środa, 25 lipca 2012

Bang, bang you are dead



 Robbie Moore- cynizm, arogancja, bezwzględność, upór, energia, pewność siebie, odwaga, siła, zmienność, chaos i szaleństwo w ludzkim ciele. Dla jednych to skończony dupek, pieprzony ignorant, typ spod ciemnej gwiazdy,odmieniec lub dziwak dla innych indywidualista, samotnik, dziecko błądzące we mgle czy też biedactwo. Sam nie do końca wie kim jest więc jest kim chce.Każdym po trochu nikim w całości. Człowiek o wielu twarzach, raz słodki, niewinny chłopaczek innym razem uosobienie diabła. Doskonały manipulant i zawodowy intrygant. Czarny charakter wykorzystujący wszystkie ludzkie słabości.Z pewnością nie można mu zaufać choć nie raz ludzie są do tego skłonni. Zamiast serca ma kamień, a w żyłach ma lód. Nie chcesz go znać ale nie możesz mu się oprzeć. Otaczająca go tajemnica i urok osobisty przyciągają jak magnes. Jednak kiedy go spotkasz uważaj obezwładnia uśmiechem, czaruje słowami i morduje wzrokiem.
Idąc ulicą łatwo jest go poznać. Wysoki, umięśniony chłopak z czarnymi włosami, rozbawieniem w oczach i przebiegłym uśmieszkiem nie da się go przegapić ani unikać. Wszędzie go pełno więc można na niego trafić wszędzie. Jednak nawet on ma swoje ulubione miejsce. Dla jednych to klub, dla drugich plaża, a dla niego biblioteka. Gdyby jednak ktoś odważyłby się powiedzieć mu, że widział go czytającego w bibliotece wyparłby się tego, a później wyśmiałby tą osobę. Taki już jest. Daje ludziom do zrozumienia, że nie należy z nim zadzierać.
Gdzie się wychowało takie dziecko? Robbie urodził się 22.2.1993r. w Bristolu.Jego matka zmarła przy porodzie więc pieczę nad wychowaniem sprawował jego ojciec Christopher Moore. Po śmierci żony znienawidził go ale dał mu pieniądze, jedzenie i dach nad głową. Po wyprowadzce stracił z nim kontakt.
Pomimo swojego trudnego charakteru i dziwnych poglądów chce zostać prawnikiem. Oczywiście nie zależy mu na udowadnianiu winy przestępcom i wsadzaniu ich za kratki lecz na dojściu do prawdy.    
Dla ciekawych:
-ma psa rasy Golden Retriever o imieniu Jagger,
-nie ma nałogów choć czasami pali,
-ma swój ukochany motocykl,
-jego ulubionym miejscem jest biblioteka,
-codziennie chodzi na spacery z psem oraz biega,
-można go znaleźć wszędzie,
-gra na gitarze.
Imię i nazwisko: Robbie Moore
Klasa: III
Profil: Prawniczy
Pochodzenie: Bristol | Anglia
Data urodzenia: 22.2.1993 r.


172 komentarze:

  1. [Pomysł i ochota na wątek z Nicke?]

    OdpowiedzUsuń
  2. Szłam wolno uliczką parku. Podziwiałam wszystko dookoła. Chłonęłam to wszystkimi zmysłami. Miałam wrażenie że jestem w jakimś innym świecie, ale w końcu Grecja nie różniła się tak bardzo od Palm Springs. Moje rozmyślania przerwał dzwonek telefonu. Spojrzałam na telefon. Sms od Lucka. Przeczytałam i zaczęłam odpisywać kiedy wpadłam na jakiegoś chłopaka. Spojrzałam na niego. Przystojny, nawet bardzo. Zaczerwieniłam się lekko.
    - Przepraszam, to moja wina.
    Spojrzałam na buty, zawstydzona.

    OdpowiedzUsuń
  3. [No pewnie :D Masz jakieś koncepcje? :D]

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze bardziej się zarumieniłam. Spojrzałam na chłopaka przerażonym wzrokiem, lecz on się uśmiechał.
    - Ja naprawdę przepraszam... Ja...
    Nie mogłam znalezć słów żeby cokolwiek powiedzieć.
    Czułam że między moimi brwiami pojawia sie ta pionowa, śmieszna zmarszczka zawsze kiedy się martwiłam.

    OdpowiedzUsuń
  5. [No to ja proponuje od siebie:
    - El wychodzi ze swoim kotem na dwór, a tymczasem Robbie ze swoim psem, który rzuca się na biednego kota i obydwoje próbują ich złapać, choć idzie im to z marnym skutkiem.
    - Robbie doucza El gry na gitarze.
    - spotykają się na jakieś imprezie.
    Na razie tyle z moich pomysłow :p]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Masz może pomysł na wątek? bo chęć to każdy ma, ja wiem ;p podrzuć tylko pomysł a ja nawet mogę zacząć? :D]

    OdpowiedzUsuń
  7. [Świetnie, ja już widzę ten wątek, więc zaczynam : )]

    Tatsuya postanowił przejść się po parku. Miał godzinę przerwy w pracy, a świeże powietrze dobrze mu zrobi. Szedł tak wzdłuż ściezki rozglądając się dookoła. Robiło się już trochę chłodniej, bo to wieczór. No tak, każdy wyprowadzał swoje zwierzaki o tej godzinie. Uśmiechał się na sam widok tych wszystkich psów, które bawiły się ze swoimi włascicielami. Uwielbiał te zwierzaki. Szedł tak z uśmiechem na twarzy kiedy to zobaczył znad przeciwka psa, to na pewno był Golden Retriever. Tatsuya pokiwał głową i spojrzał na właściciela. Coś mu się kojarzyło, że chodzi do tej samej szkoły co on. Szatyn zaklaskał w dłonie podchodząc do nich i kucając przy zwierzaku.
    - Śliczny jesteś. - uśmiechnął się do psa.

    OdpowiedzUsuń
  8. - Poczekaj. Masz rację. A ja jestem zbyt nieśmiała by cokolwiek innego powiedzieć.
    Wow. Wyszło całkiem logiczne zdanie.
    - Naprawdę cie przepraszam i... może... miałbyś ochotę na kawę?

    OdpowiedzUsuń
  9. Uśmiechnęłam się lekko.
    - Hmm... A wiesz może gdzie moglibyśmy pójść? Jestem tu od niedawna i nie za bardzo znam jeszcze to miasto.
    Uśmiechnęłam się przepraszająco.

    OdpowiedzUsuń
  10. Uniósł wzrok na chłopaka swoimi maślanymi oczkami.
    - Pacz, też tak umiem. - śmieje się do siebie po chwli głaszcząc psa i wstając. - A tak w ogóle Tatsu jestem, tak, nie kłopocz się z moim imieniem : Tatsuya. - pokiwał głową znów kucając przy psiaku - A on się zwie..?

    OdpowiedzUsuń
  11. -Jasne, okey.
    Ruszyliśmy ścieżką i niedługo byliśmy pod lodziarnią. Podeszliśmy do okienka.
    - Poproszę dwie kulki truskawkowych. Co dla ciebie?
    Spojrzałam na chłopaka.
    - Tak w ogóle nazywam się Nicke.

    OdpowiedzUsuń
  12. - Robbieś. - wyszczerzył swoje śnieżnobiałe ząbki ku chłopakowi. - Wyglądasz na takiego poważnego. - mruknął cicho. - No ale nie mnie oceniac. Musze cię lepiej poznać.- wstał uśmiechając się. - A mogę.. Trzymać smycz? Powiedz mi.. Twój psiak ciagnie mocno, że musisz silnie trzymać za smycz?

    OdpowiedzUsuń
  13. Po pierwszy stwierdzeniu zaczerwieniłam się strasznie a po drugim jeszcze bardziej. Zapłaciłam.
    - Miło mi Robbie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Wziął smycz i spojrzał na psa.
    - Ale nie zrobisz mi tego? On się na mnie nie rzuci, prawda? Nie wypowiesz tego magicznego słowa . - spojrzął na niego podejrzliwie jednak kiedy usłyszał pytanie chłopaka westchnął. - Dobrze Robbie. I jestem biseksualny i nie bój się, tobie nic nie grozi. - uśmiechnął się serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Roześmiałam się cicho.
    - Tak. Chyba masz rację. Dzięki.
    Zaczęłam jeść swojego loda.
    - Mmm... Pyszne.
    Nie tylko ze względu że truskawka to mój ulubiony owoc. Lody były jakby z waty. Pycha.

    OdpowiedzUsuń
  16. -Hmmm... Pewnie. Czemu nie. Musze tylko zadzwonić do kogoś. Dobrze?
    Musiałam powiedzieć Luckowi że nie będzie mnie pewnie na kolacji. Pewnie niezle się wkurzy, ale co mi tam.

    OdpowiedzUsuń
  17. - Spodobałem ci się. - mruknął po chwili zaśmiał się patrząc na psa. - Żartuję. - dodał idąc z uśmiechem na twarzy. - Wiesz, jesteś bezpośredni, można to wywnioskowac. - pokiwał głową przyglądając się mu. - Wiesz, kiedy wypowiesz te magiczne słowa, schowam się za Twoimi plecami dobrze? Będziesz mnie ochraniał.

    OdpowiedzUsuń
  18. Westchnął siadając na jednej z ławek. - Czemu kiedy żartuje, zaczynają się tłumaczyc ludzie? Co ja takiego robię? - westchnął znów bezradnie. - A ja mam gdzies do kogo czujesz większy pociąg. Jeśli jakiś chłopak ci się spodoba, to będziesz z nim mimo to ze czujesz większy pociag do dziewczyn no proste. - wzruszył ramionami. - I taki ochroniarz jak ty.. Pies mnie nie znajdzie. - wyszczerzył się do niego. - Kocham zwierzaki każde.. Chciałem mieć psa, jednak nie mogłem ich mieć. No nic. - pogłaskał zwierzaka po łębku. - Dobry Psiak jestem, prawda? - uśmeichnął się.

    OdpowiedzUsuń
  19. - No własnie, wszystko przez ciebie, baka. - wyzwał w swoim języku patrząc na psiaka. - Jestesmy podobni wiesz? Dwa osobniki o wielkim serduchu, tak psiaku, tak. - tak, Tatsuya lubił mówić do zwierząt. Przekrzywił lekko łepek Jaggerka i przystawił do niego swoją głowę robiąc maślane oczka. - Jesteśmy podobni? - zapytał uśmiechając sie.

    OdpowiedzUsuń
  20. -Odbierasz mi taką przyjemność! - westchnął przeciągle. - Przyjdę do Ciebie jutro, zobaczysz! - wytknął mu język. - Miło było Cię poznać. - powiedział w końcu uśmiechając się w jego kierunku ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  21. [Jasne :D Jak masz jakiś pomysł, to mogę zacząć :D]

    OdpowiedzUsuń
  22. -Nie mam chłopaka. Mój brat będzie się wkurzał jeśli nie będzie mnie na kolacji, więc muszę do niego zadzwonić.
    Odeszłam kawałek dalej.
    - Luck. Cześć. Słuchaj, nie będzie mnie dzisiaj na kolacji. Pewnie zjem na mieście.
    Krótkie kazanie.
    - Poznałam fajnego chłopaka. Chce pokazać mi fajne miejsca w mieście, to wszystko.
    Kolejne kazanie.
    - Tak, dobrze. Będę ostrożna. Masz mnie za dziecko? Cześć.
    Przewróciłam oczami.
    - No dobra, idziemy?

    OdpowiedzUsuń
  23. -Mhm... To znaczy, jasne.
    Ruszyliśmy ulicą z lodami w rekach. Odwiedziliśmy pierwszy klub.

    OdpowiedzUsuń
  24. [Owszem, chętnie, ale wyczerpałam się z pomysłów. Więc jeśli możesz coś podrzucić, to chętnie zacznę ;3 ]

    OdpowiedzUsuń
  25. -Rozumiem.
    Głupie pytanie.
    - Nudy w Grecji.
    Miedzy innymi.
    - Lepsza przyszłość, zarobki. Rozumiesz, lepsze jutro.
    Uśmiechnęłam się lekko.

    OdpowiedzUsuń
  26. Jego wyznanie mnie zszokowało.
    - Przepraszam że pytam, ale na co jesteś chory? Jeśli mogę wiedzieć. Wcale nie przynudzasz... Czy ja to powiedziałam na głos?
    Cholera. Pieprzyć to wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  27. Uniósł brew. Słuch to czarnowłosy miał dobry.
    - Już ja sobie dam radę z Tobą.- wymamrotał uśmiechając się przelotnie. Cały wieczór przesiedział w kawiarni usługując klientom i na końcu sprzątając. No co? Za to dostawał większą wypłatę, dlatego zgodził się na sprzątanie każdego dnia. Po skończonej pracy wrócił do swojego mieszkania od razu kładąc się spać.
    Kolejnego dnia wstał około dziewiątej. Przebrał się w czyste ubrania wyskakując od razu do pracy. Godziny szybko minęły, a widząc , że ma mało klientów zwolnił się szybciej. W końcu mógł sobie na to raz pozwolić. Wyjął wizytówkę chłopaka czytając adres.
    - I jak ja tam dojdę? - westchnął przeciągle. Jest tu od roku, a nie zna całego miasta jeszcze tak dobrze. Zadzwonił po taksówkę,która zaraz przyjechała. Po około dwudziestu minutach był na miejscu. Wyszukał odpowiedniego mieszkania i zadzwonił do drzwi.

    OdpowiedzUsuń
  28. Scarlett nie przepadała za tym przykrym obowiązkiem, jakim było wychodzenie z psem. To znaczy, nie unikała robienia tego, po prostu uważała, że nie jest jedyną osobą w tym domu, która mogłaby się tym zajmować. Wiadomo, nie miała na myśli swojego pięcioletniego braciszka, ale jej matka mogła wyprowadzać psa chociaż na trochę przed wyjściem do pracy i po powrocie. W sporym stopniu odciążyłoby to Scarlett.
    Dobrą stroną było to, że nie musiała wychodzić sama bo często wystarczyło, że zadzwoniła do Robbiego i udawało jej się namówić go na wspólny spacer. W końcu on też miał psa i jego pies też potrzebował wyjść na spacer.
    Tego dnia taki był właśnie plan, Scarlett czekała na chłopaka w ustalonym miejscu pilnując, aby Muffy nie wywieszał jęzora jak jakiś niewychowany szczeniak. Chociaż za każdym razem gdy to robił, chciało jej się śmiać.
    [Mam nadzieje, że może być tak.]

    OdpowiedzUsuń
  29. -Dziękuję że uważasz mnie za osobę tak płytką, której nie obchodzą problemy innych. Nie, nie mam ochoty. A teraz przepraszam.
    Skierowałam się do łazienki. Zabolały mnie jego słowa. Poczułam jak po moim policzku płynie łza.

    OdpowiedzUsuń
  30. - Jagger ? – spojrzała z zaciekawieniem na psa próbując sobie wyobrazić, w jaki sposób mógłby schować smycz przed swoim właścicielem. - Tak to bardzo prawdopodobne, ale gdyby Jagger schował przed Tobą smycz, to pewnie być jej nie znalazł.
    Pokręciła tylko głową próbując się nie roześmiać, po czym pogłaskała Jaggera po głowie. Po chwili podniosła dłoń i to samo zrobiła z Robbiem, pogłaskała go po głowie jak Jaggera.
    - No to skoro się przywitaliśmy, to chyba możemy ruszać, prawda? – mówiąc to spojrzała na Muffy’ego który oczywiście siedział na chodniku z jęzorem wywalonym na wierzch.

    OdpowiedzUsuń
  31. Wszedł rozglądając się. Kiedy już znalazł psiaka usiadł przy nim głaszcząc go. Nawet nie przywitał się z właścicielem. Siedział tak przy Jagger'ze uśmiechając się delikatnie.
    - Dam rade z Twoim Panem, prawda? - zaśmiał się pod nosem przykładając go do nosa zwierzaka.

    OdpowiedzUsuń
  32. - Może tak milej do gości? - uniósł brew nawet nie spoglądając na chłopaka. - Cześć. - powiedział krótko i znów zaczął bawić się z psem właściciela. Na jego twarz znów wrócił uśmiech, które został już długo. Na widok Jagger'a chłopak po prostu nie mógł się nie uśmiechać.

    OdpowiedzUsuń
  33. - Nawet się nie przywitać? Wypadałoby . - mruknął pod nosem, wstając i podchodząc do chłopaka łapiąc za pilot. - Wychodzisz z nami na spacer. Świeże powietrze dobrze ci zrobi. - uśmiechnął się serdecznie wkładając obrożę na szyję psa i łapiąc za smycz.

    OdpowiedzUsuń
  34. - Przepraszam. - ukłonił się wzdychając. Zawiesił na ramieniu gitarę w pokrowcu i podał smycz chłopakowi. Wział jeszcze piłeczkę, która przed chwilą bawił się z Jaggerkiem. - Chodźmy. - posłał chłopakowi ciepły uśmiech po czym wyszedł pierwszy po chwili odwracając się i spoglądając na psiaka. - Jesteś jednak słodkim małym terrorystą.

    OdpowiedzUsuń
  35. - Poprawki? Biedny, pouczyć cię? Lubię pomagać ludziom, zwłascza takim jak ty. - wytknął mu język wchodząc znów do parku. - No ale wypuść psiaka.. Zobacz, że chce się wyszaleć. - uśmiechnął się siadając na ławce i klepiąc puste miejsce obok. - Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  36. Westchnęła. Niewiele mogła poradzić na jego psie przypadłości, czy wynikało to w lenistwa, czy było mu gorąco, a może to było coś zupełnie innego. Nie wiedziała.
    - Będę musiała zabrać go chyba do weterynarza, bo przecież nie może łazić z rozdziawionym pyskiem – westchnęła tylko. W sumie sama nie wiedziała co zrobić. Ostatnio coraz mniej w ogóle wiedziała.
    - W końcu to trochę niepokojące.

    OdpowiedzUsuń
  37. [Ooo podoba mi się on :3 pomysł na wątek z Daisy? :3]

    OdpowiedzUsuń
  38. [ Całkiem ciekawa postać :). Może jakiś wątek?]

    OdpowiedzUsuń
  39. [Więc może spotkają się z bibliotece? Robbie się raczej z tym nie obnosi, a Daisy kocha czytać i lubi tam przebywać.]

    OdpowiedzUsuń
  40. [ Nie za bardzo , a przynajmniej nie za ciekawe ;D. Pierwsza myśli: coś z psem, bo moja postać uwielbia psy, ale własnego nie ma, jednak jak tak tutaj patrzę to jest już tutaj dużo wątków z tym związanych. Może coś z motocyklem? Chloe lubi też czuć adrenalinę etc :) Ale nie wiem czy coś konkretnego da się z tego ulepić. Chyba, że ty masz jakiś pomysł?]

    OdpowiedzUsuń
  41. Chloe dopiero od kilku dni na nowo zamieszkała w Palm Springs. Na szczęście w ciągu tych paru lat nie zdążyło się za dużo zmienić. Dlatego też dziewczyna spokojnym krokiem przechadzała się okolicą wdychając powietrze jej ukochanego miasta, choć na pewno kiedyś by go tak nie nazwała. Nagle ujrzała coś co momentalnie przykuło jej uwagę - motocykl. Niby nic nadzwyczajnego, jednak w jej oczach można było dostrzec palące się ogniki, a uśmiech wręcz sam zagościł na jej twarzy. Podeszła do maszyny i badawczo się jej przyglądała. Chloe od zawsze chciała mieć swój motocykl, czuć adrenalinę podczas jazdy... Cóż, niestety nie miała jeszcze 18 lat, a nawet jeśli - rodzice w życiu by jej na to nie pozwolili. Uważali, że to nie dla dziewczyn, i że ich córeczka jest na to za delikatna. Tak więc blondynce jedyne co pozostało to przyglądanie się. Automatycznie jej dłoń zaczęła zmierzać w stronę maszyny, by chociaż ją dotknąć. Aż odskoczyła, gdy z rozmyślania o swich marzeniach wyrwało ją głośne odchrząknięcie. Momentalnie się odwróciła z przerażoną miną, jakby zobaczyła ducha.

    [Nie do końca wiem, jakie są tam prawa co do jazdy itd, więc napisałam, że od 18 ;)]

    OdpowiedzUsuń
  42. Odetchnęła. Jednak jej spokój nie trwał za długo, gdyż momentalnie uświadomiła sobie, jak głupio musiała wyglądać dotykając i przyglądając się jak jakiś zombie jego własności. Była wręcz pewna, że na jej twarzy zaraz pojawią się czerwone rumieńce, więc zaczęła lekko pocierać swoje policzki. Zawsze zwalała to na 'alergię' lub inny równie dziwny powód. - Tylko oglądałam - odparła szybko w swojej obronie. - No i może.. dotykałam - dodała cicho lekko mrużąc oczy i patrząc w chodnik. Po chwili na szczęście zaczęła się wyluzowywać. Z natury Chloe była nieśmiała, jednak doskonale wiedziała, jak to poskromić. Zdecydowanie zdziwiły ją słowa chłopaka, przecież zawsze wszyscy mieli ją za istnego aniołka. Jak widać, wyjazd trochę ją zmienił. - Chyba jesteś pierwszą osobą, która mi to mówi - dodała z szelmowskim uśmiechem. Zadarła głowę próbując spojrzeć na chłopaka, który był od niej o wieeele wyższy. - Tak w ogóle jestem Chloe - powiedziała nie do końca nierozgarnięta.

    OdpowiedzUsuń
  43. [A bardzo chętnie ;) Nawet zacznę, jeśli w ramach tego wspomożesz mnie z wymyślaniem ewentualnych relacji i okoliczności, bo z tym coś u mnie krucho :D]

    OdpowiedzUsuń
  44. Pokręciła z rozbawieniem głową po czym spojrzała na niego wzrokiem, jakby mówiącym ' cóż, jeszcze się o tym przekonasz'. Na początku ze zdumieniem i może lekkim przerażeniem spojrzała na chłopaka. Jeszcze nigdy nie jeździła na motorze, ale w sumie ta opcja jej się podobała. Od razu można było dostzec w jej oczach ogniki ekscytacji.
    - Jeszcze się głupio pytasz - prychnęła, unosząc na niego szafirowe tęczówki. Podjęła się wyzwania, choć serce waliło jej jak oszalałe, to na pewno nigdy by nie zrezygnowała z takiej okazji.

    OdpowiedzUsuń
  45. [Jasne. ^^ Masz może jakiś pomysł?]

    OdpowiedzUsuń
  46. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. - Nie boję się - mruknęła, jakby sama siebie przekonując. Wywróciła z rozbawieniem oczami, i delikatnie chwyciła jego dłoń, po czym wsiadła na motor. Ręce kładąc na swoich kolanach. Słysząc słowa chłopaka prychnęła, i odgarnęła włosy przed siebie. - To ja ci daję życiową szansę. Nie wiem czy jakaś dziewczyna prócz mnie zdecydowałaby się wziąść z tobą na ten twój ukochany motor - powiedziała kąśliwie. Cóż, jakiegokolwiek motocyklu nie miałaby jeszcze z miliona innych powodów, ale nie zamierzała tego mówić, i dawać mu satysfakcji.

    OdpowiedzUsuń
  47. [Wedle uznania :) Zaczynam więc z miłą chęcią, o]

    Mimo tego, że spędziła w tej szkole bite trzy lata, to prawdopodobnie nigdy nie przestanie dziwić jej fakt tego, jak ciekawe zjawiska można zaobserwować, gdy choć przez moment skupi się uwagę na tym, co działo się w najbliższej okolicy. Stołówka szkolna od zawsze przypominała jej ogromny cyrk. Plotki, problemy, zwierzenia. Wszystko to przelewało się między stolikami z taką intensywnością, że postronnemu słuchaczowi trudno było opanować uczucie ćmiącego bólu rozchodzącego się w jego głowie. Z tego... i jeszcze kilku innych powodów Lily od dawna unikała epicentrum szkolnego zgiełku.
    Poza tym wierzyła, że siadając tak daleko, jak to tylko możliwe wyświadcza innym przysługę. Doskonale zdawała sobie sprawę, że jej obecność nie we wszystkich kręgach byłaby potraktowana zbyt pozytywnie. Po co angażować się w spory, jeśli można sukcesywnie ich unikać? Zbyt często zdarzało się jej wypowiadać potok szczerych słów, nim na dobre zdążyła je przemyśleć, więc nie każdy palił się do tego, by podejmować z nią jakiekolwiek próby konwersacji. Nie żeby jej to jakoś specjalnie przeszkadzało.

    Potrząsnęła gwałtownie głową, odganiając natłok nieproszonych myśli i utkwiła spojrzenie w nadgryzionym jabłku, kanapce z serem i kartoniku soku pomarańczowego, które teraz spoczywały na stołówkowej tacy. Oparła się plecami o chłodną ścianę i przez krótki moment prześlizgnęła wzrokiem po zbieraninie wszystkich uczniów, którzy tłoczyli się teraz przy niewielkich, okrągłych stolikach. Cóż, siedzenie na ziemi nie było może zbyt wygodne, ale na pewno stanowiło milszą alternatywę ścisku, który panował teraz przy większości stanowisk.

    OdpowiedzUsuń
  48. [To zacznę. Marnie, ale jest >D]

    Pomimo ciepłego dnia Bon nie cieszyła się życiem. Od rana siedziała u weterynarza czekając na diagnozę kota. Zwykle nie było potrzeby iść ze zwierzakiem do lekarza, ale tym razem nie mogło się bez tego obejść. Gdy w końcu po kilku godzinach mogła zamknąć pupila w klatce i opuścić przychodnię odetchnęła z ulgą i łykając kilka tabletek przeciwbólowych skierowała swe kroki do parku. Usiadła tam na ławce, a kotka w klatce postawiła obok siebie. Po pewnym czasie miała już iść do domu, ale podniósłszy klatkę uświadomiła sobie, że nie ma tam Severusa. Zdezorientowana rozejrzała się wokół i zaczęła wołać zgubę. Dojrzawszy uciekiniera zaczęła go gonić i wołać. W końcu znalazła go siedzącego na drzewie, o=które obszczekiwał jakiś pies. Rozejrzała się za właścicielem i dostrzegła młodego chłopaka ze smyczą w ręce. - Przepraszam! Twój pies? - spytała wskazując na czworonoga.

    OdpowiedzUsuń
  49. Gdy ruszył wręcz automatycznie splotła ręce na jego brzuchu ściskając go tak mocno, że dziwiła się, że chłopak może jeszcze oddychać. Głowę również przyciskała do jego pleców wyraźnie czując jego perfumy. Mimo, iż czuła lekkie przerażenie to górę nad tym brała pulsująca w żyłach adrenalina. Z upływem jazdy rozluźniała uścisk, i cieszyła się z jazdy. Jej jasne włosy rozwiewały się na wszystkie strony świata, a Chloe nawet nie próbowała nad nimi zapanować - to i tak byłoby bezcelowe. Podniosła głowę , ale przez mieszankę wiatru i szybkości nie widziała za wiele. Serce waliło jej, jak oszalałe , i za nic nie chciało zwolnić.

    OdpowiedzUsuń
  50. Odetchnęła, gdy chłopak zabrał psa. Od zawsze się ich bała. - Taa, ja też mam nadzieję, że zejdzie - wpatrywała się w kota. - Ewentualnie po niego wejdę - westchnęła. - Mimo, że wiem, że jeśli kot wlazł to i zejdzie - przewróciła oczami. Chciała powiedzieć coś jeszcze, ale pies polizał ją po ręce. - Emm, mógłbyś go zabrać? - nie lubiła uświadamiać ludzi, że boi się ponoć najlepszego przyjaciela przyjaciela. Ludzie tego nie rozumieli, a dla niej to było normalne. - No, Severus. Złaź - marudziła patrząc na pupila.

    OdpowiedzUsuń
  51. Pisnęła, gdy poczuła, jak unoszą się nad ziemią, jednak nawet jej się to podobało. Adrenalina buzowała jej w żyłach, a to było coś co zdecydowanie uwielbiała. Gdy zeszła z motoru usilnie próbowała doprowadzić do ładu swoje blond włosy, których każdy kosmyk był nie na swoim miejscu. - Było świetnie - odparła choć jeszcze nie mogła wyrównać swojego oddechu. - Choć nie spodziewałabym się, że moja pierwsza przejażdżka będzie tak wyglądać - dodała spoglądając na chłopaka. Cóż motorami interesowała się odkąd pamięta, jednak dopiero teraz, w wieku 17 lat pierwszy raz na takiego weszła.

    OdpowiedzUsuń
  52. Było widać, że chłopak zauważył coś w jej twarzy więc pomyślała, że chodzi o strach. Pewnie stwierdził, że boi się o kota, ale, gdy dostała do rąk smycz zastygła. Nie mogła się ruszyć, nawet na milimetr. Dlatego była nieziemsko wdzięczna, odzyskując kota i oddając psa. - No, Severusie nieźle zaszalałeś - pogłaskała kota mocno go trzymając. - Dziękuję ci bardzo - uśmiechnęła się. - A tak w ogóle to jestem Bon - wyciągnęła ku niemu dłoń.

    OdpowiedzUsuń
  53. Lekko przymrużając oczy jeszcze trochę oszałomiona usiadła tuż obok niego dłońmi trzymając kurczowo krawędzi. Intensywnie patrzyła się w dół, po czym uniosła wzrok na chłopaka, który wreszcie był chociaż trochę na jej wysokości. - Czemu coś miałoby mi się nie podobać? - odpowiedziała pytaniem na pytanie uważnie patrząć w jego oczy. - Po prostu jestem trochę... zszokowana - dodała spuszczając wzrok na morze i lekko przygryzając wargę, a delikatny wiatr rozwiewał jej włosy.

    OdpowiedzUsuń
  54. Nie od razu zrozumiała o co mu chodzi, ale nic nie powiedziała. - No, w każdym razie naprawdę ci dziękuje. Nie wiem co odwaliło temu kotu - przewróciła oczami. - Jest chory , a i tak biega jak nienormalny - wzruszyła ramionami i odwróciła się w poszukiwaniu klatki. Zmarszczyła brwi nie widząc jej nigdzie. - Hmmm, wygląda na to, że muszę nieść go w rękach i mieć nadzieję, że mnie nie zadrapie na śmierć.

    OdpowiedzUsuń
  55. Spojrzała na niego nie kryjąc oburzenia i lekko otworzyła usta. - Wcale nie - zaprotestowała krzyżując ręce na klatce piersiowej. - A przynajmniej na pewno nie miałam tego na myśli, na pewno nie - mruknęła spoglądając przed siebie i kręcąc z niedowierzaniem głową. Przecież dobrze wiedziała, że takie myśli nie chodziły jej po głowie.

    OdpowiedzUsuń
  56. Wywróciła oczami lekko przygryzając swoją pełną wargę. - Nie, nie jesteś - odparła odgarniając włosy ciągle znajdujące się na jej twarzy. Wiatr sobie robił z niej żarty, a ona nic na to nie mogła poradzić. Mogłaby mu powiedzieć, że jest przystojny czy coś w tym stylu, ale zawsze czuła się nieswojo z mówieniem takich rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  57. Spojrzała na niego tymi swoimi szafirowymi tęczówkami, przybierając badawczy wyraz twarzy. - Nie kłamię - odparła krótko jednak pewna tego co mówi. Nie wiedziała, jak mu to udowodnić, i czy też powinna to robić. Przecież tylko winny się tłumaczy prawda? Ponownie zagryzła delikatnie wargę. - Myślisz, że jestem ładna? - spytała patrząc na bok. Chloe często zadawała dziwne pytania, które pewnie inna dziewczyna w tej sytuacji by nie zadała. Jednak taki właśnie był jej urok.

    OdpowiedzUsuń
  58. Odgarnęła włosy za ucho i podciągnęła pod siebie kolana, opierająć o nie brodę. Uśmiechnęła się tylko pod nosem słysząc jego słowa. Chloe potrzebowała tego, potrzebowała upewniania się czy się komuś podoba. Rozejrzała się dookoła, lustrując uważnie wzrokiem każdy kawałek krajobrazu. - Taak - przytaknęła - Kiedyś uwielbiałam noce tutaj - dodała z lekkim uśmiechem odwracając głowę przez ramię by spojrzeć na chłopaka. - Długo tu mieszkasz? - spytała ni stąd ni zowąd, ze zwykłej ludzkiej ciekawości.

    OdpowiedzUsuń
  59. Wywróciła oczami z rozbawieniem, i tylko skinęła delikatnie głową słysząc jego odpowiedź. Po chwili lekko przymrużając oczy spojrzała na chłopaka ze zdumieniem. - Pływać? - spytała by się upewnić. - Nie mam stroju - mruknęła lekko ochrypniętym głosem. Oplotła rękami swoje nogi i intensywnie przyglądała się chłopakowi. W sumie miała ochotę popływać, odkąd tu przyjechała jeszcze nie miała okazji tego zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  60. Każda biblioteka była właściwie drugim domem Daisy. Uwielbiała te miejsca. Ciche, spokojne. Mogła odpłynąć w swój świat. Czy jakikolwiek inny świat, jaki tylko sobie wymarzyła.
    Biblioteka w Palm Springs podobała jej się wyjątkowo. Mieli tam wiele książek, których jeszcze nie czytała. I panowała w niej bardzo przyjemna atmosfera.
    Daisy właśnie przechadzała się po dziale z książkami kryminalnymi, szukając jakiejś ciekawej pozycji. Zwracała uwagi głównie na mało znanych autorów. Szukała czegoś, co ją zaskoczy.

    OdpowiedzUsuń
  61. Wywróciła zabawnie oczami. - Nie, raczej tego nie praktykuję - odparła i pokazała mu język. Szczerze zdziwiło ją to, że trzyma koszulkę w motorze, jednak nie pytała, tak jak prosił. Zabrała od niego koszulkę i ścisnęła ją mocno w ręce. - Dzięki - mruknęła, i czekała aż chłopak coś zrobi, zaprowadzi ją tam czy coś takiego.

    OdpowiedzUsuń
  62. -Zostań, ale może nie w tej łazience. Zaraz przyjdę.
    Szybko przetarłam oczy i poprawiłam makijaż.
    - Przepraszam. To... O czym rozmawialiśmy?
    [Przepraszam że tak krótko, ale właśnie wróciłam i nie mam siły pisać:)]

    OdpowiedzUsuń
  63. Daisy spojrzała na niego wyrwana z głębokiego zamyślenia. Wzięła książkę, jednak nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, chłopak odszedł. Znała go ze szkoły. Uczęszczała tam krótki czas, zanim zaczęły się wakacje, ale znała i słyszała o nim trochę. Nie sądziła, że spotka go tutaj, w bibliotece... Czytającego.
    - Dziękuję. - powiedziała za nim w końcu, jednak na tym nie poprzestała. Nieśmiało ruszyła za nim, mając nadzieję, że jej nie spławi i pomoże. - I przepraszam... Ale poleciłbyś mi może coś jeszcze? Jedna książka to stanowczo za mało, jak dla mnie...

    OdpowiedzUsuń
  64. Przez chwilę przyglądała się chłopakowi zastanawiając się czy coś ćwiczy, to znaczy była wręcz pewna, że coś musi ćwiczyć. Ciało się raczej samo nie rzeźbi, prawda? Skinęła delikatnie głową, automatycznie odwróciła się tyłem do chłopaka. Zdjęła bluzkę i założyła na nią tą, którą dał jej chłopak, po czym ściągnęła swoje legginsy i buty. Cieszyła się, że koszulka była jej trochę za długa. Ostrożnie podeszła do wody, i dotykała palcami wody, która przy pierwszym spotkaniu wydawała się być lodowata. Spojrzała się niepewnie na chłopaka, ale w końcu się przełamała - przeszła kolejne parę kroków znajdując się co raz głębiej w lazurowej wodzie.

    OdpowiedzUsuń
  65. - Oho – spojrzała na niego z tym poważnym wyrazem twarzy. Coś musiało być nie tak skoro mówił coś takiego, nie brzmiało to jak zwykłe narzekanie. Pokiwała głową w odpowiedzi na propozycję kawy, miała ochotę się czegoś napić, przejść z psem, który dziwnie się zachowywał. Przynajmniej nie miał już jęzora na wierzchu.
    - Coś nie tak? – spytała.

    OdpowiedzUsuń
  66. Pisnęła, gdy tak gwałtownie wpadła do nie za ciepłej wody. Odgarnęła mokre kosmyki do tyłu, mając nadzieję, że przynajmniej teraz nie będą jej przeszkadzały. - Surfujesz? - spytała z uniesioną brwią - Jasne czemu nie - odparła wzruszając ramionami. Surfing był tu na porządku dziennym, ale od swojego przyjazdu nie widziała nikogo by to robił.

    OdpowiedzUsuń
  67. [Skoro jesteś chętny na wątek to masz może jakiś pomysł? Jak coś to mogę zacząć.]

    OdpowiedzUsuń
  68. [Chęć jest, a że jestem taka kochana to podrzucę Ci jakiś pomysł (prawdopodobnie oklepany) żebyś mógł zacząć. Może Harriet będzie siedzieć sobie gdzieś w zacisznym kącie parku i brzdąkać na gitarze, a Robbie przypadkiem usłyszy i podejdzie? Nic lepszego na chwilę obecną nie wymyślę, wybacz :D]

    OdpowiedzUsuń
  69. [Dobra to ja zaczynam. Ach, ale ostrzegam, że nie będzie to jakiś fenomen
    PS Mam nadzieję, że nie będzie przeszkadzać Ci wybrane przeze mnie miejsce spotkania.]

    Słyszano kiedyś, że okres wakacji to czas zabawy i rozrywki. Większość ludzi tak sądzi i teoretycznie chcą się tego trzymać, jednak w przypadku Christophera nie do końca się to udało. Możliwe, że gdyby na początku roku nie podjął się pracy w jednym z klubów teraz miałby o wiele bardziej wolną rękę. Jednak cóż, młody Anderson potrzebował gotówki, której nie wyobrażał sobie pożyczać od matki. Dobrze wiedział, że jego rodzicielka ledwo wiąże koniec z końcem i właśnie dlatego kiedy tylko usłyszał o wolnej posadzie barmana postanowił się podjąć tej pozornie prostej pracy. Oczywiście jak w każdym zawodzie, tak i tutaj na początku pojawiło się kilka komplikacji, jednak z czasem Chris przyzwyczaił się do swoich obowiązków oraz do uroków jak i przeciwności swojego zajęcia.
    Dzięki ciągłemu kontaktowi z ludźmi naprawdę wiele mógł się dowiedzieć jak i poznać nowe osoby. Praktycznie każdy klient w oczekiwaniu na swoje zamówienie zwierzał się z tego i owego a kiedy już alkohol zaczynał działać, wtedy historie stawały się coraz ciekawsze, bardziej intymne, prywatne.
    -Co mogę podać? – powiedział do bruneta, który chwilę temu zajął miejsce przy barze. Wydawało mu się, że skądś zna tę twarz. Tylko skąd…

    OdpowiedzUsuń
  70. Daisy patrzyła na niego ze zdumieniem. Przez chwilę jakby się zacięła, jakby nie rozumiała sensu słów, które usłyszała. Zamrugała kilka razy nieprzytomnie.
    - Dlaczego miałabym o tym opowiadać? - zapytała zaskoczona. Zaczęła jednak przeglądać książki, leżące obok chłopaka. Zerkała jednak na niego ciekawie. - I dlaczego tak się tego wstydzisz?

    OdpowiedzUsuń
  71. Z uwagą przysłuchiwała się wszystkiemu co mówił, miał rację. Chciał przeżyć swoje życie dobrze, niekoniecznie dbał przy tym o jego długość. Z drugiej strony zmartwiła się, gdy przyznał, że unika badań i pewnie spotkań z lekarzem także.
    - Powinieneś chociaż chodzić na te badania – westchnęła – Wiem, że może nie są najprzyjemniejsze, ale daj sobie pomóc. Lekarze niech działają w swojej dziedzinie, daj im się wykazać. Sam zajmij się imprezowaniem, w Twoim wypadku oderwanie się od rzeczywistości to chyba najlepsze co możesz zrobić.
    Odruchowo jej dłoń znalazła się na jego ramieniu, jakby chciała w ten sposób przekazać mu jeszcze tysiąc innych swoich rad, które mogłaby powiedzieć na głos, ale on z pewnością słuchał ich codziennie.
    - W jakiś pokręcony sposób musisz o tym zapomnieć, chociaż na kilka minut dziennie. Zobaczysz, że dla tych chwil będziesz chciał żyć i może wszystko wróci na swoje miejsce. – uśmiechnęła się lekko – Dzisiaj jest jakaś spora domówka u jakiegoś typka z naszej szkoły, nie znam go, ale będzie tyle ludzi, że nikt nie zwróci na to uwagi.

    OdpowiedzUsuń
  72. Gdy poczuła, że unosi się nad ziemią odruchowo chwyciła się jego łokcia. Przystanęła z nogi na nogę, gdy w końcu ją postawił. Odgarnęła mokre włosy do tyłu, po czym podniosła swoje rzeczy z piasku. Automatycznie odwróciła się, ściągnęła morką bluzkę i nałożyła na siebie swoje ciuchy. Choć po chwili zrobiły się mokre od bieliznhy, to i tak było o wiele cieplej. Usiadła tuż obok niego i również wpatrywała się w słońce.
    - Już jestem gotowa, tato - powiedziała akcentując szczególnie ostatni wyraz, śmiejąc się z jego zaleceń.

    OdpowiedzUsuń
  73. Zaśmiał się widząc jego reakcję. - Oj Robbieś. - poczochrał mu włosy. - Oj nie chodziło mi o nic obraźliwego, nie martw się.

    OdpowiedzUsuń
  74. - Pewnie kojarzę, nie wiem jednak, czy powinnam się z tego faktu cieszyć. - powiedziała, marszcząc brwi i patrząc z niedowierzaniem na chłopaka. Dawno nie spotkała kogoś tak zarozumiałego i zadufanego w sobie, jak on. A poznała go zaledwie parę minut temu!
    - Bogaty, przystojny, popularny. Powiedziałabym, zadufany w sobie, ale jako, że czytasz książki i poleciłeś mi coś naprawdę ciekawego... Przemilczę. I oczywiście, będę milczeć dalej. Twoja tajemnica jest u mnie bezpieczna. - Posłała mu uśmiech. Zabrała książki i ruszyła w stronę bibliotekarki.

    OdpowiedzUsuń
  75. Daisy wypożyczyła te książki i schowała je do torby. Chciała tutaj zostać i poczytać, jednak zawahała się. W końcu pospiesznie opuściła biblioteka, rozglądając się uważnie. Dostrzegłszy chłopaka kawałek dalej, podbiegła do niego, nie bez trudu zresztą.
    - Przepraszam. Nie chciałam cię urazić, naprawdę. Ale na twoim miejscu zastanowiłabym się, czy chciałabym żyć wśród fałszywych przyjaciół, którzy nawet nie akceptują tego, jaka naprawdę jestem. - powiedziała, patrząc na niego łagodnie.

    OdpowiedzUsuń
  76. - Serio?.. Musisz mieć aż tk idealnie zrobiony fryz? Proszwe cię, a jeśli dziewczyna będzie cie czochrała, to nie będziesz miał nic przeciwko temu! - wytknął mu język

    OdpowiedzUsuń
  77. - To dość dziwne tłumaczenie. - Spojrzała na niego, marszcząc brwi. Kompletnie nie rozumiała tego wszystkiego. Chłopak coś kręcił. - Ale to twoja sprawa. - Wzruszyła ramionami. - Nie bój się, nikomu nie powiem. Nie sprawię im przykrości.

    OdpowiedzUsuń
  78. [ Byłabym chętna na wątek, albo i nawet powiązanie. Niestety, cała moja wena poszła a kartę dlatego mam pytanie, prośbę, czy może Ty masz jakieś pomysły? Jeśli tak to podrzuć coś, a ja już będę mogła wtedy zacząć. :)]

    OdpowiedzUsuń
  79. Zaśmiała się donośnie, i spojrzała spod przymrużonych oczu na chłopaka.
    - Chyba dobry wpływ - powiedziała akcentując drugie słowo, i odgarniając niesforne komsyki na prawy bok. Cóż wiele osób mogłoby się dziwić, że to zrobiła, ale ona szukała nowych wrażeń, chciała bawić się tutaj jak najlepiej, czasem robiąc chociażby nierozważne rzeczy.
    - To co proponujesz teraz? - spytała patrząc na niego wyczekująco. Noc była jeszcze młoda.

    Chloe Booth

    OdpowiedzUsuń
  80. [Z wielką przyjemnością. A więc na tym co stanęło, i ona wyjechała bez uprzedzenia, czy coś dodajemy do ich znajomości? I podaj miejsce i taki o cel spotkania, to zacznę.
    Btw, to miło cię znów widzieć, Żabo.//Kovu]

    OdpowiedzUsuń
  81. [Kochanie, zgadnij kim jestem na BHS :d]

    OdpowiedzUsuń
  82. [Hej ;) Po przeczytaniu karty pomyślałam sobie, że skoro moja Erica dorabia sobie w bibliotece, a Robbie lubi tam przebywać to może stamtąd by się znali? Jakoś nie uśmiecha mi się wieczne poznawanie wszystkich ludzi, więc takie założenie ułatwiłoby sprawę ;)]

    OdpowiedzUsuń
  83. [Hahaha, nie. To będzie moja tajemnica.]

    OdpowiedzUsuń
  84. Nawet się nie spodziewała, że w jednej chwili Robbie zmieni swoje przytłoczone oblicze, na swoje imprezowe oblicze. Lubiła kiedy ludzie tak nagle zmieniali humory i zdania. Poza tym nagle znalazła sobie towarzystwo na imprezę, a przecież zawsze lepiej było iść z kimś kogo się dobrze zna, niż w pojedynkę.
    - Zaczynam się obawiać, że poniesie nas ta impreza. Kiedy się tak do mnie uśmiechasz, to daje do myślenia – powiedziała próbując się przy tym nie zaśmiać.

    OdpowiedzUsuń
  85. [Witaj! przeczytałam Twoją kartę i chciałabym zaproponować żeby nasze postacie zostały najlepszymi przyjaciółmi. Co Ty na to?]

    OdpowiedzUsuń
  86. [Dobra, to atakuję. Moje pierwsza wataha wściekłych psów rzuca się na ciebie z pytaniem o ich obecną relację. Mają drzeć ze sobą koty czy jednak wolisz jakieś ocieplenie stosunków? :D To pierwsze to wystarczy jakiekolwiek spotkanie, o na przykład w kawiarni sprzątnie ostatniego pączka, a dla drugiego zrobi coś dla Ilu i wystarczy. Hulaj dusza, piekła nie ma! :D]

    OdpowiedzUsuń
  87. [Och, jakiś ty wspaniałomyślny ;D Jako że ja zaczynam, to Ori zwija ostatnie pączki :p]

    W domu nie było żadnych słodkości, a Oriane wiedziała, że jej córka zmieni się w małe, niszczycielskie tornado, jeśli nie dostanie deseru za grzeczne zjedzenie obiadu. Tak tylko, żeby zrobić mamie na złość, więc dziewczyna wolała nie ryzykować i po prostu poszła do najbliższej cukierni po pączki. Wolała kupić coś, co nie wymaga dawanie Ilu do rąk jej plastikowych sztućców, bo farba na ścianach mogłaby nie przeżyć tego kontaktu.
    Stanęła w kolejce i nie zwracała większego uwagi na osoby przed nią, przyglądając się schowanym za ladą ciastom i ciasteczkom, szukając swojego celu spaceru. Są! pomyślała z satysfakcją i gdy tylko doszła do kasy poprosiła o wszystkie pięć, które zostały. Dla rodziców, Ilu, siebie i może Arno, jeśli wpadnie. Już miała płacić, kiedy rozległy się protesty stojącego za nią chłopaka, którego od razu rozpoznała po głosie. Robbie, pomyślała, próbując powstrzymać zgrzytanie zębami.

    OdpowiedzUsuń
  88. [Witaj. :D Jeśli jeszcze Twoja postać nie ma dziewczyny, to proponuje, aby Christilla nią została. :D]

    OdpowiedzUsuń
  89. [ Robie z bhs? Może wątek? :>]

    OdpowiedzUsuń
  90. [Jejciu, ale super. Dobra, zgłoś nas do par, a ja naskrobie jakiś śliczniutki wąteczek. ;>]

    OdpowiedzUsuń
  91. [Okej. :D]

    Nie mogła doczekać się jutrzejszego dnia. Nareszcie miała zobaczyć swojego ukochanego chłopaka. Siedząc przy swojej toaletce i nakładając na gładką twarz krem lawendowy na noc, zastanawiała się jak powinna się jutro ubrać. Aktualnie miała na sobie kusy szlafroczek w odcieni jasnego fioletu, a pod nim białą bieliznę. Wpatrzyła się w swoje odbicie w lustrze. Uśmiechnęła się słodko, gdy usłyszała charakterystyczne pukanie w okno. Jej usta się rozchyliły, gdy przy szybie zobaczyła Robbiego. Co on tutaj robił? I jak wszedł? Po drabinie? Nie zastanawiając się dłużej pobiegła otworzyć duże okno i pomogła wejść chłopakowi do jej sypialni. Przytuliła się do niego roześmiana.
    - Co Ty tutaj robisz, skarbie? Jak moja mama Cię zobaczy.. - wymruczała prosto w jego słodkie usta, skradając mu niewyobrażalnie długiego i gorącego całusa.

    OdpowiedzUsuń
  92. Objęła go delikatnie wokół pasa, wpatrując się w jego oczy swoimi mlecznymi tęczówkami. Przesunęła językiem po jego dolnej wardze, mrucząc przy tym rozkosznie.
    - Tak bardzo chciałeś mnie zobaczyć? Tęskniłeś czy po prostu Ci się nudziło? - spytała melodyjnym i słodkim jak głos miodem. Przesunęła dłonie po jego umięśnionym torsie na ramiona.- Zresztą, to nie ważne.. Opowiadaj co tam u Ciebie, skarbie. - odrzuciła kasztanowe loki do tyłu.

    OdpowiedzUsuń
  93. [ O przepraszam, ale ostatnio wiele wątków omijam, bo właśnie tez prawie cały miesiąc byłam na urlopie, i nie wiem komu odpisałam, a komu nie ;D.]

    Zrobiła wielkie oczy, gdy chłopak kazał jej prowadzić machinę. Odwróciła głowę i spojrzała na niego ze zmieszaniem malującym się na pucowatej twarzy. - Nie wydaję mi się, że jestem dobrym kierowcą - wykrztusiła z siebie. Owszem, zawsze chciała to zrobić, ale przecież mogła go rozwalić, albo ich zabić. Takie czarne myśli właśnie kotliły się w jej głowie. - Jesteś pewien? - spytała patrząc na swoje ręce.

    OdpowiedzUsuń
  94. Dziewczyna spojrzała na niego uśmiechnięta.
    - Jest już późno. - wymruczała prosto w jego usta, po chwili dodała. - Ale możemy iść do klubu, tylko musiałabym się przebrać. - zmarszczyła brwi, patrząc na swój strój.
    - Ale co ty byś chciał robić? - położyła dłoń na jego policzku, patrząc mu czule w oczy.

    OdpowiedzUsuń
  95. - Niech będzie wieczór filmowy. - zadecydowała, wpatrując się w swojego chłopaka, powoli podeszła do barku. - Napijesz się czegoś skarbie, zanim pójdziemy? - mruknęła, powoli zsunęła ze swojego ciała szlafrok przez co została w samej seksownej bieliźnie w odcieni zbliżonej do lawendy. Może nie powinna była się przy nim rozbierać, ale musiała zdjąć szlafrok, żeby się ubrać, prawda? Odłożyła go na fotel, czekając na odpowiedź Robbiego.

    OdpowiedzUsuń
  96. Gdy usłyszała, że się trochę pogapi wywróciła jedynie oczami i podeszła do wielkiej szafy. Gdy wychodził przez okno, posłała mu całusa. Wyjęła z szafy czarną, króciutką spódniczkę z dość głębokim dekoltem, założyła ją na swoje ciało. Podkreślała ona idealnie jej szczupłą, ale też zaokrągloną figurę. Założyła srebrny naszyjnik z serduszkiem, który dostała na urodziny od Robbiego, a na stopy wsunęła czarne, wysokie szpilki. Sięgnęła po szczotkę i uczesała swoje gęste, kasztanowe loki. Uśmiechnęła się do odbicia w lustrze i przeciągnęła czerwoną szminką po swoich pełnych wargach. Wyszła z domu. Ale nie przez okno, o nie! Wyszła ze swojej sypialni i po cichu zeszła po schodach. Wzięła klucze i wyszła z domu. Już po chwili siedziała w jego aucie.

    OdpowiedzUsuń
  97. [ Łatwiej byłoby przyjąć, że się już znają. Może znają się z biblioteki? Ona się tam zaszywała by nie iść na lekcje matematyki i często go tam spotykała. Oczywiście oboje wychodzą z założenia, że nigdy w owym pomieszczeniu nie byli. W końcu to by zniszczyło reputacje Wendy nieuka. Chociaż średnio podoba mi się ten pomysł, jak może wpadniesz na coś lepszego to błagam zmień to ^^]

    OdpowiedzUsuń
  98. Złapała go za rękę, gdy wchodzili do jego domu. Splotła jego palce z jego i posłała mu pełen zmysłowości uśmiech.
    - Skaarbie, możemy obejrzeć horror. Choć ich nie znoszę. - zmarszczyła nosek w dość zabawny sposób, po czym przywitała się z jego psem, głaszcząc go po głowie i drapiąc za uchem.
    Pies otarł się wilgotnym nosem o jej nogę a ta zachichotała.

    OdpowiedzUsuń
  99. Dziewczyna zastanowiła się nad wyborem filmu.
    - Może Teksańska masakra piłą mechaniczną? - uniosła brew ku górze, wtulając się w jego męskie, silne ramiona. Westchnęła cichutko, kładąc prawą dłoń na jego sercu.

    OdpowiedzUsuń
  100. [ Jestem jak najbardziej za :> Z racji, że dałeś pomysł wypadałoby abym zaczęła. Więc też to zrobię ^^]

    Wendy i Robbie byli chyba mistrzami jeśli chodziło i idiotyczne pomysły. Nie licząc tego, że zawsze mieli z tego powodu problemy, ale jak to oni oczywiście potrafili się z tego wyplątać. A co teraz takiego przyszło im do głowy? Postanowili się włamać do szkoły, a co im tam! Chcieli się włamać dokładniej do sali biologicznej i chemicznej bo mieli tam naprawdę ciekawe rzeczy, którymi można by było zrobić wiele fajnych rzeczy, których na lekcjach się nie robi.
    Nasza Wendy ruszyła na miejsce spotkania, w którym umówiła się z chłopakiem. Był to dworzec, który o tej porze był pusty, bo prawie bo nie bierzemy pod uwagę pijaczków ani ćpunów którzy tam przebywają.

    OdpowiedzUsuń
  101. Odwzajemniła delikatnie jego pocałunek, rozchylając językiem jego usta. Usiadła na nim okrakiem, oderwała się od jego ust.
    - Więc wyłącz to i zajmij się mną. - splotła chłodne i gładkie dłonie na jego karku i przyssała się do jego ust, swoimi delikatnie wilgotnymi, poziomkowymi wargami. Wsunęła język do jego ust.

    OdpowiedzUsuń
  102. Kiedy widziała, że chłopak idzie w jej stronę posłała mu tylko uśmiech a gdy podszedł odpowiedziała: - Całe życie. I zobaczymy kto tu jest jak to oni mówią..'ograniczony umysłowo' - na jej twarzy widniał jak zwykle złośliwy uśmieszek, chyba tak naprawdę żadnego innego nie potrafiła zrobić, mimika jej twarzy na to nie pozwalała.
    Ruszyła w tempie chłopaka w kierunku znajomego im budynku. Jak to na nią przystało oczywiście odpaliła papierosa.

    OdpowiedzUsuń
  103. [Tak dla wyjaśnienia to Christilla ma na sobie sukienkę ^^]

    Całowała go gorąco, a jej język przesunął się delikatnie po jego języku. Objęła go wokół pasa, jednocześnie przylegając do niego całym swoim ciałem. Oblizała jego dolną wargę, po czym ją pieszczotliwie przegryzła.

    OdpowiedzUsuń
  104. Paliła sobie a gdy zabrał jej papierosa wcale nie zaprotestowała bo wiedziała, że i tak jej go odda. Kiedy usłyszała jego słowa zaśmiała się pod nosem, a kiedy wspomniał o jej wyznaniu uczuć, żeby oczywiście nie załamać mu tego kochanego serduszka zaczęła mówić. - Robbie kochanie, kocham Cię bardziej niż jednorożce oraz tęcze. Prawie tak samo jak kawa kocha czekoladę. Mimo, że jestem w pewnym sensie wegetarianką, bo jem tylko kurczaka oznajmiam Ci, że skradłeś moje serce. Ale mam nadzieję, że nie będziesz go jadł bo to trochę nieetyczne. Kocham Cię jak kwiatki słoneczko i jak kwiatki kochają deszczyk. - powiedziała i zaciągnęła się. - Czy takie wyznania prosto z serca wystarczą?

    OdpowiedzUsuń
  105. Cóż mimo wszystko nie była pewna, ale skoro on tak mówił, to... Czemu nie? Przyciskając gaz przymknęła oczy, jakby nie chcąc widzieć co się stanie. Przez chwilę jechała z zamkniętymi powiekami, choć cóż... Nie było to za mądre. Po pewnej chwili jednak otworzyła je szeroko i po prostu jechała przed siebie czując przyjemny wiatr na twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  106. Westchnęła cichutko z rozmarzeniem gdy jej chłopak całował ją po szyi i zjeżdżał językiem w okolice dekoltu. Chciała zatonąć cała w jego objęciach. Przeczesała delikatnie palcami jego włosy, mrucząc cicho.

    OdpowiedzUsuń
  107. Westchnęła w nieco teatralny sposób, po czym skierowała na niego wzrok, zsuwając się z jego kolan.
    - Idź otworzyć. - mruknęła niechętnym głosem, poprawiając swoją sukienkę. Jej język przesunął się po jego szyi.

    OdpowiedzUsuń
  108. Jakże była szczęśliwa, że jej wymyślne wyznania mu się spodobały. Jej dusza się wręcz radowała. Tak nawet ona miewała sarkastyczne myśli. Jedyne co ją zdziwiło to ten jego hm..pocałunek czy jak to tam można było nazwać. Pieprzyć to, teraz szykowała się najlepsza zabawa od bardzo dawna. Żadna impreza nie mogła się do tego równać.
    - Oczywiście dzięki temu, że będę wiedziała jakim darzysz mnie uczuciem moja śmierć będzie o wiele przyjemniejsza. - powiedziała zaciągając się. Widząc budynek szkoły uśmiechnęła się.

    OdpowiedzUsuń
  109. Jej serce mocniej zabiło, gdy chłopak nagle przyspieszył. Uśmiechnęła się pod nosem, uwielbiała czuć adrenalinę, a ta jazda na pewno jej ją dostarczała. - Świetnie - zdołała tylko wydukać. Niestety nie miała pojęcia, co zrobić dalej. - Jak się hamuje? - spytała robiąc wielkie oczy.

    OdpowiedzUsuń
  110. Jej wargi się szeroko rozchyliły gdy usłyszała jego słowa.
    - Żartujesz sobie? - wymamrotała mrużąc przy tym oczy. Nie była zadowolona takim obrotem sprawy. Odetchnęła cicho i wstała. - Dam sobie radę sama, do widzenia. - powiedziała dość oziębłym tonem, nawet nie całując go na pożegnanie. Wyszła nie mówiąc nic więcej.

    Christilla.

    OdpowiedzUsuń
  111. Gdy zeszła z maszyny trochę zakręciło jej się w głowie. Usiadła na pobliski kamień próbując złapać oddech. Czuła się świetnie, jednak było to dla niej dość duże przeżycie.
    - Dopiero co mam za sobą swoją pierwszą jazdę, a ty się mi pytasz co chce jeszcze robić? - spytała wciąż będąc w lekkim szoku. Dla niego to pewnie chleb powszedni, jednak dla niej? Zupełna nowość!

    OdpowiedzUsuń
  112. Kiedy chłopak podszedł do okna ta stała obok niego a gdy je wybił uśmiechnęła się pod nosem. No i zabawę czas zacząć. Nie miała większego problemu potem z wejściem przez nie. Rozejrzała się po pomieszczeniu, schowek. - Zazwyczaj w takich miejscach robi się inne rzeczy a nie wkrada się przez nie. - stwierdziła kiedy to jeden mop prawie na nią poleciał.

    OdpowiedzUsuń
  113. Wywróciła teatralnie oczami, po czym się blado uśmiechnęła.
    - Nie gniewam się ani się nie obrażam. O której masz badania, kochanie? - spytała, przez dłuższą chwilę wpatrując się w jego oczy.

    OdpowiedzUsuń
  114. Dziewczyna wbiła w niego spojrzenie ostre niczym nóż.
    - Mam nadzieje, że Ty mnie nie okłamujesz. Wtedy za przyjemnie by nie było. - szepnęła do jego ucha i wyszła z jego domu.

    OdpowiedzUsuń
  115. Zaśmiała się słysząc jego słowa. ' przyjdzie jeszcze pora?'. Nasza Wendy wybredna jak cholera, zawsze szukała sobie facetów nie do zdobycia, chociaż kto ją tam wie. Kiedy to wyszli na korytarz również szła cicho i obserwowała czy nikt nie idzie. Kiedy weszli do pracowni chemicznej aż uśmiech sam wkradł jej się na twarz. - W piekle? To jest istny raj! - stwierdziła. Wybuchy..to ją mega rajcowało. - Mam pomysł. - stwierdziła patrząc na wszystkie fiolki. - Zróbmy bombę! By potem zrobiła wielkie bum, wtedy jednorożce uciekną na długie lata i będziesz mógł czuć się bezpieczny. - powiedziała kiwając głową jak mała dziewczynka.

    OdpowiedzUsuń
  116. - Wybacz, słonko, ale trzeba było przyjść wcześniej - rzuciła z przylepionym do twarzy, promiennym uśmiechem i wręcz z lubością zapłaciła za ostatnie pączki, które gościły tego dnia w cukierni. Aż cieszyła się na myśl o pięciu pączkach zapakowanych do papierowej torby, dzięki temu, że doprawioną je szczyptą przypadkowej złośliwość.
    - Wiesz, zawsze możesz iść poszukać gdzie indziej - rzuciła do wychodzącego za nią z cukierni chłopaka, który dzięki niej wracał z pustymi rękoma. - Chociaż o tej godzinie... Wiesz, nie wiadomo, czy nie zastanie cię taka sama sytuacja - powiedziała niby to smutnym tonem.

    OdpowiedzUsuń
  117. - Ej, nie zapędzaj się tak! - rzuciła, odbierając swój świeży zakup. O, nie, nie miała zamiaru wracać do domu bez pączków dla Ilu, chociaż na pewno nie zagra litością, kiedy miała do czynienia z Robbiem. To po prostu jej nie pasowało. - Ja byłam pierwsza i ja je kupiłam. W Palm Springs na pewno znajdziesz jeszcze kilka cukierni - rzuciła ostro, chociaż w jej głosie brzmiało mniej złośliwości i zaraz musiała się poprawić. - No, chyba, że Robbiego Moore'a nie stać na samodzielne kupowanie pączków i musi je ukraść dziewczynie.

    OdpowiedzUsuń
  118. - Jeszcze do niedawna rozważałam, że może tylko udajesz głupiego, ale ty faktycznie taki jesteś - powiedziała, a smutek na jej twarzy ani trochę nie sprawiał wrażenia sztucznego, no i może w jakimś stopniu taki był. W końcu należy ludziom współczuć. - Wiesz, właściwie to weź sobie te pączki. Nie dość, że głupszym się ustępuje, to jeszcze należy udzielać się charytatywnie. Pomaganie niedorozwojom umysłowym na pewno do tego się zalicza - stwierdziła słodko i odwróciła się. Nie będzie jej robił łaski, kupi po prostu zwykłe ciastko i będzie małą karmić.

    OdpowiedzUsuń
  119. Zaśmiała się kiedy zaczął rzucać probówkami o ziemie, a gdy wspomniał o sprawdzeniu składników na bombę uśmiechnęła się szeroko. Może to dziwne, że sprawiało jej to radość, znaczy myśl o tym. Czyżby nadawała się na terrorystkę? Z tych zamyśleń wyrwał ją głos chłopaka, który wspomniał o pieniącej się substancji. Spojrzała na ziemie, rzeczywiście miana była coraz większa i rozprzestrzeniała się po całej podłodze. - Nie wiem, ale odejdźmy od tego zanim nas to zje.

    OdpowiedzUsuń
  120. Tak, dziura w podłodze to by było coś. Gdy usłyszała kroki roześmiała się z myślą, że ktoś tu idzie. Jednak poczuła lekki przypływ adrenaliny. To było coś cudownego. Kiedy w drzwiach pojawił się dobrze znany jej woźny uniosła brew. Nie sądziła, że to właśnie on ma teraz dyżury nocne.
    Kiedy Robbie powiedział o swoim planie otworzyła szerzej oczy. - Zabić? Dlaczego go mamy zabijać? - spytała. W sumie nie zrobiłaby tego bez dobrego powodu, sama się dziwi, że jej ojciec jeszcze chodzi bo przecież miała tyle powodów by mu to zrobić.
    [ Myślę, że ten gif jest zabawny ^^ Ja się muszę zabrać za poprawianie karty bo jest istną beznadzieją ale nie mam weny.]

    OdpowiedzUsuń
  121. - Kajdanki to nie jest zły pomysł. - stwierdziła ze złośliwym uśmieszkiem. - Myślę, że kilka zdjęć byłoby również bardzo fajnych. W końcu gdyby Pan chciał to komuś powiedzieć, możemy pokazać jakże to pięknie Pan wygląda. - zwróciła się do niego. - Ale to nie jedyna rzecz, którą możemy na pana zdobyć. - uśmiechnęła się do Robbiego i stanęła obok niego. - To jak robimy? - spytała spoglądając na niego. Kiedy chłopak się zastanawiał wzięła jedną probówkę i nalała krople na pianę i ku jej zdziwieniu zaczęło się to dymić. - O cholera.. coś zrobiłam. - powiedziała robiąc wielkie oczy.

    OdpowiedzUsuń
  122. Kiedy zadał jej pytanie wzruszyła bezbronnie ramionami. Jednak gdy zaczął go rozbierać pomogła mu by było trochę łatwiej. Gdy wspomniał kajdanki uniosła brew.- Tak..oczywiście, mam zawsze przy sobie i przykuwam do siebie niegrzecznych chłopców. - powiedziała sarkastycznie. - Poczekaj chwilę. - pamiętała, że w kanciapie u woźnego takowy sprzęt był, ponieważ gdy jedna dziewczyna się naćpała przypięli ją do grzejnika do przyjazdu karetki.
    Wpadła do kanciapy i zaczęła wszystko przeszukiwać oczywiście nie dbając o porządek. Kiedy kilka szuflad wylądowało na podłodze wraz z ich zawartościami znalazła owe kajdanki i po chwili była już we wcześniejszej sali kręcąc nimi na palcu. - A patrz jaka ze mnie sprytna bestia.

    OdpowiedzUsuń
  123. Pomogła mu. Otworzyła mu drzwi, a w trakcie drogi do łazienko rzuciła tylko ' spróbowałbyś wątpić'. Podała mu kajdanki żeby go umiejętnie przykuł i uśmiechnęła się patrząc na to wszystko. Kiedy wspomniał o pomadce zastanowiła się. Chwila..coś powinna mieć w końcu czego to nie nosi się w kieszeniach. Zaczęła je opróżniać aż w końcu znalazła czerwoną szminkę. Podała mu. No co nawet ona lubiła czasem podkreślić swoje usta. - Co Ty na to by poczytać i poeksperymentować i naćpać pana woźnego? - uśmiechnęła się kątem ust na ten swój jak zwykle złośliwy sposób.

    OdpowiedzUsuń
  124. - Ale to ja mam pączki - mruknęła pod nosem i nie zawahała się zabrać ich z ławki. Cóż, strategia to strategia, a jak ktoś jej nie przewidzi, to jego problem. Zadowolona, że jednak nie straciła swojego zakupu, wróciła do domu i z czystym sercem podała małej obiad.

    [coś nowego? myśl :p]

    OdpowiedzUsuń
  125. Zabrała mu szminkę i wymalowała mężczyźnie również usta. Kiedy usłyszała dźwięk alarmu przeciwpożarowego zaśmiała się głośno.- Pamiętaj dziadku mamy twoje zdjęcia. - i teraz ona mu zrobiła kilka zdjęć. Chwyciła Robbiego za nadgarstek i pociągnęła w kierunku drzwi, potem zaczęła biec, widać było, że to lubi. W końcu nie pierwszy raz w swoim życiu musiała gdzieś uciekać. - To co teraz? Zaraz będą tu strażacy a po nich pewnie policja.

    OdpowiedzUsuń
  126. Kiedy się zatrzymali złapała głębszy oddech, w końcu płuca palacza kiedyś muszę o sobie dać znać. Słuchała go uważnie i odgarnęła włosy do tyłu. - A no zwycięstwo trzeba opić, ale i tak nie zrobiliśmy bomby. Chociaż..to coś co powstało na podłodze w jakimś sensie zalicza się do tej kategorii - dziewczyna naprawdę bardzo dobrze się bawiła. Z daleko było słuchać dźwięk syren strażackich.

    OdpowiedzUsuń
  127. Puk. Puk. Puk. Jej drobna dłoń zaciśnięta w pięść waliła w jego drzwi od domu. Nie była ani zadowolona ani uśmiechnięta. Przez jej głowę przechodziły najczarniejsze myśli, a w głębi duszy czuła palący wstyd, upokorzenie i ból. Jak on mógł zadawać się z innymi kobietami? Co było z nią nie tak?
    Gdy Robbie otworzył jej drzwi ta bez żadnego słowa wyjaśnienia, bez skrupułów uderzyła go w twarz. Była typem histeryczki i neurotyczki, więc gdy była zła, lub rozdrażniona doprawdy ciężko było z nią wytrzymać.

    OdpowiedzUsuń
  128. Dała mu się spokojnie prowadzić do swojego mieszkania. W końcu ojciec i tak prawdopodobnie nie zauważy, że jej nie ma. Czasem wydawało jej się, że tak jest lepiej. Gdy powiedział, by poszła tak też uczyniła. Gdy ostrzegł ją przed psem myślała, że jest groźny, a ten po prostu zaczął na jej widok merdać ogonem i lizać ją w wszelkie możliwe miejsca gdy go głaskała.
    Uniosła brew kiedy wrócił z taką ilością alkoholu. Ale w końcu trzeba było uczcić ich 'bombę' oraz ich stylizację do przepięknych zdjęć woźnego. Kiedy wziął jedną z butelek zrozumiała, że druga jest dla niej. Ale ta pierw zdjęła buty i usiadła po turecku na kanapie i chwyciła butelkę. Odkręciła ją i wypiła naprawdę sporą ilość. Trzeba było przyznać, że miała spust do alkoholu. Łatwo jej zawsze wchodził, ale co do upijania się zależało to od dnia. - No ba! Jak szaleć to na całego. - stwierdziła.

    OdpowiedzUsuń
  129. Dziewczyna zgrzytała zębami ze złości i wbiła w niego lodowate spojrzenie. Skrzyżowała ramiona na piersiach.
    - Jak mogłeś? Jak mogłeś mnie kurwa zdradzić? Myślałeś, że się nie dowiem? Co Ty sobie kurwa wyobrażasz? - popchnęła go wściekła, cała wręcz buzowała negatywnymi emocjami. - Skoro chcesz uchodzić za męską dziwkę, to proszę bardzo. Ale w takim razie do mnie się nie zbliżaj. Jasne?! - krzyknęła po czym odwróciła się na pięcie i odeszła.

    OdpowiedzUsuń
  130. Ona sama wręcz przyssała się do butelki whisky bo już nie miała jednej trzeciej zawartości. Nie przeszkadzało jej to gdzie położył głowę, w końcu siedzenie po turecku było najwygodniejszą pozycją świata. Kiedy wspomniał o znakach dymnych zaśmiała się. - Bo ty nie umiesz. - powiedziała i pochylając się lekko odłożyła butelkę na stół. Wzięła od niego papierosa i zaciągnęła się i zaczęła robić kółeczka. - To jest jeden ze znaków. - potem zaciągnęła się ponownie tym razem zostawiając dym w ustach potem je lekko rozchyliła i zaczęła wciągać dym nosem przez co tworzył się swojego rodzaju żagiel. A trzecim znakiem dymnym było ponowne przetrzymanie dymu w ustach wypuszczenie go w postaci małego kłębka i ponowne zaciągnięcie się. - Przyjmijmy, że to były moje znaki dymne.- zaciągnęła się jeszcze normalnie i oddała mu papierosa ponownie biorąc swoją butelkę.

    OdpowiedzUsuń
  131. Zmarszczyła brwi i poszła za nim. Złapała go mocno za rękę i odwróciła ku sobie. Spojrzała mu prosto w oczy.
    - Skoro mnie kochasz, to dlaczego całujesz inne? Dlaczego z innymi romansujesz i chodzisz na romantyczne spacerki? - spytała drżącym głosem, a jej mleczne oczy się zaszkliły. - Odpowiesz mi? Może Ci nie wystarczam, co? - zacisnęła usta w wąską linię.

    OdpowiedzUsuń
  132. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  133. Dziewczyna ponownie wróciła do picia alkoholu. Kiedy wspomniał o swoim 'sekrecie'pokręciła tylko rozbawiona głową. Zdziwiła się widząc, że chłopak już wypił dlatego sama zaczęła robić większe łyki by nie być gorsza.- Hm..-zastanowiła się nad jego propozycją. - No dobra, możemy zagrać, ale Ty zaczynasz. A ja żeby było zabawnie od początku wybieram wyzwanie. - stwierdziła i czekała na jego wyzwanie pijąc dalej, już nie dużo jej zostało.

    OdpowiedzUsuń
  134. - Ty chcesz mnie upić ja to wiem!. - stwierdziła śmiejąc się. Owszem taka ilość alkoholu na pewno sprawi, że będzie pijana. Dopiła swoje whiskey i odstawiła pustą butelkę na podłogę. - Wyzwanie powiadasz..Dobra. - powiedziała pstrykając palcami. - Skoro ja mam wypić cała butelkę to Ty też. Nasyp sobie sól gdzie tam chcesz, jestem kochana i daję Ci wolną rękę. Widzisz jak ja Cię kocham? - zaśmiała się biorąc nową butelkę trunku do ręki. - No to ziu! - stwierdziła unosząc w górę rozkręconą butelkę. Nachyliła się na jego ręką, odgarniając włosy na bok. Zlizała sól końcówką języka resztki zbierając wargami po czym przyłożyła butelkę do ust i zaczęła pić. - Twoja kolej. - powiedziała lekko się krzywiąc. Widząc jego minę powiedziała. - Spokojnie, spokojnie wypiję!

    OdpowiedzUsuń
  135. Dziewczyna już drugi trunek piła o wiele wolniej, to pewnie dlatego, że dla niej on zawsze smakował jak jakieś perfumy po prostu. Ale jak dają to trzeba pić, dlatego po pewnym czasie butelka była już pusta, a dziewczyną trzepnęły dreszcze, że tyle wypiła. Kiedy zadał jej pytanie zastanowiła się. - Z racji, że odważna ze mnie dziewczyna to wyzwanie. - powiedziała uśmiechając się na ten swój sposób.

    OdpowiedzUsuń
  136. Czuła jak powoli robi jej się gorąco i leciutko szumiało w głowie. Tak ,alkohol zaczął działać co wcale jej nie przeszkadzało. - A jak ubrania się skończą to co robimy? - spytała patrząc na niego z tym swoim uśmieszkiem. - Zważając, że druga osoba będzie miała jeszcze ubrania.
    Kiedy przyszedł z kartami usiadła przodem do niego i spojrzała na niego wyczekując odpowiedzi. W końcu musiała wiedzieć na co się pisze.

    OdpowiedzUsuń
  137. - No dobra - stwierdziła wzruszając ramionami z tym swoim uśmieszkiem. Paliła papierosa a gdy rozdał karty swoje ujęła w dłoń. W pokera kiedyś grała dla zabawy bądź by po prostu kogoś ograć, ale tak naprawdę zależało to od szczęścia. Wymieniła tylko jedną kartę. Spojrzała na niego bo oczekiwała na to co zrobi, czy będzie wymieniał a może będzie chciał już sprawdzać. A może wpadło mu coś jeszcze innego do głowy? Kto by go tam wiedział.

    OdpowiedzUsuń
  138. - Oy nie miej takiej miny skrzywdzonego dziecka. - powiedziała kiedy zdejmował koszulkę. Kiedy ponownie rozdał karty strzepnęła popiół do popielniczki i tym razem to ona nie wymieniła żadnej karty. W sumie kto wie, nie były takie złe. Może jej się poszczęści.

    OdpowiedzUsuń
  139. Roześmiała się widząc jego minę gdy kolejny raz przegrał. Zgasiła papierosa w popielniczce a kiedy on wygrał dziewczyna musiała coś zdjąć. Wypadło na koszulkę, zdjęła ją i rzuciła ją gdzieś na podłogę. Teraz można było ujrzeć jej kilka tatuaży, jednak wszytko było lekko przykryte przez jej długie włosy. Kiedy rozdał karty wzięła je do ręki i wymieniła trzy. Położyła je na kanapę i nachyliła się w jego stronę zabierając mu butelkę z tym swoim uśmieszkiem i upiła z niej kilka łyków.

    OdpowiedzUsuń
  140. - Jaka tam ostra. - zaśmiała się. - Po prostu lubię się bawić. - stwierdziła z tym swoim uśmieszkiem. Kiedy sprawdził i przegrała nie przejęła się zbytnio. Tylko uśmiechnęła się na ten swój sposób widząc jego radość. - Jakie rozkazy. - powiedziała śmiejąc się. Ona niestety nie miała skarpetek więc musiała zdjąć spodnie. Dlatego wstała z kanapy i je rozpięła, a one machinalnie spadły w dół. Wyszła z nich i ponownie usiadła na kanapie. - Ale mógłbyś się podzielić swoim szczęśliwym alkoholem. - stwierdziła i opierając się jedną ręką na kanapie siedząc oczywiście w swojej ukochanej pozycji wystawiła rękę by podał jej butelkę.

    OdpowiedzUsuń
  141. Upiła kilka łyków z jego szczęśliwej butelki. Siedziała po turecku i uśmiechnęła się tylko na ten swój sposób kiedy znów wygrała. Ale bez protestu mu ją oddała. - Widzę, że bardzo kochasz swoją butelkę i wierzysz w szczęście, które daje. - powiedziała z przekonaniem a gdy rozdał karty nie wymieniła żadnej bo nie widziała takiej potrzeby.

    OdpowiedzUsuń
  142. [ Zmiana wizerunku widzę. Aaron jest świetny ^^]

    Grała spokojnie i trzeba było przyznać, że tylko zabiła mu brawo kiedy to zdjął spodnie. Było po nim widać, że nie jest zadowolony, że musiał to zrobić. Ale kto by się tam tym przejmował. Kolejna rudna, tym razem ona przegrała. Widząc reakcje chłopaka zaśmiała się głośno. - Spokojnie, teraz będziemy na równi. - powiedziała i wzięła ręce. do tyłu. Rozpięła stanik, po chwili zsuwając ramiączka z ramion. Po chwili kolejna część jej ubrania wylądowała na podłodze. Wendy siedziała niewzruszona i jakoś nie wstydziła się tego, że świeci przed nim biustem, w końcu jej długie włosy trochę tam zasłaniały, ale w sumie jak to ona z dużym poczuciem wartości uważała, że jej ciało jest niezłe i nie ma czego chować.

    OdpowiedzUsuń
  143. [ Kocham to -.- i teraz pisz to wszystko od nowa -.-]
    Kiedy rozdał karty nie spojrzała na nie od razu. Pierwszą rzeczą jaką zrobiła było nachylenie się w jego stronę i zdjęcie ręki z blizny. Sama miała ich dużo na plecach. Dlaczego akurat w tamtym miejscu? Bo wolała dostawać po plecach niż w twarz i mieć problemy w szkole.
    Spojrzała w karty i wymieniła jedną. Gdy Robbie zajął się swoimi kartami sprawdziła. I kto by się spodziewał wygrała.- No to wyskakuj z portków kochaniutki. - stwierdziła i wypiła kilka łyków z jego szczęśliwej butelki.

    OdpowiedzUsuń
  144. Zaśmiała się kiedy się rozebrał. - No no, ale ze mnie zbój,że Cię rozebrałam. - stwierdziła i odstawiła butelkę na stół. - Wyzwanie hm..- nie było jeszcze tak późno dlatego ludzie często wychodzili na balkon zapalić czy coś. - Hm..zapal w takim stanie w jakim jesteś na balkonie. - miała na myśli go nagiego.

    OdpowiedzUsuń
  145. Kiedy powiedział, że nie lubi palić sam wstała z kanapy i jak to ona zwykle boso na palcach doszła na balkon. Była w samych majtkach i długich włosach w pewnym stopniu przysłaniających jej piersi. Oparła się głową o ścianę, która była chłodna. Ale co jakiś czas zabierała mu papierosa by się zaciągnąć. Kiedy wrócili do salonu zastanowiła się - Niech będzie wyzwanie.

    OdpowiedzUsuń
  146. Odetchnęła głośno i odgarnęła niesforne włosy do tyłu przy tym je przeczesując. Zagryzła dolną wargę przybierając minę myśliciela. W tamtej chwili miała zupełną pustkę w tej jej blond główce. Przechyliła lekko głowę i spojrzała na chłopaka swoimi błękitnymi tęczówkami.
    - Jakiś film? - zaproponowała sama się śmiejąc ze swojej propozycji zważywszy na to co robili wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
  147. - Wiesz nie mam w tym takiej wprawy jak kobiety, które zapewne Ci tu tańczyły i wymachiwały cyckami większymi niż ja mam głowę. - powiedziała śmiejąc się. - ale ja nie lubię tak na sucho. - stwierdziła i podeszła do sprzętu grającego by puścić jakąś muzykę. Przełączyła kilka razy by trafić na coś co by było chociaż w miarę klimatycznego.
    Zastanowiła się co ma robić, ale w końcu stwierdziła, że robiła to tak często tańczyła na imprezach, czasem tak, że mężczyźni niemalże gwałcili ją wzorkiem. Dlatego pierwsze co zrobiła to kołysanie biodrami w rytm muzyki. A potem? Wszystko wychodziło z niej jakby samo. Każdy ruch był jakby głęboko zakodowany w podświadomości dziewczyny, chociaż czuła jak jej szumi w głowie, ah ten alkohol. Gdy skończyła tańczyć znajdowała się naprawdę blisko niego, poprawiając swoje włosy. - Wybacz, nie umiem jak te panie z telewizji. - powiedziała niczym małe dziecko ale z tym swoim uśmieszkiem. - Ale za to inne rzeczy robię dobrze. - dodała już się śmiejąc.

    OdpowiedzUsuń
  148. Zaśmiała się słysząc jego słowa. Czyli nie była w tym aż taka zła jak się spodziewała, że jest. Zdziwiła się gdy ją pocałował dziś kolejny raz, ale nie wiedzieć czemu ona nie protestowała, a ku jej zdziwieniu oddała jego pocałunek. Co ten alkohol z nią robił?

    OdpowiedzUsuń
  149. [Jej, zacząłeś pierwszy raz! xD]

    Oriane rzadko kiedy bywała na imprezach, chociaż wraz z rośnięciem Ilu zdarzało się to coraz częściej. Mniej się bała zostawić małą z rodzicami, ale głównym powodem były malejące wyrzuty sumienia. Skoro już mniej więcej można się z nią dogadać, wytłumaczyć, że ma iść spać albo nie płakać, bo nic się nie stało, to opieka jest łatwiejsza, mniej problematyczna. To ją uspokajało, chociaż nie na tyle, aby przekraczać swoją granicę dwóch słabych drinków.
    Kiedy jej wzrok napotkał widok Robbiego, momentalnie nabrała ochotę na powrót do domu, chociaż to nie było wcale takie proste. Na jej drodze kłębili się ludzie, a z kolei między nią a chłopakiem, droga była praktycznie pusta. Wystarczyło, że gospodarz zauważył jej starania a już stali kilka kroków od niej.
    - Sorry, ale ja podziękuję za zabawę z nim pod jednym dachem - rzuciła do chłopaka, który ją zaprosił, wskazując dłonią na Moore'a. Niestety, to okazało się złym wyjściem, bo znajomy złapał ją za nadgarstek a zaraz za nim pojawiły się kajdanki, którymi skuł niechętną do tego parę, z dzikim uśmiechem obwieszczając, że "ukradł je matce".

    OdpowiedzUsuń
  150. Nawet ona była zdziwiona tym co robi. Splotła swoje drobne dłonie na jego karku całując go dalej i by było łatwiej stanęła na palcach, zdawała sobie sprawę z tego, że była niska,bardzo niska. W sumie nie przejmowała się. Spędziła fajny wieczór a raczej późny wieczór wkradając się do szkoły a teraz opijała swój sukces z przyjacielem. A to, że sprawy się tak potoczyły? Jej na chwilę obecną to nie przeszkadzało.

    OdpowiedzUsuń
  151. Nie protestowała kiedy zaczął pocałunkami pieścić jej szyję, jak na złośliwość jej ręce nie chciały ustać w miejscu, miały po prostu zamiar powędrować sobie po jego ciele. Kiedy muskał skórę na jej plecach szczerze mówiąc bała się, że niektóre wypukłe blizny mogą go odstraszyć. Zdawała sobie sprawę z tego jakie to musi być dla drugiego człowieka. Nie utrudniała mu pocałunków tylko jeszcze odchyliła głowę do tyłu by było mu łatwiej.

    OdpowiedzUsuń
  152. Na początku myślała, że cały wieczór przyjdzie jej użerać się z klnącym na gospodarza chłopakiem i już w głowie zaczynała szykować kilka celnych uwag, ale ten kompletnie ją zaskoczył. Najpierw pomyślała, że żartuje z tym zawieszeniem broni, ale po chwili zaczęła rozważać, że może jednak mówi serio. Osłupienie na pewno było widoczne na jej twarzy, gdy tylko usłyszała propozycję. Zatańczysz. On musiał żartować, chociaż to nie było wcale takie głupie. Wybrała najlepszy sposób, żeby to sprawdzić.
    - Jasne - zgodziła się po prostu. - Jeden taniec nie powinien zaburzyć równowagi wszechświata - zażartowała, bo czuła się co najmniej dziwnie.

    OdpowiedzUsuń
  153. Westchnęła cicho bo pocałunki, które składał na jej szyi były naprawdę bardzo przyjemne. Zadziornie lekko przejechała paznokciami po jego plecach napierając na niego bardziej. Gdy podniósł na chwilę głowę przejechała koniuszkiem języka po jego wargach, następnie to samo robiąc na jego szyi. Jednak tego czego pragnęła w tym momencie najbardziej były jego usta, więc po chwili ponownie do nich wróciła.

    OdpowiedzUsuń
  154. Trochę odruchowo pochyliła się do przodu i wyszeptała słowa odpowiedzi wprost do ucha Robbiego.
    - Uważaj, bo jeszcze ktoś usłyszy i nasz wizerunek legnie w gruzach - powiedziała z udawanym przerażeniem, bo dziewczyna już jakiś czas temu przestała się przejmować, co myślą ludzie. Inaczej nie wychodziłaby z Ilu z domu. - Co i tak może się stać - zauważyła przytomnie, chociaż bardziej żartem niż serio. Była całkiem zaskoczona tym, że Robbie potrafi być taki... normalny.

    OdpowiedzUsuń
  155. Całowała go pierw ostrożnie sama nie wiedząc czemu, jednak pocałunek stawał się coraz pewniejszy i hm..bardziej namiętny, można powiedzieć, że nawet zachłanny. Przyległa do niego całym ciałem, czuła jakie gorąco od niego biło, ale była pewna, że sama nie jest pod tym względem lepsza.

    OdpowiedzUsuń
  156. Uśmiechnęła się tylko kątem ust pomiędzy jego słowami i oddawała każdy jego pocałunek z równą zachłannością czy też swojego rodzaju zaangażowaniem. Te pocałunki były przyjemne, mega przyjemne, ale powoli naszej Wendy przestały starczać, więc chyba pod wpływem upojenia alkoholowego jej ręce zaczęły ponownie wędrować po jego ciele aż w końcu popchnęły go na kanapę, o którą się opierał.

    OdpowiedzUsuń
  157. Dopiero teraz spostrzegła, że muzyka dalej leci, ale wcale jej to nie przeszkadzało. Usiadła na chłopaka okrakiem i pochyliła się nad nim całując go ponownie. Kto by pomyślał, że nasza Wendy potrafi być taka. Ale w końcu raz się żyje. Jej ręce znajdowały się pierw nad jego ramionami a potem zaczęły wodzić po klatce piersiowej i brzuchu.

    OdpowiedzUsuń
  158. - Och, kłótnia na pewno byłaby zbyt przewidywalna - stwierdziła tonem, który jasno świadczył, że trzeba zrobić coś, co kompletnie wszystkich zaskoczy. Tak, żeby wyrobić w ludziach nawyk podważania wszystkiego, co mają za pewnik? Możliwe. - Czas na show.

    OdpowiedzUsuń
  159. Bawiła się tak jeszcze chwilę całując go, jednak nagle wyprostowała się i prosta niczym deska siedziała na nim patrząc na niego. - No i co ja mam z Tobą zrobić Robbie? - spytała rozbawiona.

    OdpowiedzUsuń
  160. - To zależy. - powiedziała szczerze i tu zaczął się jej monolog co było u niej normalne, chociaż po pijaku..było to jeszcze bardziej dziwne. - Myślę, że w takich sprawach nie decyduje jedna osoba,o ! Bo wiesz równie dobrze mogłabym sobie stąd pójść i mieć Cię gdzieś i cię tak biednego zostawić. Ale ja jestem miła i Cię nie zostawię bo wiem że byś płakał. A po drugie jak robisz coś tylko sam to czujesz się tak jakbyś sam gadał do siebie do dupy. - mówiła to wszystko ciągiem patrząc na niego.

    OdpowiedzUsuń
  161. I właśnie o to jej chodziło. Jej plan zadziałał. Uśmiechnęła się do siebie w duchu i oddała jego pocałunek. Jednak nic nie robiła, ciekawa była co zamierza teraz Robbie to w końcu ona jak głupia pchnęła go na tą kanapę.

    OdpowiedzUsuń
  162. - Och, przez chwilę nawet zapomniałam, że zawsze byłeś niedorozwojem - rzuciła, ale nie w ramach obelgi, ale bardziej ich małego, prywatnego żartu. Ot, zachowywanie równowagi.
    Nie bawiąc się w wyjaśnienia, których wiedziała, że chłopak nie potrzebował, pocałowała go jakby od tego miało zależeć jej życie. To jednak był tylko mały fragment spektaklu, który miał za zadanie jedynie zwrócić na nich uwagę, żeby można było spłatać później małego psikusa, a widownia tylko domyślała się, co się stało za zamkniętymi drzwiami.

    OdpowiedzUsuń
  163. Na jej twarzy wykwitł wymowny uśmieszek. Nie miała zamiaru się ociągać. Zamiast zwykłego złapania chłopaka za rękę skorzystała za zapięte na ich nadgarstkach kajdanki i pociągnęła go za łączący ogniwa łańcuszek w stronę schodów. Już teraz po pomieszczeniu niosły się echa szeptów.
    Kiedy zamknęły się za nimi drzwi, Ori z trudem powstrzymywała śmiech. Wiedziała, że gumowe ucha mogłoby to ciut zdezorientować, więc powstrzymała się aż zatrzasnęła też drzwi do łazienki, oczywiście z odpowiednio donośnym hukiem. Dopiero wtedy pozwoliła sobie na cichy chichot.
    - Jakieś propozycje na zapełnienie czasu? - rzuciła opierając się o ścianę, ze spiętą ręką wyciągniętą przed siebie. To ustrojstwo bylo strasznie niepraktyczne.
    -

    OdpowiedzUsuń
  164. Wzdrygnęła lekko ramionami, po czym podniosła się z trochę zimnego kamienia. Stanęła tuż przed nim patrząc na niego z miną mówiącą ' no dalej!'. - Jak chcesz - odparła, bo nigdy nie lubiła się wpraszać na siłę do czyjegoś domu, serio. Zaśmiała się wesoło i wywróciła oczami słysząc jego słowa, a na jej polikach pojawiły się dwa małe dołeczki. - Dobra, wybierzemy coś co ty lubisz - powiedziała takim głosem, jakby rozmawiała z małym dzieckiem.

    OdpowiedzUsuń
  165. Kiwnęła głową na potwierdzenie jego słów. W sumie może i miała na to ochotę ale to mogłoby popsuć ich relacje na chwilę obecną. Dlatego tylko posłała mu ten swój uśmiech, który zawsze był doprawiony nutą ironii. - Mądrze gadasz. - powiedziała tylko.

    OdpowiedzUsuń
  166. Nasza Weny wstała z kanapy i ruszyła w kierunku stolika, na którym leżały papierosy i wzięła jednego. Usiadła na oparciu kanapy, tak jakby w nogach chłopaka. Odpaliła papierosa i walnęła zapalniczkę na ziemię. Musiała przyznać, że kompletnie zapomniała o tym, że była bez stanika, ale komu by to przeszkadzało.
    - A co Cię wzięło by rozmyślać nad tym czy bym żałowała? - spytała unosząc brew. Znała go, to nie było typowe zachowanie u Robbiego. On ją znał, wiedział , że należy do tak lekkomyślnych ludzi, że pierw robi potem myśli. Jednak nigdy niczego nie żałuje. Bo jeśli coś jest nie tak po prostu ucieka.

    OdpowiedzUsuń
  167. [Ha, no i wróciłam xP Co prawda, nie z Kovu, ale Hatton jest mi bliższa i ogólnie odstawia niezłe akcje, także sądzę, że ty też bardziej byś polubił tę moją postać xP Dlatego też sugeruję wątek ;D Podasz powiązanie, a ja coś napisze?]

    OdpowiedzUsuń
  168. [Dobra, to że ma z nim numery strzelać, to ja wiem xP Hatton inaczej nie umie xP Pytam się o to, czy mają się znać z przeszłości. Nie wiem, że kiedyś się przyjaźnili/przespali ze sobą/byli razem/nienawidzili się. Coś na czym oprę wątek xP No i jak dodasz co mam tym wątkiem osiągnąć (np. podpalenie szkoły) to będę wiedziała, jak zacząć xP]

    OdpowiedzUsuń
  169. - Muszę przyznać, że mi też nie - stwierdziła, zastanawiając się, gdzie mógłby być schowany kluczyk. Kłótnie z Robbiem były urozmaiceniem wśród przyjaznych rozmów z resztą ludzi. - Poza tym, nie zdążysz się nawet za nimi stęsknić, bo rozejm jest tylko na dziś, przez to ustrojstwo - rzuciła ze złośliwym uśmieszkiem, potrząsając ręką, na której były zapięte kajdanki.

    OdpowiedzUsuń
  170. Usiadła obok niego, żeby nie musiał trzymać wyciągniętej do góry ręki.
    - Można by spróbować coś zdziałać wsuwką do włosów. Tylko musimy jakąś znaleźć. Może jak nam dopisze szczęście to pojawi się też i kluczyk - powiedziała przesadnie optymistycznie, sama w to nie wierząc. - Kiedyś przyjaciółka rozkuła mnie wsuwką z moim chłopakiem, chociaż gdyby nie niewygoda, wcale by mi to nie przeszkadzało.

    OdpowiedzUsuń
  171. Pokiwała głową rozbawiona. Rzeczywiście, z każdą minutą coraz bardziej cieszyła się na tą imprezę. W końcu kto będzie jej lepiej towarzyszył od Robbiego. Chłopak szybko nabrał humoru do zabawy, co niezmiernie ją cieszyło, bo przynajmniej przez jakiś czas nie martwił się.
    - O tak. Musimy tylko odprowadzić psy, trochę się ogarnąć i idziemy podbijać świat. Ludzie nie zniosą tego, jak boscy jesteśmy.

    OdpowiedzUsuń
  172. Nasza Wendy bez zmiany pozycji siedziała sobie i paliła papierosa. Nudziło jej się, nigdy za bardzo nie lubiła siedzieć w jednym miejscu i po prostu nic nie robić, dlatego też odezwała się do chłopaka. - Robbie, żyj bo mi się nudzi.

    OdpowiedzUsuń

Archiwum