Jasmine Lillian Walsh
Urodzona 20 października 1993 roku w Nowym Jorku.
Klasa IV. Profil dziennikarski.
Uczęszcza na kółko teatralne.
Wolontariuszka w pobliskim szpitalu.
Od trzech lat mieszka w Palm Springs.
'A great man is he who has not lost the heart of a child...'
Jasmine
urodziła się w Nowym Jorku w bardzo zasadniczej rodzinie, dla której
najważniejszą kwestią było wychowanie swoich dzieci na porządnych ludzi.
Rodzina ta praktycznie od zawsze wyróżniała się na tle innych.
Codzienne wspólne śniadania, obiady i kolacje były podstawą. Można
powiedzieć, że umacnianie więzi stało się obsesją wymagających rodziców.
Na kolejnym miejscu znalazła się nauka, której młodziutka Jasmine
poświęciła trzy czwarte swojego życia, zapominając przy tym o relacjach z
rówieśnikami. Nie miała także okazji poznać innej strony tego świata.
Tej beztroskiej, która pozwalała choć na chwilę zapomnieć o szarej
rzeczywistości. Godzinami więc spędzała czas przed książką. Mogła tylko
zadowolić się marzeniami i bujną wyobraźnią. Swoje pragnienia przelewała
na kartkę papieru…
Kiedy Jasmine miała piętnaście lat, jej ojciec nie wytrzymał presji i postanowił zmienić pracę.
Przeprowadzili się także do malowniczego Palm Springs, gdzie mogli zacząć wszystko od początku. Tam dziewczyna podejmuje naukę w prestiżowym liceum. Nie zdaje sobie sprawy, że zwyczaje tej szkoły znacznie różnią się od tych z Nowego Jorku. Nie mając innego wyboru staje się członkiem pewnej grupy. Nowe relacje i strach przed światem skłaniają ją do napisania kolejnej książki…
Kiedy Jasmine miała piętnaście lat, jej ojciec nie wytrzymał presji i postanowił zmienić pracę.
Przeprowadzili się także do malowniczego Palm Springs, gdzie mogli zacząć wszystko od początku. Tam dziewczyna podejmuje naukę w prestiżowym liceum. Nie zdaje sobie sprawy, że zwyczaje tej szkoły znacznie różnią się od tych z Nowego Jorku. Nie mając innego wyboru staje się członkiem pewnej grupy. Nowe relacje i strach przed światem skłaniają ją do napisania kolejnej książki…
To
subtelna, a wręcz delikatna dziewczyna, która żyjąc w rzeczywistości
pozbawionej jakiejkolwiek rysy nie jest świadoma ludzkich wad. Ufa więc
każdemu kogo spotka. Wierzy w dobre zamiary, nie przyjmując do
wiadomości, że ktoś może chcieć ją skrzywdzić. Jej naiwność często jest
przyczyną pojawiających się stopniowo problemów. Aczkolwiek nie wynosi z
tej lekcji żadnej nauki. Odpowiedzialnością obarcza jedynie siebie.
Oprócz
tego jest
nadzwyczaj wrażliwa, przeżywając prawie co chwilę losy niewinnych ludzi.
Godzinami rozmyśla, jak ma im pomóc. Udziela się więc w wielu
akcjach charytatywnych, czerpiąc z tego ogromną radość. Poza tym nikt
tak jak ona nie umie się cieszyć z przysłowiowego niczego. Z uśmiechu,
wschodu słońca, zapachu kwiatów, odgłosu deszczu i szumu fal. Na łonie
natury potrafi przebywać całymi wieczorami zachwycając się malowniczymi
krajobrazami.
Istna marzycielka, tworząca w
swej wyobraźni różne scenariusze. Wiecznie z głową w chmurach.
Wierzy
w miłość od pierwszego
wejrzenia. Stała w uczuciach. Nie wyobraża sobie zdrady, nielojalności,
czy nieuczciwości. Prawdopodobnie te czynniki sprawiłyby, że jej
przeświadczenie zostałoby poważnie naruszone.
Tęskni za ludźmi, nie chcąc przyznać się do samotności. Aż za
bardzo skryta, nie lubi mówić o swoich myślach i pragnieniach. Trudno
do niej dotrzeć. Uczciwa, nigdy nie kłamie. Wie, że czasami prawda boli,
ale woli żyć zgodnie ze swoim sumieniem. Posiada zasady, których
kurczowo przestrzega. Dlatego jej działania są starannie przemyślane.
Nie chce niczego żałować. Gardząca egoizmem, umoralniająca innych.
Uciekająca przed wszelkimi pokusami. Skromna, mająca miliony
niezrozumiałych kompleksów, które są przyczyną niskiej samooceny. Za
idealna na ten świat, choć powiadają, że ideałów nie ma. Ona jednak jest
zgodnym wyjątkiem. Ciepła, serdeczna, mimowolnie przyciąga do siebie
ludzi. Czy tego chce, czy nie, pozostałych wiecznie intryguje.
Z
pewnością wyróżnia się w tłumie. I to nie za sprawą sposobu bycia, czy
chęci wzbudzenia zainteresowania, ale urody, którą nieświadomie
zachwyca. Jeśli tylko na nią spojrzysz, zwrócisz uwagę na bujną fryzurę.
Naturalnie kręcone długie włosy o kolorze dojrzałego kasztanu,
okalające całą twarz. Nie musi nic z nimi robić. One po prostu są.
Podobno odziedziczyła je po mamie. Tak zresztą mówi, kiedy jakiś
przypadkowy zaciekawiony ją zapyta. W dalszej kolejności będziesz
zahipnotyzowany jej dużymi niebieskimi tęczówkami, w których czaiła się jakaś
niepojęta tajemnica. A gdy się już uśmiechnie, zrozumiesz jak wygląda
prawdziwa radość.
Oprócz tego: średniego wzrostu, drobna istota o nienagannych kobiecych kształtach. Właścicielka jasnej karnacji i uroczo zarumienionych policzków. Ubiera się skromnie. Nie jest na bieżąco z trendami mody. Po prostu nosi to co lubi i to w czym jej w danej sytuacji wygodnie. Lubi czerwień, czerń, biel, zieleń, szarość, granat i w tym też jest widywana.
Oprócz tego: średniego wzrostu, drobna istota o nienagannych kobiecych kształtach. Właścicielka jasnej karnacji i uroczo zarumienionych policzków. Ubiera się skromnie. Nie jest na bieżąco z trendami mody. Po prostu nosi to co lubi i to w czym jej w danej sytuacji wygodnie. Lubi czerwień, czerń, biel, zieleń, szarość, granat i w tym też jest widywana.
A oprócz tego...
Jest miłośniczką
literatury: od powieści psychologicznych po fantastykę. Nie ogranicza się
do jednego gatunku.
Sama uwielbia tworzyć.
W swoim zanadrzu ma kilka opowiadań i wierszy. Ukrywa je jednak w jednej z
szafek, do których dostępu nie ma nawet jej najbliższa rodzina.
Wielbicielka lodów
truskawkowych i białej czekolady.
Tych pokus sobie nie odmawia.
Nie pije, ani tym bardziej nie pali. Jeśli jednak miałaby
zdecydować się na jakiś alkohol, to bez wątpienia byłoby to czerwone wino.
Na dyskoteki uczęszcza z racji tego, że lubi tańczyć.
Wolne chwile spędza w parku,
na plaży i tam też możesz ją spotkać.
[Witaać. Jedni mnie znają, a pozostali pewnie nie. W każdym bądź razie zapraszam do wszelkich wątków. Moja Jas jest nieśmiałą istotą (póki co), także prosiłabym o cierpliwość i wyrozumiałość. Poza tym zgadzam się na wszystko.:)]
[Witam :) Przychodzę w wiadomym celu, a mianowicie - by zaproponować wątek. Po przeczytaniu karty pomyślałam sobie, że dziewczyny mogłyby być sąsiadkami, a co się z tym wiąże kolegować się. Któregoś razu Jas poprosiłaby moją Sunnivę o pomoc w szpitalu przy organizacji jakichś warsztatów dla chorych dzieciaków i nastolatki zaczęłyby się do tego przygotowywać. Wspólnie wymyślałyby konkursy dla dzieci, a później zajęłyby się dyplomami (Jasmine tekstem, Sun stroną "dekoratorską"). Przy okazji oczywiście by też rozmawiały :> Więc jak?]
OdpowiedzUsuń[ Hej:) Świetna karta :) Hmm, oboje są w tym samym wieku, w klasie o tym samym profilu i chodzą na te same zajęcia dodatkowe :) Tu aż się prosi o wątek, nie uważasz? :P]
OdpowiedzUsuńJonathan
[Boże, Miranda jest tak ładna *.*]
OdpowiedzUsuń[Chętnie zacznę tylko jakiegoś pomysłu potrzebuję lub okoliczności spotkania :)]
OdpowiedzUsuńJonathan
[Jasmine <3 Oczywiście, że zacznę, ale sama się na nowo muszę wczuć, więc nie obiecuję, że to będzie coś fajnego :) Jakby co link do karty w podpisie :)]
OdpowiedzUsuńNie miał już na nic siły. Najchętniej by się położył spać i odciąłby się od wszystkich i od wszystkiego. Od kilku dni nie ruszył amfetaminy i właśnie to było tego wynikiem. Mimo wszystko wydawał się być osobą szczęśliwszą, lżejszą o dodatkowy bagaż. Przy drzwiach wyjściowych ze szkoły zauważył Jasmine. Od razu odzyskał wszystkie siły. Podbiegł do niej.
- Cześć - uśmiechnął się przyjaźnie i otworzył jej drzwi. - Spieszy Ci się teraz do domu? - miał nadzieję, że nie, bo uwielbiał z nią przebywać.
Nadal czuł do niej to samo, a nawet to potęgowało. Wiele razy chciał jej to powiedzieć, ale bał się, że ona go odrzuci. Bolałoby go to bardzo, więc nie ryzykował. Czas pokaże czy jej powie, czy też nie...
[ Jas <3 To co, wątek z Nejcikiem? ;> ]
OdpowiedzUsuń[ I że niby nie ma innej opcji? Ech, no niech Ci tym razem będzie :P ]
OdpowiedzUsuńNie było zbyt ciepło, ale te dwadzieścia trzy stopnie stanowiły swego rodzaju odpoczynek po i przed kolejnymi upałami. Nate bez celu błąkał się w pobliżu plaży, na której zwykli z przyjaciółmi urządzać te niesamowite imprezy. Nathaniel Williams ostatnimi czasy zwykle poruszał się pieszo. Dlaczego? Otóż dlatego, że jego ukochany samochód został oddany do kasacji, bo nie można było już odratować pięknego audi po takim zderzeniu. Na razie nie planował zakupu innego samochodu. Nie miał pieniędzy. Wszystko szło na rehabilitację Destiny i większości na to by zapomnieć o wydarzeniach ostatnich miesięcy. Z papierosem pomiędzy spierzchniętymi wargami, ściskając w pięści w kieszeni spodni foliowy woreczek z białym proszkiem wskoczył na kamienny murek i usiadł obok Jasmine.
OdpowiedzUsuń- Cześć – rzucił jak gdyby nigdy nic.
Wyjął papierosa z ust nim jej odpowiedział. Dym poleciał ponad ich głowami. Potrzebował jeszcze kawy, ale to później.
OdpowiedzUsuń- Zastanawiam się z którego mostu skoczyć – odpowiedział całkiem poważnie, choć oczywiście wcale nie miał myśli samobójczych. Dobra, może ostatnimi czasy wyglądał jakby miał ochotę popodgryzać sobie żyły, jakby już nie miał nadziei, że coś się zmieni na lepsze, ale gdzieś tam głęboko nadal tkwił ten sam Nathaniel, który potrafił całymi tygodniami imprezować, który co dzień podrywał inną dziewczynę. Tylko ten optymista był głęboko w środku ukryty w oparach tytoniowego dymu i naćpany jak gwiazdy rocka sprzed kilkudziesięciu lat.
- Co Ty tutaj robisz sama? – teraz to on zadawał pytania. – Nadal czujesz się wyalienowana? – jego brew nieznacznie uniosła się ku górze, a granatowe oczy prześwietlały sylwetkę Jasmine.
- Gdybym nie wyznawał zasady, że to przeciwieństwa się przyciągają byłbym skłonny zabawić się w swatkę – uśmiechnął się pod nosem, choć nie było w tym uśmiechu zbyt wiele radości. Pamiętał, że jeszcze jakiś czas temu James był skłonny wybić mu zęby, gdyby tylko dotknął Jasmine. Ciekawe czy nadal żywił do niej tak… intensywne uczucia i czy ona miała tego świadomość. Od dawna nie rozmawiał z bratem. Na korytarzach mijali się jak duchy. Czasem zdarzyło im się krzywo na siebie spojrzeć czy też warknąć coś w stylu „przesuń się” czy „spadaj”. Oczywiście matka była na nich śmiertelnie obrażona, bo przecież jak mogli się zachowywać w ten sposób. Ojciec nie zwracał na nic uwagi. Ta rodzina była jakby w dołku. Tak widział to Nathaniel.
OdpowiedzUsuń- Adrenalina jest dobra, powinnaś spróbować – szturchnął ją delikatnie w bok, ale tak aby nie zrobić jej krzywdy. – Może skok ze spadochronem? – zaproponował, ale był pewny, że i tak się nie zgodzi.
Takie coś lubił. Mało kto cieszył się, albo mu się wydawało, że się cieszył na jego widok. Było to miłe, nawet bardzo.
OdpowiedzUsuń- Nie odpowiedziałaś mi na moje pytanie - uśmiechnął się do niej - Uznam więc, że Ci się nigdzie nie spieszy - miał nadzieję, że to była racja.
Zaczął myśleć nad tym co mogliby robić. Po drugie zastanawiał się czy jej dziś wszystkiego nie powiedzieć. Może będzie bardzo szczęśliwy, a może pocierpi. Dla niego to już raczej nie było ważne. W końcu przechodził odmianę wewnętrzną i to należało do tego najbardziej.
- I obiecuję, że dziś Ci powiem o wszystkim co się ze mną działo, bo jako chyba jedyna osoba najmniej wiesz - spoważniał, ale tylko na chwilę.
Teraz Jimie pytanie: od czego Ty chcesz zacząć?
[Jas, jak trochę mniej mi się zrobi wątków, to coś z Tobą zacznę, bo się nie wyrabiam z tymi, które są :*]
OdpowiedzUsuń[Jas jest starsza, ale są na tym samym profilu, no i obie uczęszczają na kółko teatralne, myślę więc, że te parę miesięcy, odkąd Mia się sprowadziła, wystarczyło, by się poznały :) a że obie są raczej łagodne i przyjazne, to się raczej też lubią:D]
OdpowiedzUsuńMia
Bo ani James, ani Nathaniel nie lubili, gdy ktoś wciskał nos w ich sprawy. To znaczy, że była tylko i wyłącznie ich sprawa. Nikogo nie powinno obchodzić jak bardzo napięte stosunki są między braćmi. Nawet ich przyjaciele powinni już dawno przywyknąć do tego wszystkiego.
OdpowiedzUsuń- Chcesz? Możesz go sobie wziąć? Sprząta, gotuje, prasuje, pierze – zaczął wyliczać. – Nawet dopłacę – no dobra, w końcu udało mu się uśmiechnąć szczerze, choć słowa którymi uraczył Jas były wyssane z palca. James chyba nie był aż tak idealny. Chyba, bo Nate nie bardzo się nim interesował. Bardziej interesowało go kiedy w końcu się wyprowadzi, albo może kiedy rodzice pozwolą wyprowadzić się młodszemu.
- To co Ty właściwie robisz żeby się rozluźnić? – zapytał, gdy kategorycznie odmówiła skoku ze spadochronem. Ech, nie wie co traci.