Każda historia ma jakiś początek. Ta zaczęła się w Bristolu gdzie na studiach dwójka uroczych ludzi wzięła ślub.Co może się wydać dość ironiczne dwa miesiące później Amelia i Thomas dowiedzieli się, że kobieta jest w trzecim miesiącu ciąży. Ku waszemu zdziwieniu para bardzo się ucieszyła i postanowiła, że wychowają dziecko mimo, że są na drugim roku medycyny. Z czasem zaczynało się robić coraz trudniej jednak gdy w święto zakochanych czyli czternastego lutego tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego trzeciego roku na świat przyszedł ich syn, którego nazwali Freddie. Już po kilku dniach po jego narodzinach stał się ich oczkiem w głowie. Mimo ciężkiego kierunku studiów dali sobie radę. Zamieszkali na jednym z osiedli domków szeregowych, mieli pewną pracę a chłopiec nie sprawiał im żadnych problemów. Kiedy poszedł do szkoły podstawowej nauczyciele odkryli u niego talent matematyczny, szczerze mówiąc z czasem nie było zadań, których by nie rozwiązał(jako dziecko w podstawówce robił już zadanie, które daje się na profilach podstawowych w liceum!). Dzięki zamiłowaniu do matematyki pokochał również komputery. Z czasem jego drugą pasją stała się gitara, a gra na niej również mu wychodziła. Gdy miał szesnaście lat zakochał się w dziewczynie o imieniu Tracy.
Trzeba było przyznać, że jak na taki wiek ich uczucie było naprawdę mocne, ba kto wie może to była nawet tzw. prawdziwa miłość, jednak niecałym roku ich związku okazało się, że dziewczyna jest chora. Miała ona mianowicie guza mózgu i z tygodnia na tydzień było z nią coraz gorzej. Ironia losu sprawiła, że był to guz złośliwy, na dodatek w takim miejscu, że nie dało się go wyciąć. Ale Freddie nie zostawił jej ani na moment, był przy niej przez cały ten czas, który był dla niej ciężki. Lekarze mówili nawet, że jego obecność sprawia, że dziewczyna ma jeszcze jakieś siły by walczyć, by nie umierać za szybko. Jednak stało się to w grudniu dwa tysiące jedenastego roku. Wtedy to Freddie dopiero poczuł jaki posiadał w sobie smutek i gniew. Jego życie wywróciło się do góry nogami. Przestał się uśmiechać, chodzić do szkoły, wdawał się w bójki i uciekał w używki. Może to się wydać śmieszne ale zdarzało mu się nawet płakać. Mogło wydawać się, że jest już coraz lepiej, jednak nigdy do końca się nie pozbierał. W akcie desperacji rodziców przeprowadzili się do jednego z jednorodzinnych domków w Palm Spring, a on zaczął uczęszczać do tutejszego liceum do klasy trzeciej o profilu zwanym IT. Sam może nie zdawał sobie z tego sprawy, ale z czasem zaczynało się robić coraz lepiej, nieznajome miejsca sprawiały, że nie myślał o pewnych rzeczach, wspomnień nie było aż tak dużo. Los sprawił również, że poznał dziewczynę, która wydawała się po jakimś czasie być światełkiem w tunelu. Stała się całym jego światem i jest gotów zrobić dla niej wszystko. To właśnie Grace sprawiała, że jest ponownie szczęśliwy.
Chłopak o zupełnie przeciętnej urodzie. Posiada metr osiemdziesiąt wzrostu i jest bardzo szczupły. Jego w wiecznym nieładzie włosy są koloru brązowego. Oczy są morskie, a dokładniej niebieskie podchodzące pod zielony, które odziedziczył po swojej matce. Ubiera się raczej niedbale nie zwraca uwagi na to czy coś do siebie pasuję. Zazwyczaj są to ciężkie buty, czyli jego kochane glany czarne koszulki i jeansy, które zazwyczaj są porwane od lat noszenia bądź wypadków na różnych imprezach. W chłodniejsze dni towarzyszy mu skórzana kurtka.
A jego charakter? Cóż można o nim powiedzieć, że jest człowiekiem bardzo obowiązkowym i dobrze wychowanym. Nigdy nie powie złego słowa na kobietę ani nie podniesie na nią głosu. Nie zapominając o tym by zachowywać się jak gentlemen. Nie przeklina. Mimo ciężkich przeżyć stara zachowywać się normalnie i bez zarzutów, jednak jak każdy normalny człowiek miewa swoje wzloty i upadki. Jeśli mu na kimś zależy lub chociaż go lubi jest gotów dla tej osoby przenosić góry by ta była zadowolona. Nie lubiący się wyróżniać ani zwracać na siebie uwagi tłumu, zawsze wolał być na uboczu. Nie znosi egoistów ani osób, które są snobami. Uważa, że słownictwo jakiego używamy jest naszą wizytówką, dlatego bardzo zwraca na to uwagę. Ma duży szacunek do osób starych, jeśli na to zasługują.
No i w końcu wróciłem! Mam nadzieję, że się cieszycie. Zapraszam na wszelkie wątki, oczywiście tych którzy byli na onecie bardzo dobrze pamiętam i nie musicie się pytać o to. Jeszcze raz witam. Ah i wiem, że notka beznadziejna, ale kompletnie nie miałem weny.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Archiwum
-
▼
2012
(194)
-
▼
sierpnia
(39)
- I'm everything you need!
- Powiedz Jezusowi, że su.ka wróciła.
- Są grzechy, które popełniam z uśmiechem na twarzy.
- I'm back and I'm angry
- Kochanie, Romeo chodzi w glanach.
- Album
- Wendy Turner
- To tylko kwestia wiary.
- "I want always to be a boy, and have fun."
- Suit up!
- So tell me about why I'm your dream girl?
- Zazdrość niczym chilli potrafi dodać pikanterii lu...
- Dziękuję za tragedię. Potrzebowałam tego do swojej...
- Życie jest jak pudełko czekoladek- nigdy nie wiesz...
- And I'm just a shadow of your thoughts in me.
- LISTA OBECNOŚCI
- Take me out tonight, take me anywhere, I don't care
- Wakacyjna miłość.
- sometimes I want to attack someone
- DANIEL Danny MORRIS 18.05.1993 r., Palm Spri...
- Sęk w tym że jestem dziwny, ale nigdy nie czułem s...
- „Najszybciej sparzysz się na kobiecie zimnej.”
- Pamiętaj też, że jedyne co Cię ogranicza to Twoja...
- Freddie Brightest w pigułce.
- Powiązania.
- To nad czym nie mamy kontroli to właśnie jest prze...
- Jesteśmy z tego samego materiału co nasze sny
- Miłość, szmaragd i... muffinka
- "What if I say i'm not like the others?"
- zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną
- Sebastian Richardson
- J. K. Abbey - Jestem postacią z bajki, tylko fikcj...
- Masz rewolwer w kieszeni,czy cieszysz się na mój w...
- Mam w sobie ogień i lód. Dwie strony, lubię obie c...
- Powiązania
- „Życia nie mierzy sie ilościa oddechów, ale ilości...
- Galeria
- Powiązania.
- Powiązania
-
▼
sierpnia
(39)
[Heejjj :3 masz ochotę/ pomysł na wątek? :]
OdpowiedzUsuń[ Mmmoże, niech razem sobie pogrywają? ]
OdpowiedzUsuń[AAA! Fredson :D <3]
OdpowiedzUsuń[No ba, że widziałam :D I aż mordka się ucieszyła. W sumie też myślałam żeby stworzyć te powiązania osobno, ale na razie nie mam do tego głowy :D :3]
OdpowiedzUsuń[jak podsunęłam pomysł, to może zaczniesz? :>> prooszę :D]
OdpowiedzUsuń[No pewnie, że ochotę mam. Zaczniesz czy ja mam zacząć? :D]
OdpowiedzUsuń- Grace
[cześć, masz jakiś pomysł na wątek?]
OdpowiedzUsuńW miarę oddalenia tęsknota się pogłębia. Grace sama się o tym przekonała, na własnej skórze. Tęskniła za przyjaciółmi, z którymi spędzała czas, a nawet za szkołą, w której zawsze coś się działo, ale najbardziej jednak tęskniła za nim. Brakowało jej jego dotyku, uśmiechu czy nawet zwykłej rozmowy. Ale cóż mogła zrobić? Matka stanowczo powiedziała, że tegoroczne wakacje spędzą u ciotki na drugim końcu kraju i nie było żadnego "ale", cóż przynajmniej współczesna technologia pozwalała jej mieć kontakt z najbliższymi, jednak smsy czy e-maile, nie zastępowało jej rzeczywistości. Mimo wszystko lepsze to niż nic. Przynajmniej Elliot cieszył się pobytem u ciotki, nie emanował radością, aczkolwiek z tego co wiedziała Grace jej starszy brat zabawiał się z jakąś dziewczyną o imieniu Alice - widziała ją raz w życiu i to jej wystarczyło by mieć koszmary do końca życia. Alice była niską, platynową blondynką o wypchanym staniku silikonem, z różowymi tipsami, z krótką miniówą, a na twarzy miała więcej tapety niż mózgu. Pewnego razu brunetka zapytała się swojego brata co widzi w Alice, odpowiedział jej wtedy "jest dobra w łóżku", słysząc to, dziewczyna jedynie wywróciła teatralnie oczami, nie komentując tego, jak to zawsze miała w zwyczaju, gdy ktoś powiedział coś prostackiego i głupiego, jak jej brat.
OdpowiedzUsuńDlatego też Grace cholernie cieszyła się iż jej kochana rodzicielka pozwoliła jej na powrót do Palm Springs nieco wcześniej niż mieli to zaplanowane. Dziewczyna nie mogła się doczekać widoku swoich przyjaciół, a w szczególności widoku swojego chłopaka. Gdyby miała taką możliwość, gdyby nic jej tutaj nie trzymało, najchętniej spakowałaby się do małej torby i uciekła by z nim, podróżując po świecie.
Kiedy samolot wylądował w Palm Springs, dziewczyna pośpiesznie odebrała swoją walizkę i szła w kierunku wyjścia, chcąc złapać jakąś taksówkę, która zawiezie ją do domu. Taksówki nie złapała, nie musiała, bo przed lotniskiem stał Freddie oparty o swoje auto. Grace nie spodziewała się go tutaj, mimo to spodobała się jej ta niespodzianka. W zasadzie wszystkie niespodzianki się jej podobały jeżeli były z jego autorstwa. Zaśmiała się przybliżając się do chłopaka, a już po chwili znalazła się w jego ramionach.
- O matko.. Tęskniłam za Tobą, wiesz? - wyszeptała mu do ucha, muskając delikatnie jego szyję swoimi wargami - mam nadzieje, że mnie nie zdradzałeś - dodała żartobliwie.
/Trochę się rozpisałam, ale co tam :D
Grace długo była w uścisku Freddiego. Teraz naprawdę odczuła, jak bardzo jej tego wszystkiego brakowało. Napawała się jego zapachem; wodą kolońską, a opuszkami palców przejechała po jego brodzie i wcale jej nie przeszkadzał ten zarost. Dla niej liczyło się tylko to, że jest tutaj, teraz. To, że tutaj przyjechał, dla niej na lotnisko, było dla niej czymś niezwykłym. W końcu po raz pierwszy ktoś za nią tęsknił, myślał o niej, a nawet pokochał. Wcześniej sama nikogo nie pokochała. Fakt faktem była w kilku związkach, ale i tak na końcu witało się z nią rozczarowanie. Z nim było inaczej.
OdpowiedzUsuńSłysząc jego słowa, odsunęła się by na niego spojrzeć. Zmrużyła oczy, a usta zacisnęła w cienką linie, chcąc wyjść przy tym na poważną.
- Kotka Mary, powiadasz? No ładnie się dzieje, gdy mnie nie ma.. - pokręciła niby to z niesmakiem głową, marszcząc przy tym śmiesznie nos - Mogę zobaczyć swoją konkurencję? - Zapytała, patrząc na niego i skrzyżowała swoje ręce, jak obrażone dziecko, któremu odebrano lizaka. Mimo to na jej twarzy czaił się zdradziecki uśmieszek.
- Wiesz, miałam dla Ciebie taką fajną propozycję, ale jeżeli tak... - Mruknęła, a jej kąciki ust wygięły się w szerszym, łobuzerskim uśmieszku.
/Grace
Był bardzo ciepły dzień, Danny przechodziła właśnie obok ławki na której grał Frieddie.-jak ładnie gra.-pomyślałam.
OdpowiedzUsuńDziewczyna usiadła obok chłopaka, podziwiała jego talent, patrzyła mu głęboko w oczy. Kiedy on już na chwilkę przestał grać Danny wyszeptała mu do ucha - wooow!
[pomyślała* - przepraszam za błąd xD]
OdpowiedzUsuńDziewczyna spojrzała Frieddiemu w oczy, po czym powiedziała
OdpowiedzUsuń- Masz talent, nie zmarnuj tego! Wiesz, też kiedyś chciałam grać, lecz szybko zmieniłam plany stwierdziłam, że sobie nie poradzę, nie mam żyłki do muzyki. - Szeroko się uśmiechnęła.
[Może Amelka usłyszy jak Freddie gra?
OdpowiedzUsuńAmelia]
Dan popatrzyła na niego zdziwiona -a jaka jest Twoja najlepsza strona, a propos mógłbyś coś jeszcze zagrać? - zapytała.
OdpowiedzUsuńDziewczyna przybliżyła się do Ciebie, oparła plecami o ławkę, założyła nogę na nogę i czekała.
Siedziała, słuchała jak Freddie gra. -jak pięknie-pomyślała. Kiedy już chłopak skończył grać, Dan przysunęła się do niego i zaczęła bić brawo. Wyjęła z torebki obwarzanka -chcesz trochę? - zaśmiała się.
OdpowiedzUsuń[Freddie! <3 No ba, że musi, Ori bez jej internetowego przyjaciela? :D
OdpowiedzUsuńDobra, przydałoby się coś wymyślić xD Może do PS przyjedzie cyrk, Ilu bedzie chciała pójść, ale wyjdzie na jaw, że jej mama boi się clownów i *ta da dam* tu wkracza Freddie z szatańskim pomysłem walki z fobią :D Tak, możesz myśleć dalej albo zacząć :P Ja mam wakacje, i tak za dużo zrobiłam :P]
Smacznego - powiedziałam. - Tak w ogóle od dawna tutaj grasz? -głęboko spojrzała mu w oczy. -Będę przychodziła tutaj częściej z nadzieją, że znowu coś zagrasz i chociaż na chwilę oderwę się od tej szarej codzienności.
OdpowiedzUsuń[Pewnie, masz jakiś pomysł? ;o]
OdpowiedzUsuńDziękuję - odparłam. Danny zastanawiała się w myślach dlaczego Freddie nie może grać w domu. -Mogę wiedzieć czemu nie możesz akurat tam grać, czy to jakaś tajemnica? - wyszeptałam.
OdpowiedzUsuń[Może Florence będzie akurat występować w jakimś klubie, do którego przyszedł Freddie? Nic lepszego nie przychodzi mi do głowy. No i takie pytanie, zaczniesz? :D]
OdpowiedzUsuńWpatrywała się we Freddiego z delikatnym uśmiechem, słuchając o kotce Mary. W myślach stwierdziła, że to naprawdę musi być niezwykła kotka - w końcu polubił ją Mr. Mugles, a on rzadko kogokolwiek darzy sympatią.
OdpowiedzUsuńNiespodzianki? To będzie ich więcej? Uśmiechnęła się jeszcze szerzej na samą myśl, chociaż sam jego przyjazd-niespodzianka jej wystarczył, ba, cieszyła się, że w końcu ma go na wyciągnięcie ręki. Przysunęła się do niego, muskając delikatnie jego wargi, a po chwili siedziała już w samochodzie, w miejscu pasażera tuż obok kierowcy. Zapięła pasy, a kiedy chłopak usiadł na miejscu kierowcy, spojrzała na niego.
- To masz więcej niespodzianek? W zasadzie też mam, jedną. W sumie to bardziej jest propozycja do nieodrzucenia - Mruknęła, uśmiechając się tajemniczo. Cmoknęła w powietrzu i się zaśmiała.
/Grace
Szczerze mówiąc Florence nigdy nie przepadała za muzyką jazzową, nie żeby jej nie znosiła, bo czasami zdarzało jej się włączyć coś z tego gatunku, ale zdecydowanie preferowała starego, dobrego rocka. Dlatego też pomysł grania w klubie, który preferuje jazz nie przypadł dziewczynie do gustu, aczkolwiek kiedy do wyboru ma się wieczór z fiolką tabletek, albo koncert drugi pomysł wydaje się znacznie mądrzejszy. Kilka minut po dziewiątej dziewczyna była na miejscu, praktycznie gotowa do występu jednak doskonale wiedziała, że bez mocnego drinka się nie obejdzie. Jako, że nie miała zbyt dużo czasu w pośpiechu wyszła z garderoby od razu kierując się w stronę zatłoczonego baru. Całe szczęście, że jako artystka miała przywilej picia bez kolejki, a do tego za darmo.
OdpowiedzUsuńRozumiem, rozumiem - odparłam. Danny musiała się już zbierać, żeby pomóc matce sprzątać, a także zaopiekować się młodszą siostrą Ammy. - Może poświęcił byś mi dziś chwilkę wolnego czasu, żebyśmy się spotkali, porozmawiali, lepiej poznali? - puściłam do Ciebie oczko.
OdpowiedzUsuńOriane nigdy nie lubiła chodzić do cyrku, ale nie miała najmniejszego zamiaru odbierać tej (wątpliwej, jej zdaniem) przyjemności swojej córce, dlatego nie przeszkadzało jej specjalnie, gdy Freddie to zaproponował. Schody zaczęły się, kiedy okazało się, że sama dziewczyna też jest uwzględniona w tych planach.
OdpowiedzUsuńOd zawsze panicznie bała się klaunów. Byli dziwni i tylko kompletni wariaci mogli zgodzić się, żeby paradować po arenie w za dużych butach, od czapy strojach i z pokręconym makijażem. Przecież nawet najbardziej zdesperowany człowiek nie podejmie się takiego zawodu, prawda? W jej oczach to była prawda.
- O, nie. Na pewno mnie oszukacie - stwierdziła, powoli wycofując się z pokoju. Nie czuła potrzeby walki ze strachem. - Skąd mam mieć pewność, że naprawdę się tego nieokreślonego czegoś boisz?
Szłam parkiem nie wiedząc gdzie idę i po co. Wyszłam na spacer jakieś dziesięć minut temu i już mi się nudziło. Szłąm jednak dalej dopóki nie usłyszłam jak jakiś chłopak gra na gitarze. Spojrzałam na chłopaka siedzącego na trawie. Zatrzymałam się i skierowałam w jego stronę. Usiadłam na przeciwko niego.
OdpowiedzUsuń[Amelka]
To śmiesznie, a zarazem przerażające, jak szybko można się uzależnić od drugiej osoby, przywiązać się do niej w niemiłosiernym szybkim tempie i dopiero zdajesz sobie z tego sprawę, kiedy tęsknisz za dotykiem dłoni albo smakiem ust. A Grace, tak bardzo nie chciała się przywiązywać do wszelakich osób, bo koniec końców i tak jest więcej łez niż pożytku.
OdpowiedzUsuńKiedy dojechali na miejsce, dziewczyna rozejrzała się z zaciekawieniem dookoła, od razu rozpoznała, gdzie są. Wbiła zaciekawione spojrzenie we Freddiego, unosząc pytające brew. W końcu jakaż to niespodzianka mogła ukrywać się w lesie? Widząc, jak chłopak wyciąga z tylnej kieszeni chustę pokręciła z rozbawieniem głową i lekkim przerażeniem w oczach.
- Zaczynam się już trochę bać... - Mruknęła pod nosem, kiedy znajdowali się w połowie drogi. Chwyciła się kurczowo ramienia chłopaka, mając nadzieje, że przez przypadek nie potknie się i nie upadnie, w tych ciemnościach wszystko było możliwe.
W końcu ciemność odeszła, a jej oczy ujrzały domek. Oczywiście, że pamiętała ten dom. Mimo, że teraz nie odstraszał ludzi swoim wyglądem, wszędzie by go poznała.
Odwróciła się w stronę chłopaka z widocznym nie do wierzeniem.
- Kupiłeś go dla mnie? - Mruknęła z ekscytacją w głosie, jak małe dziecko, któremu kupiono wymarzony prezent pod choinkę.
/Grace.
[Oczywiście, że jestem chętna na wątek, ale wolałabym, żebyś zaczął. ;)]
OdpowiedzUsuńSpojrzała to na wyremontowany dom, to na Freddiego i odebrało jej na chwilę mowę. Tak jakby dopiero teraz doszło do niej co zrobił dla niej chłopak. I jak tu nie zwariować na jego punkcie?
OdpowiedzUsuńUścisnęła mocno jego dłoń, kierując się w stronę posiadłości.
- To jest chyba jakiś sen. Uszczypnij mnie - Powiedziała, otwierając drzwi kluczem, który wręczył jej Fred.
Rozejrzała się dookoła. A później na niego.
- Wiesz, ta moja oferta, to jest nic w porównaniu z tym... - Mruknęła cichutko i stanąwszy na palcach, złożyła na jego ustach czuły pocałunek.
/Grace
Oplotła dłońmi jego szyję, wtapiając palce w jego włosy. Słysząc jego pytanie, uśmiechnęła się figlarnie na samą myśl co chciała mu zaproponować. Nadal chciała.
OdpowiedzUsuń- No wiesz... Moja szalona rodzinka dopiero wraca w ostatni dzień wakacji, więc tak sobie pomyślałam, że może na ten tydzień do mnie się wprowadzisz bo jeszcze by mi się stało, będąc sama w domu? - Powiedziała, przejeżdżając noskiem bo jego policzku - No, ale teraz, skoro mam, a raczej mamy bo nie chcę mieszkać tutaj sama za pusto mi by było.. - Dodała, przygryzając dolną wargę.
/Grace
Uśmiechnęłam się kiedy skończył.
OdpowiedzUsuń- Dlaczego marnujesz talent grając tutaj.
Był świetny. Powinien grać na scenie a nie w jakimś parku.
- Jestem Amelia a ty?
[Amelka]
Dziewczyna ucieszyła się, że Freddie zgodził się na spotkanie. -To może spotkamy się u mnie koło 20:00?
OdpowiedzUsuń- Akurat mam wolny dom, możemy porozmawiać, oglądnąć jakiś horror. - Co Ty na to?
OdpowiedzUsuń[jestem bardzoo chętna, ale niestety - pomysłów brak. Może jednak razem coś wymyślimy :) Najpierw może jakieś powiązanie? :D]
OdpowiedzUsuń[A co do tego pomysłu, to może jakiś wspólny wieczór z filmami zrobią, czy cos? :D]
OdpowiedzUsuńDanny podeszła do drzwi. -Cześć Freddie! Kiedy chłopak wszedł do środka, dziewczyna zamknęła drzwi. -Chodź do pokoju. - Gestem ręki wskazała swój pokój. -Pożyczyłam kilka filmów, sam zdecydujesz jaki oglądniemy.
OdpowiedzUsuń[Okey, okey :D]
OdpowiedzUsuńTego dnia ojciec miał być dość długo w pracy, więc wróci tak gdzieś o piątej nad ranem, jak się Clara nie pomyliła. Ale mniejsza z tym. Wiadomo było jak Clara uwielbiała siedzieć na kanapie, grzać swój tyłek, zajadać się popcornem i oglądać film, a w szczególności horrory i komedie. No i oczywiście z kimś, bo samemu to nudno. Dlatego jak zawsze jej wiecznym towarzyszem był Freddie! Clara wprost uwielbiała robić z nim maratony filmowe i tak właśnie zrobiła.
Siedziała na kanapie, czekając na Freddie'ego.
- Spóźnia się - mruknęła pod nosem. Nie, nie spóźniał się. Po prostu Clara zbyt wcześnie czekała. A wiadomo jaka on była niecierpliwa.
Wstała z kanapy i spojrzała za okno. Szedł chłopak, dokłądniej to Freddie.
Szybko podbiegła do drzwi i otworzyła je, a chłopak nawet nie doszedł.
[jakieś takie tam wypociny, ale ktoś musiał zacząć ;)]
[Ej, Fredson, mnie dzisiaj chyba na chacie nie będzie, bo ogólnie mnie nie ma w domu :<]
OdpowiedzUsuń-No pewnie że marnujesz.
OdpowiedzUsuńSpojrzałam na niego uważnie.
- Jeśli sytuację postawić w takim świetle to super.
Uśmiechnęłam się szeroko.
- Jestem Amelia.
[Amelka]
[A ja to co? Też czekam! Ha! Wredota, sam nie dał a się domaga :p Ale nie bój nic, jak tylko znajdę chwilę, to zaraz to nadrobię ;) Na razie ogarniam... 7 blogów? xD Z czego tylko dwa Adminy, bijmy mi brawo! xD Nie ma to jak niezdecydowanie xD Najlepsze jest to, że na trzech kontach, więc nonstop muszę się przelogowywać, żeby ogarniać Administrację jako backup xD]
OdpowiedzUsuńOriane wzięła małą na ręce, bo chyba tylko ona będzie w stanie powstrzymać ją od rzucenia się do ucieczki. Ilu nie lubi, kiedy odciąga się ją od wujka, szczególnie jak ten chce jej urządzić spotkanie z cyrkiem.
- Ooookeej - powiedziała, przeciągając samogłoski, bo niezbyt wierzyła w tą 'łatwość', ale wiedziała, że nie odpuszczą. - Załóżmy, że faktycznie szczerze mówisz. Obiecujesz, że będę mogła cię potorturować? - spytała, z błaganiem w głosie, chociaż chodziło tylko o odpłacenie się pięknym za nadobne. Na pewno nie zmierzy się z fobiami sama. To jak dobrowolnie poddać się torturom.
Zaśmiała się wesoło, opierając głowę o jego klatkę piersiową i objęła go rekami wokół brzucha.
OdpowiedzUsuń- Zamieniamy się powoli w stare małżeństwo - stwierdziła z szerokim uśmiechem od ucha do ucha, ukazując przy tym rząd śnieżno-białych ząbków.
[Rich. *-* Uwielbiam go. :D]
OdpowiedzUsuń