niedziela, 17 lutego 2013

And if a double-decker bus crashes into us to die by your side is such a heavenly way to die.


Adam Thompson

urodzony 10 marca 1993 r. w Palm Springs | ukochany syn Marii Jackson i Denisa Thompsona | starszy brat Ashley | pracownik baru z fast-foodami | gra na gitarze i pianinie | dwa tygodnie temu wrócił z trasy koncertowej ze swoim zespołem, The Future | wokal wspierający | wiecznie uśmiechnięty żartowniś | słucha przede wszystkim rocka | stały bywalec imprez | uczeń klasy IV w Palm Springs High School o profilu muzycznym


Nie wszystko będzie trwało wiecznie. Marii i Denisowi było ze sobą bardzo dobrze, ale jedno z nich poznało kogoś z kim czuło się lepiej i zaczęły się kłótnie. Adam i Ashley nienawidzili tego wszystkiego słuchać. Młodsze dziecko, wtedy jeszcze państwa Thompson, tymczasowo mieszkało u babci. Syna i tak przez większość czasu w domu nie było, więc on pozostawał w Palm Springs. Zresztą miał dziewczynę, Lenę i pracę w barze. Spotykał się z różnymi znajomymi i z czwórką chłopaków założył zespół. Podpisali kontrakt z wytwórnią płytową. Dużo pracował nad muzyką i przez to nie miał czasu dla dziewczyny. Przez jego marzenie rozstali się. Krótko po wydaniu krążka ruszył w trasę koncertową z zespołem The Future. Występowali tylko w Stanach Zjednoczonych, ale i tak był z tego dumny. Po sześciu miesiącach wrócił do Palm Springs, do szkoły. Dowiedział się, że rozwód jego rodziców doszedł do skutku i zamieszkał z ojcem, który zawsze go wspierał i rozumiał. Jego młodsza siostra wybrała matkę. Oczywiście raz w tygodniu pójdzie je odwiedzić. W jego kieszeni jest teraz trochę więcej pieniędzy, ale i tak postanowił dalej pracować. Udało mu się zatrudnić w tym samym barze z fast-foodami co kiedyś. Wizualnie prawie się nie zmienił, może nie licząc tego, że teraz jest bardziej opalony. Nadal ma ciemne, trochę dłuższe włosy, zielone oczy. Nie przytył, ani nie schudł. Wydaje się, że trochę urósł, ale cały czas mierzy metr osiemdziesiąt i już raczej więcej nie będzie. Jest rozważny i opanowany - przynajmniej tak mu się wydaje. Chce zapewnić sobie świetlaną przyszłość. Ma wiele wyznaczonych celów i każdy z nich chce zrealizować. Dzięki zespołowi stał się pewniejszy siebie i zawsze wie co ma powiedzieć. Jest typem marzyciela. Żarty się go ciągle trzymają. Potrafi być poważny, gdy trzeba. Popala. Często widywany na imprezach. Wierny. Troskliwy. Opiekuńczy. Najlepszy materiał na przyjaciela.



[Krótko i zwięźle (chyba). Nie lubię pisać rozbudowanych kart. Ta pewnie jeszcze "n" razy ulegnie zmianie. Zdjęcia pochodzą z weheartit. W tytule The Smiths.
Zapraszam do powiązań i wątków :)]

42 komentarze:

  1. [Dzień Bry :D Witam się ładnie, dygam nóżką i przejdę do sedna. Są Jakieś pomysły na wątek?]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Co prawda troszkę się rozleniwiłam, ale wątek musi być! O chęć nie pytam, ale za to pytam kto zaczyna? :D]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Hm... kojarzę postać. Pewnie z zamierzchłych czasów :) (matko, jestem stara). W każdym razie, jakie masz pomysły na wątek z Kass?]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Wątek? ;>
    Nie wiem, Yekaterina chce się nauczyć grać na gitarze a on to potrafi, więc może chodzić za nim i denerwować go, trując mu ciągle tyłek na ten temat. xD]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Dobrze. :D Oczywiście zacznę, jak zwykle. xD]
    Cholerny. Flet. Poprzeczny.
    Kto w ogóle wymyślił takie cholerstwo?!
    Tak właśnie Yekaterina myślała w wieku dziewięciu lat, po pierwszej lekcji gry na owym instrumencie. Z czasem było coraz lepiej, bo zmieniła starego, ohydnego nauczyciela na młodą dziewczynę, która miała całkiem inne podejście. No i nie sapała jej nad uchem.
    Obecnie umiała zagrać na nim już chyba wszystko, przez co po prostu jej się znudził. Za to od niedawna, może miesiąca, chciała nauczyć się grać na gitarze. Oczywiście znała kilka osób, które posiadały taką umiejętność, ale...
    - Aaaaaadam... - mruknęła już chyba dziesiąty raz w ciągu dnia, idąc za chłopakiem korytarzem. W końcu jednak objęła go chudymi rękoma w pasie i przytuliła się do jego pleców, nieco uniemożliwiając mu dalszy spacerek.
    - No proszę cię o to już chyba setny raz. Dobra, może nie setny, ale coś około. No naucz mnie nooooooo...

    OdpowiedzUsuń
  6. [dobra zacznę, ale rano, bo już teraz bym chciała iść spać. Nic nie jadlam od obiadu i jak zaraz nie usnę, to umrę :D]

    OdpowiedzUsuń
  7. [Może jakaś sesja fotograficzna prowadzona przez Ramsey, na rzecz albumu szkolnego czy zajęć? A Adam byłby osobą pozującą jako, że stał się nagle w centrum uwagi wszystkich?]

    OdpowiedzUsuń
  8. Ostatnie miesiące były dla Leny udręką. W zasadzie trudno znaleźć jakiś problem, którego wtedy nie przerobiła. Umarła jej prababcia, w szkole wszystko nad czym ciężko pracowała jakimś cudem zniszczyła, nie mogła się uporać z rozstaniem z Adamem, jedna z jej przyjaciółek wyjechała na stałe na drugi koniec kraju, wzięła tyle dragów ile w życiu nie próbowała, a jej psychika to była jedna wielka ruina i co gorsza, wcale nie miała tendencji do poprawy; wręcz przeciwnie prowadziła prosto do autodestrukcji. Brakowało już tylko ciąży.
    Nie zamierzała jednak nikomu się z tego wszystkiego zwierzać, bo i tak wiedziała, że nikt nie był w stanie jej pomóc. Mało tego, zaczęłyby się współczujące spojrzenia i powtarzanie pytań w stylu "czy chcesz o tym porozmawiać?", które by tylko przypominały jej o tym, co złe. Poza tym zawsze to do niej wszyscy przychodzili po radę i wsparcie. To ona, jako niedotknięta żadnymi dramatami, była swego rodzaju ostoją, najsilniejszą osobą wśród przyjaciół. Nie chciała by spojrzenie ludzi na nią się zmieniło. Dlatego codziennie zakładała uśmiechniętą maskę i zachowywała się jakby nigdy nic.
    Dopiero niedawno zrozumiała, że takie użalanie się nad sobą nie ma sensu. Przypomniało jej się, że przecież ona tak ma. Ma tendencje do dramatyzowania, ale kiedy naprawdę zaliczy jakąś porażkę, to właśnie to ją mobilizuje do działania. Podniosła się, zaczęła pracować nad sobą i poprawą swojej sytuacji. Czuła się już naprawdę dobrze, aż do momentu kiedy dowiedziała się, że Adam wrócił.
    Nie odezwała się do niego, bo i on tego nie zrobił, a był w mieście od dwóch tygodni. Jednak wiedziała, że w Palm Springs kwestią czasu było aż na siebie przypadkiem wpadną.
    Nie miała pojęcia jak ma się zachować. Właściwie dopiero zdążyła się oswoić z myślą, że może żyć dalej bez niego, a tu nagle okazuje się, że wrócił z trasy.
    Była kolejna przyjemna, ciepła sobota. Blondynka nie miała co ze sobą zrobić, więc uznała, że po prostu pojedzie na deptak przy plaży, może coś tam zje i odpocznie na spacerze. Ubrała się więc w błękitną sukienkę, na nos nasunęła swoje ray bany i ruszyła w drogę. Na miejscu przechadzała się spokojnie, obserwując ludzi i rzeczy, które wystawiano w sklepowych oknach.
    I nagle, obok budki z lodami zobaczyła bruneta, którego niemal natychmiast rozpoznała. Nie zmienił się praktycznie wcale, nie licząc mocniejszej opalenizny. Był sam i rozmawiał przez telefon.
    Lena zatrzymała się dwa metry od niego. Nie dlatego, że chciała, tylko po prostu nie mogła się ruszyć. Nogi się pod nią ugięły i miała wrażenie, że zaraz serce wyrwie się jej z piersi. Musiała się przytrzymać barierki, żeby stać w miarę stabilnie. Nie była na to spotkanie przygotowana. A w każdym razie na pewno nie dzisiaj.
    Kiedy chłopak się rozłączył, z jej ust wyrwało się krótkie:
    -Adam?
    No i pięknie. Było już za późno na ucieczkę, bo odwrócił się w jej stronę. Zresztą i tak nie była pewna, czy dałaby radę gdziekolwiek odejść.

    OdpowiedzUsuń
  9. - Mam jeszcze trzy lekcje. - Poczochrała go po włosach z uśmiechem.
    Ha, wiedziała, że w końcu się zgodzi. Prędzej czy później musiało to w końcu nastąpić, prawda? Choćby i miał to zrobić dla świętego spokoju, bo przecież Yekaterina była straasznie uparta i by mu nie odpuściła, nawet jakby miała męczyć go przez trzy miesiące. Albo pół roku.
    Tak jej na tym zależało, no.
    - Więc skoro w końcu zmieniłeś zdanie i postanowiłeś się nade mną ulitować, nie potakuj nawet, że się litujesz, to jeszcze jedna sprawa.
    Ziewnęła w rękaw swojej bluzy, patrząc na chłopaka.
    - Gdzie mam przyjść po tych lekcjach? Chyba, że będziesz taki kooooochaaaanyyyy i poczekasz na mnie pod moją klasą. Matematykę mam ostatnią. Będziesz taki kochany, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  10. [Za to, że mnie tu ściągnęłaś wymyślasz wątek ;p]

    OdpowiedzUsuń
  11. - Mi to jest obojętnie... - zaczęła, ale po chwili umilkła. Przypomniało jej się w końcu, że powinna pomóc siostrze. - Nie, dobra, jednak może być ta 21.
    Yekaterina od zawsze chciała mieć brata. Gdy jeszcze mieszkała w Rosji "zastępował go" jej kuzyn, teraz jednak nie miała z nim już nawet kontaktu.
    Cholera, posiadanie kilku sióstr to prawdziwa męka, szczególnie, gdy mieszka się z nimi wszystkimi w jednym domu. Nienawidziła, gdy tamte podbierały jej rzeczy, co zwykły robić często, a potem je gubiły albo oddawały w opłakanym stanie. Zdecydowanie lepszą inwestycją byłby brat, on przynajmniej nie pożyczałby sobie jej kredki do oczu.
    Można było powiedzieć, że Adam nieco przypominał tego wyczekiwanego przez całe jej dzieciństwo.
    Stanęła na palcach i cmoknęła go w policzek.
    - Tęskniłam za tobą, tak w ogóle.

    OdpowiedzUsuń
  12. Szczerze mówiąc nie zastanawiała się nad tym jak Adam się czuł w trasie. Nie podejrzewała, że mógł tęsknić aż tak za ludźmi z Palm Springs i za nią. W końcu był z zespołem, którego członków traktował jak rodzinę, a poza tym spełniał swoje marzenia. Spodziewała się, że był tak zajęty, że nawet nie miał kiedy tęsknić.
    Chciała się z nim skontaktować przez te pół roku, ale uznała, że już jej nie wypada skoro nie są razem. Nie chciała mu zaburzać czegokolwiek ani okazywać swojej słabości. Zresztą co jeśli spotykał tam w trasie miliony dziewczyn, które pchały mu się do majtek, a on nie odmawiał? Nie chciała się takich rzeczy dowiedzieć. Wolała żyć w błogiej nieświadomości i przede wszystkim pogodzić się z tym, że ich związek się zakończył, a ona nie ma do niego żadnych praw. Szczególnie, że nigdy by sobie nie darowała, gdyby stanęła mu na drodze do spełnienia marzeń i rozpoczęcia międzynarodowej kariery muzyka. Właśnie dlatego gdy ją poinformował o wyjeździe tak łatwo się zgodziła na to i na rozstanie. Wtedy nie chodziło o nią i jej uczucia, ale przede wszystkim o jego dobro.
    A teraz stał przed nią i potwierdzał, że on to on. Na jej twarzy pojawił się słaby, ale rozbawiony uśmiech. Rozśmieszyła ją ta sytuacja, że obserwują się, doskonale wiedzą kim jest to drugie (przecież znają się lepiej niż ktokolwiek inny), a zaczynają rozmowę od takich banałów, jakby widzieli się po raz pierwszy w życiu.
    -Dobrze wyglądasz - oznajmiła, podchodząc nieco bliżej, kiedy poczuła, że już może się utrzymać na własnych nogach i w miarę nad nimi panować. - Zrobił się z ciebie rasowy rockmen - zaśmiała się przejeżdżając wzrokiem po jego ubraniu, które zdecydowanie uległo ulepszeniu. - Co u ciebie?

    OdpowiedzUsuń
  13. [POmysły mówisz... pomyślmy...
    1.Impreza
    2.Skoro profil muzyczny, to można coś z tym wykombinować, na przykład któreś z nich będzie miało zaległy sprawdzian do napisania/poprawienia i zostaną posadzeni obok siebie
    3.Typowe zderzenie na korytarzu i oblanie jakimś napojem
    4.PRAWIE potrącenie samochodem przed szkoła na przykład po zajęciach
    5.Kass postanowi zjeść w barze w którym on pracuje i tak jakoś się może wywiązać rozmowa.
    Więcej pomysłów nie mam, za niepamięć serdecznie żałuję, proszę o wybranie i zaczęcie wątku? :)]

    OdpowiedzUsuń
  14. Czy do śmiechu mi było robić sesję fotograficzną? Nie. Wymagają tego ode mnie nauczyciele. Może i poznam kogoś nowego, znanego itd., ale mnie to nie cieszy ani nie fascynuje. Spakowałam swój sprzęt i poszłam do sali fotograficznej. Właśnie kończyło się tam kółko, ale ego dnia nie rozkładali sprzętu. Zapewne mieli teorię. Rozłożyłam sprzęt i zaczęłam czekać na swojego gościa. Wrócił właśnie z jakiejś trasy koncertowej. Wcześniej już o nim słyszałam, ale nie na tyle dużo, żeby mówić, że wiem o nim wszystko. Miałam jeszcze kilka minut więc poszłam po kawę z automatu. Wróciłam do sali i zjadłam batonika którego nosiłam na dobrą okazję. W końcu po piętnastu minutach czekania do sali wparował mój model. Buźka ładna, ciałko niezłe. Byle nie okazał się gburem.
    - Gdybym mogła sama bym o nich zapomniała. - rzuciłam pospiesznie. Nie chciało mi się robić zdjęć.- Jestem Ramsey- wstałam z krzesła i podeszłam do chłopaka.- Chyba wiesz jak to powinno wyglądać co nie?- zapytałam w sumie bardziej to potwierdzając, bo miał na pewno pełno sesji za sobą.

    OdpowiedzUsuń
  15. Lubił przesiadywać po lekcjach w szkole. Zawsze wtedy szedł do sali muzycznej i grał na gitarze, czasami na fortepianie. Tego dnia nie posiadał zbytnio humoru, więc wybrał ten drugi instrument. Tradycyjnie zatracił się w graniu i nie zauważył nawet, że ktoś wszedł i się przysłuchiwał. Grał skomponowany przez siebie utwór. Każdy dźwięk wyrażał emocje, które mu towarzyszyły przy zapisywaniu nut. Dopiero gdy skończył grać rozejrzał się po sali i zauważył przyglądającego mu się chłopaka. Wiedział, że to Adam Thompson, bo ostatnio dużo się o nim mówiło.
    - Długo tu jesteś? - spytał, bo nie lubił gdy ktoś słuchał jego własnych utworów.

    OdpowiedzUsuń
  16. Postukała go palcem w czoło.
    - Widzę, że tak baaaaaaardzo chcesz się wymigać, ty leniu - przesadzone westchnięcie, mówiące tyle co "jestem tobą rozczarowana". Uśmiech. - Jeśli naprawdę ci się dzisiaj nie chce to może być jutro. Wiesz, po prostu byleby nie za tydzień albo dwa.
    Ona by tak chyba nie potrafiła.
    Mimo wszystko, mimo usilnego sprawiania pozorów, bardzo szybko się przywiązywała. Do wszystkich i wszystkiego. Uważała to raczej za swoją wadę, w końcu była równocześnie bardzo sentymentalna.
    Takie połączenie sprawiało tylko tyle, że wyobrażała sobie siebie samą, za jakieś dziesięć lat, siedzącą na łóżku i wypłakującą oczy w tęsknocie za czymś co dawno straciła. Brrrr, okropne!
    - Często będziesz tak znikał?

    OdpowiedzUsuń
  17. [ Chęć na wątek? ]

    OdpowiedzUsuń
  18. [Kocham nowe zdjęcie <333 :D]
    Właśnie miała coś odpowiedzieć i już otwierała usta, kiedy nieoczekiwanie chłopak się do nie przybliżył i ją do siebie przytulił. Zaskoczyło ją to do tego stopnia, że w pierwszym momencie drgnęła. Przez chwilę zapomniała o tym, żeby oddychać. Gorączkowo zastanawiała się, co powinna zrobić i stała nieruchomo. No bo przecież dopiero wrócił. Gdyby na siebie nie wpadli pewnie nadal by się do niej nie odezwał. Może on to traktuje czysto po przyjacielsku? Ot, dawni przyjaciele spotykają się po pół roku i się przytulają. Ale tego nie mogła być pewna. Nie wiedziała co mu chodziło po głowie, nie miała pojęcia co się działo w trasie i w jakim stopniu to doświadczenie go zmieniło, o ile w ogóle.
    Kiedy już odzyskała dech w piersiach pierwsze co poczuła to jego zapach. Mimo tak długiej rozłąki pamiętała go doskonale i zorientowała się, że nie zmienił się ani trochę. Uwielbiała go na tyle, że mimowolnie wciągnęła go głęboko do płuc i wtedy, już nie panując nad swoimi odruchami odwzajemniła uścisk Adama i wtuliła się w niego.
    -Ja też tęskniłam.
    I wtedy zorientowała się, że w jej oczach pojawiły się łzy. Zacisnęła mocno powieki, żeby to jakoś powstrzymać. Nie mogła się przecież przy nim rozkleić. Schowała twarz w jego ramieniu, żeby nic nie zauważył. Udawanie zazwyczaj szło jej całkiem nieźle, więc już po chwili się opanowała. Kiedy więc w końcu się od siebie odsunęli (a stało się to po dobrych paru minutach) była już w normalnym stanie.
    Spojrzała na budkę z lodami, która znajdowała się tuż obok i powróciła wzrokiem do bruneta.
    -Miałeś zamiar tu coś kupić? - spytała w końcu z uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  19. Dzień był naprawdę wspaniały i malowniczy. Ale nudny. Dlaczego? Przez to co zwykle. Szkoła... Specjalny zakład karno-opiekuńczy łączący analfabetów. To zawsze niszczyło cały dzień. I zajmowało znacznie więcej czasu.
    Po zajęciach, Kassidy ze spokojem wyszła ze szkoły i udała się do samochodu, wsiadła i... BUM!
    Przez kilka długich chwil siedziała w samochodzie... swoim samochodzie!
    Nie mogła wyjść z szoku. Jej auto, jej ukochany Saab został stuknięty przez...
    Wysiadła z samochodu powoli, starając się zachować spokój i spojrzała na wgniecioną karoserię. Niemka mogła znieść naprawdę wiele. Potrafiła spokojnie patrzeć na to jak ktoś brał jej gitarę w dłonie i zaczynał brzdąkać od czego struny pękały (chociaż widok był bolesny). Jednak nie potrafiła znieść kilku rzeczy. Znęcania się nad zwierzętami i stłuczki w której uczestniczył JEJ SAAB! Starała się naturalnie zachować spokój i równowagę, lecz było to niezwykle ciężkie.
    Za tym samochodem przepadała właściwie tylko dlatego, że był jej jedynym i ulubionym rodzajem. Miał przyjemnie pomrukujący silnik, wyglądał naprawdę przystępnie, w środku w nocy szczególnie, gdy świecił na niebiesko. Nie lubiła go dlatego, bo był to prezent od rodziców. Zawsze kupowali jej drogie prezenty, często bez okazji, żeby tylko mieć ją z głowy.
    W danej chwili odwróciła się do Adama wściekła. Cała niemal płonęła czerwienią z tej wściekłości (a naprawdę bardzo rzadko się denerwowała) i zdawało się, że zaraz się zapowietrzy, albo otworzy usta i wypłynie z nich gorąca lawa. Właściwie nikt by się nie zdziwił.
    -Stuknąłeś... mój... samochód... - zaczęła donośnym głosem. - STUKNĄŁEŚ MÓJ SAMOCHÓD! - wykrzyczała w końcu. Gdyby dorobić jej płomienie dookoła ciała mogłaby wyglądać poniekąd jak ten ognisty z Fantastycznej 4 gdy używał swojej umiejętności.

    [Dobra, za to powyżej proszę nie bij... jakoś tak... marnie, baaardzo marnie wyszło.]

    OdpowiedzUsuń
  20. Wzniosła oczy ku górze.
    - I jeszcze tak łatwo się do tego przyznajesz.
    Z drugiej strony... to musiało być coś. Taka trasa. Co chwila nowi ludzie, nowe miejsca. Można było tego wszystkiego zazdrościć.
    Byłoby chociaż co opowiadać wnukom, prawda?
    Patrzyła na niego w ciszy. Widać było jak jego nastrój się zmienia, w kilka sekund stał się poważny i nie przypominał tego zazwyczaj uśmiechniętego Adama, którego uwielbiała.
    - Och. - Mruknęła, ściągając brwi w dół. - No cóż, rozumiem. I w sumie ci współczuję, to musi być przecież okropne, być tak daleko od domu.

    OdpowiedzUsuń
  21. Wiele się zmieniło od czasu, gdy Adam wyjechał w trasę. Co takiego konkretnego stało się w ciągu tych miesięcy? Otóż przede wszystkim Nathaniel stał się monogamistą. Może wcześniej, jeszcze gdy Adam był w Palm Springs Nate oświadczył wszem i wobec jakoby związał się z Destiny, ale w zasadzie dopiero po wyjeździe kumpla utwierdził się w przekonaniu, że ta jedyna dziewczyna najwyraźniej mu wystarcza. Później była piekielna zazdrość, a Nate nigdy nie był zazdrosny, która doprowadziła do rozkwaszenia nosa jednemu z adoratorów małej Francuzki. Następnym etapem był wypadek. I tu pewnie zaskoczenie dla Adama, który dowiaduje się o nim – wcale nie spowodowany przez brawurę Williamsa. Nathaniel wyszedł z niego cało. Destiny… to dłuższa historia. Ostatnim etapem podróży są dragi, które w zastraszającym tempie pochłonęły młodszego Williamsa.
    Może i Adam się nie zmienił, ale za to Nathaniel zdecydowanie tak. Nadal wysoki, ale zdecydowanie szczuplejszy – nagle te wszystkie ładnie wyrysowane na wysportowanym ciele mięśnie straciły swoją objętość i blask. Cera stała się poszarzała, oczy podkrążone, źrenice zwężone lub nienaturalnie rozszerzone. To był zupełnie inny człowiek, nic więc dziwnego gdy tego popołudnia idąc ulicą z kapturem na głowie i wzrokiem wbitym w ziemię nie został od razu rozpoznany przez Thompsona. Dopiero gdy się odezwał i burknął ciche przepraszam nawet nie podnosząc głowy.

    [ Pozwoliłam sobie zacząc, mam nadzieję że nie masz nic przeciwko :D ]

    OdpowiedzUsuń
  22. [Nie dziwię się, też bym ze sobą wątka chciała :D
    Teraz tylko trzeba go wymyślić i zacząć, a że ja jestem tylko blondynką, to możesz się wykazać :D
    Hint: Oriane jest przyjaciółką Leny. xD
    Hint 2: Córka Oriane potrafi podchodzić do obcych ludzi i ich zaczepiać. Do nieobcych też.
    Hint 3: Wypadałoby, żeby się znali, bo przez dwa lata z kawałkiem Ori powinna zdążyć poznać chłopaka Leny xP]

    OdpowiedzUsuń
  23. Uśmiechnęła się szeroko, gdy podszedł do budki i kupił im lody. Dokładnie te same co zawsze. Jej ulubione dwie gałki karmelowych i truskawkowych.
    Po zapłaceniu ruszyli wzdłuż deptaka a potem na plażę spokojnym krokiem, nigdzie się nie spiesząc, a jedynie ciesząc swoim towarzystwem.
    Minęli sporo znajomych, którzy ochoczo machali do Adama, w końcu w większości nie widzieli go nawet dłużej niż Lena.
    Na wiadomość o próbach zadzwonienia do niej, dziewczyna uniosła wzrok.
    -Odebrałabym. Ale może i dobrze, że nie zadzwoniłeś. To by było jeszcze trudniejsze - przerwała mówić, bo kontynuowała jedzenie lodów, które w tej temperaturze szybko się rozpuszczały. - Już w porządku - odparła, unosząc lekko kącik ust. - Bywało różnie, ale dałam radę. Wiesz, że Megan wyjechała na stałe? Cholera, ten cały przeklęty trójkąt z nią, Natem i Jas był wykańczający. A potem pojawiła się Destiny i obie sobie odpuściły. A w każdym razie tak mi się wydaje.
    Na kolejne pytanie ze strony bruneta nie była przygotowana. Nie spodziewała się, że od razu przejdzie do takich spraw. Zastanawiała się co ma mu odpowiedzieć. Prawda była taka, że z nikim się nie związała przez te pół roku, ale w momentach skrajnej rozpaczy zdarzało jej się upić i przespać z jakimś nieznajomym, którego nigdy więcej nie spotkała. Ale to nie była informacja, którą Adam chciałby poznać, a poza tym nie była zbyt istotna, bo te incydenty nic dla niej nie znaczyły i zdarzyły się góra cztery razy.
    -Nie - odpowiedziała w końcu. - Nie wdarły. Ale ty zapewne miałeś wiele napalonych fanek, co? - zadała to pytanie zanim zdążyła pomyśleć. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że gdyby usłyszała odpowiedź inną od tej na którą miała nadzieję, to nie czułaby się z tym zbyt dobrze. Przygryzła dolną wargę.
    Kiedy doszli na oddaloną, pustą część plaży, przysiedli na ciepłym piasku.

    OdpowiedzUsuń
  24. [Chęć na wątek? ]

    OdpowiedzUsuń
  25. [ Przepraszam, przez pomyłkę napisałam jeszcze raz. Pomyślę nad wątkiem. ]

    Anne

    OdpowiedzUsuń
  26. [Cześć, owszem :) Gdzieś mi tu mignęło imię Leny, a więc kuzynki Amelii, więc nie ma bata żeby się z Adasiem nie znali! Lubią się, nie lubią, tolerują, siedzą razem przy czekoladzie, wcinają żelki, czy wszystko na raz? :D]

    OdpowiedzUsuń
  27. Mia oczywiście słyszała o powrocie Adama. Mimo, że nie była osobą z natury wścibską, a plotkowanie uważała za wysoce niestosowne to jednak ta informacja interesowała ją z czysto osobistego punktu widzenia. Adama lubiła i nie było to żadną tajemnicą, choć pewnie nie znała go tak dobrze, jak mogłaby poznać. Z resztą, swojego czasu był chłopakiem jej kuzynki, a to zobowiązuje to solidarności. Niemniej jednak nie wiedziała, czy wypada jej tak na niego napadać i z dziką radością się witać, więc postanowiła, że odezwie się do niego jak sprawa nieco przycichnie.
    Dodatkowo, cały swój czas miała wypełniony po brzegi, żeby nie myśleć już o tym, co dawno powinno być zapomniane. Chodziła na zajęcia, obliczała siłę podpór w budynku, spotykała się ze znajomymi, wychodziła z psem, a przede wszystkim rysowała. Bardzo dużo.
    I właśnie dzisiaj, za punkt zainteresowania obrała sobie niewielki kościółek usytuowany na obrzeżach parku. Usiadła po turecku na ławce, wyciągnęła deseczkę i położyła sobie na kolanach. Następnie na wierzchu ułożyła sporych rozmiarów kartkę papieru, naostrzyła ołówki i zaczęła mierzyć proporcje wyciągając przed siebie jedyny przedmiot pomiarowy jaki miała, czyli ołówek (mógł być też kciuk, ale ołówek był dłuższy) i zajęła się szkicowaniem, kompletnie nie zwracając uwagi na przechodzących i zaglądających jej przez ramię ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  28. [Spooko, to nie muszą być za każdym razem jakieś wypracowania xD]
    -Oczywiście w tym przypadku nic się nie zmieniło. Ani jedno ani drugie nic nie zrobiło w tym kierunku, a do tego wszystkiego jeszcze James wyjechał. Nie wiem czy na stałe, ale nie zdziwiłabym się.
    Dokończyła jeść swoją przekąskę i oparła dłonie na piasku, wpatrując się przed siebie na wyjątkowo spokojne morze.
    -Ach to życie rockowca; tyle pokus - zaśmiała się. Chociaż by mu się do tego nie przyznała, ucieszyło ją to, jak się zachował.
    Jak by nie było ich związek nie był jednym z tych niedojrzałych, które kończyły się po miesiącu. Byli razem ponad rok. To właśnie Thompsonowi Lena jako pierwszemu i jak na razie jedynemu wyznała miłość, a takie rzeczy nie były dla niej typowe. Niegdyś nie była w stanie wyobrazić sobie bycia zależną od kogokolwiek. Nawet z nim początkowo byli w tak zwanym "otwartym związku" tylko dla jej komfortu psychicznego, mimo że żadne z nich nigdy nie skorzystało z przywilejów jakie taka relacja teoretycznie dawała. Dopiero później zrozumiała, że nie przeszkadza jej bycie z nim tak blisko, bo ufa mu jak nikomu innemu i rzuciłaby się za nim w ogień. A potem nagle okazało się, że przyszedł czas na rozłąkę i rozstanie.
    -Czuję się tak staro - powiedziała po dłuższej chwili milczenia, które o dziwo nie było ani trochę niezręczne - Jesteśmy w ostatniej klasie, później przyjdzie czas na dorosłość w pełnym tego słowa znaczeniu. Tragedia - uśmiechnęła się szeroko - ja nadal nie wyobrażam sobie, że mogłabym odpuścić spędzanie nocy na dachu, imprezy do białego rana, czy chociażby szwendanie się po okolicy.

    OdpowiedzUsuń
  29. [Dobra, odpiszę najpierw tobie a potem się zobaczy, czy będę mieć siłę na więcej. xP]

    Sobotnie dni już dawno przestały być dla Oriane chwilą wytchnienia, jednak nigdy na nie nie narzekała. Wręcz przeciwnie, mimo wszystko kochała je całym sercem, ponieważ dawały jej możliwość spędzenia całego dnia z córką. Owszem, było to wykańczające zarówno psychicznie jak i fizycznie. Tak, dziewczyna wracała do domu zmordowana opieką nad dzieckiem. Tak, mała dawała jej popalić. Pomimo tego były to najpiękniejsze chwile w jej życiu, bo spędzone z najważniejszą istotką pod słońcem.
    Jeśli miała być szczera to najlepiej odpoczywała w szkole. Ze zredukowanym stresem odnośnie córki, bez krzątającej się pod nogami Ilu. Inni relaksowali się w weekend na imprezach, a Oriane – rozwiązując zadania z matematyki czy patrząc na spokojnie śpiącą córkę.
    Spacerowała plażą, trzymając jak zwykle pełną energii Ilu za rękę. Nie czuła się na siłach ganiać za nią po piasku — zwyczajnie była zmęczona i jej opieka mogła ograniczać się do spacerowania i noszenia na rękach.
    Nie wiedziała, która z nich pierwsza zobaczyła siedzącego samotnie Adama — gdy tylko Ori go dostrzegła, Ilu zaczęła ciągnąć ją w stronę jednego z licznych 'wujków'.


    [Ble fuj masakra.
    Jesteś drugą osobą, której odpisałam od... trzech dni? Chociaż właściwie można powiedzieć, że pierwszą, bo osoba z innego bloga, której odpisałam nie jest zbytnio wymagającym autorem. -.-

    A co do tej ciemnej blondynki — moja droga, mnie nie przebijesz. Jestem ciemno-jasno-naturalno-farbowaną blondynką, więc wyobraź sobie jakie sporty ekstremalne ja samym oddychaniem wyprawiam. :D Każdy dowcip o blondynkach mnie dotyczy. xP Nawet swoje własne układam, na podstawie doświadczenia.
    Polećmy kilkoma sucharami:
    – Czemu blondynka ma zabójczy refleks?
    – Bo jak potkniesz się przy krawędzi wieżowca to cię nie złapie!

    – Co robi blondynka z głową w kałuży?
    – Słucha Bajora.

    A teraz mój ulubiony (bo z takim zacięciem matematycznym :3):
    – Co robi blondynka, gdy jest jej zimno?
    – Idzie do kąta, bo tam jest dziewięćdziesiąt stopni!

    xPxPxPxP]

    OdpowiedzUsuń
  30. Było to dość zdrowe podejście, bo Mia mimo całej swej otwartości do ludzi zupełnie broniła się przed czyimś włażeniem z buciorami w jej życie. Wtedy automatycznie przyjmowała postawę obronną i czuła się osaczona. Dlatego ilość wiadomości jakie posiadała o Adamie, tak samo jak ilość informacji, którą posiadał on, zupełnie jej odpowiadała. Nie wiedziała, czy nie zmieni się to w bliższej lub dalszej przyszłości, ale w sumie się nad tym nie zastanawiała.
    Wyprostowała się gwałtownie, będąc zaskoczoną nagłym głosem gdzieś za sobą i odwróciła się do 'napastnika'. Widząc jednak, że to znajoma buźka, uśmiechnęła się radośnie, a w policzkach pojawiły się dołeczki. Słysząc pytanie uniosła lekko jedną brew w nieco zadziornym geście.
    -A chce ci się oddychać? Chce ci się grać?- odpowiedziała pytaniem na pytanie i przesunęła się lekko, robiąc mu miejsce koło siebie. Spojrzała na rysunek i na budynek. Nie był idealny, ale oddane najdrobniejsze detale były według Mii po prostu piękne.

    [Sama dobrze nie wiem, więc odmieniam jak leci :D Mia, Mią, Mii albo coś w ten deseń]

    OdpowiedzUsuń
  31. Kassidy była wściekła co nie miara. Była Niemką i miała zakodowane (zapewne to przez geny), aby dbać o samochody, a szczególnie o swój. Dlatego jeśli cokolwiek się z nim stało, dziewczyna wpadała po prostu w szał.
    Posłusznie jednak przestawiła auto, a gdy wysiadła, od razu zapaliła waniliowego papierosa. Popatrzyła uważnie na Adama. Zmierzyła go wzrokiem naprawdę wściekłym. No, bo jak można uderzyć w jej samochód?! Przez roztargnienie?!
    Nie mówiła, że nigdy w roztargnieniu nie zrobiła czegoś głupiego, co nie było dobre w konsekwencjach, lecz nigdy nie posunęła się do jakiegokolwiek wypadku samochodowego! Nawet, jeśli była to tylko niegroźna stłuczka, zwykłe wgniecenie blachy.
    Najpierw jednak musiała ochłonąć by móc normalnie przeprowadzić konwersację. Jej umysł podawał naprawdę wiele sposobów w jakie mogłaby zamordować chłopaka. Jednak ostatecznie, po spaleniu papierosa, uspokoiła się. Podniosła na niego spojrzenie względnie spokojne.
    -Dobra, dobra... żadnych opłat, żadnych zapłat. Najwyżej po prostu pojedziesz ze mną i mi pokażesz gdzie jest ten zakład. Powiedzmy, że jeśli postawisz mi kawę, będziemy kwita, może być? - spytała, bo tylko takie, najmniej destrukcyjne rozwiązanie (chęć zamordowania bowiem odsunęła na dalszy plan), przychodziło jej na myśl.
    Obiecała sobie swego czasu, ze ona i tylko ona będzie dbać o Saaba. I tak, jeśli gdziekolwiek na lakierze pojawiło się zadrapanie, zawsze ona wykładała pieniądze i płaciła za polakierowanie. Auto było po prostu nienagannie utrzymane.
    Wzięła jeszcze dla pewności kilka głębokich wdechów i uśmiechnęła się.
    -A tak poza tym, to siemaaa. Trochę dziwny wybrałeś sposób na przywitanie i bardzo niebezpieczny dla Twojego życia, bo chyba zdajesz sobie sprawę jak bardzo mam ochotę Cię zamordować - powiedziała po chwili, obserwując zachowanie Adama.

    OdpowiedzUsuń
  32. [Cześć :) I dziękuję. Ochotę na wątek mam, ale pomysłów raczej nie posiadam, więc liczę na Ciebie.]

    OdpowiedzUsuń
  33. [Mi to odpowiada :) I ja Cię chyba znam :) Początki zawsze mam krótkie, ale potem się rozkręcam xD]

    Lucas przez większość wakacji nie miał co robić. Nie opłacało mu się jechać do Liverpoolu, bo Ci z którymi się trzymał powyjeżdżali w cieplejsze miejsce, aby uwolnić się od deszczowej Anglii. Miał dwie opcje kontaktu ze starymi znajomymi - facebook i poczta e-mailowa. Tak więc przed laptopem spędzał naprawdę dużo czasu. Już nawet rodzice nie zwracali na to uwagi, a jego brat i tak zawsze coś ciekawszego miał do roboty. Wiązało się to z tym, że przez większość dnia nie miał kontaktu z osobami z otoczenia. Przez to zachowywał się trochę dziwnie, zresztą według niektórych ogólnie był dziwny.
    Można powiedzieć, że z odsieczą przybył Adam. Poprosił go o pomoc w zespole, bo wokalista a zarazem gitarzysta przez najbliższe dwa tygodnie nie wyjdzie z łóżka. W ogóle się nie zastanawiał nad tym i zaczął się pakować. Na drugi dzień był już w Seattle. Taksówką pojechał do hotelu, w którym chwilowo mieszkał zespół The Future.

    OdpowiedzUsuń
  34. [Wybacz mi, ale jestem przeziębiona, nawet bardzo, więc ciężko myślę xD Tak to ja i nie chwal się, że znasz moje inicjały, bo ja znam Twoje, które są identyczne :D]

    Nie przepadał za niespodziewanymi wizytami, w sumie to nawet ich nie lubił, bo zawsze coś robił ciekawszego niż mu proponowano. W sumie dla niego najciekawszym zajęciem na świecie był sen. W końcu chciałby poprawić swój rekord, który i tak jest duży, czyli jakieś dziewiętnaście godzin. Spokojnie, stało się tak tylko dlatego, że podczas jednego pobytu w szpitalu przez dwa dni w ogóle nie spał. Najpierw jak został wypisany poszedł się spotkać ze znajomymi i pograć z nimi w piłkę nożną, bo miał przecież złamaną tylko rękę. Przyszedł do domu, zjadł coś i poszedł spać. Nawet nie miał siły iść się umyć. Miał tylko dwanaście lat, więc można mu to wybaczyć (chyba).
    - Wiesz, że tu też mogę spać? - ledwo, bo ledwo sięgnął poduszkę z łóżka i kołdrę.
    Z powrotem ułożył się do snu, jednak szło to na marne, bo co zamknął oczy zaraz je otwierał. Nie potrafił spać, gdy ktoś był w jego pokoju. Dziwne, ale podobno Lucas jest dziwny, więc w ogóle nie ma co na to patrzeć. Miał tak od zawsze i to się chyba już nie zmieni. Dobra, zmieniło się może trochę, bo przy dziewczynach zaśnie. Przy chłopakach się boi, dlatego że kiedyś jakiś próbował się do niego dobrać. Na całe szczęście w porę się obudził i wyprosił tą osobę z pokoju. Nikomu o tym nie wspomina, bo też przecież nie warto. A większość z chęcią by coś takiego usłyszała.
    - Zabije cię - burknął i podniósł się do pozycji siedzącej.
    Wziął koszulkę, która leżała na krześle i ją ubrał. Po chwili z tego samego miejsca wziął spodnie i także ja założył. Krzesło to w sumie była jego szafka. Trzymał na nim czyste ubrania, które często nosił, a w szafie wisiało wszystko to, co ubierał na różnego typu okazje. I tu można zapisać mu dużego plusa, bo w pokoju nie można było znaleźć żadnych brudnych ubrań. Ogólnie raczej panował tam zawsze porządek, bo w bałaganie nigdy nic znaleźć nie mógł. Zresztą teraz też nie może, ale przynajmniej jak mama wejdzie do pokoju to od razu znajdzie.
    - W co Ty chcesz grać? - powiedział całkowicie zaspany. - I jaka impreza? - nie warto rozmawiać z Lucasem z "rana".
    W sumie nie warto rozmawiać z kimkolwiek z rodziny Robespierre, gdy dopiero co zostali obudzeni. Adam najwidoczniej jeszcze o tym fakcie nie wiedział.

    OdpowiedzUsuń
  35. [Wybacz, że po takim czasie, w sumie nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. :c]
    Jakie były jej plany na przyszłość?
    Chciała zostać informatykiem, rzecz jasna. Nie było to może zbyt ambitne i nie wymagało jakichś wielkich nakładów pracy, ale cóż poradzić? Przede wszystkim było dość opłacalne i Yekaterina to lubiła.
    Zmienianie nastroju nigdy jej się nie udawało, gdy była smutna po prostu musiała ten czas przeczekać, gdy wesoła - modlić się żeby trwał jak najdłużej.
    - Z tobą? Zawsze. - Wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu, przysuwając się ponownie do chłopaka, obejmując go i przytulając. Lubiła się tulić, jasne, przecież lubiło to większość dziewczyn, ale rzadko kiedy miała okazję. Przecież nie była niziutka i urocza. Raczej chuda, wysoka, z miną jakby wiecznie była zła i wszyscy narzekali, że wbija im swoje kości w poszczególne części ciała.

    OdpowiedzUsuń
  36. On musi oddychać, ona musi rysować. To było coś więcej niż hobby, to przeradzało się w uspokajający nawyk. Niektórzy w stresie zapalali papierosa, ewentualnie osiem, ona rozładowywała to wszystko rysując. Kochała to, więc tak jak Adam bez muzyki, nie mogła teraz żyć bez ołówka pod ręką. Często szurała nim po kartce tworząc zupełnie bezmyślne wzory, innym razem skupiała się mocno na dokładnym szkicu czegoś konkretnego.
    -Tak, znam na nie odpowiedzi- odparła z lekkim uśmiechem, spoglądając na niego, kątem oka. Dziwnie się czuła, gdy ktoś okazywał zainteresowanie tym, co robi. Cóż, od zawsze była dość nieśmiała.
    -Lubię malować też krajobrazy farbami, ale teraz jakoś nie mam do tego głowy- stwierdziła, marszcząc leciutko brwi. Tak jak muzyka, obrazowanie rzeczywistości było dla niej silnie powiązane z nastrojem i emocjami. Teraz potrzebowała czegoś stabilniejszego niż rozbiegana, radosna natura. Uśmiechnęła się jednak do niego przyjaźnie, nie popadając w marudny nastrój.
    -Kompletnie nie umiem rysować ludzi. Gdy się za to zabieram, wychodzą jak z komiksu- roześmiała się z lekkim zażenowaniem własną osobą, ale nie widziała przyczyny, dla której miałaby przed Adamem grać wielką artystkę od wszystkiego. Spojrzała na niego, wzruszając lekko ramionami.

    OdpowiedzUsuń
  37. [no dobra- więc pierwsza myśl: Dan może gościnnie wystąpić na koncercie The Future/ mogą razem balować na imprezach i Adam może być "skrzydłowym" Dana/ skoro są w jednej klasie, mogą razem nienawidzić i to tak naprawdę, jakiegoś nauczyciela i zrobić mu piekło na ziemi... Wszystko zależy od Ciebie ;)) ]

    Langdon-Bettley

    OdpowiedzUsuń
  38. [Dobra, na wstępie: to jest Oriane, a nie Oriana i się jej imię nie odmienia xD
    A kawały o blondynkach zawsze traktowałam jako kawałki historii swojego życia. <3]

    Na komfort zapomnienia się na plaży Oriane nie miała co liczyć z prostego względu — zazwyczaj bywała tam z córką, a z nią nie można było tracić nawet chwili czujności. Myślenie o niebieskich migdałach Ori zostawiała zawsze dla parapetu w swoim pokoju, gdzie przez okno spokojnie wyglądała na nieliczne widoczne na niebie gwiazdy.
    — Nic nowego — powiedziała, kwitując wszystko wzruszeniem ramion. To, co "się działo" w dużej mierze pozostawało tajemnicą, którą nie miała zamiaru się dzielić. — Ilu jak zwykle wariuje — stwierdziła i z czułością spojrzała na uradowaną córkę. Mała najchętniej w ogóle by nie spała i nieustannie broiła, ale na szczęście aż tyle energii w sobie nie miała i po kolacji momentalnie usypiała jeszcze mamie na rękach.
    Kiedy Oriane dowiedziała się, że jest w ciąży panicznie się bała. Nie miała pojęcia o dzieciach: jak z nimi postępować, czym się bawić, co lubią, czego należy się wystrzegać. Miała w głowie jedynie pustkę i strach, że sobie nie poradzi. Dodatkowo nie wiedziała, jak zareagowałby na takie wieści jej chłopak, więc wszystko przed nim ukryła i wyjechała z rodzicami na drugi koniec świata. Potem tylko cieszyła się, że ma dwa miesiące wakacji, żeby nauczyć się wszystkiego odnośnie Ilu przed szkołą, żeby zajmowanie się małą w trakcie roku nie było takie niezręczne.
    — Nawet nie wiesz jak. Jeśli przyjdzie się ci nią kiedyś zajmować, pamiętaj, żeby schować laptopa do szafki i zamknąć ją na klucz. Ostatnio wyjęła mojej mamie wszystkie klawisze i przyniosła w kubeczku. Natychmiast wszystko musieliśmy ułożyć na miejsce, żeby być pewni, że niczego nie połknęła — opowiedziała. Ilu momentami naprawdę ich straszyła, chociaż chciała się tylko pobawić.
    Właściwie oboje byli w podobnej sytuacji, kiedy chodziło o życie miłosne. Oriane rozstała się z chłopakiem (chociaż nikt o tym nie wiedział), który był jedynym, któremu kiedykolwiek powiedziała, że go kocha. Jednak trzeba przyznać, że w sytuacji dziewczyny wyglądało to gorzej — po pierwsze, Adam z Leną zawsze mogli się zejść. Oboje za sobą tęsknili i było to oczywiste dla kogoś takiego jak brunetka. Wystarczyło tylko trochę trzeźwego spojrzenia na sytuację — nie przestaje ci zależeć na jakiejś osobie z dnia na dzień, bez względu, co między wami zaszło. Mimo wyjazdu Adama w trasę koncertową, Lena nie mogła przestać go kochać. Oriane nie przestała kochać Arno, chociaż u niej sytuacja miała się gorzej. Zostawił ją samą z dzieckiem i to nie w celu spełniania marzeń, a ponieważ rodzice mu tak kazali. Dotknęło ją to, prawdopodobnie w dużo większym stopniu niż Lenę i Adama ich rozstanie. Carter wiedziała jak ważna w życiu chłopaka jest muzyka i nie można mu było za złe mieć fakty, że realizował się w swojej pasji.
    Jeśli ktoś by z Oriane zszedł na temat jej uczuć, poczułaby się zagrożona. Od kilku miesięcy utrzymywała w sekrecie, że została sama, a jej chłopak i ojciec ich dziecka zerwał z nią kontakt. Nikt o tym nie wiedział i nie planowała komukolwiek o tym mówić. Nie chciała, żeby ktoś się zaczął o nią martwić albo, o zgrozo, szukać jej nowego chłopaka, a znając jej przyjaciół, to o i ile to pierwsze na pewno by nastąpiło i byłoby urocze, to to drugie było wręcz przerażające w swoim prawdopodobieństwie. Nie chciała tego rodzaju troski, kiedy na głowie miała wychowanie dziecka. Musiała skupić się przede wszystkim na Ilu.

    OdpowiedzUsuń
  39. [NIE LUBIĘ CIĘ ZA TO.]

    „Dostaniesz teksty i tak dalej”. Pff. A czy się ktoś go spytał czy w ogóle ma na to ochotę? Mniejsza z tym, że na to ma zawsze, ale wolałby zostać najpierw spytanym. Adam miał o tyle szczęście, że Lucas go w jakimś tam stopniu lubił, dzięki czemu miał kilka przywilejów, ale na pewno tak nie będzie na dłuższą metę. Co to to nie!
    - Jeśli się zaraz nie zamkniesz to zrobię to za chwilę – burknął pod nosem. I tak pewnie Thompson w ogóle tego nie usłyszał i o to właściwie Lucasowi chodziło. Podniósł się i usiadł na łóżku. Przeciągnął się i ziewnął. Po chwili czuł, że ma zakładaną czapkę. Najwidoczniej jego kręcone, brązowe włosy musiały mu zrobić psikusa i jakoś dziwnie się poukładać. Był zdziwiony, że Adam wobec niego zrobił taki bardzo ludzki czyn. Gdyby był w stanie, to pewnie Lucas żywo by poklaskał.
    - A czy ja kiedyś od Ciebie usłyszę słowo proszę? – powiedział ze zrezygnowaniem. – Gdzie próba? – wstał z miejsca i od razu ruszył na dół.
    - Będę późno, więc nie czekajcie na mnie – oznajmił siedzącym w salonie rodzicom.
    W jego języku będę późno to wrócę pewnie jutro nad ranem albo jeszcze później. W domu już każdy był przyzwyczajony do tego, że tak robił, więc już nawet przestali się temu sprzeciwiać, bo i tak to nic nie dawało. Palm Springs może i było małe, ale tak czy siak by go nie znaleźli. Wyszedł z Adamem z domu i skierowali się na miejsce, w którym miała odbyć się próba.

    OdpowiedzUsuń
  40. [Jupi jej! :P]

    Przyglądała mu się w uwagą. Chwilowo nie mówiła nic, jakby czas się zatrzymał. I właśnie z tą nieodgadnioną miną, była chyba najbardziej przerażająca. Zawsze. Bo nikt nie wiedział, czego można było się po niej spodziewać. Czy, że przywali prosto w mordę i będzie tłuc aż do śmierci, czy że zacznie się śmiać i rzuci na szyję, czy że po prostu wsiądzie do auta i będzie próbowała przejechać delikwenta, nie bacząc na ilość skasowanych przy tym samochodów.
    Ostatecznie westchnęła ciężko, podeszła do Adama i zarzuciła mu ręce na szyję tuląc się do niego tak po przyjacielsku.
    -Oj, Ty kretynie... nie witaj się ze mną tak więcej, co? Bo możesz skończyć z nożem w gardle - wyjaśniła, ale nadal go jednak nie puszczała. Jakby nie patrzeć, nie było jej prawie 2 lata. A że była kobietą dość potrzebującą czułości (i to mogłoby wyjaśniać jej bliskie stosunki z bratem, ale całkowicie nie wykraczające poza granice!, a także przygody na jedną noc), dlatego nie szczędziła jej nikomu.

    OdpowiedzUsuń
  41. [Jaaaka ulga. ;>]
    W dzieciństwie co chwila zmieniała zdanie na temat tego kim chce zostać. Raz nawet chciała być strażakiem... było to pewnie wynikiem obejrzenia jakiejś bajki albo filmu, jednak przez okres około tygodnia biegała z konewką i podlewała wszystkie kwiaty. Co to miało wspólnego z byciem strażakiem? No, przecież lała wodę!
    Później znowu chciała być księżniczką, aktorką, nawet miss świata... Jak tak teraz o tym pomyślała, to wydało jej się to wręcz głupie. Takie oglądanie świata przez różowe okulary. Cóż, plusy bycia dzieckiem.
    Zaśmiała się, opierając policzek o obojczyk chłopaka.
    - Co ty taki przytulaśny jesteś, hm? Aż tak się stęskniłeś?

    Yekaterina

    OdpowiedzUsuń

Archiwum