Nowy Rok, dzielący lata 1992 i 1993. To właśnie wtedy, równo o północy, pewien chłopiec nabrał po raz pierwszy w życiu powietrza do płuc i zapłakał donośnie, budząc wszystkich w zasięgu swojego dziecięcego krzyku. Nie było to dziecko planowane, a wręcz przeciwnie: jego narodziny zniszczyły piękne, misterne plany o wspólnej przyszłości Thomasa i Elisabeth, w której niestety miejsca dla dziecka w najbliższej przyszłości nie było. Los postanowił inaczej, dzidziuś się zrobił, a plan posypał... i trzeba było rysować mapę do przyszłości na nowo, tym razem uwzględniając także i dziecko. Koniec końców chłopczyk został nazwany Aaronem i uznano, że urodził się w 1993 roku. Rodzice kochali go strasznie, a jeszcze straszniej go rozpieszczali. Owe tortury trwały sześć lat, do chwili, aż na świecie nie pojawiło się drugie dziecko McCoy'ów, tym razem w stu procentach rozplanowane w ich przyszłości. Dzieckiem tym była dziewczynka, którą ochrzczono słodkim Ann.
Od tego czasu Aaronek dorastał w towarzystwie siostry, wcale nie odczuwając aż tak wielkiego zapomnienia o jego osobie na rzecz małej szatynki. Jak każde rodzeństwo nienawidzili się wzajemnie, kłócili się, wyciągali się na wzajem z kłopotów i rozumieli się jak nikt inny. To właśnie przez tą małą pijawkę, bo tak oto zwykł nazywać ją pierworodny, chłopak nauczył się opieki, odpowiedzialności oraz odpowiedniego zachowania i postępowania względem kobiet, co, jak się okazało, bardzo się przydaje w dorosłym życiu. Mała Ann zaś w późniejszym czasie bez problemu stawiała na swoim i zagadywała do najprzystojniejszych osobników w klasie bez zbędnych rumieńców czy jąkania się. Powiem (napiszę) nawet więcej: zawierała przyjaźnie i znajomości o wiele chętniej z chłopcami, niźli z dziewczętami. Co nie znaczy, że koleżanek i przyjaciółek jej brakowało. W dodatku przez swój charakter była jedną z popularniejszych dziewcząt w swoim przedziale wiekowym.
Ann i Aaron byli nierozłączni. Mała zawsze zwierzała się bratu ze swoich problemów i radości, o których rodzice często nie mieli nawet najmniejszego pojęcia. Ta dwójka okazała się jednocześnie kompletnie inna i identyczna - wszystko zależało od sytuacji i okoliczności. Oboje byli rozpieszczani, a przez wysokie stanowiska i zarobki rodziców - dostawali i robili zawsze to co chcieli. Jeździli konno, uczyli się gry na instrumentach, uprawiali różne sporty i robili jeszcze kilka innych rzeczy. Właśnie przez to zarówno Ann, jak i Aaron, mają od groma zainteresowań, talentów i umiejętności. Większość z nich była tylko kaprysem.
Fajnie, nie? każdy by tak chciał. Takie słodkie dzieciństwo... mm.
Kiedy beztroskie lata dzieciństwa w końcu się skończyły, a więc kiedy on skończył osiemnaście lat, a ona dwanaście, państwo McCoy zdecydowali się na trzecie dziecko. Los zdecydował, że będzie to druga dziewczynka, a rodzice zdecydowali, że zwać się będzie Sarah.
Od tego czasu Aaron jest członkiem bardzo szczęśliwej i bogatej, pięcioosobowej rodzinki, zamieszkującej od dawien dawna w Palm Springs.
♠ c h a r a k t e r
Aaron to chłopak, czy raczej już mężczyzna, aż nazbyt skomplikowany. Jest wręcz niepoprawnym optymistą, jest otwarty i towarzyski, przyjazny, jest oswojonym wesołkiem i dowcipnisiem. Bardzo skory do żartów i zabawy, rzadko kiedy poważny, bardzo lubi wygłupiać się, czego nie ukrywa. Przy okazji jest bardzo pamiętliwy, uparty i stanowczy. Z pewnością potrafi być dyskretny, można mu zaufać, sam jednak nie jest zbytnio do tego zdolny. Nie jest tak do końca ufny, czasem naprawdę bardzo trudno namówić go na przyjaźń i zwierzenia z jego strony. Jeśli nie polubi cię od razu, to nawet nie licz, że zmieni zdanie o tobie. Okej, możliwe że zmieni, ale o to musisz się naprawdę postarać. Na szczęście jednak naprawdę rzadko ocenia książkę po okładce. Jest bardzo chętny do zawierania nowych znajomości. W obliczu problemu problemu staje się istną ciotką Dobra Rada, a w poważniejszych sytuacjach jest zdolny samemu wkroczyć do akcji, nawet nie poproszony o pomoc. Bardzo opiekuńczy i pomocny, co często potrafi naprawdę zirytować. Ten jego cholerny tatusiowy instynkt, który ujawnia się w obliczu istot ludzkich mniejszych i drobniejszych od niego, szczególnie kobiet. Co gorsza, o takie istoty wcale nie trudno... ma wpojone zasady savoir vivre’u; dżentelmen z niego niesamowity, drugiego takiego chyba nie ma... przepuszcza wszystkie panie w drzwiach, ściąga płaszcze, całuje po rękach, kłania się w pas, prawi komplementy w najmniej odpowiednich momentach, pociesza, zawsze jest w stanie wyczarować znikąd chusteczkę, a jeśli nie, to poda swój rękaw... mimo swojej szarmanckości potrafi być zadziorny, nawet bardzo. Urodzony z niego flirciarz. Chciałby się zakochać i po prostu być szczęśliwym, ale, jak na razie, jeszcze żadna z dziewcząt nie zdobyła jego serca. Póki co nie odmawia sobie podrywów... dziewczęta dobrze wiedzą, że żeby dostać się do jego łóżka, trzeba się trochę postarać - byle panny z dyskoteki nie wpuści. Bywa porywczy i żywiołowy, jest trochę niecierpliwy i w gorącej wodzie kompany, albo aż nadto spokojny, cichy, opanowany, z dużym zapasem cierpliwości i mądrości. Dużo w nim sprzeczności, nadal pozostał jeszcze tam gdzieś w środku buntowniczym, niewychowanym nastolatkiem.
A wracając jeszcze do kobiet: jest szarmancki, jak już wspomniałam. Lubi podrywać, czasem porywa się na wielkie, romantyczne sceny. Jego relacje z kobietami mimo wszystko nie opierają się tylko i wyłącznie na flirtach. On pilnie potrzebuje kompanów do szaleństw i wygłupów. Jest w stanie zaprzyjaźnić się z dziewczyną. Zawsze można znaleźć odrobinę miejsca w jego objęciach, żeby się schować przed światem. Jednak uważaj, droga damo: jeśli już się z tobą zaprzyjaźni i zacznie cię traktować jak młodszą siostrę, najprawdopodobniej nie dosięgniesz ustami jego warg, choćbym nie wiem jak wysoko wspięła się na palce.
Z
pewnością nie jest typem samotnika, zawsze potrzebuje towarzystwa do
rozmowy bądź też wygłupiania się. Zawsze w centrum uwagi, zawsze wpada w
kłopoty, zawsze z kłopotów potrafi wyjść z twarzą. Czasem wstaje lewą
nogą i bywa trochę nieprzyjemny, wredny i opryskliwy.
Wszędzie go pełno, wszyscy go znają, jest członkiem kilku ważniejszych, szkolnych organizacji. Dzięki temu wie co się dzieje w szkole, jest na bieżąco z plotkami, a przy okazji i o nim wiele plotek można usłyszeć.
♠ w y g l ą d
Wysoki
na równe dwa metry, idealnie zbudowany, z rozwiniętą muskulaturą na
tyle, ile potrzeba. Przystojne oblicze, rozbrajająco słodki uśmiech,
błękitno szare oczy, które mają zapewne magiczne zdolności, bo
przewiercają ludzi na wylot, zaglądają w dusze, docierają nawet do
najgłębszych zakamarków umysłów i zapewne także czytają w myślach.
Odbierają znaczenie czasowi i wciągają w swoją otchłań. Wystarczy jedno
głębsze spojrzenie, by dostarczyć wszystkich informacji o nim: duża
dawka inteligencji i niepoprawnego optymizmu, poczucie humoru,
zadziorność i ta jego łobuzerskość, przy okazji też trochę dzikiej,
nieokiełznanej wściekłości, której jeszcze chłopak nie odważył się w
pełni okazać w swoim zachowaniu. A wracając do ust: stworzone do
całowania i szeptania słodkich słówek, najczęściej układają się w
łobuzerski bądź zadziorny uśmiech. Swoje białe, równiutkie ząbki mógłby
prezentować w reklamie pasty do zębów. Czoło jest średnich,
standardowych rozmiarów, często poprzecinane trzema poziomymi bruzdami,
kiedy chłopak unosi krzaczaste drwi wysoko do góry, albo dwiema
pionowymi, gdy Aaron marszczy brwi wściekając się albo nad czymś
uporczywie myśląc. Do tego dość mocna szczęka, lekki zarost na
podgardlu… czasem, gdy się nie ogoli, także na policzkach. Męska,
stanowcza uroda, trochę skażona małymi tunelami w uszach. Ma zadbane,
wysportowane, umięśnione ciało. Ładnie wyrzeźbiona klata, silne ramiona z
tatuażem obejmującym lewe ramię i „kaloryferek”. Wszystko to wieńczy gęsta, czarna czupryna przedstawiająca standardowy, artystyczny nieład kontrolowany. Cały jest niemal
nieskazitelnie idealny, piękny jak jakiś anioł… nie trudno go przeoczyć, a jeszcze łatwiej się w nim zauroczyć.
♠ c i e k a w o s t k i
Aaron już jako dziecko był przekonany, że będzie policjantem, że będzie łapał bandytów, i że będzie zarabiał dużo kasy. No i, że będzie miał swój własny pistolet. Dalej ma taki cel, przez co wybrał sobie kierunek kryminologiczny.
W szkole jest znany i lubiany. Wszyscy kojarzą dwumetrowego dowcipnisia i wesołka, którego żartów zwykle nie należy traktować zbyt poważnie. Jednocześnie ogólnie wiadomo, że w razie problemu to on najbardziej nadaje się do pomocy.
Każdy ma jakiś pseudonim. Jego to Teddy Bear - zaczęło się od siostry Ann, która zawsze lubiła się do niego przytulać i nazywała go Pluszowym Misiem. To określenie przylgnęło do chłopaka na stałe.
Umie się bić. Ma w domu worek treningowy, ale dla niektórych sam widok chłopaka wystarcza, by dać sobie spokój z zaczepkami.
Ma prawo jazdy, jeździ na przemian autem i motocyklem. Nie trudno go przyłapać na podwożeniu siostrzyczki do szkoły, koleżanki, albo gdzieś w podobie.
Nie pije. Nie trudno go znaleźć na imprezie, ale przyłapać go pijącego z własnej, nieprzymuszonej woli alkohol jest rzeczą niemożliwą. Nikt nie wie, skąd wzięła się ta nietypowa abstynencja, a on unika odpowiedzi. Twierdzi, że umie się bawić bez procentów.
Nie pali. Nie może palić, ze względu na uczulenie na dym papierosowy. Szerokim łukiem omija palaczy, nie pozwala palić osobom, które lubi i o które dba.
Nie bierze. Brzydzi się narkotykami.
Codziennie wczesnym rankiem biega po plaży. Taki jogging na pobudzenie.
Dużo ćwiczy, wręcz nałogowo uprawia sporty. Lubi się pocić. Dba o siebie i o dietę, ale zdarzy mu się o tym ostatnim zapomnieć.
Styl jego ubierania się składa się na sportowe buty, dżinsy i bokserkę, czasem koszulę seksownie rozpiętą pod szyją albo w ogóle nie zapiętą. W upalne dni kompletnie zapomina o górnej części garderoby, ku uciesze niektórych dziewcząt.
Jest w stu procentach heteroseksualny.
Od urodzenia mieszka w Palm Springs, w domu jednorodzinnym, można by nawet rzec willi. Ostatnimi czasy jego ojciec machnął się nawet na basen za domem. Chłopak czasem organizuje u siebie małe imprezki.
p o w i ą z a n i a | n o t k i
[edit: 30 maja 2012]
Karta pisana na szybko, pewnie będzie wielokrotnie poprawiana. Autorką jest ona, czyli ja. Nie mam nawet najmniejszego pojęcia kto jest na zdjęciu. Mam nadzieję, że nikt nie ma nic przeciwko co do popularności Aarona. Mieszka w Palm Springs od urodzenia, więc wszyscy powinni go chociaż kojarzyć. I niech nikt nie boi się wątkować! Zgodzę się na wszystkie powiązania, ale jednak preferuję te najdziwniejsze i te najbardziej zwariowane. ;D