piątek, 31 sierpnia 2012

I'm everything you need!




J A M E S   M A R S H A L L
19lat (15.01.1993r),
Moskwa, Rosja 
IV klasa, profil medyczny

Dziewiętnaście lat temu Marshall urodził się w windzie w Moskwie. Jego matka, głupia ciężarna kobieta, aktualnie przebywała w jednym z pięciogwiazdowych hotelów i nawet nie zdawałą sobie sprawy, że winda jest zepsuta. Inni, którzy znajdowali się w tym małym pomieszczeniu równieć nie mieli o tym zielonego pojęcia. Pech chciał, że gdy jechali w górę, winda zatrzymała się pomiędzy piętrami, uniemożliwiając tym ucieczkę. Wtem Anja zaczęła rodzić. Panika! Nikt nie wie jak przecież odebrać poród! Po wielkich męczarniach kobieta jednak wydaje na świat pięknego chłopca. Nadała mu od razu imię. James.
Mimo, że matka jest rosjanką, to ojciec nie. Chociaż i to jest niewiadome. Jimmy jest bowiem poczęty jako tak zwana wpadka. Widać, jego matka jako nastolatka (tak, nastolatka - urodziła go mając 19 lat) bawiła się wyjątkowo dobrze. Jej partnerów nikt nie zliczy, tak więc niewiadomo, kto jest ojcem Marshalla .Lafirynda. James czuje do niej obrzydzenie, chociaż sam co do partnerek nie jest lepszy.




 W małym pomieszczeniu znajdowały się trzy osoby. Kobieta, mężczyzna oraz dziecko; matka, jej nowy kochaś i dziecko kobiety. Para nie zwracała zbytniej uwagi na schowanego w kącie chłopca. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że nie są świadomi jego obecności. Alkohol zmącił im w umyśle, dawał znać o sobie poprzez czyny zakochanych. On delikatnie muskał ciało kobiety, a ona nie była obojętna. W końcu doszło do aktu miłosego, amłody Marshall uważnie się temu przypatrywał. Z zainteresowaniem, ciekawością, podnieceniem. W tej samej chwili zapragnął posiąść to samo dobro co oni, za wszelką cenę.
 Mijały tygodnie, miesiące, lata, a Jimmy dorastał na buntowniczego i złego chłopca. Jego rówieśnicy.. Cóż dużo o nich mówić skoro uciekali od chłopaka najdalej jak potrafili. Szczególnie dziewczęta się go obawiały, piękne i młode dziewczęta, do których Jamesa aż ciągnęło. Była jednak jedna szesnastoletnia naiwna kobietka, wierząca, że Marshall nie jest wcale taki zły. Wierzyła, że w głębi duszy ten brutalny chłopiec jest cudowny, dobry, grzeczny. Zaprzyjaźniając się z nim, próbowała pomóc jemu samemu odkryć dobro ukryte w nim. Na próżno.




 James mierzy metr dziewiędziesiąt dwa, jest więc dość duuuuuuużym chłopcem. Jego wzrost pozwala mu na granie w koszykówkę; swoją drogą bardzo się z tego cieszy, bo uwielbia ten sport 9jest kapitanem w tym sporcie). Ogólnie, Marshall kocha męczyć się fizycznie - każdy sport jest jego i pragnie doskonalić go. Posiadacz turkusowych oczu lubi również wysilić się psychicznie. Bardzo inteligentny z niego mężczyzna. Chodzi na profil medyczny; ma nadzieję zostać kiedyś patologiem jak mama (uwielbia kroić ludzi, a szczególnie tych słodkich truposzy) Od czasu do czasu zobaczysz go z książką Sapkowskiego, Tolkiena czy Kinga w ręku. Na uszach zazwyczaj ma duże słuchawki, w których grają rockowe i metalowe brzmienia, najczęściej jest to The Offspring, AC/DC, Nirvanę, Cannibal Corpse czy innego cudownego zespołu.

 To może coś o jego charakterze? Dziwak.  Jedno słowo: Nie podchodź do niego bez kija. Jest typem niegrzecznego chłopca. Wykorzysta wszystko co się rusza. Uwielbia krzywdzić ludzi (i nie tylko ich), sprawia mu to radość. Nie pomoże Ci jeśli poprosisz, sam musi chcieć. Taki kaprys i tyle! Wygadany, jeśli zainteresujesz go swoją osobą, a to nie lada wyzwanie. Jest bowiem bardzo wybredny, w dodatku marudny. Kłamca. Kłamca doskonały. Kryminalista, ale ciiiii. Nieufny; nie wyjawi Ci swojej tajemnicy. Mrożącego w żyłach sekretu. Jesteś pewien, że chcesz go poznać? Marshall jest... psychiczny. Pod wieloma względami - przybiera wiele masek na swoją cudowną, piękną twarzyczkę. 


- Na pierwszą randkę zabrał swoją dziewczynę na samotny trening kickboxingu (pomyśleć, że totalna klapa, a jednak dziewczynie bardzo się podobało)
- Uwielbia skoki na bungee, nie potrafi żyć bez adrenaliny.
- Popełnia wiele przestępstwa, takie jak kradzieże lub dilowanie.
- Pali jedynie, gdy jest zdenerwowany, bardzo podekscytowany lub znudzony.
- czytuje mangę, ogląda anime.

[Bryyyy ! :D Po imprezie postanowiłam dać tutaj swojego Jamesa. Wątki/powiązania mile widziane. A, karta jest stworzona z kilku moich innych postaci. Twarz: Thomas McDonell.]

Powiedz Jezusowi, że su.ka wróciła.

- Wygrałaś.
- Kochanie, gra dopiero się zaczęła.
- Nie, nie rozumiesz. Skończyłam... Z Tobą, z nimi, z tym wszystkim.
- Tak po prostu machasz białą flagą?
- Skłamałam, kradłam i straciłam szacunek rodziny...
- Próbowałam Cię ostrzec.

Dnia 28 grudnia w mroźną noc na świat przyszła mała śliczna dziewczynka, którą rodzice nazwali Christilla. Dziecko było doprawdy rozkoszne, z wiekiem wyrosło na piękną kobietę, która niestety bądź stety została nieprzyzwoicie rozpuszczona. Jej rodzice Margareth i Christopher byli bardzo dumni z córki, kiedy ta osiągała coraz to więcej i więcej, a każdy z jej talentów się rozwijał. Nie zauważyli, że ich wychowanie nie wpływa dobrze na dziewczynę. Z każdą minutą stawała się coraz bardziej wyrachowana, opryskliwa i sukowata. Zawsze mówiła to co myśli i lubowała się w knuciu intryg. Teraz dochodzi do celu po przysłowiowych trupach. Liczy się tylko ona.


Ale wiecie, co jest słodkie?
Zemsta.
I podobno najlepiej smakuje na zimno.
Kto jest głodny?

Dziewczyna przeniosła się do Palm Springs z Nowego Jorku, gdzie była najpopularniejszą, najładniejszą, najmądrzejszą dziewczyną w szkole. Była tam Królową. Co będzie tutaj? Zobaczymy. 
A teraz, popatrz na nią. Długie kasztanowe włosy sięgają jej za łopatki, intensywnie ciemne oczy trudno określić jednym kolorem, lecz są bardzo zbliżone do brązu. Pełne, poziomkowe usta, idealne do pocałunków, do mówienia, do wszystkiego się świetnie nadają. Lecz nie myśl, że usłyszysz z nich coś miłego. Ta dziewczyna bywa niesamowicie wredna i złośliwa. 
Nastolatka jest bardzo bogata. Interesuje się kupowaniem butów, starymi filmami, osobą Audrey Hepburn.
Należy do osób upartych, dążących do perfekcji, nienawidzących przegrywać, wciąż narzekających, a jednocześnie inteligentnych. 
Prawdopodobnie choruje na bulimię.


Christilla Lawrence.
Seksowna, wysoka brunetka.
Klasa II, 17 lat.
Profil prawniczy. 
Należy do kółka teatralnego.

- Ufam, że sobie z tym poradzisz, mam do napisania mowę na ślub.
- Nie martw się. Mogę być suką za nas dwoje.
-  Wciąż mam blizny na plecach które tego dowodzą.
Wiesz co mówią, jeśli kogoś kochasz puść go wolno.
- Uh mówią, że jesli kogoś nie cierpisz, zatrzasnij mu drzwi przed nosem.
- Uwielbiam kiedy świntuszysz.

________________________
1. Cytaty z Plotkary.
2. Na zdjęciach Leighton Meester.
3. Zapraszam do wątków i powiązań.

Są grzechy, które popełniam z uśmiechem na twarzy.


Jack Harper

19 lat
Klasa IV
Profil kryminologiczny

Parę suchych faktów.

     Urodził się w Vancouver, w Kanadzie, gdzie też mieszkał do 14 roku życia. Ojciec chłopaka wedle rodzinnej tradycji zajmował się polityką, w co również chciał wciągnąć swoich synów. Jack chcąc tego uniknąć, bo jakoś nigdy zbyt specjalnie nie interesował się tą dziedziną, wyjechał do szkoły, do Paryża. Na jego decyzje miały tez wpływ pogarszające się stosunki, z o trzy lata starszym bratem. We Francji spędził cztery bardzo owocne lata i pomimo tego, że nie zawsze było różowo i pięknie, nie żałuje. W tym czasie małżeństwo jego rodziców zdążyło się rozpaść. Niedługo po rozwodzie matka ponownie wyszła za mąż, za niejakiego pana Morrowa. W taki to sposób Jack nabył jeszcze przybraną siostrę Alex, z którą zwykł przyjaźnić się od dziecka. Morrow będący diagnostą lotniczym, dostał ofertę pracy na Florydzie, skutkiem czego przeprowadził się tam z córką i nową żoną. Jack natomiast z sobie tylko znanych powodów, po niedługim czasie od tego wydarzenia zrezygnował z paryskiego klimatu i postanowił rozpocząć nowy rok szkolny nie gdzie indziej, jak właśnie w Palm Springs. Teraz mieszka wraz z rodziną w domu jednorodzinnym, tuż przy plaży i wkurza się na ciągłe skrzeczenie mew.

Coś więcej o nim.

   Wysoki, mający około metra dziewięćdziesięciu, brunet o rozczochranej czuprynie i urzekającym spojrzeniu niebieskoszarych oczu. Dobrze zbudowany i wysportowany, na co maja wpływ treningi karate, na które uczęszcza. Ubiera się zwykle w jeansy i t-shirt, w chłodniejsze dni ewentualnie jakaś bluza do tego. Co tu dużo mówić, przeciętny i niczym zbytnio nie wyróżniający się chłopak. Zwykle wesoły i uśmiechnięty, często można go spotkać z kubkiem czarnej kawy w dłoni. 


     Gdy go mijasz powita Cię zwykłym "cześć" oraz uśmiechem, jeśli jednak zalazłeś mu za skórę, możesz być pewien, że w najlepszym wypadku będzie traktował Cię jak powietrze. Jack z reguły jest przyjaźnie nastawiony do otoczenia i do ludzi, z którymi się spotyka. Musisz go porządnie zrazić do siebie, żeby Cię znielubił, choć i takie przypadki się zdarzają. Miewa jednak swoje humorki i przebłyski arogancji, przez co zdarza mu czasem ironizować. Stara się raczej nie wyróżniać z tłumu, nie lubi gdy uwaga otoczenia skupia się na nim. Bywa uparty, rzadko ulega innym i stara się żyć według własnych zasad, a to czasem zdaje się kłócić się z interesami jego znajomych. 
     Na pozór obojętnym nastawieniem do świata. Zaletą bądź jak inni uważają wadą chłopaka jest to, że łatwo wybacza ludziom. Jest jednak w stosunku do nich nieufny i jeśli raz się na kimś zawiedzie, to są marne szanse na to, że będzie w stanie zaufać mu po raz kolejny. To nie jest typ, który zakocha się w kobiecie od pierwszego wejrzenia, żeby go sobą zainteresować nie wystarczy sama uroda. Jak większość stawia sobie cele i próbuje je realizować, ale nie za wszelką cenę i nie po trupach. To nie w jego stylu, tym bardziej, że uważa iż są inne sposoby na to by osiągnąć to czego się pragnie, nawet jeśli będzie musiał podążać tą dłuższą drogą. Nie przejmuje się tym jak jest postrzegany i tym co mówią o nim inni. Nie zastanawia się i nie rozwodzi nad tym co ma zrobić, on po prostu to robi. Kiedy sprawy idą nie po jego myśli staje się skryty i oziębły dla otaczających go ludzi, przy tym ma tendencje do uciekania przed problemami. Bywa lekkomyślny i roztargniony.

Coś co mogła Ci się obić o uszy.

      Jego zainteresowania nie odbiegają niczym szczególnym od reszty młodych ludzi. Nie angażuje się zbytnio w życie szkoły (no może oprócz tych kar, które zwykle odsiaduje po lekcjach), nie umie pięknie rysować, ani śpiewać, do wkuwania na pamięć wierszyków też nigdy talentu nie miał. Uczy się raczej przeciętnie, chociaż trzeba przyznać, że jak chce to potrafi, bo to zdolna bestia tylko leniwa. 
    Jest częstym bywalcem wszelakich imprez, na których nie stroni od alkoholu. W końcu to impreza, prawda? Poza tym młodość jest po to, żeby się wyszaleć, więc trzeba korzystać ile się da. Od kilku lat trenuje karate, kiedyś brał udział w zawodach, teraz jednak traktuje to jako hobby, nadal jednak stara się uczęszczać na treningi regularnie. Jack jeździ motocyklem, szybka jazda daje mu pewien rodzaj poczucia wolności i kontroli. Jako Kanadyjczyk lubi oglądać jak i uprawiać hokej na lodzie, a jako dziecko nie wyobrażał sobie dnia bez łyżew na nogach. Cóż Floryda może nie jest idealnym miejscem do jazy na łyżwach czy snowboardzie, ale surfingiem też nie pogardzi. 


  • W te wakacje wraz z "siostrą" odbył kurs pilotażu.
  • Nie lubi wiórek, rodzynków i prezentów.
  • Nie ma w zwyczaju pamiętać, o żadnych rocznicach, urodzinach i tego typu sprawach. 
  • Świetnie pływa.
  • Mówi biegle po francusku.
  • Miewa czasem głupie pomysły, z czego skutki potrafią być opłakane.

Aktualnie
    Śpiewa z Ori w klubie. Nie! Wróć.. Udaje, że umie śpiewać. 

_________________________________________________________
Ładnie się witam. ;)
Jacka można spotkać wszędzie. Jeśli chodzi o wątki, to tak, bardzo chętnie. Zaznaczam jednak, że czasem mogę odpisywać z opóźnieniem. Historia Jacka opisana w ogromnym skrócie, bo za dużo tego, a ja jestem leniem. ;P 
Przepraszam za niedociągnięcia. Karta jest moja, na innym blogu również gram tą postacią, a więc to nie jest żaden plagiat.  Co do notek, to pewnie pojawią się w swoim czasie.
Mordki użyczył Brant Daugherty.
Specjalnie na życzenie Oriane. ;D



czwartek, 30 sierpnia 2012

I'm back and I'm angry


Zalane słońcem ulice Palm Springs Lip powitał z uśmiechem, który był zaskoczeniem nawet dla niego. Tęsknota za rodziną, za spokojem i codziennym trybem życia miażdżyła mu płuca przez ostatnie tygodnie. Nie miał tu przyjaciół więc niedużo było tych za którymi tęsknił chociaż czasem słodka twarz Chloe przepływała przez jego głowę drażniąc ego i wrodzoną pewność, że kobiety lubi tylko fizycznie. Przetarł zmęczone oczy i westchnął cicho.  Rozejrzał się po jasnych, idealnie czystych i zadbanych domach, za perfekcyjnymi kreacjami kobiet na chodnikach i kpiący uśmiech, którego dawno nikt nie widział zakradł się na jego wargi. To była ciężka podróż i trudny czas, ale pieniądze, które leżały w płóciennej torbie na siedzeniu pasażera wśród pustych paczek papierosów i jeszcze bardziej pustych butelek po Jack’u łagodziły wspomnienia ostatniego miesiąca. Szkoła zaczynała się za kilka dni i chociaż nie była dla niego problemem wiedział jak zeszmacą go bogaci idioci. Skrzywił się na myśl o ostatnim incydencie w jakim brał udział i o rozciętej wardze. Prawie czuł metaliczny smak krwi w ustach, ten sam smak, który budził jego adrenalinę, mącąc w głowie i tworząc mgłę nad racjonalnym myśleniem.
- Lip wrócił! Lip! – z okna na poddaszu wystawała jasna głowa najmłodszego z Joinedów, a jego wysoki, dziecięcy głos przebił się przez warkot silnika drażniąc zmysły, a jednak kiedy Philip wysiadł z samochodu na jego twarzy widniał szeroki uśmiech.
- Cześć piromanie. Jakieś nowe podpalenia? – wymruczał do szczerzącego się brata mrużąc oczy od papierosowego dymu i ruszył powoli przez trawnik. Drzwi otworzyły się gwałtownie wypadł z niego Ollie, zaraz zanim pojawiła się Lilly. Wyraz ulgi na jej twarzy lekko go uraził, tak jakby nie wierzyła w jego możliwości, ale nie było czasu na dumę. Widok ich wszystkich napełnił go spokojem, a kiedy szczupłe ramiona jego siostry objęły go w pasie i poczuł jej ciepły oddech na koszulce zachłysnął się szczęściem. – Dobrze, że jesteś Lip. Tęskniliśmy. – usłyszał stłumiony głos wtulonej w niego Lilly. Pocałował ją we włosy i odsunął od siebie mrużąc oczy. Podał jej torbę i rzucił uważne spojrzenie. Była szczuplejsza niż przed wyjazdem, ale wyglądała dobrze i zdrowo, a zaróżowione od emocji policzki podskoczyły do góry w uśmiechu.
Wiedział, że nie czeka go teraz nic łatwiejszego. Ich codzienne życie było przecież kurewsko ciężkie, ale ten ciężar już znał. Zaakceptował go już dawno temu, a trochę później nauczył się go kochać.
- Ollie. Musimy się najebać. Naprawdę, właśnie tego potrzebuję. Gdzie Chris?
Młodszy brat jak zwykle czytał w jego myślach. – Już od dwóch dni mrożą dla ciebie whisky, a Chris powinien pojawić się za chwilę. Ciężko mu w pracy bez ciebie. Wszystkim nam było kurewsko ciężko.
Trudno być indywidualistą w świecie i czasach integracji społecznej, ale Lip do tego właśnie dążył. Zanim usiedli z Olliem i Chrisem przy poniszczonym stole i w świetle żółtej żarówki, przy kilku butelkach rozpoczęli planowanie nowego miesiąca pracy wyskoczył szybko na plażę. Usiadł na nagrzanym piasku, westchnął cicho.
- Przykro mi kochani, ale wróciłem. Jeszcze bardziej napełniony tłumioną agresją i sadyzmem. Życzę powodzenie we współżyciu. – wymruczał w niebo i zaśmiał ochryple, poczym odpalił jointa.

[ Wróciłem i już oficjalnie zapraszam do wątków. Postaram się dokończyć zaczęte jednak jeżeli kogoś pominę, a zawsze robię to przypadkowo wbijajcie drzwiami i oknami.]

Kochanie, Romeo chodzi w glanach.

Edward "Eddy vs Romeo" Olsen. 
Lat 18. 
*Zajęcia taneczne grupa II
*Szkolny bandzior, ulicznik.
*Syn Generała Amerykańskich Sił Lądowych.
*Heteroseksualny

"Kochanie, Romeo chodzi w glanach,
Za paskiem trzyma nóż i mówi „Pierdole cię” do świata.
Czarny motor trzyma go za szyje sznurkiem, konia białego brak.
Ścigaczem mknie przez neonowe miasta, a łzy jego oczu porywa wiatr.
Kochanie, Romeo nie zjawi się by uratować twoje piękne serce,
Bo gdy spijasz oddechy jego warg, on – patrząc w niebo - czeka na anioła co sens jego sercu da." 


H I S T O R I A:  Kiedy dwoje ludzi kocha się szczerą, prawdziwą miłością... rodzi się dziecko. Dziecko chciane, kochane, rozpieszczane. Prawda jednak jest taka, że większość nowych istnień powstaje na wskutek totalnego oszołomienia alkoholem, szczeniackiej nieodpowiedzialności, a kiedy już zjawia się na świecie, to trzymane w rodzicielskich ramionach, nie wie po co się tutaj pojawiło. Ani matka, ani ojciec nie są do końca pewni czy od teraz nowy człowiek należy do nich i czy muszą za niego wziąć odpowiedzialność. 
  Pod tym względem historia Eddy'iego nie należy do super wyjątkowych. Marisa Conor była głupia, jak podeszwa od buta, której jedynym celem jest rozdeptywanie chodnikowego robactwa. Nie była stworzona do wielkich rzeczy, nie posiadała szczytnych marzeń, ani tym bardziej wytrwałej ambicji. Jej życie ograniczało się do nieustannie trwającej zabawy i przygodnego seksu, który bardzo sobie ceniła. Kiedy więc cudowne życie szkoły średniej dobiegło końca, jej niezaradność wylała się z wiadra i kobieta zaczęła cierpieć na niedostatek. Nie mogąc liczyć na wsparcie - równie dewiacyjnej - rodziny, zajęła się najstarszym zawodem świata i zaczęto nazywać ją prostytutką. 
 Romans z przystojnym Filipem całkowicie odmienił jej dotychczasowe, beznadziejne życie.  Zakochana w nim po uszy snuła ścieżki swojej lepszej przyszłości, ale nie tak łatwo zerwać z tym co już było. Tak więc, chociaż zakochani stanęli na ślubnym kobiercu, Marisa wciąż zachowała mentalność nieodpowiedzialnej nastolatki. Życie z Filipem, surowym generałem, człowiekiem wymagającym, zaczęło ją nużyć i wykańczać. Nawet bogata posiadłość nie była w stanie wypełnić jej pustki po szczęściu. 
 15 Października na świecie pojawił się Edward, dość brzydkie i niezbyt sympatyczne dziecko, które trzeba było kochać, ale nikt się do tego nie kwapił. Ojciec szybko zrozumiał, że w tym niemowlęciu nie ma ani jednego jego genu i że Marisa zaszła w ciąże z kimś zupełnie mu obcym. To przelało czarę goryczy.
 Świat zawalił się w dwa lata później, kiedy Marisa wylądowała w szpitalu dla psychicznie chorych, cierpiąc na urojenia i stany głębokiej zapaści duchowej. Syn od tamtej pory pozostał pod opieką człowieka, który nie pozwolił do siebie mówić "Tato", a zwracać się po imieniu. Nigdy nie krył przed chłopcem, że nie wiąże ich wspólna krew i że jego matka była zwykłą k.rwą. 
 Edward dorastał więc w pięknym, zimnym domu w którym nie było dla niego miejsca. Wiecznie zapracowany Filip znikał na całe miesiące, zostawiając chłopca pod opieką coraz to nowszych gospodyń, a kiedy już zjawiał się w domu, nie miał nic sympatycznego do powiedzenia.

 O N  T E R A Z:  Olsen dorastał w poczuciu dziecka niechcianego i początkowe, mocne zamknięcie się w sobie wybuchło u niego w wieku 12 lat, kiedy to stał się bardziej agresywny niż można to sobie wyobrazić. 
 Szybko odnalazł swoje miejsce w gronie podejrzanych typów, których codzienność wypełniały papierosy, narkotyki i hektolitry wlanej w gardło wódki. Kradzieże, rozboje oraz chodzenie wszędzie z nożem to dla Edwarda chleb powszedni. 
 Po skończeniu lat 16 jego złość nieco przygasła, ale wciąż pozostaje typkiem z pod ciemnej gwiazdy.
 W szkole budzi postrach i respekt. Ludzie znają go z opryskliwego charakteru, ponurego spojrzenia i cynicznego uśmieszku, który bardzo w sobie ceni. 
 Bywa wyalienowany, przebywa tylko w gronie innych, szkolnych dezerterów, a kiedy wspólnie przemierzają korytarze szkolnej placówki, ludzie bez słowa usuwają mu się z drogi.  
 Naukę ma totalnie gdzieś, na zajęcia dodatkowe chodzi tylko dlatego, że musi. Często wagaruje i olewa sobie nauczycieli, których nigdy nie miał w poważaniu.  O dziwo, nigdy nie groziło mu wydalenie z powodu słabych ocen. Edward jest piekielnie zdolny i nie musi się nawet przykładać, żeby zdobyć dobry stopień, co ułatwia mu życie. 

C H A R A K T E R: Edward nie jest porywczy tak, jak kiedyś.  Nie atakuje bez powodu, nie zaczepia kiedy nie ma w tym celu, a kiedy ktoś sam odważy się to zrobić, przeważnie stara się gamonia spławić. Atakowanie i bijatyka to ostateczne kroki, kiedy nic innego nie działa. Uliczne życie nauczyło go, że bezmyślne szukanie guza nie wspiera reputacji. Ludzie o wiele bardziej boją się typka o wyważonych charakterze i tajemniczych zamiarach. 
 Kiedy chcę bywa rozmowny, ale rozmowy te nigdy nie dotyczą jego osobistych spraw, nie mówi o sobie, woli rozprawiać o świecie.  
 Ludzie się go boją, więc nałogowo unikają. Dla odważnych, takich, którzy do niego podejdą, Edward pokaże się z bardziej zaskakującej strony. Jakiej?  A takiej, że czasami uchodzi za normalnego chłopaka, któremu po prostu trzeba dać szanse i olać stereotypy. 
 W głębi duszy toczy walkę sam ze sobą. Z odrzuceniem, brakiem akceptacji i miłości doświadczanej już od dziecka. Każdy jego agresywny krok jest krzykiem desperacji, próby zwrócenia na siebie uwagi. Nigdy nie był zły, on po prostu walczy, żeby zaistnieć... w jakikolwiek sposób.  

O N   I  K O B I E T Y:  Nie jest typowym casanową, kobieciarzem i podrywaczem.  Dla bocznego obserwatora może uchodzić za takiego, co jest całkowicie obojętny na krótkie spódniczki i kolczyki w pępkach. Kiedy jednak umawia się z jakąś dziewczyną, jego relacje ograniczają się do cielesności. Nie umie kochać, nie radzi sobie całkowicie z tym uczuciem. Kiedy zaczyna mu zależeć, wycofuje się z gry. Uważa, że każda miłość prowadzi do rozczarowania i odrzucenia. 
 Nie miał w swoim życiu zbyt wiele dziewczyn, można by je policzyć na palcach jednej ręki, ale Edward ma to gdzieś. Czuje się równie fajnie, gdy jest sam. Nie bywa też uzależniony od seksu, bez niego może żyć naprawdę spokojnie i na luzie. 
 Z powodu wyglądu i obojętności na kobiety, niektórzy twierdzą, ze Olsen jest gejem, ale to nieprawda.

 W Y G L Ą D : Typowy przykład metroseksualisty. Szczupła, anorektyczna sylwetka, nogi, których pozazdrościłaby mu niejedna kobieta i markowe ciuchy. Utożsamia się ze stylem "Punk Rock", ale prezentuje jego bardziej zniewieściałą wersje. Brązowe włosy zawsze stawia w irokeza na żelu, oczy zdobi ciemną kreską, kolczyk w brwi i na wardze. Do tego nosi całą tonę rockowych ozdób. Jego ciało obleka ciemna koszulka, koniecznie z przerażającym motywem, wąskie spodnie z nieskończoną ilością pasków oraz... jego ulubiony element garderoby - CIĘŻKIE GLANY.  Z ich powodu oraz delikatnej, kobiecej urody został okrzyknięty "Romeo w glanach".
 To, co świadczy o jego przynależności do męskiej rasy to szerokie ramiona i duże, szerokie dłonie. 
 *Jasna cera * Szczupła sylwetka * Ciemno-zielone oczy *Długie rzęsy *Wysoki wzrost  
 pali, pije, ćpa
sieje postrach
nosi nóż
określa się go jako "Romeo w Glanach"  
 *** 
Siemanko ludziska! Stworzyłam naprawdę hardcorową i ciężką postać, ale liczę, że nie zabraknie wam odwagi. Szczególnie gdy, Eddy' iemu przyda się ktoś kto go kulturalnie nawróci, że tak powiem :D Zapraszam do wątków i powiązań! 
Aha, cierpię na tzw "Czas ograniczony" :) 

Album

http://25.media.tumblr.com/tumblr_m0owar1MTI1qgbguro2_500.png 
http://25.media.tumblr.com/tumblr_m0owar1MTI1qgbguro1_r3_500.png 

~*~

  

D33bce6ef6b611e18a411231381a43e7_7_large 
  
 
 
***
 Tumblr_m9j9iocbjr1qis9hro1_500_large 
  
 
87751_coffee-heart-mashmallow-pink-starbucks-favim.com-152285_large 
***
    
 
 7953518346_041ff90204_z_large 
*** 
 
itsgoodtoberiandawson:

damn baby.
 
***
 http://25.media.tumblr.com/tumblr_ma9507rh531rgtgcdo1_500.gif
http://25.media.tumblr.com/tumblr_m9ztevULtG1re01r1o1_500.gif
***
 

środa, 29 sierpnia 2012

Wendy Turner


14 lutego 1994r. Początek naszej historii. Tego dnia w Jackson znajdującego się w Północnej Karoilnie na świat przyszła pierwsza córka państwa Turnerów. Otrzymała ona imię Wendy bo bohaterce jednej z ulubionych książek jej matki. Uważano, że dziewczynka jest najlepszym prezentem na dzień zakochanych jaki jej rodzice mogliby kiedykolwiek dostać.Dalsze lata życia dziewczynki były przykładem kochającej się rodziny. Mianowicie Emma była nauczycielką plastyki w szkole podstawowej a Carl inżynierem. Dzięki swojej pracy potrafili zapewnić Wendy szczęśliwe dzieciństwo. Pełne wycieczek, zabawek i miłości. Mimo, iż była dzieckiem niegrzecznym, ludzie mianowicie uważali, że ma diabła za skórą rodzice mieli do niej dużo cierpliwości i poświęcali jej naprawdę dużo czasu. 21 maja 2000r. Na świat przychodzi Mark, młodszy brat Wendy. Oczywiście jak to zawsze bywa rodzice poświęcali mu więcej uwagi o co dziewczynka była bardzo zazdrosna. Jednak rodzice wpoili jej, że jest już duża i potrafi sobie sama poradzić. Dziewczynka starała się być grzeczna i pomagać przy Marku, którego od razu pokochała. 14 października 2002r. Ten dzień Wendy uważa, ża najgorszy w swoim życiu, bowiem tego dnia panna Emma Turner miała wypadek, w którym uszkodziła kręgosłup. Od tego czasu nie mogła już nigdy wstać z łóżka. Było to wielką tragedią dla rodziny. Emocjonalną jakże i finansową. Teraz obowiązkiem Wen stało się chodzenie do szkoły a potem opiekowanie się bratem i mamą. W końcu jej tata pracował na dwie zmiany. Przez napiętą sytuacje w rodzinie Carl zaczął pić i swoje negatywne emocje zaczął odreagować na dzieciach krzycząc na nie i bijąc. Starsza siostra zawsze chroniła swojego braciszka i przyjmowała każdy cios, skierowany w jego sprawę. Przynajmniej kiedy miała taką okazję. Wiele razy lądowała na ostrym dyżurze z jakąś złamaną kończyną czy z rana do zszycia. To właśnie wtedy Wendy zaczęła odczuwać sporą nienawiść do świata, w końcu i też przyszedł nastoletni bunt. Dziewczyna spędzała jak najmniej czasu w domu. 27 lutego 2010r. Tego dnia Wendy pierwszy raz zniknęła na dłuższy czas w domu. Bowiem spotkała chłopaka znanego jej pod pseudonimem Woody. Nigdy nie poznali swoich prawdziwych imion ani nazwisk. Nie wiedzieli nawet ile mają lat, ale postanowili wyciągnąć sobie tydzień z życia. To miał być beztroski czas, kiedy to nie mieli przejmować się problemami. Dziewczyna uważa, to za najlepsze chwile od wypadku swojej matki. Wtedy dziewczyna poznała co to seks i jakie ukojenie mogą dać jej tabletki, które teraz tak kocha. Jednak po tygodniu się rozstali nie biorąc nawet swoich numerów telefonu. Na tym w końcu polegał ich układ jednak Wendy nigdy o nim nie zapomniała.
Teraz czas powiedzieć cos na temat wygladu, w końcu na to teraz większość społeczeństwa zwraca uwagę. Wendy jest bardzo drobną dziewczyną, która nie posiada nawet metra sześćdziesięciu. Mimo delikatnej postury zachowała kobiece kształty. Ma delikatną i nieco dziecięcą twarz, dzięki której dają czasem szesnaście lat. Duże niebieskie oczy, które zazwyczaj są otoczone nie za mocnym czarnym makijażem. Smukły mały nos i usta, na których nie widnieje uśmiech, przynajmniej od wypadku jej mamy nigdy nie był naturalny. Cały jej wygląd urozmaciją jej fioletowe włosy sięgające do pasa, które do końcówek schodzą do jasnego różowego. Zazwyczaj właśnie to po tym ludzie ją poznają. W jej uszach widnieje duża ilosć kolczyków i tunele wielkości 14mm. Na jej bladej z powody anemii skrórze widnieje kilka pojedynczych tatuaży.A jak się ubiera? Nic specjalnego, oprócz tego, że jej garderobę zazwyczaj odwiedzają ciemne barwy. Nie ma zahamowań co do ubioru i jeśli miałby ochotę wyszłaby z domu w wroku na śmieci. Lubi szokować i często jej się to udaję.
Wendy jest jak..kinder niespodzianka, tak naprawdę nie wiesz na co trafisz.Może na początku małe wyjaśnienie. Nasza panienka Turner jak każda osoba ma swoje wzloty i upadki. Jednego dnia będzie chciała z tobą rozmawiać by za kilka godzin nienawidząc cię z całego serca. Dziewczyna należy do osób znających swoją wartość i nie ulegającą zbyt szybko. Jest zawzięta i pyskata. Zdaję się być egositką, ale tak naprawdę potrafi zrobic bardzo dużo dla bliskiego jej człowieka. Nigdy się nie zakochała i nigdy nie była w żadnym związku(nie licząc jej chłopaka z przedszkola). Nie uganiająca się za nikim nie potrafiąca pokazać komuś, że w jakiś sposób się nim zainteresuję. Nie lubiąca mówić o sobie, dlatego gdy ktoś to zaczyna ten temat opowiada historie najcześciej pochodzące z bajek dla dzieci bądź zmienia temat. Jednak nie ma problemu z poznawaniem ludzi i komunikowaniem się z nimi. W końcu każdy z nas na swój sposób jest dziwiakiem. Kochajaca muzykę rockową i drum&bassyUzależniona od papierosów oraz leków
___________________________________
Witam wszystkich i zapraszam do wątków :>

To tylko kwestia wiary.


 Jamaica Coach.
Klasa III, 19 lat.
Profil taneczny.
Kapitanka damskiej drużyny koszykówki.
Redaktorka gazetki szkolnej.
Należy do kółka tanecznego, grupa II.

Kiedyś byłaś bardziej. Jesteś o wiele mniej bardziej.

Czy widzisz tą drobną istotkę samotnie przemierzającą korytarze szkoły? Jasno-różowe włosy, otaczające bladą niczym księżyc twarzyczkę, malutki nosek, pełne usteczka koloru malin. Duże oczęta w niespotykanym, fiołkowym odcieniu otoczone wachlarzem gęstych i kruchoczarnych rzęs. Sylwetka jest jej bardzo krucha, jest taka chuda, jakby przy najmniejszym powiewie wiatru mogła się połamać.

Tak, na to wygląda. Odbiło ci, zbzikowałaś, dostałaś fioła.

Nie robi nic. Czas płynie cholernie wolno. Regularnie uczęszcza na zajęcia w szkole, tańczy, ćwiczy, tańczy, płynie, pije mleczną kawę. Wszystko jednak straciło dawny blask, życia sens. Choć nie, ma jeszcze coś co kocha niewyobrażalnie mocno, ponad wszystko na całym świecie. T a n i ec .
 Maska. Każdy od czasu do czasu zakłada ją na głowę i udaję kogoś, kim nie jest. Ponieważ tak jest wygodniej, ponieważ właśnie tego oczekują inni ludzi. Jamaica przez niemal całe swoje życie nosi taką maskę. Maskę oziębłej, zimnej suki, która za nic ma dobro innych ludzi.  Jest inna. Ale nikt tego nie widzi. A ona wcale tego nie pokazuje. 

– Eee, ale jakby była, to by mogła być.
– No, jak nie była, to nie jest.
– Tak, ale jakby była, to by mogła być.
– No, tylko, że właśnie, że nie.

Popadła w kilka uzależnień. Nałogowo pali papierosy, trawkę i haszysz. Pije kawę trzy razy dziennie. Uzależniona od whisky. Codziennie rano o godzinie 5 biega około godziny. 
Ma kota, imieniem Edgar. Ma dwie siostry, których szczerze nienawidzi.
Nigdy nie miała chłopaka, ale o jej czystości nie ma mowy.
Nie uśmiecha się za często. Nie wierzy w miłość. 
Jest uczulona na cytrusy.

ALBUM. POWIĄZANIA. NOTKI.


_____________________________
Serio, ja nie wiem co to ma być. ._. Karta będzie zmieniana pewnie miliard razy. 
I tak w ogóle witam cieplutko i do wąteczków miło zapraszam. c: 
Ja nie gryzę, Jamaica może - jeśli zechcesz. :D 

wtorek, 28 sierpnia 2012

"I want always to be a boy, and have fun."


♪ Zachary Matthew "Zack" Collins ♪
III rok || profil matematyczny || drużyna koszykówki || kółko filmowe
184 centymetry uroku osobistego || 66 kilogramów poczciwego sarkazmu
Uwaga! Facet trudny do zaszufladkowania! 
Chyba, że wrzucimy go do wora "Dziwacy".

23 listopada, o godzinie 14.03, w miejskim szpitalu w Nowym Yorku przyszedł na świat chłopiec. Darł się wniebogłosy (wróżono mu karierę piosenkarza) i zasnął dopiero gdy oddano go zmęczonej, ale jakże szczęśliwej matce - Anabelle Collins. Była ona samotną kobietą, zbyt głupią prostoduszną, by w porę zauważyć, że miłość jej życia wcale nie ma zamiaru zakładać rodziny. Ciężko przeżyła zniknięcie ukochanego, ale pełna wiary i pozytywnych myśli postanowiła urodzić ich wspólne dziecko i była przekonana, że uda jej się pogodzić pracę menadżerki z wychowywaniem.
Jasne, jakby to było takie proste.
Swoje dzieciństwo młody Zachary spędził na ulicy, bawiąc się z innymi dzieciakami z osiedla. Mamy często nie było w domu, więc biegał za starszymi kolegami, obserwując ich podczas gry w kosza. To wtedy, na tym zrujnowanym boisku z jednym koszem i ledwo widocznymi liniami, zakochał się w tej grze. Był co prawda za mały, by móc grać z innymi, ale pałętał im się pod nogami wystarczająco długo, by w końcu pozwolili mu momentami wrzucać piłkę do kosza, lub, dużo częściej, biegać za nią gdy wypadła na ulicę. Ogółem mało co z okresu w NY Zack pamięta, prócz tego ciągłego pośpiechu w pogoni za... za niczym. Typowe dla dużych miast.
Kiedy miał 7 lat, jego matka ponownie została postrzelona przez Kupidyna i oddała serce rozwodnikowi z Florydy. Jakby tego było mało, zgarnęła rzeczy z małego mieszkanka i wprowadziła się do swojego lubego, ciągnąc niezadowolone dziecię ze sobą. Jego oburzenie było jak najbardziej zasadne, bo począwszy od tego dnia przestał być jedynakiem i nagle zyskał trzy starsze, sadystyczne siostry, którym wcale nie uśmiechał się widok nowego brata. Rosalie, Clarie i Felicia były jego utrapieniem i największą zmorą. Prawdopodobnie to ich sprawką jest, że Zack pół życia spędził w towarzystwie samych kobiet. Wielu jego kolegów bało się przychodzić do tej jaskini pełnej krwiożerczych przedstawicielek płci pięknej. Dlatego też jego przyjaciółmi na ogół zostawali ukochani starszych sióstr, którzy po zerwaniu przesiadywali w pokoju młodego Collinsa, napawając się widokiem zdezorientowanych ex.
Tym, co na dobre połączyło obie rodziny były narodziny Danielle, dziecka, które wywołało całą lawinę zdarzeń. Anabelle nagle zapragnęła małżeństwa, koleś, którego Zachary traktował bardziej jak miejscowego głupka, niż faceta mamy, został jego ojczymem, a trzy złe siostry uznały, że może przestaną się pastwić nad małych Collinsem. Zwłaszcza, że tylko on jeden miał w tym domu inne nazwisko niż reszta rodziny.
Zachary od tamtego momentu był jakby bardziej dręczony rozpieszczany przez swoje siostry. Zawsze mógł na nie liczyć i z nimi porozmawiać, więc nie sprawiał specjalnych problemów, wchodząc w etap dojrzewania. No, może trochę popalał...Może popalał nie tylko trochę. Mogłoby się to nazwać nawet uzależnieniem od papierosów i skrętów, ale ważne, że z tym skończył. Zmusiły go do tego siostrzyczki i wizja profesjonalnej gry w kosza. A wiadomo, sportowiec nie pali! Tylko czasem popala. Rosa, Clarie i Fel ukończyły Palm Springs High School, więc bez jego zgody uznano, że to właśnie tam powinien trafić.



"- Dobrze, że ty nie jesteś sportowcem, Zack.
- Ee...jestem?
- Daj spokój, gra w szachy to nie sport...
"

Jak już zostało wspomniane, tego chłopaka trudno jednoznacznie zaszufladkować. Na pierwszy rzut oka zdaje się być zwyczajnym kolegą z sąsiedztwa, nieco ciamajdowatym, ale gotowym by wysłuchać i pożartować. Ludzie wydają się być szczerze zdumieni, gdy dowiadują się, że uprawia jakikolwiek sport - choć nie jest patykowaty, to jednak z całą pewnością nie przypomina umięśnionego koksa. Jest wysportowany, ale nie przesadnie, choć bardzo dba o swoje ciało. W drużynie zazwyczaj pełni funkcję obrońcy, blokuje przeciwników, odbiera piłkę i momentalnie przekazuje ją do przodu. Nie jest na tyle utalentowany, by mógł myśleć o profesjonalnej grze (choć myśli, wciąż ma marzenia!), ale dzięki wytrwałej pracy udało mu się w II klasie zostać regularnym graczem na meczach, a w III na dobre zagościł w pierwszym składzie. Trudno jednak wrzucić go do jednego wora z resztą sportowców. Oni wydzielają mnóstwo testosteronu, chodzą w fajnych koszulkach i ogółem stanowią elitę, przynajmniej na ogół, a ten gość...jakby coś mu się pomieszało i nie mógł się zdecydować czy zostać matematycznym nerdem, czy popularnym karkiem.
Chodzi w koszulkach z postaciami z komiksów, sweterkach i koszulach, zawsze ma wytarte jeansy i tenisówki. Od święta ubierze garnitur, a gdy już go ma to wydaje mu się, że wygląda jak James Bond. Jego ciemne włosy prawdopodobnie nigdy nie witały się z grzebieniem, na domiar złego chyba pokłócił się z fryzjerem, a ten w akcie zemsty zrobił mu na głowie coś, co poniektórzy określają urokliwie "buszem". Bywa, że po nocy zarwanej na gry ma trochę podkrążone oczy, co w połączeniu z jego dość bladą cerą i lekkim przygarbieniem każe przypuszczać, że jest jakimś ćpunem. I ma takie zwyczajne, pospolite tęczówki! Większa część ludzi ma brązowe, więc szczególnie wyjątkowy nie jest. Można by rzec, że koleś nie jest stworzony do tego, by być zauważalnym...ale! Jedyną rzeczą, godną pozazdroszczenia, jest jego uśmiech, szeroki, wesoły, w jakiś sposób dziecięco niewinny. Nadaje on mu wygląd małego chłopca bez względu na okoliczności. To właśnie dzięki niemu chłopaka określa się mianem uroczego, bądź słodkiego. Zresztą, prócz uśmiechu posiada całą gamę min, którymi rozbraja ludzi. Niezależnie od sytuacji, zawsze przybierze odpowiedni wyraz twarzy.

To miły facet. Daleko mu do nieczułego dupka, którego głowę zaprząta tylko myśl o przeleceniu jakieś panny na imprezie. Potrafi być zarówno nieprzyjemny, jak i komiczny, wszystko zależy od osoby, z jaką przebywa. Nie jest zbyt trudno się z nim zaprzyjaźnić, ma wiele zainteresowań, więc na ogół dogaduje się z każdym. Potrafi być cyniczny i wredny wobec ludzi, ale od nikogo innego nie usłyszycie tak szczerej opinii, jak od niego. Bywa, że chowa się za sarkastycznymi uwagami, żeby odwrócić od czegoś uwagę. Nie jest łatwo go do siebie zarazić, ale jeśli wam się uda, to widok jego zniesmaczonej miny jest waszym najmniejszym problemem. Nie lubi się kłócić, nie przepada też za przemocą, ale nie warto przekraczać granicy jego świętej cierpliwości, bo przecież każdemu człowiekowi mogą puścić nerwy. Bardzo lojalny, można na niego liczyć zarówno w dobrych, jak i złych chwilach. Ale trzeba przywyknąć do tego, że zachowuje się czasami jak świr. Lubi się bawić, beztrosko spędza każdą chwilę, budząc się z najważniejszymi rzeczami na ostatnią sekundę. 
Jest zagorzałym fanem komiksów, fizyki i matematyki, koszykówki, filmów oraz samochodów. Kompletnie nie radzi sobie z przedmiotami humanistycznymi, interpretacja wiersza zdaje mu się czarną magią, a gdy ma przeczytać, ba, zrozumieć! tekst liryczny, to aż widać, jak dusza z niego ulatuje. W roztargnieniu robi masę błędów, interpunkcja u niego leży, a stylistyka zdań kona w spazmach bólu.
Co do talentów, to całkiem nieźle rysuje. I oczywiście świetnie gra w kosza. Ale i tak kompletnie nie umie tańczyć (wydaje mu się, że jednak umie), śpiewać i grać na jakimkolwiek instrumencie poza trójkątem. Wyjątkowo często obrywa po łbie od znajomych.
"Never is an awfully long time."


Ciekawostki ♫
→ Jest wirtuozem trójkąta!
→ Ma dwa koty i psa rasy husky - Złośnika.
→ Codziennie rano biega, często też ćwiczy sam na hali gimnastycznej.
→ Swoje prace chowa tam gdzie porn...gdzie czasopisma o anatomii kobiet.
→ Ku zdumieniu umie gotować.
→ Potrafi zasnąć wszędzie.
→ Plotka głosi, że jeżeli nawiedzicie go z samego rana w dzień wolny, to zobaczycie go w bokserkach, z chrupkami w ręku, oglądającego operę mydlaną.

_____
Kocham Adama i jego miny.
Cześć wszystkim! ;3
To dopiero mój drugi grupowy blog, więc nie mam zbyt dużo doświadczenia. Mam nadzieję, że Zack wyszedł jakoś konkretnie, pewnie będę z upływem czasu nieco zmieniać w karcie.

Na obrazkach Adam Brody.
Chyba przegięłam z grafiką, ups.

Archiwum