niedziela, 27 maja 2012

I'm only human.

Amelie Johann Mays

 Dość dobrze znana wiceprzewodnicząca szkoły i solistka chóru szkolnego. Przez grono znajomych nazywana Amy.
Myślisz- kolejna pusta lala? Nic bardziej mylnego. Więc jak to jest z panienką Mays? Trochę cierpliwości, za chwilę wszystkiego się dowiesz…
Data urodzenia:  21 marca 1995 r.
Wiek: 17 lat
Pochodzenie: Palm Springs.
Klasa I, profil muzyczny (wokal i pianino).
Zajęcia dodatkowe: chór szkolny, kółko taneczne (grupa I)
Wygląd: Długie, gęste i jasne włosy;  duże, niebieskie oczy o ciemnej oprawie;  długie rzęsy, wzrost: 170 cm. Wysportowana, zgrabna i poruszająca się z gracją dziewczyna. 

H I S T O R I A :
21 marca 1995 roku w dzielnicy Palm Springs urodziła się dziewczynka, córka państwa Mays. Linda Mays była nauczycielką muzyki w szkole, zaś jej mąż- William- właścicielem małej korporacji. Rodzina żyła w dostatku, byli szczęśliwi. Amelie miała bardzo szczęśliwe dzieciństwo, przepełnione muzyką, zabawą z rodzicami i podróżami. Nigdy nie odczuwała braku rodzeństwa. Do czasu… Gdy dziewczyna skończyła szesnaście lat, pani Mays znalazła dobrze płatną pracę w Nowym Yorku. Amelie rozpoczęła naukę w szkole średniej. Dziewczyna wstąpiła do drużyny cheerleaderek (zawsze o tym marzyła), poznała tam bardzo wpływowe koleżanki, które w dodatku polubiły jej pieniądze. Na jakiekolwiek uwolnienie było już stanowczo za późno, Amelie uległa wpływom. W towarzystwie „koleżanek z drużyny” wyglądała na pewną siebie i pod każdym względem podobną do nich. Wbrew pozorom wcale tak nie było. Jej pasją jest śpiew, ma świetny głos. Po kryjomu biegała na próby szkolnego chóru, w którym to jest solistką. Biedna dziewczyna, nie potrafiła uwolnić się od „koleżanek”, chociaż cały czas nad tym pracowała, jak to sama określiła.
Matka pracuje w Nowym Yorku, ojciec całe dnie przesiaduje w pracy, Amelie zostaje więc sama w dużym domu… Podobno to marzenie każdej nastolatki, a jednak dziewczyna nie jest do końca szczęśliwa…
Zmiany w jej życiu:
Wyjazd do Hiszpanii dobrze zrobił Amelie. Dziewczyna w końcu 'wyzwoliła się' z grupki swoich 'przyjaciółeczek', a co najważniejsze, nie ma przez to żadnych kłopotów. Jej charakter również uległ zmianie. W jakim stopniu?



C H A R A K T E R :
☺Ambitna- jest bardzo dobrą uczennicą, do tego ma świetną pamięć.
☺Ostrożna- bywa w relacjach z innymi. Kiedyś była łatwowierna, teraz jednak zanim się z kimś zaprzyjaźni, stara się go dobrze poznać.
☺Wrażliwa, uczuciowa, romantyczka- tak, to wszystko prawda. Amelie śpiewa, gra na pianinie, pisze piosenki i wiersze…
☺Pewna siebie- nie w nadmiarze, lecz trzeba przyznać, że bardzo jej się to przydało. Nie jest już nieśmiała, nie ma problemów w nawiązywaniu znajomości i rozmowach z płcią przeciwną. Wierzy w swoje możliwości.
☺Uzdolniona muzycznie- zdecydowanie. Ma świetny głos, śpiewa w chórze i solowo, gra na pianinie. Niektórzy twierdzą, że talent odziedziczyła po mamie.
☺Optymistka- we wszystkim potrafi znaleźć pozytywne aspekty, uważa, że należy cieszyć się życiem.
☺Marzycielka- często bywa zapatrzona, zamyślona, z głową w chmurach.
☺Uparta- jak twierdza niektórzy. Jeśli na czymś jej bardzo zależy, będzie się starać tak długo, aż w końcu osiągnie cel.
☺Potrafi być wredna i ironiczna, ale zdarza się to naprawdę rzadko i jeśli ktoś bardzo skutecznie wytrąci z nią równowagi.
☺ Marudna- gdy jest znudzona lub coś jej się nie podoba.
Zapominalska- nie zdziwcie jeśli o czymś zapomni, to norma.
☺ Roztrzepana- niekiedy gubi się we własnych myślach lub po prostu nie wie, czego chce.
☺Nie zadziera nosa, podchodzi do siebie z dość dużym dystansem, potrafi śmiać się z własnych wpadek.
Skąd te zmiany? Podczas pobytu w Hiszpanii poznała naprawdę świetnych ludzi, którzy w końcu zdołali 'przemówić jej do rozsądku'. Jak widać, poskutkowało.

C I E K A W O S T K I :
- słucha muzyki klasycznej i rocka (zdarza się też reggae)
- lubi jeździć na łyżwach
- tęskni za mamą, która przyjeżdża tylko na święta
- Amelie często dostaje paczki z Nowego Yorku
- ma świetny głos i nie wstydzi się śpiewać. Wręcz przeciwnie- występy sprawiają jej ogromną frajdę
- nie preferuje konkretnego stylu, nie obnosi się też ze swoimi markowymi ciuchami, gdyż uważa, że to mało ważne
- jedną z najwyższych wartości w jej życiu jest rodzina, której teraz tak bardzo jej brakuje
- potrafi biegle porozumiewać się w języku hiszpańskim
-  niedawno zdała egzamin na prawo jazdy, do szkoły dojeżdża swoim samochodem
- sporadycznie nosi okulary
- wcale nie jest rozpieszczoną bogaczką
- jest solistką z chórze szkolnym
- osobom, które jej nie znają, nie przyznaje się do tego, że jej ojciec jest bogaty
- nie pije alkoholu, nie pali
- katoliczka
- należy do zespołu (można ich posłuchać w weekendy w jednej z restauracji, dają tam koncerty)
- potrafi grać też na gitarze akustycznej
- jest teraz szczęśliwą posiadaczką szczeniaczka (Golden Retriver) o imieniu Rocky.


Gdzie najczęściej można ją spotkać?
* w bibliotece z dobrą książką lub notatnikiem, w którym spisuje swoje wiersze
* na imprezach szkolnych
* w sali muzycznej przy pianinie
* na stołówce podczas lunchu
* w domu (czytającą, piszącą, gotującą, czatującą, słuchającą muzyki, śpiewającą… i mnóstwo innych)
* na spacerze z Rocky'm
* w restauracji (spójrz w okno, może uśmiechnie się do Ciebie?)
* na sztucznym lodowisku

Jej nastawienie do płci przeciwnej:
U chłopaków nie lubi:
* chamstwa
* zapatrzenia w siebie
* dwulicowości
* zdrady
* poszukiwania "jednorazowych przygód"
* uważa, że jeżeli chłopak nie potrafi skupić się na jednej dziewczynie, nie zasługuje na żadną.
Lubi:

* dżentelmenów
* wszelkie wyrazy sympatii, komplementy
* romantyków
* rozmownych i umiejących słuchać
* okazujących zrozumienie.

Trzeba dodać, że Amelie nie jest zainteresowana "przelotnym związkiem", szuka raczej faceta, który będzie potrafił ją uszczęśliwić i zasłuży na miłość.
Nie myślcie sobie, że aby zdobyć panienkę Mays trzeba wiele. Ona szuka po prostu sympatycznego  i wiernego chłopaka, nie od razu księcia z bajki.

Status w związku:
♥ Wolna.

                                   Powiązania | Album | Zaczerpnięte z pamiętnika

[Witam! :) Na szczęście udało mi się połapać na blogspocie :D Możliwe, że pamiętacie 'starą wersję' Amelie. Karta postaci może ulegać zmianom. Na zdjęciach Amber Heard (pochodzą z weheartit.com). Co do wątków: zaczynajcie od razu, a jeśli z jakichś przyczyn nie możecie (czyt. brak weny), podsuńcie mi pomysł na miejsce/okoliczności spotkania i powiązanie, a postaram się rozpocząć.]

31 komentarzy:

  1. [Nioch, nioch. W takim razie ja proponuję jakieś cud miód powiązanie i mniej słodki wątek na deser. Co ty na to? Mogłybyśmy sie poznać jakoś w kawiarni w której pracuje Am.]

    OdpowiedzUsuń
  2. [ A jakieś wady? Tu jakoś ich brak...:) wątek? ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [ 'uparta', 'potrafi być wredna i ironiczna' ; ) ]

      Usuń
  3. [ Potrafi to nie znaczy że jest na co dzień;) Hm co do miejsc spotkania, Sam jest raczej większym odrzutkiem i lunch jada sama, może twoja się przyhaczy? ]

    OdpowiedzUsuń
  4. [No to coś tam zacznę...]

    Ciepły dzień panował w Palm Springs. 10:43. Ta godzina widniała na zegarze elektrycznym. Patrzyłam jak wskazówki powoli lecą do przodu. Chciałabym żeby leciały szybciej. Szybsze spotkanie z Melcią szybszy powrót do domu, szybsze życie. O tak. Moje życie było za wolne. Wolałam jak gnało niczym koń w galopie. Potrzebowałam jakiegoś kopa. Wyszłam z sali pół minuty przed dzwonkiem. Nauczycielka mnie uwielbiała więc z pewnością pokiwała mi głową na prośbę o szybsze wyjście. Ledwo wyszłam a ktoś uderzył w drzwi. Pech sprawił że drzwi uderzyły we mnie, albo raczej w moją głowę. Poczułam mocny cios. Ktoś po drugiej stronie chyba się zatrzymał. Jak chciałam jakiegoś kopa to teraz mam...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zebranie samorządu szkolnego miało odbyć się tego poranka w auli szkolnej. Nate miał wrażenie, że już jest spóźniony więc biegiem przebył cały parking i szkołę aby dotrzeć pod drzwi. Nie on jeden się spóźniał. Gdzieś przed sobą zauważył wiceprzewodniczącą szkoły, więc zatrzymał się tuż obok niej.
    - Spóźnialska – oskarżył, uśmiechając się mimo tego w jej kierunku. Chwycił za klamkę by otworzyć przed nią drzwi, jak to zwykle miał w zwyczaju, ale najzwyczajniej w świecie się nie udało. Drzwi nie ustąpiły, a para mogła jedynie pocałować klamkę.
    Nate zerknął na zegarek, ale byli spóźnieni zaledwie pięć minut, więc to nie możliwe by zebranie dobiegło końca.
    - Który dzisiaj? – zapytał w końcu zdezorientowany.

    OdpowiedzUsuń
  7. Brunet wyglądał na zbyt zaskoczonego by dowcipkować sobie razem z wiceprzewodniczącą. Tego dnia miał poruszyć temat balu na zakończenie roku, więc w sumie chciał by spotkanie miało miejsce. Choć, teoretycznie mogą omówić tą propozycję w następnym tygodniu. Potarł dłońmi swoją twarz, czując pod palcami że najwyraźniej od kilku dni zapominał o goleniu. Pokręcił lekko głową, odrzucając od siebie tę myśl i zwrócił swe granatowe oczy w stronę dziewczyny.
    - I cóż my teraz będziemy robić przez najbliższe dwie godziny? – zapytał, powoli wracając do swojego ja. Uśmiechnął się w jej kierunku tak, jak to robił zawsze odkąd się poznali. Tak, za każdym razem uwodził i podrywał, bez względu na to z kim miał do czynienia i gdzie się znajdował.

    OdpowiedzUsuń
  8. - Gdybym przedstawił Ci swoje pomysły, mógłbym zarobić kopniaka – zasugerował ostrożnie i uśmiechnął się bezczelnie w jej kierunku. Włożył dłonie w kieszenie swoich spodni i zamyślił się, opierając o drzwi jednej z sal znajdujących się obok i właśnie wtedy…te drzwi ustąpiły, a Nathaniel upadł na podłogę. Najwyraźniej ktoś nie domknął drzwi. Całe szczęście sala była pusta i Nate nie ośmieszył się przed żadną z klas. – Chyba mamy swoje rozwiązanie – powiedział tonem męczennika, pocierając obolały tył głowy, którym przerysował w drzwi. Pozbierał się z podłogi, przepuścił ją w drzwiach i zamknął je za nimi. – Przynajmniej jest gdzie usiąść – wskazał krzesła. To była sala do biologii, a przynajmniej to wywnioskował chłopak widząc szkielet stojący na podeście.

    OdpowiedzUsuń
  9. [Witam :) Dopiero co dołączyłam, ale już rozglądam się za ciekawszymi to postaciami i stwierdziłam, że Twoja Amelie zdecydowanie się do takowych zalicza. Poza tym mogłaby znać Adama ze względu na ten sam profil kształcenia. Co Ty na to? :>]

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozłożył bezradnie ręce na boki i wypuścił powietrze z ust ze świstem.
    - Pojęcia nie mam o co biega – wywrócił oczyma i wsunął dłonie w kieszenie swoich spodni przechadzając się w tę i z powrotem, przez co było całkiem prawdopodobne że wydepcze nowy szyb dla windy, ale mniejsza o to. – Może to jakiś głupi żart? Może zamknęli się od środka albo jesteśmy w ukrytej kamerze? – i jakby faktycznie wierzył w swoje głupie żarty, zaczął rozglądać się dookoła w poszukiwaniu owej tajemniczej kamery.

    OdpowiedzUsuń
  11. [Oczywiście, że mogą się spotkać. Tylko... No nie wiem zacznij :D ]

    OdpowiedzUsuń
  12. Na razie ogarniał mnie szok. Nie potrafiłam zrobić kroku, wypowiedzieć żadnego słowa czy nawet wrzasnąć. Chciałam jak najszybciej stamtąd iść ale nogi mi miękły kiedy chciałam zrobić chociażby jeden krok. Na razie zdołałam wydukać trzy słowa.
    -Nic się nie stało.- uśmiechnęłam się bo zauważyłam że dziewczyna jest niespokojna. Kolejne kilka słów ułożyło się w pełne zdanie, które było w miarę składne.
    -Ale chyba lepiej pójdę do pielęgniarki. Mogłabyś pomóc mi zrobić krok do przodu?

    [Amarette Coliee]

    OdpowiedzUsuń
  13. [Pomysł zawsze się znajdzie, ale o zaczęcie wolałabym poprosić, ponieważ nie miałam jeszcze możliwości wczucia się w klimat bloga. Mam jednak nadzieję, że nie sprawi Ci to kłopotu. Co do okoliczności spotkania to Adaś mógłby na jej prośbę pojawić się na jej występie, by sprawdzić jak jej idzie, w końcu jest starszy, bardziej doświadczony. Inną opcją jest wspólne ćwiczenie jakiejś piosenki, on zapewniałby podkład, ona wokal. Miejsce obojętne, może być nawet u niego w domu ;) To jak, co Ty na to? :)]

    OdpowiedzUsuń
  14. [Arno jest od kilku dni w Palm Springs, ale możemy uznać, że poznali się w Hiszpanii, gdzie Arno spędzał wakacje. Amelie może być jego przyjaciółką, której on o wszystkim mówi, ale równie dobrze mogą być osobami, które ciągle sobie dogryzają. Miejsce spotkania: park, plaża, szkolny korytarz itd. Właściwie to liczę na to, że zaczniesz :D]

    OdpowiedzUsuń
  15. Arno nie znał jeszcze Palm Springs. Wiedział jak trafić do parku, na plażę, do jednego z lepszych klubów, do domu i oczywiście do szkoły. Młody Jenson rozglądał się na różne strony i kolejny raz tego dnia skręcił do parku. Lubił tam przebywać, ponieważ widywał tam przede wszystkim uśmiechnięte twarze wielu ludzi i nie było żadnego pośpiechu. Każdy zachowywał się swobodnie, tak jakby zrzucano tam maskę codzienności i zaczynano beztroskie, szczęśliwe życie. Zauważył znajomą mu, z Hiszpanii, blondynkę. Zaprzyjaźnił się z nią, więc poznał ją z daleka.
    - Amelie! - krzyknął i pomachał do dziewczyny.
    Podbiegł do niej i przytulił ją na powitanie.
    - Jak ja Cię długo nie widziałem - uśmiechnął się. - Co tam u Ciebie słychać? - spojrzał na nią.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie wiedział jak to się stało, ale z jakichś niewyjaśnionych przyczyn profesor Brown kazał zostać mu po lekcji, by omówić jakiś sprawdzian. Dla Adama oglądanie starych prac było czystym nonsensem, zresztą był już umówiony z Amelią, nie mógł jednak zbyć starego psora. Stał więc przy biurku nauczyciela, nerwowo tupiąc nogą, gdy ten rozwodził się nad zadaniem, które nastolatek oczywiście zawalił. Kiedy mężczyzna wreszcie oznajmił brunetowi, iż może sobie pójść, chłopak niemalże wybiegł z sali, krzycząc na odchodne "do widzenia". Po chwili był już w auli, gdzie czekała na niego Amelia, choć nie bezczynnie. Dziewczyna grała na fortepianie. I to nie byle jak. Adam, jako osoba mająca plany związane z muzyką potrafił grać na kilku instrumentach, w tym także na fortepianie, ale nie robił tego tak jak znana mu blondynka. On po prostu umiał to robić, jego odwieczną miłością była gitara. Do niej należał fortepian.
    - Amelie, przepraszam cię najmocniej - rzucił nieco zawstydzony tym, że musiała na niego czekać. Nie lubił się spóźniać. - Brownowi coś odwaliło i kazał zostać mi, żeby omawiać jakieś stare głupoty, przyszedłem jak tylko mnie uwolnił...

    OdpowiedzUsuń
  17. Nathaniel krążył po Sali rozglądając się dookoła. Był tak znudzony, że byłby skłonny po prostu wyjść ze szkoły i opuścić resztę zajęć. Zatrzymał się przy oknie. Do ziemi wcale nie było daleko. Otworzył okno i stanął na parapecie.
    - Idziemy na wagary, ale tak by nikt nas nie zauważył? – zagadnął siadając na parapecie z nogami spuszczonymi na zewnątrz. Nie czekał na odpowiedź, po chwili zniknął z oczu dziewczyny i wylądował na ziemi jakieś dwa metry niżej.

    OdpowiedzUsuń
  18. Od dłuższego czasu Robbie prawie nigdzie się nie ruszał. Nie bardzo podobało się to Jaggerowi. Choć psiak ewidentnie próbował go wybłagać o nawet najkrótszy spacer pozostawał niewzruszony. Tego dnia popatrzył na Jaggerka, który leżał pod ścianą i okazało się że Robbie ma serce. Odnalazł smycz psa i zabrał go do parku. Takiej radości długo u nikogo nie widział. Psiak biegał wszędzie, wszystko obwąchiwał, na wszystkich patrzył uważnie. W końcu jego uwagę na dłużej przykuł szczeniak tej samej rasy.
    -Chodź się przywitać Jagger- powiedział do niego i ruszyli w kierunku właścicielki szczeniaka- Cześć tak się składa, że ten tutaj- wskazał na Jaggera- niezwykle zainteresował się twoim psiakiem więc wypadało się przywitać- powiedział z szerokim uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  19. [Bardzo ładna karta postaci, muszę przyznać ;) Chciałabym się Ciebie spytać, czy miałabyś ochotę na wspólny wątek ? Wydaje mi się, że mój Mike mógłby się spodobać Amelie: dżentelmen, sympatyczny, godny zaufania i umiejący słuchac, do tego oboje nie palą i nie piją. oboje słuchają muzyki klasycznej i rock'a. Miałabyś ochotę ? ;DD ]

    OdpowiedzUsuń
  20. - Najwyraźniej słabo mnie jeszcze znasz – zawołał półtonem, gdyż akurat te słowa najwyraźniej dobrze usłyszał. Otrzepał swoje ubranie z niewidzialnego kurzu i gdy tylko Mays dołączyła do niego ruszył swobodnie w stronę parkingu, gdzie stało jego audi Q7. Wyłączył alarm i wsiadł na miejsce za kierownicą, a gdy dziewczyna usiadła obok odpalił silnik samochodu i wyjechał z terenu szkoły. – To będzie dzień na luzie, więc nie zdziw się widząc miejsce do którego zmierzamy – zaśmiał się pod nosem. Zatrzymał się na płatnym parkingu przynależącym do…ZOO.

    OdpowiedzUsuń
  21. Uśmiechnął się lekko, widząc, że dziewczyna ma dziś dobry, a wręcz wyśmienity humor. Adam lubił, gdy ludzie dookoła niego dobrze się czuli, zwykle więc starał się swoją osobą umilić im dzień. Dla niektórych wydawało się to nienaturalne, uważali, iż brunet udaje kogoś lub coś na siłę. On jednak po prostu taki był - empatyczny.
    - Właściwie to nie zrobiłem nic. Profesorkowi ubzdurało się, że chce postawić mi wyższą ocenę, więc zaczął omawiać zaległy sprawdzian - odpowiedział, wzruszając lekko ramionami. - Kazał mi coś tam poprawić, ale prawdę mówiąc nie wiem nawet co - uśmiechnął się rozbrajająco.
    Przeszedł parę kroków i zdjął kurtkę, siadając na jednym ze stolików. Przeczesał palcami włosy, po czym wyjął z plecaka czystą kartkę i długopis.
    - Jeszcze raz przepraszam - dodał po chwili. Zdjął z pisaka zakrętkę i westchnął głęboko. - To co, masz jakiś pomysł jak można by zacząć ten pożegnalny koncert? - zapytał, przenosząc na nią swój wzrok.

    OdpowiedzUsuń
  22. Rasberry to jedna z najbardzej obleganych kawiarenek w Palm Spring. Znana ze świetnej cynamonowej kawy latte, przyjemnej atmosfery, bajecznych muffinek oraz stale zmieniającej się nazwy lokalu. Mike, jak zwykle siedząc przy swoim ulubionym stoliku usytuowanym w kącie, łamał sobie głowę nad pracą domową z matematyki. Sfrustrowany przeczesał palcami ciemne włosy. Męczył się z nim już prawie godzinę, ale nie miał bladego pojęcia jak rozwiązać te zadania, nie żeby się nie starał. Praktycznie czuł jak mózg przegrzewa się mu od wysiłku.
    Cholera, poddaje się. Nie mam już cierpliwości - mruknął do siebie pod nosem, brutalnie wrzucając zeszyt i podręcznik do plecaka. Miejsce matematyki zajęła książka "Władca Much" Williama Goldinga. Zdecydowanie wolał słowo pisane od świata cyfr i tych innych matematycznych bzdur. Kiedy dochodził już w książce do najlepszego (bo najkrwawszego) momentu, z krainy fantazji wyrwał go męski głos, który przebijał się wyraźnie ponad gwar panujący w kawiarni, zwłaszcza, że ktoś praktycznie z hukiem wbiegł do środka.
    - Numer 102, capuccino z cynamonem raz !
    Mike potrzebował chwilę czasu by zorientować się, że ponury nastolatek za kontuarem wywołał właśnie numer Mike, z jego zamówieniem. Mike wstał szybko od stołu - jeśli się nie pośpieszy, jego capuccino wystygnie lub też ktoś mu je zabierze sprzed nosa. Dziś tłok był wyjątkowo duży, z trudem balansował między stolikami oraz roześmianymi i paplającymi w towarzystwie lub przez komórkę ludźmi, ze swoją kawą (lub muffinką) w ręku. W końcu jednak udało się Mike'owi dotrzeć do kontuaru, po drodze samego ani nikogo nie ochlapując czyjąś kawą. Już miał zapłacić za swoje capuccino, kiedy stojący obok niego z boku - dziewczyna, sądząc po głosie - pyta się na wpoły ze zdziwieniem, na wpoły z oburzeniem:
    - Ej ! Dlaczego kradniesz moją kawę !

    [ po pierwsze, dziękuje Ci bardzo, że zgodziłaś się na wspólny wątek ;) Dziękuje ! po drugie, pomyślałam sobie, że historia Mike i Amelie zacznie się od takiego małego nieporozumienia po za szkołą, w kawiarni, żeby później mogli sobie to wspominać wspólnie ze śmiechem. jeśli coś będzie nie tak, to śmiało pisz. naprawię to ;) pozdrawiam serdecznie ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  23. Westchnął ciężko, znowu przeczesując palce włosami. Zaczynały już go denerwować, więc podejrzewał, że na dniach wybierze się do fryzjera, by ten coś z nimi zrobił. Najpierw jednak musiał znaleźć na to czas, a z tym ostatnio było u niego krucho. Kiedy usłyszał, iż dziewczyna nigdy nie prowadziła szkolnego koncertu nie ucieszył się za bardzo, bo wiadomo, że nowicjusze zawsze potrzebują jakiegoś wprowadzenia. On oczywiście nie miał nic przeciwko temu, by jej takowego udzielić, z tym, że naprawdę spoczywało już na nim wiele obowiązków.
    - No dobra - odezwał się wreszcie. - Zwykle programy są dwa. Jeden dla rocznika, który kończy swoją edukację i jeden dla całej reszty. Ten pierwszy jest oczywiście bardziej patetyczny, wiesz dyrektorka chce, żeby pożegnanie ostatnich klas odbywało się z pompą. Drugi z kolei ma w sobie dużo optymizmu i takich tam - objaśnił króko. - Proponuję najpierw ogarnąć piosenki, które tematem pasowałyby do tych kategorii. Smutne i optymistyczne, o wakacjach, ewentualnie nowej drodze życia, przemijalności czasu. Nadążasz? - spytał z uśmiechem. Wiedział, że niekiedy ludzie mieli problemy ze zrozumieniem jego wypowiedzi, bo gdy się wczuwał dostawał wręcz słowotoku.

    OdpowiedzUsuń
  24. W autentycznym zaskoczeniu, na widok znajomej blondynki,Mike zdębiał. Jego ręka zatrzymała się w połowie drogi do wyciągniętej dłoni chłopaka za kontuarem. W drugiej ręce zaś trzymał parujące capuccino z cynamonem. Cholera, zaklął w duchu chłopak, całkiem typowe dla mnie. Przyłapać mnie na rzekomej kradzieży capuccino Amelie Mays. Oczywiście, że ją zna. Kto by nie znał miłej i sympatycznej pani przewodniczącej?Co prawda ona i Mike chodzili do dwóch różnych klas, ale też mieli większość wspólnych zajęć. I dotychczas nie zamienili ze sobą ani jednego słowa. Amelie stała w miejscu z lekko przechyloną na bok głową i patrzyła na Mike'a tak, jakby czekała spokojnie na dalszy rozwój wypadków. Lub też aż w końcu łaskawie dostanie swoją kawę. Mógłbym się z nią kłócić. Albo wypić na jej oczach kawę - rozważał przez chwilę Mike. Westchnął w duchu. Nie, nie mógłby. Został zbyt dobrze wychowany i na człowieka i na dżentelmena. Tłumiąc westchnienie, w końcu położył na dłoni chłopaka należność za kawę, a następnie wyciągnął w stronę Amelie owy napój.
    - Wybacz. Proszę, przyjmij ją. Smacznego. - chłopak odwórcił się i z typowym dla siebie smutnym uśmiechem rzucił do niej jeszcze przez ramię : - Cześć Amelie, do zobaczenia w szkole. Zaczął kluczyć między ludźmi i stołkami nim dotarł do swojego miejsca, wziął plecak i niespiesznie wyszedł z kawiarni.

    OdpowiedzUsuń
  25. [Hmm... Mi się kroi tylko jeden pomysł. Mianowicie: Jacques uwielbia przesiadywać na plaży i grać na niej w mało zaludnionym miejscu na gitarze. Amelie mogłaby przechodzić gdzieś tamtędy i usłyszałaby jakąś znaną melodię. Podeszłaby bliżej i zaczęła do tego utworu śpiewać, a potem jakoś już by poszło.
    I teraz prośba: mogłabyś zacząć? No chyba, że masz inny pomysł to ja zacznę :)]

    OdpowiedzUsuń
  26. Mike z wrażenia aż się zatrzymał, usłyszawszy znajomy dziewczęcy głos. Nie może być..., pomyślał Mike, Amelie za mną pobiegła ? Niee...
    A jednak gdy spojrzał na bok, ujrzał panią przewodniczącą, z uroczymi rumieńcamina policzkach od zimna i blond włosami rozwiewanymi przez zaczepny wiatr. Z lekkim opóźnieniem dotarły do niego słowa Amelie.
    - Dlaczego ja tak szybko wyszedłem ? No cóż... - Mike podrapał się po policzku. - Pozbawiłaś mnie capuccino, łeb mi pękał od bezproduktywnych ćwiczeń z matematyki, dodat...
    Mike raptowie zamilkł. Nie zamierzał jęczeć i wyżalać się Amelie. Doskonale wiedział jakie to jest irytujące, dlatego też uśmiechnął się smutno (w typowy dla siebie sposób) i rzekł do Amelie:
    - Co powiesz na wpólny spacer ? Gdziekolwiek.

    OdpowiedzUsuń
  27. Kolejna kłótnia z ojcem. Jacques już nie miał na to siły. Chciał się od tego wszystkiego oderwać, więc postanowił, że do domu wróci późno, o ile w ogóle wróci. Cofnął się jedynie do własnego pokoju i zabrał gitarę, na której uwielbiał grać. Dzięki niej potrafił zapomnieć o tym całym złu, które towarzyszy mu na co dzień. Gdzie poszedł? Raczej jest to oczywiste, że na plażę. Uwielbiał na niej przesiadywać godzinami i grać na jego ukochanym instrumencie. Jak zwykle usiadł w rzadko odwiedzanym miejscu i zaczął grać znane melodie. Z każdym kolejnym dźwiękiem odpływał, zapominał o całym świecie. Pewnie plan odcięcia się od rzeczywistości udałby się, gdyby nie to, że usłyszał jakiś żeński głos. Spojrzał na tą dziewczynę. Śliczna blondynka śpiewała piosenkę, którą on grał. Jej głos był ciepły, uspokajający. Mógłby słuchać jej w nieskończoność, ale każdy utwór ma swój koniec.
    - Masz świetny głos - uśmiechnął się do dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń
  28. - Dziękuję - posłał w kierunku dziewczyny przyjazny uśmiech. - Muzyka może towarzyś od zawsze, ale jeszcze trzeba ją czuć, a według mnie Ty masz do niej pociąg - sam kiedyś wyciągnął te wnioski i twierdzi, że są najprawdziwsze.
    Nie znał jej, ale najchętniej powiedziałby jej o wszystkim, co go denerwuje, jednak mogłoby to ją zanudzić. W końcu kogo interesowałoby życie takiej osoby jaką jest Jacques? Tylko nieliczni uważają, że Anderson jest wartościową osobą, która ma pojęcie o życiu. Właśnie, są to nieliczne osoby, bo większość ma w głębokim poważaniu to, co on przeżywał dwa lata temu i to co przeżywa teraz. Nikogo nie obchodzi jakiś tam Jacques Anderson - on się już zdąrzył do tego przyzwyczaić.
    - Jacques - odpowiedział szybko i patrzył przed siebie w jakiś odległy punkt.

    OdpowiedzUsuń
  29. - Wszystko się da, tylko trzeba nad tym troszeczkę popracować - puścił do niej tzw. oczko. - A zresztą nie wmówisz mi, że od tamtego czasu nic a nic się nie zmieniło - uśmiechnął się przyjaźnie do niej.
    Według Arno monotonia nie istnieje. Zawsze jest nawet najmniejsza różnica, która tą monotonie zaburzy. Sam przecież doskonale wie, że nic nie potrafi być takim samym przez długi czas, a przecież z panną Mays troszeczkę się nie widział.
    - U mnie wszystko jest strasznie pokręcone - kolejny razem na jego twarzy pojawił się wesoły uśmiech. - Wyjechałem z Estonii w poszukiwaniu mojej dziewczyny i dotarłem aż tu. Już pierwszego dnia ją zobaczyłem, ale była z jakimś gościem i dzieckiem w parku - zaczerpnął powietrze do płuc. - Stwierdziłem, że w ogóle zaprzestaję jej poszukiwanie, bo ułożyła sobie życie z kimś innym, ale wybrałem się na plażę i ona też tam przyszła, przywitała się ze mną. Dowiedziałem się, że to dziecko jest moje, a ona wyjechała z Estonii, bo bała się mojej reakcji - całkowicie spoważniał. - Nie wiem co teraz będzie z nią, ze mną i z tym dzieckiem. Wzystko się okaże później. - przestał wygłaszać swój monolog.
    Spojrzał na blondynkę i mimowolnie się do niej uśmiechnął.

    OdpowiedzUsuń
  30. - Nie lubię grać, kiedy mam pewność, że ktoś tego słucha - uśmiechnął się przyjaźnie do dziewczyny.
    Gitarę, swoją ukochaną gitarę, położył na plaży. Jakoś nie przejmował się tym, że będzie musiał ją później czyścić od piasku. A może to miał być kolejny pretekst, aby mógł jej dotknąć?

    OdpowiedzUsuń

Archiwum