środa, 25 lipca 2012

Przez ocean do nowego świata...

Nicke Papulias

Urodzona: 10.07.1994r. Ateny
Lat: 18
Klasa: III
Profil: Taneczny
Zaj. dodatkowe: Koło taneczne gr. II, od niedawna cherrlederka
Nicke urodziła się w Grecji i dostała imię po bogini zwycięstwa. Była druga córką i ogólnie siódmym dzieckiem Hesti Papulis i Agenora Papulis. W domu nigdy niczego jej nie brakowało, lecz dziewczyna chciała wyjechać. Rodzice się zgodzili i wiatr przywiał ją aż do Palm Springs.
 Mieszka niedaleko szkoły z najstarszym bratem(uczniem Palm Springs High School) Luckiem.
Nicke jest osobą radosną i pełną wdzięku.Kocha taniec jak również babeczki z kremem, truskawki w czekoladzie, hortensje,  koty i buty.
Kocha imprezy. Chodzi na nie zazwyczaj z bratem, bo to on wkręca ją na najlepsze imprezy w mieście. Pije i pali na potęgę. Kiedy wypije za dużo zaczyna robić szalone rzeczy. Od niedawna ma problem z narkotykami.
Wyglądem nie wyróżnia się za bardzo. Od niedawna ma krótkie, blond włosy i niebieskie oczy. Nie jest wysoka. Ma 165 cm. Jest szczupła, lecz nie chorobliwie, tylko normalnie. Chodzi w rurkach lub krótkich spodenkach, najczęściej, białych bluzkach i szpilkach.
Cześć i czołem! Wizerunek- Miley Cyrus.

127 komentarzy:

  1. [Z pomysłem kiepsko ale chcęć jak najbardziej więc może mogłabyś/mógłbyś zacząć ^^ ]

    OdpowiedzUsuń
  2. Robbie szedł sobie parkiem nie zwracając uwagi na nic. Zazwyczaj siadał na najdalszej ławce i siedział tam do znudzenia. Tego dnia wszystko się nieco pokomplikowało. Robbie miał wpaść do sklepu kupla a potem razem mieli iść do klubu. Właśnie mieli ale nie poszli bo tak się składa, że spóźnił się godzinę i zastał zamknięty, pusty sklep a gdy chciał przeprosić skończyło się na kłótni. O tak idealny dzień. Gdy miał zadzwonić do niego jeszcze raz ktoś na niego wpadł. Spojrzał na stojącą przed nim dziewczynę. Nie widział jej twarzy bo uparcie wpatrywała się w swoje buty.
    -Fajne buty- mruknął i zaraz się opamiętał- I masz rację to twoja wina- warknął po czym uśmiechnął się przesłodko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Spojrzał na nią rozbawiony.
    -Tak, tak wiem co chcesz powiedzieć. Bardzo przepraszasz, że jesteś ofermą i na mnie wpadłaś a fakt, że jestem tak przystojny i oczywiście skromny ci to utrudnia. Miło było cię spotkać- powiedział i zaczął iść. Ten incydent wydawał mu się nawet zabawny. Jako wredny drań lubił stawiać ludzi w niezręcznych sytuacjach, a potem zostawiać ich na pastwę wstydu. To właśnie cały on.

    OdpowiedzUsuń
  4. [Chęć zawsze jest, jednak z pomysłem już gorzej. Wybacz.. mogłabyś zacząć? ładnie prooszę! ]

    OdpowiedzUsuń
  5. Robbie spojrzał na nią ze zdziwieniem.
    -A więc na początek przeprosiny przyjęte, a co do kawy może miałbym ochotę- powiedział z anielskim uśmiechem- gdyby nie fakt, że mój kumpel jest na mnie wściekły, mam masę poprawek w szkole i oczywiście fakt, że życie mi się rozpieprza- dodał po chwili z wrednym uśmiechem- jeszcze jedno nawet nie wiem po co ci to mówię. A więc jeżeli nadal pytasz mnie czy chcę iść na kawę odpowiadam tak chcę iść na kawę- popatrzył na nią z lekka rozbawiony.

    OdpowiedzUsuń
  6. -Rozumiem, to całkiem logiczne. Zapraszasz mnie na kawę ale nawet nie wiesz gdzie można ją dostać- spojrzał na nią spode łba- W zasadzie zapomniałem o czymś wspomnieć. Nie lubię kawy. Więc jeżeli miałabyś ochotę na lody pokazałbym ci jedno dobre miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  7. Siedział za ladą czytając gazetę. Jak zwykle w pracy nosił okulary. Kiedy weszła dziewczyna uśmiechnął się do niej serdecznie zdejmując okulary.
    - A dzień dobry, w czymś pomóc? - cały czas się uśmiechał chowając okulary. Potrzebne mu były tylko do czytania, no co?

    OdpowiedzUsuń
  8. [Masz może jakiś pomysł na wątek? ;)]

    OdpowiedzUsuń
  9. -Bardziej podobało mi się piękna nieznajoma no ale skoro wolisz Nicke-zaśmiał się- Dla mnie dwie gałki czekoladowych- powiedział do okienka i po chwili odebrał lody.
    -Wiesz gdy wszystko się pieprzy trzeba sobie osłodzić życie- uśmiechnął się lekko- Aha byłbym zapomniał jeżeli nie chcesz mi mówić piękny nieznajomy- puścił jej oczko- Możesz mówić na mnie Robbi bo tak właśnie mam na imię.

    OdpowiedzUsuń
  10. - Dobrze śliczna Pani. - uśmiechnął się podchodząc do wypowiedzianych przez dziewczynę kwiatów. Wybrał zwinnie rosliny. Kochał tą robotę. Był najlepszy ze sprzedających w tej kwiaciarni. Wybierał tylko te najładniejsze,a później zostawały brzydkie i szef się wśiekał, ze nie sprzedał tamtych. No nic. Tatsuya sprawnie wsuwał goździki i róże do bukietów zawiązując je tylko wstążką by się nie rozpadły.

    OdpowiedzUsuń
  11. -Nicke-chan, słodko. - uśmiechnął się do niej i ucałował wierzch jej dłoni. - Nazywam się Tatsuya, ale wszyscy mówią mi Tatsu. - spojrzał jej przelotnie w oczy po chwili podał jej kwiaty. - Ahm, po zniżce dla pięknej damy, 25zł.

    OdpowiedzUsuń
  12. -Nie radziłbym ci się tak rumienić- oznajmił z cieniem uśmiechu- Czerwnony to nie twój kolor- dodał i z kieszeni spodni wyciągnął banknot, który wsunął jej do spodni.
    -Nie lubię jak ktoś za mnie płaci. Jestem dużym, niezależnym chłopcem więc oddaję ci to co twoje- powiedział i spojrzał na nią.

    OdpowiedzUsuń
  13. - Ah, mała niezdara.- zaśmiał się wychodząc do niej i pomagając jej wszystko zebrać. Przez przypadek oczywiście przesunął po jej delikatnej dłoni. Uśmiechnął się na to i wstał pomagając też wstać dziwczynie.
    - Nie roobisz bałaganu. I tak tutaj prawie nikt nie przychodzi. - westchnął.

    OdpowiedzUsuń
  14. -Tak zdąrzysz się przyzwyczaić-mruknął- A więc jesteś tu od niedawna i pewnie potrzebujesz przewodnika. Tak się składa, że jestem najseksowniejszym, wolnym przewodnikiem więc za twoim pozwoleństwem pokarzę ci najlepsze miejsca, jakie znajdują się w okolicy- uśmiechnął się łobuzersko i popatrzył na nią z wyczekiwaniem.

    OdpowiedzUsuń
  15. - Chętnie pójdę z Tobą na ciastko i kawę. - uśmiechnął się. - Dobra, mogę się trochę zwolnić szybciej. - zasmiał się biorąc klucze i idąc za dziewczyną. - Ale może, najpierw odniesiemy kwiaty?

    OdpowiedzUsuń
  16. -Teraz zadzwonisz do swojego chłopaka i powiesz mu żeby się nie wkurzał jeżeli dzisiaj nie pójdziesz z nim na romantyczną kolację- zaśmiał się i usiadł na pobliskiej ławce czekając aż dziewczyna wykona telefon.

    OdpowiedzUsuń
  17. [Jasne! Czemu nie :D A masz może jakiś pomysł na wątek i jakieś może powiązanie? :}]

    OdpowiedzUsuń
  18. [No to koncert :D zaczniesz? :}]

    OdpowiedzUsuń
  19. Koncert 1D? Marzenie! I byłoby świetnie gdyby była tutaj tylko ona i oni, nikt więcej! Cudnie! Ale niestety to tylko chore marzenie, bo na świecie jest z milion directionerek, prawda? Cóż, pomarzyć można, no nie.
    I szukała Nicke, co sprawiało jej wielki kłopot, gdyż dziewczyna musiała przepychać się przez tłum szalonych fanek, jak i zmuszonych tutaj do przyjaścia chłopaków fanek.
    I nagle ujrzała Nicke. Szybko do niej podbiegła.
    Gdy szatynka podała jej wejściówkę, Clara o mało co nie zemdlała.
    - Dziękuje.

    OdpowiedzUsuń
  20. Wstał z uśmiechem na twarzy. Rozmowa, którą słyszał była w pewnym sensie komiczna.
    -Jasne, że idziemy. Ale takie ostrzeżenie uważaj bo mogę cię zaciągnąć w krzaki, poćwiartować i zakopać- zaśmiał się- No dobra zacznijmy od najlepszych klubów w mieście. Co ty na to- spytał z łobuzerskim uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  21. [Ok ;) A mogłabyś zacząć? :)]

    OdpowiedzUsuń
  22. James często jeździł na deskorolce po parku, a jak mu się nie chciało to lekko kopał w nią, aby sama jechała do przodu. Tym razem zrobił to zbyt mocno. Zauważył, że ktoś na niej jedzie, więc pobiegł w tamtym kierunku. Dziewczyna powoli opadała do tyłu, więc zatrzymał nogą deskorolkę i złapał ją.
    - Nic Ci nie jest? - spytał, chociaż i tak pewnie nic się jej nie stało, bo przecież dzięki niemu nie upadła.

    OdpowiedzUsuń
  23. - James - uśmiechnął się nieśmiało. - Nic się przecież nie stało. Zresztą o deskę się nie martw, istnieje małe prawdopodobieństwo, że ktoś ją zniszczy.

    OdpowiedzUsuń
  24. [mam rozumieć, że mam zacząć? no chyba, że ty chcesz to zrobić xd]

    OdpowiedzUsuń
  25. [a niech spotkają się na zajęciach ;>]

    OdpowiedzUsuń
  26. [Właściwie to nic niezwykłego. Na przykład córka Ori mogłaby swoim koślawym chodem wejść pod nogi Nicke w parku, ewentualnie dodatkowo upaćkać czymś ubranie dziewczyny, żeby Ori chciała koniecznie jej pomóc :D]

    OdpowiedzUsuń
  27. Wszedł do dobrze znanego klubu.
    -Jeżeli szukasz przygód na jedną noc to tu napewno je znajdziesz. Ogólnie rzecz biorąc jeżeli masz ochotę się zabawić to jest to najlepsze miejsce. Najlepsze kolorowe drinki znajdziesz na plaży, a klub z najlepszą muzyką jest trochę daleko stąd- oznajmił i usiadł na stołku barowym-colę- powiedział do barmana.
    -A właściwie powiedz mi co cię sprowadziło do Palm Springs

    OdpowiedzUsuń
  28. -Jakby lepsze jutro kogokolwiek obchodziło-mruknął-Ja przeprowadziłem się tutaj dwa lata temu. W zasadzie zostałem wyrzucony przez ojca, który mnie nienawidzi. Jakoś szczególnie nie obchodziło mnie co się ze mną stanie bo mógłbym nie pracować i nie uczyć się do końca życia, a i tak mieszkałbym w swojej rezydencji i kupował kolejne samochody. Tylko, że dowiedziałem się, że jestem chory i postanowiłem coś ze sobą zrobić- popatrzył na nią w zamyśleniu- Ale ja dzisiaj przynudzam- zaśmiał się.

    OdpowiedzUsuń
  29. - Nie boisz się, że coś ukradnę? - zaśmiał się pod nosem idąc we wskazane miejsce - salon. Rozejrzał się po pokoju po chwili przynosząc do kuchni wazon, o który prosiła dziewczyna. - Ten Luck, o którym mówisz, śpi na kanapie w salonie. - uśmiechnął się serdecznie do niej. - Kurczę. A gdybym okazał się bandytą i chciał coś ukraść, hm? Nie przejęłaś się.. - pokręcił głowa.

    OdpowiedzUsuń
  30. [Niestety, pomysłu brak....chociaż chęci są. może masz jakiś pomysł ?]

    OdpowiedzUsuń
  31. Wyszczerzył się do chłopska.
    - Cześć, moja krew, też jestem wielkim śpiochem. - przywitał sie po czym objął dziewczyną ramieniem. - Zabieram ją na ciacho i coś gorącego do picia, jeśli pozwolisz. No i nie dam damom płacić . - uśmiechnął się czule.

    OdpowiedzUsuń
  32. [no spoko, może tak być ;) zaczniesz ?]

    OdpowiedzUsuń
  33. Miał dziś zmianę, wiec co zrobić. Stał za barem i jak na razie był jeszcze spokój.
    Popatrzył na dziewczynę która usiadła na stołku barowym.- Siemka - przywitał się spokojnie. Przygotował szybko zamówiony napój i postawił przed nieznajomą zamówienie.
    Zignorował jej podziękowanie i podał tylko cenę.

    OdpowiedzUsuń
  34. Pokiwał głową.
    -Tak powiedziałaś to głośno i wyluzuj to nie koniec świata. Poza tym jakoś mnie to nie rusza mam ostrą białaczkę szpikową. No i nie udawaj, że cię to obchodzi- powiedział niewzruszony i pociągnął łyk coli-Masz ochotę na przejażdżkę- spytał przypominając sobie, że niedaleko zaparkował motor.

    OdpowiedzUsuń
  35. Podniósł na nią wzrok, gdy wróciła na miejsce.
    Przez chwilę tylko spoglądał na nią z cieniem jakiś emocji. Później postawił przed nią szklankę z tym samym napojem.
    - Prosze bardzo - rzucił cicho. Oparł się o bar i rozejrzał po pomieszczeniu.

    OdpowiedzUsuń
  36. -Dziewczyny- westchnął i po chwili ruszył za nią. Bez wahania wszedł do damskiej łazienki i od razu ją zobaczył. Po jej policzku spływała łza. Podszedł do niej.
    -Słuchaj. Przepraszam, wcale nie uważam, że jesteś płytka chodzi po prostu o to, że no nie wiem...-wierzchem dłoni starł łzę i spojrzał jej w oczy- Nikt nigdy się mną nie przejmował i moimi problemami też więc po prostu zapomnij o wszystkim co powiedziałem- uśmiechnął się przepraszająco- wybaczysz mi czy mam sobie iść umierać w samotności?

    OdpowiedzUsuń
  37. Zasśmiał się na słowa dziewczyny do brata. - No ale bądź milszy dla niego. Dopiero co wstał. - śmieje się cicho puszczając pierwszą dziewczynę do kawiarni po chwili siadając na wolnym miejscu.
    - Zamów, ja zapłacę, pamiętaj. - uśmiechnął się ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  38. - W sumie co mi szkodzi? Możemy iść - spojrzał jej prosto w oczy, a po chwili odwrócił wzrok. - Prowadź - wskazał ruchem dłoni, że ma iść pierwsza.

    OdpowiedzUsuń
  39. [Cyrus? Nie wiem czemu, ale zawsze miałam do niej uraz. xp ale z innej beki. Nie wiem, może w parku albo na jakimś koncercie? :D]

    OdpowiedzUsuń
  40. [ Właściwie bardzo chętnie, ale byłoby wspaniale gdybyś zaczęła :) ]

    OdpowiedzUsuń
  41. Wpadli do "Black Vouge" dosłownie na dwadzieścia minut. Tak twierdzili przynajmniej Ollie i Chris, którzy postanowili zarobić kilka groszy na weekend. Lip nie miał dzisiaj ani nastroju, ani ochoty na imprezę, ale z kasą było rzeczywiście krucho, a Lilly - starsza siostra Ollie'ego i Lip'a wspominał rano, że jak nie nie wezmą się do pracy to wyrzucą ich z domu. Blondyn westchnął cicho przypominając sobie zmartwioną minę siostry. Jego czujny wzrok pobiegł po tłumie tańczących ludzi próbując znaleźć klienta. Tuż obok szczupłej dziewczyny z naprawdę olśniewającymi brązowymi włosami tańczył chłopak, który na pewno potrzebował odrobinę zielonego. Podszedł do niego spokojnie, położył mu dłoń na ramieniu i powiedział kilka słów próbując jednocześnie przekrzyczeć muzykę i nie drzeć mordy do obcej osoby. Chłopak spojrzał na niego zaskoczony, ale po chwili uśmiechnął się i wyciągnął pieniądze z kieszeni.
    Po szybkim interesie zadowolony Lip ruszył w stronę baru, ale wpadł na tańczącą towarzyszkę nieznajomego. Pochylił się nad nią, zajrzał jej prosto w oczy i uśmiechnął się lekko, zatrzymując swoje dłonie na jej talii jakby miała się zaraz przewrócić. - Przepraszam. - wymówił bez dźwięku co i tak nie miało znaczenia, bo dziewczyna nie mogła go usłyszeć nawet jakby krzyczał - było naprawdę głośno.

    OdpowiedzUsuń
  42. Ruszył do baru za nią i zamówił szota. Spojrzał na nią, a kiedy przeciągnęła się jak kotka patrząc mu w oczy uśmiechnął się niewyraźnie. Znajomy widok. Bardzo znajomy. Wyciągnął z kieszeni zapalniczkę odpalił jej papierosa patrząc jej w oczy i pochylił się odrobinę w jej stronę. - Jestem Lip. - mruknął wyciągając dłoń w jej stronę. Dziewczyna nawet nie zdążyła odpowiedź. Dopadł do niego Ollie, złapał go za kark i krzyknął. - Przypał! Zabieraj siebie, panienkę i śmigamy. Przelecisz ją w domu. - zaśmiał się i ruszył w stronę wyjścia. Lip westchnął, spuścił wzrok i cofnął rękę. Ollie był mistrzem rujnowania momentów. - Tak... Jestem Lip i już mnie nie ma. - Zaśmiał się cicho, musnął dłonią jej włosy. Wypił szybko szota, położył na barze drobne i już go nie było. Chwilę później odpalał papierosa przed klubem rozglądając się za bratem i Chris'em.

    OdpowiedzUsuń
  43. Ollie jęknął przeciągle i przestąpił z nogi na nogę. - Lip! Czy ty zawsze musisz ciągnąć za sobą jakiś ogon? Zawsze! Zawsze tak jest! - spojrzał na brata zdegustowany. Lip milczał wpatrując się w dziewczynę z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Interesem zajął się Chris. - A czego potrzebujesz aniołku? My się nie bawimy w białe proszki. Zły adres. - "Szybko ją zaszufladkował" pomyślał Lip. Chociaż w sumie nie był tym zaskoczony. Dziewczyny w klubach z reguły szukały prochów albo pigułek. Oni jednak nie mogli ryzykować sprzedawaniem tego syfu, bo za to były poważne konsekwencje prawne. Sprzedawali tylko marihuanę albo hasz za to zawsze na wysokim poziomie i po w miarę dobrej cenie. Lip usiadł po turecku w miejscu, w którym stał i przyglądał się dziewczynie w milczeniu. Żaden z nich nawet nie pomyślał o tym aby się przedstawić

    OdpowiedzUsuń
  44. Lip odwrócił wzrok milcząc nadal, a Ollie podszedł do niego ze złośliwym uśmiechem. - Słyszałeś "Lip" co pani sobie zażyczyła? - zaakcentował wyraźnie skróconą wersję imienia, którą zwracali się do niego z reguły bliscy. - Więc rusz dupę i zarób jakieś pieniądze. Chris odwrócił się ze śmiechem od dziewczyny.
    Blondyn wstał i podniósł w końcu wzrok wbijając przeraźliwie niebieskie oczy w Nicke. Wyciągnął z kieszeni sreberko i poczekał aż ta do niego podejdzie. - 15$ od grama. - powiedział uśmiechając się nagle uwodzicielsko.

    OdpowiedzUsuń
  45. Lip mlasnął cicho i w dwóch krok zbliżył się do dziewczyny. Jedną dłonią objął stanowczo w talii przyciągając ją do siebie, drugą położył na jej szyi zahaczając kciukiem o kość policzkową. Pochylił się nad nią i złożył na jej wargach mocny pocałunek. Poczuł ciepło jej ciała, intensywny zapach, którego nie znał, ale był zdecydowanie w jego typie. Kiedy dziewczyna oddała pocałunek odsunął ją od siebie i patrząc jej bezczelnie prosto w oczy wymruczał: - Dobranoc. - odwrócił się na pięcie i dogonił spieszących się do domu kompanów, którzy śmiali się głośno. Chris poklepał go po plecach z ironicznym uśmiechem, a Ollie jak zwykle pokręci z niedowierzaniem głową.

    OdpowiedzUsuń
  46. Z uśmiechem na ustach, opierając się lekko o brata i przysłuchując się jednym uchem tego o czym rozmawiają Lip myślał o nowym domu, szkole, o Lilly, która najwyraźniej nie dawała sobie jakoś rady ze znalezieniem odpowiedniej pracy. Spojrzał na mijającą ich dziewczynę. Nie tylko on na nią spojrzał. - Kurwa. Lip. Ja tego nigdy nie zrozumiem. Co one w tobie widzą. Przecież ty masz papkę zamiast twarzy. - mruknął Chris ze śmiechem. Lip również zaśmiał się kręcąc głową, ale nie odrywając też wzroku od idealnego tyłka, który mógł aktualnie podziwiać. - Nie wiem. Zawsze mnie to zastanawiało. Może to słynny urok Joinedów. Wszystkie dupy nasze. Prawda, Ollie? - zapytał mrużąc złośliwie oczy. Młodszy brat był zadeklarowanym gejem, chociaż nie miał w sobie żadnej zniewieściałości lub zachowań chłopców z taką orientacją. Zawsze jednak mógł liczyć na jakiś uroczy komentarz ze strony Lipa. Wszyscy w trójkę wybuchnęli śmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  47. Po raz kolejny wybuchli salwą śmiechu. Lipowi przypomniało się od razu wytłumaczenie jakie stosował w Illinois. " Jestem Joined. Mogę robić wszystko." Ollie najwidoczniej myślał o tym samym, ale zanim zdążył się odezwać Chris szturchnął go w bok. - Żadnych nazwisk Ollie. To nie Illinois. - mruknął mu odwracając się tyłem do dziewczyny. Lip przyglądał się dziewczynie badawczo. Party Girl. Było ich zawsze dużo i były zawsze takie same. Ładne, trochę zbyt dobrze ubrane, a ich ciała zawsze były rozleniwione jak na lekach. Albo dragach. - Sprzedaliśmy ci co chciałaś. Masz nasze usprawiedliwienie. - wymruczał i machnął dłonią w powietrzu jakby odhaczył coś na niewidzialnej liście. - Nie wystarczy?

    OdpowiedzUsuń
  48. Lip uśmiechnął się drapieżnie i zrobił krok w jej stronę. Chris od razu wiedział co się święci. Philip miał duże problemy z wybuchami złości, czasami kompletnie bez powodu. Był niecierpliwy, nie lubił natarczywości i czasem zdenerwować mogło go wszystko. Przyjaciel przytrzymał go kładąc mu dłoń na ramieniu. Ollie uśmiechnął się anielsko próbując ukryć lekkie zaniepokojenie. - Posłuchaj... nikt nie będzie cię teraz przepraszał, bo sama kusisz los żeby być tak traktowana. Przykro, czas nam ucieka. Znajdź sobie nowego chłopca na wieczór. Lip jest bardzo zajęty. - rzeczywiście wyglądał na takiego. Chwilę wcześniej odpalił blanta aby się uspokoić i aktualnie chichotał z Chrisem, który najwidoczniej opowiadał mu coś bardzo dziwnego.

    OdpowiedzUsuń
  49. [ Masz ochotę na nowy wątek, czy Lip Cię odstraszył ;)]

    OdpowiedzUsuń
  50. [ No problema ]

    Dojechał do szkoły jak zwykle - czyli na zwiniętym od Sam'a rowerem. Sam był najmłodszy z rodzeństwa - dziewięcioletni piroman, który dostawał szału za każdym razem kiedy Lip korzystał z jego roweru, jednak trudno było odzwyczaić się od takiego nawyku. Tuż przy wjeździe do szkoły zajechał drogę jakiejś bryce, która zatrzymała się z piskiem, a ze środka wyskoczył wyraźnie zdenerwowany brunet. - Ty gnoju! Wyjazd mi stąd, ale przejadę ci po mordzie! - wywrzeszczał. Lip zaśmiał się tylko i odwrócił się aby pokazać mu środkowy palec. Na miejscu pasażera siedziała dziewczyna z zeszłego wieczoru. Próbował przypomnieć sobie jej imię, jednak nie chciał ryzykować wpadki. Uśmiechnął się do niej tylko i krzyknął: - Twój brat jest strasznym chujem!

    OdpowiedzUsuń
  51. [ skoro do niedawna ma problem z narkotykami, to może zacznie słabnąć gdzieś na mieście w nocy. Przewracać się, wymiotować czy coś... i Mike ją znajdzie i zabierze do siebie do domu? :]

    OdpowiedzUsuń
  52. Wracał akurat ze spaceru. Dzisiaj nie zabierał ze sobą puszek, chciał tylko się przejść i zobaczyć co, gdzie i jak.
    Było już późno, na niektórych ulicach w ogóle nie było ludzi.
    Michael wyszedł z tej "imprezowej strefy" na mieście i znalazł się w nieco cichszych uliczkach. Nagle dostrzegł dziewczynę. Z tego co udało mu się zaobserwować, chyba nie czuła się najlepiej. Rozejrzał się dookoła, a widząc że nikt nie pali się do tego żeby jej pomóc, podbiegł do niej ten kawałek.
    -Hej, hej... -dotknął dłonią jej ramienia. Mówił do niej, pytał się jak ma na imię, gdzie mieszka. Ale dawało się raczej wyczuć, że chyba nic do niej nie dociera.

    OdpowiedzUsuń
  53. Zajechał jej drogę zatrzymując rower i zapalając papierosa. Ukłonił się kpiąco. - Witam. Dobry towar? Zainteresowana stałą dostawą? - wymruczał patrząc jej w oczy. Dziewczyna miała długie, rozpuszczone włosy układające się jakby w lekkie fale. Wydawały się niesamowicie miękkie, jak puch. Poprzedni wieczór był z chwili na chwilę coraz cięższy więc tego dnia oczy Lip'a były podkrążone, skóra ziemista, a ciało jakby cały czas spięte. Nie ma co. Nowa okolica dawała im w kość, a dom pełen ludzi nie pomagał w uspokojeniu się.

    OdpowiedzUsuń
  54. Lip zaśmiał się cicho wsiadając z powrotem na rower. - Uuu... chyba Księżniczka nie jest dziś w nastroju. Cóż... żegnam panią w takim razie, nie przeszkadzam w tak ważnej sytuacji jak... o chwila. Nie robisz nic kreatywnego w tej chwili. - Zaśmiał się kolejny raz wysłał jej cynicznego buziaka i rzucił papierosa na ziemię tuż obok wysokich butów dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń
  55. Lip uśmiechnął się podstępnie jakby fakt, że dziewczyna usiadł koło niego miało zapewnić mu rozrywkę na następną godzinę. Kiedy odwróciła wzrok wbijając go w szybę chłopak odczekał chwilę w milczeniu udając zainteresowanie przedmiotem chociaż do końca nie był pewny jakim, po czym pochylił się nad brunetką prawie muskając twarzą o jej włosy. - Mała furiatka. - wymruczał jej do ucha ze śmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  56. Widząc zachowanie dziewczyny tylko wywrócił oczyma. Po chwili podniósł dłoń i powiedział, że martwi się o koleżankę więc pójdzie sprawdzić czy wszystko w porządku. Prawdę mówiąc miał ochotę na papierosa i miał ochotę sprawdzić czy profil psychologiczny jak zrobił w swojej głowie na temat Nicke był prawdziwy. Wszedł do damskiej toalety i odpalił papierosa. - Ej Księżniczko, bez przesady przecież żartowałem. - powiedział łagodnie. Usłyszał jak cicho płacze. Tak! Miał rację. O jak łatwo było rozgryźć tych ludzi. - Jeżeli poczułaś się urażona, to bardzo mi przykro. - dodał próbując ukryć kpinę w głosie. - Och daj spokój. Udajesz twardą, ale byle jaki, obcy ci człowiek może w dwóch słowach doprowadzić cię do łez? Żałosne. Weź się w garść. - dziewczyna nadal nie wychodziła. - I przestań ćpać, bo niedługo nie będziesz wiedziała gdzie masz oczy! - krzyknął na do widzenia, wyrzucił niedopałek i trzasnął drzwiami. Kurwa mać.

    OdpowiedzUsuń
  57. Rower musiał stać przy tylnym wyjściu, a Lip nie zamierzał czekać do końca szkoły. Zamierzał pojechać, znaleźć brata w jego szkole i wyrwać go na piwo. Gdy oprócz roweru znalazł tam Nicke o mały włos nie odwrócił się na pięcie, nie olał roweru i po prost poszedł. Jedyna rzecz, która go od tego powstrzymywała to myśl o tym co zrobi mu Sam kiedy nie przywiezie roweru do domu. Podszedł więc z lekkim grymasem na twarzy, mijając ją i sięgając po oparty o mur rower. - Och błagam. Zawsze się tak zachowujesz? - wymruczał nawet na nią nie patrząc. - Jesteś jak bomba zegarowa. Raz dotkniesz, a jak wybuchnie - tragiczne w skutkach. - wsiadł na rower i odpalił papierosa. Usiadł na niego i zanim ruszył spojrzał jej prosto w oczy i powiedział stanowczo. - Nikt nie będzie cię szanował jeżeli zobaczą, że można tobą pomiatać. Zawsze kiedy jesteś uległa dajesz okazję drugiej stronie do dominacji. A uległość w życiu wcale nie jest tak przyjemna jak w łóżku.

    OdpowiedzUsuń
  58. -Mam dobre serce -rzucił ironicznie, przytrzymując ją. Dziewczyna bujała się na boki nawet na siedząco.
    -Gdzie mieszkasz? Pomogę ci dojść do domu -mówił, pytał, ale na nic. Narkotyk musiał być dość silny, albo musiała dość sporo go zażyć. Czasem odpowiadała mu z sensem, a czasami nie.
    -Nie będe Cie gwałcił, za morderstwo też nie chcę siedzieć -powiedział, pomagając jej wstać -jesteś w stanie sama iść?

    OdpowiedzUsuń
  59. Pokręcił głową z niedowierzaniem. - Jakbyś słyszała to czego nie chcesz usłyszeć. Nie. Nie uważam cię za dziwkę. Jak mógłbym. Nie znam cię. Tak naprawdę to co mówię to tylko to co sama mi pokazujesz. Więc może nadszedł czas na to abyś przestała ludziom pokazywać kogoś kim najwyraźniej nie jesteś. - Zamilkł na chwilę i zaciągnął się papierosem. Nagle uśmiechnął się, bo właśnie zamierzał zacytować własnego brata. - Nie daj ludziom zrobić z siebie kogoś kim nie jesteś, bo zawsze zrobią z ciebie kurwę, czarnego lub członka sekty. Tylko po to by mogli poczuć się lepiej. - Nagle poczuł dumę, że w wieku szesnastu lat jego brat widzi coś tak społecznie skomplikowanego. - Ludzie zawsze potrzebują widzieć kogoś słabszego, lub gorszego. Nie pozwól im na to aby zrobili to z tobą. - westchnął. - Nie daj się sukinsynom! - krzyknął i ruszył w stronę bramy.

    OdpowiedzUsuń
  60. Chłopak kiwnął głową, stawiając kilka kroków przed siebie.
    -Mike -również się przedstawił. Nie, tak się nie dało iść. Ciężko było prowadzić osobę która ledwo stoi na nogach.
    Michael był dobrze zbudowany, dużo ćwiczył. Był silny, więc bez problemu wziął szatynkę na ręce.
    Nie był Herulesem i jak sobie pomyślał, że ma z nią iść na koniec miasta to miał ochotę się przeżegnać.
    Rozejrzał się dookoła. Byli blisko jego domu, postanowił się udać tam.

    OdpowiedzUsuń
  61. [ Zaczniesz nowy wątek? :) ]

    OdpowiedzUsuń
  62. Akurat wszedł do pokoju. Słysząc, że owa nieznajoma już się obudziła, spojrzał w stronę łóżka.
    -W moim domu -powiedział, podchodząc do biurka. Odłożył na nie kilka jakiś kartek, które dostał od matki -jak się czujesz?

    OdpowiedzUsuń
  63. -Cóż... -zaczął, z lekkim śmiechem - z tego co wiem, to masz na imię Nicke i chyba przedawkowałaś dragi na wczorajszej imprezie. Rzygałaś, bredziłaś, przewracałaś się... powiedzmy, że spadłem Ci z nieba -spojrzał na nią rozbawiony.

    OdpowiedzUsuń
  64. Lip milczał uśmiechając się lekko i patrzył w dal. Poczekał aż dziewczyna się uspokoi. Odpalił papierosa i zaciągnął się mocno po czym wypuścił dym. - Ładna fryzura. - powiedział w końcu i odwrócił się w jej stronę. Dotknął delikatnych kosmyków, szybko opuszczając dłoń. - Czujesz się źle? Szkoda. Nie tego się spodziewałem. Co się zmieniło? Dziesięć twoich fałszywych przyjaciółek przestało odbierać swoje różowe telefony? Czy chłopcy, którzy zawsze patrzyli na twój tyłek teraz mają wyjebane? Och nie. Co za koszmar. Nie wiem jak to przeżyjesz.

    OdpowiedzUsuń
  65. [Nic w szkole nie łączzy naszych postaci więc może jakieś przypadkowe spotkanie? No nie wiem, to jest dość oklepane... Gdzie można spotkać Nicke?]

    OdpowiedzUsuń
  66. [Dobra, mogę zacząć jednak nie spodziewaj się fenomenów.]

    Wakacje. Dla każdego nastolatka najwspanialsy okres w życiu. Masa zabawy, wolnego czasu, alkoholu i niekończących się imprez. Wielu znajomych Chrisa właśnie w ten sposób spędzało te miesiące wolne od szkoły. Korzystali z nich pełną garścią, jednak dla panicza Andersona był to raczej czas sentymentalizmu. Okres, w kótrym wracały wszystkie wspomnienia z dzieciństwa, te dobre i gorsze, które zawsze kończyły się tak samo. Ich kulminacyjny moment następował zawsze w chwili kiedy na nowo docierał do niego fakt, że Amie nie żyje. Wtedy właśnie, ubrany w ciemną koszulkę i spodnie z głową spuszczoną w dół, późnym wieczorem wybierał się na cmentarz. Spacerował między nagrobkami aż w pewnym momencie docierał do miejsca, które wywoływało na jego ciele gęsią skórkę. Jednak nie uciekał. Nie bał się, ponieważ dobrze wiedział, że w tym miejscu najlepiej czuje jej obecność. Siadał na kamiennej ścieżce, naprzeciwko betonowego nagrobka i mówił. Opowiadał o wszystkim co się działo i za czym tęskni. Dla postronnego obserwatora wydałoby się to dość dziwne, jednak dla niego było w pełni naturalne. Pewnego rodzaju powrót do przeszłości.
    -Do zobaczenia Amie - szpenął podnosząc się z ziemi. Dochodziła godzina pierwsza w nocy. - Trochę się zasiedziałem - dodał uśmiechając się delikatnie.
    Niespiesznie otrzepał ręce z trawy i piasku po czym skierował się w stronę cmentarnej bramy. Szybko minął kilka pierwszych przecznic. Jednak kiedy znajdował się w okolicu ulicy, na której mieściła się szkoła Palm Springs zwolnił raptownie. Jego oczom ukazała się kobieca sykwetka. Dziewczyna siedziała na krawężniku i najwyraźniej nie przejmowała się otaczającym ją światem.
    Chris powoli podszedł do nieznajomej i przykucnął obok.
    -Wiesz, że to tak niebezpiecznie siedzieć blisko ulicy o tej porze? - zapytał patrząc przed siebię.

    OdpowiedzUsuń
  67. Nie spodziewał się, że dziewczyna potraktuje go bez zbytniego sarkazmu. Zazwyczaj osoby, które spotykał o tej porze starałly się w pewien sposób wywyższyć. Pokazać, że skoro są duszami towarzystwa to wszystko im wolno. Uśmiechnął się delikatnie na dźwięk jej słów. Miała przyjemny, melodyjny głos, jednak w pewien sposób smutny, odległy. Możliwe, że przerwał jej w chwili kiedy wracała do jakichś wydarzeń z przeszłości? Wspomnień? Wiedział co to znaczy, ponieważ wielokrotnie sam był ofiarą przypływu myśli związanych z dawnymi wydarzeniami.
    -A ja? Ja tylko chciałem sprawdzić czy wszystko w porządku - pierwszy raz tego wieczora spojrzał w jej stronę. Niby uśmiechała się do niego, jednak ten blady uśmiech nie wyglądał na zbyt szczęśliwy. - Jeżeli o to chodzi. - dodał i zamyślił się na chwilę uważnie badając wzrokiem twarz dziewczyny. - W porządku?

    OdpowiedzUsuń
  68. Delikatny uśmiech, który pojawił się na ustach Chrisa zniknął wraz z momentem kiedy po policzku nieznajomej dziewczyny spłynęła pojedyncza łza. Nie lubił kiedy kobiety płakały, nie lubił kiedy jego matka płakała, nie lubił gdy... Gdy Amie płakała. Zawsze robiła to ukradkiem, żeby on nie zauważył. Mówiła, że wszystko dobrze ocierając pojedyncze łzy. Robiła to tak samo jak... Jak ta dziewczyna. Dobrze wiedział, że coś się dzieje. Wiedział także, że nie wypada o to dopytywać skoro druga strona sobie tego nie życzy, jednak nie wyobrażał sobie patrzeć na czyjeś cierpienie. Może warto czasami nagiąć zasady dobrego wychowania, dla dobra innych?
    -Ponieważ z oczu człowieka można czytać jak z otwartej księgi - szepnął cicho jakby zdradzał jej swój największy sekret - Jednak ja za żadne skarby nie mogę rozczytać co Cię gnębi. - zamrugał szybko powiekami z nadzieją, że jego wzrok się wyostrzy. - Podobno płacz daje ukojenie, jednak cóż takiego mogło się stać? Niektórzy twierdzą, że łzy to oznaka słabości ale skoro tobie one w pewien sposób pomagają to może nie ma sensu ich powstrzymywać. Jesteśmy tutaj sami, na tej ciemnej ulicy. Ty i ja... Jeżeli coś Cię boli, wyrzuć to z siebie nikt tego nie usłyszy. Zobacz - przerwał na chwilę żeby zwinnym ruchem podnieść się z krawężnika - HALO! - krzyknął przystawiąjac dłonie zwinęte w rulon do ust. - Widzisz, żadnej odpowiedzi. - ponownie zajął miejsce obok dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń
  69. Rozbawienie, które przez chwilę widniało na twarzy chłopaka szybko ustąpiło mijsca ogromnemu zaskoczeniu oraz współczuciu. Nie spodziewał się, że problem tej dziewczyny może sięgać aż tak wysoko postawionej poprzeczki. Stawiał raczej na coś błahego. Kłótnia z chłopakiem, kumpelą czy rodzicami, jednak nigdy w życiu nie przyszłoby mu do głowy, że może być to coś... Aż tak zaawansowanego. Uchylił delikatnie usta zastanawiając się nad odpowiedzią. Jedynym co teraz miał w głowie była natychmiastowa pomoc tej dziewczynie.
    -Łał - wydusił z siebie w końcu. - Nie spodziewałem się, że będzie to coś takiego, jednak... - przerwał na chwilę zastanawiając się co więcej może powiedzieć - Rodzice nic nie wiedzą?

    OdpowiedzUsuń
  70. Jęknął z niedowierzaniem. - Powiedz mi, czy zamierzasz już zawsze na każde moje słowo reagować oburzeniem czy mogę liczyć na odrobinę spokoju? - pokręcił głową i odwrócił wzrok. Przy bramie stał Ollie, który najwyraźniej znowu urwał się ze szkoły i przyszedł i mnie na to namówić. - Przykro mi, muszę lecieć - wymruczał wstając i zatrzymując się naprzeciwko niej. Zajrzał jej w oczy, uśmiechnął się kpiąco i łapiąc ją za podbródek protekcjonalnie pocałował ją w usta. Potem odsunął się, spojrzał na nią uważnie, przemyślał coś i zaśmiał się jej w oczy. - Oczywiście jeśli masz ochotę, możesz mi towarzyszyć. - dodał po kilku krokach.

    OdpowiedzUsuń
  71. Wzruszył ramionami spoglądając na nią z niedowierzaniem.
    - Ale to jednak Twój brat. Szanuj go chociaz trochę.. - powiedział cicho. - A zamów cokolwiek.

    OdpowiedzUsuń
  72. [ wybacz, ale muszę to powiedzieć - szczerze nie znoszę tej pani, która jest wizerunkiem Twojej postaci, ale z racji na to iż w żaden sposób po opisie jej raczej nie przypomina nie mam nic przeciwko wątkowaniu :) miejsce? No nie wiem, może Nate kumpluje się z jej bratem i zaprosił go na domowkę do siebie a on zabrał ze sobą siostrę. Ewentualnie mogłaby się tam upić, tak jak i Nate, po czym spędziliby razem noc, której rano żadne z nich by nie pamiętało i nie wiedziało o niej gdyby nie obudzili się nadzy rano w jego łóżku :p jeśli Ci nie odpowiada możesz wymyślić coś innego :) ]

    OdpowiedzUsuń
  73. Nathaniel często organizował imprezy chociaż zazwyczaj do tego celu wybierał obiekty inne niż swój dom, jednak to była sytuacja wyjątkowa. Otóż wszystkie lokale w okolicy były zajęte. A to śluby, urodziny czy też zjazdy klasowe. Innymi słowy totalny brak innych opcji na melanż. Zaproszenie do siebie takiego tabunu ludzi wymagało przygotowania. Pozamykania niektórych pokoi i tym podobnych. Właśnie wychodził ze swojego pokoju chcąc go zamknąć gdy wpadł na jakąś dziewczynę. Nie znał jej, a co za tym idzie - nie była zaproszona przez niego. Uznał że musiała przyjść z jakimiś koleżankami. Mimowolnie uśmiechnął się na myśl o tym.
    - Nie stresuj się, przeżyłem to starcie - zapewnił ją rozbawiony chłopak. - Jeśli szukasz łazienki to do końca korytarza i w lewo, a jeżeli jakiegoś spokojniejszego miejsca... Na górę po tych schodach i drugie drzwi w prawo - oczywiście wskazał jej nieużywany zazwyczaj pokój gościnny.

    OdpowiedzUsuń
  74. Nathaniel często organizował imprezy chociaż zazwyczaj do tego celu wybierał obiekty inne niż swój dom, jednak to była sytuacja wyjątkowa. Otóż wszystkie lokale w okolicy były zajęte. A to śluby, urodziny czy też zjazdy klasowe. Innymi słowy totalny brak innych opcji na melanż. Zaproszenie do siebie takiego tabunu ludzi wymagało przygotowania. Pozamykania niektórych pokoi i tym podobnych. Właśnie wychodził ze swojego pokoju chcąc go zamknąć gdy wpadł na jakąś dziewczynę. Nie znał jej, a co za tym idzie - nie była zaproszona przez niego. Uznał że musiała przyjść z jakimiś koleżankami. Mimowolnie uśmiechnął się na myśl o tym.
    - Nie stresuj się, przeżyłem to starcie - zapewnił ją rozbawiony chłopak. - Jeśli szukasz łazienki to do końca korytarza i w lewo, a jeżeli jakiegoś spokojniejszego miejsca... Na górę po tych schodach i drugie drzwi w prawo - oczywiście wskazał jej nieużywany zazwyczaj pokój gościnny.

    OdpowiedzUsuń
  75. Nathaniel często organizował imprezy chociaż zazwyczaj do tego celu wybierał obiekty inne niż swój dom, jednak to była sytuacja wyjątkowa. Otóż wszystkie lokale w okolicy były zajęte. A to śluby, urodziny czy też zjazdy klasowe. Innymi słowy totalny brak innych opcji na melanż. Zaproszenie do siebie takiego tabunu ludzi wymagało przygotowania. Pozamykania niektórych pokoi i tym podobnych. Właśnie wychodził ze swojego pokoju chcąc go zamknąć gdy wpadł na jakąś dziewczynę. Nie znał jej, a co za tym idzie - nie była zaproszona przez niego. Uznał że musiała przyjść z jakimiś koleżankami. Mimowolnie uśmiechnął się na myśl o tym.
    - Nie stresuj się, przeżyłem to starcie - zapewnił ją rozbawiony chłopak. - Jeśli szukasz łazienki to do końca korytarza i w lewo, a jeżeli jakiegoś spokojniejszego miejsca... Na górę po tych schodach i drugie drzwi w prawo - oczywiście wskazał jej nieużywany zazwyczaj pokój gościnny.

    OdpowiedzUsuń
  76. [ wybacz za ilość ale pisze z komórki i wydawało mi się że się nie dodaje i tak jakoś wyszło. ]

    OdpowiedzUsuń
  77. Widział to, że musi być jej nie wygodnie tak wyciągać głowę w jego stronę toteż uśmiechnął się znacząco i chwycił ją za rękę prowadząc w stronę kuchni. Tam wskazał jej jeden z basowych stołków, a on sam oparł się o blat kuchenny i obserwował ją przez chwilę. Dostrzegł znajome rysy twarzy. To musiała być siostra jednego z jego kolegów albo koleżanek, co nieco ostudziło jego zapał.
    - Czego się napijesz? - zapytał jak na gospodarza przystało.

    OdpowiedzUsuń
  78. - Gdybym Ci powiedział, musiałbym Cię zabić - powiedział z uśmiechem. To była jego tajemnicza mikstura, połączenie idealne. Jednak kursy barmanśkie się przydały.

    OdpowiedzUsuń
  79. - Każdy ma jakieś tajemnice - zauważył pogodnie polewając im kolejna kolejkę tajemniczego trunku. - Moją tajemnicą jest skład magicznego drinku na który wyrwam najfajniejsze dziewczyny - mrugnął do niej i przechylił szklankę wlewając sobie do ust zawartość swojej szklanki.

    OdpowiedzUsuń
  80. Spodziewał się tego. Jak zawsze. Po wypiciu zaledwie dwóch czy trzech drinków każda z dziewczyn nabierała odwagi na znaczące flirty. Ich pewność siebie rosła, a Nate korzystał. Sięgnął po jeszcze jedną kolejkę z tym że sobie zrobił kilka razy mocniejszego. Chciał się już odprężyc.
    - Gram w piłkę, a to wystarcza - jego mięśnie napięły się gdy jej dłoń sięgnęła jego torsu. - Może przeniesiemy się z naszą imprezą na górę? - zapytał kładąc jedną rękę na jej biodro. W druga rękę złapał butelkę z jakimś alkoholem.

    OdpowiedzUsuń
  81. Uśmiechnął się triumfalnie, a wypity alkohol zaczął działać. Przesunął językiem po spierzchniętych wargach i odwrócił głowę, gdy przechodząca za nim blondynka klepnęła go w tyłek, najwyraźniej usiłując go zaczepić. Pokręcił tylko głową jakby z politowaniem i odwrócił się z powrotem w stronę swojej rozmówczyni.
    - Preferujesz czystą? - uniósł butelkę, którą trzymał. - Czy może whiskey?

    OdpowiedzUsuń
  82. [Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję ale przez ostatni tydzień nie było mnie w domu :d ale już to nadrabiam.]

    Brwi chłopaka powędrowały ku górze natomiast oczy przybrały rozmiar dwóch pięciozłotówek. Za żadne skarby nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Jak to możliwe, że dziewczyna, młoda i nawet atrakcyjna - musiał przyznać - mieszka z bratem narkomanem a jej rodzinka nic o tym nie wie. Pokręcił z niedowierzaniem głową i kolejny raz spojrzał na dziewczynę.
    -Jak masz na imię? - zapytał, mając nadzieję, że tym pytaniem nie zmieni szybko tematu.

    OdpowiedzUsuń
  83. Coraz bliżej roku szkolnego, więc wiązało się to z tym, że czas zacząć trenować, aby obronić mistrzostwo kraju. Będzie ciężko, ale przecież solidna praca pomoże im w tym wszystkim. Tym razem spotkali się na boisku przy plaży, później zauważył, że obok ćwiczyły cheerleaderki. Chłopcy biegali bez koszulek, wykonywali różnego typu ciekawe akcje i momentami wygłupiali się, jakby mieli po kilka lat. Co jakiś czas rzucali kąśliwe uwagi na temat cheerleaderek. Skończyli trening równo z dziewczynami, więc cała ta sytuacja wyglądała w miarę zabawnie. Usiadł przy barze obok Nicke.
    - Cześć - na jego twarzy pojawił się jeden z tych znaczących uśmiechów. - Czego się napijesz?

    OdpowiedzUsuń
  84. [Przepraszam za pominięcie :D]

    - Dwa pistacjowe - uśmiechnął się. Oczywiście James był Jamesem, więc zapłacił za siebie i za nią, po czym ruszyli dalej przed siebie. - Długo tu mieszkasz? Masz taki obcy akcent - powiedział zgodnie z prawdą. Szło to bardzo szybko zauważyć. Rodowici Amerykanie mieli bardzo specyficzną wymowę słów, więc każdy obcokrajowiec był szybko rozpoznawany.

    OdpowiedzUsuń
  85. - Brat robiący za przyzwoitkę? - spojrzał na nią i uniósł do góry brwi. - Ja raczej bym się w coś takiego nie dał wrobić - pewnie tak mówił tylko dlatego, że siostry nie miał, ale przecież ona o tym pojęcia nie miała.
    - W Palm Springs już od urodzenia mieszkam i zresztą nie zapowiada się na to, abym miał gdziekolwiek się przeprowadzać. Mam do tego miejsca pewien sentyment.

    OdpowiedzUsuń
  86. [ A masz jakiś pomysł? ;> ]

    OdpowiedzUsuń
  87. - Działa na nerwy, bo robi za przyzwoitkę. To raczej logiczne - na jego twarzy pojawił się nikły uśmiech. - Braciszek zrobił kontrolę? - tak podejrzewał, bo nic a nic nie zrozumiał z tego co mówiła Nicke. - Ja bym mógł iść poobijać się na plaży - nie chciało mu się nic robić, a że uwielbiał przesiadywać na plaży to też był to jego pierwszy i jedyny pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  88. Oh, catharsis! Człowiek myśli, że już nie ma postaci pijąco-ćpająco-buntowniczo-palących, a tu taki dobry przykład wszystkiego, czego w przyszłości nie robić z postaciami! Wprost... epickie.

    OdpowiedzUsuń
  89. [Hej:) masz ochotę na wątek? Masz jakiś pomysł? Mogę zacząć:)]

    OdpowiedzUsuń
  90. [ Uwielbiam szalone pomysły, więc ten jest jak najbardziej ciekawy:) Dobra biorę się do pisania:)]

    Do końca wakacji zostało już tylko kilka dni. Tony wprost nie mógł się doczekać ostatniego roku w tej szkole. Jego Zespół zyskiwał coraz większą sławę, więc możliwe, iż dyrektor pozwoli im grac na niektórych szkolnych potańcówkach.
    Trzeba jeszcze tylko przećwiczyć kilka nowych kawałków póki mieli wolne. Od września Tony ponownie będzie musiał udawać 'grzecznego' chłopca, który ślepo spełnia marzenia rodziców o synu prawniku.
    Zatrzymał swojego mustanga na skrzyżowaniu. Uwielbiał go, marzył o nim praktycznie od dziecka. Shelby była jego oczkiem w głowie, zawsze na nią chuchał i dmuchał.
    Gdy tylko czerwone światło na sygnalizatorze ustąpiło miejscu najpierw pomarańczowemu a potem zielonemu Tony powoli puścił sprzęgło i wcisnął pedał gazu.
    Nie zauważył nawet jak jakaś ciemnowłosa dziewczyna wbiegła na czerwonym świetle na pasy i chcąc nie chcąc wpadła mu na maskę. Na maskę JEGO samochodu. JEGO ukochanego mustanga.
    Zaciągnął ręczny i wyskoczył z samochodu. Widząc, ze jego czarne cudeńko nie ma żadnej rysy podszedł do dziewczyny.
    - Nic ci nie jest- zapytał schylając się nad ciemnowłosą panienką.

    OdpowiedzUsuń
  91. Tony przyjrzał się uważnie dziewczynie. Niby nic jej nie było, ale to przecież nic nie wiadomo. Zawsze może dostać jakiegoś szoku powypadkowego.
    -nic nie szkodzi. Hej...zaczekaj dokąd idziesz...- powiedział nieco zdziwiony i ruszył za dziewczyną.
    Złapał ją w ostatnim momencie gdy upadała
    - Chyba jednak nie wszystko jest ok- powiedział uśmiechając się do niej i patrząc w jej niebieskie oczy. - Chodź podwiozę cię- dodał i nie czekając na jej odpowiedź złapał ją za rękę i pociągnął w stronę swojego mustanga.

    OdpowiedzUsuń
  92. Ulżyło mu, że jednak przyjęła pomoc. Wsiadł do samochodu,a silnik jego wozu jak zwykle zamruczał niczym dziki kot, kiedy tylko Tony lekko wcisnął pedał gazu.
    - Tony.- powiedział spoglądając na chwilę na dziewczynę i uśmiechając się do niej.- Nie musisz dziękować, to drobiazg. Eleanor lubi takie wycieczki.- dodał jeszcze włączając przy okazji radio.

    OdpowiedzUsuń
  93. [Skoro twoja panienka zaczyna bawić się z narkotykami, to Romeo się pisze, żeby ją w ich świat wprowadzić. Co powiesz na szaloną imprezę z jego paczką przyjaciół, może tam jej zaserwować jakiś "przysmak" :D]

    OdpowiedzUsuń
  94. Romeo uśmiechnął się jednym kącikiem ust i dogasając papierosa w popielniczce w kształcie nietoperza, wstał i podszedł do dziewczyny.
    Uwiesił się na jej lewym ramieniu i spojrzał na drinka, którego postawił pod jej nosem barman.
    - Uhuhu, widzę, że dzisiaj szalejesz, Nicke - zaśmiał się, cały śmierdząc papierosowym odorem - Będziesz tutaj sama egzystować? - zapytał z powątpiewaniem - Zapraszam do stolika numer cztery, zabawa nieźle się tam rozkręca - wskazał pianym ruchem miejsce przy którym siedzieli jego kumple.

    OdpowiedzUsuń
  95. Na wargach Romea pojawił się głupkowaty uśmiech człowieka na haju i zwinął łokieć z jej ramienia, opierając się teraz o krawędź baru.
    - Niech będzie, Księżniczko Ciemności - zażartował i skinął na niezadowolonego barmana - Postaw panience co sobie zażyczy, ja płacę - pomachał mu wesoło portfelem i westchnął - Jesteś wredną laską, co nie? Ja lubię tylko wredne - wyprostował się i odpalił kolejnego papierosa.

    OdpowiedzUsuń
  96. Ollie rzucił jej krótkie spojrzenie i wbił w Lip'a pytające spojrzenie. - Tak? Lip? Mógłbyś mi to wytłumaczyć? - tu wskazał na stojącą obok brunetkę. - Od kiedy to zabieramy imprezowe dupeczki na nasze wypady? - wymruczał nie ukrywając lekkiej pogardy.
    Blondyn zaśmiał się. Nicke była przyjemną istotką i lubił ją, naprawdę, ale nie dziwiła go opinia brata. - Bądź miły, bo nie kupię ci whisky. - wymruczał i odwrócił się do dziewczyny. - No. Ostatnia szansa. Jesteś pewna, że idziesz z nami?

    OdpowiedzUsuń
  97. Ollie był jego przyjacielem od zawsze. Rozumieli się bez słów, byli najlepszymi kompanami do picia, do imprez czy do poważniejszych spraw. I chociaż to Lip był tym niezrównoważonym i agresywnym, Ollie nigdy nie przebierał w słowach. Rozmowa z nim była dzięki temu dużą przyjemnością, bo przebiegała bardzo naturalnie i wciągała. Nie było to jednak przyjemne dla ludzi z zewnątrz. - Księżniczko, jaki masz plan na dzisiejsze popołudnie? Coś co bardzo chcesz zrobić?

    OdpowiedzUsuń
  98. Ollie najwyraźniej rozwiązał w głowie jakąś kłótnię z samym sobą. Zaśmiał się głośno, wziął Nicke pod ramię i z przyjemnym uśmiechem przyznał jej rację. - I to jest plan! Widzisz Lip? Są jednak dobrzy ludzie na tym świecie. Przestali jednak kierować się w stronę pubu. Lip szybko podjął decyzję, że potrzebuje domowej atmosfery, a chyba nie tylko jemu jej brakowało. Rzuci bratu figlarne spojrzenie. - Zgadzam się, ale zdecydowanie chcę się znaleźć w domu. Szybki spacer zawiódł ich pod rozklekotaną willę, która o tej porze była pusta. Weszli do dom i pierwsze swoje kroki Lip skierował do lodówki. Wyciągnął z niej dwie butelki tequili, na blacie znalazł trzy krótkie szoty, po ostatnim męskim wieczorze. Chwilę później na stole leżały już przygotowane cytryna i sól. W tym czasie Ollie jak zwykle głośno i zabawnie oprowadzał Nicke po domu. Pojawili się w drzwiach jadalni, a brunetka nie wyglądała już na niepewną.

    OdpowiedzUsuń
  99. - No problema. - wymruczał Lip i podszedł do starej wierzy stojącej na ogromnej kolumnie. Włączył ją i już po chwili pokój napełnił się muzyką.Blondyn mlasnął cicho, a Ollie zaczął nucić nalewając im do kieliszków tequili. - Gramy w coś? Musimy koniecznie robić coś aktywnego, aby nasz gość nie usnął. - zaśmiał się cicho rzucając Nicke figlarne spojrzenie.

    OdpowiedzUsuń
  100. [Ojć, no sama nie wiem, ale możemy spróbować. :D]

    OdpowiedzUsuń
  101. [Jejciu, Ty masz 100, a ja jakieś marne 4. :o Muszę wybić Christi na szczyt popularności, ahahaha :> Może spotkają się na korytarzu szkolnym? Moja Lawrence jest nowa, więc Nickie może się jej przedstawić, bo domyślam się, że dość długo tu jest.]

    OdpowiedzUsuń
  102. Ollie zaśmiał się i wyciągnął telefon. - To jest genialny pomysł, ale Nicke, egoistko jesteśmy braćmi. - puścił jej oczko. - Dzwoń po koleżaneczki, ja zadzwonię do naszych znajomych robimy wieczór butelki. - Już po chwili do drzwi zadzwonił dzwonek i domu weszło pięciu kolegów Lip'a i Olliego z pracy. Rozłożyli się wygodnie na podłodze nalewając sobie uprzednio drinki czy wyciągając z lodówki piwo. Ludzie z reguły czuli się w domu Joinedów lepiej niż u siebie, nie wiadomo czy ze względu na domowników czy może domową atmosferę jaka tam panowała. Przedstawili się Nicke wszyscy taksując ją wzrokiem z pseudo uprzejmymi uśmiechami. Nicke była śliczna więc trudno było trzymać dłonie przy sobie jednak spotkali ją w domu Lip'a, nie było więc co ryzykować przynajmniej na razie. Po jakiejś pół godzinie w progu stanęły koleżanki Papulias. Wszyscy zasiedli w kole, a Lip uśmiechając się bezczelnie do Nicke podał jej butelkę. - Zaczynamy zabawę! - krzyknął i roześmiał się głośno.

    OdpowiedzUsuń
  103. Pierwszy dzień w szkole. Dzień był piękny. Słoneczny, chmury na niebie były idealnie białe. Christilla ubrała się w białe rurki i błękitny top z głębokim dekoltem. Na stopach miała beżowe, śliczne czółenka na niewiarygodnie wysokich obcasach. Poruszała się na nich z gracją, tak jakby się w nich urodziła. Gdy przechodziła przez szkolny korytarz poczuła, że ktoś na nią wpadł. Zmierzyła dziewczynę krytycznym wzrokiem od góry do dołu. Nie zamierzała być miła. Nie zamierzała udawać miłej.
    - Cześć, niezdaro. - jej mleczne tęczówki zatrzymały się na jej rozwiązanych butach. - Jestem Christilla. - uścisnęła delikatnie jej dłoń.

    OdpowiedzUsuń
  104. Cofnęła swoją mleczną dłoń, po czym teatralnie westchnęła.
    - Wiesz? I dlatego latasz po szkole w rozwiązanych trampkach? Mogłabyś się chociaż nauczyć je wiązać i wybrać jakiś bardziej stylowy kolor. - wymamrotała swoim słodziutkim głosem, opierając dłoń na krągłym biodrze. - I do Twojej wiadomości umiem chodzić w szpilkach, więc.. - urwała, darując sobie zbędne tłumaczenia. Po chwili znowu się odezwała.
    - Klasa II, profil prawniczy. A Ty? - spojrzała w jej oczy.

    OdpowiedzUsuń
  105. Lip wziął piwo i odłożył je natychmiast na bok. Był pijany, naprawdę pijany, ale to nie zmieniało zbyt dużo. Podszedł bliżej dziewczyny, pochylił się w jej stronę. - I jak się bawisz, kochanie? - wymruczał cicho wpatrując się w nią mętnym wzrokiem. Jego usta ułożone w kpiący uśmiech były lekko zaczerwienione. Koleżanki Nicke były dzikie. Naprawdę dzikie. - Jest mi przykro, bo nie mamy do siebie szczęścia... - tu rzucił spojrzenie w kierunku bawiącej się grupy.

    OdpowiedzUsuń
  106. Słysząc słowa blondyny wybuchła beztroskim, słodkim śmiechem.
    - Nowa moda? Biedactwo, kto Ci takich głupot naopowiadał? - uniosła brew ku górze. - Ja jestem wredna? - wywróciła oczami słysząc kolejne bzdury. Pokręciła przecząco głową do swoich myśli.
    - Jakie style tańczysz? - odrzuciła kasztanowe loki do tyłu, lustrując ją wzrokiem. Przesunęła koniuszkiem języka po swoich wargach, nie spuszczając z niej wzroku.
    - Mój świat należy tylko do mnie. I to, że jestem nowa, nie znaczy, że muszę udawać kogoś kim nie jestem. -mruknęła do dziewczyny. - A teraz daruj sobie te teksty i chodź ze mną na kawę, albo po prostu spadaj. - uśmiechnęła się uroczo.

    OdpowiedzUsuń
  107. Zmrużył oczy. W dwóch krokach znalazł się przy dziewczynie. Stanowczo złapał ją w talii i posadził na blacie. Stanął pomiędzy jej nogami, którymi go objęła. - Możemy zabawić się dużo lepiej. - wymruczał i pocałował ją mocno. Jego ręce objęły ją w talii, a gorący język wsunął się w jej wargi. Była tak podniecająca, że kompletnie nie był w stanie myśleć o tym, że ktoś może wejść i ich zobaczyć. Pragnął jej mocno, gwałtownie. Przygryzł lekko jej dolną wargę, a słysząc jak cicho jęknęła przysunął się jeszcze bliżej. Jego dłoń spoczywała na jej udzie i płynęła w stronę pośladków. Zamruczał cicho. - I co teraz księżniczko? Co mi dasz? - wymruczał prowokująco patrząc w jej błyszczące oczy.

    OdpowiedzUsuń
  108. Usiadł do kółka z ironicznym uśmiechem kryjąc lekkie rozczarowanie. Spokojnie. Miał czas. Miał też pragnienie i nie zamierzał ustąpić dopóki go nie spełnił. Za bardzo mu się podobała. Za bardzo chciał ją i tylko ją. - Okej zmieniamy zasady. Od teraz nie tylko z każdą rundą każdy wylosowany i losujący pozbywa się fragmentu ubrania... - przerwał mu ryk aprobaty od strony kolegów. - ale też każdy może zadecydować czy będzie to tylko pocałunek czy tak zwane siedem minut w niebie. Niestety są tylko dwie karty na dłuższe randez-vous z wybraną osobą więc bądźcie rozsądni. - Patrzył prosto w oczy Nicke, która uśmiechała się tylko. Oblizał wargi i wysłał jej kpiącego buziaka. "Zaczynamy prawdziwą grę Księżniczko."

    OdpowiedzUsuń
  109. [ Możemy przeniesiemy się z naszym wątkiem na priva na czacie jeżeli masz ochotę.]

    OdpowiedzUsuń
  110. [Hm, mogą się znać ze szkoły, bo to oczywiste - nic lepszego nie przychodzi mi do głowy. Co do wątku, to może ona usiąść na stołówce przy Jamsie (;]

    OdpowiedzUsuń
  111. Christilla szła zgrabnym krokiem obok Nickie.
    - Jak byłam mała trenowałam balet. - uśmiechnęła się na samo wspomnienie. Ach, to były cudowne czasy. Szkody, że prysły niczym bańka mydlana.

    OdpowiedzUsuń
  112. [ No problema :) ]

    Było kilku chętnych więc na jego zryw i chęć pomocy nikt nie zwrócił uwagi. Wszyscy też byli już konkretnie pijani i mieli gruby problem z kojarzeniem faktów. Lip stanął w progu i patrzył jak dziewczyna wyciąga piwa i stawia je na blacie. Wiedział, że bawiła się świetnie tymi unikami, przypadkiem i prowokacją. On jednak powoli zaczynał się irytować. Chciał jej. A Lip nigdy nie musi się starać kiedy czegoś chce. Nagle do Nicke zrobiło się trochę schodów, a on męczył się z dosięgnięciem celu. Wiedział jednak, że kiedy go dosięgnie będzie celem słodszym, pełniejszym i pyszniejszym. - Dobrze się bawisz? - powiedział mrużąc złośliwie oczy. - Wiesz, że w końcu trafimy na siebie i wiesz, że nie będziesz mogła mi wtedy odmówić.

    OdpowiedzUsuń
  113. - Tak, to fascynujące zajęcie. Dziesięć lat. Dziesięć lat treningów, wyrzeczeń, marzeń. - zaśmiała się pod nosem, po czym dodała. - Mając trzynaście lat skręciłam kostkę. Nie mogłam wziąć udziału w zawodach. I moje marzenia się rozmyły. - wzruszyła ramionami.
    Gdy dziewczyna spytała ją o kawę odparła.
    - Mleczna mrożona.

    OdpowiedzUsuń
  114. Wrócił do pokoju ze spokojnym uśmiechem i wziął butelkę do ręki. Zakręcił nią mocno i po chwili zatrzymała się na jednej z koleżanek Nicke, jasnej blondynce Tracy. Śliczna, wyzywająca i chętna. Zamruczał z triumfem. - Chodź tu do mnie Tracy na kolanko. - powiedział cichym ochrypłym od alkoholu głosem. Dziewczyna zaczerwieniła się, ale na czworakach przeszła przez środek koła i usiadła na nim okrakiem. Złapał ją mocno za pośladki przysuwając bliżej i mocno pocałował ją w ustach. Dziewczyna jęknęła cichutko w jego usta i objęła go w karku. Rozchyliła chętne wargi i zaczęła oddawać pocałunek. Całowali się długo i namiętnie, a kiedy Lip złapał ją za podbródek i odsunął od siebie szepnęła cicho żeby spotkali się później. Zaśmiał się tylko i pokręcił palcem. - Brzydko kochanie. Wracaj na swoje miejsce. - klepnął ją w pośladek i rozsiadł się wygodnie odpalając papierosa.

    OdpowiedzUsuń
  115. Zakręcił butelką i odpalił jointa. Kiedy podniósł wzrok znad zapalniczki. Butelka wskazywała na Nicke. "W końcu. W końcu cię dorwę." Uśmiechnął się szyderczo i spojrzał jej prosto w oczy. - Siedem minut. I wierz mi skarbie, będziesz w niebie. - wymruczał i wstał. Nie czekając na dziewczynę wszedł po schodach do pokoju Olliego. Kiedy blondynka weszła siedział na łóżku i palił skręta. Spojrzał na nią, a właściwie otaksował ją spojrzeniem patrząc na jej idealne ciało brane tylko w koronkową bieliznę. Mlasnął cicho. - Chodź do mnie... mam dużo życzeń do spełnienia. - patrzył jak wolnym krokiem kręcąc biodrami podchodzi do niego. Czekał.

    OdpowiedzUsuń
  116. Christilla tylko wzruszyła ramionami.
    - Gdy gubisz jedną pasję, druga odnajduje Ciebie. - uśmiechnęła się do niej promiennie. Podziękowała jej za kawę, po czym razem udały się wolnego stolika. Roześmiała się, gdy Nickie poparzyła sobie usta.
    - Uważaj, musisz trochę podmuchać, albo zaczekać aż ostygnie. Ja za to uwielbiam gorącą kawę. - wymruczała, zanurzając poziomkowe wargi w gorącym napoju.

    OdpowiedzUsuń
  117. - Odrobinkę zabawne. - uśmiechnęła się szeroko do Nickie.
    Oplotła palcami kubek z kawą, popijając ją powoli.
    - Buty, och, to coś co kocham. Mam fioła na ich punkcie. Stare filmy. No i oczywiście Audrey Hepburn. Kocham ją. - szepnęła słodkim głosem, wpatrując się w nią.
    - A teraz, proszę, powiedz mi co miałaś na myśli, mówiąc, że byłaś w moim świecie? - spojrzała prosto w jej oczy.

    OdpowiedzUsuń
  118. Nagle w jego kieszeni rozdzwonił się telefon. Wyciągnął go i spojrzał na ekran. "Chloe". Nagle jakby otrzeźwiał. Złapał Nicke w talii i lekkim ruchem odsunął z siebie. - Kurwa mać. Kurwa mać! - warknął zaciskając dłoń na telefonie. -Cześć, dobrze, że dzwonisz byłem blisko błędu. Za dziesięć minut na dole? - uśmiechnął się łagodnie, a jego oczy zaszły mgłą rozkoszy. Rozłączył się. - Przepraszam. Nie powinienem zachowywać się w ten sposób. - Wstał i po prostu wyszedł. Zostawił ją tam, ale nie potrafił w takich chwilach myśleć o innych. Pieprzony egoista. Zszedł na dół, powiedział Olliemu odrywając go od jednego z jego chłopców, że wychodzi i do trzeciej ma być czysto,bo Lilly wraca z pracy. Dopiero kiedy wyszedł na dwór i zetknął się z chłodnym powietrzem uświadomił sobie jak duży błąd mógł popełnić. A przecież zawsze tak to uwielbiał.

    OdpowiedzUsuń
  119. Podjechałe pod sklep na rowerze Sam'a obiecując sobie jak zwykle, że robi to ostatni raz. Wszedł do środka ze słuchawkami na uszach próbując uniknąć hałasu świata codziennego, który na kacu doprowadzał go do kurwicy. Skrzywił się na widok grubej sklepikarki z wąsem, ominął ją wzrokiem i ruszył w poszukiwaniu zakupów na śniadanie. Było bardzo wcześnie, ale i tak nie mógł spać i kręcił się na łóżku do późna, nie pomagał ani blanta, ani kolejne drinki. Miał ogromne wory po oczami, był blady i wyglądał, jak sam stwierdził rano patrząc w lustro, paskudnie. Podniósł wzrok znad rozklekotanego mp3, a na przeciwko niego stała Nicke. Westchnął głęboko, zmełł w ustach przekleństwo i podszedł bliżej kładąc jej rękę na ramieniu. - Cześć. - wymruczał łagodnie i uśmiechnął się bez kpiny i tej całej otoczki osobowościowej, którą z reguły zabierał nawet do sklepu.

    OdpowiedzUsuń
  120. [Czeeść, więc co? Jakiś wąteczek?]

    OdpowiedzUsuń
  121. Tony uśmiechnął się do siedzącej na miejscu pasażera blondynki.
    -Tak, nazwałem ją Eleanor. Wiesz faceci tak mają, że nadają imiona swoim autkom i ja do takich należę- uśmiechnął się do dziewczyny łobuzersko. - Nie masz za co dziękować. Cała przyjemność po mojej stronie.-dodał jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  122. Skrzywił się słysząc ton jej głosu. Grymas jak zwykle nadał mu wyraz złego, ale nie miał na to żadnego wpływu. - Milutka jesteś, nie ma co. Przestań Nicke. - warknął patrząc na nią zniesmaczonym wzrokiem. Nie potrafił wytłumaczyć swojego zachowania. Chloe to Chloe. Zawsze miała miejsce w jego głowie jakkolwiek zachowywałaby się jak dziecko, którym do pewnego stopnia była. Kochał kobiety. Kochał je zbyt często fizycznie i chyba zbyt polubił Nicke żeby przelecieć ją, a potem udawać, że nic się nie wydarzyło jak głównie zachowywał się w stosunku do szybkich romansów. Szkoda, że zamiast to docenić zachowywała się jakby nią wzgardził.

    OdpowiedzUsuń
  123. Uniosła na nią spojrzenie mlecznych tęczówek.
    - Liczę na konkrety. - oblizała usta, po czym upiła spory łyk pysznej, ciepłej kawy.

    OdpowiedzUsuń
  124. Rzucił jej uprzejme spojrzenie i w milczeniu poczekał aż zada pytanie. Jednak Nicke zamilkła na dłużej więc pospieszył ją lekko. - No? Uwielbiam być pytany. Ostatnio chyba mam to wypisane na twarzy. - parsknął krótkim kpiącym śmiechem. - Kolendra. Ta roślina nazywa się Kolendra. Może dlatego nie możesz jej znaleźć. - Uśmiechnął się nagle promiennie, bo nad ramieniem dziewczyny zauważył lodówkę wypełnioną kefirami. Zrobił minę polującego kota i ominął dziewczynę prawie rzucając się w kierunku mlecznego napoju. Już po chwili popijał go z błogim wyrazem twarzy. - Hej, pytaj, bo sobie pójdę i nie będziesz już miała na to szansy. Przynajmniej do następnego spotkania. - wytrzeszczył oczy jakby był to przerażający fakt, którego nie chciał przyjąć do wiadomości.

    OdpowiedzUsuń
  125. Tony prowadził szybko i pewnie. Słysząc pytanie dziewczyny spojrzał na nią uważnie i zamyślił się na chwilę.
    -No cóż od poniedziałku do piątku chodzę jeszcze do szkoły, ale to już na szczęście ostatni rok. Po jej skończeniu chciałbym tu otworzyć salon tatuażu i piercingu. Poza tym od niedawna gram w założonym przez siebie zespole rockowym-, gdy skończył mówić spojrzał na Nickie i uśmiechnął się do niej. – A ty, czym się zajmujesz? Zapytał jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  126. Tony uśmiechnął się słysząc słowa dziewczyny.
    -Szkoła tańca nie jest złym pomysłem. Może nawet bym się zapisał.- Powiedział z łobuzerskim uśmiechem kątem oka spoglądając na dziewczynę.
    -, Co powiesz na kawę i ciacho?- Zapytał po chwili. Jakoś nie paliło mu się do tego żeby wracać do domu, a Nickie wydawała mu się bardzo miła.

    OdpowiedzUsuń

Archiwum