niedziela, 29 lipca 2012

The Lip of Shame



Philip Joined


7 sierpnia 1993 Illinois

Klasa III

Profil matematyczny


     Przyjechał do Palm Springs z Illinois z trójką rodzeństwa samochodem skradzionym od nielubianego wujka. Po trudnych chwilach z kompletnie niezrównoważonym, uzależnionym od narkotyków ojcem i nieobecną matką podjęli decyzję o zmianie otoczenia. Nie pasują do świata pięknych i bogatych, ale dużo na was zarobią. Lip dorabia razem z bratem i przyjacielem sprzedając marihuanę i pisząc eseje dla leniwej lub mało inteligentnej burżuazji. Mieszka w dużym, bardzo zaniedbanym domu przy plaży razem z rodzeństwem i dwójką przyjaciół.  Warto zapamiętać, że to rodzina zawsze jest u niego na pierwszym miejscu. 





„ Dotknij mojego brata jeszcze raz, a włożę ci rękę do ust, znajdę twoje jelita. Nie zdradzę ci szczegółów, ale skończysz jako dawca organów."





    Jest na pozór cichym, wiecznie spalonym chłopcem z tendencją do wybuchów. Prawdziwie jest cholernie inteligentny, ma sadystycznie ciemne poczucie humoru i  lubi niezobowiązujący seks.  Nie gardzi uczuciem miłości, ma o nim po prostu odrobinę inne zdanie. Bywa bezczelny, miewa tragiczne w skutkach pomysły, a przez brak zahamowań i trudności z powstrzymywaniem się od ironicznych, bardzo celnych, uwag często wdaje się w bójki.


„ Nie zerżnąłem twojej siostry. Naprawdę. To ona zerżnęła mnie i wierz mi… nie masz pojęcia jaki skarb chowasz w domu. Obciągnęła mi tak profesjonalnie, że ta rosyjska dziwka z Crack Ave powinna się martwić o swoje dochody."




     Nie grzeszy urodą, a tryb życia i warunki w jakich żyje nie pomagają mu w poprawianiu wyglądu. Średniego wzrostu, z umięśnionym ciałem, bladą cerą i lokami nieokreślonego koloru nie zachęca do poznania. Jednak jego oczy hipnotyzują. Pozwalają wierzyć, że można mu ufać i można się w nim zauroczyć. Rozbierają z myśli i ubrań.


„ Wiem co myślisz i masz rację. Jestem chujem. Jestem. Nie zamierzam zaprzeczać. Prawie zabiłem chłopaka mojego brata, kazałem dziewczynie usunąć swoje dziecko. Kradłem pieniądze i samochody, ukryłem przed wszystkimi, że widziałem matkę i obiłem mordę swojemu ojcu. Sprzedałem trzynastolatkowi jego ostatnią działkę. Ale kocham swoją rodzinę. I dla nich zrobiłbym wszystko. Robię wszystko.”




157 komentarzy:

  1. [Okej, zakochałam się w Twojej postaci. Koniecznie chcę wątek! Zaczniesz, czy ja mam to zrobić?]

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Oo może jakiś wątek? :)]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Och, on jest cudowny :3 pomysł na wątek? :3]

    OdpowiedzUsuń
  4. Było dość późno, jednak Chloe poczuła nagłą chęć pójścia na spacer, po prostu jakieś wyjście z domu - czasem się w nim wręcz dusiła. Postanowiła podążać w stronę najbliższych sklepów, marketów czy czegoś w tym stylu - byleby było jakieś konkretne oświetlenie. Jak to miała w zwyczaju szła kompletnie pochłonięta własnymi myślami. Nagle zauważyłą coś na swojej drodze, i instynktownie odskoczyła na bok,a na jej bladej twarzy pojawiło się wyraźne niezadowolenie. Widząc jeszcze na dodatek jego krwawiącą wargę i butelkę wódki w ręce odsunęła się o parę kroków przyglądając mu się badawczo. - Właśnie widzę - odparła unosząc jedną brew. Zabrała haust świeżego powietrza, po czym je momentalnie wypuścila uspokajająć się. - Nic ci nie jest? - spytała ostrożnie podchodząc do chłopaka, i wpatrująć się w jego krwawiący kącik ust.

    OdpowiedzUsuń
  5. [Cześć! Skusisz się na wątek? *_*]

    OdpowiedzUsuń
  6. [ Pomysły na wątek? Jeśli tak mogę zacząć;)]

    OdpowiedzUsuń
  7. [O, jak miło ^^]
    Kolejny rok w tej szkole. Amerykańskie liceum różniło się kompletnie od tego w Anglii, z której pochodziła. Po pierwsze zupełnie inni ludzie, po drugie inne sposoby przekazywania wiedzy, nauczyciele i... wygląd budynku. Nie sposób powiedzieć, gdzie jest lepiej. W końcu szkoła to szkoła i choćby nie wiem jak się ją lubiło, albo starało polubić ze względu na to co ma do zaoferowania, zawsze zostawał ten specyficzny niesmak, kiedy było się zmuszonym znowu do niej iść, zamiast robić coś dużo ciekawszego. A trzeba do niej chodzić, jeśli nie chce się skończyć na kasie w Tesco (tuż obok pomarszczonych kobiet z różowymi tipsami oraz grubą warstwą kolorowych cieni do powiek) i zająć w przyszłości czymś bardziej ambitnym.
    Dlatego też Lena pojawiła się w tym miejscu trzeciego września, bo pierwszego na szczęście była sobota, i już zamierzała iść przywitać się ze znajomymi, gdy przy wejściu zaczepił ją jakiś nieznajomy chłopak. Po dość niedyskretnym zlustrowaniu jej wzrokiem od stóp do głów, pozwoliła sobie również się mu przyjrzeć. Kiedy usłyszała co ma do powiedzenia i dotarło do niej, że a)najwyraźniej nie jest kolejnym grzecznym kujonkiem (co notabene bardzo jej odpowiadało) i b)prawdopodobnie ukradł rower młodszemu bratu, obdarzyła go figlarnym uśmiechem. Wpadła bowiem na pewien pomysł.
    -Po prawo jest winda którą możesz zjechać do piwnicy i go tam schować. Aczkolwiek uważam, że skoro i tak masz narobić trochę kłopotów, a to oczywiste, że tak, to pierwszy dzień powinieneś spędzić inaczej - przekrzywiła lekko głowę. Kiedy ona zjawiła się tu rok temu, niedługo po tym jak wyszła z domu, zaczepił ją jej przyszły najlepszy przyjaciel Nate i tego dnia już na lekcje nie dotarli. Uznała, że fajnie będzie kontynuować tę swego rodzaju tradycję witania nowych. – Jeśli bardzo ci zależy, mogę ci załatwić takie usprawiedliwienie, że żaden nauczyciel nie będzie miał nic do powiedzenia – spojrzała na niego wyczekująco, po czym otworzyła sobie drzwi wyjściowe. – Lepiej się szybko decyduj, bo zaraz któryś cię zobaczy i nie będziesz miał wyjścia.
    Instynktownie wiedziała, że postanowi pójść z nią na te wagary, dlatego ruszyła przed siebie swobodnym krokiem, nawet się nie oglądając za siebie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Weszłam właśnie do klubu. Miałam być wcześniej, ale jakoś tak wyszło. Nie miałam nic zadane więc mogłam sobie pozwolić na imprezę. Podeszłam do baru i zamówiłam drinka. Wypiłam go szybko i poszłam na parkiet. Kiedy tańczyłam poczułam że ktoś się do mnie zbliża. Odwróciłam się.

    OdpowiedzUsuń
  9. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej patrząc na niego z pewną dezaprobatą. Słuchając jego słów delikatnie przechyliła głowę na bok i przymrużyła oczy. Chciała znów odsunąć się trochę od niego, gdy nagle znalazł się blisko niej . No tak, Chloe równie szybko traciła odwagę, jak i ją ni stąd ni zowąd zyskiwała. - Taa, dzięki za troskę - mruknęła sama do siebie z wyraźną ironią w głosie,i z niezadowloną miną. Chłopak sobie z niej żartował, a przynajmniej na pewno tak się czuła. Gdy nieznajomy zaczął odchodzić, i ona chciała zrobić to samo. W końcu po co miała jeszcze tu stać, jak jakaś idiotka? Jednak nie mogła tego tak po prostu zrobić. Czasem włączał się w niej syndrom Samarytanina, i wiedziała, że jak się nie upewni, że wszystko jest okej, to będzie ją to potem dręczyło. W sumie nie miała pojęcia czy była nadzwyczaj pomocna, czy po prostu egoistyczna, bo martwiła się o swoje poczucie winy. Wywróciła oczami, i ostrożnym, jednak dość szybkim krokiem podeszła do chłopaka, który wyglądał na naprawdę poturbowanego. Cóż dla Chloe nie było to codziennym widokiem. - Na pewno wszystko okej? Nie wyglądasz najlepiej - powiedziała z lekką chrypką w głosie, pocierała dłońmi swoje ramiona patrząc uważnie na chłopaka.

    OdpowiedzUsuń
  10. Popatrzyłam w oczy chłopaka i lekko się uśmiechnęłam. Odwróciłam się i tańcząc ruszyłam do baru. Miałam nadzieję że pójdzie za mną. Znowu zamówiłam drinka. Usiadłam na stołku i powoli sączyłam płyn. W okół mnie było kilku chłopaków, ale nic nie wartych. A w szczególności mojego cennego czasu. Wyjęłam papierosa. Widziałam że chłopak jest coraz bliżej. Wyciągnęłam szyję w geście prośby o odpalenie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Przycisnęła jeszcze bardziej do siebie dłonie i z oburzoną miną przypatrywała się chłopakowi. Przecież chciała tylko pomóc, nic wielkiego. Nienawidziła, jak ktoś ją nazywał księżniczką i to jeszcze w złośliwy sposób. Chłopak usilnie próbował załagodzić swój ton głosu, ale jego wyraz twarzy mówił zupełnie co innego. Jednak tym razem blondynka stała na swoim miejscu nie mając zamiaru pokazywać strachu. - Oh, przepraszam, że próbuję ci pomóc - powiedziała z ironią w głosie przymrużając oczy. Nie liczyła, że chłopak będzie jej za to Bóg wie jak dziękował, ale na pewno nie spodziewała się, że to go tak zdenerwuje.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ruszyłam szybko za nim. Mógł mieć to czego chciałam. Wyszłam z ciemnego zaułka.
    -Co masz? Może być drogie, byle dobre.
    Spojrzałam na chłopaków. Z pewnością rodzeństwo.
    - Jestem Nicke.

    OdpowiedzUsuń
  13. Wywróciła nerwowo oczami i zacisnęła usta w cienką linię. No tak, dla niego rozcięta warga, czy coś w tym stylu to pewnie nic nowego, jednak Chloe brylowała zupełnie w innym towarzystwie. - Chciałam ci pomóc, bo tak robią normalni ludzie, gdy widzą kogoś poturbowanego - wyjaśniła podniesionym tonem z zaciętą miną. Odgarnęła włosy, które rozwiewał jej wiatr i porkęciła głową z dezaprobatą. - I tak tego pewnie nie zrozumiesz - mruknęła pod nosem.

    OdpowiedzUsuń
  14. -Aniołku? To nie ja. Przykro mi nie przyszłam po proszki. Lip. Daj mi to co sprzedałeś facetowi w klubie.
    Podeszłam do niego z lekkim uśmieszkiem.
    - Ile?

    OdpowiedzUsuń
  15. Gdy się do niej przybliżył była na prawdę zszokowana, przypatrywała się mu badawczo lekko marszcząc brwii. Po krótkiej chwili ściągnęła jego rękę z talii, i odepchnęła go od siebie. Cóż, Chloe nie była taka silna jak myślała, bo w gruncie rzeczy chłopak przez jej manewr nie za bardzo się odddalił. Jednak dało jej to trochę wolnej przestrzeni, i od razu poczuła się pewniej. Nie chciała by chłopak poczuł, że ma nad wszystkim konrtole a ona jest tylko bezbronną dziewczyną, która nie potrafi nic zrobić.- Nie wydaję mi się, żebyśmy mieli o czym jeszcze rozmawiać - powiedziała z zaciętą miną, i zrobiła krok do tyłu. Już przestała mieć ochotę na zakupy, i chciała po prostu wrócić do domu.

    OdpowiedzUsuń
  16. Zmarszczyła brwii, a na jej twarz wstąpiło zdziwienie. Chwilę stała w miejscu, jakby rozważając wszystkie za i przeciw. Przecież go nie znała, cóż i wyglądał na pobitego... Jednak jak będzie wracać w ciemności sama do swojego domu, do którego swoją drogą ma dość daleko, to może ją spotkać coś gorszego. Wywróciła oczami i ostrożnie otworzyła drzwi i wsiadła na siedzenie obok niego. Odgarnęła blond kosmyki z twarzy i w milczeniu wpatrywała się w święcące logo marketu za oknem. - Mieszkam niedaleko plaży - mruknęła.

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedy szłam w jego stronę zdążyłam związać włosy w kok na czubku głowy tak że teraz był widoczny mój tatuaż na szyi.
    Wyciągnęłam trzy dychy z portfela.
    -Proszę bardzo.
    Wzięłam od niego mój nowy nabytek i schowałam głęboko w torebce.
    - Dziękuję.
    Przekrzywiłam lekko głowę i zagryzłam dolną wargę.
    - Cóż, będę szła. No... chyba że ktoś coś ode mnie jeszcze chce.
    Mówiąc to spojrzałam na Lipa.

    OdpowiedzUsuń
  18. Posłała mu wrogie spojrzenie, a na jej bladą twarz wstąpiło naburmuszenie. - Wcale tak nie mówię - rzuciła mrużąc oczy z grymasem na różowych ustach. Splotła ręce na klatce piersiowej i wydęła policzki w zabawny sposób. - A ty zawsze jesteś taki miły? - zironizowała patrząc na niego ze zdenerwowaniem. Nie lubiła, gdy ktoś z nią pogrywał lub zwyczajnie się z niej śmiał. Cóż, chyba nikt tego nie lubił, jednak jej uspokojenie się po tym przychodziło czasem bardzo trudno.

    OdpowiedzUsuń
  19. Miło. Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść w stronę klubu. Coś mi nie pasowało, ale cóż nie będę się narzucać. Co ja gadam. Szybko zawróciłam i po chwili wyprzedziłam chłopaczków. Szłam dosyć szybko. Tak żeby to oni mnie nie wyprzedzili. Uderzanie szpilek o ziemie niosło się wielkim echem po pustych o tej godzinie uliczkach. Słyszałam że o czymś szepczą lecz nie interesowało mnie to. Miałam już swoją ofiarę.

    OdpowiedzUsuń
  20. Odsunęła głowę, wciąż siedząć naburmuszona, a nazywanie ją księżniczką doprowadzało ją do szewskiej pasji, na prawdę. Zacisnęła pięści, przygryzła dolną wargę, i już chciała coś odpyskować, ale nagle samochód się zatrzymał. Zdezorientowana rozejrzała się dookoła chcąc spytać chłopaka o co chodzi, ale już po chwili nie było go w środku. Wyjrzała przez szybę przymrużając lekko oczy zauważając, że właśnie z kimś rozmawia. Oparła się o siedzenie i patrzyła przed siebie. Odetchnęła trochę się uspokajając, wiedziała, że nie może dać się ponieść nerwą. Rozluźniła dłonie i oparła łokieć o szybę czekająć aż w końcu chłopak wróci.

    OdpowiedzUsuń
  21. Z uśmiechem na ustach szłam i słuchałam głupot jakie wygadują. W pewnym momencie zadzwonił mój telefon. Luck.
    - Halo? Tak mam. Trzy dychy. Tak. Spadaj. Połowa dla mnie. To ja wydaję kasę na twoja pieprzoną trawkę więc się odwal.
    Rozmowy z moim bratem wyglądały zawsze tak samo. Masz? Ile? Za ile? U kogo? Tym razem miał u siebie jakąś panienkę. Było to słychać pewnie i na końcu miasta. Kilka wyzwisk pod moim adresem i kończy rozmowę. Suka. Jego ulubione słowo. Tylko dlaczego nazywa tak mnie a nie swoje laski, które pieprzą się z nim przy każdej okazji. Znowu telefon. Mama. Dziwiłam się jej że chciało jej się płacić fortunę za jeden telefon do mnie z Grecji.
    - Halo? Tak jest z nim coraz lepiej. Nie. Wracam z miasta. Tak, bardzo dobrze. Wyślę ci kopię świadectwa. Wiem, zapomniałam. Przepraszam. Dobrze pozdrów tatę. Cześć.
    Zwiesiłam głowę ale zaraz potem przypomniałam sobie o Lipie i jego paczce. Szłam teraz trochę wolniej, ale nie opuszczałam już głowy. Odwróciłam się do nich.
    -Wiecie ja mam uszy i słyszę niektóre rzeczy. No... Co macie na swoje usprawiedliwienie?

    OdpowiedzUsuń
  22. W sumie nie zdziwiło ją to, że nie przyszedł sam, mogła się tego spodziewać. Chwilę przyglądała się nowej twarzt z lekko przymrużonymi oczami. Dobrze słyszała o czym mówi, ale nie miała zamiaru tego analizować, ani o tym myśleć. W końcu chłopak dał jej jasno do zrozumienia, że nie powinna się wtrącać w jego sprawy. Gdy usłyszała słowa kierowane w jej stronę zdziwiła się, że młodszy brat chłopaka jest milszy od niego samego. Nie było jej dane nic odpowiedzieć, bo samochód stanął z piskiem, a blondyn patrzył na nią takim wzrokiem, że jakby mógł to by ją sam stamtąd wywalił. Posłała mu wrogie spojrzenie, rzuciła tylko 'dzięki', i wyszła z samochodu zatrzaskując za sobą drzwi. - Du.pek - mruknęła pod nosem i zaczęła iść w stronę swojego domu.

    [ Mam zacząć nowy?;>]

    OdpowiedzUsuń
  23. -Cóż zastanówmy się... Ze względu że to- znacząco poklepałam torebkę- nie jest dla mnie tylko dla mojego ukochanego braciszka to... Nie. Zdecydowanie nie. No więc jak? Coś wymyślicie?
    Spojrzałam na każdego po kolei. Lip i ten obok niego, chyba Ollie, byli na pewno braćmi. Co do tego drugiego nie miałam pewności. Pewnie kumpel.

    OdpowiedzUsuń
  24. Jako, że miała niezwykle bliko do plaży, to praktycznie codziennie można ją było tam zauważyć. Tak też było dziś - zamierzała pójść popływać, poopalać się(choć za tym za bardzo nie przepadała), i na szczęście spotkała jakiś starych znajomych i nie musiała siedzieć sama, bo od czasu swojego przyjazdu szczerze mówiąc - nie miała za dużo kontaktu ze światem zewnętrznym. Po paru godzinach pluskania się w lazurowej wodzie, postanowiła pójść do pobliskiego baru się czegoś napić. Nałożyła na siebie koszulkę, która momentalnie zrobiła się cała mokra, jednak cóż... nie czuła się zbyt pewnie chodząc w samym stroju. Nie była raczej typem dziewczyny , której podobało się jej własne ciało na tyle by praktycznie wszędzie chodzić bez żadnego okrycia. Już na samym progu zauważyła chłopaka, którego poznała wczoraj z jakimiś znajomymi. Przymrużyła oczy, a na jej twarz wstąpiło zdumienie . Raczej nie wyglądał na takiego, który przepada za plażą. Choć w sumie każdy, kto tu mieszka musi mieć z nią jakąś styczność. Udając, że go nie zauważyła podeszła do lady i zamówiła jakieś picie. Odgarnęła z twarzy mokre włosy i oparła dłonie o zimny blat.

    OdpowiedzUsuń
  25. -Tak, właśnie widzę. Jest bardzo zajęty. Zresztą nieważne.
    Odwróciłam się i zaczęłam iść w swoją stronę.
    - Dupek.
    Mogli to usłyszeć, ale nie musieli. Nie obchodziło mnie to. Musiałam znalezć pracę, bo inaczej Luck wypieprzy mnie z domu.

    OdpowiedzUsuń
  26. Stała chwilę oparta o blat, jednak ni stąd ni zowąd znalazł się przy niej chłopak, którego również poznała wczoraj. Tym razem mu się przedstawiła do czego nie miała okazji poprzedniego dnia. Chwilę z nim porozmawiała, aż w końcu dostała swój napój i miała zamiar się stamtąd zmyć, bo wiedziała, że dłuższy pobyt tam nie mógł skończyć się dobrze. Choć nie znała jego starszego brata za długo, to i tak była pewna, że nie byłby zadowolony z jej obecności, a ona nie miała dzisiaj ochoty na żadne pretensje czy coś w ten deseń. Jednak po chwili namówień, usiadła z Ollim przy stoliku obok. Chłopak był na prawdę rozmowny i zagadywał ją o każdy praktycznie temat jaki wpadł mu do głowy.

    OdpowiedzUsuń
  27. [Właśnie coraz bardziej zaczynam go lubić:) Pewnie, jednak nie mam pomysłów. Zaczniesz?:)]
    Nicke

    OdpowiedzUsuń
  28. Początkowo nie było tak źle, Ollie ciągle ją zagadywał i próbował zabawić. Od razu kątem oka zauważyła, że chłopakowi nie podobało się to, że tu siedzi, wyglądał, jakby szukał okazji by zaatakować. Nie musiała długo czekać, gdyż już po chwili można było usłyszeć jego głos roznoszący się po barze, a przynajmniej ona miała takie wrażenie. Westchnęła posyłając mu wrogie spojrzenie. Na szczęście, po chwili miała okazje normalnie zapoznać się z resztą zgromadzonych, którzy na pierwszy rzut oka nie wydawali jej się być tak wrogo nastawieni do niej, jak Lip. Podniosła wzrok, gdy usłyszała jego słowa. Zaśmiała się pod nosem, i delikatnie ścisnęła jego dłoń. - Cześć, zdążyłam się już o tym przekonać - odparła a na jej twarzy malował się można by rzec , że złośliwy uśmieszek, choć w jej wydaniu nie wyglądało to za wrednie.

    OdpowiedzUsuń
  29. Zaśmiała się pod nosem słysząc uwagę jego siostry i spojrzała z rozbawieniem w swoich szafirowych oczach na Lipa. Nagle nastało straszne zamieszanie, niewielki bar wypełniały ich krzyki, głośne rozmowy i śmiechy. Dosłownie całe pomieszczenie huczało od krótkich pytań. Chloe pokręciła z rozbawieniem głową przyglądając się całemu zajściu. Widząc spojrzenie chłopaka wstała od ogromnego stołu i podeszła powoli do niego. - Gdzie idziesz? - spytała i odgarnęła jeszcze wilgotne blond kosmyki z pucowatej twarzy , na której wystąpiły rumieńce od dusznej atmosfery w pomieszczeniu.

    OdpowiedzUsuń
  30. Lekko się wzdrygnęła, gdy odgarnął włosy z jej karku. Chloe miała bardzo wrażliwą skórę na jakikolwiek dotyk. Skinęła głową na znak zrozumienia. W pierwszej chwili chciała zaproponować pójście z nim, jednak zmieniła zdanie. Ollie zdążył coś napomknąć, że z Samem są jakieś problemy, a nie chciała swoją obecnością pogorszyć sytuacji. Odgarnęła już prawie suche włosy za ucho, a na jej pełne usta wstąpił delikatny uśmiech. - Do zobaczenia - odparła z lekką chrypką słyszalną w głosie, i zaczęła iść w stronę plaży.

    [ Teraz twoja kolej ;>}

    OdpowiedzUsuń
  31. Spojrzałam na chłopaka. No tak. Dupek. Wysiadłam z samochodu. Moja luzna bluzka przylgnęła do ciała przez wiatr wiejący w moją stronę.
    - Tak jakbym tego nie wiedziała.
    Odkrzyknęłam do Lipa. Schyliłam się i włożyłam głowę do samochodu.
    - Nara palancie. Nie czekaj na mnie po szkole.
    I tak by nie czekał. Ruszyłam przed siebie. Włosy rozwiewał mi wiatr a stukot obcasów roznosił się echem.

    OdpowiedzUsuń
  32. [ No może potrzebować :D zaczniesz?]

    OdpowiedzUsuń
  33. Spojrzałam na niego kpiąco.
    - Tłumaczyłam wam już. Nie ja aczkolwiek mój jebany brat. Ale tak. Co drugi dzień.
    Spuściłam głowę. Czemu sam nie mógł sobie załatwiać towaru? Okey, ja też w tym siedziałam. Czułam się jak jakiś cholerny ćpun. Wyjęłam z torebki butelkę wody i tabletkę przeciwbólową. Głowa bolała mnie niemiłosiernie. Może to dlatego że mało spałam, nie wiem?

    OdpowiedzUsuń
  34. Chloe jak co lunch usiadła wraz ze swoimi znajomymi przy jednym ze stolików. Zazwyczaj nie działo się tutaj wiele ciekawych rzeczy, na prawdę. Każda przerwa zaczynała i kończyła się tak samo - no przynajmniej dla Chloe. Dlatego też, gdy nagle zrobiło się jakieś zbiorowisko, które darło się na całe gardło, momentalnie prawie wszyscy inni wstali ze swoich stolików by podejść i popatrzeć. Blondynka z przymrużonymi oczami próbowała się tam przedostać, i w końcu jej się udało. Momentalnie zrobiła wielkie oczy i zamrugała parę razy niedowierzając. Lip bił się właśnie z jakimś mięśniakiem, i nie wyglądało to za dobrze. Miała ochotę coś zrobić, jakoś pomóc ... no tak - dobrze znany już u niej syndrom Samarytanina. Jednak po chwili było już po wszyskim, a blondyn się zmył. Nie miała innego wyjścia, jak pójść do klasy.
    Wieczorem, jak to miała w zwyczaju przechadzała się ulicami Palm Springs, jakby chcąc poznać je od nowa i przypomnieć sobie stare wspomnienia związane z nimi. Trochę się zdziwiła widząc tu chłopaka, choć nie powinna, bo zazwyczaj pojawiał się w miejscach, w których nie przypuszczałaby, że go spotka. Na jej usta wstąpił lekki grymas - nie wyglądał za dobrze.
    - Taak, masz szczęście - powiedziała z rozbawieniem, i podeszła do niego uważnie przyglądając się jego twarzy, która była cała poharatana. - Nieciekawie wyglądasz - przyznała szczerze, i to nie było pierwsze takie jej wyznanie. ' Ten chłopak chyba często wpada w jakieś kłopoty' przeszła jej ta myśl w głowie, gdy już po raz kolejny zobaczyła go z jakimiś urazami na twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  35. Czułam się okropnie. Miałam jednak siłę żeby krzyczeć za Dupkiem.
    - Nie nazywaj mnie Księżniczką!
    Ruszyłam z wysoko podniesioną głową na zajęcia. Kiedy tylko weszłam do sali byłam wściekła. Obok mojego miejsca siedział nie kto inny tylko Lip. Usiadłam na swoim miejscu. Odwróciłam się do okna byle tylko nie mieć kontaktu wzrokowego z chłopakiem.

    OdpowiedzUsuń
  36. Mimo iż nikt nie słyszał jego komentarza czułam jakby wszyscy gapili się na mnie. Nigdy nie czułam się tak upokorzona. A upokarzano mnie już wiele razy. Nauczyciel o coś mnie zapytał, ja odpowiedziałam i zapytałam czy mogę wyjść do toalety. Kiedy się zgodziła wzięłam torbę i wyszłam z klasy z wysoko uniesioną głową. Jednak kiedy zamknęłam za sobą drzwi nie byłam już tak silna. Nie ściągając butów pobiegłam do toalety. Słychać to było w całym budynku. Kiedy wpadłam do łazienki po moich policzkach płynęły już łzy. Najpierw brat teraz on. Miałam tego dosyć.

    OdpowiedzUsuń
  37. Uniosłą brwii i pokiwała głową coś w stylu ' taa jasne ', ale już tego nie skomentowała. Spokojnym krokiem zaczęła iść za nim patrząc na chodnik, i co jakiś czas kopiąc pobliskie kamyki. Gdy usłyszała jego słowa podniosła na niego swoje szafirowe oczy i uśmiechnęła się delikatnie pod nosem. - Cóż, jak ja początek, wiem o tobie całkiem sporo - odparła, i jak to miała w nawyki odgarnęła włosy z bladej twarzy. Nie lubiła mówić o sobie, i nie lubiła, jak ktoś o niej dużo wiedział. Nie chciała rozmawiać o przeszłości, zdecydowanie wolała zaczynać znajomość z czystą kartą bez zbędnych informacji. - Może nie mam nic ciekawego do opowiadania? - odpowiedziała pytaniem na pytanie intensywnie patrząc na chłopaka, i w końcu dorównując jego kroku.

    OdpowiedzUsuń
  38. -Odwal się, nic o mnie nie wiesz.
    Zdążyłam to powiedzieć zanim odszedł. Wyszłam z kabiny. Poprawiłam makijaż i wyszłam z łazienki. Kiedy zobaczyłam że idzie w stronę głównego wyjścia szybko ruszyłam w stronę tylnego. Nie szłam już dumnie. Byłam pokonana. Pokonana przez obcego człowieka. Czułam się jak pusta dziwka, za którą wszyscy mnie uważali. Usiadłam na schodach i zapaliłam papierosa.
    Zobaczyłam że idzie w moją stronę.

    OdpowiedzUsuń
  39. Nawet nie zdążyła odpowiedzieć, a chłopak już gdzieś pognał. Stała zdezorientowana, ale cóż - czekała. I w końcu Lip przyszedł trzymając butelkę w rękach i proponując grę. Przetarła twarz dłonią, a na ustach wstąpił grymas. - Nie lubię tej gry - mruknęła. Zawsze dostawała niewygodne pytania, dziwne zadania, i sama również nie potrafiła nic konkretnego wymyślić. - Ale okej - skwitowała zachrypniętym głosem. Po raz kolejny odgarnęła włosy za ucho i lekko odchrząknęła. Po krótkiej chwili znaleźli się na plaży, lekki wiatr opatulał ich ciała, a piasek dostawał się w buty.

    OdpowiedzUsuń
  40. Dolna warga zaczęła mi delikatnie drżeć.
    - Więc ty też uważasz mnie za dziwkę, prawda?
    Tylko tym byłam dla ludzi. Nic nie znaczącą dziwką.
    - Chore co nie? Przez całe życie pracować na dobrą opinię a ludzie i tak traktują cie jak szmatę. Myślałam że jeśli tu przyjadę stanę się kimś innym.
    Tak naprawdę byłam tą samą dziewczyną, która przesiadywała godzinami w bibliotece tyle że teraz byłam lepiej ubrana. Zaciągnęłam się ostatni raz papierosem i lekko poparzyłam przy tym skórę.
    - Kurwa!
    Wyrzuciłam peta.

    OdpowiedzUsuń
  41. Przechyliła delikatnie głowę na bok i chwyciła w dłonie kubek. Raczej nie była osobą, która często piła alkohol i to w dużych ilościach. Nie wiedziała, jak silną ma głowę, i nie chciała tego sprawdzać. Upiła łyka, i spojrzała na chłopaka z nieodgadnionym wyrazem twarzy. - Prawda - mruknęła, i zgarnęła włosy na jeden bok. Uważała , że wybranie prawdy było ciężkie, ale lepsze od robienia jakichś bezsensownych zadań. Spod kosmyków opadających na jej pucowatą twarz spojrzała na chłopaka wyczekująco.

    OdpowiedzUsuń
  42. [ Postać wzorowana na Cookim z Skinsów? :P]
    Siedział sobie spokojnie na krawężniku, niedaleko jakiegoś parku. Miał ochotę na piwo, bo czuł że bez niego kolejnego dnia w tej szkole nie wyrobi. Właśnie teraz je dopijać. Kątem oka dostrzegł jakiegoś czubka, który podjechał do niego na rowerze. Mike zmrużył oczy i uniósł głowę w jego stronę.
    -Zioło przed szkołą? -powiedział, zgniatając pustą puszkę w dłoni - mistrz.

    OdpowiedzUsuń
  43. Zaskoczyło ją to pytanie, i w pierwszej chwili zupełnie nie wiedziała co powiedzieć. Oczywiście miała pewną rzecz na sumieniu, której w życiu sobie nie wybaczy, ale to byłoby zbyt dziwne i niezrozumiałe, jak na taką grę. Możę i też dla blondynki za trudne... Po chwili zamyślenia i intensywnego wpatrywania się w piasek, energicznie podniosła głowę spoglądając na chłopaka. - Chyba nic nadzwyczajnego nie przychodzi mi do głowy - wzruszyła ramionami, jakby nigdy nic. - To teraz twoja kolej: prawda czy wyzwanie. Chodź uprzedzam cię, że do wymyślania nie mam za dobrej głowy - dodała z uroczym uśmiechem, chcąc szybko zmienić temat. Podniosła kubek i upiła kolejne parę łyków trunku.

    OdpowiedzUsuń
  44. Roześmiałam się cicho.
    - Eísai treló!
    Tylko tyle zdążyłam wykrzyczeć choć wątpiłam aby cokolwiek usłyszał albo zrozumiał. Pewnie miał rację. Musiałam się zmienić. Wstałam i ruszyłam prosto do klasy. Miałam jeszcze jakieś dziesięć minut lekcji. W głowie miałam już ułożoną przemowę. Wparowałam do klasy.
    - Przeprasza, mogę tylko coś powiedzieć?
    Kiedy nauczyciel udzielił mi głosu zaczęłam mówić. Mówiłam głośno i wyraznie. Kiedy skończłam ludzie w sali gapili się na mnie jakbym się z choinki urwała. Ja za to z dumą usiałam na swoje miejsce. Spojrzałam w okno. Lip stał naprzeciwko i gapił się w okno. Pokazałam mu kciuk w górę. Od tej chwili zaczynałam nowe, lepsze życie.

    OdpowiedzUsuń
  45. Skrzyżowałą ręce na piersi i zabawnie wydęła swoje pucowate policzki. - Powiedziałam prawdę! - odparła z wręcz teatralnym oburzeniem. Cóż może nie do końca, ale skąd on mógł o tym wiedzieć? Musiał jej uwierzyć, i tyle! Spojrzała na niego spod korony czarnych rzęs, i nagle coś sobie uświadomiła. - Przecież w tej grze nie ma kar - powiedziała pewna swego, z dezaprobatą patrząc na chłopaka. Pomimo, iż nie za często w to grała, to bądź co bądź znała zasady. Już od podstawówki wszyscy się w to 'bawili', więc na pewno nikom uta gra nie była całkiem obca.

    OdpowiedzUsuń
  46. Siedziałam na krawężniku. Sama. Kiedy tylko cała szkoła dowiedziała się o mnie prawdy omijali mnie szerokim łukiem. Kończyłam czytać właśnie książkę kiedy ktoś koło mnie usiadł. Spojrzałam w stronę tej osoby. Lip. Uśmiechnęłam się lekko. Byłam bez makijażu i w krótkich włosach.
    - Teraz wszyscy widzą jaka jestem. Dzięki.
    W moich oczach zaczęła zbierać się łzy na wspomnienie tego jak traktowali mnie ludzie w szkole i na mieście.

    OdpowiedzUsuń
  47. [ Tak, strasznie mi się z nim kojarzy :]
    Michael przyglądał się chłopakowi, w myślach zastanawiając się jak dużo on jara i kiedy zacznie mu to szkodzić. Czy może już zaczęło... No czubek. Najpierw zaczął się śmiać i po chwili zastygł w bezruchu, patrząc w siną dal. Brown pomrugał kilkakrotnie oczami i uniósł brew w górę, trochę rozbawiony i trochę zdumiony.
    -Bywało lepiej, ale przyzwyczaiłem się do gównianych lekcji

    OdpowiedzUsuń
  48. Zaśmiała się donośnie patrząc na chłopaka, i w głębi ciesząc się, że chociażby z tego powodu jej odpuścił. Na razie nie miała ochoty o tym rozmawiać. Przygryzła wargę od środka wyraźnie się nad czymś zastanawiająć, jej wielkie rozmyślanie przerwał jego głos. A więc musi się pospieszyć... Nagle wpadło jej do głowy pytanie, które zadawała dość często, co może się wydawać dość idiotyczne, ale dla niej było istotne. - Myślisz... - zaczęła patrząc na niego, po czym spuściła wzrok wpatrując się w zawartość swojego kubka. - Myślisz, że jestem ładna? - spytała cicho, po czym głośno odchrząknęła. Tak, nie za mądre pytanie, jednak często cisnęło jej się na usta.

    OdpowiedzUsuń
  49. [ Powiem inaczej, on jest identyczny! Przynajmniej w moim odczuciu]
    Mike podniósł się z ziemi i otrzepał spodnie.
    -Zmierzam, wystarczająco się nasiedziałem -powiedział, zerkając na ludzi którzy ich mijali. Bardzo dużą uwagę zwracali na rowerzystę... fakt, wydawał się być interesującą osobą, ale żeby aż tak się wygapiać?

    OdpowiedzUsuń
  50. Przymrużyła oczy i spojrzała na chłopaka lekko przechylając głowę. - Tylko pytałam - podniosła ręce w obronnym geście. Cóż, miała kompleksy, ale zawsze starała się to ukrywać. Zawsze sobie tłumaczyła to tym, że każda dziewczyna w jej wieku je ma, i to zupełnie normalne. Odgarnęła włosy za ucho i chwilę wpatrywała się w piasek, który był rozwiewany przez lekki wiatr. - To niech będzie wyzwanie - mruknęła. Choć zdecydowanie wolała prawdę, to cóż.. gra polegała na prawdzie I wyzwaniu. Przecież nie mogła cały czas tego unikać, to tylko zabawa.

    OdpowiedzUsuń
  51. W sumie była ciekawa, co chłopak wymyśli. Jeśli miałabyć szczera jego zadanie zdziwiło ją. To znaczy miejsce pocałunku, praktycznie w tej grze każdy wybiera policzek, usta czy coś co się znajduje na twarzy. Jednak jej to nie przeszkadzało. To może nawet lepiej? Przybliżyła się ostrożnie do niego i pochyliła się zgarniając swoje blond włosy na bok. Chwilę muskała oddechem jego szyję, po czym przybliżyła pełne usta i złożyła jeden delikatny pocałunek. Odsunęła się i posłała mu niepewny uśmiech. Usiadła z powrotem na swoje miejsce, podniosła swoje szafirowe oczy na Lipa. - Prawda czy wyzwanie? - spytała swoim dość niskim głosem.

    OdpowiedzUsuń
  52. Zaśmiała się, słysząc jego pytanie. Retoryczne, oczywiście. Pokręciła jedynie z rozbawieniem głową, nie zwalniając kroku i w ten sposób już po chwili byli na innej ulicy. Gdy zszedł z roweru i zapalił blanta, pozwoliła mu się powoli zaciągnąć, po czym przejęła skręta bez pytania i również wciągnęła dym do płuc. Oddała mu jego własność posyłając uroczy uśmiech.
    -Skoro już mamy przed sobą perspektywę spędzenia paru dłuższych godzin w swoim towarzystwie, to może się przedstawisz i powiesz, dlaczego zajebałeś rower młodszemu braciszkowi?

    OdpowiedzUsuń
  53. Zaśmiała się pod nosem, i jak to miała w zwyczaju podczas myślenia - zagryzła wargę. Na prawdę nie była dobra w takich grach, zawsze trudno było jej wymyślić, jakieś sensowne pytania. - Więc powiedz mi conajmniej jedną rzecz, którą nikt o tobie nie wie - wydusiła z siebie przyglądając się chłopakowi, który co chwilę albo pił, albo coś palił. Przymrużyła oczy, i choć pytanie może nie było za oryginalne, to była ciekawa co jej odpowie. Wypiła już do końca zawartość swojego kubka, i odłożyła go na piasek robiąc dziurę, by czasem wiatr go nie zwiał.

    OdpowiedzUsuń
  54. Nic nie mówiła, tylko słuchała tego co miał do powiedzenia. Nie chciała tego skomentować, bo wyraźnie widziała, że i tak jest mu trudno. W sumie co ona miała do tego by to oceniać? Przecież każdy popełnia błędy, a Chloe już na pewno coś o tym wiedziała. Uśmiechnęłą się pokrzepiająco i odgarnęła włosy za ucho, co można było uznać już za jakiś dziwny rytuał. - Prawda - powiedziała cicho, po czym odchrząknęła. Podciągnęła kolana pod brodę, i objęła je dłońmi.

    OdpowiedzUsuń
  55. Zrobiła wielkie oczy kiedy chłopak nagle zaczął biec. Westchnęła tylko, i wstała ze swojego miejsca. Otrzepała się z piasku, który był dosłownie wszędzie, i zaczęła iść do domu, do którego na szczęście miała blisko.
    Cały następny dzień miała zamiar spędzić w domu, i trochę odpocząć, poczytać czy coś w ten deseń. Jednak jej znajomi zadecydowali inaczej - wieczorem wyciągnęli ją do jakiegoś klubu. Początkowo protestowała mówiąc, że nie wpuszczą jej, jest za młoda, ale cóż, i na to potafili zaradzić - wyrobili jej fałszywy dowód. I tak oto znalazła się w zatłoczonym pomieszczeniu, w którym roiło się od spoconych ludzi. Nie wiedząc co ze sobą zrobić ruszyła, tak jak i reszta jej znajomych na parkiet. Chloe nie była zawodową tancerką, jednak na szczęście umiała się ruszać, i lubiła to robić. Może właśnie dlatego dała się namówić do przyjścia?

    OdpowiedzUsuń
  56. Odwzajemniła jego kpiący uśmiech.
    -To miło, że jesteś ciekaw jak mam na imię. Lena - wyjaśniła, jakby w ogóle o to pytał.
    Przez krótką chwilę analizowała jego przezwisko, bo jak się nietrudno domyślić, Lip to raczej nie imię. A przynajmniej ona się z takim nie spotkała. Philip, pomyślała i doszła do wniosku, że to z pewnością to i trafiła w dziesiątkę.
    -A co, Philip, później odrabiasz lekcje? - spytała żartobliwie. Wyciągnęła paczkę fajek i wsunęła sobie jednego papierosa do ust, by po chwili go zapalić i się zaciągnąć. - Wybacz, że ci nie proponuję, ale masz skręta, więc dam ci jak będziesz miał ochotę później - oznajmiła, wypuszczając dym z płuc.
    Słysząc jego żądanie stłumiła wybuch śmiechu.
    -Ja na przykład chciałabym teraz być na Malediwach, ale to niemożliwe. Spokojnie, plaża nie ucieknie - dodała, ukrywając zaskoczenie. Musiał niedawno zjawić się w mieście, skoro nawet nie zdążył zobaczyć tak ważnego miejsca. - Najpierw wejdę do siebie i zabiorę inne rzeczy, bo książek nie chce mi się tachać przez pół Palm Springs, a później pokażę ci ciekawsze miejsca.
    Jak powiedziała, tak zrobiła i nie dłużej jak pięć minut później zostawiła go przed swoim domem, znikając za drzwiami. Powróciła do chłopaka szybko, przebrana w szorty i miętowy t-shirt z białą torbą na ramieniu i okularami przeciwsłonecznymi na nosie.
    Nie mówiąc nic ruszyła wzdłuż ulicy wgłąb miasta. Po jakimś czasie wędrówki pozostawili za sobą dzielnicową okolicę i budynki zaczęły się zagęszczać. Trafili w okolicę starych fabryk, a ona skręciła w ciemny (jak na tą porę dnia) zaułek, gdzie nieoczekiwanie wlazła na kosz na śmieci, by wyciągnąć z góry drabinę przeciwpożarową, na którą po chwili się wspięła, zachęcając go do tego samego.
    Gdy znaleźli się na górze, przechodząc przez okno wprowadziła go do pomieszczenia na środku którego stał prowizoryczny namiot z popodwieszanych do sufitu prześcieradeł.
    -Właśnie znalazłeś się w idealnym miejscu na pijaństwa.

    OdpowiedzUsuń
  57. Jeszcze chwilę potańczyła, gdy nagle poczuła lekkie szarpnięcie. Jeden z jej kolegów wziął ją na bok i zaczął chaotycznie mówić, że musi czegoś spróbować, że nie ma w tym nic złego, ale nie za wiele rozumiała z jego gadaniny. Blondynka nie była jedną z tych osób, które potępiają używki i ich spożywanie. Sama to czasem robiła, jednak w nie za dużych ilościach. Chyba ta cała sprawa z jej bratem dała jej znacznego kopa w sprawach spożywania czegokolwiek. Zaczął prowadzić ją przez ściśnięty tłum. Na prawdę nie lubiła tego przeciskania się. Stanęli obok dwóch chłopaków. Była zupełnie zamroczona światłem, które mrugało na wszystkie kolory tęczy, więc tylko stała z boku mrużąc oczy, i starając się wyłapać cokolwiek z rozmowy jej kolegi.

    OdpowiedzUsuń
  58. Gdy już jej kolega załatwił co potrzebne, wszyscy jej znajomi wyszli z klubu się przewietrzyć. Chloe nie zamierzała siedzieć tam sama więc podążyła tuż za nimi. Wychodząc z zatłoczonego pomieszczenia wręcz uśmiechnęła się pod nosem, gdy poczuła świeże i rześkie powietrze dookoła. Rozejrzała się, i wręcz od razu zauważyła znajomego jej już chłopaka. Tym razem nie zdziwiło ją to, że tu był. Przyzwyczaiła się. Rzuciła znajomym, że później do nich przyjdzie, i spokojnym krokiem podeszła do chłopaka. - Cześć - powiedziała uważnie się mu przyglądająć. ' Wow, bez przeciętej wargi czy czegoś w tym stylu' - pomyślała.

    OdpowiedzUsuń
  59. Przechyliła głowę, by wyraźniej widzieć jego twarz, po czym skinęła delikatnie na znak zrozumienia. Stała chwilę nic nie mówiąc. - Czekaj - rzuciła przerywając ciszę. Chwyciła go ostrożnie za nadgarstek, gdy miał już zamiar odejść. - Do zobaczenia? - podniosła duże, rozbłysłe oczy i spojrzała na niego z nutką niepewności. Nie miała pojęcia czy chłopak ją unika, czy na prawdę nie ma czasu. Cóż, uznała to za najwyższą porę by się dowiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  60. Wywróciła oczami, a pąsowe wargi zacisnęła w cienką linię. Chyba nie były sobą gdyby nie powiedział czegoś w tym stylu' - pomyślała, i splotła ręce na klatce piersiowej. Nie mogła znieść tego, że zachowywał się, jakby nie był od niej 2 , tylko conajmniej 10 lat starszy. Odgarnęła wirujące w powietrzu kosmyki włosów i przymrużyła oczy. - Oczywiście - zironizowała jedynie i zaczęła się wycofywać. - Cześć Philip - rzuciła beznamiętnie, odwracając się i zmierzając w stronę swoich znajomych. Nie chciała już mu się dzisiaj narzucać. Nie to nie, i tyle.

    OdpowiedzUsuń
  61. Po powrocie do domu myślała, co takiego się wydarzyło, że nie chce mieć z nią nic wspólnego. Wcześniej wydawało jej się, że ich stosunki się zdecydowanie ociepliły od pierwszego spotkania. Może dzisaj ma zły dzień? - takie właśnie pojedyncze myśli chodziły jej po głowie.
    Była pewna, że pogadają w szkole - przecież tam jej nie może unikać. No cóż, przynajmniej tak jej się wydawało. Blondyna nie widziała conajmniej 2 tygodnia, a jak już to tylko gdzieś w tłumie, albo z oddali. Dziwnie się czuła z tym, że unikał jej jak ognia, nawet nie racząć chociażby spojrzeniem. Chloe jednak nie miała zamiaru się narzucać, choć czasem z trudem - ale potrafiła zrozumieć aluzję.
    Właśnie wracała ze szkoły z kolegą z zajęć, który zaproponował jej wspólną pódróż do szkoły . Czemu nie? Wydawał się być miły, i przecież potrzebowała bliższych znajomych w swojej klasie. Ich pogawędkę przerwało donośne przywitanie - był to Lip. Przymrużyła oczy, a na jej twarz wstąpił lekki grymas, który po chwili zastąpiła siląc się na uśmiech. Przeszła wraz ze swoim towarzyszem na drugą stronę i przystanęła przy Lipie.
    - Cześć Philip - odparła z lekkim uśmiechem, przyglądając mu się badawczo. - Poznaj mojego kolege z klasy Toma - pokazała na chłopaka stojącego obok niej, który kiwnął ręką na przywitanie. - A to Philip - skwitowała patrząć na Toma, i tym samym kończąc już ceremonię przedstawiania.

    OdpowiedzUsuń
  62. Splotła ręce na piersi, i pocierała dłońmi o ramiona czując się conajmniej niezręcznie. Odgarnęła nerwowo włosy z twarzy unikając wzroku blondyna. Mogła się spodziewać, że właśnie coś takiego się stanie. Popatrzyła prosząco na Toma by nie reagował, jednak on nie miał zamiaru jej słuchać. - Na pewno kimś lepszym od ciebie - mruknął tylko Tom unosząc brodę do góry w celu pokazania swojej wyższości. Dziewczyna tylko westchnęła, mając cichą nadzieję, że na tym się skończy wymiana słów. - Dobra, może chodźmy - powiedziała słabym głosem, licząc, że to coś da.

    OdpowiedzUsuń
  63. Spuściła wzrok, jakby przypuszczając co się może stać. Jak usłyszała głośny dźwięk i pełno krwii wokół wręcz pisnęła. Aż jej się zakręciło w głowie, może dlatego wybrała prawo zamiast medycyny? Pociągnęła Lipa za rękę chcąc go odciągnąc od drugiego chłopaka. Cóż, na próżno , po raz kolejny uświadomiła sobie, że nie ma, aż takiej siły jaką by chciała mieć. Ukucnęła nad poszkodowanym, przełożyła wszystkie włosy na jedną stronę, by nie wchodziły jej w oczy, i zaczęła pytać się Toma czy wszystko okej, jak się czuję itd. Zdjęła z siebie sweterek i przyłożyła chłopakowi do nosa, to jedyne co miała przy sobie. - Co jest z tobą nie tak? - spojrzała ze zdenerwowaniem na blondyna, ale w jej oczach można było dostrzec żal. Przecież chłopak mu nic nie zrobił, to znaczy Lip sam zaczął. Nie mogła tego pojąć

    OdpowiedzUsuń
  64. Słysząc jego komentarz zrobiła duże oczy i oburzona wstała by coś mu nawymyślać, jednak nawet nie miała na to szansy. W jednej chwili chłopak przyciągnął i pocałował. Cóż nie był to idealny pierwszy pocałunek. Zawsze wyobrażała to sobie inaczej: w romantycznej scenerii, patrzenie sobie w oczy.. Chloe była wkurzona, po prostu wkurzona, że tak to wyglądało. Choć wiele osób mogło się śmiać lub dziwić to blondynka nigdy wcześniej nikogo nie całowała, i nie mogła znieść, że chłopak tak po prostu to zrobił, bo no nie wiem... miał akurat na to ochotę. Nie miała pojęcia co chciał tym udowodnić. Jej policzki zrobiły się całe czerwone ze złości, więc nie myśląc o tym za wiele po prostu podbiegła do Lipa. Pociągnęła go za rękę, aby odwrócić go w swoją stronę. Zebrała w sobie wszystkie siły i uderzyła do w twarz. Chwilę patrząc na niego ze złością malującą się na jej bladej buzi. Po czym znowu z powrotem podeszła do poszkodowanego, i pomogła mu wstać, i zaprowadziła go do pielęgniarki.
    Poszła z rodzicami na jakąś 'ważną imprezę' zawodową. Nie miała wyboru. Zawsze się tam nudziła, jednak co mogła na to poradzić? Matka i ojciec nie za często ją o coś prosili, więc jak już coś chcieli to nie mogła się nie zgodzić. Panowało tam duże zamieszanie, więc postanowiła się ulotnić, choćby na chwilę by się przewietrzyć. Praktycznie wszystkie największe posiadłości były położone na plaży, więc nawet jeśli by nie chciała tam pójśc to i tak nie miała żadnego wyjścia. Usiadła na jednym z postawionych leżaków koło jakiegoś plażowego baru odpoczywając o ciąłych głupich pytań zadawanych jej na tym spotkaniu.

    OdpowiedzUsuń
  65. Wpatrywała się w fale, lazurowe morze, i słońce, które jakby się za nim chowało. Miała błogi wyraz twarzy, czuła jak od razu opuszczają ją wszystkie problemy. To niesamowite co mogła dać chwila odpoczynku. Mina jej zrzedła, gdy usłyszała znajomy głos. Nie odwróciła się, dobrze wiedziała kto przyszedł.
    - Co tu robisz? - spytała beznamiętnie obserwując go tylko kątem oka. Zignorowała kolejną kpiącą uwagę. Liczyła, że choć trochę go zaboli jej uderzenie, jednak cóż... marzenia ściętej głowy.

    OdpowiedzUsuń
  66. Nie odpowiedziała nic na jego kolejny złośliwy komentarz. W sumie były one normą, które wręcz same wychodziły z ust chłopaka. Przechyliła lekko głowę i spojrzała w jego stronę z pewną stanowczością w oczach. - Uważasz ,że powinnam w ramach uspokojenia bić każdego kogo spotkam na ulicy? - spytała z wyraźnią ironią w głosie, a na jej twarz wyjątkowo wstąpił kpiący uśmieszek. Odgarnęła pojedynczy kosmyk z twarzy. Dziś włosy miała upięte w koka, więc nie wchodziły jej w oczy, jak zazwyczaj.

    OdpowiedzUsuń
  67. Wywróciła oczami i westchnęła przeciągle. Wciąż patrzyła się na wprost, a w jej tęczówkach odbijało się światło zachodzącego słońca, w którym tak usilnie zatapiała swój wzrok. Pokręciła głową z niedowierzaniem, a na jej twarz wstąpiła bezsilność, po prostu już nie wiedziała, jak ma dojść do rozumu chłopaka. - To nie jest normalne bić przypadkowe osoby Philip - mruknęła pod nosem, kładąc łokieć na kolano i opierając o nie głowę. - Nie znałeś go, i cokolwiek by powiedział i tak zrobiłbyś to co zrobiłeś - powiedziała z wyrzutem pewna swojego zdania.

    OdpowiedzUsuń
  68. Westchnęła i odgarnęła kolejne kosmyki na bok. Chwile myślała co odpowiedzieć, lekko zagryzając wargę. - Tak, bo ja nie rzucam się na twoich znajomych z pięściami - spostrzegła kąśliwie, patrząc na niego kątem oka. Nie miała mu już tego za złe, jednak nie mogła tego zrozumieć. Miał całkowitą rację - bardzo się od siebie różnili. I to się nigdy nie zmieni. On nie chciał by się koło niego kręciła, a ona nie miała zamiaru się narzucać.

    OdpowiedzUsuń
  69. Patrzyła na niego z wrogością w oczach niedowierzając, że to powiedział. Mruknęła pod nosem coś w stylu ' dupek ' , i nadlej siedziała wpatrując się w morze mając nadzieję, że to ją uspokoi, choć wiedziała, że będzie trudno. Nagle ciszę przerwały jakieś krzyki, syrena policyjna. Chloe zerwała się na równe nogi , i poszła zobaczyć co się dzieje. W głębi duszy domyślała się co mogło się stać, i cóz.. nie pomyliła się. Oparła się o framugę drzwi nerwowo stukając butami. Było to dziwne, ale policjant z którym rozmawiali był chrzestnym Chloe. Przetarła dłonią twarz kłócąc się sama ze sobą czy coś zrobić czy nie. W końcu kazał jej się nie wtrącać prawda? Niestety ten argument nie przekonał dziewczyny, syndrom Samarytanina się włączył. Choć była na niego wściekła, i nie chciała go widzieć na oczy, to w końcu się przemogła i podeszła dopóki nie zrobiło się z tego jeszcze większe zamieszanie. Podeszła do policjanta, witając się ciepło i przekonywała, że wszystko jest okej, że ich zna i nie trzeba się niczym przejmować, bo i tak już wychodzili - typowe brednie. W końcu podziełało. Dziewczyna nawet nie spojrzała na Lipa, nie oczekiwała podziękowań, bo i tak by ich nie dostała. Gdy już wszystko ucichło wróciła do reszty gości.

    OdpowiedzUsuń
  70. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  71. Spojrzałam na niego wściekłym wzrokiem. Szybko wstałam.
    - Ja ci tu dziękuję a ty oczywiście musisz się odgryzć. Chciałam być poprostu uprzejma. I wiesz co, przeżyję to.
    Wyciągnęłam papierosa z torebki i odpaliłam.

    OdpowiedzUsuń
  72. [Oczywiście, że tak, a zaczniesz może czy nie mam na co liczyć? :D]

    OdpowiedzUsuń
  73. Spojrzała na niego obojętnym wzrokiem, starając się ignorować jego szydercze uśmiechy, którymi co rusz ją obdarowywał i które zaczynały ją już odrobinę irytować. Nie tak powinien się zachowywać nowy znajomy, którego wyciągnęła na wspólne wagary. Prawdą było, że nie tylko on miał z tego korzyść, bo jak by nie było, ona także przedłużyła sobie wakacje o jeden dzień, ale nie w tym rzecz.
    -Możesz mi wierzyć lub nie, ale żartując o odrabianiu pracy domowej nie liczyłam na to, że zdradzisz mi sekret swojego życia - oznajmiła, posyłając mu sarkastyczny uśmieszek. - Masz problem z nadinterpretacją.
    Co do jej miejsca zamieszkania i ubrań w tej okolicy nie były one niczym wyjątkowym pod względem ceny. Owszem, nie narzekała na brak pieniędzy, ale po pierwsze: jej dom z pewnością nie był willą, a po drugie chyba nie oczekiwał, że będzie chodziła w jakiś ciuchach z bazaru? Skoro może sobie pozwolić na coś lepszego, to czemu nie? Zresztą o gustach się nie dyskutuje.
    Gdy znaleźli się na miejscu i po raz pierwszy zobaczyła na jego twarzy szczere zadowolenie, odetchnęła z ulgą. Chociaż jedna normalna reakcja. Poza tym gdzie indziej miałaby go zabrać? Do centrum handlowego? Wiedziała, że coś takiego spodoba mu się dużo bardziej.
    Odsłoniła jedno prześcieradło i weszła do środka wielkiego namiotu. Było tam kilka materacy i koców, a na samym środku drewniana skrzynia z kilkoma świeczkami. Oczywiście dla celów praktycznych, bo w tym miejscu imprezy odbywały się głównie nocą, a ze względu na brak elektryczności w budynku musieli używać właśnie świeczek i latarek.
    Spojrzała zaskoczona na butelkę wódki, którą wyjął z plecaka.
    -To nosisz do szkoły zamiast książek? - zaśmiała się, biorąc od niego trunek, odkręcając korek i upijając jeden porządny łyk. - Kulturalni ludzie nie piją przed trzynastą, ale...kulturalni ludzie korzystają też z możliwości jakie daje im tak wspaniała instytucja jaką jest szkoła, a my dzisiaj chyba to olaliśmy, więc...-wzruszyła beztrosko ramionami podając mu wódkę. Nie wiedział tego, ale ją niełatwo było upić, bo miała naprawdę mocną głowę, jak na dziewczynę. Oczywiście nie zamierzała mu tego mówić, by nie dawać mu nad sobą przewagi. Usiadła na jednym z materacy.
    -No to powiedz mi Lip, co ty właściwie robisz w Palm Springs?

    OdpowiedzUsuń
  74. Uśmiechnęła się słuchając jego odpowiedzi. W sumie mogła się czegoś w tym stylu spodziewać po kimś takim jak on.
    -Jeśli ją poznam, to z pewnością spytam - powiedziała, jednocześnie zastanawiając się ile on może mieć rodzeństwa. Póki co wiedziała o dwójce, ale szczerze mówiąc nie zdziwiłaby się gdyby była jeszcze jedna lub dwie osoby.
    Miała ogromną ochotę pogratulować mu pamięci do jej jakże trudnego imienia, ale się powstrzymała. Zamierzała poprawić ich stosunki, a nie je pogorszyć. Już wystarczyło, że on cały czas mówił z ironią.
    -Moja wersja niestety jest nudna jak flaki z olejem. Matka dostała dużo lepszą propozycję pracy i wspólnie stwierdziliśmy, że skorzystamy z okazji, bo mamy dość angielskiej pogody - to ostatnie mówiła pół żartem, pół serio, jak nietrudno się było domyślić. - Zmiany otoczenia są dobre. A przynajmniej tak wnioskuję z własnego doświadczenia.
    Obserwowała jak robił kółeczka z dymu i nieco zazdrościła mu tej umiejętności. Nikomu się do tego nie przyznawała, ale właśnie z powodu dymu zaczęła palić. Bo go uwielbiała (może niekoniecznie jego zapach) tak samo jak ogień, w który mogłaby się wpatrywać godzinami.
    -No dobra, to teraz opowiedz mi sekret twojego życia - widząc jego minę, wybuchnęła śmiechem. - Żartowałam.
    Podejrzewała, że chłopak nie miał jakiś wielkich tajemnic i niesamowitych historii jak z filmu, dlatego pytanie go o coś takiego było co najmniej bezsensowne.
    -A tak na poważnie, czym się interesujesz? Pomijając twoje oczywiste hobby jakim jest system edukacji - dodała.

    OdpowiedzUsuń
  75. [ A chcesz kontynuować? Bo jak tak to mogę wymyślić jakiś kolejny wątek. Chyba, że chodzi ci o ogólne co z nimi, to mogę pomyśleć wieczorem ;>]

    OdpowiedzUsuń
  76. Przyglądała mu się, kiedy przez chwilę zastanawiał się nad tym co jej powiedzieć. Miała wrażenie, że nie lubił udzielać takich odpowiedzi. Generalnie próbował ją zbywać żartując, jakby starając się przekazać jej jak najmniej informacji. Gdy wymienił fizykę, wyprostowała się zdziwiona.
    -Poważnie? - co jak co, ale tego się nie spodziewała. Nie chodzi o to, że wygląda na głupiego, bo wcale tak nie jest, ale po prostu...myślała, że jego zainteresowania niekoniecznie są związane z nauką. Jeśli mówił prawdę, a miała nadzieję, że tak, to zrobił na niej niemałe wrażenie.
    -Blanty - powtórzyła za nim. - No to mamy coś wspólnego - uśmiechnęła się równie szeroko jak on, ukazując rząd równych białych zębów.
    -Moje zainteresowania? - pomyślała, że może się z niego ponabijać i udawać typową idiotkę mówiącą jak to ona kocha modę i jak by chciała zostać modelką i występować na wybiegach topowych projektantów, albo że kocha torebki, buty i lakiery do paznokci, ale stwierdziła, że sobie daruje. Nigdy nie miała problemu z mówieniem o sobie, nie wstydziła się swoich cech i upodobań oraz nie lubiła kłamać, jeśli nie było takiej potrzeby. - Fotografia. Wiem, że to dość oklepane hobby, szczególnie ostatnio, bo wszyscy uważają się za wielkich fotografów, ale ja naprawdę to lubię. W sumie to liczę na to, że uda mi się za to kiedyś utrzymać, dlatego ciągle się w tym kierunku rozwijam. Gdybym nie miała tego w planach, pewnie wybrałabym architekturę. Bo lubię projektować zarówno wnętrza jak i całe budynki. Kocham oglądać filmy, mogłabym siedzieć w kinie cały czas. I podróże. Ale na to potrzeba czasu, energii i masy pieniędzy, a póki co muszę się skupić na innych rzeczach.
    -Jakich cech w sobie nie lubisz? - spytała w końcu, tym samym kończąc swój monolog.

    OdpowiedzUsuń
  77. Ona nie miała problemów z fizyką, podobnie jak z matematyką, dlatego właśnie brała kiedyś pod uwagę architekturę. Jednak mimo wszystko nie interesowała się tym aż tak i wolała fotografować.
    Jej uwadze nie uszedł fakt, iż chłopak opowiadał o tym z taką swobodą jak o pogodzie ani to, że jarał praktycznie non stop. Jeśli nie papierosa to zioło. Nie odezwała się na ten temat, bo przecież to nie jej sprawa. Pozostawało jej to po prostu ignorować.
    Gdy początkowo powiedział, że nie ma żadnych wad, miała ochotę jęknąć. Czemu do cholery się tak zachowywał? Ale po chwili z jego ust wyrwał się bluzg i już wiedziała, że się nad tym zastanowił, po czym doszedł do niezadowalających wniosków.
    -Kto powiedział, że jestem Panną Idealną? Przede wszystkim jestem cholernie zmienna, co może irytować. Uparta, nieobliczalna, momentami wkurzająca wszystkich dookoła, impulsywna. Mogłabym jeszcze wymieniać, ale skoro ty nie powiedziałeś zupełnie nic, to sobie daruję. I pozwolę ci powiedzieć coś nowego, od siebie, zamiast zadawać kolejne pytania, bo i tak nic z tego nie wychodzi.

    OdpowiedzUsuń
  78. [Jeden: są wakacje, ale co tam xD
    Dwa: Blogspot nie cenzoruje polskich przekleństw (nie pamiętam jak z innymi)
    Trzy: JAK MOŻNA LUBIĆ FIZYKĘ???? Rozszerzoną matmę, to rozumiem. Ale FIZYKĘ? Nigdy nie odważyłabym się w żadnej postaci czegoś takiego napisać (chociaż zdawałam na mat-fiz-inf i mam czwórkę XD)]

    Oriane z kolei nie lubiła fizyki i chyba nigdy nie polubi. Dla niej to była jedna, wielka, czarna dziura, której nie sposób pokonać, szczególnie że przez ostatni rok nie potrafiła się zupełnie na niej skupić, kiedy borykała się z mniej niż rocznym dzieckiem na głowie. Jedyny przedmiot, z którego ledwie zdawała, resztę udało się jej wyciągnąć na przynajmniej przyzwoity poziom.
    - Drugiej, chociaż fakt, że mój rocznik normalnie jest w trzeciej - rzuciła, nie tylko uściślając informacje na temat zajęć, ale i dorzucając garść tych o sobie, chociażby to, że jest o rok do tyłu albo że ma osiemnaście lat.


    [Przepraszam, że tak krótko, ale jestem pogrążona w półśnie xd]

    OdpowiedzUsuń
  79. -Przepraszam, popropstu... Zresztą nieważne. Jasne. Nie chcę siedzieć w tym zadupiu.
    Ruszyliśmy do bramy. Przy niej stał chłopak z pamiętnego wieczory. Jego brat.
    - Cześć Ollie. Nie pomyliłam się chyba?

    [Sorki że tak krótko]

    OdpowiedzUsuń
  80. [ Okej. Teraz twoja kolej? Mogłabym coś wymyślić tylko na razie nie mam za dużo pomysłów :(]

    OdpowiedzUsuń
  81. [Ahahaha, już uwielbiam Twoją postać. oczywiście.. Zaczniesz. proszę? : )]

    OdpowiedzUsuń
  82. [Lip, kochanie, kiedy wracasz z urlopu? :D]

    OdpowiedzUsuń
  83. [ Hej. Ja jestem gotowa na wątek ale czy mógł byś chociaż podać ich relacje bo łatwiej by mi było gdyby się znali ^^]

    OdpowiedzUsuń
  84. [ Niech będzie. W takim razie, że Ty dałeś pomysł ja zacznę.]
    Wendy w nocy przyprowadziła Marka do domu swojego znajomego. Dlaczego? Bo Carl wziął urlop i w nocy wpadł w furię. I to nie małą. Dlatego Wen pierwsze co zrobiła to zaprowadziła chłopaka do znajomego domku przy plaży by potem pójść na plaże.
    Oczywiście jak to ona przyjęła wiele ciosów skierowanych do Marka na siebie. Miała lekko rozcięte ramie oraz wargę. Nie liczyła już kolejnych siniaków. Morskie powietrze było kojące a fiolka z tabletkami należała do najlepszego pocieszenia.
    Leżała na wilgotnym od bryzy piasku i starała się odbiec myślami od tego koszmaru. Była na siebie straszliwie wściekła, że za każdym razem gdy coś mu groziło przyprowadzała go właśnie w to miejsce. Nienawidziła siebie za to, że nie potrafiła z nim tak po prostu odejść, ale kto zaopiekowałby się wtedy mamą?

    OdpowiedzUsuń
  85. Kiedy ktoś krzyknął stanęła szybko na nogi. Sama nie wiedziała dlaczego, chyba tabletki ją kompletnie wyciszyły, czuła jak jej ciało powoli odpływa a krzyk był niczym niespodziewany przerywnik dla jej pięknego w tym momencie świata.
    Kiedy podszedł do niej odezwała się w końcu, powoli i cicho..tak naprawdę sie wyciszyła. - Znów przyprowadziłam Marka. - miała nadzieję, że tyle mu po prostu wystarczy. Że już wiedział dlaczego leżała na' jego' kawałku plaży.

    OdpowiedzUsuń
  86. [Oczywiście, że chce. Poproszę jednak o rozpoczęcie, gdyż mi weny całkowicie brak. Proponuje może jakiś obóz harcerski? Chyba, że nie lubujesz się w takich klimatach. Jeśli nie, to wymyśl coś innego. :)]

    OdpowiedzUsuń
  87. [A nie możemy kontynuować tego ostatniego? :D]

    OdpowiedzUsuń
  88. Zignorowałam uwagę chłopaka i zwróciłam się do Lipa.
    - Idę.
    Ruszyliśmy w stronę jakiegoś klubu. Nie bardzo wiedziałam jak się zachować, co mi się wcześniej nie zdarzało. Chłopcy szli i o czym rozmawiali. Tak ich ta rozmowa wciągnęła że pewnie nie zauważyliby gdybym sobie poszła. W pierwszej chwili miałam taki zamiar lecz szybko się ogarnęłam.

    OdpowiedzUsuń
  89. Patrzyła na Niego. Wywróciła tylko oczyma kiedy wspomniał o tym, ze jest naćpana. Ona nie ćpała..ona brała tabletki, które leczyły wszystkie jej bóle, wszystkie zmartwienia. A jej ciało? Nigdy nie było nieskazitelne, teraz było niczym płótno na którym było widać wszystkie jej nieszczęścia.
    - Nic mi nie jest Philip. - stwierdziła stanowczo. - I nie, nic mi nie potrzeba. - przyznała szczerze. - Ja sobie poradzę, ale zaopiekujcie się Markiem.

    OdpowiedzUsuń
  90. Już czwarty raz z rzędu była na obozie harcerskim. Lubiła tam przebywać. Ignorowała złośliwe docinki swoich pustawych sióstr. Nienawidziła ich z całych sił. Żałowała, że należały one do jej rodziny. Chociaż.. cała jej rodzina była nieco świrnięta. A ona była chyba najgorsza. Była agresywna, niemiła i arogancka. I jedyne co kochała to taniec. Och, taak, on nadawał jej życiu sens.
    W południe udało jej się dostrzec bójkę. Brał w niej udział chłopak, który przykuł jej uwagę. Inni mówili coś o tym, że przeleciał własną siostrę. Ale ona w to nie była w stanie uwierzyć. Naprawdę rzadko słuchała plotek i opinii krążących wokół towarzystwa. A tutejsze towarzystwo było do dupy. Dosłownie.
    Dotknęła swojej rozciętej wargi, przypominając sobie jak wczorajszego ranka pobiła się z pewną sztuczną blondyną z sylikonowymi cycami. Fuj, jak Jami mogła w ogóle ją dotknąć? Dobrze, że się odkaziła.
    Wieczorem postanowiła przejść się kawałek. Chciała odetchnąć świeżym powietrzem. Obóz znajdował się w lesie. Mieszkała w namiocie z całkiem porządną dziewczyną. Tak jak Coach przepadała za metalem, więc mogły się dogadać. Nagle usłyszała słowa nieznajomego. Odwróciła się do niego przodem i zlustrowała go wzrokiem. Rozpoznała go.
    - Cześć, Panie Rozrabiaka. - szepnęła cichym głosem, który był słodki niczym miód. Odgarnęła różowe włosy z twarzy, przy okazji zahaczając palcem o malinową wargę, która niestety była rozcięta.

    OdpowiedzUsuń
  91. Była to wyjątkowo mroźna noc. Chyba od swojego powrotu do Palm Springs jeszcze takiej nie było, ba! Nawet nie pamiętała czy jak wcześniej tu mieszkała to napotkała na takie zjawisko. Niby nic, jednak dla mieszkańców zdecydowanie nie było to coś normalnego. Chloe chcąc skorzystać z ostatnich dni wakacji nałożyła na siebie ciepły i miękki sweter, po czym wyszła się przejść po okolicy. Po drodze wstąpiła do ulubionej kawiarnii kupując tam kubek gorącej herbaty, i usiadła nieopodal na krawężniku. Ciepło napoju trochę rozgrzało jej dłonie i całe wnętrze ciała,więc gdy już wypiła całość odłożyła pusty papierowy kubek na ziemię, otarła kolana z 'niewidzialnego kurzu' i wstała z wielką chęcią powrotu do domu. Odwróciła się nagle zamierając w bezruchu. Jej gałki oczne momentalnie się rozszerzyły. Przed nią stał Philip we własnej osobie. Zamrugała dwa razy chcąc się upewnić, że jej oczy nie mylą. Nie widziała go od incydentu na przyjęciu służbowym jej rodziców, i zdziwiła się, że spotkali się akurat teraz, dziś... Cóż tego na pewno by się nie spodziewała. Gdy poczuła ciężar jego dłoni na talii, i ciepły oddech odbijający się od jej szyi przełknęła głośno ślinę lekko drgając. Sama nie wiedziała czemu, słowa Philipa i czyny sprawiały, że tak się zachowywała. I nawet nie potrafiła określić co w tym momencie czuła. Głos uwiązł blondynce w gardle. Nie wiedziała, jak zareagować na jego słowa. Co zrobić albo powiedzieć. Nie miała jak teraz się odsunąc, choć bardzo by chciała, gdyż ta sytuacja wprawiała ją w nielada zakłopotanie. Spuściła wzrok, nie mogąc zebrać w sobie nawet krzty pewności siebie, którą przecież w towarzystwie innych emanowała. - Cześć - murknęła z lekką chrypką w głosie. Za nic nie przychodziło jej do głowy, jak powinna się zachować.

    OdpowiedzUsuń
  92. - Och, dziwki zasługują na karę. A to? - dotknęła swojej wargi. - To jest nic w porównaniu z tym co zrobiłam tej szmacie. - oblizała usta koniuszkiem języka, uśmiechając się do samej siebie, słodko i rozkosznie. Przypomniała sobie twarz tamtej dziewczyny, pokrytą ciemnoczerwoną krwią.
    - I nie nazywaj mnie księżniczką, bo nią nie jestem. - pokręciła przecząco głową. - Nie jestem mała, tak. - zbliżyła się do niego na niebezpieczną odległość, już chciała coś mu zrobić, walnąć, albo po prostu z otwartej ręki strzelić w twarz. Ale nie, miała jeszcze swój rozum. Może łatwo było ją zdenerwować, ale z tym chłopakiem raczej większych szans nie miała. A naprawdę chciała dotrwać do końca obozu, a nie leżeć poobijana i połamana (o zgrozo!) w szpitalu.
    Gdy poczuła jego dotyk na swoim gładkim ciele, natychmiast się odsunęła. Zmrużyła oczy, patrząc na niego fiołkowymi oczami. Zacisnęła malinowe wargi.
    - Dlaczego mnie dotykasz? - mruknęła, wpatrując się w niego.

    OdpowiedzUsuń
  93. Mark siedział przy wodzie na plaży. Chłopiec był bardzo zamknięty w sobie zważając na to co robił mu ojciec. Słyszał wszystko jednak nie ruszył ani kroku od wody.
    Wendy patrzyła na chłopaka i słuchała każdego jego słowa. Każde docierało do niej doskonale a ton jego głosu sprawiał, że czuła się tak jakby każde z nich uderzało ją w twarz. Tak była beznadziejną siostrą i może nie potrafiła tak po prostu go wziąć i się stąd zabrać. Nie kiedy mama leży w łóżku..Kiedy powiedział ostatnie zdanie odezwała się swoim ochrypłym głosem. - W takim razie zastanów się pięć razy zanim komuś powiesz i dasz mu pewność, że mu pomożesz. - powiedziała i również odwróciła się do niego tyłem i ruszyła w stronę brata. Sama nie wiedzieć czemu łzy zaczęły płynąć jej po policzkach. Dałaby sobie zrobić wszystko tylko, żeby jej kochany brat był bezpieczny, żeby mu nic nie groziło. - Mark idziemy..dziś trochę pospacerujemy. - krzyknęła w jego stronę, a kiedy ten wstał ruszyła z nim wzdłuż plaży biorąc go za rękę.

    OdpowiedzUsuń
  94. - Wypić coś co postawi mnie na nogi. A potem się zobaczy.
    Szczerze mówiąc chciałam być już w domu. Nie wiedzieć czemu kiedy byliśmy sami lepiej mi się z Lipem rozmawiało. Nie myślałam o tym co mówię. Teraz w mojej chorej podświadomości ważyłam każde wymawiane słowo. Moje rozmyślania przerwał dzwięk mojego telefonu.
    - Przepraszam. Musze to odebrać.
    Odeszłam na bok.
    - Halo? Nie. Na mieście. Tak. Wiem. Co? Kiedy? Okey dobra. Do zobaczenia niedługo.
    No i dobry nastrój prysł.
    - Teraz mam ochotę się najebać.
    [Nicke]

    OdpowiedzUsuń
  95. Odetchnęła cicho, gdy się od niej choć trochę odsunął. Czuła się już dość zakłopotana, a jego bliskość jeszcze bardziej to potęgowała. Cóż nie miała nawet czasu by zebrać myśli, a znów była blisko chłopaka. Tym razem nie miała zamiaru spuścić wzroku lub zrobić cokolwiek w tym stylu. Odnalazła małą cząstkę pewności siebie i również na niego spojrzała z nieodgadnioną miną. Nie sztuką było zauważyć, że jest nietrzeźwy, co w sumie dość często mu się zdarzało. Drgnęła, gdy nagle usłyszała jego słowa. Przymrużyła delikatnie oczy i wpatrywała się w niego nie potrafiąc zrozumieć sytuacji oraz tego o czym mówił. - Co? - zdołała wykrztusić, po czym potrząsnęła głową i odsunęła się od niego, by dokładnie się mu przyjrzeć. - Nie mam pojęcia o czym mówisz - powiedziała siląc się, by jej głos brzmiał normalnie. Nie chciała by myślał, że jest jakaś słaba i każdy może z nią robić co chce.

    OdpowiedzUsuń
  96. Gdy usłyszała słowa o masce roześmiała się śmiechem beztroskim i dźwięcznym. Zbliżyła się do niego.
    - Badać, możesz ciało innych kobiet. Takie które puszczają się za darmo. Ja nie jestem łatwą kobietą, zapamiętaj. - wyszeptała mu do ucha, po czym spojrzała w jego oczy.
    - Oczy mówią więcej niż ciało. Ciało jest powierzchowne. Oczy pokazują duszę. - powiedziała łagodnym głosem, krzyżując ramiona na piersiach. Przełknęła ślinę.
    Dopiero teraz poczuła jaki ten wieczór, a raczej noc jest lodowata. Jeszcze chwilę i zacznie się trząść z zimna. Spokojnym krokiem powędrowała w stronę głębi lasu, chcąc dotrzeć do swojego namiotu.
    - Do zobaczenia, Panie Rozrabiaka. - posłała mu delikatnego całusa, oddalając się.

    OdpowiedzUsuń
  97. Zacisnęła wargi w cienką linię i spojrzała na niego z wyrzutem. Może i miał rację, może i właśnie taka była, jednak nie chciała teraz się nad tym zastanawiać i tymbardziej rozżalać nad sobą. - Przestań, przecież tak nie jest - mruknęła tylko pod nosem zakładając niesforne włosy za ucho. Skrzyżowała ramiona na piersi i podniosła wzrok na twarz chłopaka. Uniosła jedną brew wyraźnie zdziwiona pytaniem. - Dobrze - odparła gardłowo, choć dobrze wiedziała, że chłopaka to wcale nie interesuje. W sumie nie wiedziała co więcej dodać. - A tobie? - spytała po krótkiej chwili ciszy. Podczas ostatnich tygodni często zastanawiała się co robi Philip, gdzie jest... A teraz miała okazję się dowiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  98. -Zniechęcam? To zależy od sytuacji. Ale tak, w tym przypadku masz rację.
    Słysząc jego krótką wypowiedź, uśmiechnęła się mimowolnie.
    -O tak, w potyczkach słownych jesteś faktycznie całkiem niezły. Zdążyłam się dość szybko przekonać. Ale to w sumie dobra cecha. Nikt ci nie podskoczy. No, prawie nikt.
    Zastanowiła się nad odpowiedzią i po chwili postanowiła zaryzykować.
    -Wyzwanie. Tylko mnie nie zawiedź, chłopcze.

    OdpowiedzUsuń
  99. Po tym jak Ollie oprowadził mnie po domu naprawdę pozbyłam się tej całej niepewności. Kiedy weszliśmy do jadalni zajęłam krzesło na przeciwko Lipa. Przez zarywane nocki chciało mi się spać i ziewnięcia nie mogłam niestety powstrzymać.
    - Przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  100. Już otwierała usta by coś powiedzieć, jednak nie było jej to dane. Ni stąd ni zowąd tuż obok nich pojawił się jakiś samochód, a z niego gwałtownie wypadł jakiś mężczyzna. Gdy uderzył Philipa dziewczyna otworzyła szeroko oczy i sama wręcz odskoczyła. Nie rozumiała co tu się dzieje, a to co mówili nie miało do niej w tym momencie większego sensu. Słowa nie kleiły się do siebie, choć może to szok spowodował to, że nic nie potrafiła ze sobą połączyć. Przyglądała się im uważnie. Jak się miała zachować? Pozostało jej tylko czekanie, aż Philip cokolwiek zrobi. Wiedziała, że wtrącaniem się nic nie zdziała. Gdy poczuła nagłe pociągnięcie za dłoń bez zastanawiania się zaczęła biec za chłopakiem, po chwili znaleźli się tuż pod jego domem. - O co tu chodzi? - wykrzustiła tylko z siebie marszcząc czoło i patrząc podejrzliwie na chłopaka.

    OdpowiedzUsuń
  101. Gdy zniknęła z jego pola widzenia oparła się o masywny dąb o rozłożystych gałęziach. Westchnęła ciężko zastanawiając się nad słowami nieznajomego. Och, kim ona była? Ona była nikim. Nikim szczególnym, tylko marnym człowiekiem. W dodatku złym człowiekiem. Gdy on powiedział jej do zobaczenia, już miała ochotę się wrócić, ale nie zrobiła tego. Nie znała nawet jego imienia, może nie powinna była go znać? Nie ważne.
    Wzięła głębszy wdech i ruszyła w stronę namiotu. Liście delikatnie szeleściły podczas jej kroków.

    OdpowiedzUsuń
  102. [W pierwszy gif mogłabym się wpatrywać godzinami... *.* Ale, dobra, coś wykombinuję. Do wieczora optymalnie.]

    OdpowiedzUsuń
  103. Roześmiałam się głośno.
    - Gramy w butelkę.
    Wiedziałam że przyjmą rękawice. Przynajmniej Lip.
    Podeszłam do zlewu i z szafki pod nim wygrzebałam jakąś butelkę. Przeszłam w rytm muzyki do pokoju obok i usiadłam na podłodze czekając na nich.

    OdpowiedzUsuń
  104. Stała w miejscu skubiąc rękawy swojego mięciutkiego swetra i spojrzała spod jasnych włosów na chłopaka. Uśmiechnęła się półgębkiem i pokręciła głową. - Nie jestem głodna - odparła krótko ochrypniętym głosem i podeszła do chłopaka. Stanęła tuż przed nim chwile badawczo się mu przyglądając. - Nic ci nie jest? - spytała niepewnie przymrużając delikatnie oczy. Mimo, że on już pewnie dawno o tym zapomniał, to ona wciąż pamiętała, że przecież mężczyzna go uderzył. Miał teraz tak samo zakrwawione usta jak w dzień, w którym się poznali. Przybliżyła się jeszcze o parę kroków i będąc już wystarzająco blisko niego stanęła na palcach, podniosła dłoń i starła kciukiem krew z jego wargi. Nie miała zamiaru już go więcej o nic dopytywać bo wiedziała, że im bardziej będzie naciskać to chłopak będzie jeszcze bardziej zdenerwowany niż ma w zwyczaju.

    OdpowiedzUsuń
  105. Zmrużyła swoje fiołkowe oczy, gdy dostrzegła go przy swoim namiocie. Odezwała się podejrzliwym głosem.
    - Śledzisz mnie? - pytanie zabrzmiało niewiarygodnie głupio, gdyż on był tutaj przed nią. Miała ochotę palnąć się w czoło, lecz się pohamowała. Skąd ten chłopak znał jej imię? Była tego ciekawa, lecz nie spytała o to. Zamiast tego usiadła blisko niego, wzdychając ciężko.
    - Więc tym razem się podzielisz? - mruknęła rozleniwionym głosem. Odruchowo zerknęła na zegarek. Północ. Powinna już dawno spać w swoim śpiworze. Pobudka była o piątej. Masakra.

    OdpowiedzUsuń
  106. Spojrzała na niego uważnie, gdy poczuła jego ciepłe dłonie na swojej wąskiej talii. Gdy widziała, jak się pochyla popatrzyła na jego usta, jednak znów ją zaskoczył i zamiast ją pocałować zjechał wargami na jej szyję. Jakby automatycznie mruknęła, pochylając lekko głowę by miał lepszy dostęp do jej szyi, oczy wciąż miała przymrużone . Nagle zrobiło jej się dziwnie gorąco, wręcz była pewna, że na jej policzkach wystąpiły rumieńce, które wręcz paliły jej skórę. Słysząc jego słowa ostygła. Nic nie odpowiedziała. Spojrzała na niego z zakłopotaniem w oczach i przygryzła delikatnie swoje pełne usta. Nie myśląc nad tym wcale położyła swoje dłonie na karku chłopaka lekko go do siebie przyciągając, i połączyła ich wargi w delikatnym i nieśmiałym pocałunku. Jej serce momentalnie zaczęło szybciej bić. Nie wiedziała, jak on na to zareaguje i może początkowo bała się, że zrobi z siebie totalną idiotkę. Jednak w ty momencie była zupełnie pewna tego co robi, i zdecydowanie chciała to zrobić, może nawet już od dłuższego czasu...

    OdpowiedzUsuń
  107. Po kilku kolejkach i różnych dziwnych rzeczach skończył mi się drink a nikt w butelce nie miał już piwa. Wstałam i ruszyłam do kuchni. Usłyszałam jak ktoś za mną idzie. Odwróciłam się i za sobą zobaczyłam Lipa. Uśmiechnęłam się lekko.
    - No co?
    Byłam już lekko wstawiona, ale jakoś nie przeszkadzało mi to specjalnie. Lip też był już i tak pijany. Nie odwracając się do niego tyłem wyciągnęłam po omacku dwa piwa. Jedno podałam chłopakowi.

    OdpowiedzUsuń
  108. - No proszę, więc czym się ze mną jeszcze podzielisz? - uniosła brew ku górze, biorąc od niego jointa wsunęła go między malinowe wargi. Zaciągnęła się mocno. Zerknęła na niego kątem oka.
    Ona również spojrzała w gwieździste niebo, z tym, że ani trochę nie znała się na gwiazdach.
    Podała mu jointa.
    - Co takiego mówią? - spojrzała mu prosto w oczy. Długo i badawczo. - Och, ale ja nie wiem jak Ty masz na imię. - mruknęła niezadowolonym głosem wprost w jego usta. - Może wiem, może nie. - mruknęła.

    OdpowiedzUsuń
  109. Gdy nagle przyciągnął ją do siebie z jej ust wydostał się cichy pomruk. Zupełnie nie kontaktowała ze światem zewnętrznym. Czuła jego dłonie na plecach przyprawiały ją wręcz o dreszcze. Ledwo potrafiła złapać oddech, a gdy już to robiła to po krótkiej chwili jej wargi chciały więcej. Nawet nie zauważyła kiedy znalazła się na chłodnym blacie. Jej palce wplotły się w jasne włosy chłopaka przytrzymując go tym samym bliżej niej. Czuła smak papierosów, który w ty momencie wydawał jej się wręcz słodki. Serce waliło jej jak oszalałe, tak bardzo, że wydawało się, że chłopak nawet może to poczuć. Zupełnie straciła rozum, i chciała więcej, i więcej... Nagle głośny trzask dochodzący zza Philipa doprowadził do tego, że zamarła przerażona, i gwałtownie oderwała się od chłopaka głęboko oddychając. Po chwili usłyszała męski głos, który początkowo nie rozpoznała.

    OdpowiedzUsuń
  110. Zagryzłam lekko dolną wargę.
    - Nie jest tak zle, ale byłoby lepiej gdybym w końcu trafiła na ciebie. Ale zawsze możemy zagrać bez nich, prawda?
    Uśmiechnęłam się lekko i otworzyłam piwo. Szybko pociągnęłam z butelki spory łyk.
    - To jak?

    OdpowiedzUsuń
  111. Spojrzała na niego uśmiechnięta, po czym delikatnie musnęła jego wargi swoimi. Poczuła niewiarygodną słodycz, lecz szybko się oderwała od jego ust. Spuściła wzrok w dół, czując jak jej ciało znowu ogarnia chłód.
    - Chcesz wejść ze mną do namiotu? - mruknęła, nie mając pojęcia, że może zabrzmieć to niego dwuznacznie. Jednak ona się tym w najmniejszej mierze nie przejmowała. Jak wszystkim zresztą. Już po chwili była w namiocie, w którym mieszkała sama. Rozejrzała się za swoim białym, ulubionym swetrem.

    OdpowiedzUsuń
  112. Zeskoczyłam szybko z blatu.
    - Zobaczymy na co zasłużysz.
    Uśmiechnęłam się delikatnie i ruszyłam w stronę pokoju gdzie zabawa trwała. Niech się chłopak trochę pomęczy. Usiadłam na swoim dawnym miejscu i zakręciłam butelką. Lip stał w kuch więc miał dobry widok. Butelka zatrzymała się wskazując na moją koleżankę. Weszłam do środka kółka, spojrzałam Lipowi prosto w oczy i pocałowałam ją. Kiedy skończyłyśmy usiadłam na swoje miejsce, Lip był już w pokoju a ja uśmiechałam się do niego promiennie.

    OdpowiedzUsuń
  113. - Co? - wbiła w niego nieco otępiałe spojrzenie, gdy mówił o dotykaniu. - Przecież Cię nie.. - mruknęła, przypominając sobie jak musnęła jego wargi swoimi. Aha, o to mu chodziło.
    Sięgnęła po swój sweter i założyła go na biały top z głębokim dekoltem. Delikatnie podwinęła rękawy i wbiła w niego wzrok.
    - W którym namiocie mieszkasz? - spytała, krążąc fiołkowymi tęczówkami po jego twarzy, szyi.

    OdpowiedzUsuń
  114. - No dobra. Ja w to wchodzę.
    Alkohol uderzał mi do głowy ale to nic. Wiedziałam tez że dziewczyny zgodzą się jak tylko ja się zgodzę. Na takiej zasadzie zawsze działałyśmy. Zaczęliśmy grać a ja ani razu nie trafiłam na Lipa a on na mnie. Wiedziałam że w głębi duszy już się denerwuje.
    - Zaraz wracam. Kto chce piwo?

    OdpowiedzUsuń
  115. [Niestety mam problem z zainstalowaniem javy:(]

    OdpowiedzUsuń
  116. - Aha, będziesz tam dziś spał? - spytała nieco bezmyślnie. Boże, jak ją denerwowało to, że akurat przy nim wychodziła na idiotkę. Miała być wredna i nieobliczalna, tylko tyle..
    - Ile masz lat? - wzięła od niego jointa. - Masz dziewczynę? - można by rzec, że zasypywała go pytaniami.
    Zaciągnęła się porządnie i wypuściła z ust dym.
    - Zagrajmy w coś. - mruknęła, widocznie znudzona.

    OdpowiedzUsuń
  117. Ciągle stałam do niego tyłem wiec nie mógł zobaczyć jak się uśmiecham. Zaraz jednak się opanowałam i odwróciłam.
    - Nawet bardzo dobrze. Lubię patrzeć jak się męczysz. A teraz przepraszam, ale idę dalej grać. Nie wiem jak ty.
    Przechodząc koło niego lekko pocałowałam go w szyję, bo niestety przez lenistwo nie chciało mi się wspinać aż do ust.

    OdpowiedzUsuń
  118. - Wybacz. Po prostu lubię wiedzieć. - mruknęła, zanim wyszedł z namiotu. Odprowadziła go wzrokiem, a gdy wrócił posłała mu słodki, rozkoszny uśmiech. Widząc butelkę jeszcze bardziej się rozpromieniła. Jednak nie powstrzymała złośliwego komentarza.
    - Ty myślisz, że ja nie mam alkoholu ze sobą? - prychnęła gniewnie, siadając po turecku. Po chwili dodała. - Skąd tyle o mnie wiesz? - nie była tym faktem jakoś szczególnie zachwycona. Na jej bladej twarzy pojawił się grymas.

    OdpowiedzUsuń
  119. Spokojnie patrzyłam na całą ta scenę. W głębi duszy chciałam żeby to mnie całował. Po kilku kolejnych rundkach zostałam w samej bieliznie a usta miałam, znając życie, czerwone jak maliny. Przyszła moja kolej kręcenia butelką. Oczywiście nie mogła się ona zatrzymać na Lipe tylko na którymś z jego kolegów. Wybrałam siedem minut i to był mój błąd. Chłopak był tak urznięty że po chwili zaczął ściągać ze mnie to co zostało. Oczywiście ten przywilej miała tylko jedna osoba więc jak gdyby nigdy nie dostał z liścia a ja wyszła z pokoju przed czasem.

    OdpowiedzUsuń
  120. - Ukryje więcej niż Ci się wydaje. - wymamrotała cichym ale stanowczym głosem i odgarnęła różowe włosy z twarzy.
    Zabrała mu butelkę whisky i napiła się prosto z butelki.
    Wzruszyła ramionami, po czym ponownie się odezwała.
    - Chętnie zagrałabym w butelkę, lecz jest za mało osób. Więc może w nigdy? Znasz tą grę? - zerknęła na chłopaka.

    OdpowiedzUsuń
  121. - Jestem do twojej dyspozycji.
    Uśmiechnęłam się lekko. Sama się sobie dziwiłam że po takiej dawce alkoholu mogłam jeszcze coś sensownego powiedzieć. Podeszłam powoli do niego i pocałowałam. Czułam jego ręce na swojej talii. Położył się ciągnąc mnie za sobą.

    OdpowiedzUsuń
  122. Odchrząknęła, zdejmując swój biały sweter.
    - A było mi w nim tak cieplutko. - zamarudziła pod nosem, dotykając swoich nagich ramion. Powiedziała. - Nigdy nie uprawiałam seksu z facetem. - mruknęła i napiła się z butelki. Obserwowała go z niemałym rozbawieniem.

    OdpowiedzUsuń
  123. Siedziała na tym blacie zupełnie nie wiedząc co z sobą zrobić. Nie patrzyła na to, tylko ciągle wzrok miała wbity i drewnianą podłogę. Mimo jej wcześniejszych 'doświadczeń' wciąż ciężko było jej na takie rzeczy patrzeć. Słysząc słowa Philipa podniosła na niego wzrok. To nie było tak, że się go bała, tylko dziwiło ją to jaki agresywny może być w stosunku do innych osób. No cóż w tym wypadku to potrafiła zrozumieć. Gdy zakrwawiony mężczyzna wyszedł z jego domu, automatycznie zeszła z chłodnego blatu i założyła ręce na piersi co chwile skubiąc rękaw sweterka. Nie wiedząc czemu, ale po tym jednym krótkim zdaniu poczuła się odrzucona, a przez to zawstydzona. To nie było tak, że żałowała tego co się stało wcześniej, przecież doskonale wiedziała co robi. Zdecydowanie miała mętlik w głowie. - Też tak sądzę - odparła tylko, zakładając blond kosmyki za ucho. Podeszła trochę roztrzęsionym krokiem do drzwi i zatrzymała się na chwilę wpatrując się ślepo w klamkę. - To cześć - rzuciła tylko i wyszła stamtąd chcąc wreszcie znaleźć się w domu.


    Co jakiś czas były organizowane imprezy dla osób z profilów prawniczych i medycznych... Czyli dla tych, których rodzice przelali swoje ambicje na ukochane pociechy. Oczywiście każdy brał kogoś ze sobą, co powodowało, że na 'zamkniętym przyjęciu' znajdowały się osoby nawet nie chodzące do tej szkoły. W oczach rodziców i nauczycieli miała to być zwykła integracja międzyprofilowa, jednak 'bogate dzieci' zawsze starają się w jakikolwiek sposób urozmaicić swoje życie- tak więc na 'spotkanie' zawsze wkracza alkohol,papierosy i inne używki. Chloe oczywiście musiała się pojawić na tym przyjęciu, jej rodzice nawet nie dopuszczali do siebie myśli, że w tym nie uczestniczy. Tak więc zaproszona przez kolegę z klasy pojawiła się tam punktualnie, i starała się dobrze bawić z resztą znajomych.

    OdpowiedzUsuń
  124. Czułam się upokorzona, znowu. I znowu przez niego. Dlaczego mi to robił? Dlaczego tak bardzo mnie nienawidził? Co za dupek! Wyszłam z pokoju i poszłam po buty. Pożegnałam się z Olli'em i nowymi znajomymi i wyszłam. Najnormalniej w świecie wyszłam w środku imprezy. Czułam ja po policzkach spływają mi wielkie łzy. Nie mogąc iść dalej usiadłam na krawężniku. Zaczęłam płakać i nie mogłam przestać. Kiedy w końcu zebrałam wystarczająco dużo sił żeby wstać ruszyłam do domu.
    [Nowy wątek?]

    OdpowiedzUsuń
  125. [Moga na siebe wpaść w piekarni lub cukierni:)]

    OdpowiedzUsuń
  126. Gdy zauważyła Philipa była trochę zmieszana. Widząc, jak idzie w jej stronę owiedziała znajomym, że zaraz do nich dołączy. Zrobiła dwa małe kroki ku niemu i spojrzała badawczo. Już powoli przestawała się dziwić, że widzi go praktycznie wszędzie. Wywróciła oczami słysząc, jak ją nazwał i przechyliła głowę delikatnie na bok. - Nie wiedziałam, że jesteś na profilu medycznym lub prawniczym. - powiedziała krzyżując ręce na piersi i patrząc na niego z wyrzutem. Sama nie wiedziała czemu nagle się tak poirytowała.

    OdpowiedzUsuń
  127. - Pieprzyłeś się z facetem? - rozchyliła wargę, nie potrafiła opanować swojego zdziwienia. Oblizała swoje wargi, zastanawiając się czy chłopak jest biseksualny. Ona była.
    Wypiła dość duży łyk, posyłając mu słodki uśmiech.
    - Chłopców lubię bardziej od dziewczynek. - roześmiała się beztrosko. Po chwili dodała. - Nigdy nie uprawiałam seksu analnego. - mówiąc to zdjęła swoją bluzkę. Została w samym białym, koronkowym staniku, który ładnie podkreślał jej dość duży biust.

    OdpowiedzUsuń
  128. Gdzie jest ta pieprzona holendra? No jak jest potrzebna to jej nigdy nie ma. I ten znajomy głos za mną. Kurwa. Odwróciłam się. W jego głosie nie było słychać ani jednej nutki sarkazmu. Ja jednak nie mogłam zapomnieć, mimo iż byłam niezle pijana, tego jak mnie ostatnio potraktował.
    - Cześć. Czego chcesz?
    Nie byłam wściekła, o nie ja byłam totalnie i niezaprzeczalnie pogrążona w smutku. Chciałam zapomnieć o tamtym wieczorze i o nim. No ale jak się człowiek na niego codziennie potrafi napatoczyć to jest dosyć ciężko.

    OdpowiedzUsuń
  129. - O co Ci chodzi? - wywróciła oczami, po czym dodała. - Jeśli czegoś nie robiłam, to muszę zdjąć część ubrania. - wyjaśniła mu, myślała, że zna zasady tej gry. Chyba było inaczej. Poza tym, co mu się stało? Gdzie podział się ten wyluzowany facet?
    - Boisz się? - zbliżyła się do niego na niebezpiecznie bliską odległość. - Ale kogo, mnie? - uśmiechnęła się słodko i złapała w zęby jego dolna wargę. Oparła dłonie na jego biodrach.

    OdpowiedzUsuń
  130. Sama nie wiedziała przez co była bardziej zirytowana: czy przez to co się wydarzyło ostatnio czy przez to, że na każdym kroku nawet nieświadomie uświadamiał i przypominał o jej wadach. Jednak słowa chłopaka podziałały na nią, jak kubeł zimnej wody. Dobrze wiedziała, że często zachowywała się ... dziecinnie, ale z tak wieloma rzeczami wciąż nie mogła się pogodzić. Gdy tak się w nią intensywnie wpatrywał, tak jak właśnie chciał - przypomniało jej się to, co miało miejsce ostatnio. Spuściła wzrok, a jej twarz lekko poczerwieniała. Czuła się, jak idiotka. - Jak chcesz - odparła zrezygnowana.

    OdpowiedzUsuń
  131. [ Coś nam wątek nie wyszedł.]

    OdpowiedzUsuń
  132. [Dobra, jak mówiłam, rozpoczynam. Gówno z tego wyjdzie, czuję to po kościach, ale no dobra już.]

    Barbie w opresji. Avery szczerze zastanowiła się czy firma produkująca te najsłynniejsze lalki rozważała wydanie takiej edycji plastikowej zabawki. Jeżeli tak, to na chwilę obecną, jej twarz mogłaby posłużyć za idealny wzorzec dla cycatej blondynki o pustym spojrzeniu. Usta Avery wykrzywione były w nieznacznym grymasie, dłonie trzęsły się lekko, a w ogóle to miała ochotę na dokładkę kopnąć baletką oponę swojego cholernego samochodu, który rozkraczył się tuż przy wylocie Palm Springs. Było już całkiem ciemno, a jak na złość, żaden samochód nie zechciał się zatrzymać. A potem po całym świecie krążą legendy o życzliwości i otwartości Amerykanów. Aha, gówno prawda. Normalnie Ave zatelefonowałaby po któregoś ze swoich przyjaciół, a nawet po ojca, by ją ktokolwiek uratował, ale tym razem nie miała przy sobie telefonu. Co jej odbiło by nie wziąć go ze sobą...? Zwykle komórka tkwiła w kieszeni jej spodni bądź w torebce. Teraz jej nie miała i cholernie żałowała. W głowie blondynki ukazywały się kolejne projekcje jej powolnej śmierci, której się spodziewała, o ile nie spotka wcześniej kogoś życzliwego. Kolejny raz wyskoczyła z samochodu by być lepiej zauważalną. Jakby awaryjne nie wystarczały. Najwyżej osiemdziesiąt przejeżdżających ludzi weźmie ją za prostytutkę. No i super.

    OdpowiedzUsuń
  133. Popatrzyła ma niego z nieodgadnioną miną. Odgarnęła niesforne kosmyki, ale nie spuszczała wzroku. Ciągle patrzyła mu prosto w oczy lekko marszcząc brwii. To prawda, z jednej strony patrząc na nich z daleka mogłoby się wydawać, że są jak ogień i woda. Zupełnie różni. Może i to była prawda, jednak to sprawiało, że Philip intrygował Chloe w przeciwieństwie do innych ludzi znajdujących się w tym pomieszczeniu. Zacisnęła swoje pełne wargi w cienką linię i spojrzała na chłopaka z lekkim wyrzutem. Może, i to była jej wina, może i źle w ogóle zaczęła dzisiejszą rozmowę... Zawsze się obwiniała i czuła się winna. Podeszła bliżej niego i chwyciła go za dłoń próbując jakoś załagodzić sytuację. - Przestań tak mówić. Nikt przecież nie musi się zmieniać - mówiła dość chaotycznie, ale tak juz właśnie było: raz ona zachowywała się z dystansem, raz on, rzadko potrafili się zgrać.

    OdpowiedzUsuń
  134. Skrzyżowała ręce na piersi, raz po raz skubała koniec swojego niebieskiego topu. Przymrużyła oczy, po czym lekko zmarszczyła brwii, a na jej twarzy wystąpił grymas. Poczuła nagłą irytację, nie mogła pojąć czemu się tak zachowuje. - Tylko się mną bawiłeś, prawda? - spytała drżącym głosem, choć bardziej brzmiało to na stwierdzenie. Czuła się odrzucona, i musiała przyznać nienawidziła tego uczucia, jak chyba każdy. Jednak ona zawsze za wszelką cenę chciała tego uniknąć, i jak widać się nie udało. Przełknęła głośno ślinę, a jej dłonie dygotały od poddenerwowania. Może czasem reagowała zbyt pochopnie, ale w tym momencie wydawało się jej to słuszne.

    OdpowiedzUsuń
  135. Słysząc jego słowa trochę jej się zakręciło w głowie. Cóż zadając takie pytanie nawet jeśli znasz odpowiedź to zawsze w głębi duszy jest nadzieja, że usłyszy się coś innego. Poczuła, jak rośnie jej wielka gula w gardle. Odsunęła się od niego gwałtownie, nie mówiąc i nie robiąc już nic. Wystarczyło już jej wszystkieg na dziś. Miała ochotę się rozryczeć, jak typowa dziewczyna w komediach romantycznych, gdy okazuje się, że coś poszło nie tak. Jednak nie mogła, nie przy tych wszystkich ludziach. Zabrała haust pełnego alkoholu i dymu papierosowego powietrza i odwróciła się na pięcie mając ochotę już stąd wyjść.

    [Zaczniesz nowy?:>]

    OdpowiedzUsuń
  136. Dziewczyna była nieco zdziwiona jego reakcję jednak zachłannie wpiła się w jego wargi. Przez dłuższą chwilę całowała go bardzo gorąco, dotykając swoim różowym językiem jego podniebienia. Ujęła jego twarz w dłonie, gdy w końcu oderwał się od jej warg. Spojrzała mu głęboko w oczy, a to spojrzenie było niesamowicie czułe i ciepłe.
    - Nie mogę.. - szepnęła, a jej oczy z niewiadomych powodów się zaszkliły. - I Ty też nie możesz. Wyjdź proszę. - wzięła głębszy wdech spuszczając głowę. Zapięła stanik.

    OdpowiedzUsuń
  137. [Cześć. Jeśli masz jakiś pomysł, to zaczynaj. ;)]

    OdpowiedzUsuń
  138. Widząc jego wściekłość nie była zdziwiona. Spodziewała się, że on może tak zareagować, ale to nie była jej wina, że on miał kogoś, a ona nie chciała psuć jego związku. Wzięła głębszy wdech, czując jak bije jej serce. Miała wrażenie, że zaraz połamią się jej żebra. Zacisnęła wargi w wąską linię.
    - Lubię Cię, Lip. Za bardzo. I dlatego nie mogę Ci się oddać. - szepnęła cichym głosem, gdy on już wyszedł z jej namiotu. Opadła na śpiwór, a po jej bladych policzkach płynęły słone łzy.

    OdpowiedzUsuń
  139. Był koniec wakacji, każdy miał w planach by je jakoś porządnie uczcić. Blondynka nie miała co do tego jakichś specjalnych zamiarów, po prostu wraz ze znajomymi poszła do pobliskiego klubu w poszukiwaniu jakiejkolwiek rozrywki. Budynek nie wydawał się być najgorszy więc czemu nie? Już na parkingu jej błękitne oczy ujrzały chłopaka, który jak zwykle był beztroski i nie przejmował się niczym. Gdy tylko ją zauważył odwróciła się w stronę swojej koleżanki chcąc zacząć obojętnie jaki temat. Aż się wzdrygnęła gdy usłyszała jakiś krzyk. Przełknęła głośno ślinę i odwróciła się w stronę słyszanego odgłosu. Powiedziała znajomym, że mają na nią czekać w środku, jak to zresztą robiła dość często. Na szczęście nigdy o nic nie wypytywali. Podeszła o parę kroków siląc się na w miarę normalny, o niczym nie mówiący wyraz twarzy. - Cześć - rzuciła typowo dla niej ochrypniętym głosem, przyglądając się uważnie.

    OdpowiedzUsuń
  140. [Pewnie, że chce? Jutro? :D]

    OdpowiedzUsuń
  141. Odgarnęła nerwowo włosy na bok i spoglądała to na jednego, to na drugiego chłopaka. Od razu zauważyła,że Lip nie jest zadowolony z tego, że tu stoi. Przymrużyła lekko oczy, jakby to miało sprawić, że lepiej zrozumie co plecie Ollie. Nawet głupi by zauważył, że są pijani, i chyba sami nie wiedzą o czym mówią. Skinęła głową nie mówiąc praktycznie nic, gdyż nawet nie dano jej dojść do głosu. Słysząc głos Philipa rzuciła mu nieodgadnione spojrzenie, po czym znów skierowała go na obydwóch chłopaków. - Taaak - przytaknęła wreszcie mogąc coś powiedzieć - Miłej zabawy - powiedziała siląc się na na prawdę miły ton, choć może w głębi duszy wcale nie chciała by to tak zabrzmiało. Oczywiście, dziwnie się czuła stojąc tam i rozmawiając jakby nigdy nic, ale przecież nic nie mogła zrobić. Nie chciała robić już z siebie większej idiotki, i udawać, że wszystko jest okej.

    OdpowiedzUsuń
  142. [Cóż, przyznam, że jestem trochę zmęczone, więc będziesz musiał mi wybaczyć głupoty, które napisze. ;p Ale wiesz, normalnie uwielbiam Twoją postać. *-*]

    Następnego dnia Jamaica była kompletnie wykończona, co zresztą dało się zauważyć po jej wyglądzie. Przespała jakieś dwie godziny, nie więcej. Oczy miała zaczerwienione i delikatnie spuchnięte, włosy za nic nie chciały się jej ułożyć. Super, pomyślała. I wtedy przypomniała sobie Lip'a. Poczuła się jeszcze, gorzej lecz była ciekawa czy nadal on jest na nią zły.
    O godzinie szóstej wszyscy mieli się spotkać przy ognisku. Panna Coach powędrowała tam w niezbyt dobrym humorze. Gdy usiadła w kółeczku, przymrużyła delikatnie powieki i powróciła myślami do smutnej przeszłości. "Jesteś nikim, Jamaica" , "Zawsze były z nią same problemy" , "Nic, tylko ryczy, zamknij się w końcu!" , "No dalej, uderz ją, musi poczuć co to ból" , "Podpal jej te różowe kłaki, może się nauczy!" , "No idź do cholery na tą ulicę, trzeba zarobić na utrzymanie!" - takie teksty codziennie słyszała od swojej kochanej mamusi.
    - Nienawidzę Was. - wyszeptała, wpatrując się spokojnym wzrokiem w ogień.

    OdpowiedzUsuń
  143. Widząc jego minę zrobiło mi się strasznie przykro że go tak potraktowałam.
    -Przepraszam poprostu jestem niewyspana, szukam jakiejś cholernej holendry i czuje że łeb mi zaraz pęknie.
    Czułam jak powieki same mi się zamykają. Poprostu spałam stojąc. To było do mnie nie podobne.
    - Miałam się ciebie o cos zapytać, ale...m Nie nie ważne.
    Jeszcze pomyślałby że mi zależy. A tego nie chciałam. O nie!
    [Nicke]

    OdpowiedzUsuń
  144. Wywróciła teatralnie oczami i przystępywała z nogi na nogę. Każde słowo jakie powiedział ją irytowała - znów zachowywała się, jak dziecko, ale co miała poradzić? Po prostu w tym momencie wręcz nie mogła go znieść. Zacisnęła wargi w cienką linię i patrząc na nich intensywnie, po czym wypuściła powietrze uspokajając się. - Dupek - mruknęła pod nosem sama do siebie, bo tylko to słowo cisnęło jej się na usta. - Przykro mi, ale poszukaj sobie kogoś innego do zabawy, bo ja już nie chce tego znosić - powiedziała coś zgryźliwym tonem. Była już podirytowana i pewna, że chłopak po raz kolejny chce coś udowowdnić i zrobić z niej jeszcze większą idiotkę.

    OdpowiedzUsuń
  145. Przez dłuższą chwilę obserwowała blondynkę i Lip'a. Po chwili ponownie spuściła wzrok na ogień, mrucząc coś pod nosem.
    Gdy Katie zaprosiła ją do nich, powoli pokręciła głową.
    - Nie dziękuje. Wole być s a m a . - zaakcentowała ostatnie słowo. Mruknęła coś w stylu 'Wy chyba też' i powoli wstała.
    Krzyżując dłonie na piersiach poszła w kierunku jeziora. Jej maska się powoli kruszyła. I co ona miała teraz robić? Nie chciała być zabawką. Nigdy nie chciała nią być a i tak zawsze nią była.

    OdpowiedzUsuń
  146. [Spoko. Następnym razem będzie i wiara.]


    Kłopoty? A na co to wyglądało? Okej, dobra. Wiedziała, że niektórzy mogli odebrać jej widok, sterczącej przy trasie szybkiego ruchu jako zakamuflowany sposób na szybki zarobek. Dobrze, że przynajmniej znalazł się ktoś, kto wreszcie łaskawie zatrzymał się, najpewniej z zamiarem pomocy. Jeszcze chwila, a Avery zaczęłaby powoli wierzyć, że stoi tam jako atrakcja dla kierowców.
    Dobra, dziwny typ, zawyrokowała w duchu Ave. Oczywiście zazwyczaj powstrzymywała się od pochopnych wniosków i jeszcze pochopniejszego oceniania ludzi, ale tym razem dała sobie do tego prawo. Bo było ciemno, wcale nieprzyjemnie i na dodatek ona była wystraszona. I głodna. Ale spoko, kolejna przygoda odhaczona. Będzie co miała opowiadać dziadkom na dobranoc.
    - Mam nadzieję, że się na tym znasz - powiedziała jedynie, opierając się o drzwi od strony kierowcy. Nie widziała celu w wycieczce na przód samochodu. Co miałaby zrobić? Pogapić się pod maskę aby dojść do olśniewającego wniosku, że i tak się na tym szajsie nie zna? Dlatego też stała w miejscu, przyglądając się w milczeniu nieznajomemu chłopakowi. Nie kojarzyła go. Wcale i w ogóle.

    OdpowiedzUsuń
  147. Cóż powinna się spodziewać takiej reakcji. W sumie co innego mogła oczekiwać? Westchnęła tylko poprawiając przy tym niesforne włosy. Podniosła swoje duże i błękitne oczy na chłopaka, ale słysząc co mówi spuściła wzrok zaczynając nerwowo przygryzać dolną wargę. Wszyscy myśleli, że jej życie od zawsze było idealne i, że nie potrafi sobie radzić jednak sprawy miały się zupełnie inaczej. Przeżyła pewnie rzeczy, o które nigdy nikt by jej nie posądzał. Jednak potrafiła zrozumieć Olliego. Philip nie potrzebował zobowiązań, ' zbędnego balastu', nie miał planów na jutro bo nie wiedział czy ono w ogóle nadejdzie. A Chloe? Ona była zupełnie inna, po tym wszystkim potrzebowała jakieś stabilizacji, cokolwiek. Miała wielką gulę w gardle - zupełnie nie wiedziała co może mu odpowiedzieć.
    - Może i masz racje, może i oboje macie - przyznała zachrypniętym głosem patrząc na chłopaka. Nie chciała już ciągnąc tej rozmowy, tyle jej wystarczyło. - Po prostu pożegnaj go ode mnie. - skwitowała odwracając się i rzucając tylko 'cześć' na odchodnym.

    Chloe Booth

    OdpowiedzUsuń
  148. Tak. Różnice pomiędzy nimi było widać gołym okiem. Dobrze, że przynajmniej on nie był jej przeciwieństwem intelektualnym - to mogłoby znaczyć coś bardzo złego o którymś z nich. Ale mniejsza już o to.
    Avery posłusznie znosiła bezowocny czas, który ów chłopak poświęcił na dłubanie pod maską jej samochodu. No, tak jakby posłusznie. Z ledwością powstrzymała się od ostrej reakcji, gdy została nazwana ślicznotką. Żadna z Avery feministka, ale szczerze nie cierpiała określeń tego typu. Były tak ślicznie puste, niezależnie czy wymawiane z przekąsem czy bez. Powstrzymała się ponieważ przyszło jej do głowy, że jeśli nie da się naprawić samochodu to ona jakoś będzie musiała się zabrać do miasta. Pieszo nie zamierzała, a chłopak stojący przed nią był przecież samochodem. Ave dedukowała.
    No i zirytowała się tym co od niego usłyszała, cholerna kupa złomu, która rozkracza się z niewiadomych przyczyn nagle i bez powodu. Co za syf.
    - Do dupy - skwitowała Avery, o dziwo odwzajemniając ten rzekomo uprzejmy uśmiech nieznajomego. Świadomie poszerzyła nieco rozciągnięcie warg i dodała do tego krótkie spojrzenie spod rzęs - Podwieziesz mnie, prawda? - zapytała. Taaa, nie znała go. Równie dobrze mógł ją poćwiartować za najbliższym zakrętem. No trudno.

    OdpowiedzUsuń
  149. Różowowłosa w milczeniu wysłuchała jego słów, po czym obrzuciła go długim, obojętnym spojrzeniem. Powiedziała.
    - Za kogo Ty się masz, Panie Rozrabiaka? - uniosła brew ku górze, nadal siedząc na pomoście. - Myślisz, że możesz mnie pouczać? Otóż nie możesz. Sam jesteś o wiele gorszy ode mnie. Więc z łaski swojej zamknij już ten ryj i spierdalaj, okej? - zmrużyła fiołkowe oczy, wpatrując się skupionym wzrokiem w wodę. Po chwili dodała rozbawionym tonem.
    - I nie zachowuje się jak rozkapryszona trzynastolatka. Serio. - roześmiała się słodko i zaczęła szukać czegoś w torebce.

    OdpowiedzUsuń
  150. [ No ja mam tak samo. Moje pomysły są raczej albo banalne, albo zupełnie bezsensu ;d. Możee... Jakaś dyskoteka cokolwiek, Philip będzie z jakimiś znajomymi, którzy znając jego nie są za porządni. I na przykład jednemu z nich spodoba się będąca w tym samym czasie tam Chloe, i potem jakoś akcja się potoczy. Wiem, że trochę banalne, ale innego pomysłu na ten moment nie mam :d.]

    OdpowiedzUsuń
  151. - Kiedy odebrałeś telefon. Powiedziałeś coś co mnie zainteresowało. O jakim błędzie wtedy mówiłeś?
    Uwagę o przyprawie zignorowałam. Byłam aż tak okropna? Czy może to była jego dziewczyna? No ale gdyby miał dziewczynę pewnie nie całowałby się ze mną. Wróciłam do poszukiwań Kolendry.

    OdpowiedzUsuń
  152. Jak ona uwielbiała to, że jako jedyna sprawna kobieta w domu była uważana za maszynę do robienia zakupów i gotowania. Dlatego jak prawie każdego ranka a raczej przedpołudnia szła na zakupy. W głosie powtarzała sobie produkty, które miała kupić a nawet wymyślała jakieś potrawy, które mogłaby z nich na dziś bądź kilka najbliższych dni zrobić. Nie była dobrą kucharką, jednak ktoś to musiał robić. Inaczej pozdychaliby z głodu.
    Z jej zamyśleń wyrwał ją kefir, który prawie na niej wylądował. Odskoczyła i spojrzała na chłopaka zdziwiona ale też jednak troche zła. Gdyby nie jej koordynacja zapewne cały nabiał wyladowałby na niej. Uniosła brew słuchając jego słow. - Masz szczęście, że to coś nie wylądowało na mnie.

    OdpowiedzUsuń
  153. Z okazji zakończenia wakacji w Palm Springs na prawdę toczyła się impreza za imprezą. Aż żal było z tej okazji nie skorzystać. Tak więc Chloe wybrała się na jedną z nich, do klubu, w którym bywała ostatnio dość często. W pewnym momencie zagadał do blondynki pewien chłopak. Początkowo była co do niego podejrzliwa. Przecież rzadko spotyka się takich miejscach chłopaków, którzy nie myślą tylko o zaliczeniu dziewczyny. Wraz z biegiem rozmowy Chloe coraz bardziej przekonywała się do swojego towarzysza. Wydawał się być miły - ciągle prawił jej komplementy, słuchał jej... A przynajmniej tak myślała. Prawie się nie zakrztusiła, gdy ni stąd ni zowąd obok nich pojawił się Philip. Nerwowo przygryzła wargę przyglądając się chłopakowi. Nie mogła usłyszeć, o czym tak właściwie rozmawiają. Jedyne co widziała, to to, że ta ich 'gadka' na pewno nie jest na przyjemne tematy. Popatrzyła się tylko na nich przymrużając oczy, a na jej twarzy pojawiła się wyczekująca mina. Chciała przecież wiedzieć co się dzieje.

    OdpowiedzUsuń
  154. -Nie schlebiaj sobie, chłopcze. To, że się na ciebie nie rzuciłam wcale nie musi oznaczać, że kogoś mam. Chociaż akurat mam, ale nie ma to żadnego związku z moją aktualną powściągliwością - oznajmiła, a od uśmiechu w jej policzkach ukazały się urocze dołeczki.
    Usłyszawszy jego propozycję zadania pokręciła z rozbawieniem głową.
    -Jesteś popieprzony, ale zrobię to. Zadanie to zadanie.
    Zdjęła sukienkę, a że była końcówka lata, nic więcej nie musiała ściągać i miała na sobie jedynie bieliznę. Podniosła się i zaczęła tańczyć, ale nie w jakiś wymuszony sposób, ale bardzo swobodnie, żartobliwie ale i z uwodzicielską nutą. Nie robiła tego specjalnie, po prostu taka była. Następnie założyła z powrotem ubranie i usiadła obok niego, zabierając mu już rozpalonego skręta. Zaciągnęła się.
    -Pytanie czy wyzwanie?

    OdpowiedzUsuń
  155. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Archiwum