niedziela, 27 stycznia 2013

Nobody likes you, everyone left you.

- Jak się czujesz po wyjeździe swojej mamy, Scarlett? 
- Nieźle. Gdyby wyjechała sama pewnie skakałabym z radości, ale zabrała Charlie'go i chyba to najbardziej mnie boli. Zdaje sobie sprawę z tego, że jestem zbyt zajęta innymi sprawami, żeby dodatkowo przyjmować na siebie obowiązek opieki nad młodszym bratem, ale... Ona zrobi mu wodę z mózgu, nastawi go przeciwko mnie. Wiesz jak często go widuje? Raz na jeden pieprzony miesiąc. To już samo w sobie pokazuje, jak bardzo naszej matce zależy na utrzymaniu więzi między dwójką swoich dzieci. Jej na niczym nie zależy...
- Mogłaś przecież wyjechać razem z nią, nie musiałaś tu zostawać. 
- Praktycznie musiałam. Jej kartą przetargową był fakt, że przecież jeszcze trochę i skończę tutejszą szkołę, a potem będę mogła robić co mi się żywnie podoba. Łaskawie nie chciała przenosić mnie do innego miejsca tuż przed zakończeniem szkoły. Dobroduszna idiotka. 
- Scarlett, to wciąż Twoja matka. 
- Nie. Ja już nie mam matki. O wiele łatwiej uwierzyć, że jest tylko macochą, która się nami opiekuje. Nie zachowuje się jak matka i brakuje jej matczynych odruchów. Piła, obarczała mnie problemami, chociaż nigdy nie było mi łatwo. Zrzucała na mnie swoje obowiązki, wyżywała się na mnie, toczyłyśmy wieczną wojnę psychologiczną. Jaka matka robi coś takiego?

2 stycznia 2013 rok. 

 
SCARLETT LAVENDER.
urodzona 13 czerwca 1993r
w Palm Springs
klasa IV, profil ekonomiczny
~*~
c h a r a k t e r .
Często zmienia oblicza, jednocześnie pozostaje przy tym zawsze charakterystycznie wesołą i przyjemną osobą. Często chodzi uśmiechnięta i chociaż nie ma w zwyczaju ukrywać swoich problemów, nie przekłada ich na swoje codzienne samopoczucie. Od zawsze sprawia wrażenie człowieka przyjaznego i chętnego do nawiązywania nowych znajomości, co w rzeczywistości jest prawdą. Nie musisz być ładny, śmiały, zabawny lub wyjątkowy. Wystarczą dobre chęci, ciekawy pomysł na spędzenie wspólnego czasu i ot Scarlett jest gotowa przyjąć Cię do swojego małego świata z otwartymi ramionami. Z regułydo wszystkiego chodzi pozytywnie, a na wszelkie propozycje reaguje żywiołowym kiwaniem głowy. Swoim przyjaciołom oddaje dużo czasu i ciepła, jest też gotowa do wielu poświęceń w imię przyjaźni. Służy pomocą i radą, zawsze można się do niej zwrócić. Robi to wszystko, bo doskonale wie, jak życie czasami potrafi dokopać, nie chce widzieć w swoim towarzystwie nikogo w złym humorze, a jeśli tak już jest, to robi wszystko, aby sytuację odwrócić sytuację o sto osiemdziesiąt stopni. Czy jest szalona? Pewnie tak, biorąc pod uwagę te wszystkie pomysły, które przychodzą jej czasami do głowy. Poza tym zawsze tez może stać się kompanem jakiejś przygody, wystarczy zapukać do jej drzwi.
Jak każdy miewa gorsze dni, ale nawet wtedy potrafi przełożyć swoje humory na później. W sytuacjach istnie paskudnego nastroju należy niezwłocznie zostawić ją samą, inaczej może stać się nieznośna. Zupełnie jak dziecko potrafi kopać, bić, pluć, krzyczeć lub płakać. Klnie wtedy na potęgę i ogólnie staje się bardzo nieprzyjemna. Dlatego też lepiej nie psuć jej humoru. W stosunku do wrogów pozostaje obojętna, jeśli jej nie lubisz, to trudno, nie wydaje mi się, żeby w jakiś sposób się tym przejmowała. Pod względem wielu spraw pozostaje jednak niezależną duszą, która porusza się tam gdzie chce. Nie lubi się komuś podporządkowywać i nienawidzi wręcz lizusostwa. Miewa skłonności samo destrukcyjne, ale często nie kończą się one jakoś tragicznie, więc należy jej na to zwyczajnie pozwolić. Uwielbia używki wszelkiego rodzaju. Próbowała już w życiu niemal wszystkiego i może nie ze wszystkich tych doświadczeń może być dzisiaj dumna, ale przynajmniej wie, jak to wygląda od innej podszewki. Prawda jest taka, że wystarczy mieć dojścia, a ona je ma.

Jest trochę pomylona, zwariowana, ale w pozytywnym stopniu. Nie potrafi się gniewać na ludzi, nie chowa długo urazy. Potrzebuje towarzystwa tak samo mocno jak tlenu, po prostu nigdy nie była typem samotniczki, która lubi bawić się we własnym gronie. Z drugiej strony ceni sobie niezależność i prywatność, nie jest tak otwarta jakby się mogło wydawać i lubi sprawiać złudne wrażenie, że osoba z którą rozmawia wie o niej wszystko. Tworzy wokół siebie iluzje, często przybiera różne postaci, bawi się własnym ciałem i osobowością. 

 

a p a r y c j a.
W sprawie wyglądu, to nie ma się czym przesadnie szczycić. Drobna, raczej niska osóbka za to naładowana pozytywną energią. Sprawia wrażenie filigranowej wojowniczki, z którą można się dobrze bawić. Nie należy do dziewczyn – żyraf, które na wyższym obcasie przerastają wielu chłopaków. Scarlett może sobie spokojnie pozwolić na założenie butów na szpilce, ale nie robi tego zbyt często. Na jej bladoróżowych ustach widać często uśmiech, który odsłania rząd równych, białych zębów. A kiedy już rzeczywiście się uśmiecha, to w lewym policzku można zauważyć spory dołeczek, który dodaje temu widokowi uroku. Ma drobny nos i duże, czekoladowe oczy, które patrzą na świat z nieukrywanym zafascynowaniem i ciekawością dziecka. Gładka cera, jasna skóra. Jest właścicielką długich brązowych włosów, które zależnie od dnia mogą być lekko pofalowane lub bardziej proste. Ogólnie Scar nie spędza zbyt wiele czasu nad swoim wyglądem. Minimum makijażu w jej wypadku sprawdza się naprawdę dobrze. Mimo drobnej postury nie można jej powiedzieć, że nie jest kobieca. Jak na swój wzrost posiada całkiem ładne, zgrabne nogi, wydatne uda, a zaokrąglony biust chowa się pod luźnymi koszulkami lub koszulami w kratkę, które uwielbia. Ubiera się z reguły najprościej, jak to tylko możliwe. Nie jest ani fanką sukienek, ani nawet spódnic, falban czy kokardek. Ceni sobie prostotę, przetarte szorty, tenisówki i za duże koszulki, lub bokserki. 

 


h i s t o r i a.
Urodziła się tutaj w Palm Springs i jej życie do pewnego momentu malowane było w odcieniach różu. Była ukochaną córką swoich rodziców, którzy zawsze tworzyli zgrane, spokojne małżeństwo z przedmieść. Tak naprawdę wszystko zaczęło się psuć w momencie, kiedy Dylan Lavender, ukochany tata Scarlett dowiedział się o chorobie, albo raczej wyroku. Miał raka i to w najpaskudniejszym stadium, gdzie się nie udali, lekarze załamywali ręce i mówili, że nic się nie da zrobić. 

Tej nocy księżyc był w pełni. Pan Lavender odszedł w spokoju, w zaciszu domowego ciepła, wspólnie ze swoją rodziną. Po prostu umarł, czego Scar nigdy nie mogła sobie wybaczyć. Została sama z matką i zaledwie dwuletnim braciszkiem Charlie’m. Żadne z nich nie było gotowe na taką stratę, chociaż mieli sporo czasu, aby pogodzić się z chorobą ojca. Prawda jest taka, że Scarlett do dziś nie może wybaczyć sobie śmierci ojca i bezradności medycyny w tamtym momencie. Dzisiaj z pewnością dałoby się zaoferować im jeszcze kilka lat spędzonych razem. Najbardziej załamana była jednak matka obojga dzieci, która pogrążyła się w alkoholizmie. Do dziś córka nie potrafi wybaczyć jej tego, a przebywając z nią w jednym pomieszczeniu wciąż czuje wiszące nad nimi widmo patologii.

Na chwilę obecną mieszka sama. Jej matka opuściła mieszkanie, zabrała Charliego i bez większego powodu postanowiła, że ich rodzina potrzebuje rozłąki. Obecnie matka Scar razem z jej młodszym bratem przebywają w NY. Dziewczyna raz w miesiącu widuje braciszka, z matką nie utrzymuje żadnego kontaktu. Regularnie otrzymuje przelew pozwalający jej utrzymać się bez podejmowania pracy w ostatnim roku nauki. 

[Karta bez większych zmian, wstawiona na swoje nowe miejsce, z buźką Willy Holland. Scarlett in da haus, więc zapraszam do wątkowania. W ogóle strasznie się cieszę z powrotu DP ! :D]

20 komentarzy:

  1. [ A ja Cię pamiętam ze starej odsłony DP:) Nawet wątek razem miałyśmy :)]

    Jonathan

    OdpowiedzUsuń
  2. [Aaaaa, moja Scar! <33
    Ja się strasznie cieszę z Twojego powrotu!:D]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Scar! <3 To ja bym chciała wątek :) Powiązanie z tamtej odsłony nadal aktualne? :)]

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Ej my mieliśmy jakiś wątek-powiązanie, którego nie pamiętam? ;> ]

    OdpowiedzUsuń
  5. [To mam jeden pomysł, ale w sumie trochę banalny :) Jedno i drugie się nudziło, więc postanowili się odwiedzić (albo on ją, albo ona go). Chwilę razem posiedzieli i wymyślili, że pójdą na jakąś imprezę, karaoke albo po prostu gdzieś razem posiedzieć i cokolwiek porobić. :)]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Jasne :D No to może Ty coś zaczniesz? Bo jestem taaaaak leniwa ;DD]

    OdpowiedzUsuń
  7. [O, to przychodzi mi do głowy coś takiego, że może kiedy Mia się sprowadziła, to zamieszkała gdzieś w pobliżu Scarlett i Scar była jedną z pierwszych osób, które poznała:D]

    Mia

    OdpowiedzUsuń
  8. [ Dobra, to ja zapytam o pomysły, bo ja normalnie mam szał ciał i nie wiem za co się zabrać :D ]

    OdpowiedzUsuń
  9. [ O, a może Scar widziałaby ten dołek, do którego wpadł Nate i próbowałaby go z niego wyciągnąć, albo chociaż sprawić, żeby na chwilę zapomniał o problemach no i skoro to taka szalona dziewczyna to może wyciągnęłaby go na jakąś szaloną przygodę. Nie wiem... paintball w mieszkaniu, polo w lesie? Wygłupy w tunelu aerodynamicznym? Rosyjska ruletka? No kurde nie wiem :D ]

    OdpowiedzUsuń
  10. Częściej niż wcześniej przebywał wśród ludzi, bo po prostu chciał. Wszystko w jego życiu zaczynało się powoli zmieniać. Czuł się tak, jakby odradzał się na nowo. Nie posiadał już tak wielkiej niechęci do swojej osoby. Mimo błędów, które popełniał, był bardzo dumny z siebie.
    Czasami bywało tak, że naprawdę bardzo się nudził. Wtedy też wybierał się do jakichś swoich znajomych. Często padało na Scarlett, z którą po prostu dobrze się dogadywał i lubił spędzać czas. Trochę czasu zajęło mu namawianie jej na pójście do klubu na wieczór karaoke. Jednak udało mu się.
    - Scar - spojrzał na nią. - Ja też nie umiem. To ma być zabawa - uśmiechnął się przyjaźnie. - Po drugie pewnie tylko tak marudzisz, a jak zaczniesz śpiewać to wszystkim kopary z wrażenia opadną - zawsze tak było, więc raczej nie mógł się mylić.
    Droga do klubu była krótka, więc szybko się w nim znaleźli.

    James

    OdpowiedzUsuń
  11. Mia lubiła wszystko w odpowiedniej dawce. Lubiła spokój, lubiła swoje chwile samotności, byle nie wiecznie. Dobra zabawa, szaleństwa, w porządku, byle w pewnych granicach. Nie widziały jej się jakoś kłopoty z prawem, czy z rodzicami. Ot, wszystko dla ludzi, tylko z umiarem.
    Ten dzień był raczej spokojny, wstała wcześnie, doczytała ostatnią książkę, pomogła mamie w porządkach. Nie miała zamiaru nigdzie wychodzić. Brat ją wyciągał, ale nie miała ochoty na towarzystwo jego kolegów, przy których nie do końca komfortowo się czuła, Lena jej gdzieś zniknęła, toteż zamierzała spędzić resztę dnia czytając.
    Ale nie było jej to dane. Kiedy rozległo się pukanie do drzwi, brała właśnie kąpiel, więc zanim się wytarła i szybko ubrała, gość zniecierpliwił się niesamowicie. Zaśmiała się, słysząc głos Scarlett.
    - Nazywaj mnie Amelią, to na pewno z tobą pójdę - powiedziała rozbawiona, otwierając drzwi i opierając się o nie. Wpatrzyła w Scarlett oczy, chichocząc pod nosem. - Naprawdę? Nie chce mi się chyba dzisiaj. Mam leniwy dzień - mruknęła, marszcząc nosek z niezadowoleniem. A właśnie czekał na nią kocyk, herbata i książka. Ach.

    Mia

    OdpowiedzUsuń
  12. [ Ja chętnie skusiłabym się na wątek, jednak w mojej głowie bolesna pustka- brak pomysłów. Moze Ty na coś wpadniesz? ]

    Frances

    OdpowiedzUsuń
  13. Mia sama w sumie nie wiedziała, że żartuje, czy też nie. Chciała się podroczyć ze Scarlett, oczywiście, złośliwa w końcu nigdy nie była, ale nie miała też ochoty na jakieś większe eskapady. Tak, wyprawa na plażę była większą eskapadą.
    Roześmiała się szczerze, kiwając głową ze skruszoną miną. Dała pociągnąć się do pokoju, rozkładając bezradnie ręce, kiedy mama spojrzała na nią pytająco, i wciąż się śmiejąc.
    - Bikini? Nie mam bikini - powiedziała rozbawiona, wyjmując z szafy swój strój kąpielowy. - Jesteś pewna, że nie jest za zimno? Jest styczeń! Mam słabą odporność - Spojrzała na nią smutnym, żartobliwym oczywiście wzrokiem, składając z ust podkówkę. Znów zachichotała. - Naprawdę, nie jestem fanką plaż, jeśli chodzi o opalanie, i tak dalej - Wywróciła oczami dość ostentacyjnie, nie przestając się śmiać. Niech się tylko kochana Scarlett nie obrazi!

    Mia

    OdpowiedzUsuń
  14. [ Hm, pomysł mówisz. Scarlett mieszka w PS od urodzenia i Jonathan też. Można by więc było zrobić z nich przyjaciół takich od kołyski wręcz. I powiedzmy też, że może ich rodzice kiedyś chcieli ich ze sobą swatać, ale im nie wyszło. A teraz oboje są bardzo dobrymi przyjaciółmi.]

    Jonathan

    OdpowiedzUsuń
  15. [U mnie zawsze z pomysłami ciężko, jakoś wolę zaczynać wątki. Jeśli Ty miałabyś jakiś pomysł, to fajnie, a jak nie, to ja pomyślę trochę.]

    OdpowiedzUsuń
  16. Jonathana zawsze niezmiernie bawiły próby zeswatania go ze Scar.. Byli przyjaciółmi niemal od kołyski. Smith do dziś pamiętał jak bawili się z panienką Lavender w jego lub jej piaskownicy ubrani jak ich Pan Bóg stworzył. Taplali się błotku, lepili babki z piasku i skakali po drzewach.
    Chłopak nie zauważył nawet kiedy ich niewinna dziecięca znajomość przerodziła się w prawdziwą damsko-męską przyjaźń, a ich znajomi dziwili się, że nie są razem choć tak się właśnie zachowywali. Scarlett wiedziała wszystko o Jonathanie, a on wiedział wszystko o niej.
    Traktował ją jak młodszą siostrę i nigdy nie przyszłoby mu do głowy to by z nią być. Nie żeby była brzydka. Podobała mu się, jednak ich wieloletnia przyjaźń nie pozwała mu na żadne inne kroki.
    Tego dnia miał odwiedzić swoją przyjaciółkę, jednak specjalnie chciał się spóźnić wiedząc, że dziewczyna przygotuje dla niego specjalne powitanie. Nie sądził jednak, że jej plany skończą się tak, iż balonik z wodą przeznaczony dla niego wyląduje na głowie bogu ducha winnego listonosza.
    Jonathan niemal pokładał się ze śmiechu widząc zmieszanie Scarlett.
    -Pan jej wybaczy. Ona chciała mnie tym uraczyć. Naprawdę bardzo przepraszamy.- powiedział do starszego pana pomiędzy kolejnymi skurczami przepony.- Cześć mała- zwrócił się do przyjaciółki całując ją na powitanie w policzek. - Hej oddychaj, bo będę ci musiał usta usta zrobić, a nie myłem dziś zębów. -dodał jeszcze z łobuzerskim uśmeichem.

    Jonathan

    OdpowiedzUsuń
  17. Mia spojrzała na Scarlett z czułością i pokręciła głową, wzdychając teatralnie. No tak, wystarczyła smutna minka i serce Mii miękło! Nikomu nie potrafiła odmówić. Och, kiedyś pożałuje tej dobroci.
    - Hej, hej, hej! Nie smucimy się! - Zerwała się z miejsca i natychmiast usiadła obok, obejmując ją ramieniem. - Tak się tylko droczę. Co prawda, nie chciało mi się z domu ruszać, ale dobrze mi to zrobi. No i tak bym ci nie odmówiła! Chodź! Tylko nie każ mi się kąpać - Wstała z łóżka, posyłając Scarlett szeroki, promienny uśmiech, po czym chwyciła torbę i zaczęła wrzucać do niej potrzebne rzeczy.
    - Gotowe! - powiedziała wesoło po kilku minutach, stając w miejscu. - Idziemy?

    Mia

    OdpowiedzUsuń
  18. Tatuaże to ostatnio nieodłączna część jego życia. Sam miał ich wiele. Najważniejsze jest to, że każdy z nich coś oznaczał, coś dla niego bardzo ważnego. Nieliczni dowiedzieli się o przesłaniu kilku dzieł na jego ciele. Po drugie sam był tatuażystą i kochał to robić. Dowiadywał się wiele o obcych sobie osobach. Niektóre historie były podobne do jego. Z takimi osobami potrafił w miarę rozmawiać. Przy robieniu tatuaży na jego ciele poznał ciekawych ludzi. Niestety z większością nie ma już żadnego kontaktu, albo jedynie w studio, w którym pracuje. Niektórzy to jego bratnie dusze, a inni nie wymagali od niego dużej gadatliwości - to mu bardzo odpowiadało, bo akurat on wolał słuchać.
    Imprezy to druga, nieodłączna część jego życia. Bywał tylko na tych podobno najlepszych. Widział tam wiele twarzy, które już kojarzył, ale jakoś nie miał ochoty nigdy z nikim na początku rozmawiać. Tym razem też nie było inaczej. Trzy szybkie na rozgrzewkę i Morris mógł wkraczać do akcji. W łazience siedział dłuższą chwilę, bo musiał spalić blanta, żeby zacząć tańczyć. Potrafił to robić, ale będąc w miarę trzeźwym na umyśle, nigdy by tego nie zrobił. Przy barze siedziało już więcej znajomych, więc Adam zaczynał zagadywać.
    - Cześć - powiedział do jakiejś dziewczyny, a dopiero potem się jej przyjrzał. - Scar? Co Ty tu robisz? - rzadko kiedy świecił inteligencją, więc drugie pytanie usłyszane od niego, było całkowicie w normie.

    OdpowiedzUsuń
  19. [Cze-eść. Kochasz mnie, więc zaczniesz ze mną wątek, prawda? C:]

    Wasza Ukochana Ja, Oriane

    OdpowiedzUsuń
  20. [Dobra, to Scarlett porywa Oriane pomiędzy lekcjami i idzie z nią tańczyć na dachu. xD Ja gram teraz z przyjaciółką w Simsy, nie będę ci rzucać wygórowanych pomysłów, trochę normalności :D]

    OdpowiedzUsuń

Archiwum