sobota, 26 maja 2012

Sex, Drugs & Rock' n 'Roll...


29/100 pictures of Taylor Momsen ( ♕ )
Amarette 'Am' Coliee 
Amarette Julliane Palermo Valerie Summer Coliee
Tak brzmi moje pełne imię i nazwisko. Czemu tych imion jest tak wiele tłumaczy tylko i wyłącznie to, że długo nie miałam imienia i każdy mówił na mnie inaczej. Każdy wymyślał dla mnie inne, unikatowe imię. Dopiero kiedy miałam pół roku rodzice postanowili, że będę miała na imię Amarette, choć wszyscy którzy wcześniej wymyślili dla mnie własne imię mówią do mnie cały czas tak samo. Nie przeszkadza mi to. Nie przedstawiam się pełnym imieniem i nazwiskiem. Urodziłam się 13 czerwca 1993 roku w dużym domu w Nowym Jorku a teraz mieszkam w małej klitce w centrum Palm Springs, Człowiek potrafi upaść ale nie zawsze potrafi podnieść. Ja właśnie zaczęłam się podnosić. Od około miesiąca chodzę do szkoły. Chodzę do klasy III o profilu muzycznym. Muzyka to moja pasja więc chcę ją rozwijać. Chodzę na spotkania kółka fotograficznego oraz kółka filmowego. Oprócz tego oczywiście chodzę na chór i kółko teatralne. Dwa razy w tygodniu przychodzę do pewnego miłego chłopaka który uczy mnie grać na gitarze elektrycznej i perkusji. Z tych dwóch rzeczy tylko gitarę mam własną. Perkusja należy do Billa. Uwielbiam na niej grać. Wygrał ją na loterii. Edycja Limitowana. Jako jedyna byłam przy tym szczęśliwym trafie więc jestem jedyną osobą dotykającą perkusji Billa. Często przychodzę do kawiarni obok szkoły. Robię to z powodu pracy. Jestem tam kelnerką. Sama dziwię się że właściciel jeszcze mnie nie wyrzucił. To na pewno przez mój tyłek. Dziwnym trafem zawsze kiedy wchodzę po schodach idzie za mną właściciel. W kawiarni utrzymuje atmosferę na tyle dobrą że wszyscy uśmiechają się do mnie kiedy wchodzę do lokalu. Moim zamiarem jest skończyć szkołę i wyjechać do Nowego Jorku, odkopać brata i pochować go. To że jestem ateistką, a jestem, nie oznacza że nie chcę pochować brata który był chrześcijaninem. Szanuję to mimo tego że miał cztery lata kiedy umierał. Od roku wiem kim na prawdę jestem. Amelia otworzyła mi oczy otwierając swoje serce. Teraz wiem że nie warto otwierać serce dla mężczyzn. Marionetki w twoich rękach zrobią co im każesz. Co innego z kobietą. Bawicie się sobą nawzajem. Tutaj po równo rozdajecie karty.Taka właśnie relacja panuje między mną a Amelią.
'Mimo wielu imion mam tylko jedną twarz. Zapomniałeś już o tym?'
Nie opowiem wam nigdy o sobie. Nienawidzę tego. O moje życie możecie spytać się mojej matce przewracającej się w grobie lub mojego ojczulka czyszczącego kotły w piekle. Żadne z nich nie trafi nigdy do Boga. Matka narkomanka zabiła mojego brata. Michael miał cztery lata. Sprzątała w domu. Butelkę z żrącym płynem zostawiła otwartą. Michael wypił kilka łyków. To był moment. Byłam przy tym. Stałam w drzwiach kiedy krzyczał. Nie potrafiłam zrobić kroku. Miałam osiem lat. Dziecko nawet o rok starsze zareagowałoby tak samo. Widziałam jak jego buzia zaczyna zmieniać kształt. Szyja zaczęła robić się czerwona. Widać było przełyk. Wtedy ojciec zakrył moje oczy. Nikt nie chciał żebym widziała takie rzeczy, a zwłaszcza ojciec. Nacierpiałam się już patrząc na to jak babcia umierała. Rodzice nie chcieli być aresztowani. Zakopali Michaela w ogródku za domem. Włożyli go do worka, wcześniej wkładając tam jego misie i kocyk pod którym spał. Jeżeli ciebie przynudzam to lepiej od razu przestań czytać. Ta historia nie skończy się Happy Endem. Jest to kluczowe wydarzenie w historii mojego życia. Matka nie mogła się pozbierać. Po pracy chodziła do baru. Kiedyś ktoś zaproponował jej narkotyki. Zaczęła ćpać. Wracała do domu naćpana, aż w końcu nie wróciła. Ojciec do tamtego czasu był najbliższą mi osobą. Kiedy matka nie przychodziła do domu przez tydzień zadzwonił na policję. Po dwóch dniach znaleźli jej ciało na zapleczu jednego z klubów nocnych. Przedawkowała. Wtedy ojciec załamał się. Zaczął pić. Nie chodził do pracy. Żebrał na ulicy żeby dać mi coś do jedzenia. Mimo że wyrosłam z każdego ze swoich ubrań chodziłam w nich nadal. W końcu się wykończył. Alkohol go zabił. Nie wiem jak. Wiem że spał tego dnia na ulicy a był mróz na dworze. Nie został zidentyfikowany. Byłam za mała żeby to stwierdzić, zaś teraz nie pamiętam nawet jak wyglądał. Trafiłam do sierocińca. Najpierw rodzice narkomani i pijacy, a potem rówieśnicy którzy chcieli się wyrwać żeby zapalić, naćpać się czy upić. Najpierw chodziłam dla towarzystwa. Potem zaczęli wyznaczać dawki narkotyków dla mnie. Alkoholu nigdy nie brakowało więc mogłam wypić co najmniej jedną butelkę. Z papierosami o dziwo nie spotykałam się tam. Ponoć palili gdzie indziej. W końcu trafiliśmy wszyscy na odwyk. Każdy do innej placówki. Nie byliśmy już nierozłączni. W miejscu gdzie trafiłam ja poznałam Amelię. Dziewczyna która uwiodła nawet moje serce. Trafiła tam z powodu swoich rodziców. Nie chcieli jej oddać do domu dziecka więc dawali jej papierosy do palenia. Ponoć tego nie lubiła. Nigdy nie sądziłam że ten odwyk coś da. Amelia zmieniła mnie. Zakochałam się w niej. Nasza miłość kwitła. Ona kochała mnie jeszcze bardziej. Po dwóch miesiącach odwyku wszyscy już wiedzieli ile lesbijek mają na stanie. Dwie. Mnie i Amelię. Wyszłyśmy w tym samym czasie. Wszystko dzięki Amelii. Razem przeprowadziłyśmy się do Palm Springs. Zamieszkałyśmy razem. Jesteśmy w  tym samym wieku. Chodzimy do tej samej klasy tyle że ona wybrała profil artystyczny. 
'Zawsze nazywaj rzeczy po imieniu. Strach przed imieniem wzmaga strach przed samą rzeczą.'
Nie urodziłam się w pałacu nie jestem księżniczką. Nie jestem gwiazdką wiszącą ci nad głową. Jestem tylko niewinnym człowiekiem ukaranym przez kogoś. O ty też? Witam w klubie. A teraz s.ierdalaj jeżeli chcesz trochę pożyć. Nie jestem tym kim sądzisz że jestem. Mam kilka ostrych narzędzi. Chcesz się przekonać  o tym na własnej skórze czy wolisz zostawić te atrakcje dla kogoś innego? Nigdy nie wyśmiewaj mnie. Ja zawsze mam coś na kogoś. Ktoś zawsze ma coś na sumieniu i ja wiem jak to wyciągnąć. Jak? Tego ci nie powiem. Jak już powiedziałam s.ierdalaj bo wbije ci tą laskę w tyłek tak głęboko że nie wyjmiesz. Kapujesz czy mam użyć ostrzejszych argumentów? Nie jestem pedofilem, gwałcicielem czy mordercą aczkolwiek nocne igraszki moje i Amelii nazywam gwałceniem. Jeżeli chcesz wiedzieć czemu to spytaj Melcię. Ona zawsze mówi prawdę. Bolącą nie bolącą. Co za różnica. Jest najszczerszym człowiekiem jakiego spotkałam. Ona nie boi się niczego. No dobra teraz będziemy rozmawiać inaczej. Wbije ci ten kołek w tyłek tak że Mel będzie musiała go wyciągać a tego raczej nie chcesz. Używa ona bowiem cięższej amunicji niż ja. Innymi słowy wygryzie ci cały tyłek byle wyciągnąć tego kołka. Lepiej nie próbuj, znaleźli się tacy co niby lubią eksperymenty a teraz brak im drugiej części tyłka.
'Być może prostytutki mają imiona, lecz żyją w
 świecie, w którym imiona nie istnieją.'
Nie jestem pusta. Wręcz przeciwnie. Moja głowa przepełniona jest od pomysłów. Jakich niestety ci nie powiem bo 
ukradłbyś je. Są aż tak dobre że nie potrafię się do nich zabrać. To głównie dlatego postanowiłam zamieszkać w Palm Springs. Kolejnym moim posunięciem jest pójście do szkoły i wykorzystanie wiedzy którą posiadam. Czy był to dobry pomysł jeszcze nie wiem. Kolejna rzecz do odhaczenia będzie najtrudniejsza. W tej grze to nie ja rozdaje karty tylko szczęście. Nie wiem jeszcze jak to działa ale się dowiem. Melcia mi pomoże. Ona pomaga wszystkim. Nawet tym którzy tej pomocy nie potrzebują. Ja potrzebuję więc Amelia pomoże. Wie jak wyglądało moje życie, ale nie wie jak chcę żeby wyglądało. Nie jest żadne zakończenie mojego czy jej życia, ale na pewno wiele w nim zmieni. Mel zrozumie. Sama ma marzenia które pomagam jej spełnić.
'Zostawiajmy po sobie dobre imię i trwałą pamięć wśród śmiertelnych, aby życie nasze nie przeszło nadaremnie.'
Nie jestem aniołkiem. Aniołki są zbyt nudne. Nie staram się zbytnio żeby być tą złą. Taka jest już moja natura i chyba tylko ktoś na kim mi zależy zmienił by to. Nie zawsze ludzie sądzą że jestem zła bo sami coś naskrobali w swoich aktach czynami. Diabły zaś są w każdym z nas. Nawet najpiękniejsza kobieta na świecie ma coś na sumieniu. Urodziliśmy się niby z tym całym grzechem pierworodnym ale to nic nie zmienia, bo ludzie i tak chcą być najlepsi na świecie. Każdy którego spytasz o Am będzie wiedział żeby uciekać lub ciebie ostrzec. Wprawdzie nie gryzę fizycznie. Psychicznie jest wręcz przeciwnie potrafię wygryźć każdy sens życia drugiego człowieka. Czasem mówią o mnie plotkara. Tego dlaczego o mnie tak mówią pytajcie kogoś innego. Jeżeli jednak jesteś odważny to spróbuj nawiązać ze mną kontakt. Jeżeli zrobisz ten pierwszy krok nie będzie odwrotu więc wszystkim chętnym na to urocze spotkanie mnie życzę powodzenia, bo sama czasem nie wytrzymuję z ta wariatką w lustrze. Częste i długie depresje to moja specjalność. Ale pamiętajcie depresje i ból a nie łzy. Szlachta nie płacze. Szlachcie często wpada coś do oka. Takie jest moje zdanie i zapewne wielu innych osób.

'Ludzie, którzy wiele czytają na ulicy, zazwyczaj bardzo mało czytają w domu.'

Nie jestem jedną z tych blondynek dla których najważniejsze jest to żeby mieć czyste buty, złotą kurtkę i cekinowe spodnie. Owszem lubię wyglądać zachwycająco ale bez przesady. Wystarczy czerwony dywan i lampa wina. Mam niebieskie oczy. Mają odcień morza, ale że nie lubię morza mówię że są koloru seledynowego. Moja cera zawsze i na zawsze jest i będzie jasnej karnacji. Jestem blada jak ściana. Nie, nie jestem albinosem choć zapewne wiele osób tak sądzi. Jestem dość wysoka. Ech... niech już będzie bardzo wysoka. Mierzę bowiem 180 centymetrów na płaskiej podeszwie. W szpilkach mam już 185 centymetrów. O grozo... Nienawidzę wysokich ludzi... Sama jestem wysoka, i to jest właśnie wyjątek. Nie jestem gruba i ani mi się waż mówić że jestem chuda. Jestem w normie i to jest najważniejsze. Noszę to co chcę i nikt tego nie zmieni. Nawet Amelia. Raz w sweterku od babci a innym razem w samym staniku i krótkich spodniach. Maluje się dość mocno ale tak się sobie podobam a to jest najważniejsze. Nigdy nie wyjdę do ludzi bez pomalowanych oczu. To wystarczy.
'Nie idź za mną, bo nie umiem prowadzić. Nie idź przede mną, bo mogę za Tobą nie nadążyć. Idź po prostu obok mnie i bądź moim przyjacielem.'
Dodatkowe Informacje
- Raz na jakiś czas zapali papierosa.
- Śpi ze swoim niebieskim misiem, którego dostała od Melci.
- Jest uczulona na czereśnie i wiśnie.
- Uwielbia truskawki i jagody,
-Nienawidzi w-fu. Bieganie przytłacza ją o zawroty głowy a skakanie i rzucanie wywołuje wymioty.
- Ma kota Lucyfera.
Galeria | Afiliacje | Kartki z pamiętnika
W skrócie
Amarette Julliane Palermo Valerie Summer Coliee
Urodzona 13 czerwca 1993 roku w Nowym Jorku.
Klasa III; profil muzyczny
Kółko teatralne, kółko filmowe, kółko fotograficzne, chór.
Zamieszkuje mieszkanie w centrum Palm Springs wraz ze swoją dziewczyną Amelią.
Biseksualistka.
________________
Witam. O wątki nie pytam tylko zaczynam. Wszelkie pomysły co do mojej postaci proszę przekazywać mi za pomocą komentarzy. Odpowiadam we własnej kolejności więc nie srać mi się że nie odpowiadam. Jak mam wenę to zaczynam jak nie mam weny to wymyślam powiązanie. Na zdjęciach Taylor Momsen. Piosenka w załączniku to The Pretty Reckless - Wonderwall. Owa Amelia która występuje dość często w KP jest do odebrania w Wolnych Postaciach. Chętną osobę która poprowadziłaby ją proszę o kontakt. Zakładki będą kiedyś uzupełniane. Kiedyś znaczy mniej więcej wtedy jak coś trzeba będzie dopisać. Tymczasem zapraszam do wątków. Am gryzie, ja też ale jak spokojnie zaczniecie postaramy się być spokojne. Mam nadzieję że zbytnio nie przestraszyłam was. A no i z góry przepraszam za wygląd KP, ale jeszcze nie wbiłam się w świat Blogspota. Czas na nowe doświadczenia!


15 komentarzy:

  1. [Piękna karta, którą na dodatek zdobi śliczna Tay <3 Och, zakochałam się w tej postaci zupełnie, więc wątek jest konieczny! Pozwolisz, że zacznę? ;3 A jakby coś, to możesz mnie poprawić!]

    Czekał w jakiejś kawiarni i szkicował na serwetce stojący przed nim kawałek ciasta. Raczej nie był w humorze, albo nie, lepiej powiedzieć, że Russell był bardzo nie w humorze. Umówił się ze swoim bratem, dzisiaj miała być ich rocznica i mieli spędzić ją tak, jak normalne pary zazwyczaj ją spędzają. Na wieczór mieli zupełnie inne plany, ale to dopiero później, gdy Kopciuszek miał już uciekać z balu. Teraz, po szkole mieli zachować się jak normalni, zakochani w sobie ludzie. Ale Josh nie przyszedł na umówioną godzinę, wysłał jedynie esemesa, że do kliniki przywieźli im psy, które walczyły ze sobą i operacja jest niezbędna, więc musi zostać po godzinach. I chociaż Russell kochał zwierzęta, to poczuł się strasznie zawiedziony.
    Dlatego siedział tutaj zupełnie sam, z zamówionym ulubionym ciastem Josh'a i szukał jakiegoś zajęcia dla siebie. I nagle wypatrzył JEGO. Tego obleśnego typa, który odnosił się z zupełnym brakiem szacunku do kelnerek, szczególnie jednej, a jej twarz kojarzył chyba ze szkoły. Nie był pewien.
    Żadnej z dziewczyn raczej to wywyższające się zachowanie nie było na rękę, ale wszystkie wzruszały ramionami i nie komentowały zachowania nieuprzejmego gościa. Ale Russell nie mógł tego znieść. Nienawidził, kiedy ktoś zupełnie nie szanował kobiet, traktował je jak przedmiot o podłożu jedynie seksualnym albo usługowym. Dlatego wstał, mocno rozjuszony i podszedł do niego z tym swoim znanym lekceważącym uśmiechem i bez żadnego słowa uprzedzenia, uderzył go w twarz z pięści, a gdy ten wywrócił się ze stołka na którym siedział, Russell rzucił się na niego i zaczął okładać go pięściami. Tak po prostu, musiał rozładować emocje. Czuł ostry zapach alkoholu z ust mężczyzny, co spowodowało, że uderzył go jeszcze mocniej i pewnie zrobiłby to jeszcze raz, gdyby nagle ktoś nie odciągnął go na bok.
    - Dajcie mi zabić skurwiela - burknął jeszcze, ale się nie rzucał.

    OdpowiedzUsuń
  2. [Karta świetna, postać również. Nie przepadam za długimi opisami, ale Twoj czyta się naprawdę bardzo dobrze. Wątek zacznę jak będę w domu, a nawet pozwolę sobie na powiązanie.]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Jest naprawdę lepszą z tych, które czytałam! A ja nie słodzę, zobaczysz. moja karta to wciśnięcie kilku zdań na siłę, żeby po prostu były. Bardziej odnajduję się w wątkach czy notkach. I przechodzimy do sedna, bo właśnie zajmuję się jednym rozdziałem i nie mam za bardzo czasu na rozpoczęcie fabuły, więc pomyślałam, że może podrzucę Ci moją wizję i coś naskrobiesz? :> .. ekhm, a więc: Ogólnie wiadomo, że nieznajomym się łatwiej wygadać, a gorzej z tymi osobami, które znają nas, naszych znajomych. Dlatego też około półtora roku temu Lachowska spotkała Am na jakiejś tam imprezie, która została zgłoszona na policję. Większość osób wyłapano, w tym je dwie. Powiedzmy, że siedziały na komisariacie kilka dni i od tego czasu Lachowska traktuje Am jak kot swoją właścicielkę. Już tłumaczę, wpada do niej bardzo rzadko, ale jeśli już to musi być w totalnym załamaniu psychicznym, opowiada jej wtedy o swoim życiu, tym co działo się w przeciągu ostatniego miesiąca i takie tam. Taka dziwna relacja, ale tym są właśnie moje pomysły. : D Swoją drogą jakbym miała opisać to powiązanie, to trochę by mi to zajęło,więc można przejść do wątku. Oczywiście droga wolna w tym, co myśli na ten temat Am.]

    OdpowiedzUsuń
  4. [ O, Amelie ma nawet podobne imię do sympatii Amarette :D Zaczniesz wątek? ; ) ]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Dziękuję :3 I, o tak, też uwielbiam TPR, a Tay jest dla mnie jedną z najpiękniejszych kobiet jakie widziałam, aż odważę się powiedzieć, że ruchnęłabym xD A moja przyjaciółka nazywa ją blond ladacznicą, ale kto by się tym przejmował.]

    Oddychał ciężko, krew napłynęła mu do policzków. Patrzył na zwijającego się z bólu mężczyznę, gdy nagle tamta dziewczyna odsunęła go na bok i razem wyszli na zewnątrz. Mimo ładnej, słonecznej pogody, zimny wiatr owiewał jego twarz, ale to było przyjemne. Oparł się o wielkie okno kawiarni i wyjął z tylnej kieszeni spodni papierosa. Trochę się pogniótł, tak już było kiedy nosiło się fajki w kieszeni luzem, bez pudełka.
    - To raczej ja powinienem zapytać się, czy z Tobą wszystko okej - powiedział z delikatnym uśmiechem na ustach i podpalił swojego papierosa. Za dużo ostatnimi czasy palił, ale za każdym razem kiedy obiecał sobie, że ograniczy, działa się taka akcja jak ta i nie mógł wytrzymać. - Tamten facet... Po prostu brzydzę się takimi ludźmi. Jak chciał się gapić, mógł iść na dziwki, a nie gapić się porządnej dziewczynie tam, gdzie nie powinien.
    Zaciągnął się dymem w milczeniu, próbując ułożyć jakieś sensowne zdanie.
    - Czasami chodzę, jak mi się zachcę. Jestem Russell - wyciągnął w jej kierunku rękę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Chodziła wciąż i wciąż to w tę to z powrotem. Nosiło ją strasznie, za bardzo nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Tak, to był jeden z tych dni, które zdawały się dziać w przeszłości. Kiedy znajomych miała na pęczki, a każdy dom stał dla niej otworem. To był jeden z tych dni, w których kupowała sobie paczkę papierosów i paliła jeden za drugim. - Cholera, cholera, cholera - mruczała do siebie wyrzucając dopiero co zapaloną jedną sztukę tego specyfiku. W końcu zadzwoniła do wybranych drzwi, musiała. - Daj mi spokój z miłościami - mruknęła na wstępie, wcale nie współdzieląc radosnego tonu dziewczyny. - Mam niedosyt imprez. Za dużo chyba myślę i ogóle wszystko mało mnie obchodzi. W tym ludzie. I jestem smutna z tego powodu, że nie czuję ni krztyny smutku.

    OdpowiedzUsuń
  7. Amelie niemalże wytrzeszczyła oczy z przerażenia. Przez chwilę, która wydawała jej się strasznie długa, nie wiedziała, co się dzieje.- O kurczę...- mruknęła pod nosem, patrząc na dziewczynę. Zakłopotana odgarnęła z twarzy długie jasne włosy.- Nic ci nie jest?- zapytała łagodnym i troskliwym głosem.- Naprawdę, nie chciałam.- dodała, próbując się usprawiedliwić. Takie dziwne przypadki zdarzały się jej ostatnio dość częto, ale tak to już jest, gdy idzie się nie patrząc na nic i myśląc nie wiadomo o czym. Cała Amelie. W każdym razie, trochę głupio jej było przez to całe zajście. [Dzięki! :)]

    OdpowiedzUsuń
  8. [Nie narzekaj, mi pasuje (: ]
    Uśmiechnął się, w sumie bawiło go to, co mówiła do niego dziewczyna. Zaciągnął się papierosem, będąc już zupełnie spokojnym. Amarette była przyjemną osóbką, więc nie żałował, że ja uratował.
    - Nie muszę chodzić do burdelu, bo w domu mam naprawdę świetną zabawkę - powiedział z rozmarzonym uśmiechem na ustach. - Ale dzisiaj skurwiel nie przyszedł, nasza czwarta rocznica, a ten został w pracy. - Westchnął, przykładając papierosa do ust. - Ty możesz sobie pozwolić, kobieta wie jak dobrze potraktować kobietę, ale ja raczej jestem za szacunkiem do tych pięknych istot i bez opamiętania pieprzę tylko facetów. Nie chcę być jak on - wskazał brodą na pijaczka, którego próbowali teraz ocucić. Zastanawiał się czy zadzwonią na policję, w sumie co za różnica. Dawno się już nie widział z kochanymi panami komisarzami, pora ich odwiedzić.

    OdpowiedzUsuń
  9. [ Dzień dobry, bądź dobry wieczór. Przeglądając wolne postacie, natknęłam się na postać Amelii, a czytając dodatkowo Twoją kartę, ów postać bardzo mi się spodobała, i postanowiłam napisać, ponieważ jestem chętna, żeby się nią zaopiekować. I tak jak napisałaś, w razie jakichkolwiek pytań, pisać tutaj. Więc piszę, ponieważ chciałabym się dowiedzieć, jak Ty wyobrażasz sobie postać Amelii. I żeby było wygodniej, zostawiam e-mail : pacz.to.ja@gmail.com Pozdrawiam! ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  10. [Nie szkodzi ^^]

    - Wiem, chyba zdarzyło mi się was spotkać razem - mruknął, po chwili zastanowienia. Przyjrzał się dokładnie twarzy dziewczyny i po chwili coś mu zaświtało w głowie. Odłożył papierosa na parapet, zacisnął wargi i otworzył torbę, wyciągając z niej twardą, tekturową teczkę. - Proszę, to chyba wy - powiedział, podając Amarette idealny szkic. Zdarzyło mu się raz na jakiś czas siedzieć na przerwach samotnie i rysować co ciekawszych mu ludzi.
    Zabrał swojego papierosa i gdy blondynka przyglądała się kartce, kontynuował ich wcześniejszy temat.
    - Josh... Jest weterynarzem w tutejszej stadninie konnej, gdzie mieści się też klinika. Mężczyzna jak marzenie. Dwadzieścia pięć lat, uprzejmy, przystojny, zabawny. Mógłby mieć każdego geja w okolicy, a o dziwo serce oddał swojemu młodszemu braciszkowi. Czy nie uważasz, że to takie groteskowe, co Am? Z jednej strony tak strasznie obrzydliwe, ale jakby nas zobaczyć razem to muszę przyznać, ale słodcy my jesteśmy.

    OdpowiedzUsuń
  11. [A więc słucham pomysłów ^ ^ // Kovu Abbey]

    OdpowiedzUsuń
  12. [ No więc, przybyłam :) która zaczyna wątek ? ;]

    OdpowiedzUsuń
  13. [ No to się cieszę, że z kartą Amelii wszystko ok ;) Tak prawdę mówiąc kartę miałam dodać dopiero w poniedziałek, ale dostałam ataku weny wieczorem xD Burza mózgów powiadasz ? Hm... Z tym to u mnie trudno dzisiaj xd ]

    OdpowiedzUsuń
  14. [Pasuje. Która z nas zacznie?]

    OdpowiedzUsuń
  15. - Odprowadzę cię do pielęgniarki. Mogę tam nawet z tobą wejść.- zaoferowała.- Naprawdę, strasznie cię przepraszam, zamyśliłam się... Ale ze mnie gapa.- gorączkowo tłumaczyła się dziewczyna. Widać było, że przejęła się całą sytuacją, nienaturalnie zbladła. A przecież tak naprawdę to nie jej coś się stało.- Bardzo cię boli? Możesz iść?- zapytała, podając jej ramię, aby mogła się oprzeć.

    OdpowiedzUsuń

Archiwum