiajmy się na tym teraz.
    - Czekam na was wieczorem przed osiemnastą powinienem być wyrobiony z kolacją - odparł i uśmiechnął się po raz ostatni. Szedł kawałek tyłem, aby nie spuścić jej z oczu, jednak w końcu odwrócił się na pięcie i zniknął w jednej z parkowych alejek.
    Wieczorem, tak jak obiecał zajął się kolacją. Makaron w sosie serowym ze szpinakiem, on to uwielbiał i mógł nawet nazwać swoim popisowym daniem, dlatego też stwierdził, że będzie ono najlepszym wyjściem. Stał w kuchni, mieszając coś jeszcze w garnkach, jednak jednocześnie spoglądając niecierpliwie na tarczę zegara, wiszącego na ścianie. Miał tylko nadzieję, że powoli to jakoś się układa. Ale jakże się mylił, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  144. Oczywiście, że mogła zniknąć na jakimś bezludziu, ale czy potrafiłaby nie kontaktować się ze swoją rodziną? A nie wierzył w to, by jej rodzice poszli za nią aż tak. Poza tym lubili go, więc wyłudzenie jakiś informacji nie było niemożliwe. prawda?
    Chciała dla niego normalnej przyszłości, a czy normalna nie jest wtedy gdy człowiek zakłada rodzinę? To nie jest normalne? Nie ważne było ile kto miał lat. Nie miał zamiaru jej zostawiać z tym wszystkim samej, bo przecież był współodpowiedzialny - w końcu był ojcem i wcale nie chciał uciekać, tak jak niektórzy faceci. Nie bał się odpowiedzialności, on był na nią gotowy i to było widać już z daleka.
    Gdyby wysłała do niego jakąś nieznajomą tego wieczoru to z pewnością połączyłby fakty natychmiast, bo przecież nie miewał innych gości, a tym bardziej dzisiaj z nikim się nie umawiał, więc innego wyjścia by nie było. Poza tym... Gdzieś tam cały czas miał obawy, że Oriane zniknie, nie przyjdzie... Dlatego gdy tylko usłyszał dzwonek do drzwi, odetchnął. Nie gniewał się, że się spóźniły, bo nawet nie ustalali godziny.
    Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech na widok swoich kobiet i sam z przyjemnością wziął córkę na ręce.
    - Witaj, księżniczko - roześmiał się i następnie spojrzał na dziewczynę - Głodna? Mam nadzieję, że nie bałaś się, że kłamałem i nie jadłaś kolacji w domu - pokręcił z rozbawieniem głową i zaprowadził ją do kuchni. Tam usadził Ilu na czystym blacie, oczywiście ją przytrzymując. Ucałował czubek jej główki i spojrzał na gotujący się makaron.
    - Jeszcze chwila... - spojrzał na brunetkę, mając ochotę o coś zapytać. Ciekawy był czy była możliwość przez te dwa lata, by ktoś go zastąpił?

    OdpowiedzUsuń
  145. Destiny Salvage9 września 2012 09:57

    Destiny również się zatrzymała, spoglądając na Oriane zdziwionym wzrokiem. Cóż, miło, że w nią wierzyła, ale rudowłosa nie wiedziała, jak wyglądałyby wtedy sprawy między nią i Nathanielem, który zawsze zarzekał się, że nie lubi i nie chce dzieci. Ostatnio, co prawda, trochę jakby miękł, ale mimo wszystko.
    Pokiwała głową. Może i tak. Z dzidziusiem by sobie poradziła. Ale nie wiadomo, jak z jego tatusiem.
    - Ale świetnie sobie poradziłaś. Poza tym, o czym my rozmawiamy. Nie planuję na razie dzieci. A mój chłopak ich nie lubi, więc jest wyjątkowo ostrożny. - Zachichotała, choć trochę gorzko. Oczywiście, że chciała dzieci! Nie teraz, ale kiedyś na pewno. Musiała przekonać Nathaniela.

    OdpowiedzUsuń
  146. [ Hahaha xd Wybacz, nie wiem co mi strzeliło z tymi koszykarkami ; p Oczywiście chodziło o siatkarki ;> ]
    - Niemożliwe...- zielone oczy Meg stały się nagle wielkie jak spodki. Nie była głupią (ani typową) cheerleaderką, ale faktem było, że nie spojrzała ani razu na kartkę wypisaną przez dyrektora. Faktycznie, mogło to być jakieś niedociągnięcie. Zdezorientowana odwróciła się w kierunku dziewczyn, które posłały jej zdziwione spojrzenia, po czym skierowała wzrok na karteczkę.- Ale numer.- uśmiechnęła się blado.- Myślałam, że sala jest zapisana dla nas właśnie na tą godzinę.- westchnęła.- Ale przynajmniej możemy obiecać, że będziemy wam dobrze kibicować na meczu.- na chwilę zmrużyła oczy, po czym uśmiechnęła się szeroko. Nadal stała naprzeciwko siatkarek.

    OdpowiedzUsuń
  147. - Trafiłaś na trudny orzech do zgryzienia – zacmokał głośno i roześmiał się, bo w sumie cała ta sytuacja była komiczna. No dobrze, może troszkę jej współczuł, ale tylko odrobinkę. Sam nieraz miał na ogonie tłum pustych dziewczynek, które osłabiały go swoją głupotą i zachowaniem, czasem człowiek słuchając takich osób miał ochotę strzelić sobie w łeb. – A skąd ja mogę wiedzieć? Znaczy… mam kilka teorii, ale żadna nie jest w stu procentach prawdziwa, chyba – dodał po chwili namysłu, dopijając swoją whiskey i odstawiając szklankę na stolik stojący nieopodal. – Ale nie wiem czy mogę się podzielić z Tobą tajemnicami męskiego umysłu – pokręcił lekko głową i usiadł na jedynej wolnej w tym pomieszczeniu kanapie.

    OdpowiedzUsuń
  148. Słuchała jej uważnie, gdy dziewczyna tłumaczyła szczegóły tego planu i z każdym słowem jej usta były coraz bardziej rozdziawione.
    -Chwila, stop. Że co?! - spytała w końcu, gdy ta skończyła. - Wydawało mi się, że ci na nim zależy, a teraz szukasz mu innej? Dziewczyno, jeśli on sam się o to nie stara, to znaczy, że najwyraźniej nie chce nikogo innego oprócz ciebie. Poza tym to nie tylko twoja sprawa, że macie dziecko. Jak by nie było on też jest za to odpowiedzialny. Jak się dowie, co kombinujesz, to się wkurzy. Delikatnie mówiąc.

    OdpowiedzUsuń
  149. Miał cichą nadzieję, że nikogo nie było, bo sam jej widok z przyjacielem pierwszego dnia sprawił, że miał ochotę wracać do Estonii i wcale nie mieszać w jej życiu. Już wolał cierpieć, nie widząc jej niż cierpieć widząc ją u boku innego mężczyzny.
    Wziął Ilu na ręce, ale tylko po to by podać ją Oriane.
    - To usiądźcie, a ja już nakładam. Ale... - tu spojrzał na dziewczynkę. Nie był obeznany w tych wszystkich sprawach, jeszcze, bo miał zamiar się nauczyć - Powiedz mi tylko czy ona może jeść to wszystko czy mam coś wymyślić innego? - zapytał i zagryzł dolną wargę.
    Przygotował awaryjnie słoiczek dla niemowląt. Tam przynajmniej był podany wiek, od którego co można było podawać... Dlatego wolał nie zostawiać małej głodnej.
    Nałożył na dwa talerze makaron i postawił je na stole, rozlewając wino do kieliszków. Dziecko wcale nie musiało im przeszkadzać w intymności, prawda? Wcale też nie zakłócało spokoju... To było ich dziecko, część związku, który się rozpadł, ale czy nie było szans by go odbudować?
    Spojrzał na twarz brunetki. Miał tyle do niej pytań, ale chwilami bał się tego, że ona mu i tak nie opowie.
    - Ori... - zaczął niepewnie, jednocześnie grzebiąc widelcem w talerzu - Nie brakowało ci mnie przy porodzie? - zapytał już nieco ciszej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [No słodkie, ale ta dziewczynka już duża jest ;x ;D]

      Usuń
  150. On wcale nie miał zamiaru leczyć się z tej zazdrości, bo nie wierzył w miłość bez niej. Oczywiście dużą rolę tutaj odgrywało zaufanie, ale nie byli razem, więc... To zaufanie niewiele teraz miało do odgrywania.
    Zjadł powoli i obserwował, jak karmiła małą, uśmiechając się jednocześnie pod nosem. Wcale nie przeszkadzał mu fakt, że Ilu gdzieniegdzie rozrzuciła makaron. Nie był jakimś pedantem, który miał potrzebę życia w nieskazitelnym porządku. Mógłby nawet jej pozwolić na to, aby mała jadła w tym momencie sama i porozwalała tyle jedzenia ile tylko chciała, ale mimo wszystko chłopak nie miał na to warunków w domu. Nie miał dla niej ani krzesełka, a o łóżeczku nawet nie wspominając.
    Nie skomentował jej słów na temat porodu, bo mógłby powiedzieć, że rozumie, ale ma za złe to, że nie był tym drugim, który trzymał swoje dziecko na rękach. Miał taką okazję dopiero po roku... A gdyby tu nie przyjechał, pewnie dalej żyłby w niewiedzy.
    - Chciałbym ją czasem zabierać w weekendy do siebie... - powiedział niepewnie, spoglądając na dziewczynę - Wiem, że na razie nie mam do tego warunków, ale mam tu pusty pokój, wystarczy tylko przemalować i umeblować - podrapał się po policzku i spuścił wzrok, jakby obawiał się jej reakcji na jego prośbę. Tak, to była prośba.

    OdpowiedzUsuń
  151. Robbie uśmiechnął się gdy weszli do łazienki. W końcu to było niezłe przedstawienie.
    -I co my niby możemy robić? Jeszcze nigdy niczego poza kłóceniem się nie robiliśmy- oznajmił znużony i obejrzał kajdanki szukając sposoby na ich rozpięcie- I jakoś mi to nie przeszkadzało- dodał. W jego głosie nie było złośliwości. Naprawdę zadziwiające.

    OdpowiedzUsuń
  152. [Ty masz jakieś szczęście do gubienie tej treści. Dlatego ja zawsze wszystko najpierw pisze w Wordzie ;) ]
    Zrobiła dość ponurą minę na wspomnienie świeżej sytuacji, kiedy została ewidentnie zrobiona w konia. Cóż, nie mogła się przecież złościć na Ilu, była na to zbyt słodka. Z kolei na Ori nie potrafiłaby się gniewać dłużej niż parę minut. Taka przecież była istota ich znajomości. Cokolwiek sobie nie robiły, nigdy nie obrażały się na siebie, bo to byłoby bez sensu. Więc co mogła zrobić Scar? W zasadzie zaplanować odwet, ale na to potrzeba było czasu. Żeby wymyślić coś wiarygodnego, co by Ori wystraszyło bardziej niż trochę. W głowie dziewczyny już snuły się urywki planów i scenariusz jakiegoś numeru.
    - Dzieci tak mają – odparła przyglądając się dziewczynce. – Z resztą, dziwisz jej się? Sama miałaś niemałą frajdę z tego numeru. To musi być u was rodzinne – stwierdziła udając zawiść w głosie.
    - To się źle zapowiada. Z jedną to sobie poradzę, ale jak wy jesteście we dwie to kiepsko ze mną.

    OdpowiedzUsuń
  153. Wstał od stołu i odniósł swój talerz do zmywarki, a gdy tylko wrócił spojrzał na przysypiającą Ilu.
    - Dam ci teraz trochę luksusu byś mogła chociaż posmakować tego, co ugotowałem - powiedział nieco rozbawiony i wziął na ręce dziewczynkę, po czym usiadł w salonie na kanapie tak, że Oriane miała na nich idealny widok. Nie mogła dokładnie usłyszeć, co chłopak do córki mówi, ale mogła się spokojnie domyślić, że chodzi o książeczkę o biedronce, którą dopiero co pokazał córce. Przewracał powoli kolejne kartki, mówiąc z każdą chwilą coraz spokojniej i ciszej, bo widział, że główka małej opada bezwładnie na jego pierś, a jej duże oczęta się zamykają. W końcu z uśmiechem spojrzał na nią i przesunął kciukiem po jej główce. Dopiero wtedy wrócił spojrzeniem do Oriane.
    - Chyba nie masz wyjścia i musisz dzisiaj z nią zostać tutaj... - powiedział cicho i się nawet nie ruszył, bo nie wiedział nawet jak wstać, by nie zbudzić dziecka.
    Warunki do tego by u niego zostały były. Mógł je ułożyć w swojej sypialni, gdzie miał naprawdę olbrzymie łóżka, a sam mógł spokojnie przespać się tutaj, na kanapie.

    OdpowiedzUsuń
  154. - Prawdę mówiąc robota bodyguarda byłaby chyba znacznie ciekawsza niż tkwienie tutaj w tym niezbyt interesującym towarzystwie – przytaknął kiwając gorliwie głową. Coś mu tutaj zdecydowanie nie podpasowało, także mógł zająć się eskortowaniem Oriane, bo czemu nie, przynajmniej nabędzie nowych doświadczeń. – A co tam u Twojej córci? – zagadnął, rozglądając się po pomieszczeniu. – Ostatnio miałem… - zastanawiał się co powiedzieć „przyjemność/nieprzyjemność”, zdecydował się na pierwszą opcję. – …przyjemność ją poznać, choć pokrzyżowała moje plany związane z Destiny – westchnął teatralnie.

    OdpowiedzUsuń
  155. 'A może by tak raz zrobić coś innego?'- przemknęło jej przez myśl. Nie żeby znała się na siatkówce, ale czy jakaś odmiana nie byłaby przyjemna?- proponujesz nam fotele komisji?- roześmiała się, jednak był to naprawdę szczery śmiech.- Dziewczyny.- odwróciła głowę w kierunku cheerleaderek.- Dzisiaj w ramach treningu pomożemy, o ile można to nazwać jakąkolwiek pomocą, siatkarkom.- usłyszała prawdziwą mieszankę: znudzone westchnienia jak i słowa pełne entuzjazmu.- No i jeszcze jedno. Nie musi się wam to wcale podobać.- ostrzegła. Układ był już przecież wyćwiczony, niczego nie traciły.- Dalej, biegniemy na trybuny!- zarządziła, pokazując grupce dziewcząt by pobiegły za nią.

    OdpowiedzUsuń
  156. Nie zdążyła się obronić żadną wymówką, przyglądała się przez chwilę Oriane jakby chciała jej spojrzeniem przekazać telepatycznie, że jest głupia, bo zmuszą ją do takich rzeczy. Przestała jednak to robić, kiedy nie doczekała się żadnej odpowiedzi i zdecydowała się zjechać z małą. Jak dawno tego nie robiła i chociaż była z postury drobna, to wspięcie się na zjeżdżalnie było dla niej nieco dołujące. Wydawała się taka ogromna w stosunku do tych małych rzeczy tutaj, chciało jej się nawet z tego powodu trochę śmiać. Spokojnie jednak usiadła przy zjeździe, wzięła przy okazji małą Ilu na kolana i razem z nią zjechała na dół trzymając ją, żeby nic się jej nie stało.
    - Zawsze wiedziałam, że nie do końca wyrosłam z tego dziecięcego nastroju, ale takich rzeczy się nie spodziewałam – stwierdziła ostatecznie.
    - Ilu zobacz jaka Twoja mamusia jest uśmiechnięta. Pewnie ma dużo siły, a to oznacza, że musisz ją dzisiaj porządnie wymęczyć – dodała po chwili.

    OdpowiedzUsuń
  157. Pokręcił lekko głową gdy wzięła od niego małą. Uśmiechnął się lekko i zaprowadził ją do swojej sypialni, gdzie pozwolił ją ułożyć na łóżku na środku, tak by nie skulała się na ziemię. Była jeszcze mała, dlatego na wypadek rzucił poduszki na podłogę, aby w razie czego nic jej się nie stało.
    - Tak... Wszystko, co robię... Robię specjalnie - szepnął jej prosto do ucha, niby to przypadkiem przesuwając palcami po jej karku. Jednak przed chwilą ją i tak uświadomił, że nie było nic przypadkowe, prawda?
    Zostawił małą lampkę na stoliku nocnym i wyciągnął ją z sypialni. Uśmiechnął się lekko.
    - Ale mam nadzieję, że nie gniewasz się za to? - zapytał rozbawiony i zaczął sprzątać po kolacji, zostawiając na stole jedynie kieliszki i wino.
    - Nigdy nie piłem z tobą wina, dlatego nie wiem jakie lubisz i czy lubisz w ogóle...

    OdpowiedzUsuń
  158. Tak naprawdę nie był aż tak przebiegły i nie planował tego, że zostaną u niego na noc, choć zakładał taką możliwość, choć nie przewidywał tego, że to się faktycznie sprawdzi. Uśmiechnął się lekko, podając jej kieliszek z winem. Wcale nie musieli wypić całego wina dzisiaj, nie zniżał się aż do takiego poziomu by musieć sobie pomagać alkoholem. Poza tym wolał by była trzeźwa kiedy pozwoli mu ponownie wkroczyć na stałe do jej życia, znowu. W tle leciała jakaś spokojna melodia, która koiła skołatane nerwy po pierwszym ciężkim tygodniu.
    Podszedł do niej bliżej i stanął naprzeciw niej. Teraz po tych dwóch latach można było dostrzec jeszcze większą różnicę ich wzrostu. Ale kto by wtedy pomyślał, że chłopak który mierzył już metr osiemdziesiąt siedem dobije do metra dziewięćdziesiąt jeden, prawda?
    - Pamiętasz tamten wieczór? - zapytał cicho, mając na myśli ten, w którym pierwszy raz wylądowali w łóżku. W sumie planowali to, więc nic dziwnego, że można go było przyrównać do jakiegoś filmu...

    OdpowiedzUsuń
  159. Zastanowił się.
    -Wydaje mi się, że dzisiaj nikt nas nie uwolni. Właściciel kluczyków jest zapewne napity w trzy albo i w cztery dupy. Więc nie liczyłbym na to. Ale poza tym to fakt. Gdy nas uwolnią koniec rozejmu- powiedział i usiadł sobie. Wyciągając rękę w górę- Co za wstrętne cholerstwo. Nie można się ruszyć- warknął.

    OdpowiedzUsuń
  160. Zastanowił się.
    -Wydaje mi się, że dzisiaj nikt nas nie uwolni. Właściciel kluczyków jest zapewne napity w trzy albo i w cztery dupy. Więc nie liczyłbym na to. Ale poza tym to fakt. Gdy nas uwolnią koniec rozejmu- powiedział i usiadł sobie. Wyciągając rękę w górę- Co za wstrętne cholerstwo. Nie można się ruszyć- warknął.

    OdpowiedzUsuń
  161. Ale to wcale nie była jego taktyka, po prostu chciał sam sobie przypomnieć te chwile, bo pierwszy raz wspomnienia nie sprawiały bólu tak jak wcześniej, gdy jeszcze był sam w Estonii.
    Westchnął cicho i jedynie usiadł z powrotem na kanapie.
    - Ja zdaję sobie sprawę, że nie rzucisz mi się w ramiona po tych dwóch miesiącach... - w końcu tyle czasu już tu był - Ale nie rozumiem faktu dlaczego mimo wszystko jesteś jakaś na dystans. Ciągle próbujesz mi wmówić, że lepiej by było gdybym odszedł. Powiedz mi szczerze... - zmarszczył brwi i z powagą wypisaną w oczach na nią spojrzał - Chcesz bym tym razem to ja zniknął? Myślisz, że będziesz szczęśliwsza i czy to będzie dobre dla naszej córki? Chcesz by wychowywała się bez ojca? Tak?

    OdpowiedzUsuń
  162. Gdy usiadła obok niego i złapała jego dłoń, jego wyraz twarzy złagodniał.
    - Nie mam zamiaru... Zakładałem czysto hipotetycznie - odparł spokojnie i przesunął kciukiem po wierzchu jej dłoni - Ale nie ukrywam, że powoli wytrąca mnie z równowagi twój tok myślenia. Teraz jestem cierpliwy, ale za któryś razem mogę już nie być i gdy usłyszę, że lepiej by mi było bez was to obiecuję, że wyjdę trzaskając drzwiami - mruknął, patrząc jej prosto w oczy.
    Mogła dostrzec, że on przez te dwa lata wydoroślał, nie tylko fizycznie, wizualnie, ale także psychicznie. Mimo, że nawet nie miał bladego pojęcia, że jest ojcem, to on był gotowy nim zostać, choć może sam nie do końca zdawał sobie z tego sprawę.
    Puścił jej dłoń i sięgnął po swój kieliszek z winem. Kochał ją do szaleństwa, to prawda... Ale nikt nie jest ponadprzeciętny i miał swoje granice wytrzymałości psychicznej oraz ograniczone pokłady cierpliwości.
    - Wiesz, że cię kochałem, kocham... I zawsze będę kochał, bo jesteś matką mojego dziecka i to się nigdy nie zmieni, choćbym nie wiem co się wydarzyło. Nie mogę cię nienawidzić...

    OdpowiedzUsuń
  163. -Okay - odparł skinąwszy głową. Nie znał jeszcze alkoholowych upodobań dziewczyny, a więc nie śmiał jej niczego proponować na siłę stwierdzając, że lepiej będzie jeśli sama sobie coś wybierze. On natomiast zamówił sobie piwo. Ktoś mógłby się zastanawiać czemu, w sumie Jack pijał zwykle piwo z kolegami, jednak teraz najzwyczajniej w świecie miał na nie ochotę. Nie widział też przeszkody, dla której miałby odbierać sobie tę przyjemność.
    Zerknął na scenę, słuchając jak ochotnik "śpiewa" soją kwestię. Niezbyt mu to wychodziło, ale wiadomo mądrym to się jest po drugiej stronie kiedy nie oślepiają Cię światła i nie patrzy na ciebie sala wścibskich oczu, jednocześnie nadstawiając uszu aby wychwycić jakieś niedociągnięcie, oraz szybko je skomentować, albo co gorsze potępić. A może to tylko Jack miał taki przekreowany obraz tego wszystkiego..
    -Chyba zostało nam jedynie podziwiać jego odwagę - powiedział do Orie odrywając wzrok od ochotnika i przenosząc go na nią. Barman akurat podsunął im zamówienie. W tym tez momencie podszedł do niech Nick z jakimś znajomym, którego imienia oczywiście Jack nie pamiętał.
    -No gołąbki jak się bawicie? -Zapytał Nick, ale nie czekając na odpowiedź kontynuował swoja wypowiedź uśmiechając się do nich chytrze. - Wiecie doszliśmy do wniosku, że chyba trzeba zmienić tego niedoszłego artystę, a wy byście się do tego doskonale nadawali. Tfu! Nadajecie! A więc, dopijać szybciutko te driny i na scenę! -Poinformował ich totalnie rozbawiony cała sytuacją. Mina Jacka - bezcenna. I to bez dwóch zdań. On i śpiewanie? No chyba im się coś przyśniło, biedny o mało przez to nie zakrztusił się piwem i nie oblał. Spojrzał teraz na Orie zdezorientowanym wzrokiem.
    -Czekaj, czego on od nas chce, bo chyba nie zrozumiałem..? -Zapytał dziewczynę wskazując kciukiem na Nicka.

    [Ha! Odmieniło mi się i postanowiłam, że jeszcze dziś odpisze ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  164. On nie musiał jej obiecywać, bo to nie on był, tym który zniknął a ona. On ją znalazł, z pomocą Naimy, ale znalazł. I ani mu się śniło by kiedykolwiek znikać z jej życia.
    Nigdy nie miał problemów z nauką, nawet jeżeli nie poświęcał jej zbyt dużo czasu i uwagi, więc nie uważał by sobie nie poradził teraz... Nie musiał w tym roku mieć tak nieskazitelnych ocen jak zwykle. Zadowoli się zdanymi egzaminami i to wszystko, a to było wykonalne przy dziecku i dziewczynie. Dlaczego ona nie wierzyła w to, że on zdoła sobie z tym poradzić? Ona była silna, a on nie?
    Uniósł nieznacznie brwi, gdy zerwała się z kanapy. No cóż, ciekawość wzięła nad nim górę dlatego też po cichu powędrował za nią, jednak zatrzymał się w progu i ramieniem oparł o framugę sypialnianych drzwi. Po jej początkowych słowach na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech, jednak po każdym kolejnym jego mina bladła. Czuł się oszukiwany? Może to złe słowo, ale z pewnością nie czuł się z tym wszystkim dobrze.
    Podszedł do Oriane i złapał ją za ramiona, by ją podnieść i odwrócić w swoją stronę.
    - Ja nie będę milion razy powtarzał jak się grubo mylisz... - szepnął, marszcząc brwi.
    Doskonale wiedziała, że rzadko kiedy był tak poważny, a to znaczyło, że wie, co mówi i nie żartuje.
    - Jestem tu, nie odejdę sam. Chyba, że ty zrobisz to znowu, ale jeżeli nie. Ja na ciebie będę czekał... Na Ilu nie muszę, bo dzieci nie mają obaw i zahamowań, one często wiedzą, co jest dobre, a co nie bez zastanawiania się - mruknął i przeczesał palcami jej włosy. Pochylił się jednocześnie i złożył na jej wargach delikatny pocałunek, zupełnie odmienny od tego ostatniego. Po czym odsunął się jak gdyby nigdy nic i podszedł do szafy, z której wyciągnął ręcznik i swoją koszulkę, którą wręczył dziewczynie.
    - Na końcu korytarza masz łazienkę, dobranoc - odparł dość oschle i wyszedł z sypialni do salonu, gdzie zaczął rozkładać sobie kanapę. Chwilami nie miał już sił na tłumaczenie jej wszystkiego po kilkanaście razy, więc zdecydował, że po prostu się położy. Rozebrał się i w samych bokserkach wszedł pod kołdrę, jednak i tak jakoś nie potrafił usnąć.

    OdpowiedzUsuń
  165. No tak, nie mogła wiedzieć, że nie może zasnąć. Z jednej strony był zły na nią i rozgoryczony tym wszystkim, a z drugiej po prostu bezradny. Już nie miał pomysłów, jak ma ją do siebie przekonać. Leżał tak chyba dość długo, z założonymi za głowę rękami i wpatrując się w sufit. Jednak gdy usłyszał, że ktoś wchodzi do salonu, zamknął oczy, udając że jednak śpi. Oddychał miarowo i spokojnie, by nic nie wyglądało podejrzanie. Ciekawy był, co tym razem miała zamiar zrobić, a może powiedzieć?
    Uśmiechnął się blado, gdy wyjaśniła powód swoich przeprosin, bo w końcu usłyszał to, co jej ciągle próbował wyjaśnić...
    Przekręcił się na bok, tak, że ich twarze były zwrócone ku sobie, jednak jego głowa była nieco niżej niż ta jej, bo przecież cały czas leżał.
    - Dobrze... Przepraszasz, ale co dalej? - zapytał, unosząc nieznacznie swe brwi.
    Przeprosiny w tym momencie nic nie zmieniały, nadal mogło wszystko być tak samo i rano Ori mogła wrócić do swoich wcześniejszych wywodów.

    OdpowiedzUsuń
  166. - Nie śpię... - powiedział, jakby to nie było tak oczywiste. Odetchnął i uśmiechnął się lekko, czując jej palce, które odgarniają jego włosy z czoła.
    Zdawał sobie sprawę, że jeszcze będzie w niej wracało to dziwne myślenie, ale miał nadzieję, że mniej niż dotychczas. Najważniejsze było to, by oboje się starali o to. Oboje, nie tylko ona czy on.
    - Zapraszasz mnie do kina? No nie wiem, nie wiem... - pokręcił z rozbawieniem głową - Chętnie z tobą pójdę - sam wyciągnął w jej kierunku swoją dłoń i przesunął opuszkami palców po jej policzku. No tak... Z pewnością nie tylko im to wyjdzie na zdrowie, bo i jej rodzice pewnie już nie mogli wytrzymać, widząc jak ich córka się męczy, ale także i jego. A co do Scarlett, bo tylko ją znał ze znajomych Oriane, ona pewnie miała już powoli dosyć marudzenia chłopaka, który ciągle tylko mówił, jak to jest odtrącany przez brunetkę. Ale... Teraz miało się coś zmienić, choćby miałby to być powolny proces.
    Złapał za koc i zsunął się z kanapy tak, że siedział tuż obok niej.
    Po tym wszystkim i jemu się jakoś spać nie chciało.
    - Nie jesteś zmęczona? - zapytał, ale widział doskonale te jej błyszczące duże o czy, po których zaraz było widać, że bynajmniej mu zaraz tu nie uśnie, ale to dobrze, bo i jemu się spać nie chciało. Wpadł mu do głowy dziwny pomysł, kiedyś, chyba w podstawówce bawił się w takie rzeczy, ale... Była noc, a oni w sumie nie mieli, co robić.
    - Wierzysz w duchy? - szepnął jej prosto do ucha, uśmiechając się kącikiem warg - A wywoływałaś je kiedyś?

    OdpowiedzUsuń
  167. Dziewczynka ewidentnie miała w planie zamęczyć Scarlett tego dnia. Kiedy już znudziło jej się zjeżdżalnie zaczęła próbować wspinać się na nią jak mała małpka. Oczywiście starania Ilu spełzły na niczym, ale należało jej przyznać, że bojowała z zapałem, jakiego niejednemu brakowało.
    - Uparta jest chyba też po Tobie – stwierdziła przekręcając głowę na bok. Widać było, że Ilu to zminiaturyzowana wersja swojej mamy, Scarlett widziała to podobieństwo niemal na każdym kroku.
    Na chwilę udało jej się uwolnić od dziewczynki, która zajęła się zbieraniem ładnych kamyków i wykładaniem ich na róg piaskownicy, gdzie siedziała już Scar. Przyglądała się jednocześnie przyjaciółce i z drugiej strony pilnowała, żeby w razie czego asekurować dziewczynkę. Odruchowo nie ufała małej, więc mimo wszystko miała na nią oko.
    - Rozmawiałaś ostatnio z Leną? Jakoś nie miałam okazji się do niej odezwać, nawet nie wiem co tam u niej słychać.

    OdpowiedzUsuń
  168. Nie protestował gdy Oriane się do niego przytuliła. Wyciągnął ręce i przyciągnął ją jeszcze bliżej siebie tak, że siedziała mu chwilę później na kolanach. Odgarnął jej długie włosy na jedno ramię i odetchnął spokojnie. Dopiero w tej chwili poczuł, że ma ją z powrotem blisko siebie. Tak jak to powinno być. Choć gdzieś tam w środku miał obawy, że to tylko sen albo Ori się za chwilę rozmyśli, odsunie się i ucieknie. Naprawdę by tego nie chciał.
    Przesunął ręką w górę i w dół po jej plecach, jednocześnie brodę opierając na czubku jej głowy.
    Historię z duchami zostawi na inną okazję w takim razie. Jak będą sami i nie będzie możliwości, by obudziła śpiącej Ilu, które pewnie byłaby wtedy jeszcze bardziej wystraszona niż jej matka. On lubił takie zabawy, bo nie do końca wierzył w duchy, a lubił jednak straszyć innych. Mógł to kiedyś wykorzystać, bo dlaczego by nie?
    - No to dzisiaj ci je odpuszczę... Chociaż podobno w tym mieszkaniu kogoś zamordowano. Właśnie w tym miejscu gdzie siedzimy - szepnął jej prosto do ucha.
    Tak naprawdę wymyślił to na poczekaniu i ta historia z prawdy nie miała w sobie nic. Blok był nowy, a pierwszym właścicielem tego mieszkania był i jest właśnie Arno.

    OdpowiedzUsuń
  169. Ale czy ktoś tutaj mówił, że on tego kiedyś nie wykorzysta? Oczywiście, że nie. Był cwanym i czasami przebiegłym człowiekiem, który wiedział jak co nieco rozegrać. Może w niektórych sytuacja nie wiedział, ale zazwyczaj potrafił wykorzystać wszystko trafnie.
    - Nie mogę cię straszyć? - zapytał rozbawiony, wcale nie przejmując się jej kolejnymi słowami. Skulił się gdy dźgnęła go palcem w brzuch - Auu... To boli, niewdzięczna kobieta - jęknął i złapał jej nadgarstki na wypadek gdyby wpadła na pomysł, by dalej się nad nim w ten sposób znęcać.
    - Nie pójdzie, bo cię teraz nie wypuszczę, ale za to się odegram za dźganie mnie w brzuch... Tak, tak - wymruczał i przechylił się tak, że zmusił dziewczynę do położenia się na plecach na miękkim dywanie, a sam pochylił się nad nią, trzymając cały czas za nadgarstki.
    - A ty, co najwyżej możesz błagać o wybaczenie... - odparł z rozbawieniem wymalowanym na swojej twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  170. [Weź coś ze mną zrób, nie umiem doprowadzić wątku do końca ;< Niech Oriane przywali piłką Avery w łeb żeby się obudziła ze snu jesiennego! :D]

    OdpowiedzUsuń
  171. [No to już nie moja wina ;x No a dzieciaczek słodki, słodki ;D Na krótsze wątki łatwiej się odpisuje i szybciej, więc chyba się nie obrazisz nie, jak ruszymy tą melancholijną akcję ;x]

    Pokręcił z rozbawieniem głową, ani myśląc o tym, by przestać czy rozluźnić uścisk. W tym momencie to ona zasługiwała na małą karę, za to jej zwodzenie. On jest tylko facetem, a nawet faceci mają uczucia, o które trzeba było czasem zadbać.
    - Oj... Ale znam twój adres, więc... Coś bym wymyślił byś zmieniła zdanie - przechwycił szybko jej nadgarstki tak, że złapał je jedną dłonią tuż nad jej głową. Dzięki temu miał jedną rękę wolną, a teraz była naprawdę przydatna. Mógł na przykład pogładzić jej nagie udo. Uśmiechnął się pod nosem i pochylił się tak, że mogła poczuć jego gorący oddech na swoich wargach.
    - Nie bądź już taka niedostępna... - szepnął.

    OdpowiedzUsuń
  172. Tak jakby czytał w jej myślach, puścił jej nadgarstki, by przypadkiem nie narobić jej siniaków, nie chciał tego przecież. W życiu nie chciał jej zrobić krzywdy, ani jej, ani Ilu i on zadba o ich bezpieczeństwo. Od tego tutaj był, tak?
    Wsunął dłonie pod jej pośladki i przyciągnął ją jeszcze bliżej siebie, wręcz zmuszając do tego by objęła go nogami w pasie.
    - Tak? No niech ci będzie... Ale mimo wszystko miałaś straszne opory, a ja wcale nie miałem ochoty być odrzucony. Więc tak czy inaczej pierwszy pocałunek w tym momencie należał do ciebie - mruknął i tym razem to on ją pocałował. Przymknął powieki, rozkoszując się smakiem jej ust. Czule muskał jej wargi, jednocześnie masując lekko jej pośladki.

    OdpowiedzUsuń
  173. Sam chyba do końca nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo brakowało mu JEJ bliskości. Nie byle kogo, bo z nikim nie było tak jak z Oriane. Nikt nie był wystarczająco delikatny i zaborczy jak ona. Żadna z kobiet nie była tak piękna. Może był idiotą, ale zakochanym idiotą, który nie miał zamiaru być niczyim więcej. Tylko jej.
    W tym momencie nie przeszkadzał mu nawet fakt, że leżeli na podłodze, bo byli razem, a to było dużo ważniejsze.
    Wyciągnął rękę do góry, tylko po to by ściągnąć z kanapy koc i poduszkę.
    - Dzisiaj śpisz ze mną, tutaj... - mruknął rozbawiony po tej chwili gdy oderwał się od jej miękkich warg. Przekręcił się tak, że leżał tuż obok niej, jednak na tyle blisko, by trzymać swoją rękę na jej talii. Przykrył ciała kocem i ułożył się wygodnie. Na dobranoc złożył czuły pocałunek na jej odsłoniętym karku i przymknął powieki.
    - Mam tylko nadzieję, że to nie sen i jak się obudzę to mi nie znikniesz...

    OdpowiedzUsuń
  174. Miała tą możliwość zobaczenia, jak śpi, bo faktycznie teraz był spokojny. Jak dawniej, jak dobre dwa lata temu. Gdy tylko zamknął oczy odpłynął i to nawet nie wiedział dokładnie kiedy. Oddychał miarowo i spokojnie, spał po prostu. Nie pamiętał, co mu się śniło, ale tak naprawdę nie było to takie ważne.
    Obudził się jako pierwszy i miał to szczęście obserwować jej twarz, tak spokojną jak nigdy. Uśmiechnął się delikatnie i jakimś cudem wyswobodził się z jej objęć, ale tylko po to by ostrożnie wziąć ją na ręce i zanieść do sypialni gdzie spała Ilu. Na szczęście mała nie rozłożyła się po całym ogromnym łóżku, dlatego bez problemu mógł położyć na nim jej mamę, która o dziwo się nie obudziła i nawet sam się położył, tak że córka znalazła się między rodzicami. Tak powinno być częściej. Uśmiechnął się kącikiem warg i pogładził dłonią główkę śpiącego dziecka.

    OdpowiedzUsuń
  175. - Zgadłaś – skinął głową. Mała faktycznie przykleiła się do Nate’a i nie odstępowała go na krok, a choć jemu to z początku niezbyt odpowiadało to po jakimś czasie przywykł do tej przylepy i w sumie, można powiedzieć, że nawet ją polubił po tym całym dniu spędzonym w towarzystwie jej i Destiny. – Domyśliłem się, że nie jest Ci przykro – wywrócił oczyma. – To widać – szturchnął ją w bok. – To co Ty robiłaś przez ten cały dzień wolności? – zaśmiał się. – Pewnie przespałaś cały dzień i odpoczęłaś jak nigdy – pokiwał głową, jakby był pewny swojej tezy. On pewnie mając takie żywe dziecko korzystałby z każdej możliwej okazji do przytulenia głowy do poduszki i odpoczynku, nawet takiego krótkiego. – No chyba, że… - zagryzł dolną wargę i pokręcił głową. Przecież nie musi od razu rozsiewać plotek, które krążą po szkole. – Z resztą, nie…nie ważne.

    OdpowiedzUsuń
  176. Popatrzył na nią z rozbawieniem w swoich oczach i pokręcił lekko głową, zaś na ustach pojawił się delikatny uśmiech.
    - Już nie przesadzaj, że cię straszę, bo nic nie zrobiłem - odparł nieco ciszej, zmuszając się nawet do szeptu, bo widział, że mała zaczęła się między nimi wiercić, co tym bardziej wprawiło go w rozbawienie.
    Ścisnął nieco mocniej jej dłoń, którą go złapała i popatrzył jej prosto w oczy.
    - Wolałaś spać na tej twardej podłodze, gdzie dywan wiele nie zmieniał? - zapytał i wolną ręką znów pogładził główkę Ilu, która najwyraźniej powoli także się rozbudzała. Tak jak i jej rodzice.

    OdpowiedzUsuń
  177. Popatrzył na nią i palcem wskazującym popukał ją lekko w czoło.
    - No widzisz... Wykorzystujesz mnie już - mruknął, ale mimo wszystko się uśmiechnął - Ale niech będzie. Tylko buzi poproszę - mruknął i wydął usta, układając je w dzióbek. W końcu popatrzył na roczną dziewczynkę, która otworzyła swoje ogromne oczęta.
    - Od tej pięknej damy też potrzebuję całusa - roześmiał się i przekręcił na plecy, po czym podniósł nad sobą córkę na wyciągnięcie swych rąk. Roześmiał się, nie wierząc do końca w to, że miał obydwie najważniejsze kobiety swojego życia przy sobie.
    - A co byście chciały na śniadanie? - zapytał, układając Ilu na swojej klatce piersiowej.

    OdpowiedzUsuń
  178. - No nie... Będzie mnie mała gnida wykorzystywała - odparł ze śmiechem, ale położył Ilu obok siebie i przeszedł nad Oriane by wydostać się z łóżka.
    - Się ładnie wpakowałem... - szepnął i pochylił się nad nią by musnąć czule jej wargi. Takim pocałunkiem zadowolił się bardziej niż tym szybkim i wymuszonym.
    W samych bokserkach poszedł do kuchni, gdzie zabrał się za przygotowywanie śniadania. Sam miał ochotę na kaszkę mannę, więc obydwie musiały się tym zadowolić. Nie zawsze musiał robić wymyślne dania. Sama mu kazała. Dlatego kaszka manna z jagodami to było coś. Na samą myśl burczało mu już w brzuchu.
    Podśpiewywał sobie pod nosem przy gotowaniu, bo już dawno nie miał tak dobrego humoru.

    OdpowiedzUsuń
  179. Ale czy tak naprawdę ważne było to czy Ilu ma wyprasowane ubranko czy też nie? Była w domu, więc kto by na to zwracał uwagę? Z pewnością nie Arno, bo on tego pewnie nawet nie zauważył. Ale czy to była jego wina? No mogła być, ale on sam także nie miał zamiaru zaprzątać sobie tym głowy, bo winny niczemu nie nie czuł, bo nic z tego nie było złe.
    Uśmiechnął się pod nosem, gdy tylko dziewczyny usiadły przy stole, pokręcił z dezaprobatą głową i uśmiechnął się pod nosem.
    - Nie słuchaj je Ilu... Nie jest powiedziane, że za parę lat mamusia nie nauczy się gotować, choćby od taty - wytknął w ich kierunku język i postawił talerze na stole, by chwilę później samemu przy nim usiąść.
    - To jakie plany na dzisiaj? - zapytał ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
  180. Ten tekst o Adamie skutecznie ją uciszył. Faktycznie, chociaż to myślenie Oriane wydawało się kompletnie irracjonalne, to zrozumiała, że ona dla Adama także zrobiłaby wszystko, byle by miał normalne życie. Chciałaby mu pomóc jak to tylko możliwe. A przynajmniej spróbować dać mu jakąś inną, lepszą alternatywę. Decyzja należałaby do niego, czy z tego skorzysta czy nie. Właśnie ta myśl sprawiła, że w końcu pokiwała głową. Nie była zbyt zadowolona, że musiała się mieszać w ich sprawy (chociaż czasami bywała wścibska, ale wolała nie robić rzeczy za które później mogła być odpowiedzialna i które mogły się źle skończyć), ale przyjaciółka to przyjaciółka. Trzeba było uszanować jej postanowienie.
    -Dobra, jaki jest plan? - spytała, unosząc na nią wzrok.

    OdpowiedzUsuń
  181. Uniósł głowę znad stołu i popatrzył na brunetkę, marszcząc nieznacznie swoje brwi.
    - Kochane... Ja nie jestem pantoflarzem, który da się tak łatwo wykorzystywać. Nie, nie... Może wyglądam na takiego, ale to tylko dlatego by stwarzać takie pozory... - szepnął i uśmiechnął się kącikiem warg.
    O tak, mogła sobie tak żartować, jednak z nim nie było tak łatwo. Minęły dwa lata i mimo, że ją kochał całym sercem, to nie da jej się tak wykorzystywać, nie, nie. Ale za to mógł gotować razem z nią, w końcu się nauczy.
    - To wybieram plażę... Ale jakąś dziką najlepiej, co by tłumu ludzi nie było, bo ta mała to pewnie zginęłaby szybko między nogami jakiś obcych ludzi - roześmiał się, wyobrażając sobie pełną plażę, opalających się ludzi i tą małą istotę pełznącą wśród nich.

    OdpowiedzUsuń
  182. - Trudną rozmowę? – spojrzała na Ori zaciekawiona i wcale nie zamierzała spuszczać z niej wzroku. Oriane wiedziała już, że będzie musiała to swoje tajemnicze stwierdzenie wyjaśnić.
    - Pokłóciłyście się? – spytała prowokując ją tym samym do wyjawienia czegoś więcej. Nie chodziło o ciekawość, ale Scarlett trzymała się dobrze zarówno z Ori jak i Leną i jeśli między nimi był jakiś zgrzyt, to czuła się odpowiedzialna aby go szybko naprostować. Bynajmniej nie chciała, żeby jej dwie przyjaciółki się kłóciły. Zaczęła się nawet zastanawiać co takiego mogłoby je poróżnić, bo przecież Lena była z natury bardzo ugodowa, a Ori też nie trzeba było długo na coś namawiać. No chyba, że sprawa wyglądała nieco bardziej skomplikowanie, niż to sobie wyobrażała Scar.

    OdpowiedzUsuń
  183. - Po prostu po mieście chodzą plotki, że wrócił ojciec Ilu i to z nim spędzacie każdą wolną chwilę razem i osobno – mrugnął do niej i posłał jej ten swój łobuzerski uśmiech. Wiedział, że się nie mylił, ale chciał to usłyszeć od niej. W sumie to nie była jego sprawa, ale wiadomo… ciekawość zawsze była jego piętą achillesową. Przeczesał palcami swoje nieco przydługie włosy, przez co odsłonił kilka szwów na swoim czole. Tak, ten wypadek sprzed kilku dni pokiereszował go w kilku miejscach, chłopak był na środkach przeciwbólowych, których dawki notorycznie zwiększał. Może dlatego jego źrenice były wyraźnie rozszerzone od jakiegoś czasu. Nie ważne. Miał nadzieję, że nikt tego nie zauważy.

    OdpowiedzUsuń

Archiwum