środa, 20 lutego 2013

List do M.

Amelia 'Mia' Carter
17, klasa II, profil architektoniczny
Brytyjka

Czasem musisz zostawić wszystko, co kochasz. Czasem nie masz wyboru. Czasem tęsknisz, czasem zapominasz. Czasem wpadasz w wir wydarzeń i obowiązków i już nie myślisz. Czasem przychodzi noc i chce Ci się płakać. Czasem wstaje dzień i wszystko znów jest w porządku. Znów się uśmiechasz, Amelio.

Rodzisz się, nie wiedząc, co przyniesie życie. Wstajesz codziennie rano tkwiąc w świętym przekonaniu, że ten dzień będzie taki sam jak wszystkie inne. I choć jesteś zmuszona do zależnych od kogoś decyzji to się nie buntujesz. Nie walczysz. Nie umiesz. Mia, nie zadecydujesz o samej sobie. Musisz stawić czoła zmianom, które nie są ani bezpieczne, ani miłe, ani spokojne.

Zostawiasz kochany Liverpool, porzucasz przyjaciół, obiecując, że przecież będziecie do siebie pisać. Odchodzisz od chłopaka, przecież związek na taką odległość jest niemożliwy.

Jesteś smutna. Tutaj znasz niewiele osób. Ale ktoś odkrywa Twój talent. Połączenie kreatywności z szybkim, logicznie myślącym umysłem sprawia, że zapowiadasz się obiecująco jako przyszły architekt. Pociesza Cię to odrobinę, jednak tęsknota odbiera ci część chęci do życia. Egzystujesz.

Wtapiasz się w otoczenie, poznajesz ludzi. Lubisz ich, a oni Ciebie, przecież jesteś tak pozytywną, otwartą i szczerą osobą. Uśmiechasz się codziennie coraz bardziej. Coraz więcej rozmawiasz, przełamujesz swoją naturalną nieśmiałość. Rumieńce radości pojawiają się na twoich policzkach. Czarne oczy błyszczą. Zarzucasz się obowiązkami, żeby nie wspominać. Zawsze byłaś pracowita i uparta, czasem aż za bardzo. 

Z dnia na dzień okazuje się, że i tam mogą być przyjaciele, może być chłopak, mogą być wszyscy inni. Uczysz się żyć od nowa. Masz czystą kartę, możesz być kim chcesz, ale Ty oczywiście zostajesz sobą. Taka delikatna, taktowna i skromna. Jednocześnie uparta, do bólu niezdecydowana i niepewna siebie. Słyszę Twój śmiech. Lubisz się śmiać, słuchać żartów i odpowiadać błyskotliwymi zdaniami. Nadal widzę, że każdą decyzję musisz przemyśleć tysiące razy. Wiem, że śpisz spokojnie, zawsze byłaś oazą, do której przybywają ludzie by wylać z siebie słowa lub łzy. A Ty słuchasz, uśmiechając się delikatnie na pocieszenie. Kładziesz dłoń na ramieniu i po prostu jesteś. Akceptujesz, tolerujesz.

Tak, wiem, że tak jest. Tak, wiem, że ma się kto Tobą zająć. Tak, wiem, że tęsknisz. I wiem, że powoli zapominasz. Mia, naucz się żyć, bądź szczęśliwa, obdarzaj uśmiechem cały świat!

Twój Thomas. 

[Nie jestem zwolenniczką długaśnych kart, wolę gdy postacie poznają się czynnie, więc jest to tylko subiektywny zarys postaci, którzy będzie się rozwijał dzięki Wam (a przynajmniej mam taką nadzieję). Zaczynam, wymyślam i w ogóle się staram, będąc dobra i altruistyczna, ale czasem potrzebuję pomocy. No i witam wszystkich! :)]

14 komentarzy:

  1. [Cześć Ci ;D Wątek? ;>]

    Adaś

    OdpowiedzUsuń
  2. [Najlepiej będzie jak to wszystko połączymy, przynajmniej będzie większe pole do popisu, no nie? XD Mogę Cię wykorzystać do tego, abyś zaczęła? ;D]

    Adaś

    OdpowiedzUsuń
  3. [Zdecydowanie możesz na to liczyć ;D To kto zaczyna? ;)]

    OdpowiedzUsuń
  4. [O, dzień dobry :D Podejrzewam, że masz ochotę na wątek? Zaczniesz?]

    OdpowiedzUsuń
  5. Słyszał, że kuzynka Leny już na stałe zamieszkała w Palm Springs. Ucieszył się z tego faktu, bo bądź co bądź lubił ją i miło im się razem spędzało czas. Może czasami się nawzajem denerwowali, ale inaczej byłoby przecież nudno. Nie wiedzieli o sobie dużo, więc podejrzewa się, że to jest tą przyczyną ich dobrego kontaktu. Ani jedno, ani drugie nie mogło się przecież niczego uczepić. Niedawno wrócił z trasy i postanowił się z nią przywitać. Dodatkowo teraz miał w miarę dużo czasu dla innych, więc mógł z nią nawet dłużej porozmawiać. Ta wizja sprawiła, że wybrał się w miejsce, w którym mieszkała. Dziwnym trafem postanowił pójść przez park, bo tak krócej. Zauważył tam znaną mu osobę, ale nie był w stu procentach pewien czy to jest właśnie Mia. Szedł powoli w jej stronę i nie patrzył za bardzo pod nogi, przez co prawie się przewrócił. Czasami jego rozkojarzenie wpływało na całkowity jego stan, więc jak widziało się go z jakimiś siniakami lub zadrapaniami można było się od razu pytać z czego spadł lub na co się przewrócił. Na szczęście było to bardzo rzadkie, więc nie miał czym się przejmować. Podszedł zdecydowanie bliżej i był pewien, że to Mia. Patrzył jej przez ramię na to co aktualnie rysowała.
    - Cześć – powiedział cały czas nachylając się. – Chce Ci się to rysować? – zachowywał się tak, jakby codziennie się widywali.
    Może było to dziwne, ale zdecydowanie w stylu Adama.

    Adaś

    OdpowiedzUsuń
  6. [Myślałam, że mi się prędzej dodał komentarz, a tu nie ma. -,- Teraz więc wybacz mi to co tam na dole jest.]

    Adam nawet będąc w trasie koncertowej dostawał jakieś tam wiadomości z Palm Springs. Jedne były ciekawsze, drugie o wiele mniej. Między innymi dowiedział się, że najprawdopodobniej na stałe zamieszkała w tym mieście kuzynka Leny, Amelia. Można powiedzieć, że był z tego zadowolony, bo dobrze się z nią dogadywał i po prostu ją lubił. Mógł z nią siedzieć i rozmawiać dosłownie o wszystkim, ale i tak nie można powiedzieć, że bardzo dobrze się znali. Wiedzieli o sobie to, co powinni wiedzieć i poza te granice nie wybiegali.
    Nie musiał iść do pracy, więc niezmiernie się nudził. Postanowił, że wybierze się w odwiedziny do panienki Carter, tej młodszej. Coś go pokusiło, żeby iść przez park, w którym ostatnio i tak spędzał dużo czasu. Gdzieś na jego obrzeżach zauważył znaną mu postać. Nie zastanawiał się ani chwili i ruszył w jej kierunku. Początkowo nic się nie odzywał, tylko zaglądał co jakiś czas Amelii przez ramię, patrząc na to co właśnie rysowała.
    - Cześć - powiedział jak gdyby nigdy nic. - Chce Ci się to rysować? - zachowywał się tak, jakby cały czas się widywali i wcale nie posiadał półrocznej przerwy od widywania znajomych.

    [Ps jak się odmienia Mia? ;D]

    OdpowiedzUsuń
  7. Oddychać musi, bo inaczej by już dawno go na tym świecie nie było. Granie kocha, więc bez tego też nie mógłby już teraz żyć. Tym bardziej, że poza nim niewiele mu już zostało.
    - To były pytania retoryczne? - spytał zupełnie poważnie.
    Zaczął porównywać budynek na rysunku i w rzeczywistości. Według niego wyglądały identycznie, ale on się przecież nie bardzo na tym zna.
    - Rysujesz wszystko czy tylko budynki? - ciekawy był innych prac Mii, które z chęcią by zobaczył.
    Zazdrościł wszystkim, którzy potrafili rysować, bo on sam ograniczał się do jakiś nic konkretnego nie przedstawiających rysunków na tylnej okładce zeszytu czy też książki, aby zabić nudę na lekcjach i żeby czas szybciej upłynął. Gdy jednak chciał przedstawić np krajobraz za oknem, w ogóle to nie przypominało tego czym miało być. Żeby narysować ten budynek miej więcej jak Mia, musiałby na to poświęcić pewnie kilka dni. Kiedyś właśnie chciał iść na architekturę, ale szybko zmienił zdanie widząc rysunki. Muzyka to zdecydowania jego powołanie.

    Adaś

    OdpowiedzUsuń
  8. Oddychać musi, bo inaczej by już dawno go na tym świecie nie było. Granie kocha, więc bez tego też nie mógłby już teraz żyć. Tym bardziej, że poza nim niewiele mu już zostało.
    - To były pytania retoryczne? - spytał zupełnie poważnie.
    Zaczął porównywać budynek na rysunku i w rzeczywistości. Według niego wyglądały identycznie, ale on się przecież nie bardzo na tym zna.
    - Rysujesz wszystko czy tylko budynki? - ciekawy był innych prac Mii, które z chęcią by zobaczył.
    Zazdrościł wszystkim, którzy potrafili rysować, bo on sam ograniczał się do jakiś nic konkretnego nie przedstawiających rysunków na tylnej okładce zeszytu czy też książki, aby zabić nudę na lekcjach i żeby czas szybciej upłynął. Gdy jednak chciał przedstawić np krajobraz za oknem, w ogóle to nie przypominało tego czym miało być. Żeby narysować ten budynek miej więcej jak Mia, musiałby na to poświęcić pewnie kilka dni. Kiedyś właśnie chciał iść na architekturę, ale szybko zmienił zdanie widząc rysunki. Muzyka to zdecydowania jego powołanie.

    Adaś

    OdpowiedzUsuń
  9. [Bardzo dziwny zbieg :) Oczywiście, że mogą się znać. Są nawet w tym samym wieku, więc możemy uznać, że w Liverpoolu chodzili do tej samej szkoły i do tej samej klasy. O, i w wątku można byłoby im zrobić takie niespodziewane spotkanie się gdzieś po jakimś tam czasie. Co Ty na to?]

    OdpowiedzUsuń
  10. [Mogli być skazani na siebie w tej samej szkole od zawsze, więc wtedy proponowałabym takie coś: byli parą (?) w przedszkolu, potem sobie cały czas dogryzać, przed ich rozłąką mogli razem coś głupiego po pijaku odwalić i teraz wszystko na raz xD]

    OdpowiedzUsuń
  11. Często siedział i wspominał sobie czasy, gdy mieszkał jeszcze w Liverpoolu i spotykał się z brytyjskimi dziećmi. Zawsze się wtedy głupkowato uśmiechał. Nawet gdy przed jego oczyma stawały sytuacje, w których sobie złamał nogę lub zerwał ścięgno. Tym bardziej go to śmieszyło, bo teraz raczej nie wyobrażał sobie tego, że mógłby coś sobie zrobić skacząc z dachu garażu na trampolinę. Teraz pewnie najpierw by pomyślał o tym, że trzeba wskoczyć w środek, a nie w bok i wylecieć z niej na ziemię. Przez to rodzice go bardziej pilnowali, bo twierdzili, że on się kiedyś przez swoje głupie pomysły zabije. Mu to nie przeszkadzało – zresztą jego znajomym też.
    Teraz powoli przyzwyczajał się do znajomych z Palm Springs, z którymi z dnia na dzień lepiej się dogadywał. Zdążył już nawiązać kilka przyjaźni, ale będąc taką osobą jaką jest Lucas, nie ma się czemu dziwić. Ludzie do niego lgnęli i mu to w ogóle nie przeszkadzało. Tym bardziej, że nie znosił samotności. Przytłaczała go i nie czuł się wtedy sobą. Wyglądało na to, że przerwę między zajęciami spędzi samotnie, ale przechodząc obok herbaciarnio-kawiarni spojrzał w okno. Przystanął przy nim. Na początku wydawało mu się, że się przewidział, ale po dłuższej chwili utwierdził się w tym, że to była Mia. W przedszkolu byli parą, o ile tak to można nazwać, ale bądź co bądź było to bardzo urocze. Później ciągle sobie dogryzali. A następny ich etap znajomości jest całkowicie pokręcony, bo chyba wszystkie możliwe opcje się pomieszały. Wszedł do środka i od razu dosiadł się do Mii, nie pytającej jej o pozwolenie. Zamiast coś się odezwać przyglądał jej się. Według niego w ogóle się nie zmieniła.
    - Dlaczego się zarumieniłaś? – najprawdopodobniej domyślał się, ale przecież lepiej usłyszeć to od danej osoby.
    Obyło się bez żadnych ckliwych spotkań. Lucas tradycyjnie zachowywał się tak, jakby widywali się prawie codziennie. Może i było łatwo zauważyć, że jest trochę zdziwiony, że Mia jest w Palm Springs, ale to czysta jego ciekawość.

    OdpowiedzUsuń
  12. Lubił to, gdy ktoś nie przedstawiał siebie jak wszystko potrafiącą idealnie zrobić osobę. Uważał, że takie osoby są zdecydowanie szczersze i sympatyczniejsze. Przynajmniej miał pewność, że wszystkiego nie koloryzują tylko przedstawiają we właściwym temu świetle. Adam grał bardzo dobrze na gitarze i pianinie, ale zdarzało się tak, że nad niektórymi utworami musiał pracować dłużej, żeby brzmiały one dobrze, a nie tylko poprawnie. Poprawnie można robić wiele rzeczy, ale do tego, żeby zrobić to dobrze potrzeba cierpliwości i przede wszystkim wytrwałości we własnych postanowieniach.
    - Rysuj po prostu to co aktualnie chcesz. Ja tak robię z graniem, oczywiście nie licząc trasy. Siadam z gitarą i zaczynam grać to co mi się właśnie podoba – inaczej pewnie instrumenty dawno by mu się znudziły, bo monotonia raczej dobra dla niego nie była. Tym bardziej, że teraz w jakiś sposób uciekał od problemów rodzinnych, o których niewiele osób miało jakiekolwiek pojęcie.
    - O, to zacznij robić rysunki do komiksów – powiedział całkowicie poważnie, ale na jego twarzy i tak występował szczery uśmiech. – Teraz wiele osób je kupuje, więc masz szansę się wybić – puścił do niej tak zwane oczko.
    Sam zdecydowanie wolał czytać książki, ale ilu ludzi tyle upodobań. Zresztą zawsze dla wszystkich umiejętności znaleźć można zastosowanie.

    Adaś

    OdpowiedzUsuń
  13. Lubił to, gdy ktoś nie przedstawiał siebie jak wszystko potrafiącą idealnie zrobić osobę. Uważał, że takie osoby są zdecydowanie szczersze i sympatyczniejsze. Przynajmniej miał pewność, że wszystkiego nie koloryzują tylko przedstawiają we właściwym temu świetle. Adam grał bardzo dobrze na gitarze i pianinie, ale zdarzało się tak, że nad niektórymi utworami musiał pracować dłużej, żeby brzmiały one dobrze, a nie tylko poprawnie. Poprawnie można robić wiele rzeczy, ale do tego, żeby zrobić to dobrze potrzeba cierpliwości i przede wszystkim wytrwałości we własnych postanowieniach.
    - Rysuj po prostu to co aktualnie chcesz. Ja tak robię z graniem, oczywiście nie licząc trasy. Siadam z gitarą i zaczynam grać to co mi się właśnie podoba – inaczej pewnie instrumenty dawno by mu się znudziły, bo monotonia raczej dobra dla niego nie była. Tym bardziej, że teraz w jakiś sposób uciekał od problemów rodzinnych, o których niewiele osób miało jakiekolwiek pojęcie.
    - O, to zacznij robić rysunki do komiksów – powiedział całkowicie poważnie, ale na jego twarzy i tak występował szczery uśmiech. – Teraz wiele osób je kupuje, więc masz szansę się wybić – puścił do niej tak zwane oczko.
    Sam zdecydowanie wolał czytać książki, ale ilu ludzi tyle upodobań. Zresztą zawsze dla wszystkich umiejętności znaleźć można zastosowanie.


    Adaś

    OdpowiedzUsuń

Archiwum