Niepozorny blondyn o brązowych oczach. Metr osiemdziesiąt cztery
wzrostu. Poprawna sylwetka. Charakterystyczne rysy twarzy. Trochę dłuższe
włosy, których ułożenie zajmuje mu około dziesięciu minut. Często widniejący
uśmiech.
David Baker
Pierwszy i zarazem ostatni syn państwa Baker przyszedł na świat dwudziestego piątego lutego tysiąc dziewięćset
dziewięćdziesiątego piątego roku w Palm Springs. Jasmine i Simon byli
muzykami. Przez to ich dziecko było wychowywane przez różne niańki lub
siedziało u babci, która bądź co bądź miała jeszcze swoje zajęcia. Rzadko widywał swoich rodziców, przez
co czasami zastanawiał się kim Ci ludzie dla niego tak właściwie są. To, że
posiada ich geny, przecież jeszcze nic nie znaczy. Powtarzał sobie, że nie
pójdzie w ich ślady. Jako dziecko nie chciał zaniedbywać kogokolwiek. Widywał
się z tymi, których kochał. Niestety (albo i stety) w wieku siedmiu lat zakochał się w fortepianie. Miał ten instrument
w domu, więc musiał znaleźć tylko kogoś, kto go nauczyłby grać. Jak z nieba
spadła mu starsza o dziesięć lat kuzynka, która zgodziła się go uczyć. Był
pojętny, więc po roku potrafił zagrać dosłownie wszystko. Z słuchu odtwarzał
różne melodie. Jego ojciec grał na
perkusji, więc ten też chciał. Simon coraz częściej był w domu, więc nic
nie stało na przeszkodzie. Potrafił bębnić całymi dniami, czym doprowadzał do
szału wszystkich sąsiadów. Właśnie przez to rodzina
przeprowadziła się do dzielnicy, w której mieszkali prawie sami artyści i hałas
nikomu nie przeszkadzał. Gdy miał
trzynaście lat, poznał jednego Francuza, który był wirtuozem gitary. Ten
instrument pokochał najbardziej. Przesiadywał z Clementem godzinami, aby
chociaż trochę grać jak on. Gdy już opanował wszystkie podstawy, zaczął wkładać
w to różne swoje elementy, przez co każdemu podbijał serce swoją grą na tym
instrumencie. Rodzice byli zadowoleni z tego, że ich syn pójdzie w ich ślady.
Oczywiście chcieli, aby zaczął występować w zespole ojca, ale powiedział, że nie
chce mu przeszkadzać i wolałby założyć
własny zespół, o czym marzy do teraz. Poznał wielu wspaniałych muzyków,
więc mógłby zrealizować ten swój cel, ale twierdzi,
że zespół to rodzina, a z nikim z tych ludzi się nie zżył na tyle, żeby jechać
razem w trasę koncertową i podbijać serca ludzi w każdym miejscu na świecie.
Dla niego muzyka jest najważniejsza. Może dlatego też zaczął tańczyć. To
oczywiście nic specjalnego, ale dzięki temu pozbywa się wszystkich zbędnych
emocji i pokazuje co aktualnie czuje. Może się wyżyć, nie robiąc przy tym
nikomu krzywdy. Tak czy siak
zdecydowanie woli grę na instrumentach. Aktualnie
jest uczniem drugiej klasy o profilu muzycznym w Palm Springs High School i wiąże
swoją przyszłość z muzyką.
David z natury jest przywódcą. Potrafi w
każdej sytuacji powiedzieć wszystkim co powinni robić. Jednak wysłucha
propozycji innych i zmieni swoje zdanie, chociaż to drugie robi bardzo rzadko.
Różni ludzie, jak i on sam, wymagają od niego zbyt wiele. I właśnie pod wpływem różnych stresów i ogromnej
presji sięga po amfetaminę. Wcale się z tym nie kryje, ponieważ nikt nie
jest na tyle głupi, żeby tego nie zauważyć. Zakochany w muzyce, tak samo jak w
kobietach. Wbrew pozorom żadnej nie skrzywdził. W końcu nie jest skończonym
kretynem. Uważa, że panie to najlepsze
co mogło przytrafić się facetom w życiu, więc do wszystkich ma szacunek.
Oczywiście zdarzają mu się numery na jedną noc (czasami dzień), ale
sporadycznie. Był w kilku związkach, ale
jeszcze ani razu się nie zakochał. Ma
tendencję do wyolbrzymiania, przez co niektóre jego wypowiedzi są
absurdalne. Nie znosi krytyki. Szybko
się denerwuje. Troszczy się o bliskich sobie ludzi, dla których jest w
stanie poświęcić wszystko. Mimo to, dobry
i oddany przyjaciel, z którym chce się spędzać każdą wolną chwilę.
Dużo czasu
spędza na graniu na perkusji, fortepianie i gitarze.
Często
widywany w klubie na plaży.
Uzależniony
od nikotyny.
Słuchający
wszystkiego po trochu, ale głównie rocka.
Woli jeździć
rowerem niż autem.
Rano biega
po parku (o ile wstanie).
Stały
bywalec pubu, w którym gra się muzykę na żywo.
Często
widywany w gronie różnych pań.
Zdarza mu
się zapalić marihuanę.
Lubi
wszystko co truskawkowe.
~*~
W tytule 4 Non Blondes - What's up.
Na zdjęciach Douglas Booth.
[Nie wiem czy to bardzo przyszłościowy wątek, bo Jean w takiej sytuacji by go jeszcze opierdoliła, żeby jej zszedł z drogi i sobie poszła do innych ludzi :P Dałby radę coś z tego wykombinować? Bo jeśli potrafisz to pociągnąć, to zaczynaj :P]
OdpowiedzUsuń[Dobry :D W formie przywitania proponuję wątek. Chciałam się zapytać, czy Jani i David mogliby się znać z codziennego biegania rano, bo ona też stara się zachować kondycję. O! Albo, czy mogliby być swoimi partnerami tanecznymi. ]
OdpowiedzUsuńJaniceve
P.S. Uwielbiam piosenkę ^^
[No ok xD Ale Ty zaczynasz :P David mógłby grać w jakiejś sali na jakimś tam instrumencie i Adam by usłyszał melodię i zacząłby podsłuchiwać i wszedłby do danego pomieszczenia i zacząłby klaskać i dalej nie wiem co xD]
OdpowiedzUsuńAdaś
[A jednak Douglas, widzę :D]
OdpowiedzUsuń[Lubię imię David.]
OdpowiedzUsuń[Heloł, ja je wymyśliłam XD]
Usuń[Ale to ta postać ma tak na imię a nie twoja. Sza, Lenka, bo zacznę cię nazywać prawdziwym imieniem, które mamy takie samo. <3 Tylko ty go nie lubisz, bo jesteś w rodzinie Juniorem (hahahhahahahahahahahahahhahahahahahahhaahahah, zaciesz jak przy 'esemesach'), a ja je kocham. <3
UsuńLov ju]
[Nie dlatego go nie lubię. Uważam, że jest po prostu dość pospolite xD]
Usuń[Cichaj, ja tu usiłuję dorobić do twojej wzruszającej historii nowe szczegóły, a ty mi psujesz koncepcję xD
UsuńCiesz się, że pospolite! Jak cię jakiś głupek będzie wołał, możesz uznać, że to nie ciebie xP
SPAMPODKARTĄ <3 WYBACZ, ja w ramach rekompensaty powtórzę, że lubię imię David :>]
[Wybaczam ;D]
UsuńZawsze ze swoim zespołem spotykał się po lekcjach w szkolnej sali muzycznej, gdzie ćwiczyli przed różnymi koncertami czy też tworzyli wspólnie nowe utwory. Myślał, że się spóźnił, bo usłyszał dźwięki fortepianu. Tej melodii jeszcze nigdy nie słyszał, więc wszedł po cichu do pomieszczenia. A tu niespodzianka. Chłopaków nie było i sprawdził na telefon. Trzy nieodebrane wiadomości i w każdym z nich podobna treść: „Sorry Adam, ale nie dam rady dziś przyjść. Praca”. Przyglądał się grającemu chłopakowi. Nauczyciele od gry na instrumentach dużo o nim mówił i teraz sam mógł zauważyć, że wkładał w to serce.
OdpowiedzUsuń- Od jakiegoś czasu – podszedł do młodszego kolegi. – Adam jestem – wyciągnął w jego stronę dłoń.
Adaś
Ich codzienne przebieżki były dla niej zmorą i ratunkiem jednocześnie. Zmorą, bo wstawanie godzinę wcześniej skutkowało tym, że na zajęciach nieraz miała problemy z koncentracją, zaś ratunkiem dlatego, bo nie wysiadała kondycyjnie na ważniejszych treningach. Szalę przeważało jego towarzystwo. Mimo wszystko, mimo tego co sobie wmawiała, potrzebowała towarzystwa, bo wracanie do pustego domu nie należało do chwil, które lubiła.
OdpowiedzUsuńW Nowym Jorku zawsze kręciło się kilka osób po jej mieszkaniu. Niania Olivia, która właściwie nie była potrzebna odkąd Jani skończyła dwanaście lat, a której ojciec Ceve nie miał serca wyrzucić. Henry, Tim, Jeremy, Jenn. Zawsze było z kim pogadać widząc jego twarz, czując jego zapach.
Kiedy David wspomniał, że tańczy Jani stanął przed oczami chłopak w luźnych dresach z trudem poruszający swoimi kończynami. Sceptycyzm. Jeśli szło o ludzi tańczących to Janiceve była go pełna po tym, jak umówiła się z pewnym chłopakiem do lokalu, gdzie mieli tańczyć salsę. Ostatecznie chłopak skończył pijąc tequilę, zaś ona świetnie bawiła się ze znajomym ze szkoły baletowej.
Jednak polubiła Bakera. Do tego stopnia, że zaproponowała mu, że może z nim tańczyć. Bo to lubiła najbardziej. Duety. Nie chodziło tu o samą cielesność, dotyk, bo niektóre pozy były niesamowicie bolesne, ale o historię. Monologi taneczne mogły być ciekawe, ale dla widza były ciężkie, zwłaszcza, kiedy muzyka do której się tańczyło nie posiadała tekstu.
Czekając na niego zdecydowała się troszkę rozgrzać, dlatego też, kiedy wszedł na salę mógł ją zobaczyć przy drążku, kiedy to jedną nogę miała na nim opartą, drugą zaś to zginała to prostowała. Ubrana w czarny trykot, na który miała założoną luźną, tunikę odwróciła się w jego stronę i uśmiechnęła lekko.
-Nie wiedziałam, co będziemy dzisiaj robić, więc wzięłam pointy i baletki, bo sneakersy nie mieszczą mi się do torby- uśmiechnęła się, wymownie patrząc na niewielką torbę leżącą obok wieży- Rozgrzany?
Janiceve
[ Śliczny... Chęć na wątek? ]
OdpowiedzUsuńAnne
[ Hej :) Zastanawiam się nad przejęciem Mii, bo widzę, że jest wolna ;) Chciałabym tylko spytać, jaka jest dokładnie między nimi relacja :) ]
OdpowiedzUsuń[No na pewno są przyjaciółmi. Oboje czują do siebie coś więcej, ale żadne z nich nie chce się do tego uczucia temu drugiemu przyznać. I dalej to już będzie nasza inwencję w to wszystko :)]
Usuń[ Hmm.. :) W takim razie jeszcze pomyślę, ale prawdopodobnie przejmę :) ]
Usuń[Fajnie by było :) Więc w takim bądź razie czekam na ostateczną decyzję ;)]
Usuń[Mia się melduje na stanowisku! Ups... Chyba zabrałam komuś chętnemu Mię... Ale chyba mogę liczyć na brak potępienia za ten haniebny czyn? :D]
OdpowiedzUsuń[Ja mogę, tylko daj mi sekundę na ruszenie mózgownicy - zrobię wszystko by uniknąć gramatyki ;)]
OdpowiedzUsuńTrzeba było wypełnić czas, który został jej tu ofiarowany. Było go dużo, aż za dużo. Dużo czasu na myślenie, wspominanie, płakanie w poduszkę. Oczywiście nie przyznawała się do tego, tylko starała się odważnie, krok za krokiem uczyć się tu żyć. Robiła wszystko co mogła: gotowała, chodziła na zajęcia, trzaskała zadania z matmy i fizyki, godzinami siedziała i rysowała, a także spędzała czas ze znajomymi. Osobą, która zajmowała obecnie największą część jej czasu był oczywiście David. Pamiętała, że od razu przypadli sobie do gustu. Istnieje na świecie właśnie coś takiego, że ludzie podobni do siebie od razu się odnajdują. I mimo, że Mia i David różnili się pod wieloma względami to właśnie w nim Amelka odnalazła wyciągniętą w jej stronę pomocną dłoń. Dodatkowo, David był osobą, która skutecznie zajmowała jej czas na tyle, by przestawała wspominać, by zapominała. Powoli, bo powoli, ale zawsze. I choć broniła się przed tym jak mogła, to było po prostu niewykonalne by myśleć o Liverpoorze przez dłuższą chwilę w jego obecności.
OdpowiedzUsuńDrugim jej zajęciem był rysunek, który absorbował jej głowę na tyle, że nawet nie czuła upływającego czasu i przestawała rysować jak już robiło się ciemno. I właśnie dzisiaj, za punkt zainteresowania obrała sobie niewielki kościółek usytuowany na obrzeżach parku. Usiadła po turecku na ławce, wyciągnęła deseczkę i położyła sobie na kolanach. Następnie na wierzchu ułożyła sporych rozmiarów kartkę papieru, naostrzyła ołówki i zaczęła mierzyć proporcje wyciągając przed siebie jedyny przedmiot pomiarowy jaki miała, czyli ołówek (mógł być też kciuk, ale ołówek był dłuższy) i zajęła się szkicowaniem, kompletnie nie zwracając uwagi na przechodzących i zaglądających jej przez ramię ludzi.
[ Może David będzie grał na fortepianie, a Anne przysiądzie się do niego. No i później np. będą razem grali. Później mogą postanowić gdzieś pójść. Może do Davida lub Anne. ]
OdpowiedzUsuńAnne