czwartek, 9 sierpnia 2012

J. K. Abbey - Jestem postacią z bajki, tylko fikcją - więc tak naprawdę nawet nie istnieję



 "Życie jest jedynie 
Przelotnym cieniem; żałosnym aktorem,
Co przez godzinę puszy się i miota
Na scenie, po czym znika; opowieścią
Idioty, pełną wrzasku i wściekłości,
A nie znaczącą nic."
[Makbet; Akt V, scena V]


"Śpij już mały Kovu,
Dzikie ślepka stul,
I niech przyśni ci się kto?
Wielki Kovu - król!"






Imiona: Joanne "Joey" Katherina
Przezwisko: Kovu
Nazwisko: Abbey
Wiek: 18 Lat
Data Urodzin: 31 Grudnia 
Orientacja: Hetero

"Klucz ci wskaże do zwycięstwa
I nauczę zemstę gnieść!

Musisz silny być i zręczny,
Groźny i bezwzględny też!
Mówi mi mój ryk wewnętrzny,
Żeś ty bestia a nie zwierz!"


Klasa: II
Profil: Kryminologia
Zajęcia:
*Kapitan Drużyny Koszykówki (byłabym wdzięczna);
*Kółko Teatralne;
*Kółko Filmowe;



"Niech zagrzmi bęben,błysną kły!
Niech Kovu dziki wyda ryk!
Zniewagę pomścij!
Znak nam daj!"



Wygląd - Zasłona dymna, bo nie należy ufać oczom:

Bajki zwykle zaczynają się słowami: "Za siedmioma...", więc chociaż nie będzie to typowa bajka i ją tak zacznę:  

   A więc było to tak... Za siedmioma bagnami, w których mieszkają ogry, ośmioma przesmykami, gdzie domy swoje mają wilki polujące na czerwone kapturki, dziewięcioma willami które zajmują wilkołaki, dziesięcioma stodołami gdzie mieszkają nauczyciele od geografii, dwudziestoma czterema polami na których pasą się jednorożce i kościołem dla wampirów wierzących mieszkała stara kobieta z córką i synem. 

   Teraz zgodnie z chronologią następuje przedstawienie postaci w sposób, którego nie powstydziliby się bracia Grim, czyli używając bardzo dużo epitetów i porównań. Oczywiście zaczyna się od kobiety:

   Córka miała włosy długie i kręcone w kolorze rudawo-brązowym, niczym rdza. Oczy jej były, jak płynna czekolada, usta delikatne, kuszące do pocałunków, a gdy się uśmiechała, świat zdawał się stawać w miejscu, a słońce rzucało uwagę: "Cholera, mam rywalkę". Może właśnie dlatego panienka wolała deszcz. Preferowała czuć na swoim ciele krople wody, przyklejające jej do ciała ubranie i włosy, podkreślające jej nienaganne kształty. Wzrok mężczyzn zwykł przesuwać się po jej posturze zwracając uwagę na każdy cal jej ciała, przy czym największą uwagę poświęcali jej iskrzącym się oczętom. Wiecznie rozbawionym.


Charakter - Mający więcej, niż jedno oblicze:


"Na nic błagania, na nic łzy!
O słodka zemsto w to mi graj!
Luli-luli-laj!!!
 (...)
 Poznał jak smakuje zemsta,
Z jego własnych kłów i łap!

Stul kaprawe ślepia!
To znaczy, słodkie oczka zmruż.
Wiedz, że nim obejrzysz się,
Królem będziesz już!"

  Przyszedł czas na jej charakter, by następnie móc przejść do streszczenia życia głównej bohaterki. Czy tylko mnie wydaje się być iście nieprofesjonalnym i podłym skrócenie jej (koniecznie nieszczęśliwego!) życia w jednym akapicie, by następnie rozpisywać się stronicami o tym, jak znajduje miłość i robi całą masę nieistotnych rzeczy, takich jak jedzenie śniadania? Mówiłam o charakterze! A więc tu droga idzie w dwie strony: albo opisujesz banalnie inteligentną oraz kochaną przez wszystkich (niczym Śnieżka) i niedocenianą przez los istotkę, albo może ona być niekochana przez nikogo, gburowata i podła. Bajki mają to do siebie, że postaci są czarno białe. Złe, albo dobre. Nie ma niczego po środku. Nie zapomnij łączyć w jednym zdaniu rzeczy nie mające ze sobą nic wspólnego, jak na przykład: "Był inteligentna, jak i kochała zwierzęta". Mówiłam już, że się cieszę, ze to nie jest typowa bajka?


   Na wszystkie jej zalety nie starczyłoby mi miejsca: miła, wiecznie uśmiechnięta, wygadana, inteligentna, pełna cudownej energii życiowej, z której szczodrze korzystała skacząc po wszystkich drzewach w mieście, wchodząc po parapetach na sam wierzch dachów. Należała też do osób ambitnych, gdyż jeżeli brała się za kółko teatralne, to za główne role, jeżeli koszykówka - to kapitan drużyny, jeżeli śpiewała - to dawała z siebie wszystko. Była niezaprzeczalnie zdolna, gdyż na taką ją wychowano - córkę idealną.  

   Więc biel. Trzeba w tym miejscu dodać, że główną bohaterką, niezależnie od wszystkich jej początkowych wad będzie osoba nieskazitelnie biała. Tutaj problem jest największy, gdyż bajki nie zagłębiają się w powody dla których ich postać jest taka płytka. Nie będą jej pogłębiać, bo nie mają na to czasu. Bajki są krótkie. Tylko co nam po tym, skoro po przeczytaniu takiej bajki, w wyobraźni ludzi powstaje postać idealna i bez wad, która jest nudne i istnieć nie może. A proszę mi wierzyć, kiedy ktoś taki zaczyna pisać i ma takową postać, to opowieści te czyta się, co chwila zakrywając oczy ręką i jęcząc w duchu "za jakie grzechy każą mi to czytać?!"
   Więc nikt nie wspomni powyżej, że słynęła z takiej lekkości dobierania słów, iż nie sposób było nie uwierzyć w to, co mówiła, i choćby ci proponowała umierać w torturach, to i tak byś się na to zgodził. Właściwie jest jedna, jedyna sytuacja, gdy powie ci prawdę i tylko prawdę - rzucając ci w twarz twoje własne słabości (jej ulubioną osobą w tej kategorii jest jej ojciec, któremu nie oszczędza obelg). Po za tym po skończeniu dziesięciu lat wyzbyła się szacunku do innych, a jej język stał się niewyparzony. Warto też dodać, że ma certyfikat z posługiwania się ironią oraz cynizmem. Jest wiecznie spóźniona, zabiegana i naprawdę nie jest normalna. Uparta. Do tego nie uważa by były to wady. Jak mówi "To buduje mnie. Albo kochaj mnie całą, taką, jaka jestem, albo nie kochaj wcale." Uważa życie, za wieczną zabawę. 
   Co do córki idealnej, też można by się przyczepić, chyba, że mówisz iż jej ojcem jest sam Lucyfer, tudzież Loki - bóg kłamstwa. Wówczas trafiłeś w samo sedno - Córka Diabła.


"Z wierzchu masz być skałą
Ma się żar z niej tlić
Każdy bój zwyciężysz,
Zawsze tak ma być
(...)
Musicie być jak szalona rzeka
Jak tajfun, który obli mur
A równocześnie tak tajemniczy jak księży, co wygląda tu za chmur
Blisko już do walki
Na dwóch godna ten czas
Tylko twardy rozkaz,
Łączy mnie i was
"

   "Rudowłosy chłopak wszedł do budynku szkoły, od razu się rozglądając. Zrobił kilka niepewnych kroków, a następnie wyprostował się i postanowił dalej iść, jako ten pewny siebie i nie przejmujący się niczym dupek, na którego tak dużo kobiet leciało. Bo taka była prawda. W rzeczywistości kobieta pragnęła z pozoru cynicznego i aroganckiego ignoranta, który dla niej okaże się być wrażliwym mężczyzną dającym bezpieczeństwo.
   Szedł więc przez korytarz, z uniesionym podbródkiem i na wpół zamkniętymi oczami. Być może, gdyby darował sobie te oczy i nieco bardziej skupił się na słuchaniu, usłyszałby za sobą głos kobiety, która krzyczała głośno "Uwaga!"
   Zatłoczony korytarz na przerwach był bardzo ciasny, dlatego chłopak nie spodziewał się, że komuś zechce się po nim biegać. Zresztą, nie było nawet jak się rozpędzić, bo co i rusz, jakiś człowiek. Przynajmniej tak uważał, do momentu, kiedy w bardzo szybkim tempie, wszyscy znaleźli się pod ścianą, a na środku powstało małe przejście. Małe, które do kołowy zasłaniał rudowłosy chłopak, nie widząc o co może chodzić.
   Chwilę później poczuł to na własnej skórze. Ktoś na niego wpadł. A dokładniej: potrącił jego ramię. Podniósł szybko wzrok, patrząc na winowajcę. Była nią nie wysoka dziewczyna o brązowych włosach. Spojrzała na niego zatroskanym wzrokiem, zatrzymując się niedaleko. Chłopak pocierał ramię, przesuwając wzrokiem po jej zgrabnej sylwetce, zatrzymując wzrok na jej biodrach, które się kołysały na boki. Cóż, nawet teraz nie umiała ustać w bezruchu. Uniosła rękę, a w raz z nią, jego spojrzenie powędrowało w górę. Zatrzymał je na jej szarych oczach. Stalowych oczach, w których zdawały się być iskierki świadczące o energii z jaką żyła.
   - Wybacz. - Powiedziała oddalając się.
   - Nic się nie stało. - Odpowiedział, na co jej usta rozciągnęły się w uśmiechu, a dziewczyna obróciła się tyłem, ponownie się rozpędzając.
   - Nie patrz się tak za nią, nie potrzeba jej dowartościowywać bardziej, niż już jest. - Słowa te wypowiedział brunet, przykucnąwszy obok pierwszaka.
   - Słucham? - Zielone tęczówki mężczyzny jeszcze chwilę śledziły kobietę, a następnie zostały skierowane na kolegi.
   - Ona czuje, kiedy i skąd ktoś się na nią patrzy. - zaczął wyjaśniać. - I jest na tyle pewna siebie, że jeszcze chwila i przekroczy granicę zostając kobiecą wersją Narcyza. - Uśmiechnął się, podając swojemu rozmówcy zeszyt, który wypadł z jego plecaka.
   - Znasz ją? Kim ona jest?
   - Joey. Każdy wie kim jest. Ściąga na siebie uwagę innych.
   - Nie dziwię się... te długie nogi...
   - Zdziwiłbyś się, ale nie chodzi o jej wygląd. Choć niewątpliwie jest on dopełnieniem całości.
   - Więc czym?
   - Jest tego dużo. - Wzruszył ramionami. - Jeżeli usłyszysz o tym, że urządzono koncert na dachu szkoły, włamano się w nocy do basenu, zostawiono notatkę w miejscu strzeżonym hasłem: "ja nic nie zrobić, ale wasza ochrona być do dupy", wysadzono salę od chemii, najczęściej celowo, to wiedz, że to ona.
   - Ma ciekawe życie. - Pokiwał głową, podnosząc się.
   - To, to jeszcze nic. - Machnął ręką. - Na strzelnicę chodzi. I w wolnym czasie na miecze i kije walczy.
   - Ona? - Spojrzał na chłopaka z niedowierzaniem. - Ona ma budowę ciała delikatnej istoty, którą tak łatwo byłoby złamać na pół... - przeciągnął, rozmyślając na temat jej wyglądu.
   - Kobieta będąca chodzącym wulkanem. - Pokiwał głową. - Ale mówię dobrze, chodzi."


Historia - To, co nas kształtuje i sprawia, że stajemy się wyjątkowi:


"Tyran paszcze ma zębatą,
W sam raz żeby ziemie gryźć!
Krew popłynie strugą wartką,
Dla mnie bomba choćby dziś!

Strach, ból i zemsta wiodą prym!
 
Symfonia śmierci, gniewu hymn,
To dla mych uszu istny raj,
Luli-luli-laj!"



   W opisaniu historii jej życia chodzi o to, by napisać jak szczęśliwa była do pewnego momentu, w którym to wszystko się niszczy i główna bohaterka staje się magnesem na nieszczęścia. Zaczynają na niej ciążyć rzeczy tak ciężkie, że czytający bajkę mają skryta nadzieję, że zaraz umrze, żeby się nie męczyć. Obowiązkowo następuje motyw utraconego zaufania oraz kłamstwa


   Wychowywała się w domu pełnym miłości, razem ze swoim bratem, matką, oraz ojcem, który z powodu wyjazdów służbowych odwiedzał ją wyjątkowo rzadko. Żyła w słodkiej nieświadomości, że tak naprawdę jabłko, którego jedną częścią była jej matka, a drugą ojciec zostało z duplikowane. Znaczy, część mamy została z duplikowana i przybrała postać pani Kimberly. 

   W historii głównej bohaterki pojawiają się takie rzeczy, jak chociażby, że to pani Kimberly była tą pierwszą, bo przecież dzieci jej i ojca dziewczyny były starsze. Ale jaki jest cel o tym wspominać, skoro bajki nie służą po to, by być logiczne, a żeby przedstawić niewiastę w kolorze bieli. Niewinną i biedną. Do tego dobrze by było pamiętać że powinna być też słaba, gdyż to cecha, która jest iście konieczna do przyszłościowego spotkania prawdziwej miłości! W tym miejscu zawsze mam ochotę na śmiech. Proszę wybaczyć, ale tak się sprawy przedstawiają w umysłach innych, a prawda jest taka, że im silniejsza kobieta jest, tym silniejszego mężczyzny potrzebuje. Będzie szukała w nim bezpieczeństwa, stabilności, którą będzie jej dawał pomimo swojego bycia narwanym i romantycznym. Będzie go odpychała, bo przy nim okazywanie słabości, bo poleganie na nim, przestanie być czymś trudnym, a to będzie ją przerażało. Ta myśl, że ktoś otacza ją ramieniem, a to przyniesie odpoczynek...
 Wracając do historii! Oczywiście prawda zawsze zwycięża, i tak dalej, dlatego też i tym razem wyszła na jaw.



   Dziewczyna znienawidziła ojca, stała się zamknięta w sobie i przestała dopuszczać do siebie ludzi. Jej bujna wyobraźnia, oraz prawdziwie giętki język pozwoliły jej stworzyć w okół siebie świat, w którym mogłaby się ukryć. 


   Świat polegający na udowodnieniu każdemu, że tak naprawdę jest albo cholernie i nieprawdopodobnie szczęśliwa kobieta, albo prawdziwa suka, której zależy tylko na zniszczeniu porządku w twoim świecie. Owszem, zna się na manipulacji. Owszem, potrafi tym zyskać to co chce, ale proszę mi wierzyć, nie za każdym razem, kiedy na nią patrzysz i rzucasz jej słowa "Jesteś oszustką. Prawdziwą suką. Nikczemną kobietą" - to wypływający na jej usta uśmiech jest prawdziwy. Wiele razy zniszczyła tym relacje naprawdę dla niej ważne, które będzie niszczyła dalej, bo im więcej osób dla niej ważnych, tym więcej ma słabości na które nie może sobie pozwolić.


   Nie utrzymywała kontaktu z ojcem i nie chciała tego zmieniać, ale huragan, który zmiótł jej dom z powierzchni ziemi zmusił ją do zmiany. Zmusił, by przeprowadziła się do znienawidzonego ojca i zamieszkała nie tylko z nim, ale i z dwoma jego synami, z którymi nie sposób było się porozumieć. 

   Weszła do ich domu z uśmiechem na ustach. Z iskierkami determinacji patrząc na nich. Z myślą, że ich wykurzy z tego domu. Tylko to jej chodziło po głowie. A czemu? Bo przyszło jej do głowy, że mogliby zacząć być dla niej ważni, tak samo jak jej drogi braciszek, bo w końcu póki była jedyną kobietą w rodzeństwie, to jej naprawdę było wszystko jedno. Lecz nie mogła się poddać tej myśli. 
   To jest moment kulminacyjny wszystkich problemów. Powód, dla których bajka się zacznie. Coś, co pchnęło do spotkania i rozpoczęcia fabuły. Bodziec, tak bardzo nierealny, który zdawałby się być tylko koszmarem. Ale nie był. 
   Dziewczyna czuła się zraniona, oszukana a teraz jeszcze wystawiona na próbę.  


 

"To stale dręczy mnie
Dlaczego wszystko poszło źle.
Chcę już odejść stąd.
Nie jestem tam, gdzie jest mój dom.
I jedno wiem, nie poddam się.
Ze wszystkich sił próbować chcę.
Ni kroku wstecz, to ważna rzecz.
Wy z drogi mej zabierajcie się precz."




   Bajki zawsze mają dobre zakończenie, którym w większości jest bezgraniczna miłość. Zakochanie od pierwszego wejrzenia. Ufność ponad ludzką miarę, pomimo krzywd wyrządzonych nam przez życie. Tym jest Happy End. Nienaruszoną psychiką. Niezachwianą granicą. Czystym sumieniem, które odróżnia dobro od zła. To jest nam potrzebne, by mieć wiarę, bo jeżeli rozejrzysz się po naszym świecie nie zobaczysz tego. Twoje różowe okulary roztrzaskają się na małe fragmenty, jak bohaterce tej bajeczki w wieku lat dziesięciu. Już nie zaufasz tak szybko. Nie przebaczysz za piękne oczy. Nie będziesz czekała na swojego księcia na białym koniu, który przyjedzie wyratować cię z opresji. Zauważysz, że nie masz na sobie pięknej sukni, która zawsze zachowuje nieskazitelny kolor i krój. Dotrze do ciebie, że sama musisz się bronić. Weźmiesz do ręki broń, którą przez lata tylko mężczyznom wolno było się posługiwać. Odłożysz na bok trucizny przeznaczone dla tchórzy i patrząc komuś w oczy, wbijesz mu sztylet w pierś, obserwując jak wydaje ostatnie swoje tchnienie. 
   Bajki dają nam siłę marzyć, śnić, żyć i oddychać, bo gdyby w wieku dziecięcym zrujnowano nam dzieciństwo, usunięto podstawę bycia, pokazano zdrady i ukazano niesprawiedliwość świata, to skąd wzięlibyśmy odwagę by stanąć na nogi? I gdzie ukrylibyśmy się w przyszłości, jeżeli nie we własnym świecie? Mimo to, najgorsi wariaci wychodzą z osób posiadających wybujałą wyobraźnię, która nie przestaje być rozwijana. A potem jak taka osoba cierpi. Strzeżcie się ludzie. Strzeżcie się niebiosa. Narody padajcie na kolana. Wiem na własnej skórze, jak to jest być taką kobietą. Cieszysz się i cierpisz. Marzniesz i jest ci gorąco. Nie boisz się, ale obawiasz. Chcesz, ale nie chcesz. Żyjesz, a mimo to cały czas umierasz. 
   Bajki kończą się słowami "I żyli długo i szczęśliwie". Chciałabym napisać to samo, choć tu muszę dodać, że "długo i szczęśliwie" to synonim słowa "nudno". Do tego wyszłabym na kłamcę, bo nie wiem jak to rodzeństwo dalej żyło. Prawdę powiedziawszy nie zdziwiłabym się, jakby ona szybko umarła, a on - opłakując ją - umarł z tęsknoty. Prawdopodobne.

   A teraz mi powiedz, bajką był tekst poetycki, czy komentarze ukazujące puentę? Proszę wybaczyć, znudziłam się zwykłą formą bajki. Jeżeli rozważa pan zaliczenie mi tego, proszę pamiętać, że bajki braci Grim to właściwie kanibalizm w "Czerwonym Kapturku", Śpiąca Królewna wydająca na świat dwójkę dzieci w czasie śpiączki (choć słyszałam wersję, że zasnęła i została wówczas zgwałcona), Jasiowe i Małgosiowe podcinanie gardła czarownicy. 

Z pozdrowieniami i historią iście prawdziwą, gdyż Pana szanuję, a to u mnie rzadkość - J. K. Abbey"



Opinia Psychologa - Próba zrozumienia:


"Jedno wiem: Nie poddam się.
Galopem noc pokonać chcę.
Idźcie stąd, zostawcie mnie.
Tam czeka dom, a tu jest mi źle.
Do swoich wrócę stron.
Mam twardy kark, nie złamią go.
Jestem zdrów, zwyciężę znów.
Żadnej przegranej szkoda słów."

"Wyczułem jej niechęć, jak tylko przekroczyła próg mojego gabinetu. Spojrzałem na nią uśmiechając się, a ona odwzajemniła ten gest, choć wiedziałem, że nieszczerze. Nie chciała tu być i nie winiłem jej za to.Poprosiłem, żeby usiadła na krześle. To nie miało być jakieś wyjątkowo odmienne spotkanie od wszystkich tych, które dzisiaj odbyłem, i które miałem odbywać przez kolejny tydzień. Rozmowa z ludźmi po katastrofie, jaka ich dosięgnęła. 
   Spodziewałem się wysłuchać od niej długiej listy rzeczy, które straciła: książek, czasopism, lub innych ulubionych przedmiotów, ale dziewczyna nie zamierzała się tym ze mną dzielić. Usiadła i milczała, choć nie wyglądała na zlęknioną, ani na niepewną siebie. 
   Ściągnąłem brwi, uświadamiając sobie, że pamiętam ją z dnia katastrofy. Wtulona w brata, z łzami spływającymi jej po policzku. Niewinna - było to jedyne określenie, jakie się pojawiało w mojej głowie, kiedy o niej myślałem wtedy. Dziś prędzej powiedziałbym, że jej postawa wskazywała na to, że to ona sprowadziła huragan, co przecież było niemożliwe. 
   Zadałem proste pytanie, na które odpowiedziała krótko i mało wyczerpująco. Zadałem kolejne, sięgając po jej dokumentację, ale nie znalazłem tam niczego szczególnego. Spytałem się jej, czy udało jej się cokolwiek uratować. Kiwnęła głową. Zapytałem co. Odparła, że pudełko. 
   Spędziłem z nią tak półtorej godziny, by na sam koniec, kiedy zdawało mi się, że ją rozgryzłem, dotarło do mnie, jaką maskę kłamstw miała na sobie. Skrzywdzono ją, a teraz ona krzywdziła samą siebie."

Ciekawostki - To, co najmniej powinno cię interesować:


 "Wy nie wiecie co w moim sercu się kryje.
Chcę żyć i przeżyję.
Nigdy nie ulegnę, nigdy nie ulegnę wam nie.
Kto nie dotrze do fal nie popłynie na ich grzbiecie.
A wy tak właśnie chcecie.
Nigdy nie ulegnę, nigdy nie ulegnę, wam nie.
Chcę wolnym być, chcę żyć."
  
Główna rola w przedstawieniu
   - Pomimo tego, że jest całkowicie zwariowana i niepoukładana poważnie zastanawiała się na pójściem do klasy matematycznej, albo informatycznej. W tej pierwszej dziedzinie stara się być najlepsza w szkole, co całkiem nieźle jej wychodzi, biorąc pod uwagę, że jest na poziomie o dwa lata wyżej, niż powinna. W tej drugiej dziedzinie się nie wychyla, ale zna się na hakerstwie równie dobrze, jak na włamywaniu do cudzych pokoi w akademiku (A robi to często, by chociażby sobie posiedzieć na łóżku i poczekać na właściciela).
   - Strzela z pistoletu, na który ma pozwolenie, choć jeżeli ktoś zapytałby się jej o zdanie, to preferuje broń białą, oraz łuk. 
   - Ma słabość do bzów. Ogromną słabość.
   - Jakiś czas miała zielone włosy.
   -Interesuje się teatrem od długiego czasu i nie bez przyczyny gra zazwyczaj główne role. J jest kobietą odważną, do tego taką, która nie boi się kłamać i umie to robić, więc tym bardziej na scenie nie ma z tym problemów. Bez potrzebnych innym przygotowań może zmienić się z niewinnej, małomównej i skrytej w sobie dziewczynki w kobietę pewną siebie, torturującą innych. Mówi się o niej, że byłaby zabójcą doskonałym. Warto też dodać, że bardzo szybko uczy się tekstu, gdyż ma pamięć wzrokową do najdrobniejszych szczegółów. Najbardziej lubi występować w musicalach ponieważ łączy tu swój talent aktorski z muzycznym. 
   - Wołają na nią Kovu, ponieważ ma więcej, niż jedną naturę, oraz kompletnego bzika na punkcie tej bajki.
   - Jest dziecinna, czego nie chce zmieniać, ale jeżeli będzie chciała wywrzeć na kimś wrażenie innej, to to zrobi.
   - Chcąc się wkupić w jej łaski, kup jej czekoladę.



Powiązania - Siła rzeczy. Lwy są zwierzętami stadnymi:

Luck Abbey - Brat głównej bohaterki. Odgrywa kluczową rolę w życiu J, ponieważ jest obecnie jedynym powiernikiem jej sekretów. Zawsze mówi mu prawdę i właściwie nawet nie zastanawia się dlaczego. Jest dla niej bardzo ważny i często ma wrażenie, że nigdy nie znajdzie osoby, której będzie w stanie tyle powiedzieć.

Emili Abbey - Matka Kovu. Dziewczyna nie mówi tego głośno, ale straciła poniekąd szacunek do niej. Jak mogła wiedzieć o tym wszystkim i nic jej nie powiedzieć? Jak mogła się zgodzić na takie traktowanie? 

Nathaniel Williams - Oficjalnie chłopak się uważa, za jej najlepszego przyjaciela, a dziewczyna - chociaż nigdy nie na ten temat nie mówi - akceptuje taki stan rzeczy. Ma do kogo przyjść, ma z kim wypić, ma komu zatruwać dupę, czyli jest dobrze. Poznali się jakiś czas temu na wakacjach, przeżyli parę upojnych chwil, a potem nagle się okazało, że będą chodzili ze sobą do szkoły. Ich relacje skupiają się na dogryzaniu sobie.

"Kiedyś ktoś zdradził nas
Zniszczył wiarę w świat
Dziś to wiemy i wyrok nasz trwa
Skazy syn stać nie może się jednym z nas
Nie jest już jednym z nas"


Russell Collins - Przybrany brat dziewczyny. Właściwie ostatnio doszła do wniosku, że ona tylko oddaje mu pięknym za nadobne. Jeżeli jemu się wydaje, że mieszkanie z nim jest przyjemne, zwłaszcza po jego powitaniu, które raczej określiłaby mianem odpychającego, to się myli. Jej też się to nie podoba. On jest wredny dla niej, ona jest dla niego suką. Zobaczymy tylko komu to wyjdzie na dobre. 

 Steave Collins - Kochany ojciec dziewczyny, który obecnie musi znosić męki największe w postaci jej nienawiści do niego. Oczywiście wszyscy wiedzą, że nienawiść jest lepsza od obojętności. Dziewczyna bez większych ogródek mówi mu co o nim myśli i jak mało go obecnie szanuje. Za kłamstwo.

Josh Collins - Przybrany brat.

----
A teraz jeszcze mam wrażenie, że mi postać nie wyszła. Eh! x.x Poprawię to pewnie jeszcze z tryliard razy, jak nie więcej.

1. Jak widać Kovu wróciła, więc jak jej nie było, to dajmy na to, że wyjechała na miesiąc do matki.
2. Zaczynam wątki, jeżeli podajesz miejsce, cel spotkania oraz powiązania; ewentualnie ja ci podaję te rzeczy, a ty zaczynasz.
3. Za wszelkie błędy przepraszam. 

Cytaty:
Luli luli laj - Król Lew II
Nie jest jednym z nas - Król Lew II
Nigdy nie ulegnę - Mustang z Dzikiej Doliny
Zrobię mężczyzn z was - Mulan

5 komentarzy:

  1. [ Jesteś! <3 ]

    OdpowiedzUsuń
  2. [O to może wątek z Robbim ?]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Mam sentyment do tej buźki - kiedyś pisałam z autorką, która miała ten sam wizerunek jeszcze na dawnym blogu na onecie wh - także upraszam się o jakiś wątek czy coś, ot co :) Jeśli mi coś podrzucisz - zacznę:>]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Witam. Otóż mam dwie propozycje co do wątku i powiązania, od Ciebie zależy którą będziemy kontynuować. Dziewczyna może być jedną z nielicznych osób z którymi Sebastian się przyjaźni, być może w przeszłości łączyło ich coś w rodzaju przyjaźni z garstką flirtu, ale chłopak spotkał obecną dziewczynę i z twoją postacią zachował wyłącznie przyjacielskie stosunki bądź są dla siebie jak brat i siostra. To pierwsza propozycja. Druga opcja, twoja postać mogła zacząć znajomość z Sebastianem poprzez uczęszczanie razem do tutejszego teatru gdzie chłopak jest specem od nagłośnienia i drobiazgów, to jego praca dorywcza. Mogą się kolegować, nie przepadać za sobą, tutaj pole do popisu pozostawiam tobie. Przyznam, że nie mam ochoty na rozpoczęcie od kompletnych nieznajomych. Co do wątku, mogą spotkać się w czytelni, wieczorem, Sebastian często tam przesiaduję i czyta ulubione lektury lub w teatrze.]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Świetna karta <3 I ja bym chciała wątek, bo Twoja postać przypadła mi do gustu :) Zaczynamy od zera czy może jakieś powiązanie? :)]

    Daniel Morris

    OdpowiedzUsuń

Archiwum