wtorek, 24 lipca 2012

Lena Carter

   Tumblr_louol0kwlz1qawng8o1_500_large

I don't know what you do
but you do it well
I'm under your spell

Lena Ivy Carter
19 lat, ur. 25 maja 1993r.
Miejsce urodzenia: Manchester, Wielka Brytania
Aktualne miejsce zamieszkania: dom jednorodzinny w Palm Springs
Klasa IV, profil fotograficzny
Orientacja: heteroseksualna

Krótka historia: Lena przyjechała do tego miasta w roku 2011 wraz z dwojgiem rodziców. Jej ojciec jest prawnikiem, natomiast matka kardiologiem. Zjawili się właśnie tutaj ze względu na chęć zmiany otoczenia oraz fakt, że mamie zaproponowano bardzo dobrą pensję w tutejszym szpitalu. Oboje są bardzo zajęci pracą, której poświęcają wiele czasu, jednocześnie zapewniając rodzinie niemały, stały dochód i przy okazji dbając o to, by córce niczego nie zabrakło. Mimo, że czasem ją ignorują, starają się jej nie zaniedbywać. Problem w tym, że to córka niespecjalnie już chce ich opieki i zainteresowania. W chwilach samotności siada na dachu, na który ma wyjście z okna ze swoim ukochanym kotem Minnie. Chociaż dużo częściej zdarza jej się tam siedzieć z winem i papierosem. Dość szybko poznała ludzi w jej wieku mieszkających w okolicy i zaczęli wspólnie spędzać czas. Co jest do niej niepodobne, bo ona nigdy nie trzymała się z żadną grupą tak blisko. Szczególnie blisko dopuściła do siebie jej chłopaka Adama i najlepszego przyjaciela Nate'a. Przez jakiś czas próbowała jakoś rozwiązać trudną sytuację między Meg, a Jasmine, ale w końcu się poddała i uznała, że "niech się dzieje, co chce". Nadal przyjaźni się z nimi obiema.

Wygląd: To szczupła, delikatna blondynka mierząca sto siedemdziesiąt centymetrów wzrostu. Wygląda wyjątkowo niewinnie, co może zmylić wielu ludzi, łącznie z jej rodziną. Włosy ma zazwyczaj krótko przystrzyżone. Oczy są koloru jasnego brązu. Ma hipnotyzujące spojrzenie, któremu trudno się oprzeć. W policzkach ma urocze dołeczki, które ujawniają się przy każdym, nawet najdrobniejszym uśmiechu. Pod kącikiem ust, po prawej stronie ma niewielki pieprzyk, który można uznać za znak szczególny. Ubiera się bardzo różnie, jednak zawsze stara się dodać choć mały akcent zgodnie z aktualnymi trendami. Czasem jest ubrana w subtelne beże, sukienki i spódniczki, a innym razem w ciemne kolory i mocniejsze dodatki, to zależy od jej nastroju.
Tumblr_lzj0391ukc1qa1vwoo1_400_large

Charakter: Trudno ją określić, bo dziewczyna jest bardzo zmienna. Raz śmieje się do rozpuku, niemal tętni energią i uśmiecha się do byle przechodnia, a kiedy indziej chodzi z poważnym wyrazem twarzy i pali papierosa za papierosem. Nie znosi czuć się od kogoś zależna i mieć jakichkolwiek długów, ceni sobie niezależność oraz wolność. W związku w pewien sposób się oszukiwała, twierdząc że jest to "otwarty związek", byle by nie czuć tej przynależności i faktu, że nie można na wszystko sobie pozwalać. Jednak  przez różne sytuacje w końcu zgodziła się na normalny typ związku, stwierdzając, że jest już na to gotowa. Poza tym chadza własnymi ścieżkami, robi to, na co akurat ma ochotę i zadaje się z takimi ludźmi, z którymi akurat jej się zachce. Nawet jeśli ma zły humor, zazwyczaj się nie kłóci, czeka aż to minie w milczeniu, ewentualnie spokojnie o tym rozmawia. Potrafi milczeć bardzo długo i wszystko wyrażać za pomocą spojrzenia. Jest inteligentna i wbrew pozorom ambitna, jednak nie lubi się przepracowywać. Uważa, że nie można się zamęczać i zawsze należy znaleźć trochę czasu na to, co się lubi. Jest uparta, kiedy coś postanowi, nikt nie jest w stanie zmienić jej zdania. Jest w zasadzie nieobliczalna, nie ma możliwości, by przewidzieć jej następny ruch. Czy jest niegrzeczną dziewczynką? Na wasze nieszczęście tak.

Dodatkowe informacje: Lubi gdy dużo się dzieje, dlatego często bywa na imprezach.
Nałogowo pali papierosy, okazyjnie popala marihuanę, ale stara się tego unikać.
Jej ulubione zespoły to The Beatles, The Smiths, The Killers
Uwielbia pralinki w każdej postaci, zarówno te w bombonierkach jak i całe tabliczki czekolady.
Jej ulubiona roślina to lawenda.
W wolnym czasie lubi szczególnie fotografować, oglądać filmy, słuchać muzyki, podróżować.
Przepada za gotowaniem, mimo że jeszcze nie umie zbyt wiele, ale stara się co rusz realizować kolejne przepisy znalezione w książce kucharskiej lub w internecie.

Zdjęcia domu - klik

No to zaczynamy jeszcze raz, kochani! Mam nadzieję, że i tym razem uda nam się to wszystko zbudować tak dobrze, jak na początku. Wiem, że potraficie.
Na zdjęciach Carey Mulligan. 

135 komentarzy:

  1. [Wątek, powiązanie, hę? :D]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Chętna na wątek bądź powiązanie? : )]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Ah no tak. :D Tutaj jeszcze mnie nie było. Na poprzednim blogu praktycznie nikt się nie odzywa.. Więc postanowiłam przyjść tutaj. Może lepiej będzie? :D A wieesz, możesz zacząć *o* byłabym wdzięczna :D]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Skoro Lena i James są z tej głównej paczki to wypadałoby skleić jakiś wątek :D Masz może jakiś pomysł? Oczywiście mogę zacząć jak coś ;D]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Kocham Ashleya <3 :D Ale też mi się wydaję, że on jest taki trochę zbyt "niegrzeczny" z wyglądu :D Jak znajdę jakiegoś godnego następce to na pewno to zmienię, a może Ty znasz kogoś bardziej pasującego? Pomóż... :D]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Mi to oczywiście pasuje :D Tak za godzinę zacznę wątek, na który mam wizję, ale już mówię, że nie zawsze tak mam :D Zdałaś na B, więc jesteś rozkojarzona, wszystko da się zrozumieć xD Ten gościu może być :D I się powtórzę za godzinę, bo teraz mnie gnają do sprzątania :D Plus od razu mówię, że bardzo często zmieniam wizerunki, więc się nie przywiąż :D]

    OdpowiedzUsuń
  7. Wakacje były trudnym okresem dla pracowitej jakże Jasmine. Po pierwsze musiała przymusowo odpoczywać, a po drugie na siłę szukała jakichkolwiek obowiązków byle tylko czuć się potrzebna. Niestety nie było to łatwe zadanie zwłaszcza, że zdecydowana większość urlopowała. Tak, czy inaczej liczyła na znalezienie sezonowej pracy w budce z lodami dla przykładu. Dzisiejszy wieczór też nie należał do udanych, bo szatynka zapomniała zaopatrzyć się w ukochaną literaturę i z konieczności czytała po raz drugi tę samą książkę. Nie przepadała za telewizyjnymi serialami. Wolała polegać na swojej bujnej wyobraźni. Lekko zmartwiona, pochylona nad książką delektowała się tekstem. O tej porze nie spodziewała się żadnego gościa.
    - Lena!- podskoczyła zaskoczona w jednej chwili rzucając książkę na ziemię- To znak, że powinnam zamykać drzwi! Bo następnym razem odwiedzi mnie złodziej!- roześmiała się. Cała, Jasmine. Głową w chmurach, a bezpieczeństwo zlekceważyła. Poza tym jej rodzice wyjechali na dwumiesięczne wakacje. Chcąc nie chcąc, odpowiedzialność za okazały domek ponosiła ona.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wakacje mijały, cóż.. Jak zwykle, czyli pracowicie. Codzienna praca w kawiarni wykańczały go. Jednak dzięki swoim znajomosciom usłyszał o imprezie u dziewczyny której imienia nawet nie zna. Ale co tam, chodzi do jego szkoły, to przeciez może przyjść. Otrzymał adres od koleżanki.
    Skończył pracę o 22. Tak, miał dość wszystkiego dlatego poszedł we wskazany adres. Wszedł do środka, gdyż drzwi były otwarte. Rozejrzał się po wszystkich. Tak, prawie nikogo nie znał oprócz dwóch przyjaciółek i kolegi już rozebranego do pasa.
    - Już wszyscy wstawieni.. Jaki chaos.. - wymruczał pod nosem podchodząc do dziewczyny siedzącej na kanapie i popijającej piwo. - Cześć.

    OdpowiedzUsuń
  9. - Ahm.. Pomóc ci to wszystko ogarnąć? Bo.. cóż.. Tam uprawiają seks, w dwóch tamtych pokojach.. W łazience pewnie też.. Jedzenia już nie masz, wszędzie walają się butelki po alkoholu. - przyznał. Tak, Tatsuya miał bardzo dobry wzrok.- No i ludzie sa mocniej wstawieni niż ty. - Ty pewnie jesteś tak w ogóle Lena, mam rację? - uśmiechnął się po chwili.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wysłuchał spokojnie wszystkich uwag, które dotyczyły ów ludzi i ów domu, mrugając zdezorientowany. Po chwili zastanowienia usiadł obok dziewczyny. - Ahm, Tatsuya, Tatsuya Morimoto, ale mów mi Tatsu. - uśmiechnął się ciepło do niej po chwili rozglądając. - Masz ochotę się przejść? Sądzę, że świeże powietrze dobrze Ci zrobi.I może ciasteczko? - zasmiał się wyjmujac paczkę ciastek. - Moje ulubine.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kolejny z wielu dni, w których James chciał skreślić całą przeszłość i zacząć żyć na nowo. Właśnie zawsze kończyło się na chęciach. Sam nie mógł sobie poradzić z tymi wszystkimi problemami, których sam sobie przysporzył. Po pierwsze narkotyki, po drugie nikotyna, po trzecie kofeina, a po czwarte Jasmine, w której był na maksa zakochany, ale bał się jej o tym powiedzieć. Wiedział, że im bardziej będzie zwlekał z zostawieniem tego wszystkiego, tym gorzej będzie mu to zrobić. Wyjął telefon i napisał do Leny.
    "Ja już dłużej tak nie mogę. Proszę, pomóż mi z tym skończyć..."
    Krótko po wysłaniu tej wiadomości napisał drugą, także do niej.
    "Spotkajmy się, musimy porozmawiać. To znaczy ja muszę się komuś wygadać, bo zwariuję."
    Czekał na odpowiedź. James twierdził, że to właśnie Lenie może mówić wszystko. Ufał jej. W końcu to z nią miał pierwszą przygodę z amfetaminą.

    [Zostaję przy Ashu, ale bez tatuaży i jest lepiej xD]

    OdpowiedzUsuń
  12. Usmiechnął się ruszając z nią przez korytarz. Schował ciastka by inni nie mogli się do nich dobrac. Jednak kiedy wyszli oboje z domu wyciągnął znów paczkę zjadając jedno ciastko.
    - W sumie, czy zawsze mam je na imprezach? Ja je wszedzie nosze. Znaczy, musze miec przynajmniej jedną paczkę przy sobie. - zasmiał się pod nosem idąc w stronę parku. - Przyjemnie nieprawdaż? - uśmiechał się patrząc w góry na gwiazdy. - Bezchmurne niebo. I ten księżyć. - przymknął oczy czując delikatny wiatr na twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  13. - Jasne, że tak! Myślałam, że będę musiała doczytać ją do końca!- zawołała radośnie pochylając się i odkładając książkę na półkę zwaną jej osobistą biblioteczką. Nie trudno było poznać, że szatynka uwielbiała literaturę. Zwłaszcza, że owa kolekcja była bardzo pokaźna i starannie dobrana. No cóż, czego można się spodziewać po największej szkolnej intelektualistce? Ale stop! Jasmine myślała teraz tylko o tym, żeby wreszcie oderwać się od tej przerażającej nudy. Chwyciła klucze i ponownie spojrzała na Lenkę.
    - To gdzie idziemy? Może na dyskotekę? Dawno nie tańczyłam… Ciągle siedzę w domu- zaczęła swój narzekający monolog- Przeczytałam wszystkie książki, a do egzaminów mamy jeszcze czas więc chyba nie muszę się uczyć…

    OdpowiedzUsuń
  14. - Gruby? Jestem prawie anorektykiem.. - mruknął - Dlatego tyle jem, by przytyć, ale wiesz, do rozsądnej wagi. - uśmiechnął się siadając na jednej z ławek w parku. - Tamta, obok księżyca, jest moja. - wskazał niewielką gwiazdję palcem. - Mama podarowała mi ją kiedy byłem mały. - uśmiechnął się pod nosem na to wspomnienie. Po chwili ocknął się, ze dziewczyna zadała mu pytanie. - Aaah, od kiedy tu jestem? Cóż, rok już na pewno. - pokiwał głowa. - Jednak mimo to nie znam za bardzo tego miasta.

    OdpowiedzUsuń
  15. - Manchester, mówisz? Zabierzesz mnie kiedyś tam? Prosze, zawsze chciałem się tam znaleźć. - poprosił z nadzieją, ze dziewczyna się zgodzi. - Ja przyjechałem z Tokio, pewnie i tak to już widać, że japończyk i w ogóle. Nie znosze jak mylą i wołają "Koreańczyk! Chińczyk" Rany, czy to tak trudno odróżnić? - westchnął bezradnie po chwili spoglądając na dziewczynę. - Profil Muzyczny, od zawsze grałem na gitarze no i chce się szkolić w tym co lubię robić.

    OdpowiedzUsuń
  16. [Ja też się ciesze, że wróciłam. Jakiś pomysł na wątek, bo oczywiście musi być, obowiązkowo...]

    OdpowiedzUsuń
  17. [Hm. Jeśli dalej zostajemy przy tym, że są przyjaciółkami to proponuje wysłać je w jakąś głuszę, żeby się zgubiły i miały trochę stracha. Albo wsadzić je za kółko i puścić gdzieś dalej, albo coś w tym guście.]

    OdpowiedzUsuń
  18. [Do czego wy mnie tutaj zmuszacie. :P Zacznę, ale podrzuć pomysł. xD]

    OdpowiedzUsuń
  19. [Małe przeoczenie xD Już tego nie ma :D]

    Przyglądał się jej. Zdecydowanie nie wiedział od czego zacząć. Chciał wyrzucić ze swojej głowy wszystkie myśli, ale to nie było takie łatwe. Nie chciał się unosić. Wszystko się miało złożyć w jedną, logiczną całość - chociaż to raczej było niemożliwe. Milczał, a przecież chciał porozmawiać. Westchnął głośno.
    - Wiesz - przerwał, jakby Lena miała się domyślać, o co mu chodziło. - Próbowałem pozbyć się tego cholerstwa - pomachał torebeczką w połowie pełną amfetaminy - Najzwyczajniej w świecie nie potrafię. Odstawiam to śpię czterdzieści osiem godzin, nie mam na nic siły i ciągle myślę o śmierci. Po drugie co chwile sięgam po papierosy i kawę, bo mnie uspokajają i dzięki temu mogę jakoś normalnie funkcjonować po wciąganiu spida - w jego oczach było widać złość. Można było wyczuć, że sam się przez to nienawidzi. Nie chciał tego robić, ale nie potrafił sobie odmówić, bo wiedział co się z nim bez tego działo. Miał jeszcze jeden problem.
    - Do tego wszystkiego dochodzi Jasmine, którą kocham ponad życie, ale jej o tym nie powiem, bo przecież wszystkie lecą na Nate i jeszcze by mnie wyśmiała - to było chyba na tyle. Musiał o tym komuś powiedzieć, bo sam ze sobą psychicznie nie potrafiłby wytrzymać. Codziennie mówił o tym jaki to on jest beznadziejny. Lena za każdym razem słyszała prawie to samo, a mimo wszystko nadal przychodziła go wysłuchać, wesprzeć. Dzięki temu wiedział, że chociaż ktoś w małej części wierzył w to, że on z tego wyjdzie, że zacznie wszystko od nowa.
    - Powiedz mi, co ja mam ze sobą zrobić? - patrzył jej prosto w oczy, chociaż nie oczekiwał odpowiedzi na to pytanie.

    OdpowiedzUsuń
  20. [Wiem, wiem. Ty zawsze kochasz moje zdjęcia <3 Grejsi już nie ma!]

    OdpowiedzUsuń
  21. [Heeeej :D Co powiesz, żeby Lena wpadła do Ori na małe eksperymenty kulinarne? :D
    Wiesz, zawsze się mogą skończyć bitwą na jedzenie, rzucanie rozgotowanym makaronem i takie tam :D]

    OdpowiedzUsuń
  22. -Ups- szepnęła bardziej do siebie niż do Leny. Nie gustowała w kusych sukienkach, ani tym bardziej spódnicach. Uważała, że eksponują zbyt dużo, a przez to stawiają ją w złym świetle. Dodatkowo gdzieś w swojej zakompleksionej świadomości twierdziła, że ona nie ma czego pokazywać. Nawet nie myślała, że może się komuś spodobać. W każdym bądź razie jedyną ‘niegrzeczną’ rzeczą, jaką z konieczności posiadała był dwuczęściowy grafitowy strój kąpielowy. W sklepie podobał jej się czerwony, ale za chwilę pomyślała o tych nieznośnych stereotypach. No cóż…
    Westchnęła cicho, po czym zaczęła szperać w szafie.
    -Lenka… mam mały problem- wyjąkała wreszcie zrezygnowana, nie przyznając się do owych braków w szafie- Ale przecież wygląd nie jest istotny… No nie wiem. Mamy się dobrze bawić, tak?- spytała następnie rozkładając bezradnie ręce.

    OdpowiedzUsuń
  23. [Tak, tak, tu witasz, a po cichu sobie myślisz, czemu znowu tę cholerę przywiało ;)]

    Oriane nie umiała gotować, a przynajmniej z pewnością mogła to stwierdzić przed pojawieniem się w jej życiu Ilu. Teraz starała się nadrobić zaległości z całego życia, kiedy to niezbyt zwracała uwagę na krzątaninę swojej matki - po prostu przychodziła na gotowe. Nie miała już tak łatwo, nie mogła pójść gdziekolwiek, gdy mama wyjedzie na promocję książki, musiała wykarmić jeszcze jedną osobę, a nawet ugotowanie marchewek sprawiało dziewczynie problem.
    Gdy usłyszała dźwięk dzwonka niemalże rzuciła się do drzwi. Lenie udało się nie oderwać małej od kredek, co było nie lada cudem i Ori nie mogła dopuścić, żeby drugie naciśnięcie przycisku przy drzwiach nie było już tak szczęśliwe.
    - Hej, zapraszam - powiedziała, ucieszona widokiem dziewczyny. Kochała córkę, ale miło było zobaczyć kogoś w swoim wieku oprócz ślicznej twarzyczki małego urwisa. - To, co? Do kuchni? - spytała retorycznie i prowadziła wgłąb domu, prostu do królestwa swojej rodzicielki.

    OdpowiedzUsuń
  24. [Dzięki, miło usłyszeć na samym początku taki komplement. ]

    Wymknął się z domu cicho mając nadzieję uniknąć pełnego hałasu poranka. Wiadomo było, że gdy wszyscy wstaną w kuchni zrobi się niebotyczne zamieszanie, a tego właśnie próbował uniknąć. Odpalił papierosa i rozejrzał się za wygodną podwózką do szkoły. Jego rozleniwiony wzrok padł najpierw na furgonetkę stojącą na ulicy, ale wiedział, że jego siostra zabije go jeżeli znowu odbierze jej możliwość spokojnej drogi do pracy. Drugim pojazdem był leżący przed gankiem rower. Mały jak dla dziecka z podstawówki, oklejony wyciętymi z komiksu postaciami z nienaturalnie wykrzywioną kierownicą.
    Lip nie zastanawiając się długo wskoczył na rower swojego dziewięcioletniego brata i ruszył z ogrodu. W tym momencie jedno z okien na piętrze otworzyło się i wyjrzał z niego oburzony dzieciak. - Lip jeżeli weźmiesz ten rower wyrzucę całą twoją kolekcję porno, słyszysz?! Zrobię z nich ognisko dzisiaj wieczorem! - krzyknął za odjeżdżającym bratem, budząc przy tym pozostałych lokatorów. Nadszedł kolejny dzień, a dom wybuchł nagłym hałasem.
    Dojechanie do szkoły nie było problemem. Jechał bez słuchawek, wsłuchując się w nowe dźwięki. W końcu zarzucił na ramię i wszedł do lśniącego bielą budynku. Uśmiechnął się łagodnie do stojącej przy drzwiach blondynki, niezbyt dyskretnie lustrując ją wzrokiem. - Przepraszam Cię - powiedział pochylając się lekko w jej stronę. - Czy wiesz może gdzie mógłbym go bezpiecznie przechować? To mój przyjaciel, martwię się, że mógłby się zgubić. - uśmiech kpiny połączony z figlarnym błyskiem w oku w pewien sposób odwracał uwagę od zalanych rumem spodni. - To mój pierwszy dzień. - dorzucił z entuzjazmem plastikowej trzynastolatki.

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie zastanawiał się długo. Zeskoczył z kilku schodków, wsiadł na rower i ruszył, wyprzedzając dziewczynę ze śmiechem. Rower był naprawdę mały. Lip przypominał teraz tych śmiesznych chłopców jeżdżących na bmx'ach, którzy powodowali u niego szyderczy śmiech swoim pozerstwem. - Usprawiedliwienie? - powiedział do dziewczyny odwracając się w jej stronę i zwalniając. - A co to jest usprawiedliwienie? - zażartował i wspólnie opuścili teren szkoły.
    Było gorąco, słońce od rana nie zamierzało skryć się nawet z jedną chmurą, a gorąc doprowadzał Lilly do szału. Już widział siostrę wybiegającą z domu razem z właścicielem jego roweru, który pewnie zdążył już doprowadzić ją do granic kur'wicy.
    Wyciągnął z kieszenie blanta, odpalił go dyskretnie i zszedł z roweru. Spojrzał w końcu na idącą obok niego dziewczynę i uśmiechnął się pod nosem. Chyba kogoś takiego właśnie potrzebował. Była olśniewająco ładna, pewna siebie, a uśmiech na jej ustach mówił mu, że nie będzie się z nią nudził. Ciekawostka, biorąc pod uwagę fakt, że nie tego się spodziewał. Ostatnio jednak niespodzianki były nieodłącznym elementem w jego życiu.

    OdpowiedzUsuń
  26. Ostatnio Scarlett wpadła na genialny pomysł odświeżania swoich znajomości, a że z Leną akurat nie widziała się sporo czasu, to poszła ona na pierwszy ogień w przypadku jej planu. Nie miała konkretnego pomysłu, po prostu umówiła się z dziewczyną na wczesną godzinę i postanowiła, że pomysł sam wpadnie jej do głowy. Pożyczyła nawet samochód od przyjaciela, bo w sumie nie wiedziała konkretnie, co będą chciały robić.
    Punktualnie o jedenastej pojawiła się pod domem przyjaciółki i postanowiła poczekać na nią grzecznie w samochodzie, ale kiedy minęło piętnaście minut, a Lena nie wyszła jeszcze z domu Scarlett zatrąbiła kilkakrotnie klaksonem licząc, że może to pomoże jej w wyciągnięciu dziewczyny z domu. Dopiero to podziałało i po chwili Lena pojawiła się przed domem.
    - Zobacz jaką mamy furę na dzisiaj – powiedziała uśmiechając się do niej – Poza tym bagażnik zapakowany piwami i jakimś niezdrowym żarciem. Pełny bak, więc możemy jechać gdziekolwiek. Jakieś pomysły?

    OdpowiedzUsuń
  27. Zaśmiał się lekko patrząc na nią kpiąco. - Jestem Lip. - tu ukłonił się. - i lubię robić ludziom na złość. Nawet jeżeli mają dziewięć lat. - Sammy - najmłodszy z rodzeństwa był właściwie zbyt dojrzały jak na swój wiek i potrafił się świetnie mścić, ale było przy tym dużo zabawy, a oby dwaj ją uwielbiali. W końcu geny zobowiązują. Wskoczył na rower i zakręcił kółko naokoło niej i zatrzymał się tuż przed nią zmuszając do zatrzymania się. - Do piętnastej jestem twój. - specjalnie użył takie sformułowanie jakby był czymś wartościowym, ale wymykającym się jej z dłoni. - I chcę zobaczyć plażę.

    OdpowiedzUsuń
  28. Kiedy wyjawiła mu swoje imię udał zainteresowanego i pokiwał głową z szyderczym uśmiechem. Nie tego był ciekaw. To co naprawdę go ciekawiło to to jak daleko można popchnąć jej granice, bo wydawała się być gotowa na wszystko. Oblizał wargi i ze zwierzęcym błyskiem w oku jeszcze raz z przyjemnością obejrzał jej ciało.- Po pierwsze Kochanie proszę abyś jednak zwracała się do mnie tak jak ci się przedstawiłem, po drugie nie czuję się kompletnie w obowiązku mówić ci o swoich planach na popołudnie nawet jeżeli umierasz z ciekawości, w nadziei, że wyjawię ci sekret swojego życia. - wszystko co mówił było przesycone ironią co mogło być dla wielu irytujące. Dopóki jednak nie irytowało to samego Lip'a raczej nie zamierzał tego zmieniać.Jej dom był pieprzoną willą co nie umknęło jego uwadze, a ciuchy, które miała na sobie były każdy z odpowiednią metką co rozbawiło go do łez. Jednak kiedy pokazała mu miejsce, do którego zmierzali uśmiechnął się tym razem szczerze. - O. No to - tu wskazał na pomieszczenie. - to jest zajebiste. - rozejrzał się dookoła. - Mówisz pijaństwo... - zmrużył oczy i otworzył swój plecak. Wyciągnął z niego butelkę wódki. Mieli z Olliem iść wieczorem na plażę i porozmawiać, ale brat chyba nie będzie miał mu za złe. Zamachał butelką wpatrując się w dziewczynę. - i masz. - zaśmiał się cicho.

    OdpowiedzUsuń
  29. [Mogę coś zacząć tylko mam prośbę, podrzuć chociaż gdzie mogą się spotkać czy... coś :)]

    OdpowiedzUsuń
  30. Zaśmiał się ochryple słysząc o kulturze picia i rzucił jej porozumiewawcze spojrzenie. Rozejrzał się po otoczeniu, które robiło naprawdę przyjemne wrażenie. Przypominało trochę to co budowali z Ollie'm w Illinois kilka lat temu, ale było kilkakrotnie większe i już myślał o tym, że przyprowadzi tu brata pod nieobecność obecnie urzędujących. - System edukacji to moje ulubione hobby. - powiedział kryjąc kpiący uśmiech.Upił łyka czując jak zimny płyn drażni jego gardło i spojrzał na dziewczynę przychylniej. - Gramy w pytanie za pytanie? - powiedział uśmiechając się z przekorą. - Szczerze mówiąc nie mam pojęcia co tu robię. Jeszcze nie zdążyłem zadecydować jaka jest oficjalna wersja. - tu pochylił się w jej stronę i konfidencjonalnie szepnął - Powinnaś zapytać mojej siostry. - odsunął się i położył na plecach odwracając jednak głowę tak, aby móc dobrze widzieć rozmówczynię. - A ty? Leno? - zaakcentował jej imię jakby z dumą, że poprawnie je zapamiętał. - Co ty robisz w Palm Springs? - podał jej butelkę i wyciągnął z kieszeni papierosy. Wyciągnął jednego z pomiętej paczki i włożył do ust. Rozejrzał się i nie podnosząc pleców z ziemi sięgnął do zapałek leżących na drewnianej podłodze. Dźwięk rozpalającej się siarki był cichy i specyficzny, a papieros zasyczał jakby tytoń w środku był stary. Dym właściwie stał w miejscu, gęsty jak to w zamkniętym pomieszczeniu więc już po chwili z ust blondyna wylatywały kółeczka. Lipowi zabawy z dymem zawsze dostarczały dużo przyjemności. Joined musieli mieć to w genach biorąc pod uwagę perwersyjną miłość do ognia jaką ukazywał jego dziewięcioletni brat.

    OdpowiedzUsuń
  31. Pokiwał głową ze zrozumieniem nad angielską pogodą. Illinois nie rozpieszczało ich warunkami atmosferycznymi, ale przecież nie one były powodem ich wyjazdu. Uśmiechnął się drapieżnie na wspomnienie jego ostatniej rozmowy z ojcem. Jeżeli obijanie sobą o półki kuchenne można było nazwać rozmową, a prawdopodobnie nie do końca. Kiedy zapytała o jego zainteresowania o mało nie zakrztusił się śmiechem. Jego głównym zainteresowaniem było zajmowanie się bratem, na drugim miejscu zdobywanie pieniędzy, a trzecim plantacja. Pokręcił głową i spojrzał na nią z udawanym oburzeniem. - Zainteresowania? OPRÓCZ szkoły? - syknął cicho. - Jak możesz. Szkoła to całe moje życie. - zaśmiał się głośno i przekrzywił głowę. Nie chciał bawić się w odbijanie piłeczki, ale w pewien sposób chyba nie potrafił ludziom opowiadać o sobie. Nie dlatego, że nie miał co tylko jego życie dotychczas chociaż wspaniałe, polegało właściwie na rodzicielstwie i zajmowaniu się domem. Za bardzo kochał Lilly żeby zostawić ją z tym wszystkim samą, a Ollie chociaż bardzo się starał był za młody na zarabianie w taki sposób jak robili to Lip i Chris. - Lubię... lubię fizykę. Jest dosyć ciekawa. Dużo muzyki i... - zamyślił się jakby nic nie przechodziło mu do głowy. - uwielbiam blanty. - wyszczerzył zęby.
    Lip przyjechał do Palm Springs z młodszym o trzy lata Ollie'm, ze starszą o dwa lata Lilly, dziewięcioletnim Sammy'm i dwójką ich przyjaciół - Karen i Chris. Zamieszkali w domu na plaży, który może nie był najpiękniejszy za to duży czego nie można było powiedzieć o domu w Illinois. Był najstarszym bratem, ale nikt go tak nie traktował. Właściwie rodzina traktowała go momentami podobnie do Sam'a, ale sam dawał im ku temu miliony powodów.
    Przekręcił się na bok i spojrzał dziewczynie prosto w oczy. - Szczerze mówiąc chętnie posłucham o twoich zainteresowaniach. - słowo "szczerze" brzmiało z góry jak kłamstwo w jego ustach co ogromnie bawiło zawsze Ollie'ego.

    OdpowiedzUsuń
  32. Widząc jej zaskoczoną minę zaśmiał się i wzruszył ramionami. - Fizyka jest... cóż. Wszechobecna. Nie pozbędziesz jej też ze szkoły. W wielu aspektach połączona z astronomią i filozofią jest nauką o życiu w przeciwieństwie do biologii, z której możesz się dowiedzieć jak wygląda twój mózg, ale nigdy nie pojmiesz jak działa. - mówił to w sposób jaki mówi się o pogodzie, niewyrzuconych śmieciach czy o tym co się jadło na śniadanie cały czas patrząc w sufit.
    Zgasił papierosa i dosłownie chwilę potem wsadził do ust kolejnego jointa. To było prawie jak tik nerwowy. Musiał coś palić, rzuć albo pogryzłby sobie wargi. - Architektura. - powiedział z podziwem. Zmrużył lekko oczy i uśmiechnął się kpiąco jakby przygotowywał się do złośliwej myśli, ale jakby zrezygnował. - Trudna sprawa. - zamyślił się, ale kiedy usłyszał jej ostatnie pytanie zaśmiał się szybko. - Błagam cię, jak mógłbym nie lubić czegoś w sobie? - odwrócił wzrok. "Wybuchy agresji, uzależnienia, kompletny introwertyzm połączony z cynizmem, brak skrupułów, brak wyrzutów sumienia..." - Kurwa mać. - wymruczał cicho zszokowany ilością wad jakie przyszły mu namyśl. - A Panna Idealna ma wady czy również nie?

    OdpowiedzUsuń
  33. Pokręciła tylko głową i roześmiała się słuchając tłumaczeń przyjaciółki. Jak zwykle Scarlett nie mogłaby się na nią złościć, czy nawet dąsać więc puściła jej to płazem. Sama nie do końca wiedziała gdzie ostatecznie wylądują, ale ona w przeciwieństwie do Leny nie brała pod uwagę zbyt poważnych wypraw, dlatego zabrała ze sobą zaledwie parę rzeczy. Wszystko to zmieściło się do drobnej sportowej torby. Jakoś nie widziała siebie dzisiaj w roli młodego odkrywcy, ale była przygotowana chyba, na każdą ewentualność.
    - Na południe mówisz. Niech będzie, łapiemy wiatr w żagle, a reszta niech szoruje pokład ! – krzyknęła ruszając z podjazdu pod domem Leny.

    OdpowiedzUsuń
  34. [Dobra, to ja COŚ zacznę.]

    Każdej soboty, kiedy statystyczni natolatkowie zaczynli tak zwane nocne życie, przepełnione dobrą zabawą panicz Christopher z raz lepszym innym razem gorszym nastawieniem udaje się do jednego z klubów żeby... zacząć pracę. Wysiłek zarówno fizyczny jak i psychiczny. Zapytacie co mam na myśli? Cóż, mało który nastolatek ze spokojem może patrzeć jak jego rówieśnicy, czasem nawet znajomi ze szkoły dobrze się bawią a on musi pracować.
    Chociaż czasami szef pozwalał im zaszaleć na parkiecie czy po godzinach pracy napić sie kilka drinków na koszt firmy, to jednak nie sprawiało to aż takiej przyjemności.
    Chris z wyćwiczonym już uśmiechem, stojąc za barem uważnie obserwował parkiet, kiedy to tuż przed nim miejsce zajęła urocza blondynka.
    -Dobry wieczór - przywitał się, jak przystało na dżentelmena - W czym mogę Pani służyć?

    OdpowiedzUsuń
  35. - Myślisz, że damy radę we trzy sprostać takiemu wyzwaniu trzech dań? - spytała ze śmiechem, ciesząc się z entuzjazmu Leny co do ich kulinarnych wybryków. - Oczywiście, jeśli wszystko będzie jadalne. Ach, jest prośba od mojej mamy. Mamy nie puścić domu z dymem - powiedziała puszczając dziewczynie oczko. Może Oriane była kulinarnym antytalentem, ale bez przesady. Grzanek chociażby do tej pory nie zdarzyło się jej przypalić.
    Brunetka dziękowała wszystkim siłą w świecie, że jej córka zasnęła przed przyjściem jednej z bardziej lubianych cioć. Dzięki temu dziewczyny nie musiały się specjalnie martwić małą Ilu, która niewątpliwie chciałaby dołożyć swoje trzy grosze do każdego z dań, na przykład w postaci płatków czekoladowych albo innego czegoś, co wpadło by w jej lepkie łapki.

    OdpowiedzUsuń
  36. [ Meg może i chce być kapitanem ;3 Mam nadzieje, że karta w porządku, starałam się umieścić wszystkie niezbędne informacje. I na wątek bardzo chętnie mimo zastoju, który pewnie minie pod koniec wakacji, w końcu sama jestem obecnie za granicą i nie mogę tu być 24 na 7. Masz jakiś pomysł co do wątku?]

    OdpowiedzUsuń
  37. [ Nie no, weź! Lepszy był ten wizerunek w krótkich :D i czekam na wątek, chociaż nie wiem czy odpiszę jeszcze dzisiaj czy dopiero jutro :D ]

    OdpowiedzUsuń
  38. [ idealny wątek <3 a jeśli odpowiedź będzie za krótka to przypomnij sobie, że pisze z komórki :* ]
    Sierpień był miesiącem, w którym spotkanie większej grupy młodzieży w Palm Springs graniczyło z cudem toteż Nate wyraźnie zdziwił się gdy Lena zadzwoniła z propozycja wyskoczenia razem na jakąś domowkę. Oczywiście zgodził się, przecież Lenie się nie odmawia, a już na pewno nie kiedy pozostali z ich paczki to zrobili. Przez pół imprezy pili razem i świetnie bawili się w swoim towarzystwie, ale w końcu jego przyjaciółka poszła tańczyć z kimś innym a wstawionego Nathaniela porwała jakąś śliczna tancerka. Nie dość że śliczna i gietka to jeszcze doskonale wiedziała jak się nim zająć i pewnie w pełni by to wykorzystał gdyby nie Lenka, która weszła do sypialni na poddaszu.
    - Nie mam nic przeciwko tak seksownym trójkątom, ale Adam zabiłby mnie kijem basebolowym - oświadczył całkiem trzeźwo i posłał jej uroczy uśmiech. Jego towarzyszka jednak nie była skłonna się dzielić.
    - Chcielibyśmy zostać sami - rzuciła i pochyliła się w stronę Nathaniela, który nagle stracił na nią ochotę. No bo przecież nikt nie będzie wyrzucał z pokoju jego przyjaciółki nawet super ekstra laska, która ma na niego ochotę.

    OdpowiedzUsuń
  39. Prawdę mówiąc to Nate w ogóle nie usłyszał jej imienia, dlatego cały czas zwracał się do niej per 'Słońce'. Ta sytuacja więc utwierdziła go w przekonaniu, że Lena zna go chyba lepiej niż on sam siebie zna. Kiedy brunetka opuściła pomieszczenie chłopak uśmiechnął się łobuzersko, zakładając ręce pod głowę i obserwując blondynkę. W momencie gdy dziewczyna rzuciła na niego kołdrę wybuchnął śmiechem. Ale to raczej było efektem tego co nagle przyszło mu do głowy i czym mógł się już podzielić z Leną. W końcu już nie mieli świadków.
    - Zawsze możesz mi pomóc - zaproponował uśmiechając się lubieżnie i poklepał miejsce tuż obok siebie.

    OdpowiedzUsuń
  40. Nate mimo dość znaczącej ilości alkoholu że krwi patrzył na przyjaciółkę wyjątkowo trzeźwo i rozmawiał z nią nie sepleniąc, ani nie nadając jak katarynka, jak to mu się czasem zdarzało po pijaku. Zmarszczył zabawnie brwi i ułożył się na boku, nie odrywając wyroku od Leny. Wyciągnął rękę i odgarnął z jej twarzy niesforne kosmyki włosów, by nic nie zasłaniało mu jej twarzyczki.
    - Ja zawsze wybieram najlepsze - oświadczył dumnie, po czym wyszczerzył się i rozejrzał dookoła jakby obawiał się, że ktoś może ich podsłuchać. - A tak naprawdę to... - pochylił się w jej kierunku i obniżył głos do konspiracyjnego szeptu. - To ona znalazła mnie.
    Nie wiedział dlaczego Lena uznała ową brunetkę, której imienia nie pamiętał, za wkurzajaca, ale nie wnikał. Nie miał też pojęcia o tym wszystkim co działo się w głowie jego przyjaciółki i o jej zmartwieniach dotyczących zakochanych w nim koleżanek. Gdyby wiedział... Własne - gdyby wiedział, pewnie nic by to nie dało. Chyba nie odważyłby się zbliżyć do żadnej z nich. To przyjaciółki, jeśli coś poszłoby nie tak. Nawet o tym nie myślał.

    OdpowiedzUsuń
  41. Nate zmrużył podejrzliwie oczy i potarł lekko swój policzek, czując że właśnie nadszedł czas by się ogolić, bo ten kilku dniowy zarost był już dość drażniący.
    - Wydawało mi się, że za nią nie przepadasz - odpowiedział opadając ciężko na miękkie poduszki. - Ale tak czy siak, nie ma o czym mówić. Zależy mi, ale nie tak żeby się dla niej zmienić. Najchętniej widziałbym to jako otwarty związek, ale ona się na to raczej nie zgodzi - wyruszył bezradnie ramionami. Chyba potrzebował kogoś silniejszego od Destiny, kogoś kto potrafiłby nad nim zapanować, a jak na razie to nie znał nikogo takiego i nikomu takiemu nie pozwoliłby sobą teraz rządzić.

    OdpowiedzUsuń
  42. Destiny Salvage10 sierpnia 2012 22:09

    [To może jakiś wątek? :D]

    OdpowiedzUsuń
  43. Destiny Salvage10 sierpnia 2012 22:56

    Te wakacje nie były najlepszym okresem w życiu Destiny. Po przeprowadzce do Palm Springs nic nie było takie, jakie chciała by było. Nie wiedziała już, co było gorsze: uprzykrzające jej życie byłe pseudo-przyjaciółki, czy pożerający ją wzrokiem, ale zdeklarowany bigamista, dla którego straciła głowę? Może powinna wyjechać zupełnie gdzie indziej i zacząć całkiem nowe życie? Nie, z tym chyba całkiem by sobie nie poradziła.
    Na takich rozmyślaniach oraz na unikaniu Nathaniela mijały jej wakacje. Mimo to, nadal nie traciła z twarzy radosnego uśmiechu, którym raczyła wszystkich wkoło. W szczególności własnych rodziców, którzy nie mogli się o niczym dowiedzieć. To chyba było najgorsze. Że nie miała nikogo, z kim mogłaby o tym porozmawiać.
    Tego wieczora była wyjątkowo nie w humorze. Nie wiedziała właściwie, po co przyszła na plażę na tą imprezę. Nate'a, co prawda nie było, na szczęście, ale nawet nie miała ochoty na zabawę. Siedziała więc gdzieś z boku, popijając piwo i próbując pozbyć się wyjątkowo natrętnego adoratora.

    OdpowiedzUsuń
  44. [Witam :) Oczywiście przychodzę z zapytaniem o jakiś pomysł na wątek, bo niestety, ale czytając kartę Leny do niczego nie doszłam. Proponuję więc, abyś Ty coś podrzuciła, a wtedy zacznę :>]

    OdpowiedzUsuń
  45. [No czeeść. :D Mam taki zamiar. A co Ty powiesz na wątek?]

    OdpowiedzUsuń
  46. [ znać się znają. może Meg miałaby jakiś "sercowy" problem i jakoś tak znalazłaby się w okolicy gdzie pomieszkuje Lena i postanowiłaby się jej wygadać? nie wiem. Albo zwykła impreza, albo nawet hm.. Koncert raczej odpada. Może Meg na którejś z imprez zaliczyłaby zgona, rzadko by jej się zdarzało ale akurat teraz wykończona treningami padłaby jak mucha. I Lena wzięłaby ją do siebie? nie wiem.]

    OdpowiedzUsuń
  47. Destiny Salvage12 sierpnia 2012 18:54

    Destiny, wyrwana z zamyślenia, spojrzała na dziewczynę nieprzytomnym wzrokiem, mrugając kilka razy dość energicznie. Dopiero po chwili dotarło do niej, kogo widzi. Z dziewczyną, Leną, rozmawiała raz. Luźna rozmowa, nic wielkiego. Jedna z pierwszych osób, które poznała w Palm Springs, dlatego kojarzyła się rudowłosej dość pozytywnie. Uśmiechnęła się, choć trochę słabo. Nie była w najlepszym humorze, poza tym była już trochę zmęczona.
    - Tak, wszystko w porządku. - powiedziała pogodnie, po czym spojrzała z powrotem w kierunku morza dość melancholijnym spojrzeniem. - Trochę zmęczona jestem zabawą.

    OdpowiedzUsuń
  48. [ no właśnie, o to mi chodziło. jak mam zacząć to może zrobię to jutro, a jak nie to prawdopodobnie dopiero jak wrócę do Polski.]

    OdpowiedzUsuń
  49. Tego, że w tym domu niedługo zjawi się policja Nathaniel był pewny tak samo jak i tego, że tej nocy nie spędzi sam. Niechętnie zwlekł się z miękkiej pościeli i stanął obok łóżka sprawdzając czy jako tako trzyma pion i czy wypity alkohol nie wpłynął za mocno na jego sposób poruszania się. Dobra, może troszkę go znosiło na boki, ale nie było tragedii, niedługo wytrzeźwieje i będzie dobrze.
    - Destiny to... - zaczął, ale nie wiedział jak jej wytłumaczyć tą zawiłą relację więc wzruszył ramionami. - Czy musimy teraz o tym gadać? Właśnie teraz kiedy trochę wypiłem? - czknął głośno i potarł dłonią policzek powoli wychodząc z sypialni na korytarz.

    OdpowiedzUsuń
  50. [Przperaszam najmocniej za tak długą przerwę! Już odpisuję i nadrabiam zalełości :)]

    Oparł się delikatnie o blat, uważnie przyglądając się dziewczynie. Jej twarz wydawała mu się znajoma, jednak czy przypadkiem on nie pracuje w barze? Tutaj wielu ludzi przychodzi i często spotyka się te same osoby.
    Słysząc słowa dziewczyny uśmiechnął się delikatnie i pokręcił z rozbawienia głową. Sam nie wiedział co może tej młodej klientce zaproponować.
    -Wszystko zależy od tego, co szanowna pani lubi - powiedział prostując się i wycierając dłonie w biały ręcznik.

    OdpowiedzUsuń
  51. - Boże, nie ma to jak wiara we własne siły - skomentowała ze śmiechem, słysząc pomysły na przystawki. Doskonale wiedziała, że tylko brzmią skomplikowanie, bo wykonanie jest proste, chociaż efekty wyglądają obłędnie. Szczególnie w przypadku naprawdę dobrze zwiniętych koreczków.
    Nie zastanawiała się nad tym, co sama mogłaby zaproponować, bo szczerze to liczyła na kreatywność Leny. Dla Oriane liczyło się tylko, aby Ilu zjadła, ale mała pochłaniała wszystko, co tylko wyląduje na talerzu. Oprócz kukurydzy.
    - Zdaję się kompletnie na ciebie. Zdecydowanie masz większe pojęcie o gotowaniu - powiedziała, całkowicie przekazując kulinarną pałeczkę przyjaciółce.

    [Udało mi się coś napisać na wyjeździe, ale się nie przyzwyczajaj :P Jakoś w przyszłym tygodniu wracam, więc będzie już dobrze. :)]

    OdpowiedzUsuń
  52. Wzruszyła bezradnie ramionami wiedząc, że z Leną nie należy dyskutować. Sama jednak nie była zwolenniczką takiej mody. Ba! Ona nie była zwolenniczką żadnej mody! Do sklepu wybierała się tylko wtedy, kiedy musiała, a owe spodenki to nietrafiony prezent ciotecznej siostry. Jasmine z pewnością nie odważyłaby się wybrać takich krótkich szortów nawet jeśli temperatura osiągnęłaby rekordowe wyniki. W jej garderobie dominowały delikatne fasony bez żadnej finezji. No cóż…
    Pokiwała głową nieco zniesmaczona, po czym podeszła do lusterka.
    - Nie czuję się w tym najlepiej.. – szepnęła wreszcie odgarniając niedbale włosy z twarzy. Następnie odwróciła się blondynki, a widząc jej zdecydowany wyraz twarzy nie podejmowała kolejnych prób walki o swoje- Ok, jakoś dam radę- westchnęła zrezygnowana sięgając po torebkę kopertówkę

    OdpowiedzUsuń
  53. Destiny Salvage16 sierpnia 2012 22:28

    Destiny spojrzała na nią rozbawiona i zaśmiała się melodyjnie. Cóż, kiedyś pewnie, by tak było, ale w Palm Springs jakoś się do końca nie odnalazła. Poza tym, nie miała ochoty oglądać Nathaniela w towarzystwie innych dziewczyn. A on był stałym bywalcem takich imprez. Aż dziwne, że tego wieczora go nie było. Nie było na pewno, bo wciąż się rozglądała.
    - Nie, jakoś wypadłam z rytmu. Nie znam tu jeszcze zbyt wielu osób i tak jakoś. - Wzruszyła drobnymi ramionkami, uśmiechając się delikatnie.

    OdpowiedzUsuń
  54. [Cześć :D To ja proponuję wątek - Lars pracuje jako barman w barze na plaży, więc wyjadę z takim "klasykiem". Dajmy na to, że Lenka by coś tam zamówiła, a on podając jej "soczek" przypadkowo wylałby zawartość szklanki na nią. W ramach rekompensaty postawiłby jej to samo i zaprosiłby ją na spacer po plaży, a potem można to oczywiście rozwinąć jak się komu podoba. Jak nie pasuje to pomyślę i wpadnę na coś innego ;D]

    OdpowiedzUsuń
  55. Pokręciła głową rozbawiona, właśnie dlatego kochała Lenę niemal jak siostrę. Wpadała na pomysły, których sama Scarlett nigdy by nie zrealizowała. W ustach blondynki zawsze brzmiały one jakoś lepiej i śmieszniej, więc automatycznie chciało się je wszystkie wcielić w życie.
    - Autostopowiczów, mówisz? – spojrzała na nią spode łba próbując się nie zaśmiać – Niech będzie – zgodziła się dość szybko, po czym przez chwilę zatrzymała wzrok na drodze. Mimo wszystko nie miała ochoty spowodować wypadku, biorąc pod uwagę, że ten samochód nawet nie należał do niej, konsekwencje byłyby poważne.
    - To ty szukaj jakichś przystojniaków na horyzoncie, a ja skupie się na drodze, dobrze? – stwierdziła w końcu. Jeśli już miała zabierać kogoś na doczepkę, to niech to będą jacyś ładnie prezentujący się panowie.

    OdpowiedzUsuń
  56. [Wiem, że to można odmieniać, a to nieodmienianie to mój cholerny błąd przez wielkie rozkojarzenie :D I jestem dziewczyną ;D]

    Lena mówiła dobrze. Tylko pytanie: czy James jest na to gotowy? Będzie to bardzo ciężki okres w jego życiu, a przecież musi się tego pozbyć, żeby zacząć funkcjonować jak człowiek lub w ogóle zacząć żyć. Przytulił się do niej. Brakowało mu tego, nawet bardzo, ale cóż poradzić. Sam sobie jest winien.
    - Postaram się jak tylko będę mógł. Zacznę z tym za chwilę, bo fajnie mi się teraz leży - na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. - Wyobrażam sobie minę Adama, gdyby teraz wszedł do tego pokoju. Obstawiam, że zginąłbym - na chwilę się zawiesił, ale powrócił do świata żywych. - A jak Wam się układa? - spojrzał Lenie prosto w oczy i nie odrywał wzroku.

    [Sorry, że tak krótko, ale przez ten urlop trochę mi się pozapominało o co w wątkach "szedło", więc obiecuję poprawę przy następnym odpisie :)]

    OdpowiedzUsuń
  57. [A może podrzucisz mi jakoś pomysł? :D o, albo może Grace i Lena, korzystając z wakacji wyjadą na weekend do Paryża? :D]

    OdpowiedzUsuń
  58. [cześć, masz pomysł na wątek?:D]

    OdpowiedzUsuń
  59. [ Znowu muszę zrobić powiązania, bo mi się usunęły... oO. rzuć jakimś pomysłem na wątek, to zacznę nju :P ]

    OdpowiedzUsuń
  60. [ Nie cukruj mi, bo cukrzycy dostanę xD ]

    OdpowiedzUsuń
  61. Destiny Salvage23 sierpnia 2012 00:36

    Destiny spojrzała na Lenę nieco niepewnym wzrokiem. Cóż, co jej szkodziło. Nic złego wydarzyć się nie mogło. A mogła jedynie poprawić sobie nastrój. W końcu jednak wzruszyła beztrosko ramionami, podnosząc się z piasku. Otrzepała się.
    - A co tam. Niech będzie. - powiedziała, ruszając za nią. Problemów z nawiązywaniem znajomości nigdy nie była. Zawsze była otwarta, kontaktowa i urocza. Toteż już po chwili rozmawiała swobodnie z Leną i jej kolegami, śmiejąc się, jakby była w naprawdę wyśmienitym humorze.

    OdpowiedzUsuń
  62. - Brzmi dobrze. Mam nadzieję, że tym razem kurczak upiecze mi się tez w środku - zachichotała, przypominając sobie niedawne próby przyrządzenia obiadu. Wszystko wyglądało naprawdę apetycznie, ale był jeden problem, który wyszedł na światło dzienne, gdy Oriane zaczęła kroić kurczaka. Biedny się wziął i zbuntował, w środku okazując się niemalże całkiem surowy.
    - A Ilu nie musimy się przejmować. Ona zje wszystko, co nie zawiera kukurydzy. Chociaż... Może uda nam się odkryć jeszcze jakieś jej inne słabe punkty - stwierdziła, wyjmując na blat potrzebne składniki.
    Ori musiała pamiętać, żeby później przypomnieć o deserze. Mała chyba by jej nie wybaczyła, gdyby ciocia Lena nie skombinowałaby jakiś słodkości.

    OdpowiedzUsuń
  63. James nie potrafił określić tego jakie stosunki (jakkolwiek to zabrzmi) miał z Adamem. Na pewno byli przyjaciółmi, którzy lubili się nawzajem drażnić, ale przynajmniej w ich kontaktach nie było żadnej monotonii.
    - Wściekły Adam... - próbował sobie to wyobrazić. - Jakoś ta wizja mnie śmieszy, bo on raczej taki potulny jest - przynajmniej mu się tak wydawało.
    - No tak, on ma trochę więcej obowiązków na głowie niż my, ale przecież prawdziwa miłość przetrwa każdą próbę, prawda? - z serii złote myśli Jamesa Williamsa. - Czas zacząć usuwać numery - podniósł się do pozycji siedzącej i zaczął pozbywać się niektórych kontaktów. - Chyba szybciej by poszło, gdybym nowy starter zakupił - uśmiechnął się do swojej przyjaciółki.

    [A tak by the way gdzie Adam? ;>]

    OdpowiedzUsuń
  64. [Ja podrzucilam pomysł, to Ty zaczynasz! :p]

    /Grace

    OdpowiedzUsuń
  65. [Oh, czuje się zaszczycona! Btw, mam kilka fajnych zdjęć, więc jeśli nadal chcesz, mogę Ci przesłać <3]
    /Grace

    OdpowiedzUsuń
  66. [Jestem! <3 To teraz czas na wątek... :D Ty zaczniesz czy ja mam to zrobić? ;D]

    OdpowiedzUsuń
  67. [Ja się zdam na Ciebie, bo nie lubię zaczynać :)]

    OdpowiedzUsuń
  68. Scarlett Lavender24 sierpnia 2012 19:37

    Tylko na moment odwróciła wzrok, żeby spojrzeć na chłopaków, o których nawijała Lena. W zasadzie tyle też wystarczyło, żeby Scarlett w jednej chwili podjęła decyzję o zabraniu ich ze sobą na doczepkę.
    - No to ich zgarniemy, a Ciebie będę pilnować. – powiedziała tylko uśmiechając się. Auto zatrzymało się na poboczu, tuż obok przystojnych surferów. Scar wychyliła się do nich, widocznie ucieszyli się na widok jakiejś okazji, albo na widok samych dziewczyn. W każdym razie nie trzeba ich było prosić, sami chętnie wpakowali się na tylne siedzenie.
    - Macie jakiś konkretny cel podróży, czy możemy was na trochę porwać ? – spytała – Mamy bagażnik pełen alkoholu i pełny bak, więc będziemy nalegać na wasze towarzystwo – odparła patrząc się na nich przez lusterko wiszące nad tablicą rozdzielczą. Nagle puściły jej wszystkie hamulce, oczywiście nie te w samochodzie. Skoro już tak bardzo obie z Leną wysiliły się, żeby ten dzień był taki genialny i przygotowały się na przeżywanie wielkiej przygody, a los zsyłał im dwóch przystojniaków, to czy mogły się temu sprzeciwić? Absolutnie nie.

    OdpowiedzUsuń
  69. Zostało gdzieś dziesięć dni wakacje. Niewiele osób zdawało sobie z tego sprawę, więc dalej wyjeżdżali, bawili się na całego, zachowywali się beztrosko. Latem nic nikogo nie interesowało, nie obchodziło. Trzeba było odpoczywać i napawać się słońcem, którego było jeszcze więcej niż zwykle. Adam nie mógł sobie pozwolić na dwa miesiące bezczynnego siedzenia, ponieważ był zatrudniony na pełen etat w jednym z fast-foodów. Latem było więcej pracy, więc nie liczył na to, że dostałby jakiś dzień wolny, więc mógł oddawać się przyjemnością dopiero po pracy.
    Swoją drogą tak czy siak nie mógł narzekać. Znajomi odwiedzali go w pracy, on z nimi spotykał się zawsze po wypełnieniu wszystkich swoich obowiązków. Z Leną na osobności widywał się trochę rzadziej, ale i tak to co między nimi nie uległo zmianie, a można stwierdzić, że ich miłość jeszcze bardziej rozkwitła. Adam zdecydowanie był jedną z tych osób, które potrafiły wszystko ze sobą pogodzić.
    Tego dnia ruch w barze był jeszcze większy, więc chłopak odliczał minuty do końca swojej zmiany. Po pracy od razu chciał wpaść do swojej dziewczyny - Leny, za którą już się bardzo stęsknił. Nie widzieli się kilka dni, a on czuł się jakby minęło kilka wieków, jak nie tysiąc leć. Adam sprzątał na swoim stanowisku, więc w ogóle nie orientował się nad tym, co działo się w barze. Gdy skończył odwrócił się i zauważył swoją ukochaną. Od razu na jego twarzy pojawił się śliczny uśmiech i oczywiście słodkie dołeczki w policzkach.
    - Bardzo - podszedł do dziewczyny i złożył na jej ustach pocałunek. - Jeszcze chwila i będę mógł stąd wyjść - na sam jej widok powróciły do niego wszystkie siły. - Tak proponuję, abyśmy dzisiaj pojechali gdzieś za miasto, odpocząć na łonie natury - mógł spędzać z nią czas gdziekolwiek robiąc cokolwiek, ale dzisiaj miał właśnie takie "widzimisie", oczywiście gdyby Lena się nie zgodziła wymyśliłby coś innego. - Chcesz kebaba albo coś? - pytanie z innej beczki. Może trafił z tym, że dziewczyna jest głodna, ale czy będzie miała ochotę na coś z fast-foodów to się okaże.

    OdpowiedzUsuń
  70. Ostatnie dni wakacji zapowiadały się cudownie. Nathaniel w końcu zakończył staż w kancelarii, przez co zyskał trochę czasu na to by poszaleć na ogromnych błękitnych falach. Pakował się właśnie do swojego samochodu, gdy nagle zauważył swój dzwoniący telefon. Otrzymał sms’a od Leny, która napisała, coś co zabrzmiało mniej więcej jak „Rozkazuję Ci, kochanie, iż masz nauczyć mnie surfować. Tak, widzę, że pakujesz się na plażę. Odwróć się.” Kiedy odwrócił się w kierunku jej domu zobaczył Lenę na balkonie – machała do niego.
    - Pakuj manatki i za trzy minuty widzę Cię w moim samochodzie – krzyknął do niej, szczerząc się wesoło. W końcu był na tyle trzeźwy by ją tego nauczyć, no chyba że lepszy z niego surfer niż nauczyciel.

    OdpowiedzUsuń
  71. Destiny Salvage25 sierpnia 2012 10:29

    Destiny całkiem nieźle czuła się w ich towarzystwie. Na pewno poprawił jej się nastrój. I choć nie spamiętała od razu tych wszystkich imion, to dobrze jej się z nimi rozmawiało. Polubiła ich, i chyba z wzajemnością.
    Z początku tylko obserwowała roześmianych, głośnych ludzi wbiegających po kolei do wody. Sama trochę wahała się, jednak jeden z chłopaków nie dał jej żadnego wyboru, łapiąc ją za rękę i ciągnąc w tamtą stronę. Zdążyła tylko zrzucić po drodze sukienkę i wylądowała cała w wodzie.

    OdpowiedzUsuń
  72. [ Widzisz jak ja Cię doskonale znam ^^ xD zaraz odpiszę ;P ]

    OdpowiedzUsuń
  73. - No proszę, Carter w sukience? Gdzie podział się mój przyjaciel? – wytknął jej język i ruszył do przodu, włączając się do ruchu. Kierunek – plaża, ponoć tego dnia fale były ogromne, a zabawa przednia. Czekał więc ich pracowity początek i genialna zabawa. Nate zerknął na nią przelotnie. – Serio… wolę Cię w szortach, mała – roześmiał się. No dobra, doskonale wiedział, że Lena uwielbia sukieneczki i spódniczki, ale wtedy bardziej przywodziła mu na myśl kobietę, a przecież ona nie była kobietą… no ok., była ale nie dla niego. Dla niego była jak najlepszy kumpel, jak siostra.
    - Gotowa na nabicie sobie paru guzów i napicie się sporej ilości słonej wody? – zapytał unosząc lekko brew ku górze, gdy parkował przed plażą.
    Nie czekał na odpowiedź. Otworzył bagażnik i wyskoczył z samochodu wyjmując swoje manele. Najdziwniejsze było to, że nie miał przy sobie deski surfingowej. Jednak na spojrzenie Leny wzruszył tylko ramionami.
    - Mogłaby się połamać – wyjaśnił i skierował się do pobliskiej budki, gdzie można było kupić deski surfingowe. Nathaniel miał ich kilka. Trzy znajdowały się w jego pokoju, a dwie właśnie tutaj, na miejscu. Chłopak przywitał się z właścicielem i zabrał swoją własność, po czym odłożył deski na piasek i rozłożył koc oraz rzucił na niego swoje rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  74. Destiny Salvage25 sierpnia 2012 11:43

    Jasmine wynurzyła się z wody, odgarniając swoje mokre, rude włosy do tyłu i zaczerpując powietrza. Wcześniej, zanim wpadła, niestety, nie zdążyła tego zrobić. Fuj, i ta słona woda.
    Zaśmiała się jednak, kręcąc głową i dziękując w duchu, że nie zwykle rezygnuje z makijażu. Wyglądałaby teraz naprawdę nieciekawie!
    - A żebyś wiedziała, czuję się świetnie. - powiedziała wesoło, uśmiechając się od ucha do ucha, odwdzięczając się jej, a później ich towarzyszom, tym samym.

    OdpowiedzUsuń
  75. Destiny Salvage25 sierpnia 2012 11:54

    [O, Boże :D Tak :D Ciągle piszę Jasmine xD Wybacz xD]

    OdpowiedzUsuń
  76. Destiny Salvage25 sierpnia 2012 12:10

    [Jak kto lubi ;D Nie, nie zamierzam opuszczać ani tamtego, ani tego bloga, spokojnie ;D Lubię Destiny, chociaż nie stworzyłam jej do końca sama ;D A Ty kim tam jesteś? ;D]

    OdpowiedzUsuń
  77. Destiny Salvage25 sierpnia 2012 12:19

    [Spoko :D no chyba będę :D nie wiem, czy od 20, ale będę, jak mi nic nie wypadnie, ale raczej nie wypadnie :D]

    OdpowiedzUsuń
  78. Destiny Salvage26 sierpnia 2012 14:45

    Destiny świetnie się z nimi bawiła. Nie żałowała, że nie została tego wieczora w domu. Całkowicie przemoczona, odgarnęła włosy do tyłu, oddychając głęboko świeżym, morskim powietrzem. Uśmiechnęła się do siebie i przymknęła oczy, czując delikatny wiaterek na swojej twarzy, kiedy nagle kogoś pod sobą poczuła. Nim się obejrzała, siedziała na ramionach pewnego umięśnionego i dość wysokiego chłopaka. Jako osóbka drobna i filigranowa nie była pewnie dla niego żadnym ciężarem, choć nie wyglądała na specjalnie zadowoloną z tej sytuacji.
    - Okej, no dobra... To co teraz? - zapytała, uśmiechając się do niego z góry. Szczerze mówiąc, chciała znaleźć się z powrotem na własnej wysokości.

    OdpowiedzUsuń
  79. [Jakie Ty masz piękne zdjęcie, Lenny! *.*]

    OdpowiedzUsuń
  80. [Hej, ochota na wątek? Skoro Lena jest kapitanką cheerleaderek, to z Linroe muszą się poznać! ;)]

    OdpowiedzUsuń
  81. [OJEJ! Wpadka. Przepraszam, po prostu oglądam po kolei wszystkie postacie, mam otworzonych mnóstwo kart i pewnie wpisałam to nie tam gdzie trzeba. Jestem niezwykle zakręcana. ;) :D Mam nadzieję, że ochota na jakikolwiek wątek z Linroe, nie minęła?]

    OdpowiedzUsuń
  82. - Na Twoim miejscu wróciłbym na plażę i przywiązał ten sznurek do kostki – sięgnął po żyłkę, która pływała sobie przywiązana do brzegu jej deski. – Bo jeśli spadniesz, możesz stracić deskę i tyle będzie po Twoim pływaniu – zauważył rozbawiony. To była taka mini lekcja, resztą bardzo szybko jej wytłumaczył. Z resztą nie było w tym zbyt wiele filozofii. Co prawda od czasu do czasu przez przypadek udawało mu się wyskoczyć z jakimś surfingowym żargonem, ale szybko się poprawiał próbując ująć to tak, by blondynka zrozumiała (NIE MOGŁAM SIĘ POWSTRZYMAĆ xD). Jakiś czas później Lenka miała okazję pochwalić się swoimi nowo nabytymi umiejętnościami, gdyż zbliżała się do nich całkiem pokaźnej wielkości fala. Nathaniel stanął na desce i pomógł Lenie złapać równowagę, po czym odpłynął kawałek by nie zderzyli się przypadkiem. Teraz pozostało już tylko czekać na to jak zaprezentuje się jego przyjaciółka. Może odziedziczyła po nim ten wielki talent?

    OdpowiedzUsuń
  83. [Właśnie włączyłam sobie odtwarzacz xD Normalnie nienawidzę tego dziadostwa na blogach i mnie denerwuje, ale Tobie udało się sprawić, że został uruchomiony ;D Czuj się BOGIEM ♥ ;D]

    Oriane posadziła sobie córkę na kolanach i po kolei dawała jej spróbować przyrządzonych smakołyków. Ciągle zapominała przypomnieć rodzicom, żeby kupić krzesełko dla dzieci. Dziewczyna wolała nie ryzykować sadzając małą na zwykłym krześle. Po pierwsze, nie sięgałaby stołu, a po drugie znając ją wszystko zaraz znalazłoby się na podłodze. Włącznie z nią. Mimo że w ten sposób Ori nie mogła liczyć zbytnio na własny posiłek, nie narzekała - i tak nie należała do specjalnych łakomczuchów, w przeciwieństwie do córki, która najchętniej wszystko naraz wpakowałaby do buzi.
    - To dobry pomysł - zgodziła się, podając Ilu jeden z koreczków. Cieszyła się, że nie jest całkiem karmiona. Mama rzadko ryzykowała i dawała jej do rąk kolorowe, plastikowe sztućce, które kupiła dla dziewczynki babcia. - Ale ty ją wtedy trzymasz - stwierdziła ze śmiechem, woląc nie ryzykować. Ilu na pewno urządzi im niemałe pobojowisko w kuchni, więc ciemnowłosa [pfe, nie lubię takich określeń] wolała nie być w zasięgu rażenia, kiedy tylko szkrab dobierze się do kolorowych posypek.

    OdpowiedzUsuń
  84. Wakacje. Kto ich nie lubi? Wakacje to czas leniuchowania. Wakacje to czas chwilowej wolności. W wakacje nikt nie musi zmuszać swoich móżdżków do pracy, no, prawie nikt.
    Choć owa wolność powoli dobiegała końca, Grace nadal żyła wakacjami i nie myślała wcale o szkole. Nie było jej tam śpieszno, jedynie do ludzi, których tam poznała. Za nimi strasznie tęskniła. Za swoimi przyjaciółmi i za chłopakiem.
    Z Leną również się nie widziała od dawna. Jedynie przelotem. A również się za nią stęskniła i tak bardzo chciała z nią porozmawiać! Miała tyle jej do opowiedzenia.. Dlatego obydwie przyjaciółki wpadły na pomysł żeby z wakacjami pożegnać się w Paryżu. Grace była tam tylko raz i zakochała się w tym mieście od pierwszego wejrzenia.
    Grace zawsze twierdziła, że lepiej być dwie godziny za wcześnie niż o minutę za późno, więc nic dziwnego, że przyszłam o pół godziny za wcześnie. Na lotnisku znalazła małą kafejkę na przeciwko wyjścia, by mogła widzieć kiedy jej przyjaciółka wejdzie i zamówiła sobie sok.
    Widząc wchodzącą Lenę, na twarzy dziewczyny pojawił się szeroki uśmiech. Podeszła, a wręcz pobiegła do niej, ciągnąc za sobą walizkę i się do niej przytuliła.
    - AAAAAA! Ale się za Tobą stęskniłam! - Mruknęła.

    OdpowiedzUsuń
  85. Gorące słońce świeciło niemiłosiernie, żadna chmura nie ważyła się zakłócić blasku jego dzisiejszych promieni. Niebo zachwycało swoim bajkowym błękitem, wszędzie dało się czuć wszechobecną radość i rozleniwienie, w końcu był to ostatni tydzień jakże słonecznych, gorących wakacji. Linroe podziwiała z uśmiechem na twarzy i iskrą radości w oczach otaczający ją, idealny świat. Wszyscy ludzie wokół byli uśmiechnięci, szczęśliwi, co jeszcze bardziej podekscytowało szesnastolatkę, która przywykła do pochmurnego Londynu. Okolica była niesamowicie, wręcz pedantycznie zadbana. Auto zaczęło zwalniać, aż wjechało na podjazd domu dorównującego urokiem innym na tej ulicy. Spojrzała przelotnie na mamę, która w pośpiechu wysiadła z samochodu i zaczęła instruować mężczyzn z firmy przeprowadzkowej. Nie mogła uwierzyć, że będzie tutaj mieszkać. To było zbyt piękne żeby było prawdziwe. Z jej zamyśleń wyrwało jej głośne, gniewne miałknięcie Luny - półtorarocznej, rudej kotki. Linroe pospiesznie założyła jej czarną obrożę, lekko cmoknęła główkę i wypuściła na wolność, aby mogła zapoznać się z otoczeniem. Sama również zaczęła się chciwie rozglądać, łapczywie zaciągając się powietrzem. Miała chęć odtańczyć Jezioro Łabędzie Czajkowskiego, jednak ostatkami zdrowego rozsądku powstrzymała się. Chwyciła torbę, odwróciła się i spostrzegła wysoką, może nie do końca ale na pewno wyższą od niej dziewczynę stojącą po drugiej stronie i przyglądającą się temu wszystkiemu z lekkim zdziwieniem i zadumą. Jej blond włosy ułożyły się niczym aureola wokół anielskiej buźki. Lin nagle zauważyła, że odkąd tutaj jest, nie spostrzegła żadnego brzydkiego człowieka. Jak to możliwe, że tyle zjawiskowych ludzi mieszka w jednym miejscu? Lin szybko ubrała swój najbardziej promienny, uroczy uśmiech i popędziła w stronę może - sąsiadki. Przebiegła przez ulicę, poprawiła torbę na ramieniu i pospiesznie wyciągnęła rękę w stronę blondynki.
    - Hej, jestem Linroe - wyszeptała, jakby to była jakaś niesamowita, zapierająca dech w piersiach tajemnica. Spojrzała radośnie w jasnobrązowe oczy dziewczyny i już wiedziała, że czeka ją czas przepełniony świetną zabawą.

    OdpowiedzUsuń
  86. No i co ona miałaby powiedzieć przeciwko dwóm słodkim chłopakom na tylnim siedzeniu i Lenie, która wzrokiem smutnego pieska próbowała przekupić każdą jej decyzję.
    - No to jedziemy do Jacksonville. – stwierdziła wzruszając ramionami. Przecież to nie byłaby ona, gdyby się nie zgodziła. Scar zazwyczaj nie przepuszczała okazji, żeby przeżyć jakąś przygodę. Wyprawa do Jacksonville zapowiadała się ciekawie i wiadomo, że wyglądałoby to zupełnie inaczej, gdyby nie towarzystwo dwóch przystojnych kolegów. Poza tym, te dołeczki w policzkach jednego z nich sprawiły, że gdyby nie prowadziła samochodu, z pewnością pozwoliłaby sobie się rozpłynąć. Czy posiadanie tak słodkiego uśmiechu jest w ogóle legalne?
    - Mieszkacie w Jacksonville, czy tylko tam akurat jedziecie ? – spytała znowu. Jeśli miała spędzić cały dzień w towarzystwie tych chłopaków, to chciała się czegoś o nich dowiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  87. [On ma tyle boskich obrazków, że ciężko wybrać parę. Ogółem uwielbiam jego rolę w OC. xD]

    Zack Collins

    OdpowiedzUsuń
  88. [Magia Adama działa, mwhahaha!
    Myślę, że mogliby się już znać. Ogółem mam taki jeden pomysł, ale jest tak dziwaczny, że sama nie wiem co o nim myśleć, ahaha xD
    Więc może najpierw spytam Ciebie - skąd mogliby się znać i czy byliby dobrymi znajomymi, czy kimś takim? xP]

    Zack Collins

    OdpowiedzUsuń
  89. [Hm, hmmm. No dobra, niech ci będzie.
    Możemy założyć, że poznali się na imprezie. Wiadomo, alkohol robi swoje, to dowiedzieli się, że uwielbiają te same zespoły (uznałam, że skoro ja lubię The Beatles i The Killers, to Zack też, a co!). No i zaczęli prześpiewywać się w piosenkach, karaoke live, chociaż muzyki nie było. W dodatku wyszło na jaw, że Zack umie gotować i nawet lubi to robić, a Lenka ma mnóstwo przepisów. Więc się spotykają czasem, włączają sobie ulubioną muzykę i jak dwie kuchareczki robią coraz to nowe dania. Wiesz, taka znajomość typu "Lena, wygooglowałem jakiś przepis na [tu wstaw dziwacznie brzmiące danie]! Kiedy robimy?"
    I on by traktował Lenę jak kumpla, a ona jego jak koleżankę xD
    Dobra, jeszcze śpię, nie moja pora dnia. Debilne, co nie? :D]

    Zack Collins

    OdpowiedzUsuń
  90. [Zacznę, zacznę. Tylko spodziewaj się zobaczyć koment dopiero gdzieś o 17-18. Wrócę z kina i zaraz napiszę! ;3]

    Zack Collins

    OdpowiedzUsuń
  91. [U mnie to nawet nie kwestia gustu, a po prostu mnie denerwuje dodatkowy pasek na dole xD Ale tu jakoś tak mniej.. Może to ten fiolecik? xD]

    - Dziesiątego lipca - odparła niemal automatycznie. Ta data, co całkiem zrozumiałe, na zawsze pozostanie jedną z najważniejszych w jej życiu. Nie sposób zapomnieć, kiedy urodziło się twoje pierwsze dziecko*. - Niedawno obchodziła pierwsze - dodała z uśmiechem, przypominając sobie ten dzień. Różowy tort i jedna świeczka na środku, a we wszystkim uczestniczyła tylko najbliższa rodzina - dziadkowie i rodzice, chociaż krewni z Estonii też nie zapomnieli podzwonić. Ilu była początkowo trochę rozczarowana, że nie ma jej wszystkich cioć i wujków, ale szybko się z tym pogodziła widząc ciasto i prezenty. Oczywiście nie obyło się bez awantury ze strony Naimy, że o niczym nie została poinformowana i że przecież ona jest praktycznie jak rodzina. Ciocia też nie zapomniała przynieść prezentu dla małej następnego dnia.
    - To nie było nic specjalnego. Kupiliśmy tort i zdmuchnęliśmy świeczki - wyjaśniła pospiesznie, kiedy przypomniała sobie reakcję estońskiej przyjaciółki. Nie chciała, żeby Lena poczuła się zignorowana albo niedoceniona. - Byliśmy tylko we czwórkę, ja, rodzice i Arno - uściśliła. Nie chciała urządzać dla Ilu czegoś zbyt dużego, wydarzenie miało mieć rodzinną atmosferę. Ważny był też uzyskany dzięki temu spokój. Wiele osób rozpraszałoby dziewczynkę i zaraz zaczęłaby szaleć a tak przynajmniej w niewielkim stopniu mogła nad nią zapanować.
    Oriane na pewno ucieszyłaby się, gdyby umiała czytać w myślach Leny i poznała jej plany na prezent. Takie krzesełko wiele by ułatwiło i przede wszystkim dało chwilę odpoczynku w opiece nad Ilu.

    [*ciekawostka nr 1: mój tata to potrafi, chociaż urodziłam się w dzień matki. ba! nie pamięta nawet roku, choć było to niemal równo rok po ślubie. przy ostatnich urodzinach kłócił się z dziadkami, że kończę szesnaście lat a nie siedemnaście xD kochany tatuś, nieprawdaż? ;D]

    OdpowiedzUsuń
  92. [Jestem, choć trochę później, wybacz! ^^
    Może nie być w tym na dole zbyt dużo sensu, dawno nie pisałam xD]


    Morderczy. Tak, to słowo idealnie określało dzisiejszy trening koszykówki. Dopóki rozgrzewkę prowadził ktoś z drużyny to było całkiem w porządku - wiadomo, solidarność nie pozwalała na wykończenie swoich kolegów przez serię debilnych ćwiczeń i biegów. Inaczej jednak było kiedy trener postanawiał dać swoim podopiecznym wycisk. Jak dzisiaj. Zachary ledwie trzymał się na nogach. Czuł boleśnie każdy mięsień, nawet te, których istnienia nie podejrzewał. Rany, bolały go nawet uszy. I małe palce u stóp! Rozwichrzył dłonią mokre włosy i naciągnął na głowę koszulkę. Chłodny prysznic był niczym anioł, niosący mu spokój i ukojenie. Wyszedł z szatni, rzucając za sobą jakieś pożegnanie i jak na zawołanie rozdzwonił się jego telefon. Szybki rzut okiem na wyświetlacz oznajmił mu, że dzwoniła Danielle.
    - Tak, Księżni...
    - Zack, chcę dzisiaj zjeść omlet! Zrobisz mi omlet? Zrób mi omlet, dobrze? Dziękuję, braciszku!

    Nie zdążył nawet mruknąć, a urwane pikanie uświadomiło go, że rozmowa została zakończona. Nie dość, że mu przerwano powitanie, to jeszcze dostał rozkaz! Ależ on rozbestwił to dziewczę, nie do wiary.
    No, ale co miał zrobić? Musiał znaleźć Lenę - nie umiał robić omletów. Nigdy ich nie robił. Nie wiedział nawet jakie składniki mogłyby być do tego użyte. Podrapał się po głowię i przerzucił torbę na prawe ramię. Gdzie mogła być jego chodząca książka kucharska? Musiał ją szybko znaleźć, więc ruszył korytarzami, rozglądając się bacznie.

    Zack Collins

    OdpowiedzUsuń
  93. [ A no ma! :P ]
    - Zdolniacha – parsknął śmiechem, gdy Lena na wodzie usiłowała przewiązać sobie sznureczek do kostki. – I niby jak miałem Ci powiedzieć wcześniej, jak od razu pognałaś do wody, prawie jakby Cię kto psami poszczuł! – zawołał urażony.
    Faktycznie, Lenie marnie szły początki, a co Nathaniel się naśmiał przy tych jej upadkach to ciężko byłoby opowiedzieć. Prawdopodobnie właśnie przez to raz czy dwa razy stracił równowagę i sam o mało nie wpadłby do wody, na szczęście za każdym razem udawało mu się odzyskać równowagę nim Lena dostrzegła, że jej nauczyciel wcale nie jest tak dobry jak mówił.
    - Brawo! – zawołał brunet, gdy przyjaciółce udało się w końcu ujarzmić jedną z fal, co prawda nie tak pokaźną jak te, które zazwyczaj znajdowały się pod jego deską, ale to zawsze było coś. Dobry początek.

    OdpowiedzUsuń

  94. Scarlett spojrzała tylko na Lenę. Czy to się naprawdę działo? Na jej twarzy pojawił się uśmiech. W zasadzie miały teraz cały dzień z głowy. W sumie to była ciekawa, czy tego dnia uda im się wrócić do domu. Podejrzewała, że nie. Skoro koledzy urządzali imprezę ze względu na nie, to musiały na niej zostać do końca. Mimo iż nie wypowiedziała swoich myśli na głos, wiedziała że Lena myśli dokładnie tak samo.
    Will nie wyglądał na zbytnio zdenerwowanego faktem urządzania imprezy u niego. Był może nieco zirytowany samowolką przyjaciela. John z kolei wydawał się strasznie podjarany tym pomysłem i pozostawał jeszcze David, który tylko od czasu do czasu się uśmiechał.
    - Uważam, że ta impreza to bardzo dobry pomysł. – powiedziała przyglądając się w lusterku Willowi. Nie chciała, żeby był zły na kolegę, więc postanowiła trochę udobruchać całą tą sytuację. – Zwłaszcza, że my z Leną uwielbiamy imprezy – dodała, na co panowie wyraźnie się ożywili.

    OdpowiedzUsuń
  95. [ Właśnie teraz wróciłem, marzę o wątku, ale jak zwykle jest pusty. Zabrzmiał to drastycznie. Pusty - brak mi pomysłów na wątek. Zacznij proszę jeżeli masz ochotę.]

    OdpowiedzUsuń
  96. [ Nie ma problemu. :) ]

    Milczał z drgającym w kąciku ust śmiechem słuchając jej monologu. Była dosyć krytyczna wobec siebie jak na olśniewającą, popularną piękność z grupą przyjaciół i chłopakiem u boku. Podobało mu się to, ale nie potrafił zrozumieć skąd się brało. - Możesz dodać kolejną wadę do listy - szybko się zniechęcasz. - uśmiechnął się kpiąco i zamilkł na chwilę. - Nie jestem dobrym rozmówcą. - wymruczał przekręcając głowę i patrząc jej w oczy. - Jestem świetny w potyczkach słownych, ale nie potrafię poznawać nowych ludzi przez rozmowę. Nie wiem co mógłbym ci powiedzieć. - mlasnął cicho i odpalił blanta. Szybko też tracił zainteresowanie. Nie rozmową czy osobą czy miejscem. Po prostu skupiał w pewnej chwili zmysły na jednym aspekcie, pochłaniał go i szukał następnego, a w przerwach... nudził się. - Prawda czy wyzwanie!

    OdpowiedzUsuń
  97. [Podobno wszystkich przeraża, ale ja tam go lubię xD I muszę nadrobić trochę ostatnie odcinki PLL ;P ]

    OdpowiedzUsuń
  98. Zmrużył oczy jak zawsze kiedy rozmyślał nad złośliwym planem. - Cóż. Przez to, że jeszcze nie rzuciłaś się w moje ramiona optuję, że masz chłopca więc nie zmuszę ci do zabaw erotycznych z moim nieposkromienie przystojnym Ja. - zamyślił się na chwilę. Zaraz jednak jego oczy rozbłysły. - Tańczysz i śpiewasz w bieliźnie! Na raz dwa trzy! - zaśmiał się ochryple i upił kolejnego łyka z butelki. Usiadł po turecku aby mieć dobry widok i zaczął kręcić jointa. Z wypchanego zielskiem woreczka wyciągnął kota, skruszył go i wyłożył na bletkę.Znalazł w kieszeni filtr i już po chwili muskając językiem klej i patrząc na Lenę wyzywająco skręcił blanta. - Oto nagroda. - wysłał jej cynicznego buziaka i czekał na dalszy ciąg wydarzeń.

    OdpowiedzUsuń
  99. Nigdzie jej nie było. Paru napotkanych przypadkiem ludzi spytał nawet, czy jej nie widzieli, ale kiwali tylko tępo głowami, przecząc. W sumie mógł się tego spodziewać, nie miała po co przychodzić do szkoły teraz. Wyglądało na to, że będzie musiał sprawdzić w barze jej chłopaka, albo w jej domu. Tragedia, już teraz padał z nóg, a jeszcze musiałby sobie zrobić długi spacer. Nieco naburmuszony postanowił przejść się jeszcze głównym korytarzem, a potem skierować do wyjścia. I wtedy, dzięki niech będą tym tam w niebie!, dostrzegł ją, kiedy akurat miała opuszczać budynek. Spojrzała w jego stronę, więc uśmiechnął się, machając jej ręką. Słysząc określenie uniósł brwi, a zaraz potem przewrócił oczami i po prostu poklepał ją po głowie.
    - Cześć, żabo. - odpowiedział słodkim głosem, a zaraz potem roześmiał się wesoło.- Robisz coś teraz, czy jesteś wolna i gotowa do pomocy?

    Zack Collins

    OdpowiedzUsuń
  100. [Jak to Lenuś, my tak bez wąteczku? ;<]

    OdpowiedzUsuń
  101. [Hehe. Nie ma to jak kochani ojcowie. Zawsze można na nich liczyć -.-]

    Kiedy Ilu stwierdziła, że posiłek dobiegł końca, dziewczyna nie miała siły się z nią kłócić ani nawet nie chciała, bo nie było o co. Brzdąc nie należał do niejadków i tylko kiedy mała naprawdę miała dosyć jedzenia, odmawiała, jednak to również oznaczało koniec obiadu dla Oriane.
    - Bierz się z Ilu za deser, a ja posprzątam - zarządziła, bo skoro miała okazję wyręczyć się kimś w opiece nad córką chociaż przez chwilę, czemu miałaby nie skorzystać. Wkładanie talerzy do zmywarki jest po stokroć łatwiejszym zajęciem niż zapanowanie nad dzieckiem z dodatkami do lodów w ręku. Zresztą Lena już wcześniej się pośrednio zgodziła na taki układ, więc tylko dlatego brunetki nie dopadły jeszcze wyrzuty sumienia za zrzucanie swoich obowiązków na innych.


    [wiesz może, co mogłam mieć na myśli, gdy napisałam słowo łaskawiła? O-o Zupełnie mnie to zdezorientowało]

    OdpowiedzUsuń
  102. [Skoro rocznik 93, to nie 19 lat?]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Owszem, ale pisałam kartę jeszcze przed majem, kiedy miała 18. Dzięki za zwrócenie uwagi, już poprawione ;)]

      Usuń
  103. [A proszę Cię bardzo, niech tak będzie :* Będę cierpliwie czekać - zawsze jestem cierpliwa jeśli nie muszę rozpoczynać :D]

    OdpowiedzUsuń
  104. [ Ej! Czemu Lena ma długie włosy!? Bo ja znalazłam zajebiste zdjęcia do powiązań! <3 http://25.media.tumblr.com/tumblr_lynd3rlxwm1r3krupo2_500.gif
    http://25.media.tumblr.com/tumblr_lynd3rlxwm1r3krupo1_500.gif
    http://25.media.tumblr.com/tumblr_lynd3rlxwm1r3krupo3_500.gif ]

    OdpowiedzUsuń
  105. Linroe wpatrywała się w nową koleżankę, jak w obrazek. Była niesamowicie ładna, jak na blondynkę. Nie żeby kolor włosów był jakąś niewybaczalną wadą,, jednak według Linroe brunetki zawsze prezentowały się lepiej. Widocznie daleko mijała z prawdą, bo Lena okazała się być zjawiskowa i niewinna - sam urok delikatnych dziewczyn. Oprzytomniała i uśmiechnęła się zawadiacko.
    - Dokładnie, pochodzę z Anglii, dokładnie z Londynu. Jestem pewna, że ty również pochodzisz z okolic. - zaczęła patrząc przychylnie na ludzi zawzięcie krzątających się wokół ciężarówek. Niektórzy wynosili kartonowe pudełka, taszczyli ciężkie meble, a jeszcze inni głośno rozmawiali w obcym akcencie. Najwięcej hałasu robiła niska rudowłosa kobietka kierująca całym przedsięwzięciem.
    - Szczerze, mam nadzieję. Chciałabym, żeby mi się tutaj spodobało, jestem przerażona i podekscytowana zarazem, co łączy się w dziwną huśtawkę nastrojów - wyrzuciła z siebie nie owijając w bawełnę, marszcząc nieznacznie przy tym brwi. - Moja mama jest postrzelona, przeprowadziłyśmy się na drugi koniec świata - dodała radośnie kręcąc głową i patrząc w kierunku znajomej, rudej główki.

    OdpowiedzUsuń
  106. [Kochana, z godzinę temu napisałam post, który daje nam wręcz wymuszony pomysł na kolejny wątek ;D Tak, ze dwa razy padnie tam imię Leny ;D A tak sobie ją wybrałam na ofiarę! :D]

    Ilu grzecznie pokiwała głową, ale każdy, kto choć trochę ją znał, doskonale wiedział, że zrobi dokładnie na odwrót niż się ja prosi, jeśli tylko na chwilę spuścisz ją z oczu. Mała była aniołkiem jedynie, gdy ją kontrolowałeś, a zostawiona bez nadzoru stawała się istnym dzieckiem diabła. Czasami Ori zastanawiała się, po kim ona to ma, ale odpowiedź momentalnie przychodziła jej na myśl. Arno.
    Brunetka tylko przyglądała się ich poczynaniom, specjalnie w żaden sposób nie ingerując. Niech Lena pozna smak opieki na dzieckiem, chociażby chwilowej, nawet jeśli minuta pilnowania Ilu jest równoznaczna z całym dniem pilnowania normalniejszego dziecka. W pewnym momencie aż przestała sprzątać i tylko stała przyglądając się ich działaniom i marnym próbom poskromienia talentu twórczego Ilu.
    Kiedy w końcu usiadły w salonie z deserem (Ilu stwierdziła, że za dużo czasu spędziła w jadalni i od razu pognała do kanapy), Oriane z trudem powstrzymywała się od śmiechu. W kuchni zostało spore pobojowisko, ale i tak Lena dzielnie zmierzyła się z ukochanym nicponiem.

    OdpowiedzUsuń
  107. [Prosiłabym o podrzucenie mi jakiegoś pomysłu, tudzież miejsca spotkania, a ja postaram się zacząć jakiś wątek.;)]

    OdpowiedzUsuń

  108. Chłopcy wydali się zbici z tropu tym pytaniem. Przez dłuższą chwilę sami zastanawiali się, co takiego mogą o sobie powiedzieć, czego dziewczyny już nie wywnioskowały.
    - To przecież nie musi być takie trudne – rzuciła w końcu Scar. Chyba dopiero wtedy wszyscy zaczęli dobierać się do głosu. Mówili o imprezach, o miejscowej szkole, jeden przez drugiego wyjaśniał dziewczynom kolejne tajniki ich życia, oraz tego od kiedy, jak i gdzie surfują. W zasadzie z miejsca ożywili się kiedy wreszcie słowa zaczęły przychodzić do głowy.
    - Chodzimy do szkoły wyższej w Jacksonville, wszyscy do czwartej klasy. – powiedział Will, patrząc na swoich kumpli. Zupełnie jakby szukał potwierdzenia swoich słów. Pozostali natychmiast pokiwali głowami.
    - No to ładnie – rzuciła Scarlett skupiając się jednocześnie na jeździe. Musiała się pilnować, bo rozmowa z nimi i uśmiechy, które posyłał jej blondyn zaczynała z czasem ją rozpraszać. David za to siedział cicho obok Johna i lustrował co jakiś czas Lenę.

    OdpowiedzUsuń
  109. [Hejo. c: Może jakiś wąteczek?]

    OdpowiedzUsuń
  110. [No, nie opublikowaliśmy jeszcze, bo byłam u dziadków, gdzie nikt z naszej rodziny nie ma pojecia jakie ustawiliśmy hasło do wifi i nie mogłam sie podłączyć xD No, ale już jestem w drodze do domu to dodam ;D Bądź cierpliwa *śmiech* ;D]

    OdpowiedzUsuń
  111. [ No, masz szczęście, bo kocham te trzy fotografie i zaraz zrobię takie powiązania, że głowa mała xD ale najpierw z racji że jutro do szkoły trzeba iść muszę wziąć dłuuugą, relaksującą kąpiel :D ]

    OdpowiedzUsuń
  112. [Dobra, to zacznę, mniej więcej od tego momentu, gdzie kończy się post]

    Oriane czekała w salonie aż przyjdzie Lena i zastanawiała się, jak dokładnie rozegrać swój plan, którego podpunkty wcale jej się nie podobały, ale tu nie chodziło o nią. Czasem, kiedy naprawdę ci na kimś zależy, lepiej jest pozwolić mu odejść, a w krytycznych przypadkach wręcz do tego zmusić.
    Kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi, dziewczyna je otworzyła z determinacją wypisaną na twarzy.
    - Lena. Mamy misję - stwierdziła i po chwili przywitała przyjaciółkę serdecznym uśmiechem, za którym ukryła smutek, miłość i poświęcenie, chociaż pewnie łudziła się, że blondynka tego nie zauważy. Co prawda plany na wieczór miały zupełnie inne niż siedzenie i obmyślanie sposobu rozegrania całej zainicjowanej przez Ori akcji, ale musiała się jakoś pogodzić z tym, że znowu nie wyciągnie jej na imprezę. - Jak czujesz się w roli swatki? - spytała, gdy dziewczyna już trochę się rozgościła.

    OdpowiedzUsuń
  113. [ Wstępnie już są :P ]

    OdpowiedzUsuń
  114. Zatrzymała samochód, chociaż pomysł picia w drodze nie przypadł jej szczególnie do gustu. Głównie dlatego, że jako dobry i odpowiedzialny kierowca, sama nie mogła nawet pomyśleć o łyku alkoholu kiedy była za kółkiem. Posłusznie jednak zjechała na pobocze i pozwoliła tym samym, aby Lena dobrała się do zapasów z bagażnika. Był to pokaźny zbiór alkoholi, zupełnie jakby przed wyjazdem z Palm Springs okradły miejscowy monopolowy.
    - Dlatego właśnie bycie kierowcą jest do dupy – westchnęła odwracając się do chłopaków, kiedy Lena wybierała co powinni wypić.
    - Rusz ten swój gruby tyłek, mamy jeszcze ze trzy godziny drogi ! – krzyknęła śmiejąc się przy tym. Wiedziała, że Lena jej uwagę potraktuje jak żart – Nie no, ale serio. Męska decyzja i wracaj – stwierdziła, kiedy postój przeciągał się w nieskończoność.

    OdpowiedzUsuń
  115. - No to będziesz miała okazję - zaczęła, aby po chwili przejść do dalszych wyjaśnień. Opowiedziała wszystko. O wszystkich swoich odczuciach i o kogo w ogóle chodzi. Nie miała zamiaru owijać w bawełnę, bo zależało jej na czasie. Odwlekanie tego, co potrzeba zrobić nie było fair w stosunku do nikogo. Ani do chłopaka, ani w stosunku do samej Oriane. Najlepiej zrobi, jeśli od razu przystąpi do działania zamiast się wahać, aby finalnie i tak zdecydować tak samo. Była uparta jak osioł.
    - Założę się, że znasz jakąś fajną dziewczynę, która nie zna w żadnym wypadku mnie - powiedziała, licząc, że Lena zrozumie. Brunetka do końca życia wypominałaby sobie, że nie próbowała oddać normalnego życia Arno.

    OdpowiedzUsuń
  116. - Lena. Posłuchaj - rzuciła ostro, spoglądając niemal z desperacją w jej oczy. Wszystko, co blondynka powiedziała było racją, ale to nie znaczyło, że Ori tego nie przemyślała. - A gdyby to był Adam? Nie chciałabyś, żeby miał normalnego życia? Takiego, w którym mógłby spełniać swoje ambicje, iść bez wahania na studia? - spytała. Nie chodziło jej o jakieś widzimisię, po prostu nie chciała, żeby zrezygnował z wcześniejszych planów. - Wystarczy, że jedno z nas będzie musiało się poświęcić. Bo taka jest prawda. Nie można się normalnie uczyć, kiedy twoje myśli non-stop są w domu i zastanawiasz się, czy wszystko jest okej.

    OdpowiedzUsuń
  117. [Może i bym coś zaczęła, ale to jak się ogarnę bo popadłam w jakiś sen ostatnio i taka dupa jestem ;<]

    OdpowiedzUsuń
  118. - Adam przejdziesz się do magazynu? - zapytała Stacey, główna kierowniczka od spraw personelu, kładąc mu rękę na ramieniu. - Wiem, że to nie twoja działka, ale Darren ma dzisiaj wolne, a nie chcę prosić o to dziewczyn...
    Faktycznie jako koordynator zmiany nie musiał przenosić żadnych ciężarów i chwała bogu, bo aż tak silny to on nie był. Nie potrafił jednak odmówić komuś w potrzebie, więc pokiwał tylko głową, posłał szefowej pogodny uśmiech i zniknął za drzwiami, prowadzącymi na zaplecze. Kilka minut później taszczył już kartony do kuchni, gdzie momentalnie zaczęto je rozpakowywać. Przez chwilę stał oparty o ścianę, myśląc o tym jak bardzo go zmęczył dzisiejszy dzień, a potem powrócił do pracy. Teoretycznie wolno mu było więcej niż pozostałym pracownikom, ale w jego stylu nie było wywyższanie się, wolał więc stosować się do ogólnych reguł. Te z kolei mówiły o trzech przerwach w ciągu zmiany, nie czterech.
    Kiedy w końcu pojawiła się jego zmienniczka, nie mógł się powstrzymać, by nie odetchnąć z ulgą. Zdecydowanie nie był to jego dzień, wszystko zabierało mu znacznie więcej energii niż zwykle. Adam miał jednak świadomość, że to jeszcze nie koniec, z tym, że teraz miało być już tylko lepiej.
    Piętnaście minut później parkował samochód pod niewielkim, osiedlowym sklepem. Wstąpił do niego na chwilę, po czym powolnym krokiem ruszył w kierunku dobrze znanego domu, pewnej uroczej blondynki. Nie pukał, jak zwykle wszedł tylnymi drzwiami. Przywitał się z panią Carter, a później ruszył do pokoju jej córki.
    Zastał ją leżącą na łóżku, z dużymi słuchawkami na uszach. Miała zamknięte oczy, a jej klatka piersiowa miarowo unosiła się i opadała. Chłopak postawił papierową torbę z zakupami na biurku dziewczyny, a potem ukucnął przy jej materacu, żeby delikatnie pogłaskać ją po policzku.
    - Cześć, Mała - mruknął cicho, widząc jak blondynka nieznacznie się wierci.

    OdpowiedzUsuń
  119. Sam Adam nie do końca rozumiał jak czuje się jego dziewczyna, bo nigdy w życiu nie miał niczego złamanego, ale mimo wszystko starał się ją wspierać. Wiadomo, nie mógł pomóc jej w wykonywaniu każdej czynności, ale kiedy już do niej przychodził (a robił to jak najczęściej, gdy tylko mógł) zawsze przynosił jej lekcje, pomagał ogarniać pokój no i uzupełniał informacje o "świecie żywych", z którego na jakiś czas dziewczyna musiała zrezygnować.
    - Męcząco - powiedział prosto, podnosząc się z łóżka. Zabrał z biurka zakupy i po chwili ponownie siedział koło blondynki. - Pomyślałem, że możesz nie przeżyć kolejnego dnia bez tych swoich słodyczowych obsesji - stwierdził, widząc jej pytające spojrzenie. - Wziąłem wszystko, co zawsze jesz, a więc smacznego - dodał jeszcze, całując ją w czoło, gdy zaczęła grzebać w papierowej torbie.
    Przeczesał palcami włosy, a potem opadł plecami na łóżko, podkładając sobie kołdrę pod głowę. Cały czas nie spuszczał z Leny wzroku, jakby chcąc nacieszyć nią swoje oczy. Cóż, poniekąd właśnie tak było, ale w życiu by się do tego nie przyznał. Przynajmniej nie na głos.
    - A ty jak się czujesz po dzisiejszym? Dobry humor nie opuszcza? - spytał, mrużąc nieznacznie oczy, gdy dziewczyna wkładała sobie do ust kawałek czekolady, z uroczym uśmiechem.
    Nigdy nie rozumiał co takiego Carterówna odnajduje w słodyczach i dlaczego może je jeść godzinami, ale w końcu przestał próbować ogarnąć to myślami. Wiedział, że sprawia jej to przyjemność, a to było dla niego najważniejsze. Zawsze. W końcu była jego Lenką, prawda?
    - Tak w ogóle to rozmawiałem z twoją mamą - przypomniał sobie. - Wspominała coś o jakimś wyjeździe, który mieliście zaplanowany na ten weekend. Zastanawiała się czy powinni pojechać bez ciebie, więc ją do tego przekonałem, oferując swoją pomoc w opiece nad poszkodowaną - posłał jej łobuzerski uśmiech. - Dobrze zrobiłem? Czy wolisz, abym to odkręcił? - spytał, głaszcząc dłonią, jej plecy.

    OdpowiedzUsuń
  120. Podniósł się nieznacznie, aby jego usta znalazły się na wysokości karku dziewczyny i pocałował ją delikatnie w odsłonięty fragment skóry, ręce zaplatając na jej brzuchu.
    - Obiecuję, że to sobie odbijemy - mruknął wprost do jej ucha i lekko przygryzł jego płatek. Potem pocałował blondynkę przeciągle w usta, rękoma błądząc po jej talii. Kiedy się od siebie oderwali, oboje mieli bardzo niespokojne oddechy, ale wyrazy ich twarzy ewidentnie wskazywały na to, że są zadowoleni z obecnego stanu.
    - Całkiem nieźle sobie poradziliśmy - stwierdził żartobliwie, uśmiechając się do niej łobuzersko. Chłopak przeczesał palcami jej jasne włosy, a potem usiadł koło niej, częstując się kawałkiem czekolady.
    - Co masz ochotę dzisiaj robić, Mała? - spytał. - Jestem otwarty na propozycje - dodał jeszcze, pogodnym tonem głosu.
    Podczas jego poprzednich wizyt zazwyczaj nie robili po prostu nic. Leżeli na łóżku - Lena z nogą w górze - i po prostu rozmawiali, słuchając muzyki. Czasem Adam pomagał jej także w nadrabianiu lekcji, bo choć miał więcej obowiązków niż przeciętny nastolatek, zawsze otrzymywał dobre stopnie. Niestety teraz przez gips dziewczyny mieli ograniczone pole manewru, aczkolwiek jakoś dawali sobie z tym radę, nie mając innego wyboru. Zresztą najważniejsze było to, że przebywali razem.
    - I proponuję coś nowego, bo jeśli znowu będziemy leżeć to dzisiaj na pewno zasnę - ostrzegł od razu, zabawnie ruszając brwiami.

    OdpowiedzUsuń
  121. Wizja wyjścia z domu wydała mu się dobrym pomysłem. Przede wszystkim dlatego, że wcale nie żartował z tym zaśnięciem, bo był dzisiaj wyjątkowo zmęczony, ale także dlatego, że wiedział, iż taki wypad, zmiana otoczenia dobrze zrobi Lenie, która ostatnimi czasy niemalże bez przerwy siedziała w domu. Jasne, przyjaciele ją odwiedzali, lecz to i tak nie było to samo co jakaś szybka wyprawa na drinka ze znajomymi czy jakiś koncert.
    - Mamy dużo czasu, więc możemy iść naprawdę wolno - rzucił, uśmiechając się do niej szeroko. Pomógł jej wstać, ale widząc jej karcący wzrok, uniósł ręce do góry w geście kapitulacji. Chciała mu pokazać, że sama sobie radzi i choć naprawdę sprawnie się poruszała, nie mógł nic poradzić na to, iż jego ciało samo wyrywało się do pomocy.
    Kiedy mignął mu przed oczami jej koronkowy stanik, nie mógł powstrzymać znaczącego uśmieszku. Jasne, widywał ją już w podobnych strojach, a nawet bez nich, bo przecież w celibacie nie żyli, ale za każdym razem reagował tak samo - dziewczyna silnie na niego reagowała. Wstał z łóżka i odłożył słodycze na biurko, zostawiając je dziewczynie na potem. Zdążył musnąć jeszcze ustami czoło Leny, gdy ta zniknęła w łazience.
    - Co powiesz na to, żeby pójść po prostu do pobliskiego parku, a wcześniej kupić piwo? - zaproponował. - Możemy też zaprosić Nate'a i resztę, bo odkąd zaczęła się szkoła nie mieliśmy okazji tak po prostu się spotkać - powiedział, gdy Carter znowu stała obok niego, teraz z nienaganną fryzurą i lekkim makijażem.

    OdpowiedzUsuń
  122. - W zasadzie moglibyśmy wreszcie napełnić ten basen, który masz za domem – organizator imprezy trącił łokciem właściciela domu i zaśmiał się przy tym – Zrobilibyśmy taką imprezę z prawdziwego zdarzenia, żeby dziewczyny zapamiętały nas dobrze.
    Scarlett westchnęła będąc nieco naburmuszona. Następnym razem nie da się wkopać w bycie kierowcą, była tego niemal pewna. Nie miała ochoty siedzieć trzeźwa za kierownicą, kiedy cała reszta zaczynała powoli imprezę. Dlatego ostatecznie stwierdziła, że do Jacksonville dojadą nieco wcześniej niż za trzy i pół godziny. W jednej chwili jej noga docisnęła gwałtownie pedał gazu i samochód wyrwał się do przodu. Scarlett lubiła ryzyko i szybką jazdę, nawet jeśli mało kto o tym akurat wiedział. Dlatego wcale nie wzruszyła się na widok tych wytrzeszczonych oczu, które wpatrywały się w nią z tylniego siedzenia.
    - No co ? – spytała patrząc na Lenę – Nie chce mi się czekać ponad trzech godzin. – mówiąc to wzruszyła ramionami i dalej utrzymywała szybkie tempo jazdy.

    OdpowiedzUsuń
  123. Zaśmiał się ciepło, słysząc jak go nazwała. Lena potrafiła czasem wzbudzić w nim naprawdę dziwne uczucia, tak jak teraz. Z jednej strony było to ewidentnie rozbawienie, lecz z drugiej strony Adam czuł się jakby rozczulony? Tak, to chyba było dobre określenie. Chłopak nie miał jednak nawet najmniejszego zamiaru narzekać, w zasadzie zdążył już do tego przywyknąć. W końcu Lena w niczym nie przypominała większości typowych dziewczyn. I to w niej właśnie uwielbiał.
    Powoli zeszli po schodach i z wielką ulgą Adam zauważył, że Carter całkiem sprawnie radzi sobie z tym gipsem. Przez głowę przebiegła mu nawet myśl, że może nie będzie musiał się o nią tak bardzo martwić podczas spaceru i faktycznie tak było. Kiedy zaproponowała, aby zaczął zapraszać ludzi, momentalnie się za to zabrał. Nie miała to być wielka impreza, a jedynie spotkanie paczki przyjaciół, więc wybierał numery najbliższych im osób. Rozmawiał właśnie z Megan, gdy Lena postanowiła sama wejść do sklepu. Przez chwilę stał przed sklepem, telefonicznie prosząc przyjaciółkę, aby ogarnęła całą resztę towarzystwa, aczkolwiek później wszedł do budynku, domyślając się, że Lena prawdopodobnie sama sobie nie poradzi. Nie mylił się.
    - Taa dam, oto rycerz na białym koniu przybywa, aby pomóc księżniczce w potrzebie - zażartował, stając za nią tyłem, przez co lekko zadrżała. - Już spokojnie, to tylko ja - dodał, zabierając od niej butelki. - Pojawiam się i znikam, taka rola magika - stwierdził jeszcze, zabawnie poruszając brwiami, po czym ruszył do kasy, żeby tam zapłacić za zakupy z marudzącą mu nad uchem Leną ("Przecież sama mogę to zrobić!"). Kilka minut później znowu szli w kierunku pobliskiego parku.
    - Meg napisała mi sms'a, że będziemy wszyscy - powiedział w którymś momencie, odczytując wiadomość na komórce.

    OdpowiedzUsuń
  124. Scarlett bardzo szybko zaczęła nadrabiać zaległości. Pozwoliła sobie usiąść przy basenie z Leną. Obie moczyły nogi w zimnej wodzie, na zmianę przekazywały sobie butelkę ze schłodzoną wódką. Było w zasadzie dość wcześnie, bo słońce dopiero zaczynało się zniżać, ale ludzi było już całkiem sporo. Will zapowiedział tylko, że to jeszcze nie koniec gości i zniknął na chwilę zostawiając je same.
    - Powinnyśmy częściej coś takiego robić, wiesz? – rzuciła Scarlett spoglądając na przyjaciółkę. W końcu nie tylko tym razem miały takiego farta. Było jeszcze poznanie kilku chłopaków na plaży, z którymi paliły skręty i skakały z molo. Miały szczęście do spotykania na swojej drodze ciekawych ludzi.
    Scarlett usłyszała coś i chciała się obrócić za siebie, aby zobaczyć, ale nawet nie zdążyła tego zrobić. John i David podbiegli do nich z tyłu, zanim zdążyły zareagować obie były już w basenie, całe mokre.
    - Jesteście martwi ! – krzyknęła Scarlett i zaczęła chlapać ich wodą.

    OdpowiedzUsuń
  125. [W zasadzie sama nie wiem, chyba po prostu już tak mam, że lubię przejmować wolne postacie ;)]

    On także cieszył się na myśl, że wreszcie będzie mógł spotkać się z resztą znajomych. Jasne, przez cały czas miał z każdym kontakt, ale takiego wspólnego "posiedzenia" przy piwie nie mieli chyba od rozpoczęcia roku szkolnego, a dokładniej imprezy kończącej wakacje. Kiedy szli więc do parku, rozmawiając o jakichś błahostkach, jak to mieli w zwyczaju, chłopak myślami był już przy przyjaciołach.
    Parę minut byli już na miejscu i oboje usiedli na ławeczce, którą uznawali niemalże za swoją własność. Adam wyjął z reklamówki dwie butelki piwa - jedno dla swojej dziewczyny, drugie dla siebie - po czym otworzył je o drewniane oparcie. Podał naczynie Lenie i z uśmiechem zauważył, jak blondynka upija pianę. Sam po chwili zrobił to samo, jednak zakrztusił się momentalnie, gdy tylko wspomniała o oświadczynach Nate'a.
    - ŻE CO ZROBIŁ? - spytał z przejęciem, kiedy jako tako doprowadził się do porządku. - Whoa, nie spodziewałem się tego po nim - rzucił, nadal będąc w szoku. Upił łyk alkoholowego napoju i objął Lenę ramieniem. Lubił mieć ją blisko siebie, nawet podczas zwykłych spotkań z przyjaciółmi, którzy przyszli zaledwie kilka chwil później.
    Znowu wszystko było jak dawniej, a to napawało Adama autentycznym szczęściem. Świadomość, że ma się ludzi, którzy mimo wszystkich konfliktów potrafią ze sobą wytrzymać i są w stanie przetrwać wszystko, była niesamowicie budująca. Od razu zaczęły się żywe rozmowy, głośne śmiechy, nieco zbereźne żarty. Każdy opowiadał co u niego słychać, mówił o swoich planach na najbliższe dnie, a potem rozmawiali o głupotach. I choć ktoś mógłby powiedzieć, że było to zwykłe marnowanie czasu na konwersacje o niczym, im nie przyszło to nawet do głowy.

    OdpowiedzUsuń
  126. [Po okropnym miesiącu wracam. Może nie mam jakichś ciekawych pomysłów, ale James musi wrócić do żywych. Niedługo dostaniesz kolejną część naszego wątku. :)]

    OdpowiedzUsuń
  127. - Ostatnimi czasy stałaś się mądrzejsza - wytknął w jej kierunku język i zakończył usuwanie numerów. Nie powiem, na pewno było mu ciężko, ale wiedział, że ma wsparcie i że ma dla kogo walczyć z tym wszystkim, więc to dodawało mu sił.
    - Przystaję na jakąkolwiek propozycje - było mu obojętne gdzie pójdzie. W życiu przecież ważniejsze jest to z kim coś się robi niż to co się robi. Lena była dla niego niczym siostra, z którą mógł się powygłupiać, ale i zarówno poważnie porozmawiać. Cieszył się, że w swoim życiu trafił na wiele wspaniałych osób.
    - Jeszcze jedno - spojrzał poważnie na Lenę. - Porozmawiasz z Jas? Proszę, proszę, proszę... - oczy niczym te kota ze Shreka. Sam nie potrafiłby całkowicie przeciągnąć panny Walsh na swoją stronę.

    [Przepraszam za jakość. Poprawie się :*]

    OdpowiedzUsuń
  128. [O, bardzo dobry pomysł :) Nie lubię wątków z tym poznawaniem imion itd. :) To ja mam taki pomysł na wątek, że Amelia była bardzo zajęta a koniecznie musiała coś odebrać od Twojej Lenki, więc postanowiła wykorzystać Randy'ego i wysłać go do domu swojej kuzynki po coś tam :) Oczywiście jak to nie będzie pasowało to się coś innego wymyśli ;)]

    OdpowiedzUsuń
  129. [No dobrze :) Ale z góry przepraszam za to na dole, bo nie umiem zaczynać :)]

    Randy jak zwykle nie wiedział co ma robić. Większość jego przyjaciół była czymś zajęta, a on chciał cokolwiek porobić, byleby się nie nudzić. Ostatnią deską ratunku była Amelia. Jak zwykle wszedł do niej bez pukania i od razu skierował się do pokoju.
    - Cześć Skarbie - uśmiechnął się do niej przyjaźnie, dziewczyna zapewne się przestraszyła, bo on nie zapowiedział swojej wizyty. - Masz może czas, bo mi się nudzi i nikt nigdzie nie chce ze mną iść - spojrzał na nią oczekując jakiejkolwiek odpowiedzi.
    - Wiesz, jestem troszeczkę zajęta i nie mam czasu - powiedziała, a na jego twarzy pojawiła się smutna minka. - Wiesz, ale możesz mi się do czegoś przydać - spojrzał na Mię pytająco, bo nie miał pojęcia o co jej może chodzić. - Wybierzesz się do mojej kuzynki Leny, bo mam coś do odebrania od niej. Ona już będzie wiedziała co - Amelia wytłumaczyła mu gdzie ma iść i po chwili Randy udał się w trasę.
    Tak czy siak nie był zadowolony z obrotu spraw, ale lepsze to niż siedzenie w domu. Po dłuższej chwili trafił na właściwą ulicę. Rozglądał się po budynkach, aby dojrzeć właściwy numer. Znalazł go i od razu podszedł do drzwi. Głośno zapukał i czekał na to, aż ktoś mu je otworzy. Do swoich przyjaciół zawsze wchodził bez żadnego pukania i dzwonienia, ale jednak gdy była to osoba teoretycznie obca, Randy wolał zachowywać się tak jak przystało.

    OdpowiedzUsuń

Archiwum