wtorek, 29 stycznia 2013

Give me a little more love...



Sasha Ivanowna Sorokin

I bądź tu mądrym, człowieku... Zaśpiewałabym balladę o sobie, ale nie potrafię śpiewać. Napisałabym wzniosły wiersz, ale nie potrafię pisać. Wystawiłabym sztukę, opowiadającą o moim życiu, ale nie potrafię. 
Nie lubię cofać się do historii. Co było, minęło. Niektóre chwile chciałabym zatrzymać na dłużej, nadal się nimi delektować. Innymi momentami swojego życia się brzydzę. Nie mogę zrozumieć, jakim cudem upadłam tak nisko. Nie zależało mi. Może nadal nie zależy? Pierdolnięta Ruska z brytyjskim akcentem, o to kim jestem. Córka słabej kobiety i despotycznego jegomościa, nie szanującego wartości rodzinnych. Jak u licha, miałabym wyrosnąć na odpowiedzialną osobę, mającą ideały, wyznającą pewne na ogół szanowane wartości, wierzącą w marzenia i spełniającą krok po kroku swój mały, życiowy plan? 

Spłodzono mnie w Rosji, urodziłam się w Moskwie, przez większość życia wychowywałam się w Palm Springs, rozpoczynając spadanie w dół. Brakowało mi skrzydeł, brakowało wiary. Dalej brakuje. Wygonili mnie z domu, ojciec mnie wygonił. Matka zmarła, kiedy miałam piętnaście lat. Brat nadal egzystuje tam, gdzie musi, pod presją Ivana, dupczy macochę i włóczy się po nocach. Nie jestem lepsza od niego, nigdy nie byłam, chociaż to on wciągnął mnie w to piekło. Małomówna egoistka. Nie myślę o innych, bo nie mam na to czasu. Chciałabym nieco lepiej myśleć o sobie, znaleźć czas na to, aby ułożyć swoje nędzne życie. Miernota. Gdyby za całokształt naszych uczynków, słów, gestów dostawalibyśmy oceny, tak jak w szkole, nie zasługiwałabym nawet na jedynkę.

Zniknęłam. Znowu. Mroczny świat wołał, zostałam wepchnięta w otchłań i przez pół roku nie umiałam wyjść na prostą. Nie umiałam stanąć na nogach. Luki w pamięci, czarne plamy przed oczyma, wymiociny dookoła, czyjaś ręka na moim brzuchu, rozchylone, spierzchnięte wargi... Mogłoby się wydawać, że umarłam. Że nie dostanę pomocy. Ale dostałam. Uczepiłam się Go, jak rzep psiego ogona i nieważne, że muszę teraz płacić za tę pomoc z nawiązką. Przynajmniej żyję, pracuję, mam dach nad głową. Jego dach nad moją głową. Jego podłoga jest moim sufitem. Słyszy wszystko, obserwuje i przychodzi. Nie mogę jednak narzekać. Gdyby nie On, już by mnie tutaj dawno nie było. Ale często niemy krzyk wyrywa się z mojego gardła, często błagam o inną pomoc.

Żyję nadal. Próbuję wyrwać się z otchłani szaleństwa i zacząć prawdziwe życie. Nie mogę, nie potrafię mimo tego, że na mojej ścieżce pojawia się coraz więcej Aniołów. Prawdziwych, którzy podtrzymują mnie na swoich skrzydłach. Nie chcę przywiązywać się do nikogo, lecz uzależnienie od ludzi staje się coraz silniejsze, jest prawdziwym narkotykiem. O dziwo, dobrym. Chciałabym kiedyś uśmiechnąć się do kogoś, myśląc o tym, jaki piękny mamy dziś dzień. Nie wiem, czy doczekam się tej chwili, ale wierzę w to. Wierzę również w to, że więcej razy się nie stoczę. 

Nie jestem kimś, kogo pokochasz od razu, nie wierzę w duperele od pierwszego wejrzenia. Wierzę w to, że seks zbliża do siebie ludzi, że pocałunki są magiczne, że dotyk czyiś dłoni na ciele może przynieść ukojenie. Warkocz w kolorze jasnego blondu, błękitne oczęta, wychudzona sylwetka. Sto siedemdziesiąt centymetrów, o wiele za mało kilogramów, brak uśmiechu, brak iskierek w oczach. Jedno jest pewne, pojawiła się chęć do życia. Do zmiany na lepsze. A co z tym idzie - coraz więcej lęków, obaw, coraz więcej oporu, którego kiedyś nie było. Ale kto powiedział, że życie jest proste?



Utrzymanka ♦ Marna istota ♦ Postać dość tragiczna ♦ Dwadzieścia jeden lat ♦ Rok w plecy -klasa IV ♦Na profilu dziennikarskim ♦ Ku zadowoleniu samej siebie redaktor naczelna szkolnej gazetki ♦ Poza tym, brak zajęć dodatkowych ♦ Nie gryzie, szuka przyjaciół i szuka schronienia ♦ Próbuje wyrwać się z łapsk tego, który ją niszczy ♦ Niby zamknięta, ale niemo krzycząca ♦ Biseksualna, zdecydowanie 

[Wiem, że Sasha może odstraszać, ale po prostu nie chciało pisać mi się nowej karty - zmienię ją, oczywiście. Na pewno, kiedyś. A teraz zapraszam do wątków i powiązań, najlepiej tych skomplikowanych i powalonych. Sasha odkąd skończyła piąty rok życia, mieszka w Palm Springs. Zapraszamy.]

NOWA KARTĘ NAPISZĘ W ŚRODKU NASTĘPNE TYGODNIA, I PROMISE.

34 komentarze:

  1. [Ojojojojoj! Rosjanka <3 I do tego Saszka, że tak spolszczę :D Aż chcę wątek, to oczywiste. Tyle, że pomysłu brak, ale to może dlatego,że jeszcze nie przeczytałam karty xd Jak masz pomysł to wal, a ja przeczytam KP :D]

    Charlotte

    OdpowiedzUsuń
  2. [Drugie zdjęcie jest na swój sposób przesłodkie <3]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Powiem tylko, że preferuję wykorzystać Kelsi z okresu od poniedziałku do piątku, to znaczy tę grzeczną wersję z puszczalskimi zaleciałościami. A tak to jestem pusta jak moja lodówka. Za to chętnie zaczynam, jak zawsze! Podrzuć tylko pomysła. Proponuję, żeby się znały, tak łatwiej, chociaż są na różnych profilach i w różnych rocznikach. Mogą robić jakiś projekt pozaklasowy czy coś, a to wiadomo, że i tak się jakoś potem rozwinie inaczej. Zresztą, up to you, wymyślaj ;D]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Chcę wącić, a Ty mi tu takie no... ;/]

    OdpowiedzUsuń
  5. [SZEJM ON JU, ja się na razie już namyślałam za dużo jak na taki ograniczony humanistycznie mózg]

    OdpowiedzUsuń
  6. [JESTEM TAKA DUMNA, GENIALNY POMYSŁ! xD
    Zaraz zacznę, ale: myślałam nad Lauryn, ale jednocześnie przekonuję się coraz bardziej do Cary Delevingne albo Jessiki Stam, więc hahaha, moje dylematy są takie mało przyziemne <3]

    OdpowiedzUsuń
  7. [Dobra! To jeszcze dzisiaj postaram się zmienić na Carę (ona ma przecudowne zdjęcia, uwielbiam uwielbiam uwielbiam), a Ty odzyskasz Lauryn i będzie czad *.*]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [ALE SIĘ ROZGADAŁAM, JADĘ Z WĄTKIEM]

      Usuń
  8. [Jestem złem, aj noł ;o]

    Projekty, projekty! Czas się wykazać. Dla Kelsey najgorsze było to, że musiała znaleźć sobie partnera lub partnerkę. A na dodatek - z innego profilu. Nie żeby nie miała tam znajomych [ooooh, such a lovely, lovely fame!], ale zawsze wszystko przedstawiało się tak samo - jej znajomi już dawno podobierali się w pary, a ona musiała robić projekt sama/z dziwnymi plastikami, które niczego nie robią/z nadętymi księżniczkami, które nie chcą przystawać na żadne propozycje/z kujonami, które uważają ją za kretynkę i próbują wszystko za nią zrobić (tak, narzekała na to)/ewentualnie z kimś, kto może nie był taki zły, ale z pewnością nie należał do kategorii "wyśniony partner do robienia projektu międzyprofilowego". W każdym razie jedna z najlepszych uczennic na wydziale dziennikarskim była już zajęta (wszyscy walczyli o dziennikarzy, bo mieliby to ująć w całość, albo o artystów, to samo. Cholernymi prawnikami nikt się nie przejmował, nie byli do niczego przydatni), ale pannie Quennan ostatecznie trafiła się Sasha. W sumie nie miały jakichś takich za dobrych kontaktów; owszem, kojarzyły się, gadały ze sobą kilka razy, ale bez przesady, żadne tam dobre koleżanki, żadne best frends forewa.
    Deadline zbliżał się nieubłaganie (swoją drogą dali im piekielnie mało czasu!), toteż Kelsey zaprosiła Sashę do siebie, aby uporządkowały wszystko, co dotychczas zebrały. Spotkały się na dziedzińcu szkoły tuż po zakończeniu lekcji i ruszyły w stronę kelsijkowego domu.

    OdpowiedzUsuń
  9. [Hyhy, masz. A wgl to główne zdjęcie jest przecudowne <3]

    Oj. Zdała sobie sprawę z tego, że robienie projektu z Sashą nie będzie takim prostym zadaniem jak się tego na początku spodziewała. Zresztą czego mogła się po niej spodziewać? Słyszała o niej już tyle plotek, że sama nie wiedziała, w co wierzyć. A w większość chyba wolała nie wierzyć. W każdym razie, teraz nie było już odwrotu - zresztą czy w którymkolwiek momencie był? Nie sądziła - więc szły razem do zachodniej części miasta, gdzie Kelsey mieszkała.
    Nie znosiła takiej niezręcznej ciszy. Czuła się wtedy jak intruz, choć to przecież Sasha właśnie miała nawiedzić jej dom. Zazwyczaj starała się w takich momentach gadać jak najwięcej, ale teraz czuła, że to nie byłaby raczej mądra decyzja. Dlatego z radością przyjęła słowa Sashy. Zawsze to krok do przodu. A w sumie to dużo więcej, bo były już w połowie drogi. Przemilczana połowa drogi. Jakże okropnie się czuła.
    - Na pewno - potwierdziła, poprawiając czapkę. Zawsze to robiła, gdy czuła się niezręcznie. - Ja też mam parę rzeczy, generalne informacje, zdobyłam parę wycinków prasowych z biblioteki miejskiej. To znaczy, nie chcieli mi ich dać, musiałam wyciągnąć je na ładne oczy od wrednej starej bibliotekarki, a na dodatek od razu kazali mi je skserować. Na miejscu, na tym okropnym starym sprzęcie. Ona sama nawet nie umiała tego obsługiwać. Zupełnie jakbym miała zamiar robić z tym Bóg wie co! - mówiła. - A na końcu nawrzeszczała na mnie za jakąś głupotę. Zupełnie, jakby robiła mi łaskę. Wkurzyła mnie - relacjonowała dalej.

    [TRALALALA JARAM SIĘ, LODY MARCEPANOWE W ŚRODKU ZIMY *.*]

    OdpowiedzUsuń
  10. [A ja Cię nie posłucham i trochę się kartą zasugeruję :D Skoro Sasha szuka ucieczki od swojego dotychczasowego życia, Langdon może być kimś kto jej pomoże. Mogą się zaprzyjaźnić, a skoro- jak napisałaś- Sasha wierzy że seks zbliża ludzi, mamy już jakieś podparcie, bo Danny tak się składa nie ma nic przeciwko temu. Zastrzegam jednak, że jeśli relacje pójdą w tę stronę, to może być najwyżej jej dobrym przyjacielem, który wyrwie ją z życia utrzymanki, oczywiście, jeśli Ci to pasuje. Nie mówię, że stanie się to od razu w pierwszym wątku- to byłoby bez sensu- ale z czasem, w miarę rozwijania się przyjaźni, czemu nie? No, to czekam na jakąś kontrpropozycję, bo Sasha już nam się podoba :D]

    Danny

    OdpowiedzUsuń
  11. [Też jestem zauroczona jej urodą *,*
    Ale Ty również masz śliczną panią na zdjęciach *o*]
    Aria

    OdpowiedzUsuń
  12. [Ja też nie mam :( Ale na coś wpadnę, zobaczysz ;D]
    Aria

    OdpowiedzUsuń
  13. [Hm... to jest bardzo dobre pytanie, ja niestety nie znam na nie odpowiedzi :D powiedzmy, że- skoro Langdon jest postacią raczej znaną w szkole- Sasha i on mogli się już gdzieś tam poznać, ale jakoś nic nie sprawiło, że ciągnęło ich do siebie. Wolałabym, żeby ta przyjaźń była dopiero rozwijająca się, jeśli ci to nie przeszkadza, bo nie lubię wchodzić w wątki, gdzie jesteśmy już wielkimi BFF, a ja nic o postaci nie wiem (bo przecież z karty nie zawsze wynika zachowanie postaci w takiej czy innej sytuacji). Co stąd wynika: Danny, żeby się nią zainteresować, musi:
    a) albo obudzić się na kacu po jakiejś imprezie z Sashą u boku, a ponieważ nie jest tak do końca chamem, to nie każe jej wynieść się z łóżka,
    b) zobaczy ją z tym facetem gdzieś w mieście, podczas zakupów, w centrum handlowym, gdziekolwiek, gdzie będzie świadkiem mało przyjemnej scenki, kiedy sponsor (próbowałam znaleźć inne słowo, żeby nie brzmiało tak ostro, ale się nie da) będzie ją szarpał, o coś się pokłócą. Wtedy ona zostanie sama, a Danny do niej podejdzie, żeby porozmawiać...
    No. To chyba tyle jeśli idzie o moje pomysły na dziś ;)]

    Danny

    OdpowiedzUsuń
  14. [Myśl - myśl - myśl... William mógłby być jednym z Aniołów, mógłby tak nachalnie próbować pomóc Sashy wyrwać się z łapsk tego, który ją niszczy ;) Albo coś innego, ale nie bardzo wiem co :(]

    OdpowiedzUsuń
  15. [niestety, zostawię Cię z tym dylematem i z niecierpliwością poczekam co wybierzesz :D]

    Danny

    OdpowiedzUsuń
  16. [Też mogę chcieć, pod warunkiem, że rzucisz jakimś pomysłem. :D A jak nie to będę męczyć mój schorowany dzisiejszego dnia organizm.]

    Mitch

    OdpowiedzUsuń
  17. [Właściwie... Nigdy szczególnie nad tym nie myślałam. Podaj co to za pomysł masz, może się przekonam, bo nie mogę z niego robić cnotliwego do bólu. Ale nawet jak to najszybciej po śmierci Olivii zaczęli z seksem.]

    Mitch

    OdpowiedzUsuń
  18. [Yep. Z góry napiszę, że nie gwarantuje, że przerodzi się to w coś więcej niż tylko friends with benefits, ale możemy sobie poszaleć i zrobić z nich takich kochanków. Tylko.. Jeśli mam zacząć to jutro, pojutrze, bo dzisiaj mam ciężki nastrój i opornie idzie mi nawet odpisywanie na wątki (ale to robię), a co tu mówić o zaczynaniu. Więc jak chcesz to możesz zacząć, jak nie.. Czekaj aż mi przejdzie depresja xD]

    Mitch

    OdpowiedzUsuń
  19. [Poczekaj chwilę, a ja coś wymyślę :) Jak nie dziś to jutro :)]

    OdpowiedzUsuń
  20. [Hm, hm... Nie chcę mi się wysilać, możemy banałem? Może on po prostu poszedł pobiegać na plażę, Sasha domyślała się, że może go tam spotkać, może po jakiejś kłótni była z tym całym swoim dupkiem, jakieś siniaki na nadgarstkach miała i on to zauważył, gdy usiadła obok niego na plaży, potem ją będzie próbował rozśmieszać, może gdzieś zabierze, żeby się trochę rozchmurzyła. Nic mi lepszego do głowy nie przychodzi ;x]

    Mitch

    OdpowiedzUsuń
  21. [ A bardzo dziękuje. Twój też jest ładny. ]

    Anne

    OdpowiedzUsuń
  22. Wiele rzeczy zmieniło się w jego życiu po śmierci Olivii. Najpierw ona wywróciła mu je do góry nogami gdy ją poznał, potem jej choroba zrobiła to samo z ich życiem, a po jej śmierci ponownie wszystko się powywracało, a jemu pozostało zbudować swój świat od podstaw. Znowu. Starał się przy tym jak najrzadziej oglądać się za siebie. To nie miało sensu, nie mogli do tego wróci, ona nie mogła wstać z grobu, a on nie mógł resztę życia spędzić na myśleniu o niej. Był na to zwyczajnie za młody, za wiele jeszcze czekało rzeczy, które chciał w życiu zrobić, żeby teraz się poddać i myśleć tylko o niej. Tak, kochał ją. Tak, tęsknił za nią. Tak, chciał żyć normalnie . No i był tylko facetem, nic więc dziwnego, że jakiś miesiąc po jej śmierci zaczął odczuwać brak jej bliskości, chudych kości, które wbijały się w jego ciało, gdy spała w jego ramionach czy tych krótkich pocałunków, gdy już zasypiała po tym jak uprawiali seks. Była słaba, ale i tak wykorzystywała każdy dzień na tyle na ile mogła. Nie można powiedzieć, żeby zmarnowała te 19 lat swojego życia. Ale przed nim było kolejnych 19 i nic nie mógł poradzić na to, że akurat z Sashą był wtedy na jednej imprezie i akurat ona po alkoholu dała mu to, czego najbardziej potrzebował. A on odwdzięczył jej się tym samym, bo rzeczy o jakich wtedy mówiła wprawiały go we wściekłość i gdyby jej nie pocałował to pewnie zrobiłby coś innego, na pewno dziesięć razy głupszego. Czy żałował? Nie. Nie umiał. Nie był dłużej przywiązany do Olivii, nie mógł stać w miejscu i czekać aż życie przepłynie mu między palcami. A Sasha.. Znał ją wcześniej, nie wiedział tylko że ma tak beznadziejne życie. Zamiast ją zostawić samą z tym (nie umiał być dupkiem) to znowu uwikłał się w skomplikowaną znajomość, która wymagała wiele opanowania. I z której oboje mieli pewne korzyści, nie tylko intelektualne.
    Codziennie biegał po tej plaży wieczorami, czasem także rano jeśli udało mu się wstać wyjątkowo wcześnie, ale rzadko zdarzało się, żeby wpadał na kogoś znajomego, a nawet jeśli to robił to raczej się nie zatrzymywał, biegł dalej. Dzisiaj odbył już wspinaczkę po ściance i teraz chciał uzupełnić swój trening długim dystansem pokonanym na piachu, ale jego uwagę przykuła oczywiście skulona sylwetka. Był dobrym facetem i pewnie tylko dlatego zwolnił trochę, chcąc sprawdzić czy wszystko gra. Ściemniało się już, dookoła nie było nikogo, a ta "kulka" na piasku wyglądała na kobietę, co nie było zbyt bezpieczne o tej porze i w takim miejscu. Ale dopiero gdy znalazł się bliżej rozpoznał te jasne włosy, wychodzące spod kaptura na prawe ramię chudej dziewczyny i te oczy.. Zawsze najbardziej go one zachwycały, przykuwały uwagę, ale rzadko widział je w takiej chwili. Zapłakane, ze strachem czającym się w tych tęczówkach.
    - Sasha.. - Westchnął cicho, zatrzymując się przy niej. Oddech miał przyśpieszony, czuł też na plecach strużkę potu, ale mimo to przysiadł obok niej i odruchowo przygarnął ramieniem, żeby się o niego trochę oparła. - Co Ty tu robisz? Za późno na zachody słońca, blondi - zauważył swoim typowym, lekko zachrypniętym głosem. Oczywiście powiedział to, żeby się trochę wyluzowała, bo czuł jaka jest spięta, gdy przejechał dłonią w uspokajający sposób wzdłuż jej ramienia, ciągnąc mimowolnie materiał bluzy do góry, a co za tym idzie..
    - Kurwa mać. - Nie mógł tego powstrzymać, gdy zobaczył już ten siniak na nadgarstku. Wyglądał naprawdę okropnie, na dodatek był świeży, na pewno bolał, bo Sasha od razu jęknęła gdy go dotknął. - Lepiej módl się, żebym go nigdy nie zobaczył nigdzie.. Dlaczego Ty na to pozwalasz?

    [w zamian za to, że wczoraj nie napisałam to dzisiaj masz takie ładne :D
    i musiałam dać coś charakterystycznego - mam nadzieję, że weźmiesz to "blondi" za takie pieszczotliwe określenie :D]

    Mitch

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie był facetem, który porzuca kogoś w potrzebie. Dziewczyna, przyjaciółka.. To było bez różnicy. Dwa lata trwał przy Olivii w chorobie i chociaż wiedział że najprawdopodobniej umrze to nie zostawił jej, nie odszedł jak mu kazała. Sasha nie miała więc powodu, żeby obawiać się, że zniknie nagle. On nie zostawiał ludzi w potrzebie, on im pomagał. Taki już się urodził, takiego go wychowała rodzina, taki chciał być. Nie umiał inaczej. Na samą myśl, że miałby odwrócić się na pięcie i odejść jak gdyby nigdy nic od dziewczyny robiło mu się niedobrze. Nie rozumiał tylko jednego: dlaczego blondynka pozwalała na to wszystko. Już dawno powinna zerwać z tą toksyczną znajomością, zacząć żyć od nowa. Bez bólu, bez brutalnego seksu, do którego tak naprawdę nie miał praw, nie mógł żądać, że będzie jego dziwką. Cały ten Eric.. Mitch najchętniej pogruchotałby mu parę kości, żeby facet nauczył się, jak powinno traktować się kobiety.
    Pokręcił głową, ale nie zamierzał wstawać czy odmawiać jej. Właściwie zapomniał już nawet o tym, że miał zrobić dzisiaj dłuższy dystans. Odbije to sobie jutro. Albo i nie, mniejsza o to. Lepiej było zostać z dziewczyną i przypilnować, żeby nic więcej jej się nie stało i może sprawić, by na te malinowe wargi wrócił uśmiech.
    Ściągnął łagodnie kaptur z jej głowy, odsłaniając blond włosy, które później przeczesał łagodnie palcami. Lekko spierzchnięte wargi przytknął na chwilę do czubka jej głowy i przysunął ją jeszcze bliżej.
    - Zostanę - obiecał spokojnie, ale to opanowanie było tylko pozorne. W środku był wściekły, że coś takiego spotyka akurat ją. Nie mógł też tego zrozumieć. - Masz wybór, Sasha, musisz go mieć. Nie jesteś jego własnością, nie ma znaczenia co zrobił.Teraz jesteś wolna, nie możesz tak żyć - powiedział ciszej, trzymajac ja przy sobie, żeby się nie wyrwała i nie próbowała protestować. - Nie chcę widzieć, że chodzisz posiniaczona. I jak sobie pomyślę w jakiej sytuacji Ci to zrobił... - Jego dłoń odruchowo zacisnęła się mocniej na materiale jej bluzy. Tak, zatłukłby go. Lekcje boksu które kiedyś brał na pewno by się tutaj przydały.

    [Twoje też jest ok, nie narzekaj mi tu
    tylko wyjaśnij mi kilka spraw: ona uzależniona była, tak? I.. Mieszka z tym Ericiem całym czy jak to jest?]

    Mitch

    OdpowiedzUsuń
  24. Prychnął cicho na to całe jej tłumaczenie. Miał przynajmniej pięć odpowiedzi na jej pytanie jak żyć i za co. Dało się to załatwić, zawsze były jakieś sposoby, ludzie którzy by jej pomogli za jego namową. Chciał jej pomóc, ale nie mógł tego zrobić, skoro ona nie widziała w tym nic złego i nie chciała słuchać jego zdania na ten temat. Dla niej to może był "tylko" nadgarstek, ale dla niego to był "aż" nadgarstek. I przerażające było, że oprócz płakania ona nie chciała nic więcej z tym zrobić. Że tak po prostu to akceptowała. Jakby nigdy nic się nie stało, a to była normalna kolej rzeczy, że ktoś wymaga od niej brutalnego seksu i bije ją przy tym. Nie pojmował tego, pewnie nigdy nie pojmie i kiedyś zmusi ją żeby przejrzała na oczy. Jeśli będzie musiał do tego zamknąć ją na tydzień w swoim mieszkaniu to trudno, zrobi to, jakoś będzie musiał przemówić jej do rozumu, bo szkoda było patrzeć jak ta piękna dziewczyna, jego przyjaciółka, czasem kochanka, się niszczy.
    Nigdy nie miało dla niego znaczenia ile kogoś zna. Ważniejsze było czy dogaduje się z daną osobą, a Sasha.. Cóż, była pierwszą dziewczyną, z którą uprawiał seks po Olivii, a trzeba przyznać, że gdy był z Liv to nie zdradzał jej, więc naprawdę była pierwszą od dawna. A przez to czuł większe.. Przywiązanie? Bardziej zależało mu na tym, żeby nic jej nie zagrażało, żeby była wolna od tego brutala i mogła żyć spokojnie. Mogła go uważać za anioła stróża, to było dla niego bez znaczenia. Zawsze mogła na niego liczyć i liczył, że ona o tym wie. I że gdyby go tu nie spotkała to przyszłaby do jego mieszkania, powiedziała że jest jej źle i potrzebuje przytulenia. Miał nadzieję, że pamiętała jego słowa, że zawsze odbierze telefon czy otworzy drzwi.
    - Głodna, głodna.. - zaśmiał się i potargał jej trochę włosy, a później złapał ją za łydkę i zdjął najpierw jednego buta, a potem drugiego. Swoje ściągnął opierając jednego buta o drugi, skarpetek trudniej było się pozbyć, ale z tym też sobie poradził, a potem wstał, trzymając Sashę pod zgięciem kolan. - Jesteśmy na plaży, nie ma tu żadnych budek o tej porze, blondi. Nie będziesz jeść. - Zaśmiał się z jej niezrozumiałej miny, a potem po prostu wszedł z nią do wody. Miał spodenki za kolana, ona na szczęście też jedne z tych krótkich, mógł więc trochę ją podrażnić zimną wodą, w której zanurzał jej stopy. - A jak się nie zaczniesz uśmiechać to nigdzie Cię nie zabiorę na jedzenie - stwierdził spokojnie i jak gdyby nigdy nic zanurzał większą część jej ciała, teraz to nie były już tylko stopy, ale też kostki, kawałek łydki.. nie zwracał uwagi na jej pisk, woda tylko w pierwszej chwili była taka strasznie zimna.

    [no i wszystko jasne, będzie teraz łatwiej to pisać ; D]

    Mitch

    OdpowiedzUsuń
  25. [Mam tylko (aż?) jeden pomysł. Może Adam byłby świadkiem jak ten "jej pan" się z nią kłócił, potem uderzył, no prawie, bo wkroczył Morris, który bądź co bądź kobiety nigdy by nie uderzył, a później wszystko by się jakoś potoczyło. Jak nie pasuje to mogę pomyśleć jeszcze, ale nic nie obiecuję :)]

    OdpowiedzUsuń
  26. [niestety, nie mam już czasu żeby odpisać, ale obiecuję zrobić to jutro :)]

    Danny

    OdpowiedzUsuń
  27. wiesz co, myślę, że to niezły pomysł, bo wątek Sasha+Koffler był zacny z tego co pamiętam :D hmm, ale musisz poczekać do poniedziałku, bo jestem w szpitalu i bardzo kiepski internet mam :<

    OdpowiedzUsuń
  28. [Dobra, na początku przepraszam za zwłokę- złośliwość rzeczy martwych nie zna granic, a mój komputer jest złośliwy i odmówił posłuszeństwa... I oj tam, nie szkodzi, kolorem włosów się akurat nie przejęłam xd]

    To takie dziwne. Jeszcze dwa dni temu był w Nowym Jorku i- pomijając fakt, że większość tego czasu przeleżał na miękkim dywanie w pokoju Layli, robiąc jej za żywy materac, razem z Shadow i Moses- musiał brylować na salonach, czego serdecznie nie znosił. 90% ludzi, których się tam spotykało to malkontenci, nieudacznicy albo debile, a przynajmniej tak wyglądali z perspektywy Langdona. Musiał jednak pojawić się z ojcem i matką na tej pseudo-prestiżowej gali. Dobrze przynajmniej, że miał zajęcie, bo noszenie Layli na rękach przez cały wieczór było bardzo dobrym sposobem na uspokojenie się. Bo przecież nie obyło się bez kłótni z ojcem, bez wrzasków matki i płaczu sześciolatki, która najbardziej nie lubiła tego rodzaju spięć. Później jednak ktoś- pewnie Chardonnay- ubrała małą w jej fioletową sukienkę, Danny wbił się w marynarkę i mogli iść, pouśmiechać się podczas pozowania do zdjęć z rodzicami i wrócić do domu. A teraz znowu był w Palm Springs, z Shadow i Moses, mógł migać się od niewygodnych zajęć, podrywać stażystkę od śpiewu, kręcić nosem na stołówkowe żarcie i w zaciszu swojego domu oglądać American Horror Story, zajadając się przy tym krewetkami zapiekanymi w serze i popijać je czerwonym winem. Życie było fajne, jeśli umiało się je dobrze ustawić.
    Ale była też szkoła, w której od czasu do czasu musiał się pojawiać, jak na przykład w środę, po powrocie z Nowego Jorku, gdy był już spóźniony o dwie godziny i niewyspany, ale musiał się stawić na zajęciach. Audi zatrzymało się w idealnej odległości od słupka, a Langdon wysiadł z niego, nie przejmując się zupełnie tym, że nad jego miejscem parkingowym wisi tabliczka "Tylko dla personelu". Woźny mu to wybaczy. Zawsze wybaczał.
    Langdon-Bettley długo w tej szkole jednak nie posiedział. Zwyczajnie, nie miał serca. Od jego wyjazdu do Europy i pobytu w Nowym Jorku tuż po powrocie, w Palm Springs nic się nie zmieniło. I to było wkurwiające. Ci sami ludzie, zero nowych twarzy... Czasem żałował, że nie wybrał większego miasta, gdzie przebywało sporo jego dobrych znajomych. Ale życie w LA czy NY bywało irytujące. No i nie mógłby udawać, że się uczy.
    Jednak pewne scenki, zwłaszcza w centrach handlowych, w Palm Springs nie wyglądały naturalnie. Oczywiście, wszyscy się gapili, więc Daniel też. Może mniej dyskretnie niż pozostali, ale patrzył i nie dowierzał. Bo skądś ją znał, kojarzył, widział... Ale tamten facet już puścił ramię blondynki, roztrzęsionej i z całą pewnością w nie najlepszym stanie. Danny nie odwrócił wzroku, gdy spojrzała mu prosto w oczy. W sumie... chyba jeszcze nie zdarzyło mu się odwracać wzroku, gdy jakaś kobieta (niekoniecznie pełnoletnia) w ten sposób na niego patrzyła.
    Zwykle nie mieszał się w takie sprawy, ale nie mógł udawać, że jej nie zna, bo pamięć już przywołała odpowiednie imię- Sasha. Czy jakoś tak. Skojarzył to z aktorką porno, a to nigdy nie był dobry pomysł na zapamiętywanie nazwisk. W końcu zebrał się w sobie i zgarnął swoje rzeczy z blatu stolika, podchodząc do znajomej-nieznajomej.
    -W porządku? Nic ci nie zrobił?- te dwa zdania wyrwały mu się jako pierwsze, gdy już stał naprzeciw niej.

    [uch, jak sucho. no, ale jest ;)]

    Danny

    OdpowiedzUsuń
  29. [Nie mam weny do przeczytania karty, ale możemy zacząć jakiś wątek. Np. Russ napisał coś głupiego w swoim dziale gazetki i Sasha na niego nakrzyczy albo coś :P]

    OdpowiedzUsuń
  30. [och, miłości mego życia, jestem i czekam na jakiś pomysł, żebym mogła zacząć wątek. ale jak mi uciekniesz znowu to... to, hmm... zgwałcę Cię! w dupę! więc nawet nie próbuj! :D]

    OdpowiedzUsuń
  31. [Czemu by nie..? ;D Jak masz ochotę na jakieś niecodzienne powiązanie, to ja jestem chętna ;D]

    OdpowiedzUsuń
  32. [ Biseksualna. No to co wątek? Mam pewien pomysł tylko nie wiem czy się zgodzisz. ]

    Anne

    OdpowiedzUsuń

Archiwum