niedziela, 20 maja 2012

Porcelain girl...

    

Jasmine Lillian Walsh 

'A great man is he who has not lost the heart of a child...'

Urodzona 20 października 1993 roku w Nowym Jorku.
Klasa III. Profil dziennikarski.
Uczęszcza na kółko teatralne.
Wolontariuszka w pobliskim szpitalu.
Od trzech lat mieszka w Palm Springs.

Tytułem wstępu:

Jasmine urodziła się w Nowym Jorku w bardzo zasadniczej rodzinie, dla której najważniejszą kwestią było wychowanie swoich dzieci na porządnych ludzi. Rodzina ta praktycznie od zawsze wyróżniała się na tle innych. Codzienne wspólne śniadania, obiady i kolacje były podstawą. Można powiedzieć, że umacnianie więzi stało się obsesją wymagających rodziców. Na kolejnym miejscu znalazła się nauka, której młodziutka Jasmine poświęciła trzy czwarte swojego życia, zapominając przy tym o relacjach z rówieśnikami. Nie miała także okazji poznać innej strony tego świata. Tej beztroskiej, która pozwalała choć na chwilę zapomnieć  o szarej rzeczywistości. Godzinami więc spędzała czas przed książką. Mogła tylko zadowolić się marzeniami i bujną wyobraźnią. Swoje pragnienia przelewała na kartkę papieru…
Kiedy Jasmine miała piętnaście lat, jej ojciec nie wytrzymał presji i postanowił zmienić pracę.
 Przeprowadzili się także do malowniczego Palm Springs, gdzie mogli zacząć wszystko od początku. Tam dziewczyna podejmuje naukę w prestiżowym liceum. Nie zdaje sobie sprawy, że zwyczaje tej szkoły znacznie różnią się od tych z Nowego Jorku. Nie mając innego wyboru staje się członkiem pewnej grupy. Nowe relacje i strach przed światem skłaniają ją do napisania kolejnej książki…

     
Charakter:

To subtelna, a wręcz delikatna dziewczyna, która żyjąc w rzeczywistości pozbawionej jakiejkolwiek rysy nie jest świadoma ludzkich wad. Ufa więc każdemu kogo spotka. Wierzy w dobre zamiary, nie przyjmując do wiadomości, że ktoś może chcieć ją skrzywdzić. Jej naiwność często jest przyczyną pojawiających się stopniowo problemów. Aczkolwiek nie wynosi z tej lekcji żadnej nauki. Odpowiedzialnością obarcza jedynie siebie.
 Oprócz tego jest nadzwyczaj wrażliwa, przeżywając prawie co chwilę losy niewinnych ludzi. Godzinami rozmyśla, jak ma im pomóc. Udziela się więc w wielu akcjach charytatywnych, czerpiąc z tego ogromną radość. Poza tym nikt tak jak ona nie umie się cieszyć z przysłowiowego niczego. Z uśmiechu, wschodu słońca, zapachu kwiatów, odgłosu deszczu i szumu fal. Na łonie natury potrafi przebywać całymi wieczorami zachwycając się malowniczymi krajobrazami.
Istna marzycielka, tworząca w swej wyobraźni różne scenariusze. Wiecznie z głową w chmurach.
 Wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia. Stała w uczuciach. Nie wyobraża sobie zdrady, nielojalności, czy nieuczciwości. Prawdopodobnie te czynniki sprawiłyby, że jej przeświadczenie zostałoby poważnie naruszone.
 Tęskni za ludźmi, nie chcąc przyznać się do samotności. Aż za bardzo skryta, nie lubi mówić o swoich myślach i pragnieniach. Trudno do niej dotrzeć. Uczciwa, nigdy nie kłamie. Wie, że czasami prawda boli, ale woli żyć zgodnie ze swoim sumieniem. Posiada zasady, których kurczowo przestrzega. Dlatego jej działania są starannie przemyślane. Nie chce niczego żałować. Gardząca egoizmem, umoralniająca innych. Uciekająca przed wszelkimi pokusami. Skromna, mająca miliony niezrozumiałych kompleksów, które są przyczyną niskiej samooceny. Za idealna na ten świat, choć powiadają, że ideałów nie ma. Ona jednak jest zgodnym wyjątkiem. Ciepła, serdeczna, mimowolnie przyciąga do siebie ludzi. Czy tego chce, czy nie, pozostałych wiecznie intryguje.

     
Wygląd:

Z pewnością wyróżnia się w tłumie. I to nie za sprawą sposobu bycia, czy chęci wzbudzenia zainteresowania, ale urody, którą nieświadomie zachwyca. Jeśli tylko na nią spojrzysz, zwrócisz uwagę na bujną fryzurę. Naturalnie kręcone długie włosy o kolorze dojrzałego kasztanu, okalające całą twarz. Nie musi nic z nimi robić. One po prostu są. Podobno odziedziczyła je po mamie. Tak zresztą mówi, kiedy jakiś przypadkowy zaciekawiony ją zapyta. W dalszej kolejności będziesz zahipnotyzowany jej dużymi niebieskimi tęczówkami, w których czaiła się jakaś niepojęta tajemnica. A gdy się już uśmiechnie, zrozumiesz jak wygląda prawdziwa radość.
Oprócz tego: średniego wzrostu, drobna istota o nienagannych kobiecych kształtach. Właścicielka jasnej karnacji i uroczo zarumienionych policzków. Ubiera się skromnie. Nie jest na bieżąco z trendami mody. Po prostu nosi to co lubi i to w czym jej w danej sytuacji wygodnie. Lubi czerwień, czerń, biel, zieleń, szarość, granat i w tym też jest widywana.

Inne: [równie ważne]

Jest miłośniczką literatury: od powieści psychologicznych po fantastykę. Nie ogranicza się do jednego gatunku.
Sama uwielbia tworzyć. W swoim zanadrzu ma kilka opowiadań i wierszy. Ukrywa je jednak w jednej z szafek, do których dostępu nie ma nawet jej najbliższa rodzina.
Wielbicielka lodów truskawkowych i białej czekolady. Tych pokus sobie nie odmawia.
Nie pije, ani tym bardziej nie pali. Jeśli jednak miałaby zdecydować się na jakiś alkohol, to bez wątpienia byłoby to czerwone wino.
Na dyskoteki uczęszcza z racji tego, że lubi tańczyć.
Wolne chwile spędza w parku, na plaży i tam też możesz ją spotkać.


POWIĄZANIA | NOTKI

[Witam serdecznie i zachęcam do rozpoczynania wątków. Sama również postaram się temu sprostać, choć jak wiemy Jasmine do odważnych nie należy. Mam nadzieję, że będziemy się dobrze bawić. Wspólnie! :)]

43 komentarze:

  1. [Cześć, Jass. Śliczne masz to pierwsze zdjęcie. Masz też śliczny pomysł na jakiś wąteczek, powiązanie, relacje, czy chociaż miejsce spotkania? :3]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Śliczne zdjęcia ^^ Normalnie cud, miód i orzeszki ;) Jakiś pomysł na wątek, relacje albo miejsce spotkania? :)]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Upał dał się wszystkim we znaki, a ja jeszcze muszę zasuwać do szkoły na galowo z okazji matur -.- Dziękuję ślicznie za komplement, trochę się z tą kartą nagłowiłam i nie byłam pewna czy dobrze zrozumiałam postać Jamesa, ale chyba jest przyzwoicie. Zacznę, coś, zacznę, ale mistrzostwo w kreatywności to to nie będzie :p]

    W Palm Springs rzadko kiedy pogoda była zła. Czasem się zastanawiał kto tak okropnie przeklął to miejsce, że ludzie wiecznie wyciągali go na dwór. Gdyby padało to przynajmniej nie musiałby oglądać tego obrzydliwie świecącego po oczach słońca. Oczywiście, przeszkadzało mu ono tylko wtedy, gdy był pod tak zwanym wpływem.
    Właśnie wykopano go z domu, żeby nie siedział na tyłku z książką, ale i tak schował sobie jakieś czytadło za koszulę i poszedł na plażę, by walnąć się na piaskowej wydmie. Miał dzisiaj wyjątkowo dobry humor, bo nadeszła jedna z tych chwil, kiedy nie brał i brać nie potrzebował. Pewnie i by się skupił na czytaniu gdyby nie pewna dziewczyna, która straszliwie go rozpraszała. I mimo, że często rozmawiał z Jasmine, bo jakby nie było egzystowali sobie w jednej grupie znajomych, to jakoś teraz jedynie wlepił w nią swoje spojrzenie.

    OdpowiedzUsuń
  4. To nie był dobry pomysł. Oj stanowczo nie. Pod wpływem radosnego wykrzyczenia jego własnego imienia książka wyleciała mu z rąk i chociaż ostatecznie złapał ją w locie niespecjalnie zgrabnym ruchem, to uśmiechnął się szeroko modląc się w duchu, żeby nie wyjść na jeszcze większego kretyna.
    Spojrzał na nią, również machając i stając przed wielkim wyzwaniem podniesienie tyłka i ruszenia w jej stronę. Zaraz w jego głowie pojawił się jakiś czarny scenariusz, który zakładał, że na pewno wyłoży się na piasku potykając o własne nogi, ale ostatecznie podmaszerował do niej siadając obok, ale niespecjalnie blisko, dając przede wszystkim samemu sobie poczucie, że kontroluje sytuację, aczkolwiek wcale tak nie było.
    -Skończyłaś dzisiaj wcześniej?- zapytał z zainteresowaniem w głosie, choć wzrok miał wlepiony w fale rozbijające się o brzeg.

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Tak sobie myślę, że skoro ona gardzi egoistami, a Nate jest cholernym egoistą, to można byłoby coś pod tym kątem wymyślić. Nie wiem, skoro są w jednej grupie to może spotkali się gdzieś i całą paczką, może jakaś mini impreza w miejscu publicznym gdzie część piła i paliła, po czym pojawiła się policja, a Nate'owi i Jasmine jako jedynym udałoby się uciec tylko dlatego, że on egoistycznie wykręcił się od odpowiedzialności, która spadła na resztę. Mój mózg też nie pracuje zbyt dobrze, więc nie wiem czy napisałam to w miarę przystępnym językiem i czy cokolwiek zrozumiesz z tego literackiego bełkotu o ile nawet tak można to nazwać. ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie chyba to podobieństwo urzekło go w taki sposób. Wiedział, że nie jest sam na tym świecie i chociaż Jasmine w pewien sposób się od niego różni (a już na pewno nie pochwalałaby jego białych metod nauki) to było według niego w tej relacji coś, co niesamowicie go przyciągało. No, ale że był ostatnią sierotą, to nie potrafił nic z tym zrobić.
    -Należy ci się chwila odpoczynku- odparł i po chwili rozłożył się na piasku z rękoma podłożonymi pod głowę, uśmiechając się do siebie pod nosem.
    -Nieskromnie powiem, że mnie też- dodał, choć pominął fakt, że chce odpocząć przed kolejną nieprzespaną nocą na głodzie, gdy będzie bił się sam ze sobą by nie wziąć, by zachować resztki pozorów utrzymywania kontroli. Nate miał rację. James drepcze niebezpieczną drogą w stronę, skąd może już nie być odwrotu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Od czasu małej szarpaniny przy kawie temat miłości Jamesa do Jasmine stał się tematem tabu w domu rodziny Williams i za każdym razem gdy Nate próbował złośliwości w stosunku do swojego brata, ten po prostu starał się go ignorować i za wszelką cenę utrzymać z daleka od tej dziewczyny, dla której byłby skłonny nieba uchylić. Właściwie to Nathaniel nie bardzo starał się by zwrócić na siebie uwagę jakiejkolwiek dziewczyny, bo to one same podążały jego śladem bez względu na to czy robił coś dobrze czy źle. Ponoć kobiety lubią złych chłopców. Tego popołudnia właśnie takim złym chłopcem i pieprzonym egoistą miał się zaprezentować światu. Co prawda on nie pił, ale jak to mówią jeden za wszystkich, a wszyscy za jednego. Jakoś nie uśmiechało mu się przeznaczyć część własnych pieniędzy na mandaty czy coś równie głupiego. Wycofał się więc z miejsca ukrywając w cieniu za jakimś słupem. Zauważył, że nie on jeden dał drapaka. Jasmine również kierowała się w tamtą stronę.
    - Chodź – wyciągnął rękę w jej kierunku uśmiechając się urokliwie, choć zupełnie nieświadomie, nie próbował jej uwieść. – Zmienimy miejscówę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Właściwie jemu mogło być na rękę, gdyby się rozpadało. Wszystko, byleby odciągnąć myśli od uzależnienia. Dodatkowo, doszła do tego utarczka z Natem. Brat miał plan zmotywowania Jamesa do działania i rzucenia prochów, a ten plan się starszemu Williamsowi wybitnie nie podobał. Po pierwsze dlatego, że nie chciał wiedzieć, że ma problem, a po drugie wolał myśleć, że ma nad wszystkim kontrolę. Nie wiedział, czy widać, że pomimo uśmiechu coś jest z nim nie tak, ale teraz się tym nie przejął.
    -Hej- zagadnął po chwili milczenia, która właściwie wydała się mu całkiem normalna, a przynajmniej nie zadręczał się, że krępująca.
    -Chodź pływać- zaproponował nagle z szerokim uśmiechem, ni z tego ni z owego. Było ciepło, nawet bardzo więc ryzyko przeziębienia (które jako przyszły lekarz mimowolnie obliczał) było nikłe.

    OdpowiedzUsuń
  9. On nauczył się pływać poprzez terapię szokową kiedy to jego ojciec po prostu wyciągnął go na głęboką wodę i kazał się nie topić. Dość szybko okazało się to raczej proste, choć nie stało się to Jamesa życiową pasją, mimo mieszkania nad morzem.
    Jego propozycja była jak najbardziej normalna, szczególnie, że nikt tu nie będzie kazał płynąć pięćdziesiąt metrów, a nawet nie trzeba tracić gruntu spod nóg. Uśmiechnął się szeroko i podniósł tyłek z piasku, wyskakując z koszulki. Wyciągnął do niej rękę.
    -Na trzy, cztery- przygotował się do rozbiegu, niespecjalnie bojąc się szoku termicznego który nastąpi po wbiegnięciu do wody.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie miał zamiaru się śmiać, ale tylko dlatego że widział jej minę, bo naturalnym odruchem byłby właśnie śmiech. Jasmine wydawała się nie pasować do tej grupy młodych ludzi. Co z tego że się przyjaźnili, przecież życie jest brutalne i trzeba umieć o siebie zadbać. Uśmiechnął się tylko w jej kierunku i chwycił delikatnie jej szczupłą dłoń, tak aby nie zrobić jej krzywdy, bo przecież James to by mu chyba oczy wydrapał i powoli wycofał się jeszcze bardziej, aż ostatecznie już nic nie mogło ich zatrzymać. Znaleźli się na parkingu i chłopak otworzył drzwi po stronie pasażera by Jasmine mogła usiąść sam zajął miejsce za kierownicą swojego volvo i spojrzał na tą gniewną osóbkę.
    - Nie złość się – poprosił zabawnym tonem. – I tak mam już przechlapane, więc nie mogłem pogorszyć sprawy – tłumaczył, opierając dłonie na kierownicy. – Jeszcze jeden wybryk i trener zacznie się zastanawiać nad zmianą kapitana, bo dyrektor na to nalega – wywrócił oczyma. – Karać najlepszego gracza bez którego bylibyśmy na szarym końcu stawki…. – to ostatnie zdanie wypowiedział bardziej do siebie niż do dziewczyny i pokręcił głową z dezaprobatą.

    OdpowiedzUsuń
  11. - Piłka jest dla mnie wszystkim – odparł jakby momentalnie smutniejąc. Oparł głowę o kierownicę i milczał dłuższą chwilę. Nate był cholernym manipulatorem, potrafił wprowadzić osoby w swoim otoczeniu w niesamowite poczucie winy. Potrafił grać biednego chłopca skrzywdzonego przez los, a takim wcale nie był. – James oddalił się ode mnie, rodzice są wiecznie zajęci, dziewczyny lecą na mnie tylko dlatego że przy mnie są popularne, a przyjaciele…w sumie też nie jestem pewien kto jest ze mną naprawdę a kto tylko udaje – pociągnął nosem i spojrzał na nią przelotnie. Jego oczy lśniły. – Wybacz Jasmine, nie chciałem Cię tym obarczać, nie chciałem nikogo urazić, po prostu wiem że muszę liczyć tylko na siebie – zamknął oczy i oparł głowę o zagłówek fotela oddychając głęboko. W myślach liczył do dwudziestu, oczekując na jakąkolwiek reakcję dziewczyny. Miała się nabrać, czy miała go zwymyślać? Wiedział, że zagrał przekonywająco, wiedział że Jasmine go lubi i raczej nie będzie na niego zła przez całą wieczność, ale ta dziewczyna byłą również piekielnie inteligentna.

    OdpowiedzUsuń
  12. - Może masz rację – podjął ostrożnie, unosząc delikatnie głowę ku górze by na nią spojrzeć. I gdy tak obserwował ją zza firany długich czarnych rzęs, dostrzegł że Jasmine faktycznie była całkiem ładną, filigranową osóbką, której do tej pory zdawał się nie zauważać. Właściwie to w swoich przyjaciółkach rzadko kiedy dostrzegał urodę i potencjał na kolejną zdobycz. Mimo woli przesunął końcem języka po spierzchniętych wargach, ale zaraz odwrócił spojrzenie w stronę z której uciekli, a właściwie to z której on uciekł, a ona podążyła za nim. Radiowóz właśnie odjeżdżał. Nate wyprostował się i zacisnął dłonie na kierownicy, by po chwili i tak odpalić samochód i odjechać. I tak nie było sensu tam wracać, pewnie cała ekipa zebrała się rozgoniona przez policjantów.
    - Masz ochotę na spacer po plaży? – zapytał kierując się w stronę parkingu znajdującego się przy jednej z ładniejszych plaż w okolicy. Tam nawet zwierząt wprowadzać nie było można.

    OdpowiedzUsuń
  13. [O tak, tak ja tu innej opcji nie przewiduję - wątek być musi :) Mam tylko niewielką prośbę - urządzisz sobie tu ze mną małą burzę mózgów, bo pomysły mi się jakoś z głowy ulotniły?]

    OdpowiedzUsuń
  14. - Dla Ciebie jestem w stanie zatrzymać się tu i teraz lub odwieźć Cię do domu – powiedział całkiem poważnie, nie odrywając spojrzenia od drogi. Tak było bezpieczniej. – Powiedz tylko słowo – dodał ciszej, przelotnie na nią spoglądając, a jego oczy błysnęły delikatnie w słabym świetle zachodzącego słońca, którego promienie wpadały do samochodu przez przednią szybę. Zaraz jednak znów odwrócił się w stronę ulicy i mrużąc delikatnie oczy prowadził samochód gdzieś przed siebie. W zasadzie to był pewien, że Jasmine nie odmówi mu tego niedługiego spotkania na plaży. Wiedział że jest niepoprawną romantyczką, a przynajmniej tak mu się wydawało.

    OdpowiedzUsuń
  15. Na jego ustach pojawił się promienisty uśmiech. Znowu zerknął w jej kierunku, tylko po to by dostrzec błysk szczęścia w jej oczach. Tak widział go, mimo że nie zdawał sobie sprawy czym go wywołał. Skręcił w jedną z uliczek, która doprowadziła ich do pustego parkingu. Zaparkował, zgasił silnik i wyszedł z auta tylko po to by otworzyć przed nią drzwi. Zaoferował jej również swoje ramię, po czym wcisnął odpowiedni guzik na pilocie, który zablokował drzwi samochodu. Mogli w spokoju odejść.
    Weszli na plażę. Nathaniel maszerował wolnym krokiem oddychając pełną piersią i zerkając od czasu do czasu na swoją towarzyszkę.
    - Jasmine? – zagadnął. – Mogę Cię o coś zapytać?

    OdpowiedzUsuń
  16. [No tak, tak - tu można pokusić się o bardziej skomplikowane relację ;) Może być ciekawie... zresztą, wróć! Co ja mówię? NA PEWNO będzie ciekawie. Już ja postaram się coś wymyślić. Uda nam się to jakoś rozwinąć, ot co.]

    Ostatnimi czasy dobyr humor, który zwykle nie opuszczał Meg, zdawał się ulatywać jej, niczym powietrze z przebitego balonika. Jeszcze niedawno stwierdziłaby, że to absolutnie niemożliwy bieg wydarzeń, ale jak widać, nigdy nie można być pewnym kompletnie niczego - nawet tak błahej i przewidywalnej rzeczy jak nastrój.
    W każdym razie, kto jak kto, ale Meg miała w zanadrzu kilka sprawdzonych spososób na przwołanie uśmiechu na jego właściwie miejsce. Nie mogła przecież zrażać do siebie ludzi. No, przynajmniej w teorii.
    Wylegiwanie się na łóżku i bezproduktywne wpatrywanie w sufit nie mogło przynieść oczekiwanych efektów, ale to właśnie wtedy w głowie dziewczyny pojawił się pomysł, by odrobinię się odstresować. Nie zwlekając więc chwili dłużej, poderwała się na równe nogi i chwyciwszy po drodze kluczyki od samochodu, wybiegła na zewnątrz.
    Grzechem byłoby nie skorzystać z tak pięknej pogody. Nie wiedziała, gdzie pojedzie. Cel nie grał tu istotnej roli. Uczucie wiatru we włosach i rozkoszny dźwięk silnika sam w sobie stanowił idealną odskocznię od rzeczywistości i natłoku stresu. Usilnie wybierając w telefonie numer Leny, która nie odbierała z nieznanych jej przyczyn.
    - Och, proszę - mruknęła przeciągle, odrzucając telefon na siedzenie pasarzera i wywróciła teatralnie oczyma. Potrzebowała towarzystwa. Samotności wystrzegała się jak ognia. Czuła w takich sytuacjach swego rodzaju dyskomfort. Właśnie wtedy, jak na życzenie, na poboczu udało jej się zarejestrować obecność kogoś, kogo bardzo dobrze znała. Co prawda spotkanie sam na sam było odrobinę... nieplanowane, ale to przecież nic wielkiego, prawda?
    Ostrożnie zwolniła i upewniwszy się wcześniej, że idąca chodnikiem dziewczyna, jest na pewno tą Jasmine, poczuła pewien rodzaj... satysfakcji. Kto inny zresztą mógłby kroczyć przed siebie z tak typowym zamyśleniem?
    - Hej, ziamia do Jas! - wykrzyknęła entuzjastycznie, zatrzymując samochód tuż obok dziewczyny - wskakuj do środka, zamierzam zrobić dziś coś szalonego.

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie miała się czego obawiać. Nathaniel nie wiedział nic na temat tego, co działo się w głowie tudzież sercu Jasmine i choć Lena niejednokrotnie podpuszczała go i próbowała mu jakoś dyskretnie dać do myślenia, to nie szło jej to tak dobrze jakby chciała. Dobra, może czasami tak jak dzisiaj miewał lekkie przebłyski co do tego iż jest obdarowany jako taką sympatią ze strony tej dziewczyny, ale nic ponad to. Właściwie to miał zamiar właśnie o to ją zapytać.
    - To jest proste pytanie, na które oczekują prostej odpowiedzi – uśmiechnął się delikatnie. – Jasmine, ja wiem, że jestem okropnym egoistą i niesamowitym palantem, ale lubisz mnie chociaż troszkę, nie? – uśmiechnął się urokliwie, nawet nie zdając sobie sprawy jak bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  18. - Przy mnie nie musisz się bać – wszedł jej w słowo nim odpowiedziała na pytanie, które jej zadał. Gdy tak obserwował ją nim udzieliła mu odpowiedzi miał wrażenie, że dostrzegł jakiś cień, który przemknął przez jej oblicze gdy zastanawiała się nad tym co powiedzieć. Może mu się tylko wydawało, a może miało to jakiś sens. Nie wiedział, ale nie długo pozwolił przejmować się tym swoim myślom. – Ach, ja biedny… - zaśmiał się słysząc jej słowa. – Muszę dokonać poprawy swego haniebnego postępowania – oświadczył siląc się na poważny ton. Delikatnie ujął jej dłoń i splótł ich dłonie razem, po czym uniósł je na wysokość swojej piersi i przycisnął je do miejsca w którym znajdowało się jego bijące dziarsko serce. – Wybacz milady – rzekł oficjalnym tonem. – Od dziś spróbuję stać się człowiekiem godnym twej sympatii – po tych słowach znów przyozdobił swą przystojną twarz przyjemnym, serdecznym uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  19. [Brzmi dobrze... W końcu chyba do tej pory żadna żeńska postać kimś takim nie była xD W takim razie mogłyby się spotkać chociażby w domu Oriane (np nie będzie rodziców dziewczyny a po uśpieniu córki będzie szukała zajęcia i taka Jas się nawinie ;D). Tylko zbytnio pisać teraz nie mogę, więc w najbliższym czasie nic nie zacznę/nie odpowiem, chyba że bardzo krótko, bo pisanie takie jest po prostu upierdliwe, nawet z moją praktyką (tak, dość często sobie coś rozwalam xD).]

    OdpowiedzUsuń
  20. Przechylił delikatnie głowę w lewo i obserwował ją już będąc całkiem poważnym. Albo mu się wydawało, albo przez jej twarz mignął jakiś cień. Wyciągnął wolną rękę w kierunku jej twarzyczki i odgarnął z jej buzi niesforne kosmyki włosów. Pochylił się lekko w jej stronę patrząc na nią uważnie, po czym ostrożnie musnął ustami jej policzek mimo, że w pierwszej chwili wyglądało to tak, jak gdyby miał zamiar ją pocałować w usta.
    - Wybacz jeśli Cię w jakiś sposób uraziłem – dodał ciszej i powoli ruszył brzegiem plaży w ciszy obserwując zachodzące słońce.

    OdpowiedzUsuń
  21. Odwrócił się w jej kierunku, a jego granatowe oczy błysnęły pogodnie. Usta poruszyły się bezgłośnie, jakby chciał coś powiedzieć ale zabrakło mu słów. Pokręcił lekko głową.
    - Nie wiem, Jas – odparł w końcu. – Po prostu czułem, że powinienem to powiedzieć, że może być coś za co się na mnie gniewasz – dodał i zamyślił się, mrużąc zabawnie oczy. – Chyba lepiej powiedzieć przepraszam milion razy niż raz tego nie zrobić – zasugerował i ruszył dalej, znów splatając jej dłoń ze swoją, tak jak gdyby taki gest był czymś zupełnie naturalnym i nie miał znaczyć nic więcej jak tylko to, że są przyjaciółmi. Teoretycznie takie gesty zwykle odbierano w inny sposób, aczkolwiek Nate nigdy się tym nie przejmował.

    OdpowiedzUsuń
  22. [ O matko, ile mi strachu napędziłaś! xD Odruchowo patrzę: DYREKCJA... i do tego taki długi wpis, no to myślę: o nie, przeskrobałam coś, koniec, kaplica. A tu zaraz taka ulga :)]

    Gdyby jakimś cudem Meg choć na chwilę skupiła się na tym, co dzieje się w jej najbliższym otoczeniu, zapewne bez większych przeszkód poznałaby każdy z czynników kierujących niekiedy Jasmine. Owszem, domyślała się tego, że jej własna sympatia skierowana w stronę jednego z ich przyjaciół, nie jest jedyną, wiszącą w powietrzu, ale póki co skutecznie spychała tę myśl gdzieś na sam skraj jej podświadomości. Było to znacznie łatwiejsze, niż jakiekolwiek próby rozwiązania problemu, a czasem nawet Meg potrzebowała drogi na skróty. Nie żeby widziała w tym coś złego. Nie można zawsze wymagać od siebie wykonywania najtrudniejszych zadań.
    Pokręciła głową z wyraźną dezaprobatą i uniosła zaczepnie lewą brew.
    - Nate ma dzisiaj trening, Lena nie odbiera telefonu, więc domyślam się, że pewnie jest teraz z Adamem, a Jamesowi nie chcę zawracać dzisiaj głowy - szybko przedstawiła zaistniałą sytuację, czując, że Jasmine próbowałaby podsunąć jej towarzystwo również innych, znanych im osób.
    - Poza tym nie ciągnę cię na żadną imprezę - zapewniła z lekkim uśmiechem i posłała jej wymowne spojrzenie - Ja też potrzebuję czasem zwykłego wyjścia do kawiarni i porcji olbrzymich lodów, lub po prostu małej, bezcelowej wycieczki.
    Odruchowo spojrzała na telefon zalegający na siedzeniu obok. Milczał. Nadal.
    - To jak? - zapytała, mając cichą nadzieję, że tym razem dziewczyna nie spróbuje się wymigać.

    OdpowiedzUsuń
  23. Zerknął na nią uśmiechając się pod nosem, zdjął swoją bluzę i zarzucił jej na ramiona mimo że była dużo za duża, a sama Jas wyglądała w niej jak mała dziewczynka w ubraniach po starszym rodzeństwie. Objął ją w talii i ruszył dalej, czując chłodny powiew znad oceanu.
    - Nie potrafisz się długo gniewać, a na mnie to już w szczególności, co? – zażartował, nawet na nią nie patrząc, nie miał pojęcia jak blisko był prawdy. – Ja jestem bardzo złym chłopcem, a Ty bardzo dobrą dziewczynką – zaśmiał się. – Musimy połączyć siły i będziemy tworzyć idealną parę – mrugnął do niej idąc powoli przed siebie. Podniósł jakąś muszelkę, obejrzał ją dokładnie i sięgnął po jej dłoń, wkładając ową muszelkę do jej małej rączki.

    OdpowiedzUsuń
  24. - Na starość pożałuję swojego luzackiego stylu życia i zamiłowania do niebezpiecznych przedsięwzięć typu skok na bungie – zaśmiał się pod nosem, uderzając czubkiem buta w górki z piasku, które pojawiały się przed nim co jakiś czas. Noce czasami może i bywały chłodne, ale jemu to w ogóle nie przeszkadzało, był dość odporny na przeziębienia i rzadko chorował, ale niewątpliwie miałby wyrzuty sumienia gdyby z jego powodu rozchorowała się Jasmine.
    - Grzeczność nudna jest teraz, gdy jesteśmy młodzi, później wydaje się być całkiem użyteczna – dodał po chwili namysłu. – Znając życie w pracy to Ty odnosiłabyś większe sukcesy, bo ja nawtykałbym szefowi nie mogąc się powstrzymać – rzucił swobodnie. – To taki przykład – uzupełnił widząc jej minę. Jeszcze nie miał okazji nawtykać facetowi u którego pracował zwykle w lecie pomagając przy papierkowej, prawniczej robocie.

    OdpowiedzUsuń
  25. Może teraz nie, ale przecież przez całe życie nie będzie się uczyć. Kiedyś trzeba będzie zająć się czymś ważniejszym, czymś co da pieniądze na utrzymanie siebie i swojej ewentualnej rodziny. Nathaniel w sumie o karierze myślał tylko pod kątem samej kariery i pieniędzy, a nie tego że jest to jakiś sposób rozwoju intelektualnego i społecznego.
    - Kiedyś zabiorę Cię tam, gdzie sam skakałem po raz pierwszy i zrobimy to razem – chwycił jej dłoń i splótł swoje palce z jej. – Przezwyciężymy Twój lęk – uśmiechnął się jak gdyby nigdy nic idąc powoli dalej.

    OdpowiedzUsuń
  26. - Wiesz, że i tak Cię kiedyś porwę by wcielić mój plan w życie? – zapytał mimochodem, ściskając delikatnie jej dłoń. Okręcił ją, nie puszczając jej dłoni, tak że stanęła jeszcze bliżej niego, a on obejmował ją ramieniem i trzymał jej dłoń, jednocześnie. Przeszli już naprawdę spory kawałek i było naprawdę późno, ale jemu to nie przeszkadzało. Mógłby spacerować z nią godzinami, ale wiedział że ona w przeciwieństwie do niego, ma zupełnie inne podejście do życia. Raczej nie zamierza spędzić nocy na plaży tudzież w samochodzie.
    - O czym marzysz? – zapytał, widząc spadającą gwiazdę. - Ale szczerze. - przeniósł na nią te swoje granatowe oczy.

    OdpowiedzUsuń
  27. Uśmiechnęła się całkowicie szczerze, kiedy Jasmine przystała na jej propozycję. Kto, jak kto, ale Megan lubiła chwile, w których wszystko szło po jej myśli. Oczywiście zrozumiałaby, gdyby dziewczyna kategorycznie odmówiła i poszukałaby innego sposobu na zagospodarowanie sobie czasu, jednak nie było sensu teraz dłużej się nad tym zastanawiać
    - I to mi się podoba - mruknęła, ruszając z miejsca, może odrobinę zbyt energicznie, nawet jak na nią.
    Prawdę mówiąc w niektórych przypadkach Meg była nieprawdopodobnie niedomyślną istotką i nawet jeśli ktoś podałby jej pewne fakty na tacy, prawdopodobnie umknęły by jej uwadze. Oczywiście zdawała sobie sprawę z wielu dość znaczących aspektów wynikających teraz z trudnych do określenia relacji panujących w ich, do niedawna całkowicie zgranej, paczce - jeśli można to tak określić.
    Dzisiaj było jednak inaczej. Kiedy euforia ze znalezienia sobie towarzyszki nieco ustała, wystarczyło jedno, krótkie spojrzenie rzucone w stronę siedzącej obok dziewczyny, by domyślić, że coś jest na rzeczy.
    - Wiem, że może to zabrzmieć dziwnie, ale... - ostrzegła lojalnie, zdając sobie sprawę, że takie pytanie z ust blondynki może u niejednego mieszkańca Palm Springs wywołać nie mały szok - Czy wszystko w porządku? Wiesz, nie nalegam, ale czasem lepiej, kiedy coś z siebie wyrzucisz - dokończyła, przenosząc spojrzenie na drogę.
    Cóż, może i w innych okolicznościach nie drążyłaby tematu, ale były całkowicie same. Wyrzuty sumienia nie pozwoliłby jej prawdopodobnie spokojnie zmrużyć dziś oka.

    OdpowiedzUsuń
  28. [witam. z pomysłami to u mnie średnio ostatnio. ale wydaje mi się, że nasze postaci spokojnie mogą się chociaż kojarzyć z widzenia. więc teraz pytanie: znają się czy dopiero się sobie oficjalnie przedstawią? próbowałem wychwycić z karty jakieś podobieństwa pomiędzy naszymi postaciami, ale chyba na nic nie trafiłem, więc w sumie z powiązaniem byłoby ciężko. a jak u Ciebie z pomysłami?]

    OdpowiedzUsuń
  29. [Hej : ) Jako, że nasze postacie są członkami tej samej paczki, proponuję jakiś wątek. Adam mógłby być dobrym przyjacielem Jasmine, takim prawdziwym, przed którym dziewczyna wreszcie by się otworzyła. Co o tym sądzisz? I przede wszystkim czy dałabyś radę zacząć?]

    OdpowiedzUsuń
  30. [Hej, dopiero teraz zobaczyłam, że opublikowałaś komentarz minutę przede mną :D Pomysł z przyjaciółmi bardzo mi odpowiada, zresztą sama zaproponowałam dokładnie to samo ; ) A co powiesz, jeśli poproszę Cię o rozpoczęcie?]

    OdpowiedzUsuń
  31. - W takim razie będę trzymał kciuki, aby się spełniło – powiedział cicho, obejmując ją szczelniej, jakby chciał ją osłonić od chłodnego wiatru nadciągającego od strony oceanu. Noc była piękna, ale wyjątkowo chłodna jak na te strony i tą porę roku. Nathaniel nie był przygotowany na to by nosić przy sobie grubsze bluzy, toteż musiał trochę zmarznąć nim po długim spacerze wrócili z powrotem na parking, gdzie stał jego samochód. Znowu poszedł przed Jasmine i otworzył jej drzwi, pomagając wsiąść do swojego auta, by po chwili zająć miejsce za kierownicą. Włączył radio akurat w momencie, gdy z głośników poleciała jakaś wolna, romantyczna piosenka. Nathaniel uśmiechnął się pod nosem i pokręcił lekko głową sięgając w stronę radia, by ściszyć melodię. – Na co masz ochotę? – zapytał, zerkając na nią przelotnie, gdy odpalił silnik. – Czy może masz mnie już dość i chcesz bym podwiózł Cię do domu?

    OdpowiedzUsuń
  32. On ostatnimi czasy także miał sporo obowiązków, choć prawdę mówiąc jego sytuacja prezentowała się tak niezmiennie od paru ładnych lat. Szkoła, praca, rodzina i przyjaciele pochłaniały go bez reszty, czemu w gruncie rzeczy nie można było się dziwić. Mimo wszystko chłopak nie czuł się specjalnie znużony czy zmęczony. Lubił to co robił, więc każdy nowy dzień dostarczał mu powodów do radości. A może to było związane z jego bezpretensjonalnym charakterem? Kto wie...
    Tego dnia Adam jak zwykle spędzał popołudnie w barze szybkiej obsługi, gdzie dorabiał praktycznie każdego dnia w tygodniu. Ruch w knajpie był niewielki, bo większość ludzi, korzystając z dobrej pogody, brali zamówienia na wynos, a potem jechali na plażę, piknik lub jeszcze coś innego. Młody Thompson miał więc czas, by w spokoju studiować podręcznik do kształcenia słuchowego. W momencie, gdy właśnie miał zacząć nowy rozdział, ktoś wszedł do baru. Chłopak momentalnie podniósł wzrok znad kartki i uśmiechnął się szeroko, widząc w drzwiach Jasmine.
    Dziewczyna była jego dobrą przyjaciółką już od dłuższego czasu, zresztą nie tylko jego, bo Leny również. Chłopak bardzo cenił panienkę Walsh, bo ta choć cicha i na pozór skryta, miała w sobie coś niesamowitego i wyjątkowego i każdy kto mógł ją bliżej poznać był niesamowitym szczęściarzem. Brunet rozejrzał się jeszcze po pomieszczeniu, a po chwili stał już koło dziewczyny.
    - Hej, Jas - przywitał ją od razu, posyłając jej ciepły uśmiech. - Co słychać? - zapytał, siadając naprzeciwko niej.

    OdpowiedzUsuń
  33. [ Pozwoliłam sobie użyczyć Twojej postaci do notki ;) mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  34. - Nie przeszkadzasz mi – przerwał jej automatycznie, za co po chwili przeprosił cicho. Nie ładnie było tak wpadać komuś w słowo, ale on tak już miał, że najpierw mówił, a później myślał. Oczywiście bardzo miło spędził ten dzień z Jasmine i w sumie nawet nie miał ochoty się z nią rozstawać, jakoś całkiem dobrze czuł się w jej towarzystwie. Gdy rozmawiali, a nawet gdy milczeli. Nie przeszkadzała mu cisza, nie była krępująca. Miał wrażenie, że przy niej może się naprawdę odprężyć i nie przejmować tym wszystkim dookoła.
    - Trening mam o dwunastej, zdążę się przespać – zerknął na zegarek wyświetlany na tablicy rozdzielczej samochodu. Dochodziła północ. – I nie martw się o mnie, nie przeziębię się. Jestem zahartowany – posłał jej urokliwy uśmiech. – Bardziej martwię się o Ciebie, ta bluza wcale nie jest taka ciepła, a już na pewno nie chroni przed wiatrem – zagryzł lekko dolną wargę. Wjechał na drogę główną prowadzącą do centrum. – To jak, może jeszcze gorąca czekolada i wtedy dam Ci święty spokój? – zagadnął.

    OdpowiedzUsuń
  35. Przecież Nathaniel doskonale zdawał sobie sprawę z faktu, że Jasmine nie odmówi gorącej czekolady. Znał ją już przecież i wiedział, że uwielbia słodkości, ale to dodawało jej tylko uroku. Zerknął na nią z lekkim uśmiechem.
    - Do słodyczy? – powtórzył jakby z rozczarowaniem. – A już myślałem, że do mnie – westchnął głośno, nie odrywając spojrzenia od przedniej szyby. Skręcił w boczną uliczkę, przy której znajdowała się kawiarenka otwarta całą dobę. Nathaniel zaparkował przed budynkiem i wysiadł z auta, otwierając też drzwi dziewczynie, po czym zaoferował jej swoje ramię, prowadząc ją w stronę drzwi. – Czuję się niepocieszony – dodał jeszcze i otworzył przed nią drzwi wpuszczając ją do środka.
    Wnętrze kawiarenki było bardzo przytulne. Czuć tam było domową atmosferę tego miejsca.

    OdpowiedzUsuń
  36. Faktycznie, zarówno Lena jak i Adam, a także kilka innych osób, często zwracało Jasmine uwagę na temat jej ambicji. Niesamowite było to, jak wiele rzeczy na siebie brała i choć na ogół ludzie ją za to chwalili, jej przyjaciele zawsze próbowali studzić jej zapały, właśnie z obawy, że w końcu dziewczyna może nie wytrzymać napięcia i natłoku zajęć. Ona jednak rzadko kiedy ich słuchała i choć często ich to denerwowało, nie znaczyło przecież, że nie mogła przyjść do nich i trochę pomarudzić. Każde z nich czasem miało chwilę słabości, a od tego mieli siebie, by móc się sobie nawzajem wyżalić.
    - Oj, Mała... - westchnął tylko brunet i przytulił dziewczynę do siebie. - Mówił ci już ktoś, że jesteś niesamowitym uparciuchem? - zapytał żartobliwie, wciąż ją do siebie przytulając. - Wiem, że jesteś kochana, ale czasem musisz trochę przystopować z tą troską o cały świat. Nie możesz zapominać, że ty też jesteś bardzo ważna i... - urwał na chwilę, by się od niej odsunąć i popatrzeć jej w oczy. - Dlatego dzisiaj robimy dzień dla Jas - zakończył pogodnie. - Pogadamy, pośmiejemy się, a ty wreszcie odpoczniesz. I żadnych pytań o mnie i o Lenę. Wciąż sobie radzimy, a ty nie musisz się o nic martwić - dodał jeszcze. - Zaraz wracam - rzucił i zniknął w części restauracji, która jest niedostępna dla klientów. Po chwili wrócił, tym razem już w swoich ubraniach i ze sporych rozmiarów, papierową torbą w rękach. - No już, nie patrz się na mnie takim wzrokiem. Bierz torebkę i idziemy. Porywam cię gdzieś, gdzie nie ma nikogo i niczego co mogłoby zaprzątać twoją głowę. No, poza mną oczywiście - puścił jej oczko, wciąż promiennie się uśmiechając. Trzeba było przyznać, że Adam jako przyjaciel spisywał się doskonale.

    OdpowiedzUsuń
  37. Kiedy wiesz, że jesteś sam w domu i musisz zajmować się małym dzieckiem bez niczyjej pomocy, idziesz na najłatwiejsze rozwiązania. Przede wszystkim starasz się, żeby jak najmniej płakało. Po drugie, zawsze starasz się mieć jedną rękę wolną, żeby w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach poświęconej opiece, mieć ten jeden procent zapasu na ogarnianie wszystkiego dookoła. Dzwoniący telefon, przełączanie nudnej bajki, przestawienie kubka z herbatą bardziej w głąb kawowego stolika. A po trzecie i najważniejsze, jak tylko nadejdzie odpowiednia pora jak najszybciej starasz się takie dziecko uśpić. Oriane już zdążyła się tej listy wykuć na pamięć i gdy tylko jej córka okazała pierwsze oznaki senności wzięła ją na ręce, ukołysała do snu i smacznie śpiącą włożyła do łóżeczka na najbliższe dwanaście godzin. Była wdzięczna wszystkim siłom na ziemi za to, że Ilu niemalże przesypiała całe noce bez najmniejszego jęknięcia.
    Akurat zdążyła przykryć małą kocykiem, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Dziewczyna momentalnie zgarnęła z szafki nocnej odpowiednią część elektronicznej niańki i jak najciszej zbiegła na dół otworzyć 'zbłąkanemu wędrowcowi'.
    - Hej, Jas - stwierdziła normalnym tonem, bo od śpiącego szkraba oddzielało je całe piętro i zamknięte drzwi. - Ilu śpi, ale na pewno się jutro ucieszy jak dowie się o prezentach od cioci Jasmine - zaśmiała się, widząc lalkę i misia. - Rozpuszczasz ją - stwierdziła udając powagę, chociaż sama nie stosowała się zbytnio do takich nakazów.

    OdpowiedzUsuń
  38. W Palm Springs mieszkał od urodzenia i znał tu niemal każdy zakątek, każde drzewo, każdą knajpkę, każdą budkę z kwiatami, które często kupował dla nowych celów. Ta kawiarenka była szczególnie bliska jego sercu z wielu oczywistych jak i tych mniej oczywistych powodów. Gdy zajęli już miejsca, zbliżyła się do nich ładna kelnerka, obdarowując Nate’a promiennym uśmiechem.
    - Co podać? – zapytała.
    Nathaniel zaproponował dwie gorące czekolady i zerknął na swoją towarzyszkę, czy aby na coś jeszcze nie ma ochoty, po czym wrócił do przerwanej rozmowy.
    - A tam grono adoratorek – machnął ręką. – One nic nie znaczą, niektóre z nich są tak puste, że aż szkoda marnować na nie czas – uśmiechnął się pod nosem. – Za to Ty jesteś inna – zapewnił ją. – Z Tobą mógłbym spędzić całą noc i nie miałbym dość, nie męczy mnie Twoje towarzystwo – dodał, ignorując jej słowa dotyczące rozmów na jego temat na zajęciach.

    OdpowiedzUsuń
  39. [ Proponuję zacząć nowy wątek :D ]

    OdpowiedzUsuń
  40. Nieubłaganie zbliżał się koniec roku szkolnego, choć dla niektórych z uczniów, na przykład dla Nathaniela, rok szkolny już dobiegł końca, bo po co siedzieć w szkole, gdy oceny są już wystawione i nauczyciele szykują świadectwa? Totalny bezsens. Tego popołudnia nikt jednak nie miał czasu i Nate już tracił nadzieje na towarzystwo któregoś z przyjaciół, gdy w końcu Jas odebrała telefon na który dobijał się już chyba trzeci raz.
    - Błagam Cię, powiedz że nie pracujesz, nie zaliczasz nic na ostatnią chwilę, nie pilnujesz córki sąsiadów, nie musisz gotować kolacji rodzicom, masz dużo czasu i chęci się ze mną spotkać – jęknął do słuchawki, opierając czoło o blat swojego biurka.

    OdpowiedzUsuń
  41. Hi! Who is this girl? I mean, what's his real name? Just because I want you to role play my character would be.
    Thanks in advance for the answer!

    OdpowiedzUsuń

Archiwum