Samara Brown
14 luty 1993 rok
Klasa artystyczna.
Zajęcia dodatkowe: kółko dla projektantów.
Urodzona
w Nowym Jorku w jednym ze szpitali, jednak to nie to miasto miało być
jej domem. Ten dzień stał się magiczny dla trzech kobiet, a właściwie to
nawet czterech, jednej, która ją urodziła, młodej, wschodzącej gwiazdy
teatralnej, dla której dziecko w tym momencie było by tylko
utrudnieniem, dwóch matek zastępczych,które postanowiły adoptować
maleństwo oraz dla samej Samary. Zyskała wtedy rodzinę o jakiej mogła
tylko marzyć, gdyby biologiczna matka ją zatrzymała.Kobiety zabrały ją
do swojego domu i Samara nie zmieniła miejsca zamieszkania od tego
czasu. Dwie kochające kobiety poświęcały jej mnóstwo czasu i uwagi,
rozwijały zdolności małej dziewczynki i otaczały ją miłością, nie
rezygnując z własnego spełnienia zawodowego. Samara mimo że otoczona
miłością nie miała aż tak prostego dzieciństwa, bo dwie matki zamiast
ojca i mamy jednak wzbudzają lekką kontrowersję, chyba dlatego
dziewczyna jest nieśmiała i trochę wycofana. Sama jednak przyznaje, że
nie wymieniłaby mam na tuzin ojców.
Co
do jej charakteru to najpierw nieśmiałość, dziewczyna ma jakby powłoki,
które musisz przejść żeby móc iść dalej. Na początku wyda ci się
spięta, zauważysz,że co chwilę się czerwieni i pewnie próbuje uciec.
Może jej nawet na to pozwolisz, a potem zauważysz ją z grupką swoich
przyjaciół, gdzie świętuje z nimi ich sukcesy, bawiąc się przy tym
fantastycznie, nie stroniąc od śmiechu i uśmiechu. Możliwe,że zauważysz
ją w cieniu jakiegoś drzewa, spokojnie siedzącą pod nim i przypatrującą
się czemuś albo nawet tobie. Jak ją zainteresujesz to pewnie pstryknie
ci zdjęcie. Co najwyżej może uciec, gdy dostrzeżesz jej wzrok i się
speszy. Skora do pomocy, nieraz sama zaczepiła kogoś znajomego, kto
wydawał się padnięty,albo smutny. Mimo nieśmiałości stara się korzystać z
życia i dobrze się bawić, nie chce żałować kiedyś, że czegoś nie
zrobiła, a mogła. Charakteryzuje ją spokój, tylko czasami daje się
wytrącić z równowagi. Ma wady i to całkiem spory zestaw,jest
beznadziejną pedantką, co czasami nie pozwala jej wyluzować,beznadziejną
romantyczka, która wierzy w bajki Disneya, ale nie przyznaje się, ze
szuka Bestii, sentymentalna, ma problemy z zapominaniem, raz stracone
zaufanie bardzo ciężko znów zyskać,często czegoś żałuje, zdarza jej się
płakać w misia jeżeli jest jej źle. Nie jest jeszcze kobietą, ale nie
jest tez dziewczynką. Uwięziona, gdzieś pomiędzy próbująca dorosnąć,stać
się dobrym człowiekiem z którego mamy będą dumni,postępującego zgodnie z
wyuczonymi zasadami, gdzie rodzina, miłość i przyjaźń są cenniejsze od
wszelkiego bogactwa. Do tego dumna,czasami nie umie przyznać się do
błędu, sobie też nie potrafi wybaczyć, sentymentalna, składuje pełne
wspomnień rzeczy w pudełku w kwiatki, które sama tak ozdobiła, jest w
nim pierwsza róża, którą dostała, pierwszy łańcuszek od
ukochanego,pierwsza Walentynka, zdjęcia, kawałki materiału, rysunki,
muszle,bursztyny, kamienie... Dla niektórych pewnie to śmietnik. Jej
pokój udekorowany jest milionem zdjęć, które sama zrobiła, a segregatory
zawierają projekty.
Jedna
z mam jest redaktorką naczelną znanego pisma o modzie i to chyba przez
nią Samara zaczęła się tym interesować, kochające matki zauważył już
wcześniej talent plastyczny dziecka, nie narzucały jej jednak kierunku
rozwoju, a ona zadecydowała właśnie tak. Ma nadzieje, że kiedyś uda jej
się spełnić marzenia o własnej kolekcji. Kolejną z jej wielkich pasji
jest fotografia, dziewczyna posiada mnóstwo aparatów, niektóre są stare,
niektóre nowe, niektóre trochę zepsute, ale przez to zdjęcia wychodzą
zupełnie inne. Nie rozstaje się z aparatem,zawsze jakiś przy sobie ma.
Ponoć
nie najbrzydsza, blond włosy,sięgające do łopatek oraz jasna cera.
Uroku dodają jej zielone,żywe oczy, zgrabny, prosty nos i malinowe usta.
Jest szczupła,chociaż nie super koścista, nie za wysoka, mierzy 165
cm. Do tego ubrania, które nosi idealnie podkreślają jej atuty, maskują
to co gorsze, chociaż dziewczyna twierdzi, że nie ma kompleksów, trochę
może kłamie. Zresztą jako przyszła projektantka nie może wyglądać źle,
bo to jak sama mówi świadczy o niej. Na co dzień podkreśla oczy
delikatnym makijażem, nie poprawia tego, co jest dobre.
Ciekawostki:
Ulubiony kolor: niebieski.
Ulubiony owoc: pomarańcza.
Ulubione kwiaty: peonie.
Ulubione miejsce: plaża w czasie zachodu słońca.
Orientacja: hetero.
Zwierzak: leniwy, jeszcze mały kotek.
Aktualności: Ostatnio zmarła jej matka, więc Sam jeszcze bardziej zamyka się w sobie.
[ Na zdjęciach nowa Ashley Benson. I wracam z nową siłą i werwą do zabawy;) ]
[Ja nie wiem, jak to jest, że nikt się tutaj nie wita z nowymi uczniami. W takim razie ja mówię "cześć" i stwierdzam, że najbardziej podoba mi się wątek z dwiema matkami. A teraz wracam do pisania rozdziału.:>]
OdpowiedzUsuń[Ej, ty mnie bezczelnie wykorzystujesz! Jak zwykle zresztą :p Podaj mi chociaż miejsce i czy chcesz jakąś konretną relację między dziewczynami. A tak w ogóle nieładnie wykorzystywać młodszych, w dodatku samemu rozpoczynając już wakacje :p Jak matury? :) Pamiętaj, że trzymałam kciuki, oby nie na darmo! ;D]
OdpowiedzUsuń[Hej, hej (: Z tego co pamiętam to Russ i Samara zdążyli się już poznać, a potem wątek nam się urwał. Ale co dalej? Hm... Przyznam szczerze, że mój mózg jakoś wyjątkowo mocno nie chce dzisiaj współpracować. Może tak Russell mógłby pomóc jakoś Samarze w pokazie mody, który będzie organizować? Na przykład, będzie modelem. Co myślisz? :3]
OdpowiedzUsuń[Powiązanie? Hmm. Nie mam pomysłów, niestety. Na pewno jakoś ciekawie rozwiniemy znajomość ;) I obiecuję następnym razem zacząć wątek, o.]
OdpowiedzUsuńCholerny dzień. Zupełnie nic ciekawego się dzisiaj nie stało, co zupełnie zdołowało Russell'a. Miał już ochotę zebrać ekipę i urządzić jakąś małą bijatykę z użyciem szczot i mopów zabranych ze schowka woźnej, gdy nagle ktoś pociągnął go za ramię i zaczął coś szybko mówić.
OdpowiedzUsuń- Och, uspokój się dziewczyno, bo się zahiperwentylijesz - powiedział spokojnie, uśmiechając się do Samary. Kilka sekund zajęło jego mózgowi przeanalizowanie tego co powiedziała. - Nie, nie mógłbym - odpowiedział łagodnie, a potem zachichotał.
Z ust panny Brown wyleciała prośba, co zgodnie z jego zasadą nie do ominięcia, oznaczałoby że i ona musiałaby coś dla niego zrobić. Jednak Russell miał dobre serce i znając okoliczności w jakich żyła teraz Samara, nie chciał wystawiać ją na jakąś kolejną życiową próbę.
- Czy wiesz co oznacza proszenie mnie o cokolwiek? - mruknął unosząc wysoko brwi. - To nie jest dobry pomysł, Kochana. Ale gdybyś powiedziała mi coś w stylu: "Ever, masz być moim modelem na pokaz" wtedy nie miałbym wyjścia i musiałbym się zgodzić. To jak, powtórzysz? Bo ja jestem propozycją bardzo zainteresowany.
Nie można powiedzieć, że Marcello był totalnie aspołeczny. Owszem, trochę różnił się od tego tłumu nastolatków, dla których głównym priorytetem w życiu była dobra zabawa, ale to w większości przez przeszłość, która chodziła za nim krok w krok. O niektórych rzeczach po prostu nie da się tak łatwo zapomnieć. Dziś jednak miał ochotę zwyczajnie wyluzować. Dawno nie był na żadnej imprezie. Praca i szkoła pochłonęły go całkowicie, tak, że w zasadzie nie miał chwili wolnej. A, że teraz akurat takowa się trafiła, nie mógł jej przepuścić.
OdpowiedzUsuńPrzy barze stał obok jakiejś drobnej blondynki, która zamówiła to samo co on. Zdziwiło go tylko odrobinę to, że nie poszła w stronę ogniska, do tłumu ludzi.
- Jak się bawisz? - nie zastanawiając się długo zajął miejsce obok dziewczyny, na nagrzanym piasku.
[Ogólnie to karta z innego bloga, muszę jeszcze pozmieniać kilka rzeczy ;)]
[Pff, w urodziny mi każe zaczynać! Szczyt!
OdpowiedzUsuńJak się wyrobię z przygotowaniami to coś naskrobię, a tak przy okazji: co do powiązania to mogły się np poznać "dawno temu" na jakimś zagranicznym obozie i się tam zakolegować a potem utrzymać kontakt i zaprzyjaźnić. Samara mogłaby znać wtedy znajomych Oriane (np przyjechała w odwiedziny) ;D)
Był bardzo spostrzegawczy, od razu ujrzał różowe plamki na policzkach dziewczyny. Było to bardzo urocze. On sam praktycznie nigdy się nie rumienił, choć jego uroda raczej była do tego skłonna; miał przecież jasne włosy i przenikliwe, niebieskie tęczówki.
OdpowiedzUsuńSam świetnie wiedział, że czasem po prostu dobrze jest być wśród innych ludzi. Samotność była naprawdę przytłaczająca. Marcello nigdy się jej nie poddał, a gdyby to zrobił pewnie skończyłby w psychiatryku. A, że czasem lekka aspołeczność dawała mu się we znaki nie miało większego znaczenia.
- Nawet fajnie. Nie jest źle. - stwierdził, obdarzając dziewczynę lekkim uśmiechem - Marcello, miło mi.
Braun nie był chyba jedynym chłopakiem na świecie, który uważał, że rumienienie się było urocze. Świadczyło chociażby o delikatności i subtelności dziewczyny. A one często to, co inni uważali za ogromną zaletę traktowały jak wadę. Podobno ciężko docenić to, co się ma.
OdpowiedzUsuń- W połowie. Matka była Włoszką, tata Brytyjczykiem, ale imię mam włoskie, owszem. Jesteś bardzo spostrzegawcza. - stwierdził, upijając łyk alkoholu. Trzeba dodać, że Marcello raczej nie powinien pić dużo, bo praktycznie nie pił wcale. Dlatego też alkohol uderzał do jego głowy ze zdwojoną siłą i śmiał się wtedy prawie że nonstop.
- Szczerze, też mam ochotę na coś nad te wszystkie dietetyczne posiłki - stwierdził, wstając z piasku i otrzepując spodenki całe w maleńkich drobinkach. Marcello był ostatnio zabiegany i w zasadzie takie szybkie posiłki jak hamburger czy kebab przestały być mu obce. Co prawda taki tryb życia nie wpływał pozytywnie na jego zdrowie, ale w zasadzie było mu już wszystko jedno. Nie po raz pierwszy. Swoją drogą, luzie zazwyczaj jedząc takie szybkie, tuczące dania automatycznie stawali się więksi o kilka kilogramów, ale nie Marcello. Nie dość, że już i tak był przeraźliwie chudy to waga stała w miejscu, jeśli nie spadała.
OdpowiedzUsuń- A więc bardzo chętnie. Są tu jakieś fajne restauracje? - zapytał.
[ A masz jakiś pomysł? Np. okoliczności, miejsce spotkania..? ; ) ]
OdpowiedzUsuń[ Wiesz, nie chcę po prostu żeby była taką zołzą :D Ale myślę jeszcze nad dopracowaniem tej karty ;) To zaczynam wątek :) ] Niebieska kratka. Zielona kratka. Czerwona kratka. Lekcja matematyki, całkiem nudna. Amelie wolała zająć się rysowaniem w zeszycie wcześniej obiecując sobie, że wszystko nadrobi. Nie była jakimś geniuszem w tej dziedzinie, jednak nigdy nie miała problemów z nauką. Wręcz przeciwnie- bardzo lubiła minę nauczycieli, gdy próbowali złapać ją na chwili nieuwagi i nie bardzo im się to udawało. Nagle do uszu dziewczyny dotarł zbawienny dźwięk dzwonka. Podręcznik, zeszyt i wszelkie przybory znalazły się już po chwili w szafce, a blondynka pędziła na stołówkę. Po drodze przywitała się z kilkoma koleżankami. Tego dnia nie było zbyt dużego wyboru co do jedzenia, dlatego na tacce Amelie wylądował cheeseburger i sok pomarańczowy. Kolejna sprawa to znalezienie wolnego miejsca. Przez kilka sekund wypatrywała jakiejś dogodnej miejscówki, a po chwili zdecydowała się na upatrzony stolik. Siedziała już przy nim jakaś dziewczyna, ale raczej nie powinno jej to przeszkadzać. Zdecydowanym krokiem podeszła bliżej.- Można?- zapytała, stawiając tackę na stole.
OdpowiedzUsuń- No skoro już stwierdziłaś, że jestem modelem, to chyba nie mam wyjścia - powiedział, zupełnie jakby przed chwilą nic nie mówił. Uśmiechnął się zadowolony i objął dziewczynę ramieniem, pozwalając by prowadziła go w kierunku pracowni. - Tylko proszę, nie szyj mi nic niebieskiego. Strasznie źle wyglądam w chyba każdym odcieniu tego koloru, a chyba nie chcesz wystawić mnie na pośmiewisko przed całą szkołą, co Samara? Tylko powiedz mi, co ja właściwie będę robił? Chodził po wybiegu, pozował do zdjęć, walczył w kisielu z innymi modelami?
OdpowiedzUsuńPrzygryzł zadowolony wargę. Modeling był jeszcze rzeczą, której nie próbował w swoim życiu pełnym nowości, jeżeli pominąć kilka dość prywatnych sesyjek z jego bratem, ale czego nie robiło się dla przyjaciół?
[Wątek chętnie i nawet z przyjemnością mogę zacząć, jakoś z weną ostatnio nie mam problemu ^^ Wymyśliłam, że może Denis będzie udzielać Samarze korków z matmy, co myślisz? Zacznę, ewentualnie się coś zmieni.
OdpowiedzUsuńA i wybacz z lekka dziwny styl pisania, ale ze względu na postać nie mogę inaczej. Jeszcze pewnie go zmienię, muszę się trochę odnaleźć.]
Siedzę na ławce w parku i czekam na dziewczynę, której mam udzielić korepetycji z matematyki. Trochę się boję, bo nie wiem czy umiem tłumaczyć ludziom coś, co mi przychodzi z dziecinną łatwością, ale chcę spróbować, dlatego udzielam tych lekcji za darmo.
W ręku trzymam kubek z mrożoną kawą miętową, która trochę mnie uspokaja, a przynajmniej powinna, bo i tak nerwowo ruszam rękami, co chwilę poprawiając pomoce naukowe i koc na którym prawdopodobnie będziemy siedzieć. Nagle widzę jak jakaś młoda dziewczyna zbliża się w moim kierunku, więc macham jej, bo mam wrażenie, że to ona. Ale ta spogląda na mnie kpiąco i idzie dalej. Może Samara po prostu się rozmyśliła?
Przygryzam nerwowo wargę, wyciągając z torby swój telefon i wysyłam esemsa z pytaniem gdzie jest. Mam nadzieję, że mnie nie wystawiła, nie lubię gdy ludzie nagle o mnie zapominają, bo mam wtedy wrażenie, że mną gardzą.
[Powoli się przyzwyczajam, myślałam, że będzie gorzej ;)]
OdpowiedzUsuń- Cześć Samara, miło Cię widzieć. Denis - mówię, żeby przypomnieć jej swoje imię i wyciągam rękę, żeby się z nią przywitać. Wstaję z ławki i uśmiecham się szeroko, pokazuję nawet trochę zęby, co nie zdarza mi się zbyt często. Poprawiam moje brązowe szorty, bo ćwieki trochę się odgięły i ranią mnie w pośladki.
Chwytam koc i kieruję się w stronę trawy, bo wygodniej jest mi się uczyć na leżąco. Wybieram ładne miejsce pod drzewem, gdzie pada cień i słońce nie będzie tak ranić mnie w oczy.
- Z czym masz problem? - pytam, siadając na rozłożonym przed sekundą przeze mnie kocu i opieram plecy o drzewo, ustawiając koło siebie pomoce naukowe. Lubię, kiedy są ułożone równo, więc jeżeli Samara je potrąci, to zapewne trochę się zdenerwuję, ale to nie szkodzi, bo nie wiedziała. Nie złoszczę się na ludzi, którzy robią mi przykrość, nie wiedząc o tym. Pewnie dlatego trudno mi zaufać niektórym, bo wiem, że przyjdzie taki moment, że zrobi mi się przykro.
[Kotek, ja mam teraz zawalony sprawdzianami tydzień, więc nie wiem, czy będę mieć chwilę, żeby coś zacząć :( Piszę, żebyś nie poczuła się przeze mnie olana, bo takiej opcji nie ma <3 Jedynie kontynuuje te wątki co już mam w chwili wytchnienia, więc jak już możesz sama zacząć xD]
OdpowiedzUsuń[No teraz to ten tydzień całkowicie przesadził -.- Możliwe że lekko złamałam kciuk i mam szynę palcową -.-]
Usuń- Słowo, że nie narobię Ci wstydu - powiedział, pocierając jej ramię, a gdy poczuł, że się trochę spięła, zabrał swoją rękę. - Myślę, że z Twoim talentem i moją niesamowitą, magnetyzującą osobowością spokojnie damy sobie radę i zajmiemy pierwsze miejsce. A jakby coś, zawsze możemy spróbować przekupić komisję. - Uśmiechnął się szeroko. Tak, przekupstwo niektórych ludzi było zdecydowanie jego mocną stroną. - Powiedz mi tylko Sam, Złotko, kim jest ta szczęściara, która będzie z nami współpracować?
OdpowiedzUsuń- W zasadzie to rzadko bywam w tych okolicach, więc musisz mnie poprowadzić. - stwierdził z lekkim uśmiechem. Przeszedł wzdłuż piaszczystej plaży, zakładając na ramiona szarą bluzę. Powoli zaczynało się ochładzać, jednak ludzie na plaży ociepleni alkoholem wydawać by się mogło, wcale nie zwrócili na to uwagi.
OdpowiedzUsuń- Mam do ciebie zaufanie. Byłem tu może dwa trzy razy, więc z tarapatów nas nie wyciągnę - stwierdził spokojnie, idąc krok w krok na dziewczyną. Nie omieszkał w tym czasie spojrzeć na dolne partie ciała dziewczyny. Irytujący odruch.
[Heeej :D ja się już tutaj dogadałam z drugą Anią co i jak i... czeeeeeść :D *przytula mocno* to znowu ja, Ola z londona xD (ciesz się, że mnie widzisz albo i nie xd)]
OdpowiedzUsuń