wtorek, 29 maja 2012

"I think I'm dumb or maybe just happy"


A D A M       T H O M P S O N 

Urodzony 10 marca 1993 roku w Clevland, ma osiemnaście lat. Uczeń trzeciej klasy o profilu muzycznym, mieszkający ze swymi rodzicami i siostrą na obrzeżach Palm Springs.


Muzyka


     Mijając go na ulicy prawdopodobnie nie zwróciłbyś na niego uwagi, albowiem Adam nie wyróżnia się niczym szczególnym. Jest przystojny, ale do modela wiele mu brakuje. Szczupły choć nie wychudzony. Wysoki, lecz nie tak jak żyrafa. Zwykle w ciemnych jeansach, czarnych trampkach i jednej ze skór, nie nadrabia też charakterystycznym ubiorem. 
     Jeśli jednak zatrzymasz się na chwilę, może dwie, a on zaszczyci Cię swoim spojrzeniem, od razu odszczekasz to wszystko, co przed chwilą miałeś jeszcze w głowie. Jego tęczówki całkowicie Cię pochłoną, niezależnie od tego w jakim kolorze będą tego dnia - błękitne niczym niebo, melancholijnie szare czy granatowe jak ocean nocą. Uśmiechniesz się do niego delikatnie, a gdy brunet odwzajemni przyjazny grymas, jeszcze bardziej go polubisz, przez głowę przemknie Ci myśl "Jaki fajny z niego facet". I nie pomylisz się, bo Adam zyskuje  z każdą następną minutą. 




     Pytając go o jego historię, musisz liczyć się z tym, że nie nadaje się ona na scenariusz filmu akcji. Dlaczego? - spytasz, ciekawy. Otóż, w jego życiu nie ma żadnych śmiertelnych chorób, brutalnych gwałtów czy krwawych morderstw. Są za to ludzie. Dziesiątki, setki, a nawet tysiące. Każdy z nich ma swoją historię, a Adam... On odgrywa w nich mniej lub bardziej znaczącą rolę. Z pewnością jednak nie narzeka na swój los, ma świadomość tego, iż fortuna do tej pory obchodziła się z nim bardzo łaskawie...
     Kochający rodzice Lisa i David, mimo wielu obowiązków, pragnęli mieć kogoś, kto byłby dla nich oczkiem w głowie, Adam był więc dzieckiem planowanym i długo wyczekiwanym. Urodził się w Clevland, mieście, które uchodzi za jedno najgorszych w całych Stanach Zjednoczonych, lecz sam chłopak niespecjalnie to odczuł. Posiadający ciepły i przytulny dom, a także wspierających go rodziców, uparcie dążył do realizacji dziecięcych marzeń, od małego ucząc się grać na instrumentach. Dopiero, gdy na świat przyszła jego młodsza siostra, Gina, rodzice zarządzili przeprowadzkę do Palm Springs. 
     Ośmioletni wówczas brunet na początku miał  problemy z zaklimatyzowaniem się. Wszystko było tu inne, niż to co znał wcześniej. Nauczyciele bardziej bezwzględni, domy kolegów większe, uliczki bardziej kręte, a on sam jakby mniejszy, bardziej zagubiony niż przedtem. Mimo wszystko nie poddał się. Dalej zażarcie ćwiczył naukę gry na instrumentach, stopniowo przyzwyczajał się też do panujących wokoło zachowań. Powoli kształtował swój charakter i choć wiele jego cech po prostu przeminęło, na szczycie jego hierarchii wartości wciąż stoi rodzina. Chłopak nie wyobraża sobie życia bez niej i choć często się spierają, a drobne kłótnie są u nich na porządku dziennym, jednak mimo wszystko każdy Thompson ma tę niesamowicie budującą świadomość, że w razie czego może liczyć na innych.  

     Adam jest jedną z tych osób, które wszyscy koniecznie chcą poznać. Miły, przyjazny i otwarty na innych ludzi, sprawia wrażenia niepoprawnego optymisty, którym notabene w pewnym stopniu jest. Uwielbia żartować i musi się stać coś naprawdę okropnego, by z jego twarzy zszedł promienny uśmiech. Kiedy jednak coś takiego się zdarzy, każdy wie, że lepiej do niego nie podchodzić, gdyż potrafi być wtedy wyjątkowo nieprzyjemny. Chłopak nie ma problemów z nawiązywaniem kontaktów, potrafi dogadać się praktycznie z każdym. Warto też wspomnieć o tym, że młodszy Thompson zalicza się do osób odpowiedzialnych i w miarę spokojnych, choć tak jak cała reszta jego paczki, uwielbia imprezować. Wychowanie jego rodziców odcisnęło na nim piętno i dlatego też brunet nigdy nie upija się do nieprzytomności, rzadko kiedy pali coś mocniejszego niż papierosy, a z narkotykami nie ma prawie w ogóle do czynienia. Poza tym na imprezach zawsze ogarnia resztę towarzystwa, załatwiając im noclegi i powroty. 
     Do związków ma dosyć nietypowe podejście, ponieważ wbrew panującej dookoła mody na  jedno nocne przygody, on jest raczej stały w uczuciach. Niesamowicie ceni sobie zaufanie do drugiej osoby, a także przestrzeń osobistą - spędzanie całych dni we dwoje to nie jego styl. W stosunku do swojej dziewczyny jest bardzo opiekuńczy, nie całkiem świadomie i to chyba stanowi jego największą wadę. Czasem zbyt dużo myśli i analizuje, a potem łapie się na tym, że odbiera komuś swobodę. 
     Jego charakterystyczną cechą jest konsekwencja i upór w dążeniu do wytyczonych przez siebie celów, bo o ile jego znajomi łapali się już większości pasji i zainteresowań, on od czwartego roku życia zajmuje się tym samym, czyli muzyką. W przyszłości planuje założyć profesjonalny zespół rockowy, bo obok grunge ten właśnie gatunek lubi najbardziej. Ulubionym zespołem Adama jest oczywiście Nirvana, największym idolem - Kurt Cobain. Ceni sobie zarówno ich melodie, jak i teksty, na pozór błahe i bezsensowne. Brunet zawsze doszukuje się w nich cząstki samego siebie i... nigdy się nie zawiódł. 


     Poza szkołą najczęściej można go spotkać w popularnym barze szybkiej obsługi, gdzie dorabia, nie chcąc dodatkowo obciążać swoich rodziców. Jest też stałym bywalcem wszelkich weekendowych imprez, na które ludzie zapraszają go ze względu jego pozytywnej osobowości. Od poniedziałku do piątku bywa także w centrum, gdzie pod okiem byłego muzyka, dodatkowo doskonali swoje umiejętności. Czasem bywa także w parku razem ze swoją siostrą, która uwielbia jeździć na rolkach i psem, dużym owczarkiem niemieckim o imieniu Coma. 


 
Ciekawostki: 
* Potrafi grać na gitarze klasycznej oraz elektrycznej, perkusji i pianinie, ale to pierwszy instrument darzy bezgraniczną miłością
* Uwielbia czarną kawę, nie wypije żadnej, w której znajdzie się odrobina mleka
* Od jakiegoś czasu nie je mięsa; jest wegetarianinem
* Jeśli pali to tylko papierosy firmy Lucky Strike

[Dzień dobry, cześć i czołem :) Bardzo mi miło, że mogę dołączyć do grona autorów DP. Adaś wyszedł, jaki wyszedł i choć nie uważam, by był najgorszy, z całą pewnością nie raz jeszcze wszystko zmienię ;) Co do wątków to oczywiście jestem na tak, prosiłabym też o rozpoczynanie, przynajmniej dopóki nie wczuję się w klimat bloga. Jeśli jednak nie masz siły na zaczynanie wątku, po prostu podrzuć mi jakiś pomysł/relacje/okoliczności, a ja postaram się coś wyskrobać :)]

* Na zdjęciach N
icholas Hoult
** Cytat to fragment piosenki Nirvany "Dumb"

136 komentarzy:

  1. [No oczywiście, że wątek być musi - opcji innej nie ma! Ja już czuję tutaj moc, ot co. Mniejsza - zgadzam się ze stwierdzeniem, że zarówno Adaś, jak i Meg to osóbki - jak sama stwierdziłaś - pozytywnie kopnięte, więc zapewne pójdziemy w tym kierunku... Hmmm ten pomysł z wypadem w sumie najgorszy nie jest, co byś powiedziała np. na to, by pod wpływem chwili zerwali się z lekcji? potem to już pełna dowolność i co w duszy gra. Plaża, podróż samochodem, las, centrum... opcji multum.
    I tak na wstępie zapytam, choć to niegrzecznie (i biję się z pokorą w pierś, uwierz), czy mogłabym ten raz wyjątkowo prosić ciebie o zaczęcie? Rozpoczęłam wszystkie wątki, które aktualnie prowadzę i pod tym względem aktualnie jestem wyprana, ale OBIECUJĘ odwdzięczyć się z nawiązką w najbliższym czasie, o :)]

    OdpowiedzUsuń
  2. [ O, miłe :) Mogą się znać, jasne ;)A masz jakiś pomysł, albo zaczniesz może? ; ) ]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Cześć, mogę zacząć, aczkolwiek prosiłabym o jakiś pomysł :)]

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Pozwolę sobie zapytać o wątek. Nasze postacie siłą rzeczy muszą się znać zważywszy na fakt iż są tutaj kluczowymi osóbkami. Zastanawiam się nad tym jakie mają mieć stosunki? Przyjacielskie, a może raczej obojętne? Nie mam pojęcia. Może Adam mógłby być zły na Nate za przyjaźń z Leną czy cuś :D A może Ty masz jakiś pomysł ciekawy? ;> Oczywiście zacznę. ]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Tu chyba jest jakiś błąd: Nie ma w niej, bowiem niczego, co wyróżniałoby ją spośród W jego życiu nie ma,]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Oczywiście, że tak. Nawet zacznę, a co :D]
    Ostatnimi czasy sporo się działo, szczególnie w szkole. Koniec roku, wypadałoby popoprawiać parę ocen, by móc bez wstydu pokazać swoje świadectwo. Właśnie tym starała się zajmować Lena, stąd większość popołudni spędzała (nietypowo dla siebie) ucząc się. Nie miała przez to zbyt wiele wolnego, dlatego nieco zaniedbała przy tym przyjaciół i...Adasia. Żałowała, że nie może się z nim spotkać przez tyle czasu, ale niespecjalnie miała wyjście.
    W końcu jednak udało jej się uporać z większością spraw i uznała, że czas nadrobić zaległości.
    Była osiemnasta, a ona siedziała w swoim pokoju. Przebrała się w sukienkę i pospiesznie wyszła z zamiarem odwiedzenia swojego chłopaka. Liczyła na to, że go zastanie. W końcu nigdy nie wiadomo, może się gdzieś wybrał.
    Gdy w końcu znalazła się pod jego domem, uznała, że zrobi mu niespodziankę i się "włamie". Weszła do środka najciszej jak mogła przez otwarte okno i na palcach przeszła przez schody, by w końcu stanąć w progu drzwi jego pokoju i oprzeć się o framugę.
    Był tam, siedział tyłem do niej.
    -Tęskniłeś? - spytała nieco ściszonym głosem, żeby się zbytnio nie przestraszył, a na jej twarzy pojawił się mimowolny uśmiech.

    OdpowiedzUsuń
  7. [W związku z tym, że zajmujesz się jedną z kluczowych postaci, a nie zauważyliśmy byś się udzielał/a, prosimy o zwiększenie aktywności w ciągu 4 dni, w przeciwnym razie będziemy zmuszeni cię usunąć :(]

    OdpowiedzUsuń
  8. [Jesteśmy w jednej grupie, więc jakiś wątek musi być, o! :) Po drugie, Jasmine to specyficzna, trudna w odbiorze istota, a po trzecie przyjaźni się z Leną. Skoro z nią, to i Adamem? :)]

    OdpowiedzUsuń
  9. [O Boże, w takim razie przepraszam w imieniu obu adminek za powyższy komentarz, ale już myślałyśmy, że jesteś kolejnym Adamem (było ich już kilku), który ograniczył się do napisania karty i pięciu komentarzy. Bo póki co byli tylko tacy...Ale cieszymy się, że już jesteś :)]
    -Na szczęście już właściwie ze wszystkim się wyrobiłam. Sama się sobie dziwię, że udało mi się to ogarnąć - oznajmiła, niemalże z dumą, po czym usiadła mu na kolanach. - W ogóle nie wpadłam na to, że możesz być w barze - palnęła się dłonią w czoło. Jak mogła o tym zapomnieć? Prawdopodobnie przez przypadek akurat dzisiaj miał wolne.
    Po chwili jednak na jej twarz powrócił szeroki uśmiech i wtuliła się w jego ramię.
    -Masz ochotę gdzieś pójść? Później jest ognisko na plaży albo impreza u Kate [wymyśliłam imię, żeby nie było].

    OdpowiedzUsuń
  10. [W takim razie nie pozostało mi nic innego jak zacząć wątek]
    Scarlett znowu została w domu z informacją, że całą resztę dnia spędzi pilnując swojego młodszego brata. Oczywiście matka jak zwykle pogoniła za swoimi obowiązkami w pracy, a opiekunka dostała anginy i na chwilę obecną nie było nikogo, kto mógłby się zająć małym Charlie'm.
    Ale dziewczyna wcale nie była z tego powodu zła, tak czy siak miała czas, który mogła poświęcić swojemu młodszemu bratu. Z tego wszystkiego wynikał fakt, że Scar nie była złą siostrą. Gdyby tylko nie miała innych spraw na głowie, codziennie chętnie zajmowałaby się swoim młodszym podopiecznym.
    Dlatego kiedy oboje się już wyspali, zjedli kubełek lodów na śniadanie i zaliczyli oglądanie porannych kreskówek nadszedł czas, żeby zabrać dzieciaka na spacer, może na plac zabaw. Ostatecznie skończyło się na obejściu połowy sklepów z zabawkami w mieście i kiedy doszli na docelowe miejsce panowała tam pustka. Wszystkie dzieciaki chyba zdążyły się już wybawić, bo Charlie był prawie jedynym chłopcem, który skakał teraz między schodkami i zjeżdżał ze zjeżdżalni. Kiedy na placu zabaw pojawił się Adam ze swoją młodszą siostrą, chłopiec podbiegł do niej i od razu pociągnął w stronę huśtawek.
    - Hej - Scar uśmiechnęła się na powitanie siadając na ławce.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wzruszyła tylko ramionami, w zasadzie ostatnio nic ciekawego się u niej nie działo. Ot tak w ramach wyjątku ostatnie dni spędziła chodząc do szkoły zgodnie z planem, nie wagarując i odpuszczając sobie imprezy w tygodniu.
    - W zasadzie zrobiło się dziwnie spokojnie - stwierdziła obserwując dzieciaki kręcące się wśród konstrukcji placu. To, że Charlie był sporo młodszy od swojej towarzyszki wyraźnie nikomu nie przeszkadzało. Chłopiec lubił bawić się ze wszystkimi dziećmi, był strasznie kochany. Czasem Scar naprawdę gorzko żałowała tego, że nie poświęca mu wystarczająco dużo czasu. Był w sumie jedynym elementem jej dawnej, kochającej się rodziny.
    - A u Ciebie? - zapytała - Co u Leny, dawno się z nią nie widziałam.

    OdpowiedzUsuń
  12. [:)]
    -Z tą zdolną bym nie przesadzała - zaśmiała się. - A Giny nie widziałam jak się do ciebie włamywałam, czyżby siedziała grzecznie w swoim pokoju? Szczerze mówiąc aż się zdziwiłam, że nie zepsuła mi efektownego wejścia. A raczej cichego wejścia.
    Przez chwilę patrzyła gdzieś przed siebie, by w sekundę się "ocknąć" i powrócić wzrokiem do Adasia.
    -To zrobimy tak: wpadniemy na ognisko, pogadamy trochę z ludźmi, a potem pójdziemy do mnie nocować. Co ty na to? - pogładziła go dłonią po włosach.
    Jej rodzice nawet by się nie zorientowali, gdyby przyszedł. A nawet jeśli, to nie mieliby nic przeciwko, bo chłopaka bardzo lubili. Ale na szczęście wyjechali na weekend do znajomych, co oznaczało, że ich córka mogła robić co tylko chciała. Myślała o zorganizowaniu domówki, ale stwierdziła, że to za duże ryzyko. Poza tym wolała spędzić trochę czasu z Adamem niż z bandą pijanych ludzi chętnych do zdemolowania wszystkiego, co znajdzie się na ich drodze.

    OdpowiedzUsuń
  13. - Sama nie wiem, w sumie czuje się dobrze z tym brakiem natłoku, pędem między domem, a klubami - stwierdziła wzruszając ramionami. Chociaż nie miała problemu z tym ograniczeniem imprezowania, to zdecydowanie nie kusiły ją puste wieczory spędzone z kubełkiem popcornu i jakimś tandetnym filmem na DVD. Dlatego kiedy Adam zaproponował jej wyjście do pubu od razu wyraźnie się ożywiła. Dawno nie miała nawet alkoholu w ustach, a przecież nic się nikomu nie stanie jak wyskoczy gdzieś raz na jakiś czas. Poza tym zmiana stanu na chwilę obecną nie oznaczała, że Scarlett do końca życia zostanie w stadium spokojnego życia.
    - To nie jest głupi pomysł - stwierdziła z lekkim uśmiechem na twarzy. Adam był ciekawą osobą, może dlatego, że jeszcze nie znała go za dobrze. Wydawał się prostym chłopakiem, z którym można było pogadać i pośmiać się. Tacy ludzie zawsze budzili dozę szacunku u Scar, bo z reguły byli przyjemni dla innych.

    OdpowiedzUsuń
  14. -Wyjechali - uśmiechnęła się szeroko. Lubiła, kiedy miała pełną swobodę, gdy nie było ich w domu. Czuła się prawie jakby miała już własne mieszkanie. Nie spieszyło jej się do dorosłości w pełnym tego słowa znaczeniu, bo doskonale zdawała sobie sprawę z ogromnej odpowiedzialności, ale takie dni "na kawalerce" były bardzo przyjemne.
    Niedługo później szli już z Adamem na plażę, niespecjalnie się spiesząc. W końcu mieli sporo czasu.
    -Tak, spokojnie, zagapiłam się - wtuliła się w niego nie przyspieszając ani nie zwalniając kroku. Korzystając z okazji, że był tak blisko, uniosła głowę i odnalazła jego usta, by złożyć na nich krótki, słodki pocałunek. Ot, tak po prostu.
    Wkrótce znaleźli się tuż przy ognisku wśród mnóstwa ludzi. Jedna z dziewczyn wcisnęła im butelkę wina.

    OdpowiedzUsuń
  15. [Oczywiście, że mi się podoba. Adam jest bardzo podobny do Rosemarie więc z pewnością zasługuje na miano bliskiej jej osoby. Co do spaceru to również mi się spodobało więc może zacznij bo ja niestety nie jestem w tym dobra. ]

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytanie nut. Kto w ogóle wymyślił coś tak chorego? Harriet nigdy nie była złą uczennicą, potrafiła połączyć z nauką imprezy, wyjścia ze znajomymi, wszystko. Niestety nuty były jej przekleństwem, z którym chyba nie miała poradzić sobie zbyt szybko, mógł jej w tym pomóc Adam, którego polecił jej profesor. Podobno był najlepszym uczniem z tego przedmiotu, a więc także nadzieją dla Harriet. Generalnie dziewczyna go nie znała, nie licząc że wiedziała, iż jest chłopakiem Leny i uczęszcza na ten sam profil, tyle że dwa lata wyżej.
    Blondynka skierowała się do biblioteki z nadzieją, że tak zastanie Adama. Pchnęła delikatnie drzwi wejściowe, od razu poczuła zapach starych książek, który tak uwielbiała.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ogniska były jedną z tych rzeczy, które nadawały się zarówno dla ludzi w świetnym humorze, spragnionych zabawy, jak i tych zmartwionych lub zwyczajnie smutnych. Ci drudzy mogli po prostu posiedzieć w towarzystwie innych osób i popatrzeć trochę w ogień, ewentualnie posłuchać czyjejś gry na gitarze i być może humor by im się polepszył. W końcu spędzanie czasu ze znajomymi jest najlepszym sposobem na zapomnienie o swoich problemach, przynajmniej na chwilę.
    Na szczęście Lena i Adam byli w jak najlepszych nastrojach, stąd pili, śpiewali i skakali jak dzieci wokół ogniska z grupką ludzi, z których część znali już dobrze, a niektórych dopiero poznali. W powietrzu można już było wyczuć wakacje. Co być może trochę dziwnie brzmi na Florydzie, gdzie właściwie cały czas jest słoneczna pogoda i dość wysoka temperatura.
    Kiedy skończyli pić drugą butelkę, chłopak zaproponował by się przeszli, na co ona rzecz jasna się zgodziła. Szli tak przez chwilę, a ona czuła przyjemne szumienie w głowie, które powodowało, że była kompletnie rozluźniona.
    -Szczerze mówiąc alkohol trochę utrudnia mi myślenie - spojrzała na niego z szerokim uśmiechem. - Ale...pomyślałam, że dobrze, że ciebie mam, wiesz?
    Przeszli jeszcze kawałek i w końcu Lena doszła do wniosku, że chce wrócić do domu, więc zaproponowała to chłopakowi i zaczęli zawracać.

    OdpowiedzUsuń
  18. [Ej, kurde, nie pisz co ona robi, bo ja wcale nie chciałam, żeby była aż tak pijana xD]
    Adam zostawił ją na chwilę w pokoju, i jak to z alkoholem bywało, potrzebowała jakiegoś zajęcia. Niewiele myśląc włączyła muzykę i weszła do szafy, z której wyciągnęła swoją ulubioną, o wiele za dużą bluzę, w której zwykle spała. Rozebrała się do bielizny i założyła na siebie owe ubranie, po czym doszła do wniosku, że muzyka jest na tyle rytmiczna, że aż nie da się do niej nie tańczyć.
    W ten sposób, kiedy chłopak wrócił, ona świetnie się bawiła. Gdy go zobaczyła, od razu zabrała mu butelkę wody, wiedząc, że musi trochę jej wypić, by alkohol szybciej przestał działać.

    OdpowiedzUsuń
  19. Zakręciła butelkę, po czym odstawiła ją na bok. Dosłownie sekundę później usłyszała dzwonek Adama. Przeprowadził dość krótką rozmowę, ale to co powiedział po tym nieco ją zdziwiło. Wiedziała, że w sumie nie powinna się dopytywać o takie rzeczy, bo teoretycznie mógł robić co chciał. W końcu byli w otwartym związku, ale nie mogła się powstrzymać.
    -Adaś, ona do ciebie dzwoni o trzeciej nad ranem - zauważyła. - Sądzisz, że to normalne?
    Odsunęła się trochę, by usiąść po turecku i spojrzała na niego uważnie. Nie otrzeźwiała zupełnie, ale zdecydowanie poczuła się bardziej świadoma, chociaż w życiu by się do takiej reakcji nie przyznała.

    OdpowiedzUsuń
  20. [Zacznę, zacznę. :D]
    Jasmine nie czuła się ostatnio najlepiej. Zwłaszcza, że za dużo od siebie wymagała. Wiele godzin spędzonych w szpitalu, przygotowanie do egzaminów, kółko teatralne i inne, które odbierały jej siły fizyczne, jak i zarówno psychiczne. Dlatego postanowiła odwiedzić Adama. Tylko z nim w zasadzie mogła porozmawiać bez zbędnego stresu. Miała wrażenie, że potrafił ją zrozumieć, mimo jej specyficznego charakteru. Dodatkowo darzyła go ogromnym zaufaniem. Wierzyła, że tajemnice, te większe i mniejsze pozostaną w ich zasięgu.
    Skręciła w kolejną ulicę. Była pewna, że o tej porze spotka chłopaka w barze, gdzie pracował. Liczyła, że nie nadwyręży za bardzo jego obowiązków, a tym samym nie przeszkodzi mu w obsłudze gości. Uśmiechnęła się na powitanie, po czym zasiadła przy jednym ze stolików. Rozejrzała się dookoła, chwytając odruchowo za kartę menu.

    OdpowiedzUsuń
  21. -Skądże znowu - powiedziała, siląc się na poważny ton, jednak na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
    Przysunęła się do chłopaka i ujęła jego twarz w dłonie, a następnie pocałowała go. Powoli i namiętnie.
    Tu akurat miała się czym chwalić, że nawet jak się spiła, to nadal robiła to dobrze. Można by rzec: bardzo dobrze.
    Na moment przerwała i spojrzała na niego. W jej oczach widać było wesołe iskierki, dokładnie takie, jak u małego dziecka.
    -Ale jeśli ty masz ochotę już spać, to możemy.

    OdpowiedzUsuń
  22. [Jesteś pierwszą osobą, która zauważyła "niespodzianki" w mojej karcie! Gratuluję. (: A za zauważenie błędu dziękuję! Nie chce mi się go teraz poprawiać, ale kiedyś zrobię to na pewno. Swoją drogą na wątek jestem chętna, ale mogę prosić o zaczęcie? jakoś mi się nie chce. Szczerość to podstawa. :D]

    OdpowiedzUsuń
  23. [Hm, może, może, może... Może jakiś większy zjazd na serię koncertów? wiesz, każdy ze swoją grupą. Wyobrażam sobie coś takiego jak Woodstock? (: ]

    OdpowiedzUsuń
  24. Poniedziałkowe popołudnie, a pogoda do bani. W dni takie jak ten nawet nie było mu szkoda czasu, który spędził w szkole. Najgorsze jednak było to, że właśnie w takie dni czas leciał okropnie szybko i nim się obejrzał zajęcia dobiegły już końca. Trzeba było pokonać dość długi odcinek drogi na parking, ale w tym deszczu nie było to nic przyjemnego. Chłopak westchnął teatralnie stojąc przed drzwiami, po czym zarzucił na głowę kaptur swojej bluzy i biegiem dotarł do swojego samochodu, a i tak zanim znalazł klucze trochę przemókł. Jadąc do domu przypomniał sobie, że jego matki nie ma, co oznacza również to, że i obiadu nie będzie, więc zawrócił przed samym domem i skierował się w stronę baru szybkiej obsługi. Z jednej strony dlatego, że był potwornie głodny, a z drugiej dlatego, że właśnie tam pracował Adam. Po paru minutach wszedł do środka i usiadł przy stoliku nieopodal lady, a właściwie to tylko zostawił tam swoje rzeczy i skierował się do kas by zamówić coś do jedzenia.

    OdpowiedzUsuń
  25. Bezceremonialnie przyciągnął ją do siebie i zanim się zorientowała, siedziała mu na kolanach okrakiem, a on obdarzał ją pocałunkami. Nie opierała się, wręcz przeciwnie. Sprawiało jej to ogromną przyjemność i nie zamierzała tego ukrywać. Zamruczała cicho, odchylając głowę, kiedy zbliżył się do jej szyi.
    -Wiem - odpowiedziała, słysząc słowa chłopaka i wsunęła palce w jego miękkie włosy. Następnie powoli zsuwała dłonie w dół, by wsunąć je pod koszulkę i wodzić palcami po jego torsie. Jednocześnie pozwoliła mu powrócić do swoich ust i w tym momencie żarliwie go całowała. Przerwała dosłownie na dwie sekundy, by móc ściągnąć jego koszulkę.

    OdpowiedzUsuń
  26. [ Pozwoliłam sobie użyczyć Twojej postaci do notki ;) mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  27. [Pewnie ;)]
    Dogadzali sobie jak mogli przez bite dwie godziny, ciesząc się i odczuwając niesamowitą przyjemność z niemal każdej sekundy. Nic więc dziwnego, że gdy było już "po wszystkim", oboje byli zmęczeni i od razu usnęli.
    Lena obudziła się pierwsza, jakoś o dziesiątej, bo w końcu poszli spać około piątej. Pocałowała śpiącego Adama w policzek, na dobry początek dnia, po czym przeszła na palcach do łazienki. Później zeszła po schodach i zaczęła szykować śniadanie. Zrobiła mnóstwo małych, kolorowych kanapek, które w jej mniemaniu wyglądały bardzo zdrowo i bardzo smacznie. Lubiła takie lekkie posiłki, którymi dało się najeść, szczególnie po tak intensywnie spędzonej nocy.

    OdpowiedzUsuń
  28. Nathaniel po prostu był ciepłolubny. Od dziecka wolał wylegiwać się na plaży czy surfować niż siedzieć w zamkniętym pomieszczeniu czekając aż łaskawie deszcz przestanie lać. Stojąc przed kasą, poprawił przemoczoną bluzę, która niemal się do niego przyklejała. Warknął pod nosem jakieś przekleństwo, a starsza pani siedząca przy sąsiednim stoliku, posłała mu mordercze spojrzenie. Nate automatycznie odsunął się od niej na krok i akurat w tym momencie przed nim wyrósł jak gdyby z pod ziemi Adam.
    - Cześć – przywitał się z kumplem, ściskając lekko jego wyciągniętą dłoń. – Jestem potwornie głodny i przemoczony – pokręcił głową z rozbawieniem, po czym przeczesał palcami nieco wilgotne włosy. – Jakbyś tak mógł mi zapodać jakiegoś hamburgera, frytki i colę byłbym wdzięczny – oświadczył z lekkim uśmiechem. – A jakbyś mi jeszcze dotrzymał towarzystwa, bo widzę że ruchu to tu nie ma, to w ogóle byłoby nieźle – zaśmiał się.

    [ Nie ma sprawy, ja tam nie mam problemu z zaczynaniem :D ]

    OdpowiedzUsuń
  29. [Wybacz za zwłokę :P Lenistwo mnie ogarnęło... wstyd]

    Wszystko szło nie tak. Każde przedsięwzięcie, w które tylko się angażowała, z góry skazane było na niepowodzenie. Stan ten utrzymywał się od początku zeszłego tygodnia, więc nawet Meg zaczynała powoli tracąc cierpliwość. Dodatkowo lwią część jej i tak mocno nadwyrężonej już uwagi pochłaniały pewne problemy, o których wybitnie nie chciała, a może też nie miała komu, powiedzieć. I pomyśleć, że osoba, która zazwyczaj na brak towarzystwa nie narzekała, wreszcie poczuła na własnej skórze, czym może okazać się tzw. samotność w tłumie. Istotnie nieprzyjemna rzecz.
    Stała na szkolnym parkingu, opierając się beznamiętnie o maskę swojego żółtego samochodu i zapewne spędziłaby w takiej pozycji jeszcze co najmniej piętnaście minut, czekając, aż zjawi się ktoś, z kim mogłaby porozmawiać. Wybawieniem okazał się Adam. Nie mogła narzekać, szczerze mówiąc był jedną z tych osób, przed którymi nie miała niemal żadnych sekretów. Kiedy ni stąd ni zowąd zdjął jej okulary, poczuła pewien dyskomfort. Nie była pewna, czy przypadkiem w jej oczach nie zobaczy czegoś, co pragnęła na chwilę obecną ukrywać.
    Uciekła wzrokiem, wbijając go w betonową nawierzchnię i nieznacznie wzruszyła ramionami.
    - Nie mogę tutaj dzisiaj zostać - rzuciła tylko, odruchowo stukając czubkami paznokci o maskę samochodu - Oszaleję, jeśli nie wyrwę się stąd chociaż na jeden dzień...

    OdpowiedzUsuń
  30. Wzruszyła ramionami nie będąc pewna co ma powiedzieć. Nie wypadało narzekać na istniejący stan rzeczy, gdyż sama przyczyniła się do jego powstania. Wywierała na siebie presję, podejmując się kolejnych obciążających jej psychikę obowiązków. Można powiedzieć, że w pewnym sensie przeceniła swoje możliwości. Chciała pomóc innym, a przy okazji zaszkodziła sobie.
    - Cóż… chyba za dużo od siebie wymagam- odparła po dłuższej chwili zastanowienia bawiąc się kartą menu. Pochyliła lekko głowę zdając sobie sprawę, że przyjaciele często wspominali jej o tym. W końcu ileż można? Ona sama nie pamiętała, kiedy ostatnio spędziła chociażby jedną beztroską chwilę w parku. Przynajmniej wiedziała, że następnym razem należy wyciągnąć wnioski z argumentów najbliższych.
    - Powiedz przynajmniej co u ciebie i Leny. Nawet was ostatnio zaniedbałam.

    OdpowiedzUsuń
  31. [Jedno jest pewne, trzeba odrzucić wszelkie kluby i większe zbiorowiska ludzi, bo moja droga Lenka po prostu w takowych nie bywa. Jednak wszelkie kawiarnie, biblioteki, archiwa, antykwariaty, galerie sztuki i muzea są jak najbardziej wskazane. No i zawsze zostaje jeszcze motyw typu 'klucze wypadły ci z torebki, dziękować nie musisz - ale chcę, chodźmy na kawę'.]

    OdpowiedzUsuń
  32. Uśmiechnęła się tylko lekko, sama nawet nie próbowała myśleć o innym powrocie. Ostatecznie gdyby wieczór zakończył się ładną pogodą, nie padałby deszcz ani nic w tym stylu, mogli nawet wrócić na pieszo. Czyli w zasadzie tak jak Scarlett wracała, z każdej imprezy.
    - W życiu nie przyszłoby mi do głowy wracać po pijaku samochodem, oczywiście nie ma o tym mowy – odparła. Przenigdy nie zgodziłaby się, aby ktoś pijany prowadził w jej obecności. Może lubiła sobie czasem zaszaleć, ale wszystko miało swoje granice i zdecydowanie taka sytuacja wychodziła poza ich obręb.
    Dziewczyna przez chwilę siedziała zamyślona, zupełnie jakby dumała nad czymś poważnym. Ostatecznie spojrzała na Adama z troską i opuściła ramiona.
    - Lena się nie wkurzy, że pójdziemy bez niej? – przekręciła zabawnie głową, ale nie w celu rozbawienia go.

    OdpowiedzUsuń
  33. Kiwnęła zdecydowanie głową, skoro tak wyglądała sytuacja to rzeczywiście nie miała powodów, żeby się nie zgodzić. Nie chciała po prostu zrobić czegoś niewłaściwego, spojrzała na Charliego bawiącego się w piaskownicy i westchnęła ciężko.
    - To o dziewiątej - powtórzyła i pożegnała go. Jeszcze przez chwilę siedziała z bratem na placu zabaw, a gdy on sam przyszedł do niej z propozycją powrotu do domu opuściła plac zabaw.
    W zasadzie nie potrzebowała niewiadomo jak dużo czasu, żeby się przyszykować. Szybki prysznic, zmiana ubrań i przepakowanie ważniejszych rzeczy do innej torby. Tylko tyle Scarlett musiała zrobić zanim uznała, że wreszcie jest gotowa. Nie należała do tych dziewczyn, które przed lusterkiem spędzały mnóstwo czasu. Nigdy nie zwracała szczególnej uwagi na to jak ktoś inny wygląda, sama starała się być po prostu schludna. Najnowsze trendy naprawę nie imały się jej jeansowych szortów, przyluźnej koszulki na ramiączka i skórzanej kurtki, którą narzucała wychodząc z domu wieczorami. Jeszcze raz przed wyjściem upewniła się, że jej brat śpi, a matka siedzi w domu i nie wybiera się nigdzie tego wieczoru. Kiedy domofon zadzwonił mały amstaff nastawił tylko uważnie uszy. Nie minęła chwila, a Scar była już na dole.
    - No to co? Gotowy?

    OdpowiedzUsuń
  34. [Uczciwie mówiąc nie dam rady. 1) brak pomysłu, 2) ostatnio jestem tak zmęczona, że z trudem rozkminiam "ciągnięcie" wątku, nie wspominając o jego zaczynaniu. Przepraszam, wiem, że marudzę :( ]

    OdpowiedzUsuń
  35. [Jasne, fajny pomysł.]

    -Za bardzo skupiasz się na swoim instrumencie, Vincent!-Krzyknęła Madame Laitue, po raz kolejny rzucając Vincentowi jadowite spojrzenie. Odwdzięczył się jej tym samym. Nienawidził tej kobiety. Starej, zjadliwiej żyrafy, z kocimi okularami na nosie, które zawsze, ale to zawsze musiała poprawiać.-Koniec! Koniec! Nie będę z Tobą pracować, ty morveux!-Vincent wywrócił oczyma. Zawsze tak mówiła, ale potem i tak wręczała mu plik utworów, które musiał umieć na następną lekcję.-Ty nie kochasz muzyki, ty kochasz pianino. C'est votre problème, mon garcon!-Chwyciła jakiś długopis, zapisując na nim szybkim tempem jakieś dane. Jeśli zamierzała posłać go do innego nauczyciela, proszę bardzo. Nie zamierzał dłużej pracować z tą szaloną kobietą, która uważała go za snobistyczne dziecko. Szkoda, że nie starała się zajrzeć w głąb swoich uczniów, a jedynie w ich portfele.-Proszę, mon garcon. To jest chłopak, który nauczy cię co to muzyka. Na następną lekcję masz umieć zagrać utwory poniżej. Na gitarze. Skończyłam na dzisiaj. Au Revoir.-Wcisnęła mu kartkę w dłonie i szybkim krokiem wyszła z sali muzycznej. To był chyba jakiś żart. Przecież nie zapisał się do niej na lekcje gry na gitarze, a pianinie.-Adam Thompson.-Przeczytał z kartki, mrużąc przy tym oczy. Skąd on ma qo do cholery teraz wytrzasnąć? Przeklął pod nosem i wstał, wychodząc z sali. Trzasnął drzwiami, dając znak swojej nauczycielce, że i on również nie darzy jej wyjątkową sympatią.

    OdpowiedzUsuń
  36. Była w trakcie włączania kuchenki, by zagotować wodę na herbatę lub kawę, kiedy Adaś ją objął i obdarował całusem w policzek. Mimowolnie się uśmiechnęła, po czym odwróciła, by być do niego przodem. Zarzuciła mu ręce na ramiona i pocałowała żarliwie. Mało porankowe powitanie, ale po prostu nie mogła się powstrzymać i gdyby mogła, najchętniej powtórzyłaby ostatnią noc nawet na kuchennym blacie. Uznała jednak, że nie będzie się zachowywała, jak jakaś niewyżyta, tym bardziej, że jej chłopak zapewne był głodny.
    -Przygotowałam kanapki - oznajmiła, odrywając się od jego ust, mimo że bardzo tego nie chciała. - Masz ochotę na kawę czy herbatę, kochanie? - spytała wesoło. Chyba pierwszy raz odezwała się do niego w ten sposób. Ale jakoś nie miała ochoty się nad tym rozwodzić, bo była zbyt zadowolona ze...wszystkiego. Za oknem jak prawie zawsze świeciło słońce, była sobota i miała mnóstwo wolnego czasu. A oprócz tego zamierzała jeść śniadanie z Adamem. Czego chcieć więcej?

    OdpowiedzUsuń
  37. Bez przesady, nie był aż tak marudny…zazwyczaj. Często narzekał, a to na pogodę, a to na wczesną pobudkę, a to na kobiety, a to znowu na nauczycieli i to, że za dużo zadają im do domu, ale to wcale nie było jeszcze takie złe. Bywało gorzej, ale to już inna bajka i zbyt długa aby ją teraz przytoczyć. Nathaniel uśmiechnął się z wdzięcznością, gdy kumpel ruszył do roboty aby skombinować mu coś do jedzenia. Wrócił więc do stolika, przy którym zostawił swoje manele i usiadł sobie wygodnie, oczywiście jak zwykle huśtając się na dwóch nóżkach drewnianego krzesełka aż do momentu, gdy Adam rzucił w niego jakąś bluzą. Brunet nie spodziewał się tego „ataku” więc runął jak długi na betonową podłogę razem z krzesłem na którym się bujał.
    - Kurwa! – zawył, zbierając się z podłogi. Jego upadek jak i długa wiązanka przekleństw mamrotanych pod nosem wzbudziła niemałe rozbawienie wśród nielicznej klienteli baru. – Mogłeś krzyknąć coś w stylu „orientuj się”! – jęknął, patrząc na kumpla i usiadł z powrotem. Ma nauczkę, już się bujać nie będzie. Spojrzał na jedzenie ułożone przed nim i od razu zabrał się do pałaszowania tego. – Doceniam, stary – wymamrotał z pełnymi ustami. – Doceniam Cię stary, doceniam i nie martw się, dziewczyny mnie uwielbiają bez względu na to czy jem sztućcami czy rękoma – wyszczerzył się, ścierając z kącików ust sos. – Moje maniery nie przyćmią mojej urody – parsknął śmiechem. Odłożył papierek, którym był owinięty hamburger, który niedawno zniknął w jego ustach, po czym wziął do ust kilka frytek.
    - W sobotę mamy ważny mecz, więc widzę Cię na trybunach z ogromnym transparentem – zażartował. – Lenę też możesz zabrać, niech załapie trochę kultury i rozrywki – oczywiście się zgrywał, bo wiedział, że dziewczynę nie interesują zbytnio rozgrywki sportowe.

    [ A jaki problem jest w napisaniu kilku zdań :D To tak jak prowadzić wątek, tylko pierwszemu wysłać swój fragment :D ]

    OdpowiedzUsuń
  38. [Zapraszamy na chat! :D Jasmine Cię niechcący wywaliła, bo nie zauważyła, że ty to ty.]
    Była bardzo zadowolona z takiego obrotu sprawy. Chłopak zachował się tak, jakby czytał jej w myślach. Oparła się o blat, na którym przy jego drobnej pomocy usiadła. Podobała jej się stanowczość chłopaka, to, że właściwie nie dał jej wyboru, szczególnie, że i tak wybrałaby tą "opcję".
    Dlatego właśnie była zawiedziona, gdy usłyszała dzwonek telefonu, gdy byli już tak blisko.
    Pospiesznie zeskoczyła z kuchennej szafki i muskając po drodze jego usta, podeszła do stoliczka, na którym znajdowało się owe hałasujące urządzenie. Odebrała. Faktycznie, to była jej mama, dopytująca się, jak sobie radzi. Lena, nieco znudzona ciągłymi pytaniami upomniała swoją rodzicielkę, że nie jest dzieckiem i niedługo potem się rozłączyła.
    Tyle, że teraz już nie miała ochoty na to, co przed chwilą.
    -No to...-powiedziała, spoglądając na stół - może zjemy?

    OdpowiedzUsuń
  39. Lubił być w centrum uwagi, ale nie gdy był przemoknięty, skacowany, a na dodatek zmęczony i zły. Machnął ręką na fakt, że kilka osób skwitowało jego genialny wyczyn gromkim śmiechem, co go obchodziło ich zdanie. Kiedy Adam odezwał się znowu, Nathaniel uniósł głowę i przechylił ją lekko w bok, patrząc na kumpla z powagą.
    - Czy Ty nie rozumiesz, że ja refleks i spostrzegawczość zostawiam na boisku? – zażartował, kończąc swoje frytki. Od razu sięgnął też po kubek z colą i napił się trochę. Najedzony od razu poczuł się znacznie lepiej. Znowu zaczął się huśtać na krześle, a miał już tego nie robić.
    - Nie martw się o mnie – powiedział rozglądając się. – Niektóre z tych dziewczyn są tak puste, że nie odróżniłyby… a z resztą nie ważne – znowu zaczął wyraźnie gestykulować.
    Nate wiedział, że Adam zdecydowanie bardziej woli muzykę od sportu, ale wiedział również, że nie pogardzi dobrym meczem, z resztą przyjaźnili się i mogli nawzajem na siebie liczyć. Nathaniel mimo, że często zgrywał bezuczuciowego dupka, to przecież darzył swoich przyjaciół czymś co można było nazwać właśnie tym określeniem.
    - Jak to nie macie ze sobą kontaktu? – zdziwił się. – Wy? Para idealna? Normalnie to się nadaje do śmiechu warte – pokręcił z niedowierzaniem głową, zaraz jednak przystopował z tymi głupimi tekstami. – A tak na serio, coś się stało? – zapytał naprawdę zainteresowany. Nie lubił, gdy między jego przyjaciółmi coś się psuło, z resztą nie mógł dopuścić do tego, bo ich paczka zwyczajnie by się rozpadła.

    OdpowiedzUsuń
  40. [ Ok, spróbuję zacząć :) ] Amelie siedziała w sali muzycznej, czekając na Adama, z którym miała mieć dziś próbę na szkolny koncert. Chłopak miał zapewnić podkład, a ona śpiewać. W sumie nic nowego, przeważnie wraz z innymi zajmowała się oprawa muzyczną różnych uroczystości w szkole. Gdy tak siedziała, przyszedł jej do głowy pomysł, takie 'zabicie czasu'. Usiadła przy fortepianie, instrumencie, który towarzyszył jej od dzieciństwa, i zaczęła grać. Najpierw cicho, później coraz głośniej. Znała na pamięć mnóstwo utworów, również własnych kompozycji. Po pewnym czasie zapomniała już nawet, po co właściwie tutaj siedzi.

    OdpowiedzUsuń
  41. Zrobiła smutną minę słysząc o jego planowanym wyjściu, jednak chwilę później na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
    -W porządku. Zadzwoń do mnie niedługo. Albo ja zadzwonię. Zobaczymy - podeszła do niego i przytuliła go, by po chwili obdarzyć go krótkim pocałunkiem na pożegnanie.
    [Zaczniesz coś nowego? :D]

    OdpowiedzUsuń
  42. Brakowało jej rozrywki od dłuższego czasu, dlatego na wieść o wyjeździe prawie że podskoczyła z radości. Owszem, towarzystwo niepożądanych osób przeszkadało jej, i to bardzo, ale cóż począć. Najwyżej wyeliminuje ich pierwszej nocki z premedytacją. A co, przecież nie po to bierze ze sobą ostre narzędzia, aby bezpiecznie leżały sobie w jej plecaku. Swoją drogą stanowczo nie postarała się o swój bagaż. W porównaniu do pakunków innych dziewcząt wydawał się jakiś mizerny i zaniedbany. Lachowska skomentowała to jedynie wzruszeniem ramion i pocieszeniem się faktem, że Jackson - ten rudy, co to miał prawie dwa metry i nadal czekał na mutację głosu - nie wziął ze sobą kompletnie nic. Cóż, niczym prawdziwa scoutka będzie pasożytnikiem. Jej brat - rodowity harcerz z Polski - byłby z niej dumny. Poradzić sobie w takiej dziczy i na dodatek samemu rozłożyć namiot! Swoją drogą nadal nie miała pojęcia z kim będzie jej dane mieszkać. Pozytywna nuta zaszczepiona od orgarnizatora imprezy - Thomasa, nakazywała, aby nie przejmować się takimi pierdołami. Nic prostszego, banał!
    Siedząc na nissanie pickupie, dokładnie na jego części bagażowej, nie spostrzegła początkowo pojawienia się znajomego jej chłopaka. Oczywiście nie miała pojęcia, jak ów człowiek miał na imię - skleroza wrodzona, ale to nie powstrzymało jej przed szerokim uśmiechem i gwałotwnym podniesieniem się z miejsca. Szybkim ruchem znalazła się na krawędzi paki, podpierając się dla pomocy dłońmi.
    - Wredna - uścisnęła mu rękę, starając się nie spaść z podwyższenia. - Jedziesz z nami czy z ekipą z tymi z przyczepą kempingową?
    Zgarnęła gdzieś wzrokiem Thomasa, który jak na zawołanie pojawił się obok.
    - Ruszamy za kwadrans, rozumiem Ruda, że zajmujesz tego picupa? - zaśmiał się brunet i kiwnął głową w stronę Adama. - Możecie się zbierać.

    OdpowiedzUsuń
  43. Otóż to właśnie. Nathaniel zachowywał się jak ostatni dupek, ale większość dziewczyn z którymi sypiał praktycznie podawało mu się na złotej tacy, nie musiał się praktycznie w ogóle wysilać. Reakcja Adama na tego typu zwierzenia była od zawsze taka sama, ale Nate’a zawsze bawiła.
    - W ogóle nie wierzę, że jesteś facetem! – on również potrafił się drażnić i pokpiwać z kumpla. - Monogamia nie leży w męskiej naturze, stary – poklepał go przyjacielsko po ramieniu i pokręcił głową z politowaniem. – Jak można wytrzymać z jedną dziewczyną tak długo…znaczy właściwie to ile Wy jesteście już razem?
    Dopił swoją colę. To był napój, który Nathaniel pił hektolitrami, chociaż nie gasił tak pragnienia jak zwykła woda mineralna. Wyprostował się na krześle i przestał się huśtać. Jego ciemnoniebieskie tęczówki uważnie obserwowały Adama.
    - Nie rób ze mnie idioty, ok? – uniósł brew ku górze. – To nie jest normalne, że nie macie ze sobą kontaktu – podrapał się po nosie i zastanowił się nad czymś głęboko. – To, że ja się z nią kłócę i potrafimy się na siebie obrażać to akurat normalne, ale Wy? Para idealna? Niemożliwe, coś musiało się stać – stał przy swoim. – No chyba że nagle przestaliście poświęcać sobie czas, że nagle wszystko inne stało się ważniejsze…ale w sumie w to, to ja też nie wierzę.

    OdpowiedzUsuń
  44. Fakt, że widywała go tylko czasem na szkolnym korytarzu, a po lekcjach nie miał czasu ani dla niej, ani dla przyjaciół bardzo ją irytował. Jak można tak zaniedbać najbliższe osoby? Była w stanie zrozumieć, że od zawsze był dość pracowity i dążył do swoich celów, więc mogło mu to zabierać trochę czasu, ale to była przesada. Szczególnie jeśli chodzi o nią. Postanowiła więc zrobić mu kolejną niezapowiedzianą wizytę. Znowu się włamała i cudem uniknęła Giny i reszty rodziny po drodze do jego pokoju. Nie chciała by wiedzieli, że tu jest i nie zadawali zbędnych pytań. Zamiast tego usiadła na łóżku chłopaka. Nie było go.
    Czekała około trzy godziny, ale stwierdziła, że nie wyjdzie, póki się z nim nie zobaczy i nie porozmawia. Gdy w końcu się pojawił i zorientował z jej obecności spojrzała na niego nieco zdenerwowana. Gdzie do cholery łaził o tej porze?
    -Widzę, że nie tylko ja cię rzadko widuję. Twoja rodzina chyba też zapomniała jak wyglądasz.

    OdpowiedzUsuń
  45. - Świetnie, będziecie rozkładać mi namiot. Nie ma mowy, żebym się sama z tym babrała - uśmiechnęła się nad wymiar sztucznie, ale przecież było to zaplanowane. - Piszesz się na to, prawda Adamie?
    Poczochrała go po głowie niczym małego chłopca, po czym szybkim ruchem wskoczyła na picupa. Nie miała pojęcia do kogo należy ten samochód, ale już upolowała go sobie na swoją własność. Może nie w sensie dosłownym, ale przecież zawsze coś.
    - Zrobimy postój jakoś w połowie drogi. Myślę, że do wieczora wyrobimy się z dojazdem. Nockę przebolejemy, a już jutro zaczynają się koncerty - dosłyszała gdzieś tam urywek rozmowy Thomasa i chłopaka, którego imię na ten moment jej wyleciało z głowy. Cóż, oznacza to, iż będzie trzeba mu wymyślić przezwisko, ale to najwyżej później. Lachowska w końcu dobrała się do swoich słuchawek oraz odtwarzacza muzyki, który musiał jej towarzyszyć w trakcie jazdy. Zakładając pierwszą z wymienionych rzeczy na szyję, stanęła na pace tak, iż górowała nad chłopakami.
    - Masz może już gotowy przydomek? - zwróciła się do znajomego w momencie, gdy Thomas odszedł od nich już parę kroków.

    OdpowiedzUsuń
  46. Wkurzyła ją wzmianka o jej matce. Jakby to miało jakiekolwiek znaczenie. To on tu przeskrobał, a już zaczynał odwracać kota ogonem.
    -Jest święcie przekonana, że grzecznie śpię w łóżku - oznajmiła beznamiętnie.- Ale nie przyszłam tutaj by mówić o moich potajemnych wyjściach z domu, tylko o tobie. Pomyśl chwilę, kiedy ostatnio się ze mną widziałeś, nie licząc szkolnego korytarza? Jak do ciebie przychodzę, nie ma cię, dzwonię, jesteś zajęty. Co ty takiego robisz? I tu nie chodzi tylko o mnie, wiem to, bo z resztą również nie gadałeś zbyt często.

    OdpowiedzUsuń
  47. Przez chwilę po prostu siedziała i wpatrywała się w chłopaka. W to, że on zdawał się jakby nie zauważać tego, że ich wszystkich zaniedbał i niespecjalnie się tym przejmował. Nawet jeśli pytał jakiś innych ludzi, co u nich, to co to dawało? Kompletnie nic, a przynajmniej dla nich. Jemu dawało złudzenie, że wszystko jest w porządku.
    -Życie nie musi być ciągłym wyścigiem szczurów Adam - powiedziała w końcu. - Ważne by znaleźć jakąś równowagę między chęcią osiągnięcia czegoś, a ludźmi na których ci zależy. Po prostu...nie zapominaj o tym. A teraz widzę, że jesteś zmęczony i nie masz siły na rozmowy ze mną. Do zobaczenia.
    Podniosła się z łóżka i ruszyła ku wyjściu. Jeszcze w drzwiach odwróciła się do niego z łzami w oczach.
    -Chciałam ci tylko powiedzieć, że mi cię brakuje. Cholernie brakuje - po tych słowach pospiesznie wyszła.

    OdpowiedzUsuń
  48. Żeby jej postać śmieszyła swoim postępowaniem? Tego jeszcze nie było. Zazwyczaj jej ruchy były bowiem tak naturalne, że nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Zazwyczaj stroniła od przyodziewania jakichkolwiek masek, bo i po co? Zdanie innych miała głęboko gdzieś, a większych powodów nie widziała.
    - Zabrzmiałeś jak kobieta! - stwierdziła zaskoczona, nadal trzymając dłonie na dość dużych słuchawkach. - W takim razie panie imienia-nie-pamiętam będę musiała coś z tym zrobić. Ale pozwól się poznać w następnych dniach.
    Kiwnęła mu na pożegnanie głową, gdyż Thomas właśnie załadował ostatni sprzęt do jednego z samochodów. "Pora ruszać". Wygodnie usadowiła się na pace picupa i czekała na pojawienie się jej towarzyszy drogi. Miała cichą nadzieję nie trafić na wybitnie irytujące jednostki.
    - Nie wiedziałem Wredna, że się zabierasz ze mną - tuż obok pojawiła się sylwetka jej znajomego, metalowca z krwi i kości, że tak powiem. - Dobra, ruszamy ludzie!

    OdpowiedzUsuń
  49. [Ym, teraz w sumie nie wiem co mam napisać xD Chyba kolejny wątek, co? Mam zacząć, czy masz jakąś konkretną wizję?]

    OdpowiedzUsuń
  50. [No, trochę się pospieszyliśmy :D]
    Od jej odwiedzin u Adama minęły dwa i pół tygodnia. W szkole w zasadzie prawie go nie widywała, w końcu budynek był naprawdę duży, a oni mieli różne zajęcia w odrębnych skrzydłach szkoły. Zresztą nawet jak się widzieli, to jakoś...nie mieli o czym rozmawiać. Lena się poddała. Nie zamierzała za nim latać jak głupia, podczas gdy on sam nie robił zupełnie nic, by poprawić tą sytuację.
    Którego dnia wieczorem uznała, że wybierze się na parę drinków do klubu. Nie miała ochoty nikogo ze sobą zabierać, planowała raczej po prostu się spić i ewentualnie z kimś potańczyć. Ubrała się w krótką czarną sukienkę i cieliste buty na obcasie, po czym wyszła z domu.
    Pod lokalem znalazła się w ciągu dwudziestu minut i już miała wchodzić, kiedy zobaczyła idącego w jej stronę chłopaka. Nie wyglądał jakby szedł do klubu, prawdopodobnie po prostu tędy przechodził. Przez chwilę myślała, czy nie wejść do środka, zanim ją zauważy, ale pomyślała, że w końcu są parą. Może i jest to otwarty związek, ale zdecydowanie to nie powinno tak wyglądać. Zatrzymała się więc i czekała, aż do niej podejdzie.

    OdpowiedzUsuń
  51. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  52. Kiedy się z nią przywitał, jak gdyby się nie znali, poczuła jak po całym jej ciele przechodzi dreszcz zdenerwowania. Była...zestresowana? Brzmiało nieprawdopodobnie, zważywszy na fakt, że Adam był jej chłopakiem od prawie roku, ale faktycznie tak się czuła.
    -Cześć - odpowiedziała, siląc się na jak najbardziej swobodny ton. Przybrała ten swój spokojny wyraz twarzy. Ten sam, który miała gdy była wyluzowana i kiedy...próbowała ukryć prawdziwe emocje. Właśnie dzięki temu nigdy nie było wiadomo, co siedzi w jej głowie. - Gdzie idziesz? - spytała po prostu. Nie by być wścibska czy żeby go wkurzyć, tylko tak zwyczajnie. Jakby nigdy nic.

    OdpowiedzUsuń
  53. [Miałam drobne problemy z kartą, ale już wróciłam. Kontynuujemy wątek?]

    OdpowiedzUsuń
  54. Jest umówiony. Poczuła, jakby ktoś uderzył ją obuchem w głowę. Teraz już nie czuła się zestresowana, po prostu zrobiło jej się słabo i musiała złapać dłonią za barierkę, żeby przypadkiem nie upaść. Nie chciała o nic więcej pytać, bo obawiała się, że kolejne informacje wyprowadzą ją z równowagi jeszcze bardziej. O ile to było w ogóle możliwe.
    Sądziła, że mimo dziwnego związku oboje będą zachowywali się normalnie. Będą spędzać ze sobą czas, cieszyć się sobą na tyle, że nie będą potrzebowali nikogo innego do szczęścia. Będą razem spali, jedli spaghetti własnej roboty i spacerowali po molo. Tymczasem rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
    Lena zaczęła się zastanawiać, czy to był dobry pomysł narzucać mu tak...nadzwyczajne warunki. Nie chciała czuć się od niego zależna, ale to było coś zupełnie innego od jej oczekiwań. Po prostu stracili ze sobą kontakt. Zachowywali się jak po jakimś...zerwaniu. Ta myśl ją dobiła. Rozstać się z nim, to była ostatnia rzecz jakiej chciała, bo choć nie chciała tego przyznać, kochała go.
    -Nie idę na imprezę - powiedziała w końcu. - Idę...po prostu posiedzieć przy drinku - ładnie powiedziane. Przecież nie mogła powiedzieć "idę się upić, żeby zapomnieć o swoich problemach, o których nie chcę nikomu opowiadać". - Chciałabym zacząć od początku - spojrzała na niego - z czystym kontem, jakbyśmy się dopiero poznali. Spróbowała stworzyć to, co...ostatnio gdzieś zniknęło.

    OdpowiedzUsuń
  55. Każde kolejne słowo bolało, jakby ktoś dźgał ją nożem. Patrzyła na niego, czekając aż rozwinie myśl, wyjaśni o co mu chodzi. Bo ona sama nie mogła w to uwierzyć i nie była w stanie znaleźć w jej chłopaku dawnego Adama. Nie rozumiała co się z nim dzieje i do czego dąży.
    -Co chcesz przez to powiedzieć? - spytała. Już nawet nie wiedziała, czego ma się po nim spodziewać. Chciała jedynie, by poszedł z nią do tego klubu. Żeby olał tamto spotkanie i w końcu znalazł trochę czasu dla niej. Teraz była w stanie zrobić wszystko, by go odzyskać. Nawet...przestawić się na normalny związek. Nie żaden otwarty, bo widziała od początku, że średnio mu to pasuje. Pytanie tylko, czy nie było już za późno?

    OdpowiedzUsuń
  56. Nie chciała pytać, czy z nią zrywa. Bo chyba nie zrywał. Poza tym wolała nie usłyszeć na to pytanie odpowiedzi, jeśli byłaby inna niż by chciała. Nie wierzyła w to co właśnie powiedział. Przez bite parę tygodni w ogóle z nią nie rozmawiał, a kiedy w końcu się spotkali i to przypadkiem, on twierdzi, że potrzebuje przerwy. Przerwy od czego? Czy naprawdę aż tak mu przeszkadzała, by mógł dbać o swoje sprawy?
    Postanowiła jednak zachować zimną krew. Była Leną Carter, do cholery. Ona nie była miękka, potrafiła sobie poradzić w każdej sytuacji. A przynajmniej udawać, że sobie doskonale radzi.
    -Ok. Nie zamierzam cię dłużej do niczego namawiać, bo widzę, że i tak już nic nie pomoże i cokolwiek takiego robisz, musisz to zrobić sam. Tylko nie zapomnij o mnie. I...miłego spotkania - uśmiechnęła się, ale w tym uśmiechu nie można było dojrzeć niczego entuzjastycznego. Zresztą chyba się nie spodziewał, że się na tą wieść ucieszy. Teraz starała się już myśleć tylko o tym, że zaraz o wszystkim zapomni.

    OdpowiedzUsuń
  57. [Lena nie ma balkonu, tylko duży dość płaski dach, na który często wchodzi przez okno i na nim przesiaduje.]
    Gdy odszedł, nie chciała się za nim oglądać. Pragnęła jedynie wymazać jego twarz z pamięci, najszybciej jak się dało, więc weszła do klubu i natychmiast skierowała się w stronę baru. Po paru drinkach i rozmowie z barmanem, poczuła jak powoli się rozluźnia. Kilku podstarzałych facetów ją zaczepiało, ale kompletnie ich ignorowała.
    Poszła za to na parkiet i zaczęła tańczyć wśród tłumów, raz sama, raz z kimś, kto się akurat nawinął. Straciła poczucie czasu. Bawiła się i piła coraz więcej z "nowymi znajomymi". W pewnym momencie zdała sobie sprawę, że nic już nie czuje i nie myśli. To było tak niesamowicie przyjemne uczucie, którym cieszyła się jeszcze przez jakiś czas, poruszając się do rytmu muzyki. Jedyne co do niej docierało to muzyka. Każde uderzenie basów, każda pojedyncza melodia w tle. W końcu jednak uznała, że czas odpocząć i zacząć się wsłuchiwać...w ciszę. Dlatego nie pożegnawszy się z nikim wzięła torbę i wyszła z lokalu.
    Spacerowała po ulicach Palm Springs, przyglądając się pijanym grupkom młodzieży. Byli w gorszym stanie niż ona. Ona mogła iść prosto i nie było jej niedobrze, a tamci momentami wymiotowali na chodnik. Ona była jedynie...znieczulona. Najlepsze uczucie na świecie. Po kilku tygodniach nieprzyjemnej atmosfery, zamartwiania się i dużej ilości pracy, miała to czego chciała. Błogi spokój.
    Poszła na plażę, gdzie położyła się na piasku i usnęła. Spała do około piątej, obudziły ją promienie słońca. Zdecydowała, że czas wracać do domu i tak też zrobiła. Otrzepawszy się z piasku opróżniła całą butelkę wody i ruszyła przed siebie. Nie miała daleko, dlatego w swoim pokoju znalazła się stosunkowo szybko. Cieszyła się, że nie obudziła rodziców podczas wchodzenia po schodach. Mimo, że nie należeli do surowych, mogliby się na nią zdenerwować, a kolejne utrudnienia w życiu, to ostatnie czego teraz chciała.

    OdpowiedzUsuń
  58. Ktoś łaskawie mógł ją uprzedzić, że droga nie będzie ładna, prosta i w ogóle sympatyczna. Na chorobę lokomocyjną chorowała bowiem od zawsze, a jedyne, co mogło ją zabezpieczyć przed skutkami tej przypadłości była muzyka. Sama nie wiedziała jak to się odbywa, ale opracowane wieki temu lekarstwo zawsze służyło pomocą. Tak jak i tym razem. Jak na złość nie przemyślała oczywiście tego, aby naładować wcześniej swój telefon. Teraz działał na ostatniej kresce baterii. Oj, czekała ją ciekawa droga.
    - Dzięki Bogu - mruknęła, gdy picup zatrzymał się na pierwszej stacji. Jej znajoma prawie umarła ze śmiechu, gdy zobaczyła jej znużenie i zaspanie jednocześnie. Lachowska gwałtownie wyciągnęła dłoń w jej kierunku, by ukazać jej swój środkowy palec. A co, tak po przyjacielsku.
    - Ratuj - odnalazła gdzieś przypadkiem Adama i usadowiła swoje czoło na jego plecach. Zamknęła oczy i głośniej przełknęła ślinę. - Umrę.

    OdpowiedzUsuń
  59. Weszła do pokoju i cicho zamknęła za sobą drzwi. Odwróciła się, by położyć się w łóżku, kiedy przestraszona czyjąś sylwetką tuż przed nią, niemal krzyknęła, ale w ostatniej chwili zasłoniła sobie usta dłonią, więc można było usłyszeć jedynie stłumiony pisk. Gdy dotarło do niej, że stoi przed nią nie żaden włamywacz, tylko Adam, wyprostowała się i zmierzyła go wzrokiem.
    -Co ty tu robisz?
    Była co najmniej zaskoczona. Serce waliło jej jak młotem, przede wszystkim dlatego, że przed chwilą prawie dostała zawału, ale również z powodu obecności Adama, który przecież wczoraj wieczorem przeprowadził z nią niezbyt przyjemną rozmowę. Była ciekawa, o co mu chodziło. Mimo, że miała ochotę porządnie go opieprzyć, jednocześnie nie chciała na niego wrzeszczeć ani okazywać złości, bo po pierwsze nie miała na to siły, a po drugie bała się, że zepsuje wszystko jeszcze bardziej. Uznała, że da mu powiedzieć to co zaplanował przychodząc tu. Była ciekawa, kiedy się zjawił. Na pewno niedawno, w końcu miał jakieś spotkanie.

    OdpowiedzUsuń
  60. Chciała mu powiedzieć, że mógł zadzwonić, skoro na nią czekał. Ale w sumie ona zrobiła podobnie jakiś czas temu. Także na niego czekała, ale jedynie trzy-cztery godziny. Tymczasem on siedział tu całą noc.
    Była na siebie zła, ale z drugiej strony przecież nie miała pojęcia, że wróci.
    Kiedy powiedział o jej zmęczeniu dotarło do niej co sobie pomyślał. Że wykorzystała "wolność". Nie mogła uwierzyć, że tak to się wszystko potoczy.
    -O Boże, ty myślisz, że...nie, nie!-spojrzała na niego przerażonym wzrokiem- Ja po klubie poszłam na plażę i tam usnęłam, dlatego jestem dopiero teraz - liczyła na to, że jej uwierzy. Taka była prawda, ale wiedziała, że teraz, gdy był na nią zdenerwowany, mógł nie potraktować jej poważnie. - Naprawdę, nie wiedziałam, że tu na mnie czekasz. Zresztą skąd miałam wiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  61. Przygryzła dolną wargę i przeszła obok niego, starając się go nie dotknąć. Mimo wszystko, nie powiedział jeszcze niczego, co dawałoby jej albo jemu do tego prawo. Wyminęła go i usiadła na swoim łóżku. Uniosła głowę, by móc na niego patrzeć.
    Cieszyła się, że jej uwierzył, a nie posądzał o nie wiadomo co.
    -Nie myślałam raczej o takich rzeczach. W sumie to w ogóle nie myślałam, nieważne - przerwała. Skoro czuł, że powinien tutaj przyjść, to powinien powiedzieć dlaczego. Nie zamierzała mu opowiadać nic więcej, bo nie było to ciekawe. Chciała jedynie usłyszeć co ma do powiedzenia, nieważne jak trudne by to dla niej było. Spodziewała się najgorszego ale i najlepszego. Jednak po takiej nocy była gotowa to wszystko znieść.

    OdpowiedzUsuń
  62. Zmarszczyła brwi. Nie wiedziała, w którym momencie denerwowała ją jego obecność, ale nawet jeśli coś takiego się wydarzyło, to musiała to być jakaś ekstremalna sytuacja, której kompletnie nie mogła sobie przypomnieć.
    Jak to mówią, kiedy stracisz, docenisz.
    -To nie było zbyt w porządku, szczególnie, że nie tylko ja ci o tym mówiłam. A ty byłeś w swoim świecie - spuściła głowę. - Ale nie chcę się na ciebie gniewać, szczególnie, że też nie jestem wzorem do naśladowania. Mogłam cię wspomagać, w tym co robiłeś, a tymczasem zachowałam się jak egoistka. Czy to, że tutaj przyszedłeś, oznacza, że jednak nie chcesz tego dodatkowego czasu beze mnie? - spojrzała na niego.

    OdpowiedzUsuń
  63. Pokiwała głową. Lepsze takie wiadomości, niż te wczorajsze.
    -W porządku, jakoś przeżyję. I chciałabym jeszcze...wiem, że tobie te całe otwarte związki nie odpowiadają. To znaczy akceptowałeś to jakoś do tej pory, ale przecież widziałam, że niezbyt tego chciałeś. Więc pomyślałam, że skoro już staramy się jakoś to wszystko wyprostować, to...zostanę twoją dziewczyną, normalnie, bez żadnych kombinacji.
    Zastanawiała się, czy to nie jest radykalny krok. Szczególnie, że jeszcze parę godzin temu prawie się rozstali. Ale uznała, że nie ma co się dłużej oszukiwać, a ona była w stanie znieść większe zobowiązanie. W końcu była już dużą dziewczynką.

    OdpowiedzUsuń
  64. Zaśmiała się cicho, słysząc jego reakcję.
    -Szczerze mówiąc też się tego po sobie nie spodziewałam - wzruszyła ramionami. - Ale chyba dojrzałam do pewnych rzeczy.
    Wtuliła się w niego i zamknęła na moment oczy. Wciągnęła do nozdrzy jego przyjemny, znajomy zapach, który działał na nią niemal jak narkotyk.
    -Debilu, no to może mnie w końcu pocałuj, co? - powiedziała z nutą rozbawienia w głosie.

    OdpowiedzUsuń
  65. Była więcej niż zadowolona z takiego obrotu sprawy. W końcu po wielu długich tygodniach wszystko zaczynało się układać jak należy.
    Całowała się z Adamem przez dłuższą chwilę, kiedy do pokoju wszedł jej ojciec. Ona tymczasem kurczowo trzymała się chłopaka, na którego kolanach właśnie siedziała.
    Daniel zastał ich więc w nie najlepszej sytuacji, szczególnie, że ona miała na sobie jeszcze buty na obcasach i dość krótką sukienkę z wczorajszego wieczoru, co wyglądało co najmniej tak, jakby dopiero co wrócili z jakiejś imprezy i zamierzali się...dobrze bawić.
    Pospiesznie zsunęła się z kolan chłopaka i usiadła obok na łóżku, zdejmując buty i rzucając je w kąt. Ojciec był już przyzwyczajony do jej nocnych wypadów i tego, że często wracała rano, ale zastanie jej w takiej sytuacji było odrobinę niezręczne. Mimo to nie wyglądał na zdenerwowanego, co najwyżej odrobinę zmieszanego i podirytowanego.
    -Cześć, tato - powiedziała odrobinę rozbawiona zaistniałą sytuacją. Zastanawiała się, co zrobią obaj mężczyźni.

    OdpowiedzUsuń
  66. -Próbować? Nie, Jezu, tato, jak mogłeś nas posądzać o takie rzeczy. Adam po prostu...odprowadził mnie bezpiecznie do domu i stwierdziłam, że może u mnie trochę odpocząć albo spać. Bo wiesz, sporo tańczyliśmy i jesteśmy zmęczeni. I tak, impreza się udała - posłała mu niewinny uśmiech, w który on jak zawsze uwierzył. Czuła się jak mała dziewczynka, która potrafi sobie każdego dorosłego okręcić wokół palca.
    Ojciec pokiwał wyrozumiale głową i zaczął się wycofywać.
    -To śpijcie. Tylko wstańcie przed południem, nie marnujcie takiego pięknego dnia. A mama...nie musi o tym wiedzieć, prawda? - rodzicielka była nieco wrażliwsza na takie sprawy, a skoro wychodziła do pracy około ósmej, istniało duże prawdopodobieństwo, że nawet Adama nie zobaczy. Tymczasem tata wyszedł z pokoju, zostawiając ich samych.
    Lena stłumiła wybuch śmiechu.
    -No tak, nie pozostaje nam nic innego, jak tylko go posłuchać, prawda? - wsunęła nogi pod kołdrę i ułożyła głowę na poduszce.

    OdpowiedzUsuń
  67. -Tańczyłam, później łaziłam po Palm Springs i dotarłam na plażę - przysunęła się do niego i oparła głowę o jego klatkę piersiową i przerzuciła jedną nogę przez jego udo. - Jestem trochę zmęczona, ale bywało gorzej. Tyle, że wolę się teraz wyspać, bo jestem przekonana, że jak tego nie zrobię, to około szesnastej padnę jak mucha.
    Nie minęło pięć minut, a dziewczyna usnęła. Zupełnie niespodziewanie, bo właściwie chciała jeszcze trochę z chłopakiem pogadać, pocieszyć się jego towarzystwem.

    OdpowiedzUsuń
  68. Rzeczywiście, telefon ją obudził. Na początku tylko trochę marudziła, nadal śpiąc, jednak kiedy chłopak odebrał, siłą rzeczy nie mogła już spać. Na szczęście spali już ładnych parę godzin, co w połączeniu z tym na plaży zupełnie wystarczało, by Lenka była wypoczęta.
    Otworzyła oczy i spojrzała na niego z uśmiechem. Wsunęła dłoń pod jego koszulkę i koniuszkami palców zaczęła wodzić po jego skórze, tym samym rozpraszając go. Nie przejmowała się jego kręceniem głową, wręcz przeciwnie. Schowała się pod kołdrą i zaczęła całować tors Adama. W końcu jednak stwierdziła, że to nie czas na takie zabawy i podniosła się z łóżka. Miała zmierzwione włosy i lekko zaspane oczy.
    Przeszła na boso do swojej łazienki, w której zajęła się myciem zębów i doprowadzaniem twarzy do porządku. Po chwili wyszła i usiadła na chłopaku okrakiem, widząc że już skończył rozmawiać.
    -Kto to był, mamusia? - spytała wesoło, bawiąc się jego włosami.

    OdpowiedzUsuń
  69. -Chyba nie myślisz, że puszczę cię do niej samemu. Ile ma lat? - niemal natychmiast się podniosła i ruszyła w stronę szafy, by znaleźć jakieś ubrania. Po krótkim zastanowieniu wyciągnęła szorty i luźną koszulkę na ramiączkach z motywem brytyjskiej flagi. Może i był to ostatnio modny wzór, ale oprócz tego Lena była przecież z Anglii. Patriotyzm przede wszystkim, nieważne, że już tam nie mieszka i nienawidzi tamtejszej pogody. - W ogóle nad czym ty tak ostatnio ciężko pracujesz, bo w końcu się nie dowiedziałam?

    OdpowiedzUsuń
  70. -No tak, to teraz już wiadomo, dlaczego byłeś wiecznie zajęty - powiedziała pół żartem, pół serio. Nie przyznała, że liczyła na to, iż dziewczyna okaże się grubą trzydziestką z odrostami. Po chwili jednak uznała, że nie ma co być zazdrosną, bo byli ze sobą już tak długo i przeszli wspólnie różne przeszkody, dzięki czemu ich więź była dużo mocniejsza, niż mogłoby się komuś wydawać. No i ona była lepsza od jakiejś siedemnastki z zespołem.
    Odwzajemniła pocałunek, jednak po chwili odsunęła się od niego kawałek.
    -Podejrzewam, że musisz się porządnie przygotować na spotkanie z tą "laską", więc może dla zyskania na czasie już pójdziesz? - uśmiechnęła się szeroko - Nie wyganiam cię, ale i ty, i ja musimy się umyć.

    OdpowiedzUsuń
  71. - Dlatego jestem święcie przekonany, że w monogamicznym związku nie wytrzymałbym dłużej niż tydzień w porywach i przy dobrych wiatrach do dwóch tygodni, przy nadwyżce zajęć dodatkowych – roześmiał się, chociaż mówił całkiem poważnie. Nie kręciły go spacerki z dziewczyną za rękę, chyba że miały na celu poderwanie jakiejś, nie bawiły go kolacje przy świecach, no chyba że miały na celu zaciągnięcie jakiejś dziewczyny do łóżka. Nie był skomplikowany i łatwo było go rozszyfrować, ale niektóre dziewczyny najwyraźniej ignorowały jego opinię i wszystkie symptomy zwiastujące tego typu zachowanie. Więc w sumie same sobie były winne. Z reszta nie ważne. Ta dyskusja nie miała dotyczyć życia seksualnego i związków Nathaniela, a raczej problemów w raju jego przyjaciół.
    - Chyba sam nie wierzysz w to, co mówisz, tak jak i ona zresztą – powiedział, choć przecież miał się nie mieszać. No dobra, powiedział Lenie, że się nie będzie mieszał, że nie będzie jej radził, ale z Adamem rozmawia na ten temat…nie ma to jak męska solidarność. – Nie wiem już sam, czy jesteś tak ślepy czy ona tak przewrażliwiona, ale bez względu na to jaka jest prawda powinniście pogadać poważnie i tyle – wzruszył ramionami, a nad odpowiedzią na jego pytanie zastanowił się dłużej. – Po prostu miałem wrażenie, że jesteście szczęśliwi i to sprawiało wrażenie, że jesteście idealną parą.

    OdpowiedzUsuń
  72. Przytulając Ginę, zrobiła urażoną minę, spoglądając na Adama.
    -Cwaniaczku, zrobiłeś to specjalnie, żeby twoja nowa dziewczyna mnie nie poznała! - powiedziała z udawanym wyrzutem, chociaż tak naprawdę żartowała. Jego siostra spojrzała ze zdziwieniem na brata, a potem przeniosła wzrok na blondynkę. - Żartuję - sprostowała. - I cześć, przy okazji - zaśmiała się lekko, po czym weszła jeszcze na chwilę do domu by zabrać torbę i zamknęła drzwi wejściowe na klucz. - No to w takim razie, gdzie chcecie iść? - spytała, ruszając przed siebie wzdłuż chodnika i spoglądając to na jedno, to na drugie z rodzeństwa.

    OdpowiedzUsuń
  73. -O nie, plaża odpada. Spędziłam na niej ostatnio wystarczająco dużo czasu - uśmiechnęła się znacząco w stronę Adama. - Ale możemy pójść do alejki przy plaży, mam ochotę na watę cukrową. Po drodze dotrzemy na molo, albo pójdziemy gdzieś indziej. Co ty na to? - zwróciła się do dziesięciolatki, która pokiwała głową, słysząc jej propozycję. - A w ogóle słyszałam, że naciągasz rodziców na telefon - zaśmiała się. - Też tak robiłam, póki nie przyszedł rachunek na ponad dwieście dolarów i nie kazali mi tego spłacać z własnego kieszonkowego. Po raz pierwszy wtedy pracowałam roznosząc gazety o piątej rano - skrzywiła się na to wspomnienie. Nigdy nie była rannym ptaszkiem, dlatego ta praca w wieku dwunastu lat nie przychodziła jej łatwo.

    OdpowiedzUsuń
  74. Obserwowała Ginę z rozbawieniem. Szczerze powiedziawszy spodziewała się, że jak tylko spotka jakieś swoje koleżanki, to odwali taki numer. Nie było w tym zresztą nic dziwnego, ona robiła identycznie kilka lat temu. A zdaje się jakby to było tak niedawno...no cóż, czas leci i ona na każdym kroku przekonuje się, że się starzeje. Chociaż póki co to raczej dorasta, na szczęście. Najśmieszniejsze jest to, że wydaje jej się jakby jej tok myślenia był zawsze taki sam. Tymczasem wcale tak nie jest, co zdążyła już zaobserwować chociażby podczas czytania starych pamiętników. Właściwie to trudno to nazwać czytaniem, bo co przejrzała pół strony, załamywała się, jak mogła pisać takie głupoty i chowała dziennik jak najgłębiej do szafki, byle by nikt tych bzdur nie zobaczył.
    -Och, chyba nie widziałeś bezczelnych dzieci. Nie opowiadałam ci o moim kuzynie? Jest obrzydliwym dziewięcioletnim grubasem, który kocha karczek i na grillu zawsze próbuje zjeść go jak najwięcej, żeby inni nie mieli. Nawet nie dlatego, że jest głodny, tylko po prostu z czystej złośliwości. Ale nie za bardzo do niego dociera, że jedyną osobą, której szkodzi jest on sam. Poza tym bije swoją starszą o sześć lat siostrą, rządzi wszystkimi domownikami i jest ukochanym synusiem mamusi, która sprawia wrażenie, jakby nie zauważała jakim jest idiotą. To jest dramat! - zaśmiała się, chociaż wcale nie było jej do śmiechu, bo dzieciaka nie znosiła. - Ale dobra, już ci o tym nie opowiadam, tylko zróbmy coś ciekawego. Problem w tym, że nie mam pomysłu co.

    OdpowiedzUsuń
  75. Może i miał rację, a Nathaniel ostatnio zbytnio filozofował na tego typu tematy, ale to wszystko związane było pewnie z przyjazdem pewnej tajemniczej Francuzki o której im opowiedział. Nie zgotował jej miłego powitania, ale przecież nie spodziewała się chyba, że przywita ją z otwartymi ramionami po czymś takim. Zagryzł lekko dolną wargę i pokiwał lekko głową.
    - Jesteś niesamowitym optymistą – skomentował tylko i zaśmiał się pod nosem, opierając łokcie o blat stolika. – Co do ogniska, to kto wie może się jakoś wypogodzi w co wątpię, ewentualnie… - wziął głęboki oddech i zamilkł na moment. – Dobra, ostatni raz robię imprezę w domu, więc musi być mega genialna, także zajmij się zaproszeniem ludzi, ja załatwię najlepszy alkohol i wyjazd rodziców – zaproponował. – Przydałaby się jakaś dobra muza więc albo znajdźmy kogoś kto będzie ją puszczał, albo skołujmy jakieś niezłe płytki – wyliczał. Imprezy dobrze mu robiły, mógł zapomnieć o niektórych rzeczach, których pamiętać nie chciał.

    OdpowiedzUsuń
  76. Nawet nie zamierzała odmawiać, więc gdy ją pocałował, jakoś specjalnie nie narzekała. Zamiast tego zarzuciła mu ręce na szyję i przyciągnęła bliżej siebie odwzajemniając pocałunki równie żarliwie, jak robił to Adam. Po dłuższej chwili oderwali się od siebie, a Lena spojrzała na niego z łobuzerskim uśmiechem.
    -Jesteśmy jacyś strasznie posłuszni, zauważyłeś? Wykonujemy polecenia mojego ojca, twojej siostry...Po prostu ideały, nie to co ta dzisiejsza młodzież.
    Zamilkła na moment, bo zauważyła plakat przyczepiony do słupa informujący o jakiejś imprezie na plaży.
    -Przyjdziesz? - spytała, spoglądając to na niego, to na reklamę. Zapowiadało się ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  77. -Dasz radę - klepnęła go w plecy w pokrzepiającym geście. - Wiem, że masz sporo do roboty, ale w nocy i tak nie robisz nic pożytecznego tylko śpisz. Zresztą dzisiaj już się wystarczająco wyspałeś, wystarczy ci na najbliższy tydzień - zaśmiała się. Żadne pocałunki nie były w stanie jej przekupić, aż tak łatwo nie było. - A teraz chodź, ruszamy przed siebie, bo stoimy tu od piętnastu minut! - Złapała go za rękę i pociągnęła w stronę najbliższej ulicy. Szli przez jakiś czas, właściwie bez żadnego celu, po prostu ciesząc się swoim towarzystwem i gadając jak najęci. W końcu, zupełnie niechcący trafili do dzielnicy, w której mieszkali i Lena zdała sobie sprawę, że czas wracać do domu. Wystarczająco dużo czasu spędziła poza nim w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin i po tym wszystkim nie pragnęła już niczego innego, tylko położyć się na kanapie i odpocząć. Szczególnie, że wkrótce szykowała się impreza, na którą zamierzała iść. I spodziewała się spotkać tam Adama wbrew temu co mówił.
    Dlatego pożegnała się z nim i każde z nich poszło w swoją stronę, by wkrótce się spotkać. Bo nie było innej możliwości po tym, co się działo w ciągu kilku minionych tygodni.

    OdpowiedzUsuń
  78. [Ja miałam na myśli imprezę, która faktycznie jest na blogu w zakładce 'Welcome to St. Tropez' :DD
    Dlatego nie wiem czy chcesz kontynuować ten wątek i udajemy, że jest jakaś inna impreza, czy dołączasz się do zabawy tam, a tutaj zaczniemy inny wątek jakoś niedługo?]

    OdpowiedzUsuń
  79. - Proszę Cię, nie rób ze mnie kaleki, a tym bardziej dziewczynki, która potrzebuje ciągłego, męskiego wsparcia - powiedziała z wyrzutem, a jej ton głosu momentalnie nabrał gwałotwnego zabarwienia. Sama nie wiedziała dlaczego broni się przed okazywaniem jakiejkolwiek słabości. Podchodziła do wszystkiego z uprzedzeniem, a już tym bardziej do słodkich cech kobiet, które wprost wywoływały u niej wybuchy agresji.
    - Śmierdzisz teraz fajkami - powiedziała po chwili, mierząc chłopaka od góry do dołu. - Chodź, trzeba kupić Ci gumę do życia. A sama zafunduję sobie kawę.
    Złapała towarzysza za rękaw, ciągnąc go w kierunku sklepu na stacji.

    OdpowiedzUsuń
  80. Uniosła wzrok na Adama. Szczerze mówiąc była nieco zaskoczona jego obecnością, szczególnie, że nadal był dość zajęty i nic nie zapowiadało, że zamierza się wybrać na imprezę. A tu niespodzianka! Szkoda, że ona sama z niej zrezygnowała, bo wolała iść później na St. Tropez.
    -Jak widać nie - wzruszyła beztrosko ramionami. - Książka jest bardzo ciekawa, nie wiem co jest w niej gorszego od popijawy - zaśmiała się i wbrew temu co przed chwilą powiedziała, odłożyła lekturę na bok. - Czyżbyś jednak się zdecydował na nią pójść? - spojrzała na niego z błyskiem w oku.

    OdpowiedzUsuń
  81. Zabrał wszystkie swoje rzezy i postanowił, że zacznie szukać tego chłopaka. Im szybciej to załatwi, tym lepiej. Zaczął więc na początek od klasy muzycznej, a drobna blondynka, podpowiedziała mu, że na pewno znajdzie Adama na placu szkolnym, razem ze swoją dziewczyną. Podziękował, kierując się teraz w stronę drzwi wyjściowych. Słońce dawało się niemiłosiernie we znaki, więc przystawił dłoń do czoła, szukając gdzieś jakiejś najbliższej pary. Rzeczywiście, przyuważył dwójkę zakochanych, siedzących pod drzewem i najwidoczniej cieszących się swoją obecnością. Westchnął cicho, podchodząc niepewnie do całującej się pary. Kiedy chłopak odezwał się, a następnie przybrał ciepły uśmiech, Vincent odwzajemnił go lekko.-Mam ogromną prośbę.-Powiedział, drapiąc się odruchowo po skroni.

    OdpowiedzUsuń
  82. Oparła głowę na ręce i spojrzała leniwym wzrokiem w stronę szafy.
    -W sumie już mi się nie chce stąd wychodzić. I zanim znalazłabym coś do ubrania, minęłaby godzina - nagle przerwała, jakby coś jej się przypomniało. I faktycznie tak było, ale jednocześnie wpadła na pewien pomysł. - Adam, wiesz co się stało dokładnie rok temu? -podniosła się gwałtownie z łóżka, a na jej twarzy pojawił się podekscytowany uśmiech. - Pewnie nie, ale dokładnie wtedy zdecydowaliśmy się być razem - oparła dłonie na biodrach. No bo mówienie, że wtedy zostali parą byłoby trochę głupie, zważywszy na to, że dopiero teraz są parą z prawdziwego zdarzenia.
    -Ale nieważne, właśnie wpadłam na pewną myśl. Pójdziemy gdzieś, owszem, ale oddzielnie - widząc jego zdziwioną minę, zaśmiała się. - Spokojnie, spotkamy się na miejscu. Chodzi o to, żebyśmy trafili tam sami i...udawali, że się nie znamy - teraz już był zszokowany, na co ona ledwo powstrzymała wybuch śmiechu. - Wiem, że to brzmi głupio, ale może być ciekawie, jak będziemy się poznawać na nowo. Myślę, że to się może całkiem fajnie rozwinąć - uśmiechnęła się szeroko. - Co powiesz na ten klimatyczny klub, który ostatnio otworzyli? Albo może najpierw powiedz, jak ci się ten pomysł podoba.

    OdpowiedzUsuń
  83. Adam dobrze kombinował, zwłaszcza że po ostatniej imprezie w domu Nathaniela sam zainteresowany oświadczył iż nigdy więcej tego nie powtórzą, a już na pewno nie tak szybko. Nate naprawdę doceniał kumpla, ale nie spodziewał się że tak szybko wyłapie, że coś jest nie tak z nim czy też u niego. Automatycznie spuścił spojrzenie, szukając czegoś interesującego na blacie stolika, bawiąc się brzegiem serwetki. On nie lubił mówić o uczuciach, to było dla niego coś krępującego, bo on przecież nie był ani wrażliwy, ani romantyczny, ani uczuciowy, więc skąd do cholery to co działo się w jego głowie i sercu.
    - Destiny przyjechała – rzucił krótko, mając nadzieję, że Adam zrozumie, w końcu opowiadał im o tej rudowłosej dziewczynie, która skradła jego serce, a później po prostu rzuciła je na ziemię i zdeptała obcasem.

    OdpowiedzUsuń
  84. I ona także nie była typem dziewczyny, która pamiętała o wszystkich rocznicach. Nawet niespecjalnie jej zależało, żeby owe wydarzenia świętować. Szczególnie, że sama ledwo pamiętała, chociażby kiedy jej rodzice mają urodziny. Po prostu akurat jej się ta data przypomniała, więc pomyślała, że można by zrobić dzisiaj coś ciekawego.
    Kiedy ją objął, a następnie zaczął całować, poczuła jak miękną jej kolana. Z każdym kolejnym muśnięciem jego ust, miała ochotę na więcej. Dużo więcej. Ledwo się powstrzymała, by nie zedrzeć z niego koszulki i nie olać całego planu. Jednak w końcu chłopak ich oboje powstrzymał, przypominając o tym, co zamierzali zrobić. Westchnęła.
    -Zobaczymy jak daleko rozwinie się nasza znajomość później - uśmiechnęła się łobuzersko. - A teraz idź do domu, przebierz się czy coś i ja też to zrobię. Zobaczymy się na miejscu, w klubie!
    Jak powiedziała, tak zrobiła. Pospiesznie zajęła się wybieraniem ubrań. Zdecydowała się na czarną, dopasowaną sukienkę bez pleców. Podkreśliła oczy cienką kreską i tuszem do rzęs, a następnie przejrzawszy się w ostatni raz w lustrze, zabrała torebkę i wyszła z domu. Chciała wyglądać więcej niż dobrze na "pierwszym spotkaniu" i wydawało jej się, że osiągnęła zamierzony efekt.
    W klubie była przed Adamem, ku jej zdziwieniu. Usiadła więc przy barze, udając, że na nikogo nie czeka. Uśmiechnęła się lekko do barmana.
    -Poproszę Cosmopolitan - oznajmiła.

    OdpowiedzUsuń
  85. Popijała sobie drinka, rozmyślając o wszystkim i o niczym. Nie rozmawiała z nikim, bo po prostu nie miała na to specjalnej ochoty. Jedyne czego chciała, to żeby Adam w końcu się pojawił.
    I zobaczyła go, gdy stał przy wejściu i zagadywała go jakaś niebrzydka brunetka. Wywróciła teatralnie oczami. Ciekawa była, czy oleję tamtą dziewczynę i zjawi się u jej boku, czy zrobi coś innego. Byłoby słabo, gdyby za bardzo wczuł się w rolę i zajął poznawaniem nowych osób, które nie były...nią.
    Ona jednak spokojnie nadal siedziała przy barze, udając, że wcale go nie zauważyła i wpatrując się gdzieś przed siebie. Nie zamierzała za nim latać po całym klubie, w końcu nie wiedziała kim jest, więc dlaczego miałaby to robić?

    OdpowiedzUsuń
  86. Kiedy obok niej usiadł Adam, a tuż obok niego owa brunetka, zaczęła się zastanawiać o co do cholery chodzi. Bawili się w jakiś trójkąt, czy co? I wtedy usłyszała, jak odezwał się do niej po imieniu. Nicole. Ta dziewczyna, z którą spędzał ostatnio tyle czasu teraz przybłąkała się tutaj. No pięknie.
    Uznała jednak, że nie ma sensu ich dalej ignorować, lepiej zacząć coś robić.
    -Urocza z was para - zagadnęła, być może nieco zbyt odważnie, ale zdecydowanie nie złośliwie. Mieli się nie znać, to wcieliła się w rolę. Spoglądała na nich z nieodgadnionym uśmieszkiem na twarzy, przesuwając opuszkiem palca po krawędzi kieliszka. W związku z tym, że mieli udawać, że się nie znają, wypadało im po prostu zaprzeczyć. Lena zerknęła na Nicole, która trochę się zaczerwieniła.

    OdpowiedzUsuń
  87. Zignorowała jego wypowiedź o bliskich przyjaciołach, a także ten uścisk. Na jego pytanie udała, że się rozgląda.
    -Jak widać owszem - wzruszyła ramionami, upijając łyk alkoholu. - To...dobre miejsce, by posiedzieć, pomyśleć i może trochę się upić - uśmiechnęła się lekko. - Często tu bywasz? - to pytanie skierowała do dziewczyny, bo mimo, że miała Adama nie znać, takie pytanie uznała za bezsensowne. Bardziej chciała się czegoś dowiedzieć o Nicole.

    OdpowiedzUsuń
  88. [Wiem xd]
    Z uprzejmym uśmiechem odprowadziła dziewczynę wzrokiem, gdy tamta szła na parkiet. Chwilę później zdawała się jakby o niej kompletnie zapomnieć, kiedy spojrzała na chłopaka siedzącego obok.
    W jej kieliszku nie było już nic z drinka, którego zamówiła, więc uznała, że czemu by nie skorzystać z propozycji nieznajomego.
    -Mojito - uśmiechnęła się lekko i oparła podbródek na dłoni. - Jestem Lena.
    Przez chwilę przyglądała się mu badawczo, jakby próbowała go rozgryźć.
    -Nie masz ochoty tańczyć? - spytała, spoglądając na długowłosą dziewczynę szalejącą w tłumie.

    OdpowiedzUsuń
  89. Już zamierzała powiedzieć coś w stylu "No przecież ją lubisz, więc nie widzę przeciwwskazań, żebyś miał z nią nie tańczyć", ale w ostatniej chwili ugryzła się w język. Wolała by się na nią nie wkurzał i nie uważał, za zazdrosną, bo taka nie była. No i nie chciała go sprowokować do tego stopnia, żeby faktycznie poszedł tańczyć z Nicole.
    Na zadane pytanie trudno było jej było znaleźć odpowiedź. No bo co miała niby wymyślić?
    Nagle uśmiechnęła się nikle i spojrzała na niego.
    -Przyszłam na podryw - starała się zachować poważny wyraz twarzy, a tymczasem w środku pękała ze śmiechu. - Nie ma na to lepszego miejsca. Opowiedz mi coś o sobie Adam.

    OdpowiedzUsuń
  90. Uśmiechnął się, kiwając głową. Właściwie było mu trochę głupio, że musiał prosić Adama o tak banalną zapewne dla niego rzecz. Wyciągnął z kieszeni, nienagannie złożoną kartkę i podał ją chłopakowi. W milczeniu czekał na reakcję.-Potrzebuję lekcji gry na gitarze.-Modlił się w duchu, żeby tylko zgodził się poświęcić mu trochę swojego wolnego czasu. Nie ukrywał, że uczęszczanie na kolejne lekcje pod okiem nauczyciela są dla niego rzeczą niezmiernie ważną. Dlatego teraz wszystko zależało od chłopaka, który wyglądał jakby się zastanawiał nad odpowiedzią.

    OdpowiedzUsuń
  91. Faktycznie, była bardzo zdziwiona. Po pierwsze nie wiedziała, czy chłopak nadal się bawi w ich grę, czy stwierdził, że czas ją zakończyć. No i jego słowa zaczęły powoli do niej docierać.
    Patrzyła mu uważnie w oczy i wiedziała, że mówił prawdę. To dodawało otuchy i poczucia bezpieczeństwa. Naprawdę chciała powiedzieć mu to samo, ale nie mogła. Nie dlatego, że tego nie czuła. Chodziło o miejsce. Obok, jakby nigdy nic, tańczyła sobie Nicole, a oni siedzieli przy barze w jakimś klubie. To zdecydowanie nieodpowiednie miejsce na takie wyznania.
    Oczywiście nie miała nic przeciwko temu, że on jej to powiedział, ale sama nie mogła się na to tutaj zdobyć.
    Nagle podniosła się z miejsca, złapała chłopaka za koszulkę i przyciągnęła do siebie, by go pocałować. Nie wiedziała dlaczego, ale poczuła nagły przypływ adrenaliny i podniecenia, a serce waliło jej jak młotem. Dosłownie jakby całowała go po raz pierwszy w życiu. Chociaż...robiła to tak zachłannie, jakby czekała na dotyk jego warg od dawna. Wpiła się w niego, chłonąc zapach jego perfum, smak jego miękkich ust, nie mogąc się od niego oderwać.
    W końcu zbliżyła się do jego ucha.
    -Chodźmy stąd, teraz - powiedziała.

    OdpowiedzUsuń
  92. - Właściwie to tak.- Pokiwała głową wbijając wzrok w stół przy którym siedział chłopak, była nieco skrępowana faktem, że musi kogokolwiek prosić o pomoc, od zawsze ceniła sobie niezależność i samodzielność, a teraz przychodziło jej uczestniczenie w można powiedzieć korepetycjach, w których to ona miała robić za uczennicę.- Słyszałam, że jesteś całkiem niezły w czytaniu nut, a tak się składa, że mam z tym przedmiotem okropne kłopoty.- Powiedziała już nieco bardziej energicznie i usiadła naprzeciwko chłopaka wyciągając zeszyt, jakby nie bardzo interesowała ją jego odpowiedź, chociaż było to spowodowane raczej stresem niż brakiem wychowania z jej strony. Westchnęła cicho przeczesując swoją krótką, bujną czuprynę. Żałowała, że w tym miejscu nie można palić, ponieważ odrobina nikotyny wyeliminowałaby jej zdenerwowanie.

    OdpowiedzUsuń
  93. Po opuszczeniu baru zdała sobie sprawę, że właściwie nie wie, gdzie chce iść. Dlatego wędrowali przed siebie, a Lena liczyła na to, że Adam coś wymyśli albo zaproponuje, bo ona chwilowo nie miała do tego głowy.
    -W porządku - odpowiedziała, gdy usłyszała jego przeprosiny dotyczące ich nieudanej gry. Właściwie nawet jej nie przeszkadzało, że nie udało im się tego zrobić, bo jak by nie było, nadal dobrze się bawili. - W sumie to było trochę bez sensu - zaśmiała się, spoglądając na niego. - Ale warto było spróbować.
    Rozejrzała się wokoło i zdała sobie sprawę, że są w nie najlepszej części Palm Springs i lepiej, żeby poszli gdzieś indziej. Najlepiej w konkretnym kierunku, żeby znowu nie trafić do takiej dzielnicy. Nie doczekawszy się jednak żadnych propozycji od strony chłopaka, niewiele myśląc, po prostu pociągnęła go za sobą w przeciwną stronę. Kilkanaście minut później znaleźli się na pustej, ciemnej plaży, a do ich uszu dochodził relaksujący szum fal.
    Dziewczyna nie miała ochoty na spacery wzdłuż linii oceanu, za to wolała usiąść na piasku, co rzecz jasna zrobiła, niespecjalnie przejmując się tym, że była w wieczorowej sukience.

    OdpowiedzUsuń
  94. -Nie mogę się nie zgodzić - odparła, patrząc na ledwo widoczne fale rozbijające się łagodnie o brzeg. Ocean w nocy wydawał się taki tajemniczy i można by rzec, niebezpieczny. Nie kusił, tak jak w upalny dzień, by zamoczyć w nim rozgrzane ciało. Wręcz przeciwnie, ukazywał swoje drugie, nieznane większości ludzi oblicze. Chłodna woda, widoczne w oddali światła statków oraz fale. W zależności od tego czy jest sztorm, czy nie, głośniejsze lub cichsze. Chociaż i tak nie można było cieszyć się jedynie tymi dźwiękami docierającymi do uszu, bowiem w oddali słychać było także głośno mówiących ludzi w nadmorskich barach i pubach.
    Ale to wszystko i tak było przyjemne. Przypominało wakacje. Kompletny spokój, brak odpowiedzialności i obowiązków. Właśnie tak się teraz czuła Lena. Nie liczyło się nic, co zostawiła w mieście. Siedziała na plaży z Adamem i wsłuchiwała się w nocne odgłosy. I myślała. Nad tym co się dzisiaj wydarzyło, nad tym co jej wyznał w najmniej oczekiwanym momencie.
    Uniosła na niego wzrok, ich oczy świeciły się lekko przez słabe odbijające się światło od strony miasteczka. Wyprostowała się, by uzyskać parę centymetrów i być z nim na równi. Powoli zbliżyła swoją twarz do jego, tym razem bez tej stanowczości, której dała popis w klubie. Raczej jakby nie była pewna czy może to zrobić. Delikatnie dotknęła wargami jego ust, przymykając oczy. Po chwili zrobiła to jeszcze raz i kolejny. Potem zatrzymała się na moment i pogładziła go dłonią po policzku.
    -Ja też cię kocham - oznajmiła w końcu. Tak. To było to miejsce, w którym chciała mu o tym powiedzieć. Idealne miejsce i idealny czas.

    OdpowiedzUsuń
  95. Po wypowiedzeniu ostatnich słów, odsunęła się odrobinę, żeby obserwować jego reakcje. Szczerze powiedziawszy wyglądał na bardziej zaskoczonego niż ona, kiedy jej to powiedział. A właściwe...był w ciężkim szoku i długo mu zajęło, aż się z tego otrząsnął. Nie wiedziała czy to dobrze czy źle, ale gdy w końcu udało mu się dojść do siebie, zrozumiała, że jest okej.
    Cóż, po tych wszystkich ostatnich numerach, jak udawanie, że się nie znają i wyznawaniu uczuć (co było zupełnie do niej niepodobne) chyba zdążył się zorientować, że jest nieprzewidywalna. Bo faktycznie taka była. To co robiła, zależało od wielu czynników i nierzadko zdarzało się, że robiła coś, o co jeszcze niedawno by się sama nie podejrzewała. A to było jedną z tych rzeczy.
    -Na razie nie mam nic w repertuarze, ale poczekaj jeszcze trochę, to może coś wymyślę - uśmiechnęła się szeroko. Oparła łokcie o piasek tak, że była w pozycji pół leżącej i pozwoliła Adamowi dalej dotykać jej szyi. Było to miejsce wyjątkowo wrażliwe, stąd tego typu pieszczoty sprawiały niemałą przyjemność.

    OdpowiedzUsuń
  96. Roześmiała się, kręcąc głową z rozbawieniem.
    -Taka ze mnie szalona dziewczyna! - oparła głowę na ręce i położyła się bokiem, by móc na niego patrzeć. - Może gdzieś pojedziemy w weekend, co ty na to? Do domku nad jeziorem moich rodziców albo do jakiegoś dużego miasta. Albo...nie wiem, masz jakiś inny pomysł?
    [sorry, że tak krótko, na moment moja wena się gdzieś zgubiła ;D]

    OdpowiedzUsuń
  97. Owszem, wywróciła oczami, ale nie dlatego, że był tak opiekuńczy, tylko dlatego, że nie było jej zimno. Mimo odkrytych pleców sukienki trzymała się naprawdę dobrze, bo temperatura powietrza była niczego sobie.
    Słuchała uważnie co ma jej do powiedzenia tym razem. Znowu ta cała Nicole. Starała się ignorować istnienie tej osoby jak się dało, ale nie było to łatwe. Usiłowała skupiać się na jej coraz lepszej relacji z Adamem. No przecież nie ma takiej możliwości, żeby był zainteresowany tą młodą wokalistką, prawda? Nie ma się czym przejmować i należy ją traktować jak zwykłą znajomą.
    Natomiast gdy usłyszała o rodzinnym grillu, humor jej się poprawił.
    -Brzmi gorzej niż moje propozycje, to fakt. Ale i tak mi pasuje - uśmiechnęła się szeroko. Wiedziała, że rodzice jej chłopaka ją lubią, no i ona także nie czuła się skrępowana w ich towarzystwie. Nie wspominając już o tym, że nie zamierzała zrezygnować z okazji do poprawienia ich relacji jeszcze bardziej oraz pokazania, że jest odpowiednią dziewczyną dla Adama. Mimo, że przecież niczego nie musiała udowadniać.
    -To jesteśmy umówieni. A teraz pozwolisz, że nacieszę się tobą, bez obecności twoich rodziców - to mówiąc, uśmiechnęła się figlarnie i przyciągnęła go do siebie, całując po raz kolejny jego usta. To uczucie pożądania, które poczuła w klubie, właśnie powróciło w zdwojonej sile, a ona nie zamierzała go powstrzymywać.

    OdpowiedzUsuń
  98. Ucieszyła ją dość entuzjastyczna reakcja chłopaka, na jej "prośbę". Przyciągnęła go do siebie i objęła nogami jego uda, po czym zaczęła przesuwać stopami po jego łydkach. Dłonią zmierzwiła mu włosy, przez moment przerywając pocałunki i spoglądając na niego z lekkim uśmiechem. Bezceremonialnie ściągnęła mu koszulkę przez głowę i przy jego drobnej pomocy pozbyła się swojej sukienki. Seks na plaży. Tego jeszcze nie było, ale musiała przyznać, że było to bardzo podniecające. Starała się ignorować piasek, który był wszędzie, bo jak by nie było, to co teraz robili zajmowało jej całą uwagę. Powróciła do ust Adama, które obdarzała kolejnymi żarliwymi pocałunkami, jednocześnie pozwalając swoim rękom wędrować po całym jego ciele, drażniąc najwrażliwsze części. Nie drapała go ani nic z tych rzeczy. Było stosunkowo delikatnie i można by rzec, zmysłowo. To wszystko sprawiało, że cieszyła się ich bliskością jeszcze bardziej.
    Dobrze, że dzięki tabletkom, które brała nie musieli się przejmować tak przyziemnymi sprawami jak zabezpieczenie. To pozwalało ponieść się chwili w każdym momencie, w każdym miejscu. Dokładnie tak jak teraz.
    Nie minęło wiele czasu, a oni pozostali bez żadnych ubrań, ani na sekundę nie przerywając dogadzania sobie wzajemnie.
    [zgaduję, że chcesz przerwać i przejść do części "po"? :D]

    OdpowiedzUsuń
  99. [Hahaha, oj chciałabym mieć zawsze rację, chciałabym ;) ]
    To prawda. Gdyby ktoś dorosły ich przyłapał, mieliby straszne kłopoty, a co najgorsze oboje popsuliby sobie relacje z rodzicami. A to było ostatnie, czego potrzebowali.
    No ale...kto by się przejmował takimi rzeczami, kiedy byli w trakcie czegoś tak zajmującego? Oczywiście, nikt. Gdy było już po wszystkim, pozwolili sobie na chwilę wytchnienia. Chociaż prawdę powiedziawszy, gdyby tylko mieli więcej energii i siły, nie zdołaliby się od siebie oderwać przez jeszcze dłuższy czas.
    Pozwoliła się chłopakowi jeszcze kilka razy pocałować, po czym po prostu spoczęła na jego torsie. Czuła się spełniona i usatysfakcjonowana życiem. Właściwie, emocje i uczucia, których przed chwilą doznała, skutecznie wyczyściły jej mózg do tego stopnia, że nawet nie wiedziała o czym myśli. W głowie miała tylko błogi spokój.
    -Mi też się podobają - uśmiechnęła się, czego on oczywiście również nie mógł zobaczyć. Uniosła głowę i delikatnie przesunęła dłonią po klatce piersiowej chłopaka, jednocześnie całując go po szyi. - Uwierz, bez ciebie nie byłabym taka niesamowita - wyszeptała mu do ucha, pozwalając sobie dotknąć niższych partii jego ciała jeszcze raz. Zaraz potem jednak zdołała się opanować i razem położyli się na piasku, obserwując bezchmurne niebo.
    Chciała zadać pytanie, co teraz zrobią. Czy pójdą do niego, czy do niej, czy może się niedługo rozstaną, ale pomyślała, że nie ma ochoty przerywać tak przyjemnej chwili.

    OdpowiedzUsuń
  100. -O tym, co teraz będziemy robić - powiedziała, odrobinę rozleniwionym głosem. I nic dziwnego, w ciągu ostatnich paru godzin nie dość, że wyczerpała wszystkie zasoby energii, to jeszcze zapomniała o wszystkich obowiązkach i codziennych sprawach. - No bo w końcu trzeba będzie się stąd podnieść i gdzieś pójść, prawda? - zerknęła na niego kątem oka. Nie chciało jej się ruszać głową, jedyne ruchy jakie wykonywała, to było robienie palcem kółek na brzuchu chłopaka. - Zostajemy tu do świtu, czy idziemy wcześniej?

    OdpowiedzUsuń
  101. Niechętnie pozwoliła mu założyć sobie sukienkę. Nie było jej zimno ani niewygodnie, więc nie czuła potrzeby ubierania się, szczególnie, że ona chorowała bardzo rzadko. A nawet kiedy raz na jakiś czas jej się to zdarzało, jej matka błyskawicznie ją uzdrawiała toną leków. W końcu była lekarzem.
    -Mi pasuje - odpowiedziała, całując go delikatnie w usta i powracając do poprzedniej pozycji leżącej. - Co sądzisz o tym, żebym zapuściła włosy? - spytała, bawiąc się swoimi krótkimi kosmykami. Może i była to praktyczna fryzura i ona nie wyglądała w niej najgorzej, ale czasem zazdrościła włosów tym wszystkim blondynkom, które mogły sobie z nimi robić co tylko chciały. Co prawda, było z nimi na pewno mnóstwo roboty, ale za to prezentowały się w większości przypadków bardzo efektownie.

    OdpowiedzUsuń
  102. Zaśmiała się beztrosko. Rzeczywiście, nie był w tej sprawie zbyt pomocny, a ona nadal nie wiedziała co ma z tym swoim wyglądem zrobić. Uznała jednak, że nie ma ochoty się nad tym teraz głośno rozwodzić, ani nawet zastanawiać.
    Szczególnie, że jej chłopak właśnie wyparował z kolejnym pomysłem dotyczącym zagospodarowania swojego jakże cennego czasu. Stłumiła w sobie ciężkie westchnięcie i powstrzymała się od rozpoczęcia wywodu pod tytułem "O Boże, co ja bez ciebie zrobię". Zdążyła się już przekonać, że krótkie przerwy były dla nich dobre, a co więcej nie chciała ograniczać zarówno swojego jak i jego życia do ciągłego spędzania czasu we dwoje. To musiałoby się w końcu któremuś znudzić, albo by ze sobą nie wytrzymali. No i miał okazję się rozwijać, dążyć do swoich celów. Ona prawdopodobnie czułaby się przytłoczona jego ciągłą obecnością i nadmierną opiekuńczością. Będzie miała trochę czasu na nadrobienie zaległości z niektórymi przyjaciółmi. Szczególnie, że w wakacje nie ma nic innego do roboty.
    Dlatego zdecydowała się go wspierać w tej decyzji i udawać, że jak najbardziej jej to pasuje. Mimo kilku niezbyt dobrych kwestii, które dotyczyły tego wyjazdu.
    -To całkiem niezły pomysł - odezwała się wreszcie. - Myślę, że może wam się udać rozsławić zespół i kto wie, może niedługo odniesiecie sukces? - uśmiechnęła się szeroko. - Wkładacie w to wszystko tyle pracy i serca, że zdziwiłabym się, gdyby to nie odniosło żadnego skutku.

    OdpowiedzUsuń
  103. Pomimo, że na moment zdołał ją uciszyć i tak nie zamierzała zrezygnować z tego co miała do powiedzenia, więc gdy tylko miała możliwość, by się wypowiedzieć, z przyjemnością z niej skorzystała.
    -To nie to, że jej nie lubię. Nie znam jej i nic o niej nie wiem. Trochę mnie wkurza, to fakt. Ale nic oprócz tego. Poza tym chciałam zauważyć, że i tak koniec końców, mi o tym powiedziałeś - uniosła brwi spoglądając na niego z rozbawieniem. Gdy wspomniał o wspólnym wyjeździe, była nieco zbita z tropu. Jakieś półtorej godziny wcześniej proponowała mu ni mniej, ni więcej to samo, a on wymigiwał się brakiem czasu oraz zaproponował, żeby wpadła na rodzinnego grilla. - Jeszcze niedawno mówiłeś, że jesteś zajęty - zauważyła. - Teraz już kompletnie zgłupiałam - roześmiała się. - Ale oczywiście, jestem za.

    OdpowiedzUsuń
  104. Wywróciła oczami. Chciała dodać, że owszem, może i nic nie robi, ale spędza z nim więcej czasu niż ona. Jednak widząc, że chłopak uciął temat, w ostatnim momencie ugryzła się w język.
    Powróciła myślami na właściwie tory, a mianowicie: wyjazd. Cieszyła się, że coś takiego zaproponował. Gdziekolwiek by nie pojechali, wiedziała, że będzie świetnie. Tylko...no wypadałoby wymyślić mniej więcej jaki będzie cel ich podróży. O ile w ogóle jakiś będzie. W końcu już raz zdarzyło im się pojechać przed siebie i było naprawdę ciekawie.
    -Dobrze więc. Co pan proponuje, panie Thompson? - ułożyła się na brzuchu i położyła dłonie na torsie chłopaka, a na nich swoją głowę.

    OdpowiedzUsuń
  105. [ Mnie tam wątek jak najbardziej odpowiada ;) Chociaż właściwie mi rzadko kiedy propozycje wątkowe nie odpowiadają :D No to, co? Zaczynamy? :D Znaczy...zaczynasz? ;> ]

    OdpowiedzUsuń
  106. [Tym razem zdarzyła ci się pomyłka; napisałaś Laura, zamiast Lena XD]
    -O rany, to strasznie daleko stąd - zauważyła. Z pewnością w takim razie ich podróż nie zajmie jednego dnia, tylko więcej. - Ale może być. W sumie im dalej tym lepiej. Będzie interesująco.
    Uniosła wzrok. Zaczynało już świtać. Gdzieś daleko na horyzoncie, tuż nad linią oceanu dostrzegła wyłaniające się pierwsze promienie słońca. Uśmiechnęła się odruchowo. Nowy dzień po bezsennej nocy. Lubiła żyć tak intensywnie, że brakowało jej czasu na tak przyziemne sprawy jak sen. Zamiast tego wolała cieszyć się nastaniem kolejnego dnia na plaży.
    Podniosła się nagle i otrzepała się z piasku. Zerknęła jedynie na Adama, nic nie mówiąc, po czym skierowała się w stronę wody. Niewiele myśląc weszła do niej aż po kolana i zatrzymała się, wpatrując przed siebie.

    OdpowiedzUsuń
  107. [Hej jakiś pomysł na wątek, powiązanie? ;) spotkanie przy kawie? czy może na lekcjach pianina? ;)]

    OdpowiedzUsuń
  108. - Nic się nie stało.- uśmiechnęła się, odwracając się w stronę chłopaka.- Nawet nie zwracałam uwagi na upływający czas.- wyjaśniła.- Nawet nie wiesz jakie masz szczęście, że w tej sali stoi fortepian.- zażartowała dla rozluźnienia atmosfery.- Zapewnił mi doskonałe zabicie czasu. A co do profesora, nic się nie martw, znam jego zwyczaje i wiem, że zdarza mu się zatrzymywać uczniów.- pokiwała głowa z rozbawieniem.- No, przyznaj się, co przeskrobałeś?- zażartowała ponownie. Miała dziś dobry humor, mogła więc sobie na to pozwolić.

    OdpowiedzUsuń
  109. [Spoko, spoko :D
    No jak się nie zna? Przecież 6 godzin drogi to dużo! xD]
    Stała tak przez dłuższy czas nieruchomo. Ale nie było to spowodowane żadnym nagłym wybuchem złości ani niczym w tym rodzaju. Po prostu uwielbiała wschody słońca i miała ochotę na niego popatrzeć.
    Kiedy Adam stanął za nią, a chwilę później znalazł się tuż przed jej twarzą, zmarszczyła brwi. Zasłaniał jej widok.
    Przez chwilę była tym rozdrażniona, ale kilka sekund później, nie wiedzieć czemu rozbawiło ją zachowanie chłopaka i wybuchnęła śmiechem. No to się musiał nieźle zdziwić.
    -Wszystko ok - wymamrotała, próbując się uspokoić i powstrzymać kolejne salwy śmiechu. Najwyraźniej zmęczenie dawało jej się we znaki, skoro śmiała się z tak durnych rzeczy.
    W napływie euforii schyliła się, zebrała trochę wody w dłonie i pochlapała go. Dla zabawy.

    OdpowiedzUsuń
  110. Gdy niespodziewanie ją złapał i podniósł, pisnęła przerażona, że zaraz wrzuci ją do wody. Gdy to nie nastąpiło, przyczepiła się do niego kurczowo.
    -Nie boję się surowych kar! - krzyknęła, próbując być odważna. Liczyła na to, że nie wpadnie na jakiś głupi pomysł, który mógłby się dla niej skończyć mokrym...wszystkim.
    Niestety. Przeliczyła się i kilka sekund później była już pod powierzchnią wody. Wydostała się z niej najszybciej jak mogła i z wkurzonym wyrazem twarzy szła w stronę Adama, który zdążył się już nieco oddalić.
    -Jeśli myślisz, że ujdzie ci to na sucho - tu pokręciła z zażenowaniem głową, zauważając dobór swoich słów, jakiego dokonała zupełnie niechcący. Sucho. Zabawne, doprawdy. Szczególnie jak się spojrzy na nią. - to się mylisz!
    Widząc, jak chłopak się cofa, przyspieszyła kroku i w pewnym momencie nawet biegła, by...rzucić mu się w ramiona. Nie zrobiła tego jednak bezinteresownie, tak jak zwykle. Tym razem zamoczyła mu całą przednią część koszulki i spodni po prostu się do niego przytulając. Odsunęła się kawałek, by zobaczyć jak wyglądał.
    -Dobrze ci tak!

    OdpowiedzUsuń
  111. Po założeniu jej kurtki od razu poczuła się lepiej. Było jej przynajmniej trochę cieplej. Mimo, że w końcu ogólnie temperatura nie była niska, ale zawsze lepiej mieć na sobie coś suchego.
    Po jego ostatniej wypowiedzi, na twarzy dziewczyny pojawił się lekki grymas, niemal jak u pięciolatki.
    -Ale ja lubię jak nas ponosi - powiedziała, patrząc na niego jak dziecko, któremu rodzice zakazali jeść słodyczy w ramach kary.
    Nie musieli nic mówić ani decydować, oboje bez słowa ruszyli w stronę wyjścia z plaży. Nie dało się ukryć, że to był najwyższy czas na powrót do domu. Jeszcze zanim ludzie zaczną się budzić i dziwnie na nich patrzeć, kiedy przemoczeni będą szli po ulicach.
    Lena dyskretnie wsunęła smukłe palce między palce Adama, nie zwalniając kroku.
    -Zjadłabym coś - spojrzała tęsknie w stronę baru całodobowego. - Ale nie wejdziemy tam wyglądając tak jak teraz - pozostawało jej wrócić do siebie i przygotować sobie jakieś śniadanie. Byle by jej rodzice się nie obudzili, bo zapewne trochę się zdziwią, że ich córka robi sobie kanapki o czwartej nad ranem w przemoczonej sukience wieczorowej.

    OdpowiedzUsuń
  112. Widocznie napięcie na twarzy Vincenta uległo rozluźnieniu. Chwycił za kartkę, chowając ją ponownie do kieszeni jasnych jeansów.-Możesz być pewien, że odwdzięczę się jak tylko ta chora nauczycielka przyzna, że jednak jestem czegoś wart.-Powiedział z uśmiechem, dziękując Adamowi, że jednak nie kazał mu spadać, mówiąc, że to nie jest jego najmniejszy interes.-Nie, żadnych. Więc o siedemnastej. W sali muzycznej, będę czekał.-Zasalutował, rzucając im uśmiech na pożegnanie i oddalił się od pary, postanawiając, że w między czasie skoczy do księgarni. Ostatnio pojawiła się nowa pozycja jednego z jego ulubionych pisarzy, a bądź co bądź, takiej okazji się nie przegapia. Zastanawiał się czy okaże się dobrym uczniem. Na szczęście nuty już umiał, więc nauka nie zajmie im więcej niż kilka dni.

    OdpowiedzUsuń
  113. -Następnym razem ci o tym przypomnę - pogroziła mu palcem, tym samym podkreślając, że faktycznie nie zamierza mu tego odpuścić. Co zresztą było dość zrozumiałe, szczególnie, że oboje bawili się w trakcie takich uniesień co najmniej dobrze.
    Jego pomysł z odwiedzeniem baru, w którym pracował nieco ją zaskoczył. W końcu co o nim pomyślą jego współpracownicy i przełożony, gdy zobaczą go mokrego, wraz z jeszcze bardziej mokrą dziewczyną u boku, o czwartej nad ranem? Ku jej zdziwieniu, nikt na nich krzywo nie patrzył, a oni spokojnie wzięli sobie coś do jedzenia, po czym wyszli z zestawami w papierowych pudełkach w stronę jego domu. Ona wzięła sobie amerykańskie naleśniki z syropem klonowym i pieczone jabłka. Tak na słodko, bo przecież nie weźmie hamburgera i frytek.
    -Oczywiście, że nie będzie - uśmiechnęła się łobuzersko. W czym jak w czym, ale w skradaniu się była całkiem niezła. Szczególnie, że robiła to niemal co drugą noc u siebie w domu.
    Gdy znaleźli się u niego w pokoju, usiedli na podłodze i przykryli się kocem. W sumie nie wiedziała, czemu nie zdjęła od razu tych przemoczonych ubrań, ale stwierdziła, że zajmie się tym, jak już się naje. Dlatego zaczęła kroić kawałki naleśnika plastikowymi sztućcami, które wzięli z baru. Po pierwszych paru gryzach doszła do wniosku, że były wyjątkowo smaczne.
    -W ogóle wiesz może co u Meg albo Jasmine? Dawno się z nimi nie widziałam.

    OdpowiedzUsuń
  114. Pacnęła się głową w czoło. No tak. Przecież on nie miał za dużo czasu, to o co ona się go w ogóle pyta.
    -Też dawno nie widziałam Jamesa. Jestem ciekawa co z nim - nie dodała, że jest ciekawa głównie dlatego, że chłopak zaczynał mieć problem z amfetaminą. Musiałaby wtedy powiedzieć skąd to wie, a wtedy prawdopodobnie by się przyznała, że raz, dawno temu, z nim tego spróbowała. Problem w tym, że ona więcej tego nie tknęła, a co do niego nie była pewna, ale wydawało jej się, że widziała go kilka razy naćpanego. Nie wiedziała co ma z tym zrobić, ale chwilowo nie chciała się nad tym zastanawiać.
    Skupiła się na dokończeniu śniadania. Chwilę później wyrzuciła plastikowe sztućce i papierowe pudełka do kosza. Nie zamierzała dłużej siedzieć w tych mokrych ubraniach, więc po prostu ściągnęła kurtkę Adama, później sukienkę.
    Przez chwilę stała w bezruchu. Bieliznę też miała mokrą.
    Otworzyła więc drzwi do szafy chłopaka, wyciągnęła jedną z koszulek i bokserki i przebrała się, cały czas będąc zasłonięta przez owe drzwi. Następnie rozwiesiła wszystkie mokre rzeczy w oknie i położyła się na łóżku. Miała ochotę zasnąć.

    OdpowiedzUsuń
  115. Jak można się było spodziewać, po wyjściu chłopaka do łazienki, Lena leżała jeszcze przez jakiś czas, bezsensownie gapiąc się w sufit albo otaczające ją przedmioty. Przypominała sobie niektóre przyjemne fragmenty z ich wspólnej nocy i wieczora, jednocześnie nie mogąc się odpowiednio ułożyć, przez co strasznie się na łóżku wierciła.
    W końcu jednak jej organizm dał za wygraną, a ona zapadła w głęboki sen. Dlatego, gdy brunet wrócił do pokoju, ona leżała zwinięta w kłębek pod zmiętą pościelą i smacznie spała.

    OdpowiedzUsuń
  116. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  117. Spało jej się wyjątkowo dobrze, no i nikt jej nie budził, więc bez przeszkód przespała ładnych parę godzin.
    Dopiero gdy słońce zaczęło zachodzić, a ona poczuła jak Adam się podnosi z łóżka, otworzyła oczy. Widząc jak chłopak znika za drzwiami, na palcach przebiegła przez pokój, tak żeby jej nie usłyszał i dopadła go w łazience, obejmując go od tyłu oraz wsuwając dłonie pod jego koszulkę. Pocałowała go w policzek.
    -Cześć - mruknęła, odrobinę zaspanym głosem z rozanielonym wyrazem twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  118. [Ja bym w sumie proponowała zacząć nowy wątek, bo w tym już nic ciekawego się raczej nie wydarzy i obie nie mamy do niego weny :D]

    OdpowiedzUsuń
  119. [okok]
    Tamten wieczór spędzili spokojnie. Po tym jak zarówno jedno jak i drugie się umyło, a Lena założyła swoje suche już ubrania, zjedli kolację, oglądając jakiś program w telewizji, gawędzili o wszystkim i o niczym. Oczywiście nie było takiej możliwości, by dziewczyna spędziła kolejną noc poza domem, bo rodzice mogliby się trochę zdenerwować, zważywszy na fakt, iż nie mieli pojęcia co się z nią od poprzedniego dnia działo. Dlatego około dwudziestej wyszła od Adama i skierowała się w stronę swojej ulicy.
    Minęło parę dni i nadszedł moment, w którym miał się odbyć rodzinny grill chłopaka. Rzecz jasna, nie został odwołany i dziewczyna przygotowawszy dużą ilość sałatki, zapakowała ją do plastikowej miski, po czym przyszła z nią do domu bruneta. Zadzwoniła do drzwi. W końcu włamywanie się po raz kolejny byłoby co najmniej przegięciem. Uznała, że dzisiaj lepiej będzie, jak będzie grzeczna. Dlatego też ubrała się w sukienkę do kolan. Ładną, ale nie do przesady elegancką. Wręcz idealną na rodzinne spotkania.

    OdpowiedzUsuń
  120. Widząc matkę Adama, posłała jej szeroki uśmiech.
    -Dzień dobry, pani Thompson! - powiedziała swobodnie, jakby znały się od lat, ale jednocześnie z szacunkiem. - To ja się cieszę, że zostałam zaproszona - dodała i uniosła miskę do góry. - Przyniosłam swoją firmową sałatkę, jeśli nie ma pani nic przeciwko. W końcu jedzenia nigdy nie za wiele - weszła do środka, podając kobiecie plastikowy pojemnik i idąc wgłąb domu. Po drodze przywitała się z Giną, która znowu była zajęta gadaniem przez telefon, więc odpowiedziała jedynie krótkim 'cześć' i poszła do swojego pokoju. W salonie nikogo nie zastała, ale za to za drzwiami prowadzącymi do ogrodu dojrzała ojca i syna, stojących przy grillu. Powitała mężczyznę, który jak zawsze uścisnął jej dłoń, a potem ucałowała w policzek swojego chłopaka.
    Spojrzała na mięsa, które właśnie się piekły i pokiwała z uznaniem głową w stronę taty Adama.
    -Zapowiada się pysznie.

    OdpowiedzUsuń
  121. Zaśmiała się, słysząc ich przekomarzania. Kiedy jednak dowiedziała się o nowym postanowieniu chłopaka, otworzyła usta ze zdumienia. Tego jakoś nie zdążył jej powiedzieć.
    -Chyba żartujesz! - powiedziała, wymieniając z jego ojcem wymowne spojrzenia. - Jak można nie jeść mięsa? No błagam, spójrz na to - wskazała na steki. - To jest...esencja życia! - zaśmiała się, kręcąc głową. - Poza tym jeszcze się rozwijasz, dziecko. Powinieneś dostarczać organizmowi wszystkich składników odżywczych. Mięsnego białka nic nie zastąpi, wierz mi.

    OdpowiedzUsuń
  122. Wywróciła teatralnie oczami. Ona uwielbiała jeść i to niemal wszystko. Trudno było jej wyeliminować z diety cokolwiek, co jej smakowało. Kochała mieszać smaki, wymyślać nowe potrawy i próbować kolejnych rzeczy. A dania z mięsem się w to wliczały. Według niej w jedzeniu ważna była różnorodność.
    Nie zamierzała jednak już więcej do niczego Adama namawiać, bo wiedziała, że niczego nie osiągnie. Jak on się uparł, to nie było mocnych, żeby to zmienić.
    -Potrzebuje pan tutaj czegoś, może w czymś pomogę? - spytała, zmieniając temat. Uznała, że nie wypada tak po prostu przyjść do kogoś i nic nie robić. Nawet jeśli jego ojciec niczego nie chciał to i tak zamierzała za chwilę pójść do kuchni i spytać o to samo mamę chłopaka.

    OdpowiedzUsuń
  123. Telefon Adama tego popołudnia z zaproszeniem na wspólny wypad na plażę nie wróżył nic dobrego. Nie to, żeby Nathaniel nie lubił tych ich wypadów bez reszty ich paczki, bo tak nie było. Po prostu wiedział, że tym razem Adam doskonale wie, że Nate nie jest w nastroju i będzie próbował wyciągnąć z niego to, czego brunet sam z siebie by nie potrafił wyrzucić. W sumie może to nie było takie złe, w końcu trzymanie w sobie tylu uczuć i myśli raczej nie wpływało dobrze na samopoczucie. Brunet pojawił się na plaży o umówionej godzinie i skierował się w stronę brzegu, gdzie dostrzegł osamotnioną postać przyjaciela. Zbliżył się i położył mu rękę na ramieniu, dając tym samym znać, że już jest. Uśmiechnął się lekko i gdy Adam podniósł się z piasku i otrzepał spodnie przywitał się z nim, tak jak to mieli w zwyczaju.
    - Spokojnie – Nate uniósł ręce w geście obrony. – Powinieneś się już nauczyć, że punktualność to nie jest moja najmocniejsza strona – automatycznie zerknął na zegarek znajdujący się na jego nadgarstku. – Swoją drogą, napiłbym się czegoś – to nie była żadna nowość, Nate często pił, no chyba że prowadził samochód, chociaż czasami i to nie powstrzymywało go od kilku drinków. – I tylko proszę Cię, nie mów że po alkoholu nie powinienem pływać, tutaj się nie utopię, te wody mnie kochają – zażartował.

    [ spokojnie :D rozumiem, nie każdy lubi rozpoczynać ]

    OdpowiedzUsuń
  124. Wychodząc, posłała jeszcze delikatny uśmiech w stronę ojca Adama. Gdy znaleźli się na chodniku i zaczęli iść w nieokreślonym kierunku, przytuliła się lekko do chłopaka, nie zwalniając, ale i nie przyspieszając kroku.
    -Czuję się w porządku. Jak zawsze. A ty? - uniosła na niego wzrok - Swoją drogą ile ludzi dzisiaj u ciebie będzie? Zapowiada się, że niemało - na jej twarzy widać było odrobinę zestresowania. W końcu nie codziennie poznawało się całą rodzinę swojego chłopaka. Jeszcze dobrze by było zrobić na nich wszystkich odpowiednie wrażenie, żeby nie miał powodu się za nią wstydzić. Chociaż zazwyczaj była pewna siebie, tym razem nie było już tak łatwo. Z samymi rodzicami nie miała większego problemu, bo trochę ich już znała, ale kolejni ludzie...nigdy nie wiadomo, co się będzie działo.

    OdpowiedzUsuń
  125. Słysząc liczbę osób, nie wiedziała czy się cieszyć czy płakać. Z jednej strony skoro było aż tyle członków rodziny, nie ze wszystkimi będzie miała okazję rozmawiać i prawdopodobnie będzie takie zamieszanie, że ledwo będą na nią zwracać uwagę. Z drugiej strony to dużo osób do poznania, przed którymi trzeba się odpowiednio zachowywać.
    Odetchnęła głęboko. Będzie dobrze. Rodzina Adama (a przynajmniej ta część, którą już znała) była znana z gościnności i nigdy nie zauważyła, by kogoś oceniali czy zachowywali się niesympatycznie. Dlatego reszta zapewne była podobna. Przeżyje.
    -Troszkę - przyznała, siląc się na swobodny uśmiech. - Ale dam radę. Po prostu będę się zachowywać normalnie i wszystko będzie w porządku. W ogóle jak tam zespół? - zmieniła temat, częściowo by chociaż na chwilę oderwać od tego myśli i się zrelaksować, oraz z czystej ciekawości.

    OdpowiedzUsuń
  126. Nate nie mógł ukryć zadowolenia, gdy przyjaciel wyjął z plecaka dwie butelki piwa, co prawda nie było tego za wiele, ale wystarczyło by zaspokoić nagłe pragnienie i suchość w gardle. Po niemym toaście i stuknięciu obu butelek przechylił swoją i upił kilka porządnych łyków, obserwując fale uderzające w piaszczysty brzeg. To prawda, ostatnio nie mieli zbyt wiele czasu na spotkania. Adam w ogóle miał stosunkowo mało czasu zważywszy, że musiał go dzielić między dziewczynę, przyjaciół, pracę i swoje hobby, ale Nathaniel go rozumiał i w ogóle nie miał zamiaru mu tego wypominać.
    - Wakacje, jak to pięknie brzmi – rozmarzył się, a po chwili po plaży rozniósł się jego pogodny śmiech. Znowu przechylił butelkę upijając parę łyków gorzkawego napoju. – Masz jakieś plany na wakacje? – zapytał w pewnej chwili, a w jego głowie klarował się całkiem interesujący pomysł na to jak można byłoby wykorzystać ten wakacyjny czas. – Może wybralibyśmy się gdzieś wszyscy razem? – wypad całą paczką wydawał się być ciekawszym wyjściem niż rodzinne wyjazdy. Mogliby wybrać się…właściwie to na to jeszcze nie wpadł, ale był zdania, że razem uda im się wymyślić coś ciekawego.
    Przygryzł lekko dolną wargę pogrążając się w własnych myślach. Lubił oglądać wzburzone fale oceanu, fajnie byłoby złapać deskę surfingową i dać się im ponieść.

    OdpowiedzUsuń
  127. -Wiem, staram się to opanować, dlatego już o tym nie mówmy - uśmiechnęła się lekko.
    Szli tak jeszcze kawałek, nic nie mówiąc. W końcu jednak stwierdzili, że powinni zawrócić, żeby nie pojawili się w ostatniej chwili, gdy już niemal wszyscy goście będą w domu chłopaka.
    -No to może spróbujcie ich ze sobą pogodzić? Kto wie, ile im to zajmie, zanim się zorientują, jak głupią rzecz zrobili. Mała pomoc by się przydała - zignorowała fakt, że najwyraźniej Adam większość czasu spędzał sam na sam z Nicole. Zdążyła już się przyzwyczaić do jej ciągłej obecności w życiu bruneta, dlatego uznała, że pozostaje jej jedynie zaakceptować taki stan rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  128. - Szczerze mówiąc, miałam nadzieję, że będziesz miał jakieś pomysły.- odparła z rozbrajającą wręcz szczerością.- Ale bardzo się cieszę, że będę mogła wziąć w tym udział. Uwielbiam imprezy tego typu.- uśmiechnęła się szeroko. Koncerty miała niemal we krwi. Śpiew, grę... To wszystko towarzyszyło jej od dzieciństwa. Jej mama była nauczycielką muzyki, dlatego podstaw wyuczyła ją bardzo szybko, a co najważniejsze, zaraziła ją pasją.- Właściwie pierwszy raz biorę udział w takim koncercie na terenie szkoły.- przyznała. Lubiła uczyć się nowych rzeczy i zdobywać doświadczenie, które okazywało się później pomocne. Miała nadzieję, że koncert wypadnie świetnie i rówieśnicy będą go bardzo dobrze wspominać.

    OdpowiedzUsuń
  129. - Dziękuję! Ratujesz mi życia.- Powiedziała już nieco mniej skrępowana, a na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech.- Co do tych kłopotów.. Właściwie całe to czytanie nut jest dla mnie jedną wielką magią, i to taką czarną.- Wzruszyła delikatnie ramionami, taka niestety była prawda. Choćby nie wiem jak się starała nie mogła sama zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi, już nie raz zawalała całą noc tylko po to żeby napisać sprawdzian na marne 2, które nie satysfakcjonowało jej w żadnym stopniu, a wręcz przeciwnie. Zniechęcało do jakiegokolwiek dalszego działania w tym kierunku.

    OdpowiedzUsuń
  130. -No to chyba trzeba będzie poczekać, aż im przejdzie i w końcu zapomną o męskiej dumie. O ile to możliwe. No i może spróbować Angie zeswatać z powrotem. Jak będzie miał znowu swoją dziewczynę, to może się uspokoi.
    Gadali jeszcze przez parę minut o jakiś głupotach, pomijając już temat problemów w zespole. W końcu nadszedł czas, by pojawić się w domu Adama i tak też zrobili. Na miejscu było już paru gości, z którymi oboje się przywitali. Lena gawędziła z jakąś pulchną ciotką chłopaka, która cały czas trzymała w dłoni talerz z przekąskami i z niego podjadała. Była naprawdę sympatyczna, co dziewczynie bardzo poprawiło humor, bo czuła że reszta wieczoru będzie równie udana.

    OdpowiedzUsuń
  131. -O dziwo całkiem nieźle. Pearl jest bardzo miła, zresztą jak wszyscy których dotychczas poznałam i lubi jeść nawet bardziej ode mnie - zaśmiała się. - Podała mi przepis na dobre ciastka. Może uda mi się go zrealizować, pod warunkiem, że nie spalę domu przy ich pieczeniu.
    Rozejrzała się po pomieszczeniu, w oczekiwaniu.
    -Co teraz? - spytała, bo nie specjalnie mieli co ze sobą zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  132. - Ledwo, ale nadążam.- roześmiała się.- Widzę, że jesteś już doświadczony w tym względzie i wcale mnie to nie dziwi.- dodała z powagą.- Właściwie zostałam do tego wepchnięta bez wysłuchania żadnego 'ale' z mojej strony, ale nie powiem, że mi się to nie podoba.- uśmiechnęła się lekko.- Ok, więc już rozumiem, dzielimy to wszystko na dwie części...- mówiła coraz, aż w końcu popadła w głębokie zamyślenie. Ten dzień nie sprzyjał chyba dobrym pomysłom, bo żaden nie chciał wpaść do jej główki otoczonej jasnymi włosami.

    OdpowiedzUsuń
  133. Destiny Salvage3 lipca 2012 01:42

    [Może jakiś wątek? ;>]

    OdpowiedzUsuń
  134. [U, widzę że ty także rzadko tu bywasz. W każdym razie mnie nie było i we wtorek znowu wyjeżdżam, dlatego nieprędko przyjdzie nam porządnie się rozpisać w jakimś wątku. W ogóle tamten jest trochę nudny i dawno go pisaliśmy, więc może uznamy go za zakończony i zaczniemy coś nowego?]

    OdpowiedzUsuń

Archiwum