wtorek, 22 maja 2012

Sad­ness is ta­king over my feelin­gs.

 James Williams
IV, profil medyczny

Zastanawiałeś się kiedyś może jak to jest być geniuszem? Swoją drogą i tak pewnie nim nie jesteś. A nie jesteś nim, bo nie wierzysz, że możesz nim być. Logiczne, przynajmniej dla Jamesa. Ten chłopak robi autentycznie wszystko, byś mógł o nim powiedzieć: genialny! I już jesteś w stanie stwierdzić, że ma taki mózg, jakiego świat nie widział. Ale wiesz co? Jemu ciągle mało...

Urodzony 12 stycznia 1992 roku, więc na karku ma już drugą dyszkę swojego pracowitego żywota. Właściwie to od razu wiedział, że będzie chirurgiem. Matka stanowczo chciała wybić swemu pierworodnemu synkowi babranie się we flakach, na co on odpowiadał, że lepiej zostać chirurgiem niż patologiem. Matka milkła, nie bardzo wiedząc, jak rozmawiać z synem, by nie spowodować jeszcze gorszego rozwoju wypadków. Ojciec zawsze twierdził, że jego żona jest przewrażliwiona na punkcie swoich synków. Dodatkowo, niezwykle nie podoba się mu styl bycia Jamesa. Zdecydowanie bardziej woli młodszego z braci, gdyż tamten to wulkan niegasnącej energii, odważny wygadany, a James... cóż, że geniusz, skoro milczący i ponoć przewrażliwiony.

Chłopak zawsze miał wielkie ambicje. Zawsze stawiał poprzeczkę wysoko, twierdząc uparcie, że jeśli choć trochę ją obniży, to nie będzie miał do czego dążyć. Ta obsesja udowodnienia sobie, że jest się najlepszym, zdecydowanie go przerasta. Chłopak nie wytrzymuje z samym sobą. Jest jednak jedna rzecz, zbawienna, która go ratuje. Biała, miękka, cudowna. Amfetamina.


James chwycił w dłoń grubą książkę, opisującą najróżniejsze substancje chemiczne, by wybrać te, które potrzebne mu były na najbliższy egzamin. Jego niebieskozielone oczy były podkrążone, piegowata twarz okropnie zmęczona, całe ciało było bledsze i bardziej wątłe niż kiedykolwiek. Jego wzrok padł oczywiście na zagadnienie w ogóle nie związane z tematem jego pracy.
"Amfetamina - organiczny związek chemiczny..." Bla, bla, bla. "Nielegalny środek psychotropowy, choć nieczęsto występujący jako składnik niektórych leków"
-Cholera, działanie. Gdzie jest działanie?- mruknął do siebie, w dziwny sposób czując, że puls przyśpiesza mu pod wpływem adrenaliny.
"Pobudzenie psychomotoryczne, euforia, przyśpieszenie akcji serca, brak potrzeby snu i łaknienia, światłowstręt, pobudzenie przyjmowania informacji do mózgu..."
-To jest to- odpowiedział sam sobie, a na jego usta wpłynął dziwnego rodzaju uśmiech. Już wiedział. Udowodni sobie, że stać go na jeszcze więcej. I nigdy nie usłyszy, że jest słaby.
-Efekty uboczne....- wrodzony racjonalizm dał o sobie znać.
"Drżenie mięśni, zwiększony lub dramatycznie zmniejszony popęd seksualny, wypłukiwanie witamin, problemy z erekcją"
-No cóż- uśmiechnął się do siebie sardonicznie- Jakoś przeżyję brak witamin.

James jest dość wysokim i szczupłym młodzieńcem. Ma bladą cerę, nie dość, że naturalnie, to jeszcze przez prochy. Jego twarz zdobią piegi, niebieskozielone oczy, które patrzą na świat z dziwnym dystansem i izolacją. Nie ma rysów twarzy, od których kobietom miękną kolana, niestety, jednak ma w sobie coś ciekawego, żeby nie powiedzieć, intrygującego. Tylko co z tego, skoro nie umie tego wykorzystać. Gdyby tylko nie chciał tak mocno dorównać bratu.



Jego życiowym celem jest edukacja. I co dziwne, pragnieniem dobra narobił sobie chłopak biedy. Ile to razy leżał na kanapie trzęsąc się, wyczerpany. Ile to razy głód, dając o sobie znać robił z niego ostatnią sierotę błagającą o litość. Wszystko to jednak dzieje się w jego głowie, o litość prosi sam siebie. Nadal nie może wytrzymać z samym sobą, jednak nie widzi swojego problemu, mając w głowie kolejny egzamin i... Jasmine, dla której byłby gotów zrobić dosłownie wszystko, gdyby tylko powiedziała.

Obawia się samego siebie i swojego charakteru. Wie, że jest samotnikiem i nie umie z tym walczyć. Ma niskie poczucie własnej wartości, choć lubi udowadniać innym, że jest mądrzejszy. Według niego pojęcie zła czy dobra, jest niezwykle względne, choć można go określić mianem wrażliwego. Jest chorobliwym perfekcjonistą, który nigdy nie zostawia niedokończonej sprawy, chyba, że chodzi o uczucia, w których nijak nie potrafi się wyrazić, więc milczy. Niezwykle uzdolniony, choć gdzieś w głębi duszy zakompleksiony. To wszystko nie oznacza jednak, że nie można się z nim dogadać, a chłopak nie potrafi nawiązywać normalnych relacji. Po prostu nie idzie mu wyrażanie swoich uczuć, choć widać, że gdzieś ta subtelność i wrażliwość się kryje. Lubi się uśmiechać, choć nie wybucha śmiechem przy każdej możliwej okazji. Chętnie poznaje nowych ludzi, choć głupio się czuje, gdy ci nie potrafią przyzwyczaić się do jego dziwactw. 

Lubi poezję, ciastka z nutellą, czytać książki, gapić się na Jasmine, biały proszek, wiedzieć więcej, widzieć wiecej.
Nie lubi siebie, brukselki, gdy jest za głośno, gdy ktoś gapi się na niego, białego proszku, nie wiedzieć nic, być ślepym.

"Dziwny jakiś ten James, nie? Jego brat jest jakiś taki bardziej... no wiesz."
"James? On jest... niesamowity. Ale wiesz, niesamowitość nie jest dzisiaj w cenie."



27 komentarzy:

  1. [Ach, fajnie mi się czytało Twoją kartę [mimo uporczywego upału xd]. Tak więc pytam o wątek. Przyznam szczerze, że z moją weną jest ostatnio słabo. ;D I w związku z tym mam cichą nadzieję, że zaczniesz. :D]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Masz może ochotę na wątek? I tak szczerze mówiąc, liczyłabym na Twoje dobre serce i prosiłabym o zaczęcie :)]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Mogą się znać i mimo w sumie różnych charakterów mogą się przyjaźnić ;D I oczywiście Harriet chętnie pomoże Jamesowi z Jasmine czy coś w tym rodzaju.]

    OdpowiedzUsuń
  4. [jak miło! :D]
    Wzgórza wokół Palm Springs były doskonałym miejscem do odpoczynku, zapalenia papierosa czy ewentualnie, bardzo rzadko w przypadku Harriet, czegoś mocniejszego. Tak więc dziewczyna chwyciła prawie pełną paczkę fajek i wyszła z domu zatrzaskując za sobą drzwi. Nie spodziewała się, ze kogokolwiek tam spotka, jedyną osobą, którą pokazała to miejsce był James, a ten najprawdopodobniej siedział w bibliotece czy w swoim mieszkaniu.
    Blondyneczka wsiadła do samochodu i już po kilku minutach pędziła ulicą na obrzeża miasta. W oddali zauważyć można było odbicie zachodzącego słońca na oceanie, a w aucie rozbrzmiewała "Welcome to the jungle".

    OdpowiedzUsuń
  5. [Ależ nie ma za co. :D Szczera prawda. Współczuję. Tobie i sobie. Nie dość, że gorąco, to jeszcze trzeba siedzieć w szkole. :D Ale jakoś wytrzymamy. A teraz odpisuję, przy swojej mizernej wenie. xd]
    Jasmine wolne chwile spędzała na plaży. Głównie dlatego, że uwielbiała podziwiać dary natury. Poza tym szum fal pomagał jej się wyciszyć, odpocząć i zregenerować siły, które często nadwyrężała nadmiarem obowiązków z każdej strony. Szkoła, wolontariat, przygotowanie do egzaminów, praca nad książką i wszelkie inne pochłaniające jej czas. Nie przyznawała się jednak do przemęczenia. Była zbyt ambitna, by móc zrezygnować chociaż z jednej czynności. Aczkolwiek dzisiaj wcześniej skończyła zajęcia. Nie potrafiła sobie odmówić owej rozrywki.
    Siedząc na ciepłym piasku obserwowała przechodzących ludzi w poszukiwaniu inspiracji do następnego opowiadania. Jako nieśmiała istota robiła to dyskretnie nie zwracając na siebie zbytniej uwagi. W pewnej chwili dostrzegła Jamesa. Nie mogła go pominąć. O nie… Tym bardziej, że był jej przyjacielem.
    -James!- zawołała niemal natychmiastowo machając do niego.

    OdpowiedzUsuń
  6. [ Tak, masz rację, starałam się zrobić kartę na zasadzie wyraźnego kontrastu ;) James i Nate różnią się niemal w stu procentach, ale mam wrażenie, że tak to już często jest wśród rodzeństwa. Pomysł na wątek... pewnie coś wymyślę. Myślę, że ich kontakty mogą być zróżnicowane by było jakoś ciekawiej, raz przesadnie się dogadują, a raz żrą gorzej niż pies z kotem. A wątek? Cóż, może Nate dowie się o sympatii jaką James darzy Jasmine i trochę będzie się z nim drażnił albo coś w tym stylu. Jak Ci nie odpowiada to sama możesz coś wymyślić, a ja zacznę :D ]

    OdpowiedzUsuń
  7. Problem James’a istniał najwyraźniej tylko w jego głowie i tam też należało z nim walczyć, toteż nikt prócz jego samego nie mógł mu pomóc, a przynajmniej tak uważał Nathaniel. Najwyraźniej starszy z braci Williams zbytnio się wszystkim przejmował i chyba faktycznie był odrobinę przewrażliwiony. Nate minął kuchnię jak gdyby nigdy nic i w ostatniej chwili, widząc starszego brata przy ekspresie do kawy, zatrzymał nogę w powietrzu i odwrócił się na pięcie wchodząc do pomieszczenia. James nie wyglądał zbyt dobrze i nawet taki ignorant jak jego młodszy brat widział, że powoli zmierza w stronę, która mogła doprowadzić go do miejsca, z którego mógł już nie wrócić.
    - Ta miłość Cię tak wykańcza? – odezwał się nagle, a jego granatowe oczy zabłysnęły złośliwie. Nate miał czasami dziwne pomysły na to jak w pokrętny sposób wpłynąć na Jamesa by wziął się w garść. – Słuchaj, jak nie ta to inna. Tego kwiatu jest pół świata! – zaśmiał się pod nosem, jakby już wiedział, że dla tej dziewczyny nawet nie ma po co się trudzić.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jako, że Jasmine sama była niejednokrotnie inicjatorką wielu komicznych sytuacji związanych z nieśmiałością kompletnie mu się nie dziwiła. Przecież rozumiejąc siebie, rozumiała jego. Uśmiechnęła się więc potulnie, ciesząc się, że w swojej niedoli nie jest osamotniona. Co jak co, ale ona lubiła się pocieszać.
    Aczkolwiek próbowała zwalczyć swoją uciążliwą cechę, lecz jak się później okazywało, było jeszcze gorzej. Musiała wtedy tłumaczyć się ze swojego niecodziennego zachowania. W każdym bądź razie teraz to nie było istotne. Nie potrzebowała kolejnego chwytu aktorskiego, bo James był w pewnym sensie do niej podobny. A przynajmniej takie miała wrażenie. Chciała wierzyć, że ludzie jej pokroju istnieją. Nawet jeśli ciągłe ślęczenie przed książką wydawało się już nierealne.
    -Cóż... tak- odpowiedziała, kiedy wreszcie zdała sobie sprawę, że od dłuższego czasu milczy- Miałam wreszcie okazję tutaj przyjść.

    OdpowiedzUsuń
  9. Skinął głową na znak, że chętnie napije się dobrej, mocnej kawy, po czym wyjął z tylnej kieszeni swoich spodni paczkę papierosów i łaskawie wyciągnął rękę w stronę brata częstując go swoim nałogiem. Po chwili sam włożył między lekko rozchylone wargi białą rurkę i podpalił jej koniec zaciągając się dymem. Wiedział doskonale, że matka nie znosiła jak palił w domu, ale teraz przecież nie było jej w domu, a do jej powrotu zapach tytoniu wywietrzeje.
    - Nie wierzę, że jesteśmy spokrewnieni – wywrócił oczyma, opierając się niedbale o blat kuchenny. – Skąd ten pesymizm? A nuż znajdzie się ktoś… - najwyraźniej chłopakowi zabrakło odpowiedniego określenia. Właściwie to nie wiedział jakiej dziewczyny szuka jego brat. – A nuż znajdzie się taka druga Jasmine – wziął papierosa w dłoń i zamilkł na moment jakby próbował w myślach odnaleźć powód dla którego ta dziewczyna tak omotała sobie wokół palca jego starszego brata. - Nie jest zła, ale widziałem lepsze – znowu zamilkł nawet na niego nie patrząc. – Ale skoro Ciebie nie chce, to może warto byłoby spróbować… - zaśmiał się pod nosem, a coś w tonie jego głosu mówiło, że nie miał dobrych zamiarów.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nathaniel spojrzał na niego z góry mimo tego, że byli mniej więcej podobnego wzrostu i po prostu wybuchnął głośnym śmiechem. Ani przez chwilę myślał obawiać się przed ewentualnym ciosem, wręcz przeciwnie dawno nie wszczynał między nimi żadnej szarpaniny nie mówiąc już o bójce, także mogło być interesująco, choć James przecież był jakby na przegranej pozycji. Był zbyt słaby na głodzie, by pokonać Nathaniela.
    - Złość piękności szkodzi – mruknął brunet, odrywając rękę brata od swojej koszulki i lekko odpychając go od siebie. – Chociaż mam wrażenie, że Tobie już nic nie zaszkodzi – jeszcze raz zmierzył go wzrokiem. – Dam Ci dobrą radę – pochylił się w jego kierunku. – Rzuć to świństwo, bo zaprzepaścisz tę swoją marną szansę na zdobycie jej – wyrzucił peta do kosza na śmieci i wyprostował się. – A jeśli złamanie przeze mnie jej serduszka ma być tym motorem, który zmobilizuje Cię do wzięcia się w garść… - zrobił krótką pauzę i ułożył dłoń na jego ramieniu w sztucznie przyjaznym geście. – To poświęcę się, bracie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zaparkowała samochód obok pojazdu chłopaka i od razu wyszła nie zamykając za sobą drzwi. W tle leciał ich ulubiony zespół, przy którym zawsze piwo czy papieros smakował lepiej.
    Dawno nie widziała Jamesa, była niemal pewna, że ciągle ćpał albo po prostu siedział nad książkami. Jednak najprawdopodobniej robił i jedno i drugie. Harriet rzuciła się przyjacielowi na szyję, strasznie się za nim stęskinła.- James! Tyle czasu się nie widzieliśmy!

    OdpowiedzUsuń
  12. [Hej, witam. Może jakiś pomysł na powiązanie, wątek. Oczywiście ja zaczynam ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  13. Odpoczynek, słowo, które w jej ustach pojawiało się wyjątkowo rzadko. Aczkolwiek dzisiaj już o tym myślała, dlatego właśnie teraz była w tym, a nie innym miejscu. I o dziwo, zamierzała tutaj przebywać do samego wieczora, nawet jeśli jakimś cudem zacznie padać. Nic nie przeszkodzi jej w delektowaniu się swobodą.
    -Nie wiem… chyba tak- przyznała mu nieśmiało rację- Ale kawa skutecznie mi pomaga więc nie narzekam- dodała pośpiesznie przyglądając się niesfornym falom.
    Nie wiedziała o jego problemie, nie podejrzewała, że może mieć styczność z narkotykami. W końcu to był on, chłopak, nad którego rzetelnością zachwycały się także nauczycielki. A ona niejednokrotnie się z nimi zgadzała.

    OdpowiedzUsuń
  14. - A więc jak żyjesz?- Odsunęła się dłonie ciągle trzymając na jego ramionach i zlustrowała go wzrokiem od góry do dołu, tak kilka razy. Oczywiście był nieco wychudzony, a oczy miał zapadnięte, ale Harriet przywykła do takiego wyglądu przyjaciela. Wiedziała, że nie warto mu marudzić o rzuceniu narkotyków, bo to nic nie dawało więc w końcu totalnie sobie odpuściła i pozwalała mu na robienie wszystkiego co mu się żywnie podoba.- Ciebie również, nawet nie wiesz jak.- Poklepała go po ramieniu i ucałowała jego polik jak to miała w zwyczaju. Właściwie po każdym rozstaniu zastanawiała się czy jeszcze się spotkają. Przecież James w każdej chwili mógł trafić na jakiegoś kretyna handlującego "brudnym" towarem. Oparła się o maskę jego samochodu i wyciągnęła papierosa natychmiast go odpalając. Jej organizm niemal błagał chociaż o minimalną dawkę nikotyny.

    OdpowiedzUsuń
  15. Pokiwała głową analizując każde słowo wypowiedziane przez chłopaka. Nie potrafiła pojąć jak James jest w stanie połączyć ze sobą potrzebę zażywania prochów i tak dobre oceny jakie miał. Przecież większość "ćpunów", jak to ludzie mówili chociaż dziewczyna nigdy nie nazwała tak swojego przyjaciela, jej podświadomość stanowczo temu zaprzeczała, po prostu olewała szkołę i uciekała z domu by móc w bliskim sobie gronie zażywać co im się podoba i w jakich ilościach im się podoba. Jednak nie James, on uczył się najlepiej z całej szkoły.
    - Czyżby monotonia jaki u mnie?- Mruknęła z uśmiechem zaciągając się porządnie papierosem. Słońce świeciło dosyć mocno dlatego też Harry założyła na nos swoje ulubione kocie okulary.

    OdpowiedzUsuń
  16. Szatynka nie umiała pływać, a każde kolejne próby edukacji kończyły się fiaskiem. Toteż często opuszczała zajęcia z wychowania fizycznego pod pretekstem egzaminów lub czegokolwiek innego, co w danej chwili przychodziło jej do głowy. Zazwyczaj nie kłamała, ale w tym przypadku nie było innego wyjścia. Twierdziła, że jej własne życie było w sposób oczywisty ważniejsze. Na jego propozycję zareagowała jednak z entuzjazmem. Przecież tutaj nikt nie będzie jej kontrolował ani tym bardziej oceniał. Uśmiechnęła się lekko na potwierdzenie swoich myśli, po czym wstała z piasku spoglądając na niego.

    -Och, jasne!- zawołała radośnie poprawiając swoją fryzurę- Jest taka piękna pogoda!

    OdpowiedzUsuń
  17. - Fajki? – spojrzał na brata, tak jakby ten zwariował, ale widząc jego poważną minę zamyślił się głęboko wyjmując z kieszeni paczkę papierosów. Dłuższą chwilę obracał je w dłoniach i po chwili odłożył na stół. Skrzyżował ręce na torsie i przechylił lekko głowę na bok. – Pewnie byłoby ciężko, ale nie ma rzeczy niemożliwych do osiągnięcia – wzruszył ramionami, aczkolwiek nie miał zamiaru rzucać tego nałogu. Przecież na coś trzeba umrzeć, bo tak ze starości to jakoś głupio. Uśmiechnął się ironicznie do własnych myśli i przeszedł kilka kroków w stronę okna, za którym widać było ulicę. Akuratnie kilka znajomych dziewczyn przechodziło obok ich domu, pewnie specjalnie po to by zobaczyć czy Nate akurat nie jest na zewnątrz, a widząc go w oknie pomachały do niego. Powtórzył gest.
    - Dziewczyny to nie nałóg – zauważył. – A nawet jeśli, to nikomu nie szkodzi – oświadczył jeszcze, odwracając się przez ramię. – A dzięki piłce nie muszę wyładowywać złości na Tobie, więc to też jest z korzyścią dla nas obu – zaśmiał się głośno.

    OdpowiedzUsuń
  18. - Czyli jednak monotonia.- Mruknęła gasząc wypalonego już papierosa.- O co temu chłopakowi tym razem chodzi?- Uniosła delikatnie brwi siadając na masce samochodu chłopaka. Przywykła do wiecznych kłótni między chłopakami od czasu kiedy była z Nate'm. W tamtych czasach bardzo często dochodziło między nimi do dość ostrych wymian zdań, nawet przy niej. Nie potrafiła zrozumieć jak rodzeństwo może pałać do siebie taką niechęcią, w końcu ona z bratem miała kontakt, o jakim Ci dwaj mogli tylko marzyć.

    OdpowiedzUsuń
  19. [Podoba mi się ta pierwsza opcja ;) Więc zacznę.]
    Dzień szkolny dobiegał końca, Scarlett wychodziła właśnie z budynku by zaliczyć miłe spotkanie z ciepłymi promieniami słońca, które prażyło przez ostatnie tygodnie. Dziewczyna poprawiła torbę na ramieniu i założyła okulary przeciwsłoneczne, kiedy będąc już na dworzu podeszła do niej jakaś dziewczyna i powiedziała jej coś na ucho.
    W tej samej chwili Scar ruszyła na tyły szkoły. Już po minucie szybkiego marszu zauważyła wyraźnie stojące dwie postaci. Dziewczyna rozumiała, że na terenie szkoły, jak i w całym mieście, kwitł handel narkotykowy, ale osoba która stała w tamtym miejscu, zdecydowanie nie powinna tam być.
    - On nic nie kupuje - rzuciła bez ogródek do jakiegoś chłopaka z młodszej klasy, który ewidentnie trzymał w ręce foliówkę z białym proszkiem. Jej wrogie spojrzenie przeniosło się na James'a. - Obiecałeś - westchnęła, nie miała już sił być na niego nawet złą. Miał przestać, rzucić nałóg. Tymczasem z jej strony nic nie działało, ani straszenie odwykiem, ani nawet groźby, że jego ukochana może się przypadkiem o wszystkim dowiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  20. Uśmiechnęła się lekko, łapiąc go za rękę. Żałowała tylko, że nie zabrała swojego koła, albo chociażby deski, dzięki, której mogłaby stwarzać pozory potrafiącej pływać. W każdym bądź razie teraz miała zamiar czerpać przyjemność z kąpieli oraz słońca parzącego jej skórę Cieszyła się także, że często skryty i jakby nieobecny James wydawał się radośniejszy.
    -Tylko uważaj!- poprosiła ze śmiechem, chociaż wiedziała, że to ostrzeżenie bardziej pasuje do niej. Aczkolwiek Jasmine zdecydowanie częściej martwiła się o innych. Tak więc jeszcze raz zerknęła na niego, po czym niespodziewanie znalazła się w wodzie. Na szczęście była ciepła. Nie musiała martwić się o kolejną grypę.

    OdpowiedzUsuń
  21. [Geniuszu! Katya oczekuje od Ciebie wątku! Podołasz temu zadaniu?
    A tak bardziej serio, masz ochotę powątkować? ;D]

    OdpowiedzUsuń
  22. [Myślę, że mogą być po prostu dobrymi kumplami, tak jak to jest we wprowadzeniu. Może np. kiedyś spędzili ze sobą tydzień pod namiotem, kiedy cała reszta grupki nie mogła jechać i powiedzmy połowy wyjazdu nie do końca pamiętają, bo ćpali amfetaminę. Lenie się to już więcej nie zdarzyło (co najwyżej zioło od czasu do czasu, ale to najsłabszy narkotyk, więc się nie liczy). Jak chcesz, możesz coś dodać do tego pomysłu, albo go zredukować. Liczę, że zaczniesz wątek :)]

    OdpowiedzUsuń
  23. [Tak sobie myślę i myślę... i wydaje mi się, że patrząc na okoliczności, jakiś wątek byłby tu jak najbardziej na miejscu. Nawet chętnie zacznę, o ile wyrazisz taką chęć i odrobinę pomożesz ze skombinowaniem czegoś ciekawego, bym wiedziała, na czym bazować, o :)]

    OdpowiedzUsuń
  24. [Hej ; ) Na samym początku muszę powiedzieć, że masz niesamowitą postać, która mimo swojej ciapowatości (jest w ogóle takie słowo? :D) naprawdę intryguje. Jestem więc jak najbardziej za wątkiem, co Ty na to? Chłopaki mogą się dobrze dogadywać, bo Adaś potrafi się dostosować do osoby, zresztą lubi wartościowych ludzi, jakim na pewno jest James. To jak, co o tym sądzisz? :)]

    OdpowiedzUsuń
  25. [ Pozwoliłam sobie użyczyć Twojej postaci do notki ;) mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  26. [O boże, jak ja kocham Eddiego *.*]

    OdpowiedzUsuń

Archiwum