środa, 29 sierpnia 2012

Wendy Turner


14 lutego 1994r. Początek naszej historii. Tego dnia w Jackson znajdującego się w Północnej Karoilnie na świat przyszła pierwsza córka państwa Turnerów. Otrzymała ona imię Wendy bo bohaterce jednej z ulubionych książek jej matki. Uważano, że dziewczynka jest najlepszym prezentem na dzień zakochanych jaki jej rodzice mogliby kiedykolwiek dostać.Dalsze lata życia dziewczynki były przykładem kochającej się rodziny. Mianowicie Emma była nauczycielką plastyki w szkole podstawowej a Carl inżynierem. Dzięki swojej pracy potrafili zapewnić Wendy szczęśliwe dzieciństwo. Pełne wycieczek, zabawek i miłości. Mimo, iż była dzieckiem niegrzecznym, ludzie mianowicie uważali, że ma diabła za skórą rodzice mieli do niej dużo cierpliwości i poświęcali jej naprawdę dużo czasu. 21 maja 2000r. Na świat przychodzi Mark, młodszy brat Wendy. Oczywiście jak to zawsze bywa rodzice poświęcali mu więcej uwagi o co dziewczynka była bardzo zazdrosna. Jednak rodzice wpoili jej, że jest już duża i potrafi sobie sama poradzić. Dziewczynka starała się być grzeczna i pomagać przy Marku, którego od razu pokochała. 14 października 2002r. Ten dzień Wendy uważa, ża najgorszy w swoim życiu, bowiem tego dnia panna Emma Turner miała wypadek, w którym uszkodziła kręgosłup. Od tego czasu nie mogła już nigdy wstać z łóżka. Było to wielką tragedią dla rodziny. Emocjonalną jakże i finansową. Teraz obowiązkiem Wen stało się chodzenie do szkoły a potem opiekowanie się bratem i mamą. W końcu jej tata pracował na dwie zmiany. Przez napiętą sytuacje w rodzinie Carl zaczął pić i swoje negatywne emocje zaczął odreagować na dzieciach krzycząc na nie i bijąc. Starsza siostra zawsze chroniła swojego braciszka i przyjmowała każdy cios, skierowany w jego sprawę. Przynajmniej kiedy miała taką okazję. Wiele razy lądowała na ostrym dyżurze z jakąś złamaną kończyną czy z rana do zszycia. To właśnie wtedy Wendy zaczęła odczuwać sporą nienawiść do świata, w końcu i też przyszedł nastoletni bunt. Dziewczyna spędzała jak najmniej czasu w domu. 27 lutego 2010r. Tego dnia Wendy pierwszy raz zniknęła na dłuższy czas w domu. Bowiem spotkała chłopaka znanego jej pod pseudonimem Woody. Nigdy nie poznali swoich prawdziwych imion ani nazwisk. Nie wiedzieli nawet ile mają lat, ale postanowili wyciągnąć sobie tydzień z życia. To miał być beztroski czas, kiedy to nie mieli przejmować się problemami. Dziewczyna uważa, to za najlepsze chwile od wypadku swojej matki. Wtedy dziewczyna poznała co to seks i jakie ukojenie mogą dać jej tabletki, które teraz tak kocha. Jednak po tygodniu się rozstali nie biorąc nawet swoich numerów telefonu. Na tym w końcu polegał ich układ jednak Wendy nigdy o nim nie zapomniała.
Teraz czas powiedzieć cos na temat wygladu, w końcu na to teraz większość społeczeństwa zwraca uwagę. Wendy jest bardzo drobną dziewczyną, która nie posiada nawet metra sześćdziesięciu. Mimo delikatnej postury zachowała kobiece kształty. Ma delikatną i nieco dziecięcą twarz, dzięki której dają czasem szesnaście lat. Duże niebieskie oczy, które zazwyczaj są otoczone nie za mocnym czarnym makijażem. Smukły mały nos i usta, na których nie widnieje uśmiech, przynajmniej od wypadku jej mamy nigdy nie był naturalny. Cały jej wygląd urozmaciją jej fioletowe włosy sięgające do pasa, które do końcówek schodzą do jasnego różowego. Zazwyczaj właśnie to po tym ludzie ją poznają. W jej uszach widnieje duża ilosć kolczyków i tunele wielkości 14mm. Na jej bladej z powody anemii skrórze widnieje kilka pojedynczych tatuaży.A jak się ubiera? Nic specjalnego, oprócz tego, że jej garderobę zazwyczaj odwiedzają ciemne barwy. Nie ma zahamowań co do ubioru i jeśli miałby ochotę wyszłaby z domu w wroku na śmieci. Lubi szokować i często jej się to udaję.
Wendy jest jak..kinder niespodzianka, tak naprawdę nie wiesz na co trafisz.Może na początku małe wyjaśnienie. Nasza panienka Turner jak każda osoba ma swoje wzloty i upadki. Jednego dnia będzie chciała z tobą rozmawiać by za kilka godzin nienawidząc cię z całego serca. Dziewczyna należy do osób znających swoją wartość i nie ulegającą zbyt szybko. Jest zawzięta i pyskata. Zdaję się być egositką, ale tak naprawdę potrafi zrobic bardzo dużo dla bliskiego jej człowieka. Nigdy się nie zakochała i nigdy nie była w żadnym związku(nie licząc jej chłopaka z przedszkola). Nie uganiająca się za nikim nie potrafiąca pokazać komuś, że w jakiś sposób się nim zainteresuję. Nie lubiąca mówić o sobie, dlatego gdy ktoś to zaczyna ten temat opowiada historie najcześciej pochodzące z bajek dla dzieci bądź zmienia temat. Jednak nie ma problemu z poznawaniem ludzi i komunikowaniem się z nimi. W końcu każdy z nas na swój sposób jest dziwiakiem. Kochajaca muzykę rockową i drum&bassyUzależniona od papierosów oraz leków
___________________________________
Witam wszystkich i zapraszam do wątków :>

77 komentarzy:

  1. [ UWIELBIAM JEJ WŁOSY <3 *____* ]

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Zaproponowałabym wątek, ale... Nie, ja proponuję wątek, ale jutro o ile znowu gdzieś nie wybędę. No chyba, że masz jakiś plan to możesz zacząć nawet dzisiaj :D Niech będzie, że jestem kulturalna, chociaż powiem Ci w tajemnicy, że tak naprawdę to najgorsza z najgorszych jestem xD ]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Podoba mi się ona, jest zbuntowana i pasuje do paczki Romea, dlatego zapraszam do przyjaźni z moim zbuntowanym łobuzem ;D:D]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Myślę, że on ją będzie instynktownie też chronił. Wprawdzie to kompletnie nie w jego stylu na pierwszy rzut oka, ale jak komuś dzieje się równa niesprawiedliwość, co jemu... to potrafi zachować się mężnie. Jak kiedyś zobaczy, że ma śliwkę pod okiem, czy że stary znowu jej rękę złamał to będzie się odgrażał, że "Śmiecia zabije jak jeszcze raz tknie Wendy". Co ty na to? :)]

    OdpowiedzUsuń
  5. [A bardzo chętnie xD
    Co prawda z pomysłami u mnie na tą chwilę krucho, mózg się wyłączył, ale Wendy z Zackiem mogli się poznać przez swoje młodsze rodzeństwo. Co prawda Danielle jest znacznie młodsza niż Mark, ale mogła się z nim jakoś zaprzyjaźnić. I tak jakoś Zachary z Wendy też się dobrze dogadują. Ona z bratem mogą czasem u nich pomieszkiwać na trochę, kiedy ojciec wpada w jakąś furię po alkoholu, czy coś.
    Pomysł dziwaczny, może masz coś lepszego? xD]

    Zack Collins

    OdpowiedzUsuń
  6. [Pozwolisz, że zamienię przystanek na metro? Będę wdzięczna :D]

    W podziemiach szumiały wentylatory, wszędzie było pełno ludzi, który tłoczyli się do krawędzi, czekając na swoje metro.
    W tym tłumie ciężko było znaleźć pożądane przez siebie osoby, ale Eddy wraz ze swoją zgrają kumpli wyróżniali się z pośród innych. Swoim wyglądem oraz nieciekawym zachowaniem budzili respekt oraz narażali się na nieprzychylne spojrzenia.
    Woń papierosów wypełniała powietrze wokół nich, a Romeo nie kwapił się, żeby chować w kurtce flaszkę wódki, którą zakosił z domu. W lewej dłoni trzymał papierosa, którym raz po raz się zaciągał.
    Wsadził dwa palce w usta i gwizdnął głośno, kiedy Wendy pojawiła się w zasięgu wzroku i szukała go pośród tysięcy głów. Kiedy ich spojrzenia się zetknęły, wyciągnął rękę i pokazał jej gdzie aktualnie się znajduje.

    OdpowiedzUsuń
  7. Powrót z pracy i szybkie rozeznanie w terenie dało mu do zrozumienia, że dom jest pusty. Było to piękne zrządzenie losu gdyby nie fakt, że Lip miał naprawdę ogromną ochotę na kilo blantów na plaży. Wyszedł na lekko opadającą ze starości werandę i rozejrzał się spokojnie. Dobrze było wrócić do domu, źle, że dom znajdował się w Palm Springs. Włożył do ust jointa, po chwili znalazł zapalniczkę, a kiedy podniósł zamglony wzrok zauważył małą postać leżącą na wznak w linii prostej, kilka dobrych metrów od jego domu. Ironiczny uśmiech wykwitł na jego wargach, ale oczy zaświeciły się. Chloe. Miał nadzieję, że to będzie właśnie ona. Szybko jednak stłumił to w sobie krzywiąc się jakby z pogardą do swoich myśli i ruszył powoli przez piasek. - Ej! Dziewczynko! - krzyknął jakby krztusząc się śmiechem. Dziewczyna zerwała się na równe nogi jakby ktoś ją uderzył. - Zdajesz sobie sprawę z tego, że cokolwiek tu robisz robisz to na terenie mojego domu, prawda? - przekrzywił lekko głowę i zmrużył oczy przyglądając się szczuplutkiej istotce stojącej przed nim. Pokręcił głową jakby z niedowierzaniem i zaciągnął się głęboko. Czekał. Mógł powiedzieć kilka słów więcej, ale dziewczyna wyglądała na zagubioną i nie przypominała mu znienawidzonych miesszkańców Palm Springs. Była bliższa jego ukochanego Illinois i patrzenie na nią dało mu dużo przyjemności. Podszedł bliżej. - No? Co tu robisz? - wymruczał już łagodniej wpatrując się w uważnie w jej duże, przestraszone oczy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zamilkł i utkwił w niej uważne spojrzenie. Nagle w dwóch szybkich krokach pokonał odległość między nimi i stanowczo złapał jej twarz w dłonie. Przyjrzał się źrenicom. Westchnął cicho, odwrócił wzrok, a jego dłonie opadły wzdłuż ciała. Nie trzeba było być żadnym geniuszem żeby zauważyć, że jest pod wpływem jakiejś chemii. Gorzej, że nie były to żadne białe proszki, bo oczy po kokainie czy innych znał. Widywał je w lustrze. - Kwiatuszku... - wymruczał cicho podnosząc wzrok. - Jesteś naćpana. Potrzebujesz czegoś? - przekrzywił głowę i wpatrywał się w szczupłe ciało gdzieniegdzie pokryte bardziej lub mniej widocznymi zranieniami. Gdyby była chłopcem pomyślałby, że po prostu lubi się bić. Ale nie była chłopcem. Była malutkim stworzonkiem, które najwyraźniej było notorycznie niszczone. Skrzywił się lekko. Nie lubił niesprawiedliwości. Był w tym przypadku hipokrytą, ale naprawdę nie potrafił jej znieść.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaśmiał się ohydnie. - Wendy pomyłka adresów do chuja pana. Czy my mamy na drzwiach napisane "Niania"? - warknął patrząc jej w oczy, które i tak raz po raz uciekły w głąb czaszki. - To, że nie potrafisz sobie poradzić ze swoimi problemami nie oznacza, że Lilly będzie teraz ślęczeć nad twoim bratem. Przykro mi. Naprawdę mi przykro. - Jego głos wcale nie brzmiał na zraniony. Brzmiał na rosnącą furię. - Pierdoli mnie twoja sytuacja rodzinna, a to że bawisz się w jakieś gówniane piksy to twoja sprawa. Ale wcale nie pomagasz tym wszystkim bratu. Ani sobie. Skończyliśmy z pomaganiem tobie. Zabierz brata, siebie i idź do domu. - Odwrócił się na pięcie i ruszył do domu. Fale wściekłości zalewały jego umysł przeszkadzając w logicznym myśleniu. Wpadł do domu i z całej siły uderzył pięścią w ścianę w przedpokoju. Nienawidził patrzeć na ludzi, którzy pozwalali na niszczenie siebie. Gdzie tu siła charakteru, gdzie bezlitosne zakończenie sprawy. Jego siostra to zrobiła, on to zrobił.

    OdpowiedzUsuń
  10. [Ok:) To wezmę to z rodzeństwem:)]

    Sobota. Najbardziej uwielbiany przez Blackiego dzień tygodnia. Zero szkoły, zero jakichkolwiek obowiązków, spanie do południa. Normalnie żyć nie umierać. Ostatnimi czasy do sobotnich zajęć Tony'ego dołączyły próby jego zespołu. Państwo Black nie byli uszczęśliwieni tym faktem, ponieważ wszystko, co odciągało ich syna ze ścieżki jego przyszłej kariery prawniczej było złe.
    Tak, więc w sobotnie południe, a raczej popołudnie Tony powoli otworzył oczy rozkoszując się przyjemnym uczuciem jakim była świadomość wypoczynku. Szaroniebieskie tęczówki spojrzały na zegarek wskazujący godzinę trzynastą.
    Wstał i naciągnął na siebie czarne dresowe spodnie. Zszedł powoli na dół machinalnie przeczesując rozczochrane włosy.
    Po chwili zatrzymał się w pół kroku gdyż dostrzegł siedząca na kanapie w salonie fioletowo włosą dziewczynę.
    - Eee... cześć.- powiedział nieco zmieszany swoim wyglądem. - A czemu ty tu sama siedzisz?

    OdpowiedzUsuń
  11. [ Sorry, mam kurewski talent do psucia wątków. Wolałbym też żeby się nie znali, bo moja postać raczej nie ma znajomych w Palm Springs i wszystkich poznaje na bieżąco. Jeżeli masz ochotę mogę zacząć.]

    OdpowiedzUsuń
  12. - Lip! Ile razy mówiłem ci żebyś przestał kraść mój rower? - krzyknął Sam przez okno bawiąc się zapalniczką. - Od chuja, Sam. Od chuja razy, ale ja naprawdę nie mam czasu na tą zabawę. - Lip wstał na kacu, lewą nogą, wywrócił się o brata, potem o pralkę, a w kuchni spotkał nowego chłopaka swojej siostry, który nago pił kawę z jego kubka.
    Blondyn wyszedł z domu zły, nie w humorze i kompletnie nie gotowy na nowy dzień. Wsiadł na rower brata ignorując jego krzyki, odpalił blanta i ruszył w stronę sklepu. Znowu nikt nie zrobił zakupów, a Lip naprawdę potrzebował dużej dawki energii żeby jakkolwiek przetrwać dzisiejszy dzień. I kefiru. Zdecydowanie kefir był najważniejszy. Spojrzał na listę zrobioną przez siostrę i chwiejnym krokiem ruszył ku półkom. Kiedy patrzy się w dół i nie ma się dobrej koordynacji ruchowej nie trudno zrobić komuś krzywdę. Kiedy już na parkingu zbliżał się do porzuconego z boku roweru odsunął butelką trzymaną w dłoni idącą z naprzeciwka dziewczynę. Zrobił to najwidoczniej bardzo zamaszyście bo ta odskoczyła jak zła kotka i rzuciła mu stanowcze spojrzenie. Uniósł dłonie w geście bezbronności, ale nie wyglądało to zbyt dobrze zważywszy na to co w nich trzymał. Ukłonił się jakby lekko, wyraźnie kpiąc i rzucił jej spojrzenie spod spadających na oczy włosów. - Wybacz. - wymamrotał uśmiechając się ironicznie. - To nie mój dzień.

    OdpowiedzUsuń
  13. [Tak ten Robbie. Wątek jasne ale ja nie zaczynam więc jeżeli możesz... ]

    OdpowiedzUsuń
  14. [Zdecydowanie Wendy z Linroe muszą się poznać. Jest chęć na wątek? ;)]

    OdpowiedzUsuń
  15. Ori wracała z małego meczu siatkówki plażowej, jak zwykle zadowolona z osiągniętego celu, który nigdy nie miał się inaczej niż wygrana. Oczywiście w dobrym stylu, z zaciekle walczącymi przeciwnikami, których nie pokonuje się w kilku ruchach, a podczas prawdziwej bitwy na odpowiednim poziomie. Taki mecz udało się losowi zorganizować właśnie dzisiaj i dziewczyna czuła przyjemne zmęczenie w mięśniach.
    Szła jedną z głównych ulic, kiedy mignęły jej charakterystyczne, fioletowe włosy. To nie mógł być nikt inny jak poznana na niedawnej imprezie w pokoju wspólnym Wendy. Ciekawiło ją, czy dalej mają na pieńku z Jamaicą, ale nie chciała o to pytać i wracać do mniej przyjemnej części tamtego wieczoru.
    - Cześć, Wendy - przywitała się, kładąc dłoń na ramieniu znajomej. - Co słychać? - spytała z przyjaznym uśmiechem, który jasno mówił, że naprawdę ciekawi ją odpowiedź, a nie jest to jedynie kurtuazyjne pytanie.

    OdpowiedzUsuń
  16. [Prosiłabym o podrzucenie mi jakiegoś pomysłu, tudzież miejsca spotkania, a ja postaram się zacząć jakiś wątek.;)]

    OdpowiedzUsuń
  17. [Chętnie. Jak podrzucisz pomysł to ja zacznę xP]

    Zack Collins

    OdpowiedzUsuń

  18. Blackie słysząc słowa dziewczyny i widząc jej minę zaśmiał się tylko i machinalnie przeczesał swoje rozczochrane długie włosy. Fioletowo włosą Wendy kojarzy ł ze szkolnych korytarzy i jednej czy dwóch imprez, więc postanowił pomóc ‘biedaczce’.
    Tony bardzo dobrze wiedziała, jaka jego mama potrafiła być przekonująca. Kiedy nie miała nic lepszego do roboty zapraszała niewinnych ludzi na herbatki, a jeśli ci nie chcieli się zgodzić wierciła im dziurę w brzuchu dopóty, dopóki ów delikwent w końcu się nie zgodzi.
    - Zaczekaj tu chwilę- powiedział z tajemniczym uśmiechem by już po chwili wrócić z dwiema czystymi szklankami herbaty, czystymi szklankami do drinków, talerzem pełnym ciasteczek, wiaderkiem lodu i butelką whiskey pod pachą. Wszystko to miał ustawione na drewnianej tacy, którą ostrożnie postawił na niskim trójnożnym stoliku stojącym obok jasnej kanapy, na której siedziała Wendy.
    Tony zajął miejsce obok dziewczyny i spojrzał na nią zielonymi tęczówkami.
    -No i jesteś uratowana. Mama stwierdziła, że będzie ci lepiej w moim towarzystwie, a ona w tym czasie zacznie przygotowywać obiad.- Powiedział z szerokim uśmiechem. – No, to, co tam u ciebie?- Zapytał nalewając do szklaneczek brązowego trunku.

    OdpowiedzUsuń
  19. [Mam taki dziki pomysł więc tak. Wendy i Robbie się znają i wpadają na mega durny pomysł. W środku nocy włamują się do szkoły chcąc coś zdewastować. Przyłapuje ich woźny więc postanawiają go zabić. No dobra nie zabić a coś z nim zrobić. co ty na to? ]

    OdpowiedzUsuń
  20. -Jestem durny i zajebiście mi z tym, jestem durny i zajebiście mi z tym- mruczał sobie pod nosem do tego z szerokim uśmiechem. Był umówiony z Wendy na mega tajną akcję. Raz się żyję więc czemu by nie włamać się do szkoły. Robbie na dworzec przyszedł chwilę później więc z daleka widział czekającą dziewczynę. Gdy wreszcie do niej dotarł obdarował ją szatańskim uśmiechem.
    -Gotowa na rozpieprzenie szkoły- spytał i zaśmiał się diabolicznie.

    OdpowiedzUsuń
  21. Zaśmiał się tylko słysząc jej słowa. Uwielbiał ludzi tak walniętych jak on więc Wendy zdecydowanie była jego ulubienicą.
    -Kocham cię dziewczyno- powiedział i zabrał od niej papierosa sam się nim zaciągając- Jeżeli powiesz, że mnie nie kochasz złamiesz mi serce więc lepiej wyznaj to od razu- zaśmiał się i oddał jej fajkę.

    OdpowiedzUsuń
  22. [ Jakieś konkretne propozycje? ;> ]

    OdpowiedzUsuń
  23. -No cóż mogą być- zaśmiał się i zabrał jej papierosa. Nim się zaciągnął pocałował ją lekko.
    -Jeżeli dzisiaj zginiemy będę przynajmniej wiedział, że mnie kochasz- zaśmiał się i gdy wypuścił dym oddał jej papierosa. Już prawie dochodzili do szkoły. Ale fajnie wreszcie coś zdemolują.

    OdpowiedzUsuń
  24. -Jakże by inaczej- zaśmiał się i przeczesał włosy palcami. widząc szkołę na jego twarzy zagościł iście szatański uśmieszek. Podeszli do jednego z okien.
    -To powinno być dobre- powiedział cicho i wybił je. Po chwili wślizgnął się do pomieszczenia, które było schowkiem- Nikogo nie ma- oznajmił i czekał aż dziewczyna do niego dołączy.

    OdpowiedzUsuń
  25. -Na inne rzeczy przyjdzie jeszcze pora. Na razie włamanie do szkoły- zaśmiał się i lekko uchylił drzwi nikogo nie było na korytarzu więc cicho wyszedł. Czujnie się rozglądając szedł wzdłuż korytarza aż w końcu dotarł do sali chemicznej.
    -Witaj w piekle kochana- zaśmiała się gdyż szczerze nienawidził chemii. Podobnie było z matematyką, biologią, fizyką...

    OdpowiedzUsuń
  26. Zaśmiał się.
    -Dobra to sprawdzę w googlach co trzeba połączyć aby zrobić bombę. W każdym bądź razie możemy zrobić tutaj niezły burdel- wziął pierwszą lepszą probówkę i z głośnym upss cisnął nią o ziemię.
    -Uhh jaka szkoda- powiedział gdy następna wyśliznęła mu się z rąk- Jak myślisz co to było- spytał gdy zobaczył jak substancja pieni się na podłodze.

    OdpowiedzUsuń
  27. Ucieszyła się w duchu, kiedy zobaczyła grzecznie gojącą się ranę. Jeszcze tego brakowało, żeby impreza w pokoju wspólnym pozostawiła jakieś głębsze urazy na uroczej buzi dziewczyny.
    - Nic dodać, nic ująć - odparła. W życiu Oriane też nie doszło do głębszych zmian, chyba że liczyć nową parę butów. Tak, to było duchowo bardzo głębokie przeżycie, kiedy zastanawiała się nad kolorem i wysokością obcasa. A tak poważnie, co mogło się u niej zmienić? Dalej była matką rocznej córki, która zagarniała większość jej czasu. Dalej próbowała być odpowiedzialna i nawet jeśli rodzice wyganiali ją na imprezę, stawało na góra dwóch słabych drinkach. Dalej grała w siatkówkę. W ogólnym rozrachunku jej życie było nudne jak flaki z olejem. Potrzeba było przyjrzeć się mu z bliska, aby cokolwiek dostrzec. - Może masz ochotę usiąść i pogadać? Ostatnio jakoś nie miałyśmy okazji - zaproponowała.

    OdpowiedzUsuń
  28. -Zje nas czy nie co za różnica. Fajnie by było gdyby zrobiło dziurę w podłodze- zaśmiał się gdy usłyszał czyjeś kroki- mamy gościa- uśmiechnął się złowieszczo. Przewrócił jedną z ławek, która z hukiem rąbnęła na ziemię. Chciał zwabić tu nieproszonego osobnika. Gdy do sali wszedł woźny Robbie uśmiechnął się wrednie.
    -Mam plan. Zabijmy go- powiedział i widząc wyraz twarzy woźnego pedofila nie mógł się nie zaśmiać.

    OdpowiedzUsuń
  29. [Jak myślisz wstawić to zdjęcie do karty?
    http://data.whicdn.com/images/25487850/tumblr_m1cwguP0qF1r13y9eo1_250_large.gif ]

    OdpowiedzUsuń
  30. Zastanowił się przez chwilę.
    -No dobra. Nie zabijajmy go. Ale to by było przynajmniej interesujące- zaśmiał się i zaczął powoli okrążać woźnego- Tak czy inaczej musimy z tym panem coś zrobić- oznajmił i uśmiechnął się wrednie.
    -Jakieś pomysły? Wylejemy mu kwas na twarz czy rozbierzemy go i przykujemy różowymi kajdankami do grzejnika w damskiej toalecie- popatrzył na nią pytająco.

    OdpowiedzUsuń
  31. Gdy Robbie zauważył dym zdziwił się.
    -Co ty kurwa zrobiłaś? Dobra mniejsza niech się dymi najpierw załatwmy woźnego a potem zajmiemy się dymkiem- powiedział i powalił woźnego na ziemię. Nie było to trudne bo gość zbyt inteligentny nie był. Chłopak zaczął go rozbierać co było trudniejsze. Gdy rozebrał go do bokserek wyciągnął telefon i zrobił mu kilka zdjęć.
    -Masz może kajdanki. Moje musiały zostać w schowku- popatrzył na nią.

    OdpowiedzUsuń
  32. Uśmiechnął się z aprobatą.
    -Nigdy w ciebie nie wątpiłem- pociągnął woźnego w górę aby ten wstał i popchnął go w stronę damskiej łazienki- Pamiętaj jeżeli komuś o tym powiesz twoje zdjęcia będą wszędzie- oznajmił z wyższością i gdy doszli na miejsce przykuł go do grzejnika. Zrobił mu kilka zdjęć ale wciąż czegoś mu brakowało.
    -Masz może pomadkę- spytał z szatańskim uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  33. -Mi się podoba ale najpierw go umalujmy. Na zdjęciach każdy musi ładnie wyglądać- oznajmił i narysował na policzkach woźnego serduszka a na jego brzuchu napisał "Zawsze chętny na seks zadzwoń ;*"
    -Tak czerwień do niego pasuje- powiedział i chwilę potem usłyszał dźwięk alarmu przeciwpożarowego- O kurwa, kurwa, kurwa. Ten dymek włączył alarm- pacnął się w czoło.

    OdpowiedzUsuń
  34. Biegł za nią z zadowoleniem. Gdy się w końcu zatrzymali Robbie wzruszył ramionami.
    -A co my możemy Wendy. Woźny nas nie wyda, zdemolowaliśmy salę chemiczną, wybiliśmy szybę, zdewastowaliśmy też składzik. Chodźmy do mnie opić nasze zwycięstwo- oznajmił z szerokim uśmiechem jak on lubił gdy wszystko szło po jego myśli.

    OdpowiedzUsuń
  35. Zaśmiał się cicho.
    -Uznajmy, że dymek wystarczył. A skoro mamy pić to chodźmy bo czuję jak whisky mnie woła- wziął ją pod ramię i ruszył do swojego mieszkania. Gdy po kilku minutach dotarli na miejsce Robbie wpuścił ją do środka.
    -Idź do salonu. Ale uważaj na Jagga- ostrzegł wiedząc, że pies potrafi zalizać na śmierć. Sam poszedł do kuchni i przyniósł z niej dwie butelki whisky i dwie butelki tequili, które po chwili postawił na stole. Na chwilę wrócił jeszcze do kuchni i zabrał z niej sól i cytryny.
    -Nasz triumf trzeba uczcić więc sama whisky nie wystarczy- oznajmił z szerokim uśmiechem i otworzył swoją butelkę biorąc spory łyk. No ale cóż po biegu chciało mu się pić.

    OdpowiedzUsuń
  36. -O to właśnie chodzi- zaśmiał się i ponownie napił się whisky. Po chwili odpalił papierosa i położył głowę na jej nogach. Tak było zdecydowanie wygodniej. Zaciągnął się by po chwili wypuścić dym.
    -Jak ci Indianie wysyłali te sygnały dymne- mruknął po nieudanej próbie wysłania takiego za pomocą papierosowego dymu.

    OdpowiedzUsuń
  37. Przyglądał jej się uważnie popijając ze swojej butelki, która okazała się pusta gdy dziewczyna skończyła.
    -Nie najgorzej. I kto ci powiedział, że nie umiem. To miał być sekret- zaśmiał się- Zróbmy coś ciekawego- po tych słowach zastanowił się nad interesującymi zajęciami. W końcu wpadł mu do głowy pomysł- Zagrajmy w prawda czy wyzwanie- oznajmił z uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  38. -Wyzwanie? Proszę bardzo- zaśmiał się i pomyślał przez chwilę. Nałożył sobie na rękę sól- zasada jest prosta zlizujesz sól, wypijasz całą butelkę tequili i zagryzasz limonką- uśmiechnął się łobuzersko. Lepsze zlizywanie z ręki niż ze stopy jak to już bywało. Poza tym chyba każdy musi kiedyś jeść komuś z ręki. Popatrzył na nią wyzywająco- Od razu mówię ja też proszę wyzwanie- dodał po chwili.

    OdpowiedzUsuń
  39. -I kto tu kogo chce upić- zaśmiał się i zgodnie z jej poleceniem nasypał sobie na rękę sól. Zanim zabrał się za wyzwanie sprawdził czy dziewczyna pije. Widząc, że to robi zlizał sól i sam zaczął pić. Do dna. No może z jedną krótką przerwą. Gdy skończył zrobiło mu się trochę cieplej.
    -No dobra prawda czy wyzwanie- spytał z podstępnym uśmieszkiem.

    OdpowiedzUsuń
  40. Zaśmiał się, kiedy usłyszał odpowiedź dziewczyny. Fioloetowowłosa dziewczynę Tony kojarzył ze szkoły. W końcu niewiele osób w szkole miało tak niespotykany kolor włosów.
    -No cóż ja- tu przerwał na chwilę wyciągając papierosy i odpalając jednego oraz częstując dziewczynę- trenowałem, miałem próby z zespołem, zrobiłem sobie nowy tatuaż, a poza tym opróżniłem kilka butelek whiskey i grałem w szachy ze smerfami.- Dodał uśmiechając się do dziewczyny łobuzersko.

    OdpowiedzUsuń
  41. -Wyzwanie, wyzwanie, wyzwanie. O mam. Zagraj ze mną w rozbieranego pokera. Na dobrą sprawę jutro nie będziemy niczego pamiętać- oznajmił z łobuzerskim uśmiechem po wypiciu dwóch butelek człowiek przestaje zastanawiać się nad tym co mówi. A biorąc pod uwagę fakt, że pewnie coś jeszcze wypiją jutro o niczym nie będą pamiętać. To właśnie najbardziej lubił. Wyjął z szafki karty i pomachał jej nimi pod nosem.

    OdpowiedzUsuń
  42. Pamiętam każdy dzień, minutę oraz sekundę z chwil spędzonych z fioletowowłosą. To było, jakby wczoraj. Nadal czuję fiołkowy zapach jej włosów, delikatną oraz kuszącą woń skóry dziewczyny oraz te usta. Duże, bladoróżowe usta zwięczone w jednym pocałunku z moimi. Dobrze wspominam ten czas, jest on jednym (jak nie jedynym) najlepszym czasem w moim życiu. Gdybym mógł, z chęcią przeżyłbym to jeszcze raz.
    Usta błędziły po nagim ciele dziewczyny. Można było wyczuć pożądanie oraz podniecenie jakie ogarnęło tą dwójkę ludzi. Pragnęli siebie jak nigdy niczego innego. Czy to miłość? Nie można tego powiedzieć, znają się dopiero tydzień. I to ostatni dzień. Trzeba go wykorzystać.
    Potrząsnąłem głową, budząc się. Ziewnąłem. Ten sen.. ciągle był w mojej głowie. Co noc. Pojawiał się też na jawie. Tęskniłem za fioletowowłosą. Nie znałem co prawda jej imienia ani wiele o niej nie wiedziałem. Ale.. tęskniłem.


    James

    OdpowiedzUsuń
  43. Zaśmiał się słysząc jej pytanie. Czuł wyraźnie, że temperatura po alkoholu się podniosła.
    -Jeżeli cię rozbiorę to nie martw się prawdopodobnie sam zostanę tylko w bokserkach. Albo w skarpetkach. Nie znalazł się jeszcze taki co by pozostał ubrany. Co możemy robić później? Kontynuować naszą grę w pytanie i wyzwanie- uśmiechnął się łobuzersko i rozdał karty najpierw starannie je tasując. Widząc swoje lekko się uśmiechnął nie były złe, ale dobre też nie były.

    OdpowiedzUsuń
  44. Z nieodgadnionym wyrazem twarzy patrzył jak wymienia kartę. Sam postanawiał niczego nie wymieniać. W końcu trzeba iść na żywioł.
    -No to sprawdzamy- peszek. To właśnie to co mu towarzyszyło w tym spotkaniu. Z niechęcią zdjął koszulkę posyłając ją na drugi koniec pokoju. Mimo wszystko nie lubił przegrywać. Ponownie rozdał karty i tym razem wymienił dwie karty. Szczęście się do niego uśmiechnęło.

    OdpowiedzUsuń
  45. -No nie- jęknął gdy przegrał w kolejnym rozdaniu. Zdjął skarpetki. A co mu tam. Rozdał ponownie. Zastanowił się nad tym czy wymieniać karty. Wymienił wszystkie i opłaciło mu się to bo tym razem on wygrał.
    -Wreszcie szczęście wróciło- uśmiechnął się szeroko- jeszcze cię rozbiorę na pewno mi się uda- powiedział i popatrzył na puste butelki- Ale zanim to zrobię jeszcze się napiję- dodał i na poszedł po Daniels'a. Gdy wrócił napił się i rozdał.

    OdpowiedzUsuń
  46. -Ostra zawodniczka co- spytał widząc jej uśmieszek. Oczywiście wiedział, że kto jak kto ale ona do delikatnych panienek nie należy. Może dla tego ją tak lubił. W jak jej można nie lubić? Wygrał. Dzika radość. Ryzyko po raz pierwszy mu się opłaciło.
    -To dzięki temu Danielsowi- popatrzył na butelkę trunku, która stała obok niej. Natychmiast ją zabrał- Oddawaj moją szczęśliwą whisky i się rozbieraj- mruknął i pogłaskał czule buteleczkę.

    OdpowiedzUsuń
  47. Zaśmiał się i upił łyk po czym oddał jej szczęśliwą butelkę. Trzeba dodać, że z wielkim żalem.
    -Cholera ta butelka ma coś w sobie- powiedział wstrząśnięty i zdjął swoją czapkę. Całe szczęście, że ją założył bo pewnie siedziałby teraz w bokserkach. Zabrał whisky do siebie licząc na szczęście.

    OdpowiedzUsuń
  48. -Tak wierzę w nią. W końcu w coś trzeba- powiedział i gdy tylko spojrzał na swoje karty mina mu zrzedła- pieprzona butelka- warknął i napił się. Zdjął spodnie zostając w samych bokserkach. No to po nim. Jeżeli teraz przegra zostanie nagi. Wziął głęboki oddech i odetchnął z ulgą gdy cudem wygrał.
    -I kto tu jest boski i nie będzie goły? Ołł jeeaaaa to właśnie ja.

    OdpowiedzUsuń
  49. [A dzięki w zasadzie Robbie wcześniej go miał dopiero potem Matta ale jednak wolę Aarona ;d Co do wątku ty zadecyduj czy R ma być goły.]
    Robbie odruchowo zakrył bliznę na brzuchu. Była to pamiątka po jego ojcu, który niejednokrotnie go katował. Gdyby nie ta blizna jego ciało byłoby idealne.
    -No to jesteśmy kwita- powiedział i zlustrował ją wzrokiem. No może nie tyle co lustrował a pożerał. Facet to jednak facet. Rozdał karty...

    OdpowiedzUsuń
  50. Gdy zdjęła jego rękę z blizny lekko się zdziwił ale potem zrozumiał.
    -No to pięknie- westchnął i ściągnął bokserki. Rozebrała go. Jak jej się to udało? Nie wiadomo no ale cóż różnie to bywa- Patrz i podziwiaj- zaśmiał się. Wcale nie czuł się niekomfortowo. Wendy była półnaga to co za różnica czy on był całkiem goły.
    -To ja wybieram wyzwanie.

    OdpowiedzUsuń
  51. -Jesteś bezlitosna- jęknął ale z uśmiechem poszedł na balkon. Szedł lekko chwiejnym krokiem ale to raczej nie powinno dziwić. Gdy wyszedł choć był nagi wcale nie zrobiło mu się zimno- Chodź tu nie lubię palić w samotności- zaśmiał się i odpalił papierosa. W cale nie śpieszył się ze spalaniem fajki. Wręcz przeciwnie strasznie się przy tym ociągał. Był goły, napity i chuj. Gdy dokończył palić wrócił do salonu.
    -Pytanie czy wyzwanie?

    OdpowiedzUsuń
  52. -No to poproszę o coś pewnie ci nie znanego. Taniec erotyczny. Tak właśnie tak. Masz dla mnie zatańczyć- była to swego rodzaju zemsta za palenie na golasa. Usiadł na podłodze pleckami opierając się o kanapę.
    -Zobaczymy czy w tym jesteś tak dobra jak w pokerze- zaśmiał się.

    OdpowiedzUsuń
  53. Życie płynęło niesamowicie wolnym tempem a Pandora miała dość. Dosyć ciągłych badań, dosyć igieł, pobieranej krwi, wszystkiego. Tym razem czekał ją przeszczep szpiku. Musiała to zrobić dla swojej siostry.. nie chciała aby Shannon umarła. Nie chciała również być jej dawcą, ale ich zgodność była idealna, więc nie miała innego wyjścia. W takiej sytuacji nie mogła myśleć egoistycznie. Powoli przechadzała się szpitalnym korytarzem. Przygotowania do zabiegu miały się zacząć dopiero za godzinę.

    OdpowiedzUsuń
  54. Oriane nie miała w zwyczaju drążyć niechcianych tematów, bo doskonale pamiętała jak jeszcze całkiem niedawno sama unikała rozmów o rodzinie i braku wolnego czasu jak ognia. Każdy powinien sam decydować, z czego jest gotowy się zwierzyć i dziewczyna to całkowicie szanowała, wiedząc, że sama chciałaby dla siebie tego samego.
    Prowadząc luźną pogawędkę o pogodzie i końcu wakacji przeszły do mieszczącej się kilka kroków od nich kawiarni i zajęły stolik. Ori miała ochotę na mrożoną kawę, więc nie wahała się jej zamówić.
    - To jak spędziłaś ostatnie dwa miesiące? - spytała z przyjaznym uśmiechem, gotowa słuchać w stu procentach. Miała tylko nadzieję, że nie pyta o nic niewłaściwego.

    OdpowiedzUsuń
  55. Zaśmiał się słysząc jej wywód. Nie zdziwił się gdy włączyła muzykę. Wręcz przeciwnie. Gdy zaczęła kołysać biodrami chcąc czy nie chcąc nie mógł oderwać od niej wzroku. Jej ruchy były płynne subtelne. Gdyby jej nie znał stwierdziłby, że już to kiedyś robiła.
    -Jak dla mnie wystarczyło- zaśmiał się i pocałował ją. Co on do cholery wyprawiał? Nie miał pojęcia. Może to przez alkohol a może nie. Kto to wie.

    OdpowiedzUsuń
  56. [Och, myślę, że powinny na siebie wpaść i pójść na kawę. c:]

    Dziewczyna weszła do windy i zjechała na sam parter. Chciała się trochę przewietrzyć i łyknąć świeżego powietrza (o ile powietrze zatrute przez spaliny może być świeże). Pchnęła delikatnie drzwi wyjściowe i zauważyła fioletowłosą, znajomą jej istotę. Paliła papierosa, to czego Pandora nigdy nie próbowała i miała nadzieje nie spróbować.
    - Cześć. - odezwała się cichym ale wyraźnym głosem.

    OdpowiedzUsuń
  57. Gdy oddała pocałunek trochę się nawet zdziwił jednak nie zamierzał przestawać. Objął ją i pogłębił pocałunek. Alkohol z pewnością przejął władzę nad jego rozumem ale czy to źle. Każdy czasem musi się porządnie wstawić. A gdy opija się taki sukces jest to wręcz wskazane.

    OdpowiedzUsuń
  58. Lekko przygryzł jej wargę by zaraz ją possać. W końcu pocałunkami zszedł do jej szyi. Najpierw lekko muskał ją wargami a potem następnie zaczął językiem kreślić na niej kółka. Palcami lekko muskał skórę na jej plecach.

    OdpowiedzUsuń
  59. Czuł pod palcami jej blizny. Bardzo wyraźnie. Wiedział co przeżyła. On miał to samo. Niejednokrotnie został pobity przez ojca. Czasem do nieprzytomności, wielokrotnie miał połamane kości i posiniaczone całe ciało. Często nie jadł nic przez kilka dni lub przez długie godziny był zamknięty w swoim pokoju. Wszystko przez to, że się urodził. Wspomnienia, które do niego powróciły sprawiły, że zaczął całować ją z większą gorliwością. Potrzebował drugiej osoby. Kogoś kto pogłaszcze go po głowie i powie, że wszystko będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  60. Zamruczał cicho. Smakowała whisky. Jednym z najlepszych na świecie smaków. Językiem badał wnętrze jej buzi. Przyciągnął ją bliżej siebie prawie w pełni do niej przylegając. Na chwilę mógł zapomnieć o szarej smutnej rzeczywistości i robić coś przyjemnego na co naprawdę miał ochotę.

    OdpowiedzUsuń
  61. - Zupełnie jakbym siebie słyszała - stwierdziła wysłuchując jej słów. Dla Oriane wakacje od roku szkolnego różniły się tylko tym, że nie miała lekcji i zamiast od popołudnia to od rana zajmowała się córką, bez przerwy. Chyba, że jakaś uczynna koleżanka chciała ją przygarnąć na jeden dzień albo pół, żeby dziewczyna też skorzystała z wolnego czasu w minimalnym stopniu. - Do której idziesz teraz klasy? - rzuciła, mieszając słomką kawę, aby po chwili trochę przez nią upić.

    OdpowiedzUsuń
  62. -Szkoda, że jutro nie będę niczego pamiętał- powiedział między pocałunkami. Ręką zjechał na jej pupę. Ich pocałunki z niewinnych zaczęły się zmieniać w jedne z tych dzikich. Było w nich wszystko czego często w pocałunkach brakowało. Ssanie, skubanie, muskanie, języczek i wiele, wiele innych.

    OdpowiedzUsuń
  63. Gdy dziewczyna popchnęła go na kanapę uśmiechnął się prowokująco. Jak widać alkohol mocno dawał im się we znaki. Ale skoro już się napili musieli przyjemnie spędzić noc by wynagrodzić sobie jutrzejszego kaca. Bo jak wiadomo kac morderca nie ma serca.

    OdpowiedzUsuń
  64. Robbie cicho zamruczał oddając jej pocałunek. Lekko się wzdrygnął gdy dziewczyna wodziła dłońmi po jego klacie. Zdecydowanie nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
  65. Zaśmiał się cicho.
    -Zastanów się a jak coś wymyślisz daj mi znać- powiedział z łobuzerskim uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  66. - Do drugiej - odpowiedziała z uśmiechem, za którym kryło się całe jej życie w Palm Springs, które sprawiło, że odpowiedź jest właśnie taka a nie inna. Oczywiście Estonia też miała swój udział, można powiedzieć, że kluczowy, ale teraz to Floryda stała się domem dziewczyny. Tu poznała smak prawdziwej odpowiedzialności za drugiego człowieka. - Mam rok poślizgu - dodała, zupełnie jakby mówiła bardziej do siebie niż do Wendy.

    OdpowiedzUsuń
  67. -Zamknij się- rzucił i pocałował ją by chociaż na chwilę przerwać jej słowotok. Gdy Wendy zaczynała gadać to na całego. Więc grzecznie ją uciszył.

    OdpowiedzUsuń
  68. Gdy zakończył pocałunek cicho westchnął i oblizał wargi.
    -Myślę, że seks w obecnym stanie nie jest najlepszym wyjściem- powiedział w końcu i on o dziwo myślał. Normalnie pewnie by tego nie mówił ale Wendy to jego przyjaciółka. I jeżeli mieliby uprawiać seks to nie pijani.

    OdpowiedzUsuń
  69. - Prawda, szczególnie, że w tym czasie się przeprowadzałam - powiedziała, nabierając na palec trochę bitej śmietany, która mimo mieszania pozostała na wierzchu napoju. Czasami była jak dziecko i jadła albo piła na raty. - Jaki masz profil? - spytała, dalej wyjadając palcem resztki bitej śmietany.

    OdpowiedzUsuń
  70. Panda uśmiechnęła się delikatnie do dziewczyny. Podeszła nieco bliżej, jednak cały czas zachowując wskazany dystans.
    - Jak się masz, Wendy? Jak się czujesz? - spytała cichym i uprzejmym głosem, odgarniając niesforny kosmyk włosów za ucho.

    OdpowiedzUsuń
  71. [Och, jasne. Spoko.. Pewnie lepiej odnajdujesz się w nieco innych wątkach. Nie przemęczaj się w takim razie. c:]

    OdpowiedzUsuń
  72. - Matematyczny. Witaj królowo nauk - stwierdziła, uśmiechając się przyjaźnie. Jej profil był zupełnie znikąd wzięty, ot, kaprys, który nie został zupełnie przemyślany. Nie ma pojęcia, co nią kierowało przy wyborze. Może ta informatyka, która wydawała się całkiem dobrym rozwiązaniem? Chociaż wtedy powinna zdecydować się raczej na IT. Licho wie, licho nigdy nie śpi.

    OdpowiedzUsuń
  73. Tony zaczął się śmiać słysząc odpowiedź fioletowzłotej. Zanim jednak odpowiedział napił się swojej whiskey rozkoszując się jej smakiem oraz ciepłem, które rozchodziło się po jego ciele zraz po jej wypiciu. Tak, to było to, co lubił. Papieros, alkohol i miłe towarzystwo.
    -wiesz, smerfy nie bardzo lubią odwiedziny, ale jakoś je przekupię.- Powiedział puszczając dziewczynie oczko. – Ale ty musisz mi obiecać, że zabierzesz mnie następnym razem na polowanie na jednorożce.

    OdpowiedzUsuń
  74. Zaśmiał się gdyż właśnie udowodnił wszystkim ludziom, że napici ludzie też myślą.
    -Wiesz nie chciałbym żebyś jutro tego żałowała- mruknął. On pewnie by tego nie żałował ale Robbie to Robbie. Jest inny niż wszyscy i wiadomo to nie.od dziś.
    -O ile jutro będziemy coś pamiętać- zaśmiał się i rozłożył na kanapie.

    OdpowiedzUsuń
  75. - Ciemna strona ma ciasteczka - puściła jej oczko, przypominając sobie widzianą niedawno obudowę na telefon. [-> http://ecx.images-amazon.com/images/I/51NazikmfHL._SL500_AA300_.jpg KOCHAM]. Sama czasami nie rozumiała, co się dzieje na jej profilowym przedmiocie, ale zazwyczaj z powodu zmęczenia. Opiekowanie się Ilu i utrzymywanie tego w tajemnicy, jak robiła w poprzednim roku szkolnym, było wykańczającym zajęciem. Teraz miała nadzieję, że będzie łatwiej, szczególnie kiedy przypominała sobie, ile osób jej pomaga.

    [ROZSZERZONA MATMA ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ Loffe ♥ xD]

    OdpowiedzUsuń
  76. [Jeżeli masz ciekawy pomysł, z naciskiem na "ciekawy" to ja chętnie zacznę ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  77. No dobra może zaczął pierdolić jakieś głupoty ale to nie nowość.
    -Nie jestem w stanie udzielić logicznej odpowiedzi- powiedział i założył ręce za głową. Jemu nigdy nie było wygodnie. No cóż są ludzie, którym nie można dogodzić- Jak znowu zacznę pieprzyć głupoty to mnie walnij- mruknął.

    OdpowiedzUsuń

Archiwum