sobota, 2 czerwca 2012

Blakie




Spójrz, to Blake Jackson. Na pewno go kojarzysz, w końcu mijałeś go na korytarzach Palm Springs High School przez kilka ostatnich lat. Uczeń czwartej klasy o profilu ekonomicznym (jest również zawodnikiem drużyny koszykarskiej). Cóż, nie lubi o sobie mówić, ale jeśli już go zapytasz, dowiesz się, że dziewiątego sierpnia skończy dziewiętnaście lat, a także, że to rodowity Amerykanin, zamieszkujący okolice Palm Springs od pokoleń, wraz z rodzicami i młodszą o dziewięć lat siostrą, Britt.
Nieliczni, Ci, którym pozwala mówić do siebie „Blakie”, wiedzą o nim trochę więcej. Wiedzą, że jest często obojętny na wszystko, chociaż stara się to zwalczać. Zdają sobie sprawę z tego, że zazwyczaj woli milczeć i obserwować ludzi, lub wynikające z ich interakcji sytuacje niż samemu w nich uczestniczyć. Mówi co myśli. Czasem musi przystopować i zastanowić się, czy jego własne słowa właśnie kogoś mocno nie poturbowały, bo mimo tego, że woli być szczery do bólu niż kłamać, to jednak nie jest zimnym draniem, któremu chorej satysfakcji przysparza smutek czy złość innych osób.
Kojarzysz tego chłopaka krążącego po lokalnych parkach z niezapalonym papierosem w dłoni? To właśnie starający się rzucić palenie Blake. Ten, który uwielbia Stephena Kinga nie, jak większość, za jego horrory, ale za książki fantastyczne, które uważa za dużo lepsze od tych wychwalanych przez media.
Jednak o niektórych kwestiach nawet najbliżsi Blake’a nie zdają sobie sprawy. Rzadko mówi o tym, jaką planuje dla siebie przyszłość, tłumacząc, że sam jeszcze nie wie, co zrobi po skończeniu szkoły. Nie jest to do końca prawdą, bo od jakiegoś czasu chłopak zdecydował się podążyć w kierunku kariery zapewnionej mu przez ojca. Zapisał mu w spadku część swojej firmy, w której skład wchodzi kilka hoteli na terenie Ameryki, głównie na zachodnim wybrzeżu, oraz restauracji. Mimo tego, że tę przyszłość ma już praktycznie zapewnioną, nie chce sprawiać wrażenia, jakby sobie na nią nie zasłużył. Po ukończeniu szkoły ma zamiar iść na studia i pokazać, że stać go na wywiązanie się z tak dużego obowiązku.
Gdy poznasz Blake’a, Twoje pierwsze wrażenie jego osoby może być nieco mylne. Zobaczysz przed sobą chłopaka uparcie szukającego, z każdym swoim rozmówcą, stałego kontaktu wzrokowego. Grzeczny, gdy wymaga tego sytuacja; gwałtowny, gdy się go zirytuje; impulsywny, choć stara się nie działać bez uprzedniego namysłu. Jeśli poznasz go bliżej, dowiesz się, że nie toleruje kłamstwa i obłudy, a także ignorancji. Wierny przyjaciołom i odważny, choć nie lekkomyślny.
Charakteryzuje go wiecznie obecny pół-uśmieszek zdobiący jego usta, za którym zazwyczaj kryje się coś głębszego, wartego rozszyfrowania, oraz oczy, których kolor bywa trudny do zdefiniowania. Czasem wydają się brązowe, ale w cieplejsze dni, gdy zrzuci z twarzy kaptur i stawi czoła światu można przysiąc, że są zielone. Gdy zobaczysz go na ulicy, możesz dojść do wniosku, że wcale nie chce być zauważany. Chowa się w cieniu i kryje twarz pod kapturem. Włosy wiatr ułożył mu w nieład, a na policzkach widać kilkudniowy zarost. Wysoki, dobrze zbudowany dzięki aktywnemu trybowi życia. Lubi wysiłek fizyczny, a najbardziej odpowiada mu rozpoczęcie dnia od porannego biegania, wizyty na siłowni lub pływania.

14 komentarzy:

  1. [Witamy w DP. :) Pomysł na wątek?]

    OdpowiedzUsuń
  2. [To ja się wpadnę przywitać i zagadnąć o pomysł na wątek. O, może nawet ewentualne powiązanie, co mi tam ;D]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Witam tu u nas ciepło :D Widzę, że jeszcze mało chętnych, żeby z Blake'm zacząć wątek, więc się zgłaszam. A może jakieś powiązanie? Póki co pomysłów brak, ale jeżeli podsuniesz mi coś, cokolwiek, nawet głupiego, to razem coś wymyślimy ^^]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Bardzo chętnie zacznę wątek, ale prosiłabym o podsunięcie jakiegoś pomysłu na powiązanie czy miejsce spotkania :)]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Może, żeby nie zaczynać tak zupełnie od zera, to mogli się kiedyś spotkać na takim właśnie bieganiu i teraz co jakiś czas wychodzić na jogging razem? Tacy przelotni znajomi, którzy nie spędzali ze sobą jakoś dużo czasu, ale jednak znają się na tyle, żeby pamiętać swoje imiona? ;) Wątek to mogłoby być właśnie jedno z takich wyjść :)]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Nie wymyślę nic bardziej ambitnego, bo ten pomysł jest dobry ^^ *żółwik* W takim razie możemy założyć, że Blake jest jednym z najlepszych przyjaciół Russ'a, szczególnie, że jako jedyny w Palm Springs zna go i za czasów przed chorobą, w trakcie i zauważył jego zmianę po. Więc niech zacznę, a jakby co to możesz mnie poprawić (:
    Szczególnie, że Blakie ma takie samo nazwisko jak idol Russell'a]

    Jeżeli Russell Collins nie wszedłby do czyjegoś domu spektakularnie, to chyba nie byłby sobą, albo porwaliby go kosmici i podczas grzebania w mózgu, usunęliby mi kilka ważnych cech charakteru. Ale że póki co żaden zielony ufoludek nie miał chrapki na Russ'a tak więc mógł postępować według swoich dziwnych zasad.
    Tym razem żeby dostać się do domu swojego najlepszego przyjaciela Blake'a Jackson'a, potrzebne było kilka rac, wystarczająco długi lont i trochę szczęścia. Wszystko poszło nawet zgodnie z planem, kiedy Russell odpalił przed domem Blakie'go race, samemu będąc schowanym gdzieś w krzakach, a ten wybiegł z domu, sprawdzając co się dzieje...oczywiście zostawiając za sobą otwarte drzwi. I to był właśnie moment dla Russell'a. Szybko czmychnął do pomieszczenia i od razu udał się do pokoju przyjaciela, gdzie wygodnie rozłożył się na łóżku.

    OdpowiedzUsuń
  7. [Też nie skojarzyłam na początku, dopiero po czasie jakoś to do mnie doszło xD W sumie to sama często nie pamiętam wszystkiego z życia mojej postaci.]

    - Też Cię kocham, Blakie - zawołał, kiedy jego przyjaciel wpadł rozzłoszczony do pokoju. Z uśmieszkiem niewinnego dziecka podniósł się na łokciach do pozycji siedzącej. - Już czekam na ten ekscytujący moment, żeby zobaczyć co mi zrobić. Możesz wrzucić mnie do basenu i usunąć barierkę. To zawsze działa.
    Podniósł się z łóżka i stanął naprzeciw Blake'a, którego mina nie była zbyt zadowolona. W sumie Russell też nie był z siebie kompletnie dumny, skoro tak szybko został rozpoznanym i zabrakło elementu typu "Co ty, do kurwy nędzy, robisz w moim domu?!" gdy nagle ktoś go przyłapał w swoim pokoju, ale w sumie wkurzył Jacksona, więc zrobił to co zamierzał.
    - No dalej, Blakie, nie wkurzaj się - powiedział, wyciągając rękę. Chciał w ten sposób pokazać przyjacielowi, że chce przybić z nim ich specjalną piątkę, którą wymyślili jako ośmioletnie dzieciaki, kiedy to poznali się na pobliskim boisku. Aż trudno uwierzyć, że znali się już tyle lat.

    OdpowiedzUsuń
  8. [właściwie jest mi to obojętne, jednak ja zacząć będę mogla dopiero po przeczytaniu Poskromienia Złośnicy i Wieczoru Trzech Króli xD (Obecnie mam krótką przerwę po Otello. Boże, jak ciężko się mi go czytało!)]

    OdpowiedzUsuń
  9. - Tak - powiedział z tym swoim znajomym nonszalanckim uśmieszkiem i usiadł na biurku przyjaciela. Wyjął z kieszeni spodni papierosa i zaczął bawić się nim, przeplatając między palcami. - Kiedy stracę ręce i będę musiał robić to nogą. Albo jak w końcu trafię do więzienia, a tam zrobią ze mną tak straszne rzeczy, że wrócą jako zupełnie nowy człowiek. A jeżeli to nie możliwe to niestety, zwykłe "Dzień dobry, jest może Blake?" nie jest w moim stylu.
    Zadowolony włożył papierosa do ust i w zamyśleniu zaczął ssać jego końcówkę.
    - Tak więc skoro już zaszczyciłem Cię swoją obecnością, co jest naprawdę godne docenienia, to moglibyśmy coś zrobić. Świat stoi przed nami otworem!

    OdpowiedzUsuń
  10. - Po co Ty się tak unieszczęśliwiasz tym rzucaniem, co mistrzu? - powiedział, zapalając swojego papierosa. Zaciągnął się dymem, a po chwili chuchnął nim w twarz przyjaciela. - Wszyscy i tak umrzemy. Gdybym się oszukiwał, że będzie inaczej, to bym teraz jadł same bioekologiczne rzeczy, żył w NUDNYM świecie bez fajek, procentów i narkotyków. A tak to... - powiedział z tajemniczym uśmiechem i wyjął z tylnej kieszeni spodni przypominającą ipoda papierośnicę. - Mam tutaj full wypas. Zwykłe, mentolowe, waniliowe, wiśniowe, zależnie od Twoich upodobań Blake. Ale nie zapominaj co się dzieje, kiedy się mnie o coś prosi - po tych słowach nastawił ucho, chcąc usłyszeć wypowiedzianą przez Blake'a znaną im obu formułkę. A jak ona brzmiała? "Kiedy się Russell'a o coś prosi, nie ma nic za darmo"

    OdpowiedzUsuń
  11. Często, a właściwie zawsze gdy pogoda na zewnątrz dopisywała, Harriet z rana brała aparat i wszystkie obiektywy jakie posiadała i wychodziła z domu na cały dzień. Lubiła tak po prostu szwendać się po mieście bez konkretnego celu, z nadzieją, że akurat tego dnia zrobi zdjęcie, które ją wystarczająco zadowoli, a przy okazji spędzi czas w ciekawy sposób.
    Tym razem jej "ofiarą" padł park, w którym biegało mnóstwo sportowców, dzieci bawiły się na placu, a kilka osób siedziało w kawiarence na placu pośród drzew.
    Blondynka zmieniła obiektyw, aby mieć możliwość większego przybliżenia ponieważ ciężko było robić zdjęcia innym kiedy mieli tego świadomość, zaraz się okropnie peszyli. W tym momencie "namierzyła" biegającego chłopaka, którego kojarzyła ze szkoły. Zrobiła mu zdjęcie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Oriane nigdy nie była śpiochem, a jako że należała też do tych ludzi, którzy wolne chwile woleli spędzać w ruchu a nie ślęcząc na kanapie i bezmyślnie wpatrując się w telewizor, rano korzystała z chwili wytchnienia i starała się jak najczęściej wychodzić pobiegać. Już dawno wyćwiczyła w sobie ten nawyk, potrzebując naprawdę porządnej kondycji fizycznej, jeśli miała zamiar spełnić jedno z dwóch marzeń, chociaż w obecnej sytuacji przestawała myśleć o porannej przebieżce jak o dodatkowym treningu. Przestała wierzyć w możliwość bycia siatkarką, w przeciwieństwie do swoich rodziców, a jogging stał się jedynie zdrowym przyzwyczajeniem.
    Bez problemu usłyszała wołanie Blake'a i zwolniła, żeby mógł ją dogonić. Ori rzadko kiedy brała ze sobą jakieś słuchawki - wolała ciszę i szum wiatru, chociaż nie zawsze tak było.
    - Hej, co słychać? - spytała, kontynuując bieg. Pamiętała, jak wyglądały pierwsze takie wycieczki z Naimą. Przyjaciółka zawsze wtedy narzekała, że nie może jednocześnie biec i mówić, a Ori ją torturuje i w dodatku się z tego cieszy!

    [Nie ogarniam dzisiaj. Spać.]

    OdpowiedzUsuń
  13. Podpalił swojego papierosa i zaciągając się dymem, zaczął szukać w zakamarkach swojego mózgu, idealnego planu na dziś.
    - Moglibyśmy się pieprzyć, ale wiem, że raczej nie pozwoli na to Twoja męska natura, więc pozostaniemy przy tradycyjnym pobijaniu świata i szczyceniu ludzi naszą obecnością. - Strzepnął na chodnik popiół. - Tak więc, trzeba będzie poszukać jakiejś dobrej domówki, na którą można by się wbić, chociaż gdybyśmy poszli do klubu, też bym nie narzekał. Wybieraj Blake. Domówka, klub czy idziemy na żywca, gdzie dojdziemy to dojdziemy?

    OdpowiedzUsuń
  14. Zanim podeszła do chłopaka, aby wyjaśnić mu że oczywiście nie jest jakąś napaloną fanką, zboczoną dziewczyną, czy no na przykład szkolnym papparazi, oczywiście musiała uwiecznić na fotografii jego reakcję kiedy zobaczył aparat. Niestety tak pracował mózg fotografa, zanim nie zrboisz zdjęcia o które ci chodzi nie koncentruj się na niczym innym, a w związku z tym, że Harriet dostała to czego chciała mogla teraz schować aparat ze spokojną głową do chłopaka, którego zresztą kojarzyła ze szkoły. Nie bardzo wiedziała jak ten zareaguje na to, że dziewczyna fotografowała go bez żadnej zgody, w momencie, w którym no nie ukrywajmy, nie wiele osób chciałaoby mieć zdjęcie.
    Wątpliwości dziewczyny szybko odeszly gdzieś w dal, a na jej twarzy pojawił sie figlarny uśmeich, z którym podeszła do biegacza jednak nie odezwała się ani słowem. Wciąż stała i wpatrywała się w niego z tym bezczelnym uśmieszkiem.

    OdpowiedzUsuń

Archiwum