czwartek, 13 września 2012

Marika Wilson


                                                                        HISTORIA

 
Claudine Rivalor była kobietą samolubną i bezczelną. Nie wychowywała się w bogatej rodzinie. Jej matka była bezrobotna, zajmowała się domem i wychowywaniem piątki dzieci. Ojciec był hydraulikiem i marne pieniążki zarabiał. Tak, tak, życie jak w raju. No ale co tu poradzić? No nic, taki los.
Yvette Rivalor pragnęła dla swoich dzieci, jak najlepiej. Chciała by uważali, że najważniejsza jest miłość i rodzina. I chyba jej wyszło.
Roxane, Etienetee, Jonathan, Andre i Claudine byli skromni i pełni miłości. Ba! Ta ostatnia wcale taka nie była!
Claudine w każdej chwili znęcała się nad rodzeństwem, uprzykrzała życie innym osobom i uważała się za pępek świata.
Matki ani ojca nie słuchała, chyba nawet zbytnio nie kochała. Kilkanaście osób uważało, że w Claudine budzą się zmysły psychopatki. Tak, to nie była prawda!
Pewnego dnia piętnastoletnia Claduine uciekła z domu i poszła na imprezę z swoją koleżanką.
W klubie było dużo osób, przede wszystkim chłopaków.
W padł jej w oko wysoki brunet, pewnie starszy od niej o rok czy dwa lata. Nic wielkiego!
Wreszcie gdy zdecydowała się zagadać do niego, odkryła że jest to naiwny, bogaty chłopczyk. Miał zaledwie szesnaście lat.
Ochrona wpuszczała każdego, nie pytając o wiek, co Rivalor się podobało.
Szybko zaczęła go kokietować, aż w końcu chłopak dał jej swój numer telefonu.


 Spotykali się przez kilka dni. W końcu chłopak oszalał na jej punkcie, a gdy byli sami w jego wielkiej rezydencji (raczej jego rodziców) szybko wylądowała z nim w łóżku.
Myślała, że nic takiego nie robią, więc korzystając z przyjemności, dość często z nim spała.
Aż w końcu w marcu 1993 roku, odkryła że jest w ciąży.
Wyznała to chłopakowi, a ten jej się oświadczył. Ślubu jeszcze nie było, musieli czekać do osiemnastki. Wtedy mogli się pobrać.
26 grudnia 1993 roku, Claudine urodziła córeczkę. Zdecydowali, że będzie miała na imię Marika Amelia.
Dwa lata później, młodzi wzięli ślub, co Claudine cieszyło, chociaż Ethana nie kochała. Liczyły się jego pieniądze.
Już od początku dziewczyna nie była wierna. Zdradzała swojego męża nawet z jego najlepszymi przyjaciółmi.
Marika rosła z dnia na dzień. Aż w końcu nadeszły jej czternaste urodziny. Tego dnia nigdy nie zapomniała.
W dniu urodzin ujrzała swoją matkę całującą się z bratem jej ojca. Nagle poczuła do matki obrzydzenie. Bo jak na czternastolatkę była mądrą dziewczyną.
Było jej żal ojca widząc, jak bardzo kocha jej mamę. A ona wcale go nie kochała. Ba! Kochała! Jego pieniądze.
Każdego dnia patrzyła z matką na obrzydzenie, a ta, głupia, nie wiedziała że jej córka o wszystkim wie.
Powinna była się wstydzić tego, co robiła. Jak ona mogła. Kurcze, co ojciec jej takiego zrobił że tak go traktowała?
Pewnego dnia rodzice Mariki kłócili się. Pierwszy raz odkąd się pobrali. Pierwszy raz w swoich uszach, Marika słyszała krzyki.

  Trwało to dość długo. Ojciec krzyczał na matkę, że go okłamuje. Ta jeszcze bezczelnie mówiła, że nie! Zdenerwowana Marika wpadła wtedy do gabinetu ojca (gdzie ojciec pracował. W końcu miał swój hotel) i wykrzyczała matce w oczy, że kłamie ojca. Że widziała ją całującą się z ojca bratem, wujem Nathanem.
Od tamtego dnia wszystko zaczęła się walić. Wkrótce rodzice Mariki wzięli rozwód, a Marika została przy ojcu. Przecież jej matka praktycznie ją nie kochała. Za to dziewczyna była oczkiem w
głowie tatusia. Dlatego sąd zdecydował, że będzie przy ojcu. To była jedyna dobra wiadomość. Bo Marika była raczej bardziej zżyta z ojcem niż z matką. A sama myśl, że musiałaby z nią mieszkać i patrzeć jak każdego dnia w mieszkaniu zjawiają się mężczyźni, kto wie, może i nawet kobiety, to chyba prędzej by się zabiła!A jak wiadomo Marika była trudnym dzieckiem.
Z biegiem czasu zaczęła się zmieniać, a wszystko dzięki ojcu. Zaczęła otwierać się do ludzi, zawierać różne
przyjaźnie no i uśmiechać.
   Gdy Marika miała piętnaście lat, jej ojciec zapisał ją do szkoły im. Amelie Dupont. Na początku miał z nią łatwo. Dziewczynka nie sprawiała kłopotów, ale gdy skończyła osiemnaście lat, zaczęło się piekło.
  Ethan chodził prawie co dzień do szkoły i widział swoja córkę siedzącą w gabinecie dyrektora na fotelu.
Teraz jest już trochę lepiej. 




 CHARAKTER

    
  Marika raczej odziedziczyła charakter po ojcu niż po matce.
Nigdy jakoś specjalnie nie ciągnęło ją do innych ludzi. Zawsze była samotnikiem. Trochę się to zmieniło po odejściu matki. 
Zaczęła rozmawiać z innymi, zawierać przyjaźnie, chodzić do miasta i częściej uśmiechać.
Kiedyś była zamknięta w sobie i zawsze miała głowę w chmurach. Dalej tak jest, ale teraz trochę częściej otwiera buźkę.  Łatwiej jej się rozmawiało z innymi, jak i dalej.
Być może dlatego, że łatwo jej zrozumieć innych, jej przyjaciele nie wyobrażają sobie życia bez niej. 
  Jest aktualnie nieśmiałą nastolatką. Każdy może na nią liczyć i raczej jest skłonna do pomocy. U niej każdy szuka pocieszenia, rady, jak i zabawy. Przy niej nie da rady się, ani  smucić czy zadręczać myślami.
Ona uważa że życie to krótka długa chwila z której trzeba korzystać.
   Potrafi zmienić w naukę w coś niezwykłego. A jak to robi? Ma wyobraźnie z której korzysta.
Jest romantyczką i jakoś nie jest skłonna do tego by jakiegoś chłopaka podrywać. No dobra, dobra. Jakoś jest, ale to w końcu kobieta! A co za kobieta nie podrywa płci przeciwnej? Ale jak się zakocha to na zabój! Jednakże nie zdarza się to często. Jak już się zakocha to na zawsze. 
  A teraz uwaga! Jest chętna do romansów z nauczycielami, bo czemu to ma zaszkodzić? A przecież na wiek się nie patrzy. Do czasu. Żartowałam! Kto by w to uwierzył. 
Gdy ma zły dzień zazwyczaj nie wychodzi z pokoju i ogląda filmy. MUSI siedzieć sama, bo inaczej stanie się coś złego. 



    WYGLĄD

Widząc ją w mieście, idącą przed siebie, niczym takim się nie wyróżnia. Bląd włosy, błękitne oczy, typowo ubrana i okulary przeciwsłoneczne. Co w tym takiego wyjątkowego? Nic! I może przez to, zawsze inni czują, że jest niewinna i cicha? Dlatego uważają, że muszą się nią opiekować?Zdecydowanie tak! Ale nie oznacza to od razu, że ona taka jest! Marika, jak już wspomniałam, ma długie bląd włosy, gęste i lśniące. Zazwyczaj to ujrzysz ją z rozpuszczonymi niż spiętymi. A jeśli już nawet, to tylko w luźny warkocz po boku lub wysoki kucyk. Nic innego. Marika nie farbowała włosów.
A czym to patrzy na świat? Oczami, jak inaczej Została obdarzona dużymi, błękitnymi oczami. Nie używa soczewek, gdyż uważa, że mimo iż ma dość popularny kolor oczu, to u niej wyglądają wyjątkowo! 
 Ma jasną  karnację.Stawia raczej na naturalny make-up.Maskara, jasny cień i błyszczyk. Jednak z balsamów nie zrezygnuje! Zawsze musi mieć gładkie ciało i piękne nogi.
A co do jej ciała! Marika jest zgrabna, figurę odziedziczyła po matce.
  Drobne ręce i dłonie, kształtne piersi, nie za duże, nie za małe, wcięcie w talii, tzw. klepsydra, szerokie biodra, zgrabna pupa i szczupłe nogi.
Co do jej wzrostu, to jest dość wysoka, gdyż mierzy metr siedemdziesiąt dwa.
Jaki jest jej styl ubierania? Oryginalny. Ubiera się modnie, ale na swój sposób. Często ujrzysz ją w koszulach i marynarkach w pastelowych odcieniach, spódnice w stylu retro, czy spodnie tzw. marchewki (u góry szerokie, a u dołu obcisłe). Stawia jednak raczej na spodnie. Uwielbia właśnie spodnie typu marchewki, które już wymieniłam i stylu retro. Zawsze muszą być beżowe, łososiowe, białe i jasnożółte.
A jaki jest jej ulubiony zestaw? Biała koszula, z kilkoma rozpiętymi guzikami, czarna marynarka lub bez niej, spodnie typu marchewki w łososiowych odcieniach i beżowe szpilki, a do tego pierścionki i beżowa torebka.
Z spódnicą? Zawsze ujrzysz ją z bluzkami z krótkim rękawem i najlepiej w pastelowych odcieniach.








UZALEŻNIENIA

  *Kawa – nie wyobraża sobie życia właśnie bez tego napoju, jeśli można go tak nazwać. Codziennie rano, gdy wstaje, pije mocną kawę. 
*Książki – bardzo lubi czytać, ale jest wybredna! Jedyne co może czytać, to romanse historyczne i fantasy. Ma bardzo dużo książek w mieszkaniu. Cały regał, a do tego połowa drugiego.
*Papierosy – a co jeśli kobieta pali? Traci wtem swój urok? Marika sądzi, że nie, gdyż sama pali. Rzadko bo rzadko, ale pali. W sumie nawet nie można nazwać tego uzależnieniem.
*Czekolada – tak, można to nazwać uzależnieniem. Panna Wilson kocha czekoladę mocniej niż kawę czy książki. Gdyby ktoś nie uwierzył w jej miłość do czekolady, mogłaby zjeść kilkanaście tabliczek, a nawet wylać sos z czekolady na siebie czy wypić.




CIEKAWOSTKI

ma chorobę lokomocyjną
~ ma bardzo dziwną fobię; boi się komarów
   ~ zaczynaj od klasyki, idąc w stronę rocka i popu, kończąc na hip hopie, to właśnie te typy muzyki słucha Marika
~ gdy się nudzi ogląda filmy i bajki Disney.
~ ma wielki szacunek do osób starszych czyli seniorów.
~ uwielbia dzieci!
~ uwielbia oglądać filmy, a w szczególności horrory i komedie, więc przyjdź do niej i zróbcie wieczorek z filmami. Obowiązkowo popcorn, pizza i cola!
~ jej ulubiony cytat Woody'ego Allena, to:Jedyne czego żałuję w życiu, to tego, że nie jestem kimś innym.
skrycie kocha śpiewać
 jest dziewicą
~ zazwyczaj maluje paznokcie na różowo lub niebiesko
~ nie cierpi zimy
~ najbardziej lubi kawały o blondynkach
~ boi się żółwi
~ uważa, że nie jest atrakcyjna
~ miała tylko jednego chłopaka
~ chciałaby mieć dójkę dzieci ( syna i córkę )
~ jak będzie miała syna nazwie go Josh



        ------------------------------------------------------------------------------------              
 INNI O MARICE

„Jak pamiętam było, to dziecko pozbawione wiedzy z wielką wyobraźnią! I taką ją zapamiętałam. Słyszałam jednak, że w liceum stała się  osobą inteligentną.''

Wychowawczyni z podstawówki

„Z nią to był ubaw! Tak możemy tylko my powiedzieć. Lubiliśmy się dlatego, że oboje byliśmy skryci i zamknięci. ''
Kolega

„Nie mówcie mi o niej, bo aż mi się źle robi! To była psychiczna osoba, chcę o niej zapomnieć!”

Wróg

„Moja ulubiona kuzynka. Uwielbiam ją i kocham!”

Kuzynka Wilson

„Przypomina mi blondynkę z lat 50. XX wieku”

Przypadkowo spotkana osoba w mieście

„Daje mi korki z historii, nie znam jej! Ale jest seksi. Mama mówi, że jestem za młody”

Uczeń z 6 klasy podstawówki
„Po prostu ją kochamy!”
                                                                                                                                            Przyjaciele 


                                  
              
• M E T R Y C Z K A •

19 lat
Urodzona 26 grudnia 1993 roku w Londynie
Córka Francuski i Brytyjczyka
Wynajmuje apartament 
…...................................................................................................................
M a r i k a  W i l s o n
a raczej
Marika Amelia Wilson
…....................................................................................................................

Chodzi na  zajęcia gimnastyczne i taneczne

...................................................................................

Album / Powiązania / 
[Karte zmienię. Dałam taką na początek. Zapraszam do wątków i powiązań. ] 

8 komentarzy:

  1. [Wszystko ładnie pięknie, ale ten wizerunek jest już zajęty przez Avery :(
    Polecam tą stronę w poszukiwaniu inspiracji: http://elena-mico.tumblr.com/archive ]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Ok. Co do powiązań to zakładamy, że np. znają się z Paryża, czy lecimy od początku..? I jakiś pomysł by się przydał ;P]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Uwielbiam Diannę <3 I oczywiście mam ochotę na wątek. Proponuję poranny wypad na kawę, który mógłby być ich tradycją od dłuższego czasu. Przed zajęciami spotykaliby się w jakiejś tam kawiarni i zawsze zamawiali to samo, gadając o wszystkim i o niczym. Co Ty na to? :)]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Przepraszam, ale czy ja czegoś nie ogarniam, czy my nie jesteśmy w Paryżu, a Tobie coś się pokręciło z Wieżą Eiffla? xdd]

    OdpowiedzUsuń
  5. Długa przerwa, pora obiadowa, a więc czas zajrzeć na szkolną stołówkę. Z tego też względu Jack postanowił się tam udać, no oczywiście tasiemiec w żołądku również przypominał, że nadeszła pora karmienia. Jedzenie nie wyglądało najgorzej, a więc pasował się przekonać jak będzie ono jeszcze smakować. Ruch był spory, co wskazywało na to, że obiad powinien być w miarę jadalny. Chłopak ustawił się grzecznie w kolejce przy okazji rozmawiając z kolegą, odebrał swoja porcję, a kolega polecił zająć mu jakieś miejsce. Tłum robił swoje, a więc Jack szedł sobie w miarę powoli przed siebie rozglądając się na boki. No tak, na boki, ale nie spojrzał przed siebie, wystarczyła chwila nieuwagi obu stron, i jego surówka z marchewki i czegoś jeszcze wylądowała na bluzce jakiejś dziewczyny. No i pięknie, po obiedzie..
    -O sorry - zaczął patrząc na bluzkę blondynki, dopiero po chwili spojrzał jej w twarz i ku jego zdziwieniu poznał w niej nie kogo innego jak właśnie Marikę. Otworzył lekko usta, ale po chwili je zamknął. -Cześć - powiedział, bo to w tej chwili jedyne co przyszło mu do głowy. Ach, ten efekt zaskoczenia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Co jak co, ale był nieco zaskoczony jej widokiem, już nie wspominając o tym, że się jej tu w ogóle nie spodziewał. Ale cóż.. Nigdy nic nie wiadomo komu można coś niechcący na bluzkę wrzucić. W sumie coś co było surówką z marchewki, ale nieważne. Jego kolega pokręcił jedynie głową z dezaprobatą kiedy ich mijał ze swoim obiadem.
    -Sorry naprawdę, nie chciałem - powiedział, pewnie pomógłby jej pozbyć się marchewki, ale lepiej było kiedy trzymał tackę obiema rekami, bo jeszcze znów by na kogoś coś wywalił. Kiedy dziewczyna już się ogarnęła, on postawił tackę na stoliku obok, cóż z obiadu to mu została chyba jedynie cola, ale trudno się mówi.
    -Co tu robisz? -Zapytał, po czym zorientował się jak to zabrzmiało i sprostował. -To znaczy jak to się stało, że przyjechałaś do Palm Springs?

    OdpowiedzUsuń
  7. Sytuacja wydała mu się nieco komiczna, a na jej ironiczne stwierdzenie jedynie zrobił minę ni to się krzywiąc ni uśmiechając. Głupio mu było, za ten mały wypadek, ale stało się i trudno. Tym bardziej teraz kiedy to ona zaprosiła go na obiad. Tak, zrobiło mu się podwójnie głupio, ale co poradzić, że Harper to czasem strasznie niewychowane stworzenie.
    -No to chyba ja Ciebie powinienem zaprosić - stwierdził drapiąc się nieco po głowie. Ot, taki tik w stresujących, żeby nie powiedzieć żenujących (i to z jego winy) sytuacjach. -To może tak ja stawiam Ci obiad, oczywiście postaram się nie wywalić Ci go na bluzkę, plus płace pralnie - powiedział zerkając na mokrą plamę na jej bluzce, w miejscu, gdzie jeszcze kilka chwil temu znajdowała się marchewka.
    -I nie ma żadnego sprzeciwiania się - uprzedził dziewczynę, zanim ta zdołała coś powiedzieć. -To taka rekompensata z mojej strony - dodał po chwili.

    OdpowiedzUsuń