poniedziałek, 28 stycznia 2013

Diana Levis



Diana  "Di"  Levis 

Montreal, 17 lipca 1993. Pełnokrwista Kanadyjka. Od dziewiątego roku życia mieszkanka Palm Springs. Mieszka z rodzicami, starszy brat (zdrajca i egoistyczny dupek!) wyjechał na studia.
Uczennica Palm Springs High School – klasa IV. Profil architektoniczny. Do tej pory przed każdym sprawdzianem zadaje sobie pytanie - po jaką cholerę jej ta matma i fizyka..? Drużyna siatkarska - atakująca. Gra w siatkówkę to właśnie coś co lubi i co ją odpręża. Pomijając seks, bo to przecież oczywiste. 

Właścicielka dużych, pięknych i uwodzicielsko magnetycznych oczu. Seksowną figurę zwykle podkreśla starannie dobranym strojem. Nigdzie nie rusza się bez telefonu. Daleko jej do ułożonej panienki z dobrego domu. Wolny duch. Wiedźma jakich mało. Ale też i oddana przyjaciółka (jeśli trzeba). Lekkomyślna. Wymagająca. Bezpośrednia. Arogancka. Niecierpliwa. Nie drażnij, bo cię pogryzie. Jeśli ją zranisz, zapomnij o przebaczeniu, ponadto będzie się mścić przy każdej nadarzającej się okazji. Może odrobinę cyniczna. Chimeryczka. Panna Pępek Świata jak i "nic mnie nie obchodzi", "mam gdzieś co myślisz!", "bez łachy, sama sobie poradzę". Lubi mieć nad wszystkim kontrolę. Intrygi, tajemnice, sekrety - to coś zdecydowanie dla niej. Maskuje przed światem swoje słabości oraz prawdziwe uczucia. Potrafi zachować zimną krew w stresującej sytuacji. 
Uwielbia śnieg, którego na Florydzie za wiele nie znajdzie, no chyba, że w zamrażarce (ale to się nie liczy!).. Co jeszcze? Martini z lodem (ale Daniel's też nie doświadczy wzgardy),  kawa, rysunek, dobra zabawa, truskawki. Fanka horrorów, dźwięków elektrycznej gitary oraz jazdy na rolkach (na które z początku niechętnie przyszło jej zamienić łyżwy). 
Biegle mówi po francusku i hiszpańsku. Oczywiście przyszła pani architekt. Poranna kawa i jogging, bez tego się nie obejdzie. Wieczorne spacery po plaży (nie! wcale nie jest romantyczką) i surfing. Okay, to drugie kiepsko jej wychodzi, przydałby się jakiś przystojny pan instruktor.
Wolna. Bo kto by chciał być z taką wredną i upartą kobietą. Albo po prostu podbić serduszko panny Levis to nie lada wyzwanie. (W końcu najpierw trzeba pokonać przerażającego smoka.) Nie przeszkadza jej to jednak w niezobowiązującym flircie. 
Rysowanie, szkicowanie to jej pasja. Zdecydowanie woli używać ołówka czy kredek niż farb, od których raczej stroni (nie tylko dlatego, że noszenie ich w torebce bywa czasem niebezpieczne). Można ją spotkać w parku, ogrodzie czy na plaży siedząca i szkicującą coś, ale w tym przypadku marne szanse na to, że pochwali się swoją pracą. 


___________________________________________________
Aktualizacja -10.02.2013
Nie było mnie jakiś czas, ale zabieram się za odpisywanie :P
Kartę postaram się poprawić, kiedy uporam się z sesją.
FC: Phoebe Tonkin. Wybaczcie filmik, nie mogłam się powstrzymać. ;P
Tym czasem witam serdecznie i zapraszam do wątków oraz powiązań. ;)

22 komentarze:

  1. [ Haha, lubiłam ten film :D <3 no i witamy :D ]

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Hmmm... powiedz mi - ja Cię znam, prawda? xP ach ta moja krótka pamięć. ]

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Łaaaaaaaa! <333 ]

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Alabama to były dobre czasy <3 No to pomęczymy wątek wieczorem :) "miłej nauki"? ]

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Ja to jestem jak najbardziej za. Bo Nejciaka przecież wszyscy kochają i ma miliony przyjaciół :D ]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Szczerze liczyłam na to, że Ty masz jakieś :D A może jednak masz? ;D]

    James

    OdpowiedzUsuń
  7. [Phoebe<33 Masz jakiś pomysł na wątek?]

    OdpowiedzUsuń
  8. Nate leżał na ogromnym łóżku w swojej sypialni, opierając stopy o ścianę tuż nad ramą mebla. Beznamiętnie wpatrywał się w sufit i obracał w dłoni swoją komórkę. Milczała od dobrych kilku godzin. Nikt mu nie przeszkadzał. Błoga cisza, której ostatnio mu brakowało jednak zaczynała go irytować. Podrzucił telefon w dłoni kilkakrotnie i właśnie w tym momencie aparat odezwał się co poskutkowało jego twardym lądowaniem na podłodze sypialni. Nathaniel szybko przewrócił się na bok i sięgnął po komórkę. Całe szczęście, że nie rozpadła się na części pierwsze, ba nadal wydawała z siebie nieco przytłumione dźwięki.
    - Czego? – burknął, gdy tylko udało mu się odebrać połączenie. Tak, to nie było zbyt miłe powitanie, ale przecież Nathaniel ostatnimi czasy nie był zbyt uprzejmy. Jednak głos Diany i jej propozycja sprawiła, że spuścił z tonu. – Przepraszam – dodał odruchowo, gdy po drugiej stronie w końcu zapadła cisza. – To znaczy… tak, chętnie – potarł wierzchem dłoni swoje powieki. - Co powiesz na wyjazd za miasto? Ostatnio Palm Springs mnie przytłacza – odchrząknął znacząco i zamilkł w oczekiwaniu na werdykt.

    OdpowiedzUsuń
  9. [Powiązanie pasuje i oczywiście zaczynam :D To na dole trochę dziwne, ale się rozkręcę :D]

    Sprzątał. Właściwie kończył, ale trzeba podkreślić to, że sprzątał. Było to dziwne, bo robił to naprawdę rzadko, ewentualnie ogarnął z grubsza w swoim pokoju i niczym innym się nie przejmował. W domu został sam, więc włączył sobie głośno The Beatles. Rozłożył się w salonie na kanapie i poruszał nogami w rytm muzyki. Jego słodkie lenistwo przerwało ledwo słyszalne pukanie do drzwi. Trochę ciszej zrobił muzykę. Otworzył drzwi, a tam...
    - Diana? - był zdziwiony, bo zawsze przychodziła, gdy Nate był w domu. Może po prostu tym razem źle się dogadali - Nate nie ma, ale jak chcesz możesz wejść i poczekać - uśmiechnął się przyjaźnie i przesunął się tak, aby dziewczyna mogła wejść do środka.

    James

    OdpowiedzUsuń
  10. [Ej, czy ja dobrze gdzieś przyczaiłam, że to kiedyś był Jack? (pytanie tylko, czy to ten sam Jack, ale zacznijmy od pytania numer jeden xD)]

    OdpowiedzUsuń
  11. [Czuję się ze wszystkich stron wykorzystywany. O nędzny mój żywocie. No dobra, już przestaję dramatyzować. Pomyślmy, raz, dwa, trzy ruszam pustą główką. Proponuję zrobić z nich przyjaciół. Oboje to charakterne bestie więc z pewnością by się dogadali. Zwykli przyjaciele, przyjaciele do kielicha czy też przyjaciele do łóżka nie ma znaczenia.
    Poznać się mogą o załóżmy, że wieczorkiem jak Dianka będzie wracać z joggingu czy też spaceru to spotka Robbiego zabijakę, który będzie w środku pięknej bójki na noże. Jakiś gość będzie próbował coś do niej podskakiwać, a bohaterski Robbie mu przyjebie.

    OdpowiedzUsuń
  12. [Jaaaaaaackuuuuuuuuuuuuś! Nieumiejący śpiewać Jackuś! <3]

    OdpowiedzUsuń
  13. Robbie jak zwykle przyciągał do siebie wszystkie możliwe kłopoty. Tym razem nawet nie była to jego wina. Kilka tygodni wcześniej umówił się na partyjkę pokera ze znajomymi znajomych, którzy okazali się zwykłymi menelami. Nie przeszkadzało mu to dopóki widział pieniądze. Gdy już je wygrał zaczęło się robić nieprzyjemnie. Kolesie, którzy najwidoczniej grali za wszystko co mają domagali się zwrotu. To z kolei nie spodobało się jemu. Wyśmiał ich i zaczęła się bójka. Na noże. W towarzystwie, w którym się obracał nie było to nic nadzwyczajnego więc poradził sobie z nimi prawie bez obrażeń. Szybko opuścił spelunę, w której grali i wyszedł na nieco mniej nieprzyjemną ulicę. Jak na złość kłopoty go nie opuściły więc można to było uznać za ciąg dalszy. na ulicy dostrzegł bowiem dziewczynę, która stała przed odwróconym do niego facetem z nożem. Westchnął cicho i jak najciszej szedł w stronę nożownika. Zobaczył, że dziewczyna go zauważyła więc tylko przyłożył palec do ust modląc się by nie zrobiła niczego co go wyda. Bogu dzięki udało mu się zajść go od tyłu. Uderzył go w tył głowy tak, że ten rąbnął na ziemię. Chcąc nie chcąc Robbie odetchnął głęboko. Podszedł do dziewczyny, która stała przed nim nieźle wystraszona.
    -Nic ci nie jest- spytał i popatrzył na nią lekko zmartwiony. Spojrzał na swoje ręce, które piekły niemiłosiernie. Kostki były przetarte i lekko krwawiły. Metaliczny posmak w ustach pozwolił mu stwierdzić, że ma też rozciętą wargę. Jedyne co go bolało to czoło tuż nad łukiem brwiowym. Dotknął tego miejsca ręką, która zaraz cała była ubrudzona czerwoną cieczą. Wolał nie myśleć jak tragicznie teraz wygląda.

    OdpowiedzUsuń
  14. [Czeeść! Może wątek? :)]

    Matthew

    OdpowiedzUsuń
  15. Robbie spojrzał na dziewczynę mierząc ją chłodnym i zdecydowanie zdystansowanym spojrzeniem.
    -Chodzi ci o rany czy o tatuaże i kolczyki- spytał głosem, w którym ewidentnie brzmiała nuta kpiny. To, że wygląda nie najlepiej sam dobrze wiedział, a nie lubił oczywistych oczywistości. Poszedł za nią gdyż nie miał ochoty na kolejną utarczkę z kolesiem, którego przed chwilą ogłuszył. Dzień zdecydowanie powinien się już skończyć, a jebany pech prześladujący go przez całe życie powinien sobie w końcu odpuścić. Ile można dręczyć jedną osobę?!
    -Dasz sobie radę sama- spytał w końcu choć średnio go to interesowało. Nie żeby był obojętny co się stanie z dziewczyną. Raczej skupiał się teraz na swoich problemach. Ponownie starł krew z czoła chociaż nie wiele to dało. Spojrzał na dziewczynę, idącą obok niego i przez ułamek sekundy się wahał.
    -Masz husteczkę- spytał w końcu. Mogło to zabrzmieć nieco dziwnie. W końcu facet załatwił kilku gości, a nie pamiętał o tak przyziemnych rzeczach jak husteczki.

    OdpowiedzUsuń
  16. [ Może spotkają się na imprezie. Rozmowa jakoś się potoczy... Szkoda, że Diana nie jest bi. Byłoby większe pole do popisu. Chyba, że może coś po alkoholu... ]

    Anne

    OdpowiedzUsuń
  17. [Mam jeden pomysł, ale nie wiem czy Ci się w ogóle spodoba. Mianowicie: kiedyś Conor chciał do kogoś tam zadzwonić, ale pomylił końcówkę numeru i dodzwonił się do Diany. Jakiś tam czas ze sobą porozmawiali itd. Wtedy zaczęli ze sobą pisać i się sobie zwierzać z problemów. I dajmy na to, że dopiero teraz postanowili, że wypadałoby w końcu się spotkać.
    Trochę to banalne, no ale ja jakoś nie myślę ostatnio :)]

    OdpowiedzUsuń
  18. [ Dobra. Zacznę... Jakoś. ]

    Każdy chyba znał grę pod nazwą ,, Butelka''. Anne w szczególności ją lubiła. Dobrze się w tedy bawiła. W dodatku granie w butelkę na imprezie, to wspaniały pomysł. An była już po kilku drinkach. Kilku zadaniach, pytaniach... Fajna zabawa zaczęła się gdy Diana dostała ciekawe zadanie. Miała odtańczyć taniec erotyczny. Tyler bardzo się to podobało. Dlaczego? Ponieważ była biseksualna, a Diana zawsze jej się podobała. No niestety. Gustowała w mężczyznach. Di jednak musiała wybrać sobie partnera lub partnerkę. Szkoda, że to zadanie nie padło dla An. Wiadomo kogo, by wybrała. Tyler naciągnęła czerwoną sukienkę i przejechała palcami po blond włosach. Uśmiech bądź co bądź nie schodził z jej ust. Może to po tych drinkach? A może z tego podekscytowania? Nawet Tyler tego nie wiedziała. Może to po prostu przez je wybuchowy charakter. Jej szaleństwo, chęć przygód... An po prostu była nietypową osobą. Dziwną... Mało komu to przeszkadzało, jednak niektórym przeszkadzało. Blondynce to jednak zwisało. To była ich sprawa. Mieli własną wolne, własny umysł. Było to dla niej trochę dziwne. No bo w sumie każdy jest inny, nieunikalny. Tacy są ludzie. Mają swój oryginalny charakter. Tyler miała swój i koniec kropka.

    [ Sorki, że krotko, ale się rozkręcę. ]

    OdpowiedzUsuń
  19. Przyłożył chusteczkę do krwawiącej rany starając się przy okazji usunąć krew z rąk.
    -Dzięki-mruknął ale słysząc jej pytanie mimowolnie wzniósł oczy do nieba. Czy to na prawdę było aż takie ważne? Czemu nie mogła po prostu o tym zapomnieć. Kobiety.
    -Pomogłem nie pomogłem, chciałem nie chciałem, musiałem czy nie musiałem. Co za różnica- powiedział siląc się na obojętny ton. Co innego miał jej powiedzieć. Nie mógł przecież powiedzieć, że nigdy nie pozwoli skrzywdzić kobiety bez względu na to jak wielkim jest dupkiem. Zdecydowanie nie.

    OdpowiedzUsuń

Archiwum