wtorek, 12 czerwca 2012

It's hard to be a little girl if you're not.






Desire Shellares
11.12.1996.
Klasa I 
Profil prawniczy
Londyn. 


Wygląd: Zacznijmy od oczu. Bowiem mawiają, że oczy są zwierciadłem duszy, co w przypadku Desire nie jest prawdą. Kiedy patrzysz w te miodowe, złote oczy, wydaje Ci się, że skrywa się w nich potulność, uporządkowanie, coś w rodzaju wewnętrznej harmonii, która powinna się znajdować w ciele każdej, grzecznej piętnastolatki. Te oczy są ciepłe. Potem wędrujemy ku lekko zadartemu nosowi, drobnemu w swej naturze.Usta, w których widnieje mały kolczyk, zawsze podkreślone czerwoną szminką, dla nadania kontrastu jej bladym policzkom, które zawsze chowa pod warstwą białego pudru. Nie lubi swoich rumieńców, które niemal ciągle jej towarzyszą. Włosy są jasne, w kolorze niedojrzałej marchewki, czasami zmienia ich odcień na czerwony, wiśniowy, zdarza się brąz. Jest szczupła, może nie za wysoka, jak na swój wiek, ale figura jest nienaganna. W przeciwieństwie do swoich rówieśniczek, ma bogato wyrzeźbione kształty, które zresztą widać, kiedy ubierze przylegające ubrania. Mierzy sobie 166 cm wzrostu, więc nie jest zaliczana do niższych osób. 


Charakter: Już od dziecka była nad wiek dojrzała. Dorosłych zawstydzała swoją rozwagą, powagą, oczytaniem i bogatym słownictwem. Rzadko się śmiała, nie miała zwariowanych pomysłów i marzeń. Wydawała się maluchem, którego odłączono od kontaktu z dziecięcą energią. Doskonale zna swoje słabe i mocne strony. Bystra i elokwentna, działa nie za pośrednictwem emocji, ale swojego intelektu i słów. Jest niezwykle sprytna. Niecierpliwa, uparta, musisz się nieźle napracować żeby ją przegadać. Z natury jest przekorna, dlatego, gdy wszyscy dookoła mówią ''tak'', ona powie ''nie'', dla samej przyjemności postawienia się otoczeniu. Czasami strasznie ciężko ją zrozumieć, ponieważ bywa że woli zastanawiać się nad tym ile gwiazd liczy galaktyka, niż jaki problem trapi jej rozmówcę. Kieruje się intuicją. To właśnie przez jej pryzmat ocenia rzeczywistość, przyszłość i osoby, z którymi zetknęło ją życie. Musisz strasznie uważać, kiedy z nią rozmawiasz, bowiem swoim dziecięcym uśmiechem potrafi zdziałać naprawdę wiele. Nie podoba jej się to, że wiele osób traktuje ją właśnie jak dziecko, dlatego każda uwaga na ten temat jest bezdźwięcznie tłumiona w jej głowie, w postaci zemsty, słownej, czy czynnej. Nigdy nie zrobi pierwszego kroku, a jednocześnie nienawidzi być do czegoś zmuszana. Poczekaj jednak jakiś czas, nieśmiała panienka nabiera wiatru w żagle. Mimo spokojnej natury, szybko nudzi się otaczającym ją światem i szuka zmian oraz nowych, ciekawych wrażeń. Wdając się z nią w przyjaźń, czy też inne uczucie, trzeba być przygotowanym i na inne niespodzianki. Będzie pojawiać się i znikać. Nie ogląda się na przeszłość, czy teraźniejszość, a patrzy na przyszłość. Dlatego też, strasznie boi się zostać zraniona. Trzeba bowiem wiedzieć, że mimo wszystko, Desire strasznie łatwo jest sobie oswoić. Woli być samotna, niż cierpieć z powodu odejścia jakiejś osoby.


Historia: Urodziła się siedem lat lat po swoim starszym bracie, Nicholasie. Wychowywali się w rodzinie, która otaczała ich niezwykłą miłością. Mimo tego, że nigdy nie brakowało im pieniędzy, nie dali się ponieść stereotypowi bogatej i wyniosłej rodziny. Dzieci, które są utalentowane i rodziców, którzy nie mają dla nich czasu. Desire i Nicholas nie posiadali żadnego talentu, poza tym, że kochali swoich rodziców nad życie. Wszystko zmieniło się, kiedy dziewczyna skończyła dziesięć lat. Wtedy właśnie, kiedy ojciec z matką wracali z imprezy charytatywnej, zdarzył się wypadek. Ich czarne volvo, zostało pomylone z samochodem jednego z londyńskich dilerów i zostali oni zastrzeleni w czasie powrotu do domu. Nicholas nigdy nie wybaczył ludziom, którzy to zrobili. To właśnie wtedy postanowił, że zbliży się do gangu, który zlecił to pomyłkowe morderstwo na jego rodzicach. Udało mu się. W wieku dziewiętnastu lat odpłacił się wszystkim. Włącznie jeśli chodziło o kule w skroniach Dorothei i Williama. Zyskał wielu sprzymierzeńców po tym zdarzeniu, a w końcu sam zaczął prowadzić brudne interesy. Desire dorastała u jego boku, codziennie patrząc na przewijającą się śmierć przed jej oczyma. Tak, miała śmierć w oczach. Do tej pory ją ma. Jak i również te wszystkie białe proszki rozsypane na stole, blacie kuchennym. Zmieniło się dopiero rok później, kiedy jej brat poznał dziewczynę z jej klasy, mianowicie Harriet. Zaczął się starać aby cokolwiek osiągnąć. Cieszyło to Desire i w duchu dziękowała tej nieznajomej dziewczynie za to, że w końcu pustka po jej rodzicach, zostaje zapełniona innym, lepszym uczuciem. Jednak nie wszystko trwa wiecznie. Do tej pory pamięta słowa Nicholasa, kiedy wrócił w noc, w której pomścił rodziców: ''To jest pieprzone życie, w którym radzimy sobie sami, kochanie.''



 Ciekawostki:
-Jest wegetarianką.
-Ma tatuaż na lewym nadgarstku.
-Nienawidzi burzy, odgłosy jakie wtedy jej towarzyszą, kojarzą się Desire ze strzałami z pistoletu.
-Ma uczulenie na truskawki i orzechy.
-Mieszka razem z Harriet Forrsell.



[Dziękuję bardzo za wymyślenie postaci autorce Harriet! Naprawdę sądzę, że uda mi się w nią wczuć. Co do zmian u Desire, dotyczących wyglądu jak i odrobiny charakteru, wszystko zostało ustalone. A teraz czekam na wątki i powiązania.]

15 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Desire wyląduje o 18. Dziękuję Harry." Sms o takiej treści obudził blondynkę, która po ciężkiej nocy, podczas której dawała koncert, spała w najlepsze. Oczywiście jego nadawca, Nicholas , najwidoczniej nie zdawał sobie sprawy albo po prostu zapomniał, że w Palm Springs jest dopiero godzina siódma rano. Nie mając wyboru Harriet zwlokła się z łóżka i zaparzyła sobie mocną kawę, bez mleka i cukru, aby nie zabijać smaku i zapachu kofeiny, który był dla niej wprost zbawienny. Cały czas zastanawiała się czemu właściwie zgodziła się na opiekę nad tą młodą Brytyjką. Czy ze względu na Nicholasa, po którym było widać, że strasznie dba o bezpieczeństwo tej malej, czy ze względu na chęć odkupienia swoich starych win. Miała teraz okazję udowodnić, że jest dojrzała i dorosła jak na swój i tak młody wiek, tylko nie była do końca pewna czy jest przygotowana na tego, jak nazywał swoją siostrę Nick, małego potwora.

    OdpowiedzUsuń
  3. [Jasne, nie wszyscy muszą być od razu powiązani. Liczę, że potem coś wykombinujemy :P]

    Colin nie mógł jej przeoczyć teraz, kiedy tak śmiało patrzyła mu w oczy i nie emanowała typową, dziewczęcą nieśmiałością do jakiej przywykł. Blondynka na chwile zamilkła, najwyraźniej zdziwiona nagłą utratą zainteresowania rozmówcy. Powędrowała za linią jego wzroku i spochmurniała, zaciskając gniewnie usta.
    - Colin, ta dziewucha jest tak nudna, jak encyklopedia botaniczna - jęknęła przeciągle, demonstrując swój szczyt znudzenia.
    - Botanika właśnie jest ciekawa i głęboka - odparł jej, wcale na nią nie patrząc. Już dawno zapomniał, że w ogóle istnieje - Znam się trochę na tym, wierz mi - to mówiąc oderwał się od ściany i ruszył w kierunku nieznajomej.
    Nigdy nie miał problemu z nawiązywaniem znajomości, więc teraz z naturalnością na twarzy wyciągnął ku niej rękę.
    - Skoro już ciachami spojrzeniami, to warto to wykorzystać, hm? Colin jestem, a ty?

    OdpowiedzUsuń
  4. W domu udało jej się wszystko przygotować dosyć szybko, sprzątnęła mieszkanie, przygotowała dla Desire gościnną sypialnię i zaczęła przygotowywać obiad. Jadąc na lotnisko wciąż odczuwała narastający stres. Mimo iż znała siostrę Nicholasa jakoś nigdy nie były zbyt blisko, raczej stawiały na relacje, które mogły łączyć tylko i wyłącznie koleżanki z klasy.
    Na miejsce dotarła sporo przed czasem, dlatego też kupiła sobie kawę i wyszła przed budynek aby zapalić papierosa, tylko tymi dwiema rzeczami mogła się chociaż trochę odstresować. Oparła się o szklaną ścianę lotniska i głęboko odetchnęła, jakby próbowała zebrać siły na przetrwanie tego i kolejnych dni. Równo o 18 ruszyła na miejsce gdzie miała spotkać się z Desire. Od razu rzuciła się jej w oczy, jak zwykle szła bardzo pewna siebie z głową zadartą do góry. Na twarzy blondynki pojawił się zadziorny uśmieszek, z którym też przywitała dziewczynę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uścisnął mocno jej dłoń i lustrował z góry do dołu jej walory osobiste.
    - Śpiewasz, super. Ja w sumie pierwsze słyszę tę nutę, nie moje klimaty, ale jak dają na imprezie darmowe żarcie to jestem pierwszy w drzwiach - zaśmiał się i opadł na kanapę, przewieszając nogi przez nałokietnik. Uśmiechnął się szeroko, jakby ktoś dorysował mu ołówkiem przedłużenie kącika ust na policzku, kiedy zobaczył nieotwarte piwo i zachachmęcił je dla siebie - Dobra, to skoro już gadamy, rzeknij proszę w jakiej skali od jeden do dziesięć oceniasz tę domówkę? Ja osiem... bywały lepsze, ale ta też nie jest zła. Pomijając tempie dziunię, jak ta... tam - wskazał dyskretnie na blondynkę z którą rozmawiał - Serio, laska zna może ze dwa słowa na krzyż - przewrócił oczami i pociągnął z gwinta. Jak zwykle gadał za dziesięciu.

    OdpowiedzUsuń
  6. - Tak, też się cieszę,że Cię widzę maluchu.- Powiedziała z uśmiechem zauważając, że owy "maluch" jest sporo wyższy. Starała się zachowywać w miarę naturlnie, jakby cała ta skomplikowana sytuacja nie sprawiała jej najmniejszego problemu, mimo że w środku miotały nią różne odczucia. Kompletnie nie wiedziała jak powinna trakować Desi, w końcu chwilowo miała robić za jej opiekunkę podczas kiedy sama zgodnie z prawem jeszcze jej potrzebowała. Chwyciła torbę dziewczyny i ruszyła w kierunku auta oglądając się przez ramię czy ta aby na pewno za nią idzie, z doświadczenia wiedziała, że ta rudowłosa dziewuszka jest zdolna do wszystkiego.- Jak minęła podróż?- Zapytała w końcu niczym przykładna mamuśka, troszcząca się o swoją pociechę.

    OdpowiedzUsuń
  7. - Bredzisz - zaprotestował ze zdziwieniem - Przekąski są w porzo, zwłaszcza sushi, palce lizać - wznów nakręcił się z gadaniem, jak katarynka, ale cóż się dziwić skoro zaliczył już ze dwie butelki wódki i dwa piwa, mając jednocześnie w ręce trzecie? - No i co znaczy inaczej? Nie bardzo cię ogarniam, kobieto - kiedy chwyciła go za rękę, omal nie zaliczył gleby. Wyglądał, jak niesforne dziecko, które matka ciągnie do domu na poważną rozmowę. Zaczął się idiotycznie śmiać. W całym swoim umysłowym zabałaganieniu nie zauważył Harriet, a szkoda. Z pewnością nie darowałby gnojowi, że ktoś stawia się jego przyjaciółki. Pewnie nawet na haju w Colinie obudziłby się instynkt męstwa, nakazujący mu stanąć w obronie dziewczyny, która wiele dla niego znaczyła.
    - Co ty, kurwa wyprawiasz? - zniechęcił się, kiedy znaleźli się na świeżym powietrzu - Wracam do środka - to mówiąc dał nura z powrotem do wnętrza domu.

    OdpowiedzUsuń
  8. - Masz ochotę na coś konkretnego do jedzenia? Nie wiem czy mam wjeżdżać do marketu czy nie.- Spojrzała w lusterko wsteczne obserwując Desire. Wciąż nie mogła się pozbyć tego matczynego tonu ze swojego głosu mimo iż bardzo tego chciała. W końcu nie miała robić za matkę dziewczyny, a raczej za jej starszą siostrę, którą wprawdzie mówiąc nie wiedziała jak ma być, w końcu to ona była najmłodsza i to wokół niej wszyscy dookoła skakali, co nawiasem mówiąc zawsze ja denerwowało dlatego wyobrażała sobie jak musi czuć się dziewczyna. Westchnęła cicho zmieniając bieg i przyspieszając, nie lubiła jeździć wolno, na liczniku rzadko kiedy miała mniej niż 90 km/h.
    Ciszę w samochodzie wypełniła za pomocą "Make me wanna die" lecącą w radiu, która sama zaczęła śpiewać uderzając ręką w kierownicę w rytmie perkusji.

    OdpowiedzUsuń
  9. Prawdę mówiąc to Nate nie przepadał za cheerleaderkami – były łatwe, puste i złośliwe, no pomijając panią kapitan i kilka innych dziewczyn, ale to akurat nie one zaatakowały Desire, a szkoda bo miałaby mniej problemów z kontaktem z nimi. Tego dnia Nathaniel miał zjawić się w szkole tylko po to by dostarczyć jednemu z profesorów swoje zaliczenie semestralne i trafił w sam środek owego konfliktu jaki rozgrywał się przed wejściem do szkoły. Znał tą dziewczynę, która z taką wyższością przyglądała się czerwonowłosej pierwszoklasistce. Jako przewodniczący szkoły uznał, że powinien zareagować i wkroczyć nim poleje się krew. Powoli, dumnym krokiem i z powagą na twarzy zbliżył się do dziewczyn, po czym odchrząknął znacząco.
    - Wolałbym żeby nikt nie zginął na terenie szkoły za mojej kadencji – zwrócił im uwagę i przyjrzał się uważnie obu dziewczynom. To właśnie na twarzy cheerleaderki widać było wściekłość i chęć mordu. – Susan, uspokój się, przydałby Ci się zimny prysznic – rzucił kąśliwie i skierował spojrzenie na rudą. – Nic Ci nie jest? – spytał, gdy wściekła cheerleaderka oddaliła się tupiąc ostentacyjnie nogami odzianymi w niebotycznie wysokie szpilki. – One są trochę jak małe psy, dużo szczekają, ale nie gryzą – zamyślił się. Dobra może i gryzą, ale niektóre ugryzienia są całkiem przyjemne, z resztą nie ważne. Odsunął od siebie te głupie myśli i znów przybrał na twarz poważny wyraz.

    [mnie tam wątki praktycznie zawsze odpowiadają, a i wybacz że nie potrafiłam odpowiedzieć komentarzem równym co do długości Twojemu, jakoś ostatnio mało kreatywna jestem ;( ]

    OdpowiedzUsuń
  10. - Pomóc? - przystanął i spojrzał na nią zza mgły spojrzenia. Colin Lancaster był świadomy rzeczywistości tylko jedną półkulą mózgu, druga nakazywała mu się dobrze bawić - A niby kto ja jestem? Nawet cię nie znam - wzruszył ramionami i pociągnął ją za rękę na parkiet - Baw się ze mną, jak chcesz - nim zdążyła coś powiedzieć już wciągnął ją w sobie iście dziwne, taneczne akrobacje - Ale nie kombinuj.

    [ Proszę o wytłumaczenie sytuacji, wątek zaczyna mnie fabularnie przerastać, bo nie wiem, kolokwialnie mówiąc, o co biega.]

    OdpowiedzUsuń
  11. Mike, przekraczając próg biblioteki, z przyjemnoścą wciągnął do płuc zapach książek, zakurzonych regałów i cytrynowego płynu czy czegoś do polerowania drewna.
    - Dzień dobry, pani Smythe - przywitał się z bibliotekarką siedzącą za biurkiem.
    - Och, dzień dobry Michaelu, mój chłopcze złoty - szeroka twarz pani Smythe rozpromieniła się. - Dzisiaj też coś będziesz wypożyczał ?
    - Oczywiście, że tak. Czułbym się nieswojo odbierając panu Krentz'owi przyjemność, jaką jest przyłapywanie mnie czytającego książkę schowaną pod podręcznikiem od matematyki.
    Bibliotekarka zaśmiała się perliście. Mike grzecznie podziękowawszy jej, zagłębił się w labirynt książek. Pare minut później trzymał w rękach 2 książki - obie autorstwa Stephena Kinga. Zmierzał teraz do działu z poezją, po tomik poezji Rainera Marii Rilkiego. Jego mama uwielbiała Rilkiego. Sam Mike nie był jego wielkim fanem, aczkolwiek podobały mu się niektóre jego utwory, np. wiersz pt. "Samotność". Już miał obojętnie minąć dział z biografiamii słynnych pisarzy, gdy wtem kątem oka zauważył jakiś ruch. Zatrzymał się i spojrzał w tamtą stronę. Uniósł brwi na widok osóbki, płci pięknej, wspinającą się na palcach stóp. Najwyraźniej brakowało jej tych kilku cennych cenymetrów by dosięgnąć pożądanej przez nią książki. Jak na dżentelmena przystało, Mike postanowił jej pomóc. Stanął za dziewczyną i ponad jej głową ściągnął z półki "Życie i twórczość Szekspira". Zaskoczona, obróciła się w jego stronę tak szybko, że Mike odruchowo odskoczył do tyłu.
    - Chciałaś... tą książkę, "Życie i twórczość Szekspira"... prawda ? - odezwał się niepewnie Mike. Wyciągnął biografię Szekspira w stronę dziewczyny. Nie zrobiła nawet najmniejszego ruchu, ale on tego nie zauważył, bo zajęty był kontemplowaniem tej drobnej osóbki. Znał ją, ale tylko z widzenia. Mijał ją pare razy na korytarzu. Był pewien, że chodzi ona do klasy I, ale nie wiedział z jakim profilem. Ma ładne oczy, zauważył w duchu Mike. Miodowozłote, w oprawie długich rzęs. Do tego lekko zadarty nos, włosy w wiśniowym odcieniu i czerwone usta - ozdobione małym kolczykiem - które kontrastowały z bladą cerą. Drgnął lekko, gdy dotarło do niego z opóźnieniem, że po pierwsze zdążyła ona już odebrać z jego rąk biografię Szekspira, a on stał jak ten ostatni kretyn z wyciągniętą ręką w jej stronę. Po drugie zaś, był zbyt zajęty gapieniem się na jej usta i zastanawianiem się ile kosztuje piercing, żeby zauważyć, że dziewczyna coś do niego powiedziała
    [ mam nadzieję, że nie schrzaniłam i, że choć troszeczkę się podoba ;). jak coś, to mogę poprawić żeby było dobrze ;)) pozdrawiam;* ]

    OdpowiedzUsuń
  12. - Wydaje mi się, że te psy nie grzeszą inteligencją – odparował zupełnie swobodnie, nie kryjąc swojego uprzedzenia. Powoli maszerował u jej boku przepuszczając ją w drzwiach, czy też otwierając je przed nią o tyle o ile to było możliwe zwarzywszy na dość duże zagęszczenie ludzi w poniektórych fragmentach szkoły. – Właściwie to nie miałem okazji się przedstawić – zaczął nagle, zwalniając kroku. – Jestem Nate – wyciągnął rękę w jej kierunku, tak jak to nakazywała kultura i oczekiwał na jej odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
  13. - Myślę, że nie powinno sprawić mi to problemu, ewentualnie jak już spalę kuchnię to zamówimy coś u chińczyka, mają całkiem dobre jedzenia.- Powiedziała swobodnie chcąc nieco rozluźnić atmosferę, ale doskonale wiedziała, że kiepsko jej to wyszło. w tym momencie miała ochotę udusić Nicholasa, że wplątał ją w to wszystko. Przecież oddanie siostry pod opiekę Harriet było najgorszym pomysłem na jaki ten chłopak mógł wpaść, bezpieczniejszym rozwiązaniem było po prostu zabranie jej ze sobą. Blondynka skręciła w brukową uliczkę prowadzącą na parking za jej apartamentowcem, cieszyła się, że podróż dobiega końca, w końcu nawet muzyka w samochodzie zaczęła jej przeszkadzać dlatego też wyłączyła ją i resztę drogi postanowiła wytrzymać w tej niezręcznej ciszy.

    OdpowiedzUsuń

Archiwum