poniedziałek, 28 maja 2012

Nie ma idealnych dni, ale są te najlepsze.

Zastanawialiście się kiedyś, co byście zrobili, gdyby został wam jeden dzień życia? Ja owszem i doszłam do wniosku, że spędziłabym go dokładnie tak, jak dwudziesty lipca dwa tysiące jedenastego roku. O ile byłoby to możliwe. Chciałabym, żeby było słonecznie i ciepło, a na niebie nie było ani jednej chmurki. Być może byłoby mi przykro, że świat jest taki piękny, a ja muszę odejść, ale z drugiej strony lepsze to, niż depresyjna pogoda i deszcz, bo to by mnie jeszcze bardziej dołowało.
Nie ma idealnych dni, ale są dni najlepsze.
Właśnie tego lipcowego ranka, o ósmej rano spaliłam czajnik. Zanim mama zdążyła się obudzić i zauważyć, że czarne naczynie znalazło się w śmietniku, opuściłam dom, wsiadając do samochodu mojego chłopaka. Wiem, brzmi jak początek żałosnego amerykańskiego filmu, w którym rozchichotana cheerleaderka wskakuje do kabrioletu i opowiada o porannym wybryku kapitanowi drużyny piłki nożnej w przerwie między obleśnymi pocałunkami. Ale nie myślcie, że tak to wyglądało. Zamiast tego usiadłam w jego starym aucie i ujmując w dłonie jego twarz pocałowałam go krótko w usta. Zamierzaliśmy jechać pod namiot, tak ustalaliśmy od dawna, ale po jakimś czasie zorientowałam się, że Adam wcale nie jedzie w odpowiednią stronę. Zaczęłam zadawać pytania, na które odpowiadał wymijająco, aż do momentu w którym zirytowana zażądałam jakichkolwiek wyjaśnień.
-Nie wiem - powiedział w końcu i spojrzał na mnie tymi swoimi wesołymi oczami, od których od razu zmiękłam. - Chciałem zrobić nam obojgu niespodziankę. Nie kierujemy się w konkretne miejsce, atrakcją będzie sama jazda.
Obserwowałam go w milczeniu, kiedy prowadził. Robił to dość niepewnie, nerwowo spoglądając na mnie i najwyraźniej oczekując jakiejś reakcji.
-Jeśli nie chcesz, możemy zawrócić - dodał, już nie taki przekonany o swoim genialnym pomyśle. Nie mogłam dłużej powstrzymać uśmiechu. Przytuliłam się do niego, nadal nic nie mówiąc, ale to w zupełności wystarczyło.
-Ale nie będziemy tego słuchać - oznajmiłam wreszcie przełączając radio na inny kanał, na co on zaśmiał się beztrosko i zmierzwił mi włosy. Pootwierałam wszystkie okna i ułożyłam wygodnie nogi, zakładając na nos ulubione okulary. Włączyłam głośniej muzykę, bo akurat grali The Smiths i zaczęłam bujać się do rytmu, podśpiewując.
-And if a double-decker bus crashes into us - zaśpiewałam głośniej.
-To die by your side is such a heavenly way to die! - zawtórował mi Adaś, po czym gdy zdaliśmy sobie sprawę z tego co śpiewamy, oboje wybuchnęliśmy zdrowym śmiechem. Wtedy pomyślałam, że mogłabym w tej chwili umrzeć, ponieważ byłaby to najlepsza śmierć, jaką bym mogła mieć.
Wyciągnęłam z torby croissanty i zjedliśmy po jednym wsłuchując się w słowa piosenki. Później wpadliśmy na stację benzynową, gdzie przy okazji wypiliśmy po kawie i mogliśmy ruszać dalej. Po drodze zauważyliśmy parę autostopowiczów i niewiele myśląc zatrzymaliśmy się, pozwalając im jechać z nami. Byli to Emma i Dexter, którzy zamierzali pojechać do Miami. Oczywiste było, że my tam nie dojedziemy, bo to za daleko, ale co nam szkodziło kawałek ich podwieźć? Okazało się, że zrobili sobie wycieczkę, a mieszkali właśnie w Miami i uznali, że najwyższy czas wracać. Dobrze nam się z nimi rozmawiało, wydawali się naprawdę sympatyczni. Podczas gdy chłopaki zajęli się zawziętą dyskusją na temat samochodów, my rozmawiałyśmy o zupełnie innych sprawach.
-Widzisz, Lena, rzecz w tym by się za bardzo nie ograniczać - odezwała się nagle Em, na co ja odpowiedziałam jej zaskoczonym spojrzeniem. - Jak czegoś chcesz, to to bierz i nie przejmuj się konsekwencjami. Mam wrażenie, że nie chcesz być od nikogo zależna - powiedziała, co tak mnie zszokowało, że o mało nie zakrztusiłam się sokiem. Przejrzała mnie w pół godziny. - Rozejrzyj się, zobacz jak pięknie. Nie myślisz, że warto żyć tu i teraz? Tak, jak to robicie teraz, jadąc nie wiadomo gdzie? Czy to nie byłoby cudowne, gdyby było tak zawsze?
Spuściłam wzrok, nie wiedząc jak zareagować. Nie miałam pojęcia co odpowiedzieć, bo dziewczyna miała rację. Problem w tym, że nie zmienię swojego charakteru i sposobu bycia. A przynajmniej nie tak łatwo. Uznałam, że taki argument nie byłby zbyt przekonujący, więc ucięłam temat najzgrabniej jak potrafiłam, jednak później długo nad tym myślałam. Wysadziliśmy ich po trzech godzinach drogi, gdy zdecydowaliśmy się skręcić w innym kierunku.
Doszłam do wniosku, że może nie potrafię na co dzień zachowywać się tak, jak doradziła mi dziewczyna, ale mogę spróbować chociaż tego dnia.
Mijaliśmy wiele miejscowości, śpiewając, gadając o wszystkim i o niczym, zatrzymując się w różnych miejscach, które uznaliśmy za ciekawe. Jedliśmy w przydrożnych barach niezdrowe żarcie i cieszyliśmy się każdą chwilą spędzoną w swoim towarzystwie.
|Muzyka
W końcu nadszedł zachód słońca, a my zachcieliśmy gdzieś się zatrzymać na nieco dłużej. Zauważyliśmy w oddali dobrze prezentujące się wzgórze, do którego podjechaliśmy najbliżej jak się dało. Zostawiając samochód przy drodze, zabraliśmy trochę rzeczy i ruszyliśmy pod górkę. Gdy znaleźliśmy się na samej górze naszym oczom ukazał się wspaniały widok. Ocean. Nie wiedzieliśmy, że jesteśmy aż tak blisko wielkiej wody, dlatego była to dla nas niesamowicie miła niespodzianka. Rozłożyliśmy koc i usiedliśmy na nim, obserwując to co było przed nami. Oparłam głowę na ramieniu Adama, a na mojej twarzy pojawił się mimowolny uśmiech. Uniosłam wzrok na mojego chłopaka, który również na mnie spojrzał i dostrzegłam coś w jego oczach. Przez chwilę zastanawiałam się co to jest, usilnie próbowałam odgadnąć co myśli, co czuje i nagle zrozumiałam. Szczęście. Tak wyglądał człowiek, który był szczęśliwy. I wtedy dojrzałam w tych tęczówkach swoje odbicie. Moja twarz zdradzała dokładnie to samo.

[Przepraszam za ewentualne błędy i powtórzenia. Byłabym naprawdę wdzięczna, gdyby ktokolwiek to przeczytał. Do tych, którzy zagłębią się w tym tekście, proszę o słuchanie muzyki, została specjalnie dobrana :)
Poza tym do przyszłych autorów, yhm, byłoby fajnie gdyby ktoś przejął postać Adama.

+Notka skopiowana z Onetu, stwierdziłam, że powinna się tu znaleźć.]

7 komentarzy:

  1. [A ja przeczytałam. Jak zawsze zresztą. Za krótkie! i dla mnie za mało emocji, ale to też mój błąd w moich opowiadaniach. Za bardzo skupiam się na odczuciach niż akcji.
    Zapachniało mi wakacjami, teledyskiem Jamala - DEFTO i moimi marzeniami. :>]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Nie umiem pisać za dużo o uczuciach. A to jest krótkie, bo za długiego by prawie nikt nie dał rady przeczytać.
      Noo, ta piosenka jest zajebista, tak samo jak teledysk <3]

      Usuń
    2. [Będziesz miała mi za złe jak za moment zasłonię Twój rozdział? Ja bym przeczytała, a co!:>]

      Usuń
    3. [No trochę będę, ale jakoś przeżyję xd]

      Usuń
    4. [To dobrze, udobrucham Cię jakoś! o, już wiem jak nawet.]

      Usuń
    5. [W mojej notce, pod koniec. :D wiem, że jest to za cudowny zabieg, ale zawsze coś...]

      Usuń

Archiwum