środa, 25 lipca 2012

After ten cups of coffee I'm thinking ....

muzyka

- Powiedz mi, jak się ostatnio czujesz?
- Źle? – chrząknięcie
- Czujesz się źle, ponieważ…
- Moja matka znalazła sobie nowego faceta. Chore, biorąc pod uwagę, że tata odszedł od nas pięć lat temu. Jak dla mnie, to on nigdy nie umarł. Dlatego nie rozumiem zachowania mojej matki. Prowadzi się z tym swoim Sebastianem jakby byli razem kilka lat. Wcale się nie znają. A on? Uważa, że wszystko można załatwić pieniędzmi, których ma mnóstwo. Myśli, że może przekupić mnie i Charlie’go. On jest mały, jeszcze tego nie rozumie. Ja rozumiem.
- Co rozumiesz Scarlett?
- No życie. Tak sądze. Nagle moja matka okazała się idiotką, a jej fagas kolejnym. Nie wiem, co jest z nimi nie tak – chwila ciszy – Nie chce, żeby ten Sebastian-z-workiem-kasy pakował się na miejsce taty. Ze swoimi krawatami, skarpetkami i całym tym syfem. Nie chce jeździć do szkoły jego BMW, ani latać na wakacje do Paryża. Nie chce słuchać jak za ścianą rozmawia wiecznie przez komórkę z tym całym personelem w jego firmie. W ogóle nie chce go u siebie, nikt go nie chce, ale oni jeszcze o tym nie wiedzą. Rozumiesz Walter?
- Tak, rozumiem. Nie chcesz, aby emocjonalnie zastępował wam ojca.
- No właśnie ! Nie chcę.
- W takim razie moja propozycja jest prosta. Powiedz mu to, poświęć przynajmniej piętnaście minut na rozmowę z nim i uświadom go, w swoich przekonaniach. Powinnaś też porozmawiać o tym ze swoją matką. 
- Z moją matką? Prędzej bym chyba wylizała wszystkie ławki w szkole.

1 września 2012r. Sesja #14

 http://media.tumblr.com/tumblr_lxxeycY6sT1r5ruse.gif

c h a r a k t e r .
Często zmienia oblicza, jednocześnie pozostaje przy tym zawsze charakterystycznie wesołą i przyjemną osobą. Często chodzi uśmiechnięta i chociaż nie ma w zwyczaju ukrywać swoich problemów, nie przekłada ich na swoje codzienne samopoczucie. Od zawsze sprawia wrażenie człowieka przyjaznego i chętnego do nawiązywania nowych znajomości, co w rzeczywistości jest prawdą. Nie musisz być ładny, śmiały, zabawny lub wyjątkowy. Wystarczą dobre chęci, ciekawy pomysł na spędzenie wspólnego czasu i ot Scarlett jest gotowa przyjąć Cię do swojego małego świata z otwartymi ramionami. Z reguły do wszystkiego chodzi pozytywnie, a na wszelkie propozycje reaguje żywiołowym kiwaniem głowy. Swoim przyjaciołom oddaje dużo czasu i ciepła, jest też gotowa do wielu poświęceń w imię przyjaźni. Służy pomocą i radą, zawsze można się do niej zwrócić. Robi to wszystko, bo doskonale wie, jak życie czasami potrafi dokopać, nie chce widzieć w swoim towarzystwie nikogo w złym humorze, a jeśli tak już jest, to robi wszystko, aby sytuację odwrócić sytuację o sto osiemdziesiąt stopni. Czy jest szalona? Pewnie tak, biorąc pod uwagę te wszystkie pomysły, które przychodzą jej czasami do głowy. Poza tym zawsze tez może stać się kompanem jakiejś przygody, wystarczy zapukać do jej drzwi.
Jak każdy miewa gorsze dni, ale nawet wtedy potrafi przełożyć swoje humory na później. W sytuacjach istnie paskudnego nastroju należy niezwłocznie zostawić ją samą, inaczej może stać się nieznośna. Zupełnie jak dziecko potrafi kopać, bić, pluć, krzyczeć lub płakać. Klnie wtedy na potęgę i ogólnie staje się bardzo nieprzyjemna. Dlatego też lepiej nie psuć jej humoru. W stosunku do wrogów pozostaje obojętna, jeśli jej nie lubisz, to trudno, nie wydaje mi się, żeby w jakiś sposób się tym przejmowała. Pod względem wielu spraw pozostaje jednak niezależną duszą, która porusza się tam gdzie chce. Nie lubi się komuś podporządkowywać i nienawidzi wręcz lizusostwa. Miewa skłonności samo destrukcyjne, ale często nie kończą się one jakoś tragicznie, więc należy jej na to zwyczajnie pozwolić. Uwielbia używki wszelkiego rodzaju. Próbowała już w życiu niemal wszystkiego i może nie ze wszystkich tych doświadczeń może być dzisiaj dumna, ale przynajmniej wie, jak to wygląda od innej podszewki. Prawda jest taka, że wystarczy mieć dojścia, a ona je ma. Głównie dlatego, że po zajęciach pracuje dorywczo w miejskim zakładzie tatuażu, a mało który klient tamtego miejsca jest porządnym człowiekiem.  

Jest trochę pomylona, zwariowana, ale w pozytywnym stopniu. Nie potrafi się gniewać na ludzi, nie chowa długo urazy. Potrzebuje towarzystwa tak samo mocno jak tlenu, po prostu nigdy nie była typem samotniczki, która lubi bawić się we własnym gronie. Z drugiej strony ceni sobie niezależność i prywatność, nie jest tak otwarta jakby się mogło wydawać i lubi sprawiać złudne wrażenie, że osoba z którą rozmawia wie o niej wszystko. Tworzy wokół siebie iluzje, często przybiera różne postaci, bawi się własnym ciałem i osobowością. Miejsca, w których na co dzień obraca się w kręgach i miejscach, które niejedną osobę mogą przyprawić o zawał, ona nie widzi w tym niczego złego. Lubi towarzystwo pseudo-gangsterów, czy motocyklistów-zapaleńców. Uważa, że to właśnie Ci ludzie opowiadają najciekawsze historie. W dodatku ją samą można często spotkać w klubach lub na imprezach w akademiku.


http://24.media.tumblr.com/tumblr_m2sirymiWS1r9wv9ro1_500.gif

a p a r y c j a.
W sprawie wyglądu, to nie ma się czym przesadnie szczycić. Drobna, raczej niska osóbka za to naładowana pozytywną energią. Sprawia wrażenie filigranowej wojowniczki, z którą można się dobrze bawić. Nie należy do dziewczyn – żyraf, które na wyższym obcasie przerastają wielu chłopaków. Scarlett może sobie spokojnie pozwolić na założenie butów na szpilce, ale nie robi tego zbyt często. Na jej bladoróżowych ustach widać często uśmiech, który odsłania rząd równych, białych zębów. A kiedy już rzeczywiście się uśmiecha, to w lewym policzku można zauważyć spory dołeczek, który dodaje temu widokowi uroku. Ma drobny nos i duże, czekoladowe oczy, które patrzą na świat z nieukrywanym zafascynowaniem i ciekawością dziecka. Gładka cera, jasna skóra. Jest właścicielką długich brązowych włosów, które zależnie od dnia mogą być lekko pofalowane lub bardziej proste. Ogólnie Scar nie spędza zbyt wiele czasu nad swoim wyglądem. Minimum makijażu w jej wypadku sprawdza się naprawdę dobrze. Mimo drobnej postury nie można jej powiedzieć, że nie jest kobieca. Jak na swój wzrost posiada całkiem ładne, zgrabne nogi, wydatne uda, a zaokrąglony biust chowa się pod luźnymi koszulkami lub koszulami w kratkę, które uwielbia. Ubiera się z reguły najprościej, jak to tylko możliwe. Nie jest ani fanką sukienek, ani nawet spódnic, falban czy kokardek. Ceni sobie prostotę, przetarte szorty, tenisówki i za duże koszulki, lub bokserki. 



h i s t o r i a.
Urodziła się tutaj w Palm Springs i jej życie do pewnego momentu malowane było w odcieniach różu. Była ukochaną córką swoich rodziców, którzy zawsze tworzyli zgrane, spokojne małżeństwo z przedmieść. Tak naprawdę wszystko zaczęło się psuć w momencie, kiedy Dylan Lavender, ukochany tata Scarlett dowiedział się o chorobie, albo raczej wyroku. Miał raka i to w najpaskudniejszym stadium, gdzie się nie udali, lekarze załamywali ręce i mówili, że nic się nie da zrobić.

Tej nocy księżyc był w pełni. Pan Lavender odszedł w spokoju, w zaciszu domowego ciepła, wspólnie ze swoją rodziną. Po prostu umarł, czego Scar nigdy nie mogła sobie wybaczyć. Została sama z matką i zaledwie dwuletnim braciszkiem Charlie’m. Żadne z nich nie było gotowe na taką stratę, chociaż mieli sporo czasu, aby pogodzić się z chorobą ojca. Prawda jest taka, że Scarlett do dziś nie może wybaczyć sobie śmierci ojca i bezradności medycyny w tamtym momencie. Dzisiaj z pewnością dałoby się zaoferować im jeszcze kilka lat spędzonych razem. Najbardziej załamana była jednak matka obojga dzieci, która pogrążyła się w alkoholizmie. Do dziś córka nie potrafi wybaczyć jej tego, a przebywając z nią w jednym pomieszczeniu wciąż czuje wiszące nad nimi widmo patologii. Dodatkowo matka Scar od kilku tygodni spotyka się z nowym mężczyzną, którego dziewczyna nie dopuszcza do swojej rodziny, którego nie jest w stanie zaakceptować. Jej nienawiść do matki powoli osiąga apogeum.



c i e k a w o s t k i.
  • posiada dwa tatuaże >klik< i >klik<
  • mieszka w przytulnym mieszkanku z centrum miasta razem ze swoją matką / pracoholiczką  i siedmioletnim bratem Charliem.
  • ma psa, amstaffa o imieniu Muffy
  • jest alergiczką, źle reaguje na okres pylenia trawy
  • boi się pająków
  • uwielbia kolor miętowy
 http://25.media.tumblr.com/tumblr_m3r40rp1me1r4dx1so1_500.gif

Scarlett SCAR Lavender

ur.13 czerwca 1993 r
w Palm Springs
klasa IV, profil ekonomiczny


ALBUM x POWIĄZANIA x KARTKI Z PAMIĘTNIKA
(w budowie)

ODAUTORSKI BEŁKOT :
Zapraszam do wątków i powiązań. Wita was nowa, pozmieniana wersja starej Scar itp, itd.

82 komentarze:

  1. [Cześć :D To ja się pytam, czy może jakiś pomysł na wątek/powiązanie Pani ma? ;) A jak nie to ja coś wymyślę, ale wtedy Ty zaczniesz, ok? ;)]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Dobry wieczór, droga pani Scarlett! Cieszę się, że wróciłaś! <3]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Już dzisiaj ledwo myślę szczerze mówiąc. Jeśli nie masz pomysłów, mogę spróbować coś napisać później albo jutro rano, bo w tej chwili nie daję rady :D]

    OdpowiedzUsuń
  4. [A ja mam Hale <33 To co, wątek? :D]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Masz ochotę masz, ja wiem ;D Podrzucisz pomysł? Ja zacznę!: }]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Cieszę się z powrotu. Może tak wątek z Robbim? ]

    OdpowiedzUsuń
  7. [Mi to pierwsze odpowiada :D W takim bądź razie zaczynam i jakość nie będzie zbyt powalająca xD]

    James jest typem samotnika, ale czasami nawet i on potrzebował czyjejś obecności. Mógł iść do kogokolwiek, ale wybrał osobę, z którą bardzo dobrze się znał. Wiedział, że może znaleźć ją w studio tatuaży, gdzie pracowała. Zwinął ze stołu klucze i poszedł uprzednio zamykając drzwi od mieszkania. W kieszeni spodni była nowa dostawa "witaminy A", którą miał zamiar wciągnąć gdzieś po drodze lub później. Jednak wszędzie było za wiele osób, które kojarzył. Zauważył szyld i wszedł do środka. Zauważył stojąca tyłem Scar. Podszedł do niej.
    - Cześć - uśmiechnął się nieśmiało. - Tak sobie myślałem, że Ciebie odwiedzę, bo się troszeczkę już nie widzieliśmy - powiedział zgodnie z prawdą i patrzył na nią.

    OdpowiedzUsuń
  8. [Zawsze można uznać, że Scarlett nie poznała jeszcze córki Oriane i ta wykorzysta ją, żeby zrobić koleżance psikusa, każąc malcowi podejść do nowej cioci od czapy w parku :D]

    OdpowiedzUsuń
  9. [Możemy założyć, że się znają i wychodzą na wspólny spacer gdyż oboje mają psy, a charakterów też nie mają strasznie różnych. Mogłabyś zacząć (jeżeli pomysł ci odpowida) czy mam wymyślić coś innego i zacząć ?]

    OdpowiedzUsuń
  10. [ Niech będzie w pracy Tatsu . A wiec zacznę : P]

    To był jeden ze spokojnych dni w pracy chłopaka. Nic się nie działo. Ludzie się nie skarżyli na nic. Wszystko było dziwnie spokojne. Czarnowłosy ubrał swoje okulary i zaczął czytać swoją ulubioną książkę. Fantastyka, coś co chłopak lubi. Jednak nie dostał dużo czasu na czytanie, gdyż jakaś dziewczyna, pewnie w jego wieku weszła do kawiarni. Uśmiechnął się pod nosem na jej widok i po pięciu minutach podszedł do jej stolika trzymając książkę i notesik w ręku. No tak, zapomniał książki zostawić.
    - Co podać.? - zapytał uśmiechając się serdecznie i ciepło w stronę przybyłej do kawiarni dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń
  11. Relacje między ludźmi mogą wyglądać na różne sposoby, jednak ta między Scarlett a Oriane nigdy nie wyglądała normalnie. Zawsze jedna musiała spróbować dorzucić drugiej choć minimalną dawkę emocji, dlatego szatynka wręcz nie mogła się powstrzymać, szczególnie, że na dzisiejsze spotkanie okazało się konieczne zabranie córki, a nie mogła pozwolić na zwykłe zapoznanie Ilu ze Scar. To byłoby chore, czyż nie? Po ich wszystkich akcjach, takie... zwyczajne. Właśnie dlatego zaaranżowała z córką mały teatrzyk.
    - Zgubiłaś mamusię? - powiedziała Ori do małej, udając, że szuka potwierdzenie, gdy ukradkiem puściła dziecku oczko, tak, żeby Lavender nie widziała.
    Dziewczynka dla potwierdzenia pokiwała główką, przygryzając przy tym piąstkę, bo wiedziała, że jej mama zabroniła się roześmiać.
    - No to Scarlett masz poważny problem - powiedziała, ale nie mogła powstrzymać cichego śmiechu, jednak można go było różnie zinterpretować. Na przykład jako ulgę, że to nie do ciebie zwróciła się Mała. - Powodzenia - stwierdziła, uśmiechając się chytrze.

    OdpowiedzUsuń
  12. -Jagger przyznaj się gdzie schowałeś tą smycz- powiedział Robbie do psa, który oczywiście nic nie rozumiał- No mów bo jak nie przyjdziemy to Scarlett nas zabije, albo gorzej zrobi z ciebie psią potrawkę- spojrzał na psa z szatańskim uśmieszkiem po czym kontynuował poszukiwania smyczy. W końcu ją znalazł i razem z Jaggerem wybiegł z domu. Już z daleka widział dziewczynę z psem więc szybko do nich podszedł.
    -Nie uwierzysz. Jagg schował przede mną smycz i niestety się spóźniliśmy- powiedział i kucnął przy psiaku.

    OdpowiedzUsuń
  13. -Dobra chodźmy zanim zaczniesz drapać mnie za uchem- zaśmiał się i ruszył prowadząc Jaggera przy nodze. Przez chwilę rozważał jej słowa. Ciekawe czy gdyby Jagg schował smycz znalazł by ją kiedykolwiek. Doszedł do wniosku, że raczej by nie znalazł bo wiedział do czego pies był zdolny.
    -Czy Muffy zawsze musi chodzić z językiem na wierzchu- spytał po chwili.

    OdpowiedzUsuń
  14. - Scar, nie panikuj. Ja ci zaraz pokażę jak znajduję się matkę niepłaczącego dziecka - zaśmiała się, bo dla niej sytuacja była całkowicie jasna i bezstresowa. Mogłaby w gruncie rzeczy jeszcze chwilę poczekać, ale dziewczyna zbyt szybko wpadła na pomysł z policją. Ori nie chciała się tam iść i tracić niepotrzebnie czasu, wywołując jakieś większe zamieszanie.
    Kucnęła powoli przed dziewczynką i ze spokojem w oczach wypowiedziała jedno, krótkie zdanie, które było ich małym hasłem.
    - Skarbie, pokaż pani jak wygląda twoja mama.
    Nie minęły nawet dwie sekundy, a Ilu pokazała swoim małym paluszkiem na Oriane. Dziewczyna jak gdyby nigdy nic wzięła Małą na ręce i zaczęła się śmiać. Już po chwili wtórował jej słodki dźwięk śmiechu córki.
    - Kto jest najlepszą aktorką na świecie? - rzuciła w kierunku Ilu z niebywałą czułością, łaskocząc ją po brzuszku.
    - Żebyś widziała swoją minę! Piąteczka, Ilu!
    I nadstawiła dłoń, a czyjaś mała rączka grzecznie przybiła słodką piątkę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Westchnął widząc jej minę.
    - Nie, wcale nie skojarzyłem, że mnie nie słuchałas. - wywrócił oczami zapisując zamówienie. - I masz rację, chodzę do tamtej szkoły jednak ciebie tam za często nie widuję.. W znaczeniu dlatego, ze cię na razie nie znam.. - mruknął cicho idąc do kuchni i zaraz przychodząc z zamówieniem. Ustawił kubek przy dziewczynie siadając na przeciwko niej. No co? Wszyscy byli zajęci sobą a on nie miał już co robić. Dlatego postanowił porozmawiać z nową nieznajomą.

    OdpowiedzUsuń
  16. Co miał jej powiedzieć? Przecież o wszystkim wiedziała, a nic od ich ostatniego spotkania się nie zmieniło. No może prawie nic.
    - Oprócz tego, że próbowałem skończyć z tym wszystkim - odruchowo dotknął kieszeni - to nic się nie zmieniło - powiedział zgodnie z prawdą, co trzeba oczywiście zaznaczyć. - A jak tam? - obdarzył dziewczynę krótkim spojrzeniem w oczy. - Myślę, że nikt się nie obrazi jak wyrwiesz się na moment z pracy i pójdziesz ze mną na spacer albo na kawę czy coś - rozejrzał się po studio.
    Raczej nie mieli dużo pracy, więc chyba pozwoliliby Scar wyjść na moment i oderwać się od nużącego, tego dnia, zajęcia.

    OdpowiedzUsuń
  17. [Wielka ochota, chyba po to tutaj jestem, no nie! :D No to wymyśliłaś coś? xD]

    OdpowiedzUsuń
  18. - Właściwie nie pomyślałam o tym. Do niedawna jeszcze traktowałam to jak wielką tajemnicę, której nie mogę nikomu wyjawić, więc jakoś nie przyszło mi do głowy - wzruszyła ramionami. Dla niej teraz to nie było nic wielkiego oprócz faktu, że Ilu zaprzątała każdą jej myśl i wypełniała wszelkie plany. Kochała małą najbardziej na świecie. - Teraz już wiesz i możesz się z nią grzecznie zapoznać - powiedziała i zaraz z powrotem zwróciła całą swoją uwagę na córkę.
    - Ilu, to twoja kolejna ciocia. Przywitaj się ze Scarlett - poprosiła, a mała zaraz zaczęła wyciągać rączki domagając się od nowej cioci wzięcia na ręce, żeby poczęstować soczystym buziaczkiem.

    OdpowiedzUsuń
  19. -Scarlett-chan, słodko. - usmiechnął się delikatnie całując wierzch delikatnej dłoni dziewczyny.- Tatsuya, ale wszyscy mówią na mnie Tatsu, bo nie lubią się kłopotac z odmieniem mojego imienia. - zaśmiał się pod nosem. - Owszem, nie powinienem tutaj siadać, ale wszyscy sa zajęci, a jeśli zobaczę kiedy ktoś wejdzie to wstanę, spokojnie. - uśmiechnął się pod nosem.

    OdpowiedzUsuń
  20. [Brzmi nieźle, ale w sumie nie wiem jak to dokładnie ma wyglądać i jak miałyby się tam znaleźć dlatego proponuję byś ty pierwsza zaczęła opisywać :)]

    OdpowiedzUsuń
  21. W zamyśleniu pokiwał głową.
    -Może to nic poważnego ale nie zaszkodzi sprawdzić- powiedział w końcu- Masz ochotę na kawę? Albo cokolwiek- dodał i popatrzył przed siebie. W sumie chciał się czegoś napić i liczyć na to, że rozwiąże to jego problemy. Niestety problemy same się nie rozwiązują a szczególnie jego.
    -Życie jest do dupy- oznajmił.

    OdpowiedzUsuń
  22. [Oj musi, musi, masz jakiś pomysł kochana? :D]

    OdpowiedzUsuń
  23. -Nie mam już siły. Nie wyrabiam na zajęciach i mam coraz większe zaległości więc prawie nie wychodzę z domu- tu zrobił przerwę i zamówił sobie kawę. Gdy ją odebrał postanowił kontynuować- Zarywam noce i coraz gorzej się czuję. Od dłuższego czasu nie chodzę na badania do szpitala. A białaczka coraz bardziej mnie wyniszcza- upił spory łyk kawy- Spowodowała niewydolność nerek i obawiam się, że może być coraz gorzej a ja... A ja chcę po prostu żyć. Bawić się tak jak inni chociaż to robię, wychodzić gdzie chcę, skończyć szkołę pójść do colleg'u i mieć normalne (chociaż ze mną pewnie nie mogłoby takie być) życie- westchnął i popatrzył przed siebie.

    OdpowiedzUsuń
  24. [Mam ochotę na wątek może nawet powiązanie tylko ciężko z pomysłem. Może ty coś masz? :)]

    OdpowiedzUsuń
  25. Pomysł Scarlett jak najbardziej przypadł jej do gustu, więc gdy tylko dziewczyna zaproponowała jej całodniową wyprawę "nie wiadomo gdzie", przystała na tę propozycję uznając, że może je spotkać coś ciekawego a nawet jeśli nie, to przynajmniej spędzi ten czas z przyjaciółką.
    Taak, plan był idealny. Był tylko mały problem, bo skoro nie wiedziała gdzie jadą/idą to nie miała też pojęcia co ze sobą zabrać. Dlatego też pakowanie wszystkich uniwersalnych rzeczy zajęło jej nieco dłużej niż przewidywała i w ten sposób się spóźniła. Kiedy usłyszała klakson przed domem, domyśliła się, że to Scar pożyczyła od kogoś auto, więc czym prędzej dopakowała ostatnie przedmioty (w duchu ciesząc się, że nie będą się aż tak przemęczały jakimiś wędrówkami), a następnie pospiesznie opuściła dom.
    Wsiadła do samochodu ze skruszoną miną.
    -Przepraszam, przepraszam! Nie wiedziałam co ze sobą zabrać, dlatego wyszłam później! Więcej się to nie powtórzy, chyba! - powiedziała, gdzieś między jednym zdaniem a drugim całując ją w policzek na powitanie. - No dobra. To może zacznijmy podróż od wyjechania z miasta, na przykład...na południe?

    OdpowiedzUsuń
  26. [Może być też taka relacja :) Zaczniesz coś?]

    OdpowiedzUsuń
  27. Roześmiała się beztrosko słysząc okrzyk Scar. Pootwierała oba przednie okna, bo o wiele bardziej wolała taki naturalny wiatr niż klimatyzację. Następnie wychylając się, zaczęła machać do ludzi, którzy akurat szli po chodniku przy ulicy.
    -Jedziemy! - krzyknęła wesoło. - Ej, może weźmiemy jakichś autostopowiczów? Może nas nie okradną! - powiedziała do dziewczyny, która usilnie próbowała się skupić na drodze a nie na jej wyczynach.

    OdpowiedzUsuń
  28. Zaśmiała się pod nosem.
    - Może ich w ogóle wyswatamy? - zażartowała, patrząc rozczulona na radość na buzi córeczki, która wędrowała rączkami po twarzy Scarlett. Zawsze wzruszało ją zainteresowanie Ilu innymi ludźmi i miała nadzieję, że tak będzie dalej. Na pewno nie chciała, żeby zamknęła się w sobie i była szarą myszką. Należała jej się uwaga całego świata, ale czy nie każda matka tak sądzi o swoim dziecku?
    - Mama brzmi jeszcze doroślej, a z tobą dalej potrafię bawić się jak dziecko - stwierdziła, wiedząc, że słowa potrafią ciążyć. Sama zbyt bała się ich znaczenia i dopiero po roku udało się jej z nich otrząsnąć.

    OdpowiedzUsuń
  29. - Czekaj, czekaj.. - przyjrzał się dziewczynie dokładnie zamyślajac się. - Ha! Jestes z profilu ekonomicznego, prawda? - zmrużył oczy. - Kojarzę cię.. - mruknął po chwili nadal się przyglądając. - Tak, musisz być z tego profilu. - przekrzywił głowę.

    OdpowiedzUsuń
  30. Słuchał tego co mówiła i doszedł do wniosku, że ma rację.
    -Słyszałem o tej imprezie. Dostałem zaproszenie ale nie sądziłem, że na nią w ogóle pójdę- powiedział- ale teraz myślę, że jeżeli pójdziesz ze mną to chętnie się wybiorę- dodał po chwili i spojrzał na nią z szatańskim uśmieszkiem.
    -Będzie się działo. Oj będzie się działo- mruknął pod nosem i pociągnął kolejny łyk kawy.

    OdpowiedzUsuń
  31. [Lubię wszystkie obrazki z Twojej karty <3 Od razu przepraszam, że tak mało ambitnie, ale dopiero wróciłam z urlopu, więc muszę tak na maksa wkręcić się w postać Jamesa :)]

    James nie mógł ukryć zdziwienia. Tak po prostu wyjęła amfetaminę i mu ją zabrała. Wiedział, że to pomoże, ale przecież tylko na chwilę. Patrzył się na nią i nie wiedział co ma powiedzieć. Ta cała sytuacja wydawała mu się bardzo dziwna. Dopiero gdy wyszli ze studia tatuaży.
    - Dlaczego to zrobiłaś? - powiedział bardzo spokojnie i cicho, że możliwym było to, że Scarlett nawet go nie usłyszała.

    OdpowiedzUsuń
  32. [To się nim pojaraj jeszcze trochę, bo wizerunek zmieniam :D]

    - Kto wie, może mi tym pomożesz, bo do wypłaty zostało jeszcze trochę czasu, a na krechę tego brać nie będę - powiedział zgodnie z prawdą. - Martwy Ci się nie przydam? - spytał czysto retorycznie. - To do czego masz mnie zamiar wykorzystać? - spojrzał na nią, a na jego twarzy pojawił się dawno niewidziany, szczery uśmiech.
    James najchętniej obróciłby wszystko w żart i szczerze mówiąc coraz lepiej mu to wychodziło.
    - Scar, wiesz że Cię kocham? - spojrzał na towarzyszkę, po czym przytulił ją i cmoknął w policzek.

    OdpowiedzUsuń
  33. [Haha :D Czyli wiem, że przynajmniej komuś oprócz mnie David się podoba :D Na początku chciałam Gallaghera, ale przypadkowo się natknęłam na niego, więc musiałam :D I tak twierdzę, że on nie bardzo pasuje do postaci Jamesa, więc niedługo pewnie znowu wizerunek ulegnie zmianie :)]

    James z dnia na dzień był coraz silniejszy. W końcu powoli zaczynał funkcjonować jak człowiek, a co najważniejsze miał czas dla przyjaciół, dla których już teraz mógł zrobić wszystko. Jego charakter zmieniał się. To już nie była ta osoba, która chowała się w cieniu młodszego brata. Jim poszedł w drugą stroną, tą gdzie drugiego Williamsa nie było. Zaczynał być osobą wesołą, zaskakującą innych. W końcu poczuł, że jednak może żyć. Działo się tak, ponieważ walczył z własnym nałogiem, zażywając go mniej niż wcześniej, a teraz pomaga mu jeszcze Scar, której jest za to bardzo wdzięczny i będzie jej dłużny do końca swojego życia.
    - Ty jesteś dobrym człowiekiem - uśmiechnął się do niej - tylko, że jeszcze tego nie odkryłaś - jego teoria mogła innych bawić, ale on wiedział, że Scar jest dobra, tylko po prostu trzeba było ją bliżej poznać, a to jest duża sztuka. - Co Ty na to, żebyśmy poszli do parku, położyli się na trawie i obserwowali niebo? - obdarzył ją krótkim spojrzeniem w oczy. Tak często robił gdy był dzieckiem, ale zawsze był wtedy sam. Czas na zmiany.

    OdpowiedzUsuń
  34. [To go zostawię specjalnie dla Ciebie :D]

    Szli pod rękę tak jak to się w podstawówce dzieci przed klasą ustawiają, bądź też ojciec prowadzi córkę przed ołtarz. Tak... To właśnie mu się z tym kojarzyło, czyli przede wszystkim ze szczęściem.
    - Scar, nie wolno olewać pracy - uśmiechnął się serdecznie. - Przyjdę do Ciebie, żebyś mi coś wytatuowała, ale jeszcze się zastanawiam co i gdzie chciałbym zamieścić - już od dawna chciał coś mieć zrobione, ale w ogóle nie mógł na nic wpaść, a jak już miał jakiś konkretny pomysł to stwierdzał, że jest beznadziejny.

    OdpowiedzUsuń
  35. [Pff, tak ładnie napisałam, a idiotyczny internet z pola namiotowego mi wyświetlił "połączenie zostało zresetowane". Pff]

    Wzruszyła tylko ramionami. Większość jej problemów brała się z psychiki i tylko dlatego było ciężko. Teraz na przykład nie myślała o tym, co sądzą inni ludzie. Była dumna ze swojej córki i to dawało jej wystarczająco siły, aby chodzić z podniesioną głową.
    - Ważne, że teraz już nie jest - podsumowała, chociaż chciała powiedzieć Scarlett więcej niż to jedno zdanie. Wiedziała jednak, że Ilu nie należy do osób chętnie słuchających rozmowy dorosłych, więc musiała odłożyć to na później. Mała zawsze domagała się stuprocentowej uwagi.
    - Wiesz, ciocia Scarlett bardzo lubi zabawę z wodą - poinformowała córkę z szerokim uśmiechem, wspominając nie tylko zdarzenia z wieczoru na plaży, ale też późniejszy rewanż, w którego scenariuszu widniał kubeł zimnej wody.

    OdpowiedzUsuń
  36. [No, wredne. Teraz położyłam się w lepszym miejscu w pokoju, który mamy z mamą na terenie pola i działa szybciej, ale licho nie śpi i nie wiadomo, kiedy mi się urwie połączenie xD]

    - Ilu, prowadź na huśtawki. Pokażemy cioci, co to znaczy zabawa - zaśmiała się, stawiając dziewczynkę na ziemi i biorąc ją za rękę. Mała uwielbiała sama chodzić, ale zbyt często uciekała, żeby Oriane pozwalała sobie na puszczanie jej samopas. Wystarczyłaby chwila nieuwagi a szkrab pędziłby w kierunku przeciwległej strony parku.
    - Och, tata też dorzucił swoje trzy grosze - odparła, nieprzekonana co do słów Scarlett. Dla niej córka była jak wykapany Arno i w każdym calu go przypominała. Miała problem z dojrzeniem w jej siebie, ale o to zawsze najtrudniej. Musiała polegać na innych, jeśli chciała dowiedzieć się, jakie są fakty.

    OdpowiedzUsuń
  37. -Jee! - zawołała jak mała, ucieszona dziewczynka po czym przytuliła Scarlett, starając się jak najmniej przeszkadzać jej w prowadzeniu auta. Nie chciałaby, żeby tak niewinny gest zniszczył ich wyprawę oraz...samochód. - Przystojniacy uwięzieni w naszym wozie? Brzmi nieźle - dodała, słysząc jej propozycję. Gdy wyjechały na niemal pustą drogę za miastem przejeżdżały obok paru autostopowiczów ale były to albo dziewczyny albo pary w średnim wieku. Dlatego trochę to trwało, zanim zauważyła paręset metrów przed nimi trzech niebrzydkich chłopaków, na oko dwudziestodwulatków.
    -Scar, chyba nam się w końcu poszczęściło - powiedziała, patrząc na nich uważnie i dochodząc do wniosku, że nie wyglądają na gwałcicieli, morderców ani nic w tym rodzaju. Mało tego, byli opalonymi, przystojnymi surferami. - O Boże - jęknęła - oni mnie kuszą do zdrady - mówiła tutaj o tym, że przecież nie jest samotna, ma chłopaka Adama, który zdecydowanie nie byłby zadowolony z tego, co teraz robi. Ale z drugiej strony, chciały się tylko dobrze bawić i Lena nie zamierza się z żadnym z nich całować ani nic w tym rodzaju, bo miała jego.

    OdpowiedzUsuń
  38. [Och, oczywiście :) To ja tak proponuję, żeby znali się z "palenia książek". Dajmy na to, że Adam przypadkowo znalazł się w składziku i Scar zaproponowałaby mu jaranie i ten by się zgodził i od tamtego czasu często spotykali się w tym składziku. A wątek... Hmm... Może Adam przyjdzie sobie zrobić tatuaż lub przypadkowo wpadną na siebie gdzieś na mieście? ;>]

    OdpowiedzUsuń
  39. Kiedy chłopcy wpakowali się ochoczo do ich samochodu (zaraz po zapakowaniu wielkich plecaków do bagażnika), wysłuchali co Scarlett ma do powiedzenia. Nie kryli zadowolenia i już po chwili jeden z nich, przeuroczy blondyn zwrócił się do pani kierowcy.
    -Właściwie to chcieliśmy dojechać do Jacksonville. A myślę, że to jest na tyle daleko, że możemy się właśnie w tamtą stronę skierować i spokojnie spędzić w swoim towarzystwie ładnych parę godzin - uśmiechnął się, ukazując dołeczki w policzkach. - To jest jakieś cztery i pół godziny drogi stąd - dodał. Na to Lena spojrzała na przyjaciółkę.
    -Co ty na to? - spytała z nadzieją w głosie. Całe to Jacksonville brzmiało nieźle. Akurat zdążyłyby tam dojechać, posiedzieć trochę z chłopakami i wrócić jakoś w nocy.

    OdpowiedzUsuń
  40. [Hej:)Oj tak, Gaspard jest przesłodki:) Co do pomysłu na wątek to hmm... mogą się np poznać w jakimś klubie, do którego Scar pójdzie na imprezę, a tam akurat Tony będzie dawał koncert ze swoją kapelą albo np w parku jak będą na spacerze z psami, a te przypadną sobie do gustu. ]

    OdpowiedzUsuń
  41. [ Dobrze jest:)]

    Eva była upragnionym psem Tony'ego. chłopak marzył o owczarku szkockim od dnia, w którym po raz pierwszy obejrzał "Lessie". Tak, tak do dziś Black miał słabość do tej cudnej psiej bohaterki, jednak kiedy po wielu miesiącach błagań rodzice kupili mu upragnionego szczeniaka dał mu na imię Eva. Prze chwilę po jego kudłatym łebku przemknęła myśl by brązowo-biała kudłata kulka trzymana w jego rękach dostała imię po ulubionej psiej aktorce, jednak Tony doskonale wiedział jakby się to skończyło. Jak nic zepsułoby mu to reputację na następne sto lat, już i tak skrzętnie ukrywał pod łóżkiem kasetę z filmem.
    Tego wieczora zabrał swojego ukochanego psiaka na długi spacer po parku. Dawno nigdzie z nią nie wychodził, nie pozwalały mu na to treningi i praca.
    Wieczór był wyjątków ciepły, więc Tony założył tylko jasne jeansy i ciemnoniebieski podkoszulek.
    Spacerując sobie najspokojniej w świcie po parku nie spodziewał się, że po chwili zza kaszaków wyskoczy na niego amstaff i ni z tego ni z owego zacznie łasić się do Evy.
    Kilka minut później jego oczom ukazała się postać właścicielki psiaka, która do nich podeszła.
    - Nic się nie stało.- powiedział z ciepłym uśmiechem po czym wyciągnął z ciemnych włosów dziewczyny kilka zagubionych tam liści.- Jestem Tony. - przedstawił się wyciągając dłoń w stronę dziewczyny.- A to jest Eva, która chyba wpadła w oko twojemu psu. - wskazał jeszcze swojego owczarka.

    OdpowiedzUsuń
  42. [Zdecydowanie jesteśmy autorkami dwóch najbardziej nieprzewidywalnych postaci. Karta Scar mnie zachwyca, dziewczyno jak Ty piszesz! ;) Myślę, że najlepiej od razu zacząć od czegoś nienormalnego, szalonego. Spotkanie na dachu naszej kochanej szkoły, mogę zacząć. Co Ty na to? ;)]

    OdpowiedzUsuń
  43. [Haha, mnie też kompletnie rozbraja i nie mogłam go nie wstawić xD ♥ ]

    Dziewczyna cieszyła się, że Scarlett zaczęła zagłębiać się w ten temat, bo naprawdę miała ochotę porozmawiać. Chciała się dowiedzieć, co sądzi o tym, co postanowiła. Może miała inne zdanie, zauważy fakty, których Oriane nie dostrzegła. Oczywiście wszystko utrudniała obecność Ilu, ale liczyła, że trochę będzie mogła powiedzieć.
    - Teraz już tak - powiedziała powściągliwie, nie bardzo wiedząc, jak przejść do rzeczy. Nie chciała od razu wyskakiwać z romantyczną historią poszukiwań, ale chyba nie było innego wyboru, jeśli chciała rozjaśnić sytuację. - Początkowo bałam się jego reakcji i dlatego tu się znalazłam. Do Palm Springs przyjechałam ze strachu przed odrzuceniem. Inaczej w ogóle nie wyjechałabym z Estonii - zaczęła, wyjaśniając jak wiele miało to wspólnego z obecną sytuacją. Bez wyjazdu w ogóle nie poznałaby tutejszych ludzi, a przynajmniej prawdopodobieństwo byłoby nikłe. - To nie tak, że mu nie ufałam. Byliśmy w związku i naprawdę nam na sobie zależało. Po prostu stres i zaskoczenie sprawiło, że moja głowa nie przyjmowała racjonalnych wyjaśnień i uparcie bała się wyznać prawdę - mówiła i nagle zawiesiła głos, zupełnie jakby zapomniała, że komuś coś opowiada.

    OdpowiedzUsuń
  44. Tony nie miał w zwyczaju wyżywać się na niewinnych właścicielach psów. Sam wiele razy musiał wysłuchiwać skarg sąsiadów na to, że Eva kopie im dołki w ogródkach, a to że skacze do ich basenów. No cóż, to akurat była jego wina. Owczarek mógł robić to co mu się żywnie podobało, więc nie było się czemu dziwić, że skargi jakieś tam były.
    Zaśmiał się słysząc sprostowanie dziewczyny.
    - Hmm... domyśliłem się. -uśmiechnął się ciepło do Scarlett. - Dziwię się jednak, że taka drobna osóbka jak ty daje radę z takim amstaffem.- dodał patrząc z zainteresowaniem na stojąca przed nim ciemnowłosą dziewczynę.

    OdpowiedzUsuń
  45. Codzienny, bajkowy błękit nieba dzisiejszego dnia ustąpił miejsca brudnym szarościom chmur zwiastujących deszcz. Był to pierwszy dzień, od przyjazdu Linroe do tego królestwa słońca, który sprawił że myślami wracała do deszczowego, pochmurnego Londynu oraz do starych, dobrych przyjaciół. Lin była niezwykle chętna na jakiekolwiek zmiany, które mogłyby dodać jej życiu kolorów, radości. Często zmieniała fryzury, upodobania, styl. Dlatego by jej życie było przepełnione wszystkim. Jednak nigdy nie zmieniała kręgu swoich wiernych znajomych. Trzymając w ręku kubek malinowego musu, zmierzała przed siebie, nie myśląc dokładnie gdzie idzie. Trochę już poznała miasto, więc nie zastanawiała się nad tym czy może się zgubić. Zwłaszcza że ma GPS w telefonie. Linroe ostatecznie poparła się myślach, że mogłaby obejrzeć nową szkołę, zapoznać się z nią trochę, zwłaszcza że rok szkolny zaczynał się już za kilka dni. W całym budynku pałętało się mnóstwo młodych ludzi - zapewne uczniów, czego Lin nie mogła do końca pojąć, bo w końcu są wakacje. Biegiem wspięła się po ogromnych schodach, zatrzymując się dopiero przed wyjściem na dach, który był surowo wzbroniony - jak mówiła tabliczka naklejona na drzwi. Oddychając spokojnie, Linroe zastanawiała się czy można jakoś sforsować wyjście. Uwielbiała przesiadywać na dachach wysokich budynków, zwłaszcza dlatego że można było tam spokojnie pomyśleć i poobserwować innych. Ostatecznie szesnastolatka ograniczyła się do delikatnego popchnięcia drzwi, aby ocenić sytuację. Spokojnie nacisnęła klamkę, która z cichym kliknięciem ustąpiła otwierając drogę do podniebnego królestwa. Lin zdumiona i szczęśliwa, szybko wyskoczyła na zewnątrz po cichu zamykając za sobą jedyne możliwe wyjście. Rozejrzała się powoli dookoła i gdy zobaczyła czyiś ruch stanęła sparaliżowana. Burza czekoladowych włosów w nieładzie, zamknięte oczy, drobna postura. Dziewczyna niebezpiecznie balansowała nad krawędzią przepaści, z uśmiechem na twarzy. Linroe prawie upadła, zdumiona że nie tylko ona ma dziwne pomysły. Radośnie wskoczyła na murek, łapiąc szybko równowagę. Zaskoczona dziewczyna szeroko otworzyła oczy, ukazując oczy równie brązowe co burza jej niesfornych loków. Lin lekko wychyliła się do przodu podziwiając wysokość.
    - Chcesz skoczyć? - zapytała jakby to była propozycja nie do odrzucenia, równie naturalna co uśmiech na widok małej, radosnej dziewczynki. W jej głosie nie było słychać żadnego strachu, jedynie nutę szaleństwa. - Jestem Linroe - rzuciła szeptem, jakby przekazywała brunetce największą tajemnicę świata. Nastolatkę przeszły dreszcze po zobaczeniu odległości dzielącej ich do ziemi, już wiedziała że znalazła bratnią duszę.

    OdpowiedzUsuń
  46. Tony przeniósł wzrok na amstaffa przyglądając mu się uważnie. Nie wyglądał na aż takiego niegrzecznego psiaka.
    Słyszał tylko, że podobno ta rasa psów była wyjątkowo energiczna choć sam dopiero dziś po raz pierwszy widział przedstawiciela tej rasy na własne oczy.
    Na spacerach po mieście czy parku Eva była ucieleśnieniem marzeń o najgrzeczniejszym psu na świecie. Inaczej wyglądało to w domu, ale dom to co innego. Tam można sobie pozwolić na bardzo wiele. Black nigdy nie zamienił by Evy na żadnego innego psa. Była ucieleśnieniem marzeń jedenastoletniego chłopca o jego ukochanej psiej bohaterce. Poza tym gdyby nie ona, jak nic co rusz spóźniał by się do szkoły czy na próby zespołu.
    - Tak, mieszkam tu od urodzenia.- odpowiedział z uśmeichem na pytanie dziewczyny. -A ty także jesteś stąd?- zapytał po chwili z ciekawością.
    Spuścił Evę ze smyczy by ta mogła się wybiegać, a on wskazał Scarlett ławeczkę,na której mogliby usiąść i spokojnie pogadać.

    OdpowiedzUsuń
  47. Eva była na tyle spokojna, że mógł ją puścić wolno. Niestety po powrocie do domu jak zwykle będzie musiał ja wykąpać, bo znając życie owczarek gdzieś się wybrudzi. A Tony, pedantem był niemałym, więc brudnego psa do łóżka by potem nie wpuścił. Wszystko zawsze utrudniała sierść Evy była długa i bardzo łatwo się plątała przez co chłopak spędzał długie godziny po każdym spacerze by doprowadzić psiaka do porządku.
    - Tak, od września zaczynam ostatni rok w klasie prawniczej, tak jak sobie wymarzyli rodzice.- powiedział, wypowiadając końcówkę zdania z lekkim przekąsem.
    No cóż prawda była taka, że studia prawnicze nie były tym o czym marzył Tony. Niestety zdolności prawnicze były w rodzinie Blacków jakąś poważną genetyczną aberracją, gdyż każdy potomek męski z rodu kończył jak prawnik lub inna ważna osobistość w prawniczym światku.- A ty? Też chodzisz tam do szkoły, bo jakoś nie mogę cię skojarzyć, co jest dziwne, bo jesteś naprawdę ładna.- dodał jeszcze zanim zdążył ugryźć się w język.

    OdpowiedzUsuń
  48. Zastanowił się przez chwilę nad jej pytaniem.
    -Wiesz, w mojej rodzinie od pokoleń każdy kolejny mężczyzna zostawał prawnikiem. Nigdy nie było wyjątków, więc i mnie miało to czekać.- zaczął, powoli ważąc każde słowo. Chciał by Scarlett to zrozumiała. - Na początku nawet podobało mi się to, że poniekąd podtrzymam rodziną tradycję. Jednak do czasu. Przestało interesować mnie prawo, a jego miejsce zajęła muzyka. To z nią chciałbym wiązać swoją przyszłość. Nawet mam swój zespół, "Theme Darke". Moi rodzice jednak uważają, że to tylko hobby, chwilowy kaprys no i coś za co się nie utrzymam.- dodał spoglądając na nie szaroniebieskimi tęczówkami.
    Zastanawiał się jak to się stało, że jeszcze nigdy się nie spotkali choć byli w równym wieku. No cóż może czasem tak bywa.
    - A ty wiążesz swoją przyszłość z ekonomią?- zapytał po chwili z ciekawością sprawdzając kątem oka gdzie jest Eva.

    OdpowiedzUsuń
  49. Zamyślił się słuchając słów dziewczyny. Ona miała szczęście, nie musiała spełniać chorych marzeń i ambicji rodziców.
    Tony nie zamierzał się jednak poddawać. Miał zespół i to z nim chciał wiązać swoje plany na przyszłość.
    -Hmm... nie mów tak. Trzeba wierzyć w swoje marzenia.- powiedział z ciepłym uśmiechem.- Wiem ze swojego doświadczenia, że jeśli czegoś tak naprawdę bardzo pragniesz prędzej czy później uda się je spełnić. Walczyłem o swój zespół prawie dwa lata i w końcu się udało.- dodał patrząc na dziewczynę uważnie i uśmiechając się szeroko. - Poza tym każdy chciałby być szczęśliwy i niezależny. A jeśli otworzysz tą swoja kawiarenkę, daj znać. Na pewno wpadnę. Uwielbiam kawę.- puścił oczko do Scarlett uśmiechając się łobuzersko.

    OdpowiedzUsuń
  50. - Nie jesteśmy - powiedziała, a w jej głosie można było wyczuć nutę goryczy. Wolałaby móc odpowiadać inaczej, ale nie chciała być egoistką. Starała się myśleć o tym, co jest dobre dla Ilu i na tym się skupiać zamiast na sobie. Wystarczyło jej, że miała go blisko. - Boję się mieszać małej w głowie - stwierdziła i poczuła jak wspomniana osóbka cięgnie ją za rękę domagając się uwagi. Ukucnęła na chwilę i obiecała córce lody w zamian za dobre zachowanie, zyskując w ten sposób jeszcze kilka minut.
    - Nie chcę wprowadzać do jej życia zbyt wiele zamieszania. Myślę, że lepiej stopniować obecność Arno w jej życiu - powiedziała przygryzając wargę. Ledwie powstrzymała się od powiedzenia "chociaż wcale tego nie chcę". Potrzebowała chłopaka w swoim życiu, bo jej na nim zależało i takie dawkowanie było jak tortury. - Kiedy wszystko się unormuje, wtedy mogę zacząć myśleć o sobie - oznajmiła i dopiero po chwili uświadomiła sobie, co powiedziała. Nie chciała zabrzmieć, jakby córka coś jej odbierała. Fakt, nie myślała o sobie i wyrywającym się sercu, tylko o Ilu i powstrzymywała własne emocje, ale to była jej decyzja. Trudna, ale podjęta i powinna się jej trzymać.

    OdpowiedzUsuń
  51. Oczywiście, że nie mogła jej odmówić. Nie wspominając już o przemiłych przedstawicielach płci przeciwnej siedzących na tylnych siedzeniach. Kiedy się w końcu zgodziła, Lena klasnęła radośnie w dłonie i posłała chłopakom zadowolony uśmiech, który oni natychmiast odwzajemnili.
    Gdy usłyszeli pytanie Scarlett, blondyn który już wcześniej zwracał się do brunetki, po raz kolejny zabrał głos, nie dając nic powiedzieć swoim kolegom.
    -Mieszkamy. A jeździmy na różne plaże w poszukiwaniu dobrych fal i czegoś ciekawego, dlatego trafiliśmy aż tutaj. Przez całe wakacje w zasadzie tak się kręcimy. Jak dotrzemy do Jacksonville, to może wpadniecie do mnie? - spytał dziewczyn, chociaż tak naprawdę nie odrywał wzroku tylko od Scarlett.
    Jego kumpel na to walnął go w ramię, by ten się przesunął.
    -Halo, kolego, ja też tu jestem! Daj się dołączyć do rozmowy.- powiedział żartobliwie, udając urażonego. Miał na imię John, a blondyn to Will. Był jeszcze jeden, dosyć cichy chłopak David. - Skoro już o tym mowa, jestem zdania, że ponieważ mamy tutaj nowe przyjaciółki, to można by zrobić imprezę u ciebie - spojrzał na niego i po chwili w jego oczach można było dojrzeć zdecydowanie. - O tak, właśnie tak zrobimy - dodał i wyjął komórkę, by pospiesznie napisać post na facebooku. Minutę później sprawa była załatwiona a gospodarz imprezy nie miał nic do powiedzenia.

    OdpowiedzUsuń
  52. Ostatnimi czasy rozmowy na temat przyszłości Tony'ego zazwyczaj kończyły się awanturami. Black nie był już tym samym grzecznym ułożonym synkiem, który ślepo spełniał zachcianki swoich rodziców. Nie, teraz było zupełnie inaczej, ponieważ do głosu zaczęła dochodzić ta bardziej buntownicza część jego natury.
    Kiedy usłyszał propozycje dziewczyny uśmiechnął się do niej ciepło. Nawet mu się nie śniło, że nowo poznana ciemnowłosa dziewczyna będzie się chciała jeszcze z nim kiedykolwiek spotkać.
    -Nie ma sprawy.- powiedział z szerokim uśmeichem patrząc na nią swoimi szaroniebieskimi tęczówkami. - Jeśli chcesz to zapraszam jutro na nasza próbę w moim garażu. Poznasz chłopaków, będziesz mogła ocenić nasz nowy utwór. Co ty na to?- dodał jeszcze a czekając na jej odpowiedź przywołał do siebie Evę i zapiął jej ponownie smycz.

    OdpowiedzUsuń
  53. Tony miał młodszą siostrę. Jednak Emily była już na tyle duża ( miała w końcu już te swoje 17 lat), więc nie potrzebowała opieki starszego brata. Dziewczyna była oczkiem w głowie starszego brata. Chłopak nigdy nie pozwoliłby jej skrzywdzić. Zawsze stawał w jej obronie. Od czasu kiedy dorosła i do domu zaczęli wręcz drzwiami i oknami walić się adoratorzy jego maleńkiej siostrzyczki( tak, tak dla Tony'ego Emily zawsze pozostać miała tą słodką pięciolatką z dołeczkami w policzkach, Tony bardzo uważnie im się przyglądał co rusz się zastanawiając czy ten lub tamten jest godzien choćby jednego uśmiechu jego Emily.
    Pospiesznie przeszukał kieszenie jeansów w poszukiwaniu jakiejś karteczki, na której dziewczyna mogła by zapisać mu swój numer, ale niestety jak na złość nic takiego nie znalazł.
    - Zapisz go tutaj- wyciągnął w jej stronę swój nadgarstek.- W ten sposób nawet go nie zgubię.- dodał z szerokim uśmeichem.

    OdpowiedzUsuń
  54. - Już mu to powiedziałam - przyznała bez bicia. Nie potrafiłaby tak po prostu go odtrącić, bez żadnego wyjaśnienia. Może mała zdetronizowała chłopaka z dumnej pozycji najważniejszej osoby w życiu Oriane, ale cały czas przypadało mu chlubne, wysokie miejsce.
    - Może świetnie się ukrywam - zażartowała i zaśmiała się radośnie na ostatnie słowa dziewczyny. Cieszyła się, że po Ilu widać tylko szczęście, bo nad tym pracowała, odkąd tylko mała się pojawiła. Była oczkiem w głowie swojej mamusi i ta tylko wymyślała coraz to nowsze sposoby na jej dogadzanie. Miło, że widać efekty, których Oriane sama zdaje się nie dostrzegać, sfiksowana na niepopełnianiu większej liczby błędów.

    OdpowiedzUsuń
  55. Faktycznie, oznaczało to, że prawdopodobnie nie wrócą do domu tak wcześnie jak początkowo planowały. Ale to dobrze. Przynajmniej coś się działo, nie było nudno, a one mogły się wyszaleć w ostatnie dni wakacji. W tym momencie Lena cieszyła się, że zapobiegawczo spakowała pół swojego pokoju. Miała kilka ubrań przygotowanych na różne sytuacje, alkohol, jedzenie, zestaw do makijażu, namiot, składany nóż (jakby miały naostrzyć sobie patyki do pieczenia kiełbasek) i parę innych rzeczy. Postanowiła napisać matce SMSa, że nocuje u koleżanki, żeby ta się nie martwiła.
    Słysząc komentarz Scar na temat ich upodobania do imprez, uśmiechnęła się pod nosem. Przypomniało jej się, jak na jednej z nich siedziały w czyjejś szafie i przymierzały niemal cyrkowe ubrania.
    -Potwierdzam - powiedziała wesoło, spoglądając na chłopaków i chowając telefon do bocznej kieszeni torby. - No dobra, to powiedzcie nam coś ciekawego o sobie. Bo wypadałoby, żebyśmy się trochę poznali zanim będziemy razem pić.

    OdpowiedzUsuń
  56. Tony zaśmiał się słysząc słowa dziewczyny, a szaroniebieskie tęczówki powędrowały na chwilę w górę by spojrzeć na wieczorne niebo.
    - Nie wydaje mi się żeby zaczął padać dziś deszcz. - powiedział z łobuzerskim uśmiechem na ustach. - Tak, tak twój brat zasłużył sobie na porządną czekoladę za ten flamaster i chyba ja też powinienem mu jedną kupić, bo bez niego to musiałbym się uczyć twojego numeru na pamięć, chociaż swoją droga byłby to dobry pomysł.- dodał jeszcze puszczając dziewczynie oczko by już po chwili przenieść spojrzenie szaroniebieskich tęczówek padło na rządek cyferek na jego nadgarstku.
    Tony zaprosił ciemnowłosą dziewczynę na próbę, ponieważ zdążył już ją polubić. Ją i jej dość szalonego psa, który zajął się teraz jego Evą.

    OdpowiedzUsuń
  57. Linroe zachłysnęła się z wrażenia wysokością, jaka dzieliła ją od ziemi. Odwzajemniła ciepły uśmiech Scar, mrugając do niej i szczerząc się łobuzersko.
    - Nie rób tego beze mnie, szczerze podoba mi się ten pomysł - wyznała Lin, z wyczuwalną szczerością i nutką szaleństwa w głosie. - Scar? Jak blizna?
    Linroe wciągnęła głośno powietrze na swoje skojarzenie. To wcale nie było radosne, raczej przerażające. Zwłaszcza kiedy się wychodzi z założenia, że przypadki nie istnieją. Popatrzyła na koleżankę badawczo, studiując wyraz jej twarzy. Dziewczyna patrzyła na Linroe pobłażliwie, z ciepłym uśmiechem, wydawała się niesamowicie przesympatyczna i niesamowicie spokojna. Skierowała swoje kocie oczy na zachodzące słońce skąpane w złocistym blasku, może jednak pozory mylą?

    OdpowiedzUsuń
  58. [Prosiłabym o podrzucenie mi jakiegoś pomysłu, tudzież miejsca spotkania, a ja postaram się zacząć jakiś wątek.;)]

    OdpowiedzUsuń
  59. [Hahaha, widzę, że przerzucasz się na moje pory odpisywania xD No i nowe zdjęcia ;D]

    Od samego początku jak tylko Oriane przyjechała do Palm Springs zdawała się zupełnie nie zwracać uwagi na chłopaków. Może i mówili o niej po kątach, ale nie zauważała. Odkąd w jej życie wkroczyła Ilu, stała się najważniejsza, a poza tym zakładała, że jakakolwiek próba związku zakończyłaby się natychmiastowym fiaskiem albo szybko musiałaby oznaczać coś poważnego, żeby nie igrać z uczuciami dziecka. Między innymi dlatego też odrzucała Arno. Nie chciała go ograniczać i po cichu liczyła, że ułoży sobie życie tak jak planował. Pełne szaleństwa i sukcesów, nie będąc uziemionym przez figle losu, ale tym nie miała zamiaru się z nikim podzielić.
    - Tak. Na pewno - szepnęła, ale z mniej przekonująco niż robiła to Scarlett. Może nie do końca w to wierzyła? Chciałaby się przenieść w czasie i mieć za sobą niepewność w duecie z produkowanymi na zaś wyrzutami sumienia.

    OdpowiedzUsuń
  60. [Przejdę od razu do tego sms’a i próby w garażu]

    Fakt faktem w Palm Springs w słonecznej Kalifornii rzadko, kiedy padał deszcz. Temperatura nigdy nie spadała poniżej tych dwudziestu- dwudziestu dwóch stopni. Blackie’mu jednak to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, ładna pogoda wprawiała go w dobry nastrój i nawet mniej się wtedy sprzeczał z rodzicami.
    Spojrzał na dziewczynę z szerokim uśmiechem i nieskrywanym zainteresowaniem widocznym w zielonych tęczówkach. Musiał przyznać, że bardzo polubił nowopoznaną właścicielkę szalonego amstaffa. Rzadko, kiedy zdarzało się tak, że Tony z miejsc kogoś polubił. Zazwyczaj zabierało mu to sporo czasu, ponieważ żeby kogoś zaakceptować i polubić chłopak potrzebował kilku tygodni, a nierzadko i miesięcy, by poznać daną osobę.
    -Będę pamiętał o tej czekoladzie.- Powiedział z łobuzerskim uśmiechem także podnosząc się z ławki i przypinając Evie smycz. – To do zobaczenia.-dodał jeszcze i pocałował dziewczynę w policzek po czym odszedł w swoją stronę.

    Następnego dnia obudził się wcześnie rano zbyt podekscytowany by móc spać. Wczoraj wieczorem przezornie zapisał numer Scarlett w telefonie by przypadkiem nie zmył go podczas kąpieli.
    Otworzył oczy i pierwsze, co zrobił to napisał sms’a do dziewczyny: ‘Hej! Tu Tony, kolega z parku. Wpadnij na próbę koło 15. Sunshine Way 92346. Do zobaczenia’.
    Chwilę przed piętnastą pojawili się inni członkowie zespołu żeby rozstawić sprzęt. Tony położył na jednej z półek w garażu obiecaną czekoladę, a widząc miny kolegów rzucił im spojrzenie mówiące ‘Nawet o tym nie myślcie. Nogi z tyłków powyrywam jak ta czekolada zniknie’.
    Chwilę po piętnastej zaczęli grać.

    OdpowiedzUsuń
  61. Tony zauważył machając dziewczynę i uśmiechnął się do niej ciepło. Kiedy skończyli grać podszedł do dziewczyny.
    -Cześć. Jednak przyszłaś.- Powiedział z szerokim uśmiechem. Złapał ją za rękę i pociągnął bliżej zespołu.- Ten, który gra na bębnach to Seth. Ten przy klawiszach to Nate, Uważaj straszny z niego podrywacz, a na gitarkach wymiatają Tom i Jeremy.- Przedstawił jej kolegów z zespołu, którzy z niemałym zainteresowaniem obserwowali ciemnowłosą dziewczynę.
    Blackie, kiedy myślał, ze dziewczyna nie patrzy, przesłał im spojrzenie mówiące ‘ Niech wam się nawet nie śni jej podrywać’.
    - To, co może posłuchasz jak gramy?- zapytał i wskazał dziewczynie krzesełko, na którym mogłaby usiąść, po czym podszedł do mikrofonu by już po chwili cały zespół zaczął grać ich najlepszy kawałek.

    OdpowiedzUsuń
  62. ‘Theme Darke’ było chlubą Blacka. Tony przez bardzo długi czas szukał członków swojego zespołu, nie chciał żeby przychodzili tylko na próby, ale żeby dodatkowo mogli zostać jego późniejszymi przyjaciółmi. Teraz cała piątka była zgraną paczką kumpli, którzy spotykali się nie tylko n próbach i koncertach, ale także na wspólnych ‘posiadówkach’ przy jakimś dobrym trunku.
    Bez względu na to czy mieli akurat próbę czy dawali koncert w jakimś klubie w Palm Springs, chłopcy dawali z siebie wszystko. Nie było tam miejsca na żarty ani tym bardziej na wygłupy. Cała piątka grę w zespole traktowała jak najbardziej serio.
    Tony, kiedy śpiewał był w swoim żywiole. Uwielbiał występy przed publicznością i świetnie się bawił. Biegał, skakał i szalał jak tylko się dało. Widać było, że energia go rozpiera. To, co widziała Scarlett było tylko jednym utworem, ale Blackie nawet na kilku godzinnych koncertach od samego początku do samego końca dawał się z siebie wszystko i śpiewał z taką samą energią jak na początku, jak gdyby obecność publiczności dawała mu niezłego energetycznego kopa do dalszego działania.
    -Cieszę się, że Ci się podobało – powiedział patrząc na dziewczynę z łobuzerskim uśmiechem. – Robimy chwilę przerwy, muszę zająć się naszym gościem.- Zwrócił się do chłopaków wpatrujących się w Scarlett jak w obrazek.
    Krótkie chrząkniecie i jako tako doprowadzili się do porządku.
    -Masz ochotę na coś do picia?-Zapytał Tony podchodząc do dziewczyny.- Kawa, herbata, woda, może coś mocniejszego?-Zaczął wyliczać.

    OdpowiedzUsuń
  63. Lena słuchała uważnie wszystkiego co chłopaki mieli do powiedzenia, bo po prostu ją to ciekawiło. Chciała się dowiedzieć o nich jak najwięcej, by wiedzieć z kim ma do czynienia. Na szczęście, wszystko co powiedzieli ją satysfakcjonowało. Wydawali się zupełnie w porządku, wesołymi nastolatkami gotowymi do szaleństw, co dla niej i Scar oznaczało perspektywę dobrej zabawy w ciągu najbliższych kilkunastu godzin.
    W pewnym momencie zauważyła, że David jej się przygląda. Nie bardzo wiedziała jak zareagować i przez chwilę myślała nad tym, czy by nie powiedzieć czegoś o nich, a w tym między innymi, że ma chłopaka, ale...coś ją powstrzymało i po prostu milczała.
    -No dobra, chłopcy. To co powiecie na to, żeby się napić czegoś mocniejszego? Scar, mogłabyś się na sekundkę zatrzymać żebym mogła wyciągnąć jakieś piwa albo whisky?

    OdpowiedzUsuń
  64. [Jaaaaaaa jebie. Miałam już całe okienko zapełnione tekstem, ale przez przypadek odświeżyłam i wszystko szlag trafił. Fuck.]

    Zaśmiała się, a dźwięk poniósł się echem po parku. Ilu faktycznie byłaby zachwycona propozycją wspólnego psocenia, ale Ori już niekoniecznie miałaby chęć na kolejny udział w konkursie Miss Mokrego Podkoszulka z lodowatą wodą walczącą o rolę główną. Tamta zemsta była naprawdę udana, na tyle, że w dziewczynie powinien wyrobić się nawyk ciągłego lustrowania otoczenia w poszukiwaniu podejrzanych pojemników, ale nie. To było dobre w ich małej zabawie, że nigdy się pomysły nie dublowały.
    - Nawet nie wiesz, jak była zachwycona, kiedy dowiedziała się, że specjalnie ma trochę pokłamać - oznajmiła z serdecznym uśmiechem, spoglądając na córkę. Ciemne myśli ulokowała w ciemnych zakamarkach umysłu i wrócić do nich może zawsze, kiedy "będzie chciała" się podołować.

    OdpowiedzUsuń
  65. [Są na tym samym profilu i klasie, więc mogli się poznać jakoś tuż pod koniec wakacji, ale szybko się dogadać przecież mogli ;) A pomoc się przyda, bo Arno biedny nie ma nikogo po swojej stronie w sumie, bo Ori z Leną szykują jakieś swatki dla Arno. Więc dobra rada zawsze by być mogła. Pasuje? To mogę zacząć za chwilę]

    OdpowiedzUsuń
  66. Chwilami nie wyrabiał, choć starał się. To czasami brakowało mu kogoś bliskiego, bo rodzice byli w Estonii, ale Ori mimo wszystko miała do niego spory dystans. A on nie był aż taki twardy, jakim starał się być. Dobrze, że potrafił się dogadać ze Scarlett, w którą naprawdę szybko odnalazł wspólny język. Powoli robiło się ciemno, ale stwierdził, że wybierze się na spacer. Sam nawet nie wiedział jakim cudem zawędrował pod drzwi mieszkania dziewczyny. No, cóż... Było to nieliczne, z których znał. Zapukał i nacisnął na klamkę, o dziwo drzwi ustąpiły, dlatego wszedł. Miał wręcz stuprocentową pewność, że dziewczyna spędza ten wieczór sama z młodszym bratem, bo przecież matka była wiecznie w pracy.
    - Hej, ho! Jest tu kto? - zapytał wgłąb mieszkania i zamknął za sobą drzwi na suwak, aby przypadkiem nikt już nie był takim cichym włamywaczem jak on w tym momencie - Przyniosłem chrumki i colę... Czyli niezdrowe żarcie!

    OdpowiedzUsuń
  67. Podniósł więc reklamówkę na tyle wysoko aby chłopiec nie dorwał ani coli, ani chrupek.
    - No przykro mi chłopie, musisz się tym razem obyć bez tego - odparł rozbawiony i poczochrał wolną ręką jego czuprynę - No to leć uwolnić tego psa, choć wolę nie wyobrażać sobie tego jak to wielkie musi być - roześmiał się i zdjął buty, by za chwilę wejść do salonu.
    - Straszysz dzieci szpinakiem? - zapytał rozbawiony i opadł tyłkiem na kanapę - Moja córka ostatnio się nim zajadała, więc może i Charlie by go zjadł - wzruszył lekko ramionami. Wydawało mu się, że to jakiś dziwny mit z tym szpinakiem. Nie był niedobry, jeżeli potrafiło się w odpowiedni sposób go przyrządzić, a że chłopak lubił gotować, to nie widział w tym najmniejszego problemu.
    - Nie mogę już wysiedzieć w tym pustym mieszkaniu... - mruknął cicho pod nosem.

    OdpowiedzUsuń
  68. [Nie śmiej się ze mnie! Bo znowu się fochnę i tyle xD]

    Oriane jeszcze przed wykonaniem numeru zaczęła sobie wizualizować różne przerażające opcje zemsty ze strony Scar, ale wręcz niemożliwe było niewykorzystanie takiej okazji. Przecież jeszcze nikomu nie zaszkodziła w dramatyczny sposób jedna, mała chwila stresu, prawda? A kiedy jeszcze przypominała sobie, że dziewczyna na pewno się nie obrazi, to już nie było opcji, żeby nie spróbować ją wkręcić.
    - Tak bój się, bój. Tylko czasem nie przesadź, bo jeszcze będą ci się śnić koszmary z nami w roli głównej - puściła jej oczko, a w tym momencie akurat doszły do placu zabaw, gdzie tuż za niewielkim płotkiem, Ilu została puszczona wolno, prosto do zjeżdżalni, przy której zatrzymała się, wyczekująco spoglądając na mamę, która od razu zaciągnęła tam też Scarlett.
    - Zjeżdżasz z nią pierwsza! - zawołała od razu, zanim dziewczynie przyszło to na myśl.

    OdpowiedzUsuń
  69. - Mam nadzieję, że sadystka, ale tylko siostra - roześmiał się i pokręcił głową. Nie przeszkadzało mu to, jak dziewczyna wyglądała, bo przecież nie był jednym z tych, którzy zaraz chcieliby ją podrywać, dlatego pewnie i ona się go nie wstydziła.
    - Co mi? Smutno mi po prostu - wzruszył lekko ramionami, ale podniósł się i przeniósł się na kanapę obok niej. Czasami bywał pieszczochem, choć może facetowi nie zawsze to przystawało.
    - A tak serio, po prostu nie przywykłem do pustego domu. A tu jestem, co wieczór, co noc sam. Zwariować idzie, a nie znam tylu ludzi tutaj by ciągle bywać z kimś na mieście... - wzruszył lekko ramionami.

    OdpowiedzUsuń
  70. - Głupia - rzuciła i weszła z córką na zjeżdżalnie, żeby śladem Scarlett też zjechać z małą na kolanach. Ori już jakiś czas temu zdążyła obudzić w sobie uśpione dziecko i czerpała niemałą przyjemność z buszowania z Ilu po placach zabaw albo z babrania się w piaskownicy. Nie zawsze musiała być tą poważną i odpowiedzialną mamą, uśmiechnięta mama jest jeszcze lepsza. - Twoja kolej - oznajmiła będąc na dole. Ilu najlepiej wiedziała, że nowe ciocie należy odpowiednio przywitać i słowa Scarlett nie mogły tego zmienić. Mamę miała na co dzień a taka Scar była ewenementem na skalę światową dla małego szkraba.

    OdpowiedzUsuń
  71. -Tak ten mój boski uśmiech daje do myślenia- zaśmiał się i zrobił minę aniołka- Więc chodźmy i pokarzmy ludziom, że to my jesteśmy zajebiści- zasugerował i wziął ją pod ramię.

    OdpowiedzUsuń
  72. Uniósł nieznacznie brwi i popatrzył na to, co też wyciąga z barku, a na jego twarzy pojawił się znaczący uśmiech.
    - No niby tak, ale... Tu mieszkają dzieci i też nie miałem stuprocentowej pewności czy nie będzie twojej matki, a ja tam nie wiem jak reaguje na to, że jej córeczka pije - uśmiechnął się pod nosem.
    Sam by zaczął od wódki, ale przecież nie będzie wybrzydzał.
    - A cola, jak cola... Też czasami dobra - wzruszył lekko swoimi ramionami i sam pociągnął z butelki kilka sporych łyków.
    Może i Arno pasował idealnie do Ori, ale najwyraźniej ona nie była gotowa na to by z nim być i nawet on nie potrafił rozgryźć dlaczego. Żadnej nie kochał tak jak jej, ba... Nikogo w sumie wcześniej i później nie kochał.

    OdpowiedzUsuń
  73. Skinął lekko głową.
    - A więc następnym razem to ja kupię alkohol - uśmiechnął się pod nosem. Nie wnikał nigdy w kompetencje czyiś pracowników, więc nawet nie interesował sie opiekunką Charliego. Tylko właśnie... Czy ona w tym momencie się nim zajmowała? Bo był jakoś wyjątkowo cicho i mogłoby to być podejrzane, prawda? Ale nie wnikał i nie pytał. Wziął kilka kolejnych łyków wina i wyciągnął nogi przed siebie.
    - No to zdradź te tajniki... Jak sobie radzisz z podłym nastrojem? - zapytał, unosząc nieznacznie swe brwi i spoglądając na znajomą - Bo może skorzystam z jakiś dobrych rad, które w tym momencie byłyby całkiem na miejscu.
    Sam myślał aby zapisać się na jakiś kurs, może zajęcia sportowe, prócz gry w drużynie piłki nożnej? Mogłoby być to dobrym sposobem na rozładowanie stresu.

    OdpowiedzUsuń
  74. - Uparta to jest po obojgu rodziców - rzuciła, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że tak fantastyczna cecha charakteru Ilu nie jest jedynie jej zasługą. Właściwie więcej w małej potrafiła wskazać z Arno niż z siebie, ale zawsze tak jest. Nie dostrzegamy tego podobieństwa, bo sami z wielu swoich cech nie zdajemy sobie sprawy, po prostu tacy jesteśmy.
    Przygryzła wargę, przypominając sobie, do czego ostatnio próbowała namówić Lenę. Cóż, nie można powiedzieć, żeby dziewczyna była tym zachwycona, ale Ori nie miała w planach jej odpuścić. Czasem trzeba zrobić coś dla przyjaciół.
    - Z Leną ostatnio miałam... Trudną rozmowę. Ale ogólnie u niej wszystko okej - wzruszyła ramionami. Lena to była Lena, mały promyczek, który rzadko kiedy naprawdę miał się na co żalić. Po prostu Lena.

    OdpowiedzUsuń
  75. -I właśnie dlatego kochanie, ja prawie nigdy nie prowadzę - posłała jej tryumfalny uśmieszek, unosząc butelkę piwa do góry. - Ale nie przejmuj się, już za kilka godzin będziesz mogła do nas dołączyć i prześcignąć w stopniu nietrzeźwości. Zresztą piwem się raczej nie napierdolimy - dodała wesoło, zajmując swoje miejsce i podając chłopakom po butelce. Otworzyła swoją i upiła parę porządnych łyków. Dzięki Bogu, że nie potrafiła bekać, bo teraz prawdopodobnie by jej się odbiło.
    -Dobra, to co chcecie robić oprócz picia? - spytała, spoglądając na przystojniaków siedzących na tylnych siedzeniach.

    OdpowiedzUsuń
  76. [To ja na początek powiem, że masz świetną kartę, Green Day kocham, a Mila Kunis jest prześliczna :> A teraz, żebyś sobie nie pomyślała o tym, że mówię to specjalnie, przejdę do konkretów, a mianowicie do wątku. Wydaje mi się, iż postacie muszą się znać, bo mają tych samych znajomych itd. Więc możemy założyć, że się przyjaźnią, bo prawdziwych przyjaciół nigdy za wiele ;) I mogliby się spotkać w parku, kiedy to zdruzgotana Scar zorientowałaby się, że Charlie gdzieś jej zniknął, a Adam byłby na spacerze ze słuchawkami w uszach. Co Ty na to? :>]

    OdpowiedzUsuń
  77. Na Lenie taka prędkość generalnie nie robiła większego wrażenia, bo jej ojciec zawsze lubił szybką jazdę, więc gdy tylko gdzieś jeździli, to doświadczała naprawdę dużych prędkości. Co nie zmieniało faktu, że nagłe przyspieszenie trochę ją zaskoczyło. Gdy Scarlett wyjaśniła, co nią kierowało, na twarzy blondynki pojawił się rozbawiony uśmiech.
    -Dobrze, rozumiem cię cukiereczku. Możemy dotrzeć tam szybciej, pod warunkiem, że nie zabijesz nas po drodze. Jeśli nie zamierzasz do tego dopuścić, zgadzam się na taką jazdę - pokiwała wesoło głową jakby na potwierdzenie wcześniejszych słów. Następnie zwróciła się do chłopaków.
    -A basen brzmi nieźle. Na zdrowie! - stuknęła się z nimi butelką.
    Minęły dwie godziny i w końcu dotarli do Jacksonville. A jak już byli w owej miejscowości, dość szybko znaleźli się pod domem jednego z chłopców. Na twarzy Scar wyraźnie widać było ulgę, że może dołączyć do lekko wstawionych znajomych i się napić. Nie minęło pół godziny, a do domu zaczęli schodzić się ludzie.

    OdpowiedzUsuń
  78. To był jeden z tych nielicznych dni, kiedy Adam miał po prostu wolne. Od pracy i od szkoły. Nielicznych, bo brunet miał za duże poczucie odpowiedzialności, by wagarować częściej niż kilka razy w semestrze. Poza tym nigdy też nie urywał się z pracy, korzystał jedynie z możliwości odpracowania zmiany przy jakiejś tam okazji. Teraz też tak było i gdy rano dostał wiadomość od swojej szefowej, informującą go o tym, że jeden z jego kolegów chce zamienić się z nim zmianami, bez wahania się zgodził. Automatycznie zarządził też brak zajęć edukacyjnych i dlatego też szedł parkową alejką ze słuchawkami w uszach. W uśmiechem na ustach stawiał kolejne to kroki w rytm jednej z piosenek Nirvany i czuł, że nic nie zepsuje mu dziś humoru.
    Trochę się przestraszył, gdy zapłakana Scar podbiegła do niego z twarzą przepełnioną emocjami. Momentalnie wyjął słuchawki z uszu, a słysząc jej pytanie, musiał przecząco pokręcić głową.
    - Nigdzie go nie widziałem, ale dopiero co przyszedłem, więc to nic nie znaczy - odparł, kładąc jej rękę na ramieniu. - Spokojnie, znajdziemy go, obiecuję ci to - zapewnił ją szczerze, chowając ipoda do kieszeni. - Ale najpierw weź głęboki oddech - polecił. - Chcesz zapalić? - spytał, gdy zmusił ją do tego by przestała histeryzować chociaż na chwilę. - Zaproponowałbym ci chusteczkę, ale tej z kolei nie posiadam.

    OdpowiedzUsuń
  79. Rozumiał ją i to naprawdę dobrze, bo sam kochał swoją młodszą siostrę i nie potrafiłby sobie wybaczyć gdyby coś się jej stało przez jego nieuwagę. Nie mniej rozumiał też, że zdenerwowanie i histeria nie są emocjami, które sprzyjają podczas poszukiwań. Dlatego też wyjął z kieszeni paczkę papierosów i włożywszy sobie jednego z nich do ust, podpalił go szybko. Potem wetknął go między wargi swojej przyjaciółki i pociągnął ją za rękę.
    - Idziemy go szukać, ale tym razem na spokojnie - oświadczył, gdy szli już jedną z alejek. - Charlie nie jest głupi, więc nie będzie próbował wrócić do domu na własną rękę, a to z kolei oznacza, że zaraz go znajdziemy - powiedział, rozglądając się dookoła. - Pewnie spotkał jakiegoś kolegę albo coś i razem poszli się bawić - dodał jeszcze, starając się ją przekonać. Nie robił tego po to, aby jej ulżyć, ale dlatego, iż sam naprawdę w to wierzył. Kątem oka zobaczył, że dziewczyna zaciąga się białą rurką i uśmiechnął się nieznacznie. Palenie może i szkodziło zdrowiu, ale zdecydowanie zmniejszało stres.
    - Hej, a czy tam, to nie jest on? - spytał, wskazując ręką na jakiegoś dzieciaka, który wdrapywał się na drzewo. Zanim się jednak obejrzał, Scar wyrzuciła już fajkę i biegła w stronę chłopca. Sam od razu rzucił się za nią w pogoni, a potem ściągnął Charliego z gałęzi, na którą udało mu się już wdrapać.
    - Widzisz, mówiłem ci, że wszystko będzie w porządku! - oświadczył z uśmiechem, gdy nastolatka przytulała już swojego brata. Wiedział, że zaraz zacznie się wydzierać na malca, ale póki co wyglądała naprawdę uroczo, gdy na jej twarzy malowała się ulga.

    OdpowiedzUsuń
  80. Przez jakiś czas siedziała jedynie w towarzystwie Scar i popijała wódkę, która sprawiała, że robiło jej się coraz cieplej i przyjemniej, dlatego nawet nie czuła chłodu wody, w której trzymała stopy. Chłopaki w międzyczasie zajmowali się rozkręcaniem imprezy, zapraszaniem kolejnych gości i puszczaniem muzyki.
    -Zdecydowanie - odparła, patrząc na dziewczynę z szerokim uśmiechem. - Nie wiem jak to jest, ale jak razem coś robimy, to ciągle trafiają nam się jacyś przystojni chłopcy - zaśmiała się - Nie żeby robiło to na mnie jakiekolwiek wrażenie, przecież mam Adasia.
    I chwilę później wylądowały w wodzie. Wynurzając się, Lena posłała chłopakom mordercze spojrzenie, ale zaraz później wpadła na pomysł.
    -No dobra chłopcy - powiedziała spokojnie podchodząc do nich - Wybaczam wam, pozwolicie że was przytulę - i zanim ten cichy brunet zdążył zareagować, ona objęła go w niedźwiedzim uścisku. Gdy już odpowiedni nasiąknął wodą, puściła go z miną niewiniątka.
    -A skoro już jestem mokra, to...czemu by nie posiedzieć w basenie? - po chwili zdjęła ubrania i pozostała w samej (na szczęście nieprześwitującej bieliźnie) i wpakowała się z butelką wódki do wody.

    OdpowiedzUsuń
  81. Nie mogła wiedzieć czy każda inna osoba zareagowałaby gorzej od niej. Jego przynajmniej aż tak dobrze nie znała, by mogła to oceniać. Ale jeżeli nie chciała o tym rozmawiać, to on wcale nie miał zamiaru się w to wszystko zagłębiać.
    - Tego tak naprawdę nie wiesz - odparł z uśmiechem i popatrzył na nią przez chwilę - Nie musisz, wcale nie musisz, bo nie należę do tych strasznie ciekawskich - przyznał i wzruszył lekko ramionami.
    Wcale nie musieli pić z kieliszków, bo przecież nie byli na żadnej wystawnej kolacji, która by ich do tego zobowiązywała. Wziął od niej butelkę i uśmiechnął się lekko pod nosem, wypijając duszkiem wino już do połowy.
    Gdy zobaczył chłopca, też wybuchnął śmiechem.
    - No to znak, że nie powinniście cukru trzymać na widoku - powiedział i oddał jej wino - To znaczy też, że spać normalnie to on nie pójdzie raczej, co?

    OdpowiedzUsuń

Archiwum