poniedziałek, 21 maja 2012

Toy in the attic

Eljah Red
urodzony 1 listopada 1995 roku
klasa pierwsza, profil dziennikarski
.


Miałem być dziewczynką i nazywać się Blair. Matka mi to ciągle wypominała. No cóż, nie wyszło. Urodziłem się chłopcem i dostałem na imię Eljah. Stąd ciągłe pytania o religię. Z tego co kojarzę to nie jestem żydem, ani nie pochodzę z żydowskiej rodziny. Nie mam pojęcia, skąd takie imię, jednak nie żeby mi przeszkadzało.W sumie jest całkiem okej.

Odkąd pamiętam byłem raczej drobnym człowiekiem. To się nie zmieniło, choć ostatnio trochę udało mi się trochę wybić-dobiłem do tego metra sześćdziesiąt osiem i na tym się zatrzymałem, i chyba więcej nie urosnę. Z tyciem też mam problemy. I włosy nie chcą mi rosnąć-jak już osiągają w miarę zadowalającą mnie długość, trzeba je skrócić.Choć może to moje marudzenie? W końcu sięgają już ramion.W sumie aparycję mam z lekka dziewczęcą, więc matka spokojnie mogła nazwać mnie Blair.

Mało kto, kto ma problemy, ucieka w naukę.Dla większości azylem są narkotyki, alkohol, takie tam inne.I tego próbowałem, acz niezbyt mnie to kręci. Czasem zapalę, ale na tym się kończy.Ja wolę chować się za maską inteligenta, robić za kujona. Tacy ludzie są nudni, nikt nie wymaga od nich mówienia, w ogóle, żyją na uboczu.Chyba że chce się od nich spisać zadanie.To nie jest tak, że ja mam jakiś szczególny talent do nauki-ja po prostu prawie nic ponad to nie robię.Jak już uda mi się opanować jeden temat, to zabieram się za czytanie-z zasady są to ambitne, nudne i długie powieści, których nie chce mi się czytać, ale i tak się do tego zmuszam.Często zatykam uszy słuchawkami-Bach, Mozart, Chopin, Vivaldi...nie.Może tak mówię, żeby nie wypaść z roli inteligenta. Playlista opiera się na starych zespołach rockowych (w tym, aż wstyd się przyznać-glamowych) i metalowych.Zdarza mi się dorabiać "na ulotkach".A jak naprawdę nie mam co robić, to włóczę się po cmentarzach. Dziwaczne hobby.

Zabawki które się znudzą, oddaje się biednym, albo wyrzuca na strych. W moim wypadku chyba oba porównania są odpowiednie. Rodziców pamiętam mało, nie jestem w stanie odtworzyć ich twarzy, tylko te wyrzuty, które mi sprawiali, jako niespełna pięcioletniemu dziecku.Tak więc może nie chcę ich pamiętać. Miałem pięć lat, kiedy obudziłem się w pustym mieszkaniu. Rodziców nie było dzień, drugi, trzeci...Tym sposobem od dwunastu lat jestem wychowankiem instytucji zwanej domem dziecka.Rodziców nie znaleźli, podejrzewam, że dziecko im się po prostu znudziło. Jak zabawka, którą można się pobawić i wyrzucić.A że o takich rzeczach nie trąbi się głośno, to raczej mało kto wie o tym, że nie mam "normalnej" rodziny.

Nie mam pojęcia, co ludziom przeszkadza w moim ponuractwie i w tym, że się nie uśmiecham. Nie lubię, to jest zachęcające, a ja nie lubię ludzi. Psycholog określił to jako chorobliwą nieśmiałość, winikającą z traumy z dzieciństwa. Na drugim spotkaniu nie odezwałem się do niego w ogóle. Nie wiem, w jaki mądry sposób to określił.Nie uważam siebie za szczególnie nieśmiałego osobnika, raczej aspołecznego.Nie należę do osób, które dają sobie wleźć na głowę.Ośli upór, w połączeniu z ambicją sprawiają, że mało jest rzeczy, których nie jestem w stanie osiągnąć.Mam przykry zwyczaj kłamania, ale staram się z tym walczyć. Tak samo jak z pesymizmem, który jednak jest dla mnie zbyt ciężki do zwalczenia i chyba nie chcę się go pozbywać. Bezczelność też jest cechą mi bliską.Do faktu, że mam tendencje do zamartwiania się o wszystko i wszystkich chyba też bym się głośno nie przyznał.Chyba trochę ciężki ze mnie człowiek.

[Bry, jest i mój ponurak Eljah. Karta już dłuższy czas zalegała w odmętach mego magicznego zeszytu, w minimalnie innej formie, czekając na lepsze czasy. Za wszelakie błędy przepraszam.Wątki czasem zaczynam. I nie, ja i Eljah nie gryziemy.To znaczy on gryzie, ale to już inna sprawa.
Zdjęcie z weheartit, jeśli to kogoś interesuje.]

19 komentarzy:

  1. [Mimo, że ponurak to całkiem ciekawa postać Ci wyszła. Moje gratulacje ;D No i jak widać, nie boję się tego gryzienia. W każdym razie o wątek nie pytam, tylko go zaczynam pozwól ^^]

    Wspaniały dzień na wygłupy. Siedząc na lekcjach aż chciało się wyjść na zewnątrz i cieszyć się piękną pogodą. Ale... z kim?
    To właśnie odwieczne pytanie pewnej nastoletniej Niemki właśnie przeszło jej przez myśl. Nie wiedziała kogo zabrać na wagary. Znajomi... albo zajęci, albo nie ruszą się ze szkoły, albo już ich nie ma w placówce. Poza tym Kass miała ochotę na coś świeżego... jakieś świeże osoby, pomysły... i oto odpowiedź nasunęła się sama.
    Przed nią, korytarzem szedł jakiś niewysoki (aczkolwiek od niej wyższy o kilka może centymetrów), blondwłosy chłopak. Teraz pojawiało się kolejne pytanie... otóż, Kassidy miała dziwny zwyczaj rzucania się komuś na plecy, zasłaniania mu oczu i pytania "Zgadnij kto?". Aczkolwiek właśnie... ta budowla idąca przed nią wydawała się zbyt niepewna pod względem konstrukcji. Wnioskując, załamałaby się z cała pewnością. A tego przecież nikt nie chciał. A szczególnie pogruchotanych kości.
    Kassidy zatem naciągnęła kaptur obszernej bluzy (która na niej wisiała, bowiem była "pożyczona" od jej brata), zatrzymała się zwiększając dystans między sobą a swoim celem. W następnej chwili rzuciła się do biegu, oddychając ciężko i patrząc nerwowo za siebie, jakby była czymś przerażona. Złapała chłopaka za dłoń i pociągnęła za sobą.
    -Nie stawiaj oporu, to wyjdziesz z tego cało. - rzuciła cicho, patrząc co jakiś czas za siebie i biegnąc ile sił w nogach w stronę wyjścia ze szkoły. A znaleźli się tam dość szybko. Może dlatego, żę byli niedaleko drzwi? Bardzo prawdopodobne. Dopiero na dziedzińcu Kass puściła chłopaka, łapiąc oddech z szerokim uśmiechem i zdjęła kaptur z głowy.
    -No dobra... porwanie wyszło. Idziesz ze mną, co Ty na to? - zaproponowała, wciąż uśmiechając się promiennie.

    OdpowiedzUsuń
  2. [Ależ nie ma za co :)]
    Kassidy wyraźnie była zdziwiona tą odpowiedzią. Czyli tak... trafiła na istnego kujonka, który nie wagarował nigdy w życiu, czyli można powiedzieć, że był w tej kategorii prawiczkiem. No to trzeba było przerwać tą złą drogą, która kierowała chłopaka do stanowczo kujońskiego celu.
    Uśmiechnęła się promiennie, jakby wcale nie ugodziło jej to.
    -No widzisz. To zawsze musi być ten pierwszy raz! A jak widzę trafiło mi się rozprawiczenie Ciebie pod tym względem. Poza tym... ah, ja jestem Kassidy Darkness! Mi się nie odmawia! - rzuciła, rozkładając ręce, jakby to miało wszystko tłumaczyć. W końcu chyba nie było zbyt wielu osób, które nie kojarzyły tej wariatki. - Chodź. Będzie fajnie, obiecuję. Nie zawiedziesz się. A ta 100 procentowa frekwencja i idealne oceny kiedyś Cię wykończą. Zresztą... spójrz na mnie... też mam dobre oceny, jestem dobrą uczennicą, ale... wagaruję. Wiesz dlaczego? Bo z życia trzeba korzystać! - przy wymawianiu, albo bardziej wykrzykiwaniu tych słów wyskoczyła w górę, unosząc ręce i śmiejąc się. - A widać jesteś strasznie... pozbawiony humoru. Idziemy... i nie akceptuję odmowy. Zresztą... wiesz, że kobiecie się nie odmawia, prawda? I chyba nie będziesz kazał kobiecie się prosić... - mówiąc to jej twarz przybrała wyraz takiej niewinnej i słodkiej dziewczynki. - No, czyli postanowione. - nie dała mu nawet odpowiedzieć, tylko złapała chłopaka pod rękę i pociągnęła w stronę wyjścia z terenu placówki.

    OdpowiedzUsuń
  3. [masz może ochotę na wątek z Harriet? ;)]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Cześć! Masz jakiś pomysł na wątek? ;)]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Hm, może spotkają się w bibliotece? Harriet będzie się dosyć głośno zachowywać, więc Eljah będzie musiał interweniować. :D]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Och, siemsia! Omnomnomnom, lubię tego Eljah. I nie, nie chodzi o wzmiankę o żydach (I lowe jews :3), ale tak jakoś, o. Wydaje mi się, że będzie fajnie, chociaż to nikogo nie interesuje. Fajny chłopak, o. I nic więcej głupiego tu nie będę pisać, bo potem nikt mnie nie lubi. No, więc masz jakieś pomysły? No i oczywiście, nie odbieraj mi przyjemności, jaką jest zaczynanie. :*]

    OdpowiedzUsuń
  7. Biblioteka jakoś nigdy nie kojarzyła się Harriet z miejscem spokoju, wyciszenia ani z niczym w tym rodzaju. Być może było to spowodowane tym, że w poprzedniej szkole można było robić w niej dosłownie wszystko. W każdym razie dziewczyna nigdy jej nie omijała szerokim łukiem, a raczej bardzo chętnie w niej przesiadywała. Zawsze potrafiła znaleźć odpowiednią książkę, która pochłaniała ją do reszty, a kiedy kończyła bibliotekarka właśnie oznajmiała, że zaraz zamykają. Jednak dzisiaj od lektury oderwał ją kto inny, a właściwie coś innego. Telefon od jej brata, widocznie w ośrodku odwykowym pozwolili mu po raz pierwszy zadzwonić do jednej osoby, a on oczywiście wybrał Harry. Właśnie opowiadał jej o okropnym żarciu, zasyfionych toaletach i jeszcze gorszych pokojach kiedy nad blondynką stanął kompletnie nieznajomy chłopak, który próbował ją uciszyć. Spojrzała na niego tylko z kpiącym uśmiechem nie przerywając rozmowy. Może gdyby rozmawiała z kimś inny zwróciłaby na niego większą uwagę, ale chwilowo nie liczyło się dla niej nic po za małym urządzeniem przy jej uchu i bratem po drugiej stronie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przyjrzała mu się naprawdę uważnie. To wyglądało jak jakieś dziwne uzależnienie od szkoły. Zatrzymała się, puściła go i zaczęła lustrować wzrokiem.
    -Matko kochana... jesteś świrem, wiesz? Kujony przeważnie nie mają normalnego życia. Dlaczego tak bardzo Ci zależy na tym, by być tak przykładnym uczniem? Dlaczego nie chcesz czasem zrobić... czegoś szalonego? Nie mówię tu o czymś szalonym typu wyliczenie pochodnej funkcji, całki czy różniczki, tylko czegoś czego dotychczas nie robiłeś, co? - spytała z wyraźnym zainteresowaniem. Postawa chłopaka, szczególnie że niezłomna bardzo ją interesowała. Swoją drogą, jak można być tak bardzo uzależnionym od szkoły? Miała świadomość, że istniały takie przypadki, jednak nie sądziła że znajdzie taki tu... w tej szkole.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wysłuchała odpowiedzi chłopaka z uwagą.
    -No dobra, ale co Cię skłania ku myśleniu, że zrywanie się na wagary kończy się piciem i tak dalej? Słuchaj, skoro naprawdę lubisz się uczyć... to chociaż pozwól mi się przekonać, że są inne rzeczy, które mogą Ci się spodobać, a które nie wymagają ni kropli alkoholu. Pozwól mi pokazać sobie świat szaleństwa, ale nie tego naukowego, co? Właściwie... w każdej chwili otacza Cię nauka. Możesz to też potraktować jako jakiś eksperyment. Na przykład, teraz oddychasz... oddychanie to proces wymiany tlenu z dwutlenkiem węgla. A oddychasz powietrzem, składającym się z azotu, tlenu, wodoru, kryptonu nawet, a nawet metanu i innych pierwiastków chemicznych. Jeśli Ci się nie spodoba, to obiecuję że odrobię za Twojego nauczyciela lekcje, które opuściłeś. Zrobię Ci nudny wykład. To jak? - spytała wyraźnie niezrażona jego nastawieniem. Chciała mu pokazać, że jest inny świat prócz nauki. Trzeba było przyznać, że Kassidy kiedyś też była kujonem. Gdy była młodsza, jeszcze w Niemczech. Fascynowała się nauką, zawsze przynosiła najwyższe oceny z każdego przedmiotu. A jej brat uczył ją tego, czego uczył się sam. Czasem nawet wykorzystywał młodszą siostrę, żądną wiedzy by po prostu zrobiła za niego zadanie domowe. A ona wykonywała je z szerokim uśmiechem na ustach.
    Jednak Chris wyciągnął ją z tego szału naukowego, by pokazać, że nauka to nie wszystko. To nie życie, tylko dodatek do życia. Że nauka to ciekawostka, a życie jest na pierwszy miejscu, gdyby trzeba te dwie rzeczy hierarchizować. I tak nauczyła się... że nauka nauką, ale to czerpanie chwil z życia, z obecnego momentu jest ważniejsze. Ważniejsze jest poznanie życia, bo naukę można zawsze poznać chociażby z książek.

    OdpowiedzUsuń
  10. Być może zachowała się chamsko ignorując chłopaka i nie zaszczycając go nawet głupim "przepraszam" czy czymś co by wyrażało jej, pewnie trochę udawaną, skruchę. Po około dwudziestu minutach rozmowy jej brat musiał kończyć, ponieważ za nim czekała cała kolejka chętnych na rozmowę z bliskimi osobami. Chcąc nie chcąc Harriet była zmuszona rozłączyć się i schować telefon do torby, która leżała pod jej nogami. Mimo zakończonej rozmowy dziewczyna nadal nie była myślami w bibliotece tylko kilka tysięcy kilometrów od niej, w Londynie.
    Kiedy w końcu wróciła do rzeczywistości zauważyła, że chłopak siedzi na tym samym miejscu co poprzednio. Cicho westchnęła i zabierając torbę ruszyła w jego kierunku.- Przepraszam, że zakłóciłam Ci naukę.- Powiedziała od niechcenia i zajęła miejsce naprzeciwko chłopaka.

    OdpowiedzUsuń
  11. Uśmiechnęła się szeroko.
    -No jasne, że sprawi mi to przyjemność! A odnośnie tego nudzenia... wierz mi, potrafię. Kilka osób już to stwierdziło. - westchnęła. - Ale to naprawdę ciężka sprawa tak... być takim powaznym, sztywnym... - mówiąc to wyprostowała się jak struna, jej twarz wyrażała zero emocji. Ale niestety, oczy się śmiały. Wyglądała, jakby ktoś jej kijek wsadził w tyłek. Czyli jak nauczyciele. - Chociaż... jeśli byś chciał, bo mogłabym Cię nauczyć jak poprawie skręcać dobre jointy. Od tego mogłabym chyba rozpocząć zajęcia. A potem... jakoś by poszło. Jeszcze nie słyszałam, by ktokolwiek narzekał na sposób w jaki pomagam ludziom w nauce. Dobra... to co, gdzie idziemy? Jakieś pomysły, czy ja mam wymyślać? Chociaż co o drugiego, to łatwiej byłoby mi, gdybyś powiedział co lubisz i takie tam... - mówiła naprawdę szybko, a przez to jej akcent niemiecki dawał o sobie coraz bardziej znać. Całe szczęście, że w połowie wypowiedzi nie przeszła na ojczysty język, bo byłoby to trochę niezrozumiałe. Aczkolwiek na koniec, kolczyk w języku zachrobotał o zęby. Tak... standard... on nie mógł się utrzymać w miejscu, tylko cały czas musiał się kręcić i wiercić. Ale nie zamieniłaby go i nie wyjęła, chociaż próbowała. Ale za bardzo jej go brakowało. Przywiązała się.

    OdpowiedzUsuń
  12. Spojrzała na niego nieco, nie, w sumie bardzo zdziwiona jego wyszukanym słownictwem. Chłopak był może w jej wieku, może nieco starszy, a wysławiał się na poziomie profesora z jakiegoś uniwersytetu, właśnie w takiej postaci go sobie wyobraziła i zaśmiała się pod nosem na własne myśli.- Jasne, rozumiem.- Mruknęła tylko spoglądając na zapisaną kartkę leżącą przed nim, jednak nic nie mogła rozczytać.- Na jaki to temat?- Kiwnęła głową na kawałek papieru.

    OdpowiedzUsuń
  13. [Hm, okey, postaram się nasunąć jakieś pomysły.
    - Eljah może być częstym gościem w cukierni, gdzie pracuje Grace i się jakoś zakolegowali chociaż z początku za sobą nie przepadali.
    - Rodzice Grace oraz Eljaha się znają i postanowili urządzić wspólnego grilla czy coś.
    i jakoś już nie mam pomysłów :o]

    OdpowiedzUsuń
  14. - Nie lubisz biologii? Przecież to jeden z najlepszych przedmiotów.- Spojrzała na niego z zaskoczeniem malującym się na jej twarzy. Sama, poza zajęciami z wokalu czy z gry na instrumentach, najchętniej chodziła na lekcje biologii, które jej zdaniem były bardzo interesujące.- Co cóż szczerze wyglądasz jakby każdy przedmiot Ci podchodził.- Uśmiechnęła się przepraszająco.

    OdpowiedzUsuń
  15. Uśmiechnęła się delikatnie. To znaczyło, że dawał jej wolną rękę. Zatem jaki będzie pierwszy jej pomysł? Może...
    -... dobra, to może żeby mieć siłę, na sam początek kawa, a potem będziemy wariować, może być? Idę w dobrym kierunku? - spytała tak by się upewnić, czy dobrze wybrała. Uśmiechała się przy tym, patrząc na chłopaka. Chciała po prostu zrobić wszystko tak jak należy. Chciała, żeby się nie nudził i właściwie był bardziej uśmiechnięty niż dotychczas. I naprawdę miała nadzieję, że na początek kawa będzie dobrym wyjściem. A potem? Na potem już miała kilka pomysłów. Pytanie, czy on zgodzi się na takie wariactwo?

    OdpowiedzUsuń
  16. [ Masz jakiś pomysł na wątek? Zacznę ; ) ]

    OdpowiedzUsuń
  17. [Witaać. ;D Proponuję wątek. :) Jakieś pomysły?]

    OdpowiedzUsuń
  18. - Jak dla mnie Twoje podejście jest po prostu śmieszne.- Mruknęła wywracając oczami, ten chłopak, o kurde, którego imienia nadal nie znała miał dziwne podejście do biologii. Przecież to nie tylko nauka jak on to nazwał "o sałacie, flakach" i tym podobnych rzeczach, ale nie miała zamiaru udowadniać mu swoich racji, sama doskonale wiedziała, że ma rację.- A więc chłopcze, którego imienia nie znam, jaki przedmiot tak uwielbiasz?- Uniosła delikatnie obie brwi i założyła nogi na krzesło obok.

    OdpowiedzUsuń
  19. [Aż się wyrwę przed szereg i spytam o pomysły na jakieś powiązanie albo wątek jeśli zaczynamy od początku.. choć z wątkiem to bardziej o chęć na niego, bo napisać to nie problem. ; )]

    OdpowiedzUsuń

Archiwum