wtorek, 4 września 2012

I threw a wish in the well. Don't ask me, I'll never tell!


                                                                Megan Harris

   18 lat | ur. 9 sierpnia 1993 r. | klasa III | profil medyczny | kapitanka drużyny cheerleaderek

"Nazywam się Megan Harris (być może przyszła studentka medycyny i pani doktor) i mam osiemnaście lat. Ogólnie nie lubię rozmawiać (czy też pisać) o przeszłości. Moja historia nie jest specjalnie urzekająca czy też ciekawa, po prostu jedna z wielu… Urodziłam się 9 sierpnia 1993 roku w Palm Springs. Prawdę mówiąc, nie wiem nawet, czy byłam jednym z tych "planowanych i wyczekiwanych dzieci". Gdy przyszłam na świat, moi rodzice byli młodzi i uwielbiali imprezować. Pojawienie się maleńkiej istotki w ich życiu niewiele zmieniło, dlatego też wychowałam się w atmosferze głośnych imprez, alkoholu i dymu papierosowego, pod opieką nianiek (które uwielbiały wypominać mi, jaka to byłam niesforna i rozbrykana już jako małe dziecko). Po ukończeniu ośmiu lat byłam zdana wyłącznie na siebie. Przyglądałam się jak dorośli tańczą, piją, palą i głośno rozmawiają. Byłam świadkiem wielu kłótni (poważniejszych i zupełnie niepoważnych), których nie rozumiałam. Dorośli wydawali mi się po prostu dziwni. Te ich problemy, poranne picie kawy, palenie i dziwne rozmowy. Błąkałam się sama po dość dużym domu, nie mogąc znaleźć sobie żadnego zajęcia. Rówieśnicy z sąsiedztwa byli nudni, a lalkami nie potrafiłam zabawić się na dłuższy czas. 
Od pierwszych dni nauki w szkole nauczyciele nie uważali mnie za wzór wszelkich cnót, niektórzy podejrzewali nawet nadpobudliwość. Dopiero gdy ujawniła się moja świetna pamięć, przestali się czepiać. Nie musiałam wkładać wiele wysiłku w naukę, wszystko przychodziło łatwo, jednak moje życie nie było wcale takie cudowne. Niektóre koleżanki z klasy dziwnie na mnie patrzyły, niemalże wszyscy daliby głowę, że wyrosnę na prawdziwą chłopczycę.
W szkole średniej zaczęło się dziać lepiej. Wstąpiłam do drużyny cheerleaderek, a nawet zostałam w niej kapitanką, co przyczyniło się do zdobycia dość dużej popularności w szkole. Nie mówię, że wszyscy mnie lubią, ale przynajmniej mam świadomość, że jestem rozpoznawalna.
Moje osiemnaste urodziny były naprawdę udaną i bardzo głośną imprezą, na której była obecna większość uczniów z mojej szkoły (oczywiście ta lepsza większość, pomińmy wszystkich kujonów, lizusów i dziwaków oraz stan wszystkich obecnych po owej balandze. Naprawdę nie warto tego roztrząsać. I tak wszyscy o tym doskonale pamiętają…). Nie zastanawiając się długo, wyprowadziłam się do własnego małego apartamentu w centrum Palm Springs, żeby tylko już „nie zawracać rodzicom głowy”. Wystarczają mi pieniądze, które od nich dostaje i rozmowa mniej więcej raz na miesiąc."

                                                                                     WYGLĄD.


Obok Megan nie przejdziesz raczej obojętnie, gdyż ta dziewczyna potrafi zwrócić na siebie uwagę znakomitej większości, nie tylko swoim charakterem, ale również wyglądem.
Duże zielone oczy o ciemnej oprawie i długich rzęsach przyciągają spojrzenia i aż proszą, by zajrzeć w ich głąb, a pełne malinowe usta wyglądają tak, jakby miały być ozdobą. Ich kąciki często unoszą się w uśmiechu. Twarz o zdecydowanie ładnych rysach okalają gęste włosy w kolorze ciemnego brązu, kończące się gdzieś nad linią łopatek. Trudno nie zauważyć też, że Meg należy do tych zgrabnych i szczupłych osób o długich nogach (przy czym nie jest przesadnie wysoka), którym inni zazdroszczą figury.


CHARAKTER.
Popularna dziewczyna, słynąca z zamiłowania do dobrych imprez (jest obecna niemalże na każdej), przygód, robiąca zawsze to co chce, która nie potrafi usiedzieć w jednym miejscu. Wszędzie jej pełno, nie znosi nudy i monotonii, nie umie się wyciszyć, uwielbia być w centrum uwagi. Zazwyczaj jest wesoła i uśmiechnięta, jednak potrafi być również niezłą zołzą, kiedy ktoś zajdzie jej za skórę. Uwielbia flirtować, umie owinąć sobie wokół palca większość facetów. Oprócz jej największej jak dotąd miłości, Nathaniela…


"Miłość? W moim wydaniu nie jest ona taka jaką nam ukazuje Walt Disney. Wiele mojej energii pochłaniają faceci (a jej ubytków nie widać), jednak nie są to żadne poważne związki. W całym życiu tak naprawdę zakochałam się tylko raz… Nathaniel Williams- kapitan drużyny footballowej, brzmi nieźle, co? I wygląda również nieźle. Status? Nie do zdobycia. W dodatku w związku."

                                                                             DLA CIEKAWSKICH:

♥Piję alkohol, oczywiście nie do nieprzytomności, raczej dla tak zwanego rozluźnienia.
♥ Mam świetną pamięć, dzięki czemu prawie wcale się nie uczę (widok mojej osoby z zeszytem czy książką w ręku jest bardzo rzadki, więc jeśli już coś takiego ujrzysz, napatrz się do woli), przy czym mam przeciętne oceny. Muszę wysłuchiwać uwag nauczycieli na temat moich zdolności, których nie wykorzystuję i lenistwa. Na lekcjach znajdziesz mnie gdzieś w pobliżu ostatniej ławki, piszącą wiadomości na karteczkach, wertującą podręcznik albo malującą paznokcie. Nie oznacza to, że całkowicie ich olewam. Nie macie pojęcia jak wielką mam satysfakcję kiedy zadadzą mi jakieś pytanie, na które natychmiast prawidłowo odpowiadam…

♥ Ubieram się różnie, w zależności od tego, na co mam ochotę, dlatego nie dziw się, że widzisz mnie w dżinsach i T-shircie z nadrukiem, a następnego dnia przychodzę do szkoły w zwiewnej sukience i wysokich obcasach.
♥  W domu lub na biologii czy chemii, noszę okulary korekcyjne. Naprawdę, nie wyobrażam sobie zakładania soczewek.
♥ W lewym uchu mam dwa kolczyki. Drugi z nich zrobiłam sobie (oczywiście u kosmetyczki!) w wieku trzynastu lat.
♥ Używam perfum o zapachu kwiatów lub owoców, których zapach roznosi się po całym korytarzu szkolnym, dlatego inni mogą dosłownie wyczuć moją obecność gdzieś w pobliżu.
♥ Podobno dobrze rysuję, ale cały mój rzekomy talent wykorzystuję na przyozdabianie zeszytów szkolnych rysunkami postaci z kreskówek i innymi dziwnymi rzeczami.
♥ Lubię jeździć na rolkach, a nauczyłam się tego bardzo dawno temu…
♥ Bardzo często słucham muzyki, ale jeśli ktoś zapyta, jakiego dokładnie gatunku, nie potrafię się jednoznacznie określić, ponieważ słucham prawie wszystkiego, co tylko wpadnie mi w ucho.
♥ Nigdy nie farbowałam włosów (czego nie mogę powiedzieć o prostowaniu, kręceniu i innych ‘zabiegach’).
♥ Moim ulubionym kolorem jest turkusowy. Dlaczego? To proste. Kojarzy mi się w morzem i wakacjami.
♥ Ulubiony napój: coca-cola w puszce, można ją uznać za mój atrybut, bo często z nią paraduję.


                   Powiązania | Pamiętnik | Album

[Witam, zapraszam do wątków (zasada Ty pomysł- ja wątek i odwrotnie: zdecydowanie tak). Kartę będę jeszcze pewnie poprawiać. Na zdjęciach Phoebe Tonkin, cytat w tytule pochodzi z piosenki 'Call me maybe' :D Mogę zacząć wątki jeśli podsuniecie pomysły i, oczywiście, jeśli Wy coś zaczniecie to odpisze jutro :)]

35 komentarzy:

  1. [ O proszę, pojawiła się nasza Meg :D ]

    OdpowiedzUsuń
  2. Destiny Salvage5 września 2012 19:53

    [Hoho, wielbicielka mojego chłopca :D]

    OdpowiedzUsuń
  3. [ To może... Ty pomysł - ja wątek? ;> :D ]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Cóż mam dwa pomysły:
    pierwszy - spotykają się na jakiejś imprezie z okazji inauguracji roku, oczywiście imprezie nieoficjalnej, wieczorem gdzieś w okolicy szkoły.
    Drugi - spotykają się gdzieś na szkolnym boisku, Harper załóżmy z ciekawości przyszedł na trening dajmy na to koszykówki, natomiast Meg, może mieć w tym czasie trening cheerleaderek, ewentualnie przyszła bo jej się nudzi i chciał kogoś poderwać (to już wszytko zależy od Ciebie jak byś umotywowała jej obecność. ;P]

    OdpowiedzUsuń
  5. Chaos absolutny był określeniem w stu procentach idealnym na takową okazję. Faktycznie, młodzi ludzie odnosząc taką viktorię, musieli głośno, hucznie, radośnie i mocno zakrapianie to uczcić. I tak właśnie miało być tym razem. Nathaniel jako król strzelców, który zdobył trzy z czterech bramek swojej drużyny w tym meczu, w tym ostatnią decydującą o wyniku, niemal na rękach został wniesiony do szatni. Czuł że tej nocy impreza będzie wspaniała, a on sam nie będzie mógł odgonić się od wdzięcznych cheerleaderek, które dzielnie ich dopingowały. Wziął naprawdę długi, zimny prysznic i nim się spostrzegł w szatni został sam. W sumie nie przeszkadzało mu to. W ciszy zebrał swoje rzeczy i już miał wychodzić, gdy w pomieszczeniu obok, a właściwie to w szatni dziewcząt dostrzegł rozbawione chichoty. Ostrożnie wśliznął się do środka i obserwował przebierające się dziewczyny, a one najwyraźniej tylko udawały, że go nie widzą bo chłopak jakoś specjalnie nie krył się ze swoją obecnością. Nie mnie po chwili wycofał się nieco, gdy grupka opuszczała szatnię, wtedy też usłyszał kroki i gdy wyjrzał zza szafek dostrzegł Megan, owiniętą jedynie białym puchowym ręcznikiem z mokrymi włosami opadającymi na zgrabne ramiona. Cicho zakradł się w jej kierunku i stanął za nią układając dłonie na jej biodrach. Nosem przesunął po jej ramieniu aż do szyi.
    - Ładnie pachniesz – wyszeptał jej do ucha.

    [ Wybacz za ten wątek. Przyznaję się bez bicia, że napisałam go kiedyś do poprzedniej Megan, ale cicho :D Jeden wątek, ale jego rozwinięcie może być inne, nie? :D ]

    OdpowiedzUsuń
  6. Oriane miała do wykonania sporo pracy już od początku roku szkolnego, bo co oczywiste część zawodniczek wraz z końcem ostatniej klasy opuściła szkolną drużyną, a na jej nieszczęście, było ich całkiem sporo i musiała znaleźć lub stworzyć dla nich zastępstwo. Oczywiście najmocniejszymi kandydatkami były zeszłoroczne rezerwowe, ale brunetka nie mogła też zapominać o nowych twarzach, które dopiero zaczynały swoją przygodę z siatkówką w Palm Springs. Nikt jednak nie mógł równać się poprzednim, wytrenowanym zawodniczkom, dlatego od samego początku roku drużyna intensywnie trenowała, nie tylko w wyznaczone dni. Pierwsze zawody czekają je już niedługo i dopiero po nich będą mogły trochę odpuścić i działać wyłącznie według grafiku, według którego sala była do dyspozycji siatkarek jeszcze przez najbliższą godzinę, bo tkwiło w nim wielkie, puste miejsce.
    Nie miała zamiaru przerywać ćwiczeń na widok cheerleaderek, jednak nie mogła ich całkiem ignorować, kiedy jedna weszła na jej boisko.
    - Mogłabyś zejść z boiska? - zaczęła grzecznie, chociaż aż w niej kipiało, że ktoś odwrócił jej uwagę od zajęć. - Trwa trening i stoisz w potencjalnym miejscu uderzania piłki - stwierdziła przyjaznym tonem, ale w głowie już gościły obrazy, jak wyciąga dziewczynę z sali za kłaki. Nie, Oriane taka nie była na co dzień. Jedynie jako pani kapitan stawała się maszyną bez serca - efekt wieloletnich treningów, kiedy sama musiała wykonywać polecenia bez mrugnięcia okiem, aby zwyczajnie być najlepsza.

    OdpowiedzUsuń
  7. [Yyy, to są siatkarki a nie koszykarki...? O.o]

    Siatkarki miały to do siebie, że z reguły były wysokie (wyjątek stanowiła libero, której wzrost się nie liczył, skoro grała w obronie), więc Oriane nic nie mogła poradzić na fakt, że w większości patrzyła na inne dziewczyny z góry. Nie, nie z góry w przenośni, a z faktycznego położenia.
    Kiedy dziewczyna wymachiwała jej karteczką przed twarzą nic nie mogła na niej dojrzeć, więc co jasne, zamiast dokonywać niemożliwego po prostu chwyciła skrawek papieru.
    - Kiedy chodzi o treningi, zawsze mam rację - stwierdziła, oddając pozwolenie od dyrektora cheerleaderce. - Salę macie zapisaną za godzinę. Pewnie poprosiłaś o nią od razu po lekcjach, ale dyrektor wypisał ci ją później. Już pierwszego dnia byłam z nim rozmawiać o treningach. Nasze zawody są już na początku przyszłego miesiąca, a mamy spore braki z powodu przedwakacyjnych absolwentek, które zwolniły niepokojąco dużo miejsca w drużynie. Jesteśmy zwalniane z ostatnich lekcji a sala dla innych - tu pokazała palcem na trzymaną przez Megan kartkę - jest wypisywana na późniejsze godziny. Dyrektor liczy przynajmniej na mistrzostwo stanowe, a inaczej nie zdążę z wyszkoleniem drużyny - wyjaśniła, jakby tłumaczyła coś dziecku.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dla niego w sumie ten gest nie znaczył nic wielkiego. Przyjaźnili się, wygłupiali, a on często wykorzystywał swój urok osobisty, choć nigdy nie planował nikogo tym krzywdzić. Nie sądził, że Megan weźmie na poważnie i ten wybryk, więc brnął w to dalej, nie przejmując się tym, że dziewczyna drgnęła niespokojnie czując jego dotyk. Myślał, że to część kolejnej z głupich gier, którą prędzej czy później któreś z nich w końcu przerwie. Przesunął dłońmi w górę jej ciała aż do brzegu ręcznika, który osłaniał jej nagie ciało i tam na chwilę zatrzymał ręce, nie odrywając nosa od jej szyi, po której wodził jego czubkiem.
    - Nic, czego byś nie chciała – odparł ot tak, jak gdyby to był przyjacielski uścisk, a nie igranie z ogniem.
    On sam nie miał bladego pojęcia o uczuciu jakim darzą go w zasadzie dwie z trzech jego przyjaciółek. Megan i Jasmine jakoś nigdy specjalnie nie okazywały mu zainteresowania, a przynajmniej nie takiego, które zasygnalizowałoby mu, że któraś z nich jest w nim zakochana. Kto wie, może gdyby wiedział jego losy potoczyłyby się zupełnie inaczej. Teraz było już za późno. Jednym gwałtownym ruchem odwrócił ją w swoją stronę, przyciskając jej ciało do swojego i spojrzał na nią z łobuzerskim uśmiechem. Czuł gorąco bijące od jej ciała, a krople wody kapiące z jej włosów moczyły i jego koszulkę, ale nie zwracał na to najmniejszej uwagi.

    OdpowiedzUsuń
  9. [ Ahahahaha, nie mam pojęcia czemu napisałam Harris, skoro jest Clark, ale ten i tak mogą być jakimiś kuzynkami czy innym takim wytworem :D ]

    OdpowiedzUsuń
  10. [ Nie ma problemu, Spencer to przecież nie potwór, a osoba, którą ciężko po prostu polubić i o :D Ale zaczynasz, udaję, że jestem Nowa - trzeba mnie rozpieszczać <3 ]

    OdpowiedzUsuń
  11. [ a dodawaj :D urodziny babki, ciotki, wujka, coś w ten deseń? ;3]

    OdpowiedzUsuń
  12. - Dobrze, że to wyjaśniłyśmy, a tymczasem... Mogłabyś jednak zejść z boiska? - spytała, spoglądając na dziewczynę wyczekująco. Samej Oriane nie uśmiechało się to, że cały czas stoi tyłem do swojej drużyny, nie wie, co w tej chwili robią i jeszcze nie przeszły do prawego ataku, żeby sprawdzić, kto wstępnie nadaje się na miejsce w piątym sektorze. Poza tym, rozgrywająca narzeka na kostkę, a jej rezerwowa, o ironio, też odeszła. Jedynie lewy atak był na pewno zapełniony, w tym wliczając Oriane, która na tej pozycji gra od lat. - Jak chcecie to zapraszam na razie na trybuny, jak się wam będzie nudziło, to możecie mi pomóc znaleźć najlepsze dziewczyny na odpowiednie pozycje. Jakieś notatki czy coś - puściła jej oczko, bo nie potrzebowała żadnych rad. Gołym okiem widać było, kto w czym się czuje najlepiej.

    OdpowiedzUsuń
  13. - Przecież tego właśnie chcesz – droczył się z nią pochylając tuż nad jej ustami, właściwie to prawie je musnął, gdyż dzieliło ich zaledwie parę minimetrów. Jednak gdy i tej bariery nie pokonała odsunął się od niej o krok i jak gdyby nigdy nic uśmiechnął się łobuzersko. Dla niego to zdarzenie, właściwie nic nie znaczyło. Było ot tak, kolejną przygodą. Nie zdawał sobie sprawy, że w ten sposób mógłby kogoś zranić. Czasami jego system wartości wyraźnie kulał. – Zdałaś test przyjaźni na szóstkę – pochwalił ją opierając ręce na biodrach. – Swoją drogą, podziwiam Cię, skarbie… sam bym się sobie nie mógł oprzeć – zażartował a po szatni rozległ się jego radosny śmiech. – Stawiam Jack’a Danielsa i nie waż się odmówić, bo to propozycja nie do odrzucenia – zastrzegł od razu i jeszcze na chwilę zbliżył się do niej znów wąchając jej obojczyk. – Ale serio ładnie pachniesz – odsunął się i puścił jej oko wychodząc z szatni. – Czekam na korytarzu – rzucił jeszcze przez ramię i zniknął za drzwiami.

    OdpowiedzUsuń
  14. Wrzesień rzeczywiście nadszedł i dla Jacka bardzo szybko. Liczył na to, że jeszcze zdąży się nacieszyć wakacjami w nowym miejscu, jednak zanim się obejrzał, trzeba było już pakować książki do plecaka i biec na pierwszą lekcję. Najbardziej nie lubił tego, że jako nowy będzie musiał wszystkim się przedstawiać, a to nieco go już na wstępie zniechęcało. Na szczęście wszytko podobno miała mu wynagrodzić impreza, mająca odbyć się wieczorem.
    Pod wieczór chłopak założył na siebie jasną koszulę i wybrał się w wyznaczone miejsce. Nie spieszyło mu się zbytnio, ponadto lubił przybywać może nie spóźniony, ale kiedy impreza w miarę się już rozkręciła. Dochodził już do ogrodzenia kiedy to spostrzegł znajomo wyglądającą dziewczynę. Sam nie wiedział skąd ten pomysł. Stwierdził, ze pewnie kieruje się w tę samą stronę co i on. Jakby nie było innego wytłumaczenia nie mógł znaleźć na jej obecność tu, jak własnie chęć uczestnictwa w zabawie. Przyspieszył nieco kroku, już po chwili zrównując się z nią.
    -Cześć - przywitał się sądząc, że jest jedną z koleżanek z klasy. Niestety dopiero po chwili zorientował się, że ma do czynienia z zupełnie inną osobą niż wcześniej sądził. Przez chwilę zastanawiał się czy utrzymywać to, że się znają czy jednak się przyznać. W końcu widząc lekko zdezorientowaną minę dziewczyny sprostował. -Sorry, pomyliłem Cię z kimś..

    OdpowiedzUsuń
  15. [JEZU, napisałam poprzednio na piątce, a chodziło mi o jedynkę -.- Ech, nie ma to jak nie myśleć, gdy się pisze.]

    Ori była zadowolona, że znowu miały boisko dla siebie i mogła zarządzić zmianę w ćwiczeniach. Zaraz ustawiła odpowiednie wystawiające, wypróbowując wstępnie swoje typy z początkowej rozgrzewki. Nie zastanawiała się specjalnie nad tym, co planują cheerleaderki, a właściwie ich kapitan, po prostu uznając, że cokolwiek postanowią i tak będzie jej to obojętne dopóki trening w spokoju trwa.
    - Dobra, trójka, piątka i trzynastka, na wystawę. Dziewiątka i szesnastka, odbiór. Reszta po ataku zostaje na bloku - zarządziła, posługując się numerkami, które dziewczyny miały na swoich koszulkach. Ten sposób był znacznie bardziej efektowny, kiedy w drużynie zdarzało się mieć po kilka osób z tym samym imieniem.

    OdpowiedzUsuń
  16. -Możliwe.. Chociaż ja podchodzę dość sceptycznie do przeznaczenia, żeby nie powiedzieć, że w nie, nie wierzę.-Powiedział z nieznacznym uśmiechem na ustach. Lubił myśleć, że to on ma władze nad własnym życiem i sam może nim kierować, a pomysł na to, że gdzieś jest coś co już zostało dawno dla niego zaplanowane, jakoś nie do końca mu się podobał..
    -Jestem Jack. A Tobie piękną, nieznajoma jak na imię jeśli można wiedzieć? -Zapytał, zupełnie zapominając o tym, że przed chwila pomylił ją z kimś kogo podobno znał. -Czyżbyś kierowała się na tą imprezę z okazji rozpoczęcia roku? -Dodał po chwili lekko mrużąc oczy i przypatrując się dziewczynie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Czekał na nią przy drzwiach, opierając się o ścianę ze skrzyżowanymi na torsie rękoma, wpatrując się w jakiś punkt gdzieś na podłodze przed sobą. Nucił pod nosem „Highway to Hell”, a przechodzący obok niego ludzie (w większości dziewczyny) uśmiechały się figlarnie tylko po to by zwrócił na nie uwagę, a on w ogóle nie reagował, jakby był w zupełnie innym świecie. Ocknął się z tego letargu, dopiero gdy Megan stanęła w progu.
    - To co? Ja, Ty i Jack Daniels? – jego brew powędrowała ku górze, a na usta wstąpił ten cudowny uśmiech, któremu nie mogła się oprzeć damska część szkoły i okolicy, a może i męska też. Kto wie. Tym się akurat nie interesował. Wyciągnął rękę w jej kierunku by podążyła za nim.

    OdpowiedzUsuń
  18. Wieczorny trening był jednym z przyjemniejszych rzeczy. Lubił pobiegać za piłką, a co za tym idzie i spocić się. Zmęczony, ale zadowolony zobaczył na trybunach znajomą drobną brunetkę. Ale kto nie znałby liderki cheerleaderek? Nawet jeżeli był tutaj nowym uczniem, to miał okazję z nią porozmawiać. Raz czy dwa razy, ale to i tak już coś.
    Wiedział, że raczej nie czeka na niego, ale podszedł i oparł się o barierkę, bo widział, że jest zapatrzona w ekran telefonu.
    - Psst... A ty co? - zapytał i przywołał na swoją twarz ten szeroki uśmiech, który dziewczyna w sumie dopiero mogła poznać. Jeżeli kogoś lubił to był miły, nawet pogadać się z nim dało - Na kogo czekasz? Szukasz spoconego księcia na boisku? Zmarzniesz... - powiedział i sam popatrzył na swoją ciepłą bluzę. No tak, wielkimi krokami zbliżała się jesień.

    OdpowiedzUsuń
  19. Przeskoczył barierkę trybun i usiadł obok niej, aby móc obserwować dokładnie to samo, co dziewczyna.
    - Jeżeli mam być szczery, to tak naprawdę lubię każdą porę roku, bo w każdej można znaleźć coś interesującego - uśmiechnął się pod nosem - Wystarczy tylko wyjechać za miasto. Tutaj pewnie i tak przez cały rok jest praktycznie tak samo, ale... U mnie w kraju, jest prawdziwa złota jesień... - westchnął ale wzruszył ramionami, nie rozczulając sie nad tym za bardzo. Tęsknił za domem, ale to inna sprawa.
    A co do tego czy był zajęty, no cóż. Był zakochany, nie zajęty, bo to brzmi jakby był zniewolony, ale jeżeli już... To przez miłość.

    OdpowiedzUsuń
  20. [Pomysł imprezy jak najbardziej mi pasuje ;) No i zakładam, że oczywiście się przyjaźnią]

    Tego dnia postanowili się zabawić, chcąc odetchnąć od problemów, które nagromadziły się w ciągu tygodnia. Nie zamierzali się zalać w przysłowiowego trupa, chcieli jedynie wypić trochę i się wyluzować. Taki na początku był plan, który przez Bena został zniweczony. Nie sądził, że jego kumpel w dwie godziny doprowadzi się do takiego stanu. I w dodatku, że będzie próbował też wciągnąć w to jego. Mógł się tego spodziewać.
    Siedząc przy barze przyglądał się tylko, jak jego kumpel śmiga od stolika do stolika, zawierając nowe znajomości. Było jeszcze o tyle dobrze, że trafiał na w miarę trzeźwych ludzi, których stan Bena jedynie bawił. Widział jak dziewczyny nabijają się z jego kiepskich zalotów, nie biorąc ich na poważnie. W sumie, cieszyło go to, Adam uważał, że jego kumpel wreszcie powinien dostać porządną nauczkę.
    Po pewnym czasie dostrzegł, jak jego znajomy podrywa dziewczynę w podobnym stanie upojenia i to mu się nie spodobało. Przez dłuższą chwilę przyglądał się uważnie ładnej brunetce, która wydawała mu się znajoma, gdy nagle doznał olśnienia - to była Megan! Niesamowicie zalana i prawie nieprzytomna, jego przyjaciółka, Megan Harris! Nie mógł pozwolić na to, by jego kumpel dostawiał się do kogoś kogo znał i to nie byle jak. Dlatego podszedł do stolika, przy którym siedzieli i usiadł obok dziewczyny, obejmując ją ramieniem.
    - Cześć, Meg - przywitał się, całując ją w policzek. Kątem oka dostrzegł morderczy wzrok Bena, ale go zignorował. - Zatańczysz? - spytał i nie czekając na jej odpowiedź, pociągnął ją na parkiet, byle jak najdalej od pijanego kolegi.

    OdpowiedzUsuń
  21. -Miło mi poznać - powiedział uśmiechając się nieznacznie. Po czym dodał tak w gwoli wyjaśnienia. -Niestety jeszcze nie dane mi było Cie poznać. Jestem tu dopiero ok kilku dni, więc nie znam wszystkich. Ale mam nadzieję, że to nie problem..? -Zapytał spoglądając na brunetkę. W końcu nic nie stało na przeszkodzie, aby mógł poznać ją lepiej.
    -W takim razie idziemy razem, chyba że masz coś przeciwko pokazywania się tam z "nowym"..? -Posłał w jej stronę kolejne pytanie doprawione o łobuzerki uśmiech. Jeszcze nic zbytnio nie pił, a już się cieszył, coś tu zdecydowanie było na rzeczy..

    OdpowiedzUsuń
  22. Aureolki też brakowało, ale jego zdaniem i tak wyglądała całkiem uroczo. Jeszcze trochę i mógłby jej uwierzyć. Poza tym kto by się przejmował kolorem włosów..? W końcu tak na dobrą sprawę to zupełnie obojętne.
    Odgłosy imprezy było słychać już z daleka, a im bardziej się zbliżali do wyznaczonego miejsca tym było głośniej i zarazem tłoczniej. Sądząc po minach niektórych osób, to dla nich impreza się już skończyła, bądź czekała ich mała przerwa. Jack jednak się tym nie przejmował, a mijani mu ludzie w ogóle nie wydawali się znajomi, ale co się dziwić..
    -"Nie jestem podrywaczką"? -Powtórzył jej słowa spoglądając na nią znacząco, a na ustach zawitał mu zawadiacki półuśmiech. -Ale rozumiem, że obecnie faceta nie posiadasz..? -Zapytał unosząc brew do góry. Ot, takie to zwykłe i do niczego nie zobowiązujące pytanko.. Może ciekawość, a może.. Zresztą kto go tam wie.

    OdpowiedzUsuń
  23. - No... - uśmiechnął się pod nosem i przeczesał palcami swoje włosy - Z Estonii jestem - popatrzył na nią i uniósł nieznacznie brwi. Wcale by się nie zdziwił gdyby nie wiedziała o istnieniu takiego kraju, ale nie obraziłby się, bo przecież nie każdy musi wszystko wiedzieć.
    Sam bywał to tu to tam, ale zazwyczaj zwiedzał przy okazji sprawdzania filii firmy rodziców.
    - Ty całe życie spędziłaś tutaj? - zapytał, spoglądając na brunetkę.
    Zawsze myślał, że cheerleaderki nie są zbyt bystre, jednak pozory myliły. Zazwyczaj tak było. Chociaż, widać było, że zdawała sobie sprawę ze swojej urody i na szkolnym korytarzu nie trudno było dostrzec, że z tego korzysta.

    OdpowiedzUsuń
  24. -A więc mogę być spokojny, że na wstępie nikt nie rzuci się na mnie - powiedział z lekkim uśmiechem, który błądził gdzieś na jego ustach. Pytanie jak pytanie, po prostu lepiej było się upewnić zanim, można wpakować się w jakąś mało komfortową sytuację, a do tego Jack jak najbardziej miał skłonności, a najgorsze jest to, że wszystko to działo się tak jakby podświadomie.
    Jeśli chodzi o Harpera to wiedział, że nigdy już będzie w stanie pokochać nikogo tak, aby całkowicie mógł ufać kobiecie. Tak, chłopak z przeszłością, ale co się dziwić skoro za pół roku już dwudziestka na karku..

    OdpowiedzUsuń
  25. Uśmiechnął się lekko pod nosem i wstał w końcu z trybunowego krzesełka.
    - Najważniejsze, by czuć to, że jest to dom - powiedział i wzruszył lekko ramionami - Ja jeszcze tego nie odczuwam, ale myślę, że to jedynie kwestia czasu - odparł i znów przeskoczył przez barierkę, jednak tym razem odwrócił się jeszcze do niej.
    - Co powiesz na wypad na jakąś kolację? Jakoś nie mam ochoty na samotny wieczór - wzruszył lekko ramionami - A obiecuję, że będzie ci smakować, tylko musisz mi powiedzieć, co lubisz, a ja jeszcze muszę skoczyć pod prysznic.

    OdpowiedzUsuń
  26. -Ochroniarzem mówisz..? Kusząca propozycja - powiedział uśmiechając się do niej łobuzersko. Z pewnością ciekawie by to musiało wyglądać. Jeśli chodzi o jego miłości i przeszłość, to nie chciał do tego wracać, przyjechał tu poniekąd właśnie po to, aby zapomnieć i można powiedzieć, że zacząć od nowa. W sumie można powiedzieć, że miejsce robiło swoje, gdyż przeszłość powoli stawała się przeszłością, a obecne życie wydawało się być nowym rozdziałem.
    -No wiesz.. Ale gdybyś i Ty potrzebowała kiedyś ochroniarza, to wiesz gdzie się zgłosić - powiedział z zawadiackim błyskiem w oku.

    OdpowiedzUsuń
  27. A on za to nie miał nic przeciwko towarzystwu kobiet, no bo wszystko było dużo lepsze od samotności.
    - To daj mi chwilę, wezmę tylko prysznic i do ciebie wracam - powiedział, kierując się już powoli w kierunku pryszniców.
    Tam spędził góra piętnaście minut.
    - Mam coś wybrać, to myślę, że znajdę coś w domu by móc to ugotować - uśmiechnął się pod nosem.
    Tak, tak. Arno potrafił gotować wbrew pozorom.

    OdpowiedzUsuń
  28. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  29. - I to - uśmiechnął się do niej łobuzersko. - Podoba mi się w Tobie najbardziej - mrugnął do niej, gdy razem opuszczali szkołę i kierowali się do pobliskiego niewielkiego baru, gdzie zwykle spędzała czas większość uczniów ich szkoły, a przynajmniej tych pełnoletnich. Od razu wybrali się w kierunku stolika, przy którym zwykle siadał Nate i zamówili tego swojego Jack'a Danielsa i jakąś zakąskę.
    - To opowiadaj, co u Ciebie - nalegał chłopak, opierając łokcie o blat stolika. Sam nie miał nic do powiedzenia. Właściwie to nie spał od paru dni, był na jakichś tabletkach przeciwbólowych przez ten wypadek sprzed kilku dni i chyba zażył ich zbyt dużo, albo zrobił to specjalnie. Nie ważne.

    OdpowiedzUsuń
  30. - A co z facetami? – zagadnął ją, próbował wyciągnąć od niej jak najwięcej informacji by zająć czymś swój naćpany umysł, który pracował zdecydowanie szybciej niż zwykle, a tak być nie powinno. Przez jego umysł przelatywały miliony myśli i to niezbyt pokrzepiających. – Nadal owijasz sobie wszystkich wokół małego paluszka? – sięgnął po swoją szklankę i wychylił jej zawartość do cna.
    Czy wiedział o tym, że Megan się w nim durzy? Ależ skąd! Nie miał bladego pojęcia. W ogóle w tych sprawach Nathaniel zawsze był sto lat za murzynami. Nie potrafił zauważyć tych subtelnych znaków, które wysyłały mu kobiety i może właśnie dlatego tak wiele czasu zajęło mu zejście się z Destiny i może właśnie dlatego był o nią wiecznie zazdrosny. I może właśnie tu był powód ich wypadku i całe to zdarzenie to była jego wina.
    Szybko rozlał do szklanek kolejną kolejkę i przywdział na usta lekki uśmiech. Aktor pierwsza klasa.

    OdpowiedzUsuń
  31. Jemu też całkiem dobrze się z nią rozmawiało, nie musiał się do niczego zmuszać, a rozmowa sama się układała, bez ciągnięcia nikogo za język, a to chyba dość ważne. Często przecież zdarzało się, że ludzie wydawali mu się być fajni, jednak kiedy zaczynał z nimi rozmowę, to ta nie kleiła się w żadnym kierunku. Na szczęście Meg nie tylko wydawała mu się być ciekawą osoba, ale też potrafiła prowadzić z nim lekką i niezobowiązującą rozmowę. Poznali się przed chwilą, a jemu wydawało się, że zna ja już od co najmniej kilku dni, nie mówiąc już o samej rozmowie, która wcale nie wskazywała na to, że jest ona ich pierwszą.
    W końcu siłą rzeczy dotarli na imprezę. Dookoła tłum szalejących i tańczących, przy gorących rytmach ludzi. Alkohol, który widać było na każdym kroku, gdzie by nie spojrzał. Jednym słowem zapowiadała się całkiem dobra impreza. Chłopak rozejrzał się dyskretnie w poszukiwaniu kogoś znajomego, nie żeby miał dość towarzystwa Meg, nic z tych rzeczy, po prostu był ciekawy, czy zjawił się tu ktoś znajomy. Cóż, nie miał on tu jeszcze zbyt wielu znajomych, poza tym w tak kolorowym tłumie, trudno było dostrzec kogokolwiek.
    -Zawsze do usług - zaśmiał się łobuzersko, odpowiadając na jej wcześniejsze zdanie. -Cóż wygląda na to, że przez jakiś czas będziesz skazana na moje towarzystwo chyba, że bardzo nie chcesz, to może uda mi się przykleić się do kogoś innego - powiedział pół żartem, pół serio, bo w końcu trudno mu było przewidzieć, czy dziewczyna nie zauważyła kogoś znajomego, kto bardziej odpowiadałby jej w roli towarzysza, bądź towarzyszki.

    OdpowiedzUsuń
  32. [O, to ja bym chciała wątek :) Masz może jakiś pomysł? :)]

    OdpowiedzUsuń
  33. [Skoro Megan bywa na imprezach to właśnie stamtąd może znać się z Randym. Dajmy na to, że chłopak próbował ją kilka razy poderwać, ale coś mu nie wychodziło. Powiedzmy, że nie wiedzieli, że chodzą do tej samej szkoły i całkiem przypadkowo wpadli na siebie na szkolnym korytarzu. Akcja potem może polecieć w jakąkolwiek stronę :) Chyba nic innego nie wymyślę :)]

    OdpowiedzUsuń
  34. [Ja pomysł, więc Ty zaczynasz ;)]

    OdpowiedzUsuń