czwartek, 7 lutego 2013

you'll always stink and burn

Jean Cristine Koffler
03/03/1993 Monachium
klasa III/profil artystyczny

Przedstawia się nazwiskiem. Introwertyczka w pełnym znaczeniu tego słowa, zupełnie nie przejmuje się tym, co na jej temat mówią. Granatowe martensy, zero makijażu, sterczące pod bluzką sutki, bałagan zarówno na głowie, jaki i wewnątrz niej. Słuchawki w uszach, punk rock, wiśniowe papierosy, szkicownik w wyświechtanej, dżinsowej torbie z naszywkami trzech ulubionych zespołów - Sex Pistols, Joy Division i Nirvany. W zasadzie wygląda niepozornie z tym anielskim uśmiechem, rozmarzonym wzrokiem, pochylona nad szkicownikiem. Za uchem pewnie będzie miała trochę farby. Ale potem uśmiecha się inaczej. Zaczyna flirtować, przygryzać wargę i masz co do niej niepokojące przeczucia... a potem spoglądasz znowu na jej chudziutkie nóżki, małe paluszki i wiesz, że jest całkiem grzecznym dzieckiem. A jednak pozory mylą.

Jest starsza o rok od reszty swojej klasy za sprawą rocznej przerwy w nauce. Wpakowała się w poważne kłopoty. Mówiąc poważne - nie jest to przesadą - narkotyki za prostytucję, ciąża i poprawczak z odwykiem. Matka nie wytrzymała, wyrzekła się dziecka i wysłała je do tatusia, na wschodnie wybrzeże. Postanowiła wychować wnuka unikając popełnionych przy wychowywaniu córki błędów. Ale Jean trzyma swoją przeszłość w zamkniętej na klucz szkatułce; niezła z niej kłamczucha.

Nie odrywa się od swojego szkicownika, uwielbia obserwować i rysować ludzi. Jej sypialnia jest połączona z pracownią, a nowa żona ojca narzeka, że w całym domu śmierdzi terpentyną. Nawet za Koffler roznosi się ten drażniący zapach, jej włosy są nim całkiem nasiąknięte. 

Jest nerwową wegetarianką i ateistką. W sensie, bardzo nerwową. Jak coś jej się nie spodoba potrafi przyjebać w mordę, albo słownie zmieszać z błotem. W czarnych i granatowych, niedopasowanych do siebie ubraniach, wszędzie jeździ swoim starym rowerem. Ma czarną, wredną kotkę, Adolfinę. Czuję się w pełni Europejką i po cichu gardzi konsumpcyjnymi Stanami Zjednoczonymi. Jej ojciec jest bankierem, ale Jean nie daje po sobie poznać, że mieszka w willi z basenem. Och, a na domiar złego jest lesbijką.


_____________________________________________
Pierwowzór Koffler jest TUTAJ, jednak musiałam ją trochę dostosować do tego bloga. Postać oczywiście moja. Bardzo chętnie zaczynam, chociaż czasem mam problem z wymyślaniem.
Tytuł zawdzięczamy geniuszom grunge'u - Nirvanie. :>
Wbrew pozorom - Koffler to nie nazistka! :D

44 komentarze:

  1. [To tutaj też napiszę: Haj.
    Nie jestem dobrym materiałem do wątkowania. Rzadko odpisuję.
    Ale jeśli dobrze przeczytałam, to obie są do tyłu przez dziecko. Tylko, że Ori swoje wychowuje, a Jean nie.
    Ach, te niebywałe umiejętności blondynki.]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Ooo, i będzie próbowała ją przekonać, że dzieciak wcale nie taki zły, przyzna się, że sama też się kiedyś wstydziła, trzymała fakt w tajemnicy i uważała, że nie da rady i tak dalej, i tak dalej. Można tak zrobić. ZGADZAM SIĘ. xD
    Ty, skoro Ori się będzie dzielić swoimi doświadczeniami to może nawet uda mi się stosunkowo szybko odpowiadać. xD Uważaj, bo (jeśli zaczniesz i nie będziesz czekać aż na raty napiszę pierwszy komentarz) możesz spotkać się z zaszczytem nie czekania na mnie sto lat! Fanfary i inne bajery proszę. One mnie zmotywują. xD


    A tak w ogóle to nie wiem czemu, ale komentarz nie chce się dodać. -.-]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Cześć :) no, jak chcesz to ich zaprzyjaźniaj... :D jaki masz pomysł?]

    Danny Langdon

    OdpowiedzUsuń
  4. [Pomysłów na wątek może i jest kilka... w końcu Kassidy często można wieczorami spotkać w barach, gdzie gra na gitarze dla publiki, albo w parku, gdzie też gra i gapi się na ludzi. Równie dobrze, jeśli chodzi o coś bardziej szalonego, to może na przykład nagle uciekając przed woźnym na korytarzu wpaść na Jean... niestety tylko tyle wymyśliłam. Ostatnio mój mózg niestety nie pracuje na odpowiednio wysokich obrotach]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Hm... ano może być. To jeszcze pytanie, kto zaczyna?]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Nie ma sprawy, poczekam :) Swoją drogą, aż tak Ci się podoba, że Kass jest Niemką i do tego bi? xD]

    OdpowiedzUsuń
  7. [Ah, no racja, racja. Myślałam, że po prostu baardzo Ci się to podoba, czy coś w tym stylu, ale jak nie, to nie, płakać chyba nie będę ;P]

    Kassidy w końcu miała możliwość by spędzić cały wieczór z gitarą. Ostatnimi czasy, zawalona nauką z ubiegłego semestru (wszak do szkoły zaczęła chodzić od drugiego), nie miała zbytnio czasu do poświęcenia na grę. Naprawdę tego żałowała, gdyż za każdym razem słyszała błagalne szepty swojego ukochanego instrumentu. Dla niej gitara miała duszę, prawdziwą i wspaniałą. Była kobietą, kosmitką, jak stwierdziła, gdy za pierwszym razem ją ujrzała. Miała wtedy siedem lat, jednak wyobraźnię ogromną.
    Tego wieczora mogła bez problemu oddać się wspaniałym dźwiękom, wtopić się w nie, patrząc jedynie na gryf i na gitarę, podziwiając ją i zwracając uwagę publiczności na nią. Bo to ta kosmitka była gwiazdą o wspaniałym głosie. Kassidy ust nie otworzyła ani razu.
    Gdy jednak zeszła ze sceny i dostrzegła na barze, na kartce papieru... chwila, czy to przypadkiem nie... no tej fryzury nie dało się podrobić!
    Skwitowała komplement uśmiechem.
    -Zawsze przenosisz postaci nieznajomych Ci osób z rzeczywistości na papier? - spytała swobodnie, chowając swoją gitarę do pokrowca. Poprosiła jeszcze barmankę o swoje piwo, które zamówiła przed występem. Nie przyjechała tym razem samochodem do baru, bowiem wiedziała, że będzie pić. A mandaty nie były jej potrzebne.
    Usiadła obok dziewczyny, wyraźnie obserwując rysunek, który musiała przyznać, był naprawdę wspaniały. Tak dokładny, realistyczny... piękny! Kass mogłaby się zakochać.
    O ile u jej rozmówczyni słychać było akcent (co Niemce wcale nie przeszkadzało, a nawet było przyjemne), o tyle u samej Kassidy tego akcentu prawie nie było, chociaż nawet się nie starała. Przychodziło jej to naprawdę lekko.

    OdpowiedzUsuń
  8. [Kassidy Darkness się podpisuję... inne konto po prostu xD]

    OdpowiedzUsuń
  9. [Niah niah niah.
    Bardzo słusznie się czujesz zaszczycona. :> Pacz, nawet odpiszę w przeciągu mniej niż 72 godzin xD
    I Oriane nie jest osobą, która rozpowszechniłaby informację o dziecku Koffler. Wybacz, nici z sensacji, moja dziecię pamięta, że sama chciała kiedyś utrzymywać fakty w tajemnicy. :D]

    Przerwa na lunch była idealnym momentem, żeby spokojnie porozmawiać i dowiedzieć się paru rzeczy. Przykładowo, co słychać u twojego dziecka, od którego po dwóch latach nieustannej opieki zdążyłeś się uzależnić. Oriane nie potrafiła spędzić całego dnia zajęć bez przynajmniej jednej informacji na temat córki. Musiała dostać jakiś ochłap wiadomości, cokolwiek. Nawet głupie "Wszystko w porządku" usłyszane od matki, chociaż najchętniej usłyszałaby roześmiany głos córki, najlepiej niepamiętającej o tym, że kiedykolwiek miała kontakt z tatusiem.
    Oriane nie mogła przeboleć każdego z pytań "gdzie jest tata?". Nie wiedziała
    – Ja nie umiałabym zostawić mojej córki. Nawet wtedy, kiedy się jej wstydziłam — rzuciła, kojarząc Koffler z licznych pogłosek, w których jednak nie było żadnej wzmianki o dziecku. Owszem, o tym, że jest dziwaczką słyszała (mimo mechanizmów obronnych niektórych rzeczy nie dało się nie słyszeć), ale nic konkretnego. Trochę przypominało to jej sytuację, gdy sama pojawiła się po raz pierwszy w szkole. Nikt nic o niej nie wiedział, przyjechała z niewiadomego powodu z Estonii i uciekała zaraz po zajęciach do domu. Nie imprezowała, a jeśli już to z dużą dozą umiaru.

    OdpowiedzUsuń
  10. [Ależ nie ma problemu :)]

    Przyjęła rysunek, nie spuszczając jednak wzroku ze swojej rozmówczyni. Była naprawdę fascynująca.
    -Kassidy Darkness, miło mi, chociaż łatwiej by mi było zwracać się do Ciebie po imieniu, bo jak mniemam Koffler to Twoje nazwisko. Ah i dlaczego cieszysz się, że się dosiadłam? - zmarszczyła brwi i przechyliła zabawnie głowę w bok. Uśmiechu nie traciła z ust.
    Kassidy zawsze w kobietach doceniała taką bezpośredniość. Śmiała się często, gdy ze względu na jej wygląd, nowo poznane przedstawicielki płci pięknej (szczególnie te, które Niemce się podobały i którym to jawnie okazywała) czerwieniły się w jej obecności i wyglądały na nieco speszone chociażby przez jakiś komplement. To było zabawne, ale i słodkie.
    Przeniosła na chwilę czekoladowe tęczówki na kartkę papieru. Obraz był naprawdę wspaniały, piękny. A to co było piękne, urzekało młodszą Darkness i wyraźnie jej imponowało tak, jak teraz, gdy na twarzy malował się wyraz błogości.

    OdpowiedzUsuń
  11. Niemka nie była ani speszona stwierdzeniem, ani onieśmielona... nic takiego.
    -Pozwól... - mruknęła, po czym oblizała swój kciuk, przysunęła do jej twarzy i starła ślad po ołówku. Jej rozmówczyni była... słodka.
    -Ciekawa... mogę Cię zabrać do domu i pokazać Ci, jak bardzo ciekawa mogę być - wzruszyła lekko ramionami. - Albo mogę Cię zabrać na piwo w spokojniejszym i cichszym miejscu - dodała, dając dziewczynie wyraźnie wybór. Dla Kassidy to także był wybór. Albo Jean prześpi się z nią, a potem znając Niemkę, nie będą utrzymywały ze sobą kontaktu, albo będą utrzymywały kontakt, który mógł się zakończyć wizytą w łóżku, ale potem niekoniecznie musiał się kończyć. Chociaż Kass bardzo rzadko przedstawiała swojej ofierze drugą opcję, to Koffler wydała jej się osobą godną zainteresowania. I jak do tej pory się nie pomyliła. Bo to spod jej ręki wychodziły piękne rzeczy. Piękne i jednocześnie urzekające Kassidy.

    OdpowiedzUsuń
  12. Sytuacja Oriane różniła się od tej, którą miała Jean. Na nią w domu nie czekała wymagająca stałej opieki córka, nie musiała wracać od razu po szkole, żeby się nią zająć i odciążyć własnych rodziców. Nie musiała być całe dni na chodzie, mogła sobie pozwolić na kontynuowanie dotychczasowego życia bez żadnych konsekwencji. Jeśli ktoś znał dawną Oriane, tą, która została na estońskim lotnisku przed bramkami za nic nie uwierzyłby w jej obecną, zupełnie nieimprezową wersję. Kiedyś (głównie za sprawą przyjaciółki, ale jednak) była obowiązkowym gościem każdej domówki, a teraz wychodziła głównie wtedy, gdy rodzice zamykali jej drzwi przed nosem, zmuszając do zostawienia córki pod ich nadzorem.
    — Jasne, a na mnie w domu nie czeka dwuletni diabeł — rzuciła wywracając oczami. Dziewczyna przypominała jej ją samą, kiedy idąc na spacer z córką napotykanym znajomym wmawiała, że to jej siostra. Przynajmniej robiła to, gdy Ilu nie zaczęła nazywać jej co i rusz mamą, ale to już inna bajka.
    — Nie martw się, nikomu nie powiem. Ja kiedyś też się nie przyznawałam — oznajmiła pokrzepiająco. Nie miała zamiaru robić Koffler tego, czego sama nie chciała doświadczyć.

    OdpowiedzUsuń
  13. Kassidy za swoje napoje płacić nie musiała, gdy przychodziła tu występować.
    Uśmiechnęła się do dziewczyny. Podniosła się, kolejno chwyciła swoją ukochaną gitarę okrytą w pokrowiec i rzuciła ją na jedno ramię, następnie chwyciła Koffler za rękę i dosłownie wyciągnęła ją z baru. Po co dłużej było tam siedzieć?
    Odpowiedź, trzeba było przyznać spodobała jej się bardzo. Jednak nie była sama pewna, jak zachowa się potem w stosunku do dziewczyny. Zazwyczaj znajomości na jedną noc kończyły się jednej nocy.
    Skoro jednak Jean zaimponowała Kassidy swoim talentem, nie było pewności, czy ich znajomość skończy się na jednej nocy. Tego Niemka nie mogła przewidzieć.
    Gdy tylko znalazły się na świeżym powietrzu, dziewczyna wyciągnęła z kieszeni paczkę papierosów waniliowych, które wyciągnęła w kierunku swojej towarzyszki.
    -Powiedz mi coś o sobie - rzuciła przy tym z namysłem, obserwując ją kątem oka.

    OdpowiedzUsuń
  14. [No cóż kto nie lubi destrukcyjnych facetów. Ty się nie martw, że Koffler to lesba, jeszcze ją Robbie nawróci ;d
    Jedyny cienki pomysł jaki mam to:
    Paarty, ołł jeeaa- załóżmy, że się jeszcze nie znają i poznają się na imprezie bo wielki pan Robbie zapragnie walić jak opętany drinki i wyleje na nią jednego a, że to taki świętoszek to zrobi maślane oczka i kulturalnie powie upss to nie ja czy coś w tym stylu.

    OdpowiedzUsuń
  15. Kassidy najważniejsze informacje wyłapała. No i jak to ona, musiała wyłapać najistotniejszą ze wszystkich "czuły seks". To były słowa kluczowe.
    Zaciągała się waniliowym papierosem, paczkę schowała do kieszeni, kolejno skierowała się bardziej na obrzeża miasta idąc naturalnie tymi ciemnymi i mniej znanymi uliczkami. Gdzie adrenalina, tam i Kassidy!
    Naturalnie po drodze zaoferowała Koffler swoje ramię tak, jak niegdyś robili to mężczyźni i jak tylko niektórzy teraz robią.
    -Pochodzę z Duisburga... to miasto w Nordrhein-Westfalen... mam brata, który tu ze mną jest... gram na gitarze... jestem w trzeciej klasie na profilu muzycznym... mieszkam tu właściwie tylko z bratem, bo rodzice są w rozjazdach. Planów na przyszłość nie mam - odpowiedziała z namysłem. - Pominęłam coś? - mruknęła jakby bardziej do siebie niż do swojej rozmówczyni, patrząc na nocne niebo usłane gwiazdami nad ich głowami, malujące się między szarymi budynkami miasta.

    OdpowiedzUsuń
  16. [ Russell ]

    To, że trafił na tę imprezę, to był czysty przypadek. Nie został zaproszony, nawet nie słyszał (co rzadko się zdarzało), żeby jakiś chłopak z ich szkoły, jego w pewnym sensie madafaka ziomal, organizował imprezę. Nawet nie dziwił się i nie czuł żalu, że go nie zaproszono, bo wiedział, jak wielkim problemem czasami bywał. Po tym, jak raz prawie spalił czyjąś chatę, już nie był tak chętnie zapraszany. Co prawda niektórzy z grzeczności proponowali mu, czy nie zechciałby wpaść, podkreślając że będzie to spokojna impreza, w kilka osób i jakby chcąc go jeszcze bardziej zniechęcić, miały być one bez alkoholu.
    Nie przychodził na takie imprezy, ale nie dlatego, że czuł się niechciany albo niezachęcony, tylko chciał przez jakiś czas dać pozory, że jednak nie będzie się narzucał.
    Do czasu.
    I właśnie tak trafił tutaj Russell. Bo kumpel, który był Everowi winny kasę, mieszkał w sąsiedztwie, a Collins pilnie potrzebował tej kasy na zbliżające się walentynki, a co za tym idzie, chciał gdzieś Josha zabrać. Coby nie było, żeby chociaż raz był romantycznym z inicjatywy własnej, a nie starszego brata.
    Jednak Jaspera nie było w domu, dlatego chyba los tak chciał, że Russell przypałętał się tutaj. Twarze były mu nawet znane, a nawet jeżeli spotykał nieznajomych, to było mu to obojętne. Zdążył nawet wypić kilka drinków, gdy nagle zauważył, że po korytarzu pałęta się siostra Jaspera, Jane. Wyglądała na dość spitą i poddenerwowaną, z rozmazanym makijażem i roztrzepanymi włosami, jakby ktoś jeszcze przed kilkoma minutami próbował dobierać się do niej, a ta uciekła w ostatniej chwili, jednak była w takim stanie, że niezbyt zdawała sobie sprawę, gdzie jest i co się dzieje.
    Jednak postanowił spróbować. Podszedł do niej i zaczął zagadywać, pytać o jej brata, ale Jane najwidoczniej go nie rozpoznawała.
    Russell aż prychnął rozśmieszony, co też alkohol robi z człowiekiem.
    Zaproponował jej nawet, że pomoże jej znaleźć łazienkę i chwycił ją za nadgarstek, a ta co nie zaczęła się wyrywać i wrzeszczeć, że chcą ją zgwałcić.
    I tu w tym momencie pojawiła się Koffler. Czy go ziębiła czy mroziła, nie miał o niej zdania. Mieli wspólnych znajomych, więc często pojawiali się na tych samych imprezach, ale jeżeli nie musieli, nie gadali ze sobą. A w tej sytuacji warto dodać, że trzymanie języka za zębami, to dla Russella rzecz bardzo ciężka.
    - Nie ma ochoty? - powiedział powolnie, przejeżdżając delikatnie językiem po zębach, jakby miało to coś większego znaczyć. W końcu uniósł ręce do góry w geście niewinności. - Okej. Jeżeli ciągle chce wyglądać jak dziwka po tygodniówce, w tym rozmazanym makijażu i podartymi rajtkami, to nic mi do tego, Koffler.

    OdpowiedzUsuń
  17. Niespodziewane, spontaniczne sytuacje były czymś, co Niemka darzyła naprawdę dozgonną miłością. Kiedyś planowała każdy swój ruch, teraz cieszyła się chwilą i tym, co ta dawała. A obecna dała jej wiele. Słodki smak warg towarzyszki. Musiała przyznać, że z tym ruchem jej podniecenie wzrosło.
    Popatrzyła za nią z istnym pożądaniem w czekoladowych oczach. Bardzo podobał jej się ten ruch.
    W niemal ostatniej chwili, złapała Koffler za dłoń i przyciągnęła do siebie na nowo, obejmując jej talię i nie pozwalając się odsunąć. Kassidy chciała więcej. To było bowiem zbyt krótkie jak dla niej.
    Tym razem to ona ją pocałowała, drugą dłonią chwytając jej włosy. Złączenie warg jednak długo nie trwało. Wystarczyło tylko na to, by Niemka przejechała kolczykiem w języku po jej wargach, uderzyła nim o zęby dziewczyny. Kolejno pociągnęła ją za włosy, by móc skierować swe usta na jej szyję. Wszak coś za coś.
    Całowała z pasją i namiętnością, przygryzała jej skórę w miejsca, które działały najsilniej na znaczną większość kobiet z którymi miała okazję obcować.
    -No popatrz, popatrz... a Ty pachniesz malarstwem - wyszeptała dziewczynie do ucha, przygryzając zaczepnie jego płatek. Nie puszczała jej. Chciała przez chwilę chociaż móc napawać się jej bliskością. Chciała mieć bardziej wyrazisty przedsmak tego, co czekało je gdy tylko dotrą do jej domu.

    OdpowiedzUsuń
  18. [Chyba ktoś zapomniał, że mu się komentarz skasował i miał odpisać później. xD]

    OdpowiedzUsuń
  19. [O, będzie ciekawie xD Ja tak zauważam, że z co drugą osobą hejting będę miała, no ale ok :D On by musiał jakoś usłyszeć, że to Niemka i gdzieś tam zauważyć czego słucha, bo on inteligencją nie grzeszy ;) Możemy więc nawet uznać, że w ogóle się nie znają, tylko kojarzą, bo Patryk wie, że ona to lesbijka, a za nie się nie bierze czy coś :)
    Wiem, że mam to źle, ale o to chodziło, żeby pokazać, że on aż tak perfekcyjnie tym angielskim nie posługuje się xD I jesteś pierwszą osobą, która ten błąd zauważyła :D]

    OdpowiedzUsuń
  20. [Hmm... Mam pewien pomysł. Możemy uznać, że znaleźliby się na imprezie i ktoś czymś oblałby Jean, a ona w nerwach odwróciłaby się i uderzyła w twarz niczemu winnego Davida. Potem jakoś się to rozwinie w wątku. A jeśli Ty masz jakieś ciekawsze pomysły to oczywiście poproszę o nie :)]

    OdpowiedzUsuń
  21. [Dobry :D Widziałam, że o wątki wołałaś ^^ Przed zaczęciem, chciałam się zapytać czy mają się znać, czy też nie, a jeśli tak to w jakich okolicznościach się spotkały. Ah! No i gdzie można Koffler spotkać? ]

    Janiceve

    OdpowiedzUsuń
  22. [Moja postać nienawidzi Niemców podczas gdy jej autorka to w 1/8 Niemka HAHAHAHA, dobrze to przemyślałam, oj tak... XD
    Puszka Jacka Danielsa, swag musi być... nie no, dobra, dość.
    Mi jak najbardziej odpowiada, naprawdę, tylko błagamproszęzlitujsię i nie każ mi znowu zaczynać, bo robię to naprawdę ciągle, na każdym blogu. ;_; ]

    OdpowiedzUsuń
  23. Kassidy wyraźnie była usatysfakcjonowana takim obrotem spraw. Musiała przyznać, że Koffler miała w sobie coś, co ją fascynowało, co chciała odkrywać powoli nie tylko w ciele. Charakter też miała intrygujący, co jeszcze bardziej pociągało Niemkę. Zagadka. Kobieta zagadka, która twierdząc, że lubi delikatny seks, zmienia się i wyznaje, że delikatność może być jednak pominięta. Kass oczywiście bardzo spodobało się to wyznanie, lecz naturalnie zamierzała pozostać w granicy subtelności. Może nieco agresji, ale przecież jej towarzyszka nie była dziwką, którą można było pieprzyć mocno i szybko, a ona i tak by jęczała czy by jej się podobało, czy nie, bo to jej praca.
    Tutaj Kassidy miała do czynienia z osobą wyraźnie sprzeczną. Przynajmniej pod tym jednym względem, który miała okazję usłyszeć. Nie protestowała, a jedynie odwzajemniła pocałunek i niebawem naparła na jej ciało, po czym przygwoździła ją do muru. Musiała przyznać, że jej podniecenie zaczynało naprawdę rosnąć. Przyjemne uczucie zawładnęło dolnymi partiami podbrzusza. Ani myślała odrywać się od tego wspaniałego ciała. Wsunęła między jej nogi swoją i udem zaczęła pocierać krocze przyszłej kochanki. No, przynajmniej miała taką nadzieję.
    Język Niemki wędrował po wnętrzu warg Koffler, kolczyk zaczepnie trącał jej język. Nie miała zamiaru przestawać. Jeszcze nie.

    [Ym... hm... że niby ja? A co ja robię? Patrz, jakie ładne chmurki na niebie! xD]

    OdpowiedzUsuń
  24. [Ja po angielsku mało co, po niemiecku dogaduję się normalnie gdy jestem w Niemczech, Holandii albo Austrii. W ogóle lubię ten język i kraj, ale Katrusia jest Ruską i ma nie lubić Szkopów. Poza tym większość moich postaci to Germanofile, jakieś urozmaicenie wprowadzam! :D
    Co do projektu... oj kurczę, będzie ciężko, ale możemy zrobić tak, że znalazły się w złym miejscu o złym czasie, bo ktoś coś przeskrobał, wina poszła na nie dwie i teraz muszą razem, codziennie przez x czasu sprzątać klasy. :>]

    OdpowiedzUsuń
  25. Przeklęty akcent. Zły akcent. Brak umiejętności wyraźnego czytania po niemiecku. Dokładnie. Niemieckiego uczyła się zaledwie od trzech lat a miała go już serdecznie dosyć i to nie dlatego, że jej się nie podobał, tylko dlatego, że zwyczajnie jej nie szedł. Nie miała problemów z pisaniem, czy też z gramatyką tak bardzo przypominającą jej gramatykę ojczystego języka, ale z wymową.
    Dorastając wśród wykształconych anglików, z których każdy mówił z przesadną dokładnością jak Colin Firth, nauczyła się mówić jak oni. Dokładnie, melodyjnie i... I właściwie, to nie dziwiła się, że uważano Anglików za powolnych ludzi, jeżeli patrzyło się na ich język. Francuskiego uczyła się już dziesięć lat, więc chcąc nie chcąc jakoś dawała sobie radę z charakterystycznym "r", zaciągnięciami i tym, że słowo mające ponad sześć liter w wymowie mogło składać się z dwóch, czy trzech.
    Koffler miała być jej wybawieniem- tak stwierdził nauczyciel, którego męczyła o pomoc. Bo Jani była uparta i ambitna, co nieraz było zabójczym połączeniem dla ludzi żyjących, mających z nią coś do czynienia.
    -To co? Idziemy do mnie?- spytała, kiedy stały przed budynkiem szkoły. Zerknęła na nią kątem oka. Była szczupła, tańczyła? Nie, raczej nie bo miałaby wówczas inaczej ułożoną figurę. Właściwie, to nie wiedziała, czym zajmuje się Jean, dlatego też, dopiero gdy zauważyła plamkę farby na jej szyi uśmiechnęła się do siebie. Malarka, rysowniczka? Jani, nie zastanawiając się nad tym dłużej wyciągnęła z kieszeni paczkę papierosów- Masz ochotę?- spytała, jednego z białych przyjaciół wkładając między wargi.

    [Mam nadzieję, że może być ;) ]
    Janiceve

    OdpowiedzUsuń
  26. [No skoro ją kochasz, to niech Jean też ją kocha xD uprzedzam, że ona jest dziwkowata jeśli Ci to nie przeszkadza :D tylko że... jeśli Jean faktycznie będzie ją kochać, w co wątpię po tym jak po raz drugi przeczytałam kartę, to to będzie nieszczęśliwa miłość...;)]

    Cali Reed

    OdpowiedzUsuń
  27. - Nie, perspektywa zrobienia ci zdjęcia i wstawienia idiotycznego podpisu pod nim była bardziej kusząca.
    Prychnęła. Tak naprawdę sprawdzała tylko godzinę, w końcu "umówiła się", a raczej została zmuszona, do zakupów z siostrą i, szczerze mówiąc, chciała się na nie spóźnić. Nie lubiła takich wypadów, pewnie ze względu na to, że wszystkie miały inny gust i nie potrafiły wzajemnie w niego trafić.
    Starała się udawać, że jej nie. W większości przypadków, gdy tamta rzucała jakieś kąśliwe uwagi, Yekaterina je po prostu ignorowała, czasem zaklęła po rosyjsku.
    Nie chodziło jej przecież o żadne wojny, o nie, to, że nie lubiła Niemców nie znaczyło, że zutylizowałaby ich wszystkich przy najbliższej okazji. To jej zbytnio ich samych przypominało.
    Tych ludzi po prostu nie dawało się w jej mniemaniu lubić. Poza tym mieli okropne akcenty i te głosy... o nie, nie, to było stanowczo zbyt dużo na jej cierpliwość.
    Usiadła na krześle i zaczęła ścierać gumką do mazania jakieś bzdurne napisy. Jakby dorwała tych, przez których teraz tu siedziała, to by im powyrywała nogi z dupy, dosłownie.

    OdpowiedzUsuń
  28. [Zaczniesz, zaczniesz, zaczniesz? ]

    OdpowiedzUsuń
  29. [Oh, szkoda, że lesbijka! Z tego, co wyczytałam w karcie, mogę uczepić się narkotyków - mój Wolfie cośtam-komuśtam-czasem (wcaaaale nie regularnie) rozprowadza po nie zawsze rozsądnych cenach. Bo myślałam, że mogli znać się już przed szkołą. Jean i jej narkotyki za prostytucję. Ale niekoniecznie - łączy ich jeszcze coś, mianowicie oboje są rodzicami, choć kompletnie nie wiem, jak można powiązać ich na tej podstawie. Jedyne, co przychodzi do głowy, to jakieś przyłapanie Wolfiego na placu zabaw. Choć już chyba poprzedni pomysł ciekawszy, o boże. Nie lubię wymyślać. I nie umiem. Mam nadzieję, że choć trochę pomogłam i zaczniesz :C]

    OdpowiedzUsuń
  30. [On to on, więc wiesz xD i dziękuję :)]

    OdpowiedzUsuń
  31. [ Bardzo ciekawa postać. ]

    Anne

    OdpowiedzUsuń
  32. [ Jest lesbijką więc może między nimi coś zajdzie. A później się coś wymyśli. ]

    Anne

    OdpowiedzUsuń
  33. Spojrzała na nią tym znudzonym spojrzeniem, jakie zwykła rzucać wszystkim, z którymi nie miała ochoty rozmawiać.
    - Nie.
    Wróciła do wycierania jakiegoś bzdurnego napisu.
    "Byłem tu" obok "ja też" a pod spodem "ja nie"... Idioci, kurwa, idioci wszędzie!
    Czy była zazdrosna o tego chłopaka. Hm. Zważając na to, że byli razem jakiś miesiąc... nie, zupełnie nie obchodziło ją to, czy, jeśli nawet, dziewczyna go uwiodła.
    - Nie mam w zwyczaju wiązać się z idiotami, więc on też nim nie był. A skoro nie był idiotą, to nie wierzę, że dałby ci się uwieść.

    OdpowiedzUsuń
  34. [No dobra, OSTATECZNIE wybaczam. xD]

    Kiedy zobaczyła łzy dziewczyny nie zastanawiała się długo i zwyczajnie, normalnym ludzkim odruchem ją objęła. Jean ewidentnie potrzebowała wsparcia, a Ori nie była osobą, która komukolwiek odmawiała pomocy. Ludzie zawsze mogli się do niej zwrócić ze swoimi problemami, błahymi albo bardziej poważnymi, a ona cierpliwie słuchała, bo pamiętała, że sama chciała być słuchana.
    — Oriane — przedstawiła się z uśmiechem. — Moi rodzice specjalnie mnie tak nazwali, bo skrócenie jego do Ori oznacza niewolnicę. Chcieli, żeby nikt w Estonii nie nazwał córki tak samo. Podobno pielęgniarki dziwnie się na nie patrzyli, kiedy zaczęli nade mną powtarzać "Ori, Ori" — zaśmiała się pod nosem. W Palm Springs zdrobnienie nie robiło takiego szału jak w jej rodzinnym kraju. Tam wszyscy się śmiali z pomysłu państwa Armastus (których nazwisko z kolei też nie jest bez znaczenia, ponieważ to estońskie 'miłość'), nie wyłączając ich córki.
    — A wracając do twojego syna, nieprawda, że ciebie to nie rusza. Przejmujesz się, bo inaczej byś nie płakała — stwierdziła i wyciągnęła z torby chusteczkę, od razu podając ją dziewczynie. Czasami ciężko było samego siebie zrozumieć i Oriane doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Niejednokrotnie robiła na odwrót niżby chciała, bo w podświadomości wymyślała sobie skomplikowane teorie, czemu musi postąpić tak, a nie inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  35. Często bywał na imprezach, bo po pierwsze je uwielbiał, a po drugie chciał się zorientować przy czym tu ludzie się najlepiej bawią. W Polsce od razu szło to zauważyć, a tu trzeba było się podpasować pod wszystkich. Wkroczył na jakąś dużą domówkę, a tam już co druga osoba zasypiała przy stole. Wypił kilka shotów i postanowił się rozejrzeć za kimś ciekawym, wiadomo w jakim celu. Pod tym względem był dupkiem, bo nawet jeśli powie dziewczynie, że później do niej zadzwoni – nie zrobi tego, bo mu się najzwyczajniej w świecie nie chce. Żadna z nich nie otrzyma jego numeru, bo czasami później by się go o wszystko mogły czepiać, a chciał tego uniknąć. Najczęściej zmywał się od razu po tym jak osiągnął to co chciał. Na korytarzu stało wiele osób, więc postanowił iść sprawdzić tam. Wpadła na niego jakaś dziewczyna. Wyglądała na kompletnie pijaną, więc chciał wykorzystać sytuację. Ruszył za nią. Co chwilę się o kogoś obijał, ale tylko dlatego, że ludzie się przemieszczali między dworem a wnętrzem domu. Usiadł obok tej dziewczyny na huśtawce i tylko się uśmiechnął. Widział, że nie jest z nią zbyt dobrze, więc tym bardziej poprawił mu się humor.
    - Chyba ktoś za dużo dziś wypił – na jego twarzy pojawił się głupkowaty uśmiech.
    W Polsce bywało identycznie. Dziewczyna, która miała raczej już dosyć alkoholu i Prybek, który bawił się z nią w podchody. Dodatkowo obok pełno ludzi, którzy zaliczyli zgona – tu była ta różnica, bo na zewnątrz nikt nigdzie nie leżał, no chyba że on tego nie zauważał. Przysunął się do niej i zaczął jej się intensywnie przyglądać. Prowokacyjny ubiór dziewczyny od razu działał na faceta. Tylko teraz trzeba zadać pytanie czy mu się uda? Z drugiej strony jak nie ta to inna. Na tej imprezie było wiele dziewczyn, które myślały więcej o seksie niż przeciętny facet.

    OdpowiedzUsuń
  36. [ Niech będzie. Podoba mi się.
    Ps. Jean też jest w typie Anne. ]

    Anne siedziała na parapecie obracając w dłoniach komórkę. Nie za ciekawe zajęcia, ale miała powód. Przy ścianie siedziała dziewczyna. Od początku rzuciła się w oczu Tyler. Była śliczna. A jej włosy... An mogłaby tylko o takich pomarzyć. Kochana blondyneczka chciała zagadać. Poderwać. Jednak był jeden mały problem. An była bi, więc dziewczyny też ją kręciły, ale czy dziewczyna ze szkicownikiem nie miała nic przeciwko dziewczyną? Tyler zbierała się trochę w sobie. Była odważna, to prawda, ale to nie wszystko. Przemyślała wszystko i wsunęła telefon do kieszeni. Zeskoczyła z parapetu i wolnym krokiem podeszła do dziewczyny. Pierwsze słowo to podstawa. Jednak jakie było by idealne? No cóż, An nie miała już czasu na myślenie. Uśmiechnęła się i przykucnęła przed dziewczyną.
    - Hej. - powiedziała przygryzając dolną wargę.
    Czy to było to słowo? Proste hej... Może wystarczyło na powitanie. Teraz trzeba było czekać na odpowiedź dziewczyny. Najbardziej korciło ją to jedno pytanie. Czy interesują ją kobiety? Dużo ludzi nie tolerowało czegoś takiego. Dokładnie seksu dziewczyna dziewczyna, chłopak chłopak. Co było w tym złego? Ludzie po prostu byli zacofani. Wielu prowadziło jakieś blogi, czy coś podobnego gdzie pisali o tym jak nienawidzą lesbijek, gejów czy nawet biseksualnych. Nie uznawali niczego innego, dla nich normalny był seks chłopak-dziewczyna. Kiedyś nie było związków homo. Może dlatego ludzie teraz tak traktowali innych. Może to było dla nich nieznane?

    Anne

    OdpowiedzUsuń
  37. [ Fran wróciła, więc co powiesz na wątek? ;D]

    Fran

    OdpowiedzUsuń
  38. [No i to może dobrze, bo Cali też nikogo nie może tak kochać-kochać, aczkolwiek lubi jak się nią ludzie interesują :) nie, nie jest prostytutką, jest striptizerką, ale się z tym ukrywa, żeby nikt w szkole nie wiedział. Ale do łóżka chętnie chodzi z kolegami/koleżankami ze szkoły, przy okazji imprez, itp. itd.]

    Cali Reed

    OdpowiedzUsuń
  39. Janiceve natomiast uśmiech spełzł z twarzy. Grzeczna... Zależy, co miało się na myśli mówiąc, nazywając ją "grzeczną". Jednakże nie to sprawiło, że kąciki ust do tej pory uniesione opadły leniwie, powodując, że jej twarz nabrała dumnego chłodu, zaś oczy straciły wszelki wyraz. Ambitna. Gdyby była na prawdę ambitna poszłaby do Julliarda, tak, jak namawiało ją wielu. Ale ona za bardzo się bała. Wówczas całe jej życie byłoby poświęcone tańcu, natomiast zabezpieczenie znikome. A gdyby.... A gdyby nagle dostała kontuzji, która przekreśliłaby jej karierę? Koniec.
    -Nie wszystkie ambitne, grzeczne dziewczynki w szkole są takie poza jej murami- powiedziała cicho, po czym wsunęła papierosa między wargi i zaciągnęła się nim z lubością, nieumyślnie (a może jednak? ) przymykając przy tym oczy. Dym wypuściła powoli, wcześniej drażniąc swoje płuca, w górę, z uwagą obserwując rozpraszającą się mgiełkę.
    Zapach Jean... Podobał się jej. Słodkawy zapach wiśni i goździków połączony z ostrym, nieco drażniącym zapachem farb sprawiał, że mieszanka, którą pachniała Koffler nie była ani mdła, ani też odstraszająca. A jak pachniała Jani? Po treningach pachniała potem. Ale nie tym obrzydliwym, chorobowym, a tym, który kochanek czuje na skórze kochanka po zadawaniu sobie przyjemności. Teraz, gdy jej ciało było wypoczęte, zaś jedynym bolącym miejscem były stopy, mogła pachnieć zieloną herbatą i passiflorą, którą sobie umiłowała. Lekko, nie dusząco, ale wyraziście. Mimo wszystko.
    -Od jak dawna tu jesteś?- spytała, patrząc na nią kąta oka, siląc się przy tym na delikatny uśmiech.

    Janiceve

    OdpowiedzUsuń
  40. - No i co tak plujesz ślinę jak lama w zoo? - zapytał dość rozśmieszony, widząc jej reakcję. No i co jej to dało, że nakopała się w drzwi? Naprawdę myśli, że ten, który zamknął ich tutaj razem, naprawdę nagle odzyska serce i otworzy? Co więcej, pewnie mieli nadzieję, że zrezygnowana Koffer dla zabicia czasu odda się Russowi, a oni będą mieli całkiem udany filmik.
    Zaczął szperać po szafkach, a że była to czyjaś sypialnia, na pewno można było znaleźć tutaj ciekawe rzeczy. Zapalniczka. Dezodorant. Farba w spray'u. Gdyby się naszukał, znalazłby więcej ciekawych rzeczy, ale tyle też wystarczyło.
    Zapalił zapalniczkę i prysnął dezodorantem, przez co buchnął spory płomień.
    - Możesz tak siedzieć i użalać się nad sobą, albo zaplanować małą zemstę, Koffer. Zapomnieli chyba z kim Cię zamknęli i do czego jestem zdolny.

    OdpowiedzUsuń
  41. Wyznanie, które własnie Niemka usłyszała, trzeba było przyznać, że wywołało dreszcze na jej ciele. Gęsia skórka wystąpiła na tą cielesną powłokę. Dziewczyna uśmiechnęła się.
    -Sprawdźmy - wyszeptała jej do ucha, przygryzając po chwili jego płatek. Ugięła lekko nogi w kolanach, by móc się pochylić i przejechać dłonią prosto na jej nagie udo, potem unieść jej nogę i założyć na swoje biodro. Tak było jej wygodniej.
    Niebawem dłoń Niemki powędrowała wyżej. Zachłannie po udzie, między ich ciała. Chciała sprawdzić po prostu obecność bielizny na ciele Koffler.
    Westchnęła prosto w jej szyję, gdy poczuła nagą kobiecość dziewczyny. Miała na nią tak piekielną ochotę! Podniecenie Darkness sięgało niemal apogeum! Tak samo jak i pragnienie. I zdawała sobie sprawę, że jeśli nie odsunie się od artystki teraz, nie będzie odwrotu i stanie się to na ulicy... przy murze! Zero romantyzmu, tylko szybki seks, podniecający, wyginający w różne dziwne pozycje od rozkoszy.

    [A to dobrze, cieszy mnie to. Wtedy wyobraźnia lepiej działa :P]

    OdpowiedzUsuń
  42. [I bardzo dobrze, przynajmniej mają o czym pisać xD]

    Kassidy nic nie mówiła. Uśmiechała się tylko. To była niema zgoda na decyzję Koffler.
    Zaprowadziła ją do siebie do domu. Willa, jak to willa. Ogromna, z basenem, nieco oddalona od centrum Palm Springs. Nawet jeśli jej brat byłby w domu, nie zdziwiłby się, że z pokoju młodszej Darkness dobiegają różne jęki. Kobiece tym bardziej. Maks bowiem znał doskonale podwójne upodobanie swojej siostry.
    Wprowadziła ją od razu na górę, zaprowadziła od razu do swojego pokoju. Zamknęła za nimi drzwi. Nie kłopotała się ze zdjęciem butów, ani z zapaleniem światła.
    Gdy tylko drzwi się za nimi zamknęły, Kass przyciągnęła Koffler do siebie, by wpić się w jej wargi. Dłonie ułożyła na jej talii.
    Później ją zapyta, czy chce coś do picia, bądź do jedzenia. Chwilowo to się nie liczyło. Liczyła się ta rozpalona dziewczyna, jej gorące ciało tak blisko ciała Kassidy, słodkie i wilgotne wargi. Posiadała wszystko, co Niemka uwielbiała w kobietach.

    Kassidy Darkness

    OdpowiedzUsuń
  43. - Lol, nie mam pojęcia - odpowiedział, jakby zupełnie nie miał tego w planach. Z ust Koffer brzmiało to aż śmiesznie, że aż postanowił z tego zrezygnować. Między innymi ze względu na pewne wspomnienia. - Kiedyś już mi się zdarzyło to zrobić. Całkiem niezła zabawa była.
    Zapomniał jednak dodać, że kolega u którego bawili się w ten sposób, stracił całe piętro w swoim domu oraz kilka okolicznych drzew. Niekoniecznie chciał jednak ten wypadek powtarzać, więc odłożył zapalniczkę i dezodorant na łóżko.
    - Co innego możemy zrobić, ... - chciał powiedzieć prawdziwe imię dziewczyny, ale uświadomił sobie, że albo go nie zna, albo nie pamięta. - ...Koffer. Prawda jest taka, że oni liczą na sensację. A ja kocham być częścią sensacji, jednak niekoniecznie takiej. Nie lubię ruchać się z lesbijkami, dając przy tym jakimś głupcom trywialnej rozrywki.

    OdpowiedzUsuń

Archiwum