William Ruben van der Venn || urodzony 3 stycznia 1993 roku w Nowym Jorku
klasa IV || profil prawniczy || zamieszkuje mały apartament w Palm Springs
klasa IV || profil prawniczy || zamieszkuje mały apartament w Palm Springs
w związku
Urodził się jako drugi syn jednego z najbogatszych przedsiębiorców w Nowym Jorku. Jego życie od początku wyglądało więc nieco inaczej niż życie przeciętnego dzieciaka. Miał wszystko, czego zapragnął, a nawet jeszcze więcej - może z wyjątkiem bliskości ojca, który sprowadziwszy syna na ten świat, wybrał drogę, którą chłopak miał podążać, a następnie odsunął się od niego. Oparcie Will miał tylko w matce; kobietę tę kochał i szanował zawsze, nigdy nie powiedział jej złego słowa i rzadko jej się sprzeciwiał. Kontakt z nią nie rozluźnił się nawet po rozwodzie jego rodziców (po nim chłopak zamieszkał z macochą w Palm Springs), w czasie choroby matki ich relacje wręcz się pogłębiły, zanikły zaś ostatecznie wraz z jej śmiercią w 2011 roku. Jakby nie dość było nieszczęść, kilka miesięcy po pogrzebie młodsza siostra Williama poważnie zachorowała; choroba doprowadziła ją na skraj wyczerpania, ale nie pozbawiła jej bliskości brata, który już od dłuższego czasu "wychowywał" siostrzyczkę i mimo trudności nie opuścił jej w tak ciężkich dla niej chwilach.
Wyglądem Williama nie ma sensu się zajmować: jest przeciętnym dwudziestolatkiem, może z tą różnicą, że wygląda na nieco starszego; wysoki, lekko umięśniony, ciemnowłosy, błękitnooki, zazwyczaj z lekkim zarostem, rzadko uśmiechnięty, ubrany w pierwszej jakości ciuchy, z włosami w delikatnym nieładzie. Mówią, że przystojny, ale on nie przywiązuje do tego wagi.
Znacznie ważniejsze jest opisanie jego charakteru. Pozostawiony praktycznie sam sobie, William nie zrobił tego, co robi wielu w podobnej sytuacji. Nie stoczył się, a wręcz przeciwnie: stał się człowiekiem odpowiedzialnym, a konieczność opieki nad młodszym rodzeństwem - także przyszywanym - wyrobiła w nim iście ojcowską troskę oraz sympatię do dzieci. Will w ogóle darzy sympatią wszystkich ludzi; nie jest optymistą, ale cechuje go jakaś pogoda ducha, pewna stałość, odporność na przeciwieństwa losu. Zawsze gotowy do pomocy, choćby nawet nie był w stanie jej udzielić. Nie jest typem imprezowicza, wie że są takie rzeczy, których jako van der Vennowi czy nawet jako zwyczajnemu facetowi robić mu nie przystoi. Dorastanie w tym a nie innym środowisku uczyniło z niego dystyngowanego dżentelmena, zawsze wyprostowanego, pełnego honoru i szacunku dla kobiet. Nie jest jednak pozbawiony wad. Przez wielu uważany jest za sztywnaka, egoistę, wyniosłego dupka, kolesia bez kręgosłupa moralnego, zdolnego do wszystkiego, byle odpowiednio mu zapłacono. W zasadzie nic z tego nie jest prawdą, jednak czymś poza pochodzeniem William sobie na taką opinię zasłużył. Ma wysokie poczucie własnej wartości, co paradoksalnie sprawia, że łatwo go urazić, urażony zaś długo unosi się gniewem. Nie potrafi znaleźć wspólnego języka z ludźmi z tzw. nizin, choćby naprawdę mocno się starał, jego punkt widzenia zawsze będzie inny. Jest raczej nieufny, często zamyka się sobie, przez co zdarza mu się ignorować wszystko, co go otacza.
Aktualnie wciąż jest na każde zawołanie siostry, coraz cześciej też zastanawia się nad swoją przyszłością, którą wiele lat temu zaplanował mu ojciec.
Witam, zapraszam, naprawdę nie gryzę ;) Jestem tu po, by pisać, więc walić śmiało. Mogę zaczynać.
Na zdjęciach Sean O'Pry.
[Witam! ;)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze muszę pogratulować wyboru wizerunku. Sean jest świetny <3
Po drugie chciałabym zaproponować wątek, tudzież może nawet jakieś ciekawe powiązanie, choć w pełni zdaje sobie sprawę, że nasze postaci znacznie się od siebie różnią. Nie ma jednak rzeczy niemożliwych do pokonania :)]
[Ładny ładny pan Koziorożec na profilu prawniczym *.* Tak sobie myślę, że można ten wspólny profil jakoś wykorzystać]
OdpowiedzUsuń[Że też teraz zobaczyłam twoją kartę ;_; Sean <3 Kocham, więc wątek poproszę :D Niestety za bardzo pomysłu nie mam, ale jeśli ty przejmiesz inicjatywę co do tego, to ja zacznę, o :D]
OdpowiedzUsuńCharlotte
[No, właśnie o czymś takim ogólnoprofilowym myślałam, albo czymś w rodzaju, nie wiem, przygotowań do konkursu. Ale te zajęcia są okej, zresztą u mnie w szkole też takie są, więc nic dziwacznego nie stworzymy ;D Nawet zacznę, ale za jakiś czas]
OdpowiedzUsuń[Może poznali się, będąc jeszcze dziećmi, kiedy to przykładowo William przyjechał na wakacje do Paryża wraz z matką, bądź macochą, która przyjaźniła się wówczas z panią Dawson(nie żebym cokolwiek narzucała, to tylko luźna propozycja).
OdpowiedzUsuńPowiedzmy, że od razu przypadli sobie do gustu i mimo widocznej różnicy charakterów całkiem nieźle też się ze sobą dogadywali, co zaowocowało w przyszłości podtrzymaniem kontaktu.
Kiedy przed czterema laty Noelle przeprowadziła się do Palm Springs, Will mógł pomóc jej oswoić się z otoczeniem. Ona natomiast wspierała go po śmierci matki i w trakcie trwania choroby siostry, co ty na to?
Jeśli coś przekręciłam, wybacz, choroba troszeczkę wyprała mi mózg i niektórych faktów nie jestem w stanie logicznie poskładać :)]
{SEAN *.*
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, ze nie mam żadnych pomysłów...}
[Dobra, no to jadę. Nie wiem co prawda, co Will może robić na dodatkowych zajęciach dla ochotników, no ale mam nadzieję, że jakoś z tego wybrniesz <3]
OdpowiedzUsuńZapisała się na dodatkowe zajęcia, bo naprawdę była ambitna. A przynajmniej miała ambicję przyłożyć się do nauki jeszcze mocniej w tygodniu, w którym postanowiła dołączyć do załogi zajęć z teorii prawa. Czy czegoś w tym stylu. To podobno miało stanowić znaczne ułatwienie podczas studiów prawniczych, na które się szykowała, wobec czego z ochoczym uśmiechem wpisała swoje nazwisko na stosunkowo krótką listę. No ale to raczej wiadome, że trylion więcej osób pójdzie na kółko teatralne czy inne tego typu. A że panna Quennan się tam nie nadawała i nie miała żadnych artystycznych zapędów - może inaczej, zapędy owszem, ale talentu brak - nie miała zamiaru dołączać do żadnych szkolnych trup. Co innego z kółkiem dla przyszłych studentów prawa.
Zajęcia odbywały się co tydzień, więc i w tę środę Kelsey siedziała z cienkim zeszytem w ławce, opierając głowę na ręce. Właściwie to po części leżała już na blacie. Pozycja ta wcale nie oznaczała, że dziewczyna nie słucha, a wręcz przeciwnie - rozluźnione ciało pomagało lepiej skupić się na wykładzie prowadzonym przez jakiegoś profesora z zewnątrz. W drugiej ręce dzierżyła kolorowy długopis i notowała stwierdzenia, które uznała za istotniejsze.
Na takich zajęciach zazwyczaj nie organizowano żadnego rodzaju sprawdzianów wiadomości czy testów, jednak tym razem miało być inaczej. Przygrubawy profesorek wręczył każdemu dwadzieścia pytań testowych.
- Och, i dla Waszej informacji: jeżeli ktoś zdobędzie mniej niż dziesięć na trzydzieści punktów, będę bardzo rozczarowany. Do tego stopnia, że nie wpuszczę go na następne zajęcia.
Kelsey spojrzała na niego ze zdziwieniem. Zachowywał się, jakby naprawdę tym ludziom zależało na jego wykładach. Większość z nich przyszła tu dla podniesienia oceny z wosu czy historii. Rzuciła szybkie spojrzenie na test i ze spokojem stwierdziła, że jest w stanie uzyskać z niego co najmniej połowę punktów.
[Nerdowy wąteczek, gratulacje dla mnie </3
Jak zwykle nie przeczytałam nawet tego, co napisałam, więc wybacz wszelkie głupoty i nieścisłości!]
[Jeśli to dla Ciebie nie problem, zacznij. Będę dozgonnie wdzięczna :)]
OdpowiedzUsuń[Ps. Will może jeszcze nie akceptować Tima, chłopaka Noelle, powiedzmy jawnie okazując dezaprobatę :D]
Usuń{A może nie tyle nachalnie, co będzie namawiał dziewczynę do odejścia od tego gościa? I Sasha poczuje sympatię do Willusia, uzna go za przyjaciela, ale mimo wszystko będzie się bała wykonać krok, jakim jest odejście do Erica? :)}
OdpowiedzUsuń[Bo Sean to takie ciacho, mrau, mrau, że aż nie można go nie kochać <3 O! A mi się podobają opcja numer 1, ale lepiej by mi było, gdyby się nawet z imion kojarzyli, bo nie lubię wątków zapoznawczych xd Jeśli to pasuje, to ja już zaczynam]
OdpowiedzUsuńBulimia. Cholerne choróbsko w które sama, na własne życzenie się wkopała. Była drobnej budowy, jednak ona chciała być jeszcze szczuplejsza(jakby byłoby to możliwe)Kości obojczykowe wystawały jej okropnie. Ręce miała tak drobne i kościste, że każdy mógł ją objąć jedną dłonią. Tak samo nogi. Blade i chude. Chorobliwie chude. Dobrze, że twarz jej jeszcze się nie zapadła. Siedziała już w tym wystarczająco długo. Niszczyła siebie, ale nie chciała przestać. Nie chciała przestać najpierw się obżerać, a potem iść do łazienki i wsadzać dwóch palców w gardło. Z dnia na dzień czuła się coraz gorzej. Była coraz słabsza, ale starała się tego nie okazywać, bo po co. Nie chciała niczyjej litości. Przeceniła swoje siły. Zemdlała na lekcji i natychmiast została przewieziona do szpitala.
Siedziała już w tych biały, sterylnych ścianach już dzień,ale już miała dość. Nudziło się jej, a jeszcze dodatkowo chciało się jej palić. Tak bardzo chciało się jej palić i z trudem opanowywała się, by nie palić na sali. Leżała na sali jeszcze z jakąś starszą kobietą i mężczyzną, z którymi nijak było się dogadać, bo jedynie mówili o swojej młodości, krytykowali wszystko i wszystkich. Musiała się przewietrzyć. Wbrew słowom lekarzy odpięła od siebie wszystkie kabelki i wstała z łóżka szpitalnego. Nasunęła kapcie na stopy i poszurała na korytarz. Wciąż lekko kręciło się jej w głowie, jednak to było znośne uczucie. Mogła normalnie iść. Bez niczyjej pomocy.
Charlotte
[ Panienka Fairchild gotowa, mam nadzieję, że może być. :) Teraz przydałby się wątek... ;> ]
OdpowiedzUsuńElizabeth Olivia Fairchild
[ O, to super, że się spodobała :) Dzięki za chęci na zaczęcie, bo ostatnio wszyscy mi każą to robić :D A, no i podziwiam za wytrwałość, bo ja nie umiem się tak długo nigdy uczyć :( A jutro muszę z biologii -.-
OdpowiedzUsuńPS W piątek mam połowinki, a w sobotę osiemnastkę, ale postaram się wejść i poodpisywać w razie czego :) ]
Olivia
[ I jak z tym wątkiem? :) ]
OdpowiedzUsuń[ Żyjesz? ;) ]
OdpowiedzUsuń