Nathaniel
Williams
Pachniesz perfumem - męskim. Męskością: niezwykłą siłą i bezradnością. Pachniesz wolnością - wolną miłością i drogim winem, ławeczką pod kinem, bo na to kino już nie masz pieniędzy. Pachniesz nałogiem. Czekoladą. Bogiem. Namiętnym pocałunkiem, nielegalnym trunkiem, perfekcyjnie skręconą marihuaną z haszem, deszczem dudniącym w blaszane poddasze, trampkami z conversu i ucieczką z domu, o której lepiej nie mówić. Nikomu. Papierosem w ustach, ponętnymi ustami. Łąką. Kobietą. Niczyimi kobietami. Poezją, podnieceniem, oddechem, nagością? Pachniesz wolnością - wolną miłością.
- Kim jesteś? – pytanie, można powiedzieć, że całkiem niezłe, ale znaleźć na nie odpowiedź – to może być trudniejsze niż się wydaje. Jednak ten młody mężczyzna, który siedzi przed Tobą zdaje się doskonale znać odpowiedź, nawet nie musiał się długo nad tym zastanawiać.
- Człowiekiem – mówi, uśmiechając się złośliwie. Rozmowa z nim będzie naprawdę trudna.
- A nazywasz się…? – zmarszczył lekko nos i obserwuje Cię zza firany długich rzęs.
- A co Cię to obchodzi? – jego brew nieznacznie uniosła się ku górze, a on sam oparł łokcie o swoje kolana, pochylając się nieco do przodu, zaraz jednak pokręcił głową i wyrzucił z siebie litościwie: Nathaniel Williams.
- Więc Nathanielu, czym się zajmujesz?
- Nate. Jestem Nate – oświadczył po dłuższej chwili ciszy, znowu się uśmiechając. A więc dla niego to jakaś głupia zabawa. No trudno. – Jeszcze się uczę, niestety. Jestem w ostatniej klasie tutejszej szkoły na profilu prawniczym.
- Planujesz zostać prawnikiem?
- Sędzią najwyższym, będę sądził żywych i umarłych – parsknął śmiechem, choć słowa te wypowiadał z niesamowitą powagą.
- Uwielbiasz być w centrum uwagi? Jesteś gwiazdą.
- Rozumiem, że to nie było pytanie, a jeśli już, to retoryczne – jego kpiarski ton może być odrobinę irytujący, ale może zachowuje się w ten sposób jedynie wobec obcych. Rozmowę przerywa dźwięk przychodzącej wiadomości. Brunet zrywa się z krzesła i wychodzi.
- Dziewczyna? – pytasz.
- Kobieta – rzuca i zamyka za sobą drzwi.
niepełne, żeby nie było.
Kochać jest łatwo. To, można powiedzieć, jak z samochodem: wystarczy włączyć silnik, dodać gazu i wyznaczyć sobie cel podróży. Ale być kochanym to tak jak przejażdżka z kimś innym, jego samochodem. Nawet, jeśli uważasz tego kogoś za dobrego kierowcę, zawsze pozostaje ten podskórny strach, że może się pomylić, a wtedy w ułamku sekundy wystrzelicie oboje przez przednią szybę na spotkanie śmierci. Być kochanym może oznaczać największy koszmar. Bo miłość to rezygnacja z panowania nad własnym losem. A co się stanie, jeśli w połowie drogi postanowisz zawrócić albo skręcić w bok, a nie masz na to jako pasażer żadnego wpływu?
KRÓTKO, ZWIĘŹLE I NA TEMAT
Imię: Nathaniel
Nazwisko: Williams
Data urodzenia: 20 listopada 1993 roku
Miejsce urodzenia: Palm Springs
Klasa: IV
Aktualnie: Od wypadku trochę się u niego pozmieniało. Ma "mały" problem z różnego rodzaju używkami, ale to Nejt, przecież się nie przyzna, że potrzebuje pomocy.
W Y P O M I N K I
W Y P O M I N K I
1. Zazdrość niczym chilli potrafi dodać pikanterii lub spieprzyć cały smak miłości.
2. Problem z tragedią jest taki, że musimy dalej żyć, nie ma wyboru, nie możesz zjechać na pobocze i poczekać, choć byś nie wiem jak tego chciał.
___________________________________________________
[ mogą być błędy, bo kopiowałam starą kartę, bo jestem leniem śmierdzącym i nie lubię pracować o takiej porze. pewnie miliony razy będę coś zmieniała, ale Lenka to już wie i rozumie, a z resztą kocha mnie i wybaczy xD no... to jest nasza główna atrakcja - NEJCIAK ]
[<3333333333
OdpowiedzUsuńSię najarałam tak, że chyba dzisiaj się postaram obie dodać.]
[ Haha, no powiem Ci, że szło się tego po Tobie spodziewać :P ]
Usuń[MOJA MALUTKA KRUSZYNECZKA PRZYSZŁA <3333]
OdpowiedzUsuń[TAKI MALUSZEK! <3 :*****]
Usuń[ No wiedziałam, że mnie tu wszyscy kochają <333 ]
Usuń[Z radości będę Ci tu tak słodko spamowała!
UsuńAż do porzygu! <3]
[ Zamiast spamować to za wątek byś się wzięła! <3 ]
Usuń[ http://sv057.sendspace.pl/cache/img/2012/12/05/68/0826650731dd853a6b9ed2c.450x450.jpg ]
Usuń[ Łaaał, udało Ci się mnie rozśmieszyć, a dzisiaj nikomu się to nie udawało xD i dawaj nie marudź. ]
Usuń[Czego z tego obrazka nie zrozumiałaś? xDD]
Usuń[Dzisiaj nie, może jutro ;>]
Usuń[O, Neeejciak :D]
OdpowiedzUsuń[Of kors, nie widzę innej opcji! Tylko mam małą, a może i nie małą prośbę. Zaczniesz? :)]
OdpowiedzUsuń[Oook, to czekam. :D]
OdpowiedzUsuńByła zmęczona, a jedyną formą odpoczynku w jej mniemaniu był spacer po plaży. Na szczęście pogoda ku temu w całej swej okazałości sprzyjała. Nie było ani za gorąco, ani za zimno. Po prostu idealnie. W przerwie między zachwytami nad tajemniczością oceanu przysiadła przy małym kamieniu, by skryć swoją istotę przed całym światem, który ostatnimi czasy był dla niej niezwykle nieprzychylny. Nie potrafiła pogodzić swoich obowiązków, a priorytet w postaci najlepszych ocen w klasie zepchnęła na dalszy plan. Poza tym nadal czuła się wyobcowana i inna. Przyjaciele byli i pamiętali, ale mieli także swoje sprawy. Ona oczywiście w pełni to rozumiała, ale ukryty gdzieś daleko egoizm nie pozwalał jej się pozbyć tego przeświadczenia.
OdpowiedzUsuń-O… cześć- zdziwiła się nagłym towarzystwem Nate’a- Co słychać?- spytała spokojnie, widząc jego nieco zasmuconą twarz.
Chwyciła małą gałązkę, która w jednej chwili posłużyła jej za ołówek, po czym zaczęła sobie rysować kwiaty. Uwielbiała kwiaty, rzecz jasna.
OdpowiedzUsuń- Chcesz popływać, czy szukasz adrenaliny? Bo w to, że zamierzasz się z nami pożegnać nie uwierzę- uśmiechnęła się lekko, jednocześnie zastanawiając się nad odpowiedzią na to drugie, bardziej krępujące pytanie. Przyznać się, czy jak zwykle udawać pogodną nie martwiącą się niczym nastolatkę? Nastolatkę, która powoli wkraczała w dwudziesty rocznik. Tylko formalnie, bo mentalnie było znacznie gorzej. Ona miała wrażenie, że ma zaledwie czternaście lat… To były piękne czasy.
-Chyba przypominam ci twojego brata w wersji żeńskiej, prawda?- spytała po chwili przekrzywiając się w bok i patrząc, czy przypadkiem James nie spaceruje samotnie z książką- Coś w tym jest- dodała nieco później potrząsając lekko głową. Ten dym papierosowy...
[No baa! Nadal rozpaczam, ze nie nagrali drugiego sezonu ;P Btw. cześć kosmitko, od aligatorów! ;P]
OdpowiedzUsuń[A pamiętasz wycieczkę do Alabamy i polowanie na aligatory? ;D Levis to inna postać, poprzednia miała na imię Jack :P ]
OdpowiedzUsuń-To dobrze! Tym bardziej, że my tu swatek nie potrzebujemy. Jesteśmy przyjaciółmi, a to naprawdę poważna sprawa- uśmiechnęła się szeroko, przypominając sobie, jak wiele znaczy dla niej James. Oczywiście jako ten powiernik i towarzysz wielogodzinnych dyskusji. Nieoceniona była jego rola w życiu szatynki. Rzadko kiedy można było spotkać tak pokrewną duszę. Włącznie z zainteresowaniami i pasjami.
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że stosunki braterskie Nate’a i James’a nie należały do najłatwiejszych. Ona była jedynaczką i wiele razy marzyła o młodszej, albo i nawet starszej siostrze, która dzięki więzom krwi byłaby przy niej już zawsze. Rodzina to w końcu rodzina. Postanowiła jednak nie drążyć tego tematu. Dla dobra Nate’a i Jamesa. Reagują alergicznie na jakiekolwiek propozycje zgody.
-Och… nie! Mam zamiar jeszcze trochę pożyć. Chociażby dla tych ludzi. Niewiele ich jest, ale zawsze!- zawołała spontanicznie- Poza tym… mam lęk wysokości i najprawdopodobniej skończyłoby się to przyśpieszonym zawałem serca!
[No tak więc wiesz ^^ Poza tym pomęczę Cię wieczorem o jakiś wątek, bo teraz to muszę się iść uczyć.. ;/]
OdpowiedzUsuń[Cześć brat ;D Ash <3]
OdpowiedzUsuń[EH.]
OdpowiedzUsuńOstatnich parę miesięcy to była istna męczarnia. W zasadzie trudno znaleźć jakiś problem, którego Lena wtedy nie przerobiła. Umarła jej prababcia, w szkole wszystko nad czym ciężko pracowała jakimś cudem zniszczyła, nie mogła się uporać z rozstaniem z chłopakiem, jedna z jej przyjaciółek wyjechała na stałe na drugi koniec kraju, wzięła ostatnio tyle dragów ile w życiu nie próbowała, a jej psychika to była jedna wielka ruina i co gorsza, wcale nie miała tendencji do poprawy; wręcz przeciwnie prowadziła prosto do autodestrukcji. Brakowało już tylko ciąży.
Nie zamierzała jednak nikomu się z tego wszystkiego zwierzać, bo i tak wiedziała, że nikt nie był w stanie jej pomóc. Mało tego, zaczęłyby się współczujące spojrzenia i powtarzanie pytań w stylu "czy chcesz o tym porozmawiać?", które by tylko przypominały jej o tym, co złe. Poza tym zawsze to do niej wszyscy przychodzili po radę i wsparcie. To ona, jako niedotknięta żadnymi dramatami, była swego rodzaju ostoją, najsilniejszą osobą wśród przyjaciół. Nie chciała by spojrzenie ludzi na nią się zmieniło. Chciała nadal być niezależna i silna.
Dlatego codziennie zakładała uśmiechniętą maskę i zachowywała się jakby nigdy nic. Tak też było dzisiaj. Właściwie to miała nawet nieco lepszy humor niż wcześniej, dlatego przychodziło jej wszystko dużo łatwiej.
Z utęsknieniem czekała na ostatnią lekcję i kiedy w końcu nadeszła ta godzina, wyszła z sali razem z całą resztą uczniów. Parę metrów przed nią zobaczyła Nate'a gadającego z kumplami. W zasadzie nic jej to nie obchodziło czy był zajęty jakąś niesamowicie ważną dyskusją, wręcz przeciwnie. Prześlizgnęła się miedzy wszystkimi i znienacka rzuciła się mu na plecy, momentalnie wskakując mu na barana i przytulając do jego szyi.
-Cześć Nejtuś! - zawołała wesoło - Dzisiaj jesteś mój! Idziemy coś zjeść i się urżnąć jak świnie, co ty na to?
[Dobra, mam małą przerwę. Widzę, że Twój Nejciak ma trochę tych przyjaciółek, ale tak się zastanawiam czy nie chciałaby jeszcze jednej, bo mam pomysł na wątek ;P Chyba, że masz jakąś inną propozycję. ;) ]
OdpowiedzUsuń[Co do powiazania to nie pamiętam, ale wątek na pewno jakiś był. W sumie można by coś wymyślić, bo z pewnością Nate się ze Scar znają. ]
OdpowiedzUsuńOstatnie miesiące nie były najłatwiejsze. Przez długi czas Destiny była przykuta do łóżka. Miała zbyt dużo czasu, a zbyt mało chęci na cokolwiek. Była przygnębiona, a zdrowy umysł zachowywała chyba tylko dzięki Nate'owi. Nigdy nie sądziła, że ktokolwiek będzie jej tak niezbędny do życia.
OdpowiedzUsuńMijał jednak czas, a wcale nie było lepiej. Wręcz przeciwnie. Wszystko postępowało powoli, co jeszcze bardziej Destiny frustrowało. Stawiała już pierwsze kroki, choć wciąż miewała jeszcze okropne bóle. Tęskniła za normalnym życiem, bieganiem, pływaniem, długimi spacerami i namiętnym seksem. Widziała, że Nate też. Widziała, jak on się stara. Nie mogła mu niczego zarzucić. Tylko sobie. Siebie obwiniała za to, jak wyglądał ich związek. Nate się starał, a ona wciąż wszystko psuła. A to ból, a to przygnębienie. Nie miała pojęcia, jak Nate to znosi, ale z nią, mentalnie, było chyba gorzej.
Czekała na niego tego wieczora. Rodziców, na szczęście, nie było. Ostatnio udało jej się namówić ich na jako takie powrócenie do normalnego życia. Wcześniej niemal na krok jej nie odstępowali. Było to trochę męczące. I bolało ją to, jak chłodno traktowali Nate'a. Wciąż go obwiniali.
Zabrzmiał dzwonek do drzwi. Destiny była w salonie tuż obok, doczłapała się więc sama i otworzyła mu, uśmiechając się. Wciągnęła go od razu do środka i czule pocałowała, wtulając się zaraz potem w jego szyje i ramiona. Jedyne miejsce, w którym czuła się dobrze.
- Cześć, przystojniaku - szepnęła, muskając ustami jego niedokładnie ogolony policzek.
Destiny
Od kolacji siedziała w swoim pokoju. Chyba już z dobą godzinę. Coś niesamowitego, bo każdy kto znał Dianę, wiedział iż do najspokojniejszych osób to ona nie należy, a już na pewno nie do takich które grzecznie będą siedziały w jednym miejscu, tak jak im się każe. Odłożyła książkę na stolik nocny, która mimo tego, że była ciekawa teraz wydawała się jej potwornie nudna. Poza tym czuła, że jeszcze chwila a zaczną jej się robić odleżyny. Zmieniła pozycje na bardziej siedzącą i przesunęła znudzonym spojrzeniem po meblach znajdujących się w pokoju. Cóż, pasowałoby posprzątać.. Ale nie.. Nie teraz. W ostateczności zawiesiła wzrok na telefonie lezącym obok niej. Po główce przebiegł jej niecny plan. Nie zastanawiając się dłużej sięgnęła po telefon i wybrała numer Nate'a, przyłożyła do ucha i odczekawszy dwa sygnały usłyszała dźwięk połączenia.
OdpowiedzUsuń-Cześć. Zaraz umrę z nudów -zaczęła marudnym głosem. -Chodźmy gdzieś.. Na jakąś imprezę, do baru, na plażę, albo meksykańskie burrito, już nawet zniosę wesołe miasteczko, mizdrzące się pary i roześmiane dzieci z watą cukrową... Tylko nie skazuj mnie na siedzenie w pokoju, w okowach szlabanu mojej matki -wyjęczała do telefonu.
Destiny zauważyła, że coś złego dzieje się z Nate'm, jak mogłaby nie zauważyć, skoro spędzał przy niej całe dnie? Widziała, jak niezdrowo wygląda, widziała, jak niecodziennie wyglądają jego piękne, granatowe oczy. Pytała go, ale szybko ją zbywał, zmieniał temat. Serce jej pękało, bo wiedziała, że to wszystko jej wina. Ona doprowadziła do takiego stanu Nathaniela Williamsa, chłopaka, który miał zawsze mnóstwo zajęć i chęci do życia.
OdpowiedzUsuńOderwała się od niego, unosząc na niego oczy i uśmiechając się, choć trochę słabo. Starała się być taka, jak kilka miesięcy temu, ale próżno było szukać w niej tamtej Des. Przygasła.
- Zrobiłam ci obiad. Na pewno nie jadłeś - powiedziała, szturchając go zaczepnie w łokieć. Pocałowała go raz jeszcze, po czym dała mu się rozebrać i pociągnęła go do kuchni, sadzając od razu przy stole. Podała jedzenie i usiadła naprzeciwko nie, zerkając na niego raz po raz. - Jak ci minął dzień? - zagadnęła od tak, wpatrując w niego zielone oczęta. Nie chciała tego, ale znów szukała w jego twarzy czegoś niepokojącego. Właściwie, nie musiała szukać. To od razu było widać.
Des
[No musi, musi :D Zaczniesz czy ja mam to zrobić? :D]
OdpowiedzUsuńJames
[No to ja chcę watek:> Fajnie by było też jakieś powiązanie wykombinować, ale nie mam pomysłu chyba że mi pomożesz. :>]
OdpowiedzUsuń/Nicke
[No właśnie ja tez nie. I to jest najgorsze:<]
OdpowiedzUsuń/Nicke
[Nic oryginalnego nie wymyślę, ale jakby się spotkali na jakiejś imprezie, albo gdzieś na mieście. Jakieś wspólne wagary, albo gorzkie żale. Opcji jest dużo. ]
OdpowiedzUsuńNie ma to jak zakochać się w zajętym chłopaku.No dlaczego to trafiło właśnie mnie i dlaczego on? Dotąd wszystko było okey aż któregoś dnia zobaczyłam jak jego włosy lśnią w słońcu. No i wtedy Bam! Jak piorun. Zakochałam się w Nathanielu Williamsie. Głupia miłość. On oczywiście nie odwzajemniał moich uczuć zakochany po uszy w swoim rudzielcu. Kiedy czasami na nich patrzyłam rzygać mi się chciało a zaraz potem płakać że to nie ja jestem u jego boku. W końcu postanowiłam się zemścić. Wkręciłam go w jakąś głupią akcję. Nie wiedziałam za bardzo o co chodzi, ale instynkt podpowiedział mi że to dobry pomysł.
OdpowiedzUsuń/Nicke
-Świetny plan, cukiereczku - oznajmiła, wtulając się w szyję bruneta i wąchając jego charakterystyczny zapach, który tak dobrze znała. - A potem jak wstaniesz, to znajdziesz mi Adasia 2.0. O, a propos partnerów, co u Des? Bo dawno z nią nie gadałam. [Co jej się właściwie stało, bo nie pamiętam? :D]
OdpowiedzUsuńKiedy opuścili budynek szkoły i zaczęło jej się robić gorąco od ciepłych promieni słońca, uznała, że nie będzie tak męczyła przyjaciela i zeszła mu z pleców. Nie miała już przecież gipsu, kość dawno jej się doskonale zrosła, więc nie było potrzeby obciążania kogokolwiek jej ciężarem, znowu.
Po drodze do alkoholowego wstąpili jeszcze do budki z lodami, gdzie kupili sobie po kilka gałek na osłodę reszty dnia.
[Będę o tym pamiętać! :D]
OdpowiedzUsuńOd rana chodził zdenerwowany, bo nic nie mógł znaleźć. Było mu potrzebne wiele dokumentów, które nagle zniknęły ze swojego miejsca nie wiadomo gdzie. Po drugie nie było jego telefonu, czyli ostatnio najcenniejszego skarbu. Przeszukał wszystkie teczki, szafki, sprawdził pod łóżkiem i nic. Poszedł do salonu, gdzie też szukał i znowu nic. Znalazł jedynie pusty woreczek po amfetaminie, która teraz chyba by mu się przydała.
- Nate! - wparował do pokoju swojego młodszego brata. - Znowu grzebałeś w moich rzeczach - spojrzał na niego wrogo.
Nie miał co do tego pewności, ale wiadomo, że w tym domu to go będzie zawsze pierwszego o wszystko, co dla Jamesa złe, oskarżał.
James
[Dobra, mam jakiś taki pomysł]
OdpowiedzUsuńOstatnio pogoda niekoniecznie dopisywała, ale było coś, co Scarlett planowała zrobić od kilku dni. Tym razem kiedy wstała z łóżka, za oknem świeciło jasne słońce. Wiedziała, że musi wykorzystać tą okazję, żeby wreszcie zrealizować plan. Ostatnio Nate nie dawał znaku życia, a gdy już to robił, brzmiał jakby zupełnie utracił kontakt ze światem rzeczywistym. Kiedy więc wreszcie pogoda dopisała planowi, który wpadł do głowy Scar, dziewczyna nie mogła przegapić okazji. Wszystko przygotowała, wyciągnęła telefon i wysłała chłopakowi smsa, żeby był gotowy do wyjścia za jakieś pół godziny. W tym czasie z kolei doprowadziła się do porządku. Zajechała pod jego dom i zatrąbiła kilka razy. Nerwowo spoglądała na niebo szukając chociaż jednej chmurki, która mogłaby w tej chwili tragicznie zadziałać na cały jej misterny plan.
Minęło może dwadzieścia minut, kiedy jej cierpliwość została wyczerpana. Wysiadła z samochodu, podeszła do drzwi i żywiołowo zapukała. Wiedziała, że jeśli Nate sam jej nie otworzy i nie zgodzi się wyjść, wyciągnie go siłą. Nawet jeśli miałaby wyczerpać cały zapas energii na starcie.
- Psujesz mi plan, nie chciałabym wyprowadzać Cie z domu siłą. Jesteś otoczony ! Poddaj się ! – krzyknęła.
- No dobrze. Nie twierdzę, że nic nie jesz, ale wiem, że nie o tym ostatnio myślisz. Chcę ci tylko pomóc, jak mogę - powiedziała spokojnie, wzruszając wątłymi ramionami. Sama nie jadła zbyt wiele, a ćwiczenia i rehabilitacja dużo od niej wymagały. Zgubiła parę, niemal niezbędnych już w jej przypadku, kilo i nie do końca jej się to podobało. Nate'owi pewnie też nie. Jak tak dalej pójdzie, to nie tylko będzie go zamęczać, ale i przestanie pociągać fizycznie. Takie myśli zaprzątały jej głowę.
OdpowiedzUsuńNachyliła się jednak nad stołem i pocałowała go czule, nie chcąc się o nic kłócić. Chciała spędzić z nim miły wieczór. Chyba im obojgu tego brakowało i na pewno oboje czegoś takiego potrzebowali.
Zamarła. Nate wyszedł z kuchni, a ona oniemiała wpatrywała się w woreczek. Biały proszek. Narkotyki i Nate? To niemożliwe. Nie mogła w to uwierzyć. Otworzyła go i chciała jakoś sprawdzić, ale natychmiast to otworzyła. No co mógł takiego nosić? Mąkę?
Zawiązała go dokładnie i poderwała się od stołu. Nieco zbyt gwałtownie, poczuła ból w plecach i jęknęła z bólem. Szybko jednak się opanowała, chwyciła woreczek w dłoń i ruszyła do wyjścia z kuchni. W tym samym momencie Nate wrócił i na powitanie dostał woreczkiem prosto w twarz.
- Nie wierzę - powiedziała tylko, patrząc na niego z mieszaniną rozpaczy i wściekłości. I to wszystko JEJ wina.
Des
[To ja zapytam skromnie, chętna na wątek? :D]
OdpowiedzUsuńGrejsi
[To ja przeproszę, że dopiero dzisiaj, ale musiałam się przespać, żeby wymyślić coś powalonego. I i tak nie wymyśliłam chyba XD
OdpowiedzUsuńJedyne co przyszło mi do głowy po przebudzeniu, a wtedy zwykle mam najbardziej złożone pomysły to żeby znali się od dzieciństwa, ich rodziny się przyjaźniły po prostu od zawsze, rodzice byli dobrymi znajomymi. Do teraz mówią na swoich rodziców ciocia/wujek, bo tak mówili od dziecka i głupio teraz przestawić sie na pan/pani. Siebie traktowali zawsze jak kuzynostwo, gdy odwiedzali się, często zasypiali na jednym łóżku, bo długo gadali jako małe dzieciaki, zwierzali się sobie, dzwonili, pisali maile, wiadomo. Później jak miała 11lat to zmarł jej ojciec, matka po 2 latach związała się z innym i wtedy Savannah zamknęła się w sobie, mniej mówiła. Jak ona tam dojrzała (oczywiście to było zanim poznał Destiny) to zaczął inaczej na nią patrzeć, w końcu miał okres kiedy nie odpuszczał sobie ładnych dziewczyn, ale nic z tego nie było, bo Savannah uciekała od tego jak od ognia. No i w efekcie nie odzywała się do niego jakieś 3 miesiąca, a później wrócili bez słowa do tej kuzynowskiej znajomości, chociaż Nathan nie wie nadal czemu mniej chętnie pozwala się przytulać niż w dzieciństwie i nigdy nie mówi o swoich uczuciach. No, skomplikowałam to dziwnie chyba, jak czegoś nie rozumiesz to daj znać. I jak masz inny pomysł to też :)]
Savannah
[Nejtuś, jeśli nadal chcesz być przewodniczącym szkoły, to daj znać, bo stanowisko się zwolniło :)]
OdpowiedzUsuń[ Jeśli masz pomysł to bardzo chętnie. ]
OdpowiedzUsuńAnne
[Heeeeej. <3 Jutro wieczorem (w sensie dzisiaj, ale skoro nie wzeszło jeszcze słońce to uznajmy, że jutro) postaram się cię poczęstować twoim ukochanym all inclusive. Chyba zacznę się mentalnie już szykować na zmianę karty i wymaganie nowego wątku xD]
OdpowiedzUsuń[Moje problemy: nie pamiętam już, co za wątki z tobą miałam a nie chcę się powtarzać i nie wiem, co zacząć. xD Coś wymyśle, tylko stare karty nejtowe znajdę, jeśli jeszcze są. xD
OdpowiedzUsuń[Dobrze wiem kto był na zdjęciu, Asha nie da się pomylić, ale że nie mogłam znaleźć odpowiedniego to sobie wisiało, zwłaszcza, że nie było na głównej, więc nie było aż tak istotne. Ale z racji, że w końcu trafiłam na zadowalające to zmienione,niech będzie.]
OdpowiedzUsuń[Koteczku, ponieważ milion lat Ci nie odpisywałam albo Ty nie odpisywałaś mi, nie wiem, to proponuję już zlać tamten wątek. Dajmy na to, że się tam spili, zjarali i zasnęli na dachu Lenki. Teraz, ponieważ to szybsze i ciekawsze, proponuję by sobie pisali trochę smsków :D]
OdpowiedzUsuńSMS: Nate, jak żyjesz? Tęsknię ;**
Oczywiście, że połączyła wszystkie kropeczki. Od razu je połączyła, nim jeszcze wszedł do kuchni. Była wściekła, ale i zrozpaczona. To wszystko przez nią. Chciał być silny dla niej i wpadł... w to gówno. Nigdy sobie tego nie wybaczy, nigdy. Oczy miała pełne łez, nie spływały jednak po policzkach. Była zbyt wściekła.
OdpowiedzUsuń- To nie jest ważne?! - Wybuchła, odtrącając jego rękę. Krzyknęła z niemocy. Co mogła zrobić? Mówić mu to, co w telewizji? To, co wypisują na każdej ulotce profilaktycznej? Nate nie był głupi, tak przynajmniej myślała. Zrozpaczona opadła na krzesło, chowając twarz w dłoniach i próbując się uspokoić. - Dobrze wiesz, że to nie jest na chwilę, Nate. Nie wiem, co mam teraz zrobić. Nie zabronię ci, bo wiem, że niewiele obejdą cię teraz moje prośby - powiedziała sucho, wstając z miejsca. Spojrzała na niego z żalem. Była zawiedziona, oczywiście, że tak. Nie sądziła, że spotka ją jeszcze coś takiego. Ale najbardziej była wściekła na siebie. - Wiem, że to moja wina - dodała cicho, po czym wyminęła go i wyszła. Z jednej strony nie chciała z nim rozmawiać, z drugiej nie chciała, by teraz wychodził. Czuła się tak cholernie bezsilna.
Destiny
Automatycznie, nawet nie specjalnie, ale mimowolnie, wyrwała nadgarstek z jego uścisku, spoglądając na niego smutnym wzrokiem. Rzucić w każdej chwili? Dobre sobie. Tak, dokładnie pamiętała, kiedy zaczął się tak zachowywać. TO nie trwało chwilę. Wiedziała, że nie rzuci tego od tak. Miał ją za idiotkę, naprawdę? A może za egoistkę?
OdpowiedzUsuń- Co z tego, że to wyrzucę? Nate... - głos jej się załamał, ale zdołała się opanować. Nie mogła płakać, nie. Nie przy nim. - Wiem, że nie jestem dla ciebie oparciem, chuchasz na mnie i dmuchasz. Wiem, że nie tryskam humorem... Ale jestem z tobą, dla ciebie. Nie jesteś sam - powiedziała z żalem. Tak, chronił ją teraz dosłownie przed wszystkim. Ale tak być nie mogło. Oddalał się od niej. Był z nią nieszczęśliwy, widziała to, a to doprowadzało ją do rozpaczy. Wielokrotnie myślała o tym, że lepiej byłoby mu bez niej. Lżej. Ruszyłby dalej, nie stał w miejscu z... kaleką.
Des
[Mi zaczynanie przez kogoś ani trochę nigdy nie przeszkadzało xD]
OdpowiedzUsuńNa pierwszy rzut oka wszyscy i wszystko dla niego wyglądało tak samo jak przed jego długim wyjazdem. Teraz chodził po ulicach Palm Springs, bo się po prostu stęsknił za tym miastem, tak samo jak za swoimi przyjaciółmi, z którymi przez pół roku prawie nie miał kontaktu. Raz wręcz na chwilę zastygł, gdy dowiedział się o wypadku. Na szczęście kilka dni później dostał informację, że Nate'owi nic nie jest. W trakcie jego rozmyślań oberwał od kogoś z tzw. bara.
- Nate? - w ogóle go nie poznał.
Ani trochę nie przypominał tego Williamsa, którego znał. Nagle z twarzy zniknął mu promienny uśmiech i stał się poważny.
- Co Ci się stało? - spojrzał na niego z przerażeniem widocznym w oczach.
Był wręcz zdziwiony tym, że zobaczył go w takim stanie. Gdyby nie głos pewnie w ogóle by się nie dowiedział, że widział tego Nathaniela Williamsa, za którym gdzieś niecały rok temu biegała chyba prawie cała żeńska część Palm Springs. Reszta z nich była zapewne lesbijkami.
[Wybacz to u góry... Jestem po obejrzeniu dwóch horrorów i mózg mi zlasowało przez to.]
1 nowa wiadomość
OdpowiedzUsuńEj, to dziwne, bo ja zgubiłam stanik...Mamy tu seryjnego złodzieja ubrań w takim razie! :D
Dwie wody, podrzucę Ci za 15 minut ;*