Sebastian Whispers
Patrzycie teraz na twarz niezbyt rozgarniętego, osiemnastoletniego chłopaka, którą jedyna życiowa aspiracją jest spędzenie następnych siedemdziesięciu lat na ukrywaniu się pomiędzy półkami w bibliotece i przeczytaniu wszystkich książek, jakie mu wpadną w ręce. Niezbyt ambitnie, czyż nie? Rodzice od lat starają się wpoić mu, iż jego przyszłość już dawno przez nich została zaplanowana - ma być prawnikiem, rozkręcać dalej rodzinny interes i wsadzić sobie własne plany i marzenia w... No tak. W każdym razie Sebastian się nie poddaje i ani słowa nie chce słyszeć na temat studiowania prawa, co właściwie miałoby go już za niedługo czekać. Poważnie myśli o aktorstwie, ewentualnie o rzuceniu się w wir imprezowania i zostaniu tancerzem go-go. Ja nie żartuje, on poważnie to wmawia ludziom.
Bardzo stara się być poważny, naprawdę. Problem tkwi w tym, że świat jest tak popierdzielony, że ze swoją normalnością Whispers odstaje od reszty towarzystwa. Nie jest wypacykowany, zupełnie idealny, ani pusty jak większość osób z jego liceum, z łatwością przyznaje się do swoich wad, jest kompletnie szczerą osobą. Jeśli coś mu się nie podoba, powie, jeżeli polubi, nie szczędzi pochwał. Problem tkwi w tym, że chłopak jest cholernie niecierpliwy i bardzo szybko poddaje się emocjom - i tym pozytywnym, i negatywnym. Dla nieznajomych miły, lecz strasznie szybko wydaje o kimś osąd, nie zawsze trafny; dla przyjaciół... Cóż, naprawdę osobliwy z niego kumpel.
Whispersa spotkasz na pewno w bibliotece, często siedzi zaczytany w którym z jej kątów. Nigdy nie korzysta z ustawionych na środku stołów, bo "przecież tam jest za jasno, wszyscy tylko się gapią". Mimo to, iż trzyma nos w książkach albo zajmuje się swoim laptopem, chłopak nie jest wcale odizolowany od ludzi - jest częstym bywalcem imprez, bo przecież ludzie go całkiem lubią. Uwielbia oglądać "Jak poznałem waszą matkę", gotować, jeździć na rowerze, a w przerwach nie robić nic konstruktywnego. Chciałby śpiewać, ma dość niski głos, ale gdy już zaczyna, ludzie od niego uciekają. Biedaczek.
Taki sobie Sebastian. Ach, i gra na gitarze. Abo bardzo dobrze udaje, żeby utrzymać pozę tego tajemniczego chłopaka, którego poznałaś/eś w bibliotece.
[Widzę, że jeszcze nikt nie przywitał Sebastiana, więc ja to zrobię - cześć i czołem! XD A tak już w normalniejszym stylu to proponuję wątek. Miło by było gdyby nasze postacie już się znały, może trochę kumplowały, co o tym sądzisz? A zobaczyć mogłyby się w bibliotece ;)]
OdpowiedzUsuń[O, słodziak <3]
OdpowiedzUsuń[Jak poznałem waszą matką <3 Już go kocham XD Jakiś pomysł na wątek? :D A tak w ogóle to witam :D]
OdpowiedzUsuń[Suit up! :D To skoro tak słodko, to może jakiś wątek? :D]
OdpowiedzUsuń[Siema ;3 Zack nie ma żadnych kolegów, a fajnie by było jakiegoś mieć, co by ponarzekać na płeć piękną, powydurniać się, czy napić. xP
OdpowiedzUsuńMasz chęć na wątek? I pomysł na niego, tak przy okazji? ;D]
Zack Collins
[Czeeeść :D Więc co, sklecimy coś razem? :)]
OdpowiedzUsuń[Mogą w bibliotece, mogą na rowerach ;D Może zamyślony Sebastian wpadnie na Destiny rowerem? ;D]
OdpowiedzUsuń[Cieszę się, bo mam lenia i bym nie zaczęła xD Cały dzisiejszy dzień spędziłam w pidżamie (specjalnie tak napisałam), więc wiesz... Tak mi się nic nie chce xD]
OdpowiedzUsuńOriane niespecjalnie uśmiechało się poznawanie jakiś znajomych matki, ale kobieta się uparła i dziewczyna nie mogła nie ulec. Doskonale pamiętała jak wiele dla niej rodzice zrobili i odmówienie im było niemalże jak świętokradztwo. Tylko dlatego zgodziła się jechać do jakiegoś nowego hotelu, spotkać obcych ludzi i zostawić córkę tylko z ojcem dziewczynki, chociaż wcześniej zawsze mu pomagała z opieką nad nią. W końcu był tylko facetem i aż się bała, co może spotkać przy jej odbiorze.
Właśnie miała ruszać spod jego domu, po tryliardzie zapewnień, że nie jest umówiona z chłopakiem a jedzie na otwarcie hotelu, kiedy w jej oknie pojawił się ni mniej, ni więcej a jakiś chłopak. Uprzejmie wysłuchała jego pytania i zaraz odparła z uśmiechem tak, jak tylko mógł sobie marzyć nieznajomy.
- Chyba jestem aniołem, który spadł ci z nieba - zaśmiała się pod nosem i ciągnęła dalej. - Właśnie tam jadę. Moi rodzice chcą, żebym kogoś poznała. Podrzucić? - zaproponowała, odbezpieczając drzwi do samochodu i wpuszczając go do środka.
No, Armastus, teraz tylko módl się, żeby Arno nie wyglądał przez okno, pomyślała i ukradkiem zerknęła w stronę okna, w którym stał zazdrosny były chłopak, będący w dodatku prawie-obecnym. Skomplikowana sprawa. Teraz Oriane szykuj sobie dobre wytłumaczenie. Wiedziała, że zwykłe okoliczności nie wystarczą, musi jeszcze dodać kierujące nią motywy. Wszystkie.
[Jej, dopiero teraz do mnie dotarło, że piszesz w narracji pierwszoosobowej O.o Ja tak nie lubię robić xD Nie czuję się wtedy wszechwiedząca, a to się kłóci z moim byciem Bogiem :D]
[Prosiłabym o podrzucenie mi jakiegoś pomysłu, tudzież miejsca spotkania, a ja postaram się zacząć jakiś wątek.;)]
OdpowiedzUsuń[Jakis pomysł na watek z Tracy?:)]
OdpowiedzUsuń