niedziela, 27 stycznia 2013

Kobieta nigdy nie wie, czego chce, ale nie spocznie, dopóki celu nie osiągnie.

All this hate you gave me that turned me deranged
Now I`m burning in the flames
All the things you said, they`ve been stuck in my head
And now i1m at il again, an addict
Welcome to hell bitch
You can`t do nothing about it
Out of my way faggot, you heard what I said damnit
I am a automatic ready to fire back at
All the fuckers laughing 
Not gonna lie about it, I`m gonna wreck havoc
Everyone`s dying
Don`t matter. 
Deuce - Nobody Likes Me
Charlotte 'Charlie' Bachelder
Amerykanka z połowy krwi i kości | dziewiętnastoletnia pół Sierotka Marysia | cierpiąca na bulimię córka alkoholiczki | II klasa | cotygodniowe okupywanie klubów | Pani Wiecznie Zimne Dłonie | wolna, nieszukająca | kruszynka o silnym charakterze | metr sześćdziesiąt w kapeluszu | po trupach do celu | mieszkająca z matką | niewyparzony język | Oh, przestań już być taka słodka. To niemożliwe | wiecznie spierzchnięte usta | wystające obojczyki | krzywy, lekko zadarty nos | często wory pod oczami | maleństwa na klatce piersiowej | pierścionki i sygnety | łańcuszek od ojca | uzależniona od nikotyny | heteroseksualistka z zapędami do homoseksualizmu | Jestem gorętszą, seksowniejszą  i inteligentniejszą wersją ciebie | brunetka z chęcią spotka miłego pana | uczucia nie grają roli | AC/DC, Linkin Park, Queen, Bon Jovi | odbezpieczony granat | wydział kryminologi | siatkarka po godzinach | czasem poudaje cnotkę-niewydymkę | nucąca piosenki pod nosem na korytarzach | Znów przepadła. Trzeba jej było przywiązać bumerang do ogona! | cholerna perfekcjonistka | komedie romantyczne blah, horrory hell yeah | mimo wszystko bojąca się ciemności | Supernatural, American Horror Story, White Collar | przedrzeźniająca wszystkich | Czemu lubię przytknąć do skroni swoje palce imitując ich kształtem kształt broni? | do perfekcji opanowana sztuka manipulacji i kłamstwa | Cause she's just like the weather, can't hold her together | żarty trzymają się jej 24/7 | Jeśli nie zamkniesz buzi, następną rzeczą, która z niej wyleci, będą twoje zęby | zawsze chciała mieć siostrę bliźniaczkę | Czy mógłby się pan pochylić? Zwykle noszę ze sobą szczudła, a dzisiaj zapomniałam |  pani, od której nigdy nie usłyszysz słowa ‘przepraszam’ | Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy, dziewięćdziesiąt procent | pani, która podpisuje się lewą ręką | wierząca niepraktykująca | czasem lepkie ręce | łamiąca wszystkie zakazy i nakazy | dekoracja na lekcjach | częsta bywalczyni kozy | wredne i bezczelne lelum polelum | dla podtrzymania towarzystwa i wciągnie kreskę, czy dwie | gdy bliżej się pozna, to nie taka zła | Ej, ty! Niewolnik! Przynieś mi fistaszki. Koniecznie na srebrnej tacy | całe życie dieta | Otaczają mnie kretyni... | pani, która w czasie upojenia alkoholowe popada ze skrajności w skrajność | Nie! Przecież to ja! Uwielbiam się! Nie zabierajcie mnie, proszę! | Zhańbiłeś moją rodzinę, przyjaciół, listonosza! Zasłużyłeś na to! Baty w gnaty! | Koniec dnia. Znacie inne dwa słowa, które razem brzmiałyby równie słodko? | Czarny chleb i czarna kawa, a do tego ciastka owsiane | dach, najlepsze miejsce na Ziemi | Nie ma żadnego MY! Nigdy nie było NAS! Na dodatek beze mnie nie mówiłbyś nawet JA!

Hello, Hello, remember me?
I’m everything you can’t control
Somewhere beyond the pain there must be a way to believe
Hello, hello, remember me?
I’m everything you can’t control
Somewhere beyond the pain there must be a way to believe
  Evanescence - What You Want

__________________________________________________
Wątki, powiązania. Zapraaaaaaaaszam :D Karta krótka, ale ostatnio lubię takie minimalistyczne. Może kiedyś zmienię.

41 komentarzy:

  1. [Charlie, Charlie! :D W sensie, witam. Imię lubię. Evanescence też.]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Kocham, kocham, kocham! Bo widzę podobieństwo! I przez to pragnę wątka, najlepiej jakiegoś porąbanego <3]

    OdpowiedzUsuń
  3. Tłum ludzi, głośna, ostra muzyka, która sprawia, że serce mocniej ci bije, duże ilości alkoholu, przyjemny chód i porządne pogo. Czego trzeba jeszcze do szczęścia? Flynn był wielkim miłośnikiem kilkudniowych festiwali, uwielbiał spać w namiotach, chlać na umór, poznawać nowe osoby, napierdalać się w dzikim pogo i zdzierać gardło przy dobrych coverach. Uwielbiał tą atmosferę, ten niezwykły klimat, który sprawiał, że czuł się tak nieziemsko wolny!
    Rodzice ufali mu, choć już dawno powinni przestać. Bez problemu puścili syna na festiwal,dając plecach, spory namiot i ciepły śpiwór. Był im naprawdę wdzięczny.
    Rozbili namioty na polu, wyciągnęli cały alkohol i rozkoszowali się dźwiękami muzyki. Flynn niemal od razu poszedł pod scenę, gdzie zatrzymał się na niemal trzy kapelę. Później robiło się chłodno, więc wrócił do znajomych. Padła propozycja rozpalenia ogniska. Jako,że wszystkim było już nieco chłodno, Flynn podjął się wzywania i zaczął manewrować przy kupie drewna. Jako, że piroman z niego żadem, a pomysł polania drewna wódką nie przeszedł zrezygnowany usiadł na kłodzie i wyjął z kieszeni paczkę fajek. Przeszukał kieszenie w celu znalezienia zapalniczki, jednak niestety, musiała mu gdzieś wypaść. Przesunął wzrokiem po zebranych przy ognisku i zobaczył dziwnie znajomą dziewczynę. Uśmiechnął się lekko w jej stronę i usiadł obok. - Cześć. Masz ognia? - zapytał.

    OdpowiedzUsuń
  4. [Ja niestety jestem od zaczynania, a nie powiązań, myślałam że jako jedyna ;C
    Kelsi by sobie najchętniej kogoś popieprzyła, ale nie wiem, czy Ci to pasuje, więc luz, jak chcesz. Mogą sobie łazić razem na imprezy i też będzie fun, up to you!]

    OdpowiedzUsuń
  5. -Dzięki - uśmiechnął się i złapał zapalniczkę.Podpalił papierosa i zaciągnął się dymem, oddając przedmiot dziewczynie. Przez chwilę patrzył na ognisko, które powoli zaczynało się palić. Skrzywił się i gwałtownie zamknął powieki, kiedy wiatr nakierował pył i dym w jego oczy. Zmuszony przekręcił głowę w stronę dziewczyny. Zmarszczył czoło i zaczął intensywnie zastanawiać się skąd ją zna. Z pewnością chodzili do tej samej szkoły, możliwe też, że byli razem na jakiejś imprezie... Czy nawet dwóch.
    Flynn miał dość dobrą pamięć... Przynajmniej jeśli szło o imiona. Bez trudy przypomniał sobie, że dziewczyna ma na imię.. - Charlie, tak? - zapytał i wpuścił dym i drugą stronę. Słysząc jej pytanie, spojrzał na swoją bluzę. W sumie mu tam chłodno nie było, więc odpowiedział. - Jasne. - dopiero teraz zauważył, że dziewczyna drży. Szybko ściągnął ubranie przez głowę i podał je. - Jeszcze ciepłe.- zaśmiał się.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaciągnął się kolejny raz papierosem i wypuścił z płuc dym. Przez chwilę przyglądał się ludziom, którzy przybywali licznie do ogniska. Każdy niemal w dłoniach dzierżył jakąś flaszkę, więc, żeby nie czuć się gorszy, zawołał kolegę, by kopsnął mu z namioty dwa piwa. Skąpy nie był, więc jedno ofiarował dziewczynie, która chwilowo wręcz topiła się w jego bluzie.
    - No widzisz? Co za fejm! Nawet w pipidówie Cię rozpoznają! Musisz nosić teraz okulary przeciwsłoneczne i koniecznie jakąś bandanę na głowie, wiesz tak dla niepoznaki. - parsknął śmiechem. - No o autobusy się nie martw. Zawsze można wziąć jakiegoś stopa i modlić się by kierowca nie okazał się jakimś psycholem. - odpowiedział i podał jej butelkę. Sam zębami otworzył swoją i pociągnął sporego łyka.
    Gdy zaczęła go czyścić, spojrzał na nią ze zdziwieniem, jednak zaraz zaśmiał się. - Dzięki. - pokiwał głową. - No właśnie, ten dym jest jakiś głupi! Obojętnie gdzie siądziesz, on i tak zaraz wleci ci do oczu... Zwariować można!

    OdpowiedzUsuń
  7. [Hey hi hello. Jak dla mnie to pomysł jest ok, w sumie sama miałam coś podobnego, bo planowałam tu zawitać, ale na razie próbuje pozaczynać te obiecane wątki xD
    Więc taak, to nawet pasuje, bo on ma podobnie roztrzepaną siostrę tylko że tamta raczej tylko gada dużo, a ta tutaj więcej szaleje, ale mogłoby coś takiego być ; ) Ona od początku jest w Palm Springs? Jak tak to.. To może Mitch po prostu pomógł jej już kilka razy wyjść z opałów i teraz też tak zrobi, np. bo ja wiem.. może nauczyciel przyłapał ją prawie na paleniu, a on ją jakoś wybroni i ją stamtąd zabierze? Ewentualnie na jakiejś imprezie ktoś będzie chciał ją pijaną zaciągną do toalety, a on się wtrąci i wyciągnie ją stamtąd? Wiem, kompletny banał, ale na nic lepszego nie wpadnę teraz. I też nie zacznę teraz, bo mam kilka jeszcze do napisania, a niedługo wychodzę.. Więc albo poczekasz do jutra, albo sama zacznij.]

    Mitch

    OdpowiedzUsuń
  8. - No cóż.. Od czegoś zacząć trzeba, nie?- spojrzał na nią pytająco z uśmiechem na ustach. - Od pipidówy do jakiegoś Brodłeju czy NY! - pokiwał głową i dokończył papierosach, po czym rozdeptał go i wgniótł w ziemię.
    - Do stopów trzeba mieć szczęście. - parsknął śmiechem popijając piwno. Już miał zaproponować pomoc dziewczynie, kiedy kapsel z jej butelki odskoczył.
    - Bo ponoć śmiech jest zdrowy. - odpowiedział wciąż szczerząc zęby. Kiedy Charlie pisnęła i zasłoniła twarz jego bluzą, pokręcił rozbawiony głową. - Cholerne powietrze. - mruknął i wlał w siebie całą zawartość butelki. Na dworze było już niemal zupełnie ciemno, a w okół ogniska wszystkie miejsca były już zajęte. Ktoś wyjął gitarę i leciały same najlepsze kawałki Guns'n Roses. Flynn wolał się nie przyłączać, gdyż jego głos już był porządnie zachrypnięty. - Do kiedy tu zostajesz? - zapytał patrząc na nią.

    OdpowiedzUsuń
  9. [Hehe, chyba niedługo wszystkie zdjęcia ulegną zmianie, ale nie mogę się przekonać ;D Co do wątku, jestem na tak! Wymyśliłam sobie, że spotkają się na imprezie, a co, będzie fajnie]

    Weekend, czas na zrzucenie maski grzecznej abstynentki jedynie co jakiś czas jarającej po kiblach! Przez najbliższe dwa dni mogła bawić się do woli, bo co mogło jej w tym przeszkodzić? Nic ani nikt, od piątkowego wieczoru do niedzielnej nocy mogła szaleć do woli, a nikt nie miał nad nią kontroli. Dobrze jej z tym było.
    Jednak powrót do szkolnej rzeczywistości też miał swoje zalety. Był co prawda trochę nudny, ale codzienne oczekiwanie na drugą lekcję, na której miała nauki polityczne, w jakiś sposób dawało jej siłę na przetrwanie kolejnego tygodnia. Była kretynką, przecież i tak nie miała u niej żadnych szans. Nie dość że była od niej o jakieś dziesięć lat starsza, to jeszcze szanse na to, że lubi dziewczyny były tak nikłe, że czasami dziwiła się, że w ogóle ma jeszcze nadzieję. Ale na szczęście miała swoich... "przyjaciół". Z dodatkami.
    Wpadła do pierwszego w centrum zadymionego klubu i już po paru minutach szalała z drinkiem w ręce. Potem z kolejnym, a po godzinie usiadła na chwilę przy barze. Dookoła widziała pełno ludzi ze swojej szkoły, więc miała nadzieję na spotkanie kogoś bliższego. Może akurat ktoś też tu wpadł.

    OdpowiedzUsuń
  10. - Całkiem możliwe -wzruszył ramionami z obojętnością. - Tak czy siak, od pipidówy do międzynarodowej sławy, czy jakoś tak to leciało. - pokiwał głową. Butami zaczął ryć dołki w ziemi oraz próbował uśmiercać chodzące sobie spokojnie mrówki.
    -Trochę tego było. Raz zabrałem się z kolegą jakimś wanem z drwalami... Najgorsze pół godziny w życiu... Wszędzie wióry drewna, jakieś piły i dziwne worki. Ale szczęście miałem, kiedy czekałem na jakieś plaży i zgarnęli mnie jacyś hipisi. Nie wiem skąd oni mieli towar, ale był zajebisty. Co prawda wylądowałem w sąsiednim stanie, ale to już się wytnie. - parsknął śmiechem.
    - W sumie... Lepiej umrzeć śmiejąc się niż przez jakieś poćwiartowanie, obdzieranie ze skóry czy zakażenie, nie? - zapytał z zamyśleniem. - W sumie fajnie tak... Choć i tak musi boleć.
    - Poniósł cię melanż. Zabawne. - pokiwał głową. - Jak nie masz gdzie spać, to wpadnij do tego zielonego namiotu. - wskazał jej dłonią na swoje lokum.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wybuchnął głośnym śmiechem.- O tak, było rżnięcie życia. - zaśmiał się klepiąc lekko dłonią o kolano. - Ładnie ujęte, Charlie. - pochwalił ją i przejechał dłonią po kapturze, pod którym chowała się jej głowa.
    - Fajnie? No nie wiem. Ja już tam wolałbym skoczyć z jakiejś porządnej wysokości i rozpaćkać się na jakimś betonie, ewentualnie wpaść do wody, przynajmniej moje pozostałości byłby w miarę czyste. Mogliby mnie posklejać i jakoś wypchać, postawić w jakiejś poczekalni jako wieszak, czy coś... - powiedział z namysłem.- No cóż, gusta są różne.
    - Często już byłem bliski śmierci, przywykłem. - parsknął śmiechem. - No w sumie ciekawie... Zależy w którym momencie. - odpowiedział.
    - Nie, raczej nie mam żadnego drwala w rodzinie... Tak przynajmniej mówią mi rodzice. - Ale dwarskich popędów nie mam, to mogę gwarantować!
    Zaśmiał się. - No nie wiem... Ale czasem gadam przez sen. I to nawet często, więc jeśli coś usłyszysz, to nie bierz tego do siebie, okej? - uśmiechnął się i objął ją ramieniem, by już się tak nie trzęsła.

    OdpowiedzUsuń
  12. -Nie przeszkadza mi to. - odpowiedział z szerokim uśmiechem na twarzy. - O.. - zrobił smutną minkę i wziął dłoń z jej głowy. - Super pomysł! - pokiwał głową z entuzjazmem! Będę drugim, fajniejszym i lepszym Frankensteinem! Najlepszy zawód na świecie! Będę łazić po ulicach, grabować sklepy, palić wioski, czy co tam Frankesnsteiny lubią robić najbardziej. - zaśmiał się. - Nie, no nie wziąłbym żadnej laski, bo nie miałbym serca...
    - Zdecydowanie wolałbym po tym najlepszym momencie... No chyba, że żona byłaby kiepska. Ale skoro byłaby piąta, to nie wziąłbym byle czego, prawda? - spojrzał na nią z rozbawieniem.
    - Hm... chodziło mi bardziej o wzrok typu "Boże weźcie mnie od tego psychopaty" - parsknął śmiechem. - Ale skoro mówisz, że jesteś wytrzymała, to wierzę Ci na słowo,Charlie. - puścił do niej oko i objął ją mocniej. - Co do palenia, to bez problemu. Pewnie się przyłączę. - odpowiedział. - Głupi nałóg.... Oj głupi. Napijesz się jeszcze czegoś? - zapytał.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. -Nietypowe, jednak w pewnym sensie zabawne. - odparł unosząc lekko w górę brwi. - Przynajmniej mówisz co myślisz... Plus ci za to. - dodał po chwili. Według jakiegoś filozofa wszystko było związane z seksem, więc możesz czuć się... Filozofką? - zaśmiał się.
    - Drakula? A ten od pala! Dobra... Nie wiem, ja tam wolę jakiegoś yeti. Przynajmniej ma mniej zagmatwaną historię od tej dójki. - mruknął. - Sam nie wiem, który tam szukał swojej ukochany, ale pewnie oboje byli niezłymi skurwielami. - posumował wystukując rytm nogą.
    - Cicha woda brzegi rwie, słonko. - parsknął śmiechem. - Może jestem jak doktor Jenkyll i pan Hyde? Za dnia spokojny, poczciwy człek, a w nocy istny brutal i morderca? - uśmiechnął się lekko. - Nigdy nie oceniaj książki po okładce!
    - Wydaje mi się, że nie, ale mam dentystę. A to chyba gorszę do drwala czy seryjnego mordercy, nie? - spojrzał na nią pytająco.
    Wstał z dość prowizoryczniej ławki i poszedł do miejsca, w którym znajdował się cały alkohol. Złapał za butelkę wódki i dwa kieliszki, coby z gwinta nie ciągnąć. Widząc, że Charlie dysponuje gitarą, z uśmiechem usiadł tak, aby nie uderzyć nogą w gry. Słysząc dźwięki najsłynniejszą metalową balladę, uśmiechnął się pod nosem i zaczął wybijać stopą rytm.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. [OOOCH, FOR FAKS SEJK, DLACZEGO KOMENTARZ DODAJE MI SIĘ W PIERWSZEJ JEDNEJ TRZECIEJ I W OSTATNIEJ JEDNEJ TRZECIEJ?! Zaraz to naprawię, omg]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Ten fragment o łamaniu zakazów przypomniał mi słynny w mojej byłej biol-chemowej klasie tekst: "Zasady są po to, żeby je dysocjować". To były piękne czasy </3]

      Usłyszała znajomy głos. O, czyli jednak jej przeczucie się sprawdziło. Odwróciła głowę w stronę Charlie.
      - Chu.jowo [omg, chyba przez to mi komentarz nie poszedł w całości] - odparła standardowym tekstem. W weekendy zazwyczaj go nadużywała, generalnie dużo wtedy klęła. Zabawne, że w tygodniu potrafiła się po części powstrzymać. Trochę jak rozdwojenie jaźni, fajna sprawa.
      Rzeczywiście, czuła się do bani. Trochę bolała ją głowa, miała ochotę stamtąd wyjść, poza tym ostatnio zdała sobie sprawę z tego, że trochę spieprzyła swoje życie i tak naprawdę ani nikomu na niej nie zależy, ani jej na nikim. Smutna prawda zawsze boli, a Kelsey musiała to w końcu przyjąć do świadomości.
      - A u Ciebie? - spytała po chwili. Charlie jak zawsze większość spraw miała głęboko gdzieś, więc pewnie nie przejęłaby się takimi banalnymi pseudoproblemami co Kelsey. Ale ona tak naprawdę nie była do końca buntowniczką. Bo przeciw czemu się buntowała? Miała totalną wolność, żadnych zakazów czy obowiązków, a tego Quennan jej zazdrościła. Jak pewnie każdy, albo chociaż większość ludzi, która wiedziała o niej wystarczająco wiele, by to ocenić. Zresztą Kelsey też niespecjalnie się buntowała, Christina rozumiała, że jako dziewiętnastolatka zasługuje na trochę wolności, przynajmniej w weekendy. W końcu nieźle się uczyła i miała ambitne plany, więc dlaczego jako przybrana matka miałaby mieć coś przeciwko?
      Ale życie toczyło się dalej i rodziło nowe problemy. Kelsey miała ochotę choć na parę godzin o nich zapomnieć.

      Usuń
    2. [EPIC WIN]

      Usuń
  17. [A ja wymyśliłam coś innego :D Oboje byli późnym wieczorem w parku i nagle zgasły wszystkie światła, a że Charlie boi się ciemności chciała stamtąd jak najszybciej wyjść. Zauważyła jasność od papierosa i podeszła do tej osoby, którą był oczywiście David. A dalej się to jakoś potoczy :D Jak nie pasuje to zrealizujemy Twój pomysł :)]

    David

    OdpowiedzUsuń
  18. [Moralizuje nas, kochany <3 Szkoda tylko, że w taki sposób; co by było, jakbym nie miała przyzwyczajenia z tego okropnego (och, jak ładnie powiedziane) onetu i nie kopiowała każdego komentarza przed jego wysłaniem?]

    Uśmiechnęła się i przypatrzyła jej ślicznej twarzyczce. Boże, była taka ładna. Dobrze, że dawała się wykorzystywać w taki sposób. A może to ona wykorzystywała ją? Tak czy siak, obie były zadowolone.
    - Dzisiaj chcę zapomnieć - powiedziała, odchylając głowę do tyłu. - O wszystkim - uprzedziła ewentualne pytanie, spoglądając jej w oczy.
    Tak bardzo chciała, by jej wizje się spełniły. Większość z nich to były jakieś kompletnie dzikie niezaspokojone fantazje, ale cóż mogła na to poradzić? Szalejące hormony i tego typu sprawy, żadna normalna nastolatka nie jest w stanie tego powstrzymać. Nawet jeżeli odczuwa pociąg do nauczycielki. Lub do innych dziewczyn. Lub do dużej ilości chłopaków. To akurat nie ma żadnego znaczenia; zapewne połowa teraźniejszych czterdziestolatków w ich wieku wyprawiała dokładnie to samo. Kelsey ryzykowała nawet stwierdzenie, że robili jeszcze bardziej popieprzone rzeczy.
    A dzisiaj chciała zapomnieć o wszystkich przykrych sprawach, które nie dawały jej spokoju i nieustannie kołatały w jej głowie. Tak naprawdę nie była nikomu potrzebna. Wszyscy albo z nią imprezowali, albo się pieprzyli. No pewnie, tak najłatwiej. Christine adoptowała ją, ale w takim razie co z jej biologicznymi rodzicami? Porzucili ją? Nigdy o nich nie słyszała, nie chciała się rozczarować. Wszystkie te myśli wirowały po jej głowie i nie chciały jej w końcu zostawić.
    - Chodź. Masz wolne mieszkanie?

    OdpowiedzUsuń
  19. Podeszła do Charlie i odgarnęła zaplątane kosmyki blond włosów z jej twarzy. Przez dłuższą chwilę po prostu wodziła wzrokiem po jej jasnej cerze, ładnych oczach, spękanych ustach. A potem tak po prostu przyciągnęła ją do siebie i objęła mocno, tak jakby chciała, by już na zawsze pozostały w tej chwili, w tym momencie. Kelsey potrzebująca bliskości? Znany oksymoron, zazwyczaj jej na niej nie zależało, ale dzisiaj czuła, że oczekuje od Charlie czegoś więcej niż przygody. Tak fajnie byłoby poczuć, że komuś na niej zależy. Nawet jeżeli było to złudzenie, przez najbliższe minuty miała zamiar się nim napawać, aż do utraty tchu.
    Dziewczyna z pewnością była zaskoczona jej zachowaniem, zazwyczaj ich spotkania przebiegały inaczej. Ale ten dzień nie był dniem z kategorii "zazwyczaj", bo zazwyczaj Kelsey nie przejmowała się tym, czy ludzie ją kochają, czy nienawidzą. Czy potrzebują, czy najchętniej wyrzuciliby ze swojego życia. Więc dzisiaj otwierały nową kategorię, jeszcze nie potrafiła jej nazwać. Dość depresyjną, to z pewnością.
    Wciąż trzymając twarz przy jej twarzy, zatopiła dłoń w miękkich włosach i pocałowała. Z uczuciem. Z dziwną tęsknotą. Przesunęła usta na jej policzek, a potem na szyję, wciąż muskając jej chłodną skórę. Czuła się jak jakaś żałosna wampirzyca, gdy głęboko wciągnęła jej zapach w nozdrza. Był ładny, trochę imbirowy, podobał jej się, choć jej wymarzona kochanka zapewne pachniałaby dla niej miliona razy lepiej. Ale po co o niej myśleć, skoro i tak nigdy nie będzie miała okazji się o tym przekonać? Po co robić sobie nadzieję? Sunęła palcami po jej karku, obojczykach, wzdłuż górnej części kręgosłupa. Poczuła się taka grzeczna, taka kochana. Było jej z tym dziwnie dobrze. Szkoda, że nie potrafiła kochać tego, co ma. Nie potrafiłaby pokochać Charlie. Żadnej z nich na tym nie zależało.

    OdpowiedzUsuń
  20. [Zajęty, ale zawsze może z Charlie się lubić, nie? A nawet Charlie może się w nim podkochiwać i nie lubić Noelle :D]

    OdpowiedzUsuń
  21. Spacery po parku późną porą to dla niego norma. Wtedy się wyciszał i marzył. O czym? O własnym zespole, o sukcesie muzycznym, o sławie - takiej prawdziwej, bo sztuczną się wręcz brzydzi. Układał sobie w głowie scenariusze koncertów, wymyślał jakieś melodie, które później w domu grał na fortepianie lub gitarze akustycznej, żeby nie obudzić kochanej babci, która dla niego wiele robi. Najbardziej lubił momenty, w których gasły światła, a ostatnio w parku było tak bardzo często. Dlaczego? Czuł się wtedy tak, jakby miał za chwilę wyjść na scenę i dać niesamowity popis przed ogromną publicznością, która potem skandowałaby jego imię. Dziewczyny mdlałyby na jego widok, a on sam stałby z wielkim uśmiechem na twarzy i myślą, że w końcu mu się udało. Niestety były to tylko marzenia trudne do zrealizowania, ale on się nie poddawał. Odpalił papierosa i dalej szedł przed siebie. W jego głowie brzmiały różne utwory. W ciemności szedł pewnie, tak jakby znał cały teren bardzo dokładnie i wiedział gdzie ma skręcić, gdzie trochę wyżej podnieść nogi. Trochę się przestraszył, gdy ktoś, a dokładniej jakaś dziewczyna chwyciła go za rękę. Wyrwała go z zamyślenia. Nie lubił tego, ale mógł wybaczyć.
    - Mam - wypuścił dym z płuc najprawdopodobniej obok osoby z nim rozmawiającej. - Zgubiłaś coś? - wyjął telefon i podał go jej.
    W tych egipskich ciemnościach można było zgubić wszystko - poczynając od portfela, kończąc na kolczykach. Sam nie raz chodził po całym parku i szukał swoich zgub. Nie zawsze udało mu się znaleźć, ale mówi się trudno.

    David

    OdpowiedzUsuń
  22. [Taka relacja mi odpowiada, jak najbardziej ;)
    Z tym, że nie mam nawet czasu, żeby odpisać na zaległe wątki, a co dopiero zaczynać nowe :(]

    OdpowiedzUsuń
  23. Właściwie nigdy nie rozumiała w pełni, dlaczego wybierała głównie dziewczyny. Psycholog twierdził, że brak rodziców biologicznych i wychowywanie przez Christine, która poprzez jej adopcję próbowała sobie samej udowodnić, że jest silna i niezależna - choć nigdy nie była - sprawiły, że brakowało jej kobiecego autorytetu na którym mogłaby się wzorować. Dlatego też zakochała się w dorosłej, odważnej i zabawnej kobiecie - plus nauczycielce, a więc posiadającej autorytet u innych. Niezbyt przemawiała do niej ta wersja, bo przecież równie dobrze mogłaby teraz przebierać w starszych mężczyznach, szukając w nich namiastki ojca, którego nigdy nie miała. Pomijając opinię psychologa, Kelsey nie potrafiłaby zakochać się w mężczyźnie. Byli na to chyba zbyt nieczuli, zbyt twardzi, a jeżeli zwracali jej uwagę, to tylko ze względu na możliwości. I tu to samo, jeżeli chodziło o sytuacje łóżkowe - to mężczyźni z góry w nich dominują. Kiedy spotykają się dwie kobiety, mogą o tym zadecydować bądź pozostać na równi. Choć to duże uproszczenie, Kelsey właśnie tak to odczuwała.
    Odchyliła głowę do tyłu, dając Charlie pole do popisu. Nawet nie dostrzegła, kiedy jej własne dłonie pozbyły się górnej części garderoby dziewczyny i już po chwili błądziły w okolicach jej ramion i dekoltu. Czuła, jak ciemne sutki twardnieją pod dotykiem jej warg. Nawet nie pamiętała, czy Charlie to wystarcza czy preferuje mocniejsze doznania. Czy to było teraz ważne? W tym momencie to Kelsey chciała się poczuć dobrze, zapomnieć o wszystkim. I zapomniała. Uruchomiła więc zęby i kiedy usłyszała jej ciche westchnienie, poczuła się lepiej. Może to tak miało wyglądać, może dzisiaj miała jej zapewnić przyjemność i ból jednocześnie. Rozkosz poprzez gwałtowne i śmiałe poczynania. Zalatywało sadomasochizmem, którego nie miała zamiaru praktykować; chciała jedynie pozbyć się złych myśli. To chyba uzasadnione, prawda? Kiedy usta wciąż miała zajęte przez owe "gwałtowne i śmiałe poczynania", rękami zaczęła powoli dobierać się do dolnych partii jej ciała. Po kilkunastu dopiero sekundach odnalazła zamek jej spodni i zaczęła się z nim rozprawiać.

    OdpowiedzUsuń
  24. {Saszka, Saszka <3 Moja Saszka. A ja chyba poczekam na propozycje od ciebie, bo nie myślę ;P}

    OdpowiedzUsuń
  25. Było jej dobrze, po prostu dobrze. Powoli zaczynała czuć to ciepło, automatycznie rozchodzące się po całym ciele, gdy ktoś w ten namiętny sposób naruszał jej prywatną przestrzeń. Co jakiś czas czuła delikatną gęsią skórkę przechodzącą od czubka głowy aż po stopy i przypominającą jej o tym, jak mocno odczuwa każdy dotyk na swojej skórze. Przyspieszone bicie serca i pulsujące pod skórą żyły reagujące na jej podniecenie i chęć zaspokojenia pożądania.
    Czuła, że mimowolnie wydaje z siebie ciche westchnięcia, ale dlaczego miałaby je powstrzymywać? Były tu same, przed Charlie chyba nie wstydziła się niczego, szczególnie że ta raczej zrobiłaby większość rzeczy, które Kelsey by zaplanowała. Dłoń, która z pomocą Charlie znalazła się w dolnej części jej bielizny, teraz poruszała się to szybciej, to wolniej. Drugą ręka złapała ją za pośladki i mocno przytrzymywała przy niej.
    Mimo iż jej napięcie było właśnie rozładowywane i czuła się coraz bardziej podniecona, w głębi duszy czuła, jak bardzo ta samotność ciąży jej na sercu. To uczucie, że robimy coś nieodpowiedniego, choć nie mamy na to wpływu, i tak bardzo chcemy to powstrzymać. Tak właśnie było z miłością do nauczycielki. Czasami najchętniej kompletnie pozbyłaby się tego uczucia. Tak było też w tym momencie. Nie, nie potrafiła zapomnieć. Nie było o tym mowy, bo ta myśl, że kocha kogoś, kogo nie powinna, kołatała w jej głowie bezustannie. Nienawidziła się za to.

    OdpowiedzUsuń
  26. [Zapomniałam. Oh god, nie wierzę...
    Jak ci jutro nie zacznę to możesz gryźć, bić i kopać, pozwalam.]

    Mitch

    OdpowiedzUsuń
  27. [kurczę, no, przypadkiem byłam na pewno :D a mogę wiedzieć z kim mam do czynienia? (jak jesteś autorką Amrei, to na Ciebie nakrzyczę, że mnie tak niecnie zostawiłaś)]

    Danny Bettley

    OdpowiedzUsuń
  28. [A. No i wszystko jasne :) cześć :D swoją drogą Kaśka coś się nie odzywa, masz pojęcie co u niej?]

    Danny

    OdpowiedzUsuń
  29. -Filozofka Charlotte i Filozof Flynn z Palm Springs - dodał i przesunął dłonią przed swoją głową. - Idealnie!Świat zapamięta nas jako wybitnych młodych geniuszy, którzy obalali teorię za teorią! I do tego byli szałowo piękni i obrzydliwie bogaci! - wyszczerzył zęby. - Będą się uczyć o nas w szkołach i pisać referaty, stawiać ołtarzyki i wyprawiać czarne msze z naszymi zdjęciami w rolach głównych! Boże! Ale będzie fajnie! - zaśmiał się.- Teraz tylko trzeba zacząć nad czymś myśleć. Jakieś pomysły na początek?
    - Ouuo. - skrzywił się i parsknął śmiechem. - Taa.. też znam taki podgatunek... Boże. Do tego trzeba specjalnej kosiarki, a nie... Fu! Ale w pewnym sensie to takie.. męskie! - dodał.
    Spojrzał na nią i wybuchnął śmiechem, odchylając głowę lekko w tył. - O boże! Takiej teorii jeszcze nie słyszałem. No nieźle, ale chyba muszę cię zmartwić. Za dnia jestem tak samo gruby jak w nocy, więc raczej wprasowanie w ściankę namiotu ci nie grozi... Przynajmniej nie z mojej strony! - zaśmiał się.
    Mimo dość zjechanego głosu, włączył się tak w połowie piosenki, coby fason trzymać. Teraz brzmiał jak prawdziwy wokalista metalowej kapeli. Dłonią bębnił o butelkę, żałując, że nie ma łyżek... Tak, Flynn niegdyś był na jakimś kursie gry na łyżkach i od tej pory czasem stuka sobie jakiś rytm, zamiast jeść..
    - Ten zielony. - wskazał na odpowiedni namiot. - A co? Masz ochotę się już położyć? - spytał patrząc na nią.

    OdpowiedzUsuń
  30. [Haha, widzę, że wszyscy tu kochają Seana :D Hm, Charlotte wydaje się być taką zwariowaną osóbką, zupełnie inną od Willa... To ja tu wypiszę, co mi przyjdzie do głowy :>
    1. Skoro bulimia, to może i za którymś razem szpital? Tam by się mogli spotkać, bo Will bywał tam często z powodu choroby siostry.
    2. Mogli znać się już od jakiegoś czasu, ze szkoły, Charlotte mogłaby podjąć się misji odsztywnaczenia Willa, realizowanej poprzez zabieranie go do różnych rozrywkowych miejsc.
    3. W jakiś sposób można by połączyć tę kryminologię z prawem, tak myślę, jakiś międzyklasowy projekt, coś w tych dwóch tematach wspólnego by się znalazło.
    4. Spotkanie na dachu? Nie wiem, co by tam robił Will, ale zawsze można wymyślić coś takiego. O, wiem! Kot dziewczyny Willa mógł tam wleźć, i Willuś za nim :D
    5. Blablabla, nie wiem już XD
    Masz coś lepszego?]

    OdpowiedzUsuń
  31. -Luzuj szorty, bebjb! My jeszcze zawładniemy tym światem, ty dostaniesz swoją sławę, a ja będę najbardziej rozchwytywanym filozofem w Ameryce... A może i nawet w Europie! - pokiwał głową. - Układ idealne, prawda? Hm... Ufo? No dobra. Ja sądzę, że nie jesteśmy na tej planecie samotni, jednak do końca nie wierzę w potocznie zwane UFO. Jasne, zjawiska paranormalne są i to nie jest normalnie, ale nie sądzę, że to od razu jest dowodem na istnienie życia pozaziemskiego. - odparł. - Ale możemy się tym zająć. Kręgi w polu mogą być wytworem pijanych rolników, a bydło... Nie wiem co do tego wszystkiego ma bydło!
    -A co do kąpieli... To nie wiem... W sumie, nigdy skunksa nie spotkałem, no i spotkać nie chcę. - odparł. - Hm? Sądzę, że zwierząt takich nie ma, ale nie gwarantuje, czy w innych namiotach rankiem nie będzie czuć tego charakterystycznego zapachu. - zaśmiał się.
    - No cóż... Niektórzy stoją zbyt blisko małp, no i niestety to nie ich wina, a przecież cholernie niemęskie jest udanie się na jakąś depilacje, czy coś! - odparł. - Koszmary? No trudno, tylko nie krzycz za głośno, okej? - poprosił ją ze śmiechem.
    - Yyyy? Nie. - skrzywił się. - Wolę wersję, że jak byłem mały, to wpadłem do kociołka z magicznym napojem Panoramixa, przez co, co noc jestem superbohaterem, tylko w innym wymiarze. - zaśmiał się.
    - No mam... - odparł, a co?

    OdpowiedzUsuń
  32. - Hm.... Ja sądzę, że te krowy są ofiarą jakiegoś psychopaty. No bo po co UFO miałoby zajmować się akurat krowami? Równie dobrze mogły by być to konie, czy żyrafy, a najlepiej ludzie! No bo skoro przekaz ma być jasny, to człowiek jest do tego najlepszy, nie? - spojrzał na nią pytając. - Skąd wiesz, że UFO jest zielone? Jakie masz na to dowody? - zapytał unosząc lekko jedną brew.
    - Spokojnie. Mój namiot jest czysty i pachnący. - odparł. - Moja mama nie pozwoliłaby mi spać w czymś innym, takie małe obsesje - zaśmiał się.
    - Hm... Ja mam gładkie, ale jak mi nie wierzysz to możesz się przekonać. - powiedział zabawnie poruszając brwiami. - Ale nigdy w życiu nie wydepilowałbym sobie nóg, nie no okropność! - skrzywił się.
    Wślizgnął się za nią do namiotu i spojrzał ze zdziwieniem. - Nie wiem.... Będzie co będzie. - odparł wzruszając ramionami. -Do czego ci potrzebna latarka, hm? - zapytał.

    OdpowiedzUsuń
  33. {Może spotykają się regularnie w kozie?}

    OdpowiedzUsuń
  34. [Znajomi od zalewania się w trupa i trwających przez kilka dni imprez, pod czas których robią dosłownie wszystko? ;D Na nic innego nie wpadnę ;D Trochę kombinowałam przy karcie, więc mam teraz problemy z myśleniem :)]

    OdpowiedzUsuń
  35. Widok Lockharta na imprezach, zwłaszcza domówkach, był ostatnio częstszy niż jeszcze pół roku temu. Wtedy zajmował się Olivią, nie miał na to czasu, a teraz... Chciał wrócić do normalności, co zresztą uczynił już po miesiącu od jej śmierci. Był młody, musiał żyć dalej nawet jeśli na początku wydawało się to być trudne. Nie było. Nie aż tak bardzo jak wszyscy myśleli. Był przygotowany na śmierć blondynki, więc jakoś łatwiej było mu pogodzić się z tym, gdy już faktycznie była w trumnie i widział ją po raz ostatni. No a oprócz tej ciągłej świadomości coś jeszcze mu pomogło - rzucenie się w wir różnych zajęć. Latanie, pływanie, jazda konna, wspinaczki, bieganie... Imprezy też musiały się pojawiać, nie było innego wyjścia. Może nie był strasznie rozrywkowy, nie pił na potęgę, ale przebywał z ludźmi, poznawał nowe osoby i poszerzały tym samym kręgi osób, które na swój sposób go interesowały.
    Na przykład taka Charlotte. Nie znał jej za dobrze, ale utarło się już, że przy każdym spotkaniu w mniejszym lub większym stopniu ratuje ją z jakiejś głupiej sytuacji. To był już odruch, bo dziewczyna przypominała mu jego siostrę - były tak samo nierozważne i pakowały się w kłopoty z prędkością światła. Charlotte albo chciała coś komuś udowodnić, albo... Albo sam nie wiedział co. Nie darzyli się wielką sympatią, raczej nie był zachwycona, gdy robił jej uwagi na temat jej głupiego zachowania, ale czy mógł zostawić ją samą, gdy widział jak najpierw prowokuje tańcem jakiegoś kolesia (bo oczywiście była na tej samej domówce co on), a potem pozwala prowadzić się do sypialni w wiadomym dla każdej trzeźwiej osoby celu? Nie, nie mógł. Nie znał jej dobrze, ale widział, że nie kontaktuje, że jest zalana w trupa i że jutro nie będzie nic pamiętać. I że będzie żałować.
    - Sorry, muszę coś załatwić - mruknął nieobecny do kumpla i zostawił na parapecie swoje niedopite piwo. Ruszył za tamtą dwójką, na szczęście doganiając ich jeszcze zanim chłopak zdążył wciągnąć dziewczynę do pokoju.
    - Ok, Tobie wystarczy - powiedział pewny siebie, stając za nim i klepiąc go w ramię, gdy całował dziewczynę po szyi. Gdy nie zareagował to bez trudu odepchnął go od niej. - Spadaj koleś - syknął, czekając aż tamten zajarzy o co chodzi i zwinie się stąd. Był niższy od niego, nie dałby mu rady nawet gdyby chciał.

    [zaczęłam,ha. durnie bo durnie.]

    Mitch

    OdpowiedzUsuń
  36. Pokręcił tylko głową, obserwując jak niepewne są ruchy dziewczyny. Właściwie dwa razy prawie spadła z tych schodów, przez co jego mięśnie były napięte, bo w każdej chwili był gotowy się pochylić i ją złapać. Ale nie, siadła i siedziała, udając że nic takiego się nie dzieje i przeszkodził jej w świetnej zabawie. Tylko, że była pijana, nie wiedziała że tamten koleś wcześniej w kuchni wstrzyknął sobie niezłą dawkę metaamfetaminy w żyły i że najpewniej nie ma prezerwatyw, a nawet jak to nie będzie pamiętał żeby je założyć. A ona pewnie nie bierze pigułek i przy odrobinie szczęścia nabawiłaby się tylko AIDS. W gorszym przypadku doszłoby do tergo dziecko, a wtedy byłoby już naprawdę źle. Powinna zacząć myśleć nad tym co robi, a nie tylko zalewać się w trupa i liczyć, że ktoś zwróci na to uwagę. Skoro reagował tylko on, inni nie to.. To dlaczego jej matka miała na to zwracać uwagę? Przecież jej tu nie było i nie wiedziała, że jej córeczka prawie dała pieprzyć się ćpunowi.
    - Nigdy ta ilość nie będzie wystarczająca, żebym dał Ci spokój. Mam swoje zdanie na temat tego czy potrzebujesz pomocy, czy nie - stwierdził spokojnie. Nie był pijany, wypił tylko niecałe dwie butelki piwa, nie działało to na niego w ogóle, bo miał wystarczająco masę ciała, żeby móc pomieścić więcej alkoholu.
    - Podnieś się - zażądał, a gdy tego nie zrobiła to sam pociągnął ją za ramię. Prychnęła, ale nic sobie z tego nie zrobił. - Pójdziesz po dobroci? - zapytał spokojnie, jednak Charlotte już teraz pokazała mu że nie, bo chciała wyszarpać rękę z jego uścisku. Westchnął więc jeszcze raz i jak gdyby nigdy nic przerzucił ją sobie przez ramię, a potem zszedł z nią na dół. Zanim ktokolwiek zdążył to jakoś skomentować to wyszedł już bocznymi drzwiami z domu znajomego i pogwizdując pod nosem zaczął iść chodnikiem koło ulicy na najbliższy postój taksówek.

    Mitch

    OdpowiedzUsuń
  37. [Mi pasuje ;D W takim bądź razie zaczynam :D Tylko nie bij za to niżej, bo muszę wpaść w rytm wątkowania :)]

    Toksyczne związki zawsze kończą się odpuszczeniem jednej osoby. Tylko raz w ciągu jego dotychczasowego życia to on był tym, który się poddał. Zawsze miał przewagę. Pierwszy raz to on był osobą bardziej niszczoną. Nie miał pojęcia co się z nim działo. Wiedział tylko tyle, że to nie była miłość. To tylko zauroczenie, jakiś pociąg do siebie, a wszystko pewnie przez bardzo podobne charaktery. Właściwie to ta dwójka była bardzo identyczna. Teraz on woli o tym w ogóle nie myśleć. Gdyby mógł cofnąć czas, na pewno zrobiłby wszystko, żeby jej nie poznać. Teraz się tylko unikają, bądź kłócą. Może jest to śmieszne, ale on jest z tego zadowolony. Ich konfrontacje zawsze kończą się kłótnią. Żadne z nich nie przeprosi, nie przyzna się do błędu. Dla Morrisa byłby to wstyd lub też ostatnia rzecz, którą by w życiu wykonał - po niej na pewno by się zabił, bo to przecież tragedia. Jak taki ktoś jak Adam miałby kogoś przepraszać, bo nie miał racji? On ją ma zawsze. To trzeba zapamiętać, bo inaczej może być źle.
    Szedł szkolnym korytarzem. Jak zawsze pewny siebie i nie zwracający uwagi na innych. Wszystko i wszystkich ma w dupie, oczywiście poza jego młodszą siostrą, która jest jedyną osobą o którą się troszczy i którą szczerze kocha. Słucham muzyki i nawet nie zauważył w kogo przypadkowo uderzył. Spojrzał na tą osobę i tylko westchnął. W duchu powiedział sobie "tylko nie Ty". Wiedział, że cała ta akcja zbyt dobrze się nie skończy, przynajmniej chyba nie dla niego, chociaż ostatnio nauczył się nie reagować na jej kolejne próby zniszczenia go.
    - Znowu Ty? - ostatnio często na nią wpadał i sam zresztą tego żałował. Mógł bardziej pod swoje nogi patrzeć i uważać. Kolejna konfrontacja miała się odbyć na szkolnym korytarzu? Całe szczęście, że trwały zajęcia, więc nieliczni mogliby się przyglądać wszystkiemu. Pewnie i tak w klasach ich usłyszą. Zapewne będzie głośno i nie miło.

    OdpowiedzUsuń
  38. [chcę z tą panią wątek! może jako jedyne zostaną w kozie po lekcjach? ;>]

    OdpowiedzUsuń

Archiwum