środa, 13 lutego 2013

Ladies love me!

 

Cześć! Nazywam się Patryk Pryba, ale wszyscy na mnie mówią Prybek lub Pepe. Zależy co komu łatwiej powiedzieć. | Poznań, Poznań! Hej Kolejorz! | W tym roku stuknie dwudziestka. Ja pierdole, jaki ja jestem już stary. | Mamo, ratuj! Biją! Żartowałem. | Shame on! | Kocham Cię... denerwować, oczywiście. | Friends with benefits? Oh yeah! | Ja jestem Bogiem, uświadom to sobie. | - Znasz łacinę? - Podwórkową opanowałem do perfekcji. | I'm sexy and I know it. | Nie lubię Niemców! | Nie oglądaj się za siebie, bo Ci z przodu ktoś... walnie. | Jestem Polakiem i jestem z tego dumny. | Się jara dziewczyno, się jara chłopaku! | Chcesz kupić coś rozweselającego? Dla Ciebie, Skarbie, zniżka. | Nie patrz się na mnie tak, jakbym Ci zabił całą rodzinę patelnią. | I wanna bad girl. | Jak masz na imię? Znowu mi wyleciało z głowy. | Chcesz żebym zmienił Ci ocenę z historii? A wiesz, że trzymam się teorii "coś za coś"? | - Jestem ciemnym blondynem. - Myślisz, że nie idzie tego zauważyć? | Uważaj jak chodzisz! | Biłem się, znowu. | U don't like me. I don't like U. | C U L8, baby | Z którą z nich jeszcze nie spałem? | Tak jakoś wyszło, że tym razem to ja jestem tym z obrażeniami. | Nie potrafię przegrywać, ale pewnie dlatego, że zawsze wszystko wygrywam. | Mój największy i najważniejszy skarb na siebie to... BMW 6. | Nie mieszkam w willi z basenem, bo mieszkam w willi blisko oceanu. | Kocham swoje rodzeństwo, którego nie mam, ale przecież nikt nie musi o tym wiedzieć, prawda? | Bawię się konsolą w różnych klubach, chcesz posłuchać? | Nie namawiaj mnie. I tak się na to nie zgodzę, bo ja tego nie wymyśliłem. | I've got swag! | Jestem jaki jestem, bo miałem chyba zbyt zajebiste dzieciństwo. | Tu się nie pali. Tu się robi przyjemniejsze rzeczy. | Słucham rapu/hip-hopu i muzyki klubowej, więc uciekaj mi stąd z tą gitarą. | Jestem tak zajebisty, że Ty tego nie potrafisz ogarnąć. | NIE JESTEM GEJEM, KURWA! | Wiesz o czym teraz myślę? | Mamo, dlaczego mam niebieskie oczy? Wolałbym mieć chociażby brązowe, bo mniejsze prawdopodobieństwo do zobaczenia, że piłem lub paliłem. | Też Cię kocham. | Związki nie są dla mnie. | Gdzie są te wszystkie dziewczyny? | I AM AWESOME. | Pomóc Ci się rozebrać? | Marlboro i polska wódka to wszystko czego aktualnie potrzebuję. | Mimo wszystko, pragniesz mnie. I tak się o tym w końcu dowiem.


Ogółem:
Patryk Pryba
ur. 7 lipca 1993 r. w Poznaniu
uczeń klasy IV o profilu IT

________________________________________

Cześć wszystkim! Nie lubię pisać kart, więc... Obiecuję, że to u góry pewnie za jakiś czas będzie całkowicie inaczej wyglądało.
Teraz zapraszam wszystkich do wątków i powiązań.  :)

41 komentarzy:

  1. [Słodki jest:D Co powiesz na wątek z Claudią? ]
    /Claudia B.

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Taaaak, chcę wątek:D A masz jakiś pomysł?:)]
    /Claudia

    OdpowiedzUsuń
  3. [Poznań! Kolejorz! Już Cię kocham!]

    Venya

    OdpowiedzUsuń
  4. [A miałam proponować właśnie za fakt, że cię zasłoniłam ^ ^ No i człowieczek z Polski! Oczywiście, że wątek musi być. Pytanie tylko, czy wymyślamy im jakąś zawiłą historię? ;D Może nie rodem z szansy na sukces, ale... chociaż w sumie jestem otwarta na wszystko xPP Opracujemy pomysł i ja zacznę? ;D

    Birkhoff]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Mody na sukces, Q. Mody xD]

      Usuń
    2. [No skąd wiesz, że nie miałam na myśli Szansy na Sukces, co?! Był taki film xP I chyba program Polski xP

      Usuń
    3. [Bo cię zdążyłam poznać? xP I pamiętaj, ja czytam w myślach.
      Po prostu wiem xD]

      Usuń
  5. [Aww, jakie niewinne powiązanie xPP Rozumiem wszystko, pasuje mi. Proponuję by znalazł sobie dobry powód do denerwowania jej ;> A tak po za tym, to proponuję by poznali się kiedyś w jakiejś dwuznacznej sytuacji i niby miało do czegoś dojść, ale nie doszło. U! Można by zrobić, że ona próbowała go uwieźć, żeby dobrać się do laptopa. I dajmy na to, że udało jej się, tylko się nie nacieszyła danymi, bo jej laptopa wirus zrył i teraz niby się kumplują, bo czasem czegoś od siebie w sumie potrzebują, ale on chce się na niej odegrać, a ona na nim i tak w sumie w kółko, co ty na to? xP]

    Spierdalaj, spierdalaj, spierdalaj... powtarzała w myślach, starając się nie wzbudzić żadnych podejrzeć. Co jak co, ale szkolna biblioteka nie jest najlepszym miejscem na wykrzykiwanie przekleństw i gwałtowne klepanie w klawiaturę. Jęknęła cicho. A wszystko byłoby takie banalne, gdyby ten Polski gad nie próbował jej przeszkadzać. Skąd on wiedział, co ona będzie robić? Albo sam w tym teraz siedzi, albo śledzi ją. Jak nic.
    Niestety dziewczyna nie wzięła ze sobą swojego wypasionego laptopa tylko tego zwykłego, co skutkowało notorycznym przegrywaniem batalii. Ale ona mu jeszcze pokarze. Wszystkie klawisze mu poprzetrąca.
    W jednej chwili nie wytrzymała i zerwała się z krzesła z hukiem wychodząc z biblioteki (i z nieuprzejmym wzrokiem wbitym w swoje plecy w wykonaniu bibliotekarki). Nie zajęło jej to więcej niż pół godziny, by się znaleźć pod jego zacnym domkiem. Miała w nosie co robił, z kim robił i jak robił. I miała w nosie drzwi. Zaczęła się wspinać po budynku, aż doszła do okna w jego sypialni. Już miała tamtędy wejść, kiedy nagle przyszedł jej do głowy lepszy pomysł. Wdrapała się na dach i podłączyła laptopa do odpowiednich kabelków. Dwie minuty... minuta... 30 sekund... 10... 9... 8... 7... 6... 5... 4... 3... 2... 1... I... Cóż, w każdym domu - zwłaszcza w takim, w którym była na to kasa - w razie pożaru montowało się "kraniki w suficie". A nawet jakby Patryk ich nie miał, to ona już zadbała, by się znalazły w jego pokoju. Kiedyś tam. I dziś ich użyła, siedząc na dachu i pokładając się ze śmiechu.

    [Okej - zaczęłam. Aczkolwiek w mojej głowie wyglądało to nieco... lepiej. Nah, jak się nie podoba, to mogę zacząć jeszcze raz. Trochę w innym stylu xPP]

    OdpowiedzUsuń
  6. [ Drugi pomysł wydaje mi się bardziej szalony:D]

    Siedziałam sobie spokojnie w domu przed telewizorem zawinięta w koc z herbatą w dłoni i oglądałam jakąś idiotyczną kreskówkę. Alexa nie było w domu jak zresztą prawie zawsze i nudziłam się okropnie. Westchnęłam cicho i napiłam się herbaty kiedy usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. Zerwałam się z fotela. W korytarzu stał chłopak, który z całą pewnością był kumplem Alexa. Spojrzałam na niego zdziwniona. Niektórzy kumple mojego brata w naszym domu czuli się chyba lepiej jak u siebie. To było bardzo uciążliwe.

    OdpowiedzUsuń
  7. [Chcę wątek! Rodowity Polak... nieznoszący Niemców... chcę wątek! xD Pomysły?]

    OdpowiedzUsuń
  8. [Dobra, coś zaczynam, choć jestem wykończona, to nie wiem jak to będzie xD

    A skąd ta miłość do Poznania, skoro tu nie mieszkasz? :P]

    Jeżeli w Palm Springs szukano by mistrza wpadania w tarapaty, to już bez żadnych eliminacji wstępnych, Russell zgarnąłby pierwsze miejsce. Trudno powiedzieć co sobie myślał, kiedy pożyczał kasę od niezbyt przyjemnych typków. Kasy, której nawet nie potrzebował, bo przecież mógł korzystać z konta jego brata i ojca tyle, ile sobie wymarzył, a czasami jeszcze mama i ojczym wysyłali mu pieniądze z Nashville. Ale tutaj chodziło o zakłady. Dał się przekonać, żeby sprawdzić wytrzymałość szkolnego tępaka, którego obwód ramienia jest większy, niż iloraz inteligencji. Zwlekał z oddaniem. Dobry miesiąc, bo tyle nie było go na Florydzie, tylko siedział sobie w rodzinnym mieście. A gdy wrócił, typkom nagle przypomniało się o takim Everze, który wisiał im sto dolców. A że to był zakład, to zwykłe "Oddawaj miękka cipko kasę, bo sobie popamiętasz" czy inne takie niby groźne tekściki, zupełnie na niego nie działały.
    Gorzej zaczęło się, kiedy zaczęli go gnębić. Ale kilka przybić do ściany, czy lekkie zbicie mordy, jeszcze nikogo nie zabiły.
    Do czasu, kiedy nie zaczęli Russella ścigać. I Collins nigdy by nawet nie przypuszczał, że te góry mięcha, które tylko potrafią pocić się na siłowni i podbijać do panien, rzeczywiście tak szybko biegały. No dobra, może on sam nie należał do dobrych biegaczy, ale bez przesady, żeby taki osiłek go dogonił.
    A dzisiaj wiedział, że gdy dorwą go, to naprawdę nie skończy się na złamanym nosie, albo ręce.
    Biegł teraz przez parking, kiedy czuł, że nie da rady więcej biec. I wtedy pojawiła się jego nadzieja. Czarne BMW. Nie myśląc długo, podbiegł do niego gdy wyjeżdżało z miejsca parkingowego i na waleta wskoczył do środka, przez otwarte okno. Co prawda nie wyszło mu to najlepiej, bo w połowie był w środku, a nogi i połowa brzucha były jeszcze na zewnątrz, ale nie zważając na reakcję kierowcy, sprawnie, mimo że był obolały, wślizgnął się do środka i wrzasnął:
    - Co tak kurwa stoisz? JEDŹ!

    OdpowiedzUsuń
  9. [Lubię cię xP Oczywiście, że ja mam rację 8DD A tak na poważnie, to wybacz, to z rozpędu xP Ale nie mów tej tam na górze! xPP
    Mi też się podobają ich relacje, zwłaszcza, że mam już jakieś plany na ciąg dalszy ;> Wiem jak Birkhoff w tym ustawić xP Przynajmniej na chwilę obecną xP]

    Powinna była się domyślić, że zabezpieczył swój pokój. Głupi nie był, bo inaczej nie byłoby zabawy. Z drugiej strony załatwiony cały dół? To jej wystarczy. Gdyby zalała mu komputery to musiałby wziąć jakiś czas wolnego i kto by ją wtedy denerwował i sprawiał, że życie jest choć odrobinę ciekawsze? Oczywiście w życiu by mu tego nie powiedziała. Przyznać, że się w jakikolwiek sposób ceni lub ma się jakąkolwiek formę przywiązania do niego? Nie, zaraz by to wykorzystał.
    Kiedy się znalazł koło niej mimowolnie się wyprostowała, po czym spojrzała na niego zmrużonymi oczami i delikatnym zawadiackim uśmiechem. Po chwili poszła za nim, wchodząc do jego pokoju. Podeszła do niego i okrążyła go, przesuwając palcem na około niego na wysokości obojczyków.
    - Poważnie? A ja sądziłam, że mnie wcale nie oszczędzałeś i wyciągnąłeś wszystkie swoje ciężkie działa. - Roześmiała się i zajęła miejsce na fotelu przy jego komputerze. Po chwili jednak obróciła się do niego i uśmiechnęła zawadiacko, czekając na to co on zrobi. - Nie martw się, mam jeszcze parę asów w rękawie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Westchnęłam cicho. No pewnie. Czujcie się jak u siebie w domu. - Alexa nie ma!- krzyknęłam i znów zapadłam się w fotelu. Przełączyłam kanał i na ekranie pojawiła się pogodynka. I tak będzie zimno. Mi zawsze było zimno. Nie zależnie od temperatury mi było zimno. Poprawiłam włosy i przykryłam sie kocem. Zaraz w salonie pojawił się chłopak z dosyć żałosną miną. Tak to straszne. Nie ma brata, telewizor wolny! Huraaaaa!

    OdpowiedzUsuń
  11. [Dzięki, dzięki, również witam. :D Może jakieś powiązanie? Niech się chłopcy znają, koleją jeżdżą czy coś i razem jarają. XDDD :)

    Randy]

    OdpowiedzUsuń
  12. [Co powiesz na jakiś wątek albo powiązanie? No nie wiem, ona Ruska, on Polak... Mogą się razem ostro najebać w końcu. :D]

    OdpowiedzUsuń
  13. [Jestem na jak najbardziej TAK, poza tym mogą się po pijaku jeszcze kłócić o muzykę, bo to przecież idealny temat jest... XD
    Teraz pytanie - kto zaczyna?]

    OdpowiedzUsuń
  14. Spojrzałam na paczkę i nieznacznie się skrzywiłam. - Nie. A jak masz zamiar palić to otwórz okno. - zamachałam w powietrzu stopami, które wystawały mi za fotel. Jak ja nienawidziłam jak ktoś palił. Alexa już dawno próbowałam od tego odwieść, ale nie. Przecież fajnie jest umrzeć na raka płuc. Palant.

    OdpowiedzUsuń
  15. [Dobra, dobra... Czyli zacznijmy znajomość od zioła. Od tego zawsze zaczynają się najlepsze przyjaźnie. XDDD Przyjmijmy, że Randy się strasznie napalił, a już nic nie ma, stałego handlarza też nie zobaczy więc łapie się ostatniej deski ratunku - Patryka. :D]

    Zdecydowanie nienawidził takich dni, na głodzie. Właściwie zastanawiał się jak można mieć głód na blanta, skoro to ostatecznie nie uzależnia. Przynajmniej w jego mniemaniu nie był uzależniony. Stał oparty o mustanga ojca, którego po raz kolejny zwinął z garażu, na złość wszystkim, cholerny buntownik z wyboru, i bawił się zapalniczką. Po raz setny sięgnął do tylnej kieszeni spodni i wyciągnął pustą papierośnicę. "O słodki Jezu, wywinę zaraz parę piruetów niczym primabalerina, o ile spadnie mi z nieba dobry blant. Czy o tak wiele proszę?" Spojrzał błagalnie z błękitne niebo, jakby myślał że naprawdę towar zacznie prószyć niczym śnieg na gwiazdkę w północnej części Europy. Zdecydowanie potrzebował się odstresować, zwłaszcza przed zajęciami z rysunku. Najlepiej chwilę się zastanowić. W końcu w takiej szkole zawsze znajdzie się jakiś zbawca, rycerz na białym koniu, cholerny książę z Siedmiogrodu. Nie pogniewałby się gdyby to była księżniczka. Marzenie ściętej głowy.Złapał szybko plecak, zarzucił na plecy i ruszył w stronę bocznego wejścia do szkoły, analizując wszelkich możliwych dostawców. Większość skończyła szkołę w zeszłym roku, ale o ile się nie myli ten… Polak Prybek mógłby coś tam mieć. Z nową nadzieją ruszył korytarzem dokładnie rozglądając się we wszystkie strony, nawet sprawdzając po kolei wszystkie sale. Ostatecznie dotarł na samą górę, dalej bez żadnych nowości. Zrezygnowany pchnął ciężkie, metalowe drzwi na dach. Silny podmuch wiatru zaskoczył go i potargał blond włosy. Żwir zachrzęścił pod jego nogami. Chłopak powoli rozejrzał się i zobaczył Prybka siedzącego na samym skraju dachu i popalającego papierosa. Z radości o mało co nie zaczął skakać. Szybko podszedł do kolegi, nie mając żalu że przerywa mu tę chwilę ciszy.
    - Stary, błagam cię, powiedz że masz odpalić trochę towaru... - usiadł obok niego i powoli pochylił się żeby sprawdzić wysokość.

    OdpowiedzUsuń
  16. [No właśnie przez ten hejting, który może okazać się bardzo ciekawy, chcę wątek! :P Hm... wymyślę coś i zaczynam :) Od razu za pomysł przepraszam i za jakość i za długość pewnie też xD]

    Kassidy z samego rana była nie do życia. Szczególnie bez kawy. Wyglądała jak zombie, zachowywała się jak zombie, mózg miała jak zombie, to znaczy w ogóle nie myślała. W głowie miała tylko jedno słowo: "KAWA". A że jej ukochany brat postanowił obudzić ją tak wcześnie rano i nie zrobić kawy, to biedna Darkness nie dość że musiała się spieszyć, to jeszcze nie otrzymała porannej dawki kofeiny! Nikotynę naturalnie tak, ale gdzie kofeina? Brak.
    To właśnie spowodowało, że zasypiając na porannej godzinie zajęć, została poproszona wspaniałomyślnego nauczyciela, aby poszła kupić sobie kawę. Mężczyzna (z racji tego, że był chyba jedynym nauczycielem, który był na luzie) kazał jej najpierw się obudzić przy kubku kofeiny, a potem dopiero do niego przyjść w celu dowiedzenia się co było na zajęciach itp.
    I tak młoda Darkness pojechała ledwo na oczy widząc do ulubionej kawiarni, kupiła dużą kawę na wynos oczywiście z dodatkiem waniliowego syropu i utartej laski wanilii, po czym wróciła do szkoły i przed nią usiadła. Najpierw, papieros. Naturalnie waniliowy.
    Potem dopiero weszła do środka. Lekcje jeszcze się nie skończyły. Chodziła po korytarzu popijająć kawę i powoli, baardzo powoli się rozbudzając. Kawa stygła w miarę jej spacerów. A może zaczęła się już druga godzina?
    Spojrzała na zegarek i westchnęła z rezygnacją. Zaczęła się druga godzina. Nim zdążyła wypić całą kawę, ta była już zimna. Mimo to, Kass nadal nie czuła się rozbudzona. Wszak potrzeba na to było czasu. I tak chodząc po korytarzach, nie wiadomo skąd, nie wiadomo kiedy, spadła na kogoś, albo bardziej ktoś na nią. Dosłownie kilka kropel kawy poleciało na jej przeszkodę, a okazała plama pojawiła się na białym podkoszulku dziewczyny. Całe szczęście, że koszuli nie zaplamiła...
    -Co do... - zaczęła, ale skończyć nie mogła. Była zdezorientowana i dopiero gdy spojrzała na swój podkoszulek powoli zaczęła rozumieć co, gdzie i jak. Na sprawcę całego zamieszania jednak nie spojrzała.
    Niemka o dziwo jednak prawdziwej, rodowitej Niemki nie przypominała. Nie dość, że wyglądała jak po prostu normalna dziewczyna z Europy, to jeszcze nie słychać było akcentu niemieckiego, a przede wszystkim przy sytuacjach takich jak ta nie krzyczała na cały regulator "Scheiße!" tylko mówiła po angielsku. Swojego pochodzenia nie ukrywała umyślnie. Po prostu, ciężko większości osób było się zorientować i często dziwili się, że jest Niemką.

    OdpowiedzUsuń
  17. [Dobra, poświęcę się. xD Jak coś będzie nie tak to krzycz.]
    Dlaczego te wszystkie zajęcia tak bardzo się dłużyły? Mimo, że minęły dopiero dwie lekcje, Katrusia czuła się jakby siedziała tutaj już co najmniej kilka ładnych godzin. Cholerna rutyna, tydzień w tydzień było tak samo, aż do obrzydzenia.
    Właśnie z powodu tego znudzenia, w czasie przerwy, od razu gdy zobaczyła Patryka, podeszła do niego. Chłopak zawsze miał jakieś... ciekawe pomysły, czasami nawet bardzo ciekawe, poza tym nie nudził jej swoim gadaniem jak reszta, nawet gdy mówił po polsku i połowy nie rozumiała. No i jako jedyny dawał radę przepić Katrusię, co było chyba dość ciężkie do zrobienia, bo reszcie się to nigdy nie udało. Ich słowiańska natura baaardzo ich łączyła w tym aspekcie...
    Właśnie tego jej było trzeba, porządnego picia w dobrym towarzystwie.
    - Cześć - uśmiechnęła się, opierając o ścianę obok Polaka. - Mam nadzieję, że nudzisz się tutaj w podobnym stopniu jak ja i wyświadczysz mi małą przysługę, mianowicie nie odmówisz małej popijawy, co?
    Szturchnęła go lekko łokciem, poszerzając uśmiech. Dobrze wiedziała, że nie odmówi.

    OdpowiedzUsuń
  18. [Jak znajdziesz jakiś sposób na odwdzięczenie się, to daj znać, z chęcią to zrobię xPP Mam ci powiedzieć o moich planach? xP Nieee, nic nie będę sugerowała ;>]

    Kiedy ją podniósł - momentalnie objęła jego szyję swoimi rękami. Oczywiście oczekiwała, że ją zrzuci na ziemię, więc próbowała się jakoś przed tym obronić. Ku jej zdziwieniu okazało się, że miała całkiem miękkie lądowanie. Jeszcze przez chwilę trzymała jego szyję.
    - No wiesz co? Żeby tak bezpośrednio? A gdzie twoje maniery? - Tłumiła śmiech, po czym zsunęła wolno dłonie, nieznacznie go przy tym odpychając. Rozejrzała się po łóżku, po czym utkwiła wzrok w jego plecach, przez ramię obserwując co robił. Komentowała to jedynie prychnięciami. W efekcie kiedy on skończył, ona leżała sobie na plecach na jego łóżku. Gdy zawisł nad nią niebezpiecznie blisko, tylko mu się przyglądała z zawadiackim uśmiechem.
    - Nie mogę się doczekać. To jaki jest następny punkt programu? - Nie dotykała go, ale był wystarczająco blisko, by czuć na szyi jej oddech. A ona? Cóż, nie unikała jego spojrzenia.

    OdpowiedzUsuń
  19. [Co powiesz na to, aby byli "kumplami". Tzn. znali się od małego, kiedy to Janiceve biegała w bojówkach, tłukła się z chłopakami itd. tp. Razem mogliby palić zioło, gadać o dziewczynach... Trochę jak brat z siostrą, tyle tylko, że on jako kumpel pozwalałby jej na znacznie więcej i nie pilnowałby jej tak mocno. ]

    Janiceve

    OdpowiedzUsuń
  20. [Nie wiem jak to się dzieje, ale co jakiś facet się pojawi - wygląda na to, że Koffler go będzie chciała tępić. :D Wyczuwam jakiś zajebisty wątek - Koffler jest Niemką, może i bez gitary, ale słuchająca punk rocka, więc to już blisko :D Wątkujemy? :>]

    OdpowiedzUsuń
  21. [btw, wydaje mi się, że "I wanna bad girl" jest niepoprawne, bo wanna to want to - a po tym powinien być czasownik. Więc albo I want bad girl albo I wanna have (be? :D) a bad girl :P dżast a sageszczyn :D]

    OdpowiedzUsuń
  22. [zauważyłam, bo angielski jest miłością mego życia :P
    hm, Koffler bardzo łatwo można zidentyfikować, bo ma niemiecki akcent - muzykalnie tak samo - wiesz, chodzi w martensach i czarnych/granatowych ubraniach, na torbach ma naszywki Sex Pistols, Nirvany i Joy Division. Ale możemy za to zrobić tak, że on wcale nie będzie wiedział o tym, że Jean jest lesbijką - na przykład złośliwie będzie chciał ją wykorzystać na jakiejś imprezie, biorąc pod uwagę, że ona prowokacyjnie jeszcze nie nosi stanika i jej suty wystają i ma bardzo krótkie minispódniczki :D będzie dopiero śmieszno! :D
    master of evil, ta daaaa!]

    OdpowiedzUsuń
  23. O Katrusi można było powiedzieć naprawdę sporo, ale na pewno nie to, że chodziła "pod wpływem" na lekcje.
    Pod wpływem czegokolwiek.
    Na początku nawet była nieco zaskoczona tym, że nie jest to tutaj jakiś zwyczaj... W Rosji miało to miejsce praktycznie ciągle, rzadko spotykało się zupełnie trzeźwego człowieka na lekcjach, szczególnie na tej pierwszej. Tam generalnie znaleźć takiego na zwykłej ulicy było trudno...
    Tutaj musiał się przecież znaleźć ktoś taki, a był nim oczywiście Patryk. Jako, że Rosjanka była już do tego przyzwyczajona, to ani trochę się nie dziwiła. Nawet jej to szczególnie nie przeszkadzało.
    Zaśmiała się gdy ją podniósł. Szczerze mówiąc - bardzo to lubiła.
    - Tak coś czułam, że na ciebie zawsze mogę liczyć. - Poklepała go po plecach. - Gdzie idziemy tym razem tak w ogóle?

    OdpowiedzUsuń
  24. Zaśmiała się, obejmując go jedną ręką za kark.
    - Nie wiem jak ty, ale wolałabym sobie jeszcze trochę pożyć. Będzie wtedy więcej okazji do wspólnych imprez, co nie? Ty, a weź sobie wyobraź śmierć przez kompletne zalanie się. Przecież to by było piękne. No, znaczy na pewno lepsze niż w wieku osiemdziesięciu lat ze starości. Ogarniasz to w ogóle? Mieć sześćdziesiąt lat. A potem osiemdziesiąt. Boże, ciekawe jak to jest...
    Ona sama nie wiedziała jakim cudem, ale zawsze przechodził na nią jego dobry humor i zaczynała mówić podobnie jak on. To znaczy wyglądało to mniej więcej tak, że ona ignorowała połowę jego wypowiedzi i łapała go za słówka albo czepiała się jednego tematu, a on... generalnie robił to samo, tyle że w o wiele bardziej zawiły i spektakularny sposób.
    Te wszystkie odpały i chore akcje... Gdyby ktoś to nagrał i pokazał jej zupełnie na trzeźwo, pewnie sama by nie uwierzyła, że podczas tych ich wspólnych maratonów zapijania smutków/radości/wszystkiego co da się zapić robią takie rzeczy.
    Chyba najlepsze były właśnie te kłótnie o muzykę. Potrafili na siebie wrzeszczeć i się obrażać przez bite pół godziny, by po chwili jednak włączyć coś "neutralnego" i z powrotem pić. Co do pocałunków i przytulania... cóż... każdemu raczej zdarzają się chwile słabości. O ile to były w ogóle chwile słabości. Tak prawdę mówiąc, to nigdy się nad tym nie zastanawiała, ale może...

    [Pozdrawiam siebie, pisałam to dwa razy i dwa razy usunęłam, więc za trzecim razem dostawałam ogólnej nerwicy. XD]

    OdpowiedzUsuń
  25. [no zacznę :> cieszę się, że pomysł przypadł do gustu :P oczywiście Twój bohater wypadnie w złym świetle podziwiam odwagę :P]

    OdpowiedzUsuń
  26. Bywały chwile, gdy potrzebowała przypomnieć sobie kim jest. Kiedy leciała do Nowego Jorku, szła do Corton w sukience z najnowszej kolekcji Chanel i wraz z ojcem jadła tam kolację, nie odzywając się do siebie nawet słowem. Mimo to, nie mogła powiedzieć, że w Palm Springs czułą się źle, bo nie było tu niezliczonej ilości ekskluzywnych sklepów, restauracji w których za obiad płaciło się więcej niż wynosiła średnia krajowa zarobków. Czuła się tu dobrze, chociaż nie raz przyłapywała się na tym, że zapomina o tym, iż nie wiąże przyszłości z tym miejscem. Jeszcze nie.
    Prybek był dla niej osobą, która przypominała jej o ojczyźnie. Kraju, za którym tęskniła bardziej niż za Nowym Jorkiem, a do którego nie miała odwagi wrócić. Nie potrafiłaby już tam żyć. Londyn, miasto żyjące przez pięć dni w tygodniu, później (nie licząc wieczorów) prawie puste, w porównaniu do zgiełku na ulicach w czasie dni roboczych.
    Kiedy wyszła z budynku szkoły i zobaczyła tego pociesznego Polaczka, z którym w dzieciństwie sypała innym dzieciom piachem w oczy uśmiechnęła się do siebie. Podeszła do niego od tyłu i puknęła go w tył głowy, a kiedy się odwrócił uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
    -Już po zajęciach?- spytała, patrząc na niego uważnie kocimi oczami, które mimo upływu lat nie traciły na ostrości.

    Janiceve

    OdpowiedzUsuń
  27. Uniosła lekko brew z rozbawieniem.
    - Wygralibyśmy, na pewno. Wiesz, bylibyśmy celebrytami, czerwone dywany i te sprawy w ogóle. No i przynajmniej nie pisaliby o nas, że się gdzieś tam upiliśmy, bo od początku byliby przyzwyczajeni. To niezły pomysł jest, tak szczerze mówiąc. Pewnie dostalibyśmy jeszcze kontrakty na reklamy. Tyle pożytku z naszego picia.
    Zastanowiła się chwilę. Szczerze mówiąc, było jej to zupełnie obojętne. Co do tego, to wybredna nie była, o nie.
    - Obojętnie. Dobrze wiesz, że nie mam jakichś wygórowanych oczekiwań.

    OdpowiedzUsuń
  28. Właściwie to nie do końca wiedziała co powiedzieć. Patrzyła na biały podkoszulek z szeroko otwartymi ustami. Ale... chwila moment, jak to się stało?
    Podniosła wzrok, najpierw na chłopaka (przy czym zamknęła usta), a potem zaczęła wszystko powoli analizować. Po kolei tak jak było. Ona szła, on szedł, wpadli na siebie i kawa PLUM! Ale z jakiej racji była bardziej pobrudzona od niego? A może można jakąś modę na plamy po kawie ustanowić? Kass mogłaby spróbować. Wszak była córką znanej projektantki mody, mogłoby przejść!
    -Dobra, dobra... ja żyję - odpowiedziała po dość długiej chwili, przez którą analizowała całe zajście. - I właściwie to ja Ciebie przepraszam. Plamy z kawy ciężko schodzą - rzuciła, wskazując na małe kropki na jego koszulce. - Sorry...
    Westchnęła ciężko. Jak można być tak nieuważnym? To naprawdę trzeba mieć talent! Istny talent! Tak, Kassidy sie obwiniała, jak zawsze. No po prostu ofiara! Kto z kawą w ogóle wchodzi do świata zwierząt, jakim jest szkoła? To powinno być zakazane! Woda mineralna jeszcze, bo przecież to szybko schnie (chyba, że jakaś dziewczyna ma białą bluzkę dość cienką i na przykład nie ma stanika - ale litości, mało było takich dziewczyn bez stanika) i nie trzeba się bawić w zapieranie i tak dalej. No i tego nie widać tak bardzo jak kawy.
    Kass miała teraz naprawdę dylemat, co zrobić z bluzką. Mogła ją zdjąć i od razu wyrzucić, a zostawić na sobie tylko koszulę, którą musiałaby zapiąć; spróbować jakoś zakryć plamę (chociaż była w tak strategicznym miejscu że było ciężko); pojechać do domu, wrzucić bluzkę do prania i szybko wrócić; albo po prostu chodzić tak z plamą przez cały dzień i jeszcze śmiać się, że wymyśliła nową modę.
    Chwila na analizę: co wariatka jej pokroju (poszukiwana listem gończym z psychiatryka), która była w stanie zrobić wszystko co właśnie przemknęło jej przez głowę mogła wybrać?
    Oczywiście, że ostatnią opcję! Przynajmniej początkowo.

    OdpowiedzUsuń
  29. Była pijana. Cholera jasna, ostatnio coraz częściej bywała na imprezach. Nie wiedziała dlaczego. Częściej ją zapraszali? A może częściej nie odmawiała? Żona jej ojca jej nienawidziła, więc Jean starała się spędzać jak najmniej czasu w domu. W zasadzie ją rozumiała - która porządna kobieta królowa śmietanki towarzyskiej Palm Springs, żona bogatego dyrektora banku chciałaby mieć w domu eks prostytutkę i narkomankę. Taką w dodatku co ubierała się w ciuchlandzie, na domiar złego wyzywająco, była brudna i nieuczesana. I roznosiła po cudownym wielkim domu smród rozpuszczalnika. A i tak miała na uchu fioletową farbę. Więc przy każdej okazji rzucała pasierbicy kąśliwe uwagi, a Jean się odgryzała, ojciec łapał się za głowę i było nieprzyjemnie.
    Więc poszła na tę imprezę. Zapomniała przy tym szkicownika, więc już nawet nie mogła siąść w ciszy i rysować. Więc rozmawiała z jakąś śliczną blondynką i piła. Drink za drinkiem. Kilka shotów wódki. A potem wzięła piwo. I zakręciło się jej w głowie.
    Nieco zataczając się ruszyła przez zatłoczony korytarz, w pewnym momencie wpadając na jakiegoś chłopaka. Spojrzała w jego jasne oczy z lekką irytacją, przeprosiła cicho i poszła dalej, nie zdając sobie nawet sprawy, że on postanowił iść za nią.
    Udało jej się wyjść na tyły domu. Wyjęła z kieszeni spódniczki paczkę wiśniowych papierosów, odpaliła jednego, po czym usiadła na ławce-huśtawce. Postawiła butelkę z piwem przy swojej stopie i mocno się zaciągnęła, głęboko do płuc. Luty w Niemczech był bardziej łaskawy dla imprezowiczów. Gdy wychodziło się w trakcie imprezy na papierosa mroźne powietrze od razu otrzeźwiało i człowiek wracał do środka już nawet się nie chwiejąc. Ale tu było ciepło. Chociaż świeże powietrze i tak pomogło. Ktoś usiadł obok niej. Wcześniej nawet go nie zauważyła.

    OdpowiedzUsuń
  30. - Nie masz dla mnie litości, co?
    Pokręciła głową z lekkim uśmiechem. Zaczęła już się do tego nawet przyzwyczajać, choć była pewna, że i tak nie unikną jakiejś kłótni. Nie chodziło już nawet o to, że jej się taka muzyka nie podoba, w końcu gusta były różne, bardziej jej zależało właśnie na tych przekomarzaniach i dogryzaniu sobie nawzajem co chwila.
    - Jak znam ciebie to będzie to jakieś słabe techno w stylu niemieckich marszów, zapętlone na dziesięć minut i z wklejonymi jakimiś samplami. Co, chyba się nie mylę, nie? Weź tam jeszcze "heil Hitler" na początku wrzuć, będzie lepsze.

    OdpowiedzUsuń
  31. Pociągnęła go za ucho i uśmiechnęła się.
    - Ja jakaś krowa jestem żeby mnie klepać?
    Rozejrzała się po pokoju. Cóż, u niej raczej idealnie czysto też nie było...
    - Może być. Tak poza tym, to ogarnąłbyś tu troszkę. Chociaż troszeczkę, naprawdę.
    Usiadła po turecku, biorąc od chłopaka piwo. Oczywiście pierwsza godzina picia będzie jeszcze w miarę normalna i kulturalna, później zrobi się nieco gorzej, a jeszcze później... będzie tak, jak powinno być na prawdziwych imprezach.
    I co z tego, że ta była dwuosobowa? Takie są najlepsze!
    Otworzyła powoli puszkę. Nauczyła się tego w końcu po tym, jak kilkadziesiąt razy się oblała. Nie chodziło o to, że jej ciuchy śmierdziały piwem - raczej o to, że się zmarnowało. Szkoda było no.

    OdpowiedzUsuń
  32. [ Jeśli Patryk nadal jest chętny na wątek, może masz jakiś pomysł? ;D]

    Fran

    OdpowiedzUsuń
  33. - Jedź, po prostu jedź - burknął i wystawił rękę przez otwarte okno, pokazując ścigającemu go dupkowi soczystego fakera, a potem znowu skulił się na siedzeniu. - Jedź gdziekolwiek, serio. To zadupie jest tak małe, że i tak będę wiedział gdzie jestem i jak bezpiecznie wrócić do domu.
    Zamilkł. Nie wiedział co powiedzieć, nawet jeżeli gadułą był niezwykłą, a skoro jego towarzysz też nic specjalnego nie powiedział, to milczeli tak sobie spokojnie. Russell wypatrywał przez okno, ale było to tak nudne zajęcie, że jednak musiał otworzyć swoją jadaczkę. Milczenie bolało i przypominało te nieprzyjemne chwile, kiedy jedynym dźwiękiem jaki słyszał, było bzyczenie aparatury, która upewniała go, że jeszcze żyje.
    - Masz taki...dziwny akcent. Nie jesteś stąd, co?

    OdpowiedzUsuń
  34. Kassidy nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, co się właściwie działo, dlatego też po prostu poszła za chłopakiem. Ponadto, nie do końca miała co robić, a na zajęcia nie zamierzała już iść.
    Musiała przyznać, że miał bardzo ładne i ciekawe ciało. No i przez chwilę nie mogła oderwać wzroku od jego pleców. Z chęcią by na nie wskoczyła... no tak, była w końcu wariatką, prawda?
    -Jestem Kassidy... Kassidy Darkness - przedstawiła się tak jak rodem z odcinka serii agent 007, po czym podbiegła i wskoczyła mu na plecy, przyczepiając się do nich, jak miś koala. Towarzyszył temu śmiech Niemki. Uwielbiała tak robić. Uwielbiała siedzieć komuś na plecach. Często robiła tak bratu, dlatego nie był on tak zdziwiony, gdy robiąc sobie rano kawę nagle poczuł coś, co na niego wskoczyło i się na nim uwiesiło. Nie krępowała się też, by robić tak osobom ledwo sobie znanym. Taka już była. Dość nieprzewidywalna no i szalona.

    Kassidy Darkness

    OdpowiedzUsuń
  35. Kass zaskakiwała... i miała wiele rzecz, którymi przeważnie potrafiła ludzi zaskoczyć. Na przykład tym, że była biseksualna. Na przykład też tym, że posiadała własnego konia (chociaż znając jej pochodzenie nikt się nie dziwił, wszak Niemcy to kraj koniarzy europejskich). Albo na przykład tym, że miała 20 lat i chodziła do III klasy. Ale o tym - o jej wieku nie wiedział nikt. Zawsze pytana, przedstawiała iż ma 18 lat. Nikt się nie dziwił, bowiem nie wyglądała na zbyt starą. I całe szczęście.
    Pierwsze pytanie chłopaka skwitowała jedynie więc uśmiechem. No, bo gdyby miała zaskakiwać, to musiałaby chyba zrobić mu naprawdę długą listę rzeczy, które zrobiła i przeważnie ludzi dziwiły, a czasem przerażały. Cóż więcej mówić... była wariatką.
    -Kawę... waniliową - odpowiedziała głosem słodkiego dziecka. Na ludzi, którzy się im przyglądali uwagi raczej nie zwracała. Wyraźnie była do tego przyzwyczajona. Wszak miała takich, a nie innych rodziców. Niestety często, gdy wracała do Niemiec, do rodzinnego miasta, niektórzy ludzie prosili JĄ o autograf. Jakby ona była sławna, a nie jej matka, czy ojciec. W Palm Springs też się to zdarzyło... niejednokrotnie. No i Kass po prostu tego miała dość. Nie chciała bowiem być postrzegana jako córka państwa Darkness. Chciała być postrzegana jako Kassidy. Jako ona, a nie potomek kogoś sławnego.

    OdpowiedzUsuń
  36. Spojrzała na chłopaka, unosząc brew. Nie no, jak ona lubiła takie podejście! Po co sprzątać, skoro zaraz będzie brudno, no po co?
    Zabrała mu chipsy i odłożyła gdzieś obok.
    - No, idąc twoim tokiem myślenia... po co jesz, skoro zaraz i tak będziesz głodny, mądralo?
    Pokręciła głową, upijając łyk piwa. Po chwili jednak oddała mu jego paczkę, zanim tamten zaczął narzekać albo zanim ją sobie po prostu zabrał.
    - Ho hooo - zaśmiała się. - Masz takie niecne plany. Niczym w Simsach, wiesz? Geniusz zła z ciebie!
    Sięgnęła po swoją torbę z laptopem, wyciągnęła go, położyła sobie na kolanach i włączyła. Jeszcze nie wiedziała co ma zamiar z nim zrobić, coś jednak zawsze by się znalazło.
    - Uprzedzam twoje pytanie: nie mam tu żadnych pornosów. Żadnych. To co, wchodzimy na fejsa?

    Yekaterina

    OdpowiedzUsuń
  37. Wypluła wodę, machając rękami jak opętana. Nigdy więcej. Jak ona mogła przy nim tak bardzo stracić czujność? Powinna też chyba zacząć przestać być taką wygodną w przenoszeniu, bo to jej definitywnie nie było na rękę.
    - Nienawidzę takiego sposobu noszenia, brzuch mnie od tego boli - krzyknęła jeszcze z łazienki, wychodząc. Przetarła swoją twarz i przyjrzała się sobie w lustrze. Była cała mokra. I mówiąc "cała" miała na myśli każdy fragment swojego ciała. Bluzka idealnie przylegała do szczupłego ciała i te inne bajery z tym związane.
    - Nie uważasz, że twoja skłonność do noszenia mnie jest niebezpieczna? Co mnie nie położysz to znów nosisz na rękach. Ja rozumiem, że jestem do tego stworzona, ale to chyba nie dla ciebie. - Skręciła do jego pokoju i otworzyła szafę. Wzięła pierwszą lepszą bluzkę z wieszaka i przetarła nią oczy, po czym odrzuciła na bok, by następnie wziąć koszulę. Przyjrzała się jej, po czym pokręciła głową i odrzuciła ją do tyłu. Spojrzała na jego fotel, a następnie nóż leżący tuż obok obierków z jabłka. Roześmiała się, a następnie wzięła nóż i przecięła kilkanaście kabli przy komputerze, jakie wpadły w jej ręce. Po tym znów skręciła do szafy i zaczęła przeglądać ubrania. Wzięła jedną z koszul i odłożyła na bok. Ściągnęła swoją bluzkę przez głowę i założyła jego koszulę. Zapinała właśnie guziki, przyglądając się mokrej bluzce. Pokręciła głową, prychając.

    [Wybacz, że tak długo <3 xP]

    Birkhoff

    OdpowiedzUsuń

Archiwum