Save me from drowning in the sea Beat me up on the beach |
Nathaniel Williams
III; profil prawniczy
ur. 20.11.1993r.
osiemnastolatek
• kapitan drużyny piłkarskiej • manipulant • ignorant
Zaczniemy oryginalnie – od wyglądu. Otóż, gdy
nadejdzie owa wiekopomna chwila, gdy staniesz oko w oko z Nathanielem
Williamsem w oczy rzuci Ci się przede wszystkim jego wzrost. Nate mierzy sobie
około 190 centymetrów wzrostu, więc do najniższych nie należy. Zaraz po tym
twoje spojrzenie powędruje w stronę wyraźnie zarysowanych pod ubraniami mięśni.
Ten chłopak posiada również całkiem zgrabny tyłek, który często jest tematem
rozmów wielu dziewczyn w szkole. Jednak najbardziej charakterystyczne są oczy
naszej gwiazdy. Nathaniel jest szczęśliwym posiadaczem niedużych, ciemnoniebieskich,
a właściwie to prawie granatowych oczu otoczonych kotarą ciemnych i cholernie
długich rzęs. To jednak nie wszystko, moi mili, bo jest jeszcze jedna rzecz,
która sprawia, że dziewczyny nie mogą spać po nocach, myśląc o nim. Usta –
miękkie, słodkie, kuszące, gorące, po prostu idealne. Więc właściwie to jaki
jest klucz do fenomenu Nathaniela Williamsa? Wyraźne rysy twarzy, szczupła
sylwetka czy ciemne oczy? A może łobuzerski uśmiech, wzrost lub mały zadarty
zadziornie nosek? Jedno jest pewne. Każda kobieta widzi w nim coś, co sprawia
że nadaje mu miano idealnego. Jest, że się tak wyrażę uniwersalny i to wcale
nie znaczy, że gorszy, bo wręcz przeciwnie.
Every mistake I've ever made Has been rehashed and then replayed As I got lost along the way |
trzecioklasista
• cholerny egoista • gentelman z wyboru • perfekcjonista
Każdy ma jakieś hobby czy pasję. Jest to coś co
lubimy robić, co sprawia nam szczególną przyjemność. Taką pasją dla Nate’a jest
piłka nożna. Jest kapitanem szkolnej drużyny, funkcję tę objął dzięki swemu
ogromnemu talentowi – jest królem strzelców niemal każdego meczu. Ludzie mówią,
że jest fantastyczny w tym co robi i wróżą mu niesamowitą karierę w
przyszłości. On sam nie wierzy w to, że może dojść do czegoś tylko kopiąc
piłkę, toteż jego edukacja zmierza w stronę prawa. Sam nie jest co do tego
przekonany w stu procentach - to był pomysł jego ojca. Oprócz piłki nożnej
Nathaniel, jak każdy facet pasjonuje się również motoryzacją, sam jeździ
wspaniałym białym audi Q7, którego nikt nie ma prawa nawet dotknąć. Nate jest uzależniony od papierosów, potrafi
spalić dwie paczki dziennie. Nie potrafi rzucić ani papierosów, ani alkoholu,
ani sportu, ani dziewczyn. Nie zna definicji normalnego związku. Jest typem
chłopaka, który nie przepada za monogamią. Miłość? Tak, ale tylko w rodzinie.
Zakochany był raz, ale ona zjebała sprawę.
I like to sleep beneath the trees Have the universe at one with me Look down the barrel of a gun And feel the moon replace the sun |
pewny
siebie • niezorganizowany • wulkan energii • porywczy
Jeśli już wyznacza sobie jakiś cel to dąży do
jego spełnienia za wszelką cenę, choćby po trupach. Nie do końca wie co to sumienie, więc prawdopodobnie nie miewa wyrzutów sumienia. Najwyraźniej gdy Bóg je rozdawał Nate dwukrotnie stanął w kolejce po urodę, no ale nie ważne. Gdyby ktoś kazał mu opisać
się w trzech słowach musiałby naprawdę długo myśleć by wybrać tylko trzy
określenia, ale pewnie zapewne brzmiałyby tak:
„Seksowny, leniwy, zdolny”. I tak właśnie jest. Nathaniel jest piekielnie
zdolnym chłopakiem, ale jego lenistwo jest największą przeszkodą ku temu by
osiągnąć więcej. Najchętniej przespałby cały dzień, koniecznie w towarzystwie
jakiejś ładniej dziewczyny i wstał jedynie na trening tudzież mecz. Mówi się,
że gdy chłopak traktuje dziewczynę jak księżniczkę to można zauważyć iż
wychowała go królowa. Nate jest gentelmanem, aczkolwiek do pewnego momentu, a
mianowicie do chwili, w której jego wybranka mu się po prostu znudzi, wtedy nie
ma skrupułów by bez słowa wywalić ją z domu i swojego życiorysu. Jak to mówią,
życie jest brutalne.
Zdecydowanie jest hipokrytą. Sam może zachowywać
się okropnie, ale gdy ktoś spróbuje potraktować go w taki sam sposób wszczyna tym
samym wojnę z Nathanielem. Ten chłopak ma ego większe od siebie samego. Nate mimo swojej wysokiej pozycji społecznej
ma parę fobii. Przede wszystkim jako dusza towarzystwa obawia się samotności - zapewne
boi się, że kiedyś umrze opuszczony w jakimś starym domu, a do jego zwłok
dobiorą się bezpańskie psy. To jednak dość daleko idące przypuszczenia, gdyż
jest on osobą, która nigdy głośno nie powie czego tak naprawdę się boi. W
tajemnicy zdradzę wam jednak, że Nate boi się latać i umrzeć, a właściwie to
obudzić się w trumnie, dlatego już oświadczył wszem i wobec iż jego ciało po
śmierci ma zostać skremowane.
Odchodząc od tego okropnego tematu mogę
zdradzić też kilka słabości Nathaniela. Otóż ten oto podrywacz i casanova ma
ogromną słabość do zielonookich rudowłosych dziewczyn, mimo iż doskonale wie,
że co rude to fałszywe. Jest niesamowitym łasuchem, jednak może sobie na to
pozwolić, gdyż każdy zbędny kilogram zrzuca momentalnie na boisku. Ma również
alergię na sierść zwierzęcą, więc jego domowym przyjacielem jest pyton
królewski, którego trzyma w terrarium w swoim pokoju.
aktualizowane: 17 czerwca 2012 roku;
godzina 22:20
[ Wizerunek - Ashley 'Ash' Stymest
Karta wcale się sama nie usunęła. Ja ją usunęłam, bo...tak jakoś wyszło.
Przepraszam, to się więcej nie powtórzy. Proszę kochaną dyrekcję o zamianę linku do karty, a Was o ponowne rozpoczęcie. Proponuję nowe wątki, tamte mi się już znudziły, o. ]
[Done and done. Bardzo podoba mi się opis w kabelkach <3]
OdpowiedzUsuń[Spoooko, ale to odpowiem jutro :D]
OdpowiedzUsuń[Nasz był w dość... kulminacyjnym momencie :D]
OdpowiedzUsuń[Nasza konwersacja z przyjęcia nie zakończona, ale podobno znudziły ci się tamte wątki. To jakieś inne propozycje?]
OdpowiedzUsuń[To możesz coś zacząć :D]
OdpowiedzUsuńZdjęcie. O tym cały czas myślałam. Jedyny punkt całego wyjazdu do tego miasta. Charakterystyczne światło i ciekawe twarze. Nie chciałam jednak robić mu zdjęcia. Połechtałoby to tylko jego próżną osobowość, a obraz nie byłby już tak dobry. - Tak. Jestem w medyku. - mruknęłam cicho odwracając wzrok. Zmiana tematu zawsze przychodziła mi w miarę gładko zwłaszcza, że rzadko zdarzało mi się prowadzić rozmowy na jeden konkretny temat. - Twój brat. Ciekawostka. Skąd w bogatych, posiadających wszystko dzieciach bierze się taka ogromna potrzeba zabrudzenia swojego czystego życia. Potrafisz mi to wytłumaczyć? - uśmiechnęłam się kpiąco. Oczy świeciły się brzydkim, niezdrowym blaskiem narkotycznego transu, a rozluźnione ciało było niesamowicie gorące. Stan wieczornego upojenia.
OdpowiedzUsuńDestiny nie wiedziała, co ma robić. Najchętniej rzuciłaby mu się na szyję, wtuliła się w jego umięśniony tors. Uwielbiała się z nim kochać, ale równie mocno lubiła wtulać swoje kruche, filigranowe ciałko w jego męskie ramiona. Teraz wiedziała, że nie może. I mimo że przed chwilą uprawiali seks, to takie zwykłe przytulenie się do niego było czymś zupełnie innym. Niestety, ona nie miała na to wpływu. Wszystko zależało od Nathaniela. To on wciąż był na nią zły.
OdpowiedzUsuńSpojrzała na niego nieco smutnym, za to bardzo tęsknym wzrokiem. Znalazła jego dłoń i chwyciła ją swoją, ściskając lekko.
- Wiesz, że to zależy od ciebie, Nate - powiedziała łagodnie, patrząc mu w oczy.
[O.. zmiany w karcie, a ja sobie wracam z krótkiego urlopu. ;D Także, co z wątkiem?]
OdpowiedzUsuń[No okej, skoro nowy wątek to może zaczniesz? :D]
OdpowiedzUsuńWzruszyłam lekko ramionami. Powróciłam wzrokiem na jego twarz i cichym, spokojnym głosem spróbowałam mu to wyjaśnić. - Czysta ludzka ciekawość. Nigdy nie angażuję się w życie swoich klientów. - Pogratulowałam sobie szybkiego odwrócenia uwagi od swojej osoby i spróbowałam kontynuować temat. - Brytyjczycy są inni. Narkotyki tą pewna stała część w ich życiu. Taka kultura. Ale tutaj rozpatruje się to w zupełnie innych kwestiach, prawda? A on... jest bystry. Widać to w jego kompletnie zagubionych oczach. No właśnie. Bardzo zagubiony... - mruczałam cichutko uważnie obserwując jego twarz i śledząc drgające mięśnie.
OdpowiedzUsuńNa jego szczęście lub nieszczęście, wyszła z domu dokładnie w momencie gdy wypowiadał zdanie w stylu "więcej tej spóźnialskiej nigdzie nie zabieram", czego nie zamierzała zignorować. Więc siadając na siedzeniu obok niego i rzucając torbę na tylne siedzenie, spojrzała na niego z urażoną miną.
OdpowiedzUsuń-Ja się prawie nigdy nie spóźniam, nie wiem o co ci chodzi! Poza tym, jakbyś nie zauważył, dziewczyny potrzebują trochę więcej czasu na spakowanie wszystkich rzeczy i ogarnięcie się przed wyjazdem. W przeciwieństwie do was zabieramy więcej niż szczoteczkę do zębów, jedną parę majtek i ostatni numer Playboy'a.
Zamilkła, obserwując go. No dobra, już zamilknie, bo jak tak dalej pójdzie, to chłopak wywali ją z samochodu za zbytnie pyskowanie.
Westchnęła ciężko.
-Ruszajmy. W ogóle kiedy reszta do nas dojedzie?
- W porządku... Rozumiem - powiedziała, uśmiechając się nikle. Pogłaskała go delikatnie po plecach, jednak szybko się od niego odsunęła. To wszystko, sprawiało jej ogromny ból. Nie wiedziała, właściwie, czego się spodziewała. Poczuła się jednak odtrącona, mimo że chłopak jej przecież nie odtrącił. Wręcz przeciwnie, po takich słowach mogła mieć nadzieję, że to tylko kwestia czasu, by znowu byli razem... Ale Destiny czuła się źle. Z tym, co zrobiła i tym, co teraz robił Nate.
OdpowiedzUsuń- To ja chyba już pójdę... - odezwała się po chwili, chwytając za klamkę samochodu.
Milczałam. Odsunęłam się od niego i objęłam rękoma nogi odwracając wzrok. Czułam duszące ciepło, a dłonie drżały lekko. Moja twarz nadal pozostała jednak spokojna, a cisza jaka zapadła po jego słowach nie drażniła uszu. "najgorsze bagno w jakie człowiek może się wpakować." usłyszałam echo jego słów. Lekki, cyniczny uśmiech czaił się w kąciku moich ust. Miałam ochotę powiedzieć mu, że nie wie co to jest bagno. Nie wie jak nisko można upaść. Spojrzałam w ciemne niebo za oknem i myśli same przybiegły. Ten cały syf, od którego musiałam uciekać. To przed czym będę uciekała do końca życia. Zmusiłam się do odepchnięcia wspomnień i spojrzałam na bruneta. - Może...- mruknęłam cicho. - Może powinnam to wiedzieć. Ale najważniejsze chyba, że ty wiesz. - wstałam i podeszłam do kuchennej szafki, z której wyciągnęłam plastikową torbę z uncją marihuany w środku. Szybko znalazłam bibułki i filtry i usiadłam z powrotem skręcając jointa. Intensywny zapach świeżego zioła unosił się w powietrzu. Chwilę później odpalałam już blanta zaciągając się głęboko. Przymknęłam oczy. Pozwalało mi to zapomnieć, sprawiało przyjemność i rozleniwiało ciało jednocześnie otwierając umysł. Spojrzałam mu prosto w oczy. - Ty szukasz zapomnienie w przygodnym seksie ja w tym - tu wskazałam na tlącego się skręta. - O czym chcesz zapomnieć, Panie Idealny? - uśmiechnęłam się szyderczo.
OdpowiedzUsuń[Oczywiście jestem chętna na wątek. Możemy zacząć też coś nowego, ot tak, żeby trochę to wszystko odświeżyć :) Co powiesz na to, by nasze postacie razem wybrały się na plażę popływać? Adam mógł zadzwonić do Nathana, bo się o niego martwił (czego oczywiście nie powiedział mu wprost) i zdecydował się wyciągnąć bruneta nad wodę, żeby pogadać i się rozerwać. Oczywiście, jeśli masz inne pomysły to jestem otwarta na propozycje ;)]
OdpowiedzUsuńDestiny spojrzała na niego i uśmiechnęła się z czułością. Pierwszy raz od jej przyjazdu, pomijając oczywiście namiętne chwile sprzed paru minut, zobaczyła w nim tamtego Nathaniela z Calais, w którym, nie ukrywajmy, zakochała się. Zbliżyła się do niego z powrotem, odwracając się do niego przodem i spojrzała mu głęboko w oczy. W tym nikłym świetle, jego oczy wydały jej się niemal czarne. Dotknęła delikatnie jego policzka, jednak na tym się skończyło. Nie zbliżyła się bardziej, ani nie pocałowała, jak to miała w zwyczaju. Pogłaskała tylko jego delikatny zarost, wciąż się uśmiechając.
OdpowiedzUsuń- Lubiłam, jak mnie tym drapałeś - powiedziała nieco weselszym tonem. - Wiesz, że uwielbiam szampana, a jeszcze bardziej truskawkami, a najbardziej to kocham rozmowy z tobą. Więc się zgadzam - Uśmiechnęła się szeroko.
- Wagary?- lekko się zawahała. Właściwie była dobrą uczennicą i rzadko przychodziły jej do głowy tego typu pomysły. Chociaż... jeżeli raz nie pójdzie na lekcje, na pewno nic wielkiego się nie stanie. Czas, w ciągu którego walczyła z własnymi myślami wydawał jej się bardzo długi, ale tak naprawdę było to tylko kilka sekund.- No doobra...- powiedziała z udawanym ociąganiem i wychyliła się przez okno, by spojrzeć na chłopaka.- To dopiero nowina... Przewodniczący szkoły urywają się z lekcji.- szepnęła sama do siebie.
OdpowiedzUsuńZaśmiałam się. Ochrypły, cichy śmiech przeciął ciszę panującą po jego wypowiedzi. Pokręciłam głową. - Oczywiście. - nadal z lekkim uśmiechem pochyliłam głowę jakby w ukłonie. Wstałam. - Wychodzę. - rzuciłam przez ramię biorą do ręki swoją torbę i wrzucając do niej kilka woreczków z proszkami, piksami czy zielonym. Z blatu zgarnęłam telefon sprawdzając czy Tommy nie zadzwonił. Nadal milczał. Westchnęłam cicho, przecierając piekące ze zmęczenia oczy. Zarzuciłam torbę na ramię i czekałam aż Nate ruszy się z fotela. Na razie najwyraźniej nie zamierzał się ruszać. Mrucząc cicho podniosłam z ziemi skórzaną kurtkę, którą zarzuciłam na ramiona, a z kieszeni spodni wyciągnęłam czerwoną szminkę, którą musnęłam wargi. Piersiówka grzecznie czekała na mnie w torbie.
OdpowiedzUsuńPodeszłam do niego spokojnie, ale blisko, może nawet za blisko chociaż nie było takiego sformułowania w moim słowniku. Miałam ochotę położyć mu rękę na ramieniu i powiedzieć, że przepraszam i, że wszystko z jego bratem się ułoży. Nie miałam do tego prawa. Jako jedna z niosących Jamesowi śmierć nie miałam prawa kłamać jego bratu. Nie bywałam obłudna. Mogłam kłamać, oszukiwać i manipulować, ale nigdy nie bywałam obłudna. Ciepły oddech drażnił jego skórę kiedy stanęłam na palcach aby zrównać się jego spojrzeniem. - Nie zrozumiesz ani swojego brata, ani tym bardziej mnie. - powiedziałam swoim zachrypniętym cichym głosem. Starałam się aby słowa choć bolesne w przekazie nie raniły formą, a były... pieszczotliwe? - Nie wiem co spowodowało, że zaczął brać, ale ja nie zrobiłam tego żeby być szaloną nastolatką, czy żeby poczuć się inaczej. Chciałam... - zawiesiłam głos. Nie byłam pewna tego czy chcę żeby to wiedział, ale poczułam, że jestem mu to w pewien sposób winna. Moje spaczone poczucie moralności: " Gratulacje Stoned" - pomyślałam z ironią. - Chciałam po prostu zapomnieć. Życie nie jest piękne i słodkie i chociaż możesz sobie z nim poradzić walcząc wszelkimi dostępnymi środkami i możesz nawet zwyciężyć to życie nieczystymi zagraniami to... nie uchronisz od całego okrucieństwa i bólu swoich bliskich. A oni nie zawsze potrafią sobie z tym poradzić. - wiedziałam, że pewnie nie rozumiał o czym mówię. Byłam jednak zbyt zagubiona w tym szalejącym amfetaminowym szałem świecie, że bałam się być sama. Nawet jeżeli miałoby mnie to kosztować pewnego rodzaju upokorzenie czy odrzucenie.
OdpowiedzUsuńDestiny uśmiechnęła się uroczo. Tak bardzo uwielbiała ten gest. Pocałunek w nosek. Niesamowicie ją tym rozczulał. Pogłaskała jego dłoń, a gdy gestem ręki zaprosił ją do przodu, przeskoczyła zwinnie na przednie siedzenie, a uśmiech nie schodził jej z twarzy. Gdy jechali, Destiny podziwiała miasto nocą przez okno, zerkając jednak co chwilę na Nathaniela czułym spojrzeniem. Zdawała sobie powoli sprawę z tego, jak bardzo jej zależy na tym, by chłopak wszystko jej wybaczył.
OdpowiedzUsuńGdy dojechali, wysiadła z samochodu. Ruszyli do marketu, Destiny złapała go leciutko pod rękę, posyłając mu przy tym uroczy uśmiech. Chciała jego bliskości, chociażby tak nieznacznej i niewinnej.
Spojrzałam w bok, jakby mnie zawstydził i wbiłam wzrok w przestrzeń. Odsunęłam się od niego obejmując dłońmi swoje ramiona. Czułam się obrzydliwie. Niesmak, ciężki oddech i wirujący obraz. Oparłam się o ścianę przymykając oczy i próbując uspokoić bijące zbyt szybko serce. Tak myślałam. Nikt nie chciał ryzykować. Może po prostu ryzyko było nieproporcjonalne do mojej wartości, a może pozory jakimi się otaczałam tak bardzo kuły ludzi w oczy. Westchnęłam cicho. - Cześć Nate. - wymruczałam cicho, prawie niedosłyszalnie próbując złapać oddech. - Przepraszam, że straciłeś czas. Nie zmienię zdania i nadal będę sprzedawać twojemu bratu o co tylko mnie poprosi. - głowa powoli opadała mi na ramię, a ja modliłam się żeby wyszedł stąd zanim stracę przytomność.
OdpowiedzUsuńDestiny tylko dyskretnie go obserwowała. Chciała nacieszyć swoje oczy jego widokiem po tej długiej rozłące. Znów mogła oglądać go przy najprostszych czynnościach, skupionego, zamyślonego, zerkającego na nią. Miło było znów widzieć, że nie jest zły, ani chłodny, czy oschły w stosunku do niej. Delikatny uśmiech nie schodził z jej ślicznej buzi.
OdpowiedzUsuńJej uwadze nie umknęło także dziwne, nieco podejrzane spojrzenie kasjerki, ale postanowiła o nic Nathaniela nie być. Bo to w końcu nie jej sprawa. Teraz to on dyktował warunki, a Destiny, jako ta, która liczyła na przebaczenie, musiała się podporządkować. I nie mogła mu podpaść. Żadnych scen, Salvage.
- Nie wiem, nie znam tego miasta zbyt dobrze... - powiedziała, stając na parkingu i patrząc na chłopak z uwagą. - Gdzieś, gdzie nikt nam nie będzie przeszkadzał - dodała po chwili, uśmiechając się delikatnie.
[Witam :)]
OdpowiedzUsuńOdebrała. Po trzech sygnałach, które zdawały się trwać całą wieczność, w końcu dało się słyszeć odgłos kliknięcia i jej cichy oddech w słuchawce.
- Słucham? Kto mówi?
Była w trakcie przygotowań do testu z informatyki, gdzie miała stworzyć własną animacje. Niby nic trudnego, pod warunkiem, że w grę wchodzi jedynie ustawianie w odpowiednim programie klatek. Tymczasem najpierw trzeba było te klatki wyrysować i tutaj Denisa poległa skrupulatnie- nie umiała rysować. Jej ludzik wyprowadzający psa na spacer jedno oko miał większe od drugiego, a uśmiech krzywy i pofalowany, przez co wyglądał, jakby miał uzębienie rekina.
Kiedy wypowiedział się na temat gazet i dziewczyn, patrzyła na niego z otwartymi ustami.
OdpowiedzUsuń-Nie wierzę, że to powiedziałeś! - pisnęła, po czym walnęła go w ramię. - Ty nawet nie próbujesz udawać skromnego - pokręciła z zażenowaniem głową. - O tak, faktycznie, alkohol. To cię usprawiedliwia! - dodała, a w jej głosie nie trudno było usłyszeć nutę sarkazmu.
Nie mówiła już nic więcej, bo jeszcze skończyłoby się tak, że jej przyjaciel by się zbuntował przeciwko niej i nie dostałaby żadnego alkoholu. Skończyłaby jedynie z butelką wina, którą wcześniej spakowała do torby.
-Niee chce mi się dzwonić. Jak będą czegoś chcieli to zadzwonią. Kiedy się spotkamy na miejscu nie ma w sumie większego znaczenia. Wolałabym grilla, bo ognisk było ostatnio aż za dużo na plaży. Poza tym milion lat nie jadłam cukinii i camembertów z grilla!
Destiny starała zachowywać się jak najlepiej. Nie chciała być nachalna, ale chciała, by Nathaniel czuł, że jej bardzo na nią zależy. Chciała być czuła w stosunku do niej, chciała okazywać mu swoje uczucia, jednak nie osaczać go. To było trudne zadanie, ale już postanowiła. Musiała go odzyskać.
OdpowiedzUsuń- Brzmi cudownie - podsumowała z delikatnym uśmiechem, słuchając go z błyszczącymi oczami. Gdy tak na niego patrzyła, chciała znów móc bezkarnie go pocałował, dotknąć, pogłaskać. Tak jak w Calais. Musiała to naprawić!
Nie mogąc się powstrzymać, pogłaskała go po ramieniu, szybko jednak zabierając rękę i odwracając twarz w stronę okna. Splotła dłonie na swoich kolanach, wyginając palce nieco nerwowo. Zagryzła dolną wargę. No, Destiny, trzeba wziąć się w garść i naprawić, co się spieprzyło.
Destiny zauważyła, że Nathaniel nie jest zbyt rozmowny, jednak nie skomentowała tego. Skoro tak potrzebował, tak czuł, w porządku. Nie mogła mieć pretensji. Starała się jednak okazywać mu swoją uwagę, by nie wyjść na ignorantkę.
OdpowiedzUsuńRozglądała się po działce, lubiła takie miejsce. Uśmiechnęła się do niego uroczo, a na widok drabiny roześmiała się melodyjnie. Nic jednak nie mówiąc, zadarła nieco swoją sukienkę i zaczęła wchodzić po drabinie, by już po chwili znaleźć się w domku na drzewie.
- Przytulnie tutaj - powiedziała z uśmiechem.
Jego obawy były całkowicie bezpodstawne, bo o ile panienka Harrison miała wybuchowy charakter, o tyle dla tych, co nie zaleźli jej za skórę była ucieleśnieniem samej, zabawnej mocy.
OdpowiedzUsuń- Nate? - jej wesoły, dziewczęcy głos nie kryl zdziwienia - Czyżby najsławniejszy piłkarz w szkole chciał czegoś ode mnie? - zaśmiała się do słuchawki i od razu rozluźniła - No pewnie, nie ma sprawy, ale nie obiecuje, że coś zdziałam. Czasami ludzie myślą, że nie ma takiej usterki, która by mnie przerosła, ale to nie prawda i bądź tego świadom - zaznaczyła z powagą - Dobra, to wpadnij do mnie jutro po szkole i ob-lukam ten twój sprzęt. W kwestii forsy dogadamy się potem, teraz nie mam pojęcia ile to będzie kosztować.
Osunęłam się po ścianie na podłogę próbując nie zamknąć oczu. Skrzywiłam lekko usta w grymasie bólu. Zagryzłam wargi i zaczęłam nerwowo szperać w torbie. Znalazłam tabletki przeciwbólowe, które szybko połknęłam popijając je rumem z piersiówki. Nagle usłyszałam dzwonek. Dzwonek nie mojego telefonu dochodzący z fotela, na którym siedział brunet. Jęknęłam cicho. To był jakiś żart. Pieprzona ironia losu. Ironia. Złośliwość. Złośliwość losu. Powoli wstałam spod ściany i podeszłam w stronę dzwoniącej komórki. Podniosłam ją i spojrzałam na świecący się ekran: " Destiny" . Ciekawa sytuacja. - Witaj, tu Przeznaczenie. - wymruczałam śmiejąc się z goryczą. Uspokoiłam zawroty głowy i wyszłam z pokoju. Chwilę później zbiegałam już po schodach. Rozejrzałam się. Chłopak zniknął.
OdpowiedzUsuńDestiny promienny uśmiech nie schodził z twarzy, tak bardzo ta chwila przypominała jej te z Calais. Starała się nieco opanować własny entuzjazm i euforię, by nie wystraszyć chłopaka. Usiadła obok niego na kocu, ledwo opanowując chęć skrycia się w jego szerokich, męskich ramionach. Spojrzała na niego z uśmiechem.
OdpowiedzUsuń- W porządku, żaden problem - powiedziała ze śmiechem, biorąc od niego butelkę i upijając łyka szampana. Odstawiła go na bok, po czym wzięła jedną truskawkę i ugryzła ją.
- Myślę, że to całkiem dobry pomysł - Uśmiechnęła się słodko, jedząc truskawki, które wręcz uwielbiała. Pomysł Nate'a wcale nie był taki głupi. To był dość niewinny sposób, by co nieco się o sobie dowiedzieć po tej przerwie.
- Więc ty zacznij! - powiedziała i wpatrzyła w niego swoje zielone oczy wyczekująco.
Niebo, które dzisiejszego dnia przybrało barwę ołowiu, należało chyba do jednych z najpiękniejszych. Z takiego założenia przynajmniej wychodziła, kiedy sama, z torbą przewieszoną przez ramię i odrobinę za dużym, czerwonym swetrem wkroczyła na dziedziniec szkoły. Okrągłe ciemne okulary, idealnie zakrywały jej oczy, które teraz świdrowały po uczniach szkoły, którzy przyglądali się jej z niemałym zainteresowaniem. Wyrzutek, właśnie tym była wśród nich wszystkich. Kto bowiem chce się zadawać z zaplutą gówniarą, która mając odrobinę szczęścia, znalazła się wśród nich wszystkich. Ta cała nieuzasadniona nienawiść płynąca z oczu trzecioklasistek, kiedy z taką pewnością siebie szła pełnym ignorancji krokiem ku wejściu do szkoły. W pewnym momencie jedna chwyciła ją za ramie, sprawnie obracając do siebie przodem. Pieprzona cheerleaderka, która z dumą prezentowała swój biust. Zmarszczyła brwi, wyrywając się z uścisku.-Czemu się na mnie krzywo patrzysz?-Fuknęła, a Desire poczuła duszący zapach jakiś perfum. Westchnęła ciężko, ściągając z oczu ciemne okulary.
OdpowiedzUsuń-Krzywo, to ty masz wypchane piersi moja droga. W lewą władowałaś chyba o kilka chusteczek za dużo.-Powiedziała, zdobywając się na przesadnie słodki ton głosu. Na co tamta wzburzyła się do czerwoności. Och, skąd mogła wiedzieć, że wczoraj w toalecie posłuchała jej rozmowę z koleżanką, której zwierzyła się, że właśnie tak pomaga sobie podrywać członków drużyny piłkarskiej. Biedaczka.
-Słuchaj, mała szmato, jak moja ręka zostanie na twoim policzku, wątpię żebyś była dalej taka wyszczekana.-Wycedziła przez zęby, lustrując ją niebezpiecznie wzrokiem. Desie miała dwa pola wyboru, albo ją zignorować, albo dogryźć czymś jeszcze, jednak wtedy zaczęłaby stąpać po bardzo cienkim lodzie, co zaowocowałoby zapewne tym policzkiem ze strony wysokiej brunetki. Zagryzła lekko wargi, starając się wybrać najrozsądniejsze wyjście.
[Tchnęło mnie, czytając twoją kartę, mam nadzieję, że taki wątek pasuje.]
Gdy poczuła jego dłoń, jej śliczna buzia wręcz rozpromieniła się. Ścisnęła jego rękę, patrząc na niego wesołym wzrokiem. Po chwili uniosła oczy ku górze i zmarszczyła uroczo brwi, jak to miała w zwyczaju, gdy się nad czymś głęboko zastanawiała.
OdpowiedzUsuń- No nie wiem... Żeby tak jedną wybrać to trochę ciężko... - mówiła, patrząc w sufit domku i wciąż myśląc intensywnie. Ale stawiałabym na ,,Laylę'' Claptona, ,,Still Loving You'' Scorpionsów albo ,,Hello'' Lionela Richie. Tak, myślę, że to coś z tego. Albo z Doorsów. No nieważne - Zachichotała, po czym machnęła niedbale ręką, nie chcąc się już motać we własnych myślach. Ponownie na niego spojrzała i przez chwilę patrzyła mu w oczy, zastanawiając się nad własnym pytaniem. - Ulubiony film? - zapytała, śmiejąc się. Tak, bardzo błyskotliwe pytanie.
Praca była ciężka, a mój uprzedni stan wyczerpał pokłady mojej energii.Kreska białego proszku postawiła mnie na nogi, ale obudziła też moją sensualność. Do pokoju wróciłam nie sama i wcale nie w złym humorze. Przystojny blondyn całował właśnie moją szyję mrucząc cicho i mocno obejmując mnie w talii. Jego dłoń raz po raz zjeżdżała niżej co tylko prowokowało mnie do trzymania go jeszcze bliżej siebie. Pukanie do drzwi wybudziło mnie z transu. Odsunęłam od siebie chłopca i dysząc cicho zagarnęłam włosy z twarzy. Nie poprawiłam nawet rozpiętej, pomiętej bluzki, która zsuwała się z mojego ramienia. Zamglone podnieceniem i narkotykiem oczy tuż po otwarciu drzwi napotkały hipnotyzujące tęczówki. Przywitałam go milczeniem wskazując na wnętrze w geście zaproszenia. Weszłam do środka szukając po boku w jeszcze większym niż poprzednio panującym nieładzie telefonu bruneta.
OdpowiedzUsuńUśmiechnęłam się z goryczą, ale nie mógł tego zobaczyć, ponieważ w czasie moich poszukiwań stanęłam do niego tyłem. - Nie spodziewałam się po tobie niczego innego. - wymruczałam cały czas próbując znaleźć jego telefon. Chwilę później pod bluzką leżącą na barze znalazłam komórkę i odwróciłam się aby mu ją podać. Mlasnęłam cicho. Podeszłam do niego blisko wyciągając dłoń w jego stronę. - Dzwoniło przeznaczenie - uśmiechnęłam się cynicznie wbijając w niego nagie tęczówki. Czułam się panią sytuacji i panią życia. Ostatnio nic, albo może bardziej nikt nie mógł mnie zaskoczyć. Chwilę napięcia przerwał dźwięk otwierających się drzwi od toalety. - Wracaj do mnie. - dał znać o sobie przytłumiony głos.
OdpowiedzUsuńDestiny uśmiechnęła się szeroko, słysząc jego odpowiedzi. Za to też tak go uwielbiała. Mieli dość podobne gusta, a gdy jeszcze się spotykali, nie musieli nawzajem zmuszać się do słuchania jakiejś muzyki, czy oglądania jakiegoś filmu, bo po prostu ich gusta pokrywały się. Nie były identyczne, ale zbliżone. Również przesuwała kciukiem po jego dłoni, napawając się tak niewinną, a tak przyjemną bliskością.
OdpowiedzUsuń- Marzenie? Może to trochę banalne... - urwała na chwilę, poważniejąc. - Chcę być po prostu szczęśliwa. Chcę założyć rodzinę, robić to, co kocham i nie musieć się do czegokolwiek zmuszać - powiedziała, patrząc mu w oczy. Uśmiechnęła się delikatnie. Tak bardzo kochała te jego granatowe oczy...
-Też mam taką nadzieję - powiedziała. Nie od dziś było wiadomo, że lubiła jeść. Na szczęście nie tyła, więc mogła to robić niemal bez opamiętania (co nie zmieniało faktu, że też miała jakieś granice). Dlatego pełna lodówka by się przydała. Nie wspominając już o tym, że reszta ich paczki zapewne też wolałaby nie pić na pusty żołądek.
OdpowiedzUsuńZerknęła na niego.
-O kim i jaką? - spytała krótko i na temat. Aż się bała, co jej przyjaciel zaraz palnie.
- Powinieneś wyjść. - powiedziałam stanowczym, poirytowanym głosem. Poszedł o krok za daleko, jakby wchodząc w dystans, który pomiędzy nami stworzyłam. Oblizałam spierzchnięte wargi i otworzyłam drzwi. Po amfetaminie zawsze stawałam się mniej miła i bardziej drapieżna. Zaczynały działać we mnie te najbardziej zwierzęce instynkty, które nie pozwalały na to aby ktoś czuł się tak pewnie kiedy ja czułam się zażenowana. Nie swoją nagością, czy leżącym w sypialni chłopcem, ale faktem, że wolałabym aby Nate został. Potrzebowałam uwagi. Jak małe dziecko, najchętniej zrobiłabym teraz wszystko żeby móc go przy sobie zatrzymać. Zacisnęłam dłoń na drewnie drzwi ranią się lekko o wystające drzazgi. Rzuciłam mu ponaglające spojrzenie. - Nie chcę się powtarzać, lub być niemiła.
OdpowiedzUsuńSpojrzała najpierw na chłopaka, a potem na dziewczynę, która z krzywym wyrazem twarzy oddaliła się, niemal potykając o własne nogi. Na twarzy Desire pojawił się znaczący uśmiech satysfakcji. Odprowadziła ją wzrokiem do samego końca, czekając aż jeszcze się obejrzy, a potem dopiero zwróciła uwagę na nieznajomego.-Nic. Dziękuję.-Nałożyła ponownie okulary, spoglądając na zegarek znajdujący się na jej prawej dłoni. Miała piętnaście minut do dzwonka, więc na pewno znajdzie salę, której ma zajęcia. Uniosła kąciki ust do góry, patrząc na wysokiego, dobrze zbudowanego chłopaka. Zapewne musiał być tutaj kimś ważnym, skoro ta cała... Susan, nawet nie odważyła się nic powiedzieć.-Powinny się nauczyć, że szczekając na kota, ten pokazuje pazury, a w ostateczności...Może całkiem dotkliwie podrapać.-Mruknęła cicho, odwracając się i otwierając ciężkie drzwi wejściowe do szkolnego budynku.
OdpowiedzUsuń[Przecież nie szkodzi, rozumiem. (:]
- Na pewno nie gromadkę i na pewno nie krzyczących - sprostowała. - Ale tak, zamierzam - dodała, nieco melancholijnie, spoglądając na niego nieśmiało. Choć, póki co, była w nim tak zakochana, że zgodziłaby się na niemal każdy tryb życia, jakiego by pragnął. Poza życiem w otwartym związku. Dzielenia się by nie zniosła. Oczywiście, niczego z tego już nie powiedziała na głos.
OdpowiedzUsuńSięgnęła truskawkę i zamyśliła się, jedząc ją powoli. Oblizała delikatnie usta, całe słodkie od owoców.
- Najlepszy moment twojego życia?
Trzasnęłam ze złością drzwiami. Zapatrzony w siebie idiota. Ruszyłam wolnym, kocim krokiem do sypialni, a chwilę później obejmowałam nogami w pasie górującego nade mną blondyna. Z entuzjazmem zaczęłam oddawać jego pocałunki wbijając paznokcie w jego przedramię. Szybko udało mi się zapomnieć o Panu Idealnym. Do czasu kiedy kilka dni później wjeżdżając na parking szkoły i automatycznie ściszając krzyczące w środku radio zauważyłam jak Nate idzie wolnym krokiem przez parking szkoły ściągając na siebie uwagę innych uczniów. Wywróciłam oczami i nacisnęłam pedał gazu wymijając go szybko i pozostawiając za sobą smugę dymu. Wyszłam z samochodu jak co dzień trzymając w dłoni kubek z kawą zaprawianą rumem. Przeciągnęłam się przymykając oczy i zarzuciłam na ramię torbę. W dłoni trzymałam moją ostatnią miłość - Książka ukazująca ostatnie seanse psychoanalityczne Marilyn Monroe, oraz tłumacząca psychoanalizę Freud'a oraz jego uczniów. Obrazowy język i atmosfera pięknych, świetlanych lat hollywood była tak wciągająca, że miałam spory problem z kontaktem z rzeczywistością. Lejąca się złotem, jak suknia Marilyn kiedy w ostatnich dniach swojego życia wystąpiła na rozdaniu nagród jednej z wytwórni filmowych, klisza zdjęć wisiała już na sznurkach w ciemni. Musiałam posiedzieć trochę w podziemiach i dosyć niecierpliwie oczekiwałam wyników swojej pracy. To wszystko, plus praca pozwoliły mi odciąć się od jakichkolwiek spotkań towarzyskich i poświęcić się temu po co naprawdę tu byłam. Pozostało mi tylko jedenaście miesięcy na uzbieranie odpowiedniej kwoty abym mogła ruszyć dalej. Piłka w grze.
OdpowiedzUsuń- Dzisiaj? - cmoknęła z niezdecydowaniem. Przez chwile gryzła paznokieć od kciuka i rozejrzała się po pokoju, jakby miała nadzieje znaleźć odpowiedź gdzieś na ścianie - No wiesz, mam coś teraz do roboty, jak tego nie zaliczę to już po mnie... Powiedz mi Nathe, ty umiesz rysować trochę lepiej niż parę kresek na krzyż?
OdpowiedzUsuńKiedy powiedział to wszystko, co zamierzał, miała zamknięte oczy. Nie mogła uwierzyć w to co usłyszała. Skąd i jakim cudem się o tym dowiedział? Jeszcze o tej zmianie związku była w stanie zrozumieć, może gadał z Adamem. No, ale nie podejrzewała swojego chłopaka o to, że opowiadał Nate'owi takie rzeczy.
OdpowiedzUsuń-O mój Boże! - jęknęła i widząc, że przyjaciel niemal ucieka z samochodu próbując uniknąć uderzenia, po prostu również wyszła z pojazdu i gdy spotkali się przy bagażniku, walnęła go w głowę.
-Skąd o tym wiesz?
Chociaż musiała przyznać, nie żałowała niczego co zrobiła. Co więcej, była zadowolona, że raz była lepsza w tych sprawach od niego.
[Przepraszam, że tyle czekałaś, ale jakoś nie miałam ochoty na rozpoczynanie. Teraz za to wzięłam się w garść i oto jestem ;)]
OdpowiedzUsuńAdam siedział wygodnie rozłożony na piasku i wpatrywał się w ocean. Na odsłoniętych ramionach czuł przyjemne ciepło promieni słonecznych, z kolei rozbryzgujące się nieopodal fale delikatnie go orzeźwiały. Chłopak nucił pod nosem piosenkę, której jego siostra słuchała non stop w swoim pokoju i uśmiechał się lekko. Niewątpliwe czuł już wakacje. Dni wolne od wszystkiego zbliżały się niesamowicie dużymi krokami, a on wraz ze swoją paczką nie mogli się już doczekać tych błogich, pełnych lenistwa poranków, popołudni, a nawet wieczorów. Brunet oparł głowę o swoje kolana i przymknął oczy, co sprawiło, że jego głowę od razu zaczęły zalewać wspomnienia ostatnich wakacji. Szalone imprezy, spontaniczne wyjazdy, głupie zakłady i częste stany nietrzeźwości. Wydawać by się mogło, że po tylu latach mieszkania na Florydzie Adam się już do tego przyzwyczaił, jednak wcale tak nie było. On nadal wszystko przeżywał w ten sam, zaskakująco pozytywny sposób i szczerze mówiąc, nie chciał tego zmieniać.
W pewnym momencie poczuł na ramieniu czyjąś dłoń. Automatycznie otworzył oczy i zerknął na przybysza, którym był (jak słusznie podejrzewał) Nate.
- Cześć stary - rzucił na przywitanie i podniósł się, żeby w charakterystyczny dla nich sposób uścisnąć sobie ręce i przybić piątkę. - Już myślałem, że odechciało ci się pływać - mruknął, przyglądając się kumplowi. Coś ewidentnie się z nim działo i Adam miał zamiar dowiedzieć się co to takiego.
Destiny dostrzegła tą zmianę. Niemal poczuła delikatny chłód i dystans, który starał zachować się chłopak. Dlatego też wyślizgnęła dłoń z jego dłoni, pod pretekstem napicia się szampana. Teraz to ona miała ochotę stamtąd uciec. Była przerażona własnymi wahaniami nastroju i zmienianiem zdania. To chyba Nathaniel tak na nią działał. Była też nieco rozczarowana jego odpowiedzią. Najlepszy moment życia to chwila, w której dostał samochód? Czyżby był aż takim materialistą?
OdpowiedzUsuń- Pierwszy pocałunek... Miałam niecałe szesnaście lat, on był rok starszy, miał na imię Antoine, był słodkim blondynem z niebieskimi oczami i jeździł na desce. A pocałował mnie w swoim garażu, kiedy malowaliśmy mój rower - powiedziała, uśmiechając się czule na samo wspomnienie tamtych chwil. Spojrzała na niego i jakby spochmurniała. Zamyśliła się, odpływając na chwilę gdzieś myślami. - Dlaczego dziś uprawiałeś ze mną seks? - zapytała wprost, nie spuszczając z niego swoich zielonych oczu.
Faktycznie Adam miał zamiar wszystko z niego wyciągnąć, ale to potem. Na razie mogli posiedzieć lub popływać, pogadać o głupotach i spędzić trochę czasu razem, jak to kumple mają w zwyczaju. Poza tym Adam chciał też wynagrodzić chłopakowi to, że ostatnimi czasy nie spotykali się zaczęsto, niestety próby pochłaniały jego wszystkie wolne popołudnia.
OdpowiedzUsuń- Jak zawsze pieprzysz głupoty - stwierdził ze śmiechem. - Tak czy siak doceń to, że mam dzień dobroci dla zwierząt i pozwolę ci na wyjątkowo głupią rzecz, jaką jest wypicie alkoholu przed wejściem do wody. Ale ostrzegam, że więcej niż jedno piwo nie dostaniesz - dodał od razu, widząc zadowolony uśmiech bruneta.
Cóż, Adam był za bardzo rozsądny przynajmniej jeśli chodziło o kwestie bezpieczeństwa, bo w innych sprawach wszystko wyglądało inaczej... Chłopak wyjął z plecaka po butelce piwa, które jakimś cudem wciąż było zimne. Otworzył je otwieraczem przy kluczach i stuknął się butelką z kumplem. Po chwili usiadł na piasek, tak samo zresztą jak Nate.
- Nie mogę uwierzyć, że wakacje praktycznie już się rozpoczęły - powiedział, po czym upił spory łyk złotego płynu. Piwo może nie było jego ulubionym alkoholem na imprezach, ale na takie letnie wycieczki w ciągu dnia nadawało się wprost idealnie.
Destiny spuściła wzrok. Czuła się dziwnie. Wiedziała, że to wszystko jest jej wina, że to ona skrzywdziła jego, dlatego czuła do siebie niemal wstręt przez to, że poczuła się teraz skrzywdzona. Czuła, jakby Nathaniel chciał ją tylko posiąść, po raz kolejny, a teraz... sam chyba nie wiedział, po co to wszystko, ale jego entuzjazm widocznie osłabł. Dziewczyna nie parzyła na niego, chcąc uspokoić targające nią emocje, by nie rozpłakać się po raz kolejny. Udało się.
OdpowiedzUsuń- Teraz twoja kolej - powiedziała, gdy przez dłuższy czas nie usłyszała żadnego pytania z jego strony. Wzięła butelkę szampana i upiła sporego łyka, który zaraz zagryzła trzema pod rząd truskawkami. W końcu odważyła się na niego spojrzeć.
Promienie słońca prześlizgujące się pomiędzy gęstymi chmurami wiszącymi nad miastem były równie gorące jak w plażowe dni. I chociaż dzień niczym nie przypominał zwyczajnej pogody w Palm Beach był ciepły i duszny. Letnia już kawa szybko wsiąkła w materiał bluzki przylegając do mojego ciała. Spojrzałam na bruneta obojętnie, jednak prosto w jego oczy jakby lekko poirytowana przedstawieniem. W szkole byłam raczej anonimowa wśród ogromnej grupy plastikowych, kolorowych ludzi Florydy i ten fakt był sporym ułatwieniem mojego życia w tym miejscu. Ci, którzy potrzebowali wiedzieli kim jestem i gdzie mnie znaleźć. Inni nawet kiedy wpadali na mnie przypadkiem nie zapamiętywali mojej twarzy. Trudno było jednak odpuścić sobie wyśmiania chociaż odrobinę tej kpiny. Uśmiechnęłam się ironicznie. - Oczywiście, że wynagrodzisz. - mruknęłam cicho, swoim zniszczonym od pełnej jęków nocy głosem. Wypiłam ostatniego łyka kawy z tego co jeszcze pozostało w kubku i wyciągnęłam go w jego stronę. - Potrzymasz kubek. - Właściwie włożyłam mu go w dłoń i zdjęłam skórzaną kurtkę, którą zwykłam narzucać na siebie rano podczas zimnych dreszczy jakie cały czas przechodziły przez moje ciało odkąd wyleciałam z Bristolu. Zdjęłam z siebie brudną bluzkę nie myśląc zbyt długo nad tym, że pod nią nie było już niczego oprócz czarnego stanika, który nie należał do zbyt kryjących. Odrzuciłam wilgotne włosy na plecy i zarzuciłam z powrotem kurtkę. Złapałam bluzkę w dłoń, wyciągnęłam z ręki bruneta kubek i wysłałam mu cynicznego buziaka. Po czym wyminęłam go i z cichym śmiechem na ustach wparowałam do szkoły. " Witajcie burżuje. Przybyłam.".
OdpowiedzUsuń-Świnia - oznajmiła jedynie. Żałowała, że nie powiedział jej, kto jest jego źródłem, ale nie zamierzała dalej wnikać, bo na tyle go znała, by wiedzieć, że jej tej tajemnicy nie wyjawi.
OdpowiedzUsuńZabrała swoją torbę z tylnego siedzenia, a następnie zaniosła ją do domku. Po chwili już siedziała na leżaku.
-No to co? Może najpierw piwo na dobry początek? Później pomyślimy nad jedzeniem albo czymś.
[Ok, nie ma problemu. :D To zaczniesz? xD]
OdpowiedzUsuńDestiny spojrzała na niego smutnym wzrokiem. Wiedziała, że to pytanie w końcu padnie, nie wiedziała jednak, że tak szybko. Spuściła oczy, wbijając je w swoje dłonie. Skubała paznokcie, jakby głęboko się nad czymś zastanawiając. Westchnęła cichutko.
OdpowiedzUsuń- A dlaczego nie? - spytała cicho, zerkając na niego nieśmiało, ze smutkiem. - Tak to czasami bywa... Przecież nie mamy na to wpływu. Wspaniale się przy tobie czuję. W twoich ramionach mam wrażenie, że jestem bezpieczna... Kocham twoje oczy, kocham twój zapach, kocham twój dotyk... Uwielbiam się z tobą kochać, ale uwielbiam też po prostu zasypiać u twojego boku - mówiła, wspominając ich wspólne, cudowne chwile w Calais. - Kocham rozmowy z tobą, to jak mnie traktujesz, to jaki jesteś... Naprawdę jesteś - dodała, patrząc na niego nieco pewniejszym wzrokiem. Bo ten nieczuły dupek, Casanova... To nie był jej Nate.
Ruszyłam szybciej po schodach nawet nie odwracając w jego stronę wzroku. Milczałam przez chwilę rozglądając się czujnie po korytarzu. - Wolałabym żebyś nie był w moim otoczeniu w szkole. To wygląda trochę niewyraźnie kiedy jestem w centrum światła, które sobą roztaczasz. - zironizowałam ostatnie słowa uśmiechając się pod nosem. Skóra drażniła moje ciało jakby w karze za ekspresję. Zamyśliłam się zwalniając kroku i doszło do mnie, że pojawienie się tutaj było idiotyzmem. Dodatkowo już czułam, że to nie będzie dobry dzień i że warto schować się w zaciszu pokoju motelowego.
OdpowiedzUsuńOstatni wieczór był pełen czystego podniecenia, które jak spalony blant rozleniwiało ciało. Byłam jakby senna, cały czas otoczona atmosferą łóżka. Przymknęłam na chwilę oczy prawie czując na sobie stanowcze, silne dłonie chłopca i jego ciepły język. Od pewnego czasu, aby ułatwić sobie życie starałam się nie łączyć fizyczności z miłością. Zaspokajałam swoje potrzeby gwałtownie i intensywnie jednak nadal czułam zimno tego słonecznego miasta.
Przez chwile po drugiej stronie panowała kompletna cisza i kiedy było już pewne, że Denisa rozłączyła się, dało się słyszeć jej ciężki oddech.
OdpowiedzUsuń- Dobra, ale tylko pod warunkiem jeżeli użyczysz mi swoich plastycznych zdolności - nieco się rozluźniła i jej głos poweselał - Chodzi mi tylko o kogoś kto maluje odrobinę lepiej niż ja. Jak zobaczysz moje rysunki sam się przekonasz. Czekam na ciebie - to mówiąc rozłączyła się.
- Zoo?- powiedziała, nieco zszokowana, jednak po chwili roześmiała się głośno. Te wszystkie zwierzęta i atrakcje kojarzyły jej się z beztroskim dzieciństwem. Może to był właśnie czas by przypomnieć sobie te chwile i chociaż przez moment poczuć się znowu jak dziecko? Chyba przydałoby jej się to.- Lubisz to miejsce?- zagadnęła chłopaka. Był to nietypowy sposób spędzenia 'wolnego' czasu, ale Amelie zaczynał się ten pomysł podobać. Uznała, że kilka godzin takiego relaksu na pewno dobrze jej zrobi.
OdpowiedzUsuń-Staram się jak mogę cię nie obrażać, ale sam rozumiesz, że czasem się nie da - oznajmiła, uśmiechając się szeroko. Oparła się wygodnie na leżaku i nasuwając okulary przeciwsłoneczne na nos, zamknęła oczy. Miło było znaleźć się z dala od Palm Springs i odpocząć. Pomimo, że w końcu ostatnio nie miała jakoś specjalnie dużo do roboty, to każda możliwość zmiany otoczenia była dla niej jak zbawienie. Po prostu zaczynała jej doskwierać nuda.
OdpowiedzUsuńGdy Nate przyszedł do niej z piwem i kanapkami, ucałowała go policzek zaraz po tym jak usiadł na leżaku obok.
-Cudownie! - powiedziała wesoło, a następnie otworzyła swoją butelkę i upiła kilka łyków. Zabrała się za jedzenie kanapek.
-Widziałam tą twoją Destiny. Jak tam wasze relacje?
Adam nic nie chciał mówić, ale w plecaku miał jeszcze kolejne porcje alkoholu. Nie byłby jednak sobą, gdyby pozwolił przyjacielowi, czy komukolwiek innemu wypić więcej niż jedno piwo, a potem wejść do wody. Napić mogli się jeszcze potem, a przecież poczucie odpowiedzialności w innym wypadku nie dałoby mu spokoju. I w zasadzie dobrze, że Thompson czasami tak "matkował". Dzięki niemu przyjaciele rzadziej narażali się na głupoty, które zagrażały ich życiu, gdy co rusz słychało się o wypadkach z przeróżnymi skutkami, najczęściej jednak tymi negatywnymi.
OdpowiedzUsuńNa pytanie kumpla pokiwał głową. Przechylił nieznacznie butelkę i połknąwszy sporą porcję płynu, uśmiechnął się nieznacznie.
- Na pewno będę miał próby, no i będę pracować. Poza tym razem z Leną chcemy wyjechać gdzieś na kilka dni, może tydzień, sam na sam, żeby odpocząć od całego tego bałaganu. Szykuje się też wyjazd rodzinny i cała masa imprez z niesamowitymi przyjaciółmi - zakończył, puszczając mu znaczące oko. Znowu upił trochę piwa i z entuzjazmem pokiwał głową, gdy dotarł do niego sens słów Nathana. - Wspólny wyjazd to jest to - uśmiechnął się. - Może w tym roku podbijemy Miami? - zaproponował. - Podejrzewam, że Meg i Lena nie będą mieć nic przeciwko, twój brat też chętnie się wbierze, a i Jas da się przekonać do nocnych szaleństw na wybrzeżu - stwierdził z uśmiechem. - A Destiny? Chciałbyś, żeby pojechała z nami? - zapytał po chwili.
Kiedy jego kumpel milczał przez dłuższą chwilę, Adam nie naciskał. W spokoju pił piwo, spoglądając na piasek, ocean i niebo. Wiedział, iż Nate porządkuje właśnie swoje myśli i naprawdę nie chciał mu przeszkadzać.
[ oooo, bardzo chętnie założę z Tobą wspólny wątek ;)) bardzo mi miło.
OdpowiedzUsuńco do tych wątków...hm... uprzedzam, że nie będą jakoś szczególnie wybitne, ale skoro mogą być najbardziej szalone... ;)
a: na imprezie u któregoś ich znajomego Nathaniel pomaga przesądnej Izzy w ogrodzie, kiedy czarny kot przechodzi jej drogę
b: Izzy pomaga pijanemu Nathanielowi i odwozi go do domu jego białym audi Q7, choć on na początku oczywiście jest temu przeciw, ale nie ma innego wyjścia, jak tylko się zgodzi by zrobić dla niej ten wyjątek ;)
c: Nathaniel spóźnia się na jeden z najważniejszych meczów w tym sezonie i tak bardzo się spieszy, że niemal nie zauważa Izzy, o mały włos jej nie przewracając. jedyne co ucierpiało to jedna z ulubionych książek Izzy, która rzekomo z winy Nathaniela wpadła nieszczęśliwie do puszki z farbą, którą zostawił woźny
PS. bardzo podoba mi się Twoja karta postaci. Świetna ! ;) ]
Destiny spuściła głowę. Wszystko wiedziała. Wiedziała, że Nathaniel uwielbia seks, przelotne znajomości. Miała tego wszystkiego świadomość. Wiedziała też, że mimo wszystko mu na niej zależy, ale i wciąż się pewnie zły. Wiedziała! Dlaczego więc poczuła się zraniona? Odrzucona, odtrącona? Dlaczego nagle miała ochotę od niego uciec, schować się pod kołdrą i płakać?
OdpowiedzUsuń- Rozumiem, nie musisz przepraszać - powiedziała cicho, jednak nie spojrzała na niego już. Błądziła wzrokiem, unikając jego spojrzenia, bała się, że się rozklei. A nie chciała, po raz kolejny. Straszna beksa się z niej ostatnio zrobiła, było jej wstyd.
- Ale chyba na mnie już pora... - dodała, zdobywając się w końcu na odwagę, by na niego spojrzeć. Szybko jednak odwróciła głowę i podniosła się, kierując się do drabinki, by zejść z domku na drzewie.