- Kochanie, gra dopiero się zaczęła.
- Nie, nie rozumiesz. Skończyłam... Z Tobą, z nimi, z tym wszystkim.
- Tak po prostu machasz białą flagą?
- Skłamałam, kradłam i straciłam szacunek rodziny...
- Próbowałam Cię ostrzec.
Dnia 28 grudnia w mroźną noc na świat przyszła mała śliczna dziewczynka, którą rodzice nazwali Christilla. Dziecko było doprawdy rozkoszne, z wiekiem wyrosło na piękną kobietę, która niestety bądź stety została nieprzyzwoicie rozpuszczona. Jej rodzice Margareth i Christopher byli bardzo dumni z córki, kiedy ta osiągała coraz to więcej i więcej, a każdy z jej talentów się rozwijał. Nie zauważyli, że ich wychowanie nie wpływa dobrze na dziewczynę. Z każdą minutą stawała się coraz bardziej wyrachowana, opryskliwa i sukowata. Zawsze mówiła to co myśli i lubowała się w knuciu intryg. Teraz dochodzi do celu po przysłowiowych trupach. Liczy się tylko ona.
Ale wiecie, co jest słodkie?
Zemsta.
I podobno najlepiej smakuje na zimno.
Kto jest głodny?
Dziewczyna przeniosła się do Palm Springs z Nowego Jorku, gdzie była najpopularniejszą, najładniejszą, najmądrzejszą dziewczyną w szkole. Była tam Królową. Co będzie tutaj? Zobaczymy.
A teraz, popatrz na nią. Długie kasztanowe włosy sięgają jej za łopatki, intensywnie ciemne oczy trudno określić jednym kolorem, lecz są bardzo zbliżone do brązu. Pełne, poziomkowe usta, idealne do pocałunków, do mówienia, do wszystkiego się świetnie nadają. Lecz nie myśl, że usłyszysz z nich coś miłego. Ta dziewczyna bywa niesamowicie wredna i złośliwa.
Nastolatka jest bardzo bogata. Interesuje się kupowaniem butów, starymi filmami, osobą Audrey Hepburn.
Należy do osób upartych, dążących do perfekcji, nienawidzących przegrywać, wciąż narzekających, a jednocześnie inteligentnych.
Prawdopodobnie choruje na bulimię.
Christilla Lawrence.
Seksowna, wysoka brunetka.
Klasa II, 17 lat.
Profil prawniczy.
Należy do kółka teatralnego.
- Ufam, że sobie z tym poradzisz, mam do napisania mowę na ślub.
- Nie martw się. Mogę być suką za nas dwoje.
- Wciąż mam blizny na plecach które tego dowodzą.
Wiesz co mówią, jeśli kogoś kochasz puść go wolno.
- Uh mówią, że jesli kogoś nie cierpisz, zatrzasnij mu drzwi przed nosem.
- Uwielbiam kiedy świntuszysz.
________________________
1. Cytaty z Plotkary.
2. Na zdjęciach Leighton Meester.
3. Zapraszam do wątków i powiązań.
[Witam na blogu. ;) Jeśli podsuniesz mi pomysł to chętnie zacznę ;) ]
OdpowiedzUsuń[Określenie sukowata mnie rozpieprzyło xP
OdpowiedzUsuńChętna na jakiś wątek?]
Zack Collins
[Pomysł na wątek? Może nasz postacie jakoś tam się dogadają:)]
OdpowiedzUsuń[Gratulacje to ty napisałaś setny komentarz pod moją kartą!!!!:DA tak ogólnie to jakiś pomysł na spotkanie?]
OdpowiedzUsuń[:D No trosze już tu jesteśmy:) Dobra to zaczynam.]
OdpowiedzUsuńSzkoła. No dlaczego? Dlaczego wakacje tak szybko się kończą? Zawsze tak jest. W dodatku nie dość że głowa mi pęka to zgubiłam sznurówkę od trampki i idę z jednym sznurowadłem jak jakaś idiotka. Podeszłam do szafki i wyciągnęłam książkę do biologi. Przeklęty przedmiot. Jak można kroić żabę? Ludzie nie mają serc. Tak więc szłam sobie spokojnie z jedną sznurówką w bucie i w pewnej chwili czuje jak ktoś na mnie wpada, lub na odwrót. Nie ma znaczenia. Patrze a przede mną stoi jakaś dziewczyna. Musze przyznać że dosyć ładna. Oczywiście wyższa ode mnie, ale w końcu ode mnie każdy jest wyższy.
- Cześć. Musisz być tu nowa. Jestem Nicke.
A co! Dla odmiany mogę być miła, skoro pracuję nad tym żeby mnie ludzie za dziwkę nie uważali. Przekładam książki do drugiej ręki i podaje dziewczynie dłoń.
Puściłam jej uwagę mimo uszu. Zlustrowałam ją od stóp do głów. Moją uwagę zwróciły jej nienaturalnie wysokie buty.
OdpowiedzUsuń- Daleko na takich obcasach nie zajdziesz, uwierz mi. Wiem coś o tym.
Dziewczyna była najpewniej przedstawicielką tej rasy co to się uważa za najlepsza na świecie. Dobra tez kiedyś taka byłam ale to było dawno i nie prawda. Dobra nie tak dawno, ale z tym skończyłam. To dlatego chodziłam w trampkach, gdybym miała inny wybór nadal chodziłabym w szpilkach.
- Która klasa?
"Wycieczki po okolicy są dobre każdą porą." Takie to zdanie usłyszał Jack od swej przybranej siostrzyczki. Ach, nie ma to jak rodzinka. I to co, że deszcz lał niemiłosiernie, a na dworze było duszno jak cholera. Ona wręczyła mu bezpardonowo kluczyki od samochodu, bo przecież motocykl stal u mechanika. Pewnie gdyby go teraz miał, to i motocyklem by go wysłała. Bezlitosna osoba. A wszystko po co? A po to, aby mieć wolną chatę na te kilka godzin.
OdpowiedzUsuńNie chcąc się już kłócić i słuchać jej marudzenia, chłopak wziął kluczyki i udał się na parogodzinną wycieczkę po terenie. W miedzy czasie wyszło słońce, a że było pod wieczór zaczęło go nieco oślepiać.
Przejeżdżając całkiem odludną rasą, bo chyba zapędził się gdzieś za daleko, ujrzał samochód stojący na poboczu, a obok niego dziewczynę, energicznie machająca rękami. Odezwał się w nim ten "piekielny filantrop" jakim to określeniem lubiła nazywać go Jess, a więc postanowił zatrzymać się i pospieszyć z pomocą. Całkiem zapomniał, że przecież padało, a na poboczu pewnie jest kałuża i błoto, gdyż woda jeszcze nie zdążyła wsiąknąć. A więc owszem, zatrzymał się, ale tez przy okazji zupełnie niechcący ochlapał dziewczynę błotem.
-No wspaniale - mruknął pod nosem widząc jej zszokowaną minę. Skrzywił się nieco i odpinając pas, wysiadł z samochodu. -Sorry, chciałem pomóc, ale nie zauważyłem kałuży... - zaczął tłumaczyć się, obchodząc przy tym samochód i podchodząc do dziewczyny. -Nic Ci nie jest? -zapytał przechylając lekko głowę i spoglądając na nią, trochę niepewnie.
Wredna suka. Jak taki ktoś może bezkarnie chodzić po tej ziemi i ją niszczyć. A trampki tak naprawdę widziałam na jakimś pokazie.
OdpowiedzUsuń- Rozwiązane trampki to nowa moda a w szpilkach nie chodzę bo nie chce się stać kimś tak... Wrednym jak ty.
Użycie słowa sukowatym nie wchodziło w grę jeśli było się dwa razy zawieszonym.
- Druga, taneczny.
No tak i ta ręka. Najwyższa w randze. Podobno. Może u siebie ale tutaj zaraz będzie suką.
- Cóż życie pozwoliło mi pożyć w twoim świecie Księżniczko. I muszę przyznać że nie było jakoś wspaniale.
I w tym momencie przypomniałam sobie że mnie również tak nazywano. I niektórzy nadal nazywają. Trudno. Zmienię nazwisko i wyjadę z kraju.
Kawy nie wypiłam a bez niej funkcjonować nie mogłam.
OdpowiedzUsuń- To ja wybieram kawę. Tańczę wszystkiego po trochu. Totalna mieszanka.
Sprawdziłam jeszcze czy mam portfel i ruszyłyśmy do drugiego skrzydła. Miałam tylko nadzieję że ktoś uzupełnił zapas kawy.
[Mi tam się karta spodobała xD
OdpowiedzUsuńA masz na nie jakiś pomysł? Bo u mnie totalna pustka ;D]
Zack Collins
-Balet to coś... Niesamowitego. Czemu już nie tańczysz?
OdpowiedzUsuńWow. Byłam naprawdę pod wrażeniem że Księżniczkę i mnie mogło coś łączyć. Otworzyłam przed nią drzwi.
- Proszę bardzo.
Weszłam zaraz za nią. W środku panował tłuk jak zwykle.
Podeszłam do ekspresu do kawy.
- Jaką panienka sobie życzy?
[Co do powiązania, to pomysłu brak. Ale co do wątku, James mógłby zobaczyć ją w złym stanie.. właściwie w czasie nawrotu bulimi :> albo nie wiem, weny nie mam xd]
OdpowiedzUsuńJames
[Mi pasuje ^^ Kto zaczyna?]
OdpowiedzUsuńZack Collins
Zmierzył ja spojrzeniem niebieskoszarych oczu. Potok jej słów, które wyrzucała z siebie zamiast w zakłopotanie wprawił go bardziej w niejakie rozbawienie. Nie chciał jednak, aż tak bardzo dołować dziewczyny, przez co posłał jej jedynie nieco zawadiacki uśmiech.
OdpowiedzUsuń-Masz siłę krzyczeć, znaczy nic nie jest - stwierdził, jakby zupełnie pominął sens wypowiadanych przez nią słów.
Spojrzał teraz w kierunku jej samochodu, nieco zaintrygowany jego niedyspozycją, posłał krótkie spojrzenie dziewczynie.
-Pozwolisz, że sprawdzę - oznajmił i podszedł do samochodu. Otworzył maskę w przodu i zajął się sprawdzaniem płynu w chłodnicy, stanem oleju, i płynu hamulcowego.
- Przykro mi.
OdpowiedzUsuńSzybko przygotowałam kawę sobie i jej.
- Nie wiem co bym zrobiła gdybym nie mogła tańczyć.
Nie wyobrażałam sobie życia bez tańca. Wtedy świat byłby nic nie warty. Pociągnęłam łyk napoju parząc sobie przy tym usta.
- Kurcze.
-Ej.. No to nie jest śmieszne.
OdpowiedzUsuńZaraz jednak sama zaczęłam się śmiać.
- To co jest twoją druga pasją, jeśli mogę wiedzieć.
Zaczęłam dmuchać w kubek i powoli pic kawę.
- Zack, wyprowadź Złośnika, nie wytrzymam tego jazgotu! - usłyszał od Felicii, która akurat weszła do jego pokoju, zakłócając jego piękną ciszę. Wydał z siebie krótkie, ale jakże treściwe "że co?!", po czym cofnął się do tyłu, widząc jej mordercze spojrzenie.
OdpowiedzUsuń- Przecież to Rosie miała go wyprowadzić! - zauważył, ale ten argument nie zrobił na Fel żadnego wrażenia. Szybko dowiedział się, że najmłodsza z jego przeszywanych sióstr wyszła z samego rana na spotkanie ze znajomymi i będzie dopiero wieczorem. A skoro jej nie ma, to kolejka wyprowadzania automatycznie przesuwa się do przodu - powodem tego właśnie była jej wizyta u niego. Jakoś zwlókł się z łóżka i zszedł po schodach, wołając do siebie psa, ale ten wcale nie miał zamiaru tak łatwo dać sobie nałożyć smyczy. Nic więc dziwnego, że gdy Zack już wyszedł, prowadząc tego niebieskookiego olbrzyma za sobą, był już wypruty z energii.
- Załatwmy to szybko, błagam cię. - zwrócił się do psa, choć ten najwidoczniej zamierzał go ignorować, bo obwąchiwał właśnie jakąś lampę. Zraz potem zobaczył w oddali kota i jak należy się spodziewać, pociągnął Collinsa za sobą, nim ten zdążył jakkolwiek zareagować.
Zack Collins
Oderwał wzrok od tego co było pod maska samochodu i przeniósł spojrzenie na dziewczynę. Zawiesił na chwilę na niej wzrok jakby coś rozważał, jednocześnie opierając się rekami o uniesioną maskę.
OdpowiedzUsuń-No dobrze, niech Ci będzie - stwierdził, po czym sięgnął do kieszeni po swój telefon. -Trzymaj i dzwoń - oznajmił wręczając jej telefon. Sam natomiast zatrzasnął klapę i oparł się o samochód, splatając ręce na piersi, przyglądał się uważnie dziewczynie. Nie szczególnie widziało mu się robić za szofera, ale jak mus to mus. Najwyżej Alex będzie się cieszyła dłużej wolną chatą.
- Cóż... Kiedy jeszcze mieszkałam w Grecji byłam uważana za no cóż... kujonkę. Kiedy przyjechałam tutaj dosyć długo pracowałam na dobrą opinię. No wiesz chciałam zaistnieć. Po roku to wszystko obróciło się przeciwko mnie.
OdpowiedzUsuńI pomyśleć że nadal tkwiłabym w tym gównie gdyby nie Lip. Tak, to chyba dzięki niemu się uwolniłam.
- Potem poznałam jednego chłopaka. No i jestem jaka jestem.
[Mhmm kusząca propozycja. A więc... Zgadzam się. Karta mi się spodobała więc czemu by nie. :D ]
OdpowiedzUsuńRobbie Moore
[ Wątek? Mamy bardzo kontrastowe postaci więc to może być bardzo ciekawe. Jeżeli masz ochotę.]
OdpowiedzUsuń[Zgłosiłem do par :) Teraz czekam na wątek. ]
OdpowiedzUsuń[Jej, nie lubię postaci tak strasznie przypominających serialowe postacie, jeszcze z ich wizerunkiem, ale cytat z Georginy ("You can tell Jesus that the bitch is back") mnie powalił na łopatki i chcę wątek ^^ Pomysły? :D]
OdpowiedzUsuńRobbie siedział w salonie z Jaggerem i zastanawiał się co ze sobą zrobić tego wieczora. Gdyby poszedł do klubu bez wątpienia zrobiłby coś głupiego a jego dziewczyna dałaby mu popalić. Mieli się spotkać jutro ale po co czekać aż do jutra? Wyszedł z mieszkania i jednym ze swoich samochodów pojechał pod jej dom. Zastanawiał się jak od niego wejść i w końcu wpadł na wspaniały pomysł. Wdrapał się pod jej okno i zapukał. Gdy był już w środku ucieszył się na jej widok.
OdpowiedzUsuń-No proszę,proszę to się nazywa miłe powitanie- zaśmiał się po jej pocałunku- O mamę się nie martw kotku. Jeżeli dobrze pójdzie nikt się nie dowie, że tu byłem- dodał po chwili z łobuzerskim uśmiechem.
Objął ją i przyciągnął bliżej.
OdpowiedzUsuń-Umierałem z tęsknoty skarbie- wymruczał jej do ucha muskając je ustami- Co u mnie? Jak zwykle nic dlatego też postanowiłem urozmaicić sobie dzień i wpaść do ciebie z wizytą- powiedział i lekko skubnął jej wargę.
-A więc kotku co zrobimy z tak mile rozpoczętym wieczorem- spytał cicho i leciutko się uśmiechnął.
-Możemy też pojechać do mnie i obejrzeć jakiś film w końcu noc jeszcze młoda- zaśmiał się i spojrzał na jej strój.
OdpowiedzUsuń-Jak dla mnie możesz się nie przebierać- dodał z zadziornym uśmiechem i dalej lustrował ją wzrokiem.
-A więc klub czy wieczór filmowy- spytał.
Przyglądał jej się bacznie kiedy rozmawiała. Kiedy teraz utkwiła w nim spojrzenie czekoladowych oczu i zapytała, on skinął głową.
OdpowiedzUsuń-Teraz. Czyli mam rozumieć, że nie chcesz czekać na pomoc..? -Zapytał nadal spoglądając na nią. Nie peszyło go jej spojrzenie i miał na dzieje, że to działa w dwie strony, bynajmniej on na pewno nie miała nic takiego na celu.
Odepchnął się od jej samochody i podszedł teraz do swojego, otworzył przed nią drzwi, zachęcającym gestem dłoni, zaprosił ją do środka.
-Nie żebym chciał Cię straszyć, ale podobno niebezpiecznie jest tak jeździć z nieznajomymi - oznajmił z lekkim rozbawieniem na ustach. -A więc tak przy okazji to Jack jestem.
[Zdecydowanie, Christilla z Linroe powinny się poznać. ;) Jest chęć na wątek? Może jakiś duet ślicznych brunetek? ;)]
OdpowiedzUsuń[Cóż, nieważne jak bardzo uwielbiałabym jakieś serialowe postacie (Sheldon) nigdy nie stworzyłabym postaci na jej wzór (Sheldon), bo nie czułabym się jej autorką. Zwyczajnie by mi to przeszkadzało, bo miałabym wersję ich serialowego życia ciągle przed oczami.
OdpowiedzUsuńA Blair lubiłam kiedyś, ostatnio zaczęła mnie denerwować, chociaż muszę przyznać, że podoba mi się, że po odrzuceniu przez Chucka ma zamiar o niego walczyć. W końcu wraca Blair, która bierze co chce! :D Czekam na nowy sezon.]
Oriane korzystała z ostatnich powakacyjnych obniżek i wybrała się na zakupy. Nie, żeby musiała patrzeć na cenę, bo jej rodzice nigdy jej tego nie ograniczali, ale lubiła wyszukiwać okazji. To było trochę jak sport, ściganie się o ostatnią parę perfekcyjnych szpilek potrafiło nawet dać zastrzyk adrenaliny, jeśli naprawdę ci się one podobały.
Lawirowała między wieszakami, wypatrując prawdziwych perełek w przebranych już ubraniach. Niektórzy mogliby się zastanawiać, po co to robi, gdy spoglądali na jej garderobę, ale ona miała konkretną odpowiedź - dla zabawy. Odprężała się, nawet gdy tak jak teraz jednego buta z pary trzymała Ori, a drugiego nieznana jej dziewczynka, która chyba mogłaby za niego wydrapać oczy.
Brunetka tylko zaśmiała się i pokręciła z rozbawieniem głową, oddając parę do kompletu nieznajomej. Nie była pazerna, jeśli chodziło o zakupy. Dla niej to była rozrywka a nie szaleńcza walka.
- Są naprawdę ładne, powinnaś sobie je kupić - powiedziała i puściła dziewczynie oczko. - Mocniej wydobędą te jasne refleksy, dzięki czemu kolor ożyje - dodała, szczerze zachęcając do zakupu.
Na nic były jego próby zawołania na psa - Złośnik był teraz w transie, który wymagał od niego złapania obcego kota i ...pobawienia się z nim. Bo mimo potężnej budowy i ostrych zębów, psisko było zupełnie nieszkodliwe. Przynajmniej dopóki nie wstępował w niego szczeniak, chcący się z tobą przywitać. Wtedy skakał, zwalając ludzi na ziemię i liżąc ich po twarzy. Nikt nie wspomina tego zbyt miło...
OdpowiedzUsuńKot uciekł na drzewo, więc Złośnik wyhamował nagle, przednimi łapami opierając się na jego korze i merdając radośnie ogonem. Co z tego, że jego właściciel nie był w stanie tak szybko się zatrzymać i wpadł na kogoś, wytrącając mu z ręki coś ciepłego...wręcz gorącego. Wrzasnął, puszczając smycz i odciągając materiał bluzki jak najdalej od siebie, porażony tym, że właśnie został oblany kawą. Zdziwiony spojrzał na dziewczynę przed nim, która chyba coś powiedziała - nie słyszał przez własny krzyk - i zaczęła wycierać go chusteczkami. Przygryzł wargę, próbując się szybko ogarnąć, w chwili gdy ona mówiła.
- Nie, nie, to zupełnie nie twoja wina. To ja na ciebie wpadłem. - oświadczył, machając szybko ręką i uśmiechając się szeroko by pokazać, ze wszystko w porządku. Bzdura, to bolaaało, no! Ale był mężczyzną! Musiał zachować twarz.
Po dokładnym przyjrzeniu się musiał stwierdzić, że jego rozmówczyni była dość ładna. W sumie można odjąć dość. Tym bardziej głupcem byłby, gdyby zrzucił na nią winę!
- Także to ja cię przepraszam. To ten szurnięty pies. - wskazał głową na Złośnika, który obrażony tym, że kot nie schodzi z gałęzi, wrócił do Zacka ze smyczą w zębach. "Weź i idziemy!", mówiło jego spojrzenie, ale został dość brutalnie zignorowany.- Odkupię ci tą kawę, co? Jest tu kawiarnia gdzieś niedaleko.
Zack Collins
Na jej propozycję, rozchylił powieki, po czym chyba na poważnie się nad tym zamyślił. W sumie kawa była jeszcze dość gorąca, co czuł palcami, kiedy trzymał materiał z dala od skóry. Z drugiej strony rozmowa z obcym, półnagim facetem mogłaby z pewnością wywrzeć złe wrażenie na tej dziewczynie.
OdpowiedzUsuńNie mógł jednak chodzić, trzymając przód koszulki jak najdalej od ciała, to wyglądało jeszcze dziwniej, więc zgodnie z jej radą, ściągnął ją i obrócił w rękach, by przyjrzeć się plamie. Nie było źle, pewnie jego mama będzie w stanie to doprać.
- To naprawdę nie jest twoja wina. Jakoś mi się nie wydaje, byś spodziewała się, że na ciebie wpadnę, i specjalnie czekała z gorącą kawą. - zauważył ze śmiechem, a na jej pytanie o oparzenie, pokiwał przecząco głową. Zbyt szybko oderwał ją od siebie, by zdążył się porządnie oparzyć.- Wszystko w porządku.
Jakkolwiek absurdalnie to brzmiało, naprawdę miał zamiar odkupić jej tą kawę. Poranek bez kawy - nie śmiałby skazać na to nikogo, a już na pewnie nie ładnej dziewczyny z zatroskanym spojrzeniem.
- Wylałaś kawę, bo na ciebie wpadłem, więc chcę ci ją odkupić. Teraz chyba brzmi sensowniej? Więc jeśli nie przeszkadza ci towarzystwo faceta z gołą klatą, to naprawdę możemy się przejść do tej kawiarni. - potwierdził z uśmiechem. Był trochę uparty, ale przecież nie mógłby tak po prostu odejść bez poniesienia konsekwencji. Zwłaszcza, że Złośnik raczej kawy jej nie odkupi.
Pies w tym czasie ubiegał się o zainteresowanie jego osobą, trącając nogi chłopaka smyczą. Zamerdał ogonem, wbijając w niego spojrzenie niebieskich oczu. Dobrze, że był wychowany, bo bieganie za nim teraz byłoby naprawdę problematyczne.
Zack Collins
Przez chwilę zastanawiał się czy chce mu się pić.
OdpowiedzUsuń-Nie dzięki, jeszcze trochę się pogapię- oznajmił z łobuzerskim uśmiechem i oparł się o ścianę krzyżując ręce. Facet to facet i swoich przyzwyczajeń nie zmieni. A patrzenie na prawie nagie kobiety zdecydowanie do nich należało.
-To ty się przebieraj a ja poczekam w samochodzie. Trochę mi zajmie wychodzenie przez okno. Nie czekając na jej odpowiedź zaczął wychodzić co wcale nie było łatwe. W końcu rozsiadł się wygodnie w swoim nowiutkim (jednym z sześciu) Porsche 911. Chociaż się tym nie chwalił był bogaty więc pieniędzmi szastał na prawo i lewo.
Gdy Christilla wsiadła do samochodu Robbie ruszył. Gdy po kilkunastu minutach dotarli na miejsce chłopak poprowadził ją do swojego mieszkania w apartamencie.
OdpowiedzUsuń-A teraz czas na wybór filmu. Co wolisz komedię, romans czy horror- spytał gdy weszli do salonu. Oczywiście nie obeszło się bez powitania Jaggera, który ucieszył się, że jego pan i dziewczyna jego pana wrócili.
-Ja bym wolał horror zawsze masz pretekst do poprzytulania się- zaśmiał się choć dobrze wiedział, że dziewczyna nie musi mieć pretekstu by się do niego przytulić.
-Wiem, że ich nie znosisz kotku ale ja je uwielbiam- powiedział z lekkim uśmiechem i pomaszerował do kuchni- chcesz coś do picia- spytał z innego pomieszczenia i tak czy inaczej wziął wodę, sok i whisky.
OdpowiedzUsuń-Dobra skarbeczku co oglądamy- spytał w końcu i usiadł obok niej na kanapie.
-Świetny wybór- pocałował ją w główkę i znalazł film po czym go odpalił. Oglądał, oglądał ale jak tu oglądać gdy obok siebie ma się taką dziewczynę.
OdpowiedzUsuń-Nuudzi mi się- powiedział po chwili i popatrzył na nią. W końcu nie mógł się oprzeć i pocałował ją lekko.
Zamruczał cicho i odwzajemnił jej pocałunek.
OdpowiedzUsuń-Wedle rozkazu- lekko przygryzł jej wargę by potem ją possać. W końcu przejechał językiem po jej wargach lekko je rozchylając. Włożył ręce pod jej koszulkę lekko ją unosząc.
[mhmm no to już nie ma xD]
OdpowiedzUsuńW końcu oderwał się od jej ust i pocałunkami przeszedł na jej szyję delikatnie ją muskając. Kreślił na niej językiem kółka i powoli zjeżdżał w dół do dekoltu.
[No dobra niech ma tą sukienkę ułatwi mi to życie]
OdpowiedzUsuńZsunął ramiączka jej sukienki odsłaniając jej ramiona, które zaraz zasypał pocałunkami. Gdy miał zdjąć z niej sukienkę Jagger zaczął szczekać, a po chwili usłyszał dźwięk dzwonka.
-No nie- jęknął. Kogo nóżki mogły przynieść do jego domciu.
-Zaraz wracam- mruknął z niechęcią i poszedł do drzwi. Nogi przyniosły jego kumpla, który wpadł do niego z wielkim problemem. Robbie wpuścił go do środka i poszedł do Christilli.
OdpowiedzUsuń-Skarbeczku Mike ma życiowy problem więc chyba nici z naszego spotkania- powiedział z żalem. No ale cóż powinna to zrozumieć- Odwieźć cię czy dać ci kluczyki i sama pojedziesz- spytał.
Robbie westchnął i poszedł za nią.
OdpowiedzUsuń-Daj spokój. To mój kumpel i ma problem gdy ja miałem problemy też mi pomagał. Więc proszę cię zrozum to i nie obrażaj się. Jeszcze to nadrobimy i w sumie liczyłem, że pójdziesz jutro ze mną do szpitala na badania- powiedział gdy ją dogonił. To, że miał ostrą białaczkę szpikową nie było tajemnicą i większość ludzi o tym wiedziała więc zamierzał przez resztkę swojego życia nie być sam.
-O szesnastej mam być w szpitalu wiec pewnie jutro do ciebie zadzwonię. A teraz na prawdę muszę iść dziewczyna Mike przyłapała go na kłamstewkach i jest mała afera- dał jej buziaka w policzek i zaczął wracać do mieszkania.
OdpowiedzUsuńNo cóż nie okłamywał jej. Zależy w jakich sprawach. Ale przecież nikt nie jest święty. Wrócił do mieszkania i wysłuchał historii swojego kumpla. Ten to miał przewalone. No ale cóż jako wzorowy doradca wypił z nim whisky i kazał mu się nie martwić.
OdpowiedzUsuńGdy Robbie usłyszał pukanie, a w zasadzie walenie do drzwi poszedł je otworzyć. Nie spodziewał się, że gdy tylko to zrobi dostanie w twarz.
OdpowiedzUsuń-Auuua.! Też miło cię widzieć- mruknął widząc w drzwiach Christillę- A to za co jeśli można spytać- spojrzał na nią lekko rozdrażniony.
-Ja pierdole. Kobiety- mruknął i poszedł za nią. Gdy ją dogonił chwycił ją za rękę- Nie zdradziłem cię i nie zamierzam. I jeżeli chcesz się obrażać za nic to proszę cię bardzo droga wolna. Tylko kurwa pamiętaj, że cię kocham- powiedział i powoli zaczął wracać do swojego mieszkania. Wszystko co powiedział było prawdą. Jeżeli chodziło jej o pocałunek z Wendy to nie miała się o co obrażać. W końcu byli przyjaciółmi i robili dużo ciekawsze rzeczy jak włamywanie się do szkoły czy przypinanie do grzejnika kajdankami prawie nagiego woźnego.
OdpowiedzUsuń-Kocham cię i z nikim nie romansuję. Pocałowałem raz Wendy ale to moja przyjaciółka. Jest walnięta tak samo jak ja więc tak samo jak dla mnie ten pocałunek nic nie znaczył. W zasadzie był to żart. I z nikim oprócz ciebie nie chodzę na romantyczne spacerki- powiedział zirytowany. Zawsze tak było. Czegokolwiek by nie powiedział i tak było źle.
OdpowiedzUsuńRoześmiał się wesoło, po czym westchnął z udawaną ulgą, jakby naprawdę podejrzewał ją o taki czyn.
OdpowiedzUsuń- Uff, już myślałem, że czyhają na moje życie...i czyste koszulki - oznajmił, wbijając w nią zaciekawione spojrzenie. Skusił ją to kawą, czy nie? Ulegnie pokusie, czy podziękuje i odejdzie, zostawiając go samego!
Znaczy, był tu jeszcze Złośnik, nie powinno się o nim zapominać. Ucieszony jej odpowiedzią uśmiechnął się szeroko, przenosząc wzrok na znudzonego psa. Najwyraźniej nie interesowało go już to, co robił właściciel, bo usiadł i przyglądał się samochodom.
Kiedy wyciągnęła do niego dłoń, ujął ją i musnął wargami gładką skórę, ot, dla dobrego wrażenia. I rzadko kiedy miał okazję to zrobić, a to było takie fajne!
- Zack, miło mi. To lepiej wygląda, kiedy facet ma garnitur, a nie gołą klatę, ale mam nadzieję, że ci nie przeszkadza - mruknął, gestem ręki wskazując jej drogę do kawiarni.
Zack Collins
Bez dwóch zdań, paralizator byłby tu chyba wystarczająco skuteczna broni.. Kiedy to minęły czasy, że kobiety co najwyżej ograniczały się do gazu pieprzowego, albo do własnych paznokci. Cóż Jack nie wiedział i chyba nawet nie chciał wiedzieć, nie wspominając nawet o działaniu owego paralizatora. Teoria to jedno, a praktyka drugie, mimo wszytko w tym przypadku on całkowicie ufał teorii. Uścisnął dłoń dziewczyny i otworzył przed nią drzwi auta. Nie był w końcu jakimś tam skończonym chamem, ani nic w tym stylu, co mogłoby się jednak wydawać na pierwszy rzut oka.
OdpowiedzUsuńSamo obszedł samochód i wsiadł do środka. Zapiął pasy i odpalił silnik, po czym zerknął na dziewczynę.
-Panno Lawrence, proponuje zapiąć pasy. Nie żebym był jakimś szaleńcem czy piratem drogowym, ale tak dla bezpieczeństwa nie zaszkodzi - powiedział p0o czym skupiając się teraz na drodze, ruszył w kierunku miasta.
-A tak, jeszcze będziesz musiała mnie pokierować do miejsca w którym mieszkasz, bo jestem tu od niedawna i niestety nie znam nazw wszystkich ulic - wyjaśnił i zerknął na nią.