- Orientacja seksualna: Hetero
- Kolor włosów: Ciemny brąz (palona kawa)
- Kolor oczu: Brązowe (gorzka czekolada)
Mam matkę hipiskę. Wiem to koszmarne albo fascynujące. Wszystko zależy od waszego postrzegania tejże grupy ludzi. Moja matka jest nieźle stuknięta i gdybyście żyli z nią na co dzień, racja byłaby po mojej stronie. Ja, ona i mój ojczym mieszkamy razem na dość dużej łajbie przycumowanej do brzegu (tak, mamy na to pozwolenie) i jest to może najciekawszy szczegół mojego życia. Mieszkanie na łodzie to konieczność przystosowania się do tego, że grunt pod nogami wiecznie faluje, wprawdzie minimalnie, ale dla nowicjuszy to niemal horror. Trzeba polubić też małe okienka i ciasne pokoiki. Mój pokój ma chyba metr na metr, oczywiście żartuje, ale to ciasna klitka. Czasami nauka w takim miejscu jest wyczynem godnym olimpiady. Kiedy wchodzi się do środka to od razu widać, że coś jest nie tak. Wszędzie porozwieszane są dzwoneczki, palą się kadzidełka, całe otoczenie wypełniają jakieś magiczne kamienie, amulety i inne dziadostwa, będące elementami złożonej psychiki mojej rodzicielki. Mamy też 4 koty, które nienawidzę całym sercem i które wywaliłabym na zbity pysk, ale dla matki to członkowie jakże ważnej planety ziemi i należy się o nie troszczyć. Swoją drogą kiedyś były bezdomne, resztę możecie się domyślić. Za każdym razem jak koło łodzi kręci się jakieś kocisko to gonie miotłą, coby matka nie zauważyła, bo byłby kolejny lokator. Nie żartuje. Mój ojczym to spoko facet, lubię go i idzie się z nim dogadać. Prowadzi taką małą, włoską restauracje, gdzie pracuje za marne grosze, ale te grosze należą do mnie, więc jest super. Matka nie ma z nim ślubu, to nie w jej stylu, ale jakby na to uważniej spojrzeć to nic odpowiedzialnego i dorosłego nie leży w jej naturze.
A co z ojcem biologicznym? Spoko, żyje. Utrzymuje z nim kontakt i jadam u niego obiady w każdą niedzielę, ale nasze relacje nie są zbyt pozytywne. To typowa historyjka, jakich pełno. Matka hipiska nigdy nie miała oporów przed przygodnym seksem, więc kiedy poznała Filipa (mój biologiczny) to od razu wskoczyła mu pod pościel. Chyba go kochała, tak mi się wydaje. On ją już chyba nie koniecznie, bo zmył się po kilku razach, a kiedy dowiedział się o mnie to zgodził się jedynie na płacenie alimentów (matka ich nie przyjęła) i na utrzymywanie ze mną kontaktów, ale na nic więcej. To musiało złamać jej serce, ale teraz ma Briana (ojczym) i bardzo odżyła. No, to taka moja nieskomplikowana historia.
Bycie informatykiem i miłośnikiem komputerowym kojarzy się głównie z pryszczatymi kolesiami, którzy mają marne szanse na znalezienie dziewczyny? Mam racje? W takim razie ja łamię wszelakie stereotypy. Nie uważam się za cud piękność, ale też i nie chciałabym zmienić tego, jak wyglądam. W swoim życiu chodziłam z kilkoma chłopakami, więc może być aż tak ze mną źle. Matka surowo wpoiła we mnie akceptacje samej siebie, więc już tak mam. Mimo to jestem komputerowcem jakich mało. Mój pierwszy laptop w życiu to był najlepszy prezent pod słońcem. Nie chwaląc się potrafię włamać się niemal do każdego systemu, pisze własne programy i projektuje grafikę w Photoshop'ie, a w przyszłości chciałabym zostać projektantką gier. Jestem na dobrej drodze. Matka tego nie rozumie. Dla niej nic co nie ma związku z naturą i udoskonalaniem własnego ducha nie ma sensu. Bywa. Ale jest tez typem człowieka, który pozwala swojemu dziecku się rozwijać na własny sposób, więc jakoś przebolała moją nietypową pasje. W wolnym czasie uprawiam sport, co uważam za moją drugą, pasjonującą miłość. Siatkówka... mmm... w tym słowie mogłabym się zanurzyć jak w kremie waniliowym. Nie ma nic przyjemniejszego niż wyżyć się na boisku i spoconym latać za piłką. Nie każdemu pasuje, ale mnie owszem. Mam tendencje do tycia (kocham cię tatku) więc sport pozwala mi zachować nienaganną sylwetkę, chociaż gdzie mi tam do prawdziwych, szczupłych modelek! Czy warto mnie poznać? Myślę, że tak. Zwariowana ze mnie dziewczyna i nie przesadzam. Nigdy nie interesowałam się moda, ani tym jak zadbać o swoją twarz.
Od dziecka wolałam włożyć na siebie coś wygodnego i raczej chłopięcego, przez co utarło się, że jestem chłopczycą. Dla mnie spoko. Lubie nosić sprane, dziadkowskie ciuchy, ale od jakiegoś roku staram się coś ze sobą zrobić. Ktoś kiedyś rzucił mi hasłem, że jak nie będę nad sobą pracować to nigdzie nie znajdę pracy. Coś w tym jest, więc od tamtego momentu zwracam uwagę czy wyglądam chociaż porządnie. Lubię się wkurzać i nie żartuje. Kiedy ktoś najedzie mi na stopę to potrafię zbrukać go z ziemią, a łatwo mnie wyprowadzić z równowagi. To zdecydowanie jedna z bardziej rażących wad we mnie. Zachowuje się czasami, jak rozpieszczona pięciolatka, która tupaniem i wrzaskami chce postawić na swoim. Jak ja się potem za siebie wstydzę! Na ogół jestem spontaniczna i trochę niepoważna. Wińcie moją matkę. Kocham moich przyjaciół i wiem, że bez nich przepadłabym jak nic. Każdy chyba wie, że jak wpadniesz do dołu to przyjaciel cię z niego wyciągnie, nie matka czy brat. Ach, właśnie! Mam rodzeństwo, ale takie niestandardowe. Otóż, mój biologiczny ojciec ma żonę i dwójkę dzieci - syna i córkę. Z każdym nieźle się dogaduje. Uwielbiam horrory, michę popcornu i mrok w pokoju w jednym. Nie ma dla nic bardziej fascynującego niż duchy, wampiry, wilkołaki, zombie i inne stwory z świata fantazy. Zdecydowanie ubóstwiam Kinga i niemal wszystkie jego książki. W szczególności Miasteczko Salem, To oraz Zieloną Milę. Preferuje również kino starej daty, kiedy efekty specjalne tworzyło się za pomocą hektolitrów sosu pomidorowego i kisielu. Stare filmy maja w sobie to coś...
***
Witam! Na początek dziękuje autorce Colina za rzucenie mi tej postaci, jest rewelacyjna. Po drugie zapraszam do wątków i po wiązań. Po trzecie mam pracę wakacyjną, więc może mnie czasami nie być. Po czwarte nie gryzę.
Kartę uzupełnię, poprawię i takie tam.
Kartę uzupełnię, poprawię i takie tam.
[No proszę, nikt nie miał na tyle kultury osobistej, żeby cie przywitać. Jak postać nie jest facetem to koniec, pff. Ja każdym razie jestem zachwycona, że jesteś i już nie mogę się doczekać pisania razem <3]
OdpowiedzUsuń[Witam ;) ]
OdpowiedzUsuńMiał problem i to poważny problem, a to nie zdarzało się często. Jego laptop padł akurat w momencie, gdy Nathaniel przypomniał sobie o tym, że za trzy dni musi oddać bardzo ważną pracę semestralną, która będzie rzutowała na jego końcową ocenę z jednego z przedmiotów. Najgorsze było to, że owszem pracę miał lecz bez wniosków i zakończenia. Klnąc jak szewc chodził od jednego serwisu do drugiego, usiłując zmusić ich do tego by naprawili komputer i odzyskali dane jak najszybciej. Każdy jednak odpowiadał, że najwcześniej mogą zrobić to za tydzień. Sfrustrowany chłopak już był skłonny zacząć pisać od nowa, gdy jedna z koleżanek podpowiedziała mu, że do ich szkoły chodzi dziewczyna, która doskonale zna się na komputerach i mogłaby mu pomóc. Nie było to zbyt trudne by zdobyć numer jej telefonu, więc tego popołudnia telefon owej nieznajomej rozdzwonił się głośno sygnalizując nadejście nowego połączenia od nieznanego jej numeru. Oczywiście istniała możliwość, że dziewczyna nie odbierze więc na wszelki wypadek Nate zaopatrzył się również w jej adres. Siedząc w swoim ukochanym audi Q7 nerwowo przebiegał palcami lewej ręki po kierownicy, oczekując aż Denisa odbierze.
[Witam! Nie chciałabym zabrzmieć niemiło, ale coś mi się nie zgadza. " 4 koty (dwa samce, trzy samice)" - to dla mnie pięć kotów ;) Błędy się zdarzają, sama jak czytam swoją kartę to co chwilę znajduję coś nowego. Poprawisz i będzie po sprawie ^^]
OdpowiedzUsuń[Tam jeszcze w treści kilka razy brakowało "nie" albo ogonka, albo w ogóle składnia byla zła, ale szło się domyśleć xD A o tych kotach też miałam napisać, ale dopiero teraz znalazłam chwilę czasu xD (Niechodzenie na informatykę jest bardzo opłacalne ;D)
UsuńA tak w ogóle może jakiś wątek? Tylko ja coś więcej napiszę prawdopodobnie dopiero w weekend, bo dziś to będę szykować pracę o sponsoringu na etykę i ogólnie czasu nie mam xD]
[Good <333 To niedługo cos zacznę :**]
OdpowiedzUsuń- Cześć – powiedział jakby trochę nieśmiało. To musiało być złudzenie albo raczej on sam tam modulował głosem, by tak właśnie brzmiał. – Z tej strony Nate Williams – nie wiedział po co się przedstawia, prawdopodobnie w ogóle go nie znała także było to zbędne. Przesunął końcem języka po swoich spierzchniętych wargach, a jego spojrzenie przesunęło się z tablicy rozdzielczej na zegarek zdobiący jego nadgarstek. Było kilka minut po czwartej. – Słyszałem, że znasz się na komputerach i że jesteś ciałkiem niezła w te klocki, a ja potrzebuję pomocy i to pilnie – wyrzucił z siebie. – Wiem, że taka usługa i to ekspresowa może kosztować, ale pieniądze akurat nie grają roli gdyż to jest sprawa życia i śmierci, tu się ważą losy mojej oceny na koniec roku – trochę dramatyzmu nigdy nie szkodziło, a i on był całkiem niezłym aktorem. – Błagam, musisz mi pomóc.
OdpowiedzUsuń[To jedziemy z tym koksem :P]
OdpowiedzUsuńJezioro, las, blask księżyca odbijający się w pomarszczonej tafli oraz pohukiwanie sów, gdzieś w koronach drzew. Żyć nie umierać, pomyślał Colin kiedy wrócił do ogniska z nowymi, niezgrabnie pociętymi kawałkami drewna i wrzucił je do ognia. Iskry ognistych jęzorów wzbiły się w niebo, niczym świetliki, a potem zgasły z sykiem.
Dokoła siedziała sama młodzież. Cztery dziewczyny i czterech chłopaków mniej więcej w jednym wieku. Wszystkim dopisywały dobre humory i pełna rodzącego się lata.
- No cóż - Colin usiadł obok Denisy i obrzucił resztę towarzystwa przenikliwym spojrzeniem - Lato uważam za oficjalnie rozpoczęte.
[Kurde, ja tutaj próbuję być złym stworzeniem, a przyciągam do siebie samych przyjaciół, ale niech będzie :D Mogłabym prosić o zaczęcie? Tak ładnie, ładnie :)]
OdpowiedzUsuńUśmiechnął się i roześmiał jednocześnie.
OdpowiedzUsuń- Wiesz, jak chcesz to możesz mi prasować ciuchy do końca wyjazdu, nie miałbym nic przeciwko - zażartował i pociągnął za jej czapkę z daszkiem, która zsunęła się jej na nos, przez co wyglądała przezabawnie - I to był pomysł Davida, wiesz jaki on jest... tylko zabawa i nic więcej.
- Denisa – zawołał rozpaczliwie nim ta się rozłączyła. – Ale ja naprawdę potrzebuję pomocy i naprawdę zapłacę ekstra jeśli rzucisz na to okiem już dziś – rzucił zdesperowanym głosem. No dobra, to była lekka przesada, ale jemu naprawdę zależało by mieć z głowy to zaliczenie, gdyż czekał go naprawdę niesamowity weekend i nie chciał go spędzić ślęcząc nad tym zadaniem. Zagryzł lekko dolną wargę oczekując w napięciu. – Mogę być u Ciebie choćby za pięć minut, łamiąc pewnie wszystkie możliwe przepisy ruchu drogowego, ale Ty musisz mi pomóc – nalegał licząc na to, że dziewczyna zlituje się nad nim i uratuje go przed ewentualną poprawką.
OdpowiedzUsuń[Nawet powinny się znać. W każdym razie miło byłoby zacząć wątek. Więc co ty na to, żeby Marie i Denisa wylądowały gdzieś obie pijane, albo spotkały się razem na jakiejś domówce. Co ty na to?]
OdpowiedzUsuń[Mi to wszystko obojętne, zostawiam Ci szerokie pole do popisu :D]
OdpowiedzUsuń- Myślę, że mogę się postarać Ci pomóc – zadecydował. Czy potrafił rysować? Cóż, kiedyś chodził na zajęcia plastyczne, ale tylko dlatego, że podobała mu się nauczycielka malarstwa. Niewiele pamiętał, ale mógł spróbować odświeżyć sobie pamięć. – To mogę wpaść do Ciebie teraz? – zapytał jakby dla upewnienia się. Nie musiał pytać o adres, nie musiał też zwlekać. Odpalił silnik swojego ukochanego wozu, który zamruczał cicho. Wyjechał na ulicę, nadal oczekując odpowiedzi dziewczyny. No najwyżej zrobi jakąś pętle i wróci.
OdpowiedzUsuń- Wiem, że za nim nie przepadasz - zerknął ukradkiem w stronę kumpla, który bawił sie w najlepsze w towarzystwie jakiejś nieznajomej piękności. Swoją droga kiedy i jak ją tu zabrali? Westchnął i obejrzał sobie butelkę piwa - Ale David to niezły kumpel, piernik, ale kumpel. Za co ty go tak właściwie nie trawisz? - zapytał.
OdpowiedzUsuń[Bardzo chętnie zacznę z Tobą wątek ;) Pomysł z Mike'm który pomaga Denisie w lekcjach bardzo mi się podoba. Tylko uprzedzam, że Mike pomagałby jej przy historii i innych humanistycznych przedmiotach, bo z naukami ścisłymi sam ma problem ;) Ach, a co do tamtego błędu w mojej karcie postaci... wiem, że Mike nie może być czystej krwi Brytyjczykiem, ponieważ jego matka jest Koreanką, a ojciec Anglikiem. Chodziło mi o to, że jego matka czuła się bardziej Brytyjką niż Koreanką. Dlatego słowo "czystej" (krwi) dałam w czudzysłów. Ale właśnie tak się domyślałam, że parę osób weźmie to za błąd ;) Wracając do wątku: skoro Ty zaproponowałaś pomysł, ja z przyjemnością mogę go zacząć ;) ]
OdpowiedzUsuńUśmiechnął się pod nosem, jakby właśnie usłyszał coś oczywistego i tak było.
OdpowiedzUsuń- David zawsze tak był, ale słabość do kobiet ma większość mężczyzn w pewnym wieku. Ale nie wszyscy, czy ja jestem zimnym draniem? - spojrzał na nią znacząco
[Mi tam to pasuje, w sumie jestem otwarta an powiązania różnego typu. Także pozwalam Ci działać, możesz zaczynać :D]
OdpowiedzUsuńMarie na imprezę przyszła w zasadzie tylko dlatego, że nie miała się gdzie podziać. Pokłóciła się z rodzicami i nie mogła zostać w domu. Musiała znaleźć sobie jakieś miejsce, gdzie mogłaby przeczekać najgorsze. Wtedy dostała telefon od jednej ze swoich znajomych z informacją o imprezie, nawet się nie zastanawiała.
OdpowiedzUsuńBawiła się przy stoliku z alkoholem, nie tańczyła, nie śpiewała tylko piła jedno piwo po drugim licząc, że w końcu będzie dość pijana. Nie chciała się przejmować rodzicami, chciała to jakoś odreagować i teraz miała na to szansę. Kiedy ktoś powiedział jej, że Denisa w tłumie ludzi robi niezłą rozróbę Marie musiała zobaczyć to na własne oczy. Chociaż widziała wszystko dość niewyraźnie, to od razu rozpoznała Denisę skaczącą w rytm muzyki.
- Ładnie to tak rozrabiać pijaku ? – spojrzała na nią upijając łyk zimnego piwa, chyba piątego które wypiła tego wieczoru. Nic dziwnego, że powoli traciła równowagę i na ustach miała wieczny uśmiech.
Hayden Foster była nowa, więc naturalne było dla niej to, że część dnia spędzając w szkole po prostu nie miała do kogo otworzyć ust, pomijając nauczycieli oczywiście. Samotnie spędzała przerwy, samotnie jadła lunch i samotnie siedziała na zajęciach. Sama również wracała, przynajmniej jak do tej pory, ale od kilku dni zauważyła, że codziennie pokonuje dokładnie tę samą drogę co inna uczennica tej samej szkoły. Zebrała się w sobie i tym razem podeszła do niej, gdy ta wychodziła ze szkoły.
OdpowiedzUsuń- Cześć – zagadnęła niezbyt pewnie. – Wiem, że to dziwne i w ogóle, ale zauważyłam że mieszkamy niedaleko siebie… - zaczęła czując jak policzki pokrywają się jej rumieńcem. Spodziewała się drwin, śmiechu, a nawet agresji jak to czasami się zdarzało. – Jestem tutaj nowa i pomyślałam, że mogłabym się do Ciebie przyłączyć i przejść się razem – odchrząknęła znacząco i wysunęła rękę w kierunku dziewczyny – Jestem Hayden – całą siłę woli wkładała w to by się odezwać do nieznajomej więc nie zwróciła uwagi na to, że mówi do niej nie zawracając sobie głowy tym swoim obcobrzmiącym akcentem, którego tak nie lubiła.
[ mam nadzieję, że może być ;) ]
- Michaelu !
OdpowiedzUsuńMike podskoczył chyba na metr w górę, usłyszawszy głos pana Adamsa,nauczyciela historii. Chłopak odwrócił się na pięcie i zobaczył, że pan Adams stoi na progu klasy i gestem ręki nakazuje mu wejść do środka. Mike zaklął w duchu. Nie ma co. Wybrał sobie, cholera, idealny moment - skomentował ponuro w duchu. Bowiem Mike zamierzał zerwać się teraz z znienawidzonej lekcji WF-u. Chciał zrobić to szybko i niepostrzeżenie, żeby żaden dyżurujący belfer albo konfident go nieprzyłapał.
- Michaelu, proszę, wejdź. Zajmę Ci tylko minutkę - niecierpliwił się nauczyciel.
Z mocno bijącym sercem Mike w końcu wszedł za Adamsem do zakurzonej klasy, w duchu licząc na to, żeby mu tą minutkę zajął dosłownie i przenośni, z naciskiem na to pierwsze. Na widok ciemnowłosej dziewczyny, która zajęła miejsce w pierwszej ławce naprzeciwko zagraconego nauczycielskiego biurka, Mike zaskoczony zatrzymał się w pół kroku i uniósł brwi do góry.
- Panie Adams... Uhm, po co pan..
- Michaelu -zaczął Adams, ignorując fakt, że wszedł w słowo swemu uczniowi. Oparł się biodrem o kant biurka - Ta młoda dama to panna Harrison. Denisa Harrison. Co prawda nie chodzicie do tej samej klasy, ale może już się znacie ?
- Ee... nie miałem jeszcze tej przyjemności
- To teraz będziecie mieli - oznajmił pan Adams - Panna Harrison ma... problemy z moim przedmiotem. Potrzebne są jej korepetycje. Najlepiej kogoś ze szkoły. Od razu pomyślałem o Tobie. Czy nie masz nic przeciwko temu, by udzielać Denisie korepetycji ?
Mike przez chwilę milczał. Czekał aż odezwie się sama "panna Harrison", ale ona siedziała praktycznie bez ruchu, z uprzejmym zainteresowaniem przsłuchując się rozmowie i przyglądając się otwarcie Mike'owi.
- Uhm. Nie, nie mam. Chętnie pomogę jak umiem - odparł w końcu. Dyskretnie zerknął na ścienny zegarek nad tablicą. Za minutę powinien zabrzmieć dzwonek.
- Świetnie, bardzo nas to cieszy - pan Adams poklepał Mike przyjaźnie po ramieniu i na odchodnym, nim zniknął za drzwiami, dodał: - Omówcie teraz wszystkie szczegóły. Jeśli Denisa poprawi u mnie swoją ocenę, panu, panie Cohen, postawie 6 na koniec.
A to ciekawe - skomentował, szczerze zainteresowany tym Mike. Z trudem udawało mu się utrzymawać 5 u wymagającego jak cholera pana Adamsa.
Kiedy w końcu pan Adams sobie poszedł, Denisa przekrzywiła lekko swoją ciemną główkę i uśmiechnęła się do Mike'a.
- Michael, tak ? Miło mi...
- Mów mi Mike. Tak jest krócej - wszedł w słowo dziewczynie dziewczynie, jednocześnie jednym susem znajdując się przy zagraconym biurku. Z plastikowego kubka wyjął jedyny piszący, fioletowy marker i bezceremonialnie ująwszy drobną ręke Denisy w swoją, z pamięci zapisał dziewczynie swój numer komórkowy na wewnętrznej stronie dłoni - Dzwoń do mnie kiedy chcesz, nawet w nocy. Zwłaszcza w nocy. Wtedy omówimy co, gdzie i jak, ok ? Najmocniej Cię przepraszam, ale naprawdę się spieszę. Nie powinno mnie już być w szkole. Naprawdę przepraszam. Do zobaczenia !
I wybiegł z klasy, odprowadzony zdziwionym spojrzeniem Denisy.
[Uf, napisałam ;) mam nadzieję, że nie schrzaniłam sprawy. przepraszam, że toto jest takie długie, ale nie udało mi się krócej. poprawię się ;) z góry przepraszam za wszystkie błędy. pozdrawiam ;* ]
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMike właśnie wrzucił resztę zapisanych kartek do drugiej szuflady szuflady biurka, czym oficjalnie zakończył sprzątanie pokoju (albo zajmowaniem sie stworzeniem względnego porządku), w momencie gdy usłyszał dzwonek do drzwi. W samą porę, pomyślał zadowolny w duchu Mike. Już ruszył do drzwi by otworzyć Denisie, gdy usłyszał drobne kroki cioci Kay na korytarzu i stłumiony głos, bez wątpienia należący do Denisy. Nim Mike wyszedł z pokoju, obrócił się i szybko skontrolował, po raz ostatni, wygląd pokoju. Ciocia kazałaby mu pewnie ułożyć na półkach książki Stephena Kinga które niedbale zostawił na biurku, ale komu to robiło jakąś wielką różnicę ? To były korepetycje, a nie kontrola.
OdpowiedzUsuń- Ujdzie - mruknął wzruszając ramionami. Znalazłszy się na korytarzu zobaczył Denisę,która chyba żuła gumę i ciocię Kay stojącą w drzwiach.
- Cześć - zwrócił się Mike do dziewczyny z uśmiechem - Zapraszamy do środka. Ale ciocia Kay nie ruszyła się z miejsca, wobec czego Mike ostrożnie pociagnął ją za sobą do środka, żeby wpuścić dziewczynę. Zauważył, że ciocia miała trochę dziwną minę, ale potem stwierdził, że coś mu się musiało zdawać i cała uwaga Mike przeszła na Denisę. Złapał ją delikatnie za łokieć i pociągnął za sobą do pokoju.
- Proszę - otworzył przesadnym, patetycznym gestem drzwi - Oto MOJE skromne progi. Na biurku jest miseczka z lodami. Masz do wyboru truskawkowe albo czekoladowe. Bo kto powiedział że nie korepetycje nie mogą być przyjemne ?
[Masz może ochotę na jakiś wątek? Powiązanie? :) Jakieś pomysły? Mogę nawet coś zacząć.]
OdpowiedzUsuń[Cześć! :) Przyjaźń mi odpowiada, ale niestety pomysłu na jakikolwiek wątek nie mam, a fajnie coś teraz byłoby skleić. A może Ty jakiś masz, to zaczęłabym od razu, a tak będziesz musiała troszeczkę poczekać :)]
OdpowiedzUsuń[No jasne, że pomysł mi odpowiada. Co więcej jest bardzo intrygujący więc proszę zacznij ;D]
OdpowiedzUsuń